"Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 571 ]

196 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-10-30 16:31:47)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Cynica napisał/a:

Kłamstwo to kłamstwo i to nie jest błaha sprawa o której się nie mówi. O dzieciach mówi się może nie na pierwszej randce, ale na drugiej, trzeciej już tak. Przecież mógł powiedzieć, że ma nietypową sytuację itd. Wolał się przebrać w skórę kogoś kim nie jest, by podstępem wzbudzić uczucia. Skoro sama mówisz, że nie zakochałabyś się w nim gdybyś wiedziała, to właśnie teraz okazało się, że to nie ten facet którego pokochałaś.

Właśnie o to chodzi. Bo inaczej wygląda wprawdzie sporo starszy, ale przystojny i zadbany facet na poziomie, po rozwodzie z dorosłą córką z którą mieszka oddzielnie i z którą ma dobre relacje a co innego jeśli się doda do tego jeszcze jedno dziecko oraz fakt, że zostawił tamtą kobietę zapewne w ciąży i przez ok 3 lata nimi nie interesował. Obrazek zupełnie się zmienia. W pierwszym łatwo się zakochać, ale czy w tym drugim?
EDIT: teraz tak sobie myślę, na ile ta chęć odbudowy kontaktu z synem była szczera, a na ile "grą pozorów" by choć trochę w tej sytuacji postawić siebie w lepszym świetle - że to był błąd i teraz niby żałuje itd.
A może od początku to był jego perfidny plan - znaleźć kobietę, która pomoże mu w opiece/wychowaniu syna? Myślę, że honor by mu nie pozwolił odbywać wizyty w domu tamtej kobiety. A jak miałby zabierać syna, to perspektywa samodzielnej opieki nad 2-latkiem mogła go przerosnąć.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Widzę, że powoli wraca Ci trzeźwe myślenie big_smile To już doby znak - wszystko wskazuje na to, że jednak nie będziesz beckettem smile
Przeczytałam to co napisał anderstud i trochę pokrywa się z tym co ja wcześniej napisałam "Skąd wiesz, że nie jesteś jego następna przygoda?". Generalnie robienie dalekosiężnych analiz, tego czy on będzie chciał mieć z Tobą dziecko za rok czy dwa myślę, że trochę nie ma już sensu, bo na ten moment podstawowe pytanie - czy on się nadaje na ojca Twojego dziecka? Mam wątpliwości. Myślę, że powoli możesz wrzucać go do worka "cwaniak". Nadal nie widać odpowiedzialności z jego strony - zarówno o tamte dziecko jak i teraz o Twoje uczucia. Wsadził Ci nóż w plecy a teraz liczy, że sama sobie go wyciągniesz. A może jęszcze jemu pomóż przy opiece nad synem.

198

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Jeżeli chodzi o te sprawy to ten mój 50-latek bije wszystkich (których znałam) na głowę. tongue.

Nie oszukuj. Prezia nie bije.

199

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Hrefi napisał/a:
Roxann napisał/a:

Jeżeli chodzi o te sprawy to ten mój 50-latek bije wszystkich (których znałam) na głowę. tongue.

Nie oszukuj. Prezia nie bije.

A jadnak...  wink
W ogóle obaj są bardzo do siebie podobni. Po omacku miałabym pewnie problem z rozróżnieniem który to który - ten sam wzrost, niemal identyczna postura itd. Naprawdę tylko jakieś detale by decydowały jak nos czy usta. tongue
Poza fizycznością, jak się okazało, wiele więcej mają wspólnego.
Musze swój typ zmienić, koniecznie!

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

A może od początku to był jego perfidny plan - znaleźć kobietę, która pomoże mu w opiece/wychowaniu syna? Myślę, że honor by mu nie pozwolił odbywać wizyty w domu tamtej kobiety. A jak miałby zabierać syna, to perspektywa samodzielnej opieki nad 2-latkiem mogła go przerosnąć.

Roxann, który sąd przyzna opiekę facetowi, który zostawił kobietę w ciąży? On nie ma szans na wychowywanie tego dziecka, chyba że tamta kobieta zapomni o wszystkim i pozwoli na powrót. Nie sądzę by palił się do wychowywania dwulatka, w tym wszystkim chodziło mu tylko o wyrzuty sumienia.
Może bał się , ze dowiesz się od córki, skoro macie taki dobry kontakt, więc musiał ją uprzedzić. Udał biednego, zagubionego misia i tyle.

Jakim trzeba być facetem, żeby zostawić kobietę w ciąży i nie mieć kontaktu z własnym dzieckiem? Już huk z tym kłamstwem, zobacz jaki z niego f*ut. Myślisz, że Ciebie potraktowałby inaczej?

201

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Jemu nie chodziło o przyznanie mu (stałej) opieki tylko uregulowanie widzeń. Przy czym z jego strony spotkania w domu matki całkowicie odpadają. Chciałby móc to dziecko zabierać. Problem też w tym ze oni mieszkają daleko.
Także nie wiem jak on to sobie wyobraża. Nie sądzę by matka pozwoliła mu wywozić 2-latka na taką odległość.  Może jak będzie starszy ale nie teraz. I tak pewnie by musiał tam jeździć.

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

no ok, chociaż wątpię by i na to się zgodziła.

Ale odpowiedz mi na moje pytanie, czy nie zastanawiałaś się, co by było, gdybyś to Ty była na jej miejscu? Skoro facet zachował się tak a nie inaczej, to do czego może być jeszcze zdolny? Kłamstwo przed Tobą to może tylko przykrywka do tego, jaki jest naprawdę.

I to powinno Cię niepokoić, a nie kłamstwo.

203

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Ale odpowiedz mi na moje pytanie, czy nie zastanawiałaś się, co by było, gdybyś to Ty była na jej miejscu? Skoro facet zachował się tak a nie inaczej, to do czego może być jeszcze zdolny? Kłamstwo przed Tobą to może tylko przykrywka do tego, jaki jest naprawdę.

Pewnie też nie chciałabym go widzieć, a tym bardziej by przebywał w moim mieszkaniu.
To są bardzo trudne tematy i nawet (jak dotąd) idealni partnerzy czy mężowie potrafią się w taki sposób zachować. Nigdy nie ma gwarancji. Poza tym mamy takie czasy, że decydując się na dziecko, należy liczyć się z tym, że wygodny pan ojciec się ewakuuje.

204

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Jemu nie chodziło o przyznanie mu (stałej) opieki tylko uregulowanie widzeń. Przy czym z jego strony spotkania w domu matki całkowicie odpadają. Chciałby móc to dziecko zabierać. Problem też w tym ze oni mieszkają daleko.

Zabierać dwulatka, który go zupełnie nie zna?
Nie chciałabym być pochopna w ocenianiu Twojego partnera, ale czy on na pewno ma coś w głowie?
Równie dobrze jakiś obcy facet z ulicy mógłby wejść do domu tej matki i powiedzieć - ej, daj mi no dzieciaka, przywiozę Ci go za trzy dni.
Sytuacja byłaby taka sama.
Jeśli Twój 50 latek jest tak inteligentny i na takim poziomie, jak g opisywałaś, to nie rozumiem jakim cudem mógł mu przyjść do głowy tak kretyński pomysł.
Budowa relacji emocjonalnej i kontaktów z synem, który przecież nie wie nawet kim jest ten pan - to daleka i długotrwała droga krótkich spotkań w miejscu zamieszkania malucha. Czyli w miejscu które dziecko zna, w którym czuje się bezpiecznie i naturalnie, bo jest w znanym sobie środowisku.

Roxann napisał/a:

Także nie wiem jak on to sobie wyobraża. Nie sądzę by matka pozwoliła mu wywozić 2-latka na taką odległość.  Może jak będzie starszy ale nie teraz. I tak pewnie by musiał tam jeździć.

Moim zdaniem on ani sobie tego nie wyobraża, ani nie ma elementarnej wiedzy na temat takich kontaktów .... ani nie chce tego robić.
Tam się coś dzieje, pod powierzchnią którą widzisz i znasz. Jest może proces o alimenty, może jakieś inne zagrożenie i Twój partner nie chcąc, żebyś się o tym dowiedziała, postanowił uprzedzić iż dowiesz się o tym z biegu nadchodzących wydarzeń.
Jednak jego intencje nie były czyste i nie wyjawił Ci tej tajemnicy z bezinteresownej miłości.

205 Ostatnio edytowany przez SaraS (2019-10-31 10:50:35)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Czytałam ten wątek od początku i długo zastanawiałam się, czy powinnam coś napisać, skoro sama dzieci mieć nie chcę - znaczy, nie byłam pewna, czy moje odczucia nie biorą się z "żadnych dzieci w moim życiu". Tylko tak teraz sobie myślę, że to, co on zrobił, jest właściwie gorsze dla Ciebie, niż byłoby dla mnie. Jasne, ja bym się bez mrugnięcia okiem wymiksowała z takiej relacji, bo brak czyichkolwiek dzieci w moim życiu jest koniecznym warunkiem mojego szczęścia, ale uważam, że proponowanie komuś, kto chce mieć dzieci, wspólnego zajmowania się maluchem, oczekując/wymagając jednocześnie, że ten ktoś zrezygnuje z własnego potomstwa, jest po prostu obrzydliwe. I oczywiście jeszcze bardziej obrzydliwe przez to, że zostało przeprowadzone w taki sposób: najpierw uzyskanie Twojej zgody na brak dzieci, potem związek i wprowadzanie doń dziecka własnego. Innymi słowy swoiste zmuszenie Cię do podjęcia decyzji dobrej dla niego, kiedy nie znałaś wszystkich zmiennych.

Zastanów się, co pomyślałabyś, gdyby on podczas tej rozmowy o tym, że nie chce więcej dzieci, powiedział Ci coś w stylu: "nie będę miał z Tobą dzieci, ale wiesz, mam dwuletniego synka z inną kobietą, pomożesz mi odbudować z nim kontakt i to może być jedyne dziecko w Twoim życiu. Wchodzisz w to?". Tak, wiem, że pisałaś, że gdybyś wiedziała, to nie zdecydowałabyś się na związek. Chodzi mi bardziej o to, co pomyślałabyś o nim, o - wciąż dość obcym - facecie, któremu w ogóle przychodzi do głowy coś takiego i nie widzi w tym nic złego na tyle, że jest w stanie powiedzieć to głośno. Co byś pomyślała o samej propozycji? Co byś poradziła w takiej sytuacji koleżance? Bo mnie to wyjątkowo odrzuca, niezależnie już od tego, czy bym tego dziecka chciała czy nie. Ba, czysto teoretycznie facet mógłby trafić na kobietę, która skrycie marzy o dziecku na przychodne, najlepiej nie swoim, ale żeby od czasu do czasu jakiś berbeć umilał jej życie, nie wiem, żeby sobie pobyć dobrą ciocią raz na jakiś czas i wystarczy - ale dopóki ten facet o tym nie wie, to propozycja jest tak samo paskudna. To wymaganie, żeby zrezygnować z czegoś ważnego, jednocześnie latami patrząc na coś, co będzie o tym przypominało, i jeszcze brać w tym udział/pomagać/cokolwiek - dramat.

I dalej. Wiesz już, co byś pomyślała, gdyby tak powiedział od razu? Pewnie nic pochlebnego. Tymczasem on zrobił coś dużo gorszego, a Ty zastanawiałaś się, co dalej. Przecież gdyby powiedział od razu, to okej, można go uznać za buca czy idiotę z nierealnymi wymaganiami, ale nic więcej. A tutaj ta jego propozycja zostaje (czyli wszystko, co mogłaś sobie o tym pomyśleć, też zostaje), a dodatkowo masz kłamstwo, utrudnienie Ci decyzji przez odczekanie z rewelacjami do czasu zaangażowania emocjonalnego i tym samym spowodowanie Twojego cierpienia. Dopatrywałabym się tu zresztą celowości w jego działaniu: to jest dorosły facet, myślisz, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że im bardziej się zaangażujesz, tym chętniej to przemyślisz, tym bardziej będziesz skłonna do ustępstw, no bo ta miłość przecież...? Gdzieś było o tym, że się bał powiedzieć od razu - no jasne, ale to okolicznością łagodzącą nie jest. Bo czego się bał? Że zrobisz coś, czego by nie chciał. Kiedy powiedział? Kiedy uznał, że ma szansę Cię "urobić". Z czym się w tym wszystkim nie liczył? Z Tobą i Twoimi uczuciami. I tyle, niestety.

