Ela- tak, mam taką nadzieję, że nią będę 
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Tylko Marta o tym pisała- chciała wiedzieć, co robi źle. Ja też bym chciała, ale nasz problem jest taki, że nie znając kogoś osobiście ciężko określić, co robimy źle, a z drugiej strony ktoś kto nas zna może być nie do końca obiektywny lub szczery. To ciężki orzech do zgryzienia
Marta-
"Pamiętam, że gdy byłam w Twoim wieku, to mniej więcej wtedy POWOLI zaczęły mi się włączać te wszystkie strachy pt."- to jest chyba akurat normalne, bo jeśli mamy lat naście i czytamy, że "Gdzieś na każdego czeka miłość" to możemy w to wierzyć, ale jak mamy ponad 20 i nie mieliśmy nawet jednego krótkiego związku to chcąc lub nie zaczynamy się zastanawiać, co jest z nami nie tak. Bo nie oszukujmy się- większość osób w tym wieku jakiekolwiek miłości ma.
Ja wiem, że jestem młoda. Ty też. Wiele osób pisze, że jeszcze czas na znalezienie męża. Tylko ja nie chcę od razu szukać męża. Ostatnio mnie naszły myśli, że jest duże prawdopodobieństwo, że nie mam szansy na fajnego faceta, bo niestety obracam się w gronie głównie kobiet, więc nie mam nawet gdzie kogoś poznać. Po studiach sporo osób już będzie pozaręczanych i zajętych
"Przez taktykę nie mam na myśli udawania kogoś zupełnie innego niż się jest (bo to bez sensu), ale chodzi mi o drobne zmiany w postępowaniu - u mnie było to np. Więcej otwartości i przełamywanie się do okazywania większej inicjatywy, żeby złamać ten lęk przed odrzuceniem."- bardzo się cieszę, że udało Ci się tak przełamać
Okazywanie zainteresowania chłopakowi zwiększa szanse na fajną relację 
"przeraża mnie fakt, że w wieku 28 lat nie mam tego doświadczenia i "nic nie umiem" jeśli chodzi o relacje (niestety mam tu również na myśli seks, a te braki chyba przerażają mnie najbardziej)... "- mnie też to bardzo przeraża
Poza tym seks to też przyjemność a nawet zdrowie i to udowodnione naukowo, że długi celibat nie jest dobry. A brak doświadczenia też jest frustrujący
"A zdaję sobie sprawę, że to w związkach człowiek uczy się również samego siebie i uświadamia sobie w praktyce jakiego partnera szuka (i jakich jego cech nigdy nie zaakceptuje). "- dokładnie! Spotykając się z różnymi ludźmi człowiek mniej więcej wie, co w ludziach lubi, a czego nie. Tak samo jest ze znajomymi
"boję się, że do 40 nie znajdę nikogo na stałe i tak będę się bujać wiecznie. A z wiekiem zmniejsza się drastycznie liczba wolnych osób, więc będzie jeszcze ciężej... Po prostu czuję, że jestem w błędnym kole i nie mam żadnego wpływu na to co mnie spotyka. Mam wrażenie, że choćbym sobie żyły wypruwała, to los i tak mnie pacnie ze śmiechem w nos."- wiem, że to brzmi oklepanie, ale ja trzymam mocno kciuki, żeby Ci się udało :*
"I widzę, że też masz tendencję do zawalania spraw, gdy zostajesz odrzucona."- no jak mi ktoś tylko wpadnie w oko i się zauroczę to nie jest źle, zapominam o tym, ale jak się zakocham, to bardzo długo potrafię nie dojść do siebie. Czuję pustkę i bezsens
"Zazdroszczę osobom, które szybko potrafią się otrząsnąć i dojść do siebie, bo mnie byle głupie zauroczenie potrafi wytracić z równowagi na mega długo i ciągle wracam, rozgrzebuję"- wydaje mi się, że to są osoby, które były w wielu związkach, więc jeden kosz w tą czy w tamtą nie robi im różnicy, bo te osoby mają jakieś doświadczenie i wiedzą, że związek to nie żadna abstrakcja. Dla nas związek to co nowego, innego, ja odczuwam, że też nieosiągalnego i właśnie abstrakcyjnego. Przeżyłam wiele zawodów miłosnych i nikt mi nie powie, że to wzmacnia psychicznie człowieka. Gdybym choć raz miała chłopaka to też bym miała inny punkt widzenia. Kiedyś też przeczytałam, że jak nie zaczniesz współżyć w odpowiednim dla SIEBIE momencie, to potem będzie trudno. Byłam pewna, że to bujda, ale ja sama byłam gotowa na seks już w wieku 17 lat, może 18, więc czekam bardzo długo, nic się nie zmienia i nie wygląda i czuję z roku na rok coraz większą blokadę. Raz mnie chciał zaliczyć kolega, ale chciałam, żeby ten pierwszy raz był z osobą, na której mi zależy (nawet jakbyśmy się mieli po pewnym czasie rozstać), a nie na jeden numerek, więc odmówiłam. Teraz żałuję, bo miałabym to już za sobą i może nie miałabym tej blokady, a chłopak był w miarę w moim typie
