Oczywiście, że wszyscy ludzie przeżywają lęki i strachy, nie wiedzą jak jest w rzeczywistości.
Ja w sumie zazdroszczę osobom wierzącym, bo oni czerpią z wiary siłę i nadzieję, którą osoby niewierzące w bogów muszą szukać w sobie lub gdzie indziej np. w nauce.
Łatwiej przyjąć dogmaty wiary i iść z nimi przez życie, ale nie każdy tak potrafi zdać się po prostu na gadanie klechów itp,
Myślę, że podejście, w którym myśli się o człowieku jak o istotach „wybranych” przez Boga, jest po prostu wynikiem egocentryzmu i pychy. Chcemy być bardziej wyjątkowi niż jesteśmy i łatwiej nam uwierzyć, że jest głębszy cel naszej bytności na świecie niż to, że jesteśmy maleńkim fragmentem w historii życia w znaczeniu linearnym, ale także miejsca w przestrzeni/wszechświecie niż pogodzić się z tym, że jesteśmy tutaj po to, żeby dalej przekazać życie i dlatego, że ktoś przekazał nam życie wcześniej. Pragniemy być nieśmiertelni przynajmniej na poziomie duchowym ;-)
W temacie wątku, to wierzę w Stwórcę, ale nie takiego, jak to prezentują religie świata, które wyabstrahowały z człowieka to, co najlepsze i umieściły w mitycznej postaci, ale w koncept kogoś/czegoś, co to wystartowało. Nie wiem, czy to był wielki wybuch, ale chyba ograniczenie czasowe mojego umysłu potrzebuje początku i pewnie w tym aspekcie nie różnię się niczym od przeciętnego fanatyka religijnego.
Z całą pewnością jednak nie wierzę w religię, która jest dla mnie:
- produktem ubocznym ewolucji, a dokładnie adaptacją ewolucyjna zapewniająca grupową spójńość
- narzędziem do regulowania stosunków społecznych
- próbą zapanowania nad niepoznawalnym (życie pozagrobowe, pochodzenie wszechświata)
- iluzją, że do pewnego stopnia sprawuje się kontrolę nad swoim życiem i przyszłością, o ile postępuje się „właściwie” i czci odpowiednie bóstwo
- propozycją i kreacją Boga, który jest antropomorfizacją ludzkich pragnień, lęków i niewiedzyJednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa, bo dzięki temu Ci, którzy z wewnętrznej potrzeby nie czują być moralni wobec innych robią to z powinności bądź strachu wobec swoich bogów oraz dzięki wierze znajdują ukojenie oraz motywację w życiu.
Też uważam, że człowiek to istota "przereklamowana" z wielką megalomanią. Wymyśliliśmy sobie, że jesteśmy największym cudem na Ziemi i to jeszcze stworzonym na podobieństwo Boga
MagdaLena1111 napisał/a:Myślę, że podejście, w którym myśli się o człowieku jak o istotach „wybranych” przez Boga, jest po prostu wynikiem egocentryzmu i pychy. Chcemy być bardziej wyjątkowi niż jesteśmy i łatwiej nam uwierzyć, że jest głębszy cel naszej bytności na świecie niż to, że jesteśmy maleńkim fragmentem w historii życia w znaczeniu linearnym, ale także miejsca w przestrzeni/wszechświecie niż pogodzić się z tym, że jesteśmy tutaj po to, żeby dalej przekazać życie i dlatego, że ktoś przekazał nam życie wcześniej. Pragniemy być nieśmiertelni przynajmniej na poziomie duchowym ;-)
W temacie wątku, to wierzę w Stwórcę, ale nie takiego, jak to prezentują religie świata, które wyabstrahowały z człowieka to, co najlepsze i umieściły w mitycznej postaci, ale w koncept kogoś/czegoś, co to wystartowało. Nie wiem, czy to był wielki wybuch, ale chyba ograniczenie czasowe mojego umysłu potrzebuje początku i pewnie w tym aspekcie nie różnię się niczym od przeciętnego fanatyka religijnego.
