Hej, jestem tutaj nowa i z góry przepraszam za banalny temat, ale muszę się komuś wyżalić. Jestem już starą babą i aż wstyd, że coś takiego mi się przytrafiło. Poznałam rok temu na portalu randkowym fajnego faceta, ja 33 lata, on 37. Pisaliśmy chyba 2 miesiące zanim on zechciał się spotkać. Zobaczyliśmy się, bardzo mi się spodobał, wydawało mi się, że ja mu też, pisał, że jestem ładna, mam ładne oczy i piękny uśmiech. Mimo moim zdaniem udanego pierwszego spotkania on ciągle odwoływał kolejne. Sam proponował a później "coś mu wypadało", na ogół chodziło o pracę. Za 4 lub 5 taką akcją wkurzyłam się na niego ostro i po kłótni zerwaliśmy kontakt. Wcześniej pytałam go czy chciałby utrzymywać tą znajomość, on powiedział że oczywiście tak, ma jednak ciężki okres w pracy a nas nie postrzega na tym etapie jako związek, jednak uwaza, że jak najbardziej może tak być gdy minie trochę więcej czasu. Po kłótni nie odzywaliśmy się do siebie 2 miesiące, ja jednak bardzo za nim tęskniłam i pierwsza napisałam , że jest mi przykro i czy moglibyśmy odnowić kontakt. On stwierdził, że też mu mnie brakowało i znajomość wróciła na stare tory. Spotykaliśmy się, rzadko bo rzadko (znowu praca), pisaliśmy ze sobą regularnie...nasze spotkania były bardzo miłe i sympatyczne, wydawało mi się, że on jest zainteresowany, mówił mi komplementy, interesował się moim życiem, nawet przeprosił, że tak ciężko się z nim spotkać, ale praca... ja sama dawałam mu bardzo wyraźne sygnały, że mi się podoba i chciałabym czegoś więcej. Przyznaję, że okazywałam mu chyba za dużo troski i ciepła, pytałam co u niego, starałam się pomóc kiedy był chory lub miał zły dzień. Jakiś miesiąc temu on zaczął jednak się rzadziej odzywać, przez ponad tydzień nie pisał w ogóle, gdy spytałam co się stało wręcz mnie ochrzanił, że ma znowu dużo na głowie a ja mam "wyluzować". Najgorsza sytuacja była w Walentynki (i tym samym moje urodziny) kiedy obiecał mi tydzień wcześniej spotkanie a dzień przed je odwołał. Na moje rozczarowanie zareagował również, że mam wyluzować, on jest zajęty i nie ma czasu spotykać się ze "wszystkimi". Pokazałam tą wiadomość mojemu przyjacielowi i ten uświadomił mi, że my chyba się nie rozumiemy i kiedy ja chcę czegoś więcej to mój "luby" traktuje mnie tylko jak koleżankę. Skonfrontowałam to, napisałam do niego otwarcie o moich uczuciach i co on czuje. On mega zaskoczony odpisał mi, że myślał, że mamy wszystko wyjaśnione i tylko się kumplujemy i on nie wie o co mi chodzi , bo on nigdy niczego mi nie obiecywał, bardzo mnie lubi i szanuje, ale niestety moich uczuć nie podziela. Odpisałam że ok, to w takim razie musimy zerwać kontakt. On był tym jeszcze bardziej zdziwiony i zaskoczony, napisał że jest mu z tego powodu bardzo smutno ale skoro takie jest moje życzenie...od tego dnia mijają dzisiaj 2 tygodnie, ja czuję się jak kupa nieszczęścia, płaczę, nie mogę jeść, spać, tęsknię za nim i za tym co było...kusi mnie, żeby do niego napisać i zgodzić się już na tą dziwną przyjaźń, lepsze to niż nic...
Sytuacja jest jasna i klarowna.
Pierwsze co mnie uderzyło to, że masz się za starą babe. Absolutnie, nie jesteś, nie myśl tak o sobie.
On widocznie nie chce, nie zmusisz kogoś by chciał tego co Ty, widocznie to nie ten...
Trzymaj się mocno, nie ten to inny, nie przejmuj się
Nie rozumiem tylko dlaczego on tyle to ciągnął, nie zareagował jasno na moje komplementy czy widząc że ja się angażuję, troszczę o niego...sam nawet też mnie komplementował, kiedy byłam na urodzinach przyjaciółki to napisał że prosi o zdjęcie kreacji...to mnie najbardziej boli, że wiedząc że nic do mnie nie czuje mógł to urwać dawno temu...
5 2020-03-01 11:04:09 Ostatnio edytowany przez balin (2020-03-01 11:06:10)
Pierwsze co mnie uderzyło to, że masz się za starą babe.
Autorka sama sobie tworzy presję na związek i stawia pod ścianą zegara biologicznego.
Nie rozumiem tylko dlaczego on tyle to ciągnął, nie zareagował jasno na moje komplementy
Bo to przyjemne jest, gdy kobiety prawią komplementy.
Tak mnie też uderzyła ta " stera baba" bo jestem sporo starsza a nie czuję się jak stara baba. Rozumiem, że chodzilo Ci, że masz już pewne doświadczenie życiowe i nie jesteś nastolatką. Pewne rzeczy się nie zmieniają z wiekiem. Ja bym dopuściła na twoim miejscu. To, że teraz jest ciężko no cóż... A co będzie jak będziesz brnęla w to dalej. On nie chce związku i takiej relacji jak Ty. Nie wiem jak daleko się to posunęło ala i tak powinnaś to definitywnie zakończyć. Jeszcze jedno co mnie zastanawia to notoeyczny brak czasu nawet na pisanie- może nie jesteś jedna
To prawda co napisał balin, też odnoszę wrażenie, że robisz sobie presję na związek.
A fakt, że on zwlekal, bo po prostu nie było jednak tej chemi a spotykał się z braku laku. Taki typ, olać, niech się ogarnie
Na spokojnie, wyluzuj, z czasem spotkasz tego wartego uwagi a tego olej, nie bierz do głowy, nie wart tego. Dobrze, że już nie marnujesz na niego uwagi i czasu, tak na to patrz
Moim zdaniem tutaj od początku zostało popełnionych kilka błędów. Po pierwsze: kiedy zerwaliście kontakt na te 2 miesiące, trzeba było milczeć. Odzywając się pierwsza pokazałaś mu, że ma nad Tobą władzę i może robić wszystko a Ty i tak wybaczysz. Druga rzecz to komplementy i okazywanie ciepła- tego się nie robi w początkowej fazie znajomości. Można oczywiście być miłym i sympatycznym, ale bez przesady. Okazując nadmiernie swoje zainteresowanie, ponownie dałaś mu poczucie władzy i kontroli nad sytuacją w relacji. Co do niego to może i był zainteresowany, ale coś pewnie się odmieniło-albo pojawił się ktoś nowy albo była się odezwała, w każdym razie zainteresowany facet nie odwołuje spotkań notorycznie, szczególnie w urodziny swojego obiektu uczuć. Może komplementował z uprzejmości, może nie chciał sprawiać przykrości, może schlebiał swojemu ego, że kobieta za nim lata. Różnie mogło być. W każdym razie fakt, że teraz się nie odzywasz i zerwaliście kontakt jest najlepszym co mogłaś zrobić. Tylko z emocjonalnego dystansu dowiesz się, co naprawdę do niego czujesz a i on trochę odczuje Twój brak. To by skończyło się bardzo źle gdybyście w to dalej brnęli.
Jezeli odnowisz kontakt on najprawdopodobniej się na to zgodzi bo cię lubi i ma przyjemność z tej znajomości. Do czasu aż będziesz trzymać gardę bedzie fajnie, tylko każde jego cieplejsze słowo,gest, spojrzenie będzie powodowac u ciebie nadzieję na coś więcej. Będzie euforia naprzemienna z rozpaczą. Dla niego nie jesteś TĄ kobietą . Jeżeli byś była, to byś była
A co jeśli on pozna kogoś w kim się zakocha? Jaka wtedy będzie twoja rola? Jak się będziesz z tym czuła? Jesteś gotowa nosić maskę tylko po to aby on tylko był?
