Kryzys, wypalenie ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys, wypalenie ?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 319 ]

66

Odp: Kryzys, wypalenie ?
12miecio12 napisał/a:

moze nie do konca przeszkadza,raczej ona wyznacza dla niego teraz role bankomatu/taboreta/nianki, a ten durny dalej sie cisnie byc facetem, dla niej nie do zaakceptowania bo kto sie dzieckiem zajmie - znowu mi sie sarkazm odzywa

Ale tu wracamy znowu do punktu wyjścia jego zachowania. On nie może żyć bez niej, bo to cały jego świat. Sam napisał, że dzięki niej stał się kimś, a bez niej znowu wróci do bycia 0.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez random87 (2020-01-24 19:56:34)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

...
Nie wiemy czy żona się zaniedbała i jest totalną fleją, czy po prostu przychodząc z pracy i idąc gotować czy do dziecka związuje włosy, ściąga bransoletki i myje ręce szarym mydłem  by nie zrobić naleśników o smaku Givenchy.
Wracając z pracy to chyba normalne że opowiada się o pracy, by uzyskać opinię męża, a on jest zazdrosny i to pewnie widać.
....

Pewnie widać , bo sam Jej o tym powiedziałem. O czymś co przed urodzeniem nie miesciloby mi się w głowie.
O tym że przez 2 lata tak naprawdę ani razu nie chciała mi się podobać... nie musi , bo i tak mi się podoba , ale nie stąd bierze się zazdrosc... Tutaj napisała poprzedniczka która chyba lepiej rozumie słowo pisane , nie chce mi się znów tłumaczyć więc posłużę się Jej cytatem.

" Wrecz przeciwnie, jedynie co go zabolalo to to ze dla ludzi z pracy miala motywacje zeby sie ubrac w ladne ciuszki a dla niego nie. To nie oznacza ze jest nieatrakcyjna w jego ocenie. To oznacza ze nie chce jej sie wygladac ponetnie dla niego, a to spora roznica. Skoro Autor zadbal by miala czas dla siebie i mogla sie wybrac na zakupy i wypad z kolezankami to  mogla spokojnie nabyc juz wtedy fajny ciuch. Nie zrobila tego, dopiero powrot do pracy ja zmotywowal. Zapewne w jeansach jest tak samo ladna dla Autora jak w sexy sukience ale tu nie chodzi o to czy ktos jest ladniejszy czy brzydszy tylko o to czy chce mu sie jeszcze starac podobac nam szczegolniej chociaz raz na jakis czas"

Ja rozumiem że nie wygodnie w domu latać w szpilkach i garsonce czy sukience , ale czy ta "niewygoda" robi się wraz z pojawieniem się dziecka? Czy wcześniej nie uwieraly Ją leginsy albo nie przeszkadzały w domowych obowiązkach rozpuszczone włosy ? Przez kilka lat nie przeszkadzało , baaa sama chciała mi się podobać , a teraz nagle tak bardzo przeszkadza? Przecież jak jestem w domu to i tak ja robię większość rzeczy. Albo wielki problem zorganizować kolację i spróbować po prostu zrobić coś by było jak dawniej ? Jakąkolwiek inicjatywa cokolwiek..
NIE MÓWIĘ ŻEBY BYŁO TAK CODZIENNIE , ALE ŻEBY NIGDY ? nagle ciach jak nożem , i to jeszcze ma być moja wina ?

68 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-01-24 19:57:44)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Ona dziecka chciała, niekoniecznie autora, ale bankomat tez potrzebny... Może nie być tego świadoma.

69

Odp: Kryzys, wypalenie ?

No to jak po urodzeniu dziecka Ty się nie zmieniłes,bo rozumiem że żona nie zgłasza żadnych uwag do Ciebie , a ona totalnie inna jest to pozostaje rozwód
Mnie wiele rzeczy uderza w Twoich postach, ale szkoda mi czasu na udowadnianie czegoś, to Twoje życie.Rozumiem że jak Ty robisz te gesty których oczekujesz od żony dla niej, to ona to zlewa.

70 Ostatnio edytowany przez random87 (2020-01-24 20:33:46)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Nie no raczej nie zlewa , generalnie nie jest też między nami jakos bardzo chłodno, i dlatego mam nadzieję ze jakos ten kryzys zazegnamy. Staramy się ostatnio dużo rozmawiać inaczej niż wcześniej  , tylko czasem mam wrażenie że to co mówię i dotyczy bezpośrednio mojej partnerki to Ona jakos nie bierze tego do siebie zbytnio. Apropo seksu przeprowadziliśmy 3 rozmowy , w dłuższym odstępie czasu. pytałem czy jakos możemy to zmienić , czy oczekuje pomocy proponowałem wizytę u lekarza  itp , bez ciśnień , wynurzeń i poczucia winy, 3 razy żona przyznała rację , zrozumiała o co chodzi , i w dłuższym kontekście nic to nie zmieniło.

Jednocześnie sama o swoich oczekiwaniach , sama z siebie nie powiedziała ani razu. Jedynie w odpowiedZi na moje oczekiwania wobec Niej. Najczęściej są to dosyć błahe rzeczy , więc w miarę szybko jestem stanie się dostosować , albo zmienić podejście...i te Jej argumenty w rozmowach zazwyczaj się nie powtarzają , tylko dochodzą coraz to nowe...

71

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Wypowiedź feniks pokazuje, że często punkt widzenia nie ma płci. Zwyczajnie powinien być oparty na FAKTYCZNYCH przesłankach. Zbyt często dob=rabiamy sobie sswoje własne teorie, wmawiając komuś swoją wersję czy też zarzucać Autorowi brak działania, kiedy to działanie wszem i wobec widać lub kiedy Autor o tym wyraźnie informuje. Tutaj Kolega przypomina żołnierza ostrzeliwującego się w jakiejś twierdzy i odpierajaćego ataki( czyt. bzdurne zarzuty). Czego by nie powiedział i jakby nie wyjaśniał szczegółów ze swojego życia zaraz się mu dostaje z innego powodu, przekręca się jego wypowiedzi, odwraca zupełnie kontekst..ja tutaj widzę faceta, który orze na tym ugorze ile wlezie, robi co może, ale mimo wszystko czuje się niedoceniony i czegoś mu brakuje. Jeśli tylko ośmiela się o tym wspominać, to zaraz dostaje mu się, że wymaga nie wiadomo czego.
Żeby tylko mieć możliwość  spokojnego wyjaśnienia sprawy, muszą mieć na to czas. Zatem trzeba odłożyć sprawy dzici na bok i zwyczajnie porozmawiać o sobie. Wyrzucić z siebie swoje wątpliwości i jakoś się dogadać.

72

Odp: Kryzys, wypalenie ?
random87 napisał/a:

(...) Apropo seksu przeprowadziliśmy 3 rozmowy , w dłuższym odstępie czasu. pytałem czy jakos możemy to zmienić , czy oczekuje pomocy proponowałem wizytę u lekarza  itp , bez ciśnień , wynurzeń i poczucia winy, 3 razy żona przyznała rację , zrozumiała o co chodzi , i w dłuższym kontekście nic to nie zmieniło. (...)

Rozmowy rozmowami, ale jeśli nie zmieniliście atmosfery, jeśli w dalszym ciągu "trup w szafie", to rozmawiać możecie do końca świata - bez efektu.

Jeśli rozmowa tyczy zachowana żony (a nie Twych uczuć, które powstały na skutek jej zachowania), to może być odbierana przez nią jako atak, chęć ucieczki z takiej rozmowy jest oczywista.

73

Odp: Kryzys, wypalenie ?
random87 napisał/a:

Nie no raczej nie zlewa , generalnie nie jest też między nami jakos bardzo chłodno, i dlatego mam nadzieję ze jakos ten kryzys zazegnamy. Staramy się ostatnio dużo rozmawiać inaczej niż wcześniej  , tylko czasem mam wrażenie że to co mówię i dotyczy bezpośrednio mojej partnerki to Ona jakos nie bierze tego do siebie zbytnio. Apropo seksu przeprowadziliśmy 3 rozmowy , w dłuższym odstępie czasu. pytałem czy jakos możemy to zmienić , czy oczekuje pomocy proponowałem wizytę u lekarza  itp , bez ciśnień , wynurzeń i poczucia winy, 3 razy żona przyznała rację , zrozumiała o co chodzi , i w dłuższym kontekście nic to nie zmieniło.
Jednocześnie sama o swoich oczekiwaniach , sama z siebie nie powiedziała ani razu. Jedynie w odpowiedZi na moje oczekiwania wobec Niej. Najczęściej są to dosyć błahe rzeczy , więc w miarę szybko jestem stanie się dostosować , albo zmienić podejście...i te Jej argumenty w rozmowach zazwyczaj się nie powtarzają , tylko dochodzą coraz to nowe...

Dziecko w domu tworzy schemat, rutyne, bo czas, uwage trzeba podporzadkowac dziecku, jego, karmieniu, przebieraniu, wozeniu do przedszkola, potem na jego zajecia dodatkowe, to normalna kolej rzeczy, ale koniecznie w ten schemat musicie znalesc czas dla siebie we dwoje, dla zrelaksowania, to niekoniecznie musi buc za kazdym razem seks, ale musicie sobie znalesc pore dnia, okreslony czas, kiedy dziecko spi, zajete jest czyms, a ty I zona jestescie tylko dla siebie, uswiadom to zonie ze bez tego dalsza szarpanina nie ma sensu

74 Ostatnio edytowany przez random87 (2020-01-24 21:23:30)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Dzięki za kolejne rady. Właśnie w tym jest problem , nie mamy teraz zbytnio pasji , nie spędzamy w jakis wymyślny sposób wolnego czasu , mimo że mielibyśmy możliwość zostawienia dziecka pod opieką, to korzystaliśmy z tego stosunkowo rzadko. Ja często wracam zajechany do domu , ale na zabawę z małym czy zrobienie czegoś w domu znajdę siły, nie jest tak że padam przed tv i koniec. Tyle że wyjść gdzieś już by mi się nie chciało ... Żona planowała jakos organizować sobie wolny czas przez cały macierzyński , potem wychowawczy  , czy to w wekendy czy po moim powrocie z pracy ale zbytnio też nic z tego nie wyszło , więc na pewno taka codzienna rutyna też jest problemem od dłuższego czasu. Teraz jak malzonka zaczęła pracę , to wiąże się z tym , że jedno z nas co drugi dzień wychodzi z domu o 6 , a wraca koło 18 więc też nie jest kolorowo .

75

Odp: Kryzys, wypalenie ?

To może w tym "zjechaniu" problem; który być może zniknąłby, gdybyście zrobili sobie urlop, i od pracy, i od dziecka i przypomnieli sobie, jak to jest między wami, bez ról ojca i matki.

76

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Wielokropek napisał/a:

To może w tym "zjechaniu" problem; który być może zniknąłby, gdybyście zrobili sobie urlop, i od pracy, i od dziecka i przypomnieli sobie, jak to jest między wami, bez ról ojca i matki.

skoro jest mozliwosc ,,oddania dziecka" pod opieke to wyskoczcie chocby na weekend,nie musi byc daleko, ale byle we dwoje

77 Ostatnio edytowany przez balin (2020-01-25 10:25:42)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
random87 napisał/a:

Teraz jak malzonka zaczęła pracę , to wiąże się z tym , że jedno z nas co drugi dzień wychodzi z domu o 6 , a wraca koło 18 więc też nie jest kolorowo .

A nie idzie jakoś przestawić tych zmian, żebyście co drugi dzień mieli cały dzień razem wolny?

