CCCatch napisał/a:Rin Trine, bardzo dziękuję za wszystkie Twoje wypowiedzi - z przyjemnością się je czyta, za pozostałe również dziękuję 
Hm, u mnie właśnie raczej nie ma problemu z nieśmiałością jako posiadaną cechą. Ponoć ludzie postrzegają mnie jako osobę atrakcyjną (ponoć) a ja sama wiem, że jestem otwarta, towarzyska i nie wstydzę się rozmawiać z ludźmi - bez różnicy, czy to mężczyźni czy kobiety - w pracy mam bardzo dobre a wręcz "luźne" relacje z osobami nawet na wysokich stanowiskach i często słyszę od nich różnego typu "zaczepki", na które zawsze odpowiem a i nie raz sama zaczepię.
Moim największym problemem i obawą jest myśl o potencjalnym odrzuceniu. Prawdopodobnie dla mnie taka sytuacja byłaby ciosem poniżej pasa i spowodowałaby całkowite zdeptanie mojego ego. Do tego zaraz włącza mi się czerwona lampka, że może chciał się tylko zabawić, że może oleje i w dodatku wyśmieje. W sytuacji, kiedy ja bym do niego napisała, a zobaczyłabym, że wiadomość została odczytana a odpowiedzi brak - chyba bym się zapadła pod ziemię jakbym miała go kiedykolwiek jeszcze spotkać (chociaż pewnie lepszy byłby zalotny uśmiech, przeciągłe "czeeeeść" i "popatrz chłopie co straciłeś") 
Bardzo się cieszę, że mogłam pomóc :*
No to jeśli tak dobrze dogadujesz się z ludźmi, to w czym problem?
Wiem, że odrzucenie boli, ale chyba jeszcze gorsze jest takie domyślanie się "Czy on się spojrzał na mnie, czy na budkę z hotdogami tuż obok?", "Czy mu się podobam, czy jednak nie".
Takie zwykłe zagadanie kogoś już może wiele mówić o osobie. Jeśli ktoś chętnie z Tobą rozmawia to znaczy, że Cię lubi. Tylko musisz ogarnąć, jak bardzo lubi. Możesz zaprosić na kawę, na lody, na gofry- nie jest to zobowiązujące, a pokaże nam, czy ktoś ma dla nas te parę minut czy zacznie szukać wymówki i nawet nie zaproponuje innego terminu (uwaga: nie należy mylić z tym, że ktoś faktycznie może być zapracowany). Takimi małymi kroczkami.
Ja jestem właśnie niepewna siebie, ale tak mi się spodobał ten chłopak, że powiedziałam sobie "Muszę wiedzieć, że nie siedziałam bezczynnie nawet jakby nie wyszło". Sprawdzałam, na ile mogę sobie pozwolić. Problem w tym, że chłopak dawał mylne znaki. Lubił mnie, ale tylko jako koleżankę i to też było złudne. Zaprosiłam go pewnego razu na pizzę, ale odmówił z jakąś tam wymówką, nie zaproponował innego wyjścia (lub tylko w gronie znajomych). Raz, przed wykładami podpytałam go, to rzucił tekst "Nie wierzę w miłość". Także wiedziałam, że nie mam szans. On się zorientował, ale nie był zainteresowany. Jakoś to przebolałam. Nie czuję się upokorzona. Wręcz przeciwnie- czuję, że zrobiłam co mogłam i nie żałuję. To też zawsze jakieś doświadczenie. Pamiętam, że kiedyś oglądałam filmik pewnej youtuberki, która powiedziała słowa, którymi kieruję się do dziś:"Jeśli zagadasz do faceta, to masz 80% większe szanse na zdobycie go, ponieważ większość kobiet nie odważy się na ten krok". Nie wiem, czy to prawda, ale fakt, sporo dziewczyn boi się zagadać, żeby nie wyjść właśnie na desperatkę. Tylko to dziwne- jak facet zagaduje i podrywa kobietę, to jest git, ale jeśli kobieta zagaduje do faceta, to desperatka?
Nie.
Podam Ci przykład desperacji. Nie wiem, czy to zdarzenie miało miejsce, ale było podane na jakiejś stronie jako przykład "Jak rozpoznać, że mu się nie podobam". No więc autorka tekstu opisywała, że jej koleżanka zakochała się w pewnym facecie. On ją zlewał, traktował jak koleżankę. Ona się starała, załatwiała bilety na koncert, zapraszała na wyjścia. Dzień przed wyjściem z nim leżała już u fryzjera i kosmetyczki. I tak cały czas, mimo że on jej powiedział, że nic z tego nie będzie. Pewnego dnia przyszła do autorki zapłakana, że on wysłał jej zdjęcie, jak z jakąś dziewczyną się opala za granicą przy basenie. Autorka napisała, że jest prawie pewna, że zrobił to specjalnie, żeby dać tej kobiecie to do zrozumienia. Oczywiście laska przepłakała 3 dni, po czym wmówiła sobie, że zrobił to, żeby była zazdrosna.
I tak, to już jest desperacja
Dlatego trzeba próbować, ale wiedząc, gdzie są granice.
Jeśli Ci zależy na tym facecie to zagadaj do niego, bo jeśli byłaś chłodna, to faktycznie mógł się spłoszyć
Powodzenia 