Hej, jestem tutaj nowa i z góry przepraszam za banalny temat, ale muszę się komuś wyżalić. Jestem już starą babą i aż wstyd, że coś takiego mi się przytrafiło.
Nie jesteś starą babą i jeszcze przynajmniej do 50-tki nie będziesz.
kusi mnie, żeby do niego napisać i zgodzić się już na tą dziwną przyjaźń, lepsze to niż nic...
Nie rób tego i nie pogarszaj swojej sytuacji bo poczujesz się jeszcze gorzej. Jemu nie zależy. Owszem może się spotkać jak nie ma nic lepszego do roboty ale po co ci to? To nie jest nawet jakaś bliska przyjaźń bo dla takich osób ma się czas na spotkanie i nie zasłania się pracą. On już się określił.
Emnilda a ja myślę, że demonizujesz tego faceta. On postawił sprawę jasno. Nie zależy mu na związku, chce czas od czasu sobie popisać, żeby było przyjemnie i tyle. Nawet gdyby był w związku, przecież to nic złego.
Problem ma Autorka. Jak ktoś napisał powyżej. Już wcześniej powinna zerwać tą znajomość, gdy widziała, że sama bardzo się angażuje, a z drugiej strony tego nie ma.
Co tutaj jest jeszcze uderzające to jego "zdziwienie", że macie wyjaśnione i o co Ci nagle chodzi. 37-letni facet umie czytać sygnały i na bank wiedział, że Ci na nim zależy. Nie przerywał tego, bo było fajnie i wygodnie, miał zakochaną w nim koleżankę, której mógł wciskać dowolny kit, kiedy były w pobliżu inne opcje a potem podbijać jej zadurzenie ochłapami zainteresowania kiedy nie było nic ciekawszego do roboty. Póki to akceptowałaś i znosilaś to po co było robić rewolucję i coś wyjaśniać. Zaczęłaś mieć wąty to i sprawa się wyjaśniła.
Jeśli chodzi o pytanie jak daleko to zabrnęło to nie zabrnęło w ogóle, nawet się nie całowaliśmy. Seksu też nie było. Ogólnie nawet nie poruszaliśmy tego tematu. Nawet dziwnie wypowiadał się o swoich byłych, powiedział np że oglądał jakiś serial "z kimś" a nie swoją byłą.
Ja go nie demonizuję tylko moim zdaniem serio widział, że dziewczynie zależy, lechtały go jej komplementy i zainteresowanie i to ciągnął, bardzo bezpiecznie nic nie obiecując i nie przenosząc tego na żaden inny level. Póki się nie buntowała to było miło i słodko i tak by było dalej do jego pewnie ślubu. Ogólnie Autorki to zdecydowanie nie był TEN facet. Nie odnawiaj kontaktu, nie pisz do niego, po prostu odetnij się. Tutaj już nic nie zdziałasz. A na przyszłość kiedy widzisz że od początku ktoś ma w dupie to od razu kończ znajomość.
To może prawda, sam kiedyś napisał mi, że schlebia mu, że tak fajna kobieta ma czas i ochotę spotykać się z jego skromną osobą...odbierałam to wtedy że jest patologicznie nieśmiały albo coś
Ja go nie demonizuję tylko moim zdaniem serio widział, że dziewczynie zależy, lechtały go jej komplementy i zainteresowanie i to ciągnął, bardzo bezpiecznie nic nie obiecując i nie przenosząc tego na żaden inny level. Póki się nie buntowała to było miło i słodko i tak by było dalej do jego pewnie ślubu.
Ale ty chciałabyś przenosić znajomości na inne levele, tylko dlatego, że ktoś z netu prawi ci komplementy? Nie rozumiem tego wmawiania jakiegoś dziwacznego obowiązku, czy zobowiązań. Są kobiety, które mają swoich adoratorów, dostają od nich atencję i komplementy. Komuś przyszło do głowy, żeby taka kobieta rzucała wszystko, żeby przejść z takimi adoratorami na jakieś wyższe levele? To ich problem. Jeśli taka sytuacja im nie odpowiada, powinni się zrywać z z orbity i zacząć żyć własnym życiem.
Uważam, że ten facet widząc, że Autorce na nim zależy mógł postawić sprawę jasno i od razu wyjaśnić sytuację między nimi, 3 miesiące po pierwszej randce a nie rok. A Autorka powinna była w przypadku braku takiego wyjaśnienia zerwać znajomość. Też 3 miesiące po pierwszej randce a nie rok.
Emnida z takim podejściem jak masz, musisz uważać na każdą znajomość. A nóż ktoś zadurzy się w Tobie i wtedy będziesz bardzo zobowiązana, bo przejmiesz odpowiedzialność i władzę nad tym nieszczęśnikiem. Trzeba będzie przejść z nim na wyższy level, albo tłumaczyć się z każdego działania i słowa.
Poznali się na portalu randkowym. Tam na ogół się nie szuka nowych koleżanek tylko partnera lub partnerki. Jeśli po kilku spotkaniach to nie jest "to" to moim zdaniem strony powinny sobie wyjaśnić, że mogą sobie zaproponować jedynie przyjaźń lub każde idzie w swoją stronę. Nie uważam, że on zachował się karygodnie ( autorka pisze, że nie było seksu czy nawet pocałunku), sprawa powinna być jednak z czyjejś strony postawiona dawno temu jasno.
Nie podobałaś mu się, to było tylko gadanie. Już po pierwszym spotkaniu można było, moim zdaniem, się o tym zorientować.
Faktycznie niczego Ci nie obiecywał, więc nie masz powodu czuć się oszukana, ale z drugiej strony, widząc, że Ty się angażujesz, mógł powiedzieć tak wprost, że dla niego to tylko koleżenski kontakt i nic więcej z tego nie będzie, dużo wcześniej, niż to zrobił.
Odbij od niego, a następnym razem patrz bardziej na czyny niż słowa. A co do samych słów, to niestety nie odróżniasz "komplementów" rzuconych, bo wypada, bo ktos myślał że ich oczekujesz, od szczerych myśli. Może jeszcze się tego nauczysz.
Witam. Facet jasno dał Ci do zrozumienia,że jesteście w kumpelskich stosunkach. Może Cię lubi jako osobę,ale nie chce nic więcej. Według mnie zachował się w porządku wobec Ciebie. Nie ma sensu dłużej tego analizować.
22 2020-03-01 16:29:18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-01 16:51:10)
Z tego co opisałaś, to sytuacja wydaje się prosta i klarowna. Gość wyraził się wystarczająco jasno do zrozumienia, co do charakteru Waszej relacji. Niczego nie obiecywał, nie zwodził Cię, nie oczekiwał niczego, traktował Cię tak, jak jego zdaniem traktuje się dobrą kumpelę. Z kimś takim fajnie jest się spotkać od czasu do czasu, pośmiać się i pogadać, spędzić czas. Co zrobić, skoro druga strona wyraźnie nie czuje niczego więcej? Najlepiej się z tym pogodzić i jeżeli męczy Cię relacja w takiej formie, to bądź konsekwentna. Przecież sama nie będziesz się męczyć, będąc blisko niego i nie mając co liczyć na przejście relacji na wyższy poziom.
Nie podobałaś mu się, to było tylko gadanie. Już po pierwszym spotkaniu można było, moim zdaniem, się o tym zorientować.
Faktycznie niczego Ci nie obiecywał, więc nie masz powodu czuć się oszukana, ale z drugiej strony, widząc, że Ty się angażujesz, mógł powiedzieć tak wprost, że dla niego to tylko koleżenski kontakt i nic więcej z tego nie będzie, dużo wcześniej, niż to zrobił.
