Przy pierwszym spotkaniu wzielabym od małego dyskretnie pukielek włosów na badania DNA.
To ze go nie zna to mniejszy problem, w końcu oddajemy male dzieci opiekunkom i tez są obce.
No i trzeba będzie tam jeździć.. Hotel zostaje.. Jak będzie większy to łatwiej. I można mieć kontakt przez skypa itd.
391 2019-11-12 23:15:39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-11-12 23:16:13)
392 2019-11-13 10:49:14 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-13 10:54:03)
Przy pierwszym spotkaniu wzielabym od małego dyskretnie pukielek włosów na badania DNA.
To ze go nie zna to mniejszy problem, w końcu oddajemy male dzieci opiekunkom i tez są obce.
No i trzeba będzie tam jeździć.. Hotel zostaje.. Jak będzie większy to łatwiej. I można mieć kontakt przez skypa itd.
No trzeba będzie to jakoś rozwiązać. Tez dużo będzie zależało od matki dziecka. A. uznał, że przed rozmową z nią chce mieć wszystko skonsultowane z prawnikiem, co może, jakie ma prawa itd. by nie była to tylko czcza rozmowa, przepychanki, ale konkrety. Nie wyklucza, że ona teraz będzie robiła mu problemy. Nawet by się zdziwił, gdyby nie.
Co do widzeń to pewnie i tak tylko ewentualnie weekendy albo wolne dni będą wchodziły w grę, może ten skype, bo na drogę w tę i z powrotem trzeba by większość dnia poświęcić.
Ja to jakoś średnio widzę, jemu też trochę entuzjazm i zapał osłabł, bo niestety chęci to jedno ale to wszystko poukładać, to drugie.
Właśnie. Wychodzi na to, że oni się nie kontaktowali ze sobą od czasu, kiedy Twój partner się dowiedział, że ma dziecko? Jeśli nie zna tak dobrze tej kobiety to może oczekiwać, że nie będzie tak łatwo i prosto. Może nawet kobieta wyskoczyć, że na drodze sądowej uniemożliwi mu kontakt z synem. Tym bardziej, jeśli do tej pory się nie odzywał i nie angażował w tą sprawę.
Właśnie. Wychodzi na to, że oni się nie kontaktowali ze sobą od czasu, kiedy Twój partner się dowiedział, że ma dziecko? Jeśli nie zna tak dobrze tej kobiety to może oczekiwać, że nie będzie tak łatwo i prosto. Może nawet kobieta wyskoczyć, że na drodze sądowej uniemożliwi mu kontakt z synem. Tym bardziej, jeśli do tej pory się nie odzywał i nie angażował w tą sprawę.
Ta kobieta przecież też może nie chce go znać/widzieć. I chyba tak właśnie jest.
W ogóle to jakieś kuriozum, facet od początku nie chciał dziecka, kobieta zdecydowała się mimo wszystko je urodzić, a on ma płacić na nie przez kilkanaście lat nawet go nie widując? W głowie mi się to nie mieści.
Wiem, że najlepiej powiedzieć, trzeba było z nią nie spać, ale różne przypadki się zdarzają, a odpowiedzialność powinna być obustronna. Jeżeli idzie się z kimś do łóżka i jest uzgodniona kwestia zabezpieczenia, to chyba oznacza, że obie osoby dziecka mieć nie chcą.
W ogóle to jakieś kuriozum, facet od początku nie chciał dziecka, kobieta zdecydowała się mimo wszystko je urodzić, a on ma płacić na nie przez kilkanaście lat nawet go nie widując? W głowie mi się to nie mieści.
Rox, przepraszam, ale naprawdę tak myślisz? Przecież to dziecko nie jest niczemu winne, a jednak wychowanie kosztuje. Ok, on powiedział, że nie chce, ale ona zdecydowała się je urodzić. To nie jest zbrodnia, miała do tego absolutne prawo. Postaw się na jej miejscu, będzie sama wychowywać dziecko. Nie wiesz jakie jest to ciężkie, ile kosztuje to wyrzeczeń, poświęceń i pracy. Uważasz za wyrachowanie brać od niego pieniądze na dziecko, które nie widuje, ale to jego psi obowiązek. Przecież to nie są pieniądze na jej waciki. Pomyślałaś, ile razy ta kobieta nie poszła do pracy, bo rozchorowało jej się dziecko? Ile miała nieprzespanych nocy? Ile razy robiła sama zakupy pieluch, kaszek, słoiczków? Sama. Uważasz, że to jej wina, bo zdecydowała się urodzenie?
Poza tym, sama wiesz, że nie znasz do końca prawdy. Nie wiesz wielu rzeczy o nim, o jego rozwodzie, a wierzysz w to, że to była wpadka po jednym seksie....
A co jeśli mieli kilkunasto miesięczny romans, a kiedy zaszła w ciąże, on ją po prostu zostawił jak psa? Złap dystans.
Rox Naprawdę miło się czyta takie rzeczy :-) Cieszy to, że nie zrzucasz w tym wypadku całej winy na faceta,jak to zwykle robią Panie. I to właśnie jest dla mnie dystans, kiedy ktoś patrzy ze strony drugiej płci.
Z kobiecego punktu widzenia, prawie każda Forumowiczka właśnie tak pomyśli, jak napisała to powyżej Owieczka. Pomijam oczywisty fakt, że rodzicielstwo pochłania wiele trosk, kosztów i zachodu, ale nie o to mi w tej chwili chodzi. Oczywiście możę tak, być że facet totalnie zmyśla, boiorąc pod uwagę fakt, że 50-letni gość zalicza wpadkę z nieznajomą kobietą, z którą zresztą nie utrzymuje kontaktów. Masz jednak całkowitą rację, jeśli oboje nie dziecka nie chcieli. Odpowiedzialność powinna byc jak najbardziej obustronna. A potem kobieta nagle zmieniła zdanie? Może miała i do tego prawo. Tak samo jak facet, który by stwierdził, że chce z kobietą się związać a nagle mu sie odwidzi i stwierdzi, ze nie chce dziecka.
Jedno jest pewne my tutaj nie znamy całości, więc sprawa powinna się rozstrzygnąc po jego pierwszym spotkaniu.
Masz jednak całkowitą rację, jeśli oboje nie dziecka nie chcieli. Odpowiedzialność powinna byc jak najbardziej obustronna. A potem kobieta nagle zmieniła zdanie? Może miała i do tego prawo.
Zaraz, zaraz. Sugerujecie, że kobieta miała się iść wyskrobać? Może nie chciała, bo nie planowała, ale stało się. I tak, odpowiedzialność ponoszą oboje, a tylko jedno w 100%, bo tatuś się zmył. Ja też nie chcę dzieci, nie planuję, ale jak się wydarzy nie zostawię go z tatusiem i nie ucieknę.
Bagienni_k, każdy człowiek, powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny. Pan A. się ewakuował z niewygodnej sytuacji, trzymał fakt w tajemnicy i nagle zachciało mu się iść do adwokata i pytać jakie ma prawa. Oprócz alimentów, jeśli matka dziecka w ogóle podała dane ojca przy rejestracji dziecka, żadne.
Nie zaufałabym takiemu człowiekowi.
Bagienni_k, każdy człowiek, powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny. Pan A. się ewakuował z niewygodnej sytuacji, trzymał fakt w tajemnicy i nagle zachciało mu się iść do adwokata i pytać jakie ma prawa. Oprócz alimentów, jeśli matka dziecka w ogóle podała dane ojca przy rejestracji dziecka, żadne.
A co Twoim zdaniem powinien zrobić, skoro tego dziecka nie chciał i nie planował a ta kobieta zdecydowała mimo to urodzić (ok, jej prawo, nie mnie oceniać)? Związać się z nią dla dziecka? Z wiadomego powodu oboje są wrogo do siebie nastawieni. Mogą i powinni spróbować dojść do porozumienia, ale to będzie trudne, bo oboje mają wobec siebie wiele żalu i pretensji.
On jednak uznał dziecko i z własnej woli te alimenty płaci mimo, że dziecka nie widuje. Naprawdę uważasz, że fakt i perspektywa płacenia na to dziecko przez kilkanaście lat bez kontaktu z nim, jest ok czy wygodną ewakuacją?
Ponadto dzieli ich kilkaset km, co dodatkowo komplikuje sprawy.
Rox, ale to nie ja tworzę prawo. To jest jego obowiązek, płacić na dziecko.
Mało jest par, które mają wspólne dzieci, a nie wychowują ich razem? Nie mówię o rozwodnikach, ale właśnie o takich wpadkach. Ogrom, ale potrafią ze sobą rozmawiać. Jak myślisz, dlaczego są do siebie wrogo nastawieni? Może dlatego, że facet odwrócił się na pięcie? Znasz tylko jego wersję, i ślepo mu wierzysz i tłumaczysz.
Załóżmy, że to zła kobieta była, zaszła specjalnie w ciąże, on nie miał obowiązku z nią być, ale dziecko się urodziło i jego obowiązkiem jest płacić alimenty. Każdy sąd to potwierdzi. Nawet jakby on nie płacić, jej przysługują alimenty z funduszu, a fundusz upomni się o swoje u tatusia.
Nie bądź jednostronna.