Z całą pewnością jednak nie wierzę w religię, która jest dla mnie:
- produktem ubocznym ewolucji, a dokładnie adaptacją ewolucyjna zapewniająca grupową spójńość
- narzędziem do regulowania stosunków społecznych
- próbą zapanowania nad niepoznawalnym (życie pozagrobowe, pochodzenie wszechświata)
- iluzją, że do pewnego stopnia sprawuje się kontrolę nad swoim życiem i przyszłością, o ile postępuje się „właściwie” i czci odpowiednie bóstwo
- propozycją i kreacją Boga, który jest antropomorfizacją ludzkich pragnień, lęków i niewiedzyJednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa, bo dzięki temu Ci, którzy z wewnętrznej potrzeby nie czują być moralni wobec innych robią to z powinności bądź strachu wobec swoich bogów oraz dzięki wierze znajdują ukojenie oraz motywację w życiu.
Też uważam, że człowiek to istota "przereklamowana"
z wielką megalomanią. Wymyśliliśmy sobie, że jesteśmy największym cudem na Ziemi i to jeszcze stworzonym na podobieństwo Boga
A w rzeczywistości jesteśmy jak pasożyt, który Ziemię niszczy i trawi :-/
Ponadto przed chrześcijaństwem byli słowiańscy bogowie,
Kiedy?
135 2019-06-13 13:55:28 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-13 13:58:27)
Oczywiście, że wszyscy ludzie przeżywają lęki i strachy, nie wiedzą jak jest w rzeczywistości.
Ja w sumie zazdroszczę osobom wierzącym, bo oni czerpią z wiary siłę i nadzieję, którą osoby niewierzące w bogów muszą szukać w sobie lub gdzie indziej np. w nauce.
Łatwiej przyjąć dogmaty wiary i iść z nimi przez życie, ale nie każdy tak potrafi zdać się po prostu na gadanie klechów itp,
Czy jeżeli się czymś interesuje, to zdaję się tylko na słowa nauczyciela? Czy czasem nie szukam informacji sam, nie czytam samodzielnie książek na ten temat, nie usiłuję nawiązać kontaktu z ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowanie? Co np. może powiedzieć mi nauczyciel historii o tekstach starożytnych tabliczek albo o polityce Bizancjum? Nic, bo sam nie ma takiej wiedzy. Tak samo co może mi powiedzieć nauczyciel od techniki na temat konstrukcji i działania silnika SkyActiv-X. Nic jeśli sam się tym nie interesuje. Traktowanie więc jako jedyne źródło wiary to co powie ksiądz albo to co się usłyszy na lekcji religii, jest bardzo powierzchownym podejściem do tematu. Nawet same teksty PS mówią o konieczności prawdziwej i żywej wiary, co można porównać do kogoś, kto żywo interesuje się jakimś tematem, szuka w temacie, ma wiedzę w temacie, itd. To tak jakby powiedzieć, nie interesuje się historią bo gadanie nauczyciela od historii było powierzchowne i nudne. A tragedią jest czerpanie wiedzy historycznej tylko z tego źródła.
I chociaż te różne inne konkretne zainteresowania wynikają z predyspozycji konkretnego człowieka (jeden lubi historię, drugi samochody) to już kwestia potrzeby wiary jest cechą wspólną, dla wielu osób.
Taka argumentacja "co gada, robi klecha" to taka łatwa odpowiedź na mój świadomy/nieświadomy wybór.
Co ciekawe bardzo mocnym dowodem na istnienie Boga, jest ciągłe zaprzeczanie o Jego istnieniu (antyteizm). Inaczej nie byłoby takiej potrzeby. Jeszcze raz istnienie potrzeby dowodzi czegoś, w końcu np. głód implikuje istnienie jedzenia.
