Ale jakie to musi być upokarzajace dla męża że z każdej najmniejszej rzeczy która zrobi musi się tłumaczyć własnej żonie
Ale jakie to musi być upokarzajace dla męża że z każdej najmniejszej rzeczy która zrobi musi się tłumaczyć własnej żonie
Teoretycznie to on bierze udzial w tym. Do mnie maz by tak nie zachowywal sie jak autorka do meza bo nie pozwolilabym na to.
Nie zastanawia co on ma z tego związku... 2 autorka z takim zachowaniem zostanie niedługo sama jak palec. Znajomi i dalsza rodzina się odsuną. Bo na co komu kontakty z taką osobą, a mąż też kiedyś walnie pięścią w stół. Uzna że lepiej płacić alimenty niż przez ileś lat użerać się z wiecznie niezadowoloną partnerką.
Kleoma a myślałaś o tym, żeby przełożyć go przez kolano i dać mu kilka pasów na goły tyłek, wprowadzić szlaban na seks, piwko, kompa, koleżków,...itp?
Myślę, że mogę w imieniu całego forum zadeklarować, że będziemy milczeć i nie wydamy tego aktu przemocy domowej... bo mu się należało.
Ojej, ile nieprzyjemnych komentarzy.
Jakbym jakimś potworem była.
A ja jestem bardzo dobrą żoną.
Dbam o mojego męża, nie nadużywam swojej choroby, robię co jestem w stanie, gotuję mu to co lubi nawet jeśli to bardzo pracochłonne, prasuję koszule bo wiem, że tej czynności nienawidzi.
Nawet mu piżamkę grzeję na kaloryferze aby było mu przyjemnie ciepło gdy wyjdzie spod prysznica.
Wspaniałomyślnie wypełniłam mu już ten druczek mandatowy, bo to trzeba odesłać odpowiednio wypełniony na znak, że się przyjmuje mandat. A na zdjęciu napisałam aj law iu i serduszko narysowałam.
Łaskawa pani . Dobrze, że lania przez kolano nie robisz. Sorry prasowanie i gotowanie można sobie ogarnąć. Nie trzeba mieć do tego żony.
Ojej, ile nieprzyjemnych komentarzy.
Jakbym jakimś potworem była.
A ja jestem bardzo dobrą żoną.
Dbam o mojego męża, nie nadużywam swojej choroby, robię co jestem w stanie, gotuję mu to co lubi nawet jeśli to bardzo pracochłonne, prasuję koszule bo wiem, że tej czynności nienawidzi.
Nawet mu piżamkę grzeję na kaloryferze aby było mu przyjemnie ciepło gdy wyjdzie spod prysznica.
Wspaniałomyślnie wypełniłam mu już ten druczek mandatowy, bo to trzeba odesłać odpowiednio wypełniony na znak, że się przyjmuje mandat. A na zdjęciu napisałam aj law iu i serduszko narysowałam.
Gdybyś jeszcze konflikty rozwiązywała bez awantur - byłoby całkiem dobrze ;-)
Może spróbuj popracować nad sobą, skoro kochasz męża i chcesz, byście byli razem szczęśliwi. Wszak to osoba, z którą chcesz być do końca życia, a dzieci chyba nie macie...?
To, że uważasz się za dobrą żonę, nie zmienia faktu, że to wciąż tresura. A juz te serduszka, ajlawju, piżama na kaloryferze, etc to wstrętna manipulacja zatytułowana "zobacz jaka ja jestem dla ciebie dobra i wspaniała, a ty tak mnie traktujesz. Ja jestem najlepsza żoną, tylko Ty mnie prowokujesz!". I usprawiedliwienie dla ciebie. No bo skoro jesteś taka dobra, to przecież masz prawo drzeć się bez powodu i nie panować nad emocjami, to się równoważy, oczywiście
Ojej, ile nieprzyjemnych komentarzy. (...)
Tyle nieprzyjemnych komentarzy? Zdziwiłaś się, że nie spodobał się - delikatnie rzecz nazywając - Twój sposób traktowania męża? Oczekiwałaś zachwytów?
Jesteś potworem? Myślę, że nie, ale osobą, która uważa się za bezkarną i w imię kiepsko rozumianych swych interesów z pogardą odnosi się do najbliższego człowieka i usiłuje nim manipulować.
Jesteś bardzo dobrą żoną? Cóż... . Wszystko zależy od punktu odniesienia i standardów. Moim zdaniem bardzo dobra żona nie zachowuje się w sposób przez Ciebie opisany, a wszelkie zdrobnienia, tj. piżamki, druczki, serduszka nie przykryją - mimo starań - lustra, w którym się przejrzałaś.
Przytomności życzę.
Dużo racji w tych "nieprzyjemnych komentarzach", ale szczerze mówiąc o zmarznięte pomidory też bym się trochę wkurzyła. Pomidory tanie nie są, a ich wyhodowanie wymagało pracy, która poszła na marne.
Dużo racji w tych "nieprzyjemnych komentarzach", ale szczerze mówiąc o zmarznięte pomidory też bym się trochę wkurzyła. Pomidory tanie nie są, a ich wyhodowanie wymagało pracy, która poszła na marne.
Piegowata, pytanie czyjej pracy. Autorka przyznaje, że ma problem z chodzeniem i wszystkie prace wykonuje za nią mąż. Zatem i ich obróbka spadłaby na niego.
Może wybrał mniejsze zło?
Autorka potrzebuje nieustannej opieki i wsparcia, jest to zrozumiałe, ale nie może traktować męża jak dziecko. Karanie, obrażanie, wydawanie rozkazów to nie są metody na udane małżeństwo.
77 2019-10-17 11:51:20 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-10-17 11:55:29)
Karanie, obrażanie, wydawanie rozkazów to nie są metody na udane małżeństwo.
Tak, oczywiście. Nawet złość można wyrazić nie raniąc drugiej osoby. Mnie np. wczoraj nie spodobało się zachowanie PP, z którym się spotykam, źle się poczułam w tej sytuacji. Powiedziałam mu o tym dzisiaj spokojnie - a on zareagował bardzo normalnie i sensownie. Jest to dla mnie rodzaj sukcesu, bo w poprzednim związku byłam złośnicą, co nie służyło nikomu.
Mnie np. wczoraj nie spodobało się zachowanie PP, z którym się spotykam, źle się poczułam w tej sytuacji. Powiedziałam mu o tym dzisiaj spokojnie - a on zareagował bardzo normalnie i sensownie. Jest to dla mnie rodzaj sukcesu, bo w poprzednim związku byłam złośnicą, co nie służyło nikomu.