400 2019-11-13 13:48:40 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-13 18:55:31)
Ja gościa absolutnie nie bronię. Zrobił źle, to fakt. Nie uznaje natomiast prawa do osądzania kogoś, o kim nie mogę wiedzieć, jakie dokładnie kierowały nim motywy. Szczególnie nie zakładam od razu, w każdym takim przypadku czystego wyrachowania i manipulacji drugą stroną( w tym przypadku manipulacji matką dziecka i samą Rox). Ani tym bardziej, nie przyjmuje za pewnik tego, że skoro facet się w życiu potknął( choć dość mocno) to nie zasługuje zupełnie na zaufanie. Nigdzie nie napisałem, żeby kobieta miała się poddać aborcji. Zakładałem że mogła faceta zwyczajnie na dziecko naciągnąć, ot skłamać, ze się zabezpiecza, i tyle. Niemożliwe? Ano możliwe. Swoją drogą, wiesz Rox czy ta kobieta jest w jego wieku czy młodsza?
Facet płaci alimenty i nie zamierza z tego zregnować. Musi płacić to płaci i ma za co. To nie podlega dyskusji. A Rox wierzy póki co swojemu partnerowi, bo komu ma wierzyć innemu? Nieznanej kobiecie, z która się pewnie nigdy nie spotka? W dzisiejszych czasach, przy dobie Internetu i portali społecznościowych, gdyby tamta kobieta chciała koniecznie jakoś dotrzeć do Rox, żęby ją ostrzedc przed "starym lowelasem" za przeproszeniem, mogłaby już dawno to zrobić. Każdy też widzi każdy czyn inaczej: nie wnikam dlaczego i akurat teraz chce odnowić kontakt z dzieckiem, ale jego "zawinięcie się" będzie zawsze dwojako interpretowane.
Przez matkę tego dziecka jako wyraz skrajnej nieodpowiedzialności a przez niego, jako jedyne możliwe wyjście, skoro on tego dziecka NIE CHCIAŁ i NIE PLANOWAŁ a ponaddto, nie czuje absolutnie nic do jego matki.
Nie wyobrażam sobie na jego miejscu być z kimś tylko z powodu dziecka..Dlatego nie jestem fanem przygodnego seksu Przygodnego przez duuuże "P" :-)
W kwestii alimentów: prawdziwą nature człowieka poznałoby się, gdyby pomoc materialna na dziecko nie była zarzadzona przez prawo. Wtedy, ciekawe czy facet by płacił z "dobroci serca", przy założeniu, że dalej miałby z czego placić..
Tak w ogóle, to chyba powinien w końcu powiedzieć córce, żę ma przyrodniego brata...
Roxann - jak to sie stalo, ze tak plynnie przeszlas od myslenia o sobie, do skupienia sie, jak pomoc partnerowi rozwiazac problem dziecka?
Niepytana o zdanie wyraze swoje - wroc do siebie, nie rozpraszaj sie problemem dziecka, jego matki, prawnika, i Bog wie kogo.
Roxann - jak to sie stalo, ze tak plynnie przeszlas od myslenia o sobie, do skupienia sie, jak pomoc partnerowi rozwiazac problem dziecka?
Niepytana o zdanie wyraze swoje - wroc do siebie, nie rozpraszaj sie problemem dziecka, jego matki, prawnika, i Bog wie kogo.
Jedno nie wyklucza drugiego. Poza tym jeśli będziemy razem, to jak ułoży sprawy z synem i jego matką pośrednio będzie mnie dotyczyło.
Ja nie wiem czy odnajdę się w nowej sytuacji, dla niego to też bardzo trudne.
Nie wiem co będzie dalej.
403 2019-11-14 00:04:21 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2019-11-14 00:05:24)
Nie bądź jednostronna.
Odnośnie jednostronności, to akurat Ty celowo cały czas widzisz tylko połowę wypowiedzi Roxan. Odnosząc się tylko do połowy, de facto odnosisz się do niczego, a Twoje posty w tym wątku są spamem. Pogrubiam Ci specjalnie te połowę, której nie widzisz:
Naprawdę uważasz, że fakt i perspektywa płacenia na to dziecko przez kilkanaście lat bez kontaktu z nim, jest ok czy wygodną ewakuacją?
Pokręcona Owieczka napisał/a:Nie bądź jednostronna.
Odnośnie jednostronności, to akurat Ty celowo cały czas widzisz tylko połowę wypowiedzi Roxan. Odnosząc się tylko do połowy, de facto odnosisz się do niczego, a Twoje posty w tym wątku są spamem. Pogrubiam Ci specjalnie te połowę, której nie widzisz:
Naprawdę uważasz, że fakt i perspektywa płacenia na to dziecko przez kilkanaście lat bez kontaktu z nim, jest ok czy wygodną ewakuacją?
Płacenie na dziecko jest obowiązkiem. Ojciec sam zdecydował się ewakuować z tylko dla siebie wiadomych powodów.
Nie wiem co uważasz za spam, ale odnoszę się do tego co pisze Rox. Ty natomiast wypowiedziałeś się chyba raz, w ogóle nie odnosząc się do sytuacji.ale nie będę urządzać wycieczek osobistych, bo moderacja pewnie czuwa
Wracając do wątku... Nie rozumiem oburzenia płacenia na swoje dziecko. Prawo jest prawem i chyba póki co, się nie zmieni.
Zmienia się natomiast postawa Roxann, która na początku była w szoku, gdy dowiedziała się o dziecku, a teraz jakby szuka usprawiedliwień.
Tak czy inaczej, nic nie jest takim, jakim się wydaje. Nigdy nie masz 100% pewności, że ktoś Ci mówi prawdę. Dziwię się, że facet, mówiąc o dziecku Rox, nie powiedział o tym córce, która ma dobre relacje z Roxann. Nie obawia się, że prawda wyjdzie na jaw?
Ja bym nie ufała, ale to ja.
Z tego co pisze Rox facet absolutnie nie ma zamiaru zaprzestania płacenia alimentów. Natomiast jest to jedyne, co może dla tego dziecka zrobić( przynajmniej do tego czasu, kiedy chce odnowić kontakt).
Nie wiem, dlaczego nie chce być z tą kobietą, ale skoro tak do tegpo podchodzi, to jego prawo, trudno. Nie zmusi się przecież do uczucia. Ja w postawie Rox widzę jednak trochę trzeźwej oceny, która podpowiada jej, że powinna zaufać temu, co mówi jej facet. To dlaczego tak postępuje, to już jej sprawa. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jednak zdecydowana większość Pań pogoniłaby gościa, czy to na samym poczatku znajomości, gdyby się dowiedziały o dziecku, czy zaraz po , czy właśnie teraz. Przyjęłyby zapewne automatycznie wersję, że to facet zostawił kobietę a nie, że ona jakoś go zmanipulowała czy nacoiągnęła na dziecko.
Mimo wszystko, myślę, że gość powinien poinformować córkę o dziecku. Jak sprawa się potoczy, to będziemy wydawać wyroki skazujące
406 2019-11-14 12:28:38 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-14 12:28:57)
A może on nie chce widywać dziecka u matki, bo nie chce, aby doszło do konfrontacji między nią a Roxann? Może wyszłyby niewygodne fakty.
Dla mnie jego historia jest naciągana. Oczywiście dorosła kobieta, która na siłę próbuje naciągnąć faceta na dziecko (tak jakby ten nie wiedział skąd się biorą dzieci), później on olewa to dziecko (taki dojrzały), a teraz nagle on sobie o nim przypomina, ale z matką kontaktu nie chce bo to zła kobieta była (nie to co on).
Może, może i może.. Może być tysiąc różnych wersji, ale i tak póki Rox sama się nie dowie, to mozęmy tak gdybać...
Jedno jest pewne. ZAWSZE w tego typu sytuacjach, kiedy ktoś raz nawali, to już mu się przypisuje prawie całe zło tego świata. Oczywiście Panie będą notorycznie wypierać te możliwość, żę kobieta się w nim zabujała i zwyczajnie chciała gościa naciągnąć na dziecko, zapewniajac go, że się zabezpiecza. Niemożliwe? Ano możliwe. Tym bardziej, jeśli wiedziała, że on nie chce mieć dzieci. Jeśli wyrazem jego "niedojrzałośći" ma być zostawienie tej kobiety, POMIMO tego, że on NIE CHCE z nią być, to musimy zacząć chyba tworzyć indywidualne pojęcia, czym dla kogo jest odpowiedzialność a czym dla kogoś męczenie się w związku na siłę z kimś, kogo się nie kocha. Facet płaci alimenty i to całkiem spore, więc niejako częściowo cały czas odprawia pokutę za swoje czyny. Jeśli teraz chce odnowić kontakt z dzieckiem, to czemu nie? Dziwne to, ale powody zapewne zna tylko on..
To co mnie najbrdziej drażni w tego typu sprawach, to automatyczne przypisywanie każdemu( szczególnie w dłuższej relacji) czystego wyrachowania i egoizmu, podczas gdy nie wiemy do końća jak naprawdę jest. Paniom tak osądzającym o tyle się dziwię w takim wypadkach, że jako niby istoty bardziej uczuciowe, zakładają że facet jest robotem i nie ma żadnych własnych uczuć czy emocji, nie może się zwyczajnie pogubić w życiu czy popełniać błędy. Wyrafinowanie ma to do siebie własnie, że osoba taka posługuje się nimi w mniejszym stopniu, niż ktoś, kto daje się ponieść uczuciu. Facet powinien powiedzieć cóce o tym dziecku, bo może sobie syatuację jeszcze pogorszyć.
A może on nie chce widywać dziecka u matki, bo nie chce, aby doszło do konfrontacji między nią a Roxann? Może wyszłyby niewygodne fakty.
