Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 273 ]

196

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Mój nowy post chyba utonął niezauważony pomiędzy Waszymi, bo akurat pisaliście w tym samym czasie tongue

Dzieciństwo niestety ma ogromny wpływ na relacje w dorosłym życiu. Nie tylko na same relacje, ale też ogólnie na postawę życiową. Mnie na siłę trzymali pod kloszem, wyręczali, nie pozwalali robić wielu rzeczy i się uczyć, no i kończę niezaradna z ręką w nocniku. Czasem mam takie myśli, że może moja mama to wszystko robiła w pewnym stopniu celowo (podświadomie), żebym nie potrafiła się usamodzielnić i uwierzyć w to, że mogę się wyrwać z domu, że dam sobie bez niej radę. Bo jestem najmłodsza, mam sporo starsze rodzeństwo, i zostałam tu z rodzicami sama i wydaje mi się, że gdyby np pojawił się potencjalny kawaler, do którego miałabym się wyprowadzić, to mógłby być lament, że ją tu samą z ojcem zostawiam wink tak coś czuję.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:

Mój nowy post chyba utonął niezauważony pomiędzy Waszymi, bo akurat pisaliście w tym samym czasie tongue

Dzieciństwo niestety ma ogromny wpływ na relacje w dorosłym życiu. Nie tylko na same relacje, ale też ogólnie na postawę życiową. Mnie na siłę trzymali pod kloszem, wyręczali, nie pozwalali robić wielu rzeczy i się uczyć, no i kończę niezaradna z ręką w nocniku. Czasem mam takie myśli, że może moja mama to wszystko robiła w pewnym stopniu celowo (podświadomie), żebym nie potrafiła się usamodzielnić i uwierzyć w to, że mogę się wyrwać z domu, że dam sobie bez niej radę. Bo jestem najmłodsza, mam sporo starsze rodzeństwo, i zostałam tu z rodzicami sama i wydaje mi się, że gdyby np pojawił się potencjalny kawaler, do którego miałabym się wyprowadzić, to mógłby być lament, że ją tu samą z ojcem zostawiam wink tak coś czuję.

Zgodziłabym się, tylko tylko że tak jest do max czasu aż się człowiek uczy. Jest uzależniony od rodziców ale jesdnak jest dorosły i sam podejmuje decyzje. Zrzucanie, że to wina dzieciństwa, rodziców, i innych rzeczy jest wg mnie najłatwiejszym rozwiązaniem i znacznie dogodniejszym niż przyznaniem teraz , że mogło  się coś zrobić ale np z własnego lenistwa czy strachu się nie spróbowało.

198

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:

A wiesz może, co się teraz z nią dzieje? Nadal nie znalazła bliższej osoby?

Już wspominałam, dobrze nie jest. Nie pracuje (w sumie nie musi bo kasę ma ale to inna kwestia), ale zmaga z depresją i sporymi problemami zdrowotnymi.
Także tu dobrych informacji nie mam.

marta929292 napisał/a:

Mój nowy post chyba utonął niezauważony pomiędzy Waszymi, bo akurat pisaliście w tym samym czasie tongue

Dzieciństwo niestety ma ogromny wpływ na relacje w dorosłym życiu. Nie tylko na same relacje, ale też ogólnie na postawę życiową. Mnie na siłę trzymali pod kloszem, wyręczali, nie pozwalali robić wielu rzeczy i się uczyć, no i kończę niezaradna z ręką w nocniku. Czasem mam takie myśli, że może moja mama to wszystko robiła w pewnym stopniu celowo (podświadomie), żebym nie potrafiła się usamodzielnić i uwierzyć w to, że mogę się wyrwać z domu, że dam sobie bez niej radę. Bo jestem najmłodsza, mam sporo starsze rodzeństwo, i zostałam tu z rodzicami sama i wydaje mi się, że gdyby np pojawił się potencjalny kawaler, do którego miałabym się wyprowadzić, to mógłby być lament, że ją tu samą z ojcem zostawiam wink tak coś czuję.

Tak często jest. Sama tak miałam. Ale w pewnym wieku już jesteśmy na tyle dorośli i odpowiedzialni za siebie i życie, że nie ma co zwalać na innych tylko wziąć je w garść.
Ja wyjechałam do innego miasta.
Dobrze pisze Izzie_Stevens, owszem dzieciństwo, wychowanie ma jakiś wpływ na nas, nawet wielki ale potem sami decydujemy o własnym życiu. Sorry, ale nie wyobrażam sobie żeby powiedzmy 30-stoletnia osoba żyjąca w rodzicami narzekała, że ma takie a nie inne życie przez nich i nie chciała tego zmienić.

199 Ostatnio edytowany przez Rin Trine (2020-06-08 20:10:18)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:

Mój nowy post chyba utonął niezauważony pomiędzy Waszymi, bo akurat pisaliście w tym samym czasie tongue

Dzieciństwo niestety ma ogromny wpływ na relacje w dorosłym życiu. Nie tylko na same relacje, ale też ogólnie na postawę życiową. Mnie na siłę trzymali pod kloszem, wyręczali, nie pozwalali robić wielu rzeczy i się uczyć, no i kończę niezaradna z ręką w nocniku. Czasem mam takie myśli, że może moja mama to wszystko robiła w pewnym stopniu celowo (podświadomie), żebym nie potrafiła się usamodzielnić i uwierzyć w to, że mogę się wyrwać z domu, że dam sobie bez niej radę. Bo jestem najmłodsza, mam sporo starsze rodzeństwo, i zostałam tu z rodzicami sama i wydaje mi się, że gdyby np pojawił się potencjalny kawaler, do którego miałabym się wyprowadzić, to mógłby być lament, że ją tu samą z ojcem zostawiam wink tak coś czuję.

Jeju Marta wybacz. Nie zauważyłam. Ostatnio mam duże problemy z koncentracją.
A to może być prawda. Jak tak piszę tu o moich rodzicach, którzy odseparowali mnie od znajomych to ktoś napisał mi tak samo: że działanie celowe, żeby to rodzice byli centrum tego dziecka, żeby nie mogło się stawiać
Mnie też mama wyręczała, zawsze było "Ucz się, to Twój obowiązek, ja pozmywam/posprzątam". Udało mi się zbuntować i odseparowałam swoje rzeczy od rodziców, sama prałam, prasowałam. Sama sprzątałam pokój, bo miałam sporo samozaparcia. Mojej siostrze się to nie udało, jest pełnoletnia, za rok matura i mama jej zmienia pościel, robi pranie. Raz ją zostawiliśmy w mieszkaniu na tydzień, to zastaliśmy po prostu chlew w domu, aż się załamałam, jak można być takim brudasem (bo to już nie chodziło o porozwalane ciuchy, ale stare, śmierdzące naczynia też)

marta929292 napisał/a:

Tak, zwłaszcza moja matka była surowa, wymagająca i oschła. Miała ogromne parcie, żebym miała super oceny i żebym była najlepsza w klasie, co by ona mogła błyszczeć na wywiadówce, gdy jej córka będzie chwalona pod niebiosa. Mimo że bardzo dobrze się uczyłam i zawsze byłam w czołówce, to nigdy mi nie powiedziała, że jest ze mnie dumna czy że mnie kocha. Nigdy te słowa nie padły z jej ust, mimo że byłam chorowitym (i pod tym względem dosyć pechowym) dzieckiem, to zawsze była taka zdystansowana. Niby dbała o mnie - chodziła ze mną po lekarzach, pilnowała mnie, materialnie zapewniała mi co się dało, ale jednak bił od niej chłód zawsze. Może brzydko to zabrzmi, ale trochę nie czułam, że ona jest moją matką. Czasem wydaje mi się, że nianie wynajęte za pieniądze mają w sobie więcej empatii i troski w stosunku do obcego dziecka, niż ona jako matka miała do mnie.

I też mi wszystkiego zabraniała. Młodsze dzieciaki ode mnie chodziły do siebie pod namioty na działkach, a ja oczywiście nie mogłam, bo nie. Zawsze bardzo wcześnie musiałam wracać do domu i byłam pilnowana ciągle, choć nie dawałam ich żadnych powodów do braku zaufania, że coś nawywijam. Pod tym względem czułam, jakbym była z 10 lat starsza od rówieśników, którzy bawili się, pili ukradkiem piwo po krzakach czy pod tymi namiotami, palili fajki za garażami... Czasami trochę się czuję, jakbym tej młodości i beztroski nie miała w ogóle, tylko jakbym od razu urodziła się "taka starsza". Matka też trzymała mnie pod kloszem, nie pozwalała mi doświadczać nowych rzeczy i uczyć się samodzielności, bo ja to na pewno zrobię coś źle, zepsuję, zniszczę. Nabawiłam się przez to nerwicy już w młodym wieku. I nie potrafię się teraz usamodzielnić, nie wierzę w siebie, nie potrafię znaleźć pracy, nie zrobiłam prawa jazdy. Nie wiem gdzie widzę się za 5-10 lat, nie widzę się nigdzie. Wydaje mi się, że nie nadaje się do żadnej pracy, mam kiepskie zdrowie i fatalną odporność na stres, boję się najmniejszych wyzwań, nawet jazdy komunikacją miejską. Nie znam nawet okolicznych miasteczek, bo sama bym się nie wybrała, nawet bym nie wiedziała gdzie wsiaść i wysiąść, bałabym się, że się zgubię, bo mam też fatalną orientację w terenie. Ech, długo by gadać. Wydaje mi się, że dla mnie nie ma już nadziei, zbyt dużo dziur w psychice, za małe możliwości wokół na szukanie pomocy czy jakiś rozwój.

Długo miałam takie marzenie, że może poszczęści mi się tak jak mojej o 14 lat starszej siostrze. Też była tutaj w czarnym tyłku i bez pomysłu na siebie, ale poznała faceta (obecnego jej męża) i ta relacja jej dodała skrzydeł bardzo. Wsparł ją psychicznie, uwierzyła bardziej w siebie, no i tak się złożyło, że on dostał mieszkanie w spadku w większym mieście, więc wziął ją tam do siebie. Pomógł jej też znaleźć pracę na miejscu, ogólnie życie się jej odmieniło wtedy. Bardzo fajnego ma męża - jest wyrozumiały, wspiera ją, są już małżeństwem 12 lat, a razem niecałe 14. Poznała go, gdy miała tyle lat co ja obecnie i nie przekreślił jej, mimo że też była nieogarnięta życiowo i też przerażał ją brak perspektyw na cokolwiek. Chciało mu się tu jeździć ponad 80 km, dość szybko się zaręczyli i był ślub, bardzo konkretny facet, taki ciepły i wesoły, raczej optymistyczny. Ech, też bym kiedyś chciała takiego znaleźć, bo po tylu latach razem wciąż widzę z jaką miłością na nią patrzy i jak bardzo się o nią stara każdego dnia.

Pierwsze 2 akapity- jakbym czytała o sobie. Bardzo Ci współczuję.
Nie wiem po co takie oschłe matki decydują się na dzieci. Ja wiem, że też bym taka oschła była, dlatego nie chcę dzieci, żeby kogoś za kilkanaście/-dzisiąt lat nie skrzywdzić.
To okropne uczucie bycia starszym od wszystkich....to jest straszne. Człowiek ma poczucie, że traci lata życia. Dzieciństwo to właśnie czas beztroski, zabawy, przygód. A niektórzy "opiekuńczy" rodzice po prostu bezprawnie niektórym dzieciom to odbierają.

Co do ostatniego akapitu to z jednej strony to bardzo słodkie. Fajnie, że Twojej siostrze udało się znaleźć takiego fajnego faceta, który ją kocha i się dla niej stara (80km to wcale niemało, mój obiekt westchnień mieszkając kilka bloków ode mnie nawet na kawę nie chciał wyjść), Z jednej strony napawa nadzieją, z drugiej to smutne, bo pewnie na nich patrzysz i to boli.

Jesteś jeszcze młoda, nie masz 78 lat tylko 28. Może też poszukaj terapeuty? Ja się zapisałam, czekam na termin. To moja ostatnia deska ratunku i pokrywam duże nadzieje. Jednak termin mam tak odległy, że chyba przeboleję to 100 zł i pójdę prywatnie, ale szybciej, żeby przez wakacje się podreperować
Serio, spróbuj. Ja jestem z rodziny gdzie wszyscy są przeciwko psychologom, bo "To wymysł", a i tak się przełamałam

Roxann napisał/a:

Już wspominałam, dobrze nie jest. Nie pracuje (w sumie nie musi bo kasę ma ale to inna kwestia), ale zmaga z depresją i sporymi problemami zdrowotnymi.
Także tu dobrych informacji nie mam.

Bardzo współczuję tej dziewczynie sad
Byłam kiedyś w podobnym stanie- nie mogłam zrobić nic
Tylko co to za życie. Musi jej być bardzo cieżko sad

200 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-06-08 20:26:56)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:
Roxann napisał/a:

Już wspominałam, dobrze nie jest. Nie pracuje (w sumie nie musi bo kasę ma ale to inna kwestia), ale zmaga z depresją i sporymi problemami zdrowotnymi.
Także tu dobrych informacji nie mam.

Bardzo współczuję tej dziewczynie sad
Byłam kiedyś w podobnym stanie- nie mogłam zrobić nic
Tylko co to za życie. Musi jej być bardzo cieżko sad

Wiesz, ja się wychowałam w patologii, ona wręcz miała z mojego punktu widzenia wymarzony dom, dzieciństwo. Rodzice majętni, skoncentrowani na niej, mogła mieć co chciała.
Niestety coraz więcej ludzi tak wychowuje swoje dzieci.
Zamykają w pięknych willach i organizują czas dziecku zajęciami dodatkowymi izolując od rówieśników.
Nie wiem co gorsze, czy takie angażowanie do wszelkich prac od małego, w tym w wychowywanie młodszych dzieci itd. Wtedy też jest izolacja od rówieśników tylko z innego powodu. Jeszcze z innego kiedy ktoś w domu pije.
Jedni i drudzy wychodzą pokiereszowani. Tylko jak widać w inny sposób.

201

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Roxann napisał/a:

Stąd od razu moje podejrzenie, że u dziewczyn może być podobnie. Takie trzymanie pod kloszem, rygor, izolacja od rówieśników często skutkuje tym, że dane osoby nie rozwijają się emocjonalnie tak jak powinny. Toksyczni rodzice nie muszą być patologią. Rodzice mojej znajomej to znani i uważani ludzie. Bardzo zamożni. Mi jest naprawdę szkoda dziewczyny.
Jak jakiś czas temu z nią rozmawiałam też mówiła, że zapisała się do różnych klubów by być z ludźmi tyle, że nawet tam wyjazdy są raz na jakiś czas. Poza tym prędzej czy później wychodzi jej 'charakter'. Pamiętam jak kiedyś byłyśmy w delegacji (w pięknym miejscu), która zahaczała o moje urodziny. Ona nagle, że nie chce nigdzie wychodzić. Ja wręcz ją ubłagałam i zabrałam w miejsce do którego ona sama w życiu by nie poszła. Bawiła się świetnie. Potem powiedziała, że ze mną to wszędzie nawet z zamkniętymi oczami... Ze swojej strony wprawdzie wyszła kilka razy z inicjatywą ale w większości przypadków sama się wycofywała tuż przed. No chyba, że jakieś kino czy kawa. Wszelkie domówki, grille, urodziny czy nawet Sylwester nigdy nie dochodziły do skutku. Nawet już nie wnikałam dlaczego.
Poza tym jak razem wyjeżdżałyśmy, to mimo, że zwiedziła pół świata (z Rodzicami) miałam wrażenie, że mam dziecko ze sobą bo w każdej kryzysowej sytuacji (a zawsze takie się prędzej czy później trafią), wszystko było na mojej głowie bo ona popadała w histerię z byle powodu. To było bardzo męczące. Dlatego jak kiedyś zaproponowała mi jakiś survival  w górach od razu podziękowałam.

