Temat dotyczy w sumie ogłupienia z powodu wyglądu i jego skutków.
W sumie ja zaczęłam politycznych off top więc go kończę.:)
Beyondblackie napisał/a:Też mnie to zawsze zadziwiało jak kompletnie ogłupiony facet być potrafi samym wyglądem kobiety
Zdarzyło mi się parę razy, że chociaż ani dla jakiegoś gościa miła nie byłam, ani, tak na serio, nic nas kompletnie nie łączyło, on zachowywał się jakby był na haju. Normalnie, czułam się jakby mnie zamurowało
To chyba też wyjaśnia takie historie kiedy mężczyzna wchodzi w związek z totalną jędzą i trwa w nim tylko dlatego, że "ona taka piękna jest"
Kobiety dość rzadko narzekają na brak atencji ze stronych płci przeciwnej. U panów jedynie kilka górnych % może na to liczyć, reszta jest niewidzialna dla kobiet. Więc dla nie których nawet rozmowa z kobieta może być swego rodzaju wyróżnieniem. Serduszko zaczyna bić, ciśnienie rośnie to i zaczynają sie jąkać.
Jakbyś dokładnie przeczytał co napisałam wcześniej, to byś wiedział, że dla mnie wygląd mężczyzny ma naprawdę małe znaczenie. Nie zwracam uwagi na najprzystojniejszego faceta w pomieszczeniu, a na takiego, który jest najbardziej interesujący. Takie głodne kawałki o tym, że jak gościu nie jest Bradem Pittem, to żadna nawet na niego nie spojrzy, rozpowszechniają zakompleksieni panowie, którzy mają głównie mankamenty charakteru, brakuje im charyzmy i lubią uprawiać męczybułstwo. Bo tak łatwiej. Zamiast coś w sobie zmienić, popracować nad sobą, wolą łazić po internetach i narzekać, że przy wzroście 1.70 m mają przerąbane.
SzczęśćBożę napisał/a:Beyondblackie napisał/a:Też mnie to zawsze zadziwiało jak kompletnie ogłupiony facet być potrafi samym wyglądem kobiety
Zdarzyło mi się parę razy, że chociaż ani dla jakiegoś gościa miła nie byłam, ani, tak na serio, nic nas kompletnie nie łączyło, on zachowywał się jakby był na haju. Normalnie, czułam się jakby mnie zamurowało
To chyba też wyjaśnia takie historie kiedy mężczyzna wchodzi w związek z totalną jędzą i trwa w nim tylko dlatego, że "ona taka piękna jest"
Kobiety dość rzadko narzekają na brak atencji ze stronych płci przeciwnej. U panów jedynie kilka górnych % może na to liczyć, reszta jest niewidzialna dla kobiet. Więc dla nie których nawet rozmowa z kobieta może być swego rodzaju wyróżnieniem. Serduszko zaczyna bić, ciśnienie rośnie to i zaczynają sie jąkać.
Jakbyś dokładnie przeczytał co napisałam wcześniej, to byś wiedział, że dla mnie wygląd mężczyzny ma naprawdę małe znaczenie. Nie zwracam uwagi na najprzystojniejszego faceta w pomieszczeniu, a na takiego, który jest najbardziej interesujący. Takie głodne kawałki o tym, że jak gościu nie jest Bradem Pittem, to żadna nawet na niego nie spojrzy, rozpowszechniają zakompleksieni panowie, którzy mają głównie mankamenty charakteru, brakuje im charyzmy i lubią uprawiać męczybułstwo. Bo tak łatwiej. Zamiast coś w sobie zmienić, popracować nad sobą, wolą łazić po internetach i narzekać, że przy wzroście 1.70 m mają przerąbane.
Podpisuję się.
Akurat męczybulstwo i narzekanie nad swoim marnym losem jest zwyczajnie żałosne, nawet dla postronnej osoby tej samej płci : -) Chociaż już taki facet poniżej 1,6 m już by musiałby nadrabiać czymś innym, ale taki Danny de Vito to ma gadane chociaż
Beyond. Czasami nie w sobie jak czegoś zmienić. Nie stworzysz nowej osobowości, nie stworzysz nowego ciała. Coś takiego to iluzja dawania nadziei, że jeszcze ktoś ma szansę. BS. Ci ludzie nie są w stanie wyjść ze swojego kokonu z szamba i nigdy nie wyjdą bez terapii szokowej.
