zostawił mnie po raz...setny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zostawił mnie po raz...setny

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 658 ]

131 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-09 13:59:47)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Bullinka napisał/a:
umajona napisał/a:

Puść sobie piosenkę "I will survive" w wykonaniu Glorii Gaynor wink

Jeszcze "Antidotum" Kasi Kowalskiej jest spoko wink

Ja dodam Beth Crowley  "I am not nothing".

W takich sytuacjach lubię słuchać Bee Gees "Hearthbreaker".

Reca.
Dał wiarygodny powód, przedstawił dowody, czy tylko muszę coś załatwić?

Jak ja się tak zachowywałem to miałem problem sam ze sobą i to duży. Myślę, że on też ma.
Sam jeszcze nie umiem odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie chciałem się z nią wybrać się na spotkanie i wymyśliłem wymówkę.

Wracam do żywych, ale co rozwaliłem to będę się tego wstydzić.
Na pewno to nie jest dla niego czas na budowanie związku, jak tego nie widzi to chyba przepadł.

Moja luba finalnie mnie nie zablokowała. Ale wyraźnie zażyczyła abym się z nią nie kontaktował. Uszanowałem to.
Jak uzdrowię się psychicznie to może spróbuje odnowić kontakt. Jak nie będzie chciała to pójdę dalej.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Powiedzial, że musi odebrać matkę z PKP. Ok. Ale następnego dnia na spotkanie już nie zaproponowal. Myślę, że chciał sprawdzić czy nadal jestem chętna na spotkanie. Byłam. I kop w dupe po raz 101. smile
Tak. On ma problem ze sobą. Widzi czubek własnego nosa. Nic poza nim. Gdy zaczęłam mu mówić, że znów nie dotrzymał słowa zaczął milczeć. Robi coś czego nie nawidze, ale to już ostatni raz.
Jeszcze się łudzilam po tych jego wywodach, że może coś zrozumiał. Zmienił się, zmadrzal, zobaczył że może coś stracić, ale spalił ten most na pył.
Zupełnie go nie rozumiem. Przez tydzień kajał sie... Tylko po to żeby za chwilę zniknąć.

133

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Powiedzial, że musi odebrać matkę z PKP. Ok. Ale następnego dnia na spotkanie już nie zaproponowal. Myślę, że chciał sprawdzić czy nadal jestem chętna na spotkanie. Byłam. I kop w dupe po raz 101. smile
Tak. On ma problem ze sobą. Widzi czubek własnego nosa. Nic poza nim. Gdy zaczęłam mu mówić, że znów nie dotrzymał słowa zaczął milczeć. Robi coś czego nie nawidze, ale to już ostatni raz.
Jeszcze się łudzilam po tych jego wywodach, że może coś zrozumiał. Zmienił się, zmadrzal, zobaczył że może coś stracić, ale spalił ten most na pył.
Zupełnie go nie rozumiem. Przez tydzień kajał sie... Tylko po to żeby za chwilę zniknąć.

Chyba masz czarno na białym jak to może dalej wyglądać. Możliwe, że tak jak Britan napisał facet ma ze sobą problem, niemniej Ty wyraźnie wyraziłaś tu na forum czego nie chcesz. I nie chcesz szarpać się z kimś, kto nie traktuje Cię poważnie. Przynajmniej tak to zrozumiałam.

Twój ruch. Co z tym zrobisz? Poważnie, przedłużasz niepotrzebnie (w mojej opinii) proces zdrowienia, ponieważ nie odcinając się od tej sytuacji dajesz się ranić wciąż na nowo. Pytanie czego chcesz?

134

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reco36,
czyli chcesz jednak poznać prawdę? I poznałaś.
To zawsze wszystko jest na granicy, tak żeby zasiać wątpliwości, za moment sama sobie nie będziesz ufała, ani w to co widzisz, ani w to co słyszysz.
Ja sama, kiedy zdecydowałam się zakończyć natychmiast, toksyczną relację,
obudziłam się pewnego dnia i nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego ja go właściwie wyrzuciłam z mieszkania.
Nie pamiętałam.
Ale ponieważ, przez pierwszy miesiąc nie robiłam nic innego, jak tylko zapisywałam wszystkie swoje myśli, natychmiast zaczęłam to czytać i zaraz sobie przypomniałam.
Gdybym tego nie miała, tych wszystkich zapisanych tysiąca stron,
gdyby stanął przede mną i spojrzał tylko na mnie, poszłabym jak jagnię na rzeź..

To walka samej, ze sobą. Nie można sobie ufać, dlatego robi się wszystko, by siebie samą oszukać, bo Ty jedna, chcesz to zakończyć, a Ty druga, sabotuje tą pierwszą.

Wszystko może wyskoczyć, nagła sprawa, ale czy tą matkę odbierał 7 godzin? wystarczyło zadzwonić i przesunąć spotkanie o godzinę, a nie o nieskończoność.
No i nie zapominaj, że tak jak Tobie powiedział, że nie da rady, bo coś mu wypadło, mógł tak samo powiedzieć matce, sorry mamusiu! ale nie dam rady, bo mam spotkanie, którego nie mogę przełożyć.

Piszesz, że go nie rozumiesz, po co się kajał, żeby zniknąć zaraz.
Po to się kajał, bo źle się poczuł, bo coś mu umykało,
teraz się poczuł dobrze, a Ty znowu gorzej.

Niestety, zbyt łatwo oddałaś przyczółek, który zdobyłaś,
dystansując się od niego, zasiałaś niepokój, który bardzo szybko odzyskał,
albo się załamiesz i wpadniesz w doła, albo wściekłość na siebie samą, da Ci tyle siły, że nigdy więcej już na niego nie spojrzysz.

To blokowanie całkowite, to blokowanie siebie samej, tak naprawdę.
To zawsze jest bardzo trudne, To trochę tak, jakbyś widziała, że gangrena zajmuję Ci już nogę do kostki a żeby przeżyć, musisz sama sobie nogę odrąbać siekierą. Ale nie ma innej drogi.
Są oczywiście osoby, które czekają, aż sięgnie do kolana, ale nie zmieni to w żaden sposób sytuacji.
Nikt za Ciebie tego nie zrobi.

Toksyczny związek, to nie jest, jakaś tam sobie miłostka, to walka o przeżycie. Dosłownie.

135

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Na pewno nie chce już płakać, myśleć tęsknić. Nie chcę żeby on ciągnął za sznurki. Dałam mu ostatnią szansę.
Znów mnie zawiódł.

136

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Podpisuje się rekami i nogami pod postem logiki. To wszystko to jest nic innego jak walka samej z sobą. Kiedy jedna Twoja strona mówi 'halo, nie pamiętasz co się działo, jak płakałaś, jak miałaś dość?' a druga 'Tak bardzo mi szkoda tej relacji, kurcze odzywa się, może warto dać mu szansę'. Człowiek niby podjął decyzję a jednak...

Co do tej sytuacji, cóż, rozumiem, że coś wypadło, każdemu może się zdarzyć. Problemem jest fakt, jak to 'pociągnął' dalej. Rozumiem, że mu powiedziałaś parę słów i od tego momentu cisza - on uznał, że znowu masz pretensje, czepiasz się, nie rozumiesz jak on Ci tlumaczy - dlatego milczy. I tu robi zasadniczy błąd. Mógł to zalatwić zupełnie inaczej a tak ... nigdy nie zrozumiem fenomenu tego ich milczenia w momencie, kiedy jest potrzebna szczera rozmowa, a nie szczeniackie uniki....

137

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Dziękuję, że jesteście. Wasze wpisy otworaja mi oczy. I fakt. Jestem zła na siebie. Przez chwilę aż tak bardzo, że myślę sobie jest ok przecież on nie jest mnie wart. Idę do ludzi, robię coś dla siebie po czym puka druga ja i mówi... A pamiętasz jak było cudownie? Pamiętasz te chwile nad rzeką? Te chwile gdy tanczyliscie na przystanku, bo usłyszał wasza ulubiona piosenkę? I wtedy łzy lecą jak grochy i wtedy patrzę w telefon... I wtedy serce mi pęka.
Ale ta pierwsza mówi :przypomnij sobie jak Cię olewal.... Gdzie najważniejsza była praca. Gdy wystawił Cię gdy jeschaliscie na spontan do hotelu, gdy mówił że ma wiele ważnych spraw niż jakieś tam lody, gdy mówił Ci ze twoje urodziny to dzień jak codzień....

Wiecie? On nie jest mnie wart. On ma jakiś problem z moją miłością. Im bardziej go kocham... Kochałam on bardziej czuł się pewniej i odsuwal się.

I zawsze odwracal kota ogonem.

138 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2020-09-09 19:42:19)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Szczerze mówiąc oczy miałaś już dawno otwarte, wiedziałaś, że coś nie tak. Tylko po prostu za mocno kochałaś, żeby z tego zrezygnować. No i pewnie się bałaś, to nie są przecież łatwe decyzje. Nie masz też co być na siebie zła, po prostu jest jak jest, musisz zaakceptować.

Pociesze Cie - ja sama siebie łapie nadal na tym, że myślę o tych dobrych rzeczach, wspomnieniach. I niestety wtedy te złe rzeczy bledną. A nie powinny. Trzeba się nauczyć odpuszczać w pewnym momencie, dla samej siebie. Moje uczucia się nie zmieniły. I uwierz, że gdybym mogła coś dać/zrobić, żeby ex się 'ogarnął' to bym zrobiła wszystko. Tylko zmieniło się moje podejście do całej sytuacji. Ja po prostu wiem, że tak dalej nie może być, że tak związek nie wygląda. Żadna z nas nie oczekuje nie wiadomo czego, ale szacunek, zaufanie, brak olewania, wsparcie, rozmowy - to nie są rzeczy ponad, a bez tego wszystko 'padnie'... Myślę, że podobnie jest u Ciebie.

Twoj ex na pewno ma jakiś problem ze sobą, tak się po prostu nie robi (jakieś wyłączanie internetu ? Wyłączanie telefonu ? Przecież to jest nonsens...tak się nie zachowuje dorosła osoba - jest problem - to się rozmawia, komunikacja !! A nie jakies durne przeciąganie liny, kto pierwszy pęknie i się odezwie. Czytałaś cały wątek starość z narcyzem? Polecam : ) .Nie ma też powyższych cech. Więc sama sobie odpowiedz na pytanie czy warto ? Czy nie wolałabyś poczekać na kogoś, gdzie nie będziesz sie zastanawiać czemu znowu mnie olał ?

Zapomniałam dodać - odsuwał się, bo czuł się pewnie. Możliwe, że nawet nie pomyślał, że możesz kiedyś powiedzieć DOŚĆ. Więc może czas złamać schemat i zrobić zupełnie inaczej niż zwykle ? smile

139

Odp: zostawił mnie po raz...setny
logika napisał/a:

Reco36,
czyli chcesz jednak poznać prawdę? I poznałaś.
To zawsze wszystko jest na granicy, tak żeby zasiać wątpliwości, za moment sama sobie nie będziesz ufała, ani w to co widzisz, ani w to co słyszysz.
Ja sama, kiedy zdecydowałam się zakończyć natychmiast, toksyczną relację,
obudziłam się pewnego dnia i nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego ja go właściwie wyrzuciłam z mieszkania.
Nie pamiętałam.
Ale ponieważ, przez pierwszy miesiąc nie robiłam nic innego, jak tylko zapisywałam wszystkie swoje myśli, natychmiast zaczęłam to czytać i zaraz sobie przypomniałam.
Gdybym tego nie miała, tych wszystkich zapisanych tysiąca stron,
gdyby stanął przede mną i spojrzał tylko na mnie, poszłabym jak jagnię na rzeź..

To walka samej, ze sobą. Nie można sobie ufać, dlatego robi się wszystko, by siebie samą oszukać, bo Ty jedna, chcesz to zakończyć, a Ty druga, sabotuje tą pierwszą.

Wszystko może wyskoczyć, nagła sprawa, ale czy tą matkę odbierał 7 godzin? wystarczyło zadzwonić i przesunąć spotkanie o godzinę, a nie o nieskończoność.
No i nie zapominaj, że tak jak Tobie powiedział, że nie da rady, bo coś mu wypadło, mógł tak samo powiedzieć matce, sorry mamusiu! ale nie dam rady, bo mam spotkanie, którego nie mogę przełożyć.

Piszesz, że go nie rozumiesz, po co się kajał, żeby zniknąć zaraz.
Po to się kajał, bo źle się poczuł, bo coś mu umykało,
teraz się poczuł dobrze, a Ty znowu gorzej.

Niestety, zbyt łatwo oddałaś przyczółek, który zdobyłaś,
dystansując się od niego, zasiałaś niepokój, który bardzo szybko odzyskał,
albo się załamiesz i wpadniesz w doła, albo wściekłość na siebie samą, da Ci tyle siły, że nigdy więcej już na niego nie spojrzysz.

To blokowanie całkowite, to blokowanie siebie samej, tak naprawdę.
To zawsze jest bardzo trudne, To trochę tak, jakbyś widziała, że gangrena zajmuję Ci już nogę do kostki a żeby przeżyć, musisz sama sobie nogę odrąbać siekierą. Ale nie ma innej drogi.
Są oczywiście osoby, które czekają, aż sięgnie do kolana, ale nie zmieni to w żaden sposób sytuacji.
Nikt za Ciebie tego nie zrobi.

