Zosienka pisała na początku.
67 2019-11-23 18:25:26 Ostatnio edytowany przez Losu (2019-11-23 18:55:28)
Bo tak jest niestety ładniej ponadto syty nie zrozumie głodnego
Niestety pandemia wszystko zrujnowała wszystko wraca Mam wrażenie iż dom się rozpada po śmierci ojca finanse i rzeczy związane z nimi padły teraz pora na dom. Np pralka siada choć jest stosunkowo nowa, meble się rozwalają choć stare nie są.półki odpadają skleiłem butaprenem i znów nie długo odpadły jakieś fatum. Niby udaje się zapomnieć na jakiś czas a później wszystko wraca na zasadzie o tym z nią rozmawiałem robiłem z nią oglądała to.
Przyznam, że nawet nie wiem co napisać, ale czuję, że jest Ci naprawdę bardzo ciężko. Napisz może z czym na ten moment najbardziej sobie nie radzisz, może coś podpowiemy, poradzimy.
Niestety pandemia wszystko zrujnowała wszystko wraca
Mam wrażenie iż dom się rozpada po śmierci ojca finanse i rzeczy związane z nimi padły teraz pora na dom. Np pralka siada choć jest stosunkowo nowa, meble się rozwalają choć stare nie są.półki odpadają skleiłem butaprenem i znów nie długo odpadły jakieś fatum. Niby udaje się zapomnieć na jakiś czas a później wszystko wraca na zasadzie o tym z nią rozmawiałem robiłem z nią oglądała to.
Co to znaczy, że "siada"...? Objawy..?
Półek nie klei się tylko poprawia osadzenia kołków, ewentualnie nawierca nowe otwory pod kołki i gotowe.
Metodycznie... jest problem... obmyślasz kilka rozwiązań ....sprawdzasz w sieci jak wykonać/rozwiązać (te remonty mam na myśli) i działasz.
71 2020-06-23 21:26:54 Ostatnio edytowany przez Losu (2020-06-23 21:52:00)
Wiesz co pracuję na 1,5 etatu wpierw rozwaliło mi się okno uchylało i jednocześnie otwierało, później pralka, później lodówka wyświetlacz miga z wyborem temperatury itd później w mikrofali wybuchł mi talerz orbotowy duży nietypowy 31,5 później psuły się meble w pokoju matki pożnie wielokroć coś w komputerze siadało opisałem to na pc forum kombinowałem na końcu siadła droga karta graficzna gram by zapomnieć i dorabiam przez komputer. Jednocześnie zauważyłem że byle choroba ciągnie się i leki mało dają chorowałem jak nigdy 2x 1,5 tygodnia wolnego + 5 dni to z przerwą 7 dniową a później 3 dniową a później wysłuchałem w polimatach i wyczytałem w artykułach naukowych wyczytałem że ludzie samotni mają upośledzony układ odpornościowy bo ewolucja tępi takich osobników bo są zbędni.
To nie samotność sama w sobie osłabia układ immunologiczny, ale wywołany nią stres. Masz za sobą bardzo trudne przeżycia, co na pewno nie pozostało bez wpływu na Twoją odporność. Jeśli do tego gorzej śpisz, niespecjalnie się odżywiasz, to wszystko razem daje taki właśnie efekt. Niestety łatwo tutaj wpaść w błędne koło - mniej snu i gorsza jego jakość, to wyższy poziom kortyzolu, ten z kolei im jest wyższy, tym gorzej śpisz.
Moim zdaniem na tym etapie ważne byłoby, abyś starał się sprawiać sobie małe przyjemności, choćbyś miał się do tego zmuszać. To mogą być naprawdę drobne rzeczy, ale żebyś każdego dnia zrobił dla siebie coś, co sprawi, że się uśmiechniesz. Niby nic, ale nasze życie składa się z drobiazgów. Super byłoby również, gdybyś zadbał o aktywność fizyczną - ona bardzo pomaga, bo nie tylko trochę się zmęczysz, podniesie Ci się poziom serotoniny (poprawia nastrój), ale też będziesz lepiej spał i miał poczucie, że zrobiłeś dla siebie coś dobrego.
Jeśli mimo wszystko będziesz czuł się coraz gorzej, to nie czekaj, ale zwróć się po pomoc. Najpierw do lekarza pierwszego kontaktu, który powinien dalej pokierować Twoim leczeniem - na początek może skierować Cię na badania, przepisać jakieś leki, także łagodnie poprawiające nastrój, ewentualnie zasugerować psychoterapię, być może nawet psychiatrę.
73 2020-06-24 16:08:50 Ostatnio edytowany przez Losu (2020-06-24 16:11:37)
Nie stres raczej bardziej złość (głównie na siebie) smutek przygnębienie beznadzieja. W moim ośrodku medycznym są tylko teleporady nic nie warte. Do psychiatry chodzę od lat na innym tle biorę prozak oraz neurotop jest to bardziej na tle neurologicznym wypadku który kiedyś przeżyłem. Bylem u wielu psychiatrów pierwsza wizyta wzorowa później na odwał przepisać lek i do widzenia +150 zł za wizytę.
