Lovelynn napisał/a:Ja też lubię góry. To prawda, kondycję trzeba mieć. Ja za każdym razem mówię "NIGDY więcej", a tuż przed szczytem to już tylko w myślach klnę, a bywa, że i na głos. Koszulka mokra (a niby funkcyjna), pot się leje, a na 3. tysiącach to potrafi nieźle wiać i być bardzo zimno, nawet jak w dole jest 35 stopni. Raz na tej wysokości przeżyliśmy burzę i wtedy to już myślałam, że niczego już NIGDY nie będzie, bo nie wyjdę stamtąd żywa, a moje ciało znajdą pod kulkami gradu.
Ale proszę, w następnym roku znowu polazłam. Wprawdzie nie na ten sam szczyt, bo trauma siedzi jednak zbyt głęboko... ale kiedyś go powtórzę.W zeszłym roku w Pieninach też łaziłem w koszulkach funkcyjnych i tak mnie przewiało, że na przeciwzapalnych wracałem do domu. Po drodze udało się zwiedzić jeszcze zamek Krzyżtopór, pamiętam jak mnie zgięło a jakiś facet się śmiał, że ma to samo. Burzę przeżyłem na Świnicy, nie było do śmiechu, pamiętam te mokre drabinki w kierunku Siklawy, w lipcu na dole jeszcze śnieg leżał, niezapomniane wrażenia.
Burza w Tatrach daje popalić 3 lata temu to przeżyłem i nie polecam.