Toksyczny związek, to nie jest, jakaś tam sobie miłostka, to walka o przeżycie. Dosłownie.

Logiko, zwróciłam uwagę na Twoje posty i muszę stwierdzić, że Twój nick bardzo do Ciebie pasuje. Super, że jak to jest napisane pod swoim nickiem, coraz częściej tu zaglądasz.
A kolorowe sny? Też jesteś mądra dziewczyną. Coś mi się wydaje, że Ty naprawdę nie wrócisz do tego narcyza.

140

Odp: zostawił mnie po raz...setny
ulle napisał/a:

Logiko, zwróciłam uwagę na Twoje posty i muszę stwierdzić, że Twój nick bardzo do Ciebie pasuje. Super, że jak to jest napisane pod swoim nickiem, coraz częściej tu zaglądasz.
A kolorowe sny? Też jesteś mądra dziewczyną. Coś mi się wydaje, że Ty naprawdę nie wrócisz do tego narcyza.

Narazie mam bardzo ułatwione zadanie, bo on milczy. Ja oczywiście również. Także na tym etapie, żadna filozofia. Mam nadzieję, że w razie co nie odezwie się ta moja druga ja. Jakby co, na pewno napiszę do Ciebie o poradę smile

AUTORKO nie daj się ! Dbaj o siebie! Ja nie spałam, nie jadłam, ciągle stresy, nerwy ... poczytaj historie na tym forum. Na prawdę lepiej się uczyć na cudzych błędach niż swoich...

141

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Kolorowe Sny podeślij swój wątek do poczytania

142

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ja w sumie nie mam swojego wątku, pisałam na starość z narcyzem strona 19 i 20. Jak malo możesz napisać emaila do mnie smile

143

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jejku. Przeczytałam tylko pierwszą stronę. Wszystko co tam jest napisane to ja i on. Wszystkie cechy są jego. Łatwiej mi gdy to czytam, gdy wiem z kim miałam doczynienia. Często zastanawiałam się czy to coś ze mną nie tak... Ze może ma rację...
Zapisałam kilka zdań z tamtego wątku. Będę do niego wracać

144 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-10 10:37:54)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Jejku. Przeczytałam tylko pierwszą stronę. Wszystko co tam jest napisane to ja i on. Wszystkie cechy są jego. Łatwiej mi gdy to czytam, gdy wiem z kim miałam doczynienia. Często zastanawiałam się czy to coś ze mną nie tak... Ze może ma rację...
Zapisałam kilka zdań z tamtego wątku. Będę do niego wracać

Przeczytaj cały wątek, będziesz w szoku i jeśli dojdziesz do wniosku, że Tobie przydarzyło się właśnie TO, a wszystko na to wskazuje, to zakrec się koło terapii i daj na mszę w intencji tego, żeby ten facet raz na zawsze odczepił się od Ciebie, szczególnie że jesteś dopiero na początku drogi powrotu do normalności, no żeby los nie podsunął Ci za szybko zgniłego jaja, jakim byłoby jego odezwanie się do Ciebie. Na razie bowiem jesteś za słaba, by poradzić sobie z zasada zero kontaktu.
Kolorowe sny, ta dziewczyna dobrze rokuje, ale przecież nawet ona bierze poprawkę na to, że nie wiadomo, jak się zachowa, jeśli facet zadzwoni. Póki co jest w dobrej sytuacji, bo hrabia nie dzwoni, a każdy dzień działa na jego niekorzyść.
Czyli tak- czytaj ten wątek, jednocześnie zakrec się koło psychologa i mądrzej sobie oraz nabieraj sił. To będzie długi proces Twojego powrotu do życia, więc nastaw się też do tego psychicznie, że będzie ciężko, jednak na koniec, to Ty będziesz strona wygraną. Powodzenia.

145

Odp: zostawił mnie po raz...setny

przeczytałam większość i niestety zgadzam się z innymi pod wątkiem, relacja strasznie toksyczna, oboje z problemami, on straszny manipulant, trzymam kciuki żebyś spotkała kogoś normalnego a wtedy zobaczysz jak powinien normalny związek wyglądać i ile rzeczy w tej relacji było złych bo zgaduję że jeszcze nie widzisz sama wszystkiego

146 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-09-10 14:27:44)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Póki co nie odzywa się. Zablokowałam telefon. Z fb nie umiem go wyrzucić. Jeszcze nie hmm
Szkoda, że ten proces zdrowienia nie przychodzi łatwo. chciałabym być tak wulgaryzm na niego, żeby nie myśleć, nie rozkminiac itp. Powinnam olać dziada, niech spada na bambus. Alee to nie takie proste.
Czytając tamten wątek oczy mi się otwierają. Jakoś czuję się lepiej, że nie jestem sama. Ze jestem ofiarą przemocy psychicznej, bo teraz tak uważam. On wykorzystał moją dobroc, moja empatie i wrażliwość. Zawsze mu wszystko wybwczalam, głupie żarty okraszone szyderczym uśmiechem,które wywoływały we mnie negatywne emocje. Później to ja byłam wariatką, ja poownnam mieć dystans, ja szukałam dziury w całym. To świetny manipulant. Czasem to zastanawiałam się czy faktycznie że mną wszystko ok. Może to ja jestem winna wielu sytuacji i w ostateczności przepraszalam za coś za co plakalam.
Przykład. Zblizylismy się do siebie po jakimś znów okresie nie rozmowy. Był seks. Tydzień upojenia miłością po czym znów się odsunął. Powód blachy, już nawrt nie pamiętam. I zaczynały się moje pytania. Po co w takim razie Twoje czułości, deklaracje... Zawsze przerywal mówiąc : w takim razie żadnych zbkizen już nie będzie jak mi to wypominasz. Robiłam wielkie oczy... Przecież nie wypominalam mu zbliżenia. Tylko to jaki był później.
Dostałam wiadomość na początku tygodnia, że mogłam inaczej zareagować na informacje ze jedzie po matkę. I że on się usztywnia jak ja taka jestem. Heh. Właśnie. Kara, /nagroda. Jego styl. Jeśli nie jestem podwlańczo dobra dostawałam kary. Już teraz to rozumiem. Wiele rozumiem.
Wiecie, że ja w tamtym tygodniu naprawdę myślałam, że on zrozumiał, że może mnie stracić?! Ze te jego wiadomości, słowa są prawdziwe. Miałam cień nadziei, że kurde może to się uda. Udowodnił mi po raz 101, że nie. Ze znów mnie zostawił. Pan, władca, despota.

147

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Póki co nie odzywa się. Zablokowałam telefon. Z fb nie umiem go wyrzucić. Jeszcze nie hmm
Szkoda, że ten proces zdrowienia nie przychodzi łatwo. chciałabym być tak wulgaryzm na niego, żeby nie myśleć, nie rozkminiac itp. Powinnam olać dziada, niech spada na bambus. Alee to nie takie proste.
Czytając tamten wątek oczy mi się otwierają. Jakoś czuję się lepiej, że nie jestem sama. Ze jestem ofiarą przemocy psychicznej, bo teraz tak uważam. On wykorzystał moją dobroc, moja empatie i wrażliwość. Zawsze mu wszystko wybwczalam, głupie żarty okraszone szyderczym uśmiechem,które wywoływały we mnie negatywne emocje. Później to ja byłam wariatką, ja poownnam mieć dystans, ja szukałam dziury w całym. To świetny manipulant. Czasem to zastanawiałam się czy faktycznie że mną wszystko ok. Może to ja jestem winna wielu sytuacji i w ostateczności przepraszalam za coś za co plakalam.
Przykład. Zblizylismy się do siebie po jakimś znów okresie nie rozmowy. Był seks. Tydzień upojenia miłością po czym znów się odsunął. Powód blachy, już nawrt nie pamiętam. I zaczynały się moje pytania. Po co w takim razie Twoje czułości, deklaracje... Zawsze przerywal mówiąc : w takim razie żadnych zbkizen już nie będzie jak mi to wypominasz. Robiłam wielkie oczy... Przecież nie wypominalam mu zbliżenia. Tylko to jaki był później.
Dostałam wiadomość na początku tygodnia, że mogłam inaczej zareagować na informacje ze jedzie po matkę. I że on się usztywnia jak ja taka jestem. Heh. Właśnie. Kara, /nagroda. Jego styl. Jeśli nie jestem podwlańczo dobra dostawałam kary. Już teraz to rozumiem. Wiele rozumiem.
Wiecie, że ja w tamtym tygodniu naprawdę myślałam, że on zrozumiał, że może mnie stracić?! Ze te jego wiadomości, słowa są prawdziwe. Miałam cień nadziei, że kurde może to się uda. Udowodnił mi po raz 101, że nie. Ze znów mnie zostawił. Pan, władca, despota.

Reca, zastanawiam się, czy my czasami nie byłyśmy w związku z tym samym facetem. Mój zachowywał się dokładnie tak samo, a dodatkowo prowadził bujne życie towarzyskie na boku.
Trzymam za Ciebie kciuki najmocniej jak potrafię.

148 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-09-10 18:47:54)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Azi może? smile
Jesteście razem czy się rozstaliscie?
Dostałam dziś wiadomość na msg.
Malowalem sufit.

Hahh i co mam zrobić z tą wiadomością?
Dobry pacjent.

149 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2020-09-10 19:15:22)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
ulle napisał/a:

Kolorowe sny, ta dziewczyna dobrze rokuje, ale przecież nawet ona bierze poprawkę na to, że nie wiadomo, jak się zachowa, jeśli facet zadzwoni. Póki co jest w dobrej sytuacji, bo hrabia nie dzwoni, a każdy dzień działa na jego niekorzyść.

Tak, tylko ja wiem, że nie opcji żebym to ja się odezwała. Nie czekam, aż on to zrobi. Generalnie to przecież nawet nie wiem, czy dojdzie do kontaktu - więc się nie zastanawiam co zrobię... bo i po co?

AUTORKO
Po pierwsze z Twoich postów biją niesamowite emocje i nerwy. Pamiętaj, że nie podejmuje się ŻADNYCH decyzji w takim stanie. Możesz później gorzko żałować (nie tylko jeżeli chodzi o niego). Więc póki co wycisz się i uspokój. Wypłacz jak musisz.
Po drugie, ta cała relacja jest toksyczna. Jakieś dziwne milczenia, brak szacunku. Brak konstruktywnej rozmowy - Ty ciągniesz w jedną stronę, on w drugą. Nie ma ludzi idealnych, każdy robi błędy, on i Ty. Terazniejsza sytuacja, to jest trochę śmiech na sali, kopanie się z koniem. Łagodzenie, kłotnia, nie odzywanie, Twoje blokowanie, jego pretensje i cisza. Dorośli ludzie dają sobie chwile czasu na przemyślenie bez kontaktu, niech to trwa tyle żeby porządnie się zastanowić. Umawiają sie na spotkanie, kawa na ławę, ja oczekuje tego od związku, ja tego. Nie podoba mi się gdy..., chciałbym/abym żeby..., mam problem z .... A na koniec decyzja. A nie takie kij wie co jak u Was. To chore i toksyczne.
Po trzecie, Ty dobrze poczytaj wszystkie wątki o toksykach, zobacz co dziewczyny przechodzily i ile to trwało. Później usiądz, wycisz emocje i się po prostu zastanów czy chcesz. To Twoje życie, Twoje decyzje.
A po czwarte i ostatnie - tak, to wszystko jest strasznie trudne i strasznie boli. Serce jedno, rozum drugie. Serce w kawałkach, ból każdego dnia, bo człowiek tęskni i usycha. Ale o ile dobrze wyczytałam, masz 29 lat. I to już nie jest czas na to, żeby się tak bawić.

Reca36 napisał/a:

Dostałam dziś wiadomość na msg.
Malowalem sufit.

Hahh i co mam zrobić z tą wiadomością?
Dobry pacjent.

A nie widzisz, że on tą wiadomością próbuje przejść do porządku dziennego ? Zamierzasz teraz w nerwach mu odpisywać i się kłócić na msg ?

150 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-10 19:29:08)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
KoloroweSny napisał/a:

Dorośli ludzie dają sobie chwile czasu na przemyślenie bez kontaktu, niech to trwa tyle żeby porządnie się zastanowić. Umawiają sie na spotkanie, kawa na ławę, ja oczekuje tego od związku, ja tego. Nie podoba mi się gdy..., chciałbym/abym żeby..., mam problem z .... A na koniec decyzja. A nie takie kij wie co jak u Was. To chore i toksyczne.

Dokładnie. Gdybym ja wcześniej dostał takie rady to może bym swoją relację uratował.
Takie błędne koło jest chore, sam wiem z własnego doświadczenia.
Jeśli uda się wam z niego wyjść to może będzie dobrze. Jeśli nie, uda to wtedy lepiej uciekać.

KoloroweSny napisał/a:
Reca36 napisał/a:

Dostałam dziś wiadomość na msg.
Malowalem sufit.