206

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Ale odpowiedz mi na moje pytanie, czy nie zastanawiałaś się, co by było, gdybyś to Ty była na jej miejscu? Skoro facet zachował się tak a nie inaczej, to do czego może być jeszcze zdolny? Kłamstwo przed Tobą to może tylko przykrywka do tego, jaki jest naprawdę.

Pewnie też nie chciałabym go widzieć, a tym bardziej by przebywał w moim mieszkaniu.
To są bardzo trudne tematy i nawet (jak dotąd) idealni partnerzy czy mężowie potrafią się w taki sposób zachować. Nigdy nie ma gwarancji. Poza tym mamy takie czasy, że decydując się na dziecko, należy liczyć się z tym, że wygodny pan ojciec się ewakuuje.

szóstka z plusem za pisanie 50 letniemu facetowi usprawiedliwienien i znów mi się podcast Okuniewskiej przypomniał słuchalas może? są na yt polecam tytuł "sztuka pisania wymówek i wiarygodnych usprawiedliwienien" może oczy otworzysz.

207

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

Zabierać dwulatka, który go zupełnie nie zna?
Nie chciałabym być pochopna w ocenianiu Twojego partnera, ale czy on na pewno ma coś w głowie?
Równie dobrze jakiś obcy facet z ulicy mógłby wejść do domu tej matki i powiedzieć - ej, daj mi no dzieciaka, przywiozę Ci go za trzy dni.

Kiedy się zaczęłam nad tym zastanawiać, zauważyłam absurd tej sytuacji. Sama nie mam doświadczenia w takich kwestiach, ale co nieco słyszałam, też wiele wątków na tym forum ten problem porusza (w tym wspomniany temat Becketta) i kompletnie nie wiem jak on to sobie wyobraża.
On całkowicie wyklucza opcję, że będzie się z dzieckiem spotykał u niej w domu. Nie chce mieć z tą kobietą nic wspólnego (co kuriozalnie brzmi w sytuacji gdy ma z nią dziecko). Inna kwestia, ona mieszka kilkaset km od nas.
Może więc jest tak jak piszesz, żadne uczucia ojcowskie się w nim nie obudziły, tylko pewnie chodzi o kwestie finansowe i uregulowanie alimentów (dotąd płacił dobrowolnie). A wiadomo inaczej brzmi "chcę uregulowania kontaktów z synem" niż "ona chce uregulowania spraw finansowych związanych z wychowaniem dziecka, z którym nie mam żadnego kontaktu". hmm

208

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Podsumowując - twój facet namieszał ci w głowie rozkochując cię, a teraz wrzucił kamyczek do ogródka w postaci 2-letniego dziecka i oczekuje, że zrozumiesz jego intencje. W żadnej konfiguracji nie widać Was bez twoich ustępstw. Zrobisz jak uważasz, ale realnie lepiej to uciąć w tym momencie, a nie wikłać się w jakieś relacje (matka dziecka, była żona), które nie do końca są jasne.

209 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-10-31 11:19:03)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Zabierać dwulatka, który go zupełnie nie zna?
Nie chciałabym być pochopna w ocenianiu Twojego partnera, ale czy on na pewno ma coś w głowie?
Równie dobrze jakiś obcy facet z ulicy mógłby wejść do domu tej matki i powiedzieć - ej, daj mi no dzieciaka, przywiozę Ci go za trzy dni.

Kiedy się zaczęłam nad tym zastanawiać, zauważyłam absurd tej sytuacji. Sama nie mam doświadczenia w takich kwestiach, ale co nieco słyszałam, też wiele wątków na tym forum ten problem porusza (w tym wspomniany temat Becketta) i kompletnie nie wiem jak on to sobie wyobraża.
On całkowicie wyklucza opcję, że będzie się z dzieckiem spotykał u niej w domu. Nie chce mieć z tą kobietą nic wspólnego (co kuriozalnie brzmi w sytuacji gdy ma z nią dziecko). Inna kwestia, ona mieszka kilkaset km od nas.
Może więc jest tak jak piszesz, żadne uczucia ojcowskie się w nim nie obudziły, tylko pewnie chodzi o kwestie finansowe i uregulowanie alimentów (dotąd płacił dobrowolnie). A wiadomo inaczej brzmi "chcę uregulowania kontaktów z synem" niż "ona chce uregulowania spraw finansowych związanych z wychowaniem dziecka, z którym nie mam żadnego kontaktu". hmm

Wiesz o tym że ona mogła wystąpić o całkowite pokrycie kosztów utrzymania dziecka skoro on nie ma z nim żadnych kontaktów? Płacił dobrowolnie ale ile? Połowę kosztów? Wielu tatusiow woli spotkać się z dzieckiem raz w miesiącu lub podrzucić je dziakom czy komuś ze swojej strony rodziny (konkubinie) niż pokryc całkowity koszt utrzymania dziecka. Raczej jemu na dziecku nie zależy skoro przez 2 lata nie zrobił nic. Może dziewczyna czekała 2 lata aż tatuś się ogarnie nie doczekała się i złożyła wniosek do sądu bo dziwne to olśnienie z jego strony po 2 latach.

210

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
terazszczesliwa napisał/a:

Wiesz o tym że ona mogła wystąpić o całkowite pokrycie kosztów utrzymania dziecka skoro on nie ma z nim żadnych kontaktów? Płacił dobrowolnie ale ile? Połowę kosztów? Wielu tatusiow woli spotkać się z dzieckiem raz w miesiącu lub podrzucić je dziakom czy komuś ze swojej strony rodziny (konkubinie) niż pokryc całkowity koszt utrzymania dziecka. Raczej jemu na dziecku nie zależy skoro przez 2 lata nie zrobił nic. Może dziewczyna czekała 2 lata aż tatuś się ogarnie nie doczekała się i złożyła wniosek do sądu bo dziwne to olśnienie z jego strony po 2 latach.

Bardzo możliwe. Jednak raczej się tego (już) nie dowiem, albo nie prędko.

On teraz z siebie robi ofiarę, że został wrobiony "na dziecko" i wykorzystany finansowo.
Ale jak mu powiedziałam, że skoro uważa się za ofiarę, to dlaczego nie zgłosił gwałtu? Reakcja bezcenna. Zaczynam być coraz bardziej cyniczna wobec niego a to chyba pierwszy sygnał, że mi to zauroczenie powoli mija.

211

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

A może od początku to był jego perfidny plan - znaleźć kobietę, która pomoże mu w opiece/wychowaniu syna?

Wybacz, ale nie sądzę smile
Zatrudnienie opiekunki nawet na stałe, to znacznie niższe koszty, o wiele mniej problemów i pewność, że dzieciak jest w dobrych rękach.
Przy jego możliwościach finansowo lokalowych, to jest przysłowiowe pierdnięcie w mąkę, gdyby tylko tego chciał. Z akcentem na "gdyby".
Po mojemu ten koleś po rozstaniu z żoną przeżywa drugą młodość i chce korzystać z życia ile wlezie, bez wikłania się w jakieś związki
czy wychowywanie dzieci, pewnie właśnie dlatego zostawił matkę tego malucha jak tylko się dowiedział, że jest z nim w ciąży.
Prawdopodobnie, choć nie ma to żadnego znaczenia, romans z tą kobietą był przyczyną rozpadu jego małżeństwa. Jak nie z tą, to z jakąś inną.

Moim zdaniem poruszanie zagadnienia pod tytułem "Mam dwuletnie dziecko, o którym ci nie powiedziałem" to i tak jest tylko zasłona dymna,
być może stały element gry, który pojawia się zawsze wtedy, gdy Pan Ładny zaczyna odczuwać znużenie relacją i dupa albo coś innego już go swędzi.
No nie wiem, tak to wygląda, jakby on się odpalał z tym dzieckiem na zawołanie, kiedy chce wywołać określoną reakcję u kobiet z którymi już potańczył
i przyszła pora wymiany na nowszy model, a że zakończenia i rozstania, to zawsze jest ta mniej lub bardziej nieprzyjemna część każdej relacji,
ma pod ręką historyjkę o małym brzdącu, która robi robotę i raczej pewne, że laska która to usłyszy, sama skieruje swoje kroki w stronę wyjścia.
Dlatego motyw dziecka pojawia się na końcu, a nie na początku historii, bo inaczej nie miałoby to żadnego sensu.

Zresztą nie bądźmy hipokrytami, gdyby naprawdę zależało Ci na nim jako swoim facecie na życie, to nawet piątka dzieci nie stanowiłaby problemu.
Także podejrzewam, że i Tobie też jest na rękę taki rozwój wypadków, bo może jest fajnie, miło, sympatycznie, świetny seks i dobrze się gada...
ale gdzieś tam wewnętrznie czujesz, że to nie TO i prędzej czy później kopniesz go w dupę bez żalu. Pytanie tylko prędzej czy później wink

212

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
terazszczesliwa napisał/a:

Wiesz o tym że ona mogła wystąpić o całkowite pokrycie kosztów utrzymania dziecka skoro on nie ma z nim żadnych kontaktów? Płacił dobrowolnie ale ile? Połowę kosztów? Wielu tatusiow woli spotkać się z dzieckiem raz w miesiącu lub podrzucić je dziakom czy komuś ze swojej strony rodziny (konkubinie) niż pokryc całkowity koszt utrzymania dziecka. Raczej jemu na dziecku nie zależy skoro przez 2 lata nie zrobił nic. Może dziewczyna czekała 2 lata aż tatuś się ogarnie nie doczekała się i złożyła wniosek do sądu bo dziwne to olśnienie z jego strony po 2 latach.

Bardzo możliwe. Jednak raczej się tego (już) nie dowiem, albo nie prędko.

On teraz z siebie robi ofiarę, że został wrobiony "na dziecko" i wykorzystany finansowo.
Ale jak mu powiedziałam, że skoro uważa się za ofiarę, to dlaczego nie zgłosił gwałtu? Reakcja bezcenna. Zaczynam być coraz bardziej cyniczna wobec niego a to chyba pierwszy sygnał, że mi to zauroczenie powoli mija.

"Wrobiony w dziecko" - pomyśl sobie, 50-letni facet mówi ci takie coś! Pomyśl sobie jakbyś była tym dzieckiem i miałabyś niezwykłe szczęście mieć ojca, który myśli o tobie: "Jesteś tylko efektem wrobienia mnie przez twoją matkę w proces produkcji". Co za nobilitacja! Jedno słowo do ciebie Roxann: EWAKUACJA!

213

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

"Wrobiony w dziecko" - pomyśl sobie, 50-letni facet mówi ci takie coś! Pomyśl sobie jakbyś była tym dzieckiem i miałabyś niezwykłe szczęście mieć ojca, który myśli o tobie: "Jesteś tylko efektem wrobienia mnie przez twoją matkę w proces produkcji". Co za nobilitacja! Jedno słowo do ciebie Roxann: EWAKUACJA!

Wiesz BEKAśmiechu, w moim przypadku to wcale nie jest takie śmieszne, ponieważ najprawdopodobniej jestem dzieckiem ze zdrady a mój ojciec został wrobiony w ojcostwo (nie miałam jednak odwagi na testy DNA, zresztą, teraz to już i tak dla mnie nie ma większego znaczenia bo mój domniemany biologiczny ojciec od kilku lat już nie żyje).

214

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
anderstud napisał/a:

Zresztą nie bądźmy hipokrytami, gdyby naprawdę zależało Ci na nim jako swoim facecie na życie, to nawet piątka dzieci nie stanowiłaby problemu.