Dla mnie jego historia jest naciągana. Oczywiście dorosła kobieta, która na siłę próbuje naciągnąć faceta na dziecko (tak jakby ten nie wiedział skąd się biorą dzieci), później on olewa to dziecko (taki dojrzały), a teraz nagle on sobie o nim przypomina, ale z matką kontaktu nie chce bo to zła kobieta była (nie to co on).
Przecież wiadomo, że go nie zgwałciła
A tak poważnie, kolejny raz zadam tym razem Tobie to pytanie, co Twoim zdaniem powinien zrobić w tej sytuacji? Zważywszy, że rzeczywiście to była wpadka, a on dziecka nie planował i nie chciał, jak i nie planował i nie chciał być z tamtą kobietą? Naprawdę uważasz, że kontakty na siłę do tego w jej domu, pod jej obecność, i to z dzieckiem które, jak ma kilka msc to w zasadzie tylko je i śpi byłyby właściwym rozwiązaniem? No i cały czas zaznaczam, że ona mieszka kilkaset km od nas a on jednak z własnej woli te alimenty płaci.
I jeszcze wracając do zarzutów, że ma psi obowiązek płacić. Ok, zgoda, ale w sytuacji kiedy dziecka nie widuje, to bycie frajerem level hard. Tak ja to widzę.
A dlaczego dopiero teraz? Pewnie jest kilka powodów...
gracjana1992 napisał/a:A może on nie chce widywać dziecka u matki, bo nie chce, aby doszło do konfrontacji między nią a Roxann? Może wyszłyby niewygodne fakty.
Dla mnie jego historia jest naciągana. Oczywiście dorosła kobieta, która na siłę próbuje naciągnąć faceta na dziecko (tak jakby ten nie wiedział skąd się biorą dzieci), później on olewa to dziecko (taki dojrzały), a teraz nagle on sobie o nim przypomina, ale z matką kontaktu nie chce bo to zła kobieta była (nie to co on).Przecież wiadomo, że go nie zgwałciła
A tak poważnie, kolejny raz zadam tym razem Tobie to pytanie, co Twoim zdaniem powinien zrobić w tej sytuacji? Zważywszy, że rzeczywiście to była wpadka, a on dziecka nie planował i nie chciał, jak i nie planował i nie chciał być z tamtą kobietą? Naprawdę uważasz, że kontakty na siłę do tego w jej domu, pod jej obecność, i to z dzieckiem które, jak ma kilka msc to w zasadzie tylko je i śpi byłyby właściwym rozwiązaniem? No i cały czas zaznaczam, że ona mieszka kilkaset km od nas a on jednak z własnej woli te alimenty płaci.
I jeszcze wracając do zarzutów, że ma psi obowiązek płacić. Ok, zgoda, ale w sytuacji kiedy dziecka nie widuje, to bycie frajerem level hard. Tak ja to widzę.
A dlaczego dopiero teraz? Pewnie jest kilka powodów...
Co zrobić? Dowiedzieć się jaka jest prawda, posłuchać jej wersji. Już raz Cię okłamał.
410 2019-11-14 13:48:30 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-14 13:48:59)
Co zrobić? Dowiedzieć się jaka jest prawda, posłuchać jej wersji. Już raz Cię okłamał.
A skąd pewność, że gdyby nawet do takiej konfrontacji doszło, ona mi powie prawdę?
Przecież wiadomo, że nawet jak ma coś za uszami, to będzie siebie wybielać.
411 2019-11-14 14:00:03 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-14 14:19:06)
gracjana1992 napisał/a:Co zrobić? Dowiedzieć się jaka jest prawda, posłuchać jej wersji. Już raz Cię okłamał.
A skąd pewność, że gdyby nawet do takiej konfrontacji doszło, ona mi powie prawdę?
Przecież wiadomo, że nawet jak ma coś za uszami, to będzie siebie wybielać.
Otóż to!
To jest pięny schemat, który się notorycznie powtarza:
1. Jedna strona skłamała( w sumie nieważne, czego to dotyczyło, ale skłamała) = kłamać będzie zawsze i wszędzie
2. Facet( w tym przypadku) zawalił => automatyczne przypisanie winy od poczatku do końća, założenie że ściemnia i mówi nieprawdę w kazdej kwestii, bo zostawił kobietę z dzieckiem
3. Co należy zrobić żeby się dowiedzięc prawdy? Zapytać się JEJ. Bo ona NA PEWNO mówi prawdę, nie ma takiej możliwości, żeby kłamała.
Pytanie Rox dotyczyło chyba tego, co miał zrobić facet a nie Autorka Płacić póki co musi, chyba że matka zrzekłaby się alimentów.
Wszystko to wygląda naprawdę dziwnie. Obyś się Rox dowiedziała prawdy, ale na razie, mimo wszysstko, jestes tutaj chyba jedyną osobą, która NIE JEST stronnicza. Pomimo faktu, że patrzysz przez pryzmat, że to Twój partner, do którego zapewne coś czujesz. Choć zapewne przyjmujesz tez wersję, że facet robi Cię w balona, jak i mozę swoją córkę. Ja osobiście też i specjalnie by mnie to nie zdziwiło, bo faceci nie są święci.
Irytuje mnie tylko strasznie myślenie schematami, typu: "Raz skłamał, to skłamie na pewno jeszcze nie jeden raz!" Gdyby tak wszyscy myśleli, nie powstałby ani jeden związek.
Ile lat miała ta kobieta, tzn. matka dziecka?
Uff..
No to byłoby bez sensu byś z nią rozmawiała. I jakie ma znaczenie ile ma lat? No chyba że 15.
W kwestii wieku, chodziło mi o to, że kobieta chcąc koniecznie mieć dziecko próbuje właśnie faceta na nie złapać. Jeśli jeszcze jest na tyle młoda, że może to dziecko urodzić. Jeśli jej się wyjątkowo spieszyło, to zakochując się w facecie, czy nawet "wybierając go" mogła chcieć go zatrzymać jako ojca. Ale to tylko gdybanie
Dobra, odłóżmy emocje i domysły na bok.
W temacie wątku, jest "kłamstwo w związku"
Facet nie skłamał, tylko zataił. Roxann poczuła się dotknięta i nie wie co dalej. Rox, nie dowiesz się jak nie spróbujesz. Proste.
My możemy Ci mówić, odradzać, doradzać, spiskować. Ale to Twoje życie i Twoje decyzje.
Ja nie wiem jakbym postąpiła. Sam fakt posiadania dziecka mi by nie przeszkadzał, mój facet też ma dziecko z pierwszego małżeństwa, płaci alimenty itd. Ja też mam dziecko, więc u mnie jest inaczej. Ale o tym wiedzieliśmy zanim się spotkaliśmy. Wiedzieliśmy o sobie również takie rzeczy, jak powód rozwodu. O tym się po prostu mówi, z czystej ciekawości, czy mówiąc o sobie samym, skąd mamy takie a nie inne poglądy.
Budując związek, niezbędne jest zaufanie, ale to sama musisz ocenić, czy mu ufasz czy nie.
Ile lat miała ta kobieta, tzn. matka dziecka?
Jest starsza ode mnie kilka lat.
gracjana1992 napisał/a:Co zrobić? Dowiedzieć się jaka jest prawda, posłuchać jej wersji. Już raz Cię okłamał.
A skąd pewność, że gdyby nawet do takiej konfrontacji doszło, ona mi powie prawdę?
Przecież wiadomo, że nawet jak ma coś za uszami, to będzie siebie wybielać.
Oczywiście. Ale czasami zdziwić się można jak dwie, trzy małe, niepozorne fakty mogę odmienić wizerunek danego człowieka. Jak nagle wszystko zaczyna układać się w całość. Oczywiście to też wyjdzie w jego charakterze, ale np. za dwa lata. Pytanie czy masz czas.
Zauważ jak bardzo podejrzliwa jesteś w stosunku do tego co ktoś mówi jeśli chodzi o inne wątki,a tu mam wrażenie, że wszystko co on powiedział bierzesz za pewnik i zaczynasz go bronić. Zaczynasz zastanawiać się czy on powinien płacić alimenty, gdzie tak naprawdę nie wiesz jaka była historia.
417 2019-11-14 15:18:04 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-14 15:18:52)
Z tego co Rox pisała, to o jego rozwodzie rozmawiali. Nie pamiętam dokładnie, co tam gość niby odpowiedział, ale jeśli słyszymy jakąkolwiek oficjalną wersję, to czy wtedy zawsze trzeba drążyć wszystko dalej? Wypytywałaś się go o szczegóły? Czy wtedy było cokolwiek, co skłaniało Cię do wypytywania go o przyczyny rozwodu? Zapewne dopiero ta sytuacja z dzieckiem sprawiła, ze zaczęłaś mieć wątpliwości..
W moim odczuciu, małe niepozorne fakty nie zmienią, przynajmniej od razu, wizerunku drugiego człowieka. Trzeba właśnie znać CAŁĄ prawdę Człowiek możę popełnić jeden błąd w swoim życiu i choćby nie wiem, jak się starał i co robił, to będzie traktowany przez pryzmat tego błędu.. Tak właśnie ludzie patrzą na nas, niestety..
418 2019-11-14 16:03:52 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-14 16:06:10)
Zauważ jak bardzo podejrzliwa jesteś w stosunku do tego co ktoś mówi jeśli chodzi o inne wątki,a tu mam wrażenie, że wszystko co on powiedział bierzesz za pewnik i zaczynasz go bronić.
Co innego kiedy patrzy się na jakąś sprawę z boku a co innego kiedy samemu się w niej znajdzie.
