Mam za sobą ponad 20 lat małżeństwa.
Mniemałam, że jestem w związku z mężczyzną prawie idealnym.
Dziś odkryłam kłamstwo.
Przed ślubem obiecywał, że nigdy mnie nie oszuka, nie zrani.
Wczoraj był listonosz. Widziałam przez okno jego rozmowę z nim.
Gdy wszedł do domu zapytałam co przyniósł?
Odpowiedział,że oferty reklamowe i podał mi kopertę.
Przypadkowo znalazłam list, który ukrył przede mną.
Otwarty. Zdjęcie, mandat, punkty karne. Wiedziałam po kopercie co jest w środku bo to samo przyszło kilka miesięcy temu. Zajrzałam aby sprawdzić ile tego jest.
Poprzednim razem mi powiedział bo byłam przy dostawie listu.
Mieliśmy rozmowę gdzie obiecał, przyrzekł, że będzie jeździł poprawnie.
Teraz skłamał bez mrugnięcia okiem, nie zorientowałam się, ze kłamie.
Przyszło mi na myśl, że to może nie być pierwszy raz.
Nie wiem jeszcze co mam zrobić.
Czy podpuszczać go i zobaczyć czy się przyzna czy będzie brnął w kłamstwo? Czy udawać, że listu nie znalazłam?
I jak go ukarać?
Ale to dorosły mężczyzna. Czemu i w jaki sposób chcesz go karać?
To nie jest tak, że ostatnio zareagowałaś za mocno i dlatego teraz ukryłco ukrył bo nie chciał słyszeć Twojego jęczenia nad nim?
Powiedz mi po prostu, że wiesz i że nie musi przed Tobą tego ukrywać, bo będziesz go wspierać. Powiedz mu, jakie mogą być konsekwencje brawury na drodze i daj mu w spokoju wybrać co chce.
3 2019-10-15 18:56:58 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-15 18:57:54)
Nie ulega wątpliwości, żę Twój mąż zachował się nieodpowiednio delikatnie mówiąc Kłamstwa, zwodzenie i oszustwa są pociskiem, który rozwala związek w sposób gwałtowny.
Problem w tym , że karanie, przynajmniej w tak dosadnym znaczeniu możę nie być skuteczne. Facet jest zwyczajnie nieodpowiedzialny skoro zachowuje się jak pirat drogowy i sam musi to zrozumieć.
Co mu pomozę Twoja kara? Na czym miałaby polegać? Może lepiej będzie porozmawiać z nim na spokojnie W każdym razie "karać" w ścisłym znaczeniu tego słowa można co najwyżej dziecko, ale nie dorosłego faceta!
Kara dla dorosłego mężczyzny jak dla dziecka? Kiepski pomysł.
Myślę, że najlepiej zadziała proste pytanie w stylu ''dlaczego mnie okłamałeś, przecież mieliśmy umowę, coś sobie obiecaliśmy. Zabolało mnie to, że mnie okłamałeś, etc, itp, itd''.
Porozmawiajcie.
Ukarano go mandate, ma punkty karne, to duzy chlopiec, ale zdarza mu sie zaszalec, wierz mi wielu to ma, z czasem z tego wyrosnie, zamiast go karac daj mu wsparcie, po co ci kwasy, bronie go bo sam tak mialem, sporo mandatow, glownie za predkosc, ale w koncu do mnie chyba dotarlo, bo na razie mam spokoj
(...) I jak go ukarać?
Ukarać? Poważnie pytasz?
Od kiedy stałaś się jego matką, a on kilkuletnim chłopcem (nawet wtedy kara jest kiepską metoda wychowawczą)?
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
Lecz mimo tego zawsze przyznawał się do popełnionych błędów. Jest przyzwyczajony do takich moich reakcji.
Mój gniew trwa krótko.
Lecz nie tym razem.
Jeśli nie zareaguję to tak jakbym dawała przyzwolenie na kolejne kłamstwo.
A jednak jesteś jego matką. Współczuję obojgu.
Jestem ciekaw ile z wypowiadających się osób jeździ po mieście 50km/h a jak jest 30 to 30?
Ok, rozumiem, w pobliżu szkoły itp. Ale chyba nie wszędzie są tego typu miejsca.
Bronię go w tym sensie, że chyba większość wie, że "łatwo" dostać mandat.
To, że obiecał jedno a robi drugie to inna sprawa.
Lepiej zrób tak jak inny radzą, zamiast jakiejś głupiej kary lepsza byłaby rozmowa.
Może niech przyzna się Ci w końcu ile ma tych pkt. bo przecież można pójść na kurs.
A nie jak dowiesz się, że za 24h Ty będziesz musiała go wozić...
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
Lecz mimo tego zawsze przyznawał się do popełnionych błędów. Jest przyzwyczajony do takich moich reakcji.
Mój gniew trwa krótko.
Lecz nie tym razem.
Jeśli nie zareaguję to tak jakbym dawała przyzwolenie na kolejne kłamstwo.
Jeśli zareagujesz tak jak zwykle, czyli wrzaskami i awanturą - to następne kłamstwa masz jak w banku.
Skąd się wzięło Twoje przeświadczenie, że musisz go wychowywać i traktować jak małego chłopca?
11 2019-10-15 19:34:37 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2019-10-15 19:54:26)
Jestem ciekaw ile z wypowiadających się osób jeździ po mieście 50km/h a jak jest 30 to 30?
Ok, rozumiem, w pobliżu szkoły itp. Ale chyba nie wszędzie są tego typu miejsca.
Bronię go w tym sensie, że chyba większość wie, że "łatwo" dostać mandat.
To, że obiecał jedno a robi drugie to inna sprawa.
Lepiej zrób tak jak inny radzą, zamiast jakiejś głupiej kary lepsza byłaby rozmowa.
Może niech przyzna się Ci w końcu ile ma tych pkt. bo przecież można pójść na kurs.
A nie jak dowiesz się, że za 24h Ty będziesz musiała go wozić...
