zostawił mnie po raz...setny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zostawił mnie po raz...setny

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 658 ]

586 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-05 13:11:57)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reco, jeśli jedna osoba zwraca Ci na coś uwagę, to możesz machnąć reka, jeśli dwie, to już jest nad czym się zastanowić, ale jeśli trzy albo nawet więcej osób zauważają  to samo, to znaczy, że naprawdę masz problem.

Faktem jest, że ciężko przyjmujesz krytykę i dobre rady, bo chociaż krytyczne, ale życzliwe, Ty odbierasz jako krytykanctwo albo lincz na Tobą, lincz dla samej tylko przyjemności linczujacych. A przecież tak wcale nie jest, bo uwierz mi, nikt z nas tu piszących nie uwzial się na Ciebie czerpiąc z tego jakąś chora satysfakcję.
Allure.. tyle razy Cię broniła, ale potem, w miarę jak dalej czytała, co piszesz zaczęła otwierać oczy.
Ja wiem, że Ty już wiesz o tym, że faktycznie się nie szanowałas, bo sama napisałaś, że do kogoś dzwoni się tylko raz, a nie setki razy, podczas gdy ten ktoś złośliwie nie odbiera telefonu, to samo dotyczy pisania smsów. Ty już o tym wiesz, ale Reco, to zaledwie czubek góry lodowej, który Ty zrozumiałaś. Nie tylko na tym polega szacunek kobiety do samej siebie.
I właśnie to, tak usilnie próbuje wytłumaczyć Ci allure..., bo jeśli poprzestaniesz tylko na tak wąskim roxumieniu, czym jest szacunek do siebie samej, to na 100% nastepny facet, który się Tobą zainteresuje też tak będzie Cię traktował, chyba że będzie wybitnie empatyczny i ludzki.
Ten Twój były na pewno nie był fajnym facetem i daleko było mu do ideału mężczyzny, ale Ty też przyczynilas się do tego, że szybko zaczął wychodzić wam toksyk. Może byłaś kobieta bluszczem albo wiecznie niezadowolona księżniczką? Musialas być kimś nieciekawym w tym układzie, skoro nie wzbudzalas w tym facecie żadnego respektu.
Proponowałam Ci filmiki Tatiany Kostyry do obejrzenia i wysłuchania, jeden z nich nosi tytuł " czym jest szacunek do samego siebie' czy jakoś tak i tam krok po kroku dziewczyna wyjaśnia o co chodzi z tym szacunkiem, nie da się nie zrozumieć tego, co mówi Tatiana.
A jeśli chodzi o Twoje zachowanie w czasie tej pseudo rozmowy z nim, to fakt, byłaś dzielna, chociaż byłaś roztrzęsiona do granic możliwości, to jednak potrafiłaś stawić czoło temu facetowi.
Zamiast obrażać się i odcinać od ludzi Ci życzliwych zadawaj im raczej pytania, jak zmienić coś w swoim życiu, żebyś nie skończyła z jakimiś zakompleksionymi bad boyami, no rozmawiaj. To na pewno wyjdzie Ci na dobre, będzie sto razy lepsze od  zasklepiania się teraz w sobie i pisania, jaki Ty teraz pancerz ubierzesz itd.

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-10-06 17:05:55)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Dzwoniłam, gdy on odkładal słuchawke twierdząc, że znów się czepiam. Kończył rozmowę no to dowidzenia... Dzwoniłam raz jeszcze, i drugi... Płakałam.. Chciałam tylko żeby mnie zauważył, żeby był dobry.

Pisałam wiadomości... On je czytał albo i nie, nie odpisywał po 2 dni, później zagajał rozmowę jak gdyby nigdy nic.

Obiecywalam sobie, że już pierwsza się nie odezwę po tym jak nie patrzył na moje emocje,gdy wyciągalam rękę, prosiłam odezwij się teraz ty... On milczał. A ja kolejny raz dzwoniłam zaplakana zapytać, : dlaczego? Przecież trochę uczucia z twojej strony, zaangażowania, i było by dobrze. Nie Mo łam uwierzyć, że nagle nie potrzebował zapytać co u mnie, zadzwonić : skarbie zostawiam buziaka i lecę dalej do pracy... Nie było już tego.
A ja dzwoniłam, pisałam pytałam dlaczego!?? Żebrałam o każde uczucie, gest. Gdy się rozlaczal... Dzwoniłam.

Nie mogłam pojąć czemu nie miał w sobie wyrzutów sumienia jak kiedyś, gdy były sprzeczki jednak dzwonił i mówił : nie chce Cię ranić. Dawaj łapke na zgodę. Pisał, nie kończy dnia bez zgody nawrt jak latają talerze.

Pod koniec nie było już żadnych wyrzutów sumienia z jego strony.
Czułam się samotna, odrzucona, nie chciana.
Na każde jego miłe słowo, gest, dźwięk w telefonie miałam poczucie, że znów żyje. Ze będzie ok. Ogarniała mnie jakaś cudowna radość. Nagle wszystko mi się chciało, uśmiechałam sie.
Ale on mi za chwilę to zabierał a ja znów pytałam dlaczego? Przyciąga, odpycha i tak w kółko.

Pamiętam ostatnią kłótnie. Był w pracy, zadzwoniłam do niego, rozmawialiśmy miło. Stwierdził, że takiej właśnie rozmowy potrzebuje itp.
Powiedziałam, więc teraz ja czekam na twój telefon, niech i ja się uśmiechne.

I słyszę : nie wymuszaj... Zadzownie oczywscie... Już takim lekcewwzacym głosem.

Nie zadzwonił..

To była pozna godzina. Ok 21. Zadzownilam ja. Zapytałam : naprawdę przez 9 godzin w pracy nie masz dla mnie 5 minut? Zapytać co robię, zainteresować się. Poprostu mnie usłyszeć? Już tego nie chcesz?

Skończyło się kłótnia. Przecież się czepiam. Mam iść spać. On nie ma czasu. On jest w pracy. Tylko, że kiedyś był w pracy i mój telefon dzwonil co chwilę.

Pamiętam, że wtedy zadzownilam do niego z 5x już na koniec z płaczem zblaganiem, żeby się opamiętał. Ze napewno ma kogoś.. Bo to nie możliwe żeby takim być w związku.

Mówiłam mu ze z nami  koniec na co on : dobraaa dobraaaa coś jeszcze? Bo wracam do pracy.
Zyczylam mu szczęścia na co on idź się połóż spać.

Ja chcislam tylko czuć się kochana jak kiedyś.
On był że mną non stop. W telefonie, w msg na fb, zawsze gdy nie był przy mnie osobiście BYŁ!
Wtedy poczułam, że leżę na ziemi i proszę o miłość mezczne którego tak kocham i który mnie tak rani. Nie umiałam zrozumieć dlaczego? Facet który nie tak dawno mówił że świata po za mną nie widzi nagle nie ma czasu, nie obchodzę go. Mało tego. Po tej sytuacji nie odezwał się w ogóle...


Ehh chy a musiałam się wypisać tu.

Dziś mam natłok myśli. Różnych. Widze jak nie szanowalam siebie. Pytanie dlaczego. Dlaczego ja sobie na to pozwoliłam...

588

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Nie mogłam pojąć czemu nie miał w sobie wyrzutów sumienia jak kiedyś, gdy były sprzeczki jednak dzwonił i mówił : nie chce Cię ranić. Dawaj łapke na zgodę. Pisał, nie kończy dnia bez zgody nawrt jak latają talerze.

Zobojętniał i Twoje szantaże emocjonalne (jestem przekonana, że usiłowałaś wzbudzać w nim poczucie winy) też już przestały na nim robić jakiekolwiek wrażenie.
Swoją drogą stwierdzenie "nie mogłam pojąć czemu nie miał w sobie wyrzutów sumienia jak kiedyś" jest bardzo wymowne i wskazuje na próby manipulacji, ale nie z jego, a z Twojej strony.

Reca36 napisał/a:

Ja chcislam tylko czuć się kochana jak kiedyś.
On był że mną non stop. W telefonie, w msg na fb, zawsze gdy nie był przy mnie osobiście BYŁ!
Wtedy poczułam, że leżę na ziemi i proszę o miłość mezczne którego tak kocham i który mnie tak rani. Nie umiałam zrozumieć dlaczego? Facet który nie tak dawno mówił że świata po za mną nie widzi nagle nie ma czasu, nie obchodzę go. Mało tego. Po tej sytuacji nie odezwał się w ogóle...

Jak wyżej - zmęczyłaś go. Zresztą już w swoim poprzednim poście mniej więcej nakreśliłam jak ja to widzę. Moim zdaniem chciałaś od niego więcej niż miał potrzebę, a potem także ochotę Ci dać. Z czasem w sposób naturalny (tak, wyobraź sobie, że to jest zupełnie normalne) jego motyle osłabły, wtedy z Twojej strony zaczęła się walka, aby było jak dotąd. Wówczas czując ciągły nacisk i pretensje zniechęcił się, odsunął, a wreszcie związek zakończył. Przypuszczam, że w pewnym momencie doszedł do takiego punktu, kiedy poczuł, że ma Cię zwyczajnie dosyć, z kolei bez Ciebie może wreszcie swobodnie oddychać, dlatego nie szukał kontaktu. Wiem, że brzmi to wszystko brutalnie, ale tak działa ten mechanizm.

Reco, kiedy wreszcie zdasz sobie sprawę, że Twoje zachowanie dla Waszej relacji wcale nie było mniej destrukcyjne niż jego? <pytanie retoryczne>

589

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jedyny komentarz, jaki mi się nasuwa, to "królowa dram'.

590

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Olinka być może byłam już później natretna. Ale ja tak bardzo chcislam żeby on bym taki jakim go poznałam.
Sami pisaliście, że gdy facet naprawdę będzie kochał nie będę musiała o nic prosić. I ja wtedy myślałam, że on naprawdę mnie kocha. I każde jego zachowanie było dla mnie później już szokiem.

Pewnie mu lepiej beze mnie... Ale pamiętam też jak mówił jak było cudownie że mną.