Odbij od niego, a następnym razem patrz bardziej na czyny niż słowa. A co do samych słów, to niestety nie odróżniasz "komplementów" rzuconych, bo wypada, bo ktos myślał że ich oczekujesz, od szczerych myśli. Może jeszcze się tego nauczysz.
Po pisaninie jednak czasem ciężko się połapać jak to właściwie wygląda z obu stron.
Ja uważam, że ja trochę mimo wszystko zwodził, jednak jak tam było, czy on był zainteresowany a później przestał czy nie był nigdy to się dowiemy jak spytamy jego samego. Czasu już nie cofniesz, można tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość i następnym razem nie angażować się kiedy on ma ewidentnie w dupie. Teraz Wasze "odnowienie" więzi będzie groteskowe, on wie, że go kochasz, Ty wiesz, że on Ciebie nie, nie wyobrażam sobie miłych spotkań przy kawce po takiej bombie. Musi minąć czas i to czas bez żadnego kontaktu. Teraz jest ciężko, ale gwarantuje Ci, że za rok będziesz się z tego śmiać.
Przekonanie, że lepsze będą jakieś tam miłe koleżeńskie spotkania, niż brak kontaktu to czysta ułuda. Potem znowu będziesz mimowolnie oczekiwać, że on zacznie do Ciebie czuć coś więcej a on i tak nie wyjdzie poza swoją strefę komfortu. Teraz zresztą widocznie uznał, że nie warto ciągnąć tej znajomości, bo przecież sam nie zabiega o kontakt- zatem nie ma sensu się zadręczać tylko się definitywnie odciąć..
niepodobna napisał/a:Nie podobałaś mu się, to było tylko gadanie. Już po pierwszym spotkaniu można było, moim zdaniem, się o tym zorientować.
Faktycznie niczego Ci nie obiecywał, więc nie masz powodu czuć się oszukana, ale z drugiej strony, widząc, że Ty się angażujesz, mógł powiedzieć tak wprost, że dla niego to tylko koleżenski kontakt i nic więcej z tego nie będzie, dużo wcześniej, niż to zrobił.
Odbij od niego, a następnym razem patrz bardziej na czyny niż słowa. A co do samych słów, to niestety nie odróżniasz "komplementów" rzuconych, bo wypada, bo ktos myślał że ich oczekujesz, od szczerych myśli. Może jeszcze się tego nauczysz.Po pisaninie jednak czasem ciężko się połapać jak to właściwie wygląda z obu stron.
Można się zorientować, nawet po pisaninie, przynajmniej po jakimś jej czasie. To kwestia wrażliwości i obycia.
Cześć, bardzo dziękuję za tak liczne odpowiedzi. Jeśli chodzi o niego to kilka razy mówił mi, że mu się podobam oraz na moje jasne pytanie czy chce dalej kontynuować znajomość odpowiedział, że tak. Jakieś zainteresowanie z jego strony na początku czułam. Wiem, że powinnam była wyjaśnić to z nim już dawno temu a tak to wszystko niepotrzebnie przeciągnęło się w czasie. Moje pytanie bardziej dotyczy tego jak przetrwać ten najgorszy czas bez pisania do niego i myślenia o tym wszystkim. Czy myślicie, że jemu jest chociaż odrobinę przykro, że nasza znajomość się skończyła?
28 2020-03-01 18:10:08 Ostatnio edytowany przez emnilda (2020-03-01 18:11:51)
Rozwiązanie to 0 kontaktu, nie śledzenie go w mediach społecznościowych, zajęcie czymś myśli i swojego czasu.
Posłuchaj dziewczyno co mówią ludzie starsi od Ciebie... . Nie płacz, nie spazmuj, nie skamlaj o miłość.... . Jest coś takiego jak duma i godność osobista, odwołaj się do tego... . Narobiłaś sobie apetytu na trwały szczęśliwy związek, ale to był Tylko Twój punkt widzenia... . Druga strona była miła, grzeczna i uprzejma, ale to było wszystko na co było ją stać! Do tanga trzeba dwojga, a w tym przypadku dalej jesteś sama i sytuacja jest nader czytelna. Mam nadzieję, że zrozumiały zupełnie żal nie odbierze Ci możliwości rozsądnego rozumowania. Pozdrawiam Cię serdecznie z życzeniami szczęścia które Ci się należy
.
30 2020-03-01 20:22:27 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-03-01 20:26:32)
tęsknię za nim i za tym co było...
Tęsknisz za tym???
... pisaliśmy chyba 2 miesiące zanim on zechciał się spotkać...
...Mimo moim zdaniem udanego pierwszego spotkania on ciągle odwoływał kolejne...
..."coś mu wypadało", na ogół chodziło o pracę...
...wkurzyłam się na niego ostro i po kłótni zerwaliśmy kontakt...
...ma jednak ciężki okres w pracy a nas nie postrzega na tym etapie jako związek...
...Spotykaliśmy się, rzadko...
Jakiś miesiąc temu on zaczął jednak się rzadziej odzywać, przez ponad tydzień nie pisał w ogóle, gdy spytałam co się stało wręcz mnie ochrzanił, że ma znowu dużo na głowie a ja mam "wyluzować"...
... obiecał mi tydzień wcześniej spotkanie a dzień przed je odwołał...
...on jest zajęty i nie ma czasu spotykać się ze "wszystkimi"...
... nigdy niczego mi nie obiecywał, bardzo mnie lubi i szanuje, ale niestety moich uczuć nie podziela...
Uprzedzając Twoją reakcję, napiszę tylko, że nie, nie są to słowa wyrwane z kontekstu. Cały kontekst znakomicie oddałaś w pierwszym poście.
Naprawdę za takimi wrażeniami tęsknisz, Terelu?
kusi mnie, żeby do niego napisać
Sądzisz, że on ma kłopoty ze wzrokiem i słuchem i nie odbierał dotyczczas dowodów Twego oddania? Nie rozpoznał Twoich uczuć względem niego? Napisz więc, wyznaj mu uczucie kolejny raz, a słowa "zakochałam się w Tobie" podkreśl podwójną linią markerem fluo, a z pewnością on Ci odpowie. Wiedz jednak, że tym razem wyrazi się jeszcze dosadniej niż ostatnio, tak, że wysadzi Cię z pepegów, bo pomyśli, że jednak nie dość jasno odczytałaś jego słowa, że należysz przecież do kategorii "wszyscy", że jesteś jedną z grupy jego kumpli, że on jest człowiekiem zbyt zajętym, by poświęcać Ci tyle czasu, a gdy naciskasz, bo od tygodnia skręca Cię z tęsknoty, gdy on nie daje znaku życia, to chłop się irytuje i musi Cię ochrzaniać...
zgodzić się już na tą dziwną przyjaźń, lepsze to niż nic
Czy nie zdążyłaś się jeszcze zorientować, że nic nie miałaś i że to, co nazywasz "dziwną przyjaźnią" jest dobrowolnym uwiązaniem się na smyczy czyjejś wątpliwej atencji i nadskakiwaniem komuś, kto z braku innych pomysłów, wyjątkowo, pozwoli Ci się ze sobą spotkać i poadorować go, do czasu, aż mu to zbrzydnie?
A gdy za jakiś czas przedstawi Ci, jako kumpeli, kobietę swojego życia i poprosi o obiektywną ocenę jej walorów, dasz radę? nie pękniesz? powstrzymasz się z deklaracjami Twoich uczuć i dalej będziesz chciała tej "dziwnej przyjaźni"?