Survival w górach - czemu nie? smile Ciekawe zajęcie smile

A tak na poważnie, to rzeczywiście trochę przykro czyta się o takich przypadkach, choc jeszcze bardziej jest żal tych rodziców o tak zatwardziałych horyzontach, jak choćby takich, o jakich Rin wspomina. Niestety czasami do końca swoich dni nie potrafią zrozumieć czy zaakceptować czyichś wyborów, świadomych wyborów. Więc nawet jak komuś się w życiu udaje, to oni woleliby, aby się udawało "po ich wyobrażeniu". Żałosne wydają się te wszystkie ustawki na studia, szczególnie w kwestii kierunków, jakby poza prawem czy medycyną nie było innych dziedzin życia. Do tego tacy ludzie przekonani są o swojej doskonałości, gdy tymczasem mogą do siebie wszystkich zrażać.
Ta dziewczyna znalazła widocznie w Tobie mentora i opiekuna, chociaż zdaję sobie sprawę, że to męczące na dłuższą metę. Oczywistym jest, że każdy ma swoje grono znajomych, jednych ceni się za coś, innych z kolei za zupełnie coś innego. Są osoby, z którymi lubimy przebywać bardziej, niż z innymi, ale w jej przypadku to raczej już zahacza o taką bezwolność, gdzie wszędzie ślepo pójdzie za Tobą a bez Ciebie czuje się sama, wyobcowana i zalękniona. Ciężko komuś takiemu wziąć swoje życie we własne ręce i nie rozczarować się przy pierwszej porażce. Strach pomyśleć, jak taka osoba przeżyje rozstanie z partnerem, jeśli najpierw go w ogóle znajdzie. Na dodatek panikowanie czy histeria w kryzysowych sytuacjach nie wróżą dobrze.
Po sobie widzę, że z czasem możliwe są jednak spore zmiany. Jeszcze w czasach szkolnych za bardzo nie korzystałem z młodości, wakacje np spędzałem raczej z rodziną. Miałem oczywiście grono znajomych, ale raczej tylko w szkole. Dopiero na studiach wszystko się zmieniło: większa otwartość na nowe znajomości czy przyjemność z przebywania z ludźmi - to jakoś samo przychodziło. Poza tym, wspólne pasje same jednoczą ludzi i zawsze jest o czym pogadać.

202 Ostatnio edytowany przez Rin Trine (2020-06-08 21:06:25)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Roxann napisał/a:
Rin Trine napisał/a:
Roxann napisał/a:

Już wspominałam, dobrze nie jest. Nie pracuje (w sumie nie musi bo kasę ma ale to inna kwestia), ale zmaga z depresją i sporymi problemami zdrowotnymi.
Także tu dobrych informacji nie mam.

Bardzo współczuję tej dziewczynie sad
Byłam kiedyś w podobnym stanie- nie mogłam zrobić nic
Tylko co to za życie. Musi jej być bardzo cieżko sad

Wiesz, ja się wychowałam w patologii, ona wręcz miała z mojego punktu widzenia wymarzony dom, dzieciństwo. Rodzice majętni, skoncentrowani na niej, mogła mieć co chciała.
Niestety coraz więcej ludzi tak wychowuje swoje dzieci.
Zamykają w pięknych willach i organizują czas dziecku zajęciami dodatkowymi izolując od rówieśników.
Nie wiem co gorsze, czy takie angażowanie do wszelkich prac od małego, w tym w wychowywanie młodszych dzieci itd. Wtedy też jest izolacja od rówieśników tylko z innego powodu. Jeszcze z innego kiedy ktoś w domu pije.
Jedni i drudzy wychodzą pokiereszowani. Tylko jak widać w inny sposób.

Tobie też współczuję takich przeżyć, ale miałaś na tyle silną psychikę, że się podnieść i przezwyciężyć tą patologię.
Zarówno izolacja jak i picie są złe. Nie da się porównać, co jest gorsze. Każde ma tylko inne skutki. Są osoby, które z izolacji i picia potrafią wyjść i się podnieść (jak Ty), a są takie, które potem są emocjonalnymi wrakami (jak ta koleżanka).
Kiedyś czytałam artykuł, że dzieci alkoholików często wiążą się z alkoholikami (nie zawsze, tylko mówię o takich przypadkach), bo w takim środowisku się wychowali, to dla nich coś, co znają, nie jest im obce. I tak samo takie osoby z izolacji: były izolowane od rówieśników i potem na dorosłe lata też są samotni, bo dla nich czyjaś obecność jest nowa, nienaturalna, nie wiedzą, jak się zachować, zrażają nawet nieumyślnie do siebie ludzi
I tak źle i tak niedobrze.
W liceum miałam koleżankę, której rodzice średnio się interesowali ją i jej rodzeństwem. Nie była zmuszana ani do zajęć dodatkowych, ani do studiów (ja też nie byłam zmuszana, ale profil biolchem to faktycznie oni mi wybrali), dziewczyna miała koleżanki, miała chłopaka. Ja jej zazdrościłam tej wolności. Za to miałam wrażenie, że ona zazdrości mi tak wielu rzeczy, które potrafiłam. Ani to ani to nie jest dobre. Gdyby połączyć tak naszych rodziców to by powstali rodzice idealni: dbający o umiejętności dziecka, ale kiedy będzie chciało i w jakiej dziedzinie bez zmuszania, dbający o kontakt z rówieśnikami
No ale trzeba się jakoś otrząsnąć i żyć

Tylko im coś dłużej w człowieku siedzi tym gorzej. Tak jak Marta pisze, że dla niej nie ma już ratunku, to mi też ta myśl często przez głowę przechodzi, tylko blokuję ją i mam jeszcze nadzieję na lepsze jutro.
Jednak dużo łatwiej jest to wszystko ogarnąć, kiedy jest się dzieckiem i się rozwija niż dorosłym człowiekiem

bagienni_k napisał/a:

A tak na poważnie, to rzeczywiście trochę przykro czyta się o takich przypadkach, choc jeszcze bardziej jest żal tych rodziców o tak zatwardziałych horyzontach, jak choćby takich, o jakich Rin wspomina. Niestety czasami do końca swoich dni nie potrafią zrozumieć czy zaakceptować czyichś wyborów, świadomych wyborów. Więc nawet jak komuś się w życiu udaje, to oni woleliby, aby się udawało "po ich wyobrażeniu". Żałosne wydają się te wszystkie ustawki na studia, szczególnie w kwestii kierunków, jakby poza prawem czy medycyną nie było innych dziedzin życia. Do tego tacy ludzie przekonani są o swojej doskonałości, gdy tymczasem mogą do siebie wszystkich zrażać.
Ta dziewczyna znalazła widocznie w Tobie mentora i opiekuna, chociaż zdaję sobie sprawę, że to męczące na dłuższą metę. Oczywistym jest, że każdy ma swoje grono znajomych, jednych ceni się za coś, innych z kolei za zupełnie coś innego. Są osoby, z którymi lubimy przebywać bardziej, niż z innymi, ale w jej przypadku to raczej już zahacza o taką bezwolność, gdzie wszędzie ślepo pójdzie za Tobą a bez Ciebie czuje się sama, wyobcowana i zalękniona. Ciężko komuś takiemu wziąć swoje życie we własne ręce i nie rozczarować się przy pierwszej porażce. Strach pomyśleć, jak taka osoba przeżyje rozstanie z partnerem, jeśli najpierw go w ogóle znajdzie. Na dodatek panikowanie czy histeria w kryzysowych sytuacjach nie wróżą dobrze.
Po sobie widzę, że z czasem możliwe są jednak spore zmiany. Jeszcze w czasach szkolnych za bardzo nie korzystałem z młodości, wakacje np spędzałem raczej z rodziną. Miałem oczywiście grono znajomych, ale raczej tylko w szkole. Dopiero na studiach wszystko się zmieniło: większa otwartość na nowe znajomości czy przyjemność z przebywania z ludźmi - to jakoś samo przychodziło. Poza tym, wspólne pasje same jednoczą ludzi i zawsze jest o czym pogadać.

Dokładnie to, co mówi bagiennik- dziewczyna znalazła sobie mentorkę.
Ja też taką miałam, ale no prawdopodobnie dziewczyna też miała mnie już dosyć, dlatego urwała kontakt. Nie mam do niej o to żalu. To rodzice powinni wiedzieć, że jak dziecko ma psychicznie dosyć to powinni zaprowadzić do psychologa, bo potem negatywnym nastawieniem zraża do siebie ludzi.
Ta dziewczyna też- miała szansę, bo chciałaś jej pomóc, ale była zbyt męcząca. Mnie ta znajoma nie chciała pomóc, ale chyba miała dość mojego jęczenia i narzekania. No bo po co się kolegować z kimś takim, jak można mieć fajnych, pozytywnych znajomych z energią do życia- taki chyba był jej tok. Teraz ją w sumie rozumiem. To nie ona była psychoterapeutą. Jedyne co to mam żal, że urwaa kontakt nie podając powodu, a ja się długo zastanawiałam, czemu to zrobiła.
Dlatego bardzo doceniam Roxann, że chciała jej pomóc. To się na prawdę ceni, bo ja zostałam totalnie sama i za kogoś takiego dużo bym dała.
Jednak dziewczyna ma poważniejsze problemy, bo histeria i niechęć do wyjścia gdziekolwiek to już jest nienormalne.
A co do moich rodziców to tak, byli bardzo konserwatywni, uważali, że wszystko wiedzą najlepiej. Siostra jest jeszcze gorsza- patrzy na wszystkich z pogardą, z góry, wywyższa się. Ludzie jej mówią delikatnie (nauczyciele, korepetytorzy), żeby się nie wywyższała, żeby nie pyskowała, a ona się tylko z nich śmieje w domu, jacy to oni są głupi, że tak mówią. Także wszystko dobrze, ale mój zły stan psychiczny nie wziął się znikąd

203

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Dobrze Marta. Jeśli przepracujesz  solidnie,  na pewno będą efekty.
Natomiast Rin niestety  chyba nie chce póki co niczego z siebie  dać w kierunku tej zmiany, może się boisz to rozkminiac?
Jak widzę "pomaga" Ci szukanie u innych podobnych doświadczeń,  więc może  terapia  grupową by Ci pomogła.  Znajdź  poleconego, dobrego terapeutę  i zacznij.
Znałam kiedyś  chłopaka, syna znamienitych lekarzy, którzy pchali jedynaka na studia medyczne i po terapii urwał się im, skutecznie i szczęśliwie dla siebie.
Ty też już jesteś  dorosła i bardzo młoda, jest o co walczyć,  ale trzeba zacząć.

204

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:

Tobie też współczuję takich przeżyć, ale miałaś na tyle silną psychikę, że się podnieść i przezwyciężyć tą patologię.
Zarówno izolacja jak i picie są złe. Nie da się porównać, co jest gorsze. Każde ma tylko inne skutki. Są osoby, które z izolacji i picia potrafią wyjść i się podnieść (jak Ty), a są takie, które potem są emocjonalnymi wrakami (jak ta koleżanka).

Gdybym nie odseparowała od rodziców też bym była pewnie w podobnej sytuacji.

Rin Trine napisał/a:

Kiedyś czytałam artykuł, że dzieci alkoholików często wiążą się z alkoholikami (nie zawsze, tylko akurat mówili o takich przypadkach), bo w takim środowisku się wychowali, to dla nich coś, co znają, nie jest im obce. I tak samo takie osoby z izolacji: były izolowane od rówieśników i potem na dorosłe lata też są samotni, bo dla nich czyjaś obecność jest nowa, nienaturalna, nie wiedzą, jak się zachować, zrażają nawet nieumyślnie do siebie ludzi
I tak źle i tak niedobrze.

Tak to prawda, ja długo miałam problem by stworzyć związek (mimo, że nigdy adoratorów nie brakowało), jednak zawsze wybierałam tych najbardziej popapranych. Ja nie umiałabym być z kimś z dobrego ułożonego domu. To nie tak, ze stamtąd wyjechałam i już to poza mną. Nie. Dalej mam rodziców tylko na odległość a każdy facet prędzej czy później chce poznać i ... no właśnie.
Ja na ludzi pijących alkohol reaguję alergicznie ale wiążę się z osobami, które mają wiele innych różnych przeżyć. Wtedy jakoś łatwiej i się dogadać i zaakceptować.

205

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Ela210 napisał/a:

Natomiast Rin niestety  chyba nie chce póki co niczego z siebie  dać w kierunku tej zmiany, może się boisz to rozkminiac?

Przecież napisałam wyżej, że zapisałam się do psychoterapeuty. Termin mam odległy (na październik- nie moja wina, że na nfz tyle się czeka), więc zamierzam iść jeszcze w wakacje prywatnie. Byłam też u mojego lekarza rodzinnego, w moim mieście studenckim, przepisał mi antydepresant. To działania obecne. Wcześniej wpisywałam się na różne zajęcia, wkręcałam się na jakieś domówki, znalazłam pracę dodatkową, żeby tylko poznać ludzi. To może nie jest maks, ale robiłam na tyle, ile mi czas pozwolił.
Co jeszcze według ciebie powinnam zrobić?

Roxann napisał/a:

Gdybym nie odseparowała od rodziców też bym była pewnie w podobnej sytuacji.

No ja do końca studiów się od nich nie odseparuję, bo nie dam rady studiować dziennie, uczyć się i pracować

Roxann napisał/a:

Tak to prawda, ja długo miałam problem by stworzyć związek (mimo, że nigdy adoratorów nie brakowało), jednak zawsze wybierałam tych najbardziej popapranych. Ja nie umiałabym być z kimś z dobrego ułożonego domu. To nie tak, ze stamtąd wyjechałam i już to poza mną. Nie. Dalej mam rodziców tylko na odległość a każdy facet prędzej czy później chce poznać i ... no właśnie.
Ja na ludzi pijących alkohol reaguję alergicznie ale wiążę się z osobami, które mają wiele innych różnych przeżyć. Wtedy jakoś łatwiej i się dogadać i zaakceptować.

No właśnie to dokładnie o tym czytałam
Nawet jak coś jest negatywnego, to znamy ten bodziec i się go nie boimy.
Mnie w domu nikt nie słuchał, nie szanował mojego zdania, teraz mi wmawiają, że nic im takiego nie mówiłam. Żebym w domu mogła coś powiedzieć to musiałam się przekrzykiwać, żeby dość do słowa, a jak podniosłam głos to byłam uciszana, albo ktoś mnie przekrzykiwał i nie pozwalał dokończyć. Poszłam na studia i nagle zgłupiałam. Ludzie mnie słuchali, szanowali i pamiętali co mówię, nie krytykowali (w większości przypadków, jeden wyjątek jest, ale to dziewczyna, która te ma problemy ze sobą), ale nawet ktoś mi zwrócił kiedyś uwagę "Czemu się dziwisz, że ktoś jest dla Ciebie miły" albo :Nie przepraszaj, że żyjesz"- jeden kolega z grupy zauważył, co się ze mną dzieje

206

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

To jest naprawdę przykre, jak nie ma się żadnego rzeczywistego wsparcia w rodzinie czy bliskich osobach, gdy zupełnie obcy ludzie potrafią szepnąć dobre słowo, doradzić czy wyciągnąć pomocną dłoń.