Od lipca ma 18 punktów za 2 razy.
Nie będę go wozić bo jestem ciężko chora.
Zachorowałam kilka lat temu na kilka chorób naraz i wtedy zmienił się mój charakter.
Nie potrafię już zapanować nad sobą gdy coś mnie rozzłości.
Proponowałam mężowi rozwód aby nie musiał się męczyć z chorą żoną. Nie ma ze mnie zbytnio pożytku, traci czas na transportowanie mnie do leczenia itd.
Nie chciał. Powiedział, że rozumie te moje wybuchy, to skutek chorób.
12 2019-10-15 19:48:38 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-15 19:49:15)
Im więcej awantur, krzyków złości i wkurzania się, tym gorzej Przestań go wychowywać, bo to nie dziecko
Im więcej awantur, krzyków złości i wkurzania się, tym gorzej
Przestań go wychowywać, bo to nie dziecko
Nie da się.
Robi różne głupoty, nie słucha moich rad, poleceń i przez to niszczy różne rzeczy. Moje, swoje, wspólne.
Ein napisał/a:Jestem ciekaw ile z wypowiadających się osób jeździ po mieście 50km/h a jak jest 30 to 30?
Ok, rozumiem, w pobliżu szkoły itp. Ale chyba nie wszędzie są tego typu miejsca.
Bronię go w tym sensie, że chyba większość wie, że "łatwo" dostać mandat.
To, że obiecał jedno a robi drugie to inna sprawa.
Lepiej zrób tak jak inny radzą, zamiast jakiejś głupiej kary lepsza byłaby rozmowa.
Może niech przyzna się Ci w końcu ile ma tych pkt. bo przecież można pójść na kurs.
A nie jak dowiesz się, że za 24h Ty będziesz musiała go wozić...Od lipca ma 18 punktów za 2 razy.
Nie będę go wozić bo jestem ciężko chora.Zachorowałam kilka lat temu na kilka chorób naraz i wtedy zmienił się mój charakter.
Nie potrafię już zapanować nad sobą gdy coś mnie rozzłości.
Proponowałam mężowi rozwód aby nie musiał się męczyć z chorą żoną. Nie ma ze mnie zbytnio pożytku, traci czas na transportowanie mnie do leczenia itd.
Nie chciał. Powiedział, że rozumie te moje wybuchy, to skutek chorób.
Słabe trochę jest Twoje tlumaczenie w stylu "zachorowałam, więc to mi daje prawo do awanturowania się".
Ciężko się żyje z impulsywną osobą, która generuje konflikty. Myślę, że właśnie dlatego Cię okłamał - ma dość awantur.
P.S. Partner nie ma obowiązku słuchać w twoich poleceń, nie na tym związek polega...
15 2019-10-15 20:12:46 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-15 20:13:18)
Przez swoją impulsywną naturę nakręcasz siebie coraz bardziej i jego zreszt a też. On czuje jeszcze większą presję , czuje się osaczony, ma dość awantur i dlatego ucieka w kłamstwo. Czy nie można problemów rozwiązywać pokojowo? Dla mnie perspektywa bycia w "związku" z kimś, kto mnie próbuje wychować, spowodowałaby ucieczkę na inną planetę A za przekroczenie przepisów i mandaty powinien sam odpowiadać.
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
Lecz mimo tego zawsze przyznawał się do popełnionych błędów. Jest przyzwyczajony do takich moich reakcji.
Mój gniew trwa krótko.
Lecz nie tym razem.
Jeśli nie zareaguję to tak jakbym dawała przyzwolenie na kolejne kłamstwo.
On się boi mówić tobie prawdę, bo robisz awantury o byle pierdoły. Sama go tak kondycjonujesz. Przestań urządzać awantury o byle co i zacznie ci mówić prawdę, bo wreszcie nie będzie się obawiał, że będzie karcony za wszystko jak mały chłopczyk. Twoja emocjonalność rozbija ten związek a on nie potrafi sobie z tym poradzić. Wszystko może być dla ciebie pretekstem do awantury a on chce tych pretekstow unikać więc nie wspomina pewnie o wielu innych rzeczach. Opanuj się przynajmniej w jakimś stopniu i znajdź sposób by inaczej wyładowywać swoją złość w przeciwnym wypadku on będzie tkwił w tym związku (toksycznym) zamiast oboje się rozwijać będziecie się niszczyć. On nie ma zaufania do ciebie skoro nie mówi Ci prawdy i to ty powinnaś zapracować sobie na to zaufanie.
17 2019-10-15 20:15:45 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-10-15 20:16:33)
(...) Nie potrafię już zapanować nad sobą gdy coś mnie rozzłości. (...)
Nie potrafisz, czy nie chcesz (bo to prostsza droga rozładowania emocji)?
(...) Nie ma ze mnie zbytnio pożytku, traci czas na transportowanie mnie do leczenia itd. (...)
A to w związku o pożytek chodzi?
(...) Robi różne głupoty, nie słucha moich rad, poleceń i przez to niszczy różne rzeczy. Moje, swoje, wspólne.
Skoro robi głupoty, to nie jest, jak mniemałaś, mężczyzną prawie idealnym. Rady to nie rozkazy, polecenia wydaje się podwładnym, a związek to nie wojsko.
Może pora na weryfikację własnego sposobu myślenia i wynikających z niego zachowań?
Kleoma napisał/a:Ein napisał/a:Jestem ciekaw ile z wypowiadających się osób jeździ po mieście 50km/h a jak jest 30 to 30?
Ok, rozumiem, w pobliżu szkoły itp. Ale chyba nie wszędzie są tego typu miejsca.
Bronię go w tym sensie, że chyba większość wie, że "łatwo" dostać mandat.
To, że obiecał jedno a robi drugie to inna sprawa.
Lepiej zrób tak jak inny radzą, zamiast jakiejś głupiej kary lepsza byłaby rozmowa.
Może niech przyzna się Ci w końcu ile ma tych pkt. bo przecież można pójść na kurs.