Ten wątek jest taki słodki Przepraszam Autorko, ale mnie rozrzewnił, bo przypomniał mi moją własną sytuację z koleżanką ze studiów podyplomowych sprzed 4 lat. Dziewczyna była miła, ładna, sympatyczna, miło mi się z nią gadało, czasem poszliśmy po zajęciach na piwo czy kawę. Ja nie szukałem związku, byłem akurat po zakończeniu dłuższej relacji, w której była partnerka mnie zdradziła. Potrzebowałem trochę adoracji, atencji, smsów z życzeniami miłego dnia, poczucia, że ktoś się o mnie stara...Ja też czasem ją skomplementowałem, tak z kurtuazji i sympatii. Nigdy nie przekroczyłem żadnej granicy, tak jak Twój kolega, wszystko balansowało po bezpiecznej stronie. To że ona się angażuje też widziałem, bo nie można było w stanie tego przeoczyć, ale nic z tym nie robiłem, bo nie chciałem jej robić przykrości, słuchać wyrzutów. Ona była bardzo cierpliwa, ale w końcu też zaczęła robić mi jazdy, bo odwoływałem spotkania, olewałem ją, ogólnie odzywałem się "z braku laku". W końcu wszystko mi wygarnęła, w mało kulturalny sposób, padł nawet zarzut, że ona tak się stara, troszczy o mnie, myśli a ja mam ją w d...Dokładnie to samo jej odpowiedziałem co Tobie Twój przyjaciel: Ale o co chodzi, jesteśmy znajomymi, niczego jej przecież nie obiecywałem, nic nas nie łączyło, tylko sympatia i parę kawek. Oczywiście znajomość się skończyła bezpowrotnie, też wyraziłem głęboki smutek, ale ogólnie miałem to gdzieś. Czy on wiedział, że na niego lecisz? Tak, wiedział, my widzimy takie rzeczy. Nie przerwał tego, bo moim zdaniem to było dla niego miłe i niewinne a póki Ty siedziałaś cicho to uznawał, że i Tobie taka zabawa odpowiada. Czy zerwanie tej znajomości go boli? Nie wydaje mi się, to co dla Ciebie było prawie związkiem, dla niego było miłym flirtem, nawet nie przyjaźnią, bo z tego co przeczytałem, nie za wiele Ci opowiadał i mało czasu poświęcał. Może trochę mu szkoda atencji i adoracji, ale zapewniam Cię, że Ty myślisz o tym wszystkim więcej niż on. Rada na Twoje rozterki? Nie odzywać się do niego i nie okazywać niczego, ani bólu ani radości. Nie dzwonić do niego, nie pisać, nie publikować żadnych dramatów na Facebooku i Instagramie. Po prostu jakby to wszystko było tym czym było...niewinną znajomością, bo nawet nie przyjaźnią.
Jeśli na waszych spotkaniach on nie przekraczał żadnej granicy i każde kolejne wyglądało podobnie to wiadomo że traktował Cię jak miłą znajomą.
Znajomą też dostaje komplementy i uśmiechy.Ze znajomą przekłada się spotkania i nie uważa,że to jakiś problem. Można się spotkać i raz na miesiąc i raz na pół roku i jest ok..
Po prostu można bez siebie żyć..
Nie wiem co Ci poradzić, bo przez ten wybuch emocji już zrobiło się niezręcznie.
Jak potrafisz się po tym bez żalu kumplować, machnąć ręką na wcześniejsze nadzieje, to podtrzymuj tą znajomość. Jak nie,powiedz jasno, liczylam na więcej, dzięki za miłe chwile.
Definitywnie zerwij z nim sprawa jest jasna jak zbrodnie Stalina.
Ciągnięcie tej znajomości tylko zada Ci więcej bólu. To tak jakbyś posypywala ranę solą. Według mnie ta znajomość nie ma sensu a przyjaźń w tej sytuacji to totalna głupota, bo przecież z Twojej strony to przyjaźń nie jest.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ja nie umiem przestać myśleć. Przez ten rok naszego pisania zżyłam się z nim i jego życiem. Wiem, o której wstaje do pracy i w weekendy, o której wraca do domu, co lubi jeść i jakie seriale ogląda. To był rok funkcjonowania w jakiejś rzeczywistości, zakłamanej ale jednak. Brakuje mi tych dobrych chwil, jego "jak Ci minął dzień", itp. Okropne jest też to, że w czasie naszej 2 miesięcznej przerwy ja próbowałam poznać kogoś innego a nie potrafiłam. Po prostu nie umiałam spojrzeć na nikogo tak jak na niego.
On był tym jeszcze bardziej zdziwiony i zaskoczony, napisał że jest mu z tego powodu bardzo smutno ale skoro takie jest moje życzenie....
...a świstak siedzi i zawija w te sreberka....
macstas86wyjaśnił Ci sprawę po mistrzowsku.
Daj sobie z lawirantem spokój. Szkoda na niego Twoich łez. Zatrzaśnij te drzwi i idź do przodu.
Jeśli na waszych spotkaniach on nie przekraczał żadnej granicy i każde kolejne wyglądało podobnie to wiadomo że traktował Cię jak miłą znajomą.
Znajomą też dostaje komplementy i uśmiechy.Ze znajomą przekłada się spotkania i nie uważa,że to jakiś problem. Można się spotkać i raz na miesiąc i raz na pół roku i jest ok..
Po prostu można bez siebie żyć..
Nie wiem co Ci poradzić, bo przez ten wybuch emocji już zrobiło się niezręcznie.
Jak potrafisz się po tym bez żalu kumplować, machnąć ręką na wcześniejsze nadzieje, to podtrzymuj tą znajomość. Jak nie,powiedz jasno, liczylam na więcej, dzięki za miłe chwile.
Jasna i wyczerpująca porada Skoro on utrzymywał cały czas zbliżone podejście do tej relacji, to w żadnym wypadku nie ma co mieć pretensji do niego, że zaniedbywał Cię czy zwodził. Na koniec, skoro jasno sie wyraził i uzgodniliście, że ograniczacie kontakt, to sprawa jest jasna: nie ma potrzeby się nakręcać, będąc w jego towarzystwie, jak wiesz, że dalej nic z tego nie będzie..Z zainteresowania jego życiem, przerzuć się choćby na jakąś zmianę w swoim, poświęć więcej uwagi na swoje sprawy.
Ten wątek jest taki słodki
Przepraszam Autorko, ale mnie rozrzewnił, bo przypomniał mi moją własną sytuację z koleżanką ze studiów podyplomowych sprzed 4 lat. Dziewczyna była miła, ładna, sympatyczna, miło mi się z nią gadało, czasem poszliśmy po zajęciach na piwo czy kawę. Ja nie szukałem związku, byłem akurat po zakończeniu dłuższej relacji, w której była partnerka mnie zdradziła. Potrzebowałem trochę adoracji, atencji, smsów z życzeniami miłego dnia, poczucia, że ktoś się o mnie stara...Ja też czasem ją skomplementowałem, tak z kurtuazji i sympatii. Nigdy nie przekroczyłem żadnej granicy, tak jak Twój kolega, wszystko balansowało po bezpiecznej stronie. To że ona się angażuje też widziałem, bo nie można było w stanie tego przeoczyć, ale nic z tym nie robiłem, bo nie chciałem jej robić przykrości, słuchać wyrzutów. Ona była bardzo cierpliwa, ale w końcu też zaczęła robić mi jazdy, bo odwoływałem spotkania, olewałem ją, ogólnie odzywałem się "z braku laku". W końcu wszystko mi wygarnęła, w mało kulturalny sposób, padł nawet zarzut, że ona tak się stara, troszczy o mnie, myśli a ja mam ją w d...Dokładnie to samo jej odpowiedziałem co Tobie Twój przyjaciel: Ale o co chodzi, jesteśmy znajomymi, niczego jej przecież nie obiecywałem, nic nas nie łączyło, tylko sympatia i parę kawek. Oczywiście znajomość się skończyła bezpowrotnie, też wyraziłem głęboki smutek, ale ogólnie miałem to gdzieś. Czy on wiedział, że na niego lecisz? Tak, wiedział, my widzimy takie rzeczy. Nie przerwał tego, bo moim zdaniem to było dla niego miłe i niewinne a póki Ty siedziałaś cicho to uznawał, że i Tobie taka zabawa odpowiada. Czy zerwanie tej znajomości go boli? Nie wydaje mi się, to co dla Ciebie było prawie związkiem, dla niego było miłym flirtem, nawet nie przyjaźnią, bo z tego co przeczytałem, nie za wiele Ci opowiadał i mało czasu poświęcał. Może trochę mu szkoda atencji i adoracji, ale zapewniam Cię, że Ty myślisz o tym wszystkim więcej niż on. Rada na Twoje rozterki? Nie odzywać się do niego i nie okazywać niczego, ani bólu ani radości. Nie dzwonić do niego, nie pisać, nie publikować żadnych dramatów na Facebooku i Instagramie. Po prostu jakby to wszystko było tym czym było...niewinną znajomością, bo nawet nie przyjaźnią.
