razon napisał/a:Przeczytałem cały temat i wydaje mi się, że rozumiem Twoje rozterki odnośnie "mowy ciała". Sam ostatnio się zastanawiałem, co jest sygnałem że dana kobieta jest zainteresowana. Kontakt wzrokowy, uśmiech, czy może zwyczajna chwilowa rozmowa, ściśle związana z daną czynnością np. interakcja kasjerka-klient? W sumie, każda z tych odpowiedzi może być potwierdzeniem, jak i zaprzeczeniem. Im więcej wyraźnych sygnałów, tym lepiej. Tylko problemem jest subiektywizm, bo dla osoby która by chciała stworzyć z kimś poważną relację, wszystko będzie potwierdzeniem, a dla niezainteresowanej nic. I na tym polega problem interpretacji rzeczywistości.
Jeśli chodzi o Twój obiekt zainteresowań, to ja raczej bym sobie darował. Facet ma rok na podjęcie inicjatywy, ma możliwość nawiązania przypadkowego kontaktu bez sugerowania prywatnych intencji (początkowo chociażby), a mimo to nic się nie dzieje? Nieśmiałym można być, ale przecież kontakt z dnia na dzień może być zacieśniany, tylko trzeba działać w tym kierunku. Ja przynajmniej tak bym postępował, gdybym znalazł się w takiej sytuacji, tylko że jakoś mi się niestety nie przytrafia 
Jeszcze chciałbym się odnieść do gry "kotek i myszka". Z moich obserwacji również wynika, że są osoby które wolą zrezygnować z wartościowej osoby, tylko dlatego że nie jest ona wyzwaniem. Brak późniejszej satysfakcji, która czerpie źródło ze "zdobycia" kogoś na pozór nieosiągalnego, jest dość istotnym wewnętrznym hamulcem w rozwoju relacji. Tylko jak wtedy wygląda zaufanie w takiej relacji?
Czy takie podejście oznacza nudną relację? Zawsze mi się wydawało, że nuda to jedynie stan umysłu 
No właśnie - im więcej wyraźnych sygnałów, tym niby lepiej... NIBY, bo wydawać by się mogło, że on mi ich wysyła całkiem sporo (widziałam je zarówno podczas tej pierwszej rozmowy, jak i teraz po czasie, gdy go widuję przypadkowo), a jednak mam mętlik w głowie i walkę kobiecej intuicji z rozumem
Bo intuicja mi ciągle mówi, że on by chciał zagadać, ale trochę nie za bardzo ma kiedy i jak to zrobić, zwłaszcza że zawsze jest w pracy i ma przy sobie jakiegoś niepożądanego świadka, co nie jest zbyt komfortowe, że kolega podsłuchuje. Zwłaszcza jeśli faktycznie jest trochę nieśmiały do kobiet. A dwa - nie daje mi spokoju to, że po pierwszej rozmowie jakiś czas później znowu zjechał za mną i próbował, a ja głupia nie podeszłam, tylko z uśmiechem życzyłam mu miłego dnia i poszłam sobie... I coś w środku mi mówi, że on to mógł odebrać jako ewidentne NIE z mojej strony, więc już nie chce natarczywie zjeżdżać za mną i stawiać mnie w niekomfortowej sytuacji. W tym momencie muszę jeszcze raz sprecyzować - to nie jest tak, że ja go widzę codziennie i że są sprzyjające okazje do podejścia (jego lub moje). Wiosną i latem widzę go nieco częściej - kilka, max kilkanaście razy w miesiącu, no ale co z tego, skoro zwykle wtedy jedzie ulicą i nawet gdyby bardzo chciał, to nie ma jak i gdzie zjechać, bo przecież często nie jest to możliwe w trasie? Mignie mi przed oczami gdzieś na mieście i tyle. No i zawsze jest wtedy w pracy - to też przeszkoda, bo jednak ma swoją robotę do zrobienia... A jesienią i zimą to nie widzę go prawie w ogóle, ostatni raz widziałam go ponad miesiąc temu i w grudniu już raczej mało realne, żebyśmy na siebie wpadli choćby z daleka...
