Hej.
Może uzyskam od Was drogie Panie i Panowie jakieś rady dotyczące mojego wątku...
Otóż mam już 27 lat i nie mogę/nie umiem poznać fajnego mężczyzny. Przez znajomych jestem opisywana jako bardzo atrakcyjna kobieta (mogę pochwalić się ładnymi oczami, ustami i niezłym biustem - ale to tyle "plusów" w mojej opinii, ogólnie nie przepadam za swoim wyglądem, ale z drugiej strony tragedii nie ma). Pracuję w firmie, gdzie 80% pracowników to mężczyźni w różnym wieku - od 20-kilku do 60-kilku. Często jestem zaczepiana, ale w większości przez...tych starszych. Młodych też znam, ale oni nie okazują mi takiego zainteresowania - gadki szmatki i tyle. od jednego znajomego usłyszałam, że często ci młodsi nawet nie próbują podrywać, bo wiedzą na starcie, że nie mają szans - czy faktycznie wśród mężczyzn coś takiego występuje?
Jak to jest, że niektórzy - znam nawet skrajnie nieatrakcyjne dziewczyny - potrafią tak łatwo nawiązywać znajomości z płcią przeciwną? Czy na imprezach, czy nawet na zwyczajnym wyjściu na zakupy...
Fakt faktem, spotykałam się ostatnio z chłopakiem (krótko), który mnie zauroczył a następnie olał. Mam też problem z wymazaniem go ze swojej pamięci i brakuje mi męskiego towarzystwa, uczuć, pocałunków, przytulania...(nie mylić z chęcią znalezienia "pocieszyciela"). Jest mi ciężko, zwłaszcza biorąc pod uwagę niemiłe zakończenie tej znajomości - bo raczej już się nie da jej uratować (chłopak mnie zablokował na fejsie, potem odblokował, lecz nie odpisuje na moją wiadomość, a narzucać się nie będę, chociaż kusi mnie to).
Latem chodzę na dyskoteki, ale nic. W pracy nic. Jedna z koleżanek zarzuca mi, że szukam "księcia z bajki", ale czy czymś złym jest marzenie o przystojnym mężczyźnie? Może i koleżanka ma rację, ale czy ktokolwiek chciałby być z kimś, kto mu się nie podoba wizualnie?
Doradźcie mi coś, bo nachodzą mnie coraz częściej ciemne myśli a słysząc romantyczne piosenki lub oglądając zakochane pary od razu cisną mi się do oczu potoki łez a w głowie buszują myśli o bezsensowności samotnego życia....
Tak, ktoś może mi polecić terapię - ale czy terapia wyleczy mnie z tęsknoty za bliskością? Sprawi, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zacznę poznawać facetów, którzy okażą mi zainteresowanie i będą w stanie coś zaoferować? Wybaczcie, jeśli to wszystko co wyżej jest zagmatwane, ale takie właśnie jest obecnie moje życie.