Wymaga to ogromu pracy nad sobą i nad swoimi emocjami, prawda? Gratuluję sukcesów i życzę powodzenia
Jak czytałam ten post, to pomyślałam sobie, że jaja sobie robisz Kleoma z nas.
Tak sorry, jesteś potworem i lepiej coś z tym zrób, bo to tylko kwestia czasu, gdy mężowi to jakaś uświadomi na tyle, że zrezygnuje z tej ciepłej piżamki.
Ps z przemarzniętych pomidorów można keczup zrobić.
Kleoma a myślałaś o tym, żeby przełożyć go przez kolano i dać mu kilka pasów na goły tyłek...itp?
Sorry bardzo ale to jest nagroda a nie kara..taka gra wstępna więc zapomnij.
Piegowata'76 napisał/a:Mnie np. wczoraj nie spodobało się zachowanie PP, z którym się spotykam, źle się poczułam w tej sytuacji. Powiedziałam mu o tym dzisiaj spokojnie - a on zareagował bardzo normalnie i sensownie. Jest to dla mnie rodzaj sukcesu, bo w poprzednim związku byłam złośnicą, co nie służyło nikomu.
Wymaga to ogromu pracy nad sobą i nad swoimi emocjami, prawda? Gratuluję sukcesów i życzę powodzenia
Przede wszystkim wymaga uświadomienia sobie pewnych mechanizmów i schematów. Jak już to się wie, jest łatwiej. Stare przyzwyczajenia jeszcze czasem ze mnie wyłażą, np. w stresie, w silnych emocjach, ale gdy zdarzy mi się przesadzić, przyznaję się do błędu, przepraszam i wyjaśniam. Trafiłam na wyrozumiałego człowieka z odpowiednim dystansem do moich humorków. Bardzo to doceniam i mówię mu o tym.
Naprawdę miło słyszeć, jak konflikty rozwiązywane są za pomocą spokojnej i wyważonej rozmowy, bez zbędnych awantur czy eskalujących emocji
Jak czytałam ten post, to pomyślałam sobie, że jaja sobie robisz Kleoma z nas.
Tak sorry, jesteś potworem i lepiej coś z tym zrób, bo to tylko kwestia czasu, gdy mężowi to jakaś uświadomi na tyle, że zrezygnuje z tej ciepłej piżamki.
Ps z przemarzniętych pomidorów można keczup zrobić.
Ona wolała Avanture z Tabasco
Pomidory były zbyt niedojrzałe na keczupy.
Zakupiłam nasiona kilkunastu odmian z całego świata w firmie wysyłkowej, która ma setki odmian pomidorów.
Sama je wysiałam i hodowałam na parapetach.
Sadziła i pielęgnowała je zatrudniona osoba pod moją kontrolą.
Gdyby nie ten przymrozek, jedlibyśmy je jeszcze kilka tygodni i dla znajomych też by starczyło. Ekologiczne, bez chorób, zasilane gnojowicą z pokrzywy, o cudownym smaku i wielu kolorach. Teraz tak ciepło, zdążyłyby dojrzeć
Nie jestem całkowicie niedołężna. W domu robię prawie wszystko. Powoli, z odpoczynkiem lecz robię, powoli chodzę.
Mebli nie dam rady przesunąć lecz z odkurzaczem i mopem nie mam problemu.
Do tunelu w ogrodzie jest około 100 m bo mamy dużą posesję. Po nierównym terenie i pod lekką górkę.
Przy większym wysiłku czasami spada mi gwałtownie cukier, mam też problemy z sercem, napadowy blok sercowy i inne problemy zdrowotne.
Wtedy tracę przytomność, przewracam się. Staram się do tego nie dopuszczać i unikam wysiłku. Nie jeżdżę też sama autem bo stanowię zagrożenie dla innych.
Nie trzeba się mną zajmować aż tak bardzo.
Ty tak na poważnie? Ukarać dorosłego człowieka? Mój mąż też mi się przyznaje dopiero po czasie. I co z tego? On płaci to ze swoich pieniędzy. Jeżeli za każdym razem ma taką awanturę to się nie dziwię, że boi Ci się powiedzieć cokolwiek.
Mój mąż mówi na takie żony hetery. Jego koledzy nawet piwa nie mogą napić się w domu, bo awantura. Później wrócą do domu awantura.Zero prywatności.
Ty tak na poważnie? Ukarać dorosłego człowieka? Mój mąż też mi się przyznaje dopiero po czasie. I co z tego? On płaci to ze swoich pieniędzy. Jeżeli za każdym razem ma taką awanturę to się nie dziwię, że boi Ci się powiedzieć cokolwiek.
Mój mąż mówi na takie żony hetery. Jego koledzy nawet piwa nie mogą napić się w domu, bo awantura. Później wrócą do domu awantura.Zero prywatności.
Ja o takie rzeczy się nie kłócę. Koledzy przychodzą do nas na piwo, na grilla w ogrodzie. Nawet im robię zakąski.
Nie miałabym też nic przeciwko temu aby do kogoś poszedł. Jednak nie chodzi, lubi być w domu.
Problem jest inny.
On do tej pory nie bał się mi powiedzieć. Mimo mojej burzliwej reakcji na przewinienie
To jest pierwsze kłamstwo od prawie ćwierć wieku.
WiolaK napisał/a:Ty tak na poważnie? Ukarać dorosłego człowieka? Mój mąż też mi się przyznaje dopiero po czasie. I co z tego? On płaci to ze swoich pieniędzy. Jeżeli za każdym razem ma taką awanturę to się nie dziwię, że boi Ci się powiedzieć cokolwiek.
Mój mąż mówi na takie żony hetery. Jego koledzy nawet piwa nie mogą napić się w domu, bo awantura. Później wrócą do domu awantura.Zero prywatności.Ja o takie rzeczy się nie kłócę. Koledzy przychodzą do nas na piwo, na grilla w ogrodzie. Nawet im robię zakąski.
Nie miałabym też nic przeciwko temu aby do kogoś poszedł. Jednak nie chodzi, lubi być w domu.Problem jest inny.
On do tej pory nie bał się mi powiedzieć. Mimo mojej burzliwej reakcji na przewinienie
To jest pierwsze kłamstwo od prawie ćwierć wieku.
Bo ma juz dosyc.