78 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 11:20:13)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Random87, jak czytam Twoje posty, to czuję się zmęczona. Jest w tym jakaś nachalność, tj. np. w Twojej chęci pomagania tam, gdzie niekoniecznie jest to potrzebne i wskazane (co prowadzi do wrażenia konkurowania i spięć na tym tle), albo w narzucaniu się z koniecznością bycia na pierwszym planie (czasami trzeba zrobić miejsce innym). Część Twoich oczekiwań, np. żeby żona interesowała się tym, co jesz (serio?!) wydaje się wręcz absurdalna. Natomiast obwinianie żony za zajście w ciążę i Twoje kreowanie się tutaj na ofiarę sytuacji jest wręcz żałosne. Kobiety przeważnie nie pożądają jęczących ofiar losu.
No więc w ostatecznym rozrachunku nie do końca dziwię się Twojej żonie, że reaguje jak reaguje. Przestałeś ją kręcić, bo stałeś się jęczybułą, potrzebującą dowartościowywania zamiast facetem, który swoje prawa do jej jej uczucia egzekwuje z uśmiechem i na pewniaka.
Moim zdaniem w dużej mierze sam zapracowałeś na utratę kapitału uczuciowego, jaki ona dla Ciebie miała a to ciężko będzie odbudować. Zwróć uwagę, że nie podważam prawa dorosłego człowieka do dogłaskiwania, ale ważny jest sposób, w jaki swoje prawa egzekwujesz.

Po części zgadzam się z tym, co zaproponował Miecio, czyli żebyś zadziałał bardziej zdecydowanie i konkretnie. Ale w nie zaproponowany przez kolegę sposób, bo gwarantuję Ci, że spotkasz się z jeszcze większym odwrotem od Ciebie i jej przeświadczeniem, że marny z Ciebie facet, skoro potrzebujesz szantaży, żeby kobieta zbliżyła się do Ciebie. Pod przymusem nikt chętnie nie działa a taka metoda ma bardzo krótkie nogi. No i motywacja lękowa chyba nie jest Twoim celem?
Radzę Tobie w spokojnej rozmowie poinformować żonę, że ją kochasz i jest dla Ciebie najważniejszą kobietą na świecie, ale sytuacja między Wami, brak bliskości i intymności jest dla Ciebie czymś trudnym do zniesienia i w konsekwencji nie do zaakceptowania. Nie mów czego OD NIEJ potrzebujesz, nie truj o JEJ uwagę i w ogóle przestań mówić o niej, ale mów o sobie, o swoich odczuciach. Powiedz, że pragniesz odbudować bliskość między Wami, ale sam nie jesteś w stanie tego zrobić i potrzebujesz jej współpracy, więc zapytaj jak ona się na to zapatruje, czy coś ją blokuje. Niech to ona zacznie mówić. Rozumiesz cel? Ona ma zacząć zastanawiać się nad sobą, reflektować siebie i się z Tobą tym dzielić zamiast przytakiwać Tobie.

79 Ostatnio edytowany przez balin (2020-01-25 11:50:57)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

A ja jestem pełen podziwu np. na podstawie wypowiedzi Magdaleny, jak kobiety w umiejętny sposób potrafią ciągle poszerzać granice swoich wolności, oczywiście kosztem wolności i praw mężczyzn. Powyżej mamy fajnie ułożone powiedzenie Autorowi, że tak po prawdzie w domu jest tylko upierdliwym, nawet nie wiem jak to nazwać może gościem, albo lokatorem. Nie mającym równych praw co kobieta. Do tego nie mającym równych praw co do dziecka. Jak on śmie wtrącać się w opiekę nad nim? Tutaj kobieta rządzi, ma pełne prawa i to ona wszystko wie najlepiej. A nasz Autor "ma zrobić miejsce innym".
Ale, ale. W tym samym poście. Jednak kobieta wg Magdaleny ma problemy z określeniem się. Z całą pewnością brakuje jej ciepła męskiego. Mężczyzna, ten, co nie ma pełnych praw w domu, ma zadbać o odpowiednią atmosferę, aby kobieta mogła zastanowić się nad sobą i dojść do jakieś refleksji. Może takiej, że żyje w związku. Może takiej, że oprócz dziecka, w domu jest ktoś taki jak mąż, ojciec dziecka.

80

Odp: Kryzys, wypalenie ?

No widzisz balin tak to już jest, że kobiety są różne i do tego zmienne :-D
Nie do końca wiem, o co Ci chodzi, co Cię boli, ale może czas najwyższy przestać się dziwić i spróbować zaakceptować ;-)

81

Odp: Kryzys, wypalenie ?
MagdaLena1111 napisał/a:

No widzisz balin tak to już jest, że kobiety są różne i do tego zmienne :-D
Nie do końca wiem, o co Ci chodzi, co Cię boli, ale może czas najwyższy przestać się dziwić i spróbować zaakceptować ;-)

Chodzi mi o to, że warto kierować jakimiś zasadami, nie tylko swoja naturą. Jeżeli są inni lepsi od męża w wykonywaniu obowiązków domowych, czy przy dziecku - to później nie ma się co dziwić, że mąż gra na komputerze, czy wychodzi z domu do kolegów.

82

Odp: Kryzys, wypalenie ?
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

No widzisz balin tak to już jest, że kobiety są różne i do tego zmienne :-D
Nie do końca wiem, o co Ci chodzi, co Cię boli, ale może czas najwyższy przestać się dziwić i spróbować zaakceptować ;-)

Chodzi mi o to, że warto kierować jakimiś zasadami, nie tylko swoja naturą. Jeżeli są inni lepsi od męża w wykonywaniu obowiązków domowych, czy przy dziecku - to później nie ma się co dziwić, że mąż gra na komputerze, czy wychodzi z domu do kolegów.

balin, chodzi o to, żeby się dogadywać, ustać pewne rzeczy między sobą, dzielić obowiązkami, a tak naprawdę być w żywym kontakcie z partnerem. A tutaj mamy lub mieliśmy dziwną rywalizację. Braki komunikacyjne są w tym związku ewidentne i dlatego moja rada dla autora jest, aby zaczął z żoną rozmawiać i to inaczej niż dotychczas, bo nie ma sensu kontynuować czegoś, co nie przynosi rezultatów.
Życie nie jest czarno białe a między nicnierobieniem a narzucanie się że swoją pomocą tam, gdzie nie jest potrzebna, podczas, gdy mogą funkcjonować inne obszary wymagające jego udziału, jest spektrum możliwości. Tylko rozmawiać o tym trzeba, zamiast się fochować i pielęgnować w sobie poczucie krzywdy i postrzeganie siebie jako ofiary.

83 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-25 12:36:43)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
MagdaLena1111 napisał/a:

No więc w ostatecznym rozrachunku nie do końca dziwię się Twojej żonie, że reaguje jak reaguje. Przestałeś ją kręcić, bo stałeś się jęczybułą, potrzebującą dowartościowywania zamiast facetem, który swoje prawa do jej jej uczucia egzekwuje z uśmiechem i na pewniaka.
Moim zdaniem w dużej mierze sam zapracowałeś na utratę kapitału uczuciowego, jaki ona dla Ciebie miała a to ciężko będzie odbudować. Zwróć uwagę, że nie podważam prawa dorosłego człowieka do dogłaskiwania, ale ważny jest sposób, w jaki swoje prawa egzekwujesz.
Po części zgadzam się z tym, co zaproponował Miecio, czyli żebyś zadziałał bardziej zdecydowanie i konkretnie. Ale w nie zaproponowany przez kolegę sposób, bo gwarantuję Ci, że spotkasz się z jeszcze większym odwrotem od Ciebie i jej przeświadczeniem, że marny z Ciebie facet, skoro potrzebujesz szantaży, żeby kobieta zbliżyła się do Ciebie. Pod przymusem nikt chętnie nie działa a taka metoda ma bardzo krótkie nogi. No i motywacja lękowa chyba nie jest Twoim celem?

Dziwię się temu. Dalsza część jazdy po autorze. W jaki sposób ma egzekwować swoje prawa. Do sądu podać że nie ma seksu w związku, czy złapać ją za włosy, rzucić na łóżko i z uśmiechem na twarzy zgwałcić? Jakieś dziwne i niezrozumiałe teorie snujesz, kobieta zmienną jest? ja to bym nazwał-kobieta manipulantką jest. Dopisz jeszcze parę frazesów: tylko krowa nie zmienia swoich poglądów, wiedziały gały co brały. @Random, żona Cię totalnie olewa, ma czego chciała, dziecko w miarę podchowane to może sobie poszaleć. Nie pozwól się zgnębić i szantażować seksem. Nie płaszcz się i nie poniżaj proszeniem. Potrzebna poważna rozmowa i nie daj się zwieść obietnicom że może pomyśli o tym. Spytaj ją wprost dlaczego seks jest taki rzadki? Swoją biernością pogłębiasz tylko swoją frustrację. Będzie tylko gorzej bo ona się nie ma zamiaru zmieniać. Poczytaj forum i wyciąg wnioski.

MagdaLena1111 napisał/a:

Życie nie jest czarno białe a między nicnierobieniem a narzucanie się że swoją pomocą tam, gdzie nie jest potrzebna, podczas, gdy mogą funkcjonować inne obszary wymagające jego udziału, jest spektrum możliwości. Tylko rozmawiać o tym trzeba, zamiast się fochować i pielęgnować w sobie poczucie krzywdy i postrzeganie siebie jako ofiary.

A czytałaś posta? Pisze chyba że próbował rozmawiać ale ochotę do rozmowy miała jedna osoba-autor.

84

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Janix2 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

No więc w ostatecznym rozrachunku nie do końca dziwię się Twojej żonie, że reaguje jak reaguje. Przestałeś ją kręcić, bo stałeś się jęczybułą, potrzebującą dowartościowywania zamiast facetem, który swoje prawa do jej jej uczucia egzekwuje z uśmiechem i na pewniaka.
Moim zdaniem w dużej mierze sam zapracowałeś na utratę kapitału uczuciowego, jaki ona dla Ciebie miała a to ciężko będzie odbudować. Zwróć uwagę, że nie podważam prawa dorosłego człowieka do dogłaskiwania, ale ważny jest sposób, w jaki swoje prawa egzekwujesz.
Po części zgadzam się z tym, co zaproponował Miecio, czyli żebyś zadziałał bardziej zdecydowanie i konkretnie. Ale w nie zaproponowany przez kolegę sposób, bo gwarantuję Ci, że spotkasz się z jeszcze większym odwrotem od Ciebie i jej przeświadczeniem, że marny z Ciebie facet, skoro potrzebujesz szantaży, żeby kobieta zbliżyła się do Ciebie. Pod przymusem nikt chętnie nie działa a taka metoda ma bardzo krótkie nogi. No i motywacja lękowa chyba nie jest Twoim celem?

Dziwię się temu. Dalsza część jazdy po autorze. W jaki sposób ma egzekwować swoje prawa. Do sądu podać że nie ma seksu w związku, czy złapać ją za włosy, rzucić na łóżko i z uśmiechem na twarzy zgwałcić? Jakieś dziwne i niezrozumiałe teorie snujesz, kobieta zmienną jest? ja to bym nazwał-kobieta manipulantką jest. Dopisz jeszcze parę frazesów: tylko krowa nie zmienia swoich poglądów, wiedziały gały co brały. @Random, żona Cię totalnie olewa, ma czego chciała, dziecko w miarę podchowane to może sobie poszaleć. Nie pozwól się zgnębić i szantażować seksem. Nie płaszcz się i nie poniżaj proszeniem. Potrzebna poważna rozmowa i nie daj się zwieść obietnicom że może pomyśli o tym. Spytaj ją wprost dlaczego seks jest taki rzadki? Swoją biernością pogłębiasz tylko swoją frustrację. Będzie tylko gorzej bo ona się nie ma zamiaru zmieniać. Poczytaj forum i wyciąg wnioski.