Beyond. Czasami nie w sobie jak czegoś zmienić. Nie stworzysz nowej osobowości, nie stworzysz nowego ciała. Coś takiego to iluzja dawania nadziei, że jeszcze ktoś ma szansę. BS. Ci ludzie nie są w stanie wyjść ze swojego kokonu z szamba i nigdy nie wyjdą bez terapii szokowej.
Nie da się stworzyć nowej osobowości i trzeba "wychodzić do ludzi" z tym co się ma, ale to też stopniowo coś zmienia. Może nie samą osobowość, ale usprawnia funkcjonowanie, cp daje bardzo podobny efekt.
Lucek, osobowości zmienić się nie da, ale można się zmienić w pewnych obszarach. Z pomocą dobrego terapeuty można przezwyciężyć najbardziej upierdliwe mankamenty swojego charakteru. Jeżeli zaś chodzi o ciało, to przecież można schudnąć, przytyć, przypakować, inaczej się ubrać. Na wzrost nie ma nikt wpływu, ale pozbycie się kompleksu w temacie, dodajepewności siebie.
Lucek, osobowości zmienić się nie da, ale można się zmienić w pewnych obszarach. Z pomocą dobrego terapeuty można przezwyciężyć najbardziej upierdliwe mankamenty swojego charakteru. Jeżeli zaś chodzi o ciało, to przecież można schudnąć, przytyć, przypakować, inaczej się ubrać. Na wzrost nie ma nikt wpływu, ale pozbycie się kompleksu w temacie, dodajepewności siebie.
Kompleks jest sprawą psychiki.
W terapie osobiście nie wierzę na tym polu. Już fanatyczna autosugestia bardziej by działała (kontra)
Co do fizyczności pełna zgoda.
Lucek, osobowości zmienić się nie da, ale można się zmienić w pewnych obszarach. Z pomocą dobrego terapeuty można przezwyciężyć najbardziej upierdliwe mankamenty swojego charakteru. Jeżeli zaś chodzi o ciało, to przecież można schudnąć, przytyć, przypakować, inaczej się ubrać. Na wzrost nie ma nikt wpływu, ale pozbycie się kompleksu w temacie, dodajepewności siebie.
Uważam podobnie. Każdy jest do „zrobienia lub naprawy” z zewnątrz i wewnątrz, przy dobrych chęciach oczywiście i odrobinie samozaparcia. Nie przeskoczy się tylko ograniczeń fizycznych, w tym wzrostu.
A jeśli tak, to w czym problem?
Ano w tym, że wygodnie jest siedzieć w kokonie. Rola ofiary losu jest wbrew pozorom bardzo wygodna, można się tym okryć jak ciepłym kocykiem.
140 2020-02-29 13:13:51 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2020-02-29 13:15:23)
CCCatch napisał/a:Kurde, mnie to chyba żadna najwspanialsza cecha charakteru nie przekona do nawiązania bliższej relacji z chłopakiem, który nie jest dla mnie atrakcyjny z wyglądu.
Nie wiem ile masz lat, ale wcale bym się nie zdziwiła, że nie więcej niż około dwudziestki
Jeżeli trafiłam, to takie myślenie jest zupełnie normalne na tym etapie. Chłopak ma być przystojny, ma być ciacho, a koleżanki mają zazdrościć
To nie jest tak, że ja nie mam swojego typu czy, że nie jest mnie w stanie jakiś facet porazić samym wyglądem- jak najbardziej. Tylko, jak dla mnie, to jest faza krótka i przejściowa. Bardziej taka reakcja seksualno- fizjologiczna niż coś poważnego. To wystarczy na jakieś jednorazowe bara bara, i tyle w temacie.