Kleoma, lubię Twoje poczucie humoru i tym bardziej przykro mi czytać o Twoich problemach zdrowotnych. Trzymaj się i kuruj - musi by dobrze!
Podobnie, jak Ty, nienawidzę kłamstw i drobnych kłamstewek. Mój pan też miał skłonność, ale go oduczyłam, grożąc rozstaniem. Nie jest to sposób na Twojego męża, takiej "kary" Ci nie polecam, ale może warto uzmysłowić mu, że tylko z prawdomównym, kryształowym człowiekiem możesz być w szczęśliwym związku, a kłamstwa to toksyny, które Cię od partnera odrzucają.
Kleoma, lubię Twoje poczucie humoru i tym bardziej przykro mi czytać o Twoich problemach zdrowotnych. Trzymaj się i kuruj - musi by dobrze!
Podobnie, jak Ty, nienawidzę kłamstw i drobnych kłamstewek. Mój pan też miał skłonność, ale go oduczyłam, grożąc rozstaniem. Nie jest to sposób na Twojego męża, takiej "kary" Ci nie polecam, ale może warto uzmysłowić mu, że tylko z prawdomównym, kryształowym człowiekiem możesz być w szczęśliwym związku, a kłamstwa to toksyny, które Cię od partnera odrzucają.
Dzięki. Staram się być dobrej myśli, że wydobrzeję i postępuję wedle zaleceń lekarzy.
Czekam na rozwój wypadków. Udaję, że nie wiem o mandacie. On do niego nie zagląda na razie. Nie wie, że wiem.
Czekam na rozwój wypadków. Udaję, że nie wiem o mandacie. On do niego nie zagląda na razie. Nie wie, że wiem.
Myślę że Ci się rozjechały priorytety ważności rzeczy. Przez chorobę siedzisz pewnie w domu masz dużo czasu. Żyjesz tym co mąż zrobi albo czego nie zrobi i chorbami. I nagle jakiś drobiazg urasta w twoich oczach do sprawy życia lub śmierci.
Tej soboty z wyjazdem na zakupy marudziłaś mu od rana aby jechał nie pomyślałaś że on specjalnie pojechał później aby dłużej być poza domem aby mieć spokój od twoich rad?
Okłamał Cie dobrze że zauważyłaś że dzieje się źle między wami. Mówisz o wydawaniu poleceń i karach a jakie polecanie ostatnio wydał Tobie twój mąż i jakie karty wobec Ciebie zastosował? Czy może u was to działa tylko w jedną stronę ?
Zastanawiałaś się czemu on Cie okłamał? Jak byś była w jego skórze jak myślisz co nim kierowało aby Ci nie mówić o głupim mandacie?
Kleoma napisał/a:Czekam na rozwój wypadków. Udaję, że nie wiem o mandacie. On do niego nie zagląda na razie. Nie wie, że wiem.
Myślę że Ci się rozjechały priorytety ważności rzeczy. Przez chorobę siedzisz pewnie w domu masz dużo czasu. Żyjesz tym co mąż zrobi albo czego nie zrobi i chorbami. I nagle jakiś drobiazg urasta w twoich oczach do sprawy życia lub śmierci.
Tej soboty z wyjazdem na zakupy marudziłaś mu od rana aby jechał nie pomyślałaś że on specjalnie pojechał później aby dłużej być poza domem aby mieć spokój od twoich rad?
Okłamał Cie dobrze że zauważyłaś że dzieje się źle między wami. Mówisz o wydawaniu poleceń i karach a jakie polecanie ostatnio wydał Tobie twój mąż i jakie karty wobec Ciebie zastosował? Czy może u was to działa tylko w jedną stronę ?
Zastanawiałaś się czemu on Cie okłamał? Jak byś była w jego skórze jak myślisz co nim kierowało aby Ci nie mówić o głupim mandacie?
Gdybym wiedziała co nim kierowało aby nie mówić o mandacie to nie zakładała bym tego wątku.
Nie wiem, nic mi nie przychodzi do głowy.
Nie sądzę aby chciał w sobotę przebywać poza domem bo miał mnie dosyć. Bo on lubi być w domu ze mną. Zawsze narzeka, że kończy się weekend i tak krótko będziemy razem w dni pracy. Pracuje po 9-10 godzin dziennie, do tego dojazd z powodu remontu dróg i wahadeł nawet 3 godziny.
Nawet gdy siedzę przy komputerze to przychodzi do tego pokoju, kładzie się na dywanie i rozmawiamy albo tylko patrzy na mnie i nie przeszkadza gdy widzi, że piszę. Ponieważ wstaję w nocy często z różnych powodów to pomyślałam abyśmy spali w oddzielnych pokojach abym go nie budziła świeceniem lampki, chodzeniem. Nie zgodził się mimo, że jest taka możliwość, mamy duży dom i wygodne łóżka.
Nie jest źle między nami. Dużo rozmawiamy, śmiejemy się, wiele rzeczy razem robimy.
Polecenia też mi wydaje lecz z zaznaczeniem, ze jak źle się czuję to mam nie robić tylko wypoczywać, on się obejdzie, poczeka. Dotyczą głównie pieczenia ciasta, lepienia pierogów.
To jest pierwsze kłamstwo od prawie ćwierć wieku.
Jesteś tego pewna?
Ten temat to chyba nie jest na poważnie.
Facet dostaje mandat - tragedia życiowa.
Kwiatki zmarzły - Ojojoj co to będzie.
Pojechał do sklepu i był zamknięty - spalił paliwo o wartości 7,28zł.(...) .
Zacytowałam twoją wypowiedź, ale w podobnym tonie są opinie pozostałych adwersarzy. Temat jest jak najbardziej poważny, a w szczególności ten dotyczący
dwóch mandatów (łącznie 18 punktów). Dobrze, że brawurowa jazda męża autorki zakończyła się tylko mandatem. Dowiedziała się tylko o dwóch zdarzeniach i to przypadkiem, a biorąc pod uwagę 20-sto letni okres małżeństwa, to mogło ich być więcej. Na szczęście nie doszło do tragedii, do wypadku. Na szczęście. ...bo w skutek brawurowej jazdy mógł zginąć, czy też zostać inwalidą. Jest jeszcze inna opcja, on wyszedłby z wypadku bez uszczerbku na zdrowiu, lub w stopniu lekkim, a śmierć lub uszkodzenie ciała poniosła by przypadkowa osoba, która akurat znalazła się na jego drodze.