Wkurzają mnie te dni, kiedy tak się czuję. Raz mam naprawdę dobry dzień a za 2 dni zjazd, dół... I zaczynam wspominać.
Boże. Kiedy to minie sad ja chce żyć

591 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-06 19:05:37)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reco, ponieważ nie da się dać komuś tego, czego się nie ma.
On to, co dla Ciebie miał, dał Ci na samym początku, ale potem jego zasób wyczerpał się i nie miał dla Ciebie już nic.
Może i miałby dla Ciebie więcej, ale popełniłas błąd, bo za bardzo położyłas mu się na tacy, byłaś dla niego otwarta księga, on przeczytał pierwszy akapit i dalej nie musiał czytać, bo wiedział, co przeczyta dalej.
Z filmami też tak jest. Czasem wystarczy, że przeczyta tylko tylul albo obejrzysz pół minuty filmu i od razu wiesz, co to będzie za film, odechce Ci się go oglądać.

Znudziłas mu się i zwyczajnie miał Cię dość. Wszystko, czego od niego wymagalas, to dzwonienie do Ciebie non stop i w kółko zapewniania Cię o jego miłości do Ciebie. On nie musiał pokonywać żadnych przeszkód, by mieć Cię na każde zawołanie. Byłaś jak powietrze, którym się oddycha, jednak nie myśli się o nim, bo jest ono oczywistością.

Dzieci w szkole czasem dają sobie gryza, gdy mają coś dobrego do jedzenia. Tak więc wyobraź sobie, że poszłam kiedyś do szkoły i miałam na drugie śniadanie kawał pysznego ciasta. Zaraz przybiegły do mnie koleżanki i każda chciała gryza, ja głupia dawałam i wiesz co? Zostałam bez drugiego śniadania a moja przyjaciółka obraziła się na mnie, bo nie zostawiłam jej gryza. Pamiętam, co wtedy czułam.

Reco, wybacz sobie to, że latalas za facetem, który miał Cię w poważaniu. Już o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze- potraktuj to jako lekcje i więcej nie żebraj o uczucia ani o uwagę ze strony faceta.

Jeśli już musisz latać, to lataj tylko i wyłącznie za sobą, o siebie dbaj, bo jesteś na siebie skazana od pierwszego do ostatniego dnia swojego życia.
Musisz pracowac nad własnymi i cudzymi granicami i zacząć kochać sama siebie bo tylko wtedy będziesz siebie szanowała, a gdy to nastąpi, to i inni będą Cię powazali.

592

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Wiesz co Ulle? Wkurzalas mnie na samym początku bo obrazalas mnie, że jestem głupia itp. Ale.... Dobrze zze wróciłas.
Czekam na Twoj wpisy. Czytam je nawet po parę razy. Dają mi siłę, dają mi do myślenia.


Udaje silną sama przed sobą ale nie jestem.

Czasem mam ochotę jak kiedyś zadzownic zapytać jak on mógł. Przecież to od niego zależało żebyśmy byli szczęśliwi. Ale odlozyłam rękawice. Przestaje walczyć o cokolwiek.

Nawet na tej kawie ja myślałam, że on przyszedł, bo coś zrozumiał. Ze byłam ważna, że tęskni mimo wszystko. Mimo burz.... Zawsze wychodziło słońce. To jego słowa. Ja dla niego też mogłabym się zmienić. Ale gdy usłyszałam,ze to wszytsko moja wina zze mam emocjonalny problem... Eh

Przestał mnie kochać. Wbij to sobie do głowy Reca!!!!!

593 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-06 19:24:48)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Wiesz co Ulle? Wkurzalas mnie na samym początku bo obrazalas mnie, że jestem głupia itp. Ale.... Dobrze zze wróciłas.
Czekam na Twoj wpisy. Czytam je nawet po parę razy. Dają mi siłę, dają mi do myślenia.


Udaje silną sama przed sobą ale nie jestem.

Czasem mam ochotę jak kiedyś zadzownic zapytać jak on mógł. Przecież to od niego zależało żebyśmy byli szczęśliwi. Ale odlozyłam rękawice. Przestaje walczyć o cokolwiek.

Nawet na tej kawie ja myślałam, że on przyszedł, bo coś zrozumiał. Ze byłam ważna, że tęskni mimo wszystko. Mimo burz.... Zawsze wychodziło słońce. To jego słowa. Ja dla niego też mogłabym się zmienić. Ale gdy usłyszałam,ze to wszytsko moja wina zze mam emocjonalny problem... Eh

Przestał mnie kochać. Wbij to sobie do głowy Reca!!!!!

Reco, ja chciałam Cię wkurzyć i osiągnęłam to, czego chciałam.
Ty tego potrzebowałas, a potem wróciłam, gdy uznałam, że zaczynasz myśleć w dobrym kierunku.
Oczywiście, że będę pisała. Trzeba przecież wyciągnąć Cię z bagna, a jesteś uparta, więc trochę zachodu z Tobą jest.

594 Ostatnio edytowany przez allurepoison (2020-10-06 19:27:11)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Narazie bez rozpisywania, ale jedna zasadnicza rada choć i tak ją wyśmiejesz i nie posłuchasz. Ale kto wie?

Pierwsza naczelna zasada, nigdy  nie dzwoń do faceta pierwsza. Żeby się waliło paliło.

Wiem, nie zrozumiesz. Wnioskuje po wcześniejszych wpisach.

W jednym Twoim wpisie słowo ,, zadzwoniłam ,, powtarza się w kółko. To on powinien dzwonić, proponować, zabiegać. Ty zabiegałaś o niego a nie on, on jedynie przyjmował zaproszenia ale wtedy tylko kiedy mu pasowało.

595

Odp: zostawił mnie po raz...setny
allurepoison napisał/a:

Narazie bez rozpisywania, ale jedna zasadnicza rada choć i tak ją wyśmiejesz i nie posłuchasz. Ale kto wie?

Pierwsza naczelna zasada, nigdy  nie dzwoń do faceta pierwsza. Żeby się waliło paliło.

Wiem, nie zrozumiesz. Wnioskuje po wcześniejszych wpisach.

W jednym Twoim wpisie słowo ,, zadzwoniłam ,, powtarza się w kółko. To on powinien dzwonić, proponować, zabiegać. Ty zabiegałaś o niego a nie on, on jedynie przyjmował zaproszenia ale wtedy tylko kiedy mu pasowało.

Przyzekalam sobie to zawsze, że pierwsza się nie odezwę. I po paru dniach pękalam. Jak wtedy ostatnim razem. Czułam się już tak ponizona a i tak wybierałam numer.

Teraz to wiem, że tak nie można. Bo w jego oczach nie szanuje sama siebie

596 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-06 19:49:47)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Zasada numer dwa- nie ma pytania, nie ma odpowiedzi, czyli rzecz o umiejętności pilnowania własnych granic i cudzych.
Przestrzeganie tej zasady zawsze się opłaca, bo jeśli nie będziesz niepytana wlazila komuś na jego teren i nie pozwolisz bez Twojej wyraźnej zgody  wejść na Twój teren ludzie będą Cię szanować.
Ty wlazilas temu facetowi na jego teren, chociaż on o nic Cię nie pytał ani nie prosił, a wręcz Cię wyganiał, jednak Ty i tak wiercilas mu dziurę w brzuchu.
Pozwalalas też, by on właził z buciorami na Twój teren i żeby uchodziło mu to na sucho, bo jak inaczej można nazwać to, że on non stop krytykował Cię i oceniał, oczywiście negatywnie.
Masz więc problem z granicami i należy nad tym popracować.
Zarówno Ty sama, jak i Twoje ciało powinno mieć najwyższą wartość, a tymczasem Ty rozdalas to, co w Tobie najlepsze byle przyblędzie, który nie dość, ze wlazł i się nazarl, to jeszcze kręcił nosem na to, co mu dajesz.
Granice, granice się kłaniają.

597

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Dzwoniłam, gdy on odkładal słuchawke twierdząc, że znów się czepiam. Kończył rozmowę no to dowidzenia... Dzwoniłam raz jeszcze, i drugi... Płakałam.. Chciałam tylko żeby mnie zauważył, żeby był dobry.

Pisałam wiadomości... On je czytał albo i nie, nie odpisywał po 2 dni, później zagajał rozmowę jak gdyby nigdy nic.

Obiecywalam sobie, że już pierwsza się nie odezwę po tym jak nie patrzył na moje emocje,gdy wyciągalam rękę, prosiłam odezwij się teraz ty... On milczał. A ja kolejny raz dzwoniłam zaplakana zapytać, : dlaczego? Przecież trochę uczucia z twojej strony, zaangażowania, i było by dobrze. Nie Mo łam uwierzyć, że nagle nie potrzebował zapytać co u mnie, zadzwonić : skarbie zostawiam buziaka i lecę dalej do pracy... Nie było już tego.
A ja dzwoniłam, pisałam pytałam dlaczego!?? Żebrałam o każde uczucie, gest. Gdy się rozlaczal... Dzwoniłam.

Nie mogłam pojąć czemu nie miał w sobie wyrzutów sumienia jak kiedyś, gdy były sprzeczki jednak dzwonił i mówił : nie chce Cię ranić. Dawaj łapke na zgodę. Pisał, nie kończy dnia bez zgody nawrt jak latają talerze.

Pod koniec nie było już żadnych wyrzutów sumienia z jego strony.
Czułam się samotna, odrzucona, nie chciana.
Na każde jego miłe słowo, gest, dźwięk w telefonie miałam poczucie, że znów żyje. Ze będzie ok. Ogarniała mnie jakaś cudowna radość. Nagle wszystko mi się chciało, uśmiechałam sie.
Ale on mi za chwilę to zabierał a ja znów pytałam dlaczego? Przyciąga, odpycha i tak w kółko.

Pamiętam ostatnią kłótnie. Był w pracy, zadzwoniłam do niego, rozmawialiśmy miło. Stwierdził, że takiej właśnie rozmowy potrzebuje itp.
Powiedziałam, więc teraz ja czekam na twój telefon, niech i ja się uśmiechne.

I słyszę : nie wymuszaj... Zadzownie oczywscie... Już takim lekcewwzacym głosem.

Nie zadzwonił..

To była pozna godzina. Ok 21. Zadzownilam ja. Zapytałam : naprawdę przez 9 godzin w pracy nie masz dla mnie 5 minut? Zapytać co robię, zainteresować się. Poprostu mnie usłyszeć? Już tego nie chcesz?

Skończyło się kłótnia. Przecież się czepiam. Mam iść spać. On nie ma czasu. On jest w pracy. Tylko, że kiedyś był w pracy i mój telefon dzwonil co chwilę.