207

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

A to w takim razie ja przegapilam tę wiadomość.
Jak pieniądze nie będą barierą to poszukalabym wcześniej  prywatnie.

208

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

To jest naprawdę przykre, jak nie ma się żadnego rzeczywistego wsparcia w rodzinie czy bliskich osobach, gdy zupełnie obcy ludzie potrafią szepnąć dobre słowo, doradzić czy wyciągnąć pomocną dłoń.

No przyznam, że ja tylko dzięki temu funkcjonuję. Byłam w bardzo złym stanie psychicznym pod koniec gimnazjum. Czułam się strasznie samotna i przygnębiona. Siedziałam na różnych forach młodzieżowych, dzięki czemu jakoś funkcjonowałam, bo czułam, że jestem między ludźmi, że ktoś ze mną rozmawia.
Spadła mi moja średnia właśnie przez fatalne samopoczucie. Rodzice widzieli, że coś się dzieje i co? Zabrali mi komputer- jedyne źródło moich znajomości. Dlatego ja im powiedziałam, że z mojej strony wnuków mieć nie będą, przez własną głupotę. Oczywiście oni sobie to już przetłumaczyli "Bo widzisz ile myśmy dla Ciebie zrobili i nie chcesz mieć tyle pracy"- sugerując, że oni się dla mnie tak poświęcali, a ja jestem zbyt leniwa na zajmowanie się dzieckiem. A tymczasem ja po prostu nie chcę nikogo unieszczęśliwiać, bo nie lubię dzieci, więc to już wystarczający powód. O problemach z przeszłości nie wspomnę, ale rodzice swojej winy w tym nie widzą i uważają, że przesadzam

Ela210 napisał/a:

A to w takim razie ja przegapilam tę wiadomość.
Jak pieniądze nie będą barierą to poszukalabym wcześniej  prywatnie.

No znalazłam takiego jednego pana. Ma 38 opinii na portalu znanylekarz. pl, wszystkie pozytywne, na maksymalną ilość gwiazdek. Do tego w miarę okej terminy, konsultacje online, ma własną stronę internetową, 100 zł za 50 min., więc się przymierzam do niego. Tylko mam taką straszną barierę. Tutaj pisać, to nie problem, bo anonimowo (w miarę), ale jak mam gadać już na żywo, z moimi danymi, twarzą w twarz (nawet przez skype) to mnie paraliżuję. Nie wiem nawet, jak rozpocząć rozmowę z takim specjalistą. Boję się nawet, że mi nie uwierzy, że się zgubię (jak piszę, to mogę to skleić, a tak jak chcę za dużo rzeczy powiedzieć to jest chaos)

209

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

To jest naprawdę przykre, jak nie ma się żadnego rzeczywistego wsparcia w rodzinie czy bliskich osobach, gdy zupełnie obcy ludzie potrafią szepnąć dobre słowo, doradzić czy wyciągnąć pomocną dłoń.

No przyznam, że ja tylko dzięki temu funkcjonuję. Byłam w bardzo złym stanie psychicznym pod koniec gimnazjum. Czułam się strasznie samotna i przygnębiona. Siedziałam na różnych forach młodzieżowych, dzięki czemu jakoś funkcjonowałam, bo czułam, że jestem między ludźmi, że ktoś ze mną rozmawia.
Spadła mi moja średnia właśnie przez fatalne samopoczucie. Rodzice widzieli, że coś się dzieje i co? Zabrali mi komputer- jedyne źródło moich znajomości. Dlatego ja im powiedziałam, że z mojej strony wnuków mieć nie będą, przez własną głupotę. Oczywiście oni sobie to już przetłumaczyli "Bo widzisz ile myśmy dla Ciebie zrobili i nie chcesz mieć tyle pracy"- sugerując, że oni się dla mnie tak poświęcali, a ja jestem zbyt leniwa na zajmowanie się dzieckiem. A tymczasem ja po prostu nie chcę nikogo unieszczęśliwiać, bo nie lubię dzieci, więc to już wystarczający powód. O problemach z przeszłości nie wspomnę, ale rodzice swojej winy w tym nie widzą i uważają, że przesadzam

Ela210 napisał/a:

A to w takim razie ja przegapilam tę wiadomość.
Jak pieniądze nie będą barierą to poszukalabym wcześniej  prywatnie.

No znalazłam takiego jednego pana. Ma 38 opinii na portalu znanylekarz. pl, wszystkie pozytywne, na maksymalną ilość gwiazdek. Do tego w miarę okej terminy, konsultacje online, ma własną stronę internetową, 100 zł za 50 min., więc się przymierzam do niego. Tylko mam taką straszną barierę. Tutaj pisać, to nie problem, bo anonimowo (w miarę), ale jak mam gadać już na żywo, z moimi danymi, twarzą w twarz (nawet przez skype) to mnie paraliżuję. Nie wiem nawet, jak rozpocząć rozmowę z takim specjalistą. Boję się nawet, że mi nie uwierzy, że się zgubię (jak piszę, to mogę to skleić, a tak jak chcę za dużo rzeczy powiedzieć to jest chaos)

Tym się najmniej  przejmuj. To jego praca.

210

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Ela210 napisał/a:

Tym się najmniej  przejmuj. To jego praca.

Oczywiście. On ma wiedzę i umiejętności w jaki sposób pokierować rozmową, żeby mówienie o sobie i o tych wszystkich problemach przestało być trudne. Sądzę, że najważniejsze to podjąć decyzję i przełamać się, a potem z każdym kolejnym spotkaniem powinno być łatwiej. Teraz pojawił się lęk przed nieznanym, ale jeśli podejdziesz do tego, Rin Trine, w ten sposób, że terapia ma na celu Ci pomóc i poprawić jakość Twojego życia, to motywacja wzrasta.

211

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Olinka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tym się najmniej  przejmuj. To jego praca.

Oczywiście. On ma wiedzę i umiejętności w jaki sposób pokierować rozmową, żeby mówienie o sobie i o tych wszystkich problemach przestało być trudne. Sądzę, że najważniejsze to podjąć decyzję i przełamać się, a potem z każdym kolejnym spotkaniem powinno być łatwiej. Teraz pojawił się lęk przed nieznanym, ale jeśli podejdziesz do tego, Rin Trine, w ten sposób, że terapia ma na celu Ci pomóc i poprawić jakość Twojego życia, to motywacja wzrasta.

Dobra dziewczyny, chyba macie rację
Chciałam iść na NFZ, ale zapisałam się na początku marca to dostałam termin na 21.10, bardzo długi czas oczekiwania.
Dlatego zastanawiam się, żeby iść, bo może nawet lepiej, bo za pieniądze to ktoś się postara, a nie oleje

212

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:
Olinka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tym się najmniej  przejmuj. To jego praca.

Oczywiście. On ma wiedzę i umiejętności w jaki sposób pokierować rozmową, żeby mówienie o sobie i o tych wszystkich problemach przestało być trudne. Sądzę, że najważniejsze to podjąć decyzję i przełamać się, a potem z każdym kolejnym spotkaniem powinno być łatwiej. Teraz pojawił się lęk przed nieznanym, ale jeśli podejdziesz do tego, Rin Trine, w ten sposób, że terapia ma na celu Ci pomóc i poprawić jakość Twojego życia, to motywacja wzrasta.

Dobra dziewczyny, chyba macie rację
Chciałam iść na NFZ, ale zapisałam się na początku marca to dostałam termin na 21.10, bardzo długi czas oczekiwania.
Dlatego zastanawiam się, żeby iść, bo może nawet lepiej, bo za pieniądze to ktoś się postara, a nie oleje

To nie jest długo.
Są ośrodki, w których czeka się 1-2 lata na terapię.

I to nie ma znaczenia czy płacisz czy nie płacisz. Wręcz odwrotnie, bo na NFZ masz określone ramy czasowe, w których masz zamknąć całą sytuację, zwykle rok. A prywatnie ludzie często wpadają w taką pętlę i chodzą po kilka lat nie mogąc skończyć. A terapia musi się kiedyś skończyć, bo musimy w pewnym momencie zacząć żyć razem.

Rin, myślałaś o terapii grupowej? Może to dobra opcja?

Te początkowe wizyty to i tak będzie diagnoza, a nie terapia. Plus jeżeli faktycznie będą Ci włączać leki, to będziesz mieć dodatkowo konsultację z psychiatrą. Swoją drogą nie wiem jak jest teraz, ale kilka lat temu konsultacja z psychiatrą była też obowiązkowa przed terapią grupową.

213

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Lady Loka napisał/a:
Rin Trine napisał/a:
Olinka napisał/a:

Oczywiście. On ma wiedzę i umiejętności w jaki sposób pokierować rozmową, żeby mówienie o sobie i o tych wszystkich problemach przestało być trudne. Sądzę, że najważniejsze to podjąć decyzję i przełamać się, a potem z każdym kolejnym spotkaniem powinno być łatwiej. Teraz pojawił się lęk przed nieznanym, ale jeśli podejdziesz do tego, Rin Trine, w ten sposób, że terapia ma na celu Ci pomóc i poprawić jakość Twojego życia, to motywacja wzrasta.

Dobra dziewczyny, chyba macie rację
Chciałam iść na NFZ, ale zapisałam się na początku marca to dostałam termin na 21.10, bardzo długi czas oczekiwania.
Dlatego zastanawiam się, żeby iść, bo może nawet lepiej, bo za pieniądze to ktoś się postara, a nie oleje

To nie jest długo.
Są ośrodki, w których czeka się 1-2 lata na terapię.

I to nie ma znaczenia czy płacisz czy nie płacisz. Wręcz odwrotnie, bo na NFZ masz określone ramy czasowe, w których masz zamknąć całą sytuację, zwykle rok. A prywatnie ludzie często wpadają w taką pętlę i chodzą po kilka lat nie mogąc skończyć. A terapia musi się kiedyś skończyć, bo musimy w pewnym momencie zacząć żyć razem.

Rin, myślałaś o terapii grupowej? Może to dobra opcja?

Te początkowe wizyty to i tak będzie diagnoza, a nie terapia. Plus jeżeli faktycznie będą Ci włączać leki, to będziesz mieć dodatkowo konsultację z psychiatrą. Swoją drogą nie wiem jak jest teraz, ale kilka lat temu konsultacja z psychiatrą była też obowiązkowa przed terapią grupową.

Ja wiem, że czas oczekiwania nie jest aż tak długi, ale myślałam, że będzie szybciej, bo no ja już ledwo daję radę. Poza tym moje życie jest jak na rollercoasterze- raz mam dużo wolnego, raz nie mam w ogóle czasu. Nie wiem, co będę robić za tydzień, a co dopiero za tyle miesięcy. Dostałam termin na 21.10 na 12 i nie wiem, czy nie będę musiała z tego zrezygnować, jeśli mi dadzą taki plan zajęć, że mi się zazębi

Terapia grupowa? Brzmi ciekawie. Wnioskuję, że to razem z innymi osobami, ale na czym ona dokładnie polega?

214

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:

Mój nowy post chyba utonął niezauważony pomiędzy Waszymi, bo akurat pisaliście w tym samym czasie tongue

Dzieciństwo niestety ma ogromny wpływ na relacje w dorosłym życiu. Nie tylko na same relacje, ale też ogólnie na postawę życiową. Mnie na siłę trzymali pod kloszem, wyręczali, nie pozwalali robić wielu rzeczy i się uczyć, no i kończę niezaradna z ręką w nocniku. Czasem mam takie myśli, że może moja mama to wszystko robiła w pewnym stopniu celowo (podświadomie), żebym nie potrafiła się usamodzielnić i uwierzyć w to, że mogę się wyrwać z domu, że dam sobie bez niej radę. Bo jestem najmłodsza, mam sporo starsze rodzeństwo, i zostałam tu z rodzicami sama i wydaje mi się, że gdyby np pojawił się potencjalny kawaler, do którego miałabym się wyprowadzić, to mógłby być lament, że ją tu samą z ojcem zostawiam wink tak coś czuję.

Chciałam coś dopisać do mojego postu wyżej, żeby nie dawać 2 postów pod rząd, ale wyświetliło mi się "Nie masz uprawnień do tej strony.", więc chyba za dużo czasu minęło i nie da się edytować, ale chciałam jeszcze o coś zapytać Martę

Marto powiedz mi, jak zachowuje się wobec Ciebie rodzina? Bo ja jestem niby młoda, niby na studiach, ale moi rodzice już dopytują o "kawalera". Jak tylko powiem zdanie "Mój jakiś kolega" to zaraz jest odpowiedź "A fajny ten 'kolega'?" Insynuując wiadomo co. Ostatnio mama chciała mnie zeswatać z synem swojej koleżanki z pracy. Już miała ich na grilla zapraszać. Wkurzyłam się strasznie, bo no jakby to miało wyglądać: przyszliby na grilla do nas i wszyscy by tylko na nas patrzyli, czy nam się udało czy nie? Czy flirtujemy czy nie bardzo? Na samą myśl mam ciarki

A powiedz mi jeszcze- jak sobie radzisz z tymi koleżankami, o których pisałaś wcześniej? Z ich utratą?
Może chcesz przejść na maila i pogadać? Wymienić się doświadczeniami? Bo tu na forum to wszystko to też tak dziwnie pisać, a tak to może zawsze jakieś wsparcie psychiczne od kogoś, kto jest w podobnej sytuacji?

215

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Postu nie można edytować po upływie 24 godzin lub po północy.

Często bywa tak, że rodzice upatrują w każdym przedstawicielu płci przeciwnej potencjalnego kandydata na partnera dla swojego dziecka. Przybiera to formę obsesyjnego swatania i chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, żę to jest wymuszone. Ludzie spędzają ze sobą najchętniej czas, kiedy pozwalają wydarzeniom toczyć się swoim rytmem a nie kiedy przybiera to formę jakiejś durnej ustawki.

216

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Postu nie można edytować po upływie 24 godzin lub po północy.

Często bywa tak, że rodzice upatrują w każdym przedstawicielu płci przeciwnej potencjalnego kandydata na partnera dla swojego dziecka. Przybiera to formę obsesyjnego swatania i chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, żę to jest wymuszone. Ludzie spędzają ze sobą najchętniej czas, kiedy pozwalają wydarzeniom toczyć się swoim rytmem a nie kiedy przybiera to formę jakiejś durnej ustawki.