A nie jak dowiesz się, że za 24h Ty będziesz musiała go wozić...Od lipca ma 18 punktów za 2 razy.
Nie będę go wozić bo jestem ciężko chora.Zachorowałam kilka lat temu na kilka chorób naraz i wtedy zmienił się mój charakter.
Nie potrafię już zapanować nad sobą gdy coś mnie rozzłości.
Proponowałam mężowi rozwód aby nie musiał się męczyć z chorą żoną. Nie ma ze mnie zbytnio pożytku, traci czas na transportowanie mnie do leczenia itd.
Nie chciał. Powiedział, że rozumie te moje wybuchy, to skutek chorób.Słabe trochę jest Twoje tlumaczenie w stylu "zachorowałam, więc to mi daje prawo do awanturowania się".
Ciężko się żyje z impulsywną osobą, która generuje konflikty. Myślę, że właśnie dlatego Cię okłamał - ma dość awantur.
P.S. Partner nie ma obowiązku słuchać w twoich poleceń, nie na tym związek polega...
Dałaś mi do myślenia.
A na czym związek polega jeśli nie na spełnianiu poleceń drugiej strony?
w związkach wzajemnie wydajemy sobie polecenia i spełniamy je. Przynajmniej w dobrych związkach tak być powinno.
Cyngli napisał/a:Kleoma napisał/a:Od lipca ma 18 punktów za 2 razy.
Nie będę go wozić bo jestem ciężko chora.Zachorowałam kilka lat temu na kilka chorób naraz i wtedy zmienił się mój charakter.
Nie potrafię już zapanować nad sobą gdy coś mnie rozzłości.
Proponowałam mężowi rozwód aby nie musiał się męczyć z chorą żoną. Nie ma ze mnie zbytnio pożytku, traci czas na transportowanie mnie do leczenia itd.
Nie chciał. Powiedział, że rozumie te moje wybuchy, to skutek chorób.Słabe trochę jest Twoje tlumaczenie w stylu "zachorowałam, więc to mi daje prawo do awanturowania się".
Ciężko się żyje z impulsywną osobą, która generuje konflikty. Myślę, że właśnie dlatego Cię okłamał - ma dość awantur.
P.S. Partner nie ma obowiązku słuchać w twoich poleceń, nie na tym związek polega...
Dałaś mi do myślenia.
A na czym związek polega jeśli nie na spełnianiu poleceń drugiej strony?
w związkach wzajemnie wydajemy sobie polecenia i spełniamy je. Przynajmniej w dobrych związkach tak być powinno.
Związek polega na byciu razem, wspieraniu się, ufaniu sobie, szanowaniu, kochaniu...
Nie wiem, jak inni, ale ja nie wydaję poleceń w domu. Co najwyżej proszę o coś.
I prosząc kogoś o coś wiem, że mogę usłyszeć dwie odpowiedzi: "Tak" lub "Nie". Jeśli oczekuję, że zawsze usłyszę "Tak", to prośba jest rozkazem zaopatrzonym w słowo "proszę".
Zachęcam do przeczytania książki "Związki i rozwiązki miłosne" Andrzeja Wiśniewskiego i Katarzyny Grocholi
21 2019-10-15 20:34:22 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-15 20:35:07)
Jeśli w związku należy wydawać polecenia, to każdemu znajomemu będę życzył wiecznego stanu singielstwa Polecenia wydaje się podwładnemu albo dziecku! Na pewno nie partnerowi...
Gdy oczekuję zrobienia czegoś przez inną osobę to czy poprzedzam to słowem "proszę" czy nie to i tak jest to polecenie.
Częstotliwość moich wybuchów nie jest duża.
Na pewno nie jest to codziennie nawet nie co tydzień.
Przyznawał się do rzeczy o których nieprędko bym się dowiedziała albo wcale.
Gdy oczekuję zrobienia czegoś przez inną osobę to czy poprzedzam to słowem "proszę" czy nie to i tak jest to polecenie.
Częstotliwość moich wybuchów nie jest duża.
Na pewno nie jest to codziennie nawet nie co tydzień.
Przyznawał się do rzeczy o których nieprędko bym się dowiedziała albo wcale.
Nie, jest to prośba. Gdy osoba odmawia, godzę się z tym i nie mam pretensji.
Polecenia (komendy) wydaje się np. zwierzętom albo polecenia służbowe pracownikom.
24 2019-10-15 20:45:28 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-15 20:46:20)
Może jestem zbyt dyplomatyczny, ale jeśli czegoś oczekuję od dorosłej osoby to poprzedzam to zwrotem: "Czy możesz, czy dasz radę, czy dałbyś radę" nawet ze zwykłego szacunku. A słowo "proszę" wbrew pozorom wiele znaczy.
Facet czuje się zwyczajnie osaczony przez wybuchy, awantury czy wieczne pretensje, albo nawet przez twardo wydawane polecenia..I to będzie się pogarszać, jeśli nie zmienisz podejścia..
By nie wyważać otwartych drzwi:
Wszystko co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą jest nietrwałe, niepewne, zawodne.
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.
Oskar Wilde napisał/a:Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.
Chyba sporządzę sobie listę ulubionych cytatów To będzie w ścisłej czołówce, jeśli nie na pierwszym miejscu
Mam za sobą ponad 20 lat małżeństwa.
Mniemałam, że jestem w związku z mężczyzną prawie idealnym.
Dziś odkryłam kłamstwo.
Przed ślubem obiecywał, że nigdy mnie nie oszuka, nie zrani.
Wczoraj był listonosz. Widziałam przez okno jego rozmowę z nim.
Gdy wszedł do domu zapytałam co przyniósł?
Odpowiedział,że oferty reklamowe i podał mi kopertę.
Przypadkowo znalazłam list, który ukrył przede mną.
Otwarty. Zdjęcie, mandat, punkty karne. Wiedziałam po kopercie co jest w środku bo to samo przyszło kilka miesięcy temu. Zajrzałam aby sprawdzić ile tego jest.