Pamiętam, że wtedy zadzownilam do niego z 5x już na koniec z płaczem zblaganiem, żeby się opamiętał. Ze napewno ma kogoś.. Bo to nie możliwe żeby takim być w związku.

Mówiłam mu ze z nami  koniec na co on : dobraaa dobraaaa coś jeszcze? Bo wracam do pracy.
Zyczylam mu szczęścia na co on idź się połóż spać.

Ja chcislam tylko czuć się kochana jak kiedyś.
On był że mną non stop. W telefonie, w msg na fb, zawsze gdy nie był przy mnie osobiście BYŁ!
Wtedy poczułam, że leżę na ziemi i proszę o miłość mezczne którego tak kocham i który mnie tak rani. Nie umiałam zrozumieć dlaczego? Facet który nie tak dawno mówił że świata po za mną nie widzi nagle nie ma czasu, nie obchodzę go. Mało tego. Po tej sytuacji nie odezwał się w ogóle...


Ehh chy a musiałam się wypisać tu.

Dziś mam natłok myśli. Różnych. Widze jak nie szanowalam siebie. Pytanie dlaczego. Dlaczego ja sobie na to pozwoliłam...

Reca, wedug mnie on nie ma drugiej osoby ktora teraz pokochal bo w takich sytuacjach nie pojawial by sie przed twoja praca pare razy czy gdy ostatnio wymusil kawe. Jesli by mial juz inna milosc to by rzeczywiscie sie zachowywal tak oschle jak sie zachowuje z tymi telefonami i smsami ale nie dazyl by do spotkan jak przyjazdy pod prace. On bardziej pasuje do kogos kto ma wiele kobiet na boku i ty mozesz byc jedna z kobiet. On sie nie zachowuje jak ktos kto sie zakochal w kims innym a odkochal w tobie. Bardziej jak ktos kto kogos laduje w romans czy uklad. Bardziej jako gracz a nie ktos kto chce byc z kims w monogamicznym zwiazku.

598

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Boże. Kiedy to minie sad ja chce żyć

Już wiele osób podpowiadało, że minie, kiedy zamiast NIM zajmiesz się w końcu SOBĄ. Ty jednak wolisz każde JEGO zachowanie, każdy konflikt i sprzeczkę rozkładać na czynniki pierwsze, na koniec dziwiąc się, że wciąż nie potrafisz się od tego uwolnić. Ja z kolei dziwiłabym się, gdyby było inaczej.

599

Odp: zostawił mnie po raz...setny

To jest niesamowite! Wręcz niewiarygodne, jak można się karmić tego typu fałszywi nadziejami i wspomnieniami, pomimo tylu negatywnych zachowań driugiej osoby..Przy jednoczesnym braku poszanowania dla siebie.

600 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-10-07 07:06:43)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Sama sobie się dziwię czemu już dawno nie zamknęłam tego rozdziału. Tylko karmie się tym. Staram się zadbać o siebie, próbuję...
Ciężko. Znów mam te dni gorsze.
Znów czuję ten głód i potrzebę zadzwonienia do niego. Wiem że tego nie zrobię już czuję, zeto ten sam głód co zawsze. Kiedy musiałam zapytać dlaczego Ty mi to robisz.

601

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Dzwoniłam, gdy on odkładal słuchawke twierdząc, że znów się czepiam. Kończył rozmowę no to dowidzenia... Dzwoniłam raz jeszcze, i drugi... Płakałam.. Chciałam tylko żeby mnie zauważył, żeby był dobry.

Pisałam wiadomości... On je czytał albo i nie, nie odpisywał po 2 dni, później zagajał rozmowę jak gdyby nigdy nic.

Obiecywalam sobie, że już pierwsza się nie odezwę po tym jak nie patrzył na moje emocje,gdy wyciągalam rękę, prosiłam odezwij się teraz ty... On milczał. A ja kolejny raz dzwoniłam zaplakana zapytać, : dlaczego? Przecież trochę uczucia z twojej strony, zaangażowania, i było by dobrze. Nie Mo łam uwierzyć, że nagle nie potrzebował zapytać co u mnie, zadzwonić : skarbie zostawiam buziaka i lecę dalej do pracy... Nie było już tego.
A ja dzwoniłam, pisałam pytałam dlaczego!?? Żebrałam o każde uczucie, gest. Gdy się rozlaczal... Dzwoniłam.

Nie mogłam pojąć czemu nie miał w sobie wyrzutów sumienia jak kiedyś, gdy były sprzeczki jednak dzwonił i mówił : nie chce Cię ranić. Dawaj łapke na zgodę. Pisał, nie kończy dnia bez zgody nawrt jak latają talerze.

Pod koniec nie było już żadnych wyrzutów sumienia z jego strony.
Czułam się samotna, odrzucona, nie chciana.
Na każde jego miłe słowo, gest, dźwięk w telefonie miałam poczucie, że znów żyje. Ze będzie ok. Ogarniała mnie jakaś cudowna radość. Nagle wszystko mi się chciało, uśmiechałam sie.
Ale on mi za chwilę to zabierał a ja znów pytałam dlaczego? Przyciąga, odpycha i tak w kółko.

Pamiętam ostatnią kłótnie. Był w pracy, zadzwoniłam do niego, rozmawialiśmy miło. Stwierdził, że takiej właśnie rozmowy potrzebuje itp.
Powiedziałam, więc teraz ja czekam na twój telefon, niech i ja się uśmiechne.

I słyszę : nie wymuszaj... Zadzownie oczywscie... Już takim lekcewwzacym głosem.

Nie zadzwonił..

To była pozna godzina. Ok 21. Zadzownilam ja. Zapytałam : naprawdę przez 9 godzin w pracy nie masz dla mnie 5 minut? Zapytać co robię, zainteresować się. Poprostu mnie usłyszeć? Już tego nie chcesz?

Skończyło się kłótnia. Przecież się czepiam. Mam iść spać. On nie ma czasu. On jest w pracy. Tylko, że kiedyś był w pracy i mój telefon dzwonil co chwilę.

Pamiętam, że wtedy zadzownilam do niego z 5x już na koniec z płaczem zblaganiem, żeby się opamiętał. Ze napewno ma kogoś.. Bo to nie możliwe żeby takim być w związku.

Mówiłam mu ze z nami  koniec na co on : dobraaa dobraaaa coś jeszcze? Bo wracam do pracy.
Zyczylam mu szczęścia na co on idź się połóż spać.

Ja chcislam tylko czuć się kochana jak kiedyś.
On był że mną non stop. W telefonie, w msg na fb, zawsze gdy nie był przy mnie osobiście BYŁ!
Wtedy poczułam, że leżę na ziemi i proszę o miłość mezczne którego tak kocham i który mnie tak rani. Nie umiałam zrozumieć dlaczego? Facet który nie tak dawno mówił że świata po za mną nie widzi nagle nie ma czasu, nie obchodzę go. Mało tego. Po tej sytuacji nie odezwał się w ogóle...


Ehh chy a musiałam się wypisać tu.

Dziś mam natłok myśli. Różnych. Widze jak nie szanowalam siebie. Pytanie dlaczego. Dlaczego ja sobie na to pozwoliłam...

Sory Reca, ale gdyby mi ktos tak napierdzielal wszedzie to uznalabym, ze albo szuka szybkiego numerku ( na poczatku ), albo urabia mnie na dluzszy, nic nie znaczacy zwiazek ( pozniej ).

Tobie to pasowalo. Widac lubisz bluszczowe zachowania a on to wykorzystal. Ty mozesz tak non stop, bo ty tym i dlatego zyjesz. On z kolei na poczatku moze i chcial, ale tak sie nie da przez dluzszy czas. Po jakims czasie przychodzi stabilizacja i te 24 na dobe ze soba przestaja byc i atrakcyjne i potrzebne do zycia zwiazku.
Ty zamiast zaakceptowac stabilizacje zaczelas robic szopki i odstawiac dramy, wiec chlop przestal zwracac na to uwage i bral co dawalas.
Jesli cie kochal to po tych twoich cyrkach zwyczajnie przestal. Nie da sie byc istota czyjegos zycia.

Zwiazek dwojga ludzi to cos, gdzie oboje szanuja siebie, komunikuja nie 500 razy na dobe i nie zyja tylko dla owego zwiazku.
Jesli bedziesz tak postepowala w kolejnym to zobaczymy tu kolejny watek.

602

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Bukinka absolutnie nie chciałam żeby on siedział na tel 24 na dobę. Nic z tych rzeczy. Zaczęłam się upomina, gdy on nie odzywał się do mnie np przez cały dzień w pracy. Wieczorem jakąś informacja, jak do koleżanki. I tak przez kilka dni. Spotykaliśmy się było ok, a później znów on milczał.

Naprawdę tak ciężko o telefon wiadomośc przez 8 h pracy? Może ja naprawdę czegoś nie rozumiem.
Ale nie dam sobie wmówić, że temu komu zależy nie ma czasu na 5 minut rozmowy ze swoją dziewczyną

603

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Bukinka absolutnie nie chciałam żeby on siedział na tel 24 na dobę. Nic z tych rzeczy. Zaczęłam się upomina, gdy on nie odzywał się do mnie np przez cały dzień w pracy. Wieczorem jakąś informacja, jak do koleżanki. I tak przez kilka dni. Spotykaliśmy się było ok, a później znów on milczał.

Naprawdę tak ciężko o telefon wiadomośc przez 8 h pracy? Może ja naprawdę czegoś nie rozumiem.
Ale nie dam sobie wmówić, że temu komu zależy nie ma czasu na 5 minut rozmowy ze swoją dziewczyną

Toż to jakaś masakra i w dodatku piłą mechaniczną.
ON.
O NIM.
DLA NIEGO.
JEMU.
JEGO.
I tak w kółko od 11 stron.

Reca, te rzeczy są bardzo proste, o ile oczywiście jesteśmy dorośli.
I z każdym człowiekiem jest dokładnie tak samo jak z Tobą.
Chcesz? To dzwonisz. Nie chcesz? To nie dzwonisz.
I jedno i drugie wyraża INTENCJE. Skoro on do Ciebie nie dzwonił, to znaczy że nie chciał. Czego tu nie rozumieć?
Skoro nie spotykał się z Tobą, to znaczy, że nie chciał.
Skoro nie pisał do Ciebie, to też znaczy, że nie chciał.
Jeśli nie miał czasu w pracy, bo tak się często zdarza, to przecież są popołudnia i wieczory. Jak komuś zależy, żeby się z Tobą kontaktować, to będzie to robił. Jeśli tego nie robi, to mu nie zależy.
Nie jest to żadna fizyka kwantowa.