Hahh i co mam zrobić z tą wiadomością?
Dobry pacjent.

A nie widzisz, że on tą wiadomością próbuje przejść do porządku dziennego ? Zamierzasz teraz w nerwach mu odpisywać i się kłócić na msg ?

Jak na moje to dalej będzie błędne koło.
Jeśli autorka chce to ratować to moim zdaniem trzeba czasu i szczerej chęci, zrozumienia problemu u faceta. Miesiąc, dwa, trzy.
Ja sobie dałem dwa miesiące.

151

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Britan napisał/a:

Dokładnie. Gdybym ja wcześniej dostał takie rady to może bym swoją relację uratował.
Takie błędne koło jest chore, sam wiem z własnego doświadczenia.
Jeśli uda się wam z niego wyjść to może będzie dobrze. Jeśli nie, uda to wtedy lepiej uciekać.
...
Jak na moje to dalej będzie błędne koło.
Jeśli autorka chce to ratować to moim trzeba zdaniem czasu i szczerej chęci, zrozumienia problemu u faceta. Miesiąc, dwa, trzy.
Ja sobie dałem dwa miesiące.

Tak gdybym wcześniej wiedziała to, co wiem teraz (i miałabym przed sobą człowieka umiejącego rozmawiać) tak by to właśnie z mojej strony wyglądało. Brak decydowania w nerwach, brak słów w nerwach, wyciszenie, rozmowa, decyzja.  Dziękuję, że przyznajesz racje, przynajmniej wiem, że dobrze rozumuję.
...
Dokładnie. Ona aż cała chodzi a on bardzo nieumiejętnie próbuje COŚ zrobić. Ona zaraz mu napisze wywód po co pisze, on się wkurzy i będzie cisza. Albo będzie kilka dni ok aż znowu dojdzie do jakiejś sytuacji i wybuchnie kłotnia.

152 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-10 19:43:52)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
KoloroweSny napisał/a:

Dokładnie. Ona aż cała chodzi a on bardzo nieumiejętnie próbuje COŚ zrobić. Ona zaraz mu napisze wywód po co pisze, on się wkurzy i będzie cisza. Albo będzie kilka dni ok aż znowu dojdzie do jakiejś sytuacji i wybuchnie kłotnia.

Wypisz wymaluj moja sytuacja.
Próbowałem zrobić te coś w dobrej wierze, ze szczerymi chęciami. Ale ona reagowała bardzo wybuchowo, nazywała mnie psycholem itp.

Największy problem był w tym, że ona chciała ten czas uzyskać, a ja jak idiota dalej w to brnąłem, pisałem, dzwoniłem, bo bałem się, że ją stracę (mimo, że to było wirtualne). Przez co coraz bardziej spychałem relację w głąb bagna.
Oczywiście nie mówię, że wina leży w 100% po mojej strony, bo oboje byliśmy mocno winni, ale jak już napisałem ona wcześniej zrozumiała, że potrzeba czasu.

Jeśli chcesz to ciągnąć dalej to czas i potem na prawdę szczera i długa rozmowa.
Przynajmniej ja wyciągnąłem takie wnioski aby uratować moją relację która też była błędnym, toksycznym kołem.
Tylko jeszcze sam nie wiem czy chcę. Mam dwa miesiące na przemyślenia.

153

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Nic nie napisałam. Ja naprawdę wiele razy próbowałam z nim Rozmawiać właśnie tak jak piszecie. Za, przeciw, próbowałam mu powiedzieć co mi się nie podoba co chce zmienić... Ale nie da się. On od razu ma focha. Uważa że to wszystko mija wina.
Ja nie umiem bez wyjaśnienia, pogadania przejść do porządku dziennego po tym wszytskim. Liczyłam na szczera rozmowe na tym spacerze i co? Próbowałam z nim gadać a on : nie wciagniesz mnie w dyskusję, odpowiadam pomidor.
To jest brak szacunku do mnie i moich uczuć.
Tak. Jeśli pisze i mówię o nim jestem cała w nerwach. Nie sądziłam że aż tak to widać. Był stan kiedy sobie odpuściłam. Naprawdę... I znów się odezwał.... Ale kurde mama na PKP...

Ja nie chcę już. Ta relacja nic dobrego nie wniesie w moje życie. Ciągle przepychanki. Jeśli on nie będzie chciał ze mną szczerze pogadać to ja napewno się nie odezwę. A wiemzze go na to nie stać więc.... Nic z tego nie będzie

154 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2020-09-10 19:59:39)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Britan napisał/a:

Wypisz wymaluj moja sytuacja.
Próbowałem zrobić te coś w dobrej wierze, ze szczerymi chęciami. Ale ona reagowała bardzo wybuchowo, nazywała mnie psycholem itp.

Największy problem był w tym, że ona chciała ten czas uzyskać, a ja jak idiota dalej w to brnąłem, pisałem, dzwoniłem, bo bałem się, że ją stracę (mimo, że to było wirtualne). Przez co coraz bardziej spychałem relację w głąb bagna.
Oczywiście nie mówię, że wina leży w 100% po mojej strony, bo oboje byliśmy mocno winni, ale jak już napisałem ona wcześniej zrozumiała, że potrzeba czasu.

Jeśli chcesz to ciągnąć dalej to czas i potem na prawdę szczera i długa rozmowa.
Przynajmniej ja wyciągnąłem takie wnioski aby uratować moją relację która też była błędnym, toksycznym kołem.
Tylko jeszcze sam nie wiem czy chcę. Mam dwa miesiące na przemyślenia.

I zrobiłeś błąd, bo działałeś w emocjach i nerwach. Podobnie jak autorka, nie usiądzie, nie zastanowi się i później jest efekt. Oczywiście, wina leży po obu stronach. Ale lepiej w pewnym momencie się zatrzymać, dać ten czas niż psuć jeszcze bardziej. Jak emocje opadną, OBIE strony stwierdzą 'kurcze szkoda relacji, to byly takie glupoty, teraz zrobiłbym inaczej' - to chociaż ma sens rozmowa. A jak któreś stwierdzi, że NIE to też nie będzie to decyzja pod wpływem emocji, której można żałować. Także ja na miejscu autorki, chciałabym ochłonąć, nabrać dystansu i później podejmowac decyzje.

Reca36 napisał/a:

Nic nie napisałam. Ja naprawdę wiele razy próbowałam z nim Rozmawiać właśnie tak jak piszecie. Za, przeciw, próbowałam mu powiedzieć co mi się nie podoba co chce zmienić... Ale nie da się. On od razu ma focha. Uważa że to wszystko mija wina.
Ja nie umiem bez wyjaśnienia, pogadania przejść do porządku dziennego po tym wszytskim. Liczyłam na szczera rozmowe na tym spacerze i co? Próbowałam z nim gadać a on : nie wciagniesz mnie w dyskusję, odpowiadam pomidor.
To jest brak szacunku do mnie i moich uczuć.
Tak. Jeśli pisze i mówię o nim jestem cała w nerwach. Nie sądziłam że aż tak to widać. Był stan kiedy sobie odpuściłam. Naprawdę... I znów się odezwał.... Ale kurde mama na PKP...

Ja nie chcę już. Ta relacja nic dobrego nie wniesie w moje życie. Ciągle przepychanki. Jeśli on nie będzie chciał ze mną szczerze pogadać to ja napewno się nie odezwę. A wiemzze go na to nie stać więc.... Nic z tego nie będzie

A ja Ci napisze, że to co piszesz to nieprawda. Próbowałaś z nim rozmawiać, a zrobiłaś mu wyrzuty o to PKP. Jakbyś miała emocje pod kontrolą to byś usiadła napisała okej daj znac kiedy znajdziesz czas. KONIEC. Chcesz porozmawiać, bo widzisz sens dalej = dla dobra relacji nie komplikujesz bardziej. I to jest to Twoje, że chciałaś porozmawiać? A on zamiast zrozumieć, że wyczekiwałaś na rozmowę i się zawiodłaś stad reakcja - to zachował się jak szczeniak - to też jest z jego strony próba rozmowy (i nadal się tak zachowuje)?? Powinien zaproponowac nowy termin.. Tydzień ciszy Wam za mało, nie umiecie podejść z dystansem i szacunkiem dla drugiej osoby. Poza tym - nie, nie odpuściłaś. Jakbyś odpuściła nie byłoby tych postów, bo byś mu napisała sp********

155

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Związek to jest wspólne życie, a nie tylko spotkania. Czy wy macie coś wspólnego ??

156 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-10 20:15:24)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
KoloroweSny napisał/a:
Britan napisał/a:

Wypisz wymaluj moja sytuacja.
Próbowałem zrobić te coś w dobrej wierze, ze szczerymi chęciami. Ale ona reagowała bardzo wybuchowo, nazywała mnie psycholem itp.

Największy problem był w tym, że ona chciała ten czas uzyskać, a ja jak idiota dalej w to brnąłem, pisałem, dzwoniłem, bo bałem się, że ją stracę (mimo, że to było wirtualne). Przez co coraz bardziej spychałem relację w głąb bagna.
Oczywiście nie mówię, że wina leży w 100% po mojej strony, bo oboje byliśmy mocno winni, ale jak już napisałem ona wcześniej zrozumiała, że potrzeba czasu.

Jeśli chcesz to ciągnąć dalej to czas i potem na prawdę szczera i długa rozmowa.
Przynajmniej ja wyciągnąłem takie wnioski aby uratować moją relację która też była błędnym, toksycznym kołem.
Tylko jeszcze sam nie wiem czy chcę. Mam dwa miesiące na przemyślenia.

I zrobiłeś błąd, bo działałeś w emocjach i nerwach. Podobnie jak autorka, nie usiądzie, nie zastanowi się i później jest efekt. Oczywiście, wina leży po obu stronach. Ale lepiej w pewnym momencie się zatrzymać, dać ten czas niż psuć jeszcze bardziej. Jak emocje opadną, OBIE strony stwierdzą 'kurcze szkoda relacji, to byly takie glupoty, teraz zrobiłbym inaczej' - to chociaż ma sens rozmowa. A jak któreś stwierdzi, że NIE to też nie będzie to decyzja pod wpływem emocji, której można żałować. Także ja na miejscu autorki, chciałabym ochłonąć, nabrać dystansu i później podejmowac decyzje.

Tyle tylko, że ona nigdy nie ochlonie i dlatego nie będzie możliwe to, co jej radzisz. Ona w emocjach jest od początku trwania tej znajomości i póki co nie zanosi się na jakiekolwiek wyciszenie.
Dlaczego?
To proste, dziewczyna ma taką konstrukcję psychiczna, że lubi jasne sytuacje, lubi wiedzieć na czym stoi, w związku z tym ma permanentny niedosyt informacji. Każdy by miał, tylko że niektórzy potrafią odpuścić, a niektórzy chcą drążyć temat do upadłego. Tu wchodzi też kwestia ambicji i chęci udowodnienia, że ktoś tu się pomylił, bo kobieta to jednak ona jest w tym związku.
Gdyby ten pajac malujący sufity powiedział jej wprost i jak krowie na rowie, że to koniec i dlaczego, to ona załóżmy przez tydzień pobuczalaby w poduszkę, ale wiedziałaby, że to koniec. Powoli dochodziłaby do siebie i mogłaby zakręcić się koło swoich spraw osobistych w sposób konkretny. Pajac jednak nie stawia sprawy jasno, bo pasuje mu zwodzić naiwna kobietę, której de facto nie ma nic do zaoferowania, za wyjątkiem swojego przyrodzenia i gęby pełnej bajeru.
Oprócz tego podkreślić należy, że nie tylko ona jest współuzależniona od chorej znajomości. On też jest wspoluzalezniony od autorki. Oboje są po prostu popieprzeni. Gdyby choć jedno było zdrowe, to taki toksyk skończyłby się, zanim jeszcze by się zaczął, bo osobą zdrowo myśląca w życiu nie chciałaby wchodzić w dziwny układ towarzyski, a on jako popieprzony zanudxilby się na śmierć przy normalnej kobiecie.
Tak więc oni oboje dostarczają sobie nawzajem silnych emocji, bo właśnie na tym trzyma się cały ten ich związek.
Autorka nie uspokoi się sama z siebie, szczególnie, że ten co chwilę zawraca jej gitarę.
Autorka potrzebuje, na ten moment i moim zdaniem, konkretnej wiedzy na temat tego, w czym jest i ta wiedza musi pochodzić od osoby, która ona uważałaby za autorytet.
Inaczej ona i tak nikomu nie uwierzy. Zawsze będzie wierzyła temu facetowi, bo to on jest dla niej treścią i sensem życia oraz największym autorytetem.