Jeżeli mężczyzna mnie nie potrafi zaintrygować swoim intelektem, poczuciem humoru, wiedzą, talentami i charakterem, to nie mamy w ogóle o czym rozmawiać. O ile przekonam się do charyzmatycznego "brzydala", to pustogłowy model nigdy mnie nie zakręci. I tu nie chodzi tylko o jakąś oczywistą głupotę, ale jak np. nie mamy podobnego śmianka, ani nie podzielamy żadnych zainteresowań, to też z tego nic nie będzie. Rzadko za to spotkałam się z tym, że facet z którym nadajemy na tych samych falach, mi się nie spodobał. Musiałby być chyba otyły albo kompletnie niehigieniczny by od siebie odrzucić.
Najbardziej jednak na minus działa, w moim przekonaniu, słaby charakter. Nawet najmniejszy przebłysk tego, że gościu jest użalająca się nad sobą jęczybułą, czyni go totalnie aseksualnym i azwiązkowym.
Niestety kochana nie trafiłaś - bliżej mi do 30-stki ale mentalnie w pewnych kwestiach to z 16-18, m.in. właśnie w miłości
Z jednym natomiast się nie zgodzę - "Chłopak ma być przystojny, ma być ciacho, a koleżanki mają zazdrościć" - co to to nie, facet ma być dla mnie i ma podobać się MI. W innym moim wątku opisywałam moją krótką relację z facetem, który baaardzo mi się podobał (czas przeszły użyty właściwie), a moja najlepsza przyjaciółka określiła jego wygląd "pe*alskim", no ale to była jej opinia.
No niestety często tak jest, że jak facet przystojny, to - jak trafnie określiłaś - pustogłowy, ale niestety równie często facet fajny, inteligentny i ogólnie ciekawy - niezbyt "wyględny"
Niewykluczone, że otaczający mnie na co dzień ludzie "wyrobili" we mnie wysokie wymagania. Jestem odbierana jako osoba atrakcyjna, często słyszę różnego rodzaju komplementy, aczkolwiek nie jestem sama przekonana co do swojej atrakcyjności, a mimo to mało który facet jest w stanie sprawić, że jego wygląd zetnie mnie z nóg...taaaak, mam naprawdę nierówno pod sufitem
Lucyfer666 napisał/a:Beyond. Czasami nie w sobie jak czegoś zmienić. Nie stworzysz nowej osobowości, nie stworzysz nowego ciała. Coś takiego to iluzja dawania nadziei, że jeszcze ktoś ma szansę. BS. Ci ludzie nie są w stanie wyjść ze swojego kokonu z szamba i nigdy nie wyjdą bez terapii szokowej.
Nie da się stworzyć nowej osobowości i trzeba "wychodzić do ludzi" z tym co się ma, ale to też stopniowo coś zmienia. Może nie samą osobowość, ale usprawnia funkcjonowanie, cp daje bardzo podobny efekt.
Należy wziąć poprawkę, że wraz to może być najzwyczajniej za mało...
142 2020-03-06 00:01:35 Ostatnio edytowany przez DiMatteo (2020-03-06 00:02:23)
Ja tak mam, że spotykam się z dziewczyną, która nie do końca mi się podoba. Nie jest brzydka bo inaczej bym się z nią nie spotkał drugi raz
ale ma takie rzeczy w wyglądzie, które mi się nie podobają. Najgorsze jest to, że są to sprawy, które by mogła zmienić: żółte zęby, taki tandetne
kolczyki i trochę nie podoba mi się jak się ubiera - w komplecie z tymi kolczykami wygląda trochę jak z lat 90':)
Przez to wszystko nie potrafię jej powiedzieć żadnego komplementu.
Próbuję się przekonać bo jest miła, wesoła, mamy o czym gadać, interesuje się moim sprawami, widać, że jej zależy, jakoś mnie pociąga bo jak
się przytulamy czy coś więcej to jest fajnie ale z drugiej strony przez te detale w wyglądzie coś mnie od niej odpycha.
Po co się przekonujesz na siłę, skoro wiesz że to nie wypali. Wymieniłeś jej wady, ale zalety gdzieś poszły w las...
