Cześć
Jestem z facetem od roku, a właściwie obecnie minął miesiąc od zerwania z mojej strony.
Zaczynając od początku, poznaliśmy się przez neta, ale jakoś po msc zaczęliśmy się spotykać na żywo, po jakiś 2 msc stwierdził, że nie wie czy to jest to i że dajemy sobie w takim razie msc żeby zobaczyc co dalej, myślałam, ze to koniec, ale jednak postanowił spróbowac dalej. Była to gwiazdka, zapytałam go więc przy okazji czy właściwie za pół roku pójdzie ze mną na slub przyjaciółki, trochę ten temat omijał, "zlewał", w końcu z niego wydusiłam prawdziwą odpowiedź, a raczje obawy z jego strony, że nie wie czy jeszcze będziemy razem więc sam nie wie czy zgodzić się i ze mną na niego pójść. Bo uważa, że jak minie to pół roku to będzie rok od naszej znajomosci i jeśli nie poczuje czegoś wiecej, a raczej miłości która po roku już najlepiej powinna być to to chyba między nami będzie trzeba zakończyc. Rozmawialiśmy o tym pare razy, ja sama mówiłam mu, że jak będzie się wyznaczać granice, jakies daty na ustalenie czy to jest to czy nie, to mozna oszalec i jakie tu prawdziwe emocje, uczucia się moga pokazać skoro się w to z zaufaniem sami nie wpuszaczamy. Powinno się być w takich sytuacjach ufnym,próbowac i tyle, a nie się spinać i zastanwiac się co to będzie i czy warto coś razem planowac za pół roku...
Ok minęło pół roku był już sierpień i ślub i wszystko fajnie, po dordze różne sytuacje, jak to w życiu. W listopadzie sama stwierdziłam, że wkurza mnie to, że mało spotykamy się z innymi ludźmi, że u nas dużo czasu zaplanowego prawie, że dokładnie, bo sam ma dużo pracy, i powiedziałam, mu, że zróbmy sobie tydzien bez spotkania się, po którym on stwierdził, że jakoś nie tęsknił, a ja z kolei odchodziłam od zmyslów. Ok wysłchaliśmy się i stwierdziliśmy, ze przez cały listopad staramy się na maksa,on dużo zmienił na plus, czułam się jeszcze szczęśliwsza, zrobił się grudzień, nikt tematu nie poruszął, ja sama myslalam, ze problem z głowy i jest pięknie, że może pierścionek hah itp. A on zapraszając na spotkanie, gdzie zarezerwował stolik, chwytając mnie za rękę mówi, że chyba nie czuje więcej do mnie, nie tyle, żeby mógl powiedziec mi że mnie kocha i że po mnie też nie widzi uczuć za bardzo, a ja go zaskoczyłam swoimi uczuciami, ze nie spodziewałam sie takiej jego mowy, że czułam, że naprawdę się w tym listopadzie poprawił itp. Zupełnie mnie zamurowało.
Po tygodniu jednak przerwy spotykamy sie znowu, głaszcze mnie po raz po kolanie, łapie za rekę i mówi to samo, ze tydzień nic nie zmienił, że nie myślał o mnie, ale tak cieszyl się, że dziś się widzimy. W końcu po rozmowie, gdzie zaproponwał świeta i sylwestra bez siebie, zeby tak msc minął na myślenie, na czas bez siebie. Ja jednak sama p rozmowie z nim stwierdziłam, ze nas kończe. Że kończę związek. Minął msc ponad trochę, ja w czasie tego wszystkiego miałam dużo zajęć szczególnie na początku i za bardzo o nim nie myślałam. Parę razy płakałam...jednak jakoś tak nie tęskniłam za nim, nie wiem co mam o tym myśleć? Może się uodportniłam, moze to przez to, że to ja zerwałam bo nie chcialam czekac jak głupia na spotkanie po msc, może podesżłam do teog racjonalnie. Zapomniałam wspomnieć, że powiedziałam mu, że ko kocham, że go pokochałam. Uważałam tak dlatego,że bardzo dobrze się z nim czułam, bezpiecznie, uspokjałam się przy nim, lubiłam rozmowy z nim, zbliżenia, po prostu spędzać czas.
Dziś widziałam się z nim po tym msc, żeby coś mu oddac, widziałam sie z nim z 6 godzin, gadmay, jemy obiad, zgrywamy zdjęcia od siebie. On później siedząc na łózku pyta się mnie w końcu, czy chciałabym jeszcze kiedyś wypić z nim cherbate, albo wpaść na obaid, albo oglądnąc netflixa itd. Pytam się dlaczego teog chce?
a on, że przemyslal to wszystko o czym mówiłam. Czyli, że dla mnie miłość, chęc bycia z kimś, to właśnie ta swoboda w byciu razem, ta bliskość, dotyk, wspólne rozmowy, chęć bycia razem, swoboda itp. , że nie zawsze wie się na 100% czy to jest to,że to decyzja, czucie itp. dlatego też stwierdził, że chce spróbowac jeszcze raz, że chce ponowanie w nas wejść, wiecej rozmawiać o uczuciach, o tym co nam się podoba i nie w nas, o wiekszej ilości czasu razem. Mówiąc mi to, byłam szczerze mówiąc szczęśliwa, ze chce wrócic, że takie coś mówi. Jednakże czułam się trochę pusta w srodku, moze to wina medytacji hehe i ostatnio większego mojefo spokoju, nie wiem , nie wiem tez co zrobic. Wiem, ze to moja decyzja, nie chce porad, jednak chcialabym poznac wasze spojrzenie na tą sytuację. Wiem tez, że pewnie trochę chaotycznie przedstawiłam nie które fakty, albo tez ich za mało. Nie zapytałam o radę zanjomych, narazie nie chce pytać, mówić im o tym.
Zapisałam się też parę dni temu na Tinder, pisze z paroma osobami jakies puste wiadomości, wchodze co parę dni bez żadnego zapału, mam wrazenie jakbym była jakaś bez uczuć w stosunku do związku. Jednak przytuliłam się do niego dzisiaj, trzymalismy się za rękę, nie wiem jednak co czułam, to nie było to co kiedyś, ale może dlatego, że on tyle razy nie będąc pewym co czuje, czująć też o wiele mniej ode mnie, ja sama się teraz trochę wycofałam, wypaliłam nie wiem nie wiem sama