Ależ autor może olać moje rady, które chyba celowo wyciąłeś z cytowanej mojej wypowiedzi, Janix :-P Tam jest konkret

Niech zrobi wg Waszych wskazówek i zobaczy do czego go to doprowadzi. Jest kowalem swojego losu. Niech się okopie na pozycję, że mu się należy, a ona powinna :-D Już widzę jego „sukcesy”. Żona nagle zapala do niego wielkim płomiennym uczuciem i będzie chętna oraz gotowa na każde skinienie palcem :-D Niewykluczone, jak pochodzi z patologii i ma zapotrzebowanie na tego rodzaju emocje.

85 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-25 12:48:26)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Janix przecież to Panowie postulują ostrzejsze podejście w tym stylu co piszesz, bo cokolwiek kobiety napiszą o zmianie postawy autora podnosi się krzyk o ograniczanie jego wolności.
A tymczasem facet by pokazać męską siłę nie musi odstawiać szopek. To działało może setki lat temu gdy nie moglysmy pracować i głosować.
Z dobrego serca piszemy jak wyjść z tego jeczybulstwa , ale widzę grochem o ścianę.

86

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Z dobrego serca piszemy jak wyjść z tego jeczybulstwa , ale widzę grochem o ścianę.

Oczywiście my faceci jak zwykle się czepiamy i nie wiadomo co nas boli. smile
A tak na poważnie. Jak słusznie zauważyła Wielokropek, tu ciągle pozostaje problem grzechu pierworodnego zawarcia tego związku. Co kierowało Autorem, co kierowało żoną.

87 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-25 12:59:45)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Janix przecież to Panowie postulują ostrzejsze podejście w tym stylu co piszesz, bo cokolwiek kobiety napiszą o zmianie podstawy autora podnosi się krzyk o ograniczanie jego wolności.

@Ela napisz konkretnie, bez frazesów co wg. Ciebie autor ma zrobić, jakie konkretnie działania ma podjąć. 2 lata proszenia się to chyba trochę za dużo.

balin napisał/a:

A tak na poważnie. Jak słusznie zauważyła Wielokropek, tu ciągle pozostaje problem grzechu pierworodnego zawarcia tego związku. Co kierowało Autorem, co kierowało żoną.

Też mnie to interesuje. Na początku coś autor pisał o przemianie jaka zaszła w nim i w niej gdy rozpoczęli związek, ciekawe jakie były te zmiany.

88

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Zauwazylam jedna niefajna kwestie w odbiorze przez kobiety problemow Pan i Panow. Gdy to kobieta przychodzi na forum ze skarga, ze maz zaniedbuje ja, nie mysli o jej potrzebach, woli kolegow itp to dostaje wsparcie, zrozumienie i wspolczucie, czasem sugestie, ze moze ma kochanke. Jak przychodzi z problemem facet to albo robi z siebie ofiare albo od razu jest jeczybuła, jakby plec determinowala zakaz odczuwania smutku czy frustracji. Dowiaduje sie przy okazji ze to jego wina bo za bardzo sie narzuca z opieka nad dzieckiem(a cos takiego wogole istnieje??). Przeciez to jest tak samo jego dziecko i ma prawo wstawac w nocy, przewijac i cwierkac do bobasa jesli ma taka chec. To jest jego prawo jako ojca a nie narzucanie sie. Ale nie, okazuje sie ze to jest rywalizowanie albo bycie malo meskim i dlatego zonie ma prawo wydawac sie malo atrakcyjnym. Wiec zostaje chyba tylko isc na mroz i rabac drewno bez koszuli, majac odpowiednio wczesniej wyrzezbiona na silce klate...

89

Odp: Kryzys, wypalenie ?
feniks35 napisał/a:

Zauwazylam jedna niefajna kwestie w odbiorze przez kobiety problemow Pan i Panow. Gdy to kobieta przychodzi na forum ze skarga, ze maz zaniedbuje ja, nie mysli o jej potrzebach, woli kolegow itp to dostaje wsparcie, zrozumienie i wspolczucie, czasem sugestie, ze moze ma kochanke. Jak przychodzi z problemem facet to albo robi z siebie ofiare albo od razu jest jeczybuła, jakby plec determinowala zakaz odczuwania smutku czy frustracji. Dowiaduje sie przy okazji ze to jego wina bo za bardzo sie narzuca z opieka nad dzieckiem(a cos takiego wogole istnieje??). Przeciez to jest tak samo jego dziecko i ma prawo wstawac w nocy, przewijac i cwierkac do bobasa jesli ma taka chec. To jest jego prawo jako ojca a nie narzucanie sie. Ale nie, okazuje sie ze to jest rywalizowanie albo bycie malo meskim i dlatego zonie ma prawo wydawac sie malo atrakcyjnym. Wiec zostaje chyba tylko isc na mroz i rabac drewno bez koszuli, majac odpowiednio wczesniej wyrzezbiona na silce klate...

W sedno. To samo miałem napisać tylko nie umiałem w takie słowa ubrać. Przypuszczam że odpowiedź będzie taka: Bo to kobiece forum jest.

90 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 13:14:25)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
feniks35 napisał/a:

Zauwazylam jedna niefajna kwestie w odbiorze przez kobiety problemow Pan i Panow. Gdy to kobieta przychodzi na forum ze skarga, ze maz zaniedbuje ja, nie mysli o jej potrzebach, woli kolegow itp to dostaje wsparcie, zrozumienie i wspolczucie, czasem sugestie, ze moze ma kochanke. Jak przychodzi z problemem facet to albo robi z siebie ofiare albo od razu jest jeczybuła, jakby plec determinowala zakaz odczuwania smutku czy frustracji. Dowiaduje sie przy okazji ze to jego wina bo za bardzo sie narzuca z opieka nad dzieckiem(a cos takiego wogole istnieje??). Przeciez to jest tak samo jego dziecko i ma prawo wstawac w nocy, przewijac i cwierkac do bobasa jesli ma taka chec. To jest jego prawo jako ojca a nie narzucanie sie. Ale nie, okazuje sie ze to jest rywalizowanie albo bycie malo meskim i dlatego zonie ma prawo wydawac sie malo atrakcyjnym. Wiec zostaje chyba tylko isc na mroz i rabac drewno bez koszuli, majac odpowiednio wczesniej wyrzezbiona na silce klate...

Upraszczasz i posługujesz się stereotypami, feniks
Odnoszę się przeważnie do konkretnej sytuacji i to samo widzę u wielu innych osób, ale każdy widzi świat, jak chce go widzieć ;-) Spoko

Oczywiście, nikt żadnemu facetowi nie zabrania zajmowania się własnym dzieckiem. Wręcz przeciwnie, to bardzo pożądana postaw. I nawet szczerze współczuję facetom w dzisiejszych czasach, bo chcą łączyć wizerunek macho z wrażliwym ojcem a to nie jest łatwa sztuka, problem tkwi zupełnie gdzie indziej. Chwilę się zastanów, czy wyobrażasz sobie rywalizację w obowiązkach nad dzieckiem z jednej strony, a narzekaniem żony, że jest zmęczona z drugiej strony. Coś tu nie gra. Widzę problem w komunikacji. Bo jak żona karmi dziecko, a mąż chce ją w tym koniecznie wyręczyć, podczas gdy kuchnia czeka zasyfiona aby ją posprzątać po przygotowywanym posiłku, to zaczyna się problem, konkurencja i obustronna frustracja. Może niech facet tym razem posprząta i ustali z żoną, że jutro on chciałby nakarmić dziecko a ona w tym czasie posprząta.

91

Odp: Kryzys, wypalenie ?
MagdaLena1111 napisał/a:

Może niech facet tym razem posprząta i ustali z żoną, że jutro on chciałby nakarmić dziecko a ona w tym czasie posprząta.

Przed chwilą pisałaś, że sama jesteś już zmęczona inicjatywami Autora, a co dopiero jego żona. Teraz doradzasz, żeby znowu wychodził z inicjatywą, a do tego ustalał co ma żona robić.
Rozumiem tłumaczysz to zmiennością kobiety. Ale to nie pomaga Autorowi.

92 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 13:28:32)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Może niech facet tym razem posprząta i ustali z żoną, że jutro on chciałby nakarmić dziecko a ona w tym czasie posprząta.

Przed chwilą pisałaś, że sama jesteś już zmęczona inicjatywami Autora, a co dopiero jego żona. Teraz doradzasz, żeby znowu wychodził z inicjatywą, a do tego ustalał co ma żona robić.
Rozumiem tłumaczysz to zmiennością kobiety. Ale to nie pomaga Autorowi.


Dałam autorowi konkretną radę w pierwszym swoim poście w tym wątku, albo skorzysta albo nie. Tobie za to poradziłam zaakceptować to, że kobiety są różne i zachowują się różnie w różnych sytuacjach, więc ta sama kobieta w zależności od tego, czy jest z facetem, którego kocha i szanuje lub który ją swoją postawą „czyści z uczuć” do niego, będzie zachowywała się inaczej.


Niech facet przestanie „jęczybulić” czyli marudzić, czego on od żony potrzebuje, czego od niej nie otrzymuje, bo w ten sposób wytwarza w niej poczucie, że ona jest kimś niezbyt dla niego dobrym, a zamiast tego zainteresuje się jej potrzebami.
W tym wątku autor w szczegółach opisuje, czego on potrzebuje, czego nie otrzymuje, jak bardzo jest krzywdzony, jaką jest ofiarą sytuacji i złej podstępnej żony, która wmanewrowały go w dziecko i odsunęła od siebie.
Zamiast tego niech spróbuje dotrzeć do potrzeb żony, bo wygląda na to, że nic o nich nie wie. Oprócz tego, co mu koledzy forumowi właśnie imputują, że żona potrzebowała go tylko do spłodzenia dziecka.
Dla mnie to jakiś hardcore, że może kimś powodować taka motywacja. Po prostu nie do uwierzenia. Już prędzej jestem w stanie przyjąć, że wyparowało uczucie a ludzie nie potrafią stworzyć związku opartego na czymś innym niż hormonalny haj a ponieważ są dzieci, to akceptują taki stan z braku laku albo powodowani różnymi lękami, a takich wątków na forum jest multum.
R

93 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-25 13:56:16)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Czytając ten wątek doszedłem do wniosku, że w pewnych kwestiach facet z kobietą się nie da dogadać sad Cokolwiek byłoby napisane to facet będzie to widział inaczej, kobieta inaczej. Słowem, dokładnie te same kwestie są zwyczajnie inaczej interpretowane przez męską a inaczej przeż żeńską część.