Tja...pojawia się nagle to tajemnicze uczucie potocznie miłością zwane i człowiek, żeby udowodnić, że kocha powinien przymknąć oko na wszelki niesprzyjające okoliczności i liczyć na to, że to wzniosłe uczucie wszystko pokona :-D

anderstud, zlituj się człowieku :-P

215 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-31 12:08:44)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Roxann jeżeli obecny facet bije na głowę nie tylko "w tym" nawet prezesa to niezły z niego jednak zawodnik i ancymon
może taki był a może nie, istotne że kręci,mota,przerzuca na Ciebie decyzje w pewnym sensie.
Wywołać w sobie emocje i uczucia jakby na zawołanie i niby pod kontrolą wcale nie jest trudno aktorzy to potrafią
to sztuka do opanowania ja to potrafiłem i pewnie potrafię tylko że to nietrwałe i niezbyt zdrowe - sztuczne a na dłuższą metę może być toksyczne i nałogowe takie odtwarzanie chodzi mi o to co widzisz i o to co może Twój obecny partner wyczynia świadomie nieświadomie..Wszystkie wywołane na jakby rozkaz w określonych sytuacjach emocje wytrenowane szybko się pojawiają i jeszcze szybciej mijają łatwo to pomylić że spontanicznością .
Uwierzyć można i jak się człowiek wyćwiczy naprawdę w prawie wszystko nawet we własną wielką miłość do młodszej kobiety .
Tak mnie naszło na refleksje na 4 stronie.Mężczyźni których znam a dożyli "cudem "do 50 i mają podobne perturbacje do Twojego faceta to rzadko który się nagle spontanicznie "nawrócił" choć i to widziałem tylko to znacznie znacznie rzadziej.

@newlife
Terapia Gestalt bywa  bardzo skuteczna jeżeli chodzi o rozliczanie dzieciństwa/przeszłości i rozwiązywanie problemów z wzorcami w relacjach związkach,ale to nie jest, popularny nurt w psychoterapii a przede wszystkim nie do pracy w pojedynkę tylko z samych książek.Ćwiczenia i zajęcia czasem w grupie są bardzo ważne.

216

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
anderstud napisał/a:

Moim zdaniem poruszanie zagadnienia pod tytułem "Mam dwuletnie dziecko, o którym ci nie powiedziałem" to i tak jest tylko zasłona dymna,
być może stały element gry, który pojawia się zawsze wtedy, gdy Pan Ładny zaczyna odczuwać znużenie relacją i dupa albo coś innego już go swędzi.
No nie wiem, tak to wygląda, jakby on się odpalał z tym dzieckiem na zawołanie, kiedy chce wywołać określoną reakcję u kobiet z którymi już potańczył
i przyszła pora wymiany na nowszy model, a że zakończenia i rozstania, to zawsze jest ta mniej lub bardziej nieprzyjemna część każdej relacji,
ma pod ręką historyjkę o małym brzdącu, która robi robotę i raczej pewne, że laska która to usłyszy, sama skieruje swoje kroki w stronę wyjścia.
Dlatego motyw dziecka pojawia się na końcu, a nie na początku historii, bo inaczej nie miałoby to żadnego sensu.

Nie sądzę. To raczej (jeszcze) nie ten etap. Poza tym mieliśmy dość sprecyzowane plany do końca roku,  w tym jakieś bilety rezerwacje itd.
W takich wypadkach wystarczy kilka razy powiedzieć "nie mam czasu", "nie mam jak" i efekt byłby podobny i to bez takiej siary.

anderstud napisał/a:

Zresztą nie bądźmy hipokrytami, gdyby naprawdę zależało Ci na nim jako swoim facecie na życie, to nawet piątka dzieci nie stanowiłaby problemu.
Także podejrzewam, że i Tobie też jest na rękę taki rozwój wypadków, bo może jest fajnie, miło, sympatycznie, świetny seks i dobrze się gada...
ale gdzieś tam wewnętrznie czujesz, że to nie TO i prędzej czy później kopniesz go w dupę bez żalu. Pytanie tylko prędzej czy później wink

Trudno powiedzieć, ale prawdę powiedziawszy gdybyśmy mieli i tak się rozstać to ta "bomba", mimo iż początkowo była szokiem, koniec końców spowoduje, że tego faceta nie będzie mi żal, tak jak nie żal mi "prezia".

217

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Trudno powiedzieć, ale prawdę powiedziawszy gdybyśmy mieli i tak się rozstać to ta "bomba", mimo iż początkowo była szokiem, koniec końców spowoduje, że tego faceta nie będzie mi żal, tak jak nie żal mi "prezia".

on i tak.z Was wszystkich będzie najmniej poszkodowany.

218

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
paslawek napisał/a:

Roxann jeżeli obecny facet bije na głowę nie tylko "w tym" nawet prezesa to niezły z niego jednak zawodnik i ancymon
może taki był a może nie, istotne że kręci,mota,przerzuca na Ciebie decyzje w pewnym sensie.

Dopiero teraz coraz wyraźniej widzę, jak bardzo ci obaj są do siebie podobni. Oczywiście pierwszy obrazek A. znacząco się różnił od Z. ale teraz? Prezes jest tylko ciut młodszy od A., obaj mają teraz malutkie dzieci w podobnym wieku (będące skutkiem/efektem zdrad czy romansów).
A może każdy, atrakcyjny 45+ latek tak ma? Tylko jedni rozwodzą, inni nie, jedni robią dziecko żonie "na zgodę", inni kochance, a inni zaliczają wpadki. Pochrzanione to wszystko hmm

219 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-10-31 15:15:56)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Poza tym umów się z Beckettem na kawę  wink

Oj nie! Beckett nie jest kompletnie w moim typie. Nawet gdyby się okazał najprzystojniejszym facetem na tej planecie wink

Nie jest w Twoim typie, bo zdajesz się wybierać mężczyzn z podwójnym życiem, skomplikowaną przeszłością i, dyplomatycznie rzecz ujmując, mających problemy z prawdomównością.
I jeszcze pół biedy byłoby, gdyby ograniczało się to tylko do podświadomej matrycy, schematu jakiegoś (jakiego to już zadanie dla psychologa i dla Ciebie) i po odkryciu prawdy, odrzucałabyś ich. Ty jednak brniesz dalej, usprawiedliwiasz go. Mimo że facet ewidentnie próbuje Tobą manipulować, robiąc z siebie ofiarę. No tak, zapewne wielce skrzywdzony zarówno przez żonę jak i kochankę/kochanki.

Na kawę powinnaś iść z moją kobietą, a nie ze mną. Miałybyście o czym sobie porozmawiać wink Nie brnij w to, słuchaj rozsądku, bo inaczej będziesz się wygrzebywała z toksycznej historii równie długo jak moja kobieta. I poszukaj sobie faceta w Twoim wieku, bez przeszłości. Tylko czy taki będzie interesujący i zapewni adrenalinę?

Roxann napisał/a:

A może każdy, atrakcyjny 45+ latek tak ma? Tylko jedni rozwodzą, inni nie, jedni robią dziecko żonie "na zgodę", inni kochance, a inni zaliczają wpadki. Pochrzanione to wszystko hmm

Nie.

220

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

AHA! Roxann vs Beckett!!! Let's Get Ready To Rumble! Idę po popcorn:)

221

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Ale ja jej bardzo dobrze życzę. Serio. I trzymam kciuki.
Natomiast uważam że nie odrobiła lekcji po romansie z żonatym.

222

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Ja myślę Roxann, że Ty trochę demonizujesz siebie. Stawiasz się w takim świetle (przed samą sobą), że Ty miałaś tak pogmatwana przeszłość, ze tylko osoba z równie pogamatwana przeszłością Ciebie zrozumie. Przez to usprawiedliwiasz wybryki (przeszłość) partnerów sądząc, że to może nawet lepiej, bo dzięki temu macie płaszczyznę porozumienia a co za tym idzie jest on ciekawszy. Tymczasem Ty, z tego co opowiadasz, jesteś osoba kierująca się w życiu jednak jakimiś wartościami (masz kręgosłup moralny), na którą można liczyć (gdybyś była lekkoduchem nie dałabyś sobie rady sama) i ogólnie myślę że wiele "bierzesz na klate". Problemy z emocjami masz ze względu na sytuację w rodzinie, ale Ty sama jesteś normalna. Do normalności też dążysz. Tymaczasem Twoi wybrańcy z własnej woli komplikują sobie życie - sobie i innym - często własnym dzieciom. Tak jak Twoi rodzice skomplikowali życie Tobie. Konkluzja jest taka, że dopóki będziesz myśleć o sobie jako "nienormalnej" dopóty będziesz przyciągać takich zakręconych (w negatywnym sensie) ludzi. To, że ktoś nie miał pigamtwanej przeszłości wcale nie oznacza, że nie zna życia. Może właśnie zna życie na tyle dobrze, aby wiedzieć jak ważne jest, aby na własne życzenie go nie spieprzyć? Ty po prostu szukasz silnej osobowości. Tacy istnieją i nie koniecznie muszą być cwaniakami.

223

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
beckett napisał/a:

Ty jednak brniesz dalej, usprawiedliwiasz go. Mimo że facet ewidentnie próbuje Tobą manipulować, robiąc z siebie ofiarę. No tak, zapewne wielce skrzywdzony zarówno przez żonę jak i kochankę/kochanki.

Oj Beckett, Beckett... jak myślisz dlaczego osoby w tym wątku sugerowały, że zachowuję się jak damska wersja Ciebie?
Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz wink

beckett napisał/a:

  I poszukaj sobie faceta w Twoim wieku, bez przeszłości. Tylko czy taki będzie interesujący i zapewni adrenalinę?

Facet w moim wieku bez przeszłości? Może jeszcze mieszkający z mamusią prawiczek? Beckett o czym Ty piszesz?

beckett napisał/a:

Natomiast uważam że nie odrobiła lekcji po romansie z żonatym.

Serio? Mógłbyś rozwinąć?
Przecież nikt na czole nie ma wypisanego czy jest żonaty i ile ma dzieci. Ja nauczona doświadczeniem na samym początku dość stanowczo podeszłam do kwestii wyjaśnienia stanu cywilnego i ew potomstwa. Co do rozwodu i tego, że mieszka sam szybko miałam pewność, dość szybko też poznałam córkę, więc jaki zrobiłam Twoim zdaniem błąd? O drugim dziecku nawet jego córka nie wie. Nie da się wszystkiego sprawdzić. Nic nie wskazywało, że coś przede mną ukrywa.
Zresztą wypowiadała się w tym wątku osoba, która poznała faceta wprawdzie po rozwodzie, który jednak zapomniał powiedzieć, że wprawdzie raz się rozwiódł ale zdążył już ożenić po raz drugi i spłodzić dziecko.
Takie rzeczy, szczególnie kiedy się mieszka w dużym mieście i poznaje osobę "od zera" są szalenie trudne do sprawdzenia. W przypadku pana Z. przecież też o jego żonie dowiedziałam się poprzez własne "śledztwo", nie od niego.

224 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-10-31 17:59:33)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
gracjana1992 napisał/a:

Ja myślę Roxann, że Ty trochę demonizujesz siebie. Stawiasz się w takim świetle (przed samą sobą), że Ty miałaś tak pogmatwana przeszłość, ze tylko osoba z równie pogamatwana przeszłością Ciebie zrozumie. Przez to usprawiedliwiasz wybryki (przeszłość) partnerów sądząc, że to może nawet lepiej, bo dzięki temu macie płaszczyznę porozumienia a co za tym idzie jest on ciekawszy. Tymczasem Ty, z tego co opowiadasz, jesteś osoba kierująca się w życiu jednak jakimiś wartościami (masz kręgosłup moralny), na którą można liczyć (gdybyś była lekkoduchem nie dałabyś sobie rady sama) i ogólnie myślę że wiele "bierzesz na klate". Problemy z emocjami masz ze względu na sytuację w rodzinie, ale Ty sama jesteś normalna. Do normalności też dążysz. Tymaczasem Twoi wybrańcy z własnej woli komplikują sobie życie - sobie i innym - często własnym dzieciom. Tak jak Twoi rodzice skomplikowali życie Tobie. Konkluzja jest taka, że dopóki będziesz myśleć o sobie jako "nienormalnej" dopóty będziesz przyciągać takich zakręconych (w negatywnym sensie) ludzi. To, że ktoś nie miał pigamtwanej przeszłości wcale nie oznacza, że nie zna życia. Może właśnie zna życie na tyle dobrze, aby wiedzieć jak ważne jest, aby na własne życzenie go nie spieprzyć? Ty po prostu szukasz silnej osobowości. Tacy istnieją i nie koniecznie muszą być cwaniakami.