A dobra to wszystko jasne
No właśnie nie wiem, co to ma na celu. Tylko to nie jest od teraz, już w liceum się podśmiewali, bo do mnie na pływalnie chodził chłopak, mniej więcej w moim wieku, ze 2-3 lata starszy. Rodzicom się spodobał, bo miał dobrą gadanę, bardzo dobrą. Opowiadał, czego to on nie robi, że planuje iść na prestiżowe studia, przy czym mówił to oficjalnym tonem, niczym prezes jakiejś firmy i wyglądało to spoko, tylko ja go miałam na fejsie w znajomych i widziałam, jak co chwila łaził po klubach i wrzucał zdjęcia ze znajomymi i z alkoholem (nie, żeby to było coś złego, ja mu trochę tego zazdrościłam, nawet więcej jak trochę, bo on nie był tak uwiązany na sznurku jak ja). Mówiłam o tym rodzicom, ale oni mi nie wierzyli, myśleli, że ściemniam (kolejny przykład fajnych rodziców, którzy nie wierzą własnemu dziecko), a powtarzałam to kilka razy. Dopiero sam pewnego dnia wyskoczył do moich rodziców, że jest zmęczony, bo był na imprezie poprzedniego dnia, dzisiaj też idzie, bo urodziny kolegi i pojutrze też idzie, bo coś tam i wtedy moi rodzice się skrzywili. Wypomniałam im, że "a nie mówiłam", nie pamiętam coś powiedzieli, ale coś odburknęli i tyle, ale widziałam to ich podłamanie w oczach, że wymarzony kandydat na zięcia lata po klubach, a to w ich mniemaniu zło. A wkurzali mnie niesamowicie, bo potrafiła mama do taty rzucić "Mężu, idź zagadaj do naszego przyszłego zięcia". Rodzice często z nim gadali, bo udzielał się w tym klubie pływackim, więc był dużo na obiekcie. Poza tym moi rodzice nieświadomie go nawet odstraszyli ode mnie, bo w jego oczach zrobili ze mnie córeczkę tatusia, którą nigdy nie byłam.
I ostatnio to samo. Koleżanka z pracy mamy ma syna w wieku Marty. Zdesperowana jak nie wiem, ale w pacjentkach w szpitalu (mama jest pielęgniarką) wypytywała młode dziewczyny, czy są wolne, co robią i podawała wszystkie zalety swojego syna.
Rodzice na początku myślałam, że żartują, ale powtarzali temat niby przypadkiem, przy okazji, przez kilka dni, aż mnie przyszpilili, powtarzali "A dlaczego nie? Taki fajny chłopak", "Nikt nie każe ci się żenić, tylko spróbuj, jak nie wyjdzie to trudno". Autentycznie poryczałam się, bo no jak takiej osobie jak mi nie wychodzi w związkach, ma się stany depresyjne to jest serio ostatni czego chce to swatania na siłę. Poza tym to by było tak ewidentne, że szkoda gadać. Myślałam, czy by nie spróbować, ale na samą myśl o tym swataniu mam ciarki: oni by mieli niby przyjść, wszyscy by się na nas gapili, jak nam idzie, czy już zagadujemy, ewentualnie nam "pomagać"? To jest wręcz obrzydliwe.
I to mnie boli, że nawet raz nie mogłam przyprowadzić rodzicom chłopaka, bo takie swatanie, nawet gadanie o swataniu jest dla mnie bolesne, bo to w pewnym sensie taka porażka dla mnie, że nie potrafię nawet z jednym facetem się związać na dłużej niż kilka spotkań, gdzie w moim wieku znajomi już się zaręczają czy nawet mają dzieci.

217

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Postu nie można edytować po upływie 24 godzin lub po północy.

Często bywa tak, że rodzice upatrują w każdym przedstawicielu płci przeciwnej potencjalnego kandydata na partnera dla swojego dziecka. Przybiera to formę obsesyjnego swatania i chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, żę to jest wymuszone. Ludzie spędzają ze sobą najchętniej czas, kiedy pozwalają wydarzeniom toczyć się swoim rytmem a nie kiedy przybiera to formę jakiejś durnej ustawki.

A dobra to wszystko jasne
No właśnie nie wiem, co to ma na celu. Tylko to nie jest od teraz, już w liceum się podśmiewali, bo do mnie na pływalnie chodził chłopak, mniej więcej w moim wieku, ze 2-3 lata starszy. Rodzicom się spodobał, bo miał dobrą gadanę, bardzo dobrą. Opowiadał, czego to on nie robi, że planuje iść na prestiżowe studia, przy czym mówił to oficjalnym tonem, niczym prezes jakiejś firmy i wyglądało to spoko, tylko ja go miałam na fejsie w znajomych i widziałam, jak co chwila łaził po klubach i wrzucał zdjęcia ze znajomymi i z alkoholem (nie, żeby to było coś złego, ja mu trochę tego zazdrościłam, nawet więcej jak trochę, bo on nie był tak uwiązany na sznurku jak ja). Mówiłam o tym rodzicom, ale oni mi nie wierzyli, myśleli, że ściemniam (kolejny przykład fajnych rodziców, którzy nie wierzą własnemu dziecko), a powtarzałam to kilka razy. Dopiero sam pewnego dnia wyskoczył do moich rodziców, że jest zmęczony, bo był na imprezie poprzedniego dnia, dzisiaj też idzie, bo urodziny kolegi i pojutrze też idzie, bo coś tam i wtedy moi rodzice się skrzywili. Wypomniałam im, że "a nie mówiłam", nie pamiętam coś powiedzieli, ale coś odburknęli i tyle, ale widziałam to ich podłamanie w oczach, że wymarzony kandydat na zięcia lata po klubach, a to w ich mniemaniu zło. A wkurzali mnie niesamowicie, bo potrafiła mama do taty rzucić "Mężu, idź zagadaj do naszego przyszłego zięcia". Rodzice często z nim gadali, bo udzielał się w tym klubie pływackim, więc był dużo na obiekcie. Poza tym moi rodzice nieświadomie go nawet odstraszyli ode mnie, bo w jego oczach zrobili ze mnie córeczkę tatusia, którą nigdy nie byłam.
I ostatnio to samo. Koleżanka z pracy mamy ma syna w wieku Marty. Zdesperowana jak nie wiem, ale w pacjentkach w szpitalu (mama jest pielęgniarką) wypytywała młode dziewczyny, czy są wolne, co robią i podawała wszystkie zalety swojego syna.
Rodzice na początku myślałam, że żartują, ale powtarzali temat niby przypadkiem, przy okazji, przez kilka dni, aż mnie przyszpilili, powtarzali "A dlaczego nie? Taki fajny chłopak", "Nikt nie każe ci się żenić, tylko spróbuj, jak nie wyjdzie to trudno". Autentycznie poryczałam się, bo no jak takiej osobie jak mi nie wychodzi w związkach, ma się stany depresyjne to jest serio ostatni czego chce to swatania na siłę. Poza tym to by było tak ewidentne, że szkoda gadać. Myślałam, czy by nie spróbować, ale na samą myśl o tym swataniu mam ciarki: oni by mieli niby przyjść, wszyscy by się na nas gapili, jak nam idzie, czy już zagadujemy, ewentualnie nam "pomagać"? To jest wręcz obrzydliwe.
I to mnie boli, że nawet raz nie mogłam przyprowadzić rodzicom chłopaka, bo takie swatanie, nawet gadanie o swataniu jest dla mnie bolesne, bo to w pewnym sensie taka porażka dla mnie, że nie potrafię nawet z jednym facetem się związać na dłużej niż kilka spotkań, gdzie w moim wieku znajomi już się zaręczają czy nawet mają dzieci.


Za bardzo się przejmujesz opinią rodziców. Oni mieli już swoją szansę. Teraz jest Twój czas. Możesz w ogóle nie chcieć mieć chłopa. Co im do tego. To Twoje życie. No chyba, że bolą Cię te pytania, bo bardzo tego chłopa chcesz mieć. Ja z perspektywy czasu, chyba wolałabym stawiać na siebie, a chłop po drodze sam się nawinie, jeśli ma się swój świat, przyjaciół i zajęcia - wyjdź do ludzi (spróbuj) i niech ten świat Cię odkryje.
Ile masz lat ? 23 ? Proszę Cię jeszcze wszystko przed Tobą.

218

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Postu nie można edytować po upływie 24 godzin lub po północy.

Często bywa tak, że rodzice upatrują w każdym przedstawicielu płci przeciwnej potencjalnego kandydata na partnera dla swojego dziecka. Przybiera to formę obsesyjnego swatania i chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, żę to jest wymuszone. Ludzie spędzają ze sobą najchętniej czas, kiedy pozwalają wydarzeniom toczyć się swoim rytmem a nie kiedy przybiera to formę jakiejś durnej ustawki.

A dobra to wszystko jasne
No właśnie nie wiem, co to ma na celu. Tylko to nie jest od teraz, już w liceum się podśmiewali, bo do mnie na pływalnie chodził chłopak, mniej więcej w moim wieku, ze 2-3 lata starszy. Rodzicom się spodobał, bo miał dobrą gadanę, bardzo dobrą. Opowiadał, czego to on nie robi, że planuje iść na prestiżowe studia, przy czym mówił to oficjalnym tonem, niczym prezes jakiejś firmy i wyglądało to spoko, tylko ja go miałam na fejsie w znajomych i widziałam, jak co chwila łaził po klubach i wrzucał zdjęcia ze znajomymi i z alkoholem (nie, żeby to było coś złego, ja mu trochę tego zazdrościłam, nawet więcej jak trochę, bo on nie był tak uwiązany na sznurku jak ja). Mówiłam o tym rodzicom, ale oni mi nie wierzyli, myśleli, że ściemniam (kolejny przykład fajnych rodziców, którzy nie wierzą własnemu dziecko), a powtarzałam to kilka razy. Dopiero sam pewnego dnia wyskoczył do moich rodziców, że jest zmęczony, bo był na imprezie poprzedniego dnia, dzisiaj też idzie, bo urodziny kolegi i pojutrze też idzie, bo coś tam i wtedy moi rodzice się skrzywili. Wypomniałam im, że "a nie mówiłam", nie pamiętam coś powiedzieli, ale coś odburknęli i tyle, ale widziałam to ich podłamanie w oczach, że wymarzony kandydat na zięcia lata po klubach, a to w ich mniemaniu zło. A wkurzali mnie niesamowicie, bo potrafiła mama do taty rzucić "Mężu, idź zagadaj do naszego przyszłego zięcia". Rodzice często z nim gadali, bo udzielał się w tym klubie pływackim, więc był dużo na obiekcie. Poza tym moi rodzice nieświadomie go nawet odstraszyli ode mnie, bo w jego oczach zrobili ze mnie córeczkę tatusia, którą nigdy nie byłam.
I ostatnio to samo. Koleżanka z pracy mamy ma syna w wieku Marty. Zdesperowana jak nie wiem, ale w pacjentkach w szpitalu (mama jest pielęgniarką) wypytywała młode dziewczyny, czy są wolne, co robią i podawała wszystkie zalety swojego syna.
Rodzice na początku myślałam, że żartują, ale powtarzali temat niby przypadkiem, przy okazji, przez kilka dni, aż mnie przyszpilili, powtarzali "A dlaczego nie? Taki fajny chłopak", "Nikt nie każe ci się żenić, tylko spróbuj, jak nie wyjdzie to trudno". Autentycznie poryczałam się, bo no jak takiej osobie jak mi nie wychodzi w związkach, ma się stany depresyjne to jest serio ostatni czego chce to swatania na siłę. Poza tym to by było tak ewidentne, że szkoda gadać. Myślałam, czy by nie spróbować, ale na samą myśl o tym swataniu mam ciarki: oni by mieli niby przyjść, wszyscy by się na nas gapili, jak nam idzie, czy już zagadujemy, ewentualnie nam "pomagać"? To jest wręcz obrzydliwe.
I to mnie boli, że nawet raz nie mogłam przyprowadzić rodzicom chłopaka, bo takie swatanie, nawet gadanie o swataniu jest dla mnie bolesne, bo to w pewnym sensie taka porażka dla mnie, że nie potrafię nawet z jednym facetem się związać na dłużej niż kilka spotkań, gdzie w moim wieku znajomi już się zaręczają czy nawet mają dzieci.

dziewczyno ogarnij sie, piszesz jakby Ci sie swiat konczyl, a fakty sa takie ze jestes mloda, atrakcyjna dziewczyna z dobrymi studiami i mamy XXI wiek, nie musisz jutro wychodzic za maz. Moze sprobuj wyluzowac i nie podchodzic do wszystkiego smiertelnie powaznie, a rodzicom mozesz uswiadomic ze nie potrzebujesz swatki i Ty bedziesz decydowala z kim sie spotykasz, zamiast reagowac placzem

219

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Tak z czysto psychologicznego punktu widzenia, ciekaw jestem co jest nie tak z myśleniem osób na miejscu rodziców Rin. Można być ślepym jakiś krótszy czas, ale to już podpada pod jakieś poważniejsze schorzenie. Przez to pranie mózgu swoim dzieciom zwyczajnie się je krzywdzi i skazuje na tego typu rozterki w dorosłym życiu.

220

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Tak z czysto psychologicznego punktu widzenia, ciekaw jestem co jest nie tak z myśleniem osób na miejscu rodziców Rin. Można być ślepym jakiś krótszy czas, ale to już podpada pod jakieś poważniejsze schorzenie. Przez to pranie mózgu swoim dzieciom zwyczajnie się je krzywdzi i skazuje na tego typu rozterki w dorosłym życiu.

Bagienniku, weź poprawkę na to, że masz relację tylko jednej ze stron. Więc nie wyciągaj aż tak dalekich wniosków.

221 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-10 19:04:08)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Loka Czy są jeszcze jakieś w miarę obiektywnie przyjęte granice rozsądku? Czy to jest normalne zjawisko, żeby wybierać dziecku studia i swatać go mimo jego woli? Układać mu przebieg życia i kariery,
pomimo tego, iż wyraźnie twierdzi, że nie jest szczęśliwe? Rodzice przecież nie siedzą w głowie dziecka, i jeśli nawet na początku takiemu młodemu człowiekowi wydaje się , że może jednak coś z tego mieć,
to co zrobić z faktem, kiedy po czasie kompletnie nie odnajduje się w sytuacji? Mówimy przecież tutaj o wieloletnim i długotrwałym planowaniu życia swoim dzieciom! Rodzice posyłają dziecko na zajęcia dodatkowe, mimo , że ono nie czuje się w tym dobrze, po to, żeby można się było pochwalić, jaką ma się zdolną pociechę?

222

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Loka Czy są jeszcze jakieś w miarę obiektywnie przyjęte granice rozsądku? Czy to jest normalne zjawisko, żeby wybierać dziecku studia i swatać go mimo jego woli? Układać mu przebieg życia i kariery,
pomimo tego, iż wyraźnie twierdzi, że nie jest szczęśliwe? Rodzice przecież nie siedzą w głowie dziecka, i jeśli nawet na początku takiemu młodemu człowiekowi wydaje się , że może jednak coś z tego mieć,
to co zrobić z faktem, kiedy po czasie kompletnie nie odnajduje się w sytuacji? Mówimy przecież tutaj o wieloletnim i długotrwałym planowaniu życia swoim dzieciom! Rodzice posyłają dziecko na zajęcia dodatkowe, mimo , że ono nie czuje się w tym dobrze, po to, żeby można się było pochwalić, jaką ma się zdolną pociechę?