74 2020-06-24 20:28:22 Ostatnio edytowany przez Mysza22 (2020-06-24 20:30:24)
Losu. mam kolegę w pracy, który mówił i robił rzeczy, takie jak Ty opisujesz.Wielokrotnie próbowano mu pomóc, doradzić, nic z tego nie wychodziło, bo tak naprawdę chodziło mu tylko o skupieniu uwagi na sobie. W końcu, właśnie w czasie pandemii, popadł w manię prześladowczą i strasznych kłopotów sobie narobił, między innymi w pracy. Nękał znajomych, każdy miał już dość. Sam ze sobą przede wszystkim się bardzo męczył, tak jak Ty. Osobiście też próbowałam mu pomóc. To bardzo inteligentny człowiek. Wszystko na nic. Obecnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Tylko w ten sposób można mu pomóc.( Choć nie wiem, co ostatecznie zdecydowało, ze się tam znalazł). I myślę, ze wreszcie znajdzie kompleksową pomoc i poczuje ulgę. Nie wiem, czy wróci do pracy, bo to praca z młodzieżą.
Bardzo mi go przypominasz, w tym co i jak piszesz o sobie i jak postrzegasz rzeczywistość. Szpital psychiatryczny to jedyne wyjście w Twojej sytuacji. I niech Ci się nie wydaje, że to zbyt radykalne. To jedyne, co naprawdę może postawić Cię na nogi i przywrócić życiu. A terapia i stacjonarne leczenie, to dopiero potem i do końca życia.
Tak uważam.
Nie jestem agresywny wobec innych ludzi. Jestem introwertykiem nigdy nie miałem więcej niż 1-2 znajomych. W pracy jestem dla wszystkich miły. Mi powiedział kolega iż na moim miejscu to co co ja przeżyłem dawno by się zabił fanie pocieszenie. Kobiety zauważyłem mają silniejszą psychikę więcej wytrzymają. Wcześniej pisałem o Polskich psychiatrykach wiem co tam się dzieje. Mam tez inne problemy mam nietypową pracę wykonuję rzeczy na maszynie zrobionej w tym zakładzie praktycznie wszystkie urządzenia produkcyjne są wykonane na zamówienie tejże firmy. Mają nawet własne programy komputerowe. wiele osób co tam pracuje ma problem. Taka jest polityka firmy. Ja jak opuszczę zakład wyjdę z czystą kartą moje doświadczenie zawodowe nie znajdzie zastosowania na rynku pracy.
Okej, czego ty wlasciwie chcesz? Tego zeby ludzie na forum glaskali cie po glowce jak ci zle czy zeby poradzili ci co masz robic? Bo to drugie juz dostales, tylko zamiast dzialac wolisz sie wykręcać i dorabiac sobie ideologie do problemu, ktory wcale nie jest jakis unikalny.
Właściwie nie wiem co można zrobić piszę bo nie mam komu tego powiedzieć. Mylicie się spłaszczając to do depresji. W depresji człowiekowi się nic nie chce u mnie do końca tak nie jest. Mam sąsiadkę byłą matematyczkę która od młodości ma depresję i bierze leki. Ona jest wyjątkowo zdrowa prawie nie choruje w przeciwieństwie do starszego męża który jest już wrakiem człowieka ma POCHP było to efektem tego że był an kierowniczym a później dyrektorskim stanowisku praca siedząca samochodem jeździł nawet do sklepu obok. Wielu Mężczyzn zmarło zaraz po swoich żonach mam tu na umyśli tych starszych 55+ . Choć wcześniej nic im nie dolegało Czy to co mnie spotkało jest unikalne nie wiem ale jeszcze nie spotkałem osoby która straciła praktycznie wszystkich i jednocześnie była prawiczkiem samotna w sumie z wyboru (mam tu na myśli brak kobiety). Teraz dopiero mi to doskwiera. Znam ludzi którzy od samego początku byli sami im wcale nie było źle ponieważ nie znali innej drogi albo jej prawie nie pamiętali. Znam ludzi co potracili jedną osobę dziecko albo żonę i zupełnie się zagubili stracili prace wylądowali an bruku albo szybko zmarli. Już wcześniej moja rodzina była mała od strony ojca to właściwie znałem tylko swego starszego kuzyna którego nazywaliśmy z bratem wujkiem cukrzyka który ześwirował z wysportowanego sympatycznego jak śp matka mówiła ateisty po wylewie i długiej śpiączce stał się zielonoświątkowcem który dy tylko wypił lampkę wyjątkowo chamskim pełnym agresji g wina choć wcześniej był wyjątkowo odporny na trunki. Ja mieliśmy po 11 lat to chciał nas zaciągnąć do burdelu na inicjację. Zmienił mu się nawet podpis. Kiedyś oni zaadoptowali córkę alkoholika jak dorosła to była chuda jak patyk od dziecka miała ciągoty do używek. Jego żona była bardzo chora i przez nieuwagę adoptowana córka jej nie dopilnowała i zmarła on zmarł na serce. Zazdroszczę ludziom dużych rodzin nie chodzi mi o rodziny + ale wujków babcie od strony ojca matki normalnych kuzynów. Nie wiem ilu z was by wytrzymało wstawać a tu nikogo nie ma. Sąsiadów także siedzą głównie w domu. Samotność wyrzuty sumienia nawet za drobnostki przed lat mam rachunek sumienia na 20 lat. Te same meble. Ciuchy zostawiłem nie mam odwagi wyrzucać. Generalnie pokój matki został jaki był.