Ja mam dwa wyjścia: albo rzucić go/to w ch...rę, albo spróbować zrozumieć jego motywy i znaleźć najlepsze rozwiązanie sytuacji.
Gdybym wychodziła z założenia, że to na pewno oszust i drań, i nie należy mu się absolutnie żadna, nawet najmniejsza szansa, to w ogóle tematu by nie było.
To nie tak, że biorę wszystko co mówi za pewnik, po prostu widzę jaki on jest na co dzień, w stosunku do mnie itd. i to spowodowało, że nie przekreśliłam od razu naszej znajomości. A co będzie dalej nie wiem. Może i ja w końcu powiem pass.
No i to jest zdrowe podejście Rox. Jak tylko zddecydujesz, to zrobisz to co będziesz uważała za słuszne.
Na obecną chwilę chłodne spojrzenie to dla mnie właśnie spojrzenie na całość MIMO czyichś wad lub błędów, nie zaś ocenianie nie na ich podstawie jaki ten człowiek jest, jakie motywy nim kierowały wcześniej i jak będzie postępować w przyszłości. Masz mu cokolwiek poważniejszego do zarzucenia, poza tym jednym fatalnym szczegółem, który i tak musisz przerobić..? Ot, facet ma pewne rzeczy za uszami, ale coś więcej można mu zarzucić? Czytając TWój wątek, stwierdzam, że raczej nie
To nie tak, że biorę wszystko co mówi za pewnik, po prostu widzę jaki on jest na co dzień, w stosunku do mnie itd. i to spowodowało, że nie przekreśliłam od razu naszej znajomości. A co będzie dalej nie wiem. Może i ja w końcu powiem pass.
No i ok. Rób to, na co masz ochotę, słuchaj intuicji i tyle.
Daj znać jak dałaś sobie radę z rodzicami.
421 2019-11-14 18:02:50 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-14 18:04:51)
gracjana1992 napisał/a:Zauważ jak bardzo podejrzliwa jesteś w stosunku do tego co ktoś mówi jeśli chodzi o inne wątki,a tu mam wrażenie, że wszystko co on powiedział bierzesz za pewnik i zaczynasz go bronić.
Co innego kiedy patrzy się na jakąś sprawę z boku a co innego kiedy samemu się w niej znajdzie.
Ja mam dwa wyjścia: albo rzucić go/to w ch...rę, albo spróbować zrozumieć jego motywy i znaleźć najlepsze rozwiązanie sytuacji.
Gdybym wychodziła z założenia, że to na pewno oszust i drań, i nie należy mu się absolutnie żadna, nawet najmniejsza szansa, to w ogóle tematu by nie było.
To nie tak, że biorę wszystko co mówi za pewnik, po prostu widzę jaki on jest na co dzień, w stosunku do mnie itd. i to spowodowało, że nie przekreśliłam od razu naszej znajomości. A co będzie dalej nie wiem. Może i ja w końcu powiem pass.
Ja na pewno nie pisze o popadaniu w skrajności. Podalas dwie skrajne metody działania. Przebywasz z nim i jeśli rzeczywiście do tej pory, poza tą sytuacją, nie zawiódł Cie, intuicja podpowiada Ci że warto mu ufać to ok - może podejscie, które prezentujesz jest dobre. Za mało informacji, szczegolow, aby móc to określić.
Ja odnoszę tylko wrażenie, że wydaje Ci się, że jeśli zamkniesz oczy to coś zniknie i odwrotnie - jeśli je otowrzysz to zoabczysz coś czego nie chcesz widzieć. Fakt jest taki, że to czy Ty się czegoś dowiesz nie ma wpływu na to kim on jest a ta wiedza może Ci pomoc - nie tylko w tym, aby z nim zerwac, ale właśnie po to, aby bardziej go zrozumieć i poznać.
No i ok. Rób to, na co masz ochotę, słuchaj intuicji i tyle.
Teraz, kiedy pierwsze emocje, szok, opadły, jest czas szczere rozmowy i na w miarę trzeźwą analizę/ocenę sytuacji. Wiadomo, że pewnie przychylniej na niego patrzę, bo mam do niego uczucia, ale przynajmniej już ten cały kołowrotek emocji minął. Nie jestem jednak w stanie jeszcze powiedzieć, że ta sytuacja wzmocniła nasz związek, czy też naruszyła jego fundamenty, które tak naprawdę dopiero zaczęliśmy budować, do takiego stopnia, że prędzej czy później ta konstrukcja runie.
Nie jestem wobec niego też tak bezwzględnie krytyczna i nieufna, bo niewiele brakowało, a sama byłabym w sytuacji jak tamta kobieta, albo Pani D. Becketta. Miałam szczęście, że wtedy z preziem nie wpadłam. Jak ja bym się z tego potem (nowemu partnerowi) tłumaczyła? Jaka jego byłaby wersja?
Każdy może popełnić jakiś błąd, ważne by się na nich uczyć. Ja dostałam nauczkę i wiem, że w coś takiego już nigdy nie wpakuję.
Dlatego sam fakt, że po rozwodzie miał etap niezobowiązujących znajomości (czy miał dłuższy romans) nie przekreśla go (jak dla mnie). To było zanim mnie poznał. Ja też nie jestem 'dumna' ze znajomości z preziem. Z tymże on wpadł, a ja nie. I ja naprawdę go rozumiem, dlaczego o tym nikomu nie mówił. Bo nie ma czym chwalić. A wymaganie by się tłumaczył dlaczego przespał i skąd wpadka... no właśnie. Była impreza, wypił za dużo (a niewiele pije, więc raczej twardej głowy nie ma), skończył w hotelowym pokoju z kobietą, która do niego przykleiła... i jest jak jest.
Teraz jest 'tylko' kwestia czy ja w tej sytuacji odnajdę. Na razie sobie tego nie wyobrażam z różnych powodów o których już pisałam.
A co do córki i tego, że jeszcze nie wiem... on wiele razy był już zdecydowany jej powiedzieć, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu. On bardzo się obawia jej reakcji. Rozmawiałam z nim o tym i widzę ile go to kosztuje. Dlatego też jestem poniekąd w stanie zrozumieć, że i mi powiedział 'po czasie'. Poza tym na to wpłynęło kilka innych kwestii. Wiadomo, że zajść w ciąże to jedno, a szczęśliwie urodzić to drugie. Dlatego nie było sensu o tym mówić na początku. Poza tym nie miał pewności, że dziecko jego.. to też wymagało czasu itd.
Dlatego, nawet jak nie będziemy razem, ja mu szczerze tej sytuacji współczuję. Mimo, że wiadomo, trzeba było z nią czy inną nie spać. Ale człowiek mądry po szkodzie, albo jak go to nie dotyka.
Daj znać jak dałaś sobie radę z rodzicami.
Z rodzicami sytuacja nie rozwiąże szybko i ile w ogóle, ale pomysł z sanatorium uważam za świetny i zaczynam coś w tym kierunku działać.
Naprawdę przyjemnie się czyta takie wpisy Mało ludzi, tutaj chociażby, potrafi pozwolić sobie na takie etap, kiedy opadają emocje i człowiek zaczyna patrzeć na wszystko zupełnie inaczej, poddając to trzeźwej ocenie.
Szczególnie, kiedy jesteśmy w stanie dostrzec i docenić te wszystkie pozytywne aspekty relacji, o których Rox wspomina, właśnie POMIMO popełnionych błędów, które każdy ma prawo popełnić.
Naprawdę przyjemnie się czyta takie wpisy
Mało ludzi, tutaj chociażby, potrafi pozwolić sobie na takie etap, kiedy opadają emocje i człowiek zaczyna patrzeć na wszystko zupełnie inaczej, poddając to trzeźwej ocenie.
Szczególnie, kiedy jesteśmy w stanie dostrzec i docenić te wszystkie pozytywne aspekty relacji, o których Rox wspomina, właśnie POMIMO popełnionych błędów, które każdy ma prawo popełnić.
Ja bardzo lubię Roxann, jej wyważone, mądre wypowiedzi. Nie atakuje, a jak trzeba podaje argumenty Nie wiem czy ma świadomość, że to, w jaki sposób odnosi się tutaj do nas, w jaki sposób opisuje swoje małe trzęsienia ziemi, stawia ją w świetle silnej Kobiety. Ma Dziewczyna moc!
Rox, jesteś dojrzałą, mądrą i wartą wszystkiego Kobietą, nie daj sobie nigdy wmówić, że jest inaczej
Cały problem właśnie w tym, że w ostatecznym rozrachunku, człowiek i tak powinien zdać się na chłodny osą i rozsądek , gdy tymczasem zbyt długo targaja nim emocje. Być moze niektórym samo wyżalenie się i wyrzucenie wszystkiego z siebie pomaga, ale jak sie zbyt długo tkwi w tych okowach, może to tylko człowieka zniszczyć.
Także Rox silna babka jesteś, więc dasz radę!
Rox, jesteś dojrzałą, mądrą i wartą wszystkiego Kobietą, nie daj sobie nigdy wmówić, że jest inaczej
Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Serio, czytając Twój post aż mi się łezka w oku zakręciła
Ja niby znam swoją wartość, wiem, że gupia nie jestem, ale też często zadaję sobie pytanie, czemu mnie to wszystko spotyka, co ze mną nie tak?
Czasem zwyczajnie nie mam już sił.