Sporo racji w tym co piszesz. Jednak moje podejście nie jest nieuzasadnione. Osoby, które mają same pogmatwane życie, lepiej są w stanie zrozumieć drugą osobę i zaakceptować pewne rzeczy. Ja przecież już po panu Z. poznałam porządnego wolnego faceta, niewiele starszego z poważanej rodziny i wszystko się pięknie układało, "miał być ślub", dopóki płynąc na fali "szczęścia" nie zdobyłam się na odwagę i ryzyko i nie zabrałam go do swoich Rodziców. On mi tego nie powiedział wprost, ale czułam, że jego stosunek do mnie się po tym zmienił - pojawił dystans. Miało być miło, ważny (dla mnie, dla nas) moment.. a skończyło kłótnią, wyzywaniem i moim płaczem. On ewidentnie nie wiedział jak się zachować. Potem doszło moje poronienie i cały związek i marzenia o domku z płotkiem szlag trafił.
EDIT:  tu nie chodzi tylko o dzieciństwo, bo przecież to cały czas trwa a ja już jestem współuzależniona i łączy mnie z Rodzicami toksyczna miłość. Z tymże od ponad 10l głównie na odległość. To jest droga bez wyjścia bo ja ich nie wyrzeknę (jednak mnie wychowali i były też miłe chwile) a oni już nie zmienią poza tym mają już swoje lata.. tata jak wspomniałam dobiega 90-siątki, mama trochę młodsza.

225

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Oj Beckett, Beckett... jak myślisz dlaczego osoby w tym wątku sugerowały, że zachowuję się jak damska wersja Ciebie?
Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz wink

Nie przeczę. Ty, ja i moja dziewczyna mamy w kwestii budowania relacji podobne problemy, wbrew pozorom.
Nie chcę się bawić w psychologizowanie, bo w moim wykonaniu to amatorszczyzna. Pisałem sporo w swoim wątku. Co więcej, historie rodzinne, te z dzieciństwa, też mają swoje punkty wspólne.

Roxann napisał/a:

Facet w moim wieku bez przeszłości? Może jeszcze mieszkający z mamusią prawiczek? Beckett o czym Ty piszesz?

Bez przeszłości w postaci żony, dzieci, zdrad, kochanek. Takich trzydziestoparolatków jest wielu. Tylko że...tak wiem...są nieinteresujący, mało męscy, niedoświadczeni, prawda? smile


Roxann napisał/a:

Serio? Mógłbyś rozwinąć?
Przecież nikt na czole nie ma wypisanego czy jest żonaty i ile ma dzieci.

Zgadza się.
Ale w tamtej relacji tkwiłaś mimo poznania prawdy.
I w tej też wydaje mi się że zamierzasz tkwić. Bo zamiast wykluczyć faceta, nie wykluczasz niczego smile

226 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-01 12:00:33)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
beckett napisał/a:

Nie przeczę. Ty, ja i moja dziewczyna mamy w kwestii budowania relacji podobne problemy, wbrew pozorom.

beckett napisał/a:

I w tej też wydaje mi się że zamierzasz tkwić. Bo zamiast wykluczyć faceta, nie wykluczasz niczego smile

Ten mój wątek pozwolił mi zrozumieć pewna rzecz, która dotyczy również Ciebie, wiesz jaką?

Roxann napisał/a:
terazszczesliwa napisał/a:

Kobiety są mistrzami świata od pisania facetom usprawiedliwien.

Wygląda na to, że tak, ale pod jednym warunkiem - że coś do nich czują.
Gdyby nie to, tematu w ogóle by nie było o czym zresztą pisałam wcześniej.

Jak widać nie tylko kobiet to się tyczy, ale też mężczyzn.
Właśnie to mnie najbardziej w Twoim wątku zdumiewało, wręcz irytowało, że nie kojarzysz zupełnie faktów, że okopałeś się w swojej własnej wizji Pani Dr i nikt i nic Ci nie przemówi do rozsądku, że ona wcale nie jest taka nieskazitelna, jak ją sam przedstawiasz.
W ogóle kuriozalnie brzmią z Twoich ust słowa skierowane do mnie:

beckett napisał/a:

Ty jednak brniesz dalej, usprawiedliwiasz go. Mimo że facet ewidentnie próbuje Tobą manipulować, robiąc z siebie ofiarę. No tak, zapewne wielce skrzywdzony zarówno przez żonę jak i kochankę/kochanki.

Wcześniej nazwałabym Cię hipokrytą, ale teraz jestem skłonna Cię zrozumieć, że Ty zwyczajnie do takiego stopnia zakochałeś się w tej kobiecie, że z wszystkiego napiszesz jej usprawiedliwienie, byleby nie zburzyć jej idealnego, wykreowanego w Twojej głowie wizerunku który kochasz.

EDIT: W tym wątku padła taka wypowiedź:

anla napisał/a:

Wizerunek mężczyzny, którego opisujesz wygląda na rasowego: przystojny, zadbany, inteligentny, twardo stąpający po ziemi (dorosła córka, mieszkająca oddzielnie i kibicująca ojcowi raczej problemem nie jest). No kto by takiego nie chciał ? Chyba każda, niezależnie od domu, z którego pochodzi.

Skoro tak, to dlaczego i Ty i większość tu piszących uważa, że powinnam dać sobie z nim spokój, jak myślisz? Ja zapewne też bym na wszystkie "przeciw" wymyśliła jakieś usprawiedliwienia, które pozwoliłyby mi nadal w tym związku być i pielęgnować w głowie ten jego zacytowany wyżej obraz.
Tylko wtedy, jak się przeciwstawi pewne fakty i te moje tłumaczenia, z tego jego obrazu powstaje jakaś niewyobrażalna karykatura.

Pamiętasz co o Twojej Pani Dr pisałam, zbierając to co o niej piszesz do kupy?

Roxann napisał/a:

jak się zbierze wszystko do kupy powstaje groteskowy wręcz obraz postaci czy też całego tego "związku". W sumie nie ma przymusu pisania tu całej prawdy  (w końcu jakie ma znaczenie czy jego panna jest lekarzem, prawnikiem czy ekspedientką itd.), ale... jakoś ciężko sobie wyobrazić niezależną, ułożoną, atrakcyjną Panią dr, która nie ma komputera, nie umie samodzielnie podejmować decyzji, jest niestabilna emocjonalnie, niby taka atrakcyjna z wianuszkiem adoratorów wokół, którzy jej nadskakują, a zaciążyła z żonatym i dzieciatym facetem, którego praktycznie nie znała, dla którego była tylko kochanką (desperacja?). I to nie jest złośliwość Beckett, ani żadne wylewanie jadu - to tylko PODSUMOWANIE tego co SAM o niej pisałeś. Jeżeli uważasz to za obrazę, to miej do siebie pretensje.

227

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

anderstud, Bekasmiechu i kilka innych osob trafnie podsumowali to, co mozna o tym typku sądzić.  Dziwię się, jak wo ogole można rozważać jakiekolwiek kontakty z tak obleśnym, obrzydliwym gnojem. Facet od początku postępował nie fair
a już te teksty, że dziecko z wpadki... 50 latek nie wie, skąd dzieci się biorą?
babiarz , oszust, kłamca uważający,że kobiety są tak głupie,że łykną jego bajeczki
no może łykną - ale zaraz zwrócą..

228

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
cataga napisał/a:

anderstud, Bekasmiechu i kilka innych osob trafnie podsumowali to, co mozna o tym typku sądzić.  Dziwię się, jak wo ogole można rozważać jakiekolwiek kontakty z tak obleśnym, obrzydliwym gnojem. Facet od początku postępował nie fair
a już te teksty, że dziecko z wpadki... 50 latek nie wie, skąd dzieci się biorą?
babiarz , oszust, kłamca uważający,że kobiety są tak głupie,że łykną jego bajeczki
no może łykną - ale zaraz zwrócą..

Jak widać miłość bywa ślepa a "bajeczki" łykają nie tylko kobiety.
Może i ja powinnam swojego Misia bronić, jak Beckett swoją Lady?
50-ciolatek, który tylko co rozwód może i dostał amnezji - wiadomo dziecko już dorosłe, (ex)żona być może nie musiała się już zabezpieczać itd.
Ale 35-ciolatka i to po studiach medycznych też takiej amnezji dostała? Wygląda to już jak jakaś choroba cywilizacyjna wink
Beckett szybciej by komuś oczy wydrapał, niż pozwolił nazwać ją k.wą, oszustką, manipulantką itd. bo przecież "ona taka nie jest". A jak tylko zamknął drzwi rozważała powrót do kochanka, nie zważając, że ma żonę i małe dziecko. A jak ten ją kopnął to potulnie wróciła do niego Ale i to sobie Beckett jakoś przetłumaczył i nadal uważa ją za chodzący ideał.
A mi zarzuca, że zamiast od razu go wykluczyć ze swojego życia, nic nie wykluczam. big_smile
Ach te podwójne standardy! wink

.

229

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Więc zadbaj o swoje interesy Roxann. Zakochał się? Niech nada Ci status 2 żony, a Ty zadbaj o  umowę małżeńską, która będzie Ci gwarantować solidne alimenty w razie rozwodu. To dobry prawnik przygotuje. Jesteś na takim etapie życiowym że  pasowałby Ci status Pani X -żony i  niezagrożonej  samotnym macierzyństwem 40 latki.
A wiernych mężczyzn to jak już chcesz szukać, to chyba tylko wśród młodych, z ideałami, a i tak mogą po 20 latach coś odwalić.

230 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-11-02 11:25:58)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
terazszczesliwa napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Więc zadbaj o swoje interesy Roxann. Zakochał się? Niech nada Ci status 2 żony, a Ty zadbaj o  umowę małżeńską, która będzie Ci gwarantować solidne alimenty w razie rozwodu. To dobry prawnik przygotuje. Jesteś na takim etapie życiowym że  pasowałby Ci status Pani X -żony i  niezagrożonej  samotnym macierzyństwem 40 latki.
A wiernych mężczyzn to jak już chcesz szukać, to chyba tylko wśród młodych, z ideałami, a i tak mogą po 20 latach coś odwalić.

Ty jej na trzeźwo radzisz zawrzeć związek małżeński z podwójnym alimenciarzem? Wiesz jakie dla niej miało by to skutki prawne?

A Ty na trzeżwo doczytałaś, że proponuję umowę małżeńską? I wyobraż sobie, że płacący alimenty to nie tylko biedni Panowie spod budki z piwem .:D
Bo chyba tylko takie masz wyobrażenia.
Tak, proponuję jej wyjście z roli niby to wyzwolonej kobiety,  a tak naprawdę panny do zabawy, jak napisał Anderstud. I zadbanie o swoje interesy,  nie kanonizację na Matkę Polkę Siłaczkę, co  takie nad Wisłą powszechne.

I dla precyzji: córka dorosła, i lada moment będzie samodzielna, więc alimenty tylko na 1 dziecko.
Ja oceniam Pana kłamstwo równie krytycznie ale to Roxann ma pełen obraz sytuacji i mimo wszystko to jej życie, i z perspektywy siedzących nad rodzinnym rosołem z mężem Pań może to wyglądać inaczej.
Ja też mogę mieć inną perspektywę, bo nie potrzebuję już się spełniać jako żona i matka, ale na chwilę można z własnych butów wyjść.

231 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-02 20:18:59)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Ela210 napisał/a:

I dla precyzji: córka dorosła, i lada moment będzie samodzielna, więc alimenty tylko na 1 dziecko.
Ja oceniam Pana kłamstwo równie krytycznie ale to Roxann ma pełen obraz sytuacji i mimo wszystko to jej życie, i z perspektywy siedzących nad rodzinnym rosołem z mężem Pań może to wyglądać inaczej.
Ja też mogę mieć inną perspektywę, bo nie potrzebuję już się spełniać jako żona i matka, ale na chwilę można z własnych butów wyjść.