"I kolejna podobna kwestia - też zauważyłam u siebie to schodzenie coraz niżej z wymagań, jakbym już się w duchu poddała i nie wierzyła w to, że mogę spotkać osobę bardziej dla mnie odpowiednią i która by mnie jednocześnie chciała"- ja mam to samo. Ja zawsze o siebie dbałam (jeśli chodzi o wygląd), byłam wysportowana, dobrze się uczyłam i byłam ambitna i chciałam takiego samego faceta. Teraz w sumie chcę, żeby choć trochę mi się z wyglądu podobał, ale jako że obracam się w środowisku prawie samych kobiet to nie mam nawet jak poznać jakiegokolwiek faceta, nie mówiąc o tych ciekawszych
Co do wyglądu to dobrze, że podoba Ci się określony typ faceta, bo to znaczy, że przynajmniej choć trochę masz sprecyzowany typ 
Ja tak samo. Przynajmniej wiadomo, czym się mniej więcej kierować przy wyborze, ale nigdy nie wiadomo, w kim się akurat zakochamy. Miałam dokładnie tak samo
"Bo kilka osób (którym go pokazałam) stwierdziło, że pod względem atrakcyjności fizycznej jest dużo poniżej mnie, że głupio byśmy razem wyglądali i co ja w nim widzę w ogóle. Wkurzało mnie to, bo przecież wygląd nie jest najważniejszy, a tak gdzieś mnie "ustrzelił" tymi oczami, spojrzeniem i takim bijącym od niego ciepłem i opanowaniem, że zauroczyłam się nim po czasie i przestałam widzieć te mankamenty typu brzuch. Ale gdy mnie olał, to od razu chochliki w głowie się odezwały, że mimo tego rozrzutu atrakcyjności wciąż nie byłam wystarczająco dobra, żeby chociaż umówić się na tę kawę."- jakbym czytała o sobie sprzed roku. Mi się podobają wysocy, wysportowani faceci, najlepiej bruneci. Rok temu zakochałam się w chłopaku z mojego roku. Widywaliśmy się kilka razy w tygodniu na wykładach. Często się dosiadał i zagadywał. Wyglądał jak totalne przeciwieństwo mojego ideału: niski, szczuplutki- bez mięśni, w dodatku włosy miał w kolorze rudawym (czyli takim, który mi się nigdy nie podobał). Był też niezbyt pewny siebie, dziewczyny nigdy nie miał. Też go na początku w ogóle nie brałam pod uwagę, ale pomógł mi wiele razy, był inteligentny, co mi zaimponowało. Wykonałam wiele kroków: zagadywałam na żywo, na fb (oczywiście nie chciałam być nachalna) , na moich urodzinach zrobiłam obiad dla znajomych (on pochwalił moją kuchnię), dałam mu do zrozumienia, że może znaleźć we mnie wsparcie w razie potrzeby. Zaprosiłam raz na kawę (nie zgodził się). Dał mi do zrozumienia, że nie mam na co liczyć. Bardzo to przebolałam. Też nie był to przystojny chłopak, tylko ktoś bardzo, bardzo przeciętny. Także Twoja historia mi jak byk przypomina moją sprzed roku. Bardzo mi przykro, wiem, jak się teraz czujesz 
Tego wewnętrznego bólu nie da się nawet opisać i ciężko ot tak zapomnieć
"że chyba muszę obniżyć poprzeczkę jeszcze niżej i niżej, bo wciąż to ja nie jestem wystarczająca."- wiesz, nie ma co się wiązać z kimś, kto Cię w żaden sposób nie pociąga. To znaczy mogę się mylić, ale ja bym nie potrafiła się z taką osobą np. całować, bo by mnie to brzydziło. Jesteś ładna, mądra i masz prawo mieć wymagania 
"Z tym pokochaniem siebie również trafiłaś w sedno. Też często o tym słyszałam, że pewnie nie lubię siebie, bla bla. "- a powiem Ci, że mnie to już bawi. To takie głupie gadanie. Przecież można kochać siebie, można lubić oglądać samemu film czy czytać książkę, ale jednak smutne to jest, gdy nie mamy prócz tego innego życia. Mnie już kiedyś ktoś wmawiał, że jak chcę mieć faceta, to na pewno nie lubię siebie, bo [wstaw wcześniejszy cytat], a to nie prawda. Kocham siebie, uwielbiam spędzać czas sama, ale ja to robię to zawsze. Z resztą żaden psycholog tego cytatu nie przytoczy. W artykule pewnej psycholożki czytałam "że nawet największy introwertyk od czasu do czasu potrzebuje drugiego człowieka" i jest to jak najbardziej naturalne i normalne
"Miłość do siebie to też świadomość swoich wad, no i to też chęć rozwoju i pracy nad sobą, na różnych obszarach"- nic dodać, nic ująć
"Dużo czytam, szukam informacji o ludzkich mechanizmach postępowania, o wewnętrznym dziecku, o powielaniu schematów po naszych rodzicach, itd"- to są bardzo ciekawe tematy
Super, że dbasz o samorozwój 
"Staram się to robić cały czas, ale czasem przychodzą takie dni, że naprawdę jest mi strasznie ciężko i nie widzę światełka w tunelu. Najgorsze jest to poczucie bezradności i bezsilności - że staram się, szukam rozwiązań, otwieram się na inne myślenie i nowe podejście, a i tak nie wychodzi...."- mam to samo
Czasem wmawiam sobie, że jest okej i jest mi dobrze, ale czasem chce mi się płakać. Mogę nawet być sama, ale chciałabym mieć jakiekolwiek doświadczenie, żeby wiedzieć, jak to jest być z kimś, kto odwzajemnia nasze uczucia. I tak jak pisałam- pracę można zmienić jak się nie podoba, ale status związku już nie, bo to nie jest zależne od nas, tylko od szczęścia