Pokręcona Owieczka napisał/a:Rox, jesteś dojrzałą, mądrą i wartą wszystkiego Kobietą, nie daj sobie nigdy wmówić, że jest inaczej
Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Serio, czytając Twój post aż mi się łezka w oku zakręciła
Ja niby znam swoją wartość, wiem, że gupia nie jestem, ale też często zadaję sobie pytanie, czemu mnie to wszystko spotyka, co ze mną nie tak?
Czasem zwyczajnie nie mam już sił.
Można by się spodziewać, że świadomość własnych skłonności powinna sprawić, że znikną. Tak jednak się nie dzieje. Przez długi czas musimy zadowolić się jedynie świadomością ich istnienia. Ale jeśli jest ona wystarczająco głęboka, z czasem skłonności te same zaczną się wyczerpywać…
Zawsze jest coś, czego jeszcze możemy się nauczyć. Nie tak jak zadowoleni z siebie starcy, którzy się już poddali i nie podejmują żadnych wyzwań. W najmniej spodziewanym momencie wciąż możemy spotkać rozjuszonego psa!
Trzymaj się Roxann mówię Ci trójkę wychowasz jak chcesz.
Trzymaj się Roxann mówię Ci trójkę wychowasz jak chcesz.
Nie wiem czy potrafiłabym stworzyć dziecku rodzinę jaką bym chciała, chyba nie. Ale na pewno dziecku mogłabym wiele dać. Sama mam 2 chrześniaków, jednego już nastolatka, drugi ma nieco ponad pół roku i z obojgiem mam fajną stałą relację. Mało tego matka tego ostatniego ma (niestety) męża alkoholika, dziecko też 'wpadka' choć w małżeństwie. Smutne to, że niby ma męża, a zdana na siebie. Szczęśliwie urodziła zdrowe dziecko mimo, że po 40-stce. Ale jakiś czas temu poprosiła mnie o obietnicę, , że gdyby jej się coś stało, że jej dzieckiem zajmę. Bo dla ojca wiadomo piwo ważniejsze Wiadomo, że tak prawo nie działa, ale to straszne... coraz więcej ludzi wpada w nałóg. Nie ważne czy jest budowlańcem czy prezesem
Jej mąż akurat kierowcą. Kierowca alkoholik to dopiero dramat!
A. powiedział córce o dziecku. Odpowiednia chwila sama się nadarzyła bo córka poprosiła go o spotkanie sam na sam (wcześniej zwykle wpadała z chłopakiem). Zauważyła, że ostatnio zaczął się inaczej zachowywać i chciała się dowiedzieć, co się dzieje. Myślała, że zerwaliśmy. Po tym jak powiedział jej o co chodzi, zareagowała trochę podobnie jak ja czyli: "Ze co?" … i osłupienie. Po dłuższej chwili ciszy zapytała jeszcze tylko czy ja wiem i co zamierza zrobić.
No to przynajmniej ma za sobą drugą poważną rozmowę Grunt, żeby cóka się totalnie od ojca nie odwóciła, chociaż ona ma powiedzmy mneijsze powody niż Ty, żeby zrywac z nim kontakt. Żeby teraz tylko córka nie miała do Ciebie pretensji, żę jej nie powiedziałaś, skoro tak dobrze się dogadujecie.
Żeby teraz tylko córka nie miała do Ciebie pretensji, żę jej nie powiedziałaś, skoro tak dobrze się dogadujecie.
To absolutnie nie wchodzi w grę. Dobre relacje to jedno, ale to on jest jej Ojcem a ona jego córką, nie czułam się ani upoważniona ani nawet mi przez głowę nie przeszło bym ja pierwsza jej o tym powiedziała.
Zdaję sobie z tego sprawę Jednak wiadomo, że w emocjach mogą zawsze paść różne śłowa, a to dziecko, to w końcu jej przyrodni brat
Zdaję sobie z tego sprawę
Jednak wiadomo, że w emocjach mogą zawsze paść różne śłowa, a to dziecko, to w końcu jej przyrodni brat
Wiadomo, ale na razie trudno cokolwiek wyrokować, przewidzieć. Myślę, że dla niej ta informacja była nie mniejszym zaskoczeniem i szokiem, niż dla mnie.
Nie było mnie przy tej rozmowie, ale A. powiedział, ze ona zareagowała bardzo podobnie do mnie. Myślę, że teraz przed nimi ciche dni, a co będzie potem, czy się na niego obrazi, odwróci? Nie wiem.
Jemu też ciężko było powiedzieć coś więcej o jej reakcji. On wie, że musi dać jej teraz czas.
To może masz jednak jakiś wpływ na A nie strasz się przyszłością .
To może masz jednak jakiś wpływ na A nie strasz się przyszłością .
Trudno powiedzieć, ale na pewno dajemy sobie dużo wsparcia i widzę, czuję, że dla niego to wiele znaczy.
W sumie (być może wbrew pozorom) jesteśmy bardzo do siebie podobni i mamy podobne problemy i potrzeby.
On pomimo, że ma córkę, tak naprawdę nie ma/miał bliskiej osoby, której mógłby zaufać - jest jedynakiem, jego rodzice nie żyją, żona odeszła... kumple bardziej od biznesu, mający własne życia, niż od zwierzeń itd. relacje córka-ojciec, nawet jak są dobre, są jednak inne niż partnerskie.
Nawet teraz po rozmowie z córką od razu do mnie zadzwonił by opowiedzieć jak było, zapytać mnie o zdanie.
Myślę, że mając moje ciche wsparcie i jemu raźniej.
Roxi przeczytałam ten wątek dopiero teraz i takie wnioski mi się nasuwają, że niestety to powtórka wątku Prezia pomieszana z Backettem:( Na początku jak założyłaś ten wątek Twoje wypowiedzi są spójne, logiczne teraz mocno się rozmywają w ocenie jak u Backetta i wątku Prezia. To co dla mnie najbardziej istotne z tego wątku to jest to co napisała Owieczka jaki człowiek zostawia i ma w d.swoje dziecko?Ano taki który postępuje w granicach własnych korzyści i wygody.Roxi pisałaś, że mógł odejść jakby chciał ale w sumie czemu miałby to robić?Na razie nie zrobiłaś niczego co by nie było nie wkalkulowane w zyski i straty z jego strony.Roxi a gdybyś to Ty była na miejscu jego Ex usunęła byś ciążę bo on tak chce? Myślę że nie Roxi i byłabyś szczęśliwą ale samotną matką.To są trochę Backettowe podwójne standardy.Roxi czy w chorobie czy w przypadku ciąży możesz liczyć na gościa który życzył sobie skrobanki i miał w d.dziecko jak Ex nie zrobiła.Co do płacenia też uważam że psi obowiązek,zrobiłeś dziecko płac,weź odpowiedzialność finansową bo innej się zrzekłeś.O ile w wątku Backetta gdzie ojciec widywał Dziecko uważam,że powinni dziecko na weekend oddawać o tyle żal mi tej kobiety której dziecko miałby zabierać ojciec który nie ma o nim zielonego pojęcia.Roxi pan A. nawet w kontakcie z Twoją rodziną i jej akceptacją niczego nie traci ,nic go nie obciąża a zyskuje dużo Twoja tolerancję na kłamstwo i zielone światło na to co robi.Pozdro Roxi uważaj na siebie
Może śmiesznie to zabrzmi, ale cały czas widzę to wszystko inaczej.
Dla mnie właśnie to, co jedni tutaj uważają za niespójność, ja odbieram raczej jako prawidłową kolej rzeczy. Autorka najpierw doznała zrozumiałego szoku, poczuła się, słusznie zresztą, oszukana i upokorzona. Tym bardziej, w związku z jej wahaniami dotyczącymi posiadania własnego dziecka. Po przejściu fali negatywnych emocji, nastąpiło otrzeźwienie, chłodna analiza systuacji i próba spojrzenia na problem od strony drugiej osoby, która sie chyba tak rzadko zdarza, że jest to traktowane, jako pewien ewenement. Jestem pewny, że teraz, jeśli jeszcze RAZ gość zawiedzie zaufannie Rox dostanie momentalnie wilczy bilet.
Póki co, widać, żę relacja rozwija się pomyślnie. Facet przeszedł swoje, rozwiódł się, chwilę sobie poużywał i niestety wpadł. Zagubił się, ale spotkał w pewnym momencie Rox. I co? Rzucił ją od razu i poszedł dalej w tango? Nie, zdecydował sie na związek, będąc gotów na to wszystko, co się z nim wiąże z dojrzałą relacją. Bał się może od razu jej powiedzieć, bo spodziewał się wybuchowej reakcji. Zastanawiam sie w takich wypadkach, dlaczego zawsze ludzi się podejrzewa o czyste wyrachowanie, jakby nikt nie mógł sobie pozwolić na błąd. No stało się, wpadł..I co, cały czas mmy się rozwodzić, jak to nieodpowiedzialnie postąpił? Ważne co zrobił dalej: I tu dochodzimy do sedna, o co sama Rox raczyła zapytać: CO on miał zrobić mimo wszystko? Z JAKIEJ racji miał być z tą kobietą, skoro do niej nie czuł ZUPEŁNIE nic? NIE CHCIAŁ mieć dziecka, więc miał NA SIŁĘ bawić się w tatusia? Jedyne co musiał i powinien zrobić to płacić alimenty, co zresztą regularnie robi? I na koniec pytanie? Czy to,, że mu nie wysżło z tmatą kobietą MUSI być jakimś wyznacznikiem tego, jak się zachowa w relacji z Rox? Innymi słowy, czy to, że w jedna relacja nam nie wychodzi, oznacza,że w drugiej zachowamy się tak samo?
