Weszłam tu Reca na Twój wątek i jest mi autentycznie przykro, że ciągle jesteś w złym miejscu. Niestety mam wrażenie, że w nim pozostaniesz tak długo, jak długo będziesz wewnętrznie liczyć, że cudownym sposobem Twój były coś zrozumie. Żeby cokolwiek w życiu zrozumieć, to trzeba chcieć. Trzeba chcieć zmienić sytuację, przyjrzeć się sobie, zastanowić się nad sobą i miejscu w jakim znajdujemy się w życiu, wtedy i tylko wtedy realne jest jakiekolwiek zrozumienie i zmiana. Młotkiem tego do głowy nikomu nie wbijesz.
Twój były zachowuje się jak typowy manipulant i przemocowiec. Poważnie chciałabyś budować przyszłość z takim człowiekiem? Wielu ludzi potrafi być miłymi, czułymi, kochanymi, ale to postępowanie w trudnych, kryzysowych sytuacjach świadczy o człowieczeństwie, nie na odwrót.
Mam wrażenie, że ten człowiek nadal sprawuje nad Tobą kontrolę emocjonalną, a tak być nie powinno. Wiem, że miejsce w którym jesteś jest paskudne. Boli. Tęsknisz. Łakniesz ulgi. Chciałabyś, żeby to się skończyło i żeby ktoś to zrobił dla Ciebie. Zła wiadomość jest taka, że nikt nie zrobi tego za Ciebie. Dobra wiadomość jest taka, że Ty możesz to zrobić dla siebie.
I jeszcze kilka przemyśleń:
Po pierwsze - koniec to koniec. Jeśli sama się uczciwie ze sobą nie rozliczysz z własnych oczekiwań i tego czy za decyzjami idą realne czyny, nikt, włączając w to Ciebie, nie będzie Cię traktował poważnie. I uświadom sobie jedną istotną rzecz: nie jesteś nikim, wszystko jest z Tobą w porządku, zasługujesz na miłość i dobre traktowanie, po prostu podjęłaś bardzo złą decyzję trwając na siłę w związku z osobą, która nie chce w nim być na takich zasadach jak Ty byś chciała. I nie ma znaczenia naprawdę jak było kiedyś, że kochał, że dbał. Liczy się tylko dzień dzisiejszy. To bardzo istotne, żeby zachować w głowie właściwy obraz sytuacji, kiedy Twój umysł i emocje będą Ci podpowiadać, że może eksio nie był taki zły. Może na początku nie był, ale teraz jest. I tego się trzymaj.
Po drugie - myślę, że terapia może pomóc. Ja po wyjściu z toksycznego związku wpadłam w depresję (sama się do niej doprowadziłam będąc w stanie podobnym do Twojego). Przetrwałam dzięki kilku najbliższym osobom, które zrobiły mi terapię i prowadziły za rękę w ten trudny czas (często nie szczędząc gorzkich słów), ale jeśli nie masz nikogo takiego, to radzę udać się do specjalisty. Przygotuj się, że Twoje ego może ostro dostać po głowie, ale to dobrze, tylko tak zobaczysz prawdę o sobie.
Po trzecie - praca nad poczuciem własnej wartości niezależnie od opinii i zachowania innych.
Po czwarte - w moim przypadku pomogło mi bardzo wykonać kroki milowe w procesie powrotu do normalności: całkowite odstawienie alkoholu (to depresant, poza tym Twój organizm pozbawiony jednego nakrotyku będzie szukał drugiego), zero randkowania dopóki się nie wyleczysz (jesteś teraz osłabiona, emocjonalnie rozbita, podatna na zranienie i manipulacje), intensywna praca nad sobą - przeżywanie emocji, praca z myślami (masz w głowie stare schematy, które chcą Cię pchnąć w stare tory, stąd ten dyskomfort, Twój mózg nie chce i boi się zmiany).
I na koniec - naprawdę podczas tego procesu zdrowienia miej w głowie jedno, ten czas, te cztery lata związku z tym facetem nie muszą być czasem zmarnowanym. Mogą być fundamentem zmiany i przyspieszonym kursem życia. Potraktuj to jak inwestycję w siebie - popełniłaś błędy, przeanalizuj je, znajdź ich źródło, wylecz, a Twoje życie uzyska nową jakość. Myślę, że trzeba być dla siebie dobrym, warto sobie wybaczyć, masz prawo popełniać błędy, wielu z nas tutaj przeżyło takie rozczarowanie w życiu i na pewno niektórzy wyszli z tego mocniejsi, bogatsi, mądrzejsi.
Myślę, że czasem tkwimy w złych relacjach, bo sami przed sobą nie chcemy stracić twarzy, że przez długi czas pozwalaliśmy się źle traktować, uzasadniamy to miłością. Nie jest tak w Twoim przypadku? Widzę u Ciebie silny związek z przebiegiem tej relacji i tego jak się Twój były zachowuje a poczuciem własnej wartości. To tylko myśl do przemyślenia 
Miłość na pewno tak nie wygląda. I jeszcze jedno, bardzo istotne - jeśli kogoś kochasz, a ten człowiek odchodzi (lub mówi że odchodzi), to akceptujesz jego decyzje. Więc gdyby Twój były Cię kochał, to by zaakceptował rozstanie i więcej Cię nie dręczył - taki jest mój pogląd na tę sytuację.