Zupełnie inną rzeczą jest oczekiwanie, że relacja będzie miała taką samą dynamikę przez cały czas trwania, co jest mrzonką i brak zrozumienia tego rodzi duże nieporozumienia i frustracje. Jednak z tego co dotychczas napisałaś wynika, że byliście raczej w luźnym związku, przynajmniej jego podejście wygląda na typowe friends with benefits, niż na zaangażowanie, zakochanie, czy miłość.

604

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jedynym objawem, dzięki któremu będzie 2widać, że wychodzisz na prostą będzie wtedy, kiedy ciągle nie będzie się powtarzał "ON". To, o czym wspomina Isabella jest tak oczywiste, że patrząc na to z boku, wydaje się wręcz niemożliwe, żęby po jakimś czasie, nie przekreślić grubą linią to, co było i iść dalej. Jeszcze większym paradoksem jest uporczywe trzymanie się mysli o kimś, kto traktuje nas jak przedmiot, który można odstawić na półkę, kiedy się "zużyje".

605

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reca, Ty wiesz jak wygląda prawdziwe życie i miłość? Oczywiście, rozumiem że każdy może mieć swoją wizję. Ale powiem Ci, że np mój mąż okazuje mi swoją miłość gdy robi mi kolację, mimo że pracował 10 h i jest zmęczony. Albo gdy jedzie na drugi koniec miasta w poszukiwaniu czekolady, która lubię. Albo gdy wstaje wcześnie, żeby zawieźć mnie na badania i być w czasie nich przy mnie. I nie musi przy tym słodko mi mówić "kocham Cię, jesteś dla mnie ważna" bo pokazuje to w czynach.

Tymczasem z Twojego tematu ciągle wychodzi, że potrzebujesz SŁÓW. Jak ich nie masz, to jest tragedia. Nie raz pisałaś, że z tym mężczyzną gdy się spotykaliście to było dobrze.


Reca36 napisał/a:

Na każde jego miłe słowo, gest, dźwięk w telefonie miałam poczucie, że znów żyje. Ze będzie ok. Ogarniała mnie jakaś cudowna radość. Nagle wszystko mi się chciało, uśmiechałam sie.

To jest na prawdę chore i powinnaś pójść na terapię. Uzależnienie swojego nastroju od SŁÓW drugiej osoby.

To, czego Ty oczekujesz, ciągłych rozmów i słodzenia, jest w związku na samym początku (i to nie w każdym). Ale mało kto ma siłę, chęć, potrzebę żyć w taki sposób cały czas.

Ja nie wiem, jak Ty byś żyła w czasach, w których nie było telefonu? Facet rano pojechałby do pracy, widziałabyś go późno wieczorem i to nie codziennie. To co, wtedy ludzie nie tworzyli związków, nie kochali się? Czy oczekiwałabyś codziennie kilkustronnicowego listu miłosnego?

606

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ehh to nie jest tak. Czułam, że on się odsuwal. Przecież Wy kobiety dobrze wiecie, że to widać słychać i czuć gdy facet jest obcy.
Zaczęłam walczyć o każde jego spojrzenie, telefon, miłość i coraz bardziej się dziwiąc co jest, że on coraz bardziej się wycofuje.
Ja naciskalam on był coraz dalej. Doszły kłótnie i dalej to już wiecie.

607

Odp: zostawił mnie po raz...setny

No wiemy, wiemy....  wink

608

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Odpowiedź jest prosta.

Bo pisał z inną, a z Tobą spotykał się kiedy miał w tym swój cel aby zaspokoić swoje potrzeby.

Nie pisał bo nie chciał. W  tym czasie zajmował się pisaniem z kimś innym. Wielu rzeczy nie widzisz, to są proste tradycyjne schematy zachowań.

609

Odp: zostawił mnie po raz...setny
allurepoison napisał/a:

Odpowiedź jest prosta.

Bo pisał z inną, a z Tobą spotykał się kiedy miał w tym swój cel aby zaspokoić swoje potrzeby.

Nie pisał bo nie chciał. W  tym czasie zajmował się pisaniem z kimś innym. Wielu rzeczy nie widzisz, to są proste tradycyjne schematy zachowań.

A Ty wciąż o tym sexie. Pfff..
No wyobraź sobie, że nasze spotkania nie były po to żeby się bzykac.
Może i pisał z inną, nie mówię, że nie.

610

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Pisał, pisał.
I spotykał się.
I to z niejedną.
Ma typowo haremowe zachowania.

611

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jak tak piszecie, że mnie zdradzał to wcale nie czuje się lepiej hmm

612

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ja bym się czuła lepiej, jakbym pozbyła się faceta, który mnie nie kochał, nie szanował, nie lubił mnie nawet, i nie był mi wierny.

613 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-10-07 16:35:40)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Jak tak piszecie, że mnie zdradzał to wcale nie czuje się lepiej hmm

A powinnaś. Człowiek znający swoją wartość powinien.

614

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reca. Nie daj sobie wkręcić że koniecznie byłaś przez swojego byłego partnera zdradzana. Mam wrażenie że osoby które to tutaj sugerują tak naprawdę przelewają swoje doświadczenia. W rzeczywistości, tak być mogło albo i nie. Jego zachowanie teraz, to jest przychodzenie do pracy i inne próby kontaktu, świadczy o tym że nie potrafi sobie Ciebie tak po prostu odpuścić. Mężczyzna który ma kilka opcji które są dla niego tak samo dobre i do żadnej nic nie czuje po prostu wybiera następna i o poprzedniej zapomina. Na pewno nie wystawia się na oberwanie w ten sposób.

615

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Zgodzę się z przedmówczyniami. Z pewnością miał inne. I to nawet może kilka. Biedny chłopina nie miał po prostu czasu zajmować się każdą codziennie, stąd to dawkowanie zainteresowania. A, że prawdopodobnie to jakiś popapraniec jest, to zapewne też nie miał głębszych uczuć do żadnej z panien. Niestety wiem to na swoim przykładzie. I też bardzo długo karmiłam się pięknymi słówkami. Dopóki nie zorientowałam się, że słówka to jedyna rzecz jaką od niego dostaje. Że za tymi pięknymi słowami nie idą czyny. Także Reca wiem, że to boli i, że ciężko jest sobie to w głowie poukładać, bo Ty kochałaś, a on nie potrafił, ale będzie lepiej.

616

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Ehh to nie jest tak. Czułam, że on się odsuwal. Przecież Wy kobiety dobrze wiecie, że to widać słychać i czuć gdy facet jest obcy.
Zaczęłam walczyć o każde jego spojrzenie, telefon, miłość i coraz bardziej się dziwiąc co jest, że on coraz bardziej się wycofuje.
Ja naciskalam on był coraz dalej. Doszły kłótnie i dalej to już wiecie.

No i oczywiście że się odsuwał każdy by się odsuwał na jego miejscu z takim bluszczem jak Ty. Weź się w końcu dziewczyno obudź, przyjmij odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, za swoje błędy popełnione w tej relacji, przestań dramatyzować i robić z siebie ofiarę losu i biedne infantylne dziecko które tylko chciało miłości i głaskania po głowie.

Do Ciebie mówić to jak grochem o ścianę rzucać. Nic nie dociera kompletnie. W kółko powtarzasz to samo i zero refleksji nad sobą. Na prawdę doceń tych ludzi tutaj którzy Ci łopatą ładują do głowy, bo oni poświęcają Ci swój cenny czas żeby Ci pomóc. Spójrz w lustro i dorośnij w końcu. Albo zostań w tym miejscu gdzie jesteś, zaraz spotkasz drugiego faceta którego zamęczysz sobą i który Cię zacznie olewać. A potem znowu będziesz płakać. Może jeszcze nie dojrzałaś do zmiany ale ten wątek robi się powoli komedią.

617

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Dla mnie też masakra. Wydzwanianie. I takie żebranie o zapewnienia i o stały kontakt. Rozumiem Twoje tłumaczenia, ze nie chcialas kontaktu 24h na dobe, ale po 8h to juz co innego... I ze to nie powinno byc problemem. Ale niestety nawet ten kontakt codziennie iles razy ... No bez przesady. A coś by się stało, jakbyście przez 2 dni nie rozmawiali ? Albo 3 ? Co byś zrobiła? Bo mi sie wydaje ze awanture na całe osiedle. I to by od razu znaczyło, że mu nie zależy ? Albo komuś ufasz jak coś mówi albo nie. A skoro on chcialby się rzadziej kontaktować, Ty częsciej to moze wlasnie potrzebujesz takiego uległego misia pantoflarza. I nie pisze tego żeby Ci dopiec, tylko zastanów się nad sobą również. Fajne są związki 'wolne', spontaniczne, gdzie ludzie mają czas na swoje pasje, prace i zwykly czas dla siebie bez drugiej osoby na nich uwieszonej.

618

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Reco, napisałaś, że rodzice kupili Ci parcelę i że jeszcze w tym roku zaczniesz budowę dużego i pięknego domu z ogrodem i Ole dobrze zapamiętam z basenem. Tak więc za jakiś rok, a może szybciej, rodzice są zamożni, zamieszkasz w swoim pięknym domu. Pewnie skończysz też i studia i zaczniesz pracę, na pewno nie byle jaka, tylko dajaca Ci i kasę i satysfakcję.
I wyobraź sobie, że w Twoim nowym domu zamieszkał u Twój były.
Jeśli chcesz, to napisz, jaki byłby jego wkład w to wasze wspólne życie, ile kasy by wniósł, które z was byłoby głównym żywicielem rodziny. Chodzi mi po prostu o to żebyś zastanowiła się czy był on w ogóle dobrym materiałem na męża, czy raczej hulalby za ciężko zarobione przez Twoich rodziców pieniądze. Jak długo Twoim rodzice trzymaliby go pod Twoim fachem?
Gdy ten człowiek byłby w domu, to jak spędzałby czas, oczywiście twoim zdaniem.
Dobry byłby z niego mąż czy ta zej kawał fiuta z niego?
Jak sądzisz?