157

Odp: zostawił mnie po raz...setny
ulle napisał/a:

Tyle tylko, że ona nigdy nie ochlonie i dlatego nie będzie możliwe to, co jej radzisz. Ona w emocjach jest od początku trwania tej znajomości i póki co nie zanosi się na jakiekolwiek wyciszenie.
Dlaczego?
To proste, dziewczyna ma taką konstrukcję psychiczna, że lubi jasne sytuację, lubi wiedzieć na czym stoi, w związku z tym ma permanentny niedosyt informacji. Każdy by miał, tylko że niektórzy potrafią odpuścić, a niektórzy chcą drążyć temat do upadłego. Tu wchodzi też kwestia ambicji i chęci udowodnienia, że ktoś tu się pomylił, bo kobieta to jednak ona jest w tym związku.
Gdyby ten pajac malujący sufity powiedział jej wprost i jak krowie na rowie, że to koniec i dlaczego, to ona załóżmy przez tydzień pobuczalaby w poduszkę, ale wiedziałaby, że to koniec. Powoli dochodziłoby do siebie i mogłaby zakręcić się koło swoich spraw osobistych w sposób konkretny. Pajac jednak nie stawia sprawy jasno, bo pasuje mu zwodzić naiwna kobietę, której de facto nie ma nic do zaoferowania, za wyjątkiem swojego przyrodzenia i gęby pełnej bajeru.
Oprócz tego podkreślić należy, że nie tylko ona jest współuzależnione od chorej znajomości. On też jest wspoluzalezniony od autorki. Oboje są po prostu popieprzeni. Gdyby choć jedno było zdrowe, to taki toksyk skończyłby się zanim jeszcze by się zaczął, bo osobą zdrowo myśląca w życiu nie chciałaby wchodzić w dziwny układ towarzyski, a on jako popieprzony zanudxilby się na śmierć przy normalnej kobiecie.
Tak więc oni oboje dostarczają sobie nawzajem silnych emocji, bo właśnie na tym trzyma się cały ten ich związek.
Autorka nie uspokoi się sama z siebie, szczególnie, że ten co chwilę zawraca jej gitarę.
Autorka potrzebuje, na ten moment i moim zdaniem, konkretnej wiedzy na temat tego, w czym jest i ta wiedza musi pochodzić od osoby, które ona uważałabym za autorytet.
Inaczej ona i tak nikomu nie uwierzy. Zawsze będzie wierzyła temu facetowi, bo to on jest dla niej treścią i sensem życia oraz największym autorytetem.

Ja rozumiem, że ona lubi klarowne sytuacje. Ja też. Ale nie może wymagać, że on jej da klarowność jak ciągle się kłócą, obrażają i milczą. Ktoś musi być mądrzejszy i nie brnąć dalej w szambo 'bo ja chce, bo ja lubie, bo ja musze'... Ona się od niego uzależniła, jest strasznie rozchwiana emocjonalnie i przez to też tak reaguje na każdą jego wiadomość - stąd moj pomysł, żeby usiadła i ochłonęła - może wtedy włączy logike. A on...szczeniak. Raz chce, raz nie chce. Raz proponuje, raz milczy. Generalnie szkoda słów na jego zachowanie.
Mi jest bardzo szkoda takich osób, które się tak wzajemnie wykańczają. Aż się sama zirytowałam czytając te wszystkie sytuacje. Po co to komu??

158 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-10 21:20:38)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
KoloroweSny napisał/a:
ulle napisał/a:

Tyle tylko, że ona nigdy nie ochlonie i dlatego nie będzie możliwe to, co jej radzisz. Ona w emocjach jest od początku trwania tej znajomości i póki co nie zanosi się na jakiekolwiek wyciszenie.
Dlaczego?
To proste, dziewczyna ma taką konstrukcję psychiczna, że lubi jasne sytuację, lubi wiedzieć na czym stoi, w związku z tym ma permanentny niedosyt informacji. Każdy by miał, tylko że niektórzy potrafią odpuścić, a niektórzy chcą drążyć temat do upadłego. Tu wchodzi też kwestia ambicji i chęci udowodnienia, że ktoś tu się pomylił, bo kobieta to jednak ona jest w tym związku.
Gdyby ten pajac malujący sufity powiedział jej wprost i jak krowie na rowie, że to koniec i dlaczego, to ona załóżmy przez tydzień pobuczalaby w poduszkę, ale wiedziałaby, że to koniec. Powoli dochodziłoby do siebie i mogłaby zakręcić się koło swoich spraw osobistych w sposób konkretny. Pajac jednak nie stawia sprawy jasno, bo pasuje mu zwodzić naiwna kobietę, której de facto nie ma nic do zaoferowania, za wyjątkiem swojego przyrodzenia i gęby pełnej bajeru.
Oprócz tego podkreślić należy, że nie tylko ona jest współuzależnione od chorej znajomości. On też jest wspoluzalezniony od autorki. Oboje są po prostu popieprzeni. Gdyby choć jedno było zdrowe, to taki toksyk skończyłby się zanim jeszcze by się zaczął, bo osobą zdrowo myśląca w życiu nie chciałaby wchodzić w dziwny układ towarzyski, a on jako popieprzony zanudxilby się na śmierć przy normalnej kobiecie.
Tak więc oni oboje dostarczają sobie nawzajem silnych emocji, bo właśnie na tym trzyma się cały ten ich związek.
Autorka nie uspokoi się sama z siebie, szczególnie, że ten co chwilę zawraca jej gitarę.
Autorka potrzebuje, na ten moment i moim zdaniem, konkretnej wiedzy na temat tego, w czym jest i ta wiedza musi pochodzić od osoby, które ona uważałabym za autorytet.
Inaczej ona i tak nikomu nie uwierzy. Zawsze będzie wierzyła temu facetowi, bo to on jest dla niej treścią i sensem życia oraz największym autorytetem.

Ja rozumiem, że ona lubi klarowne sytuacje. Ja też. Ale nie może wymagać, że on jej da klarowność jak ciągle się kłócą, obrażają i milczą. Ktoś musi być mądrzejszy i nie brnąć dalej w szambo 'bo ja chce, bo ja lubie, bo ja musze'... Ona się od niego uzależniła, jest strasznie rozchwiana emocjonalnie i przez to też tak reaguje na każdą jego wiadomość - stąd moj pomysł, żeby usiadła i ochłonęła - może wtedy włączy logike. A on...szczeniak. Raz chce, raz nie chce. Raz proponuje, raz milczy. Generalnie szkoda słów na jego zachowanie.
Mi jest bardzo szkoda takich osób, które się tak wzajemnie wykańczają. Aż się sama zirytowałam czytając te wszystkie sytuacje. Po co to komu??


Nikomu, kto ma posprzątane w głowie takie sytuacje do niczego nie są potrzebne. Zdrowo myśląca kobieta od razu pogonilaby takiego, no chyba że miałaby ochotę pobawić się chwilę takim pajacem, ale to raczej mało prawdopodobne. Normalnie myślący facet też nie bawiłby się w tego rodzaju gierki w kotka i w myszkę, bo byłoby poniżej jego godności.

Jednak cały dowcip polega na tym, że niestety ludzie bywają różni i różnie się dobierają. Czasem dajemy wplątywać się w przeróżne sytuacje, których nawet nie rozumiemy, a mimo to ciągniemy.

Ja wiem o co Ci chodzi z tym, żeby autorka zaczęła od tego, żeby się uspokoić. Widzisz Tobie to się udało ( tak sądzę), ale każdy człowiek reaguje inaczej i ta dziewczyna nie jest w stanie tego zrobić, tak sama z siebie.
Ona tak naprawdę ŻYJE tą znajomością, od rana do wieczora, nawet w nocy to przeżywam i tak codziennie, codziennie non stop to samo. Raz chodzi jakby ktoś do kieszeni jej nasrał, jest na haju, by za chwilę znowu pograzyc się w smutku. Dlatego non stop pisze to samo, ciężko to czytać bez irytacji albo pomyślenia sobie " matko święta, ale ta baba jest głupia, jak grochem o ścianę", a jest tak dlatego, że dała się wciągnąć w jakiś psychiczny, emocjonalny i intelektualny koszmar.
Musi pójść do psychologa, któremu zaufa i musi dowiedzieć się, w czym tkwi.
Kolorowe sny, ona straciła grunt pod nogami, nie czuje się bezpieczna i w takim stanie żyje ta kobieta już od dawna.
No ile jeszcze ona ma tak wytrzymać, by nie oszaleć do reszty?
I jakim cudem ma ona usiąść spokojnie i na rozkaz się uspokoić? To nie jest możliwe

Autorko napiszę prosto, jak tylko potrafię to zrobić, żebyś miała jakiś punkt zaczepienia, od którego mogłabyś zacząć.

Dobrze, że mu nie odpisałaś na te niezwykłe ważna wiadomość, że pomalował sufit. On chce Cię po prostu zagadać byle czym, żeby abarot zacząć znowu spotykac się z z Tobą jak gdyby nigdy nic.

A teraz do rzeczy. Pojmij jedno i uwierz w to. Z tym człowiekiem nie czeka Cię żadna przyszłość, nie ma dla was jutra. On nie ożeni się z Tobą, nigdy nie będziesz miała szansy na założenie fajnej rodziny, na dzieci. Dziś jesteś tuż przed 30-tks i jak byłaś sama przez tym cudownym układem, tak dalej jesteś sama. Gdybyś pozbyła się tej kuli u nogi, która ściąga Cię na dno, to miałabyś szansę poznać normalnego i zdrowo myślącego faceta, z którym dałoby się założyć rodzinę, miałabyś dziecko, miałabyś fajne bezpieczne życie, bo pamiętaj, że jak sobie poscielisz, tak się wyśpisz. Wybierzesz pijaka, to będziesz wąchała odór wódy dzień w dzień, dama będziesz latała w ciuchach z targu, będziesz nędznie jadła, Twoje dziecko też, bo pijak będzie potrzebował coraz więcej wody, coraz więcej i więcej. Jak wybierzesz prostaka i prymitywa, to skończysz jako patologia itd. Mnie chodzi o to, że kogo weźmiesz sobie za męża, to tak będziesz żyła. Jeśli weźmiesz tego aktualnego, to przecież wasz dom będzie zwykłym wariatkowem.
Pojmij więc, że opłaca Ci się skończy te szopkę, ponieważ jeśli dobrze wybierzesz, to stworzysz razem z mądrym mężem fajna rodzinkę.
Ja myślę, że ty doszłaś już do ściany, tu nie zmieni się nic. Musisz zejść z kanapy i zacząć od psychologa, zacząć się ratować. Jeśli to Ci się uda, to myślę, to za jakieś dwa lata będziesz miała danego męża i dziecko.
Ten aktualny nie da Ci tego wszystkiego

159

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Azi może? smile
Jesteście razem czy się rozstaliscie?
Dostałam dziś wiadomość na msg.
Malowalem sufit.

Hahh i co mam zrobić z tą wiadomością?
Dobry pacjent.

Nie. Zero kontaktu. Może coś pisze, ale ja zmieniłam numer telefonu i zablokowałam wszędzie, gdzie to możliwe. A wcześniej ostrzegłam, że jeśli pojawi się przed drzwiami, to wezwę policję.
Nie będę robić z siebie bohaterki. Chwilami jest naprawdę ciężko, ale wiem, że ten związek zniszczyłby mnie do końca. Najbardziej cieszę się z tego, że nie zdążył poznać mojego syna. Teraz pewnie cierpielibyśmy oboje.

160 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-09-10 21:35:02)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jeśli chodzi o rozmowy to próbowałam wiele razy i nie chodziło mi o matkę na PKP.
Resztę przemilcze. Najlepiej być bohaterem po drugiej stronie.
Kazdego dnia wygrywam ze sobą nie odzywaj ac się. Pisząc na kartce moje uczucia, wszystko co chce mu wykrzyczec. Piszę i palę. Ale nie odzywam się od ostatniej akcji.
A to jak dla mnie sukces po tym gdy wiem jaka jestem.
I Ulle nie jestem popieprzona. Byłam zakochana i ufna. Sięgnęłam dna ale od niego podobno można się odbić.
Dobranoc

161

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Jeśli chodzi o rozmowy to próbowałam wiele razy i nie chodziło mi o matkę na PKP.
Resztę przemilcze. Najlepiej być bohaterem po drugiej stronie.
Kazdego dnia wygrywam ze sobą nie odzywaj ac się. Pisząc na kartce moje uczucia, wszystko co chce mu wykrzyczec. Piszę i palę. Ale nie odzywam się od ostatniej akcji.
A to jak dla mnie sukces po tym gdy wiem jaka jestem.
I Ulle nie jestem popieprzona. Byłam zakochana i ufna. Sięgnęłam dna ale od niego podobno można się odbić.
Dobranoc

A moim zdaniem nie sposob niezgodzic sie z ulle. Nie chodzi o to, ze jestes Autorko popieprzona z medycznego punktu widzenia ale no sorry zdrowo myslaca tez nie jestes bo zdrowo myslaca osoba nie robilaby sobie nawet nanoprocenta nadziei na poprawe, zrozumienie i szczerosc po 101 (jak sama podkreslasz) sytuacji. Bo niby z jakiej racji ten facet mialby akurat teraz sie zmienic skoro nie uczynil nawet najmniejszego postepu na przestrzeni calej znajomosci? Trzezwo oceniajaca sytuacje osoba mialaby tego swiadomosc i nie zaslaniala sie miloscia i zaufaniem. Bo tym to sie mozna zaslonic raz drugi trzeci ale nie nagminnie jak Ty to robisz. Jesli kiedys bedzie Ci dane naprawde przetrzezwiec to samej Ci bedzie wstyd swoich obecnych poczynan i sama siebie bedziesz oceniala jako popieprzona w tej relacji, przekonas sie. Poki co nie jestes nawet o krok blizej zdrowienia wbrew temu co piszesz. Napedza Cie jedynie zlosc zal i rozczarowanie, ktore z jednej strony Cie spala a z drugiej wlasnie ta chora hustawka emocji uzaleznia Cie jeszcze bardziej od tego goscia. Nawet nie jestes tego swiadoma. I tak jak napisala Ulle oboje z tym facetem jestescie od tej toksycznej hustawki ktora sobie fundujecie uzaleznieni. Wtedy czujecie ze zyjecie, ze sa w Was emocje, sprzecznosci, ze cos sie dzieje, taka "trudna relacja" o ktora warto walczyc zeby nadal byc na haju tej sinusoidy emocji. Zdrowienie rozpocznie sie zaiste wtedy kiedy jakiekolwiek rozmowy i wyjasnienia tego goscia przestana Ci byc do czegokolwiek potrzebne nawet gdyby mial je skladac pod przysiega i zaklinac sie na zdrowie matki. A poki co tak jak pisalam.... Pitu pitu, troche sie pomiotasz, poobrazasz, pomilczysz i wrocicie do starej spiewki.

