Ela210 napisał/a:Przy bardzo mocnym strachu działają mechanizmy obronne. Najczęściej stosowane jest WYPARCiE..I serio na samym tym wątku i wypowiedzi Snake i innych możnaby doktorat z tego zrobić.

Wyparcie czego? Widzisz, ja jestem z tych zdroworozsądkowych. Bez większych problemów stosuję w życiu różne rozwiązania, które mogą być nawet kłopotliwe ale widzę ich sens. Coś na zasadzie starego, chłopskiego "może nie pomoże ale też i nie zaszkodzi". Pierwszych 10 lat dorosłego życia przeżyłem z presją możliwego obciążenia rodzinnego białaczką. To jest dopiero stresik spojrzeć na wynik morfologii... Jak skończyłem 30 lat, to sobie pomyślałem - ja pier***ę! Dożyłem 30-tki! Jak skończyłem 40 lat, to sobie pomyślałem - ja pier***ę! Teraz to już z górki! Niestety jak masz 40 lat to zaczynasz zdawać sobie sprawę, że właśnie zaczynają na ciebie czyhać rak płuc, rak żołądka, rak jelita grubego, rak trzustki, rak prostaty, udary, zawały, cukrzyca i setka innych chorób, z któryś jedna albo kilka na raz cię w końcu ZABIJE. Akceptujesz to i żyjesz normalnie albo nie akceptujesz i żyjesz w permanentnym strachu. Przy czym fakt akceptacji lub nie, nie ma żadnego wpływu na to, że każdy z nas skończy w ziemi. No z wyjątkiem tych co każą swe prochy rozwiać nad morzem 
Postępuję racjonalnie. Na przykład obecnie jadąc rano do pracy zabieram kolegę i koleżankę z przystanków żeby nie jechali do pracy komunikacją publiczną. Po pracy ich odwożę. To jest racjonalne. Oczywiście w samochodzie jedziemy bez żadnych szmat, w pracy siedzimy bez żadnych szmat. Mamy w firmie na ścianie dozownik z płynem dezynfekującym. Jak ktoś potrzebuje, to może korzystać do woli. W sklepach itp. obiektach noszę szmatę na twarzy, nie dlatego, że wierzę w jej skuteczność w walce z epidemią. Noszę, bo brak szmaty obwarowano karami finansowymi, a mnie szkoda czasu na kłótnie z policją, czy pisanie pism do sądu. Owszem, uznaję skuteczność profesjonalnych masek ochronnych o konkretnych parametrach ale przez rok straszliwej epidemii nie nakazał ich stosowania. Sztab ekspertów i urzędników uznał, że w walce ze straszliwą epidemią wystarczy kawałek szmaty. Przez większość tej straszliwej epidemii sztab ekspertów i urzędników uznawał, że do walki z wirusem wystarczy kawałek byle szmaty, byle jak nakładany albo też kawałek plastiku przed twarzą. Do momentu, w którym sztab ekspertów i urzędników stwierdził, że pokonać wirusa może tylko kawałek szmaty mający po bokach gumki lub sznureczki zakładane na uszy ale już ten sam kawałek szmaty w formie jednolitego elementu tzw. kominka nie wystarcza do walki z wirusem. Człowiek rozsądny jak ja może wysnuć z tego dwa wnioski wzajemnie się nie wykluczające:
- w walce z wirusem najważniejszy nie jest kawałek szmaty na twarzy ale magiczna moc tkwi w tych sznureczkach (gumkach) po bokach,
- sztab ekspertów i urzędników, to debile.
Oczywiście można wysnuć też inne wnioski ale ja, jako wyznawca brzytwy Ockhama biorę najprostsze wytłumaczenie z brzegu. To jednak debile.
Przykładów na to jest mnóstwo i każdy z nas je zna ale nie każdy chce to przyjąć do świadomości i tak, to się nazywa WYPARCIE 
Jak koleżanka wyżej, którą pytam o naukowe podstawy do nakazu noszenia szmaty w otwartej przestrzeni publicznej. Nie w sytuacji, która była opisana przepisem (a w zasadzie wciąż jest), że dotyczy to sytuacji kiedy nie możemy zachować magicznego dystansu 1,5 metra (czemu akurat 1,5 m, a nie 1,25, 1,80, 2,0, 3,0?). Koleżanka nie jest w stanie zracjonalizować takiego oczywistego idiotyzmu więc pisze coś o autobusach, znaczy klasycznie kluczy i stosuje WYPARCIE. W końcu to tylko kawałek szmaty i tylko na 2 tygodnie. Nie wytrzymacie? 
Z racji, że na pohybel władzy zapuściłem brodę, to korzystam z usług barbera, a raczej powabnej barberki. Odbywa się to w reżimie sanitarnym, to jest pani barberka używa maseczki, rękawiczek, dezynfekowanych narzędzi. Ja ze zrozumiałych względów nie mogę mieć maseczki. Źle? Co to przypomina? No przecież wizytę u dentysty
Zaraz ktoś powie, że tak ale strzyżenie nie jest niezbędną potrzebą, a ząb może boleć. Tak ale nikt ze sztabu najmądrzejszych debili w kraju nie określił, że dentysta jest dopuszczalny epidemicznie, gdy boli ząb ale usuwanie kamienia, lakowanie, prostowanie zgryzu czy jak to się nazywa może poczekać do lepszych czasów. Nie, ten sztab debili uznaje, że stomatologiczne zabiegi kosmetyczne są jak najbardziej dopuszczalne ale zabiegi kosmetyczne na włosach, cerze, paznokciach już nie. Te już stanowią straszliwe zagrożenie dla zdrowia i życia społeczeństwa.
Siłownie i tym potrzebne przybytki zostały zamknięte a priori, BO TAK! Siłownie, gdzie odkąd pamiętam stosowano powszechnie środki odkażające, było to nie tylko w dobrym zwyczaju ale też często wymagane aby kończąc korzystać ze sprzętu odkazić go. Można było stosować ograniczenia powierzchniowe jak w handlu czy kościołach i byłoby to łatwe w stosowaniu. Kiedy wiadomo, że do obiektu może wejść 10 osób, to tyle wchodzi. Co drugi sprzęt aerobowy zaklejony taśmą czy coś. NIE!
W ciągu roku epidemii 42 % Polaków przytyło średnio 5,7 kilograma. Tak w tej epidemii, która ponoć najbardziej kosi osoby otyłe... Nie można nie wspomnieć o radosnym wykwicie obumarcia mózgu sztabu ekspertów i urzędników jak zamknięcie lasów sprzed roku
Tak, to było coś! Ależ wirus miał się z pyszna!
Można tak jeszcze długo i więcej ale ja przecież mam WYPARCIE 