619 Ostatnio edytowany przez allurepoison (2020-10-07 22:17:29)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:
allurepoison napisał/a:

Odpowiedź jest prosta.

Bo pisał z inną, a z Tobą spotykał się kiedy miał w tym swój cel aby zaspokoić swoje potrzeby.

Nie pisał bo nie chciał. W  tym czasie zajmował się pisaniem z kimś innym. Wielu rzeczy nie widzisz, to są proste tradycyjne schematy zachowań.

A Ty wciąż o tym sexie. Pfff..
No wyobraź sobie, że nasze spotkania nie były po to żeby się bzykac.
Może i pisał z inną, nie mówię, że nie.


Ale gdzie tutaj było o seksie?

Potrzeby to owszem też seks. Ty w końcu zrozumiesz Reca, że on jest facetem i dla niego to jest jednak główną potrzebą?Dlaczego tak Cię boli opinia, że facetowi zależało na spotkaniach z Tobą w tym celu, jeśli już o tym mowa?

On lubi kobiety i to widać i bynajmniej nie dlatego, że lubi grać z nimi w szachy.

JESZCZE DOPISZĘ,

Ulle Ci dobrze napisała.

Ty po prostu znajdziesz faceta, którego będziesz utrzymywała i on nic nie będzie musiał. Coś w ten deseń. Nigdy z takim podejściem nie będziesz w związku z facetem, bo przejęłaś wszystkie role męskie.

1. To Ty proponujesz seks ( sama mówiłaś, że to była zwykle Twoja inicjatywa i on ,, nie chciał '' wink
2. To Ty dzwonisz i piszesz
3. To Ty nalegasz na spotkania
4. To Ty go adorujesz
5. To Ty wymagasz wyznań o miłości


On zapewne nawet za Ciebie nie płacił, ani nie zapraszał. Mieszkać też nie musiał z Tobą ani Ci  nic nie musiał pod tym kątem zapewnić, bo przecież sama pisałaś że to  moje staroświeckie teorie. No a Ty jesteś nowoczesna, wciągasz sama faceta do łóżka, wydzwaniasz i się narzucasz. Czy Ty cokolwiek widzisz w tym wszystkim złego czy zupełnie nic? Facet jak mu się kobieta pcha to jej nie odmawia. Możesz się obrażać, wyśmiewać moje posty ale każdy normalny człowiek wie na czym  świat stoi. Tylko Ty zachowujesz się, jakbyś niewiedziała jak myślą faceci i na czym życie polega. Wolisz żyć w kłamstwie i udawać, że nie chciał Cię wykorzystać  to żyj. Jednak skąd  w takim razie takie traktowanie Twojej osoby? Ty nie umiesz nawet tego zrozumieć i mnie to przeraża.

620 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2020-10-07 22:49:39)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Ehh to nie jest tak. Czułam, że on się odsuwal. Przecież Wy kobiety dobrze wiecie, że to widać słychać i czuć gdy facet jest obcy.
Zaczęłam walczyć o każde jego spojrzenie, telefon, miłość i coraz bardziej się dziwiąc co jest, że on coraz bardziej się wycofuje.
Ja naciskalam on był coraz dalej. Doszły kłótnie i dalej to już wiecie.


Dusilas, cisnelas az mial dosc. Po tym obstawiam, ze zaczal sie rozgladac dookola. Szukal wypelniacza. Mogl rozmawiac z panienkami, mogl sie z nimi spotykac, mogl robic wszystko co chcial, bo i tak ty na niego czekalas z czerwonym dywanem, kwiatami, dobra whisky i swoja gotowa na wszystko osoba.
Przy tobie mial co chcial i mogl od ciebie dostac a reszte dostawal gdzies indziej np zrozumienie, rozmowe o nim i tym co jego interesuje, byc moze seks, taki jaki chcial i zwlaszcza kiedy chcial.

Dziwilas sie?? Przeciez doklanie robilas wszystko aby cie mial dosc.

Kiedys psiapsiolkowy wieczor do Labrusco okrasilysmy filmikiem "Jak stracic chlopaka w 10 dni ". Zadne dzielo, ale posmiac sie da i tam mozesz zobaczyc siebie z boku.
Patrz tylko co robi dziewczyna-to ty. Niewazne jest zakonczenie filmu.

621

Odp: zostawił mnie po raz...setny
KoloroweSny napisał/a:

Fajne są związki 'wolne', spontaniczne, gdzie ludzie mają czas na swoje pasje, prace i zwykly czas dla siebie bez drugiej osoby na nich uwieszonej.

Amen.

allurepoison napisał/a:

Ty po prostu znajdziesz faceta, którego będziesz utrzymywała i on nic nie będzie musiał. Coś w ten deseń. Nigdy z takim podejściem nie będziesz w związku z facetem, bo przejęłaś wszystkie role męskie.

Moim zdaniem jeszcze niczego nie przejęła, to raczej inni mają wpływ na kształt jej życia. Zastanawiam się nawet jak to będzie wyglądać w przyszłości i czy z tak silną potrzebą uwieszenia się na kimś, a równocześnie niską samoświadomością, będzie potrafiła samodzielnie funkcjonować, czy jednak zawsze będzie od kogoś emocjonalnie zależna - od rodziców, faceta. Ten głód miłości i uwagi nie wziął się zresztą z niczego, natomiast rzeczywiście może przekładać się na rezygnację z szacunku dla siebie (ze strony partnera, ale i swojej własnej) oraz braku innego typu wymagań - byleby ten uporczywie zatruwający życie emocjonalny głód miał szansę być zaspokojony.

Reco, coś się w Twoim życiu musiało takiego dziać, co ma wpływ na tak niskie poczucie własnej wartości i ciągłego "niedokochania". Byłoby Ci o wiele łatwiej odpowiedzieć sobie na te wszystkie zadawane tutaj pytania - o granice, a raczej ich brak, o szacunek, a raczej jego brak, upokarzające żebranie o uwagę, gdybyś się do tego dokopała.

622

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ja podejrzewam też, że niektóre dziewczyny z koleżankami same się tak nakręcają. Jak to nie piszecie ze sobą CODZIENNIE? Jak to, NIE ODPISAŁ Ci na smsa? Naprawde Ci TAK odpowiada? No przeciez to nic wielkiego, Ty chcesz tylko uwagi i wsparcia a on takie cos!

I później po takich dobrych radach/wsparciu jest takie coś jak wyżej.

Oczywiście nie zwalam tutaj winy na autorkę, ale pokazuje co bylo zle. Zeby mogla się nad tym zastanowić, przed wejsciem w kolejny związek.

623 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-07 23:44:43)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Czasami mam wrażęnie, żę niektóre osoby będące w związku są zbyt podatne na sugestie innych, co do tego, jak ten konkretny związek ma wyglądać.. Na dodatek ma sie przeczucie, że istnieje
jakiś jeden, uniwersalny schemat postępowania w związku faceta i kobiety. Schemat ten jeśli nie wyniesiony z dziecińśtwa, brany jest niestety z filmów, książek klasy nawet nie B ani C, ale znacznie niżej.

Muszę niestety przyznać, zę postawa Autorki i jej podejście do relacji spowodowałyby, żę uciekałbym, gdzie pieprz rośnie przed takim "związkiem". Za nic w świecie nie chce być dla kogoś centrum Wszechświata.

624

Odp: zostawił mnie po raz...setny
bagienni_k napisał/a:

Czasami mam wrażęnie, żę niektóre osoby będące w związku są zbyt podatne na sugestie innych, co do tego, jak ten konkretny związek ma wyglądać.. Na dodatek ma sie przeczucie, że istnieje
jakiś jeden, uniwersalny schemat postępowania w związku faceta i kobiety. Schemat ten jeśli nie wyniesiony z dziecińśtwa, brany jest niestety z filmów, książek klasy nawet nie B ani C, ale znacznie niżej.

Muszę niestety przyznać, zę postawa Autorki i jej podejście do relacji spowodowałyby, żę uciekałbym, gdzie pieprz rośnie przed takim "związkiem". Za nic w świecie nie chce być dla kogoś centrum Wszechświata.

Dokładnie. Każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby. A związek to też sztuka kompromisu. To, że jedni sie zachowują jak w liceum i wiszą całe dnie na telefonie nie oznacza, że tylko taka relacja jest poprawna. Inni będą rozmawiać dużo mniej a też będą mieć super związek. No niestety, tutaj ewidentnie zabrakło zwykłych rozmów i dojscia do kompromisów/wniosków. Każdy ciągnął w swoją stronę. Powinna być szczera rozmowa.

625

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Przeczytałam wszystkie odpowiedzi postaram się odnieść.

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.
Rozmawialiśmy o wspólnym budowaniu domu, miał mieć swój wkład a czemu nie? Przecież to oczywiste. To ,że mam zamożnych rodziców nie oznacza, że dostaje od nich pieniądze na tacy.
Oni maja swoja firmę , w której ja nie pracuje. A mogłabym.   ( może nawet cos kupiliście od nich ) Nie chcę. Chciałam sama, swoimi siłami dojść do tego , co teraz mam.
Nasze pierwsze dwa lata były naprawdę udane, wiadomo, były sprzeczki, ale nie w takim stopniu. Nawet, gdy kłóciliśmy się on często przychodził , rozmawiał.
Zawsze był, pisał. Gdy nie mogliśmy u siebie nocować nigdy nie kończyliśmy dnia bez telefonu, wiadomości, na dobranoc i dzień dobry.
Interesował się mną, nigdy wtedy nie byłam zazdrosna. Czułam się najważniejsza, pewna w tym związku, był moim przyjacielem. Dużo gadaliśmy, czasem mówiliśmy, że jesteśmy tacy sami.
Zaczęło się psuć, gdy pojawiła się 2 lata temu u niego na fb jedna koleżanka, byłam o nią zazdrosna..
Wiele się o nia kłóciliśmy, zapewniał mnie ,ze nigdy nic…uwierzyłam.
Od tego momentu wszystko zaczęło się psuć. Podglądałam jego telefon, nie znalazłam nic.
Mimo to, on się każdego dnia oddalał.
Było coraz więcej niejasności, już nie był taki jak kiedyś.
Przecież Wy kobiety wiecie ,że to czuć gdy mężczyzna się oddala, jest obojętny.
W tym wszystkim zatraciłam siebie. Poniżyłam się do granic. Ostatnie tygodnie to już na maxa.
Kiedyś zadzwoniłam, on odłożył telefon na biurko i mówił : ty sobie gadaj ja Cię i tak nie słyszę – to było już poniżenie do tego stopnia. Później zadzwonił jak gdyby nigdy nic i obrażony, że ja mogę czuć się zle.
Przestał być czuły, mówił do mnie bez osobowo ,bez uczuć,bez emocji, jak do koleżanki. Ja nie chciałam żeby on siedział na telefonie 24/24 , nie musiał mi ciągle słodzić, mówić jaka jestem cudowna. Mi naprawdę nie chodziło o to. Ja potrzebowałam faceta takiego, którego poznałam. Takiego, który dbał. Po prostu był, każda miłość od obecności się zaczyna i do obecności sprowadza.
Czułam się jak 5 koło u wozu w jego napiętym grafiku, jak ktoś nie potrzebny.