Terelu34, przeczytaj jeszcze raz powyższą wypowiedź, bo całkowicie oddaje ona prawdę o Waszej relacji
[Czy myślicie, że jemu jest chociaż odrobinę przykro, że nasza znajomość się skończyła?
Nie sądzę, raczej spadł mu kamień z serca, zresztą, jak widać, on nie narzeka na brak towarzystwa.
Na moje rozczarowanie zareagował również, że mam wyluzować, on jest zajęty i nie ma czasu spotykać się ze "wszystkimi".
Terelu34, zauroczyłaś się w kimś, kto nie podzielał Twoich uczuć, zlekceważyłaś zarówno sygnały, jak i jasne deklaracje. Teraz potrzeba Ci czasu, żeby przetrawić ten zawód, ale ciągłe analizowanie tej znajomości w niczym Ci nie pomoże.
Nie kontaktuj się już z nim, bo w tych okolicznościach byłaby to kompromitacja.
Ciągnięcie tej znajomości tylko zada Ci więcej bólu. To tak jakbyś posypywala ranę solą. Według mnie ta znajomość nie ma sensu a przyjaźń w tej sytuacji to totalna głupota, bo przecież z Twojej strony to przyjaźń nie jest.
Z jego strony też nie. Facet nie jest głupi i podręcznikowo prowadzi relację z braku laku na kiedyś być może, utrzymując autorkę na orbicie,
a przyparty do muru udaje ciężkiego idiotę, że nie wie o co jej może chodzić, bo oni przecież tylko się kumplują.
Jest tysiąc wątków na tym forum o kumplowaniu się facetów z laskami. Z grubsza wygląda to zawsze tak samo, tylko role się zmieniają.
Odwieczny dylemat osób, będących na miejscu Autorki: zostać na takim etapie relacji, jaki jest, łudząc się bezskutecznie, że to się rozwinie w coś więcej czy zerwać kontakt, gdzie jednocześnie człowiek tęskni do jakiejkolwiek formy kontaktu, który niby daje im poczucie szczęścia..
To jest dokładnie mój problem, tęsknota za jakąkolwiek formą kontaktu... wiem, że on był ostatnio chory, miał też problemy w pracy, może to głupie, ale boje się o niego, kiedy słyszę o koronawirusie, wypadkach... Trochę tak jakbym go... kochała?
42 2020-03-05 02:28:44 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-03-05 02:34:02)
Witaj,
Z uwagą czytałem Twoje wpisy i może dość przekornie Ci odpiszę, ale ... myślę że spotkało Cię ogromne szczęście, że ten Twój wyimaginowany związek nie posunął się do przodu.
Pomyśl proszę jakbyś się czuła, gdybyś oddała „swojemu wybrańcowi” nie tylko duszę, ale i swoje ciało. Jak byś się wtedy czuła, gdyby po pewnym czasie ten chłoptaś dał Ci jasno do zrozumienia, że nie jest już Tobą zainteresowany. Z mojego punktu widzenia - ten dorosły facet miał pełną świadomość do czego Ty zmierzasz, co czujesz i jakie nadzieje sobie robisz. Popełniłaś błąd, że tak szybko pokazałaś swoją uległość, ale ten wybraniec tym bardziej nie był święty. Z tego co napisałaś - dawał Ci złudne nadzieje, podsycał Waszą znajomość dawkując swoje zaangażowanie tak by „ten związek” trwał. Tak nie postępują uczciwi ludzie. Jeśli nie był zainteresowany - powinien jasno dać Ci do zrozumienia, że ta znajomość NIGDY nie wyjdzie poza ramy koleżeństwa.
Wracając zaś do początku mojej wypowiedzi - rozumiem Twój ból - ale zachowanie tego Pana świadczy, że nie zasługuje na związek z Tobą. Natomiast przystając na „ochłapy tego co oferował” - ryzykujesz życie u boku faceta, który nie okaże Ci szacunku. O partnerstwie nawet nie wspominając.... Odpowiedz sobie sama czy chcesz być kolejną „zdobyczą na jego liście”. Zakładając przecież konto na portalu randkowym nie zrobił tego by oglądać znaczki.... Coś mi się wydaje, że ciągnął kilka znajomości w tym samym czasie nie wiedząc na co się zdecydować a Ty byłaś tylko opcją.
Miałbym jeszcze jedną prośbę: czy mogłabyś coś bliżej napisać o tym Panu? Jakieś szczegóły?
A cóż autorka może powiedzieć o swojej miłości skoro wie tylko tyle co on sam jej o sobie powiedział w ciągu 2 miesięcy pisania plus to wszystko co ona sama sobie dopowiedziała
To jest dokładnie mój problem, tęsknota za jakąkolwiek formą kontaktu... wiem, że on był ostatnio chory, miał też problemy w pracy, może to głupie, ale boje się o niego, kiedy słyszę o koronawirusie, wypadkach... Trochę tak jakbym go... kochała?
Często spotykany kobiecy schemat, oparty na potrzebie opiekuńczości.
45 2020-03-05 11:59:30 Ostatnio edytowany przez trx (2020-03-05 12:01:18)
To jest dokładnie mój problem, tęsknota za jakąkolwiek formą kontaktu... wiem, że on był ostatnio chory, miał też problemy w pracy, może to głupie, ale boje się o niego, kiedy słyszę o koronawirusie, wypadkach... Trochę tak jakbym go... kochała?
Terelu, można przyjąć, że się zakochałaś. Nasuwa się jednak (smutne) pytanie - tylko co z tego?
Nie wydaje się aby obiekt był w jakimkolwiek stopniu zainteresowany Twoją troską i Twoją adoracją.
Pewnie dobrze, że przyglądasz się temu co czujesz tylko dobrze by było, żebyś nie próbowała budować na tych podwalinach dalszych scenariuszy, bo sytuacja jest raczej jasna i z tego opisujesz - poza komplementami o ładnych oczach ten pan nie wyrażał zainteresowania Tobą jako kobietą a co za tym idzie nic, absolutnie nic, nie rokowało rozwoju Waszej znajomości w kierunku związku.
Może powinnaś przeczekać ten okres i poszukać kogoś innego lub czegoś innego. I tak nic z tego nie będzie. Nic na siłę
Terelu, można przyjąć, że się zakochałaś. Nasuwa się jednak (smutne) pytanie - tylko co z tego?
Nie wydaje się aby obiekt był w jakimkolwiek stopniu zainteresowany Twoją troską i Twoją adoracją.
Pewnie dobrze, że przyglądasz się temu co czujesz tylko dobrze by było, żebyś nie próbowała budować na tych podwalinach dalszych scenariuszy, bo sytuacja jest raczej jasna i z tego opisujesz - poza komplementami o ładnych oczach ten pan nie wyrażał zainteresowania Tobą jako kobietą a co za tym idzie nic, absolutnie nic, nie rokowało rozwoju Waszej znajomości w kierunku związku.
No i w związku tym wracamy do tematu- tak to jest bolesny koniec złudzeń i lepej dla Ciebie abyś się z tym pogodziła.