Zgadzam się z Tobą. Dobrze jest poczytać różne komentarze, poszerzyć perspektywę o opinie osób stojących "z boku", z podobnymi problemami, ale decyzja i tak należy od nas bo to nasze życie. Sami musimy w zgodzie ze sobą zastanowić co jest dla nas ważne a co ważniejsze, na co możemy przymknąć oko a na co nie.
Beckett zapewne też zdecydował, że uroda Pani dr, jej status społeczny i inne zalety, jak dbanie o dom, pasje itd., są w dla niego (naj)ważniejsze, dlatego przymyka oko na jej wady, przeszłość itd., a to czy jej ciąża to wynik wpadki, czy też perfidnej próby złapania żonatego kochanka na dziecko, ma dla niego jak widać drugorzędne znaczenie.
Co z tego, że np. teraz poznam faceta w swoim wieku pragnącego rodziny, bez przejść w postaci żony czy dzieci, jak nie będzie on dla mnie interesujący jako partner ani do rozmów,  spędzania wolnego czasu, czy alkowy. Oboje będziemy się tylko w tej relacji męczyć.
Jeżeli na tych trzech płaszczyznach się układa(ło), a facet formalnie jest wolny (po rozwodzie), to jaki jest sens w u(nie)szczęśliwianiu siebie na siłę?
Najważniejsze w tym momencie dla mnie jest to, że on jest po rozwodzie i nie ja byłam jego przyczyną oraz to, że to drugie dziecko pojawiło się na świecie, zanim my się poznaliśmy. Resztę być może da się jakoś poukładać. Być może, ale chyba warto dać szansę, choćby spróbować. Jak dotąd całkiem fajnie nam to wychodziło. Cytując już klasyka Becketta "czas pokaże, albo pokarze". wink

232 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-11-02 23:16:11)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Roxann, ale to właśnie to z czym czołga się Beckett...
Jakim cudem kłamca może być atrakcyjny... kiedy może nie kłamie za bardzo ? Albo tylko trochę ?
Nie chcę się czepiać i wiem, że to Twoje życie.

233

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
random.further napisał/a:

Roxann, ale to właśnie to z czym czołga się Beckett...
Jakim cudem kłamca może być atrakcyjny... kiedy może nie kłamie za bardzo ? Albo tylko trochę ?
Nie chcę się czepiać i wiem, że to Twoje życie.

Kłamca, nie kłamca. Myślę, że większość z nas ma swoje tajemnice o których woli nie mówić. Często na zasadzie "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz".
Zamierzam iść za ciosem i postanowiłam, że w następnym tygodniu chcę pojechać do Rodziców... z nim. Nie by przedstawić go jako swego narzeczonego, tylko by nie być sama.
To co się tam dzieje zaczyna mnie przerastać. Na starość kompletnie im odbiło.
Kiedy wczoraj po rozmowie tel z Rodzicami byłam bardzo roztrzęsiona A. przyjechał w ciągu 5 min. Wtedy jego "chodź, przytul się do mnie" było najcudowniejszą rzeczą, jaką tylko mogłam sobie w tamtym momencie wymarzyć. Chyba pół h tak trwaliśmy w milczeniu a on tylko mnie głaskał po włosach. Potem opowiedziałam mu wszystko.
Na co on: "nie zostawię cię z tym samą, damy radę".

234

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Cześć,

Wypowiem się za siebie. Każdy popełnia błędy i każdy ma różne nomen omen "wpadki". Nie znasz historii ani jego rozstania z żoną ani matką tego młodszego dziecka i nie poznasz jej, bo będziesz znać jego wersję. Dopiero poznając go, jego zachowania, to kim jest, będziesz w stanie domyśleć się jak to było, co mógł zrobić itp.

Dla mnie zatajenie czegoś takiego jest jak kłamstwo i czerwona lampka,  choć rozumiem, że facet mógł się bać powiedzieć, nie wiedząc jak zareagujesz, albo że to dla Ciebie może być niekorzystne, lub przez wstyd - wstydzi się tej wpadki (przeżyłam parę związków mojego byłego z którym mam dzieci, wszystkie jego kobiety, jak jeden mąż mówiły mi, że on dzieci ukrywał na początku, łącznie z wyjmowaniem fotelików z auta jak gdzieś jechali i o tym, że on ma dzieci dowiadywały się z poślizgiem).

To dziecko zawsze będzie "gdzieś tam z tyłu". Nie wiadomo tez jakie emocje beda u niego do tego dziecka potem. Moze chcieć mieć jakas relacje.  Jak nie będzie brał go na weekendy, wakacje, święta to nie wpłynie na WAS aż tak, jak regularne bycie ojcem i konieczność dzielenia czasu.  Ale ja po takim zatajeniu, miałabym z tyłu głowy już lamkę ostrzegawczą. Chociaż relacji jak fajna, nie przekreślałabym tylko z tego powodu smile

235

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Kłamca, nie kłamca. Myślę, że większość z nas ma swoje tajemnice o których woli nie mówić. Często na zasadzie "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz".
Zamierzam iść za ciosem i postanowiłam, że w następnym tygodniu chcę pojechać do Rodziców... z nim. Nie by przedstawić go jako swego narzeczonego, tylko by nie być sama.
To co się tam dzieje zaczyna mnie przerastać. Na starość kompletnie im odbiło.
Kiedy wczoraj po rozmowie tel z Rodzicami byłam bardzo roztrzęsiona A. przyjechał w ciągu 5 min. Wtedy jego "chodź, przytul się do mnie" było najcudowniejszą rzeczą, jaką tylko mogłam sobie w tamtym momencie wymarzyć. Chyba pół h tak trwaliśmy w milczeniu a on tylko mnie głaskał po włosach. Potem opowiedziałam mu wszystko.
Na co on: "nie zostawię cię z tym samą, damy radę".

Zupełnie jakbym czytała Becketta.
"Powiedziała, że mnie nie kocha, ale przecież większość ludzi też może sobie tak mówić.
Potem wymyśliłem pretekst, żeby wywrzeć na niej presję emocjonalną. A kiedy mi się udało zmusić ją w ten sposób do przyjazdu do mnie, powiedziała, że jednak mnie kocha, i że wszystko będzie dobrze.
Fotostory ze ślubu i z miodowego miesiąca na Bali wkleję tu najpóźniej za miesiąc."

Przykro mi Roxann, ale tak to mniej więcej brzmi.
To jasne, że każdy człowiek ma jakieś trupy w szafie. Ale naprawdę czym innym jest zasuszona mumia nie wiem - pradziadka syfilityka, a czym innym świeżutkie maleństwo, którego istnienie on z premedytacją przed Tobą ukrył.
To nie są tajemnice kalibru, że nosi damskie stringi i w sumie trochę niezręcznie było mu się do tego przyznać od razu na pierwszej, czy drugiej randce.

236

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Nie sądzę by Roxann stosowała taką idealizacje i związku i partnera jak to robił Beckett przez niemal rok.

237

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Nie wiem czy idealizuję, staram się tego nie robić, nie nakręcać, nie tłumaczyć. Na spokojnie zastanowić się co ja mam z tej relacji, co poświęcam itd. Dopiero 2 tyg. minęły od tej "bomby" a ja na głowie mam nie mniejszy problem - swoich Rodziców, którym na emeryturze się chyba nudzi i za cel i sens reszty życia obrali jak najbardziej uprzykrzyć sobie nawzajem życie i innym.
Rozwód 80-sięciolatków.. to jest jakaś masakra.
Jestem mu bardzo wdzięczna, że chce mi pomóc tą sytuację jakoś ogarnąć, bo ja naprawdę już nie mam do nich siły hmm
Nie sposób być ze sobą by było fajnie, jak nie ma większych problemów. Ważne by też mieć wsparcie, kiedy jej potrzebujemy. 
A teraz ja go bardzo potrzebuję.

238

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Nie wiem czy idealizuję, staram się tego nie robić, nie nakręcać, nie tłumaczyć. Na spokojnie zastanowić się co ja mam z tej relacji, co poświęcam itd. Dopiero 2 tyg. minęły od tej "bomby" a ja na głowie mam nie mniejszy problem - swoich Rodziców, którym na emeryturze się chyba nudzi i za cel i sens reszty życia obrali jak najbardziej uprzykrzyć sobie nawzajem życie i innym.
Rozwód 80-sięciolatków.. to jest jakaś masakra.

Roxann, ale u Ciebie nieco zaburzyły się rodzinne proporcje.
Twoi rodzice są dorośli, i nie są Twoimi dziećmi, abyś musiała im wybijać z głowy głupie (Twoim zdaniem) pomysły, przywodzić ich do rozsądku, czy brać na swoje barki utrzymanie rozejmu i dobrych stosunków między nimi.
Zachowujesz się tak, jakbyś to Ty była matką swoich rodziców. Ani im, ani Tobie nie jest to do niczego potrzebne.
Rozwód to w ogóle jest masakra, niezależnie od tego ile delikwenci mają lat, czy 30, czy 80. Ale jeśli chcą się rozwieść, a przewija się to w Twoich postach od dosyć dawna, to czemu im wzbraniasz?
Masz misję zbawiania świata?
Przyjmij do wiadomości, że Twoi rodzice to dorośli, mocno dojrzali ludzie, którzy mają prawo podejmować własne decyzje niezależnie od tego, jak bardzo się z tym nie zgadzasz. Dlaczego nie mieliby się rozwieść jeśli tego chcą?

Roxann napisał/a:

Jestem mu bardzo wdzięczna, że chce mi pomóc tą sytuację jakoś ogarnąć, bo ja naprawdę już nie mam do nich siły hmm

Wcale nie musisz ogarniać tej sytuacji. Pozwól rodzicom decydować o sobie. Niezależnie od tego, czego byś nie zrobiła, możesz na głowie stawać, a oni jak chcą, to się rozwiodą. Nie widzę tu żadnej alarmowej sytuacji, która wymagałaby Twojej reakcji. Jedyne co możesz zrobić, to zostawić rodziców w spokoju i zająć się swoimi problemami, których przecież masz niemało.

Roxann napisał/a:

Nie sposób być ze sobą by było fajnie, jak nie ma większych problemów. Ważne by też mieć wsparcie, kiedy jej potrzebujemy. 
A teraz ja go bardzo potrzebuję.

Mam wrażenie, że rozwód Twoich rodziców, który przecież nie jest dla Ciebie nową wiadomością, ani żadnym świeżym szokiem, ma służyć Tobie samej do udowodnienia, że pan ładny jednak jest spoko. Zupełnie jakbyś natychmiast potrzebowała substytutu, dzięki któremu nie masz szans zostać sam na sam z własnymi myślami i decyzjami.

239

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Nie wiem czy idealizuję, staram się tego nie robić, nie nakręcać, nie tłumaczyć. Na spokojnie zastanowić się co ja mam z tej relacji, co poświęcam itd. Dopiero 2 tyg. minęły od tej "bomby" a ja na głowie mam nie mniejszy problem - swoich Rodziców, którym na emeryturze się chyba nudzi i za cel i sens reszty życia obrali jak najbardziej uprzykrzyć sobie nawzajem życie i innym.
Rozwód 80-sięciolatków.. to jest jakaś masakra.

Roxann, ale u Ciebie nieco zaburzyły się rodzinne proporcje.
Twoi rodzice są dorośli, i nie są Twoimi dziećmi, abyś musiała im wybijać z głowy głupie (Twoim zdaniem) pomysły, przywodzić ich do rozsądku, czy brać na swoje barki utrzymanie rozejmu i dobrych stosunków między nimi.
Zachowujesz się tak, jakbyś to Ty była matką swoich rodziców. Ani im, ani Tobie nie jest to do niczego potrzebne.
Rozwód to w ogóle jest masakra, niezależnie od tego ile delikwenci mają lat, czy 30, czy 80. Ale jeśli chcą się rozwieść, a przewija się to w Twoich postach od dosyć dawna, to czemu im wzbraniasz?
Masz misję zbawiania świata?
Przyjmij do wiadomości, że Twoi rodzice to dorośli, mocno dojrzali ludzie, którzy mają prawo podejmować własne decyzje niezależnie od tego, jak bardzo się z tym nie zgadzasz. Dlaczego nie mieliby się rozwieść jeśli tego chcą?

