Lucyfer666 napisał/a:Swoją drogą Umajona przypomniałaś mi, że gdzieś mam wszelkie swoje rytualne zapiski. Trochę trzaśnięty jestem, ale w swoim czasie zaprojektowałem cały układ ślubu, wesela, jak i pogrzebu, które chciałem, żeby się ziściły. Od projektu sali, po wykończenia i wszystko rysunkami zwizualizowane, znaczeniem symboliki itd.
Czekaj, jakoś przegapiłam ten wpis, a ciekawi mnie.
Dla mnie, która nie lubi wielkiego tam-tam wokół wszelkich ceremonii jest interesujące, że ktoś inny może projektować wokół tych tematów całą architekturę.
W moim scenariuszu ślub może składać się jedynie z minimum, czyli pary młodej i osoby uprawnionej do przeprowadzenia ceremonii, a na mój pogrzeb to już wcale nie musi nawet nikt przychodzić.
Cała ta kanwa wokół niby "najważniejszych dni" w życiu tylko mnie drażni. Nawet urodzin nie lubię obchodzić, prędzej organizuję je dla innych.
Jakie znaczenie mają dla Ciebie rytuały, ceremonie i towarzyszące im symbole?To pytanie mogłabym z resztą zadać również reszcie gremium, bo pasuje trochę do podtonu tego wątku: Jak duże znaczenie mają dla Was rytuały i ceremonie? Czy w ogóle są dla Was ważne? A może ktoś też jest takim freakiem jak ja, który może się całkowicie bez nich obejść?
Nie cierpię ich. Dla mnie idealny ślub byłby jak sama opisałaś. Pójść do urzędu, podpisać papierek, wziąć walizkę i wyjechać do ciepłego kraju ze świeżo upieczoną żoną i robić co się chce. A tak było kombinowanie, szukanie sali, garnitur, suknia, kościół, nauki. Już po fakcie, kilka lat od ślubu oboje z żoną mamy podobne przemyślenia na temat ślubu: z jednej strony nie warto, bo kupa czasu, kasy, stresu, a z drugiej strony wesele tak się udało, że to była jedna z najlepszych imprez w życiu. Naprawdę dobrze bawiłem się na swoim weselu. Jest jedno ale. Jakbyśmy mieli to powtórzyć, to byśmy tego nie zrobili. Zaoszczędzoną kasę byśmy wzięli w wycieczki i mieszkanie, wzięli tylko skromny cywilny i wiśta wio przez życie. Człowiek mądrzejszy po fakcie.
Mój wymarzony pogrzeb? Spalić mnie, postawić urnę, jak ktoś przyjdzie się pożegnać do mojej foty na stelażu, to sobie usiądzie i posłucha Nick Cave - Into my arms.mp3 i tyle. Żadnej stypy po mnie nie robić, tylko pójść sobie na spacer, na grilla jeśli pogoda ładna i sobie powspominać jaki tata fajny był.
Dla mnie ślub i śmierć nie były/będą najważniejszymi dniami w życiu. Najważniejsze były póki co: kiedy poznałem żonę i gdy na moich oczach rodziły się dzieci. Te dni, były najbardziej zwrotne w moim życiu i wywarły największy wpływ na moje życie.