Co do zasad i moralności. Otóż Kant, który nie wierzył w Boga zastanawiał się nad istnieniem uniwersalnych, a zarazem absolutnych norm moralnych. Skąd w człowieku istnieje przeświadczenie, jak powinien postąpić i to niezależnie od okoliczności, w jakich się znajduje? Czyżby ktoś te normy w nas wszczepił?
Psychologia ewolucyjna co prawda próbuje teraz tłumaczyć naszą moralność, różnymi strategiami przetrwania naszych człowiekowatych przodków, ale co począć z sytuacjami, gdy określone normy moralne bynajmniej nie przynoszą nam wymiernych korzyści?
Skąd się wzięło nasze sumienie? Dlaczego gotowi jesteśmy się poświęcić w imię czegoś, co uważamy za ważniejsze niż my sami? Kant uważał, że stosowanie się do zasad absolutnej moralności i realizowanie „imperatywu kategorycznego” można racjonalnie uzasadnić jedynie wówczas, jeśli pewnego dnia otrzyma się nagrodę, na którą się zasługuje za starania, aby te etyczne obowiązki wypełnić. Nie dał jednak odpowiedzi na to jak to następuje.
Jakie z tego wynikają logiczne wnioski? W życiu nagroda nie zawsze się zdarza, więc musi istnieć życie wieczne, a także Bóg, który zadba, aby ten mechanizm właściwie działał.
136 2019-06-13 14:03:11 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 14:07:01)
MagdaLena1111 napisał/a:Ponadto przed chrześcijaństwem byli słowiańscy bogowie,
Kiedy?
Chyba sobie żartujesz? Wrzuć sobie w przeglądarkę „słowiańscy bogowie” i poznasz ich cały panteon. Poza tym możesz też luknąć w książki dotyczące chrystianizacji ziem polskich, żeby poczytać jak jedna wiara zwalczała inne wierzenia.
Okonek, nie musisz mnie przekonywać do swojej wiary, tak samo jak ja nie przekonuję Ciebie do jej porzucania. Przedstawiłam swój stosunek do pytania tytułowego i nie czuję się w obowiązku pisać i odpowiadać na Twoje lęki, bo ktoś nie podziela Twoich poglądów, co zagraża Twojemu poczuciu bezpieczeństwa.
Lepuej przyjmij do wiadomości, że na świecie było w przeszłości wiele wierzeń, także w tej chwili funkcjonuje rownolegle wiele religii i wielu bogów i to się nie dzieje bez przyczyny.
Cieszę się, źe masz oparcie w swojej wierzę. Gratuluję :-) ale nie musisz mnie nawracać ;-)
PS Jeden z moich ulubionych cytatów:
„Ludzie religijni mają naturalną skłonność do okrucieństwa. Dlatego, że zbyt łatwo poświęcają ludzi, by tylko osiągnąć zamierzony cel.”
Anthony de Mello – „Minuta mądrości”
Chyba sobie żartujesz? Wrzuć sobie w przeglądarkę „słowiańscy bogowie” i poznasz ich cały panteon. Poza tym możesz też luknąć w książki dotyczące chrystianizacji ziem polskich, żeby poczytać jak jedna wiara zwalczała inne wierzenia.
I taka z Tobą rozmowa. Pytam kiedy to bogowie słowiańscy byli przed chrześcijaństwem. A ty mi każesz sprawdzić czy byli, a do tego jakieś maliny z chrystianizacją ziem polskich. Przecież wtedy nie było "ziem polskich". Tworzysz jakąś alternatywną rzeczywistość.
MagdaLena1111 napisał/a:Chyba sobie żartujesz? Wrzuć sobie w przeglądarkę „słowiańscy bogowie” i poznasz ich cały panteon. Poza tym możesz też luknąć w książki dotyczące chrystianizacji ziem polskich, żeby poczytać jak jedna wiara zwalczała inne wierzenia.