Roxann napisał/a:

Jestem mu bardzo wdzięczna, że chce mi pomóc tą sytuację jakoś ogarnąć, bo ja naprawdę już nie mam do nich siły hmm

Wcale nie musisz ogarniać tej sytuacji. Pozwól rodzicom decydować o sobie. Niezależnie od tego, czego byś nie zrobiła, możesz na głowie stawać, a oni jak chcą, to się rozwiodą. Nie widzę tu żadnej alarmowej sytuacji, która wymagałaby Twojej reakcji. Jedyne co możesz zrobić, to zostawić rodziców w spokoju i zająć się swoimi problemami, których przecież masz niemało.

Roxann napisał/a:

Nie sposób być ze sobą by było fajnie, jak nie ma większych problemów. Ważne by też mieć wsparcie, kiedy jej potrzebujemy. 
A teraz ja go bardzo potrzebuję.

Mam wrażenie, że rozwód Twoich rodziców, który przecież nie jest dla Ciebie nową wiadomością, ani żadnym świeżym szokiem, ma służyć Tobie samej do udowodnienia, że pan ładny jednak jest spoko. Zupełnie jakbyś natychmiast potrzebowała substytutu, dzięki któremu nie masz szans zostać sam na sam z własnymi myślami i decyzjami.

Idealne podsumowanie.

240

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Zatajanie tego, że ma się 2-letnie dziecko to nie jest "jakas tam tajemnica o której nie chce się mowic". To jest gruby kaliber, który będzie miał wpływ na wasze życie.
Może faktycznie, tak jak Ela pisała, dopiero wasz ślub byłby dowodem, że on nie traktuje Cię tak jak opisał to anderstud.

241 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-04 17:45:28)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Przykra sprawa z rodzicami, że po tylu wspólnych latach decydują się rozstać.
Musisz mimo wszystko być z nimi mocno zżyta, skoro tak bardzo chcesz temu zapobiec. Dwie przykre sprawy akurat zesżły się niejako w jednym czasie. Tylko czy teraz, próbując szukać pomocy i wsparcia u swojego wybranka, nie oddalasz w pewien sposób ostatecznej dezycji co do Waszego związku? Nachodzą Cię wątpliwości, to zrozumiałe, próbujesz racjonalnie i na spokojnie wszystko ogarnąć, co się nieczęsto zdarza a bywa bardzo skuteczne smile Nie uważasz mimo wszystko, że zaangażowanie się w sprawę Twoich rodziców i jego wspieranie Cię w tym, nie da rady wybielić jego oczywistej winy i krzywdy, jaką Ci wyrządził? Rozumiem, że jednak Ci na nim zależy, bo pomimo sporej wagi występku, jakim jest niewątpliwie zatajenie faktu posiadania dziecka, jesteś gotów przyjąć jego pomoc w Twojej roli mediatora w sprawie rozstania Twoich rodziców.

242 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-11-04 19:29:01)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Przykra sprawa z rodzicami, że po tylu wspólnych latach decydują się rozstać.
Musisz mimo wszystko być z nimi mocno zżyta, skoro tak bardzo chcesz temu zapobiec..

Cóż, prawda taka, że mam tylko ich. A Rodziców się nie wybiera. Poza tym umówmy się, zważywszy na wiek pewnie będę ich miała jeszcze co najwyżej przez kilka lat. Łatwiej mi było 'uciec' z domu kilkanaście lat temu, niż teraz (już staruszków) ot tak zostawić. BTW to niebywałe (niestety nie w pozytywnym słowa tego znaczeniu), że niby już narzekają na zdrowie, ale do kłótni im go nie brakuje hmm  I naprawdę nie wiem ile w tym rzeczywistych żalów i tej chęci rozwodu, co desperackiej próby zwrócenia na siebie (mojej?) uwagi. sad

bagienni_k napisał/a:

Nie uważasz mimo wszystko, że zaangażowanie się w sprawę Twoich rodziców i jego wspieranie Cię w tym, nie da rady wybielić jego oczywistej winy i krzywdy, jaką Ci wyrządził? Rozumiem, że jednak Ci na nim zależy, bo pomimo sporej wagi występku, jakim jest niewątpliwie zatajenie faktu posiadania dziecka, jesteś gotów przyjąć jego pomoc w Twojej roli mediatora w sprawie rozstania Twoich rodziców.

Szczerze? Nie myślę teraz o tym. Obu spraw nie da się rozwiązać ot tak. Bo i nie ma z nich dobrego wyjścia. Teraz muszę coś zrobić w sprawie rodziców, a co z nami to rzecz drugorzędna w tym momencie. Jak rzeczywiście mi pomoże i stanie na wysokości zadania, to będę się potem zastanawiała, co dalej. Jeśli nawali, sprawa jasna. To nie papierek świadczy o dowodzie "poważnego" traktowania, szacunku itd. tylko czy możemy na daną osobę liczyć w kryzysowych sytuacjach.

IsaBella77 napisał/a:

Roxann, ale u Ciebie nieco zaburzyły się rodzinne proporcje.
Twoi rodzice są dorośli, i nie są Twoimi dziećmi, abyś musiała im wybijać z głowy głupie (Twoim zdaniem) pomysły, przywodzić ich do rozsądku, czy brać na swoje barki utrzymanie rozejmu i dobrych stosunków między nimi.
Zachowujesz się tak, jakbyś to Ty była matką swoich rodziców. Ani im, ani Tobie nie jest to do niczego potrzebne.
Rozwód to w ogóle jest masakra, niezależnie od tego ile delikwenci mają lat, czy 30, czy 80. Ale jeśli chcą się rozwieść, a przewija się to w Twoich postach od dosyć dawna, to czemu im wzbraniasz?
Masz misję zbawiania świata?
Przyjmij do wiadomości, że Twoi rodzice to dorośli, mocno dojrzali ludzie, którzy mają prawo podejmować własne decyzje niezależnie od tego, jak bardzo się z tym nie zgadzasz. Dlaczego nie mieliby się rozwieść jeśli tego chcą?

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeżeli ludzie się rozwodzą w wieku 40- czy też 50-ciu lat są jeszcze zwykle samodzielni, sami przed ten rozwód mogą przejść, mniej lub bardziej dbając o swój interes i zacząć życie od nowa. A 80-latkowie? Oni już nie są do końca samodzielni i nie będą. Owszem, wiadomość ta nie jest dla mnie nowym szokiem, ale … myślałam, że jak to u nich kurz opadnie i będzie chwila spokoju... no właśnie chwila. Oni mają na tyle duży dom, że mogliby się nawet nie widywać, często tak bywało, że nie rozmawiali ze sobą tygodniami i choć wiem jak to zabrzmi ale to by było najlepsze rozwiązanie, przynajmniej względny spokój. Ale wystarczy iskra i zaczyna wszystko od nowa.
Ja wcale nie chcę być dla nich matką, czy mediatorem, ale siłą rzeczy jestem w to wciągana: raz jedno raz drugie dzwoni nadając na siebie nawzajem, każde chce bym stanęła po jego stronie, chce rozwodu z orzeczeniem, chce bym w tym pomogła a najlepiej zabrała do siebie bo inaczej nie chcą żyć (tak są szantaże, że się zabiją).
Ja już psychicznie nie daję rady i bardzo cieszę się, że A. ze mną tam pojedzie. Nawet nie chcę by mi pomagał czy tym bardziej wyręczał w rozmowie, ale by po prostu był. Też nie chcę bo i nie powinnam prowadzić teraz auta.

243

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

"Kiedy wczoraj po rozmowie tel z Rodzicami byłam bardzo roztrzęsiona A. przyjechał w ciągu 5 min. Wtedy jego "chodź, przytul się do mnie" było najcudowniejszą rzeczą, jaką tylko mogłam sobie w tamtym momencie wymarzyć. Chyba pół h tak trwaliśmy w milczeniu a on tylko mnie głaskał po włosach. Potem opowiedziałam mu wszystko.
Na co on: "nie zostawię cię z tym samą, damy radę"."
Kamera oddala się, chwyta ostatnie promienie zachodzącego słońca, romantyczna muzyka, napisy końcowe... MAMY TO! Łzy lecą ciurkiem:)
Oj Roxann, jak tak dalej pójdzie, przebijesz Becketta. Najwidoczniej niektórzy są podatni na takie bajeczki, jakie opowiada twój starszy pan. Pyk i nie ma 2-latka z wpadki!

244 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-04 20:51:00)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

Kamera oddala się, chwyta ostatnie promienie zachodzącego słońca, romantyczna muzyka, napisy końcowe... MAMY TO! Łzy lecą ciurkiem:)
Oj Roxann, jak tak dalej pójdzie, przebijesz Becketta. Najwidoczniej niektórzy są podatni na takie bajeczki, jakie opowiada twój starszy pan. Pyk i nie ma 2-latka z wpadki!

Jest, ale w tej chwili go nie ma w moim zyciu a ja mam inny problem na głowie. Ktoś z boku patrząc mógłby powiedzieć, że teraz to ja go wykorzystuję. Jednak on zaproponował swoje wsparcie sam. Zawsze byłam Zosią samosią i pewnie gdyby nie tamta "bomba" nic bym mu nie powiedziała, a tak... jak mówiłam poszłam za ciosem. Też byłam ciekawa jego reakcji. Ale deklaracja to jedno, a co zrobi, jak zachowa to drugie. Już się na 1 facecie przejechałam - nie udźwignął tego. Dla niego to był jednak zbyt duży kontrast - jego super rodzina, do porzygania idealna, a tu "moja" patologia.
Po co mam czekać kilka msc. Jak teraz da ciała, to temat skończony.

EDIT: żeby nie było, że temat/problem zastępczy sama znalazłam. Z Rodzicami był spokój przez dłuższy czas bo nie gadali ze sobą. Kłótnia zaczęła 1 listopada. Nie wiem kto zaczął, ale ojciec kazał mojej matce iść na grób swego kochanka sprzed ponad 30l (mojego domniemanego ojca). I poszło... hmm

245

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeżeli ludzie się rozwodzą w wieku 40- czy też 50-ciu lat są jeszcze zwykle samodzielni, sami przed ten rozwód mogą przejść, mniej lub bardziej dbając o swój interes i zacząć życie od nowa. A 80-latkowie? Oni już nie są do końca samodzielni i nie będą. Owszem, wiadomość ta nie jest dla mnie nowym szokiem, ale … myślałam, że jak to u nich kurz opadnie i będzie chwila spokoju... no właśnie chwila. Oni mają na tyle duży dom, że mogliby się nawet nie widywać, często tak bywało, że nie rozmawiali ze sobą tygodniami i choć wiem jak to zabrzmi ale to by było najlepsze rozwiązanie, przynajmniej względny spokój. Ale wystarczy iskra i zaczyna wszystko od nowa.

Dopóki nie są ubezwłasnowolnieni, to mają pełne prawo stanowić i o własnym życiu, jak również i o własnym rozwodzie.

Roxann napisał/a:

Ja wcale nie chcę być dla nich matką, czy mediatorem, ale siłą rzeczy jestem w to wciągana:

Nie jesteś w to wciągana, tylko dajesz się w to wciągać. A to różnica.

Roxann napisał/a:

raz jedno raz drugie dzwoni nadając na siebie nawzajem, każde chce bym stanęła po jego stronie, chce rozwodu z orzeczeniem, chce bym w tym pomogła a najlepiej zabrała do siebie bo inaczej nie chcą żyć (tak są szantaże, że się zabiją).