162 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-09-11 05:50:05)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

W takim razie przybijam piątkę wszystkim kobietom z wątku starość z narcyzem. Ile jest nas popieprzonych. I gratuluję tym, którym udało się wyjść z tego bagna szybciej niż mi. Ale wierzę, że i mi się uda.
Wobec tego związku nie mam już nadziei, planów. Pustka. Nie zapelniebjej miłością już nigdy. Zostały zgliszcza tęsknoty, wspomnień, dobrych chwil.
Zle zapisuje na kartce, czytam i palę. Usuwam zlogi brudu.
Dobrego dnia.

163

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Feniks dzięki.
Autorko, widzę, że wielce zabolało Cię to, że napisałam, iż  jesteś popieprzona. Dobrze, że chociaż na chwilę udało mi się Ciebie podkurzyc i owszem dalej podtrzymuje swoją tezę. No niestety ale jesteś, oczywiście na punkcie tego faceta. W innych sferach swojego życia na pewno postępujesz mądrze, studiujesz, rozwijasz się, w wieku 29 lat nie siedzisz na garnuszku rodziców itd, jednak w tej sprawie kompletnie odleciałas.
Dziewczyno, do czego to podobne, żeby kobieta w wieku 29 lat, która zapewne pragnie ułożyć sobie życie, mieć rodzinę i zapewne też i dziecko tak lekkomyślnie marnowała swój cenny czas na takie nie wiadomo co właściwie. Przez cztery lata to można było zrobić mnóstwo fajnych rzeczy ze swoim życiem osobistym, a Ty zamiast tego trzymasz się rękami i nogami czegoś, co nie ma żadnej przyszłości. Ten facet do tej pory nie wyszedł nawet z propozycją, żebyście razem zamieszkali, nie oświadczył Ci się, niczego konkretnego nie zaproponował, tylko tak steruje tym waszym cudownym związkiem, by ciągle moc używać Cie, ale stać w tym samym miejscu. Wiele musiał się natrudzić, by wszystko było takie, jak było. Mija jeden rok, mija drugi, potem trzeci i w końcu czwarty, a Ty cięgle drepczesz w tym samym miejscu, non stop zdenerwowana, roztrzęsiona, coraz bardziej zdesperowana oraz bezradna. Co to w ogóle jest? W coś Ty się dala wciągnąć koleżanko z forum?

Oczywiście, wszystkie osoby z wątku o narcyzie, w tym ja weteranka w zaprawach z kimś takim jesteśmy/ byłyśmy popieprzone, bo przecież nikt nie powie mi, że kobieta, która godzi się na tego rodzaju traktowanie jest normalna. Mój wieloletni kolega jeszcze z czasów, gdy mieszkałam w tamtym mieście powiedział mi raz,  że ty ..... jesteś wariatka, mówię serio, naprawdę masz coś z głową, bo tyle razy, ile mi tłumaczył, kim jest człowiek, na którego punkcie tak mi odbiło, ile razy musiał wysłuchiwać moich analiz oraz opowieści na temat tego faceta, to naprawdę, miał on wielką cierpliwość do mnie i do dzisiaj jestem mu wdzięczna, że nie zostawił mnie, tylko starał się pomóc. Wszyscy moi bliscy mieli mnie dość, część zaczęła uciekać na mój widok w obawie, że znowu zacznę gadać o tym swoim, jakbym była szurnięta.
Setki zrywan i powrotów. Czy to było normalne? Czy tak powinien wyglądać związek? Czy fakt że tkwiłam w czymś takim dobrze o mnie świadczył? Oczywiście że nie.
Nie mów o tym, że od teraz Twoje życie będzie puste, bo bez miłości do tego człowieka. Dziewczyno, o jakiej Ty miłości piszesz.
Wasz układ, bo związkiem to coś nie było, opierał się i opiera tylko i wyłącznie na skrajnych emocjach, które oboje co chwilę wywoływaliscie, na niczym więcej.
To ma być fundamentem związku? A co jeśli przyszłaby codzienność, normalne życie na co dzień, bo np byłoby dziecko i należałoby żyć stabilnie i bezpiecznie? Co wtedy by się działo? Toż oboje zanudzilibyscie się w takim układzie i zaczęłyby się kolejne cyrki.
Nie ma dla Ciebie żadnej przyszłości w tym układzie i weź sobie raz i porządnie wbij to do głowy.
Marnujesz czas, a masz już 29 lat. Zamiast rozpaczać po tym facecie zacznij może myśleć o tym, ci dalej z Twoim życiem i zacznij bać się przyszłości, bo skończysz jako znerwicowana, bo nie spełniona jako kobieta samotna dziwaczka.
Również życzę Ci miłego dnia.

164 Ostatnio edytowany przez niuuuma (2020-09-11 09:32:48)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

"Nie ma dla Ciebie żadnej przyszłości w tym układzie i weź sobie raz i porządnie wbij to do głowy.
Marnujesz czas, a masz już 29 lat. Zamiast rozpaczać po tym facecie zacznij może myśleć o tym, ci dalej z Twoim życiem i zacznij bać się przyszłości, bo skończysz jako znerwicowana, bo nie spełniona jako kobieta samotna dziwaczka."

nawet jeżeli zdecyduje się na rozstanie to gadanie jej, że wartością największą w jej życiu ma być rodzina i życie mężczyzną KOLEJNY RAZ to jest żenada. sama nie twierdzę, ze jej obecny związek ma jakiekolwiek perspektywy, natomiast poradzenie jej rzucenie tego chłopaka przychodzi ci lekko, a inna sprawa że twoim zdaniem kobieta ma być z KIMŚ to da jej dziecko i weźmie ją za żonę. podłe. niech ona znajdzie siebie, pozna siebie i zrozumie co od życia chce. może będzie to rodzina, a może nie.;. przynajmniej w najbliższym czasie. w każdym razie tobie grozi bardziej bycie samotną dziwaczką z takim zachowaniem niż jej.

"Również życzę Ci miłego dnia"

165

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Rozstalismy się dziś definitywnie.
Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej.
Choc wiecie co? W głębi duszy wierzyłam, że on się opamięta. Powie nie chce Cię stracić. Przytakiwal mi na wszytsko.
Nie będę udawać, że czuję się super. Czuję się źle... Ale może to dzisiejsze źle przyniesie mi szczęście za jakiś czas.
Chyba mi pękło serce...

166

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Rozstalismy się dziś definitywnie.
Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej.
Choc wiecie co? W głębi duszy wierzyłam, że on się opamięta. Powie nie chce Cię stracić. Przytakiwal mi na wszytsko.
Nie będę udawać, że czuję się super. Czuję się źle... Ale może to dzisiejsze źle przyniesie mi szczęście za jakiś czas.
Chyba mi pękło serce...

Pitu pitu cd. Zaloze sie ze to Ty do niego zadzwonilas i powiedzialas ze to nie ma sensu i chcesz "definitywnego konca". Powiedzialas to liczac ze to go wystraszy, ze sie chlop ocknie i powie o niee ukochana nie godze sie na to, kocham Cie!!. A chlop tymczasem podobnie jak ja traktuje to Twoje gadanie jako...no wlasnie czcze gadanie. Dlatego przytakuje Ci juz na wszystko, znudzony wrecz tym Twoim gledzeniem a wie doskonale ze jak go najdzie faza na kontakt to i tak napisze do Ciebie na luzaku co tam slychac, moze jakies piwko? A Ty bedziesz cala drzec ze swietego oburzenia ze jak to on tak pisze sobie jakby nigdy nic po takiej "ostatecznej dramie" a swoją drogą bedziesz uwazala to za znak ze jednak tesknil.
Potrzebna Ci byla ta dzisiejsza drama rozstaniowa zeby sobie znowu dac zastrzyk z silnych nawet jesli wyniszczajacych emocji. Bo gdybys naprawde chciala konca to odeszlabys bez tlumaczen, poblokowala i milczala. Slow juz tyle padlo przez te  4 lata ze naprawde kolejne byly tu zbedne. Ale przeciez nie o koniec tu chodzilo tylko o wejscie na jeszcze wyzsze obroty dramy.

167

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

168

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Feniks35 jest tu jedną z najmądrzejszych osób, tylko ty jestes teraz na takim etapie, ze nie widzisz rzeczywistości taką jaką ona jest. Upłynie trochę czasu, a przyznasz rację wszystkim

169

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Nie twierdzę, że jest głupi, ale niech nie pisze swoich scenariuszy jeśli nie zna faktow.
Nie. Nie zadzownilam. Dostałam wiadomości z czapy na msg i odpisałam. I za chwilę ja miałam telefon na msg.
Czuję się jak śmieć. Pozbawiony godności obdarty z resztek miłości którą jeszcze tydzień temu chcislam dać. Czuję się oszukana, wykorzystana i porzucona.
Piszcie sobie co chcecie, ale cierpię i wiem, że łatwo napisać. Zablokuj, olej itp.
To koniec, ale przetłumacz to sercu...

170 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-09-11 13:54:27)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jeśli nawet tak było, jak inputuje Feniks, to nie widzę w tym nic złego. Zwłaszcza, że co rusz pojawiają się wątki dziewczyn porzuconych bez słowa, całych w bólu. Zresztą autorka ma prawo popełniać własne błędy, a rolą Feniks i innych nie jest jej ocenianie.
Reca, spokojnie, daj czasowi czas. To nie jest kwestia trzech dni na uspokojenie emocji, kiedy w grę wchodzi taki rollercoaster. Mnie zabrało to kilka lat - pozbieranie się po związku z narcyzem i po ghostingu. Musiałam od nowa nauczyć się żyć. Wierzę, że i dla Ciebie zaświeci słońce.

171

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Symbi sad kilka lat? Jezu. Ja chcę już żyć normalnie. Zapomnieć o tym wszystkim sad o nim. Najgorzej boli ta jego obojętność. Lepiej bym się czuła gdybyśmy na koniec szczerze pogadali, żeby zakończyć to w dorosły sposób. Nie widziałam nigdy u niego takiej potrzeby, inicjatywy. Czuję się jak gowniarz. A on.. Pewnie nic sobie z tego nie robi. Albo ma już inna głupią

172 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-09-11 14:19:51)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Niestety, nie miałam takiego zakończenia. Po prostu kontaktował sie coraz rzadziej, az w końcu zupełnie kontakt ustał. nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego zerwał, ale z drugiej strony poniewaz był narcyzem, po latach stwierdziłam, że tak było dla mnie lepiej. tez czułam się oszukana i wykorzystana, zwłaszcza, że w trakcie padło wiele wzniosłych słów odnośnie wspólnej przyszłości. Dużo czytałam książek i forów, pisałam z innymi dziewczynami, dostałam wiele wsparcia, napisałam bloga o rozstaniach. Jeśli będziesz mogła, polecam jakiekolwiek pozycje o rozstaniu Może coś z poniższej listy
Melodie Beattie „Koniec współuzależnienia”
Susan J. Elliot „Rozstanie to nie koniec świata”
Bruce Fisher, Robert Alberti „Rozwody i rozstania. Sprawdzony program odbudowy życia”.
Elizabeth Kubler-Ross „Rozmowy o śmierci i umieraniu”
Elizabeth Gilbert „Jedz, módl się i kochaj”

I cała masa książek o kształtowaniu umysłu pozytywnym myśleniem.
1. Dale Carnegie „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”
2. Ewa Foley „Powiedz życiu tak!”
3. Marci Shimoff Carol Kline „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości”
4. Peter Kummer „Chcę! Mogę! Osiągnę!”
5. Beata Pawlikowska „Trening szczęścia”
6. Kristine Carlson „Nie zadręczaj się drobiazgami, kobieto”
7. Anthony Robbins „Obudź w sobie olbrzyma”
8. Searfino Falvo „Jak zwyciężyć depresję”
9. Joseph Murphy „Potęga podświadomości”
10. Gregg Braden „Boska matryca”
11. Florence Scovel Shinn „Gra życia {i jak w nią grać)”
12. Rhonda Byrne „Sekret”
13. Regina Brett „Bóg nigdy nie mruga”
oraz
Michaela Haas „Niezniszczalni. Rozwój po traumie”

173 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-11 14:29:34)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Symbi sad kilka lat? Jezu. Ja chcę już żyć normalnie. Zapomnieć o tym wszystkim sad o nim. Najgorzej boli ta jego obojętność. Lepiej bym się czuła gdybyśmy na koniec szczerze pogadali, żeby zakończyć to w dorosły sposób. Nie widziałam nigdy u niego takiej potrzeby, inicjatywy. Czuję się jak gowniarz. A on.. Pewnie nic sobie z tego nie robi. Albo ma już inna głupią

Po zakończonym prawie dwa lata temu długim związku z narcyzem do teraz się nie pozbierałem.
Myślałem, że się pozbierałem i na początku marca chciałem zawiązać relację z taką jedną osóbką która mi się niesamowicie podobała i wyszedł fragles (moja porąbana historia jest na forum). Sporą część nawyków narcyza sam przejąłem, ona też nie była gotowa na związek (manipulant, ego w kosmosie) i zrobiło się bagno.