Nie jest wyznacznikiem Bagienni ale określa go jako człowieka i jego zasady. Czym innym jest relacja z kobietą a czym innym z dzieckiem którego jest biologicznym ojcem. Mieć dwa lata w d. dziecko dla mnie określa jako człowieka.
I sorry Bagienni w przypadku 50letniego faceta to nie są pomyłki czy błędy tylko świadome decyzje!!!
Powiem tak;
Osobą, która zna gościa najlepiej jest sama Rox i ona, tak naprawdę, jest w stanie ocenić go jak najdokładniej. Skoro przez cały wątek, (jak i pobocznie w innych) Autorka pisze, że POZA TYM facet prezentuje się z najlepszej strony, to dlaczego mam jej nie wierzyć? Pomimo swojego oczywistego błędu, najwyraźniej odnalazł się w związku z Rox, stara się odbudować jej zaufanie. Próbuje załagodzić sytuację, ale nie ma na razie żadnych przesłanek, żeby sądzić iż facet się nagle wywinie i zniknie. To mnie właśnie najbardziej dziwi, że na podstawie JEDNEGO wydarzenia czy incydentu, twierdzimy, że jesteśmy w stanie okreslić człowieka i jego naturę. Przecież gdyby Autorka wiedziała, że jego błąd jest w tej sprawie decydujący w kwestii kontunuowania związku, to już by dawno zakońćzyła znajomość! Do tego uważam że właśnie KAŻDY ma prawo popełniać błedy i facet, wbrew pozorom, nie jest maszyną która działa zawsze w 100 % idealnie. Nie jsyteśmy przecież robotami, tylko ludźmi i każdy z nas może się pogubić, popełniając błąd, którego może żałować do końća życia. Można mieć wątpliwości, przede podejmowaniem ważnych decyzji w naszym życiu! Czy tak bardzo nieprawdopodobna wydaje się sytuacja, że facet się waha czy powiedzieć partnerce o dziecku, gdyż boi sie że ta od razu się wycofa, bo może sobie dorobić jakieś fantastyczne scenariusze, nie dając gościowi czasu na wyjaśnienie?
Za pomyłkę możemy uznać fakt, że wszedł w relację z tamtą kobietą i zataił przed Autorką fakt o posiadaniu dziecka. Co Rox z tym zrobi, to już jej decyzja. Podjął facet świadomą decyzję: zrezygnował z tego dziecka, bo CO MIAŁ ZROBIĆ, jeśli go nie chciał? Przecież nagle nie odnajdzie w sobie instynktu ojcowskiego? JEDYNE co mógł zrobić, to płacenie alimentów. Dlaczego nazywamy od razu tak kolokwialnie fakt, że nie kontaktował się z dzieckiem? Nie odczuwał takiej potrzeby, bo na pstrykniecie palcem po jego urodzeniu ta potrzeba nie przyjdzie. Nie zmusi się nagle do miłości ojcowskiej. Być może właśnie dopiero teraz ruszyły go wyrzuty sumienia. Często jest przecież tak, że dopiero po jakimś czasie, które upłynęły od traumatycznych wydarzeń, zaczynamy nabierać dystansu czy przemyśliwszy sprawę, decydujemy się na trudny krok...
NIE OCENIAJMY natury i charakteru człowieka po pojedynczych zdarzeniach!
NIE DOSZUKUJMY się w każdym działaniu czystego wyrachowania!
cóż, prawda jest taka, że w przypadku niemowlaka to bardziej kontakt z z matką dziecka niż z nim samym.
A wygląda, że ten kontakt nie miał być w ogóle kontynuowany.
w takim przypadku powierzenie zabezpieczenia tylko kobiecie nie było rozsądne. I trudno mi też wyobrazić 40 latkę, co nieświadomie bez zabezpieczenia idzie na seks.
Bagienni w przypadku zdrady wypowiadasz się bardzo kategorycznie jako świadoma decyzja, nie błąd, w przypadku porzucenia dziecka traktujesz jako błąd.Są błędy i "błendy"
443 2019-11-17 19:34:45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-17 21:48:52)
Nie nazwałbym tego "porzuceniem" dziecka w ścisłym tego słowa znaczeniu, po chyba nawet gość nie widział tego dziecka ani razu. Próbuje się zastanowić, co on mógł zrobić? Zostać z tą kobietą dla dziecka? KONIECZNIE starać się o kontakt z dzieckiem od razu po tym, jak się dowiedział? Próbuję wejść w sposób myślenia faceta, że raczej ot tak, nagle nie przyszła mu chęć zaopiekowania się tym dzieckiem, skoro wcześniej wyraźnie podkreślał, że go nie chce..Tak chyba wspomniała Rox, niech mnie poprawi jeśli się mylę.. Nie planował i nie chciał tego dziecka a jednak płacił. Płacił bo musiał i zapewne tez chciał płacić, żęby mu jakoś to zrekompensować. Błędem była dla mnie sama wpadka i zatajenie faktu posiadania dziecka. O rezygnacji z rodzicielstwa zdecydował zapewnie świadomie. Tylko czy jego obowiązkiem było pozostać z jego matką, skoro się nie kochali? Miał się zdecydować na kontakt z dzieckiem WBREW jego woli?
Pytanie, dlaczego mu się odwidziało? I tutaj bym widział to tak, że faceta dopadły wyrzuty sumienia, tudziez przemyślał sprawę i zechciał nawiązać kontakt z synem.
444 2019-11-17 20:00:42 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-11-17 20:01:04)
wg mnie jedno to chęć poukładania spraw osobistych, drugie to myśl że ma jednak syna, jego geny.. tu bym sprawdziła to na 100% .
Czasami wystarczy impuls zobaczenie 2 latka jakiegoś na ulicy.
Bagienni nie bardzo rozumiesz co napisałam albo nie chcesz zrozumieć.Gdzie napisałam że miał być z matką dziecka? Żeby być z dzieckiem ,kochać je, nie trzeba być z matką.
Taka ostatnia refleksja, moje standardy są inne, nie interesowałby mnie facet który przeżywając kryzys wieku średniego poszedł w tango, bzykał się z kim popadnie bez zabezpieczenia, tylko idzie poprosić o komplet testów. Mało tego robi Dziecko i ma je w nosie.Czysto ludzko nie musiał być z matką, ale mnie interesowałoby jak się czuje matka w ciąży, USG, czy zdrowa /chora.Ot zwykła ludzka troska o kobietę którą bzykał i została matką jego dziecka. Płacenie alimentów nie jest troską a obowiązkiem, z którego nie wywiązywanie się może skutkować nawet wysłaniem za alimenciarzem Europejskiego Nakazu Aresztowania.Roxi pisała ,że pani D. na inteligentna nie wygląda, dla mnie inteligencja tego pana a zwłaszcza emocjonalna jest mocno wątpliwa. W przypadku zdrady pisze się, że jak raz zrobił to jest duża szansa na powtórkę.Co ma za to do stracenia facet, który zdradzał żonę, potem olał kobietę w ciąży i własne dziecko. Szansa na powtórkę spora. No chyba że jak u Pani D. strach przed starością a Roxi młodsza,atrakcyjna,finansowo niezależna.W moich standardach nie mieści się porzucenie Dziecka jak małego błędziku.Sposób w jaki teraz rozgrywa kontakt z nim "na własnych warunkach"jest też mało fair.Bagienni jeśli Roxi założyła ten wątek to sama poddała trzeźwość swojego osądu co do tego pana pod wątpliwość , więc sama kwestionuje swoje racjonalne myślenie, które przysłaniają emocje.Życzę Roxi jak najlepiej ale obawiam się ,że dostanie po d. Moje standardy zakładają przyzwoitość zachowania a tu go zabrakło:(
Pokręcona Owieczka napisał/a:Rox, jesteś dojrzałą, mądrą i wartą wszystkiego Kobietą, nie daj sobie nigdy wmówić, że jest inaczej
Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Serio, czytając Twój post aż mi się łezka w oku zakręciła
Ja niby znam swoją wartość, wiem, że gupia nie jestem, ale też często zadaję sobie pytanie, czemu mnie to wszystko spotyka, co ze mną nie tak?
Czasem zwyczajnie nie mam już sił.
Ty jesteś słońcem, nie on.
Każdy się czasem rozpada na kawałki, potrzebuje tego chwilowego rozmemłania, słabości. Przecież nie da się być cały czas w stanie gotowości, w pełni sił i chęci do walki. Uwierz mi, ja też mam takie myśli i stany. Czasem pozwalam sobie na bezradność, marudzenie i zadawanie pytań "dlaczego ja?" , tylko że to niczego nie zmienia. Muszę wstać z łóżka, zająć się dzieckiem, iść do pracy i przeżyć kolejny, czasem kolejny trudny dzień.
Wszystko jest z Tobą ok Poukładaj w swojej głowie priorytety, nie zajmuj się sprawami, które Ciebie nie dotyczą, albo ogranicz swoją rolę w tych, w które się angażujesz z własnej woli. Nie próbuj rozwiązywać problemów, które się jeszcze nie pojawiły, dystansuj się.
Niedługo wiosna
448 2019-11-18 11:34:39 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-18 11:35:42)
Ależ doskonale rozumiem! Dodałem jednoczęsnie pytanie, które Ty pominęłąś a propo dziecka: jeśli facet wcześniej zaznaczył, żę nie chce mieć dzieci i nie planuje, to NAGLE po fakcie MUSI/MA się zmienić w kochającego tatusia? Czy jest zobligowany do tego, żeby tym dzieckiem się nagle zacząć zajmować czy w ogóle się z nim widywać, wbrew temu co powiedział wczęsniej? Inaczej mówiąc, ciężko sobie wyobrazić faceta, który w w stosunku do dziecka, zmienia o 180 stopni swoje nastawienie w ciągu stosunkowo krótkiego czasu. A możę ta kobieta nie życzyła sobie, żeby on się z nim kontaktował, skoro on z nią nie chciał być a gość dla świętęgo spokoju, żąeby nie dotyczyć batalii, zwyczajnie odpuścił..
