ulle napisał/a:postblue001 napisał/a:Jaki problem?
Jaki problem? No nie osłabiaj mnie. Toż masz ze sobą problem i dużo by o tym pisać, ale czy ciebie w ogóle to interesuje?
Już wcześniej pisałam Ci o tym, ale ty odniosłaś się do tego bardzo lakonicznie, jednak o tym burasie rozpisałaś się ponad miarę. Masz problem i jeśli tego nie pojmiesz, to jesteś na dobrej drodze, by spaprac sobie swoje życie osobiste, bo następny twój facet też będzie jak rzut ślepa kula w płot. Chcesz tego dla siebie?Musze nad sobą popracować, to jest pewne. Nie wiem tylko czy kiedykolwiek będę w stanie komukolwiek zaufać.
Nie mogę wyjść z podziwu jak można traktować ludzi.
Ludzi można traktować w różny sposób, w taki jaki się komuś podoba.
Cała zabawa polega po prostu na tym, że należy mieć swoje zasady i pilnować swoich granic. Tak cię będą traktowali, jak ty im pozwolisz.
Jeśli widzisz, że ktoś nieźle sobie z tobą poczyna, to metoda na obronę samej siebie nie jest kłótnia z tą osobą i robienie z siebie pośmiewiska, lecz stanowcze zwrócenie komuś uwagi, że nie życzysz sobie tego rodzaju zachowań i że jeśli coś takiego się powtórzy, to ty podziękujesz za ciąg dalszy. Tak się zachowuje normalny człowiek, taki który nie da sobie pluc w kasze. I konsejwetnie stoisz za swoim słowem, żeby nie wiem co się działo. Tymczasem ty w tej i tamtej znajomości przeszłaś sama siebie, jakbyś prosiła się o baty. Większość ludzi nie chciaalby zrobić ci krzywdy, ale są niestety tacy, którzy z tego żyją. Postępują nie fair, bo MOGA, a ty możesz dziwić się temu od świtu do nocy, od poniedziałku do niedzieli i od stycznia do grudnia, a oni i tak nie przestaną, bo lubia siebie takich, jakimi są.
Zaufasz, zaufasz. Wystarczy, że ten zadzwoni, powie ci byle co i znowu mu zaufasz.
Zacznij porządna terapię, a przekonasz się, że wyjdziesz z tego, jako inny człowiek i na pewno nie będziesz bała się komuś zaufać. Będziesz po prostu na tyle siebie pewna, że na mile odróżnisz chwasta od pożytecznej rośliny.