Co do potrzebnego czasu. Dużo zależy od człowieka i tego kogo ma obok.
Gdybym po zerwaniu z narcyzem trafił na to forum to bym się pozbierał do kupy przed wejściem w marcu w kolejny związek.
Ale lepiej późno niż wcale wink Jesteśmy w podobnym wieku, więc jeszcze dużo przed nami.

Kilka lat może przesada. Ale jeśli na prawdę weźmiesz się do pracy i poświęcisz temu cały czas wolny to kilka miesięcy. Dwa, trzy, może dłużej.
Ja pracuję od lipca z różnym rezultatem. Ale od początku tego miesiąca biorę się dużo mocniej do pracy.

174

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Moim zdaniem, nie ma co określać ram czasowych. Jednemu zejdzie miesiąc, innemu kilka lat. Żaden okres czasu nie jest przesadą, byleby z tego wyjść. To kwestia indywidualna. To nie jest światło, że naciskasz na kontakt i robi się ciemno momentalnie. Choć po prostu trzeba żyć dalej.

175

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Bardzo proszę o kulturalną dyskusję, zgodną z dobrymi obyczajami i z regulaminem forum. Jesteś na forum otwartym, gdzie wszyscy zarejestrowani użytkownicy mogą wypowiadać się zgodnie z własnymi poglądami, a nie wyłącznie zgodnie z Twoimi oczekiwaniami.
Dziękuję.

176

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Dojdziesz do siebie na pewno, daj sobie czas. Zobacz, w końcu nie będziesz się wkurzać i zastanawiać co on ma na myśli czy zadzwoni czy też nie. Jest weekend, zrobisz sobie fajną kąpiel, jakies domowe spa/maseczki itp. W tygodniu zajmiesz się pracą i jakoś to będzie. Na początku ciężko, a później coraz lepiej. Po prostu każda emocja musi przez Ciebie przejść. Tylko zastosuj się do zasady zero kontaktu, bo z kontaktem będzie Ci jeszcze ciężej.

177

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Piszcie sobie co chcecie, ale cierpię i wiem, że łatwo napisać. Zablokuj, olej itp.
To koniec, ale przetłumacz to sercu...

Nie pomyslalas nigdy, ze piszemy, bo moze same kiedys przechodzilysmy przez to samo i wiemy, co w takiej sytuacji pomaga?

178

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Lady Loka napisał/a:

Nie pomyslalas nigdy, ze piszemy, bo moze same kiedys przechodzilysmy przez to samo i wiemy, co w takiej sytuacji pomaga?

W punkt. I może dlatego chcemy uchronić kolejną osobę od robienia błędów, bo lepiej się uczyć na cudzych niż własnych, bo własne bolą.

179 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-09-11 15:59:22)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

On mnie chce wykończyć. Stał pod moją pracą. Poprostu stał. Patrzył się. Stałam jak wryta nie wiedziałam co mam zrobić. Widizalam go pierwszy raz od takiego czasu. Nie podeszłam, on też nie. Wsiadlam do auta i jestem w domu a on.... Nie wiem gdzie.
Po co to zrobił. Łzy mi lecą jak grochy. Pokazał, że jeszcze bardziej mnie olewa? Nie mam siły przyzekam sad jadę dziś do mamy

180 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-11 16:27:29)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

On mnie chce wykończyć. Stał pod moją pracą. Poprostu stał. Patrzył się. Stałam jak wryta nie wiedziałam co mam zrobić. Widizalam go pierwszy raz od takiego czasu. Nie podeszłam, on też nie. Wsiadlam do auta i jestem w domu a on.... Nie wiem gdzie.
Po co to zrobił. Łzy mi lecą jak grochy. Pokazał, że jeszcze bardziej mnie olewa? Nie mam siły przyzekam sad jadę dziś do mamy

Reca36 napisał/a:

Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej.

On chyba tego jednak nie doszedł do takiego wniosku.

Dalej kręcicie się w zamkniętym kole.

181

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Nie. Nie zadzownilam. Dostałam wiadomości z czapy na msg i odpisałam. I za chwilę ja miałam telefon na msg.
Czuję się jak śmieć. Pozbawiony godności obdarty z resztek miłości którą jeszcze tydzień temu chcislam dać. Czuję się oszukana, wykorzystana i porzucona.
Piszcie sobie co chcecie, ale cierpię i wiem, że łatwo napisać. Zablokuj, olej itp.
To koniec, ale przetłumacz to sercu...

Reca36 napisał/a:

On mnie chce wykończyć. Stał pod moją pracą. Poprostu stał. Patrzył się. Stałam jak wryta nie wiedziałam co mam zrobić. Widizalam go pierwszy raz od takiego czasu. Nie podeszłam, on też nie. Wsiadlam do auta i jestem w domu a on.... Nie wiem gdzie.
Po co to zrobił. Łzy mi lecą jak grochy. Pokazał, że jeszcze bardziej mnie olewa? Nie mam siły przyzekam sad jadę dziś do mamy

Grasz w jego grę i wciąż się dziwisz, że po Twoim ruchu on robi swój?
Gdybyś wtedy nie odpisała i konsekwentnie ignorowała wszelkie próby kontaktu z jego strony, wszędzie go zablokowała (zaraz, zaraz, nie pisałaś już, że masz zamiar to zrobić?), to w końcu dotarłoby do niego, że pod tym adresem naprawdę nie ma już czego szukać. Tymczasem Ty wciąż liczysz na jakieś opamiętanie i starasz się mu to umożliwić. W ten sposób ta zabawa będzie trwać do końca świata i nawet o jeden dzień dłużej.

182

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Hehe no i mamy "definitywny" koniec. Moze i nie Ty zadzwonilas pierwsza ale odpisujac a potem odbierajac telefon dalas mu pole do dyskusji. Dyskusji jak slusznie wyzej jednak zauwazylam bezsensownej bo nie minela nawet doba a facet juz Ci pokazał ze ma za nic Twoje gledzenie o koncu. Tak wiec nie wiem ktora z nas tu... opowiada glupoty. A radoche to mam nie ja tylko Twoj luby bo kazdy przyjety przez Ciebie  kontakt to dla niego kolejny zaliczony raz kiedy ma Cie w garsci i satysfakcja, ze moze Toba krecic dopoki mu sie to nie znudzi. Nie zal mi Ciebie moja droga bo sama to sobie robisz. Nie zgadzam sie tez ze slowami Symbi ze nie ma znaczenia ile czasu zajmuje nam zdrowienie byleby wkoncu wyzdrowiec. Bo moze i kiedys z faceta sie wyleczysz ale czy do tego czasu nie przyplacisz tego zdrowiem psychicznym lub/i fizycznym (o zmarnowanych latach nawet nie wspomne) to nie jestem pewna. I wtedy to będzie takie pyrrusowe zwyciestwo. Na wlasne zyczenie.

183

Odp: zostawił mnie po raz...setny
feniks35 napisał/a:

Nie zgadzam sie tez ze slowami Symbi ze nie ma znaczenia ile czasu zajmuje nam zdrowienie byleby wkoncu wyzdrowiec. .

Nigdzie nie napisałam, że czas nie ma znaczenia, tylko, że nie określa się sztywnych ram czasowych, ile powinno trwać zdrowienie zamkniętej relacji, czytaj uważniej Feniks.

184

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Symbi napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Nie zgadzam sie tez ze slowami Symbi ze nie ma znaczenia ile czasu zajmuje nam zdrowienie byleby wkoncu wyzdrowiec. .

Nigdzie nie napisałam, że czas nie ma znaczenia, tylko, że nie określa się sztywnych ram czasowych, ile powinno trwać zdrowienie zamkniętej relacji, czytaj uważniej Feniks.

Napisalas rowniez ze zaden okres czasu nie jest przesada byleby z tego wyjsc. A ja wlasnie uwazam ze jesli ktos przez 4 lata tkwi w  toksycznym zwiazku to przesadą jest nie ogarniecie sie po takim czasie nawet o odrobine tylko wciaz branie rozbiegu do "nibyogarniecia". Mamy jedno zycie, jedno zdrowie i ograniczony czas na ziemi. Szkoda go dla popaprancow.

185

Odp: zostawił mnie po raz...setny
feniks35 napisał/a:

[ ze jesli ktos przez 4 lata tkwi w  toksycznym zwiazku to przesadą jest nie ogarniecie sie po takim czasie nawet o odrobine tylko wciaz branie rozbiegu do "nibyogarniecia". Mamy jedno zycie, jedno zdrowie i ograniczony czas na ziemi.

No przecież Reca odrobinę się ogarnęła, bo zaczęła się zastanawiać nad sensem tkwienia w tej relacji. DLa mnie to pierwszy krok. Przecież nie podeszła do niego dzisiaj, gdy czekał na nią pod pracą.  Nie każdego ukształtujesz na swoją modłę, że pstryk gasi światło i myk ma myślenie różne o 180 stopni.

186

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Reca, tekst poniżej krytyki i to na dodatek skierowany do jednej z najmądrzejszych i życiowych osób, jakie od lat udzielają się na tym forum, ponieważ kierują się chęcią bezinteresownej pomocy takim osobom jak ty.
Zgadzam się z każdym słowem Feniks, i tak delikatnie, jak na nią Ci napisała i bardzo żałuję, że jeszcze Josz nie dołożyła Ci ze swojej strony oraz kilka innych konkretnych i życiowych osób, które udzielają się tutaj. 
Ktoś tutaj, kilka postów wyżej nazwał mnie osoba podłą, wobec tego ja chcąc byc jeszcze bardziej podła zwrócę Ci autorko uwagę na coś, co Feniks zaledwie Ci zasugerowała i jej myśl rozwinę szerzej.
Chodzi mianowicie o to, że pojęcia nie masz w co tak naprawdę się wpakowałas. Igrasz dziewczyno ze swoim losem, a nawet zdrowiem i to nie tylko psychicznym, ale też fizycznym. Nie myśl sobie, że ta historia nie odbije się na Twoim zdrowiu. Pierwsza rzecz, to długo będziesz zdrowiala po takim toksyku, to będzie długi i bolesny dla Ciebie proces, w skrajnych przypadkach bywa, że ludzie dochodzą do siebie nawet i po kilku latach, a niektórzy nigdy nie wychodzą z czegoś takiego na prostą. Ty spotykalas się z tym człowiekiem cztery lata, więc bądź pewna, że pomeczysz się jeszcze minimum przez dwa lata. Czasem mówi się tak, że człowiek zdrowieje mniej więcej przez połowę czasu trwania w toksyku, czyli w twoim przypadku że dwa lata. To oczywiście duże uproszczenie, bo ludzie bywają różni, ale niestety wychodzenie z chorych układów jest znacznie trudniejsze niż uporanie się z bólem po rozstaniu z normalną osobą. Ty pomnóż sobie to wszystko przez dziesięć.
Mając na myśli zdrowienie pisze o solidnej pracy nad sobą, o pracy nad sobą prawdziwej, takiej która w przyszłości uchroni nas od kolejnej wpadki z kolejnym toksykiem. Niestety jest tak, że jeśli ktoś naprawdę nie przerobił całej traumy i jak głupi był, tak głupim dalej w tych sprawach pozostał, to taka osoba natychmiast wpada w kolejny syf i w kolejny i dalej niczego nie rozumie, tylko klepie głupoty, że ma pecha do facetów.

Następna rzecz, która Feniks zaledwie Ci zasugerowała, to fakt, że człowiek po takim toksyku albo w trakcie jego trwania może zachorować np na różnego rodzaju nerwice, dostać zawału albo wylewu, wpaść w ciężka kliniczna depresję, a nawet może fundnac sobie jakiego nowotwora czy wręcz raka. Tak, dziewczyno różne rzeczy mogą się zdarzyć. To nie jest tak, że tego rodzaju życie w ciągłym napięciu, zagrożeniu, niepewności, w stresie spływa po człowieku jak woda po kaczce. Za takie rzeczy płaci się niestety i to solidnie.
Jeśli faktycznie z nim zerwalas, w co ja absolutnie nie wierzę, bo inaczej byś pisała, to na własnej skórze przekonasz się o tym, że zaczną dziać się z Tobą różne dziwne rzeczy, które mogą być np początkiem nerwicy lękowej. Poczytaj sobie czym jest nerwica, to może wtedy odechce Ci się amorów z tym od sufitu.
Idź do psychologa i naprawdę traktuj te sprawę bardzo poważnie, bo nie idzie tylko o to czy będziesz żyła samotnie, czy co chwilę będziesz wpadała w łapy różnych popaprancow, lecz przed wszystkim chodzi o Twoje zdrowie.