Kij zawsze ma dwa końce. Z jednej strony można powiedzieć, że rodzice posyłając dziecko na dodatkowe zajęcia umożliwiają mu rozwój w różnych kierunkach by potem mogło zadecydować co naprawdę go interesuje. Pewna dyscyplina też nie jest zła. Wiele dzieci chciałoby się zamienić bo nie mają takich możliwości.
Co do swatania... może rodzice widzą, że córka się izoluje i chcieliby jakoś pomóc. Przecież nie ma nic złego w poznaniu kogoś choć samo określenie 'swatanie' raczej obecnie niezbyt dobrze się kojarzy. Sama czasem bywam swatką choć nie w tak bezpośredni sposób ale ... nie raz doprowadziłam do 'przypadkowych' spotkań osób, które według mnie do siebie pasowały. wink Czasem szczęściu trzeba pomóc.
Może matka źle robi, że tyle o tym gada czym zniechęca Rin.
Ja nic nie mówiłam tylko zaprosiłam i koleżankę i kolegę na domówkę i ... niech się dzieje smile
Akurat w tym przypadku moja intuicja się nie pomyliła i potem byłam świadkiem na ich ślubie a w tamtym roku zostałam chrzestną ich dziecka smile
Wątpię by się się w ogóle kiedykolwiek poznali gdybym im w tym nie pomogła. Ja o swoich niecnych panach powiedziałam im dopiero jak już byli parą by nie mieszać, krępować czy ogólnie u(nie)szczęśliwać kogoś na siłę. Po prostu znając jedno i drugie uważałam, że do siebie pasują i warto by się poznali a co z tym zrobią, już ich sprawa smile
Próbowałam coś podobnego zrobić ze wspomnianą w tym wątku znajomą ale ona w ostatnim momencie zrezygnowała z przyjścia. Nic jej nie mówiłam bo wiedziałam, że spanikuje a i tak spanikowała. Dlatego potem odpuściłam bo już nie miałam siły słuchać, że ona to nikogo nie może poznać itd. Nie może bo nie chce. I tyle w temacie.

223

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

W przypadku Rin było chyba wspomniane o całkowitym zapełnieniu grafiku, gdzie nie było czasu na nawiązywanie kontaktów z rówieśnikami. To z kolei hamowało nabieranie wprawy w kontaktach społecznych, szukanie przyjaźni i tym podobne rzeczy. Dziecko nie do końca pewnie zdaje sobie sprawę z tego, co chce robić w późniejszym życiu i nie wie do końca co mu się przyda. Najważniejsze jednak, by nie czuło się przytłoczone i nie wykonywało niczego na siłę. Zresztą małe dzieci to co innego, jak nastolatkowie, którzy mają już z pewnością ukształtowane ścieżki zainteresowań i ni będą robić wszystkiego, co im się narzuci.
A co do swatania, to właśnie wystarczy zadziałać, jak Ty, samo zaproszenie, luźne i niezobowiązujące smile a nie takie cyrki, jakie odstawiali rodzice Rin.

224

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Bagienniku, to są odczucia Rin i trzeba je traktować jako odczucia Rin, a nie jako obiektywną prawdę. Nie miałeś tak nigdy, że wydawało Ci się, że Twoi rodzice robią Ci bardzo na złość? Ja tak miałam wielokrotnie i każdą sytuację zrozumiałam doskonale zamieszkując już na swoim.
Więc patrzę na takie coś przez mocne sito, bo wiem, jak bardzo człowiek może czuć się poszkodowany, ale jednocześnie wiem, że najczęściej to nie jest wina rodziców. Ani wina dziecka tak nawiasem.

225

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Lady Loka napisał/a:

Bagienniku, to są odczucia Rin i trzeba je traktować jako odczucia Rin, a nie jako obiektywną prawdę. Nie miałeś tak nigdy, że wydawało Ci się, że Twoi rodzice robią Ci bardzo na złość? Ja tak miałam wielokrotnie i każdą sytuację zrozumiałam doskonale zamieszkując już na swoim.
Więc patrzę na takie coś przez mocne sito, bo wiem, jak bardzo człowiek może czuć się poszkodowany, ale jednocześnie wiem, że najczęściej to nie jest wina rodziców. Ani wina dziecka tak nawiasem.


Zgadzam się z Lady Loka. To może być też tak, że oni tak okazują troskę, bo inaczej nie potrafią. A co do zajęć, to też mogła być troska tych rodziców dając Rin szereg umiejętności i chyba lepiej by było gdyby Rin na to teraz tak na to patrzyła, i przede wszystkim korzystała z tego, a nie demonizowała całą przeszłość.

226

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
lisseo napisał/a:

Za bardzo się przejmujesz opinią rodziców. Oni mieli już swoją szansę. Teraz jest Twój czas. Możesz w ogóle nie chcieć mieć chłopa. Co im do tego. To Twoje życie. No chyba, że bolą Cię te pytania, bo bardzo tego chłopa chcesz mieć.

Ja wiem, tylko przez to, że nie mam żadnych bliskich osób prócz nich to zostają tylko oni i oni o tym wiedzą. Gdybym miała faceta, zgraną paczkę to też bym inaczej na to patrzyła.
I gdybym miała już z kilku facetów i poznawała nowych to by mnie to pytanie nie ruszyło, ale to mój czuły punkt. Moje marzenie, którego nie mogę spełnić nie ze swojej woli.

xerxes napisał/a:

dziewczyno ogarnij sie, piszesz jakby Ci sie swiat konczyl

Wiesz co, bo ja mam trochę problemów ze stanami depresyjnymi. Idę do psychoterapeuty w lipcu, ale to chyba typowa cecha dla ludzi z tym schorzeniem

bagienni_k napisał/a:

Tak z czysto psychologicznego punktu widzenia, ciekaw jestem co jest nie tak z myśleniem osób na miejscu rodziców Rin. Można być ślepym jakiś krótszy czas, ale to już podpada pod jakieś poważniejsze schorzenie

Bo im się wydaje, że robili dobrze, nawet teraz. Jak im to niedawno wytknęłam to widziałam, że mi nie dowierzali.
To znaczy ja to doceniam, że tak się starali, bo ktoś jednak musiał zawieść na zajęcia, zapłacić. Ja lubiłam pływać, lubiłam jazdę konną, lubiłam angielski i francuski, ale miałam te zajęcia, w połączeniu jeszcze z korepetycjami np z biologii i miałam to w takiej ilości, że po prostu padałam na twarz. Wolna była jedynie niedziela, ale nie wolno było mi się spotkać z nikim, bo trzeba się uczyć na nadchodzący tydzień. Co najwyżej wychodziliśmy z rodziną na spacer do lasu, który mamy tuż obok. I to była moja atrakcja.
I tak jak mówię- lubiłam te zajęcia dodatkowe, ale miałam je w przesadzonej ilości. Jeśli nie mogłam zrezygnować nawet z jednego treningu raz na kilka tygodni tylko dlatego, żeby się spotkać ze znajomymi, "bo to nie jest przyszłościowe" no to po prostu mi to brzydło, bo już nie widziałam w tym frajdy tylko obowiązek. I nie miałam zajęć w grupach z rówieśnikami, żebym mogła miło spędzić czas tylko miałam norosłych poważnych nauczycieli, z którymi się nudziłam. Dlatego to możliwe, że teraz mogę mieć problemy w relacjach z ludźmi. Znajomych mam dużo, adoratorów na jedną noc (którzy mi się jeszcze nie podobają) też ale nie mam przyjaciół, z którymi mogłabym gdzieś wyjechać, nie mam faceta, któremu by na mnie zależało. Coś jest ewidentnie nie tak.

Roxann napisał/a:

Z jednej strony można powiedzieć, że rodzice posyłając dziecko na dodatkowe zajęcia umożliwiają mu rozwój w różnych kierunkach by potem mogło zadecydować co naprawdę go interesuje.

W 100% się zgadzam. Tylko jak pisałam wyżej- wszystko w odpowiednich ilościach. A nie, że ja nie mogłam zrezygnować z jednych zajęć raz na kilka tygodni, bo rodzice zmuszali mimo że protestowałam.

Roxann napisał/a:

Co do swatania... może rodzice widzą, że córka się izoluje i chcieliby jakoś pomóc.

To raczej nie to. Jak miałam 15/16 lat i poszłam na wesele, pani młoda (kuzynka) się pytała, czy chcę przyjść z kimś, ale mama zaprzeczyła, powiedziała, że to stanowczo za wcześnie. W wieku 18/19 lat byliśmy na weselu cioci. Nie miałam z kim iść, ale zgadałam się z jednym chłopakiem (właściwie to on mnie zaprosił, napisał na fb, potem przyszedł osobiście), który był znajomym pana młodego (a akurat się znaliśmy z widzenia ze szkoły), więc poprosiliśmy o miejsca koło siebie. Jak rodzice cioci mówili, że idę z Michałem to rodzice zaprzeczyli, bo my "tylko koło siebie siedzimy", bo to też za wcześnie. Potem poszłam na studia i oni myślą, że ot tak nagle znajdę znajomych i fajnego faceta, jeśli mnie wcześniej izolowali a z rówieśnikami się widziałam może kilka razy do roku

Roxann napisał/a:

Sama czasem bywam swatką choć nie w tak bezpośredni sposób ale ... nie raz doprowadziłam do 'przypadkowych' spotkań osób, które według mnie do siebie pasowały. wink Czasem szczęściu trzeba pomóc.

Zgadzam się. Nie mam nic przeciwko swataniu wśród znajomych, to nawet fajne, jeśli ktoś coś takiego robi. Poza tym Ty nie byłaś nachalna, bo tylko zaprosiłaś ich na imprezę, więc to zupełnie niewinne, bo pewnie i tak byś tą imprezę zrobiła i raczej nie robiłaś jej tylko dla tej dwójki, tylko oni przy okazji. Moja mama natomiast tej kobiety nawet nie lubi, nie zna jej za dobrze, nie widują się po pracy, a grilla chciała dla niej zrobić tylko po to, żebym poznała tego "księcia z bajki". Nawet rzuciła tekst "Ja tak tej Kaśki nie lubię, ale no dla Ciebie się poświęcę i ją zaproszę". Więc to by było na siłę i takie niezręczne, bo oboje rodziców by tylko patrzyli na nas z uśmieszkami wiadomo jakimi i się zastanawiali, jak nam idzie rozmowa. No aż mną trzęsie, jak o tym myślę. Gdyby mnie znajoma próbowała zeswatać tak jak Ty tych ludzi to nie miałabym nic przeciwko. Wręcz przeciwnie- taka koleżanka to skarb. Jednak pomoc koleżanki a swatanie na siłę przez rodziców...no nie ma porównania

Roxann napisał/a:

Dlatego potem odpuściłam bo już nie miałam siły słuchać, że ona to nikogo nie może poznać itd. Nie może bo nie chce. I tyle w temacie.

I dobrze zrobiłaś, bo szkoda wysiłku na kogoś, komu chcesz pomóc na siłę, a ta osoba sama sobie pomóc nie chce. Ja jak mnie ktoś wyciąga to chętnie idę, szczególnie na domówki, ale na większości na jakich jestem to albo same dziewczyny, z którymi kontakt jest raz na kilka miesięcy, chłopaków jest bardzo mało (np. na 15 osób 3-4 facetów na domówce). Jeden mi raz wpadł w oko, uśmiechnęłam się, przywitałam, ale on tylko podał rękę, powiedział chłodne "cześć", nawet nie spojrzał mi się w oczy, a potem zagadywał do koleżanki. Jeden mi się spodobał od dłuższego czasu i klapa, także ja nie mam za bardzo w czym wybierać

Lady Loka napisał/a:

Bagienniku, to są odczucia Rin i trzeba je traktować jako odczucia Rin, a nie jako obiektywną prawdę. Nie miałeś tak nigdy, że wydawało Ci się, że Twoi rodzice robią Ci bardzo na złość? Ja tak miałam wielokrotnie i każdą sytuację zrozumiałam doskonale zamieszkując już na swoim.

A to ja właśnie miałam na odwrót- zawsze uważałam ich słowo za święte, wkurzałam się, gdy ktoś ich krytykował. Dopiero teraz, jak patrzę z perspektywy czasu na to, co robili moi rodzice i wiem tylko tyle- mojemu dziecku bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła. Jak sobie przypomnę tamten okres czasu, to aż mnie ciarki przechodzą

lisseo napisał/a:

Zgadzam się z Lady Loka. To może być też tak, że oni tak okazują troskę, bo inaczej nie potrafią. A co do zajęć, to też mogła być troska tych rodziców dając Rin szereg umiejętności i chyba lepiej by było gdyby Rin na to teraz tak na to patrzyła, i przede wszystkim korzystała z tego, a nie demonizowała całą przeszłość.

A ja się nie zgadzam z Loką. Bagiennik ma natomiast rację, wszystko to co pisze to dokładnie to, co czuję
Demonizować? To nie tutaj. Wyjechałam na studia, rzuciłam angielski, francuski, jazdę konną. Pływam tylko od czasu do czasu. Miałam taki zespół z odbicia, że nagle mogę o sobie decydować, bo nikt już mi nie dyktuje co mam robić i rzuciłam to wszystko. I nie czuję się z tym źle. Więc nie ma tu mowy o demonizowaniu. Jakbyś Ty się nie mogła z rówieśnikami spotykać przez nadmiar obowiązków (jako dziecko!!!), padał na twarz z przemęczenia i też byś miał przez to potem problemy w kontaktach z ludźmi to byś co innego mówiła, ale no fakt, że to trzeba się wczuć w sytuację danej osoby.
Pamiętam jak w liceum podchodziłam się bawić z psem, rozmawiałam z nim, rzucałam piłkę to słyszałam "O! Coś Ci za wesoło! Za mało nad książkami siedziałaś. Marsz do nauki". A jak przychodziłam ubita i smutna to wtedy ojojała, że taka ja biedna.
W pewnym momencie przez problemy przestałam jeść. Zaczęły mi kości wychodzić (początek anoreksji). Co zrobili rodzice? Zabrali mnie do psychologa? Nie. Wrzeszczeli na mnie, że mam się wziąć w garść, co przynosiło odwrotny efekt. Jeśli Loka uważa, że ignorowanie zaburzeń odżywiania jest okej to nie mamy o czym rozmawiać

227

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Rin, ja nie powiedziałam nigdzie, że ignorowanie zaburzeń odżywiania jest ok, ale jednocześnie to są ciągle Twoje i tylko Twoje odczucia. Więc nikt z nas tutaj nie ma prawa do oceny Twoich rodziców, bo odczucia mają to do siebie, że są bardzo subiektywne, a Ty masz skłonności do wpadania w przesadę w swojej narracji, zwłaszcza jak trafiasz na poddatnych słuchaczy wink

Jesteś dorosła i możesz się usamodzielnić, a jednak tego nie robisz, chociaż masz świadomość, jak wygląda sytuacja w domu. To też o czymś świadczy.
Skoro Ci tak źle z nimi to idź do pracy,wynajmij pokój ze współlokatorami i przestań polegać na rodzicach. Tymczasem pomimo tego, że opisujesz tutaj jak to rodzice skopali Ci życie, Ty ciągle nie przecięłaś pępowiny i ciągle ich zdanie jest dla Ciebie święte. W innych tematach opisujesz jak to zdanie Twojej mamy jest dla Ciebie ważne.
No to to się wyklucza jedno z drugim, bo jak ktoś mi psuje życie, to jego zdanie nie jest dla mnie istotne.