Poprzednim razem mi powiedział bo byłam przy dostawie listu.
Mieliśmy rozmowę gdzie obiecał, przyrzekł, że będzie jeździł poprawnie.
Teraz skłamał bez mrugnięcia okiem, nie zorientowałam się, ze kłamie.
Przyszło mi na myśl, że to może nie być pierwszy raz.
Nie wiem jeszcze co mam zrobić.
Czy podpuszczać go i zobaczyć czy się przyzna czy będzie brnął w kłamstwo? Czy udawać, że listu nie znalazłam?
I jak go ukarać?
Zakładam, że jesteś starsza ode mnie, choć mogę się mylić. Ja mam 25 lat i nigdy nie pomyślałam, aby mojemu narzeczonemu ' dać karę' za cokolwiek i jeszcze pytać o pomysły na forum. Karę to ja co najwyżej mogę dać psu, kiedy zle się zachowuje.
Twoj mąż zapewne chciał to ukryć bo nie miał ochoty słuchać twojego gadania, że znowu dostał mandat. Zrobiłabym to samo, gdyby mój partner/partnerka za każdym razem robili awanturę jakbym była dzieckiem.
Niech moc będzie z twoim mężem
Sytuacja 1.
Sobota rano.
Wie, że koniecznie będzie potrzebował czegoś ze sklepu narzędziowego.
Radzę aby pojechał już teraz bo potem może być zamknięte.
A najlepiej aby zadzwonił i zapytał do której czynne i czy ta część jest.
Mówi, że pojedzie potem, to sklep prywatny na pewno będzie w południe czynny. Nie ma potrzeby dzwonić bo na pewno to jest. I robi coś innego.
Gdy się zbiera do wyjazdu radzę jeszcze raz aby zadzwonił i zapytał.
Nie robi tego. Jedynie mówi, że jeśli w jednym nie będzie to w innym. Ja cały czas jestem spokojna.
Jedzie, wraca.
Przyznaje, że w pierwszym prywatnym nie było, drugi był już zamknięty bo tylko do 13 w soboty. Pojechał do marketu budowlanego ale tam cena 2 razy droższa to nie będzie przepłacał i kupi w poniedziałek. Jeszcze nie wie gdzie ale kupi.
Stracił 2 godziny, przejechał paliwa na 70 km a i tak tego co miał zrobić nie zrobił.
I jak tu nie wrzeszczeć na taką głupotę?
Kolejny związek, gdzie to tylko jedną stronę obowiązują zasady. Faceta mi nie szkoda. Pozwolił sobie wejść na głowę. To niech cierpi.
Sytuacja 1.
Sobota rano.
Wie, że koniecznie będzie potrzebował czegoś ze sklepu narzędziowego.
Radzę aby pojechał już teraz bo potem może być zamknięte.
A najlepiej aby zadzwonił i zapytał do której czynne i czy ta część jest.
Mówi, że pojedzie potem, to sklep prywatny na pewno będzie w południe czynny. Nie ma potrzeby dzwonić bo na pewno to jest. I robi coś innego.
Gdy się zbiera do wyjazdu radzę jeszcze raz aby zadzwonił i zapytał.
Nie robi tego. Jedynie mówi, że jeśli w jednym nie będzie to w innym. Ja cały czas jestem spokojna.
Jedzie, wraca.
Przyznaje, że w pierwszym prywatnym nie było, drugi był już zamknięty bo tylko do 13 w soboty. Pojechał do marketu budowlanego ale tam cena 2 razy droższa to nie będzie przepłacał i kupi w poniedziałek. Jeszcze nie wie gdzie ale kupi.
Stracił 2 godziny, przejechał paliwa na 70 km a i tak tego co miał zrobić nie zrobił.
I jak tu nie wrzeszczeć na taką głupotę?
No normalnie. Ja nie widze tu zadnego powodu do wrzasku.
Przeciez to on to zrobil a nie Ty. Jest swiadomy ze mogl zalatwic inaczej. Jego sprawa. Wrzuc na luz, czemu tak niesamowicie przezywasz takie glupoty? Przeciez to durna drobnostka ktora nie jest warta zeby o niej dluzej niz 5min myslec, Ty robisz awanture i wrzeszczysz.
(...) I jak tu nie wrzeszczeć na taką głupotę?
Kpisz czy o drogę pytasz?
Sytuacja 2
Parę dni temu, wczesny wieczór.
Mówię, że słyszałam prognozę i nadają przymrozki. Trzeba wnieść donice z kwiatami do domu a także zamknąć tunel foliowy gdzie jest jeszcze bardzo dużo pomidorów bo zmarzną.
On twierdzi, że nie trzeba, te przymrozki to nie będą u nas.
Nad ranem wychodzi z łóżka, sprawdza temperaturę za oknem, wstawia kwiaty do domu, biegnie do tunelu, zamyka.
Tylko te działania za późno, kwiaty i kilkanaście kg zdrowych prawie dojrzałych pomidorów szlag trafił.
Powinnam byłą wrzeszczeć wieczorem, nie zrobiłam tego.
"Dobra pani."
Sytuacja 2
Parę dni temu, wczesny wieczór.
Mówię, że słyszałam prognozę i nadają przymrozki. Trzeba wnieść donice z kwiatami do domu a także zamknąć tunel foliowy gdzie jest jeszcze bardzo dużo pomidorów bo zmarzną.
On twierdzi, że nie trzeba, te przymrozki to nie będą u nas.
Nad ranem wychodzi z łóżka, sprawdza temperaturę za oknem, wstawia kwiaty do domu, biegnie do tunelu, zamyka.
Tylko te działania za późno, kwiaty i kilkanaście kg zdrowych prawie dojrzałych pomidorów szlag trafił.
Powinnam byłą wrzeszczeć wieczorem, nie zrobiłam tego.
Zostaw go.
Po co Ci kula u nogi skro Ty jesteś ideałem?
Te sytuacje opisane przez Ciebie są wręcz żenujące.