Z jednym się zgodzę, że kontakt tak częsty mógł sprawiać wrażenie że mu zależy. Natomiast spotkania na żywo powinny rozjaśnić charakter relacji dla osób w waszym wieku.
49 2020-03-06 07:01:44 Ostatnio edytowany przez Ewelina.es (2020-03-06 07:03:31)
Ja rozumiem, że to już ten wiek, że ludzie mają dzieci i biora śluby ale nie szukaj faceta na siłę!
Ten facet ewidentnie nie jest Tobą zainteresowany, nie wie czego chce. Obstawiam że skoro poznaliscie się na portalu randkowym, to nie spotykał się tylko z Tobą. Odnowiliście kontakt, bo jemu z kimś coś nie wyszło. Widać, że nie traktuje Cię poważnie, zainteresowany związkiem facet tak się nie zachowuje. Kopnij Pana w tyłek, kobieto szanuj się! Nie szukaj nikogo pod wpływem desperacji, bo będziesz trafiała na takie przypadki.
50 2020-03-06 09:34:24 Ostatnio edytowany przez SaraS (2020-03-06 09:35:01)
Nie do końca zgadzam się z obwinianiem tego faceta o całe zło. Nie rozumiem zupełnie, że w takich sytuacjach odpowiednim zachowaniem jest jakby patrzenie na dobro tej bardziej zaangażowanej osoby. I nie rozumiem, dlaczego ta bardziej zaangażowana strona swoje życzenia ("chciałabym, żeby on coś tam...") zmienia po jakimś czasie w oczekiwania, które mają zostać spełnione, a jeśli nie, to pojawia się obwinianie tej mniej zaangażowanej strony. Ja się panu zupełnie nie dziwię, bo on rzeczywiście niczego nie obiecywał, a nagle spotykanie się zostało przedstawione jako obowiązek niemal, z którego niespełnienia trzeba się było tłumaczyć. Też bym była zirytowana.
Poza tym, z tego, co napisała autorka, on granicy koleżeństwa nie przekroczył, a do tego wyraźnie pokazywał, że autorka priorytetem w jego życiu wcale nie jest - ot, przyjemna znajomość i nic więcej. A że mógł widzieć, że autorce zależy na czymś więcej? No może i mógł, ale a) tak samo autorka mogła widzieć, że jemu z kolei nie zależy, i b) nawet jeśli widział, to dlaczego to on miał przeprowadzać poważną rozmowę na ten temat, skoro sama autorka (czyli ta, której na tym powinno zależeć!) tyle czasu zwlekała? Może po prostu nie uznał, że myślenie za dorosłą kobietę jest jego obowiązkiem?
Byłam w podobnej sytuacji, tyle że na miejscu faceta autorki. Kolega, którego podejrzewałam o jakieś głębsze uczucia, ale nie uznałam, że dowiedzenie się tego i wybijanie mu z głowy to mój obowiązek (gdyby powiedział wprost - jasne, zawsze takie rzeczy wyjaśniałam od razu, ale jeśli pan sam nie poruszał tego tematu, to ja też się nie wyrywałam), często gdzieś mnie zapraszał. A ja się zgadzałam jak koleżanka - czyli raczej rzadko, jak akurat wybitnie mi się podobał pomysł, sama też go zaprosiłam na imprezę urodzinową itp. Generalnie znajomość bardzo luźna, i tak, jak po nim widać było, że się mną interesuje, tak po mnie - że ja nie. A skoro nie zwodziłam, bo traktowałam go identycznie jak innych kolegów, to też nie uważam, żeby to było coś złego. On nie próbował ustalić natury naszej relacji, to ja też nie. Dlaczego CZYJEŚ zainteresowanie miałoby obligować MNIE do czegokolwiek?
51 2020-03-06 13:35:30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-06 13:40:25)
Owszem, tylko niewielka zagwozdka żeby nie robić z koleżanki jakieś nawiedzonej fanki Pana, jest taka, że utrzymywał na co dzień kontakt z jego inicjatywy też.I
Więc nie sporadyczny. No i oni poznali się na portalu randkowym.:)
Broni się natomiast tym,że wprost wyraził się o charakterze relacji, ale powiedział coś w rodzaju: nie na tym etapie. Więc jakby sygnałami mieszał jak mu było wygodnie
Sytuacja tak naprawdę jest bardzo schematyczna.
Widzimy "dlaczego on zachował się tak i tak, skoro mówiłam to i to i widział to i to?"
A przecież od samego początku były jasne sygnały.
Kobiety mają niezwykłą tendencję do machania ręką na lampki ostrzegawcze i brnięcie w to, łapanie się byle jakiego gestu jako nadziei i kompletne ignorowanie znaków że facet nie jest zainteresowany.
Odwoływał spotkania. Po kłótni zamilkł i nie próbował nawiązać kontaktu.
Bardzo jasne znaki. Facet któremu zależy bardzo chce się spotkać!
Nie zmienia to jednak faktu, że Ci współczuję, a facet tak czy siak zachował się jak dupek - w ogóle tracąc czas na kontakt, spotkania. Zakładam że liczył na niezobowiązujący seks by potem stwierdzić "niczego Ci nie obiecałem".
53 2020-03-06 14:52:27 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-06 14:59:33)
Sara Brawo! Fajnie, że ktoś to w końcu napisał i to jeszcze padło z kobiecej strony:)
Przyczepić się można by było do faceta, gdyby on od początku, UMYŚLNIE zwodził Autorkę, składając obietnice cudownego związku i bycia razem. Gdyby deklarował swoje uczucia a jednocześnie nie robił absolutnie nic, aby tych obietnic dotrzymać, to można tutaj mu wypominać wszytko co najgorsze. Co jednak zrobić wtedy, kiedy ta strona mniej zaangażowana jasno deklaruje swoje intencje i świadomie nie przekracza ustalonych granic? Nie było żadnych zapewnień o związku, nie było bliższej relacji, nie było seksu ot czysta znajomość mająca znamiona czystego koleżeństwa. Jedyne co można zrobić to sobie własnie życzyć czy marzyć, aby nagle w taką osobę na miejscu tego gościa piorun strzelił, powodując u niego natychmiastowe olśnienie:) A jeśli owo olśnienie się nie pojawi, to już nasz dotychczasowy serdeczny przyjaciel i kolega staje się tym nieznośnym niewdzięcznikiem, który nie docenia naszych starań, zatem od razu będzie o wszytko obwiniany..
Poza tym, czemu ZAWSZE strona mniej zaangażowana jest obligowana do działania? No, nie da się nagle odwzajemniać zainteresowania każdemu, komu wpadniemy w oko.. Może dla niektórych znajomość z płcią przeciwną oznacza albo związek albo nic. Zatem, czy ja muszę za każdym razem urywać kontakt z kimś, kogo szczerze tratuję, jako przyjaciela/koleżankę i NIE MAM wobec niej żadnych złych intencji, nie zwodząc jej ani przez chwilę, bo ona coś więcej poczuła, podczas gdy mi tez jest żal, że nasza relacja się skończy. Ona zaś będzie mi zarzucać nieszczerość, bo od pewnego czasu czuje do mnie coś więcej i marzy czy wręcz oczekuje, że ja też coś do niej poczuję..
54 2020-03-07 22:05:06 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-07 22:53:56)
Cześć, przepraszam, że tak długo milczałam, niestety dopadła mnie potworna grypa (na szczęście nie koronawirus). Otóż ja już po kilku miesiącach naszego spotykania się próbowałam to wyjaśnić. On powiedział mi właśnie to, że na tym etapie nie myśli o nas jako o związku ale że tak jak najbardziej może być. I że jeśli ludzie mają być ze sobą to będą i tak i nie ma co w tym za bardzo mieszać. Spytałam go nawet wprost czy chce kontynuować tą znajomość...odp, że oczywiście tak. Po naszej kłótni jasno i wyraźnie on napisał "no to zacznijmy raz jeszcze". Tak więc nie jest do końca tak, że ja niczego nie próbowałam wyjaśnić. Podejrzewam, że on poznał kogoś w międzyczasie albo odnowił kontakty z byłą (mieli ze sobą cały czas kontakt i nawet się od czasu do czasu spotykali tylko ona była w związku czy coś, nie pamiętam dokładnie jak tam było, ale widywali się i do siebie pisali).