Nie do przyjęcia dla mnie są wypowiedzi bagatelizujące problem brawurowej jazdy męża autorki, jego postępowanie winno być wręcz napiętnowane. Nasuwa mi się tylko jeden wniosek, że osoby te również są piratami drogowymi - jeden z rozmówców wręcz przyznał się do tego, szafując nie tylko swoim życiem, ale i drugiego człowieka. Proponuję zatem, zastanowić się i wziąć pod uwagę to, że każdy ma tylko jedno życie.
Co do pozostałych zagadnień odniosę się później.
Kleoma, poruszyłaś bardzo istotne sprawy życia codziennego w małżeństwie, nazwane przez niektóre osoby "drobiazgami". Tyle, że właśnie te "drobiazgi" mają duży wpływ na jego funkcjonowanie.
Życzę zdrówka. :)
Gdybym wiedziała co nim kierowało aby nie mówić o mandacie to nie zakładała bym tego wątku.
Nie wiem, nic mi nie przychodzi do głowy. (...)
Czasem... wystarczy zapytać. Źródło wiedzy masz u boku.
Muszę chyba zrobić porządną awanturę małżonce, bo miesiąc temu znowu dostała mandat za brawurową jazdę tj. jechała 77 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. No dobra, nie zrobię jej awantury bo:
- mandaty płaci za swoje pieniądze,
- będzie się czepiać, że ja rano jak mi się śpieszy jadę do pracy 160 km/h
Taaak. Bo o to przecież chodzi, by robić awanturę. To doskonały sposób na rozwiązywanie domowych konfliktów, piętnowanie - także.
Wielokropku, dodałabym do tego kontrolę. Jest niezbędna do funkcjonowania małżeństwa....
Szczęka mi opadła.
A tak do celu, Autorka z powodu swojej choroby czuje się ograniczona i bezradna, to "odzyskuje" poczucie swojej autonomii na mężu, traktując go jak służącego czy też parobka. Wydaje jej się, że jak będzie mu wydawać rozkazy , to lepiej się poczuje. Awantury są wyrazem frustracji... z samą sobą, ze swoją bezsilnością.
Kleoma, znajdź jakiegoś terapeutę, bo Twój mąż może w końcu stracić cierpliwość.
Muszę chyba zrobić porządną awanturę małżonce, bo miesiąc temu znowu dostała mandat za brawurową jazdę tj. jechała 77 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. No dobra, nie zrobię jej awantury bo:
- mandaty płaci za swoje pieniądze,
- będzie się czepiać, że ja rano jak mi się śpieszy jadę do pracy 160 km/h
Nawet nie chcę myśleć, jaką awanturę zrobiłby mi mąż za ostatni mandat od słynnej jednostki SPEED za jazdę ponad 100 na ograniczeniu do 50
No ale nie mam męża i awantury nie będzie i karać też mnie nikt nie będzie. Ale! Poniosłam konsekwencje swojego zachowania: dwie stówki z konta zeszły i jeszcze się wstydu najadłam. I to jest to, co powinno być argumentem wychowawczym, nie karanie. Nawet karanie dzieci nie przynosi pożądanych efektów. Natomiast ponoszenie przez nich konsekwencji już owszem.
Dla mnie szokujące jest to, co piszesz o związku: że na tym on polega, że kobieta i mężczyzna wydają sobie wzajemnie polecenia i mają obowiązek je spełniać. Twój mąż jest aniołem, a jego zachowanie jest próbą ucieczki od nieprzyjemnych sytuacji, które Ty stwarzasz. A obwinianie go o kłamstwo w sytuacji, kiedy chciał Cię pocieszyć, to już jest jakiś niewyobrażalny dla mnie kosmos.
Muszę chyba zrobić porządną awanturę małżonce, bo miesiąc temu znowu dostała mandat za brawurową jazdę tj. jechała 77 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. No dobra, nie zrobię jej awantury bo:
- mandaty płaci za swoje pieniądze,
- będzie się czepiać, że ja rano jak mi się śpieszy jadę do pracy 160 km/h
To spiesz się, ale powoli.
Naprawdę, tak bardzo rajcuje cię twoja bezmyślność i nonszalancja?
Za notoryczne przekraczanie prędkości wlepiam ci MANDAT forumowego PIRATA DROGOWEGO!
Kleoma, co do kary dla twojego męża....niestety nie znam takiego katalogu, który mogłabyś tutaj zastosować, po prostu przemów mu do rozumu. Bo choć to dorosły człowiek, to jego bezmyślność, brak wyobraźni, nieprzestrzeganie przepisów drogowych mogą mieć opłakane skutki.
Ale on już został ukarany - mandatem.
A nie ma 8 lat, żeby musiał być dodatkowo karany przez "mamusię"...
To jest pierwsze kłamstwo od prawie ćwierć wieku.
To nie jest pierwsze klamstwo od 25 lat a jedynie pierwsze ktore WYSZLO NA JAW.
Przy takim zachowaniu jak Twoje, takich drobnych przemilczen jest pewnie wiecej, to sie nazywa "naturalna reakcja obronna"
A tak apropos to nie jest klamstwo tylko zatajenie chyba? Klamstwo byloby gdybys zapytala o mandat a on zaprzeczyl ....
Ale on już został ukarany - mandatem.
A nie ma 8 lat, żeby musiał być dodatkowo karany przez "mamusię"...
Mandatem został ukarany przez drogówkę, a autorka pyta, jak ukarać męża za kłamstwo.
Skoro ma do czynienia "z dzieckiem"., to czemu ma nie odegrać roli "mamuśki".
Chociaż mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ale też, że na naukę nigdy nie jet za późno.
Cyngli napisał/a:Ale on już został ukarany - mandatem.
A nie ma 8 lat, żeby musiał być dodatkowo karany przez "mamusię"...Mandatem został ukarany przez drogówkę, a autorka pyta, jak ukarać męża za kłamstwo.
Skoro ma do czynienia "z dzieckiem"., to czemu ma nie odegrać roli "mamuśki".
Chociaż mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ale też, że na naukę nigdy nie jet za późno.
Może dlatego, że mamy do czynienia z relacją partnerską, a nie relacją rodzicielską...
Nie do pomyślenia jest dla mnie, by w równoprawnym związku dwojga dorosłych osób jedna strona musiała karać drugą. Nie na tym związek polega.