I wiecie co? Naprawdę szukałam przyczyny , dlaczego pozwoliłam sobie na taki brak szacunku, na takie poniżanie się. Teraz zastanawiam się czy gdybym w porę odeszła, odsunęła się na jakiś czas on by zastanowił się, zatęsknił. teraz jest za późno na cokolwiek. Myslę,że on mnie nawet już nie lubi, stałam się śmieszna w jego oczach. Sama ze sobą po tym jak poniżyłam się ,czuje się źle.
Powinnam odpuścić a ja walczyłam, bo bałam się że go stracę, pozwalałam mu na kazde zachowanie byle tylko był.
Tylko dlaczego? Dlaczego  na to pozwoliłam. Nie wiem. Z   Mężczyzny który mówił, ze jestem jego skarbem, światłem, że jest tylko mój, że kocha mnie, jestem najważniejsza, i wtedy pokazywał mi to! Stał się zimny, obojętny, oschły, nie zwracał na nic uwagi…do samego końca. Nie mogłam w to uwierzyć. I dlatego pytałam dlaczego, czy on nie pamiętał jak było dobrze, jaki był?…wtedy rzucał słuchawką, a ja dzwoniłam…a on wyłączał telefon.
Miałam dobre dzieciństwo, jako dziecko, nastolatka nie miałam żadnych przykrych chwil.
Nikt mnie nie skrzywdził, ale jak sobie myślę zawsze byłam zazdrosna trochę o znajomości np. o koleżanki, o przyjaciółki…zastanawiałam się czy na pewno mnie lubią. Ale to nie ma raczej wpływu na to , co stało się teraz.

Ja wiem, że Wam jest łatwo pisać jak powinnam się zachować. Inaczej człowiek myśli jak patrzy na wszystko z boku i te emocje go nie dotyczą.
Staram się zyć własnym życiem , ale ciągle mam w głowie jego ostatnie poniżenia. Jego oschłe rozmowy, rzucanie słuchawką, brak kontaktu, moje łzy..i pytanie dlaczego jestem taka słaba, dlaczego ja sobie i jemu na to pozwoliłam.
On było naprawdę moim przyjacielem. Przynajmniej tak mi się wydawało.

626 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-08 19:27:36)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Przeczytałam wszystkie odpowiedzi postaram się odnieść.

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.
Rozmawialiśmy o wspólnym budowaniu domu, miał mieć swój wkład a czemu nie? Przecież to oczywiste. To ,że mam zamożnych rodziców nie oznacza, że dostaje od nich pieniądze na tacy.
Oni maja swoja firmę , w której ja nie pracuje. A mogłabym.   ( może nawet cos kupiliście od nich ) Nie chcę. Chciałam sama, swoimi siłami dojść do tego , co teraz mam.
Nasze pierwsze dwa lata były naprawdę udane, wiadomo, były sprzeczki, ale nie w takim stopniu. Nawet, gdy kłóciliśmy się on często przychodził , rozmawiał.
Zawsze był, pisał. Gdy nie mogliśmy u siebie nocować nigdy nie kończyliśmy dnia bez telefonu, wiadomości, na dobranoc i dzień dobry.
Interesował się mną, nigdy wtedy nie byłam zazdrosna. Czułam się najważniejsza, pewna w tym związku, był moim przyjacielem. Dużo gadaliśmy, czasem mówiliśmy, że jesteśmy tacy sami.
Zaczęło się psuć, gdy pojawiła się 2 lata temu u niego na fb jedna koleżanka, byłam o nią zazdrosna..
Wiele się o nia kłóciliśmy, zapewniał mnie ,ze nigdy nic…uwierzyłam.
Od tego momentu wszystko zaczęło się psuć. Podglądałam jego telefon, nie znalazłam nic.
Mimo to, on się każdego dnia oddalał.
Było coraz więcej niejasności, już nie był taki jak kiedyś.
Przecież Wy kobiety wiecie ,że to czuć gdy mężczyzna się oddala, jest obojętny.
W tym wszystkim zatraciłam siebie. Poniżyłam się do granic. Ostatnie tygodnie to już na maxa.
Kiedyś zadzwoniłam, on odłożył telefon na biurko i mówił : ty sobie gadaj ja Cię i tak nie słyszę – to było już poniżenie do tego stopnia. Później zadzwonił jak gdyby nigdy nic i obrażony, że ja mogę czuć się zle.
Przestał być czuły, mówił do mnie bez osobowo ,bez uczuć,bez emocji, jak do koleżanki. Ja nie chciałam żeby on siedział na telefonie 24/24 , nie musiał mi ciągle słodzić, mówić jaka jestem cudowna. Mi naprawdę nie chodziło o to. Ja potrzebowałam faceta takiego, którego poznałam. Takiego, który dbał. Po prostu był, każda miłość od obecności się zaczyna i do obecności sprowadza.
Czułam się jak 5 koło u wozu w jego napiętym grafiku, jak ktoś nie potrzebny.

I wiecie co? Naprawdę szukałam przyczyny , dlaczego pozwoliłam sobie na taki brak szacunku, na takie poniżanie się. Teraz zastanawiam się czy gdybym w porę odeszła, odsunęła się na jakiś czas on by zastanowił się, zatęsknił. teraz jest za późno na cokolwiek. Myslę,że on mnie nawet już nie lubi, stałam się śmieszna w jego oczach. Sama ze sobą po tym jak poniżyłam się ,czuje się źle.
Powinnam odpuścić a ja walczyłam, bo bałam się że go stracę, pozwalałam mu na kazde zachowanie byle tylko był.
Tylko dlaczego? Dlaczego  na to pozwoliłam. Nie wiem. Z   Mężczyzny który mówił, ze jestem jego skarbem, światłem, że jest tylko mój, że kocha mnie, jestem najważniejsza, i wtedy pokazywał mi to! Stał się zimny, obojętny, oschły, nie zwracał na nic uwagi…do samego końca. Nie mogłam w to uwierzyć. I dlatego pytałam dlaczego, czy on nie pamiętał jak było dobrze, jaki był?…wtedy rzucał słuchawką, a ja dzwoniłam…a on wyłączał telefon.
Miałam dobre dzieciństwo, jako dziecko, nastolatka nie miałam żadnych przykrych chwil.
Nikt mnie nie skrzywdził, ale jak sobie myślę zawsze byłam zazdrosna trochę o znajomości np. o koleżanki, o przyjaciółki…zastanawiałam się czy na pewno mnie lubią. Ale to nie ma raczej wpływu na to , co stało się teraz.

Ja wiem, że Wam jest łatwo pisać jak powinnam się zachować. Inaczej człowiek myśli jak patrzy na wszystko z boku i te emocje go nie dotyczą.
Staram się zyć własnym życiem , ale ciągle mam w głowie jego ostatnie poniżenia. Jego oschłe rozmowy, rzucanie słuchawką, brak kontaktu, moje łzy..i pytanie dlaczego jestem taka słaba, dlaczego ja sobie i jemu na to pozwoliłam.
On było naprawdę moim przyjacielem. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Reco, zasada, o ile mnie pamięć nie myli, numer trzy.
Dziś napiszę krótko, żebyś zapamiętała te zasadę.
Gdy jesteś w jakiejś relacji o charakterze osobistym, to w przypadku wątpliwości z czymś związanych zadajesz tej osobie pytanie tylko RAZ. Tylko raz, rozumiesz?
I tylko RAZ informujesz te osobę, że jeśli nie zmieni się to i to ( wpisz dowolnie co miałoby się zmienić), to Ty nie zaakceptujesz takiej sytuacji.
Jeśli ta osoba dalej będzie sobie z tego, co do niej mówisz bimbac, to zostawiasz tego człowieka, RAZ, a dobrze.
To, co on z tym fantem zrobi dalej, to już jego problem.
Czy zrozumiałaś, co napisałam?

627

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ulle zrozumiałam. Dziś już rozumiem dużo więcej.
Ale znów jakoś dziś dużo więcej spływa łez. Pozwalam im na to. Może muszą wylecieć żeby nie sciskalo serce.

628

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Ulle zrozumiałam. Dziś już rozumiem dużo więcej.
Ale znów jakoś dziś dużo więcej spływa łez. Pozwalam im na to. Może muszą wylecieć żeby nie sciskalo serce.