A jeszcze co do niego to co jest w nim bardzo uderzające to podejście do życia i znajomi...on ma 37 lat a jego znajomi i przyjaciele to głównie 22-, 25-latki...była ma 25 lat. Lubi imprezy, picie, inne używki. Podejrzewam również, że może miałam dla niego zbyt rozsądne podejście do życia i byłam za stara
Bagienni_k, dzięki. Chociaż myślę, że akurat w tej kwestii to "żaden wyczyn", to bycie kobietą, bo sprawa dotyczy tak samo panów jak i pań. Poza tym każdy chyba w jakiś sposób odnosi przedstawiane sytuacje do siebie, a ja sobie nie wyobrażam, żebym musiała się zastanawiać w kółko, kto i jakie ma intencje wobec mnie. Zawsze miałam więcej znajomych płci męskiej i moim zdaniem to już nie kwestia tego, czy ja widzę/domyślam się, że ktoś jest mną zainteresowany, a tego, że to nie powinno mieć żadnego znaczenia. Chcę móc wyjść z kolegą i - dopóki temat nie zostanie poruszony wprost werbalnie bądź nie - nie poświęcać ani jednej myśli na to, czy dla niego to randka czy nie. Nie chcę być zobowiązana myśleć za dorosłego faceta, bo tym dla mnie jest linia "JA zauważam, że JEMU zależy --> JA zaczynam temat o JEGO sympatii --> JA tłumaczę JEMU, że nic z tego nie będzie" - przecież to tak, jakbym nie mogła być koleżanką o prawach i obowiązkach partnerskich
, jakbym w każdej relacji z mężczyzną, który mnie nie interesuje, musiała się zmieniać w pilnującą go mamusię; pilnującą, czuwającą nad nastrojem, rozwiązującą problemy, zanim się pojawią. A ja zwyczajnie nie chcę. Skoro nie wyszliśmy poza koleżeństwo, to jest koleżeństwo i niech się martwi ten, któremu ten stan nie odpowiada. Jego "chcę" nie oznacza mojego "muszę/powinnam".
Terelu34, ja dalej nie widzę, żeby on potwierdził, że w związku jesteście, albo obiecał, że będziecie. On tylko nie wykluczał takiej możliwości w bliżej nieokreślonej przyszłości. Może jest z tych, co nigdy nie mówią nigdy. Jedyne, co powiedział jasno na ten temat, to to, że na tym etapie nie myśli o was jak o związku. Odwołał to? Zaczynać raz jeszcze można dowolną relację, niekoniecznie związek, więc nie, nie odwołał. Zamiary wam się nie zgrały i tyle, nie ma co pana demonizować. I tak sobie myślę, że - na przyszłość - warto się czasem zastanowić, czy mamy prawo czegoś oczekiwać/wymagać od drugiej osoby (bo się, np. jakoś wcześniej zadeklarowała), czy to tylko nasze pobożne życzenia, z których spełnienia chcemy zrobić czyjś obowiązek. Jak np. z tymi spotkaniami. Takie rozliczanie naprawdę bywa irytujące i odstraszające.
Pierwszym i najważniejszym chyba krokiem ze strony Autorki, to świadomość, że nie można nikogo zmusić czy wybłagać u kogoś uczucia. Zatem ze strony faceta, jeśli on sam czuje, ze może kogoś ranić czy robić złudne nadzieje( chociaż wyraźnie to zaznaczył, że dziewczyna nie ma na co liczyć!), rozsądne będzie wycofanie się z tej relacji. Tylko dlaczego? Tylko, dlatego, żeby jej w głowie nie mieszać Bo sam jest zainteresowany znajomością, lecz tylko na pewnej koleżeńskiej stopie. Autorka z kolei powinna w końcu sobie uświadomić, że nie odnajdzie w osobie Autora partnera życiowego, i skoro tak bardzo chce stworzyć związek, niech szuka innego kandydata a nie wciąż zadręcza się faktem, że jej "wybranek" nie jest nią zainteresowany i nie odwzajemnia jej uczuć. Przecież nie ma takiego obowiązku Skoro sam się nie angażuje, nie przekraczając pewnych granic, to raczej nie będzie z Tobą się wiązać "na siłę", aby tylko sprawić Tobie radość...
Przeniesione z kolejnego wątku:
Cześć! Pisałam już tu kiedyś w temacie mojej niespełnionej miłości, ale niestety nie mogę znaleźć tego wątku. Chodzi po krótce o to, że ponad rok temu poznałam na portalu randkowym faceta, spotykaliśmy się do lutego tego roku. Nic między nami nie było, nawet pocałunku, ot zwykła znajomość, tylko ja coraz bardziej się angażowałam a on to uważał za zwykłą przyjaźń. W lutym doszło do poważnej rozmowy, ja powiedziałam co ja czuję, on że on tego nie czuje, ale chciał dalej utrzymywać kontakt. Ja postanowiłam ten kontakt zerwać, bo wiedziałam, że w tej sytuacji jakakolwiek przyjaźń między nami jest niemożliwa. Żyłam spokojnie sobie przez miesiąc, wiadomo, że bolało, ale jakoś sobie to poukładałam albo przynajmniej zaczynałam układać. Jednak popełniłam fatalny błąd i kiedy to całe wirusowe szaleństwo się zaczęło, napisałam do niego po kumpelsku, co słychać, jak się miewa, czy wszystko u niego w porządku. On się bardzo ucieszył, że napisałam, że możemy normalnie gadać i kontakt z powrotem wrócił. Bez mojej wyobrażeń, że coś z tego będzie, jednak nie ukrywam, że dyskretnie sondowałam czy kogoś nie ma. Wszystko przez jakieś 3 tygodnie było OK, dopóki on nie zaproponował kawy (oczywiście na wynos, w maseczkach i 2 m od siebie). Spotkaliśmy się na tej kawie i z jego inicjatywy w sumie rozmowa zeszła na temat naszej znajomości. Powiedział mi wprost, że on nas na początku brał jako potencjał do związku, ale później uznał, że nie stworzymy niczego na dłużej a na siłę to po co, ale że mnie bardzo lubi i ma nadzieję, że możemy się przyjaźnić. Powiedziałam mu wprost, że dopóki on nie ma dziewczyny to możemy a jeśli coś takiego się wydarzy to nie wiem jaka będzie moja reakcja, czy nie będzie mi smutno i że to nie ma sensu, żeby to przede mną ukrywał. On zrobił dziwną minę, ale powiedział, że OK, jak będzie miał kogoś to mi o tym powie, bo nie będzie się z tym krył. Ustaliliśmy, że będziemy mieli normalny kontakt i nawet za jakiś tydzień, dwa umówimy się na kawę znowu. Jeszcze potem normalnie przez kilka dni pisaliśmy o pierdołach, nagle mniej więcej tydzień temu on zamilkł. Po prostu. Nie odpowiedział mi na jedną wiadomość, kiedy ponownie spytałam czy wszystko ok, również nie dostałam odpowiedzi. To było w sumie do niego niepodobne, więc zaczęłam, oczywiście niepotrzebnie, śledztwo i na wyniki nie trzeba było długo czekać. On ma nową partnerkę. Nie ma wprawdzie wspólnych zdjęć czy innych deklaracji i tym po czym poznałam, że coś jest na rzeczy, nie będę się może chwalić, bo mnie wyślecie do psychiatry, ale jestem na 101% pewna, że to ona. To spowodowało u mnie chore reakcje. Od kiedy to odkryłam przestałam jeść, spać, pracuję normalnie, ale między telekonferencjami (jeszcze pracuję z domu) wybucham płaczem albo popadam w totalne odrętwienie. Nie mam o tym z kim pogadać, bo nikomu się nie pochwaliłam, że znowu mam z nim kontakt a tym bardziej że wytropiłam jego nowe szczęście na mediach społecznościowych. Nie rozumiem swojej reakcji. Po rozpadzie kilkuletniego związku nie byłam tak załamana i przede wszystkim zablokowałam mojego byłego na wszystkich kontach i do tej pory nie wiem czy ma kogoś nowego mimo że minęło już 3 lata. Mój drugi były mi się wprawdzie sam pochwalił, ale rok po naszym rozstaniu więc mnie to też jakoś szczególnie nie obeszło. A tutaj nie było nawet związku, nie było tak naprawdę nic a ja przeżywam to do stopnia depresji. Przez 3 dni schudłam ok 4 kg, nie mam za bardzo siły żeby wyjść do sklepu po zakupy i nawet nie widzę w tym zbytniego sensu. Co najlepsze, cały czas oglądam jak masochista zdjęcia tej dziewczyny i to jedno zdjęcie, które potwierdziło moje przypuszczenia, budzę się nawet w nocy, żeby je zobaczyć. Nie rozumiem tego co ze mną się dzieje. Wiem, że ta cała sytuacja jest głupia i chora i sama popełniłam mnóstwo błędów, począwszy od ciągnięcia znajomości z kimś kto miał mnie w dupie przez ponowne nawiązanie kontaktu po szukanie info pokątnymi drogami. Ale trochę obawiam się, że to nie przejdzie tak łatwo i bezboleśnie.