Poza chyba Koleżanką feniks Panie skupiają się prawie wyłącznie nad tym, że Autor zaczyna się nad sobą użalać, robi z siebie ofiarę, stostuje szantaż, błaga swoją żonę o uwagę i chwilę czułości z seksem włącznie, rywalizuje ze swoim dzieckiem o uwagę żony itp. Panowie widzą po prostu zwyczajnego gośćia, który przyszedł na anonimowe forum, żeby się wygadać, zwierzyć się ze swoich problemów małżeńśkich, przedstawiając sytuację, w której pomimo póby rozmów z żoną, ona w dalszym ciągu ignoruje jego potrzeby. Pytanie czy ignoruje z uwagi na SPOSÓB, w jaki to przekazuje czy poprzez fakt, że zwyczajnie go olewa, skupiając się wyłącznie na dziecku, gdyż doszła do wniosku, że mąż juz nie jest jej potrzebny tak, jak wcześniej. Prawda leży zapewne gdzieś pośrodku.
Ja osobiście widzę jedną prawidłowość, która w tym wątku się ujawniła. NIEZALEŻNIE od tego co Autor zrobi i JAK to zrobi, aby poprawić swoją sytuację w małżeńśtwie, jest zwyczajna różnica w postrzeganiu zasadnośći niektórych zachowań wśród mężczyzn i kobiet. Weźmy sam fakt, że ktoś się zwierza ze swoich problemów czy nawet, mówiąc dosadnie się wyżala, to wciąż w wypadku kobiet takie zachowanie spotka się przeważnie ze zrozumieniem, wsparciem i pomocą a wypadku faceta z politowaniem, współczuciem czy też przylepianiem mu łatki niedojrzałego chłopczyka czy ofiary. Zatem jeśli nawet Autor uzna, że prezentuje takie zachowanie i zmieni taktykę, to zawsze każdy facet, który zacznie tak pisać, jak on, zostanie automatycznie zaszufladkowany, jako męczybuła.
Autorowi niewątpliwie w tym małżeństwie czegoś brakuje, brakuje mu zrozumienia, szacunku i docenienia - to nie ulega wątpliwości. Wiemy na pewno, że próbował o tym z żoną rozmawiać, wpłynąć jakoś na nią, ale widocznie zszedł na drugi plan. Być może egzekwował swoje potrzeby w niewłaściwy sposób, ale może być też tak, że małżonka zepchnęła jego potrzeby na bok, na rzecz dziecka. Niewątpliwie oboje muszą jakoś znaleźć płaszczyznę porozumienia, aby szanować wzajemnie swoje potrzeby i dzielić się codziennymi obowiązkami. Ze strony Autora, jak sam zaznaczył w pierwszym poście, wystąpiła otwarta komunikacja, czego dowodem miała być chwilowa poprawa( w jego odczuciu) zachowania żony.
Natomiast przyczepianie się do faceta, że zajmuje się czymkolwiek w domu na siłę..? Nie ma co tworzyć tutaj różnych fantastycznych scenariuszy, skoro gość otwarcie przyznaje, że sam z siebie chwyta się domowych zajęć, uważając to za konieczność, obowiązek czy nawet przyjemność, przynajmniej w kwestii opieki nad dzieckiem. Nie rozumiem, skąd bierze się to prz4eświadczenie, żę Autor się z czymś narzuca, olewając z kolei coś innego. Toż to nie narzucanie, ale chyba wypełnianie swoich zadań, w zgodzie z własnym sumieniem. Nie robiłbym z Autora idioty, który chce koniecznie się zająć ty,m co akurat robi żona, nie widząc, że jest coś innego do zrobienia- nie obrażajmy inyteligencji żadnej ze stron smile Patrzsąc trochę z boku, możnaby pomyśleć, że skoro facet się poświęca i wychodzi z siebie, żeby wszystko grało to - źle. Jeżeli nie robi nic, lub robi mniej - za mało i też źle. Wolności zresztą chyba nikt mu tutaj nie ogranicza, bo facet świadom swojej roli, jako ojca i męża, postępuje w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami. Ponadto, gdzieś wcześniej Autorowi się zarzuca,  ze kompletnie zwraca uwagi na potrzeby żony. Pominę to, że pisał o tym w pierwszym poście, zaznaczając, iż właśnie stara się kje spęłniać wedle tego, co widzi, to jeśli nawet widzi źle, pytanie dlaczego tak się dzieje? Może właśnie dlatego, iż żona nie lkomunikuje mu tego wprost, domaga się, aby sam do tego doszedł? Można się tak przerzucać oskarżeniami w nieskończoność, ale dlaczego zwyczajnie tak trudno zaakceptować w ogóle fakt, że facet może być niezadowolony z postawy swojej żony, mieć jakieś zastrzeżenia czy pretensje? Jeżeli każda ze stron będzie utrzymywała, że robi co może a druga temu zaprzeczać, to zwyczajnie chyba dochodzi właśnie do tytułowego wypalenia.

Zatem, jeżeli jego żona ma na ten temat inne zdanie, to niech go o tym poinformuje. Niech otwarcie powie, czego od niego oczekuje. On zaś powinien wyłożyć w rozsądny sposób wszystkie swoje wątpliwości i problemy, jakie go trapią. Odnoszę wrażenie, że nie chodzi tylko o seks, ale o zwykłe ludzkie zrozumienie czy wdzięczność. NBo kobiety z kolei tego właśnie oczekują od swoich partnerów, oczywiście między innymi smile
Żeby w ogóle doszło do jakiegoś porozumienia, to muszą znaleźć na to czas, bo na codzień w tej krzątaninie, ciężko się dogadać. Zrobienie sobie wolnego dnia, weekendu bez dzieci może się okazać dobrym pomysłem, bo stworzy okazję do tego, aby zneleźć wspólny język. Jeśli tylko żonie Autora dalej na nim zależy. Zatem liczę na to, że Autor jakoś nie może do żony dotrzeć, aby jej uśiwadomić, że to ona  lekceważy jego potrzeby lub/i żeby mu jasno przedstawiła swoje, chociaż po ytm , co Autor napisał, to nie wiem co jescze musiałby zrobić, żeby żona była zadowolona. Zakładając czarny scenariusz, iż ich związek przechdzi powązny kryzys a żona odsunęła się od niego, to i tak, czego by nie zrobił, będzie tym złym..

Oby nie

94 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 13:59:47)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Skoro autor napisał w pierwszym zdaniu swojego pierwszego postu, że liczy na opinie kobiet, to je otrzymał. Większość jest spójna, bo może pochodzi od tych bardziej bezpośrednich i szczerych, które chcą mu pomóc - przyznaję, że to może być bolesne- zrozumieć, jak postrzegają pewne zachowania kobiety, co może je zrażać. Ale to przecież autor zdecyduje czy chce widzieć tylko atak na siebie, czy weźmie pod uwagę to, co bolesne, ale może zawierać w sobie to coś, co mu umyka. Kwestia jego otwartości. Widzę, że autor niezbyt chętnie, mówiąc oględnie znosi, punkt widzenia, w którym nie jest już ofiarą sytuacji, na którą to ofiarę się kreuje, ani że nie doceniamy w należyty sposób jego starań w obowiązkach domowych i opiece nad dzieckiem. Ależ doceniamy, pochwalamy, ale jakby było tak wspaniałe, to nie byłoby tego wątku.

PS
Ach, jeszcze jedno random, jest taki polski profesor psychologii Wojciszke, który napisał m in „Psychologię miłości”. Stoi w niej, że sposób postępowania w związku, który szwankuje i w którym przygasa lub zanika namiętność, ujawnia prawdziwe uczucia w stosunku do partnera. To w jaki sposób Ty próbujesz rozwiązać problem, czyli aktywność pokazuje, że ogólnie jesteś z niego (jeszcze?) zadowolony i/lub jest to dla Ciebie duży problem. Inaczej może być w przypadku Twojej żony. Jeszcze raz zachęcam, abyś dowiedział się, co nią kieruje zamiast stałe paplać o sobie.

95

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Wiem, że to truizm, mimo to napiszę po raz kolejny.
Autor, tak jak my wszyscy, ma bezpośredni wpływ tylko/aż na swoje zachowanie.

Czytając jego wątek można przejść do porządku dziennego nad tym co napisał o sobie, można wskazać jego potknięcia, które - być może - zaowocowały niechcianymi przez niego efektami, można wskazać rafy, na które może się natknąć, można uprzedzić o konsekwencjach planowanych/proponowanych działań.
Do autora należy wyciągnięcie wniosków i przyjęcie - w jego oczach - najlepszej strategii.

96 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-25 15:29:26)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Autor jest może trochę zalany tymi wszystkimi opiniami, ale wydaje mi się że jest rozsądnym gościem i weźmie sobie do serca WSZYTKIE opinie. Z pewnością zależy mu, żeby się z żoną dogadać, aby OBOJE byli świadomi swoich potrzeb i oboje starali się uzupełniać i wzajemnie dopasować do swoich oczekiwań. Jak inaczej to roziwązać, poza wyłożęniem wszystkiego na stół? (czego Autor już próbowął dokonać). Osobiście nie widzę aż tak bardzo tego faktu robienia z siebie ofiary, bo sam Autor uznał to, za formę zwierzenia się ze swoich problemów. W domu i swoim małżeństwie robi tyle ile możę - sam o tym napisał. Jeżeli żona odbiera to jako "jęczybulstwo" czy nic nie znaczący wkład w ich związek, to już chyba mamy powązny problem. Odniosłem wrażenie, że Autor nie czuję się doceniony? Czy to "męczybulstwo" Z założenia wychodzę, że niejako bez specjalnych starań powinniśmy oczekiwać w tak bliskiej relacji jak małżeństwo, minimalnej dawko wdzięcznośći. Jeśli on to okazuje jakoś w dziwny czy męczący dla żony sposób - OK, powinien to zmienić W POROZUMIENIU Z NIĄ. Ale czy od razu mam wnioskowąć( czy raczej widzieć to, co NIE WYNIKA z jego postów), że on nie robi dla żony absolutnie NIC? Tzn. nie zwraca uwagi na jej potrzeby i pragnienia, tudzięż jak do tego podchodzi?
Na pewno nie uważam, że wszystkie zarzuty wobec Autora są zasadne. Szczególnie na samym poczatku wątku, na podstawie jego jednego postu, wszystko zostało tak przekręcone, że niby cała wina za kryzys w ich związku, wynika tylk,o i wyłącznie z jego winy. Słowem interpretacja tekstu pod swoją modłę, ze jeśli jest jakiś problem to jest to wina faceta. Przyznaję, że późniejsze posty juz wydają się dużó bardzije rozsądne i je miejmy nadzieję, Autor weźmie pod uwagę.
Czekam na identyczny wątek, który założy kobieta smile I czy tam znajdzie się choć jedna opinia, że może Autorka będzie paplać, robić z siebie ofiarę czy użalać się nad sobą. Jedno jest pewne: w dalszym ciągu łatwiej jest nam pod tym względem ocenić faceta smile I jeżeli nawet powinien on zachować się "po męsku" to przecież już sam post Autora, z racji, że jest facetem musiał wywołać niesmak czytających go Pań. Zupełnie w oderwaniu od istoty problemu i tego, kto tutaj jest winny czy w jakim zakresie...

97

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Gdyby autorem wątku była kobieta, treść moich postów byłaby taka sama, zmieniłabym tylko końcówki z męskich na żeńskie. smile

98

Odp: Kryzys, wypalenie ?
bagienni_k napisał/a:

Zatem, jeżeli jego żona ma na ten temat inne zdanie, to niech go o tym poinformuje. Niech otwarcie powie, czego od niego oczekuje.

A co jeśli nie powie, tak jak teraz?
Z resztą wchodzenie w dyskusje, są dla niej bezprzedmiotowe. Jedyną rzeczą, to jest seks, którym musi zapłacić za utrzymanie obecnej sytuacji. Tu się Autorowi u niej zbiera i się nazbiera.

