GangOlsena napisał/a:Zgrzyta mi to że cała ta wiedza o amatandynie jest tyle samo warto co aktualna wiedza o szczepionkach. Oraz to, że wmawia się teorie spiskowe typu: wywołanie pandemii covid celem zarabiania na szczepionkach 
Wirus niestety istnieje, ale jakimś chorym mechanizmem jest wywoływanie paraliżującego społeczeństwo strachu i naciski na kolejne i kolejne szczepienia z równoczesnym blokowaniem leku, który ma ratować zdrowie i życie, kiedy już dojdzie do rozwoju choroby, notabene także u wcześniej zaszczepionych pacjentów.
I tak prawdę mówiąc, to zwyczajnie nie rozumiem ślepej wiary w moc podawanych na zasadzie eksperymentu szczepionek, których efektywność została już zresztą brutalnie podważona, przy jednoczesnym kategorycznym odrzucaniu, ba, nabijaniu się z udowodnionej skuteczności i szansy na leczenie choroby, jakie daje amantadyna. Założę się, że ci, którzy najbardziej wyśmiewają tę możliwość skuteczność nie zadali sobie nawet cienia trudu, aby wnikliwiej zapoznać się z tematem, a zapewniam, że jest tego trochę i te dane są przekonujące.
Niemniej co wydaje się najbardziej paraliżujące, to że w tym samym czasie ludzie umierają, pomimo że – tu znowu w przeciwieństwie do szczepionek i znowu w oparciu o udowodnioną wiedzę - NIE ma możliwości, aby lek zaszkodził, w najgorszym wypadku nie pomoże, zwłaszcza jeśli zostanie podany zbyt późno.
Mamy dostępny, tani lek, który działa i który jest bezpieczny, jednak blokujemy jego stosowanie, choć świat coraz poważniej zaczyna się nim interesować. Lada moment na jego produkcji na masową skalę ktoś będzie zarabiał bardzo duże pieniądze, a my znowu temu komuś będziemy płacić krocie, bo zamiast samodzielnie myśleć robimy to, co nakazuje ogólno-pandemiczna narracja.
Co więcej, u nas obecna polityka zdrowotna polega na śledzeniu zaleceń Rady Medycznej, czyli na dobrą sprawę na nieleczeniu pacjentów, bo pomimo 1,5 roku trwania pandemii rada ta nie wydała żadnej rekomendacji co do leczenia Covid-19 na jej pierwszym etapie, czyli na etapie leczenia ambulatoryjnego w przychodni. Niestety chory z pozytywnym testem lub podejrzeniem zamykany jest na izolacji z zakazem opuszczania domu, wtedy lekarze zdalnie, a jakże (!), bardzo często przepisują przeróżne leki, w tym antybiotyki, które wcale nie są oficjalnie zalecane. Tu z kolei rodzi się problem, bo antybiotyki nie działają, a nie działają, bo przecież nie mamy do czynienia z bakteriami, ale z wirusem, choroba się rozwija, a stan pacjenta coraz bardziej pogarsza. Na tym etapie pacjent trafia do szpitala, często zajmując łóżko, którego mógłby w ogóle nie zajmować, gdyby już na początku drogi leczenia otrzymał właściwy lek, a wtedy albo ma kupę szczęścia i z tego wychodzi, albo niestety umiera,