Swoją drogą szkoda, Rin, że się nie trzymasz jednego tematu ze swoim życiem, bo tak to rozrzuciłaś to w trzech tematach i w każdym jest jakiś kawałek, ale w żadnym nie ma całości. A jednocześnje tutaj powinna być ważna sytuacja Marty, bo to jej temat.

228 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-11 09:06:32)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Jesteśmy na forum internetowym, gdzie wiedzę czerpię z tego, co zostało napisane. Mogę sobie zakładać, że było inaczej, ale swoją opinię opieram WYŁĄCZNIE na tym, co ktoś tutaj napisze. Rodzice Rin nie są tutaj zalogowani i nie wymieniamy się wzajemnie wszyscy tutaj poglądami na temat wychowywania dzieci. Wiem tyle i tak to odbieram, że opis dzieciństwa i młodości, jaki nam tutaj Koleżanka przedstawiła nie jest, delikatnie mówiąc wymarzony. Dodatkowo, z punktu widzenia dziecka i młodego człowieka zbyt narzucony i napięty. Nastolatkowi czy już młodemu człowiekowi trzeba pozostawić trochę wolnej przestrzeni, ale jeśli nawet początkowo dziecku się wydaje, że może to, co mu organizują rodzice jest ciekawe i warte zajęcia się tym, to jak można potem tłumaczyć tą zawziętość i oporność na argumenty dziecka, że jednak czegoś robić nie chce, bo mu to nie odpowiada. W obrazie, jaki Rin przedstawiła, rodzice po prostu NIE LICZYLI SIĘ Z JEJ ZDANIEM, jeśli zaś dodatkowo w jakikolwiek sposób umniejszali jej poczucie wartości, to ciężko to troską nazwać. Zresztą chyba do tej pory nie zmienili frontu..Z początku można im to wybaczyć, bo  intencje mogą być szczere, ale przecież jak po 10 czy więcej razach, jak dziecko ma dość a oni dalej swoje, to jak to potraktować?

229

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Jesteśmy na forum internetowym, gdzie wiedzę czerpię z tego, co zostało napisane. Mogę sobie zakładać, że było inaczej, ale swoją opinię opieram WYŁĄCZNIE na tym, co ktoś tutaj napisze. Rodzice Rin nie są tutaj zalogowani i nie wymieniamy się wzajemnie wszyscy tutaj poglądami na temat wychowywania dzieci. Wiem tyle i tak to odbieram, że opis dzieciństwa i młodości, jaki nam tutaj Koleżanka przedstawiła nie jest, delikatnie mówiąc wymarzony. Dodatkowo, z punktu widzenia dziecka i młodego człowieka zbyt narzucony i napięty. Nastolatkowi czy już młodemu człowiekowi trzeba pozostawić trochę wolnej przestrzeni, ale jeśli nawet początkowo dziecku się wydaje, że może to, co mu organizują rodzice jest ciekawe i warte zajęcia się tym, to jak można potem tłumaczyć tą zawziętość i oporność na argumenty dziecka, że jednak czegoś robić nie chce, bo mu to nie odpowiada. W obrazie, jaki Rin przedstawiła, rodzice po prostu NIE LICZYLI SIĘ Z JEJ ZDANIEM, jeśli zaś dodatkowo w jakikolwiek sposób umniejszali jej poczucie wartości, to ciężko to troską nazwać. Zresztą chyba do tej pory nie zmienili frontu..Z początku można im to wybaczyć, bo  intencje mogą być szczere, ale przecież jak po 10 czy więcej razach, jak dziecko ma dość a oni dalej swoje, to jak to potraktować?

I właśnie dlatego, że nie są tutaj zalogowani, Bagienniku, to nie powinniśmy ich aż tak kategorycznie oceniać, bo nie mamy pojęcia, jaka jest druga strona medalu.

230 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-11 10:54:12)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Tylko ja NIE MAM możliwości właśnie inaczej ocenić, niż TYLKO po tym, co zostało tutaj napisane! Nie jestem w stanie się niczego domyślić ani tworzyć w głowie alternatywnych wersji czy wyobrażać sobie, co było intencją rodziców. Rin piszę, że ze SWOJEJ strony tak się czuła i próbowała to im wyperswadować - nie pomogło. Jestem trochę może przeczulony na punkcie rodzicielskiej troski, bo sam to ukróciłem na szczęście w odpowiednim momencie, ale takie przypadki nie są odosobnione. Po prostu przedstawioną wersję, o jakiej tutaj Rin opowiedziała, uważam za przejaw krzywdzenia własnego dziecka, połączonego z kompletnym lekceważeniem jej zdania. Jeśli zaś rodzice sądzą, że to "dla jej dobra", to ok, tylko jeśli dziewczyna chce w końcu zacząć żyć po swojemu to musi to jak najszybciej ukrócić. Poza tym, jeśli mam na każdą wypowiedź patrzeć zawsze przez palce, to ciężko chyba coś konstruktywnego doradzić. Choć akurat w wątkach dotyczących rodziców i ich relacji z dziećmi szczególnie ciężko to przesiewać przez owo sito. Skoro dziewczyna opowiada o swoim dzieciństwie, twierdząc, że była zamknięta w świecie, który jej rodzice stworzyli i czuła się z tym nieszczęśliwie, podczas gdy rodzice byli ślepi i głusi na jej wołanie - jak inaczej mam to rozumieć?

Skupmy się na tym, co WIEMY i o czym pisze Rin - a to, o czym pisze napawa mnie przerażeniem. Nie będę się zastanawiał czy może jednak było inaczej, bo nie potrafię wróżyć z fusów. Wiem natomiast, że
takie podejście z pewnością sam bym nie odbierał jako troskę, ale układanie mi życia. Jeśli, już jako dorosły człowiek, powiem im, że mi się to nie podoba i chce żyć po swojemu a oni dalej będą iść w zaparte,
to niestety, ale się nie dogadamy. Rodziców trzeba kochać i należy ich szanować, ale jeśli w pewnym momencie czujemy, że ta granica została przekroczona, to mamy obowiązek powiedzieć: DOŚĆ! 
Dziewczyna musi to w końcu zrobić! W takiej sytuacji rodzic nie jest w stanie pojąć, że realizuje swoją wizję, a nie wizję swojego dziecka.

231

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Bagienniku, czy możesz przestać krzyczeć?
Tak, wersja tutaj przedstawiona to krzywdzenie własnego dziecka.
Ale my tutaj jestesmy po to, żeby pomóc, żeby była jakaś akcja. A nie po to, żeby razem z Autorem danego tematu ponarzekać i pomarudzić czy to na niewiernego partnera czy to na wrednych rodziców. Akcja.
Nie jesteśmy drzewami. Jak sytuacja, w której jesteśmy nam się nie podoba, to się ją zmienia.

232

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Krzyczeć to krzyczę rzadko i tylko w realu smile

Daleki jestem również od marudzenia czy narzekania, bo pisząc w dwóch postach swoją opinię, to raczej jeszcze nie marudzenie. Zgadzam się całkowicie, że należy działać smile Tylko sama Rin musi tego chcieć i sama znaleźć w sobie ten walec, który ją popchnie. A ten walec musi być naprawdę spory smile

233

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

RIN, bardzo chętnie nawiązałabym z Tobą kontakt, bo czytając większość Twoich wypowiedzi mam wrażenie, jakbyś była moją bliźniaczką. Podasz maila? To odezwę się do Ciebie, mogę Ci nawet na maila od razu FB podać jeśli chcesz się wymienić, bo widzę, że się dobrze nawzajem rozumiemy i fajnie byłoby mieć regularny kontakt i pogadać sobie czasem, tak o wszystkim i o niczym smile

234

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

To fajnie się układa smile Znalazłyście swoje bratnie dusze w swoich osobach nawzajem, może to pierwszy krok do przełamania Waszych niepowodzeń? Tego Wam życzę smile

235

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Tylko co nam da takie obwinianie rodzicow? Trzeba wziac odpowiedzialnosc za wlasne zycie, a nie szukac usprawiedliwienia

236

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

W perspektywie przyszłego życia oczywiście nic nie da, ale nie da się również zaprzeczyć, że miało to istotny wpływ na jej poczucie wartości i rozwój emocjonalny DO TEJ PORY.

237

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Jesteśmy na forum internetowym, gdzie wiedzę czerpię z tego, co zostało napisane. Mogę sobie zakładać, że było inaczej, ale swoją opinię opieram WYŁĄCZNIE na tym, co ktoś tutaj napisze. Rodzice Rin nie są tutaj zalogowani i nie wymieniamy się wzajemnie wszyscy tutaj poglądami na temat wychowywania dzieci. Wiem tyle i tak to odbieram, że opis dzieciństwa i młodości, jaki nam tutaj Koleżanka przedstawiła nie jest, delikatnie mówiąc wymarzony. Dodatkowo, z punktu widzenia dziecka i młodego człowieka zbyt narzucony i napięty. Nastolatkowi czy już młodemu człowiekowi trzeba pozostawić trochę wolnej przestrzeni, ale jeśli nawet początkowo dziecku się wydaje, że może to, co mu organizują rodzice jest ciekawe i warte zajęcia się tym, to jak można potem tłumaczyć tą zawziętość i oporność na argumenty dziecka, że jednak czegoś robić nie chce, bo mu to nie odpowiada. W obrazie, jaki Rin przedstawiła, rodzice po prostu NIE LICZYLI SIĘ Z JEJ ZDANIEM, jeśli zaś dodatkowo w jakikolwiek sposób umniejszali jej poczucie wartości, to ciężko to troską nazwać. Zresztą chyba do tej pory nie zmienili frontu..Z początku można im to wybaczyć, bo  intencje mogą być szczere, ale przecież jak po 10 czy więcej razach, jak dziecko ma dość a oni dalej swoje, to jak to potraktować?

No właśnie tak jak pisałeś już wcześniej- rozwijanie pasji u dzieci jest wręcz niezbędne. Doceniam takich rodziców, którzy się starają. Tylko wszystko w granicach rozsądku. Jeśli dziecko przez te zajęcia płacze po nocach (jak ja) to chyba coś jest nie tak. Jeśli dziecko przez te zajęcia nie może się spotkać z rówieśnikami to znowu coś jest nie tak. Gdyby rodzice ograniczyli tych zajęć o połowę np co 2 tydzień, albo raz pływanie i angielski a raz francuski i konie to też by było super, ale ja miałam tyle na głowie (bo do tego dochodziło 7 godzin dziennie szkoły), że w pewnym momencie serio nie chciało mi się żyć, bo miałam wrażenie, że życie to tylko same obowiązki (bo te zajęcia dodatkowe stały się udręką), a zero przyjemności (czyli przyjaciele i chłopak).
Teraz rodzice chcą mnie wypchnąć z kimś na wakacje czy ferie zimowe, ale nie mam z kim jechać. Pytają, czy kogoś mam. W obu przypadkach są zdziwieni, że nie mam wokół siebie ludzi i nie mogą pojąć czemu. A ja po prostu do ludzi nie jestem przyzwyczajona. Ja miałam zawsze tylko obowiązki, nie miałam wokół siebie ludzi i nie odzwyczaję się z dnia na dzień od tego. Musiałabym trafić na cierpliwego przyjaciela, chłopaka, ale komu by się chciało dorosłą babę wszystkiego uczyć. Ja lubiłam np jazdę konną, ale w momencie, gdy rutynowo kolejną sobotę o 16 musiałam się zebrać z łóżka i jechać, gdzie niedawno wróciłam z francuskiego to była udręka. Aż mnie wzdryga na samą myśl o tamtych czasach.
I najgorsze było to, że rodzice mojego zdania nie szanowali. Mówiłam, że nie chcę jechać na trening to słyszałam "I co ty chcesz dziecko robić? Oglądać telewizję? Chodzić gdzieś z głupimi koleżankami? To nie jest przyszłościowe!". Raz na czas tylko udawałam chorą, ale raz wychodziło a raz nie.
Kiedyś tak bardzo nie mogłam decydować o sobie, że teraz, jako pełnoletnia osoba, która by mogła mieć już własną rodzinę ja boję się powiadomić rodziców o jakiś nawet błahych decyzjach, że zaraz je skrytykują albo zaczną odwodzić od nich. Jestem zdenerwowana, jak przed jakimś przemówieniem. Nikt mi nie powie, że to normalne.
Jakbym ja miała dziecko to bym zaś dała mu pełną swobodę wyborów w życiu, czyli coś, czego ja nie miałam.

238

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Właśnie, w tym wszystkim MUSI być zachowany zdrowy rozsądek. Każde dziecko, czy może bardziej już nastolatek, w pewnym momencie widzi, że już pewne rzeczy interesują go bardziej niż inne. Ciężko zatem znosi ciągłe bombardowanie różnorodnymi zajęciami, bo to tylko aby "kochana pociecha"potrafiła jak najwięcej, kiedy sam się okropnie z tym czuje. Chociaż chyba najbardziej zdumiewający jest ten ośli upór, który każe rodzicom cały czas ciągnąć ten teatr, kiedy dziecko wyraźnie komunikuje, że chciałoby jednak coś odmienić w swoim życiu. Brak poszanowania zdania dziecka oznaczać może po prostu tyle, że rodzice traktują dziecko jako woła roboczego a nie jako istotę obdarzoną wolną wolą wyboru.

239

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Właśnie, w tym wszystkim MUSI być zachowany zdrowy rozsądek. Każde dziecko, czy może bardziej już nastolatek, w pewnym momencie widzi, że już pewne rzeczy interesują go bardziej niż inne. Ciężko zatem znosi ciągłe bombardowanie różnorodnymi zajęciami, bo to tylko aby "kochana pociecha"potrafiła jak najwięcej, kiedy sam się okropnie z tym czuje. Chociaż chyba najbardziej zdumiewający jest ten ośli upór, który każe rodzicom cały czas ciągnąć ten teatr, kiedy dziecko wyraźnie komunikuje, że chciałoby jednak coś odmienić w swoim życiu. Brak poszanowania zdania dziecka oznaczać może po prostu tyle, że rodzice traktują dziecko jako woła roboczego a nie jako istotę obdarzoną wolną wolą wyboru.

"oznaczać może po prostu tyle, że rodzice traktują dziecko jako woła roboczego a nie jako istotę obdarzoną wolną wolą wyboru"- i myślą, że jeszcze powinno się być im za to wdzięcznym.
Pamiętam sytuację sprzed 3-4 lat. Kuzynka mamy miała 2 trochę młodszych ode mnie córek. Patrzyła na moich rodziców i też te dzieci wszędzie ciągała: siatkówka, koszykówka, jazda konna, piłka nożna (przynajmniej te dzieci się widziały na zajęciach z rówieśnikami, bo ja miałam wszystko sama z nauczycielami) i razem z moimi rodzicami tak słodzili, jakie to ich dzieci są zdolne. Moi rodzice też między sobą gadali "O, moja kuzynka bierze z nas przykład i też posyła dzieci na zajęcia dodatkowe, patrz, dajemy dobry przykład! No bo w końcu który rodzic tak bardzo dba o dzieci?". O ile wtedy nic nie myślałam, nie miałam własnego zdania, to teraz sobie myślę "Biedne dzieci, były zmuszane do tylu rzeczy"
A Loka sobie może mówić, że tylko mi się wydaje, że to tylko moja perspektywa. Może. Ona nie wie, bo tam nie była. Faktem jest, że miałam tyle zajęć, więc nawet jakbym bardzo wyolbrzymiała to i tak można się domyślić, jak reaguje organizm dziecka na taką ilość obowiązków i brak regularnych spotkań z rówieśnikami. Na mnie wpłynęło to tak, że teraz jestem niepewna siebie, mam wrażenie, że zasługuję na wszystko co najgorsze, mam bardzo nieksie poczucie własnej wartości, jestem niepewna siebie i daję sobą pomiatać toksycznym ludziom i tak cały czas. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się to pokonać, bo to było zakorzeniane latami

240

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

To jaki wpływ wywarły na Tobie zachowania i podejście rodziców, to nie ulega wątpliwości. Dobrze, że to widzisz, może zatem tutaj jest klucz, jak powinnaś zacząć odbudowywać swoje poczucie wartości i podchodzić do swojego życia -odciąć się od nich, na tyle na ile to możliwe, aby nie czuć żadnej, nawet podświadomej presji z ich strony..?