99

Odp: Kryzys, wypalenie ?

bagienny, a kogo interesują Twoje recenzje wypowiedzi innych ludzi? Myślisz, że to ma znaczenie dla autora, jak Ty oceniasz wypowiedzi innych osób. To moralizowanie też mnie męczy :-D

100 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-25 15:28:17)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

balin Moim zdaniem jeśli nie powie, to będzie oznaka tego, że żona sama z siebie ma męża dość, pod jakimś tam, jej tylko znamym względem. I nie zamierza tego w żaden spośob naprawiać. Chyba, że oczekuje, iż mąż będzie jej czytał w myślach, w co wątpię, bo takie podejście to chyba cechuje jakieś niedojrzałe nastolatki.
Swoją drogą wspomniane wyżej wątpliwości, czy kobieta wykorzystała męża tylko dla celów prokreacyjnych, nie jest aż tak pozbawione podstaw. Nic mnie już nie zdziwi smile

Jeśli Autor chce kierować się moją opinią - ok, jego sprawa, może mi tutaj lub na priv zasygnalizowąć lub nie. Ja staram się, przynajmniej póki wypowiadam się na anonimowym forum, wyrażać swoje opinię i w żaden sposób nie było moim celem moralizowanie. Jeśli ktoś tak to odczytuje, nie mój problem. Widzę po prostu absurdalność niektórych zarzutów i o tym piszę - w swoim WŁASNYM odczuciu, nikomu nie narzucając swojego zdania ani nie zmuszając do uznania moich racji. Tyle.

101 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 14:48:39)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
bagienni_k napisał/a:

Widzę po prostu absurdalność niektórych zarzutów i o tym piszę - w swoim WŁASNYM odczuciu, nikomu nie narzucając swojego zdania ani nie zmuszając do uznania moich racji. Tyle.

Widzisz jakie to naszpikowane negatywnymi ocenami, czy nie?
Absurdalność ZARZUTÓW. Nie czyjeś spostrzeżenia, punkt widzenia, ale zarzuty i to absurdalne.

Ty po prostu polemizujesz z cudzymi opiniami, ale nie masz odwagi tego zrobić wprost, ale polemika to TYLKO PASOŻYTNICZA FORMA DYSKUSJI, która nijak nie pomaga autorowi, czasami bywa ciekawa, ale gdy jest pozbawiona „absurdalnych zarzutów”.

Kończę OFFTOP

102

Odp: Kryzys, wypalenie ?
MagdaLena1111 napisał/a:

bagienny, a kogo interesują Twoje recenzje wypowiedzi innych ludzi? Myślisz, że to ma znaczenie dla autora, jak Ty oceniasz wypowiedzi innych osób. To moralizowanie też mnie męczy :-D

Dalej obrażaj innych użytkowników.

103

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Bardzo dobrze, Magdaleno, że kończysz off-top, biorąc pod uwagę, że sama go zaczęłaś. Przypominam też każdemu z wypowiadających się, że zasady są takie same dla wszystkich, a opinia wyrażona w sposób kulturalny i nie będąca prowokacją, jak najbardziej MA u nas rację bytu. Kolejne posty wykraczające poza temat wątku będą usuwane bez ostrzeżenia.

104 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-01-25 15:39:05)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

[off-top - usunięte przez moderację]

Wracając do tematu: Autorze, jesteś w stanie określić, czy rzeczywiście w żaden sposób nie spełniałeś oczekiwań swojej żony? Czy ona Cię o tym w ogóle informowała? Wykonujesz, Twoim zdaniem, naprawdę dużo w domu, starasz się wypełniać swoją rolę męża i ojca jak najlepiej. Nie wspominała Ci nigdy co takiego robisz źle? Czy wymownie milczała, czekając na Twój ruch? Poza tym, czy rzeczywiście tak bardzo brakuje Ci dowodów wdzięczności czy docenienia, że chcesz podbudować swoje poczucie właśnej wartości? Szczerze w to wątpię, ale może rozwiejsze wątpliwości wielu wypowiadających się w tym wątku?
Jeśli chcesz, to śmiało możesz się odnieść do moich wcześniejszych wypowiedzi, które zostały tak negatywnie odebrane przez przedmówców.

105 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2020-01-25 16:08:37)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Wbrew temu co jest tutaj sugerowane przez niektorych uzytkownikow ja mimo ze reprezentuje inna opinie niz wiekszosc Pan nie czynie tego z braku szczerosci czy bezposredniosci. Jestem na tym forum juz ladnych pare lat i naprawde umiem przywalic miedzy oczy gdy zgodnie ze swoim sumieniem widze ku temu podstawy,  kto mnie troche kojarzy z forum ten to wie.
W tej danej sytuacji zakladam, ze na pewno sa jakies bledy rowniez po stronie Autora stad moja sugestia rozmowy z zona na spokojnie. Nie trafia do mnie jednak zupelnie argumentacja ze Autor nie powinien mowic o tym co go boli tylko pytac zony o jej potrzeby. Komunikacja oparta powinna byc na wzajemnosci i szczerosci. On ma prawo a wrecz obowiazek powiedziec co czuje i co go boli jesli ma dojsc do skutecznego rozwiazania problemu. Oczywiscie zakladam ze nie jest idiota i w tej rozmowie zapyta rowniez  zone czy ona ma jakies uwagi do niego, co on robi byc moze zle.
Tak samo zgrzyta mi zakladanie niedorozwiniecia umyslowego Autora w kwestii opieki nad dzieckiem. Kiedy zona je karmi to chyba nie ma opcji zeby Autor w tym czasie probowal jej wyrwac dziecko z rak, bawic sie z nim czy dostawiac do swojej piersi. Sam zreszta pisze, ze on i sprzatanie i gotowanie nie raz ogarnial wiec chyba wie co nalezy zrobic gdy sie widzi sterte garow niepozmywanych. 
Podsumowujac zakladam, ze obie strony sa winne w jakims stopniu ale rowniez zakladam to ze zona Autora za mocno sie zapedzila w roli matki i zapomniala byc moze ze nadal pelni rowniez role zony. Maz jest samodzielny, moze sie sam ubrac, umyc i nawet obiad dwudaniowy zrobic ale to nie oznacza ze nie byloby mu milo gdyby zona "pomyslala co bedzie jadl jak wroci z pracy". To moze dla niektorych jest smieszne ale dla mnie nie. To jest troska o druga, kochana osobe, troska ktora jest jednym z wyrazow milosci do drugiego czlowieka i tego wyrazu milosci a nie tylko seksu Autorowi brakuje. Moze jestem dziwna ale ja robiac zakupy mysle co lubi moj maz, co by zjadl itp, nie dlatego ze uwazam go za pierdole ktora trzeba nianczyc tylko sama z siebie chce poprostu zrobic dla niego cos milego a tak naprawde chyba zwyczajnego. Dlatego rozumiem czego Autorowi brak i ze to nie o poczucie wartosci (ktore ma mu zona dopieszczac) chodzi tylko poczucie bycia waznym dla niej tak zwyczajnie, po ludzku.

106 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-25 16:32:55)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
feniks35 napisał/a:

Wbrew temu co jest tutaj sugerowane przez niektorych uzytkownikow ja mimo ze reprezentuje inna opinie niz wiekszosc Pan nie czynie tego z braku szczerosci czy bezposredniosci. Jestem na tym forum juz ladnych pare lat i naprawde umiem przywalic miedzy oczy gdy zgodnie ze swoim sumieniem widze ku temu podstawy,  kto mnie troche kojarzy z forum ten to wie.
W tej danej sytuacji zakladam, ze na pewno sa jakies bledy rowniez po stronie Autora stad moja sugestia rozmowy z zona na spokojnie. Nie trafia do mnie jednak zupelnie argumentacja ze Autor nie powinien mowic o tym co go boli tylko pytac zony o jej potrzeby. Komunikacja oparta powinna byc na wzajemnosci i szczerosci. On ma prawo a wrecz obowiazek powiedziec co czuje i co go boli jesli ma dojsc do skutecznego rozwiazania problemu. Oczywiscie zakladam ze nie jest idiota i w tej rozmowie zapyta rowniez  zone czy ona ma jakies uwagi do niego, co on robi byc moze zle.
Tak samo zgrzyta mi zakladanie niedorozwiniecia umyslowego Autora w kwestii opieki nad dzieckiem. Kiedy zona je karmi to chyba nie ma opcji zeby Autor w tym czasie probowal jej wyrwac dziecko z rak, bawic sie z nim czy dostawiac do swojej piersi. Sam zreszta pisze, ze on i sprzatanie i gotowanie nie raz ogarnial wiec chyba wie co nalezy zrobic gdy sie widzi sterte garow niepozmywanych. 
Podsumowujac zakladam, ze obie strony sa winne w jakims stopniu ale rowniez zakladam to ze zona Autora za mocno sie zapedzila w roli matki i zapomniala byc moze ze nadal pelni rowniez role zony. Maz jest samodzielny, moze sie sam ubrac, umyc i nawet obiad dwudaniowy zrobic ale to nie oznacza ze nie byloby mu milo gdyby zona "pomyslala co bedzie jadl jak wroci z pracy". To moze dla niektorych jest smieszne ale dla mnie nie. To jest troska o druga, kochana osobe, troska ktora jest jednym z wyrazow milosci do drugiego czlowieka i tego wyrazu milosci a nie tylko seksu Autorowi brakuje. Moze jestem dziwna ale ja robiac zakupy mysle co lubi moj maz, co by zjadl itp, nie dlatego ze uwazam go za pierdole ktora trzeba nianczyc tylko sama z siebie chce poprostu zrobic dla niego cos milego a tak naprawde chyba zwyczajnego. Dlatego rozumiem czego Autorowi brak i ze to nie o poczucie wartosci (ktore ma mu zona dopieszczac) chodzi tylko poczucie bycia waznym dla niej tak zwyczajnie, po ludzku.

W samo sedno. DOKŁADNIE O TO mi chodziło smile Jesteś chyba jedyną z Pań, które były w stanie to zauważyć i przedstawić. Co więcej, uderza mnie tutaj zarzucanie Autorowi na siłę rywalizacji z żoną w pewnych czynnościach( w tym opiece nad dzieckiem), zamiast zajęcia się innymi aktualnymi obowiązkami. Stawia to Autora w pozycji bezrozumnego męża -troglodyty, który nie potrafi się w domu odnaleźć i nic samemu nie zrobić bez polecenia. Ja to przynajmniej tak to odebrałem. Cały czas widzę tutaj próbę uświadomienia Autorowi, że popełnił kardynalny błąd próbująć przedstawić swój punkt widzenia w takiej a nie innej postaci, jakby nie mógł zwyczajnie się wyżalić, mówiąc o swoich potrzebach, bo to niemęskie. Zarzucanie mu "męczybułstwa" jest innym sposobem stwierdzenia, że facet zwyczajnie chce się zwierzyć ze swoich problemów.

107

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Szkoda tylko że Bagiennkik i Fenix nie zauważyliście, że autor sam napisał że rywalizował z żoną i że "przeprowadził" wiele rozmów.
Wasze porady nie są nielogiczne, tylko nijak mają się do tego,co tu autor podaje
Taką ogólna mądrość.
Może po wyeliminowaniu jego błędów i poprawieniu komunikacji, o czym dużo Wielokropek napisała okaże się że i tak żona to zlewa, i wtedy przyjdzie czas na inne działania. Ale to potem.
I jeszcze jedno:tak, czasem coś w związku boli.ale to nie znaczy, że ZAWSZE rozwiązanie tej bolesnosci ma coś wspólnego z drugą stroną, bo to mogą być autora zaszłości, i ona niewiele ma z tym wspólnego.

108

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Rzeczywiście, wspominał o rywalizacji. Może on widzi to nieco inaczej niż my( a tym bardziej jego żona) pod względem poziomu tej rywalizacji czy też płaszczyzny życia, na której rywalizują. Nie można też wykluczyć, że żona specjalnie go odciąga od pewnych obowiązków. Jeśli cokolwiek ma poprawić, to niech to zrobi, tylko niech wie, co ma poprawić, bo nyć może chce, ale nie ma bladego pojęcia co, bo żona nie jest na tyle łaskawa, aby go o tym poinformować.. Więć muszą OBOJE się dogadać i popawić WSPÓLNIE komunikację między sobą smile Zaszłości? Być może..Autor nic nie wspomniał chyba na temat swoich poprzednich związków czy słabości..Jeśli czuje, że to pzeszkadza w dogadywaniu się z żoną, powinien o tym wspomnieć, ale nie odnoszę wrażenia, ze to jakąs chorobliwa chęć podbudowanai swojej wartości, tylk otak, jak wspomniała feniks oczekuje zwykłej wdzięczności.