Oczywiście zgadzam się z tym, co napisałaś wcześniej, mąż Autorki zachował się nieodpowiedzialnie i też nie przemawia d9 mnie argument, że przecież "wszyscy tak jeżdżą". Po to są przepisy, by ich przestrzegać. I po to jest policja, by wariatów drogowych karać, i tak też się stało.
Snake napisał/a:Muszę chyba zrobić porządną awanturę małżonce, bo miesiąc temu znowu dostała mandat za brawurową jazdę tj. jechała 77 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. No dobra, nie zrobię jej awantury bo:
- mandaty płaci za swoje pieniądze,
- będzie się czepiać, że ja rano jak mi się śpieszy jadę do pracy 160 km/hTo spiesz się, ale powoli.
Naprawdę, tak bardzo rajcuje cię twoja bezmyślność i nonszalancja?
Za notoryczne przekraczanie prędkości wlepiam ci MANDAT forumowego PIRATA DROGOWEGO!
Ej no, przecież bywam wtedy najwyżej w środku peletonu tzn. jadąc 160 km/h jestem co chwila wyprzedzany No i popełniam wtedy podobne wykroczenie co małżonka przy 77 km/h. Taki urok skracania sobie czasu jazdy ekspresówką
Cyngli napisał/a:Ale on już został ukarany - mandatem.
A nie ma 8 lat, żeby musiał być dodatkowo karany przez "mamusię"...Mandatem został ukarany przez drogówkę, a autorka pyta, jak ukarać męża za kłamstwo.
Skoro ma do czynienia "z dzieckiem"., to czemu ma nie odegrać roli "mamuśki".
Chociaż mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ale też, że na naukę nigdy nie jet za późno.
Niepojęte dla mnie.
Tak jak już pisano, to dorosły facet, a nie dziecko. Stosowanie kar, poleceń i nagród jest kompletnie nieadekwatne do sytuacji. To są wszystko formy wyrazu kontroli, której Kleoma czuje, że jej brakuje w jej WŁASNYM życiu. Pracę polecam właśnie nad tym, a nie na wymyślaniu kolejnych tortur dla męża, żeby "się słuchał". Jest takie powiedzenie, że "dzban doputy wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie"... Mąż Autorki może też dojść do takiego momentu, że mu popuści od tych ciągłych awantur i zrzędzenia, a wtedy tylko wystarczy, że pozna kobietę, która akceptuje go takim jak jest i tragedia gotowa. Także ostrzegam.
107 2019-10-18 15:45:12 Ostatnio edytowany przez natolinka (2019-10-18 15:48:08)
Mam za sobą ponad 20 lat małżeństwa.
Mniemałam, że jestem w związku z mężczyzną prawie idealnym.
Dziś odkryłam kłamstwo.
Przed ślubem obiecywał, że nigdy mnie nie oszuka, nie zrani.
Wczoraj był listonosz. Widziałam przez okno jego rozmowę z nim.
Gdy wszedł do domu zapytałam co przyniósł?
Odpowiedział,że oferty reklamowe i podał mi kopertę.
Przypadkowo znalazłam list, który ukrył przede mną.
Otwarty. Zdjęcie, mandat, punkty karne. Wiedziałam po kopercie co jest w środku bo to samo przyszło kilka miesięcy temu. Zajrzałam aby sprawdzić ile tego jest.
Poprzednim razem mi powiedział bo byłam przy dostawie listu.
Mieliśmy rozmowę gdzie obiecał, przyrzekł, że będzie jeździł poprawnie.
Teraz skłamał bez mrugnięcia okiem, nie zorientowałam się, ze kłamie.
Przyszło mi na myśl, że to może nie być pierwszy raz.
Nie wiem jeszcze co mam zrobić.
Czy podpuszczać go i zobaczyć czy się przyzna czy będzie brnął w kłamstwo? Czy udawać, że listu nie znalazłam?
I jak go ukarać?
No chyba żartujesz.... ukarać można dziecko,( chociaż nie wolno) a nie dorosłego mężczyznę i za co,co zdradził Ciebie??? nie powiedział o mandatach,bo nie chciał Ciebie martwić - to zrozumiałe,no chyba,że jesteś aż tak porywcza, (co sama wspomniałaś, o Twojej burzliwej reakcji ) że mąż dlatego nic nie powiedział,abyś go nie "ukarała". A swoją drogą …. często go karzesz?????i to nazywasz 20-letnim szczęśliwym małżeństwem??
Mam za sobą ponad 20 lat małżeństwa.
Mniemałam, że jestem w związku z mężczyzną prawie idealnym.
Na pewno go ukształtowałaś odpowiednio ...
Dziś odkryłam kłamstwo.
Przed ślubem obiecywał, że nigdy mnie nie oszuka, nie zrani.
No taki kontrakt na tresurę. On się godzi być tresowanym, a w zamian ma twoją cipkę.
Wczoraj był listonosz. Widziałam przez okno jego rozmowę z nim.
Gdy wszedł do domu zapytałam co przyniósł?
Odpowiedział,że oferty reklamowe i podał mi kopertę.
Przypadkowo znalazłam list, który ukrył przede mną.
Bosszzzzz... biedny ten facet. Dorosły jest a nawet nie może mandatu zapłacić... Zastanawiam się jaką będzie miał karę...
Otwarty. Zdjęcie, mandat, punkty karne.
Kochanka na zdjęciu była? Pewnie nie... "mój mąż to drań, ale przynajmniej jest wierny"... a chociaż nie... twój to nie drań. Twój był prawie idealny.
Wiedziałam po kopercie co jest w środku bo to samo przyszło kilka miesięcy temu. Zajrzałam aby sprawdzić ile tego jest.
Poprzednim razem mi powiedział bo byłam przy dostawie listu.
Mieliśmy rozmowę gdzie obiecał, przyrzekł, że będzie jeździł poprawnie.
Uffffffffffff... bo przecież mógł stracić to co zakontraktował wiele lat temu.
Dobrze, że dostał drugą szansę. Tylko pewnie teraz będzie lepiej sprawdzany biedaczyna. Można by mu tachometr założyć -- mogłabyś odczytać szybkość z całego dnia.
Teraz skłamał bez mrugnięcia okiem, nie zorientowałam się, ze kłamie.
O f*****ck! Rysa jest na szkle...
Co to będzie... co to będzie...
Przyszło mi na myśl, że to może nie być pierwszy raz.
O nieeee... zorientowała się ...
Nie wiem jeszcze co mam zrobić.
Czy podpuszczać go i zobaczyć czy się przyzna czy będzie brnął w kłamstwo? Czy udawać, że listu nie znalazłam?