Skoro on tego nie zrobił to było trzeba samemu.
Wybacz za bezpośredniość.
Kleoma, Ty nie myśl o karze dla męża ale o terapii dla siebie. Nadmierne kontrolowanie innych to zaburzenie, które nieleczone doprowadzi do rozpadu Waszego zwiazku. Co w tym zlego, że facet sobie autem 70 km pojezdzil, może chciał miec chwilę wytchnienia od żony.
Kleoma napisał/a:Sytuacja 2
Parę dni temu, wczesny wieczór.
Mówię, że słyszałam prognozę i nadają przymrozki. Trzeba wnieść donice z kwiatami do domu a także zamknąć tunel foliowy gdzie jest jeszcze bardzo dużo pomidorów bo zmarzną.
On twierdzi, że nie trzeba, te przymrozki to nie będą u nas.
Nad ranem wychodzi z łóżka, sprawdza temperaturę za oknem, wstawia kwiaty do domu, biegnie do tunelu, zamyka.
Tylko te działania za późno, kwiaty i kilkanaście kg zdrowych prawie dojrzałych pomidorów szlag trafił.
Powinnam byłą wrzeszczeć wieczorem, nie zrobiłam tego.Zostaw go.
Po co Ci kula u nogi skro Ty jesteś ideałem?Te sytuacje opisane przez Ciebie są wręcz żenujące.
Skoro on tego nie zrobił to było trzeba samemu.
Wybacz za bezpośredniość.
Ja nie mogę. Jestem ciężko chora na kilka chorób, po operacji, nie wolno mi nic dźwigać, nie jestem w stanie daleko chodzić bo się przewrócę, mam zawroty głowy, tym bardziej po nierównym jak ogród nocą, nawet nie mogę auta prowadzić.
Ein napisał/a:Kleoma napisał/a:Sytuacja 2
Parę dni temu, wczesny wieczór.
Mówię, że słyszałam prognozę i nadają przymrozki. Trzeba wnieść donice z kwiatami do domu a także zamknąć tunel foliowy gdzie jest jeszcze bardzo dużo pomidorów bo zmarzną.
On twierdzi, że nie trzeba, te przymrozki to nie będą u nas.
Nad ranem wychodzi z łóżka, sprawdza temperaturę za oknem, wstawia kwiaty do domu, biegnie do tunelu, zamyka.
Tylko te działania za późno, kwiaty i kilkanaście kg zdrowych prawie dojrzałych pomidorów szlag trafił.
Powinnam byłą wrzeszczeć wieczorem, nie zrobiłam tego.Zostaw go.
Po co Ci kula u nogi skro Ty jesteś ideałem?Te sytuacje opisane przez Ciebie są wręcz żenujące.
Skoro on tego nie zrobił to było trzeba samemu.
Wybacz za bezpośredniość.Ja nie mogę. Jestem ciężko chora na kilka chorób, po operacji, nie wolno mi nic dźwigać, nie jestem w stanie daleko chodzić bo się przewrócę, mam zawroty głowy, tym bardziej po nierównym jak ogród nocą, nawet nie mogę auta prowadzić.
Ty nic nie możesz, a on wszystko musi.
Może jak wsiada w samochód ma chwilę odpoczynku/relaksu.
Mi na szczęście nikt nie jojczy o takie pierdoły, ale znam dużo osób dla których jazda samochodem/motocyklem jest po prostu relakem.
A mandat? Wypadek przy pracy...
Kleoma napisał/a:Ein napisał/a:Zostaw go.
Po co Ci kula u nogi skro Ty jesteś ideałem?Te sytuacje opisane przez Ciebie są wręcz żenujące.
Skoro on tego nie zrobił to było trzeba samemu.
Wybacz za bezpośredniość.Ja nie mogę. Jestem ciężko chora na kilka chorób, po operacji, nie wolno mi nic dźwigać, nie jestem w stanie daleko chodzić bo się przewrócę, mam zawroty głowy, tym bardziej po nierównym jak ogród nocą, nawet nie mogę auta prowadzić.
Ty nic nie możesz, a on wszystko musi.
Może jak wsiada w samochód ma chwilę odpoczynku/relaksu.
Mi na szczęście nikt nie jojczy o takie pierdoły, ale znam dużo osób dla których jazda samochodem/motocyklem jest po prostu relakem.
A mandat? Wypadek przy pracy...
Faktycznie miał relaks jadąc do marketu w sobotę po południu przed wolną od handlu niedzielą w zakorkowanym mieście bo remonty dróg, gdy się czeka kilka zmian świateł na skrzyżowaniu.
Autem jeździ dużo dojeżdża do pracy ponad 30 km w jedna stronę.
Faktycznie miał relaks jadąc do marketu w sobotę po południu przed wolną od handlu niedzielą w zakorkowanym mieście bo remonty dróg, gdy się czeka kilka zmian świateł na skrzyżowaniu.
Autem jeździ dużo dojeżdża do pracy ponad 30 km w jedna stronę.
Ten temat to chyba nie jest na poważnie.
Facet dostaje mandat - tragedia życiowa.
Kwiatki zmarzły - Ojojoj co to będzie.
Pojechał do sklepu i był zamknięty - spalił paliwo o wartości 7,28zł.
PS. 30km to nie jest dużo...
I jak go ukarać?
Ukarać go brakiem seksu (ze sobą).
Współczuję tobie że tak traktujesz męża. Twój mąż to dobry i cierpliwy człowiek , bo pomimo tego jak go zle traktujesz to wciąż jest z tobą, troszczy się o ciebie najlepiej jak potrafi.. a mógłby mieć święty spokój gdyby tylko chciał, gdybyś tylko go nieobchodzila. Od niego też możesz się czegoś nauczyć, doceń go .
Pomyśl sobie też o tym że on nie jest twoją własnością i jest tylko człowiekiem i ma prawo popełniać błędy. To dorosły facet a Ty jesteś jego żoną, nie matką. Może poszukaj dla siebie psychoterapeuty.