I taka z Tobą rozmowa. Pytam kiedy to bogowie słowiańscy byli przed chrześcijaństwem. A ty mi każesz sprawdzić czy byli, a do tego jakieś maliny z chrystianizacją ziem polskich. Przecież wtedy nie było "ziem polskich". Tworzysz jakąś alternatywną rzeczywistość.
Po pierwsze, najzwyczajniej w świecie offtopujesz wątek.
Po drugie, nie czuję się odpowiedzialna za uzupełnianie braków w Twojej edukacji, wskazałam Ci źródła informacji i wiedzy a sam musisz włożyć odrobinę wysiłku, żeby przeczytać i samodzielnie wyciągnąć wnioski. Dasz radę ;-)
139 2019-06-13 14:17:29 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-13 14:20:02)
balin napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Ponadto przed chrześcijaństwem byli słowiańscy bogowie,
Kiedy?
Chyba sobie żartujesz? Wrzuć sobie w przeglądarkę „słowiańscy bogowie” i poznasz ich cały panteon. Poza tym możesz też luknąć w książki dotyczące chrystianizacji ziem polskich, żeby poczytać jak jedna wiara zwalczała inne wierzenia.
Okonek, nie musisz mnie przekonywać do swojej wiary, tak samo jak ja nie przekonuję Ciebie do jej porzucania. Przedstawiłam swój stosunek do pytania tytułowego i nie czuję się w obowiązku pisać i odpowiadać na Twoje lęki, bo ktoś nie podziela Twoich poglądów, co zagraża Twojemu poczuciu bezpieczeństwa.
Lepuej przyjmij do wiadomości, że na świecie było w przeszłości wiele wierzeń, także w tej chwili funkcjonuje rownolegle wiele religii i wielu bogów i to się nie dzieje bez przyczyny.
Cieszę się, źe masz oparcie w swojej wierzę. Gratuluję :-) ale nie musisz mnie nawracać ;-)
Nie wiem czy chce przekonywać. Po prostu dyskusja wywołuje pewne przemyślenia. Mnie zastanawia jak piszesz o wielu bogach, może nie rozumiem sensu tego uważając że jest tylko SAM JEDEN BÓG, PRAPRZYCZYNA WSZYSTKIEGO.
Taki przykład może. Ciekawe jest to że na całej ziemi, na każdym kontynencie, niezależnie od nazwy, cechy przypisane planetom są takie same. A więc Mars to planeta wojny, Wenus kobieca, itd. Z tego wynika oczywiście, że jest jedno źródło tej wiedzy/definicji/interpretacji ale też że być może takie cechy posiadają te planety. Może na Marsie kiedyś miała miejsce wojna i z tego to wynika? Jakie jest źródło tego że wszędzie to jest spójne?
Tak samo dla mnie pojęcie Boga to pojęcie JEDNEGO ŹRÓDŁA, absolutu wszystkiego ale i rzeczywiscie istniejącej kochającej istoty inteligentnej. Inteligentnej bo powstanie Wrzeświata z niczego było aktem stwórczym (a więc wola, cel) a prawa, które w nim istnieją są spójne (zamysł, realizacja). Samo to się nie stało. Do tego kolejne nowe spojrzenia na rzeczywistość oraz teorie postulują albo istnienie JEDNEGO ŹRÓDŁA albo SUPEROBSERWATORA dla zaistnienia zjawisk.
Dla mnie wiara ma dwa wykładniki. Wiedzy, gdzie też nie widzę sprzeczności między wiarą a nauką, a raczej potwierdzenie. (umysł)
Własnego doświadczenia (serce), które takie ma też wiele ludzi. Dlaczego ignorować ich doświadczenie? Szczególnie kiedy jest powtarzalne. Zjawiska, których nie da się racjonalnie wyjaśnić być może mają tylko nieracjonalne wyjaśnienie. Moża oczywiście powiedzieć, że kiedyś wszystko będzie wyjaśnione. A jak nie będzie? Wiele zjawisk nie jest i się nie zanosi żeby były. To może logicznie należy wysnuć wniosek, że nie mają one fizycznego wyjaśnienia. Kolejny dowód na istnienie niematerialnej płaszczyzny egzystencji.