Ale przecież nie ma przymusu wysłuchiwania tego. Jesteś dorosła i wiesz co trzeba/można zrobić, jeśli nie chce się czegoś słuchać po raz tysięczny.
Możesz zupełnie spokojnie powiedzieć, że słyszałaś to już wiele, wiele razy. Że rozumiesz, że chcą się rozwodzić i w pełni to do Ciebie dociera. Zgadzasz się z ich decyzją, jednak niczyim świadkiem nie masz zamiaru być.
Poinformuj, że jeśli jeszcze raz któreś z nich zagrozi samobójstwem, zgłosisz to na policję. Uwierz mi, że natychmiast im się odechce tych jakże wyrafinowanych szantaży.

Roxann napisał/a:

Ja już psychicznie nie daję rady i bardzo cieszę się, że A. ze mną tam pojedzie. Nawet nie chcę by mi pomagał czy tym bardziej wyręczał w rozmowie, ale by po prostu był. Też nie chcę bo i nie powinnam prowadzić teraz auta.

Nie wiem co takiego się dzieje, że nie możesz prowadzić auta, ale jeśli to coś poważnego z Twoim zdrowiem / wzrokiem / zmysłami, to skup się raczej na tym, zamiast na rozdmuchiwaniu wyimaginowanego problemu rozwodu rodziców.
Szukasz pretekstów do tego, żeby udowodnić sobie samej i przy okazji światu, że ładny pan jest bardzo super.
Sytuacja rodzinna w której tkwisz od dłuższego czasu, absolutnie nie wymaga od Ciebie ani takiej ofiary na jaką się kreujesz, ani całego tego teatru który wokół tego tworzysz.
Ot, ludzie chcą się rozwieść, cóż z tego, że 80 letni? Wolno im.

246 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-04 21:15:22)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

Ot, ludzie chcą się rozwieść, cóż z tego, że 80 letni? Wolno im.

No wolno ale jak mają to sami zrobić? Ja mam im w tym pomagać? K..wa sorry co mam pokoje sądownie dzielić? A może sprzedać dom i kupić im klitki?
Nie wiem czy masz w najbliższym otoczeniu do czynienia z osobami w takim wiek., Uwierz, że jest ogromna przepaść pomiędzy nawet 60-70-latkami a 80-dziesięciolatkami. No niby wszystko wolno, tylko wiek nie ten. Im może wolno ale moimi rękoma. Bo sami już są na to i za starzy itd.
EDIT: Wybacz ale jeśli uważasz, że 88-latka można zostawić i zrozumieć, że chce się rozwieść bo mu wolno... no to sorry. Chyba z 88-latkiem nie miałaś do czynienia.

247

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Ot, ludzie chcą się rozwieść, cóż z tego, że 80 letni? Wolno im.

No wolno ale jak mają to sami zrobić? Ja mam im w tym pomagać? K..wa sorry co mam pokoje sądownie dzielić? A może sprzedać dom i kupić im klitki?
Nie wiem czy masz w najbliższym otoczeniu do czynienia z osobami w takim wiek., Uwierz, że jest ogromna przepaść pomiędzy nawet 60-70-latkami a 80-dziesięciolatkami. No niby wszystko wolno, tylko wiek nie ten. Im może wolno ale moimi rękoma. Bo sami już są na to i za starzy itd.
EDIT: Wybacz ale jeśli uważasz, że 88-latka można zostawić i zrozumieć, że chce się rozwieść bo mu wolno... no to sorry. Chyba z 88-latkiem nie miałaś do czynienia.

Jeśli nie dadzą rady tego zrobić sami, to się nie rozwiodą.
Ty nie masz z tym nic wspólnego. Dlaczego uważasz, że musisz się w to od A do Z angażować kreując się przy tym na taką ofiarę, jakbyś miała 5 lat i nie rozumiała dlaczego tatuś i mamusia na siebie krzyczą?
Co Cię obchodzą ich pokoje i ich dom, i co kto do kogo jak powiedział?
To są Twoi rodzice, a nie rozkapryszone dzieciaki, którym musisz matkować.
Ich dom, ich pokoje, ich rozwód. Chcą się rozwodzić - bardzo proszę.
Nie potrafią się za to zabrać, ani tego przeprowadzić - to oznacza, że rozwodu nie będzie.

Skąd wniosek, że nie miałam do czynienia ze starszymi ludźmi? Stąd, że przyznaję im pełne prawo decydowania o sobie?
Mój 96 letni dziadek rozwodził się 6 lat temu ze swoją drugą żoną. W czym potrzebował pomocy, to był transport do sądu. W związku z tym, że wiek nakłada na niego pewne ograniczenia co do prowadzenia samochodu - bał się jechać sam do centrum dużego miasta.
Nikomu z nas nie przyszło do głowy, żeby się w jego kłótnie małżeńskie wtrącać, udawać matki Teresy, czy wysłuchiwać jednej, czy też drugiej zwaśnionej strony. Nikt z rodziny nie czuł się uprawniony, żeby rwać z tego powodu włosy z głowy, udawać, że nie możemy aut prowadzić, czy nie daj Boże namawiać go, żeby myśl o rozwodzie porzucił.
Przecież to co robisz, aby stworzyć sobie pretekst do emocjonalnego szantażu pana ładnego, to jakiś absurd.

248

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Ot, ludzie chcą się rozwieść, cóż z tego, że 80 letni? Wolno im.

No wolno ale jak mają to sami zrobić? Ja mam im w tym pomagać? K..wa sorry co mam pokoje sądownie dzielić? A może sprzedać dom i kupić im klitki?
Nie wiem czy masz w najbliższym otoczeniu do czynienia z osobami w takim wiek., Uwierz, że jest ogromna przepaść pomiędzy nawet 60-70-latkami a 80-dziesięciolatkami. No niby wszystko wolno, tylko wiek nie ten. Im może wolno ale moimi rękoma. Bo sami już są na to i za starzy itd.
EDIT: Wybacz ale jeśli uważasz, że 88-latka można zostawić i zrozumieć, że chce się rozwieść bo mu wolno... no to sorry. Chyba z 88-latkiem nie miałaś do czynienia.

Ale jednak nie są ubezwłasnowolnieni? Serio dajesz się nabierać na próbę samobójczą 88-latkowi? Chyba jakby miał takie tendencje to by nie miał 88 lat:) A wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi. Jak długo nie było seksu?

249

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

To Roxann bardziej podchodzi starego, szczwanego lisa BEKAśmiechu.
Próbując na siłę stworzyć sytuację, w której on będzie mógł być dla niej bohaterem na białym rumaku, który wybawia ją od nieszczęścia głaskaniem po włosach.
Kreuje sytuację, w której 2 letni chłopczyk zniknie jak bańka mydlana. Musi znaleźć sposób, aby jego istnienie straciło jakiekolwiek znaczenie.
A przecież w obliczu takiego dramatu jak rozwód dwojga starszych ludzi, takie świństwo, jakie spotkało ją ze strony pana ładnego, zblednie zupełnie.

250

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
BEKAśmiechu napisał/a:
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Ot, ludzie chcą się rozwieść, cóż z tego, że 80 letni? Wolno im.

No wolno ale jak mają to sami zrobić? Ja mam im w tym pomagać? K..wa sorry co mam pokoje sądownie dzielić? A może sprzedać dom i kupić im klitki?
Nie wiem czy masz w najbliższym otoczeniu do czynienia z osobami w takim wiek., Uwierz, że jest ogromna przepaść pomiędzy nawet 60-70-latkami a 80-dziesięciolatkami. No niby wszystko wolno, tylko wiek nie ten. Im może wolno ale moimi rękoma. Bo sami już są na to i za starzy itd.
EDIT: Wybacz ale jeśli uważasz, że 88-latka można zostawić i zrozumieć, że chce się rozwieść bo mu wolno... no to sorry. Chyba z 88-latkiem nie miałaś do czynienia.

Ale jednak nie są ubezwłasnowolnieni? Serio dajesz się nabierać na próbę samobójczą 88-latkowi? Chyba jakby miał takie tendencje to by nie miał 88 lat:) A wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi. Jak długo nie było seksu?

No jak to po tym polgodzinnym przytulaniu z zachodem słońca w tle nie byłoby seksu.. ? No nie smile przecież musi być zwieńczenie takiej sceny.

251 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-11-04 21:40:09)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale jednak nie są ubezwłasnowolnieni? Serio dajesz się nabierać na próbę samobójczą 88-latkowi? Chyba jakby miał takie tendencje to by nie miał 88 lat:) A wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi. Jak długo nie było seksu?

Ja Ci tylko mogę zazdrościć, ze nie miałeś do czynienia z patologią. Ja wiem, że oni do tego zdolni, mama na pewno. Miała próbę samobójstwa. Ja też kiedyś chciałam ze sobą skończyć. Nie chciałam sama kusić losu, ale jakby tak samolot nagle... nie miałabym nic przeciwko. Serio.

gracjana1992 napisał/a:

No jak to po tym polgodzinnym przytulaniu z zachodem słońca w tle nie byłoby seksu.. ? No nie smile przecież musi być zwieńczenie takiej sceny.

No nie są sprawy ważne i ważniejsze... ani mi ani jemu to nie przyszło do głowy.

252

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

To Roxann bardziej podchodzi starego, szczwanego lisa BEKAśmiechu.
Próbując na siłę stworzyć sytuację, w której on będzie mógł być dla niej bohaterem na białym rumaku, który wybawia ją od nieszczęścia głaskaniem po włosach.
Kreuje sytuację, w której 2 letni chłopczyk zniknie jak bańka mydlana. Musi znaleźć sposób, aby jego istnienie straciło jakiekolwiek znaczenie.
A przecież w obliczu takiego dramatu jak rozwód dwojga starszych ludzi, takie świństwo, jakie spotkało ją ze strony pana ładnego, zblednie zupełnie.

Wszystko ok, tylko ten dramat dwojga starszych ludzi wciąż mnie dotyka. No gdzieś tam mieszkają ale już potrzebują mojej pomocy.

253 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-04 21:48:52)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale jednak nie są ubezwłasnowolnieni? Serio dajesz się nabierać na próbę samobójczą 88-latkowi? Chyba jakby miał takie tendencje to by nie miał 88 lat:) A wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi. Jak długo nie było seksu?

Ja Ci tylko mogę zazdrościć, ze nie miałeś do czynienia z patologią. Ja wiem, że oni do tego zdolni, mama na pewno. Miała próbę samobójstwa. Ja też kiedyś chciałam ze sobą skończyć. Nie chciałam sama kusić losu, ale jakby tak samolot nagle... nie miałabym nic przeciwko. Serio.

gracjana1992 napisał/a:

No jak to po tym polgodzinnym przytulaniu z zachodem słońca w tle nie byłoby seksu.. ? No nie smile przecież musi być zwieńczenie takiej sceny.

No nie są sprawy ważne i ważniejsze... ani mi ani jemu to nie przyszło do głowy.

Mimo wszystko jestem zdziwiona, że czujesz aż taka odpowiedzialność za swoich rodziców. Kiedyś byłam z chłopakiem, który - gdy chciałam z nim zerwac- groził samobójstwem. Za pierwszym razem nawet mi to schlebiało, że mnie tak kocha; za drugim - zadziałało, po kilku kolejnych już coraz mniej. Ostatni etap byl taki, że napisałam "jesteś zbyt duża p****, aby to zrobić". Miałam rację. Nie zrobił. Ale do jakich stanow on mnie doprowadzał przez te szantaże emocjonalne...ja, będąc a Paryżu na wieży Eiffla zamiast cieszyc się widokiem to zamartwiałam się jego obrzydliwymi szantazami, tak mnie to wyniszczalo, że w pewnymomencie zareagowałam jak zareagowałam. Ja wiem, że on obecnej żonie też to robi. Nigdy więcej nie dam się wciągnąć w taki szantaże! To nie jest Twoja sprawa, ani Twoje życie. Nie jesteś odpowiedzialna za to co ktoś zrobi, nawet Twoi rodzice.