Zawsze próbuje zrozumić drugą stronę i nie widzę powodu, żeby facet po ciężkich przeżyciach, jakim był dla niego rozwód, nie mógł sobie poimprezować i złapać trochę oddechu? I tutaj zasadnicze pytanie: padło od razu stwierdzenie, zę to ON się nie zabezpiecza. No właśnie Nikt chyba tutaj nie wziął pod uwagę, żę kobieta mogła (choć oczywiście nie musiała) naciągnąć go na dziecko. Czy to jest zupełnie niemożliwe?
Rox wspomniała, że kobieta była nieco starsza od niej, więc może też chciała jeszcze zdążyć urodzić dziecko. Oczywiście miała do tego prawo, ale jeśli chciała faceta podstępem złapać, to już delikatnie mówiąc nie jest ucziciwe. Mógłbym zakładać wręcz, że skoro gość tak bardzo nie chciał dzieci, to raczej się zabepieczył a właśnie jego znajoma wprowadziła go w błąd.
Zawsze w takich sytuacjach widzę zupełnie inaczej pewne działanie jest odbierane przez różne osoby. Jakie facet miał alternatywy? Na siłę zmusić się do kontaktu z dzieckiem czy tą kobietą, wbrew swojej woli? Czy się z nią sporadycznie kontaktował, to nie wiadomo, może Rox rozjaśni sytuację. Aha, gdzie jest napisane, żę facet zdardzał swoją zonę? Chyba, że czegoś nie doczytałem..Porzucenie dziecka..Pytanie jeszcze raz: co ten facet miał zrobić? Zostać nagle czułym i kochającym ojcem wbrew własnej woli? Rox tez zadawała to pytanie kilka razy i nie dostała oidpowiedzi..
Właśnie te przeświadczenie, żę skoro coś się raz zrobiło, to istnieje spora szansa na powtórkę, jest dla mnie kompletnie irracjonalne. Wniskowanie nie poparte niczym, żadnymi logicznymi przesłankami. W takim wypadku, mozemy przyjąć, zę zawsze, jeśli ktoś się potknie raz, to już nie zasługuje na żaden związek , bo bedzie robił tak samo. Zatem, czy to, że olał tamtą kobietę oznacza, że oleje i wykorzysta też Rox?
Mi się w głowie nie mieści po prostu, to że ocenia się człowieka całościowo, wnioskując to na podstawie jednego wydarzenia z życia zamiast odwrotnie. Czy Rox ma zatem całkowicie przekreślić gościa z powodu jego przeszłośći, POMIMO tego, jak im się razem do tej pory układało?
Tymczasem Autorka, na chłodno, oceniła swojego partnera, MIMO tego, czego właśnie się o nim dowiedziała. Przebywa z nim często, zna go dobrze i ma najlepszy wgląd na to, jaki jest i jak się odnosi w stosunku do niej. Nie podjęła zresztą jeszcze decyzji i ostateczne rozstrzygnięcie, dopiero przed nią. Ocena przyzwoitości zachowania musi się opierać na MOTYWACH działania, czy jest to czyste wyrachowanie czy splot nieszczęsliwych wydarzeń. Rox na początku, zakładając ten wątek była zagubiona, rozczarowana, wściekła, czując się oszukaną.Wiadomo. Ale czy ta zmiana w sposobie myślenia, nie wynika właśnie z chłodnej oceny? Nigdzie nei napisała, że mu całkiem wybacza i że uważa to, co zrobił, jest OK! Po prostu, skalkulowała chłodno, że facet, mimo wszystko zasługuje na drugą szansę, widzą cjaki jest na codzień.
Zresztą przypuszczam, że większość Pań tutaj skreśliłaby takiego gośćia od razu, nawet gdyby facet utrzymywał kontakty z dzieckiem czy tamtą kobietą.Liczy się tylk ofakt, żę wpadł, ma dziecko n aboku i tyle. Nie liczy sie że akurat może się w 1000 % angażował w aktualny związek i praktycznie przekreślił grubą kreską to, co było w przeszłości.
Jeszcze propo fałśzywych osądów: często tutaj na forum niektórzy Koledzy zakdali wątki, gdzie okazywął się, zę stawali się orbiterami czy plasterkami na rany. Zwykle w takoich wypadkach sypały się opinie, że dziewczyna podnosi swoje ego, mając dwóch adoratorów. A rzadko ktoś nadmieniał, iż może się zwyczajnie pogubiła, prawda?
Ja po raz ostatni, odniosę się do dziecka. Dziecko to nie pies, to nie zabawka. To człowiek, który czuje, przed którym całe życie i nie jest niczemu winne, a już na pewno nie tego, że jest na świecie.
Bagienni_k, uparcie twierdzisz, że on miał prawo nie chcieć, że ona go może wrobiła. Może. Ale nie znamy i pewnie nie poznamy prawdy. Równie dobrze, mógł być to wyskok po kilku głębszych, że żadne z nich nie pomyślało o zabezpieczeniu. Równie dobrze, mogła to być wpadka mimo zabezpieczenia. Zrzucanie tutaj winy na tę kobietę, nie znając prawdy, jest po prostu nie fair.
Dla mnie, winą faceta jest jego postawa. "Ja nie chciałem i już". Jest milion kobiet, które nie chciały, ale urodziły. Facetowi łatwiej odejść i zapomnieć.
Nigdy nie napisałam, że powinien z nią być, udawać kochającego partnera, bo dziecko. Nie. Chodzi o wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Może pojadę po bandzie, ale to tak samo, jak ktoś kto nieumyślnie spowodował wypadek, przecież nie chciał! Ale konsekwencje trzeba ponieść.
Alimenty, jak już wspominałam, są uregulowane prawnie. Jeśli się komuś to nie podoba, niech idzie do sądu.
Tyle w temacie.
Roxann, trzymaj się!
450 2019-11-18 12:53:41 Ostatnio edytowany przez Kathy08 (2019-11-18 12:55:18)
Ja po raz ostatni, odniosę się do dziecka. Dziecko to nie pies, to nie zabawka. To człowiek, który czuje, przed którym całe życie i nie jest niczemu winne, a już na pewno nie tego, że jest na świecie.
Bagienni_k, uparcie twierdzisz, że on miał prawo nie chcieć, że ona go może wrobiła. Może. Ale nie znamy i pewnie nie poznamy prawdy. Równie dobrze, mógł być to wyskok po kilku głębszych, że żadne z nich nie pomyślało o zabezpieczeniu. Równie dobrze, mogła to być wpadka mimo zabezpieczenia. Zrzucanie tutaj winy na tę kobietę, nie znając prawdy, jest po prostu nie fair.
Dla mnie, winą faceta jest jego postawa. "Ja nie chciałem i już". Jest milion kobiet, które nie chciały, ale urodziły. Facetowi łatwiej odejść i zapomnieć.Nigdy nie napisałam, że powinien z nią być, udawać kochającego partnera, bo dziecko. Nie. Chodzi o wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Może pojadę po bandzie, ale to tak samo, jak ktoś kto nieumyślnie spowodował wypadek, przecież nie chciał! Ale konsekwencje trzeba ponieść.
Alimenty, jak już wspominałam, są uregulowane prawnie. Jeśli się komuś to nie podoba, niech idzie do sądu.
Tyle w temacie.
Roxann, trzymaj się!
Nawiązując do wypowiedzi z dnia dzisiejszego, a w szczególności do Bagienni_k: otóż ja jestem taką samotną matką dziecka, którego nie chce znać ojciec biologiczny.
Nie wiem jaka jest wersja ojca biologicznego w sprawie mojego dziecka- mogę się tylko domyślać, że on to chciał "tylko seksu" , a pojawiło się dziecko, którego on nie chciał. No to on się nie kontaktuje i nie płaci alimentów, bo co będzie "obcej babie" płacił.
Moja wersja poczęcia dziecka jest ciut inna - na pewno biednego Misia nie zgwałciłam ani nie wrobiłam. I nie był to przy godny jednorazowy seks. Więcej tu nie napiszę, bo chronię prywatność.
Konkluzja jest taka - jak ktoś uprawia seks, to się MUSI liczyć, że CZASAMI MOŻE na skutek tego seksu pojawić się ciąża.
No i życie pokazuje wtedy, z kim mamy do czynienia.
Dlatego już 2 razy pisałam Roxann, że dobrze by było jednak poznać wersję Matki dziecka.
Tyle w temacie ode mnie.
451 2019-11-18 14:17:17 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-18 14:25:30)
Kathy08 Patrząc już tylko po tym, co napisałaś, widać, że sytuacja jest nieco inna. Popraw mnie jeśli się mylę: co mówił Twój partner( ojciec dziecka) przed faktem? Chciał je mieć czy nie? Poza tym W OGÓLE nie płaci alimentów, prawda? I tutaj dopiero widać, że jego postawa jest w pęłni niedojrzała, bo zupełnie go nie obchodzi los tego dziecka, za co matka będzie go utrzymywać. Poza prawnym aspektem alimentów,( któremu nigdzie nie zaprzeczyłem a wydaje mi się, że ktoś mi próbował zarzucić, iż twierdzę inaczej) jest to też przecież pewien wkład w utrzymanie dziecka, prawda?