Ja tak mam, że spotykam się z dziewczyną, która nie do końca mi się podoba. Nie jest brzydka bo inaczej bym się z nią nie spotkał drugi raz
ale ma takie rzeczy w wyglądzie, które mi się nie podobają. Najgorsze jest to, że są to sprawy, które by mogła zmienić: żółte zęby, taki tandetne
kolczyki i trochę nie podoba mi się jak się ubiera - w komplecie z tymi kolczykami wygląda trochę jak z lat 90':)
Przez to wszystko nie potrafię jej powiedzieć żadnego komplementu.
Próbuję się przekonać bo jest miła, wesoła, mamy o czym gadać, interesuje się moim sprawami, widać, że jej zależy, jakoś mnie pociąga bo jak
się przytulamy czy coś więcej to jest fajnie ale z drugiej strony przez te detale w wyglądzie coś mnie od niej odpycha.
O ile żółte zęby rzeczywiście mogą razić, bo zwykle, ale nie zawsze, świadczą o zaniedbaniu, o tyle cała reszta wynika z jej gustu i stylu w jakim ta dziewczyna wyraźnie dobrze się czuje, co Ty z kolei możesz podzielać lub nie, ale nie możesz narzucać jej w co ma się ubierać albo jakie nosić kolczyki. Nie ma nic gorszego, jak partner, który oczekuje, że zrezygnujemy z siebie po to tylko, aby mu się podobać. Tak, wiem, nie robisz tego, a przynajmniej nic na ten temat nie wspominasz, ale jak długo?
Z drugiej strony samo stwierdzenie "próbuję się przekonać" świadczy, że Ty jej nie akceptujesz i zmuszasz się do kolejnych spotkań, a to przecież nie tak ma być.
Uważam, że po prostu między ludźmi musi pyknąć... Na wszystkich płaszczyznach. Mój mąż twierdził, że się już nie ożeni. Bo nie i już, to go nie interesuje. Jedną zonę miał. Poznaliśmy się i odmieniło mu się o 180 stopni. Po 3 miesiącach chciał się żeni. Od skrajnego nie, do ekspresowego tak.
Ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że podoba mi się określony typ facetów i z charakteru i z wyglądu. Także na innych nie patrzyłam, bo zwyczajnie nie jestem zainteresowana.
146 2020-03-06 01:15:52 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-03-06 01:16:53)
Zeby maja byc zdrowe, a nie biale. Kolor zebow moze miec taki z natury i to nie znaczy, ze nie dba o zdrowie i higiene.
Wybielanie zebow nie jest zdrowe na dluzsza mete.
Ja wiem, ze Ameryka wkreca inaczej, ale jestesmy w Europie. Troche wiedzy na temat uzebienia ludzkiego by sie przydalo.
Co do ubioru to nie snilabym sie wtracac. Jak mnie to razi to sie nie spotykam.
Ja tak mam, że spotykam się z dziewczyną, która nie do końca mi się podoba. Nie jest brzydka bo inaczej bym się z nią nie spotkał drugi raz
ale ma takie rzeczy w wyglądzie, które mi się nie podobają. Najgorsze jest to, że są to sprawy, które by mogła zmienić: żółte zęby, taki tandetne
kolczyki i trochę nie podoba mi się jak się ubiera - w komplecie z tymi kolczykami wygląda trochę jak z lat 90':)
Przez to wszystko nie potrafię jej powiedzieć żadnego komplementu.
Próbuję się przekonać bo jest miła, wesoła, mamy o czym gadać, interesuje się moim sprawami, widać, że jej zależy, jakoś mnie pociąga bo jak
się przytulamy czy coś więcej to jest fajnie ale z drugiej strony przez te detale w wyglądzie coś mnie od niej odpycha.
To se poszukaj innej i nie marnuj Jej i swojego czasu.
148 2020-03-06 08:25:33 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-03-06 08:25:53)
Zeby maja byc zdrowe, a nie biale. Kolor zebow moze miec taki z natury i to nie znaczy, ze nie dba o zdrowie i higiene.