I jak go ukarać?
Kary mogą być różne... na przykład pozmywać wszystkie podłogi... albo wyczyścić wszsytkim buty.. albo wynosić śmieci przez miesiąc... No albo napisać na kartce 100... albo tysiąc razy bo jest dorosły że będzie wolno jeździł... można eweentualnie wporwwadzić jakiś sytem punktowy: jak jest grzeczny do dodajesz punkt, a jak coś zawali to traci punkt... i nie ma seksu jeśli punktów nie ma ileś-tam...
Kleoma, ciężka choroba zmienia człowieka, bo wiąże się z ogromnym stresem. Nie każdy ma dar łatwego odnalezienia się w nowej dla siebie sytuacji, albowiem perspektywa całkowitej utraty zdrowia i uzależnienia od innych jest przygniatająca.Poczucie utraty kontroli nad własnym ciałem jest dla wielu osób przeżyciem traumatycznym. Przygnębia i przeraża, dlatego chory często nie panuje nad emocjami i bywa przykry dla otoczenia. Myślę, że większość osób potrafi taki stan rzeczy zrozumieć, jednak powinnaś wziąć też pod uwagę fakt, że małżonek osoby chorej również zmaga się, że swoimi lękami oraz stresem wywołanym chorobą współmałżonka. Żal, poczucie krzywdy, bezsilność, przeciążenie obowiązkami nie są im obce. Myślę, że Twój mąż ma "swoje" problemy i pewne niespodzianki mogą mu się przytrafiać. Fakt, że o nich nie mówi może świadczyć tylko o tym, że nie chce Ci przysparzać dodatkowych trosk.
Z tego co napisałaś wnioskuję, że wyszłaś za mąż za bardzo przyzwoitego człowieka, który faktycznie jest z Tobą na dobre i na złe. Myślę, że to wielkie szczęście przy nieszczęściu z którym przyszło się Tobie zmierzyć. Doceń męża i spróbuj nie strofować go jak dziecka, nawet wtedy gdy czasami postępuje jak ostatnia melepeta...;)
Kleoma dużo siły Ci życzę i jak najdłużej dobrego zdrowia.
To jest kolejny z Twoich wątków pt. "jak kontrolować innych ludzi". Proszę, tak z całego serca, zajmij się sobą i swoim nieistniejącym poczuciem wartości, zamiast wymyślaniem kar dla męża.
111 2019-10-19 10:20:53 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-19 10:27:04)
Przykre w tym wszystkim jest to,że jesteś Autorko, jak widać, porządną kobietą, lecz dotkniętą przez chorobę. Twój mąż stara się jak może, żebyś czuła się doceniona i kochana, wspiera Cię, poświęca się dla Ciebie. Ty zaś nie potrafisz tego docenić. Jak każdy człowiek, Twój mąż popełnia błędy. Sprawa rozchodzi się o to, jak mamy te problemy rozwiązywać. Z pewnością stosowanie kar czy poleceń lub wywoływanie awantur nie jest takim sposobem. Kontrolować trzeba i należy, ale nie dorosłę osoby, tylko dzieci, które tego potrzebują. Jeśli przez dłuższy czas ktoś zostaje zalewany falą krytyki, słyszy ciągłe awantury i pretensje, to stara się od tego uciekać i możę z powodu stresu popełnić znowu jakiś błąd. I co wtedy, znowu na niego nawrzeszczysz, jeszcze bardziej? Zmień swoje podejście a będzie z pewnością lepiej
112 2019-10-19 10:53:29 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2019-10-19 10:56:02)
Kleoma napisał/a:To jest pierwsze kłamstwo od prawie ćwierć wieku.
To nie jest pierwsze klamstwo od 25 lat a jedynie pierwsze ktore WYSZLO NA JAW.
Przy takim zachowaniu jak Twoje, takich drobnych przemilczen jest pewnie wiecej, to sie nazywa "naturalna reakcja obronna"A tak apropos to nie jest klamstwo tylko zatajenie chyba? Klamstwo byloby gdybys zapytala o mandat a on zaprzeczyl ....
Mąż świadomie utrzymał w tajemnicy otrzymaną korespondencje z policji, co należy uznać za zatajenie. Nawet, jeśli autorka wprost nie zapytała, to jego "przemilczenie", także będzie uznane za zatajenie prawdy. Tak wynika
z interpretacji przepisów k.k.
W takiej potoczej rozmowie, też bym uznała, że jej mąż skłamał, dlatego autorka tak nazwała zachowanie męża. Prawnie, nazywa się to zatajeniem prawdy.
Żona świadomie utrzymuje w tajemnicy przed mężem fakt przejrzenia korespondencji, której wyłącznie on był adresatem. W świetle prawa nazywa się to naruszeniem tajemnicy korespondencji. Skoro jego zatajenie nazywane jest kłamstwem, to zachowanie autorki nazywać będziemy dbaniem o dobrostan?
Podwójne standardy?
114 2019-10-19 11:34:29 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-19 11:35:21)
Problem, kto przed kim co zataił to przeciez jedno. Drugie i NAJWAŻNIEJSZE w tym wątku to spośób rozwiązywania tych problemów. Autorka prezentuje tutaj zupełnie niewłasciwie podejście,opierając się na sytemie poleceń, kar czy kontroli. Skutkiem tego włąsnie może być dalsze ukrywanie pewnych faktów, zdarzeń itp. I potem co bedzie dalej? Autorka wcią zbędzie mu robić awantury o jego przewinienia czy może zastanowi się nad swoim zachowaniem, które nakręca całą tą spiralę. Takie wybuchy nie przynosza niczego dobrego, bo stawiają dorosłego i świadomego swoich czynów faceta w sytuacji, jakby był dzieckiem.
Błąd polega na tym, kiedy przekłada się ważność reakcji na dany problem nad sposób jego rozwiązania.
Kleomo, wydajesz się zupełnie nie dostrzegać związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy swoim zachowaniem a zachowaniem męża. Od męża otrzymujesz odpowiedź na swoje własne postępowanie, jeśli ono ulegnie zmianie, to i jego postawa prawdopodobnie będzie inna.
Przyznam, że najbardziej zszokowały mnie te dwa zdania:
Robi różne głupoty, nie słucha moich rad, poleceń i przez to niszczy różne rzeczy.
w związkach wzajemnie wydajemy sobie polecenia i spełniamy je. Przynajmniej w dobrych związkach tak być powinno.
