W sumie masz tutaj rację. Mój kolega mówi, że on się nie wycofał z podłości serca tylko po prostu żeby mnie dalej nie ranić a ta kawa pewnie była po to, żeby się ze mną podzielić newsem o dziewczynie a że usłyszał, że to jeszcze dla mnie przykry temat to zrezygnował z powiedzenia o tym, żeby mnie nie dołować. A przestał się odzywać, bo uznał że tak będzie dla mnie lepiej a mnie tak boli nie przez niego, a przez to, że przegrałam wyścig. Nie wiem sama co o tym myśleć.
Jaki wyścig? Sorry, ale on istnieje tylko w Twojej głowie. Tu w ogóle nie było żadnej rywalizacji o względy tego pana, bo on OD POCZĄTKU traktował Cię wyłącznie jako koleżankę, co też uczciwie przyznał. A Ty w kółko swoje, że jakbyś zrobiła coś tak czy siak, to on by nagle zmienił zdanie.
Otóż, nie. On po prostu nigdy nic do Ciebie nie czuł, poza kumplostwem.