Wybielanie zebow nie jest zdrowe na dluzsza mete.
Ja wiem, ze Ameryka wkreca inaczej, ale jestesmy w Europie. Troche wiedzy na temat uzebienia ludzkiego by sie przydalo.Co do ubioru to nie snilabym sie wtracac. Jak mnie to razi to sie nie spotykam.
Święte słowa Chociaż sam przyznam się też zazdroszczę każdemu posiadaczowi pięknych białych zębów. Ja mam zdrowe, ale nigdy nie były białe.
149 2020-03-06 09:04:31 Ostatnio edytowany przez DiMatteo (2020-03-06 09:04:54)
O ile żółte zęby rzeczywiście mogą razić, bo zwykle, ale nie zawsze, świadczą o zaniedbaniu, o tyle cała reszta wynika z jej gustu i stylu w jakim ta dziewczyna wyraźnie dobrze się czuje, co Ty z kolei możesz podzielać lub nie, ale nie możesz narzucać jej w co ma się ubierać albo jakie nosić kolczyki. Nie ma nic gorszego, jak partner, który oczekuje, że zrezygnujemy z siebie po to tylko, aby mu się podobać. Tak, wiem, nie robisz tego, a przynajmniej nic na ten temat nie wspominasz, ale jak długo?
Z drugiej strony samo stwierdzenie "próbuję się przekonać" świadczy, że Ty jej nie akceptujesz i zmuszasz się do kolejnych spotkań, a to przecież nie tak ma być.
W tym przypadku to raczej nie zaniedbanie tylko... kawa. Nie mogę jej narzucać nic ale chciałbym kiedyś jej to jednak jakoś zasugerować.
Ja kiedyś nosiłem małą bródkę, moja była dziewczyna zasugerowała, że może lepiej by mi było w pełnym zaroście i spróbowałem zobaczyć jak to wygląda i tak zostało.
Próbuję się przekonać bo ja od początku w tej znajomości byłem bardziej bierny - po pierwszym spotkaniu nie zależało mi wcale na drugim ale widzę, że w miarę jak ja poznawałem to to mój stosunek do niej się zmieniał. Z charakteru mi odpowiada jak najbardziej, a w sumie to już mam grubo powyżej 30-tki więc ciężko jest w tym wieku znaleźć kogoś fajnego z charakteru i z tzw. czystą kartą. Obiektywnie patrząc wiem, że te rzeczy, które wymieniłem, że mi się u niej podobają nie są aż tak ważne ale jednak mi to trochę przeszkadza.
Olinka napisał/a:O ile żółte zęby rzeczywiście mogą razić, bo zwykle, ale nie zawsze, świadczą o zaniedbaniu, o tyle cała reszta wynika z jej gustu i stylu w jakim ta dziewczyna wyraźnie dobrze się czuje, co Ty z kolei możesz podzielać lub nie, ale nie możesz narzucać jej w co ma się ubierać albo jakie nosić kolczyki. Nie ma nic gorszego, jak partner, który oczekuje, że zrezygnujemy z siebie po to tylko, aby mu się podobać. Tak, wiem, nie robisz tego, a przynajmniej nic na ten temat nie wspominasz, ale jak długo?
Z drugiej strony samo stwierdzenie "próbuję się przekonać" świadczy, że Ty jej nie akceptujesz i zmuszasz się do kolejnych spotkań, a to przecież nie tak ma być.W tym przypadku to raczej nie zaniedbanie tylko... kawa. Nie mogę jej narzucać nic ale chciałbym kiedyś jej to jednak jakoś zasugerować.
Ja kiedyś nosiłem małą bródkę, moja była dziewczyna zasugerowała, że może lepiej by mi było w pełnym zaroście i spróbowałem zobaczyć jak to wygląda i tak zostało.
Próbuję się przekonać bo ja od początku w tej znajomości byłem bardziej bierny - po pierwszym spotkaniu nie zależało mi wcale na drugim ale widzę, że w miarę jak ja poznawałem to to mój stosunek do niej się zmieniał. Z charakteru mi odpowiada jak najbardziej, a w sumie to już mam grubo powyżej 30-tki więc ciężko jest w tym wieku znaleźć kogoś fajnego z charakteru i z tzw. czystą kartą. Obiektywnie patrząc wiem, że te rzeczy, które wymieniłem, że mi się u niej podobają nie są aż tak ważne ale jednak mi to trochę przeszkadza.