42 2019-10-15 22:22:10 Ostatnio edytowany przez Lagrange (2019-10-15 22:22:44)
@Kleoma. Czytam i moim pięknym oczkom nie wierzę. Bardzo kocham swoją żonę, ale jakby mi robiła jazdę o to że nie kupiłem czegoś w sklepie narzędziowym, mandaty, czy inne bzdety, to kopnalbym babę w cztery i poszedł w swoją stronę. Jak ja coś od niej chce, to grzecznie proszę, jak ona coś ode mnie, to robi to samo. Moje prawko, moje mandaty, moje zarobki. Nie kupiłem narzędzi to mnie obśmieje że jestem gapa. Zmarzły pomidory, to muszę iść kupić na bazarku, albo od sąsiada. Kocham ją, więc jej badyli nigdy bym nie zostawił na mrozie. Ale to mój wybór.
Ja lepiej traktuje psa niż ty męża. Jak nie ma ochoty iść w prawo, to idziemy w lewo. Nie chce jeść to nie je, chce się bawić misiem a nie piłka, to bawimy się tak jak lubi.
Tyle że dla bliskich robimy to co chcą z radością i dlatego że im to sprawia przyjemność, albo jest im potrzebne. Jak zacznę na żonę drżeć ryja, to ani jej ani mi z tym dobrze nie będzie. I to jest właśnie związek.
43 2019-10-15 22:27:49 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2019-10-15 22:32:32)
Nie ulega wątpliwości, żę Twój mąż zachował się nieodpowiednio delikatnie mówiąc
Kłamstwa, zwodzenie i oszustwa są pociskiem, który rozwala związek w sposób gwałtowny.
Kłamstwo jest normą w postępowaniu z kobietą, której zdaje się, że facet to jej dziecko i ma prawo go karać i to jeszcze za takie bzdury jak mandat.
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
To idź na terapię, bo ewidentnie masz ze sobą problem.
I jak tu nie wrzeszczeć na taką głupotę?
Facet powinien uciekać i jeszcze na do widzenia założyć ci sprawę o znęcanie psychiczne.
I mimo tego, że jesteś tak ciężko chora, to masz ochotę i siłę wrzeszczeć na męża, i awanturować się?
Podziwiam.
To jest pierwsze kłamstwo o którym wiem.
A nie, w zasadzie drugie bo pierwsze to mi powtarza od kilku lat, że wszystko będzie dobrze i wyzdrowieję.
Trapi mnie to dlaczego skłamał.
Jest to dla mnie nowa sytuacja.
On się tych moich awantur nie boi
Nie chodzi mi o kasę na mandat. Przyznawał się do większych strat finansowych.
Jest 22.55. Za 20 minut mąż wraca do domu. Nie widzieliśmy się od czasu gdy znalazłam list. Tylko rozmowy telefoniczne, smsy
Masz jeszcze 20 minut, by oprzytomnieć.
To jest pierwsze kłamstwo o którym wiem.
A nie, w zasadzie drugie bo pierwsze to mi powtarza od kilku lat, że wszystko będzie dobrze i wyzdrowieję.
Jednak masz ze sobą bardzo duży problem - twoje zachowanie nie jest normalne. Nie wiem czy podziwiać tego faceta, że jeszcze z Tobą jest, czy uznać go za niepełnosprytnego...
48 2019-10-16 00:50:55 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2019-10-16 00:59:27)
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
Lecz mimo tego zawsze przyznawał się do popełnionych błędów. Jest przyzwyczajony do takich moich reakcji.
Mój gniew trwa krótko.
Lecz nie tym razem.
Jeśli nie zareaguję to tak jakbym dawała przyzwolenie na kolejne kłamstwo.
Ciekawi mnie tylko... czy sama chcialabys byc tak traktowana przez meza. Awartunika, ktory wrzeszczy na Ciebie, gdy zrobisz cos bezmyslnie, zle (w jego mniemaniu). Ja bym nie chciala. Mysle, ze nikt, by nie chcial. Mysle, ze Twoj maz tez nie chce. Dlatego ukryl mandat. A Ty chcesz sie za to mscic, na chlodno, z premedytacja. To chyba nie jest opis choleryka, a kogos bardzo msciwego. To fascynujace jak mozna niszczyc osobe, ktora sie kocha. W imie subiektywnego dobra lub celu, ktory chce sie osiagnac, byc zdolnym do przemyslanej agresji na swoim partnerze. Sory, ale nie bede Ci przyklaskiwac. Mam nadzieje, ze znajdziesz odpowiednia kare ja tam wierze w energie, wroci do Ciebie. Ludzie wcale nie sa zdolni do tego, zeby w nieskonczonosc udawac worek treningowy, by zadowolic partnera, bo ten twierdzi, ze "tak juz ma" i nie widzi w tym nic zlego.
Sytuacja 2
Parę dni temu, wczesny wieczór.
Mówię, że słyszałam prognozę i nadają przymrozki. Trzeba wnieść donice z kwiatami do domu a także zamknąć tunel foliowy gdzie jest jeszcze bardzo dużo pomidorów bo zmarzną.
On twierdzi, że nie trzeba, te przymrozki to nie będą u nas.
Nad ranem wychodzi z łóżka, sprawdza temperaturę za oknem, wstawia kwiaty do domu, biegnie do tunelu, zamyka.
Tylko te działania za późno, kwiaty i kilkanaście kg zdrowych prawie dojrzałych pomidorów szlag trafił.
Powinnam byłą wrzeszczeć wieczorem, nie zrobiłam tego.
Sytuacja 3
Nie opuścił deski klozetowej. Zrobiłam mu awanturę a powinnam zrobić ją wcześniej. Następnym razem zrobię przed. Gdyby nie ja i moje awantury to nic by w tym domu nie funkcjonowało. Wszystko na mojej głowie.
50 2019-10-16 02:54:34 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2019-10-16 03:05:13)
Sytuacja 3
Nie opuścił deski klozetowej. Zrobiłam mu awanturę a powinnam zrobić ją wcześniej. Następnym razem zrobię przed. Gdyby nie ja i moje awantury to nic by w tym domu nie funkcjonowało. Wszystko na mojej głowie.