Reco, cieszyć się z tego, że nie skończyłaś jeszcze gorzej niż dzisiaj.
Dzisiaj skończyłaś ze złamanym sercem, totalnym zalamaniem postrzegania samej siebie i pluciem sobie w brodę.
Mogłaś jednak skończyć gorzej, bo wyobraź sobie, że dzisiaj byłabyś odepchnięta kobieta w ciąży albo porzucona mama z maleńkim dzieckiem. Mogłaś też skończyć z ciężka psychiatryczna depresja lub z jakąś poważna choroba somatyczną. Tobie grozi jedynie nerwica lękowa, jednak z tym da się żyć, jeśli się wie, z jakiego powodu nabawiło się nerwicy i można z tym walczyć. Mogłaś wyjść za niego za mąż i wtedy dopiero miałabyś przegwizdane. Żyć bowiem z haremowym to uwierz mi, umieralnia za życia.
Może dzisiaj byłabyś w trakcie rozwodu i musiałabyś przechodzić przez całą tę gehennę sądowa.
Mogłaś rzucić dla niego studia, poklocic się z rodziną albo wylądować gdzieś dama nie mając przy sobie żadnych bliskich.
Niczego dobrego od tego człowieka nie dostałabyś ani za rok, ani za dwa lata, ani nigdy. Dlatego lepiej snuc negatywne wizję przyszłości z nim.
Ciesz się więc, że los Ci sprzyjał i wyrwał chwasta z Twojego życia.
Dzisiaj chyba najbardziej męczy Cię to, że plujesz sobie w brodę. To bardzo nieprzyjemne uczucie, zwłaszcza po świeżo zrobionym makijażu.
Po prostu wybacz sobie te pomylke, to toksyczne myślenie, że gdzie ja miałam rozum itd.
Miałaś rozum tam gdzie miałaś, na pewno nie tam, gdzie powinnaś, ale trudno, czasu nie cofniesz a rozum już Ci wrócił i to liczy się najbardziej bo zaprocentuje Ci na przyszłość. Zjedxonym wzorajszym obiadem na pewno się nie najesz, więc nie ma sensu o nim myśleć.
Dostałaś dobra lekcje życia - scheda po tej znajomości. On widocznie pojawił się w Twoim życiu, by nauczyć Cię tego życia.
Opatrzność czuwa nad Tobą, skoro usunięto z Twojego życia człowieka niewłaściwego dla Ciebie.
Reco, jest źle, a mogłoby być jeszcze gorzej.
Generalnie uniknelas jeszcze gorszego bagna i x tego naprawę się ciesz .
Nie zatruwają sobie życia myśląc o tym vxlowieku.

629

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.


Uważasz, że płacenie za faceta jest  normalne?

Płaciłaś za jego obiad bo to sprawiało Ci radość? No ludzie! Ty przejęłaś rolę faceta, czy Ty tego nie widzisz?


W życiu bym za siebie nigdy nie zapłaciła. Facet mógł mnie zaprosić jedynie na herbatę jeśli nie miał, ale to on powinien zapłacić a nie ja.
Ja mogłabym będąc w związku zaprosić go na obiad do domu, albo mu coś kupić na urodziny ale nigdy w życiu nie zapłaciłabym w restauracji za niego czy za siebie. Jest zasada, facet powinien zaprosić. Jeśli nie ma pieniędzy lub nie chce wydawać dużo na restaurację, to niech zaprosi do baru mlecznego za 20 złotych, ale niech to on się postara.

W życiu nigdy nie zapłaciłam za siebie ani za faceta idąc z nim. To on mnie zapraszał. Spotkania w domu czy parku, czy gdziekolwiek są też bardzo miłe. Nie trzeba naciągać na drogie restauracje a nawet się nie powinno, ale na litość boską to facet ma zapraszać a nie Ty jego!

630

Odp: zostawił mnie po raz...setny
allurepoison napisał/a:

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.


Uważasz, że płacenie za faceta jest  normalne?

Płaciłaś za jego obiad bo to sprawiało Ci radość? No ludzie! Ty przejęłaś rolę faceta, czy Ty tego nie widzisz?


W życiu bym za siebie nigdy nie zapłaciła. Facet mógł mnie zaprosić jedynie na herbatę jeśli nie miał, ale to on powinien zapłacić a nie ja.
Ja mogłabym będąc w związku zaprosić go na obiad do domu, albo mu coś kupić na urodziny ale nigdy w życiu nie zapłaciłabym w restauracji za niego czy za siebie. Jest zasada, facet powinien zaprosić. Jeśli nie ma pieniędzy lub nie chce wydawać dużo na restaurację, to niech zaprosi do baru mlecznego za 20 złotych, ale niech to on się postara.

W życiu nigdy nie zapłaciłam za siebie ani za faceta idąc z nim. To on mnie zapraszał. Spotkania w domu czy parku, czy gdziekolwiek są też bardzo miłe. Nie trzeba naciągać na drogie restauracje a nawet się nie powinno, ale na litość boską to facet ma zapraszać a nie Ty jego!

Allurepoison tak jak to opisałaś to było "za naszych czasów.
Czasy się jednak zmieniły młodzi kombinują po swojemu,próbują inaczej niż my.

631 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2020-10-08 23:45:20)

Odp: zostawił mnie po raz...setny
paslawek napisał/a:
allurepoison napisał/a:

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.


Uważasz, że płacenie za faceta jest  normalne?

Płaciłaś za jego obiad bo to sprawiało Ci radość? No ludzie! Ty przejęłaś rolę faceta, czy Ty tego nie widzisz?


W życiu bym za siebie nigdy nie zapłaciła. Facet mógł mnie zaprosić jedynie na herbatę jeśli nie miał, ale to on powinien zapłacić a nie ja.
Ja mogłabym będąc w związku zaprosić go na obiad do domu, albo mu coś kupić na urodziny ale nigdy w życiu nie zapłaciłabym w restauracji za niego czy za siebie. Jest zasada, facet powinien zaprosić. Jeśli nie ma pieniędzy lub nie chce wydawać dużo na restaurację, to niech zaprosi do baru mlecznego za 20 złotych, ale niech to on się postara.

W życiu nigdy nie zapłaciłam za siebie ani za faceta idąc z nim. To on mnie zapraszał. Spotkania w domu czy parku, czy gdziekolwiek są też bardzo miłe. Nie trzeba naciągać na drogie restauracje a nawet się nie powinno, ale na litość boską to facet ma zapraszać a nie Ty jego!

Allurepoison tak jak to opisałaś to było "za naszych czasów.
Czasy się jednak zmieniły młodzi kombinują po swojemu,próbują inaczej niż my.

Stare czasy...ja tez z nich ale...

Nie tylko...
Mieszkam obecnie w Niderlandach i tu norma jest, ze od kiedy kobiety moga pracowac ( chyba od lat 80 XX wieku -  po slubie musialy rezygnowac z pracy chyba do 1991 roku ), kazdy placi za siebie i nikt z tego nie robi "halo".
Czasami tez jedno placi za drugie i to tez jest tu normalne.

632

Odp: zostawił mnie po raz...setny

No nie uważam, że to coś złego jeśli zapraszam chłopaka na obiad zapłacić.
To zdarzało się rzadko, spontan z mojej strony. I wiele razy on wyjmowal portfel, było mu głupio ale to ja zapraszałam. I ja chcislam zapłacić.
Ale to teraz będzie wątek do rozmów?

633

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ja nie widzę w tym nic złego. Płaci ten, kto zaprasza. Przyjemność z seksu czerpią obie strony, w mojej ocenie wcale Cię nie „używał”, może jedynie „używaliście się” wzajemnie.

Nie widzę powodu do wyciągania takich szczegółów i rozkładania ich na czynniki pierwsze, byle swoje racje udowodnić. Niepotrzebne bicie piany.

634

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Bullinka napisał/a:
paslawek napisał/a:
allurepoison napisał/a:

Więc:
Nigdy nie był moim utrzymankiem, za nasze wakacje, wypady weekendowe płacił on- przeważnie, albo wspólnie.
Ja zapłaciłam czasem za obiad, ale to tylko wtedy, gdy spontanicznie cos zaproponowałam i przynosiło mi to ogromna radość.


Uważasz, że płacenie za faceta jest  normalne?

Płaciłaś za jego obiad bo to sprawiało Ci radość? No ludzie! Ty przejęłaś rolę faceta, czy Ty tego nie widzisz?


W życiu bym za siebie nigdy nie zapłaciła. Facet mógł mnie zaprosić jedynie na herbatę jeśli nie miał, ale to on powinien zapłacić a nie ja.
Ja mogłabym będąc w związku zaprosić go na obiad do domu, albo mu coś kupić na urodziny ale nigdy w życiu nie zapłaciłabym w restauracji za niego czy za siebie. Jest zasada, facet powinien zaprosić. Jeśli nie ma pieniędzy lub nie chce wydawać dużo na restaurację, to niech zaprosi do baru mlecznego za 20 złotych, ale niech to on się postara.

W życiu nigdy nie zapłaciłam za siebie ani za faceta idąc z nim. To on mnie zapraszał. Spotkania w domu czy parku, czy gdziekolwiek są też bardzo miłe. Nie trzeba naciągać na drogie restauracje a nawet się nie powinno, ale na litość boską to facet ma zapraszać a nie Ty jego!

Allurepoison tak jak to opisałaś to było "za naszych czasów.
Czasy się jednak zmieniły młodzi kombinują po swojemu,próbują inaczej niż my.

Stare czasy...ja tez z nich ale...

Nie tylko...
Mieszkam obecnie w Niderlandach i tu norma jest, ze od kiedy kobiety moga pracowac ( chyba od lat 80 XX wieku -  po slubie musialy rezygnowac z pracy chyba do 1991 roku ), kazdy placi za siebie i nikt z tego nie robi "halo".
Czasami tez jedno placi za drugie i to tez jest tu normalne.


To że pracujesz  nie znaczy, że masz płacić za faceta czy za siebie. To facet powinien zaprosić. Róbcie tak dalej to wam na pewno związki się udadzą. Facet pójdzie do takiej dla której będzie się musiał postarać.

A Ty Reca nie dziwię się że nie rozumiesz. Bo Ty mało jakie mechanizmy w związku między kobietami i facetami rozumiesz.

635

Odp: zostawił mnie po raz...setny
allurepoison napisał/a:
Bullinka napisał/a:
paslawek napisał/a:

Allurepoison tak jak to opisałaś to było "za naszych czasów.
Czasy się jednak zmieniły młodzi kombinują po swojemu,próbują inaczej niż my.

Stare czasy...ja tez z nich ale...

Nie tylko...
Mieszkam obecnie w Niderlandach i tu norma jest, ze od kiedy kobiety moga pracowac ( chyba od lat 80 XX wieku -  po slubie musialy rezygnowac z pracy chyba do 1991 roku ), kazdy placi za siebie i nikt z tego nie robi "halo".
Czasami tez jedno placi za drugie i to tez jest tu normalne.


To że pracujesz  nie znaczy, że masz płacić za faceta czy za siebie. To facet powinien zaprosić. Róbcie tak dalej to wam na pewno związki się udadzą. Facet pójdzie do takiej dla której będzie się musiał postarać.

A Ty Reca nie dziwię się że nie rozumiesz. Bo Ty mało jakie mechanizmy w związku między kobietami i facetami rozumiesz.