187

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Definitywny koniec, to definitywny koniec.
Nie można mieć definitywnego końca co drugi dzień przez 3 tygodnie, bo nikt nie będzie traktował Cię poważnie.
Jeśli przeczytasz moje posty z wątku o starości z narcyzem - to dowiesz się z nich, że np. ja byłam dokładnie w takiej samej sytuacji w jakiej Ty jesteś teraz. W dokładnie takiej samej.
U mnie stalking poszedł jeszcze dalej, bo kiedy przeprowadziłam się do innego miasta (oddalonego o 300 km) to on potrzebował tylko kilku tygodni na to, aby mnie znowu namierzyć. I po tych kilku tygodniach - przyjechał po prostu do mojego nowego miejsca pracy, z bukietem wielkim jak młyńskie koło.
Wcześniej było wystawanie pod moimi oknami, próby wejścia do mieszkania przez balkon (parter), ganianie mnie samochodem po chodniku, kiedy nie chciałam się zatrzymać na ulicy aby z nim porozmawiać.
Auto na swoją wyprowadzkę musiałam zorganizować na 4.30 rano w dzień, w którym wiedziałam że wyjedzie na targi żeglarskie, długo by wymieniać resztę tej patologii w jakiej tkwiłam.

I wiesz co?
Jego pobudki, cele, jego motywacja, dlaczego coś robi, pisze, czy mówi - nie ma żadnego znaczenia. Podkreślam - nie ma najmniejszego znaczenia.
Znaczenie ma to, co Ty z tym wszystkim zrobisz.
Znaczenie mają Twoje decyzje.
Znaczenie ma to, gdzie postawisz swoje granice.

Na razie wygląda to słabo, bo z jednej strony definitywnie kończysz i szlochasz, a z drugiej strony zostawiasz mu mnóstwo furtek w postaci fejsbuków, mesendżerów, a robisz to przecież tylko po to, aby nadal umożliwić mu kontakt ze sobą i również po to, żeby go na bieżąco podglądać.
I tak naprawdę cały ten definitywny koniec nie ma najmniejszego sensu.

Ja uratowałam się konsekwencją i determinacją. Powiedziałam prosto w oczy, że to koniec i że nie życzę sobie żadnego więcej kontaktu z jego strony. Że nie jesteśmy ani kumplami, ani przyjaciółmi.
A kiedy zaczął mnie prześladować konsekwentnie zgłaszałam to wszystko na policję.
Nie cofnęłam się nawet przed złożeniem zawiadomienia do prokuratury i jakież było jego zdziwienie, kiedy dostał wezwanie na przesłuchanie w sprawie stalkowania mnie, mogę sobie tylko wyobrazić.
Po rozmowie z panią prokurator przeszła mu miłość do mnie jak ręką odjął.

Ale stało się tak dlatego, że ja naprawdę nie chciałam żadnego kontaktu i dlatego, że dla mnie to naprawdę był koniec o czym jasno i dobitnie powiedziałam.

188 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-11 20:52:42)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

A jeśli autorko mnie namierzysz na tym wątku, to dowiesz się, że 2015 roku przeprowadziłam się do innego miasta, z różnych powodów, ale także dlatego, by raz na zawsze skończyć swój toksyk i mimo, iż zaczęłam nowe życie, w innym miejscu, to mój narcyz i tak nie odpuścił sobie naszej znajomości. Dzwonił mniej więcej co pół roku seriami, czyli kilka dni pod rząd, po, czym tak, jak niespodziewanie dzwonił, tak niespodziewanie znikał. Coś takiego trwało ponad cztery lata, był bardzo konsekwentny w swojej działalności. Z czasem potrafiłam odgadną nawet miesiąc, kiedy znowu zadzwoni. Ja, tak mi się wtedy wydawało, czułam się już całkowicie bezpieczna i uwolniona spod jego wpływu, więc odbierałam jego telefony przez wszystkie lata, rozmawiałam z nim jak ze starym znajomym, on ze mną też tak rozmawiał. Aż mniej więcej rok temu przypuścił na mnie prawdziwy mielloosny atak pt żałuję że cię straciłem, w domyśle wróć do mnie.
Skończyło się to tak, że w sierpniu ubiegłego roku faktycznie do niego pojechałam i powtórzyłam te moje wizyty u niego jeszcze kilka razy. W lutym tego roku zakończyłam definitywnie. On jeszcze do mnie telefonował, ale ja już go wszędzie zablokowalam i napisałam "sorry batory, ale odwal się ode mnie raz na zawsze". Poskutkowało. Po mnie spłynęło to tym razem, ponieważ ja już wcześniej bardzo porządnie, w pocie i w znoju przepracowałam problem, jaki miałam sama ze sobą, przez który to zainteresowałam się tym człowiekiem i weszłam z nim w chora relacje.

189

Odp: zostawił mnie po raz...setny
ulle napisał/a:
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Reca, tekst poniżej krytyki i to na dodatek skierowany do jednej z najmądrzejszych i życiowych osób, jakie od lat udzielają się na tym forum, ponieważ kierują się chęcią bezinteresownej pomocy takim osobom jak ty.
Zgadzam się z każdym słowem Feniks, i tak delikatnie, jak na nią Ci napisała i bardzo żałuję, że jeszcze Josz nie dołożyła Ci ze swojej strony oraz kilka innych konkretnych i życiowych osób, które udzielają się tutaj. 
Ktoś tutaj, kilka postów wyżej nazwał mnie osoba podłą, wobec tego ja chcąc byc jeszcze bardziej podła zwrócę Ci autorko uwagę na coś, co Feniks zaledwie Ci zasugerowała i jej myśl rozwinę szerzej.
Chodzi mianowicie o to, że pojęcia nie masz w co tak naprawdę się wpakowałas. Igrasz dziewczyno ze swoim losem, a nawet zdrowiem i to nie tylko psychicznym, ale też fizycznym. Nie myśl sobie, że ta historia nie odbije się na Twoim zdrowiu. Pierwsza rzecz, to długo będziesz zdrowiala po takim toksyku, to będzie długi i bolesny dla Ciebie proces, w skrajnych przypadkach bywa, że ludzie dochodzą do siebie nawet i po kilku latach, a niektórzy nigdy nie wychodzą z czegoś takiego na prostą. Ty spotykalas się z tym człowiekiem cztery lata, więc bądź pewna, że pomeczysz się jeszcze minimum przez dwa lata. Czasem mówi się tak, że człowiek zdrowieje mniej więcej przez połowę czasu trwania w toksyku, czyli w twoim przypadku że dwa lata. To oczywiście duże uproszczenie, bo ludzie bywają różni, ale niestety wychodzenie z chorych układów jest znacznie trudniejsze niż uporanie się z bólem po rozstaniu z normalną osobą. Ty pomnóż sobie to wszystko przez dziesięć.
Mając na myśli zdrowienie pisze o solidnej pracy nad sobą, o pracy nad sobą prawdziwej, takiej która w przyszłości uchroni nas od kolejnej wpadki z kolejnym toksykiem. Niestety jest tak, że jeśli ktoś naprawdę nie przerobił całej traumy i jak głupi był, tak głupim dalej w tych sprawach pozostał, to taka osoba natychmiast wpada w kolejny syf i w kolejny i dalej niczego nie rozumie, tylko klepie głupoty, że ma pecha do facetów.

Następna rzecz, która Feniks zaledwie Ci zasugerowała, to fakt, że człowiek po takim toksyku albo w trakcie jego trwania może zachorować np na różnego rodzaju nerwice, dostać zawału albo wylewu, wpaść w ciężka kliniczna depresję, a nawet może fundnac sobie jakiego nowotwora czy wręcz raka. Tak, dziewczyno różne rzeczy mogą się zdarzyć. To nie jest tak, że tego rodzaju życie w ciągłym napięciu, zagrożeniu, niepewności, w stresie spływa po człowieku jak woda po kaczce. Za takie rzeczy płaci się niestety i to solidnie.
Jeśli faktycznie z nim zerwalas, w co ja absolutnie nie wierzę, bo inaczej byś pisała, to na własnej skórze przekonasz się o tym, że zaczną dziać się z Tobą różne dziwne rzeczy, które mogą być np początkiem nerwicy lękowej. Poczytaj sobie czym jest nerwica, to może wtedy odechce Ci się amorów z tym od sufitu.
Idź do psychologa i naprawdę traktuj te sprawę bardzo poważnie, bo nie idzie tylko o to czy będziesz żyła samotnie, czy co chwilę będziesz wpadała w łapy różnych popaprancow, lecz przed wszystkim chodzi o Twoje zdrowie.

Dzięki za  twoje wpisy, ale przegielas. Choroby takie jak rak!? O czym ty kobieto piszesz. Życzysz mi tego, sugerujesz czy co? Jedyna rzecz o której nigdy nie chce mówić myśleć.... Moja obawa to właśnie to, a Ty tak na pstryk piszesz ze to mnie spotka jak byś była Prorokiem, Bogiem, wrozbitą. Daruj sobie takie teksty.
Za resztę uwag dziękuję. Aaa. I jak masz zamiar znów o tym pisać to daruj sobie.

190 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-11 20:12:56)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Dzięki za  twoje wpisy, ale przegielas. Choroby takie jak rak!? O czym ty kobieto piszesz. Życzysz mi tego, sugerujesz czy co? Jedyna rzecz o której nigdy nie chce mówić myśleć.... Moja obawa to właśnie to, a Ty tak na pstryk piszesz ze to mnie spotka jak byś była Prorokiem, Bogiem, wrozbitą. Daruj sobie takie teksty.
Za resztę uwag dziękuję. Aaa. I jak masz zamiar znów o tym pisać to daruj sobie.

Lepiej bym świadomym konsekwencji tkwienia w toksycznej relacji. Te choroby to wszystko prawda.
Nawet nie wiesz jak potężny jest ludzki umysł, a coś o tym wiem bo zawodowo zajmowałem się sztuczną inteligencją (musiałem mocno się dokształcić z biologii i pokrewnych dziedzin).
Krzywda psychiczna powinna być tak samo karalna jak fizyczna, ale świat do tego jeszcze nie dorósł.

Czytam wasze wpisy i chcę się zapaść pod ziemie, po tym co ja w ostatniej relacji wyprawiałem.
To ułamek tego co piszecie, ale nadal. Właśnie ta moja ostatnia luba zachorowała na nerwicę lękową przez poprzedni toksyczny związek.

191

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:
ulle napisał/a:
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Reca, tekst poniżej krytyki i to na dodatek skierowany do jednej z najmądrzejszych i życiowych osób, jakie od lat udzielają się na tym forum, ponieważ kierują się chęcią bezinteresownej pomocy takim osobom jak ty.
Zgadzam się z każdym słowem Feniks, i tak delikatnie, jak na nią Ci napisała i bardzo żałuję, że jeszcze Josz nie dołożyła Ci ze swojej strony oraz kilka innych konkretnych i życiowych osób, które udzielają się tutaj. 
Ktoś tutaj, kilka postów wyżej nazwał mnie osoba podłą, wobec tego ja chcąc byc jeszcze bardziej podła zwrócę Ci autorko uwagę na coś, co Feniks zaledwie Ci zasugerowała i jej myśl rozwinę szerzej.
Chodzi mianowicie o to, że pojęcia nie masz w co tak naprawdę się wpakowałas. Igrasz dziewczyno ze swoim losem, a nawet zdrowiem i to nie tylko psychicznym, ale też fizycznym. Nie myśl sobie, że ta historia nie odbije się na Twoim zdrowiu. Pierwsza rzecz, to długo będziesz zdrowiala po takim toksyku, to będzie długi i bolesny dla Ciebie proces, w skrajnych przypadkach bywa, że ludzie dochodzą do siebie nawet i po kilku latach, a niektórzy nigdy nie wychodzą z czegoś takiego na prostą. Ty spotykalas się z tym człowiekiem cztery lata, więc bądź pewna, że pomeczysz się jeszcze minimum przez dwa lata. Czasem mówi się tak, że człowiek zdrowieje mniej więcej przez połowę czasu trwania w toksyku, czyli w twoim przypadku że dwa lata. To oczywiście duże uproszczenie, bo ludzie bywają różni, ale niestety wychodzenie z chorych układów jest znacznie trudniejsze niż uporanie się z bólem po rozstaniu z normalną osobą. Ty pomnóż sobie to wszystko przez dziesięć.
Mając na myśli zdrowienie pisze o solidnej pracy nad sobą, o pracy nad sobą prawdziwej, takiej która w przyszłości uchroni nas od kolejnej wpadki z kolejnym toksykiem. Niestety jest tak, że jeśli ktoś naprawdę nie przerobił całej traumy i jak głupi był, tak głupim dalej w tych sprawach pozostał, to taka osoba natychmiast wpada w kolejny syf i w kolejny i dalej niczego nie rozumie, tylko klepie głupoty, że ma pecha do facetów.

