MagdaLena1111 napisał/a:Samotny wilkuIle razy można powtarzać, że szczepionki nie uratują każdego. One są szansą, ograniczają ryzyko, ale nie są 100% zabezpieczeniem.
No właśnie nie ratują ich wpływ jest wg mnie dyskusyjny... Powiedziałbym, że na dzieci i młodych negatywny... Część ludzi jest odporna na covid, zawsze są jakieś odporne jednostki. Szczepienie nic nie daje w Belgi najwięcej chorych w najbardziej zaszczepionym regionie Zachodnia Flandria, ale wisienką na torcie jeat Gibraltar gdzie oficjalnie jest 100% zaszczepionych i chorych mają więcej niż rok temu... Takie to cudowne eliksiry...
Ale że jak "ile razy powtarzać"? Poniżej typowe komunikaty na temat preparatu Pfeizera jaki wciąż wiszą na wielu stronach:
Badania kliniczne prowadzone przez firmę Pfizer/BioNTech wskazują, że opracowane przez nich szczepienie wykazuje 95-proc. skuteczność. Skuteczność oceniano na podstawie liczby osób z potwierdzonym zakażeniem od 7. dnia po otrzymaniu 2. dawki. Do analizy włączono 35 tys. osób. Badani podzieleni zostali na dwie grupy, z czego jedna otrzymała szczepionkę, a druga placebo.
Szczepionka przeciw COVID-19 Pfizer. Naukowcy potwierdzają 94-proc. skuteczność
Analizy przeprowadzono między 20 grudnia 2020 r. a 1 lutego 2021 r. To czas, kiedy brytyjska mutacja SARS-CoV-2 szerzyła się w Izraelu. "Przez to skuteczność szczepionki jest jeszcze bardziej imponująca" - zauważa sciencealert.com.W badaniu brało udział ok. 1,2 mln ludzi, których podzielono na równe grupy zaszczepionych i niezaszczepionych. Każdej osobie, które przyjęła preparat Pfizera, "przydzielono" niezaszczepioną "kontrolną" osobę, tej samej płci, w podobnym wieku, z podobnymi chorobami współistniejącymi, mieszkających w pobliżu siebie itp.
Jak podkreśla główny autor badania, szef epidemiologii i badań w Clalit Research Institute, Noam Barda, proces dopasowywania był przeprowadzony bardzo starannie.
W kolejnym kroku naukowcy odnotowywali wyniki - w okresie 14 - 20 dni po podaniu pierwszej dawki i w siódmym lub kolejnym dniu po podaniu drugiej. Co się okazało?
Porównując obie grupy autorzy badania wskazali, że szczepienie zmniejszyło liczbę przypadków COVID-19 z lekkimi objawami o 94 proc. (po pierwszej dawce wynosiła ona 57 proc.), ciężkich przypadków choroby o 92 proc. (po pierwszej dawce 62 proc.), a liczbę hospitalizacji o 87 proc.
Szczepionka Pfizera jest znacznie mniej skuteczna wobec mutacji z RPA
Co więcej, badanie pokazało 92-procentową skuteczność preparatu w walce z ryzykiem zakażenia koronawirusem. A to zdaniem autorów analizy jest kwestią kluczową kluczową. Jak podkreślają, istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoby zaszczepione nie mogą już przenosić wirusa. Wniosek ten jak na razie należy traktować ostrożnie.Pfizer tworzy dodatkową partię szczepionek. Będą chronić przed nowymi koronawirusami
Przedstawione wyżej wyniki są bardzo optymistyczne, jednak naukowcy i eksperci zewnętrzni uważają, że konieczne jest uzyskanie kolejnych potwierdzających je dowodów. Specjaliści wysuwali argument, że uczestnicy nie byli sprawdzani w regularnych odstępach czasu. Zdaniem Natalie Dean, biostatystyka z University of Florida, "dokładniejsze określenie skuteczności szczepionki będzie wymagało specjalistycznych projektów badań z częstymi testami".
Dla Moderny i Astra Zeneca można znaleźć podobną papkę medialną. Jedynie Johson&Johson od początku podawał informacje, że jego szczepionka ma skuteczność w granicach 60-70 %
Na dodatek nikt nie wiedział jak długo ta deklarowana skuteczność ma występować. Pojawiały się zmienne informacje, raz że szybko spada, potem że jednak nie, jest lepiej i tak w kółko.
Na to wszystko nakłada się to, że ludzie naprawdę nie są aż tak tępi jak media zakładają. Można ich bombardować narracją, że zaszczepieni nie chorują ale jak się widzi wśród swoich znajomych i krewnych ludzi zaszczepionych, którzy zapadają na Covid-19, to nie da się wszystkiego zrzucić na te magiczne, brakujące 5 %. Jak się widzi, że zaszczepieni trafiają do szpitali, a więc nie przechodzą choroby lekko, to się inaczej patrzy na propagandę, że szczepienia istotnie zmniejszają ryzyko hospitalizacji. Tak samo ze zgonami.
Koniec, rzeczywistość dramatycznie rozjechała się z propagandą i przynajmniej w Polsce nie będzie więcej zaszczepionych. Wielu w pełni zaszczepionych w dodatku nie pójdzie po następny cud propagandy czyli boostera.
Takie są efekty tępej propagandy. Bo nie trzeba było robić z tego cuda. Trzeba było na poziomie decyzyjno - medialnym podchodzić do szczepionek z dużym sceptycyzmem i po drugie od razu nastawić się na to, że tak jak choroba, będzie to szczepionka sezonowa. Jak przeciwko grypie. Nie tworzyć debilnej narracji o trzeciej dawce "przypominającej". Która to już dawka szczepionki na grypę jest na rynku? Ktoś to w ogóle liczył? Nie, bo jest traktowana jako szczepionka na ten nadchodzący sezon i każdy chętny wie, że za rok trzeba będzie się znów zaszczepić.
Tego się już nie naprawi, mleko się rozlało, a raczej wiaderko z gównem...
Acha jeszcze jedno. Szczepionki są dostępne od roku kiedy opracowywano je na podstawie pierwszych wersji wirusa. Opracowano je ponoć błyskawicznie jak na standardy naukowo-medyczne. Po drodze mieliśmy wariant brytyjski, od kilku miesięcy wariant Delta. Czy ktoś wie, czy jeśli w poniedziałek pójdę po "boostera", to dostanę tą starą już dużo mniej skuteczną szczepionkę Pfeizera, czy też teraz podaje się jakąś nową, ulepszoną jej wersję opracowaną specjalnie na wariant Delta? W końcu czasu było dość, nie trzeba było wyważać drzwi, a jedynie zmodyfikować szczepionkę. To jak?