Ludzie kawe pija codziennie i zeby nie koniecznie maja problem z kolorem. Moze genetycznie taki ma kolor kosci.
Nie chcialabym sie spotykac z kims takim jak Ty. Podejscie masz straszne.
Próbuję się przekonać bo ja od początku w tej znajomości byłem bardziej bierny - po pierwszym spotkaniu nie zależało mi wcale na drugim ale widzę, że w miarę jak ja poznawałem to to mój stosunek do niej się zmieniał. Z charakteru mi odpowiada jak najbardziej, a w sumie to już mam grubo powyżej 30-tki więc ciężko jest w tym wieku znaleźć kogoś fajnego z charakteru i z tzw. czystą kartą. Obiektywnie patrząc wiem, że te rzeczy, które wymieniłem, że mi się u niej podobają nie są aż tak ważne ale jednak mi to trochę przeszkadza.
Tak jak Ci tu piszą, zostaw ją w spokoju, bo i tak nic z tego nie będzie.
Stosunek do niej ci się zmieniał wraz z upływem czasu jak nikogo innego nie mogłeś sobie znaleźć, a nie dlatego, że ją poznawałeś.
Takie głodne kawałki, to możesz pociskać u cioci na imieninach, a prawda jest taka, że z braku laku na bezrybiu i rak ryba, cały sekret.
taki Danny de Vito to ma gadane chociaż
Mhm... i wcale nie ma żadnego znaczenia fakt, że od dekad jest jednym z najlepiej opłacanych aktorów na świecie
oraz reżyserem i producentem kinowych hitów, to tylko taki skromny dodatek do ogólnej wrodzonej zajebistości
P.S.
Kolejny już nie pamiętam który na forum wątek z cyklu "Wygląd nie ma znaczenia, ale..." gdzie okazuje się, że jednak znaczenie ma i to zasadnicze.
No ale...
Ja tak mam, że spotykam się z dziewczyną, która nie do końca mi się podoba. Nie jest brzydka bo inaczej bym się z nią nie spotkał drugi raz
ale ma takie rzeczy w wyglądzie, które mi się nie podobają. Najgorsze jest to, że są to sprawy, które by mogła zmienić: żółte zęby, taki tandetne
kolczyki i trochę nie podoba mi się jak się ubiera - w komplecie z tymi kolczykami wygląda trochę jak z lat 90':)
Przez to wszystko nie potrafię jej powiedzieć żadnego komplementu.
Próbuję się przekonać bo jest miła, wesoła, mamy o czym gadać, interesuje się moim sprawami, widać, że jej zależy, jakoś mnie pociąga bo jak
się przytulamy czy coś więcej to jest fajnie ale z drugiej strony przez te detale w wyglądzie coś mnie od niej odpycha.
To się nigdy dobrze nie kończy. Sama kiedyś chciałam dać szanse facetowi który mi się nie podobał fizycznie, jezu a takie miał fajne cechy charakteru, mimo to się spotykaliśmy a później już mnie obrzydzał. Zmarnowałam więc jego czas i swój.
To się nigdy dobrze nie kończy. Sama kiedyś chciałam dać szanse facetowi który mi się nie podobał fizycznie, jezu a takie miał fajne cechy charakteru, mimo to się spotykaliśmy a później już mnie obrzydzał. Zmarnowałam więc jego czas i swój.
Dokładnie tak to się właśnie kończy. Zawsze. A bajki z mchu i paproci o tym jak to ktoś tam z kimś tam kiedyś tam się spotykał...
No może i się kiedyś spotykał, ale w ostatecznym rozrachunku jednak nic z tego nie wyszło, bo pewnych rzeczy nie da się obejść,
pomimo chęci szczerych i górnolotnych deklaracji (zwłaszcza na anonimowym forum) prędzej czy później życie brutalnie to weryfikuje.