Właściwie nie wiem co można zrobić piszę bo nie mam komu tego powiedzieć. Mylicie się spłaszczając to do depresji. W depresji człowiekowi się nic nie chce u mnie do końca tak nie jest. Mam sąsiadkę byłą matematyczkę która od młodości ma depresję i bierze leki. Ona jest wyjątkowo zdrowa prawie nie choruje w przeciwieństwie do starszego męża który jest już wrakiem człowieka ma POCHP było to efektem tego że był an kierowniczym a później dyrektorskim stanowisku praca siedząca samochodem jeździł nawet do sklepu obok. Wielu Mężczyzn zmarło zaraz po swoich żonach mam tu na umyśli tych starszych 55+ . Choć wcześniej nic im nie dolegało Czy to co mnie spotkało jest unikalne nie wiem ale jeszcze nie spotkałem osoby która straciła praktycznie wszystkich i jednocześnie była prawiczkiem samotna w sumie z wyboru (mam tu na myśli brak kobiety). Teraz dopiero mi to doskwiera. Znam ludzi którzy od samego początku byli sami im wcale nie było źle ponieważ nie znali innej drogi albo jej prawie nie pamiętali. Znam ludzi co potracili jedną osobę dziecko albo żonę i zupełnie się zagubili stracili prace wylądowali an bruku albo szybko zmarli. Już wcześniej moja rodzina była mała od strony ojca to właściwie znałem tylko swego starszego kuzyna którego nazywaliśmy z bratem wujkiem cukrzyka który ześwirował z wysportowanego sympatycznego jak śp matka mówiła ateisty po wylewie i długiej śpiączce stał się zielonoświątkowcem który dy tylko wypił lampkę wyjątkowo chamskim pełnym agresji g wina choć wcześniej był wyjątkowo odporny na trunki. Ja mieliśmy po 11 lat to chciał nas zaciągnąć do burdelu na inicjację. Zmienił mu się nawet podpis. Kiedyś oni zaadoptowali córkę alkoholika jak dorosła to była chuda jak patyk od dziecka miała ciągoty do używek. Jego żona była bardzo chora i przez nieuwagę adoptowana córka jej nie dopilnowała i zmarła on zmarł na serce. Zazdroszczę ludziom dużych rodzin nie chodzi mi o rodziny + ale wujków babcie od strony ojca matki normalnych kuzynów. Nie wiem ilu z was by wytrzymało wstawać a tu nikogo nie ma. Sąsiadów także siedzą głównie w domu. Samotność wyrzuty sumienia nawet za drobnostki przed lat mam rachunek sumienia na 20 lat. Te same meble. Ciuchy zostawiłem nie mam odwagi wyrzucać. Generalnie pokój matki został jaki był.
Depresja nie koniecznie tak wyglada, ze nie bedziesz nic robic.
U Ciebie jest wiele problemow, przypominasz mi moja tesciowa tylko Twoja wersja jest ekstremalna.
eh twoja teściowa ma syna rodzinę ja taki wcześniej nigdy ni byłem.
eh twoja teściowa ma syna rodzinę ja taki wcześniej nigdy ni byłem.
No i co z tego, ze ma rodzine? Jest tak jak Ty opetana zmarlymi.
Jezeli kogos tozsamosc to rodzina to musi sie leczyc.
81 2020-06-28 18:22:08 Ostatnio edytowany przez Losu (2020-06-28 18:24:38)
Jak cale życie mieszka się z rodzinę rzadko wychodzi z domu (nie jestem osobą towarzyską wolę Wikipedię (też uzupełnianie haseł), gry) wyjście z domu to zakupy praca sporadycznie kino i takie było zawsze moje życie. Ewentualnie ćwiczenia na kręgosłup. Jak ludzie mają mężów, żony dzieci to śmierć matki ojca, brata, siostry schodzi na dalszy plan. Nie tożsamość ale samotność złość na siebie, lęk o przyszłość no i wyrzuty sumienia. Żona straci męża, maż żonę, matka dziecko wszystko to tragedia. Generalnie odrzuca mnie od jakiegokolwiek sportu czy większego zgromadzenia ludzi (teraz i taj nie ma zgromadzeń).
Matka już dawno przewidziała katastrofę mówiła iż globalne ocieplenie doprowadzi do trwałych zmian środowiskowych a one do różnych chorób powodzi tornad itd