Ela210 napisał/a:Snake. W szpitalu uniwersyteckim w Krakowie nowy moloch otwarlo sie mi na wiosnę i zrobilo zakaznym na start, prawie nie ma miejsc.
O respiratory wole nie pytać.
No właśnie, wolisz nie pytać, a jakbyś się zapytała, to byś się dowiedziała, że w 38 milionowym państwie w środku przerażającej pandemii liczba zajętych respiratorów oscyluje między 70-80. W całym kraju. Jeszcze wczoraj na GW wisiał wywiad z jednym panem profesorem z oddziału zakaźnego, który stwierdził, że obecne wzrosty nic nie znaczą, bo po prostu wykonuje się więcej testów, to jest więcej wykrytych osób zakażonych. U niego i kolegów nie notują żadnych wzrostów ciężkich przypadków, osób wymagających hospitalizacji. Wręcz stwierdził, że obserwują łagodniejsze przebiegi choroby. To znaczy u osób, które w ogóle trafiły do szpitala.
Parę tygodni temu słuchałem rozmowy z wiceministrem, który przyznał, że zmniejszają ilość szpitali wyłącznie jednoimiennych oraz ponownie pozwalają na więcej niż jeden etat dla lekarzy z jednoimiennych. Dlaczego, pyta pani redaktor? Noo, tak w zasadzie, bo lekarze się tam nudzą, wychodzą z wprawy w swoich specjalnościach. Czytałem też rozmowę z lekarzem z jednoimiennego. Dawno przeszli na system dyżurowy. W szpitalu zostaje 1-2 lekarzy, a reszta siedzi w domu, bo nie ma tylu pacjentów. No i siedzą, i się nudzą...
Ela210 napisał/a:Jak facet, co deklaruje ze w razie wojny ubierze ekwipunek bojowy, a nie jest w stanie poswiecic sie dla rodaków i ubrać kawałka szmatki na chwilę w miejscu publicznym i zdezynfekować rączek, to nie mam pytań
No przecież zakładam szmatę do sklepu. Dezynfekuję tam, gdzie stoi ochroniarz i żąda od klientów żeby dezynfekować. Nigdzie indziej nie dezynfekuję, dawno przestałem sobie dupę zawracać rękawiczkami. W domu mam dwa spraye do dezynfekcji. Oba leżałyby zakużone gdyby żona ich ładnie nie schowała głęboko do szafy.