Następna rzecz, która Feniks zaledwie Ci zasugerowała, to fakt, że człowiek po takim toksyku albo w trakcie jego trwania może zachorować np na różnego rodzaju nerwice, dostać zawału albo wylewu, wpaść w ciężka kliniczna depresję, a nawet może fundnac sobie jakiego nowotwora czy wręcz raka. Tak, dziewczyno różne rzeczy mogą się zdarzyć. To nie jest tak, że tego rodzaju życie w ciągłym napięciu, zagrożeniu, niepewności, w stresie spływa po człowieku jak woda po kaczce. Za takie rzeczy płaci się niestety i to solidnie.
Jeśli faktycznie z nim zerwalas, w co ja absolutnie nie wierzę, bo inaczej byś pisała, to na własnej skórze przekonasz się o tym, że zaczną dziać się z Tobą różne dziwne rzeczy, które mogą być np początkiem nerwicy lękowej. Poczytaj sobie czym jest nerwica, to może wtedy odechce Ci się amorów z tym od sufitu.
Idź do psychologa i naprawdę traktuj te sprawę bardzo poważnie, bo nie idzie tylko o to czy będziesz żyła samotnie, czy co chwilę będziesz wpadała w łapy różnych popaprancow, lecz przed wszystkim chodzi o Twoje zdrowie.

Dzięki za  twoje wpisy, ale przegielas. Choroby takie jak rak!? O czym ty kobieto piszesz. Życzysz mi tego, sugerujesz czy co? Jedyna rzecz o której nigdy nie chce mówić myśleć.... Moja obawa to właśnie to, a Ty tak na pstryk piszesz ze to mnie spotka jak byś była Prorokiem, Bogiem, wrozbitą. Daruj sobie takie teksty.
Za resztę uwag dziękuję. Aaa. I jak masz zamiar znów o tym pisać to daruj sobie.

Szkoda dla Ciebie każdego słowa. Tak, wyobraź sobie, że można skończyć nawet z rakiem.
Rób kobieto, co chcesz.
Bywaj zdrowa.

192 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-11 20:14:52)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Britan napisał/a:
Reca36 napisał/a:

Dzięki za  twoje wpisy, ale przegielas. Choroby takie jak rak!? O czym ty kobieto piszesz. Życzysz mi tego, sugerujesz czy co? Jedyna rzecz o której nigdy nie chce mówić myśleć.... Moja obawa to właśnie to, a Ty tak na pstryk piszesz ze to mnie spotka jak byś była Prorokiem, Bogiem, wrozbitą. Daruj sobie takie teksty.
Za resztę uwag dziękuję. Aaa. I jak masz zamiar znów o tym pisać to daruj sobie.

Lepiej bym świadomym konsekwencji tkwienia w toksycznej relacji. Te choroby to wszystko prawda.
Nawet nie wiesz jak potężny jest ludzki umysł, a coś o tym wiem bo zawodowo zajmowałem się sztuczną inteligencją (musiałem mocno się dokształcić z biologii i pokrewnych dziedzin).
Krzywda psychiczna powinna być tak samo karalna jak fizyczna, ale świat do tego jeszcze nie dorósł.

Czytam wasze wpisy i chcę się zapaść pod ziemie, po tym co ja w ostatniej relacji wyprawiałem.
To ułamek tego co piszecie, ale nadal. Właśnie ta moja ostatnia luba zachorowała na nerwicę lękową przez poprzedni toksyczny związek.

Ja wierzę w to, że kiedyś przemoc psychiczna będzie tak samo karalna, jak fizyczna.
Jako ciekawostkę dopisze jeszcze, że nasza podświadomość absolutnie nie odróżnia przemocy psychicznej od fizycznej, dla niej to po prostu przemoc i to, jak reaguje nasz organizm na przemoc, to rzecz przerażająca.
Kurcze, nawet niektóre rośliny zielone źle reagują na dotyk człowieka np paprocie, ponieważ uważają wtedy, że zostały zaatakowane przez jakiegoś pasożyta i chociaż ciężko w to uwierzyć, to w ich organizmach zaczynają dziać się wtedy istne cuda, przestają rosnąć, opadają im liście itd po prostu zbroja się na stawienie czoła szkodnikowi. To są dostępne informacje, więc można sobie poczytać, jeśli ktoś mi nie wierzy.

193

Odp: zostawił mnie po raz...setny

ulle, nie pisz, proszę, posta pod postem. Używaj opcji „edytuj”.

194 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2020-09-11 20:23:18)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:
ulle napisał/a:
Reca36 napisał/a:

Feniks popie*dol tak dalej jak Ci to przynosi radoche.

Reca, tekst poniżej krytyki i to na dodatek skierowany do jednej z najmądrzejszych i życiowych osób, jakie od lat udzielają się na tym forum, ponieważ kierują się chęcią bezinteresownej pomocy takim osobom jak ty.
Zgadzam się z każdym słowem Feniks, i tak delikatnie, jak na nią Ci napisała i bardzo żałuję, że jeszcze Josz nie dołożyła Ci ze swojej strony oraz kilka innych konkretnych i życiowych osób, które udzielają się tutaj. 
Ktoś tutaj, kilka postów wyżej nazwał mnie osoba podłą, wobec tego ja chcąc byc jeszcze bardziej podła zwrócę Ci autorko uwagę na coś, co Feniks zaledwie Ci zasugerowała i jej myśl rozwinę szerzej.
Chodzi mianowicie o to, że pojęcia nie masz w co tak naprawdę się wpakowałas. Igrasz dziewczyno ze swoim losem, a nawet zdrowiem i to nie tylko psychicznym, ale też fizycznym. Nie myśl sobie, że ta historia nie odbije się na Twoim zdrowiu. Pierwsza rzecz, to długo będziesz zdrowiala po takim toksyku, to będzie długi i bolesny dla Ciebie proces, w skrajnych przypadkach bywa, że ludzie dochodzą do siebie nawet i po kilku latach, a niektórzy nigdy nie wychodzą z czegoś takiego na prostą. Ty spotykalas się z tym człowiekiem cztery lata, więc bądź pewna, że pomeczysz się jeszcze minimum przez dwa lata. Czasem mówi się tak, że człowiek zdrowieje mniej więcej przez połowę czasu trwania w toksyku, czyli w twoim przypadku że dwa lata. To oczywiście duże uproszczenie, bo ludzie bywają różni, ale niestety wychodzenie z chorych układów jest znacznie trudniejsze niż uporanie się z bólem po rozstaniu z normalną osobą. Ty pomnóż sobie to wszystko przez dziesięć.
Mając na myśli zdrowienie pisze o solidnej pracy nad sobą, o pracy nad sobą prawdziwej, takiej która w przyszłości uchroni nas od kolejnej wpadki z kolejnym toksykiem. Niestety jest tak, że jeśli ktoś naprawdę nie przerobił całej traumy i jak głupi był, tak głupim dalej w tych sprawach pozostał, to taka osoba natychmiast wpada w kolejny syf i w kolejny i dalej niczego nie rozumie, tylko klepie głupoty, że ma pecha do facetów.

Następna rzecz, która Feniks zaledwie Ci zasugerowała, to fakt, że człowiek po takim toksyku albo w trakcie jego trwania może zachorować np na różnego rodzaju nerwice, dostać zawału albo wylewu, wpaść w ciężka kliniczna depresję, a nawet może fundnac sobie jakiego nowotwora czy wręcz raka. Tak, dziewczyno różne rzeczy mogą się zdarzyć. To nie jest tak, że tego rodzaju życie w ciągłym napięciu, zagrożeniu, niepewności, w stresie spływa po człowieku jak woda po kaczce. Za takie rzeczy płaci się niestety i to solidnie.
Jeśli faktycznie z nim zerwalas, w co ja absolutnie nie wierzę, bo inaczej byś pisała, to na własnej skórze przekonasz się o tym, że zaczną dziać się z Tobą różne dziwne rzeczy, które mogą być np początkiem nerwicy lękowej. Poczytaj sobie czym jest nerwica, to może wtedy odechce Ci się amorów z tym od sufitu.
Idź do psychologa i naprawdę traktuj te sprawę bardzo poważnie, bo nie idzie tylko o to czy będziesz żyła samotnie, czy co chwilę będziesz wpadała w łapy różnych popaprancow, lecz przed wszystkim chodzi o Twoje zdrowie.

Dzięki za  twoje wpisy, ale przegielas. Choroby takie jak rak!? O czym ty kobieto piszesz. Życzysz mi tego, sugerujesz czy co? Jedyna rzecz o której nigdy nie chce mówić myśleć.... Moja obawa to właśnie to, a Ty tak na pstryk piszesz ze to mnie spotka jak byś była Prorokiem, Bogiem, wrozbitą. Daruj sobie takie teksty.
Za resztę uwag dziękuję. Aaa. I jak masz zamiar znów o tym pisać to daruj sobie.

Autorko, Ulle to jedna z najbardziej doświadczonych osób na tym forum. Jej rady nie są po to, żeby Ci dobić, zbluzgac Cię, obrazić czy czegoś życzyć. Ona po prostu bez owijania w bawełnę Tobą potrząsa, pokazuje Ci z czym masz do czynienia. I lepiej żeby tak pisała niż ciuciu ruciu to co chcesz usłyszeć. Nie czuj się absolutnie urazona, ochłoń, przeczytaj raz jeszcze i spójrz na to z innej perspektywy.
Gdzieś pisałaś że najłatwiej napisać, tak łatwo jest coś napisać drugiej osobie. Tylko zauważ, że piszę to ktoś, kto coś już przeżył i również cierpiał.
Co do chorób które wypisała. Wpływ chronicznego stresu na ludzki organizm jest okrutny. Ludzie często kojarzą to właśnie z nerwicami czy depresjami, zaburzeniami jedzenia czy snu. W niektórych przypadkach dochodzi niestety to szerszych powikłań takich jak zaburzenia żołądkowo-jelitowe (wrzody żołądka, wszystkie problemy trawinne i wiele innych), zaburzenia neurologiczne, zaburzenia ginekologiczne (choćby taka prozaiczna rzecz jak zaburzenia miesiączkowania), zaburzenia dermatologiczne (począwszy od wszelkiego pochodzenia wysypek typu liszaj) i wiele wiele innych-jeżeli chcesz mam dostępna literaturę na ten temat, w internecie jest również wiele publikacji naukowych. Jeżeli chodzi o sam wpływ długotrwałego stresu i nerwów, dochodzi do narażania komórek na stres oksydacyjny, co powoduje liczne uszkodzenia nawet na poziomie DNA. A co za tym idzie może dojść do niekontrolowanych namnozen takich zmutowanych komórek i powodować wiele różnych chorób w tym nowotwory. Oczywiście to najgorsza opcja, ale schorzeń może być o wiele więcej. Więc proszę Cie, nie mów co Ona gada gdzyz po prostu nie masz o tym wiedzy - to nic złego, aczkolwiek nie powinnaś się tak unosić.

195

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jest coś okrutnego w tej pomocy, którą serwujecie,

to nieprawda, że łatwiej jest się uczyć, na cudzych błędach,
jedyną możliwą drogą, jest nauka na własnych błędach,
gdyby ludzie uczyli się na błędach cudzych, nie popełniali by ich.

To, że ktoś już przeszedł tą drogę, że jest już po drugiej stronie rzeki,
w żaden sposób, nie upoważnia go do takiego traktowania początkujących.

Gdyby zamienić tylko nazewnictwo, z "ja to przeżyłam" i "a ja próbuję", na
matkę i raczkujące dziecko,
to sytuacja by wyglądała następująco:
strofująca matka, ze dziecko jeszcze nie stanęło na nogi, że próbuje, ale mu się nie udaje, że pełza, ale nie ma siły się podnieść, a już powinno, bo ona-matka wstała szybko, a więc i dziecko natychmiast powinno to zrobić,
zero zrozumienia, wyrozumiałości i cierpliwości,

W zasadzie, to najlepiej dać w dupę i postawić na nogi i popchnąć.. może wtedy pójdzie..

Surowa matka, to nie jest dobra matka.
Dobra matka, pamięta swoje słabości i rozumie innych i czeka, zawsze jest obok,
nie strofuje, nie karci, nie oskarża,

gdy chce coś przekazać, czegoś nauczyć, zawsze mówi tylko o sobie,
nigdy nie mówi, ja Ci nie wierzę, mogę się założyć, że było inaczej..

mówi co sama przeszła, czego doświadczyła i zawsze pozostawia wybór innym,
akceptuje każdy inny, od własnego w takiej sytuacji,
gdy ktoś prosi o pomoc, pomaga,
gdy ktoś pomocy nie chce, a tylko pogadać, gada,
gdy nie chce gadać tylko,
to nic mówić, nie powinna.

Posty [ 131 do 195 z 658 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zostawił mnie po raz...setny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024