154 2020-03-08 15:56:27 Ostatnio edytowany przez jjbp (2020-03-08 15:57:22)
Myślę że partner musi nam się podobać przynajmniej w jakimś akceptowalnym stopniu. Nie może odrzucać lub obrzydzac. Ale też wielokrotnie miałam tak że poznawalam faceta zupełnie neutralnego dla mnie z wyglądu, ani przystojny ani brzydki, chłopak jakich wiele ale przy bliższym poznaniu i przyjrzeniu się zaczynałam zauważać detale które w miarę poznawania się coraz bardziej mnie kręciły. A to barwa głosu, a to sposób gestykulacji, a to pieprzyk w jakimś uroczym miejscu, kolor oczu, doleczek w policzku, ładne dłonie, piegowaty nos w lecie - generalnie rzeczy na które w pierwszej chwili nie zwraca się raczej uwagi. Ale im bardziej zaczynałam lubić wnętrze tym więcej rzeczy dostrzegalam w zewnętrzu. Więc czy ten wygląd się liczy czy nie liczy to nie zawsze taka prosta sprawa
Był tu całkiem niedawno wątek dziewczyny, która spotykała się z facetem, który nie bardzo jej się podobał, bo chyba łysy był i niski, ale reagowała reaktywnie na jego bliskość i było pełno osób, które twierdziły , że jak dobry facet, to go pokocha i będą szczęśliwi na wieki. Tak więc wygląda na to, że wielu wierzy w potęgę wspaniałego wnętrza, które przykryje całą resztę.
Po raz milion pięćset sto dziewięćset któryś tam, wnętrze można sobie w rzyć wsadzić jeśli zewnętrze jest na minus...
*) Chyba że w grę wchodzi czysta kalkulacja.
Znam to określenie w troszkę wulgarniejszej wersji, że nikt nie będzie chciał czegoś poważniejszego z drugą osobą, tak długo, jak nie będzie chciała drugiej osoby nagiej w łóżku.
im bardziej zaczynałam lubić wnętrze tym więcej rzeczy dostrzegalam w zewnętrzu. Więc czy ten wygląd się liczy czy nie liczy to nie zawsze taka prosta sprawa
Jest bardzo prosta, kiedy dobrze sobie przypomnisz ile z tych relacji wyszło poza etap gadki szmatki o duperelach ze znajomym
A mi dalej nikt nie wpadł w oko niby dotarło już do mnie to, że źle robię zwracając tak dużą uwagę na wygląd, ale bardzo ciężko wcielić to w życie. Chyba nigdy nikogo nie znajdę
A mi dalej nikt nie wpadł w oko
niby dotarło już do mnie to, że źle robię zwracając tak dużą uwagę na wygląd, ale bardzo ciężko wcielić to w życie. Chyba nigdy nikogo nie znajdę
Czasami tak bywa
Życie samemu też ma sporo plusów.
161 2020-03-08 19:08:59 Ostatnio edytowany przez jjbp (2020-03-08 19:09:43)
jjbp napisał/a:im bardziej zaczynałam lubić wnętrze tym więcej rzeczy dostrzegalam w zewnętrzu. Więc czy ten wygląd się liczy czy nie liczy to nie zawsze taka prosta sprawa
Jest bardzo prosta, kiedy dobrze sobie przypomnisz ile z tych relacji wyszło poza etap gadki szmatki o duperelach ze znajomym
Nie będę bawić się w statystyki ile osób ma jak ja a ile ma inaczej. Mogę mówić tylko za siebie i mi się takich sytuacji jak odpisałam wyżej kilka zdarzyło coś przewazylo na strone 'dania szansy' mimo że facet z wyglądu nie powalal.
Trzeba rozróżnić "nie powala" od "odrzuca".
W pierwszym wypadku jak najbardziej może się zdarzyć, że spodoba się z czasem, tym bardziej, że w miarę poznawania się odbiór cech charakteru zaczyna również rzutować na postrzeganie wyglądu. To nie jest żaden wymysł.
