Ela210 napisał/a:Oby utwierdzili się mocno, bo idę o zaklad, ze po słowach przysięgi i ślubuję wierność postanowieniom Konstytucji bedzie dzisiaj śmiech na sali, bo trudno tego z powagą posluchać.:D
Może i tak ale kogo ten śmiech obchodzi? Z drugiej strony śmiech to zdrowie, więc i druga strona może się pośmiać z opozycji. Na przykład jak opozycja mówi, że jakaś pseudo izba SN złożona z sędziów wybranych przez pseudo KRS stwierdziła ważność wyborów, więc były to pseudo wybory i to będzie taki pseudo prezydent. Jednocześnie opozycyjni posłowie i senatorowie nie zrzekają się swoich pseudo mandatów uzyskanych w wyborach, których ważność stwierdziła ta sama pseudo izba SN złożona z tych samych ludzi od pseudo KRS. Ja już mam po dziurki w nosie tego wzajemnego przerzucania się takimi durnotami przez obie strony i wielu ludzi też. Już mi się tego nawet czytać i słuchać nie chce.
To po co o tym piszesz? Niby tego znieść nie możesz a sam wnosisz tutaj te treści wprost :-P
Już zresztą chyba wszyscy niezadowoleni z wyników wyboru przełknęli tę gorzką pigułkę, bo i nie ma się co rzucać. Niewielką przewagą, ale ostatecznie Duda jednak wygrał. Teraz pisowcy mają też lekcję do odrobienia, bo chyba im się wydawało, że większość narodu ich popiera, a tu cały rząd ciężko pracował w kampanii prezydenckiej, do pracy zaprzęgnięto tubę propagandową o największej ponoć oglądalności w kraju, która dociera do wszystkich jego zakątków, a to jeszcze świeżo po kilku latach rządów, gdzie rzucano na niespotykaną dotąd skalę socjalem, aby do siebie naród przekonać. I teraz, po tych wszystkich wysiłkach okazało się, że ta w pocie czoła i z użyciem zagrywek nie fer wygrana jest, ale ledwo ledwo o włos. Jak więc czegoś nie zmienią, to w następnych wyborach słabiutko może być, bo dotychczasowy elektorat w części pożegna się z tym światem, a i może wkurzą się ci, którzy dotychczas stali na uboczu i wyborach udziału nie brali.
Mówi się o zaostrzeniu kursu, ale czy warto? Z drugiej strony niech lecą jak ćmy do świecy w tym swoim narcystycznym zaślepieniu uważając się za zbawców narodu, ale zupełnie się z połową tego narodu nie licząc.