241

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Zaczęłam czytać ten wątek i aż mi się przypomniały czasy, gdy byłam nastolatką i w pamiętniku opisywałam, że mój obiekt westchnień na mnie spojrzał wink Ach, to były czasy...

Autorko, rzeczywiście strasznie dużo rozmyślasz, analizujesz i "czytasz w myślach" faceta. A rzeczywistość i jego myśli pewnie są zupełnie inne wink
Jeśli mężczyzna chce poznać kobietę, to to zrobi, a nie będzie czekał 1,5 roku nie wiadomo na co.
Niewątpliwe jest, że zwrócił na Ciebie uwagę, ale po ulicach chodzi tyle pięknych dziewczyn... Przecież nikt nie będzie zagadywał do każdej kobiety, która mu się spodoba, bo by musiał co chwilę którąś zaczepiać ;p Możesz jego zachowanie odebrać na zasadzie - o, fajnie, podobam mu się. I tyle. Podobanie się komuś do niczego nie zobowiązuje. Nieraz idąc ulicą przechwytuję czyjeś spojrzenie, uśmiech, ale nie odbieram tego jako potencjalnej chęci poznania mnie czy coś.

242

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

umajonaFajnie smile Głos rozsądku ze strony kobiecej smile
Sam się teraz zastanawiam, jakbym miał się na ulicy tylko oglądać za każdą atrakcyjną kobietą na ulicy, to pewnie zwyrodnienie odcinka szyjnego kręgosłupa tongue

243

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:

A Loka sobie może mówić, że tylko mi się wydaje, że to tylko moja perspektywa. Może. Ona nie wie, bo tam nie była. Faktem jest, że miałam tyle zajęć, więc nawet jakbym bardzo wyolbrzymiała to i tak można się domyślić, jak reaguje organizm dziecka na taką ilość obowiązków i brak regularnych spotkań z rówieśnikami. Na mnie wpłynęło to tak, że teraz jestem niepewna siebie, mam wrażenie, że zasługuję na wszystko co najgorsze, mam bardzo nieksie poczucie własnej wartości, jestem niepewna siebie i daję sobą pomiatać toksycznym ludziom i tak cały czas. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się to pokonać, bo to było zakorzeniane latami

Rin, świadomość swoich 'braków' to jedno, ich przyczyn, to drugie ale nie możesz się teraz zafiksować w żalu do Rodziców i wszystko na nich zwalać. Jesteś młodą ale już dorosłą osobą i tylko od Ciebie zależy jak swoim życiem dalej pokierujesz.
Rodzice na pewno nie chcieli źle.

244

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Roxann napisał/a:

Rin, świadomość swoich 'braków' to jedno, ich przyczyn, to drugie ale nie możesz się teraz zafiksować w żalu do Rodziców i wszystko na nich zwalać. Jesteś młodą ale już dorosłą osobą i tylko od Ciebie zależy jak swoim życiem dalej pokierujesz.
Rodzice na pewno nie chcieli źle.

Wiem, że nie chcieli smile
Tak też tutaj kilka razy napisałam- chcieli dobrze, ale po prostu chcieli dać coś, czego sami nie mieli, swoje jakieś niespełnione ambicje. Nie mam im tego za złe, bo jednak chcieli dobrze, poświęcali czas i pieniądze. Z drugiej strony niby jestem młoda dorosła, ale czuję się jakbym miała kilka lat więcej niż mam, bo nie czuję się, jakbym miała udaną młodość, od zawsze obowiązki. Ale też czuję się, jak dziecko, a nie jak dorosła osoba. Nawet nie wiedziałam, że takie dziwne samopoczucie jest możliwe

245

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:

Wiem, że nie chcieli smile
Tak też tutaj kilka razy napisałam- chcieli dobrze, ale po prostu chcieli dać coś, czego sami nie mieli, swoje jakieś niespełnione ambicje. Nie mam im tego za złe, bo jednak chcieli dobrze, poświęcali czas i pieniądze. Z drugiej strony niby jestem młoda dorosła, ale czuję się jakbym miała kilka lat więcej niż mam, bo nie czuję się, jakbym miała udaną młodość, od zawsze obowiązki. Ale też czuję się, jak dziecko, a nie jak dorosła osoba. Nawet nie wiedziałam, że takie dziwne samopoczucie jest możliwe

Jest możliwe. Ja sama nie miałam praktycznie w ogóle takiego beztroskiego dzieciństwa tylko obowiązki i cały ciężar wychowywania w takiej a nie innej rodzinie. Pomijając zwykłe domowe czy związane z edukacją, w wieku 13-14 lat zostawiano pod moją (wyłączną) opieką niemowlaka, kiedy teraz w życiu bym nawet 3-latka nie zostawiła pod opieką nawet 15-stolatki.
Ja też zawsze czułam dużo starsza niż moi rówieśnicy właśnie pod tym względem, niestety nie emocjonalnym.
Obecnie jestem związana z facetem ponad 10l ode mnie starszym. Wcześniej związki zupełnie mi nie wychodziły mimo, że na brak adoratorów nie narzekałam. Ze swoich 'braków' zdałam sobie sprawę będąc dużo starsza od Ciebie.
Tylko odseparowanie od Rodziców (ale takie zdrowe) i praca nad sobą mogą zmienić, polepszyć Twoją jakość życia.
Masz dopiero 23 lata, wszystko przed Tobą.
Wiesz, trochę pod wpływem tutejszych rozmów, zaprosiłam tą moją znajomą na swoje urodziny. Najpierw napisała, że nie wie czy jej towarzystwo, kiedy jest w takim wisielczym nastroju będzie dobre ale może to dobry moment by wyjść do ludzi. Zachęciłam ale nie będę nalegać. Podejrzewam, że nie przyjdzie, ew umówi potem na spotkanie we 2-kę gdzieś na kawę ale... może się przełamie.

246

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Roxann napisał/a:

Jest możliwe. Ja sama nie miałam praktycznie w ogóle takiego beztroskiego dzieciństwa tylko obowiązki i cały ciężar wychowywania w takiej a nie innej rodzinie. Pomijając zwykłe domowe czy związane z edukacją, w wieku 13-14 lat zostawiano pod moją (wyłączną) opieką niemowlaka, kiedy teraz w życiu bym nawet 3-latka nie zostawiła pod opieką nawet 15-stolatki.
Ja też zawsze czułam dużo starsza niż moi rówieśnicy właśnie pod tym względem, niestety nie emocjonalnym.
Obecnie jestem związana z facetem ponad 10l ode mnie starszym. Wcześniej związki zupełnie mi nie wychodziły mimo, że na brak adoratorów nie narzekałam. Ze swoich 'braków' zdałam sobie sprawę będąc dużo starsza od Ciebie.
Tylko odseparowanie od Rodziców (ale takie zdrowe) i praca nad sobą mogą zmienić, polepszyć Twoją jakość życia.
Masz dopiero 23 lata, wszystko przed Tobą.
Wiesz, trochę pod wpływem tutejszych rozmów, zaprosiłam tą moją znajomą na swoje urodziny. Najpierw napisała, że nie wie czy jej towarzystwo, kiedy jest w takim wisielczym nastroju będzie dobre ale może to dobry moment by wyjść do ludzi. Zachęciłam ale nie będę nalegać. Podejrzewam, że nie przyjdzie, ew umówi potem na spotkanie we 2-kę gdzieś na kawę ale... może się przełamie.

Oj to współczuję bardzo sad
Ja nie miałam tak ciężko, że mi zostawiali cały czas niemowlaka, ale mam 5,5 roku młodszą siostrę i też jej kiedyś pomagałam w lekcjach, zawoziłam do szkoły. Teraz oczywiście tylko się złoszczą, kiedy im to wypominam, bo po co dziękować jak można na kogoś nawrzeszczeć.
Kiedyś pożaliłam się nawet pani od francuskiego, że musiałam w wielu rzeczach pomagać siostrze, a jak ja czegoś chciałam to albo musiałam się bardzo naprosić, albo przekupić, albo mnie kopnęła w tyłek. Co na to pani od francuskiego? "Przynajmniej będziesz w przyszłości dobrą mamą". No psycholog to z niej kiepski, bo ja właśnie między innymi przez to nie chcę nigdy dzieci, bo jak sobie przypomnę to pomaganie, dowożenie, a jako rodzic musiałabym to robić częściej to aż mnie mdli. Chcę mieć święty spokój

Ograniczyłaś kontakt całkowicie, czy od czasu do czasu widzisz rodziców? Bo ja jednak mimo wszystko rodziców kocham, wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej. Nie potrafiłabym się na nich obrazić i urwać całkowicie kontakt. Ale jednak jak wyjeżdżam na studia to lepiej się z nimi dogaduję, jak nie widzę od dłuższego czasu

O, fajnie, że zaprosiłaś tą dziewczynę. Bardzo miło z Twojej strony big_smile
Możliwe, że będzie próbowała uciec. Jak mówię- ona ma to samo co ja, tylko ja mam na tyle samozaparcia, że nie uginam się i przezwyciężam strach i idę do ludzi, ona nie potrafi, bo prawdopodobnie jest w dużo gorszym stanie niż ja. Nie namawiaj, ale zasugeruj coś pozytywnego typu "Będzie fajnie". Nawet taki głupi tekst potrafi podnieść na duchu big_smile

247

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
Rin Trine napisał/a:

Ograniczyłaś kontakt całkowicie, czy od czasu do czasu widzisz rodziców? Bo ja jednak mimo wszystko rodziców kocham, wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej. Nie potrafiłabym się na nich obrazić i urwać całkowicie kontakt. Ale jednak jak wyjeżdżam na studia to lepiej się z nimi dogaduję, jak nie widzę od dłuższego czasu

Nie nie odcięłam całkowicie. Kocham ich na swój sposób ale nie pozwolę by niszczyli mi życie. Po skończeniu studiów i usamodzielnieniu nie mieli 'wstępu' do mojego życia. Jednak by poczuć się sama pewnie i odpowiedzialnie (bez nich), musisz na to zapracować. Twoi nie są patologią, może wystarczy postawienie granic. Nie jestem psychologiem więc nic więcej Ci nie doradzę.

248 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-06-13 14:27:16)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Hmm, może jakimś rozwiązaniem jest niewchodzenie z rodzicami w dyskusje? Gdy na przykład próbują Cię przekonać do swoich jakichś racji, poglądów, przekonań, tego, jak ma wyglądać Twoje życie, to zwyczajnie wysłuchujesz i nie tłumaczysz za wszelką cenę, że się mylą. Chodzi mi o walkę na argumenty i siłowanie się ze sobą, kto ma rację. Wysłuchać zawsze można, zgadzać się nie trzeba, tylko robić swoje smile Frustrować się, że oni mają inne zdanie i Cię nie rozumieją, też nie trzeba.

249 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-06-13 14:32:58)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
umajona napisał/a:

Hmm, może jakimś rozwiązaniem jest niewchodzenie z rodzicami w dyskusje? Gdy na przykład próbują Cię przekonać do swoich jakichś racji, poglądów, przekonań, tego, jak ma wyglądać Twoje życie, to zwyczajnie wysłuchujesz i nie tłumaczysz za wszelką cenę, że się mylą. Chodzi mi o walkę na argumenty i siłowanie się ze sobą, kto ma rację. Wysłuchać zawsze można, zgadzać się nie trzeba, tylko robić swoje smile Frustrować się, że oni mają inne zdanie i Cię nie rozumieją, też nie trzeba.

To jedno, drugie to czy Ty sama wiesz czego w życiu chcesz i czujesz na siłach by do tego dążyć mając na uwadze, że porażki też się zdarzą, że samo odseparowanie od Rodziców to nie koniec 'problemów', tylko większa odpowiedzialność za siebie, własne czyny, życie.
Dzieci często chcą uciekać z domów myśląc, że to rozwiąże ich problem a zaczynają inne, nowe.
Myślę, że w Twoim przypadku warto w jakiś sposób poszukać kompromisu. U mnie była patologia więc nawet teoretycznie gorzej raczej być nie mogło. U Ciebie sytuacja inna bo masz sensownych Rodziców, którzy jednak gdzieś tam po drodze popełnili wychowawcze błędy.

250

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Martuś, przypomniało mi się jeszcze, że wg Ciebie nie jesteś warta nawet zaproszenia na kawę. Wybij sobie ze swojej główki takie myślenie! smile Zauważ taką rzecz, że ów pan codziennie spotyka ileś kobiet po drodze. I skoro ich wszystkich nie zaprasza na kawę, to znaczy, że nie są tego warte? Sama widzisz, jak to absurdalnie brzmi.

Co do SMSa, to mógł on nawet do niego nie dotrzeć, skoro to był służbowy telefon. A jeśli jednak go odczytał, to może być też tak, że się wystraszył, że może sobie zaczęłaś coś wyobrażać i wolał nic nie odpisywać, żeby Ci jakiejś nadziei nie dawać, czy czegoś. To chyba lepiej, niż pisanie z Tobą dla zabawy, co nie? I nie sądzę, żeby miał z Ciebie ubaw. Pomyśl sobie - czy jeśli jakiś chłopak okazuje Ci swoje zainteresowanie, to się z tego po cichu śmiejesz lub uważasz, że powinien się chować ze wstydu?

To zrozumiałe, że jest Ci smutno, skoro on nie wykazuje inicjatywy. Ale jak by nie było, zwrócił na Ciebie uwagę, więc mimo wszystko widzi w Tobie atrakcyjną dziewczynę wink

251

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Akurat nie jestem wielkim fanem powoływania się na ludowe przysłowia, w kwestii ważnych decyzji podejmowanych w życiu, ale akurat w kwestii podejścia rodziców do dzieci, to sprawdziłoby się to jedno:" Dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane". Czego by tam rodzice nie chcieli, o czym by nie marzyli i jak szlachetne intencje wobec dzieci by nie przejawiali, to w pewnych momencie trzeba sobie uświadomić, że robi się dziecku krzywdę. Szanowanie czyjegoś innego zdania, zauważenie, że jednak dziecko ma odmienne podejście i uszanowanie czyichś wyborów powinno być naturalną koleją rzeczy, podczas gdy właśnie to i m chyba najtrudniej przychodzi.

252

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
umajona napisał/a:

Martuś, przypomniało mi się jeszcze, że wg Ciebie nie jesteś warta nawet zaproszenia na kawę. Wybij sobie ze swojej główki takie myślenie! smile Zauważ taką rzecz, że ów pan codziennie spotyka ileś kobiet po drodze. I skoro ich wszystkich nie zaprasza na kawę, to znaczy, że nie są tego warte? Sama widzisz, jak to absurdalnie brzmi.