254

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

To normalne, że Ciebie dotyka, bo jesteś ich córką.
Jednak najbardziej szkodzisz sama sobie, nadając temu rangę zupełnie nie przystającą do prawdziwej wagi problemu.
Pomagać możesz im w sprawach, w których realna pomoc ma znaczenie. Takich jak zakupy, lekarstwa, wizyty u lekarzy, czy też właśnie podwózki w miejsca, w które potrzebują jechać.
Jednak absolutnie nie możesz im pomóc w sprawie rozwodu.
Naprawdę, ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebujesz, jest bycie buforem w kłótniach rodziców, albo wybielanie kochasia, który tak paskudnie Cię potraktował.
A pierwszą rzeczą jaka jest Ci potrzebna, jest wsparcie terapeutyczne.
Masz w głowie matrycę i poruszasz się wyłącznie w znanych Tobie schematach, które zostały Ci wtłoczone.
Jesteś przecież teraz w dokładnie takiej samej sytuacji jak z preziem. Różnica jest tylko w wieku dziecka. U prezia dziecko było najpierw w fazie prenatalnej, a później noworodkowo-niemowlęcej. A teraz u pana ładnego masz już 2-letniego malucha. Jednak poza tym, wszystko jest kropka w kropkę takie samo.

255

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale jednak nie są ubezwłasnowolnieni? Serio dajesz się nabierać na próbę samobójczą 88-latkowi? Chyba jakby miał takie tendencje to by nie miał 88 lat:) A wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi. Jak długo nie było seksu?

Ja Ci tylko mogę zazdrościć, ze nie miałeś do czynienia z patologią. Ja wiem, że oni do tego zdolni, mama na pewno. Miała próbę samobójstwa. Ja też kiedyś chciałam ze sobą skończyć. Nie chciałam sama kusić losu, ale jakby tak samolot nagle... nie miałabym nic przeciwko. Serio.

gracjana1992 napisał/a:

No jak to po tym polgodzinnym przytulaniu z zachodem słońca w tle nie byłoby seksu.. ? No nie smile przecież musi być zwieńczenie takiej sceny.

No nie są sprawy ważne i ważniejsze... ani mi ani jemu to nie przyszło do głowy.

Statystycznie w Polsce na 100000 mieszkańców, tylko 4,9 to kobiety i aż 32,7 mężczyźni. Najczęściej zamachów na swoje życie dokonuje się w przedziale wiekowym 45-59 lat, następnie 20-44 oraz 15-19lat. Także nie róbmy problemu tam gdzie go nie ma - moja matka też kilka razy krzyczała, że się zabije i jak byłem dzieckiem to działało. Obecnie jak mówi, że się zabije sprawdzam pogodę na Accuweather. P.S. Pytam kiedy był ostatnio seks, bo facet tak ładnie się stara, że chyba jakiś czas minął;)

256

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

To Roxann bardziej podchodzi starego, szczwanego lisa BEKAśmiechu.
Próbując na siłę stworzyć sytuację, w której on będzie mógł być dla niej bohaterem na białym rumaku, który wybawia ją od nieszczęścia głaskaniem po włosach.
Kreuje sytuację, w której 2 letni chłopczyk zniknie jak bańka mydlana. Musi znaleźć sposób, aby jego istnienie straciło jakiekolwiek znaczenie.
A przecież w obliczu takiego dramatu jak rozwód dwojga starszych ludzi, takie świństwo, jakie spotkało ją ze strony pana ładnego, zblednie zupełnie.

Wszystko ok, tylko ten dramat dwojga starszych ludzi wciąż mnie dotyka. No gdzieś tam mieszkają ale już potrzebują mojej pomocy.

może mają szansę wreszcie dorosnąć? W kwestii rodziców zgadzam się z Izabellą. Możesz im oznajmić, że dla Ciebie ich rozwód nic nie zmienia.

257

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

wracając do meritum - dajesz się podejść staremu lisowi.

Naprawdę Roxann i to na takie tanie numery, bo przyjechał, bo pogłaskał, bo powiedział... serio?
To ile go to wszystko czasu i wysiłku kosztowało? Godzina z dojazdami w obie strony? Błagam Cię smile
Widzisz to co chcesz widzieć. Parsknęłabyś tylko dzikim śmiechem i turlała się po podłodze czytając w cudzym wątku własne słowa.
Tu był niedawno gościu co wszystko rzucił i do Madrytu samolotem poleciał jak mu eks panna wysłała zdjęcie ze szpitala i to to rozumiem,
ale takie tam, że przyjechał i pogłaskał... no weź. I teraz pojedzie z Tobą do rodziców, okej, nie wiem po co on tam potrzebny do czego,
ale niech będzie że się z Tobą przejedzie, no i? Co to zmienia albo wnosi do sprawy, której dotyczy założony przez Ciebie temat?
Będzie trzymał Cię za rączkę przez całą drogę? Och jej, jakie to wzruszające. Prawie tak samo jak historyjka o złej jędzy,
która podstępnie wrobiła go w bachora i nie mógł Ci o nim powiedzieć, bo gdyż ponieważ albowiem?

Roxann do nędzy, stara dupa jesteś, a łykasz takie farmazony, że masakra i jeszcze dajesz sobie mydlić oczy niby wzniosłymi gestami,
że facet z którym się spotykasz gdzieś tam z Tobą pojedzie i wielkie halo, a kwestia dzieciaka rozejdzie się po kościach i na ch*j drążyć temat, tak?
Tak to sobie twój lowelas wymyślił? A wyjawił Ci już dlaczego to przed Tobą zataił, skoro rzekomo tak poważnie traktował waszą znajomość?
W sensie znaczy że jak to sobie niby wyobrażał rozegrać? Kiedy miała zamiar Ci powiedzieć i na co liczył nie mówiąc od razu na samym początku?
Wiesz, dla mnie akurat odpowiedzi na te pytania są o wiele ważniejsze od tego czy on gdzieś tam z Tobą pojedzie czy nie pojedzie.

Ja kiedy poznaję nową dziewczynę, mówię jej o sobie wszystko, nawet o wyroku sprzed 27 lat, który już dawno został wymazany z rejestru,
ale ciągle żyje dość osób, żeby takie info mogło dotrzeć do mojej partnerki w najmniej odpowiednim momencie i okolicznościach, więc już wolę,
żeby dowiedziała się o tym ode mnie na samym początku znajomości, niż jak ma się dowiedzieć od kogoś innego za pół roku czy dwa lata.

A tu koleś radośnie rżnie głupa, że no owszem miał tam jakąś żonę, ma tam jakąś córkę, oj tam oj tam nic takiego i wszystko ładnie pięknie...
Miał w tym jakiś cel i próbuję od Ciebie wydobyć jaki, bo to jest ważne, a nie ruchy pozorowane i tandetne gesty na pokaz, żeby Cię udobruchać,
bo cycki, dupa, fajna z ryja i można z nią nawet pogadać, to gdzie ja teraz znajdę taką drugą, muszę to jakoś rozegrać... No i rozgrywa.
Koncertowo smile

258

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

To normalne, że Ciebie dotyka, bo jesteś ich córką.
Jednak najbardziej szkodzisz sama sobie, nadając temu rangę zupełnie nie przystającą do prawdziwej wagi problemu.
Pomagać możesz im w sprawach, w których realna pomoc ma znaczenie. Takich jak zakupy, lekarstwa, wizyty u lekarzy, czy też właśnie podwózki w miejsca, w które potrzebują jechać.
Jednak absolutnie nie możesz im pomóc w sprawie rozwodu.
Naprawdę, ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebujesz, jest bycie buforem w kłótniach rodziców, albo wybielanie kochasia, który tak paskudnie Cię potraktował.
A pierwszą rzeczą jaka jest Ci potrzebna, jest wsparcie terapeutyczne.
Masz w głowie matrycę i poruszasz się wyłącznie w znanych Tobie schematach, które zostały Ci wtłoczone.
Jesteś przecież teraz w dokładnie takiej samej sytuacji jak z preziem. Różnica jest tylko w wieku dziecka. U prezia dziecko było najpierw w fazie prenatalnej, a później noworodkowo-niemowlęcej. A teraz u pana ładnego masz już 2-letniego malucha. Jednak poza tym, wszystko jest kropka w kropkę takie samo.

jak ktoś lubi kręcić drame to tego nie zrozumie.

259 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-05 10:22:20)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

Jesteś przecież teraz w dokładnie takiej samej sytuacji jak z preziem. Różnica jest tylko w wieku dziecka. U prezia dziecko było najpierw w fazie prenatalnej, a później noworodkowo-niemowlęcej. A teraz u pana ładnego masz już 2-letniego malucha. Jednak poza tym, wszystko jest kropka w kropkę takie samo.

Nie jest kropka w kropkę takie samo. Prezio był żonaty i nie planował rozwodu, dzieci w wieku szkolnym. A po swoich romansach dziecko zrobił żonie. W ogóle te małe dzieci ich obu są chyba w podobnym wieku teraz  (jakiż zbieg okoliczności). Poza tym mimo, że z preziem znajomość trwała 5-6l, sam romans zaledwie kilka msc. Nie sądzę by A. bez seksu tyle wokół mnie orbitował. On jest wolny, może sobie znaleźć spokojnie kogoś innego. Prezio miał w domu żonę, więc dręczenie mnie traktował jako rodzaj rozrywki.

anderstud napisał/a:

A tu koleś radośnie rżnie głupa, że no owszem miał tam jakąś żonę, ma tam jakąś córkę, oj tam oj tam nic takiego i wszystko ładnie pięknie...
Miał w tym jakiś cel i próbuję od Ciebie wydobyć jaki, bo to jest ważne, a nie ruchy pozorowane i tandetne gesty na pokaz, żeby Cię udobruchać,
bo cycki, dupa, fajna z ryja i można z nią nawet pogadać, to gdzie ja teraz znajdę taką drugą, muszę to jakoś rozegrać... No i rozgrywa.
Koncertowo smile

No już nie rozpędzaj się tak! Sam całkiem niedawno chciałeś wykorzystać wszystkie opcje by mieć pewność, że Twój związek z już ex Lady nie ma sensu.
U mnie dopiero 2 tyg. minęły (nawet nie przysłowiowy miesiąc) więc chyba mam prawo mieć rozterki i wątpliwości co dalej?
Nie martw się, pozbieram się... za jakiś czas.

BEKAśmiechu napisał/a:

  P.S. Pytam kiedy był ostatnio seks, bo facet tak ładnie się stara, że chyba jakiś czas minął;)

Nie pamiętam już. Na pewno nie w listopadzie. tongue
2-3 tyg. to chyba jeszcze nie dramat wink

260

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
anderstud napisał/a:

A tu koleś radośnie rżnie głupa, że no owszem miał tam jakąś żonę, ma tam jakąś córkę, oj tam oj tam nic takiego i wszystko ładnie pięknie...
Miał w tym jakiś cel i próbuję od Ciebie wydobyć jaki, bo to jest ważne, a nie ruchy pozorowane i tandetne gesty na pokaz, żeby Cię udobruchać,
bo cycki, dupa, fajna z ryja i można z nią nawet pogadać, to gdzie ja teraz znajdę taką drugą, muszę to jakoś rozegrać... No i rozgrywa.
Koncertowo smile

No już nie rozpędzaj się tak! Sam całkiem niedawno chciałeś wykorzystać wszystkie opcje by mieć pewność, że Twój związek z już ex Lady nie ma sensu.
U mnie dopiero 2 tyg. minęły...

Ekhm, no tak, tylko widzisz, czysto technicznie rzecz biorąc, moja ex Lady nie wyskoczyła jak Filip z konopi wymachując dwuletnim brzdącem,
którego z tylko sobie znanych i dla mnie niejasnych powodów trzymała w tajemnicy. Niby taki drobny niepozorny detal, a jednak robi różnicę.
Roxann, rób jak uważasz, dla mnie to tylko forum w internecie, zamykam laptopa i problem znika. To Ty się będziesz dalej w tym kisić, nie ja.
Ja mam tylko jedno pytanie, bo spokoju mi to nie daje... dowiedziałaś się w końcu dlaczego on tego dzieciaka ukrywał i jak zamierzał wybrnąć?

Posty [ 196 do 260 z 571 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024