Teraz to Cie ponosi Allurepoison. A niby dlaczego to zawsze facet ma płacić? To nie są czasy gdzie kobieta na pracowała i byla zdana na finansowe wsparcie mężczyzny a ona dziergała i haftowała biezniczki e domowym zaciszu opiekując się dziećmi. Dziś pracujemy tak samo jak panowie i korona z głowy nie spadnie jak tez za coś zapłacimy.Liczy się wzajemnie wsparcie i szacunek a pisaniem ze to zawsze facet ma płacić Ty robisz nam kobietom krzywdę tworząc nam etykiete roszczeniowych harpii ktore traktują faceta jak bankomat. Może się zdziwisz ale takie zwiazki tez się nie udaja często, a może i coraz częściej. I pisze to kobieta nie młódka juz, która owszem zapraszana była  ale czasem się uparła i tez cos zafundowała ówczesnemu chłopakowi (obecnie mężowi od 18 lat)  bo nie uważała ze ma być jej sponsorem a ona ma wydawać swoje pieniądze tylko na swoje "waciki".

636

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Oj, to już się niebezpiecznie robi w drugą stronę..

Co to za ciemnogród z zapraszaneim i płaceniem wyłącznie przez faceta? Ludzie, obudźcie się! Powiem szczerze, żę równie szybko bym zwiewwał w podskokach od takiej kobiety, która by oczekiwała, że to ja mam ja zawsze i wszędzie zapraszać a co najgorsze jeszcze za nią płacić, niezależnie CZY i JAKIE ma zaplecze finansowe. Podejście do związku i relacji w ten sposób, że to facet ma zawsze zabawiać czy uszczęśliwiać kobietę a jemu wystarczy to, zę ona się tak czuje - NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE! NIe czuje się ani sponsorem, ani wołem roboczym czy też czasoumilaczem, który ma zabawiać i wiecznie "zaskakiwać" roszczeniową księżniczkę. Czy tylko facet ma się starać? Co to jest za myślenie?
Widzę, zę dla niektórych związek do już nie jest wzajemne wsparcie i szacunek a wyłącznie czerpanie korzyści i przyjemności. Tfu..!

Szczerze, chyba sobie na koszulce wypiszę: "forever single", jeśli obecnie dominuje taka postawa, jak wyżej została przedstawiona.

637

Odp: zostawił mnie po raz...setny
allurepoison napisał/a:

W życiu bym za siebie nigdy nie zapłaciła. Facet mógł mnie zaprosić jedynie na herbatę jeśli nie miał, ale to on powinien zapłacić a nie ja.
Ja mogłabym będąc w związku zaprosić go na obiad do domu, albo mu coś kupić na urodziny ale nigdy w życiu nie zapłaciłabym w restauracji za niego czy za siebie. Jest zasada, facet powinien zaprosić. Jeśli nie ma pieniędzy lub nie chce wydawać dużo na restaurację, to niech zaprosi do baru mlecznego za 20 złotych, ale niech to on się postara.

W życiu nigdy nie zapłaciłam za siebie ani za faceta idąc z nim. To on mnie zapraszał. Spotkania w domu czy parku, czy gdziekolwiek są też bardzo miłe. Nie trzeba naciągać na drogie restauracje a nawet się nie powinno, ale na litość boską to facet ma zapraszać a nie Ty jego!

Ty tak na serio?

638

Odp: zostawił mnie po raz...setny

ufff dobrze,że chociaż w jednej kwestii zgadzacie się ze mną big_smile

639 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-10-09 14:57:17)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ostatnio byłem na randce, poszedłem na chwilę do łazienki, wracam, a tam kobieta zapłaciła za mnie.
Ona odwraca się do mnie i mówi, "ja cię wyciągnęłam na kawę, to ja płacę". Później z uśmiechem dodała, "Teraz twoja kolej na rewanż".
Zarabiamy myślę, że podobnie (te same stanowisko, tylko w innych firmach), czyli jak na Podlasie nie mało. O ile ma to jakieś znaczenie.
Wiek ten sam.

640 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-09 15:12:25)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ten chory zwyczaj, kiedy to niby facet ma zawsze płacić czy zapraszać to chyba jedna z najbardziej spaczonych i karykaturalnych wersji jakiegoś kodeksu honorowego. Sprowdza to jedną stronę( tą płacącą i zapraszającą, jeśli to ona zawsze musi wykazywać inicjatywę), nie do partnera, ale jakiegoś zabawiacza czy robota, który ma zapewniać rozrywki i umilać czas. Wygodnictwo, pazerność i roszczeniowość, nic więcej!

641 Ostatnio edytowany przez 07383857 (2020-10-09 15:51:29)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

To wszystko o płaceniu jest nie na temat.

642 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-09 16:26:43)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Zaczynam powoli odkrywać coraz więcej przyczyn, dla których nie jestem w związku i jak bardzo dobrze się z tym czuję. Zresztą nawet widze teraz,  dlaczego jakiejkolwiek kobiecie nie wyszłoby to na dobre, gdyby się ze mną spotykała. Za często i zbyt  mocno prostym( dla mnie) czynnościom są przypisywane emocjonalne i jakieś metafizyczne wymiary. Do tej pory mam (i miejemy nadzieję, że będę mieć) milion innych sposobów na wydawanie pieniędzy, niż na kobietę(czy kogokolwiek, gdzie miałaby zachodzić taka relacja). Przyjemność sprawiają mi raczej zupełnie inne rzeczy i zwyczajnie nie pojmuję, dlaczego mam za każdym prawie razem kobiecie coś fundowąć, jeśli ona SAMA NA SIEBIE zarabia.

643

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Z tym płaceniem to naprawdę mocne przegięcie.
Reca była w związku przez 4 lata, a zatem przez cały czas trwania związku nie można nigdy zapłacić za swojego faceta?
A jak już jest się w małżeństwie, to rozumiem, że rachunek bankowy męża jest wspólny, a mój rachunek  tylko mój, i należy się pilnować, żeby przypadkiem kart nie pomylić przy płaceniu, bo jeszcze nie daj Boże za wspólne zakupy zapłacić można własną karta smile i jak tu się szanować później po czymś takim... smile

644 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-09 16:28:43)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Jednak Reca chociaż raz ucieszyła się, że zapłacenie przez nią raz na jakiś czas rachunku za faceta nie jest aż takim frajerstwem z jej strony.
Ja generalnie nigdy nie płaciłam za faceta, ponieważ zawsze miałam takich, którzy w życiu nie dopuściliby do czegos takiego, żebym ja płaciła. Dla mnie to było i jest tak naturalne, że facet płaci, że w ogóle nie czułam się ani nie czuje się skrępowana, gdy facet płaci rachunek, pod warunkiem, że to jest mój facet albo potencjalny mój facet.
Nigdy też nie zdarzyło mi się zapraszać faceta ani na tzw kawę, ani do kina czy gdziekolwiek, zawsze to ja byłam zapraszana. Gdy zapraszałam kogoś, to tylko do domu i wtedy, rzecz jasna, wszystko przygotowywałam za własne pieniądze, ale jak do tej pory, nie zdarzyło mi się, zeby facet przyszedł z gołymi rękami np z butelką wina albo z czekoladkami.
Lubiłam jednak kupować swoim facetom jakieś prezenty np na jego urodziny albo pod choinkę. Nie były to drobiazgi, zawsze były to dość drogie prezenty, eleganckie ale też pod moją kieszeń, bo bez przesady, kredytu nie wzięłabym po to, by kupić coś facetowi. 
Wiem, że teraz panują inne zwyczaje i nie jest żadnym obciachem nawet sponsorować faceta, ale ja nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Nie sądzę też, żebym uważała za stosowne zmieniać swoje poglądy w tym zakresie.
Jednak, gdy przychodzi do umowy małżeńskiej, jestem za intercyzą, bo nie chciałabym brać cudzego, ale swojego też nie dam nikomu, ot tak za friko, tylko dlatego, że ktoś się ze mną żeni.

645 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-09 16:34:21)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

O małżeństwie czy nawet dłuższym związku to już nie mówię, ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić nawet  na poczatku, żę ja mam wszystko fundować i zawsze ogranizować wspólnie spędzany czas.
W moim odczuciu to nie jest brak szacunku czy starania, ale próba rozsądnego zrównania poziomu i statusu dwojga ludzi, zamiast dać się porywać schematom i z góry przystosowywać się do jakiś wzorców,
gdzie "coś wypada" a co innego już nie. Wiąże się to też z tym, żę gdybym wyczuł, żę kobieta tylko oczekuje za kazdym razem, że to ja mam ogranizowąć czas i płacić, to bym się momentalnie wycofał z takiego "związku".

646

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Bardzo proszę o zaprzestanie off topu i o powrót do tematyki wątku.

647

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Ok, przepraszam smile Czuję się trochę winny tej sytuacji, ale jakoś zawsze emocje biorą górę, kiedy niby jednej płci coś tam wolno czy jedna powinna a druga już nie..

Zatem jak się Autorko dalej widzisz?

648

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Autorka dziś ma nawet dobry dzień. Jutro idę do fryzjera.. Na siłę bo wcale nie mam ochoty. Wczoraj chyba wyolaklalam wszystkie łzy. Czuję się samotna, może kiedyś przejdzie.

649

Odp: zostawił mnie po raz...setny
Reca36 napisał/a:

Autorka dziś ma nawet dobry dzień. Jutro idę do fryzjera.. Na siłę bo wcale nie mam ochoty. Wczoraj chyba wyolaklalam wszystkie łzy. Czuję się samotna, może kiedyś przejdzie.

Kiedyś i dla nas zaświeci słońce..

650 Ostatnio edytowany przez Reca36 (2020-10-09 19:41:41)

Odp: zostawił mnie po raz...setny

Już chyba przywyklam do myśli, że nas nie ma. Jakoś spokojniej przyjmuje tą wiadomość. Są chwile, że ryczę jak głupia, ale częściej może za sprawą leków ziołowych, moje emocje są wyciszone. Powoli się z tym godzę. Najgorzej tylko, że zaczynam też nie lubię siebie za to na co sobie pozwoliłam. Czasem mam ochotę sama siebie przytulić i powiedzieć nic się nie stało. Kocham Cię.

Posty [ 586 do 650 z 658 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zostawił mnie po raz...setny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024