A co do Twojego pytania i kobiecych sygnałów - jeśli chodzi o mnie, to (w stosunku do całkiem obcego faceta, który wpadł mi w oko), to z pewnością staram się jak najdłużej podtrzymać kontakt wzrokowy i się uśmiecham. Mogę momentami uciec wzrokiem (jeśli się speszę), ale po chwili staram się szybko wrócić i dalej się uśmiechać. Według mnie większość kobiet tak robi, gdy jest BARDZO NA TAK. Grunt, żeby te sygnały były takie przedłużone, żeby nie pomylić tego z przypadkowym zerknięciem i zderzeniem się wzrokiem. Ale wtedy się szybko odwracam głową (lub wzrokiem), żeby facet zauważył, że to było przypadkowe i już drugi raz go wzrokiem nie szukam, tylko unikam jego spojrzenia, żeby nie wysyłać mylnych sygnałów 
Mariusz 28 napisał/a:No i teraz moje pytanie :skąd mam wiedzieć czy ona jest mną zainteresowana czy nie bo po jej zachowaniu myślę że może być ale może do każdego klienta jest taka miła więc nie wiem jak rozróżnić normalną uprzejmość w pracy a zainteresowanie drugą osobą?NIE wiem czy wszyscy faceci mają z tym problem bo ja trochę się w tym gubię może właśnie ten koleś też ma problem z odebraniem konkretnego sygnału od Ciebie. Tyle że ja nie będę czekał chyba tak długo i pójdę jeszcze tam kilka razy i zobaczę może do niej zagadam? Zobaczę co powie.
Tak jak napisał niżej Bagiennik (swoją drogą, bardzo często zgadzam się z jego opiniami tu na forum
) - w takich przypadkach jest to o wiele cięższe do rozszyfrowania. Niestety w usługach często jest taka polityka firmy, że od pracownika wręcz WYMAGA SIĘ uśmiechania do każdego klienta i lekkiego zagadywania go, bo to zwiększa szanse, że 1) coś kupi, 2) wróci jeszcze do sklepu, jeśli będzie zadowolony z miłej obsługi. Niemniej uważam, że powinieneś próbować, bo przecież możesz tylko zyskać! Grunt, to zrobić to delikatnie i z wyczuciem, by nie zakłopotać zbyt mocno tej dziewczyny, bo jednak jesteś jej klientem i ona też musi się odpowiednio zachowywać, żeby nie została zrugana przez przełożonego później, że jest dla kogoś niemiła 
Mariusz 28 napisał/a:Znalazlem ja na fb ale nie pisałem do niej bo chyba wolę zapytać się realu o spotkanie ,może spacer nie wiem jeszcze.A wy co powiedzielibyscie na taką sytuację ? Czy większą szansę miałbym gdybym zapytał się jej w realu czy pisząc na fb? Bo trochę rozumiem tego gościa że może ciężko mu się domyśleć czy dana kobieta jest nim zainteresowana bo gdy pójdę do innego sklepu czy np.do banku to tam większość kobiet jest bardzo miła i się uśmiecha ale to tylko przez grzeczność do klienta więc myślę że tak samo kobiety i mężczyźni mają nieraz problem z odczytaniem pewnych sygnałów więc droga autorko ja myślę że rób swoje a co ma być to będzie może gościu w końcu się odważy a jak nie to najwidoczniej nie zaslugiwał na Ciebie. A mi co możecie doradzić w tej sytuacji ?
NIE PISZ NA FB. Nawet się jej nie przyznawaj do tego, że jej szukałeś i ją znalazłeś (czyli musiałeś zdobyć nazwisko). To ją może trochę przestraszyć, że się zafiksowałeś za bardzo i ją stalkujesz w necie. Skoro już rozmawiacie od jakiegoś czasu (super! lepiej rozgrywać długofalowo jeśli ma się taką okazję), to następnym razem zagadnij ją jak zwykle i niech rozmowa przebiega podobnie jak dotąd, a po chwili możesz wtrącić coś w tym stylu: "wiesz co, fajnie mi się z Tobą rozmawia, ale zdaję sobie sprawę, że jesteś w pracy, więc nie chcę Ci tu za bardzo przeszkadzać i głowy zawracać, ale co byś powiedziała na to, gdybyśmy w któryś dzień wyskoczyli na kawę?"