I najgorsze jest to, że odnoszę wrażenie, że Ty naprawdę w to wierzysz. Choć nie będę odkrywcza, bo tylko powtórzę, co już wielokrotnie zostało w tym temacie napisane, że w dobrych związkach nikomu NIE wydaje się poleceń, a jeśli kogoś się o coś prosi, to równocześnie daje mu się prawo do odmowy. Dla Ciebie jest to jednak jakąś abstrakcją. Niemniej nikt nie jest niczyją własnością i nikt nikomu nie ma obowiązku służyć. Jeśli w ten sposób widzisz zasady funkcjonowania relacji i jeszcze (o zgrozo!) nazywasz je dobrymi, to moim zdaniem jest to właściwy moment, aby to starannie przemyśleć.
Być może zostało to już gdzieś napisane, a ja nie doczytałam, jeśli tak, to przepraszam, ale mandat przypuszczalnie wynika z namierzenia męża przez fotoradar, który wykonał zdjęcie i na jego podstawie odszukano potencjalnego sprawcy przekroczenia prędkości - stąd przesyłka listowa. Ty jednak od razu założyłaś, że mąż z premedytacją dopuścił się kłamstwa i zastanawiasz się w jaki sposób powinnaś go ukarać, choć on być może nawet nie zauważył, że został namierzony.
116 2019-10-19 16:38:13 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2019-10-19 17:00:47)
Żona świadomie utrzymuje w tajemnicy przed mężem fakt przejrzenia korespondencji, której wyłącznie on był adresatem. W świetle prawa nazywa się to naruszeniem tajemnicy korespondencji. Skoro jego zatajenie nazywane jest kłamstwem, to zachowanie autorki nazywać będziemy dbaniem o dobrostan?
Podwójne standardy?
To autorka, tak potocznie nazwała "kłamstwem " zatajenie przez męża sprawy otrzymania mandatu - pisałam już o tym. Przecież nie musi się znać na prawniczych określeniach. Na tą nieprawidłowość zwrócił dopiero uwagę user tyafu, a ja go poparłam.
Edit:
będę dopisywać, bo jednego, długiego posta mi zżarówki ..łłllllllll
Zdarza się, że "cel uświęca środki".
Tak można oceniać zachowanie autorki - oczywiście moim zdaniem. Skoro mąż nie wyciągnął wniosku z pierwszego naruszenia prawa, zatem "kontrolę" ze strony żony można nazwać "dobrem o dobrostan".
W rozumieniu o jego życie. ...w rozumieniu o žycie każdego poszkodowanego, gdyby doszło do wypadku.
Tak, zauważyłam, dlatego zareagowałam.
Zdarza się, że "cel uświęca środki".
Tak można oceniać zachowanie autorki - oczywiście moim zdaniem. Skoro mąż nie wyciągnął wniosku z pierwszego naruszenia prawa, zatem "kontrolę" ze strony żony można nazwać "dobrem o dobrostan".
W rozumieniu o jego życie. ...w rozumieniu o žycie każdego poszkodowanego, gdyby doszło do wypadku.
Wybacz, ale na ile ja się na tym znam, to przekroczenie prędkości jest wykroczeniem. Czytanie cudzej korespondencji jest przestępstwem zagrożonym kara więzienia do 2 lat. Czy jeśli popełniasz przestępstwo bo podejrzewasz że ktoś popełnił wykroczenie, to naprawdę dbasz o dobrostan? To się nazywają standardy. To że ktoś jest twoim mężem nie uprawnia cię do popełniania przestępstw przeciwko niemu. Tak jak nie wolno małżonka zamordować, czy pobić, nie wolno go okraść z majątku odrębnego, tak i nie wolno bez wyraźnej zgody czytać jego korespondencji. A to że twój mąż będzie jeździł za szybko, to jest ewentualnie materiał na rozmowę, o ile cię o tym powiadomi. Jak nie, to nie uznał tego za wystarczająco ważne żeby o tym pogadać i koniec tematu.
Cel uświęca środki?
A jaki to jest niby cel? Bo wątpię zeby niepelnosprawna zona byla w stanie nauczyc męża przepisowej jazdy. Dostal mandat, musi zaplacic i tyle. To jest jego nauczka. Nie ma uswiecania srodkow.
120 2019-10-19 17:42:52 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2019-10-19 17:49:51)
Mój mąż prowadzi działalność gospodarczą. Pomagam mu w robocie papierkowej od dawna i mam upoważnienie do otwierania jego wszelkiej korespondencji, segregowania jej, odpowiadania na nią itd. Zarówno tej papierowej jak i mailowej. Znam wszystkie hasła bo sama zakładałam mu konta. Pilnuję terminów zapłaty, drukuję faktury, likwiduję SPAM i co tam potrzeba.
Prywatnych listów mój mąż nie dostaje. Edit : to znaczy od prywatnych osób w prywatnych sprawach nie związanych z działalnością gospodarczą.
Mój mąż prowadzi działalność gospodarczą. Pomagam mu w robocie papierkowej od dawna i mam upoważnienie do otwierania jego wszelkiej korespondencji, segregowania jej, odpowiadania na nią itd. Zarówno tej papierowej jak i mailowej. Znam wszystkie hasła bo sama zakładałam mu konta. Pilnuję terminów zapłaty, drukuję faktury, likwiduję SPAM i co tam potrzeba.
Prywatnych listów mój mąż nie dostaje.
To skoro czytasz jego wszystkie listy, to on wie że mandat widziałaś. Nie okłamał cię, nic nie ukrył, niczego nie zepsuł. Przekroczył prędkość, dostał mandat, ty o tym wiesz i on wie że ty wiesz. Nie chce o tym mówić, więc nie mówi. I gdzie tu jest problem? Skoro ty chcesz o tym mówić, to na spokojnie mówisz, ale o czym? Że miał pecha i dostał mandat? Moja żona też się czepiała póki nie jechaliśmy razem, spokojnie przez miasto i rozmawialiśmy. W pewnej chwili coś błysnęło. Nieużytek, długa prosta, wzdłuż tej prostej krzaki. Miałem 55 na liczniku. Żona tylko powiedziała "ale chamstwo". Od tego czasu nigdy nie marudziła o mandaty. Zrozumiała jak to działa.