109

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Szkoda tylko że Bagiennkik i Fenix nie zauważyliście, że autor sam napisał że rywalizował z żoną i że "przeprowadził" wiele rozmów.
Wasze porady nie są nielogiczne, tylko nijak mają się do tego,co tu autor podaje
Taką ogólna mądrość.
Może po wyeliminowaniu jego błędów i poprawieniu komunikacji, o czym dużo Wielokropek napisała okaże się że i tak żona to zlewa, i wtedy przyjdzie czas na inne działania. Ale to potem.
I jeszcze jedno:tak, czasem coś w związku boli.ale to nie znaczy, że ZAWSZE rozwiązanie tej bolesnosci ma coś wspólnego z drugą stroną, bo to mogą być autora zaszłości, i ona niewiele ma z tym wspólnego.

Szkoda tylko że @Ela nie zauważyła że tą niby"rywalizacją" autor pokazywał żonie ( w odpowiedzi na jej krytykę) że także potrafi zająć się domem, dzieckiem oraz sobą. Może podaj te błędy jakie autor popełnia bo ogólnikowo to sobie można pisać. Jak poprawić komunikację-tylko konkretnie?. Autorze. szkoda Twoich nerwów, nie jesteś pociągającym partnerem dla swojej żony, nudzi ją seks z tobą albo seks jako sam w sobie. Tylko nie daj się nabrać na kolejne dziecko. I po raz kolejny: nie pisz już nic w swoim wątku bo i tak co napiszesz to będzie dla niektórych be. Przeszukaj forum, jest dużo podobnych tematów do Twojego. Co ciekawe, taka sama  narracja. Brak seksu, ostrzejsza wymiana zdań z zakomunikowaniem swoich potrzeb, chwilowa poprawa, pozorna, powrót do starych zachowań. Seks dostajesz tylko po to byś był w domu na sztukę. Możesz stawać na głowie a i tak nic z tego nie będzie. Nie słuchaj tekstów o poprawie komunikacji, tu nie ma się z kim komunikować. Nie ma seksu bo nie sprawia jej to przyjemności, nie potrzebuje tego (już). gdyby sprawiał jej przyjemność dawała by Ci jakieś sygnały, a tu nic.

110 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-25 18:20:04)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

To chyba ta sama czynność, tylko inaczej odbierana przez Autora i jego żonę: on był przekonany, że robi dobrze, że pomaga a żona odebrała to samo jako rywalizację. I tutaj jest raczej pole do popisu, dla zdolności negocjacyjnych obojga smile

111

Odp: Kryzys, wypalenie ?
bagienni_k napisał/a:

To chyba ta sama czynność, tylko inaczej odbierana przez Autora i jego żonę: on był przekonany, że robi dobrze, że pomaga a żona odebrała to samo jako rywalizację. I tutaj jest raczej pole do popisu, dl azdolności negocjacyjnych obojga smile

Dla mnie facet był za dobry od samego początku, chciał pokazać swoją dojrzałość, zaradność a to niestety odbiło się przeciwko niemu, tym bardziej że na początku zaznaczył że mimo iż sumiennie wypełnia swoje obowiązki to poprzeczka idzie ciągle w górę. Za bardzo żona wzięła sobie do głowy porady że jakoby dozowaniem seksu ciągle będzie dominować w związku. Oby kiedyś nie obudziła się z ręką w nocniku bo jak widać autorowi cierpliwość powoli się kończy.

112 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2020-01-25 18:25:52)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Szkoda tylko że Bagiennkik i Fenix nie zauważyliście, że autor sam napisał że rywalizował z żoną i że "przeprowadził" wiele rozmów.
Wasze porady nie są nielogiczne, tylko nijak mają się do tego,co tu autor podaje
Taką ogólna mądrość.
Może po wyeliminowaniu jego błędów i poprawieniu komunikacji, o czym dużo Wielokropek napisała okaże się że i tak żona to zlewa, i wtedy przyjdzie czas na inne działania. Ale to potem.
I jeszcze jedno:tak, czasem coś w związku boli.ale to nie znaczy, że ZAWSZE rozwiązanie tej bolesnosci ma coś wspólnego z drugą stroną, bo to mogą być autora zaszłości, i ona niewiele ma z tym wspólnego.

Elu, tak Autor pisal o rywalizacji ale w znaczeniu takim ze probowal udowodnic zonie ze on tez potrafi cos zrobic dobrze a nie ze bedzie jej odbieral na sile opieke nad dzieckiem. Pisal o tym i wspominal rowniez, ze zrozumial swoj blad i postanowil zakonczyc te glupie przepychanki.
Co do tego czy Autora bolaczka nie sa jakies zaszlosci z dawniejszej przeszlosci to wydaje mi się, ze gdyby tak bylo to wyplyneloby to juz w zwiazku przed narodzinami syna a tymczasem problem pojawil sie i narasta po narodzinach dziecka. No i Autor pokazuje wyraznie ta roznice zachowan przed i po urodzeniu dziecka. Czyli cos sie wtedy musialo zadziac. Ja nie wiem czy to zbyt mocne przejecie zony rola matki, zmeczenie i slaba  komunikacja miedzy malzonkami czy jakies zaburzenia hormonalne u zony. Wydaje mi sie jednak ze gdyby chodzilo o to ostatnie to o ile problem seksu bylby logiczny o tyle ogolna obojetnosc zony na szeroko rozumiane sprawy meza juz niekoniecznie. I tak wiem, ze rozmowy juz byly ale moze nie wygladaly tak jak powinny. Moze Autor tylko wyliczal co sie pogorszylo zamiast powiedziec jak sie czuje w tej nowej sytuacji, zapytac zony czy ma jakies uwagi do niego, zaproponowac wspolny wypad nawet na 2 dni bez mlodego by na spokojnie przypomniec sobie co ich pierwotnie kiedys polaczylo. Moze ta rozmowa nic nie da ale skoro Autor kocha zone, a pisze ze kocha, to zostaje probowac. Milczenie i tlumienie w sobie zlosci i zalu w imie bycia twardym samcem a nie jeczybuła na pewno ich do siebie nie zblizy.

113

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Ja, mimo wszystko, nie byłbym tak skrajnie nastawiony, jak Kolega. Przychylam się całkowicie do zdania feniks. Autor wykazywał chęć pomocy, angażowania się w obowiązki, ale widocznie zostało to odczytane przez żonę jako rywalizację. Skoro się o tym dowiedział, przeprosił i to zakończył. Prawdopodobnie żona Autora jest roztrzęsiona i przejęta rolą matki i zwyczajnie jej mąż zszedł na dalszy plan. Nie jest tak, jak dawniej, Autor to dostrzega i jest mu przykro, choć wie, że to nieuniknione. Mimo tego jakoś próbuje do żony dotrzeć - na razie z marnym skutkiem. Pozostaje mu chyba zmienić taktykę.
Swoją drogą, ciekawe kiedy tutaj wróci.. smile

114 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 19:02:09)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
feniks35 napisał/a:

Co do tego czy Autora bolaczka nie sa jakies zaszlosci z dawniejszej przeszlosci to wydaje mi się, ze gdyby tak bylo to wyplyneloby to juz w zwiazku przed narodzinami syna a tymczasem problem pojawil sie i narasta po narodzinach dziecka.

Może dlatego, że na siłę próbował coś jej i sobie udowodnić.

random87 napisał/a:

Pierwsze niepokojące sytuację zdarzyły się już od początku po urodzeniu dziecka. Starałem się pokazać...


feniks35 napisał/a:

Moze Autor tylko wyliczal co sie pogorszylo zamiast powiedziec jak sie czuje w tej nowej sytuacji

Autor twierdzi co innego:

random87 napisał/a:

Powiedziałem wprost , że ja daje z siebie wszystko , dbam o dziecko, i o Nią, natomiast czuje że Ona mnie zepchnęła cAłkowicie na drugi plan.

On tylko mówi o tym czego on potrzebuje, czego mu trzeba, jak on jest doskonały a żona beznadziejna.
Daj spokój, też bym się wycofała z relacji z takim facetem, najpierw pewnie tylko emocjonalnie, potem po części fizycznie, zaczynając od łóżka aż pewnie do zakończenia związku.

Razi mnie, że autor widzi tylko siebie i swoje potrzeby, dlatego mu sugeruję, żeby wybadał potrzeby swojej żony. Dla mnie to ten związek wygląda jakby w nim nie było żadnej bliskości, otwartości, więc najlepiej jak ktoś to przełamie. Bo ona też ma problem - straciła chociażby libido, a on nie ma nawet BLADOZIELONEGO pojęcia, co się włąściwie z nią dzieje a oboje nie potrafią o tym szczerze porozmawiać tylko on zgłasza pretensje a ona mu przytakuje.

115

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Dziękuję nas kolejne porady.

Napewno wyciagne z nich cos co przyda mi sie poprawić nasze relacje. Dziękuję za zaangażowanie szczerze nie spodziewałem się.
Po części wszyscy macie rację , wiem że wina jest też po mojej stronie , część mnie też  zle zrozumiała , albo zrozumiała w sposób w który akurat chciała zrozumieć.. ciężko też w kilku słowach albo zdaniach wyrazić wszystko co i jak jest między nami , tak samo jak ciężko odpowiadać na kazdy wpis , tłumaczyć wszystko po 5 razy innymi słowami , prostować itp . dzięki raz jeszcze

116

Odp: Kryzys, wypalenie ?

W moim odczuciu wspomniane powyżej cytaty w żaden sposób nie wskazują bezpośrednio na to, co zostało zasugerowane. Nigdzie nie widzę w tych zdaniach jakiegokolwiek przymusu czy pokazywania swojej doskonałości czy też narzekania na żonę. Jeżeli przyjmiemy, że wyrażenie swoich potrzeb przez jedną stronę( w jakikolwiek sposób) ma być od razu powodem do kryzysu i oddalenia, to nie wiem szczerze, po co ludzie w związki wchodzą. Jedni widzą tylko zgłaszanie pretensji inni z kolei sygnalizowanie swoich potrzeb. 

Widzisz Autorze, żę każdy tutaj trochę inaczej odbiera to, co robiłeś w tym związku dla dobrego jego funkcjonowania. Jak widać niestety nie wszystko się udało, zatem musisz wyciągnąć wnioski z błędów i starać się to naprawić. Osobiście wierzę, że masz szczere intencje i nie prezetujesz tutaj tego, co Ci niektórzy sugerują. Postaraj się jakoś dotrzeć do żony, spróbuj rzeczywiście wybadać, czego potrzebuje, bo zakładam, że nie lekcewarzysz jej potrzeb a jedynie nie możesz jej od niej tego wyciągnąć. Rozmawiajcie o sobie i swoich potrzebach, bo inaczej do niczego nie dojdziecie.

117

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Normalnie jakbym czytała o sobie. Tylko ze my się poddaliśmy a raczej mój partner.. rowniez mamy dzieciatko.Jezeli chciałbyś o tym popisać, napisz na priv.

118 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-25 21:41:39)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
weroska33 napisał/a:

Normalnie jakbym czytała o sobie. Tylko ze my się poddaliśmy a raczej mój partner.. rowniez mamy dzieciatko.Jezeli chciałbyś o tym popisać, napisz na priv.