W drugim - niestety nic się nie zmieni niezależnie od osobowości tego człowieka. W takiej sytuacji "dawanie szansy" i próby przekonania się do niego, są tylko zabieraniem mu czasu i marnowaniem swojego.
Nie musi na początku być olśnienia, ale nie może być odpychania. Nie oszukamy reakcji ciała i trzeba to obserwować. Już to pisałam, chyba nawet w tym wątku.
Znam to określenie w troszkę wulgarniejszej wersji, że nikt nie będzie chciał czegoś poważniejszego z drugą osobą, tak długo, jak nie będzie chciała drugiej osoby nagiej w łóżku.
Absolutnie się zgadzam. Amen.
Trzeba rozróżnić "nie powala" od "odrzuca".
W pierwszym wypadku jak najbardziej może się zdarzyć, że spodoba się z czasem, tym bardziej, że w miarę poznawania się odbiór cech charakteru zaczyna również rzutować na postrzeganie wyglądu. To nie jest żaden wymysł.
W drugim - niestety nic się nie zmieni niezależnie od osobowości tego człowieka. W takiej sytuacji "dawanie szansy" i próby przekonania się do niego, są tylko zabieraniem mu czasu i marnowaniem swojego.
Nie musi na początku być olśnienia, ale nie może być odpychania. Nie oszukamy reakcji ciała i trzeba to obserwować. Już to pisałam, chyba nawet w tym wątku.
Zgadzam się. Wcale nie trzeba wyglądać bóg wie jak żeby przyciągac płeć przeciwna. Dyskwalifikuje nas kompletnie tylko jeśli w czyimś postrzeganiu jesteśmy odrzucający.
No właśnie, wygląd to ogólne wrażenie, ktoś może odrzucać bo kojarzyć się z kimś z przeszłosci przykrym lub cokolwiek. W każdym razie nie chodzi o jakieś konkretne rysy twarzy czy sylwetki.
Jeśli za wygląd uznamy całość odbioru to mozna się zgodzić ze ma znaczenie.
Ale jeżeli kogoś odrzucają jakieś elementy typu nie taki ubiór czy fryzura czy brak hollywoodzkich zębów to ma problem.
A mi dalej nikt nie wpadł w oko
niby dotarło już do mnie to, że źle robię zwracając tak dużą uwagę na wygląd, ale bardzo ciężko wcielić to w życie. Chyba nigdy nikogo nie znajdę
Do odważnych i wytrwałych świat należy Zatem nie poddawaj się
Grunt to pokonać te pierwsze progi atrakcyjności a dalej już powinno pójść gładko:)
CCCatch napisał/a:A mi dalej nikt nie wpadł w oko
niby dotarło już do mnie to, że źle robię zwracając tak dużą uwagę na wygląd, ale bardzo ciężko wcielić to w życie. Chyba nigdy nikogo nie znajdę
Do odważnych i wytrwałych świat należy
Zatem nie poddawaj się
Grunt to pokonać te pierwsze progi atrakcyjności a dalej już powinno pójść gładko:)
Dokładnie!
Ja znam wielu mało urodziwych chłopaków, którzy mają taką niesamowitą osobowość, są pozytywnie nastawieni do świata, mają dużo energii, mają poczucie humoru, że mają lepsze powodzenie niż większość tych przystojniaczków
Sama czytałam kiedyś opinię facetów, że jak jest bardzo ładna dziewczyna, ale zimna, wredna to nikt jej nie zechce, a zabawna szara myszka może być o wiele atrakcyjniejsza. I to działa w obie strony- kobiety też nie polecą na super mięśniaka, jeśli będzie wredny, chamski i nieczuły, a może im się spodobać zabawny "misio". Nie ma reguły
Ja znam wielu mało urodziwych chłopaków, którzy mają taką niesamowitą osobowość, są pozytywnie nastawieni do świata, mają dużo energii, mają poczucie humoru, że mają lepsze powodzenie niż większość tych przystojniaczków
Tylko pewnie tobie jakoś żaden z nich w oko nie wpadł. Temat wielokrotnie wałkowany na forum.