Sytuacja nr 4
Zbyt glosno sie na mnie patrzyl. Czulam sie strasznie oszukana, wrzeszczalam i ukaralam go wtedy. Wyslalam go, by stal w kacie obok moich pantofli, tak dlugo, az rozpozna, ze jest jednym z nich. Dzien 44, moj maz wciaz nie wie, ze jest pantoflem.
Sytuacji nr 5 nie ma z wiadomych przyczyn.
Ja jestem w zszokowana tym co pisze autorka.
Źle się czuję z tą wiedzą, że ludzie się potrafią tak zachowywać i nie widzą w tym nic złego...
Kleomo, z jakichś przyczyn jesteś przekonana, że to, co się dzieje w Waszym związku, jest dobre.
Niestety, nie jest. Możliwe, że po tylu latach życia w takim schemacie nie widzisz w tym już nic złego, bo się przyzwyczaiłaś.
Źle traktujesz męża, co już chyba każdy użytkownik w tym wątku zauważył.
Pojechał bez sensu do sklepu i nic nie załatwił? Ja bym to zbyła śmiechem i może jakimś powiedzonkiem typu "jak się nie ma w głowie, to ma się w nogach".
Nie przykrył pomidorów, nie wniósł kwiatów? Byłoby mi przykro, że się zmarnowały, ale nie krzyczałabym, bo i po co robić awanturę o coś takiego...
Kleomo, czy Wy z mężem w ogóle rozmawiacie spokojnie i szczerze, gdy stanie się coś nie tak?
Myślę, że okłamał Cię, bo nie chciał ryzykować kolejnej sytuacji konfliktowej.
P.S. i jeszcze raz... to, że jesteś chora, nie daje Co prawa do awanturowania się i traktowania męża w ten sposób. Dobrze by było się skonsultować z jakimś psychologiem lub terapeutą.
Aż mi przyszło na myśl Chicago. Kleoma, jak nie oglądałaś to sobie oglądnij. I Cell Block Tango. Tam się mówi o morderstwie za to, że facet strzelił balonem z gumy do żucia.
Jesteś na podobnym etapie tylko zamiast przemocy fizycznej wykorzystujesz psychiczną.
A nie, w zasadzie drugie bo pierwsze to mi powtarza od kilku lat, że wszystko będzie dobrze i wyzdrowieję.
A nie przyszło Ci do głowy, że chce w ten sposób dodać Ci otuchy i podnieść Cię na duchu, podczas choroby?
O ile Twój mąż nie jest lekarzem, choćby internistą - to nie powinnaś brać takich słów z jego strony za pewnik, i uznawać go za kłamcę, jeśli jeszcze dotąd nie wyzdrowiałaś.
Chyba, że już wiesz że nie masz najmniejszej nadziei na wyzdrowienie, a awantury, wrzeszczenie i ten wątek załatwiasz już z trumny.
Choroba fizyczna odebrała Ci część samodzielności i zmusiła do zdania się na wyręczenie przez męża. Denerwuje Cię, że on zrobił coś nie tak, jak Ty byś to zrobiła, stąd te silne emocje. Jednak mąż to osobna jednostka, on robi tak, jak sam uważa, nie jest Twoim uzupełnieniem.
Kleoma napisał/a:A nie, w zasadzie drugie bo pierwsze to mi powtarza od kilku lat, że wszystko będzie dobrze i wyzdrowieję.
A nie przyszło Ci do głowy, że chce w ten sposób dodać Ci otuchy i podnieść Cię na duchu, podczas choroby?
O ile Twój mąż nie jest lekarzem, choćby internistą - to nie powinnaś brać takich słów z jego strony za pewnik, i uznawać go za kłamcę, jeśli jeszcze dotąd nie wyzdrowiałaś.
Chyba, że już wiesz że nie masz najmniejszej nadziei na wyzdrowienie, a awantury, wrzeszczenie i ten wątek załatwiasz już z trumny.
Trafiony, zatopiony.
Jestem awanturnicą, wrzeszczę na niego gdy zrobi coś bezmyślnie, źle.
Lecz mimo tego zawsze przyznawał się do popełnionych błędów. Jest przyzwyczajony do takich moich reakcji.
I już wiemy wszystko Będzie kłamał, bo nie chce mu się wysłuchiwać tyrad i wrzasków, a jest za miękka faja żeby powiedzieć jasno - weź się od...stosunkuj! W końcu znajdzie sobie jakąś miłą kobiecinę, co nie wrzeszczy. Przynajmniej przez jakiś czas.
Sytuacja 1.
Sobota rano.
Wie, że koniecznie będzie potrzebował czegoś ze sklepu narzędziowego.
Radzę aby pojechał już teraz bo potem może być zamknięte.
A najlepiej aby zadzwonił i zapytał do której czynne i czy ta część jest.
Mówi, że pojedzie potem, to sklep prywatny na pewno będzie w południe czynny. Nie ma potrzeby dzwonić bo na pewno to jest. I robi coś innego.
Gdy się zbiera do wyjazdu radzę jeszcze raz aby zadzwonił i zapytał.
Nie robi tego. Jedynie mówi, że jeśli w jednym nie będzie to w innym. Ja cały czas jestem spokojna.
Jedzie, wraca.
Przyznaje, że w pierwszym prywatnym nie było, drugi był już zamknięty bo tylko do 13 w soboty. Pojechał do marketu budowlanego ale tam cena 2 razy droższa to nie będzie przepłacał i kupi w poniedziałek. Jeszcze nie wie gdzie ale kupi.
Stracił 2 godziny, przejechał paliwa na 70 km a i tak tego co miał zrobić nie zrobił.
I jak tu nie wrzeszczeć na taką głupotę?