140 2019-06-13 14:31:28 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 14:33:01)
Okonek, gdybyś się cofnęła do mojego pierwszego wpisu w tym wątku, to być może zauważysz to, że głównie odnoszę się do religii, nie samego Boga, bo jak też tam napisałam, w jakąś formę Stwórcy wierzę, ale nie w ten uproszczony, megalomański sposób, który podsuwają wierzenia religijne.
W żaden sposób to nie powinno podważać Twojej wiary i powodować prób atakowania innych wierzeń to, że Twoje są inne. Chyba że są one na tyle kruche, że nie można znieść tego, że ktoś czegoś nie przyjmuje i nie popiera. Ja wierzę w swoje gusła, Ty wierz w swoje i nie musimy się do niczego przekonywać :-)
Wyboldowałam powyżej skąd MOŻE pochodzić moralność. Jednym z jej źródeł może być system wierzeń religijnych, który został zinternalizowany, wtedy nie jest to norma narzucona przez religię z zewnątrz, ale wyraz wewnętrznych wartości.
Obserwacje to chodzi o sposób postępowania osób znaczących w środowisku, głównie rodziców, „czym skorupka za młodu nasiąknie,..” To wie także kler, dlatego indoktrynacja religijna następuje już od wczesnego okresu życia.
Poza tym uważam, że jest coś takiego jak intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.
Sorki ale to po prostu wierutna bzdura, może masz jakiś żal do kościoła albo coś w tym rodzaju. Normy społeczne i moralność były zanim powstał kościół, bo były podstawą zebrania się w kupę paru małpoludów. Takie normy współżycia i związana z tym moralność jak te ujęte w Biblii, Kodeksie Hammurabiego i podobnych, to po prostu spisane zasady, którymi ludzie starali się kierować od czasów pierwszych małpoludów, które wpadły na pomysł, że współpraca i koegzystencja w grupie pomaga przeżyć. Tak więc już małpoludy wpajały od dziecka, że nie zabiera się członkowi własnej grupy jedzenia, skóry czy choćby ostruganego patyka. Tak jak nie zabija się bez powodu członka swojej grupy i zapewne nie posuwa się samicy przynależnej do dużego, silnego samca. Przynajmniej kiedy ktoś to widzi...
W związku z tym każda grupa społeczna, nie ważne czy zindoktrynowana religijnie czy świecko stara się od oseska wpajać swoim nowym członkom zasady, które w niej obowiązują. Nie bez powodu środowiska LGBT również chcą indoktrynować od dziecka
142 2019-06-13 15:17:00 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 15:26:35)
MagdaLena1111 napisał/a:Wyboldowałam powyżej skąd MOŻE pochodzić moralność. Jednym z jej źródeł może być system wierzeń religijnych, który został zinternalizowany, wtedy nie jest to norma narzucona przez religię z zewnątrz, ale wyraz wewnętrznych wartości.
Obserwacje to chodzi o sposób postępowania osób znaczących w środowisku, głównie rodziców, „czym skorupka za młodu nasiąknie,..” To wie także kler, dlatego indoktrynacja religijna następuje już od wczesnego okresu życia.
Poza tym uważam, że jest coś takiego jak intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.Sorki ale to po prostu wierutna bzdura, może masz jakiś żal do kościoła albo coś w tym rodzaju. Normy społeczne i moralność były zanim powstał kościół, bo były podstawą zebrania się w kupę paru małpoludów. Takie normy współżycia i związana z tym moralność jak te ujęte w Biblii, Kodeksie Hammurabiego i podobnych, to po prostu spisane zasady, którymi ludzie starali się kierować od czasów pierwszych małpoludów, które wpadły na pomysł, że współpraca i koegzystencja w grupie pomaga przeżyć. Tak więc już małpoludy wpajały od dziecka, że nie zabiera się członkowi własnej grupy jedzenia, skóry czy choćby ostruganego patyka. Tak jak nie zabija się bez powodu członka swojej grupy i zapewne nie posuwa się samicy przynależnej do dużego, silnego samca. Przynajmniej kiedy ktoś to widzi...