To może napisz tutaj, jak to u Ciebie wyglądało, co Ciebie blokowało, dlaczego tak reagowałaś. W ten sposób możesz pomóc więcej niż jednej osobie w podobnej sytuacji ogarnąć temat.
Śmiało :-)


PS
widzę, że masz swój wątek. Poczytam :-)

119

Odp: Kryzys, wypalenie ?

PS
widzę, że masz swój wątek. Poczytam :-)

Masz rację, napisze tutaj w wolnej chwili:)
Tak mam wątek pisany jak byłam w złym stanie psychicznym, dni lecą jest trochę lepiej.

120

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Szczerze to nie widzę podobienstw miedzy watkiem weroski33 a tym. Weroska byla swiadoma, ze cos zlego dzieje sie z jej relacja, chciala rozmawiac z partnerem i naprawiac sytuacje. Poza tym tam chodzilo w sumie jedynie o duzo rzadszy seks bo inne kwestie typu czulosc, zainteresowanie ojcem dziecka i myslenie o jego potrzebach bylo obecne. No chyba ze podobienstwo ma dotyczyc weroski i Autora watku jako tych ktorzy probowali ratowac swoje relacje ale byly to proby jednostronne.

121 Ostatnio edytowany przez uleshe (2020-01-26 01:55:40)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Chcesz być postrzegany jako facet to zachowuj się jak facet. Chcesz się czuć dowartościowany to sam się dowartościuj. Tak rąbanie drzewa to jest bardzo dobry pomysł. Walnij pięścią w stół idź z kumplami na piwo. Jak Ci się żona stroi do pracy to zamiast wyciągać jakieś swoje pierdoły i żale że ona dla Ciebie się nie stroiła to doceń że teraz się wystroiła powiedz jej komplementy i rzuć się na nią z łapskami niech zobaczy że ją pożądasz. Kobiety bywają proste w obsłudze. Jak jakieś jej zachowanie wzmacniasz to je powtarza jak je olewasz albo stosujesz wzmocnienie negatywne to w końcu zaprzestanie. Tak samo było z jej strojeniem się dla Ciebie parę razy się lepiej ubrała a Ty nie zauważyłeś no to przestała to robić. Więc teraz masz okazję przychodzi z pracy no to jej zarzuć szczerym komplementem że świetnie wygląda. Powiedz że jesteś z niej dumny że se radzi w pracy niech wie że masz w sobie siłę aby ją wspierać.

Długie szczere rozmowy też se odpuść bo mam wrażenie że one wyglądają tak że ty mówisz że to nie tak tamto nie tak to ona przytaknie wymyśli coś na poczekaniu aby się nie czuć taka najgorsza co Ty możesz zrobić i tyle. Nie rozmawiaj tylko decyduj kup jej fajną bieliznę i oznajmij że jutro po pracy zrobisz obiad i wyślesz dzieciaka do opiekunki a ona ma ją na siebie włożyć .

W niczym nie pomagaj tylko rób to co uważasz za stosowne. Chyba że poprosi o pomoc i będzie za to wdzięczna. Bo Ty nie jesteś od pomagania tylko od kierowania tym domem.  Znajdź se jakiś cel nie związany z nią z dzieckiem ani z pracą który możesz zrealizować i który da Ci satysfakcję. I nie umycie podłogi to nie jest powód aby Cie kobita głaskała , no chyba że zrobisz to raz na pół roku.

Radzą Ci terapii i Ty pewnie chętnie byś na taką poszedł. A znasz kogoś w swoim otoczeniu co miał problemy z żoną i poszedł na terapię i teraz jest szczęśliwy ? To tak nie działa sam musisz rozwiązać swoje problemy a nie liczyć że jakiś terapeuta zrobi to za Ciebie.

122

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Autorze doskonale Cię rozumiem, ponieważ sama byłam w podobnej sytuacji.
Walczyłam a raczej próbowałam walczyć o uwagę partnera(Ty o partnerke ja o partnera). Widzę dużo podobienstw w tym co piszesz a co ja przeżyłam.
Również mam dzieciątko 1,5 roczne i tutaj jestem w stanie zrozumieć zachowanie Twojej żony. Tak naprawdę osoby które mają dziecko są w stanie coś mądrego doradzic. Ja sama wiem jak wyglądają rady osób które nie mają dzieci. Chcą dobrze ale nie wiedzą jak wygląda rzeczywistość. Twoja żona zapewne chciała być jak najlepszą matka i robiła wszystko mimo braku sił żeby jak najlepiej zająć się dzieckiem. Powiedz czy próbowała zostawić synka do babci dziadka z własnej woli np na 2 godz by cos zrobić, oepoczac albo byście gdzieś wyszli?
U mnie tak było ze wszystko wolałam sama robić, nawet na małe zakupy brałam małą. Czasami były dni wykończenia, normalna sprawa.  Wolałam pójść spać odpocząć niż spędzić czas z partnerem. Życie zmienia się o 180%. To już nie to samo ze ma się ochotę na seks, ciało i ochota się zmienia. Często za to jezdzilismy gdzieś z dzieckiem. Czy u was tak jest ? Z perspektywy czasu uważam ze powinno się zostawić dziecko pod dobrą opiekę do dziadków np i pójść do kina czy na spacer sami.  Nie rozmawiać tylko o dziecku ale i o Was. Bo dziecko powinno łączyć. Normalna sprawa jest ze dziecko jest na 1 planie a partner spada na 2. Przynajmniej  przez pierwszy okres. Takie jest moje zdanie. Ale nie można się zaniedbywać bo wszystko siedzi w psychice. Żaden facet nie jest w stanie zrozumieć co kobieta przechodzi w czasie porodu i krotko po. Hormony szaleja, kobieta jest inna oczekuje pomocy ale widać ze ja wspierasz  tylko ze może ona inaczej to postrzega?  Próbowałeś rozmawiać ale pamiętaj ze nie ma co naciskac bo to oddala !
Pytaj co u niej jak w pracy, krótkie pytania zobacz czy się otwiera. Patrz na nią, wykazuj zainteresowanie. Obserwuj jak się zachowuje. Nie ma nic gorszego jak obojętność niestety.
Nie możesz być tez "za dobry" na każde zawołanie.
Ja dostawałam dużo rad, byłam już bezsilna mówiąc jak do sciany. Typu moze powinniscie od siebie odpocząć. Duzo bym dała żeby ojciec mojego dziecka wykazywał takie zainteresowanie, choćby na forum pytał, ale żeby coś zrobić w kierunku żeby mała miała pełna rodzine.
Zostałam sama bo człowiek się poddal, wyobraź sobie zostać samym z dzieckiem. Ale nie powiem opiekuje sie dzieckiem. Czy chcesz widywać synka raz dwa razy w tygodniu czy chcesz za wszelką cenę stworzyć mu rodzinę?
Pamiętaj zrob wszystko co mozesz by później nie rozmyślać co jeszcze mogłes. Jeżeli ona czuje wypalenie nic z tym nie zrobisz. Ja usłyszałam takie słowa. Przykra sprawa.No i człowiek docenia po stracie

123 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-26 10:51:26)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Owszem,hormony szaleją po porodzie, ale nie 2lata. Jak przyszłam z 1dzieckiem że szpitala pamiętam że wszystko, ale to absolutnie wszystko mnie drażniło,od sposobu postawienia mebli do męża. Wtedy On zrobił mądrą rzecz,-zostawil mnie w spokoju, nie przeprowadzał rozmów umoralniających wściekłą babę..:D i 2 miesiące później miał już spokojną żonę.
I poza tym falstartem dziecko nic w damsko męskiej sferze nie zmieniło, przynajmniej nie na minus.więc to chyba nie reguła więc że po dziecku wszystko pada.

Jednak z historii koleżanki wysnulabym takie jedno podobieństwo:oboje uważacie, że druga osoba w małżeństwie powinna pasować do idealnego obrazka i wiercicie o to dziurę w brzuchu, zamiast dać trochę swobody drugiej stronie i zająć się sobą.
Takie podejście typu jestem nieszczęśliwa/y  Ty mnie uszczęśliw, nieważne jak Ty się czujesz.
A potem ktoś się dziwi, że druga strona się wyłącza i mówi się jak do ściany.

124 Ostatnio edytowany przez weroska33 (2020-01-26 11:07:36)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Owszem,hormony szaleją po porodzie, ale nie 2lata. Jak przyszłam z 1dzieckiem że szpitala pamiętam że wszystko, ale to absolutnie wszystko mnie drażniło,od sposobu postawienia mebli do męża. Wtedy On zrobił mądrą rzecz,-zostawil mnie w spokoju, nie przeprowadzał rozmów umoralniających wściekłą babę..:D i 2 miesiące później miał już spokojną żonę.
I poza tym falstartem dziecko nic w damsko męskiej sferze nie zmieniło, przynajmniej nie na minus.więc to chyba nie reguła więc że po dziecku wszystko pada.

Jednak z historii koleżanki wysnulabym takie jedno podobieństwo:oboje uważacie, że druga osoba w małżeństwie powinna pasować do idealnego obrazka i wiercicie o to dziurę w brzuchu, zamiast dać trochę swobody drugiej stronie i zająć się sobą.
Takie podejście typu jestem nieszczęśliwa/y  Ty mnie uszczęśliw, nieważne jak Ty się czujesz.
A potem ktoś się dziwi, że druga strona się wyłącza i mówi się jak do ściany.

Nie do idealnego obrazka ale trzeba próbować nie poddawać się. U mnie było inaczej bo z partnerem ciężko się rozmawiało na poważne tematy. Był zamknięty od poczatku. Oczywiście ze ważne jak się czuje druga osoba ale przez brak rozmowy tak się właśnie dzieje.Mało kogo stać na to by to przezwyciezyc. Też uważam ze powinno dać się trochę przestrzeni, to musi być chwila na przemyślenie sobie wszystkiego i odpoczynek psychiczny. Mnie również wszystko draznilo po porodzie. Dużo czytałam historii i w kazdej jest podobieństwo, statystyki mowia ze 1/3 par rozstaje się rok po urodzeniu dziecka niby. Może coś w tym jest.  Ludzi to przerasta, nie potrafią funkcjonować razem, wolą żyć osobno...
Wiem ze łatwo się mówi a rzeczywistość jest inna.
Uważam że związki nie są trwałe, bo ile osób wśród znajomych czy ludzi obok przetrwali kilka lat ze sobą i to jeszcze mając dziecko?  Wśród moich to na palcach jednej ręki. Każdy ma kryzys ale obie strony muszą chcieć i walczyc.
Trzeba poznać swoje potrzeby i nie poddawać się rutynie.

125 Ostatnio edytowany przez weroska33 (2020-01-26 11:30:46)

Odp: Kryzys, wypalenie ?
Ela210 napisał/a:

Owszem,hormony szaleją po porodzie, ale nie 2lata. Jak przyszłam z 1dzieckiem że szpitala pamiętam że wszystko, ale to absolutnie wszystko mnie drażniło,od sposobu postawienia mebli do męża. Wtedy On zrobił mądrą rzecz,-zostawil mnie w spokoju, nie przeprowadzał rozmów umoralniających wściekłą babę..:D i 2 miesiące później miał już spokojną żonę.
I poza tym falstartem dziecko nic w damsko męskiej sferze nie zmieniło, przynajmniej nie na minus.więc to chyba nie reguła więc że po dziecku wszystko pada.