Mnie prawdę mówiąc nawet nie przyszłoby do głowy, żeby dorosłemu mężczyźnie, który z premedytacją nie sięga do mojego portfela, by zapłacić mandat, suszyć o niego głowę. Ja sama nie czuję się idealna, więc tym bardziej od innych też tego nie oczekuję. Poza tym, już tak po ludzku - naprawdę jest to warte nerwów i psucia sobie popołudnia, a nawet dwóch? Nie lepiej normalnie, spokojnie i bez zakładania z góry, że mąż chce Cię oszukać czy okłamać?
(...) Ja sama nie czuję się idealna, więc tym bardziej od innych też tego nie oczekuję. (...)
Może właśnie w tym pies jest pogrzebany. Ideał sięgnął bruku.
(...) Mniemałam, że jestem w związku z mężczyzną prawie idealnym. (...)
Cel uświęca środki?
A jaki to jest niby cel? Bo wątpię zeby niepelnosprawna zona byla w stanie nauczyc męża przepisowej jazdy. Dostal mandat, musi zaplacic i tyle. To jest jego nauczka. Nie ma uswiecania srodkow.
Kleoma nie jest niepełnosprawna umysłowo.
A tak poza tym, to naukę/szkolenie w zakresie prawa jazdy prowadzą szkoleniowe ośrodki.
Mąż przeszedł szkolenie w zakresie przepisów prawa jazdy i skoro otrzymał dokument uprawniający go do kierowania pojazdem, to winien się do niego stosować.
Z mojej analizy przedmiotowej dyskusji wynika , że osoby biorące w niej udział również mają takowe "grzeszki" na sumieniu. Nawet jedna z userek chwaliła się, że jechała 100-tą, na drodze z ograniczeniem do 50 km.
To dopiero wyczyn!
Mój zachwyt rośnie. Nie kpię.
(...)
To skoro czytasz jego wszystkie listy, to on wie że mandat widziałaś. Nie okłamał cię, nic nie ukrył, niczego nie zepsuł. (...).
Mąż ukrył przed żoną mandat.
Kleoma pisze o tym w pierwszym poście.
Jeśli żona ma dostęp do jego korespondencji, oznacza to, że ją otwiera zatem on MUSIAŁ wiedzieć, że na niego trafi. Wiedział przez to, że i tak się dowie, dlatego specjalnie jej o tym nie informował.
Tylko dlaczego ten nieszczęsny mandat jest tutaj tak roztrząsany? Gość SAM go zapłacił, SAM zdał sobie sprawę z przekroczenia prędkośći i zagrożenia, jakie spowodował!
Dlaczego tak kurczowo się tego trzymasz żyworódka? Facet dostał karę, ale z odpowiedniego źródła. Z całą pewnością nie powinien dostawac za to kary od żony. Było minęło, nie ma potrzeby tego rozstrząsać bez końca, dając upust swoim frustracjom i nerwom.
Bo właśnie to o czym tutaj jest cały czas mowa, o tym najwazniejszym to samo podejście Autorki: uznawanie kar, poleceń i kontroli za podstawowe narządzia budujące normalny(!) związek. Tylko jeśli takie narzędzia się stosuje, to to już NIE JEST związek dwojga dorosłych ludzi a jakąs karykatura relacji międzyludzkich, znajdujących jedyne zastosowanie w przypadku relacji rodziców z dziećmi.
Ja podtrzymuję swoje stanowisko - karać można ewentualnie dziecko albo zwierzę.
Edit: Chociaż w obu przypadkach lepsze efekty daje nagradzanie ;-)
Lady Loka napisał/a:Cel uświęca środki?
A jaki to jest niby cel? Bo wątpię zeby niepelnosprawna zona byla w stanie nauczyc męża przepisowej jazdy. Dostal mandat, musi zaplacic i tyle. To jest jego nauczka. Nie ma uswiecania srodkow.Kleoma nie jest niepełnosprawna umysłowo.
A tak poza tym, to naukę/szkolenie w zakresie prawa jazdy prowadzą szkoleniowe ośrodki.
Mąż przeszedł szkolenie w zakresie przepisów prawa jazdy i skoro otrzymał dokument uprawniający go do kierowania pojazdem, to winien się do niego stosować.Z mojej analizy przedmiotowej dyskusji wynika , że osoby biorące w niej udział również mają takowe "grzeszki" na sumieniu. Nawet jedna z userek chwaliła się, że jechała 100-tą, na drodze z ograniczeniem do 50 km.
To dopiero wyczyn!
Nie napisalam ze jest niepelnosprawna umyslowo. Ne wymyslaj swoich teorii.
Kleoma napisał/a:Mój mąż prowadzi działalność gospodarczą. Pomagam mu w robocie papierkowej od dawna i mam upoważnienie do otwierania jego wszelkiej korespondencji, segregowania jej, odpowiadania na nią itd. Zarówno tej papierowej jak i mailowej. Znam wszystkie hasła bo sama zakładałam mu konta. Pilnuję terminów zapłaty, drukuję faktury, likwiduję SPAM i co tam potrzeba.
Prywatnych listów mój mąż nie dostaje.To skoro czytasz jego wszystkie listy, to on wie że mandat widziałaś. Nie okłamał cię, nic nie ukrył, niczego nie zepsuł. Przekroczył prędkość, dostał mandat, ty o tym wiesz i on wie że ty wiesz. Nie chce o tym mówić, więc nie mówi. I gdzie tu jest problem? Skoro ty chcesz o tym mówić, to na spokojnie mówisz, ale o czym? Że miał pecha i dostał mandat? Moja żona też się czepiała póki nie jechaliśmy razem, spokojnie przez miasto i rozmawialiśmy. W pewnej chwili coś błysnęło. Nieużytek, długa prosta, wzdłuż tej prostej krzaki. Miałem 55 na liczniku. Żona tylko powiedziała "ale chamstwo". Od tego czasu nigdy nie marudziła o mandaty. Zrozumiała jak to działa.
Jeszcze nie wie. Listu nie położył tam gdzie zwykle kładzie się korespondencję tylko wchodząc do mieszkania ukrył w przedpokoju w szafce. Przypadkowo tam zajrzałam szukając czegoś. Są tam rzeczy rzadko używane. Po wypełnieniu druczku zaglądam tam codziennie i list leży w takiej pozycji jak go położyłam.
Twoja różnica w przekroczeniu prędkości była niewielka nawet jeśli tam było ograniczenie do 30. Mój mąż to się chyba na zawody Formuły 1 przygotowuje.
O to mam pretensje i nic nie zmieni mojego zdania.
I dziwi mnie, że tyle osób to lekceważy. Poza nielicznymi wyjątkami.