I obserwuj jej twarz i ciało, czy się speszy/skrzywi i poczuje niekomfortowo i zacznie się jakoś wymiksowywać, czy będzie w miarę uśmiechnięta i chętna. Jeśli to pierwsze, to nie daj jej odczuć, że coś jest nie tak, tylko grzecznie powiedz "okej, rozumiem, gdybyś jednak zmieniła zdanie, to daj znać" i tyle. Bez namawiania "a może jednak" czy coś, daj jej komfortowo się wycofać, zwłaszcza że jest w miejscu pracy. Po jakimś czasie możesz tam wrócić i pogadać z nią chwilę niezobowiązująco o pogodzie, ale na temat spotkania już cisza z Twojej strony. I nie daj jej odczuć, że jesteś naburmuszony z powodu odmowy i że Cię to jakoś ubodło. Jest szansa, że sama wyjdzie z inicjatywą po czasie, bo np. zmieniła zdanie, a Twoja propozycja prosto z mostu mogła ją zaskoczyć i speszyć, i coś chlapnęła pochopnie. Różnie bywa, kobiety są różne, więc według mnie ze 2-3 razy warto później podejść do niej jeszcze, ale jako klient, ze swobodą. Tak, żeby miała szansę się wykazać, gdyby sprawę przemyślała, ale jednocześnie żeby nie czuła presji, że ją prześladujesz w miejscu pracy i dopytujesz o to spotkanie. Powodzenia! Trzymam kciuki, żeby się zgodziła od razu
illuminati_jews_reptilian napisał/a:To nie jest kwestia uważania czy może coś takiego na nas oddziałuje, tylko fakt że tak. Jeśli ktoś ma założone ręce na klatce piersiowej to uważacie że jaką ma do was postawę? Tak samo schowane, skrzyżowane nogi, jękliwy głos itp. Podobno to właśnie wy kobiety o wiele bardziej zwracacie uwagę na właśnie taką niewerbalną komunikację. Nie że jest to złe bo faceci, nie wiem czy nie tak samo temu ulegają. Kluczem tutaj jest chyba jednak mieć świadomość o tym i móc to rozpoznawać.
Wiadomo, wtedy postawa zamknięta, być może nawet obronna, gdy ktoś się zasłania rękami. Takie bardziej oczywiste rzeczy o wiele łatwiej odczytać, ale jak to jest w kontekście relacji damsko-męskich i flirtów, zwłaszcza gdy kogoś nie znamy i nie wiemy jakie ma zwyczaje i przywary? 
W przypadku "mojego X" wydaje się, że on mi wysyła dużo sygnałów niewerbalnych (podejrzewam, że przynajmniej część z nich zupełnie nieświadomie, jak np. to odwracanie się torsem do mnie, i to zza kierownicy, co nie jest wygodne raczej, żeby tak się przekrzywiać i przyklejać wręcz do bocznej szyby
), tak się odwraca całym ciałem w moim kierunku, jakby bardzo do mnie lgnął z tego samochodu, no ale już nie wiem, może to taka gra z jego strony i robi tak do różnych kobiet? Tak samo jak z tym mega długim (dopóki mu nie zejdę z horyzontu
) wpatrywaniem się na moją twarz - z uśmiechem i z robieniem maślanych oczu
Bo nigdy nie zauważyłam np, żeby gapił się na moje nogi i żeby robił taką "obcinkę" wzrokiem z góry na dół, tylko zawsze taki rozpromieniony skupia się na mojej twarzy
------------------------------------------------------------
Powiem Wam, że z jednej strony coś mnie kusi, żeby skorzystać z tego służbowego numeru i np. wysłać mu życzenia świąteczne lub na Nowy Rok
Ale strach przed kompromitacją jest chyba jednak silniejszy
Trochę się boję czy to nie jest jednak typ gracza, który lubi atencję ze strony kobiet i czy to całe machanie itd. nie jest zwykłym popisywaniem się przed kolegami w stylu "patrzcie jak laska się wkręciła"
Chyba dawno nie byłam aż tak rozdarta, bo z jednej strony wydaje mi się lekko nieśmiałym facetem i tak z krótkiej rozmowy wydawał się być bardzo kulturalny i na poziomie, a z drugiej jest ten lęk, że może to tylko taka fasada i gra, a gość jest zwykłym lovelasem, który lubi sobie niezobowiązująco pobajerować tu i tam
Ech te babskie dylematy, nie wiem co zrobię i czy coś zrobię, może lepiej faktycznie przestać się nakręcać na niego i ignorować go na mieście, tzn. zdawkowe skinięcie głową jeśli nasze spojrzenia się spotkają, ale już bez przedłużonych spojrzeń i uśmiechów z mojej strony, żeby sobie nie myślał jaką to ma fankę
NIE WIEM 