Jednak z historii koleżanki wysnulabym takie jedno podobieństwo:oboje uważacie, że druga osoba w małżeństwie powinna pasować do idealnego obrazka i wiercicie o to dziurę w brzuchu, zamiast dać trochę swobody drugiej stronie i zająć się sobą.
Takie podejście typu jestem nieszczęśliwa/y  Ty mnie uszczęśliw, nieważne jak Ty się czujesz.
A potem ktoś się dziwi, że druga strona się wyłącza i mówi się jak do ściany.

Pozwolę sobie zacytować "
wiercicie o to dziurę w brzuchu, zamiast dać trochę swobody drugiej stronie i zająć się sobą."
Dawałam ta swobodę a później się okazało ze pisał z kolezankami.  Oczywiście zajmowałam się sobą i dzidckiem, domem ale jak może być dobrze jeżeli mieszkasz z facetem i on traktuje Cię jak powietrze ? Ciche dni, bez rozmowy.. nie potraficie radzić sobie w kryzysowych sytuacjach bo chyba jak zależy to się walczy...

"Takie podejście typu jestem nieszczęśliwa/y  Ty mnie uszczęśliw, nieważne jak Ty się czujesz.
A potem ktoś się dziwi, że druga strona się wyłącza i mówi się jak do ściany"

To chyba działa w obie strony?
Druga strona może ma takie samo podejście i co wtedy? Błędne koło. Ludzie ze sobą nie rozmawiają i tu jest problem.
Jeżeli osoba próbuje rozmawiać to raczej ta osobe interesuje jak druga strona się czuje bo chce coś naprawic.

126 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-26 12:09:03)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

weroska, a według mnie to, co łączy Ciebie z autorem, to to, że dawaliście dużo w swoich związkach, macie takie poczucie i przekonanie, ale niekoniecznie jest to to, co było/jest chciane przez Waszego partnera. U Ciebie widoczna już jest refleksja, bo widzisz, że skupiłaś się mocno na dziecku, domu, czyli jakiejś roli, w której chciałaś się sprawdzić i spodziewałaś się, że to jest także wartościowe dla partnera, a chyba nie do końca było, bo poszukiwał on uwagi poza Waszym związkiem.
Podobnie jest u randoma. On myślał, że pokazując, jakim jest dobrym ojcem, wspierającym w obowiązkach partnerem, zapracuje na uznanie, a być może żona potrzebuje zachwytu nad tym, jak ona zajmuje się dzieckiem zamiast zachwycać się jakim on jest wspaniałym ojcem. No i się rozminęli w potrzebach i oczekiwaniach.
Chyba sami czasami zapominamy, że partner ma takie same potrzeby jak my.

Niemniej, Twój partner okazał się słaby i nieuczciwy. Kryzysy są wpisane w dynamikę związku i wtedy ważne jest, żeby skupić się na tym związku, a nie uciekać poza niego, ale widocznie Wasza rodzina nie stanowiła dla niego takiej wartości jak dla Ciebie :-(

127

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Osoba która się zamyka we własnym świecie nie ma raczej podejścia typu Ty mnie uszczesliw. Bo nie wykazuje w tym kierunku aktywności.

128

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Nie wiem, czy w związku Autora, każda ze stron oczekiwała zachwytów, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nikt chyba nie oczekuje, żę będzie dostawał ciągłe "ochy" i "achy", raczej zwykłe skromne słowo "dziękuje, że jesteś" czy coś w tym stylu. Czy może bardziej nie okazywać tych negatywnych emocji, jęsli takowe były..
Czy to Autor czy Koleżanka weroska miały pełne prawo oczekiwać, że ich wkład w związek i przekonanie o słuszności swojego postępowania, będzi edoceniony. Bo przecież o to chodzi, żeby COŚ robić, albo raczej tyle ile się powinno. Niektórzy uważają, ze poza pracą zarobkową nie muszą w domu robić nic, tutaj akurat jest odwrotnie. Wątpie, żeby Autor nie próbował jakoś żony wesprzeć czy jej docenić. Nie był na pewno całkowicie bierny, możę chciał właśnie okazać swoimi CZYNAMI, że ja docenia?Ona oczekiwała czegoś zupłnie innego i tu jest pies pogrzebany. Tudzież innego sposobu okazywania tej wdzięczności..Rozmijają się, bo każde z nich oczekuje wdzięczności, ale nie okazuje tego drugiej stronie..

129

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Nie będę się odnosił bezpośrednio do poszczególnych postów czy pytań bo nie mam zbytnio na to czasu.
Po krótce bardziej ogólnie streszcze jeszcze raz o co mi chodzi , bo mam wrażenie że część osób nadal nie do końca to zrozumiała. Jedni przesadzaja w jedna stronę , pisząc że cala wina jest po stronie mojej zony , a inni że to ja ponosze winę , bo nie doceniałem za bardzo się starałem, przytłoczylem żonę , nie rozumiałem Jej wcale, skupilem się na sobie itp. Wiadomo jednak że prawda jest gdzieś po środku....

Po pierwsze , kolejny raz to powtórzę , jedyna osoba która chciała rozmawiać o nas , o naszych uczuciach , ewentualnych oczekiwaniach - byłem ja.
Moja partnerka albo wytykała mi na siłę jakieś moje błędy w opiece nad dzieckiem , w kwestiach porządkowych , czy mojej pracy - pomimo że jak już pisałem , garnąłem się do roboty - i starałem się Ją odciążyć , dac trochę wytchnienia itp , miałem wrażenie że po prostu straciła wobec mnie jakąkolwiek wyrozumiałość , mimo że wcześniej tak nie było.
Druga opcja żeby się "otworzyla" to bylo wtedy gdy ja zaczynałem poważną rozmowę , bez nerwów , bez ciśnienia,na spokojnie chciałem się dowiedzieć z czego wynika fakt ze straciła mną zainteresowanie. Że widzę , że oddalamy się od siebie, i Ona wtedy żeby odbić piłeczkę mówiła co Jej nie pasuje. Na pytanie czemu wcześniej nie mogła tego powiedzieć zawsze argument , że Ona nie chce zaogniać i nie widzi tego w takich ciemnych barwach jak ja , więc generalnie doszedłem do wniosku że Ona tego naszego oddalenia nie widzi , lub Jej to porostu nie przeszkadza. Z moimi argumentami się zgadzała , ale i tak te nasze rozmowy wyglądały tak , że ja się otwierałem w pełni , a Ona mi przytakuje , mówi że nie wie co powiedzieć bo tak tego nie widzi , i żeby odbić piłeczkę mówiła że "Ty też jesteś nie jesteś taki super bo to tamto czy siamto" ,na co mówiłem że nie chodzi o mnie albo o Ciebie tylko o nas , o partnerów,i jakikolwiek ogień między nami , który kiedyś był bardzo duży a po urodzeniu
zagasł.
Z mojej strony takiej inicjatywy albo prób docenienie Jej było całkiem sporo. Karnety do spa , kwiaty bez okazji , organizowalem romantyczne kolację jak syn już spał , kupienie na rocznicę seksownej bielizny , zorganizowanie różnych uroczystości czy to dnia mamy , czy Jej urodzin itp - z Jej strony takich inicjatyw nie było wcale.

Po trzecie. W kwestii seksu i samej ciąży. Nie chodziło mi o to żeby pokazać że to była tylko Jej inicjatywa , bo nie taki był kontekst.
Chodziło mi tylko i wyłącznie o porównanie , że gdy staraliśmy się o dziecko moja zona przejęła w tej kwestii inicjatywę , inicjowala zbliżenia bardzo często , widać że bardzo Jej na tym zależało natomiast po porodzie całkowicie ta kwestia przestala się dla Niej liczyć. Nie cisnalem od początku a pierwsza rozmowę na ten temat przeprowadziłem grubo ponad pół roku po porodzie. Bez ciśnień , bez ostrych słów czy jakiś wypominek , po prostu chciałem wiedzieć co jest tego powodem. Tłumaczyła że straciła libido i jest zmęczona dzieckiem , wpadła w wir i chce to zmienić. Chociaż przyznam że musiałem powiedzieć to trochę wprost bo kluczylem w tej rozmowie wokół tego i nie mogła w żaden sposób się domyślić o co chodzi.
Niestety efekt jest krótki i przez kolejny rok nic się na dłuższą mete nie zmienia. Nie widzę jakiegokolwiek zainteresowania mną jako mężczyzna , w druga stronę jest zupełnie inaczej. Wszystkie nasze zbliżenia to moja inicjatywa , a częstotliwość "raz na miesiąc " stała się normą , chociaż zdarzały się miesiące gdzie nie wyrobilismy tej "normy"
Pytania czy potrzebujemy może pomocy , czy jakiegoś lekarza , terapii , na nic się nie zdawały bo wg Niej nie potrzebowaliśmy.
W takim wypadku ja sam nie wiedziałem czy ze mną jest coś nie tak, czy Jej się znudzilem, czy sama ma jakiś głębszy problem , za dużo może na ten temat zacząłem myśleć , ale wynikało to też z tego ze Ona nic na ten temat sama z siebie nie mówiła. Jakby był aspekt życia który jak sama mówiła przed urodzeniem dziecka "że jest dla Niej wazny" I byla w tej kwestii bardzo aktywna - a nagle ciach i nie na tematu..

W końcu zaczęło mi to ciążyc coraz bardziej, sam zacząłem mieć humory , zacząłem się zacinać , może i marudzic ,ale chronologia była taka jak pisże , a nie jak się innym tutaj wydaje - że kobieta potrzebuje mężczyzny a nie marudy, i straciła mną zainteresowanie ..
W takim razie mężczyzna potrzebuje też kobiety , a nie tylko i wyłącznie opiekunki dla dziecka. Jak jeden z użytkowników tu napisał , przecież przy porodzie mi lekarz razem z pepowiną nie uciął przyrodzenia....

W kolejnej kwestii , czyli rzekomej zazdrości o dziecko - nic takiego nie miało miejsca i nie ma. Mam z synem dobry kontakt , i nigdy nie dałem żadnego sygnału że wadzi mi to że poświęca czas Jemu a nie mnie... Chodziło o to że straciła mną zainteresowanie. Nie mówię o tym żeby codziennie latała wokol , tylko o jakąkolwiek inicjatywę , jakiś gest, raz na jakiś czas..
Ja też przecież przez dziecko zmieniłem swoje życie , miałem mniej czasu na wszystko , mniej siły , więcej obowiązków , ale nie straciłem zainteresowania dla mojej kobiety.

O ta moja "zazdrosc " czy jakiś żal po dłuższym czasie nie wynikała z tego ze moja zona się nie stroi dla mnie codzień , albo że mi się przestala podobać , tylko o to że jak gdzieś szliśmy "do ludzi " albo właśnie jak zona znalazła pracę i poszła pracować , to okazało się że chce ładnie wyglądać , poświęcić chwilę na makijaż itp itd , a dla mnie przez 2 lata takiej potrzeby nie miała. Mimo że kiedyś zanim pojawił się syn również tak nie bylo. Tu chodzi o gest, raz na jakiś czas pokazać że komuś zależy , coś zorganizować , wyjść z inicjatywą , pokazać że nadal chce mi się podobać i robić na mnie wrażenie , o nic innego nie chodzi.

Jesteśmy po kolejnej poważnej rozmowie i zobaczymy co to zmieni..
pozdrowki

130 Ostatnio edytowany przez balin (2020-01-27 15:08:40)

Odp: Kryzys, wypalenie ?

Nic się nie zmieni, bo żonie chodzi o co innego niż Tobie. Żonie chodzi o to, żeby cie wpędzić w poczucie winy, tłumaczenia, zazdrość i to wszystko w co masz. Dlaczego tak robi? Prawdopodobnie masz mieć zajęcie, żeby nie zwracać uwagi na jej zachowanie.

Posty [ 66 do 130 z 319 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys, wypalenie ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024