Co do SMSa, to mógł on nawet do niego nie dotrzeć, skoro to był służbowy telefon. A jeśli jednak go odczytał, to może być też tak, że się wystraszył, że może sobie zaczęłaś coś wyobrażać i wolał nic nie odpisywać, żeby Ci jakiejś nadziei nie dawać, czy czegoś. To chyba lepiej, niż pisanie z Tobą dla zabawy, co nie? I nie sądzę, żeby miał z Ciebie ubaw. Pomyśl sobie - czy jeśli jakiś chłopak okazuje Ci swoje zainteresowanie, to się z tego po cichu śmiejesz lub uważasz, że powinien się chować ze wstydu?

To zrozumiałe, że jest Ci smutno, skoro on nie wykazuje inicjatywy. Ale jak by nie było, zwrócił na Ciebie uwagę, więc mimo wszystko widzi w Tobie atrakcyjną dziewczynę wink


Bardzo Ci dziękuję za tyle ciepłych słów i za spojrzenie na to z innej perspektywy. Zdaję sobie sprawę, że mam kłopot z reagowaniem na odrzucenie (nawet takie małego kalibru), jestem nadwrażliwa i biorę to bardzo do siebie... Zawsze mnie to uderza w taki sposób, że ZNOWU to samo, że niepotrzebnie zrobiłam sobie nadzieję, że JUŻ NA WSTĘPIE zostałam pożegnana z kretesem. Po prostu duża kumulacja tych odrzuceń już się nazbierała przez tyle lat, że ciężko wyluzować, gdy w głowie ciągle kłębią się pytania DLACZEGO. I automatycznie włącza się porównywanie, że przecież tak wiele kobiet ma mnóstwo adoratorów, że wręcz muszą się opędzać, a ja od ponad 3 lat nie byłam nawet na niezobowiązującej kawie z jakimkolwiek mężczyzną, a gdzie tu marzyć o czymś więcej smile Bardzo to dołuje i frustruje, no ciężko to wykurzyć z głowy, zwłaszcza że przecież bym chciała, żeby w moim życiu w końcu coś ruszyło... A spychanie problemów na bok ich nie rozwiąże.

Ostatnio wpadłam w cug czytania - staram się skupić na czymś innym i przepędzić negatywne myślenie.

Kilka razy byłam na spacerze i widziałam kątem oka "to charakterystyczne auto", więc profilaktycznie (dla własnego zdrowia psychicznego), nie patrzyłam w tamtym kierunku i nie zerkałam żeby zobaczyć, czy to on jedzie, czy nie on. Wolałabym go nie widywać w ogóle i nie rozgrzebywać już tego w głowie, więc staram się unikać choćby zerknięcia w stronę ulicy i tego auta. No i żeby też nie myślał, że go wypatruję wzrokiem i czekam aż mi będzie machał czy cokolwiek, nie chcę już niczego prowokować.

RIN - zmieniłaś zdanie w kwestii kontaktu? Bo prosiłam Cię o tego maila i nic smile

253 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-06-14 13:36:27)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:

I automatycznie włącza się porównywanie, że przecież tak wiele kobiet ma mnóstwo adoratorów, że wręcz muszą się opędzać


Też nie mam i nie miałam grona adoratorów, od których musiałabym się opędzać big_smile Ale nawet mi na tym nie zależy, raczej marzy mi się spotkanie tego jednego właściwego mężczyzny smile
Natomiast mam kuzynkę, która bardzo lubiła być adorowana i rzeczywiście tych adoratorów miała i ciągle z kimś chodziła na randki. Myślę, że to wynikało z jej sposobu bycia. Nie była wybitną pięknością, ale miała w sobie taką otwartość na flirt z chłopakami, zalotność. Nie wiem, jak to określić. W każdym razie nieraz za czasów nastoletnich służyłam jej za przyzwoitkę (ech...) i widziałam totalne różnice w naszym zachowaniu na wspólnych wyjściach. Ona miała taką pewność w sobie, nie bała się rozmów z chłopakami, nie bała się jawnie okazywać chęci flirtu z nimi, zachęcać ich do tego. Zupełnie inny typ, niż ja big_smile Nawet w sposobie ubierania się były zdecydowane różnice między nami. Specjalnie też wyszukiwała okazji, żeby się przejść "na spacer" akurat tam, gdzie wiadomo było, że będą chłopaki. Ja się z tym dziwnie czułam, zupełnie jak bym za tymi chłopakami latała i specjalnie wystawiała się na adorowanie, a dla niej to było naturalne, normalne i w sumie tego chciała. I tak się działo. A ja swoją postawą pokazywałam "nie waż się do mnie zbliżyć", "nie jestem zainteresowana" big_smile Byłam zła na te wszystkie pomysły z podrywaniem chłopaków, no ale cieszyłam się z przyjaźni z nią, więc służyłam za tą przyzwoitkę ;p Ja u chłopaków szukałam czegoś innego, nie oczekiwałam od nich adoracji, tylko lubiłam jako kolegów i z takimi chętnie rozmawiałam, spędzałam czas.
Więc myślę, że grono adoratorów mają dziewczyny, które na te wszystkie flirty są otwarte.
Ja tak nie mam i nawet nie próbowałam się zmieniać, czy upodabniać do kuzynki, bo mi na tym nie zależy wink
Więc nie czuj się gorsza od dziewczyn, wokół których ciągle są jacyś faceci. To nie wynika z tego, że są ładniejsze, atrakcyjniejsze, fajniejsze, a Ty jesteś gorsza. Tylko to wynika z tego, że one są otwarte na te wszystkie flirty.

254

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Umajona, ale mi też nie zależy na tabunie adoratorów i też szukam tylko tego konkretnego mężczyzny do wspólnego życia. Napisałam to w takim kontekście, że niektóre kobiety są zawsze otoczone wianuszkiem mężczyzn i mają takie powodzenie, że mają z kogo wybierać jeśli chodzi o stałego partnera. Niektóre nawet będąc w związku mają w tle wielbicieli, którzy po cichu obserwują sytuację i mają nadzieję, że ów kobieta jeszcze kiedyś będzie wolna, a wtedy będą mogli śmiało wystartować. Zazdroszczę im tego bardzo, bo taka osoba ma ogromne szanse na stworzenie szczęśliwego związku, bo ma duży wybór i łatwość nawiązywania kontaktów z płcią przeciwną. A mi jest przykro, że nawet na kawę nie mam się z kim umówić, choć nie uważam siebie za jakąś mimozę bez własnego zdania, pasji, poczucia humoru. Dlatego nie wiem z czego to się bierze.

Też kiedyś miałam taką przyjaciółkę jak Ty - zawsze miała facetów wokół, lgnęli do niej jak muchy do miodu smile Mimo że ona bardzo sobie z nimi pogrywała. Kiedyś nawet jednocześnie chodziła z dwoma facetami, którzy byli swoimi braćmi big_smile I przez jakiś czas udało jej się to ukrywać, tak ich omotała i żeby to była tajemnica, żeby temu drugiemu bratu na razie nie robić przykrości itd big_smile

255

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Myślę, że pierwszym krokiem do poprawy Waszej sytuacji, jest uświadomienie sobie co tak naprawdę powoduje, że odczuwacie te negatywne emocje. Stopniowo ,małymi kroczkami nawiązywać relacje, może na początek nastawiając się na miło spędzony czas czy koleżeństwo. Wszystko, po to, żeby zyskać doświadczenie w komunikacji czy właśnie nabrania dystansu do ewentualnych niepowodzeń.

256

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:

Umajona, ale mi też nie zależy na tabunie adoratorów i też szukam tylko tego konkretnego mężczyzny do wspólnego życia. Napisałam to w takim kontekście, że niektóre kobiety są zawsze otoczone wianuszkiem mężczyzn i mają takie powodzenie, że mają z kogo wybierać jeśli chodzi o stałego partnera. Niektóre nawet będąc w związku mają w tle wielbicieli, którzy po cichu obserwują sytuację i mają nadzieję, że ów kobieta jeszcze kiedyś będzie wolna, a wtedy będą mogli śmiało wystartować. Zazdroszczę im tego bardzo, bo taka osoba ma ogromne szanse na stworzenie szczęśliwego związku, bo ma duży wybór i łatwość nawiązywania kontaktów z płcią przeciwną. A mi jest przykro, że nawet na kawę nie mam się z kim umówić, choć nie uważam siebie za jakąś mimozę bez własnego zdania, pasji, poczucia humoru. Dlatego nie wiem z czego to się bierze.

Też kiedyś miałam taką przyjaciółkę jak Ty - zawsze miała facetów wokół, lgnęli do niej jak muchy do miodu smile Mimo że ona bardzo sobie z nimi pogrywała. Kiedyś nawet jednocześnie chodziła z dwoma facetami, którzy byli swoimi braćmi big_smile I przez jakiś czas udało jej się to ukrywać, tak ich omotała i żeby to była tajemnica, żeby temu drugiemu bratu na razie nie robić przykrości itd big_smile

Słowo-klucz to NIEKTÓRE i nie, adorowanie to nie jest gwarancja na stworzenie szczęśliwego związku to polega na czymś innym. Znam dziewczyny, które mają to tak upragnione przez Ciebie "adorowanie"  a nie potrafią stworzyć związku oraz te mniej wielbione, które mają fantastyczne trwałe i głębokie relacje. Jak to czytam to jakiś opis z nastoletniej powieści. Naprawdę to nie jest tak, że życie to jakaś bajka czy coś. No, ale jeśli cię taki tani poklask interesuje no to cóż, znaczy, że samoocena jest niska. Zainstaluj tindera, czy inną apkę i sama zagaduj do facetów, wykaż trochę inicjatywy, a nie jakaś księżniczka w wieży.

257

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Myślę, że pierwszym krokiem do poprawy Waszej sytuacji, jest uświadomienie sobie co tak naprawdę powoduje, że odczuwacie te negatywne emocje. Stopniowo ,małymi kroczkami nawiązywać relacje, może na początek nastawiając się na miło spędzony czas czy koleżeństwo. Wszystko, po to, żeby zyskać doświadczenie w komunikacji czy właśnie nabrania dystansu do ewentualnych niepowodzeń.

Tylko że do stopniowego nawiązywania relacji nie da się nikogo zmusić i trzeba znaleźć kogoś, kto chociaż wstępnie byłby zainteresowany, żeby na te głupią kawę wyjść. Przecież cały czas właśnie o tym mówię - że nawet nie ma z kim nabierać doświadczenia w randkowaniu, bo od razu jest "nie" i sajonara. Nic się nie zdąży jeszcze zacząć, bo już jest koniec na dzień dobry big_smile Ten tutaj z postu to samo - niby sam zaczepił, szczerzył się z daleka przez 1.5 roku, a na zwykłego KOLEŻEŃSKIEGO smsa nie odpisał, czysto po koleżeńsku. Zwłaszcza że ta wiadomość była tak napisana w kontekście tej pandemii, że naprawdę wręcz wypadało grzecznościowo napisać cokolwiek, przynajmniej ja gdybym dostała taką treść, to nie wyobrażam sobie tego zlać, uważam że to niekulturalne. No ale nie ważne. Wspominam o tym tylko dlatego, że nawet po koleżeńsku nie idzie niczego rozpocząć, chcę to jeszcze raz podkreślić.

258

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
marta929292 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Myślę, że pierwszym krokiem do poprawy Waszej sytuacji, jest uświadomienie sobie co tak naprawdę powoduje, że odczuwacie te negatywne emocje. Stopniowo ,małymi kroczkami nawiązywać relacje, może na początek nastawiając się na miło spędzony czas czy koleżeństwo. Wszystko, po to, żeby zyskać doświadczenie w komunikacji czy właśnie nabrania dystansu do ewentualnych niepowodzeń.

Tylko że do stopniowego nawiązywania relacji nie da się nikogo zmusić i trzeba znaleźć kogoś, kto chociaż wstępnie byłby zainteresowany, żeby na te głupią kawę wyjść. Przecież cały czas właśnie o tym mówię - że nawet nie ma z kim nabierać doświadczenia w randkowaniu, bo od razu jest "nie" i sajonara. Nic się nie zdąży jeszcze zacząć, bo już jest koniec na dzień dobry big_smile Ten tutaj z postu to samo - niby sam zaczepił, szczerzył się z daleka przez 1.5 roku, a na zwykłego KOLEŻEŃSKIEGO smsa nie odpisał, czysto po koleżeńsku. Zwłaszcza że ta wiadomość była tak napisana w kontekście tej pandemii, że naprawdę wręcz wypadało grzecznościowo napisać cokolwiek, przynajmniej ja gdybym dostała taką treść, to nie wyobrażam sobie tego zlać, uważam że to niekulturalne. No ale nie ważne. Wspominam o tym tylko dlatego, że nawet po koleżeńsku nie idzie niczego rozpocząć, chcę to jeszcze raz podkreślić.


To może najpierw chociaż jakieś koleżanki ? Zbuduj własny świat, to ważne, chyba nie chcesz, żeby w przyszłości jakiś facet był twoim wszystkim ?

259 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-14 14:05:09)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Kiedyś, jak jeszcze zależało człowiekowi na stworzeniu związku, to zawsze mi się lampka zapalała, jak np w profilu dziewczyny było wspomniane wprost, że najbardziej w relacji z facetem, to ona docenia i wymaga wręcz tej adoracji, i ciągłego poczucia bycia ważną. Jeśli ludzie się skupiają przede wszystkim na tym, to raczej nie wytrzymają długo z jednym partnerem a stworzenie czegoś trwałego może się okazać trudne, bo nie zawsze jest czas i miejsce na prawienie komplementów.

EDIT: Marta, zastanów się DLACZEGO tak jest i gdzie leży problem..? Czy koniecznie tylko w innych osobach, czy może częściowo w Tobie? Cały czas się kręcisz i tylko mówisz jak jest do d*py. Ktoś już wcześniej o tym mówił w kontekście warunków w jakich mieszkasz: jeśli nigdzie naokoło nie ma możliwości nawiązania kontaktów, to może czas pomyśleć, gdzie byłoby to możliwe? Poza tym jak podchodzisz do tego tak, że osoba odczuwa, iż trochę naciskasz ją na spotkanie, to może czuć się osaczona.

260 Ostatnio edytowany przez lisseo (2020-06-14 14:08:49)

Odp: Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?
bagienni_k napisał/a:

Kiedyś, jak jeszcze zależało człowiekowi na stworzeniu związku, to zawsze mi się lampka zapalała, jak np w profilu dziewczyny było wspomniane wprost, że najbardziej w relacji z facetem, to ona docenia i wymaga wręcz tej adoracji, i ciągłego poczucia bycia ważną. Jeśli ludzie się skupiają przede wszystkim na tym, to raczej nie wytrzymają długo z jednym partnerem a stworzenie czegoś trwałego może się okazać trudne, bo nie zawsze jest czas i miejsce na prawienie komplementów.

True story smile Napisz tego maila chociaż do koleżanki z forum, to już coś smile Jeśli jest jakieś większe miasto obok, to zapisz się na jakieś dodatkowe zajęcia.

Posty [ 196 do 260 z 273 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy po mowie ciała można rozszyfrować, że on jest zainteresowany?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024