"(...)Dziecko to nie pies, to nie zabawka. To człowiek, który czuje, przed którym całe życie i nie jest niczemu winne, a już na pewno nie tego, że jest na świecie" - tego typu wypowiedzi zawsze podkręcają emocje, które i tak nic nie wnoszą do rozwiązania sprawy. Zresztą każdy o tym dobrze wiem. Swoją drogą porównywanie dziecka z psem, uważam akurat za nietrafne i jeśli mam być szczery, kierując się tego typu przyrównaniami, to dla mnie wiekszym łajdactwem jest uwiązanie porzucanego psa do drzewa niż to, co zrobił ten facet. Ale nie o tym jest dyskusja. Prawdy pewnie się nie dowiemy, chyba że Rox zechce łaskawie nam ja przybliżyć, jeśli będzie bliska pewności, że sama ją zna. Ja nie mam zamiaru obwiniać tej kobiety, bo NIE ZNAM prawdy. Widząc na 100 %, że gdyby ona go wrobiła w dziecko, to wtedy mógłbym ją o coś obwiniać. A tak, tylko sobie spekuluje, przyjmująć powiedzmy taką hipotezę, którą poza mną chyba tylko sama Autorka przywołała. Jeśli stwierdzimy, że zarzucanie tej kobiecie wyrafinowanej gry jest nie fair, to TAK SAMO nie fair jest podejrzewanie gościa o nieczyste intencjew stosunku do Rox. Co do samej postawy gościa, to zroumiałem, że on takową prezentował wcześniej, przed tą krótką znajomością z tamta kobietą. Czy AKURAT TO jest aż tak karygodne? Czy nie miał do tego prawa? Ano miał. I teraz kluczowy fakt, który tez może mieć wiele wytłumaczeń a prawdy sie możęmy nie dowiedzieć: to, że facet odszedł. Fakt, nie pochwalam czynu samego w sobie, tylk oczy był on bardziej wtedy podyktowany impulsem czy pogubieniem czy bardziej wyrachowaniem(albo jak kto woli świadomą decyzją) Zastanawiam się z psychologicznego punktu widzenia, co musiałoby sie stać, żeby gość od razu, natychmiast zaczął odczuwać potrzebę kontaktu z dzieckiem, w stosunku do tego co mówił wcześniej? Żeby wypełnić owo poczucie odpowiedzialności za swoje czyny. Postąpiłby wbrew sobie, swoim decyzjom i postanowieniom, ale tak nie zrobił. Widocznie NIE BYŁ na to gotowy, co nie musiało wynikać z czystego wyrachowania, ale właśnie pogubienia. Zapewne był mocno rozdarty wenętrznie przez to co się stało i nie mógł podjąć właściwej decyzji. Właśnie teraz, po tych dwóch latach, naszły go wyrzuty sumienia, wątpliwości; zastanaiwa się co dalej robić...Czy już to nie może dawać do myślenia, że właśnie chce odnowić kontakt( czy też go nawiazać) z synem? Swoją drogą, jeśli on tak bardzo nie chce znać tej kobiety, to czy nie doznał od niej jakiejś przykrości?Albo czy ona, na SAMĄ wiaodmość, że on jej nie chce, zabroniła mu kontaktu z synem? I teraz on usiłuje to naprawić? I tutaj ten wiek byłby moim zdaniem zrozumiały, bo już prędzej po dwudziesto paro latku, spodziewałbym się że zrobi to z czystego tchórzostwa. Konsekwencje wypadku drogowego poniesie się oczywiście zawsze, ale prawnie przynajmniej będa one miały inny wymiar, jeśli sąd uzna, że był to rzeczywiście nieszczęsliwy wypadek, czy też nie
Mówię tak z perspektywy gościa, który swojego ojca zna jedynie z 4-5 zdjęć, zrobionych pod koniec lat 80-tych. Nie widziałem go w życiu na oczy ani razu, nie mam od niego żadnych wiadomości, nie wiem czy jeszcze żyje i gdzie obecnie jest.Zero.Nic. Null. I terqaz gdby Szanowny Tatuś się nagle zjawił i miałbym pewność, że to on, to co bym zrobił? Ano być może wywaliłbym go za drzwi, zwyzywał i kazał sie nie pokazywać więcej na oczy, przyznaję. Ale chociaż postarałbym się go wysłuchać, bo jakieś słowa wyjaśnienia mi się należą chyba..W każdym razie nie będę popadał w histerię, zalewał się łzami, krzyczał i go wyzywał do razu. Bo CO to da, jesli nie znam powodu? A potem to juz do mnie należałaby decyzja co z tym fantem zrobić dalej.
Musze jednak przyznać, że najbardziej w tym wszystkim mnie denerwuje owa postawa i ocenianie ludzi w ogóle, na podstawie wydarzeń z ich przeszłości. Czy naprawdę każdy tutaj sądzi, że jego wybryk/wpadka/zatajenie informacji, tak bardzo sugeruje czy wręcz gwarantuje to,że facet będzie się tak samo zachowywał w stosunku do Rox, jak zachował się wobec tamtej kobiety, wbrew temu, co sama Rox pisze o tym facecie i jak im się to tej pory układało? Czy pewne sprawy, na zasadzie 1:20 przekreślają od razu wszystko, całego człowieka. Nie mówimy tutaj rzecz jasna o morderstwi4e, gwałcie, pobiciiu, napadzie czy innym powaznym przestępstwie w ujęciu ogólnym. Tylko, kurka, to, że mu nie wyszło z jedną kobietą i popełnił błąd( nazywajmy rzeczy po imieniu: błędna decyzja w BARDZO ISTOTNEJ kwestii, jaką jest dziecko) NIE OZNACZA, że drugą potraktuje tak samo. Przynajmniej patrząc po tym, co Rox o nim pisze a zakładam, że akurat wie o tym najlepiej. Wzyciu zbyt często ludzie myślą schematami. Akurat trochę rozumiem faceta Rox, że tak dłego wahał się powiedzieć jej o dziecku. Pewne schematy działają m.in. na kobiety jak płachata na byka i której z Was drogie Panie nie zapala się lampka OD RAZU, jeśli słyszycie tekst, żę facet ma nieślubne dziecko? Choćby powiedział o tym od razu, na samym początku, uregulowawszy swoje sprawy z przeszłości do końca..Właśnie. Włącza się alarm, ale czy czasami zbyt wcześnie się nie ewakuujemy?
Sprawa się rozstrzygnie to może Rox rozjaśni nieco systuację. Co najważniejsze podejmie słuszną decyzję, według swojego zdania
Sprawa się rozstrzygnie to może Rox rozjaśni nieco systuację. Co najważniejsze podejmie słuszną decyzję, według swojego zdania
Rozstrzygnie, albo nie rozstrzygnie... w ogóle teraz córka nie chce go znać.
Sytuacja o tyle skomplikowała, że córka planowała niespodziankę... a on (jej zdaniem) wszystko popsuł. Tą niespodzianką miała być informacja o jej zaręczynach i planowanym na przyszły rok ślubie.
To też tak apropos... że nie ma odpowiedniego momentu. On teraz z jednej str czuje ulgę, że ma to za sobą, a z drugiej żałuje, że o tym powiedział. Boi się, że straci córkę, i to w tak ważnym dla niej momencie w życiu. Jest załamany.
Roxann, nic na to nie poradzisz, nie masz wpływu na ich relacje, nie będziesz adwokatem żadnej ze stron.
Sytuacja nie jest patowa, ale ciężka dla każdej ze stron. Dla Ciebie również, bo jesteś gdzieś pośrodku. Trudno jest radzić, bo teraz to jest sprawa między nimi.
Ty możesz, jeśli tylko chcesz, być. Z nią, z nim. Wysłuchać, ale nie brać tego ciężaru na swoje plecy, bo nosisz i tak na nich spory, własny bagaż.
Tu, między nimi, pomoże czas.
Muszą to rozwiązać między sobą, jakoś w sensowny sposób. Miejmy nadzieję, że z czasem emocje opadną i będą mogli spokojnie porozmawiać.
455 2019-11-18 15:30:48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-18 15:34:22)
Roxann, nic na to nie poradzisz, nie masz wpływu na ich relacje, nie będziesz adwokatem żadnej ze stron.
Sytuacja nie jest patowa, ale ciężka dla każdej ze stron. Dla Ciebie również, bo jesteś gdzieś pośrodku. Trudno jest radzić, bo teraz to jest sprawa między nimi.
Ty możesz, jeśli tylko chcesz, być. Z nią, z nim. Wysłuchać, ale nie brać tego ciężaru na swoje plecy, bo nosisz i tak na nich spory, własny bagaż.Tu, między nimi, pomoże czas.
Wiem, ale szkoda mi tej dziewczyny i jego.
Ona, po rozwodzie stanęła po jego stronie... teraz on wbił jej nóż w plecy.
Podobno cały czas płacze... zresztą, ja przez pierwszy tydzień też praktycznie codziennie płakałam...
Muszą to rozwiązać między sobą, jakoś w sensowny sposób. Miejmy nadzieję, że z czasem emocje opadną i będą mogli spokojnie porozmawiać.
A. się obawia, że córka nie będzie chciała mieć z nim kontaktu, jak wcześniej z matką.
Na szczęście nie jest sama - ma chłopaka, przyszłego męża... ale wiadomo, że świat jej się zawalił, a przynajmniej teraz ma takie wrażenie.