Kleoma zachowujesz się jak zaborcza , toksyczna matka. Twój mąż jest dorosłym mężczyzną, który wie że poniesie konsekwencje. Jeśli z jakiegoś powodu nie pojechałdo tego sklepu o którym piszesz wyżej, być może z lenistwa nawet, to sam przyznał - w pon to załatwi. Czy świat się zawali? Dlaczego uważasz, że masz prawo rozstawiania męża po kątach? skąd pomysł, że związek polega na wydawaniu poleceń? nie boisz się, że mąż spotka miłą Panią , która potraktuje go jak partnera i po prostu od Ciebie ucieknie?
Polecenia (komendy) wydaje się np. zwierzętom albo polecenia służbowe pracownikom.
A nawet u zwierząt, szczególnie u kotów, trzeba uszanować gdy nie chcą czegoś zrobić
Autorko, wszystko co piszesz jest straszne. Jeśli chcesz by mąż był z Tobą szczery, musisz być dla niego dobra.
Już od dziecka uczymy się że jeśli jesteśmy karani za coś, to TYM BARDZIEJ będziemy kłamać.
Tylko wyrozumiałość sprawia że się otwieramy i mówimy prawdę.
(...) Trafiony, zatopiony.
Współczuję.
Jednak choroba ani nie usprawiedliwia, ani nie tłumaczy traktowania męża, bo czynisz to - jak sama przyznałaś - od zawsze.
Czy nie zastanowiłaś się nad tym, że mąż także ma uczucia, także przeżywa wszystko to, co dzieje się w waszym związku, w tym Twą chorobę? Twierdzisz, że przyzwyczaił się do Twego zachowania wobec niego, ale nie znaczy to, że polubił i marzy o takim traktowaniu.
Kleoma,
a mi się wydaję, że Twój mąż chce nie przysparzać Ci więcej trosk, ale jednocześnie chce mieć coś swojego robić coś dla siebie.
To, że dostał mandat jest konsekwencją jego czynów, nie powiedział Ci, bo wiedział że będziesz zła. To tylko mandat.
A pomidory? Po Twoim opisie wnioskuję, że sama nic byś z nich nie zrobiła, więc znów niezbędna by była jego pomoc, przy przetworze kilku kg pomidorów.
Może podświadomie wybrał mniejsze zło.
Spróbuj postawić się w jego sytuacji. Cały czas jest na Twoje zawołanie, skacze nad Tobą i pewnie nie ma czasu na własne pasje.
Nie uważasz, że on też jest zmęczony Twoją chorobą? Daj mu oddychać, daj mu szanse na zapomnienie o czymś, na niezrobienie czegoś.
Daj mu pożyć trochę.
Przestań wydawać polecenia, kontrolować.
62 2019-10-16 10:15:37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-16 16:40:08)
Pozostaje mieć nadzieję, że takich kobiet, jak Ty, jest jedynie garstka..
To się w głowie nie mieści..
Nawet chyba większość rodziców nie potraktowałoby swoich dzieci. To jest zwyczajna tresura, oparta na wydawaniu poleceń i karaniu. Zresztą nawet w wypadku tresury zwierząt, wykształcenie u nich określonych zachowań, prostych czy złożónych opiera się raczej o system nagród a nie kar. Ta relacja bardziej mi przypomina mobbing w pracy, między przełożonym a podwładnym, niż zdrowy partnerski związek. Chciałabyś być na jego miejscu, doświadczając tego typu pzemocy?Tak, to jest przemoc psychiczna. Zupełnie nie dostrzegasz, czy nie chcesz dostrzec tego, że on próbuje wspierać Cię w Twojej chorobie a jednocześnie musi znosić Twoje awantury przez cały czas?
Gdyby nie liczba postów Kleomy, pomyślałabym, że to trolling. Przecież to jest jakiś absurd. Kara dla męża? Awantury na porządku dziennym (ale nie raz dziennie i nawet nie co tydzień xD)? Wydawanie poleceń? To ostatnie może najmniej epickie, ale jakoś najbardziej mnie poruszyło, bo tego nie sposób nawet wytłumaczyć nagromadzeniem emocji, nagłym wybuchem czy czymś tam, to po prostu sposób postępowania. Z mężem.
Chciałabyś żyć z kimś takim? Z kimś, kto wydaje polecenia, a potem rozlicza z ich wykonania, awanturuje się, gdy coś pójdzie nie po jego myśli, a do tego szuka odpowiednich kar w internecie? Koszmar.
64 2019-10-16 12:35:36 Ostatnio edytowany przez czekoladazfigami (2019-10-16 12:36:03)
Kara dla dorosłego faceta? Serio? To i komicznie. Mąż musi albo kochać autorkę bardzo mocno albo mieć w sobie coś z masochisty. Nikt z taką Ksantypą dłużej nie wytrzyma.
Pozostaje mieć nadzieję, że takich kobiet, jak Ty, jest jedynie garstka..
To się w głowie nie mieści..
Nawet chyba większość rodziców nie potraktowałoby swoich dzieci. To jest zwyczajna tresura, oparta na wydawaniu poleceń i karaniu. Zresztą nawet w wypadku tresury zwierząt, wykształcenie u nich określonych zachowań, prostych czy złożónych opiera się raczej o system nagród a nie kar. Ta relacja bardziej mi przypomina mobbing w pracy, między przełożonym a podwładnym, niż zdrowy partnerski związek. Chciałabyś być na jego miejscu, doświadczając tego typu pzemocy?Tak, to jest przemoc psychiczna. Zupełnie dostrzegasz, czy nie chcesz dostrzegać tego, że on próbuje wspierać Cię w Twojej chorobie a jednocześnie musi znosić Twoje awantury przez cały czas?
Dokladnie. To jest jakas masakra.
Tez bym oklamywala autorke. Sama sie o to prosi i jeszcze zalezna jest od meza praktycznie bo zdrowie nie za dobre.
Tak naprawde nie ma zadnej kontroli nad swoim zyciem, ani zdrowiem, ani nad niczym. Jest na meza dobrej woli, wiec proboje wymusic kontrole.