Opowiem co wczoraj się wydarzyło. Będę pisał to co usłyszałem, kwestie tego w co wierze pominę.
Niewierna po pracy wróciła do domu, zjadła obiad i powiedziała ze idzie na spacer bo musi poukładać swoje sprawy ( czyli porozmawiać z nim). W międzyczasie poszedłem do sklepu na zakupy i spotkałem ich na parkingu pod sklepem, siedzieli w samochodzie i rozmawiali. Wróciła po 2 godzinach, przyszła i powiedziała ze chce rozmawiać. Stwierdziłem ze dam jej szanse i wysłucham co ma do powiedzenia, ale zanim to zrobiłem to spytałem jak spacer. Odpowiedziała ze nie była na spacerze, siedziała na parkingu pod sklepem i rozmawiała, bo chciała w cztery oczy ( nie było możliwości żeby mnie zobaczyła ).
O czym była rozmowa ? Ano o zdradzie. Opowiedziała od początku. Jak to się zaczęło, dlaczego to zrobiła, w jaki sposób się do tego przyczyniłem, co robiłem nie tak ze się do tego posunęła. Prócz przyznania się do zdrady wytknęła swoje błędy w związku, powiedziała co robiła nie tak ze między nami się nie układało tak jak powinno. Ogólnie mówiła dosyć długo, ja jedynie słuchałem. Była to dokładnie ta rozmowa która powinna przeprowadzić jak widziała ze się nie układa, zanim zdradziła.
Następnie opowiedziała o swojej rozmowie z nim na parkingu. Powiedziała mu ze chce przestać się spotykać, zerwać kontakt, czy na zawsze tego nie wie. Nie chce tego ciągnąć, na chwile obecna się wypisuje. Dlaczego ? Bo niby on zaangażował się bardziej niż ona. Podszedł do tego poważnie, przyznał ze chyba się zakochał. Naciskał żeby się spotykać kiedy ona prosiła żeby dał jej czas. Przyznał się ze chciał żeby mi powiedziała bo liczył ze zrobię awanturę i ona ucieknie do niego, będzie miał ja dla siebie. Zadzwonił ze przyjedzie w ciągu 5 minut i ja zabierze do siebie, pomoze jej. Ale ona tego nie chciała, nie znali się na tyle żeby razem zamieszkać. Pewnie to ja wystraszyło. Gość starał się działać za szybko i to go zgubiło.
Poprosiła mnie żeby dał jej więcej czasu na znalezienie mieszkania bo nie ma pieniędzy. Nie jest w stanie na chwile obecna sama się utrzymać. Powiedziała ze znajdzie dodatkowa prace i wtedy się wyniesie. A jeśli nie znajdzie to pożyczy od siostry. Chce mieszkać do końca maja.
Chciałaby tez zobaczyć przez ten czas jak nam będzie, może uda nam się wrócić do siebie. Wie ze nie będzie tak jak kiedyś i nawet nie chce, bo wtedy było źle itp.
Odnośnie całej rozmowy jedyne co skomentował to powrót do siebie. Dałem jej spokojnie i jasno do zrozumie ze nie biorę tego pod uwagę w żadnych okolicznościach.
Co do dalszego mieszkania to dałem sobie czas do przemyślenia, jeśli miałaby jeszcze zostać to będziemy mieszkać na moich zasadach ( tak jej powiedziałem).
Co do gościa i jego rozwodu to on pozwu nie złożył. Był u adwokata pytać jedynie. Po tym jak ona mu powiedziała ze chce to zatrzymać to jej powiedział ze jak nie będą się spotkać to on nie ma po co siedzieć w Polsce i wyjedzie chyba za granice bo ma propozycje pracy. A co z rozwodem? Przecież wyprowadził się od żony żeby raz na zawsze to zakończyć. Pewnie odłoży ta sprawdzę na bok. Gość wydaje się zdesperowany i łatwy do przewidzenia.