58 2020-05-13 08:52:10 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2020-05-13 08:57:06)
Autorko, sprawa jest niesamowicie prosta. Kiedy ten facet Cię poznał, chemii żadnej nie było. Okej, wydawałaś mu się miła i dobrze luźno się spędzało czas, ale w ogóle go związkowo nie interesowałaś- stąd też teksty typu "bądźmy przyjaciółmi"- normalny friend zone. Ty zaś miałaś od początku parcie na związek i sobie ubzdurałaś, że coś z tego będzie.
Nie było i nie będzie. Facet dał Ci wyraźnie, w jak najgrzeczniejszy sposób znać, że jesteś dla niego wyłącznie koleżanką. I zamilkł nie dlatego, że ma nową partnerkę, ale dlatego, że zrozumiał, że Ty ciągle masz na jego punkcie jakąś obsesję i miał po prostu dosyć Twojego nagabywania.
Weź to dziewczyno na klatę i przestań tracić czasu.
To po co proponowanie kawy i ustalanie, że będziemy się przyjaźnić? Powiedziałam mu, że przyjęłam do wiadomości, że on nic do mnie nie czuje i się z tym pogodziłam i uznaliśmy, że mamy to wyjaśnione.
Naprawdę chcesz się z nim przyjaźnić?
Na nic, poza przyjaźnią, nie liczyć?
Naprawdę pogodziłaś się z tym, że prócz sympatii on niczego do Ciebie nie czuje?
Naprawdę chcesz się z nim przyjaźnić?
Na nic, poza przyjaźnią, nie liczyć?
Naprawdę pogodziłaś się z tym, że prócz sympatii on niczego do Ciebie nie czuje?
Tak i boli mnie, że nie powiedział mi o dziewczynie i nagle przestał się odzywać. Ja bym tak nie zrobiła w stosunku do osoby, którą lubię i z którą mimo wszystko miałam przez długi czas kontakt. Poczułam się jak pobity i wyrzucony na śmietnik pies.
62 2020-05-13 09:16:25 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-13 09:24:10)
Nie ma powodu byś cierpiała, bo relacja była kumpelska. W przyjaźń damsko męską bez domieszek to nie bardzo wierzę, ale kumpelstwo istnieje jak najbardziej i przy kumpli czujesz się mega swobodnie, tematow więcej ale płytszych, po prostu taka znajomość towarzyską. Tutaj ten Pan traktował to tak samo. Może fajne na dietę odchudzajacą, ale na litość otrzasnij się. Rusz tyłek po soki jakieś do sklepu, jak nie chce Ci się jeść. I zacznij analizować rzeczywistość, trochę uważniej przyglądać się ludziom, bo różnica pomiędzy mężczyzną zainteresowanym Tobą jako kobietą a towarzyskim kumplem jest kolosalna. Być może jakoś uciekłaś w tę kumpelską znajomość, by się z kimś naprawdę nie zbliżyć. I zastanów się jakie ponosisz korzyści że swego cierpiętniczego stanu.
Ps..no jaki znowu wyrzucony pies? Przenosisz na tą znajomość chyba niedokończone emocje z poprzednich związków.
Na waszym spotkaniu zażądałaś takiej lojalności, szczerości w prywatnych sprawach, którą wypracowują sobie ludzie bliżsi sobie, którymi może byście się i stali, ale na pewno nie byliście.
Nie ma powodu byś cierpiała, bo relacja była kumpelska. W przyjaźń damsko męską bez domieszek to nie bardzo wierzę, ale kumpelstwo istnieje jak najbardziej i przy kumpli czujesz się mega swobodnie, tematow więcej ale płytszych, po prostu taka znajomość towarzyską. Tutaj ten Pan traktował to tak samo. Może fajne na dietę odchudzajacą, ale na litość otrzasnij się. Rusz tyłek po soki jakieś do sklepu, jak nie chce Ci się jeść. I zacznij analizować rzeczywistość, trochę uważniej przyglądać się ludziom, bo różnica pomiędzy mężczyzną zainteresowanym Tobą jako kobietą a towarzyskim kumplem jest kolosalna. Być może jakoś uciekłaś w tę kumpelską znajomość, by się z kimś naprawdę nie zbliżyć. I zastanów się jakie ponosisz korzyści że swego cierpiętniczego stanu.
Ps..no jaki znowu wyrzucony pies? Przenosisz na tą znajomość chyba niedokończone emocje z poprzednich związków.
Na waszym spotkaniu zażądałaś takiej lojalności, szczerości w prywatnych sprawach, którą wypracowują sobie ludzie bliżsi sobie, którymi może byście się i stali, ale na pewno nie byliście.
W sumie masz tutaj rację. Mój kolega mówi, że on się nie wycofał z podłości serca tylko po prostu żeby mnie dalej nie ranić a ta kawa pewnie była po to, żeby się ze mną podzielić newsem o dziewczynie a że usłyszał, że to jeszcze dla mnie przykry temat to zrezygnował z powiedzenia o tym, żeby mnie nie dołować. A przestał się odzywać, bo uznał że tak będzie dla mnie lepiej a mnie tak boli nie przez niego, a przez to, że przegrałam wyścig. Nie wiem sama co o tym myśleć.
Myśleć to, że relacje z męzczyznami to nie żadne wyścigi z innymi kobietami.
Że trzeba mieć na nie czas, zaangażowanie i uważnosc na potrzeby drugiej strony i jej emocje, a nie trzymać się tylko swoich wyobrażeń. Powodzenia w odkrywaniu takiego świata.
Przepisem na zrozumienie sytuacji jest uświadomienie sobie paru spraw:
1. NIE DA się na siłę zmusić NIKOGO do związku i miłości
2. NIKT nie ma obowiązku bycia razem z osobą, która koniecznie chce ją do tego namówić.
3. Osoba nagabywana nie popełnia żadnego błędu czy nieuczciwości, jeśli wcześniej WYRAŹNIE sygnalizuje swoje zamiary
4. Nie każda relacja z osobą płci przeciwnej musi się skończyć związkiem
5. Nie można zrównywać świadomego wycofania się w celu nie budowania dalszych nadziei u drugiej osoby i umyślnego oszukiwania i zwodzenia.