W związku z tym każda grupa społeczna, nie ważne czy zindoktrynowana religijnie czy świecko stara się od oseska wpajać swoim nowym członkom zasady, które w niej obowiązują. Nie bez powodu środowiska LGBT również chcą indoktrynować od dziecka
Eee...Snake, sorki, ale trochę nie zrozumiałeś, trochę wypisujesz truizmy, o które już powyżej zahaczyłam :-D
Oczywiście, że moralność nie jest wytworem religii, ale religie sobie chętnie przypisują ich autorstwo. Tu pełna zgoda i ani słowem nigdzie nie wspomniałam, że jest inaczej.
Cała reszta tego, co napisałeś jest rozwinięciem tego, co ja wcześniej napisałam i wyboldowalam powyżej, czyli, że intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.
O wychowywaniu i indoktrynacji od dziecka też napisałam powyżej.
Ale jak chcesz, bo Ci się nudzi czy coś takiego, to możesz za mną to powtórzyć jeszcze na kilka innych sposobów, innymi słowami, bardziej rozbudować itd. :-D
Masz tu próbkę jak małe dzieci potrafią odróżnić dobro od zła, pomagać innym itp. A jeśli temat Cię i teresuje, to mogę podać więcej źródeł, bo mnie ten temat fascynuje :-)
143 2019-06-13 18:50:20 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-06-13 18:50:39)
Ciekawy temat. Już tutaj jakiś czas temu pisałem o tym, że "Bóg" czy "Bóstwa" to wytwór ludzkiej wyobraźni mający na celu kontrolę ludzkiego sumienia i prymitywnej natury oraz w celu zmniejszenia pierwotnych lęków ludzi przed nieznanym czyli Śmiercią.
W raz z ewolucyjnym rozwojem człowieka obraz "Boga" czy "Bogów" się zmieniał. I nadal zmienia. To pewnie zależy od świadomości ludzkiej i posiadanej wiedzy o świecie. Wbrew pozorom wiara idzie w parze z wiedzą. Dzisiaj mało kto wierzy w pioruny czy latające orły. Dzisiaj dla nas to po prostu pioruny i orły. A nie jakieś boskie byty. Nasza uwaga skierowana jest w kosmos. Zresztą tak samo jak naszych przodków. No cóż tylko my możemy podejść do tego "mistycznie" a oni musieli.
Intryguje mnie jeszcze jedna kwestia. A mianowicie na każdej szerokosci geograficzej i w każdej kulturze, cywilizacji są zapiski o jakis przybyszach z gwiazd, z nieba. To mnie bardzo interesuje. Czy faktycznie naszych przodków odwiedziły jakieś cywilizacjie, byty czy może to też jest wytwór wyobraźni tamtych ludzi ? Gdyby to była prawda to kwestia kreacjonizmu nadal wchodzi w grę.
144 2019-06-13 21:40:47 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 21:41:01)
Intryguje mnie jeszcze jedna kwestia. A mianowicie na każdej szerokosci geograficzej i w każdej kulturze, cywilizacji są zapiski o jakis przybyszach z gwiazd, z nieba. To mnie bardzo interesuje. Czy faktycznie naszych przodków odwiedziły jakieś cywilizacjie, byty czy może to też jest wytwór wyobraźni tamtych ludzi ? Gdyby to była prawda to kwestia kreacjonizmu nadal wchodzi w grę.
Oglądałeś „What the bleep do we know”? Jeśli nie to polecam. Zwróć uwagę, jak stary szaman czy wódz interpretuje statki, które pojawiają się na horyzoncie a których widok jest dla niego nieznany ;-)
MagdaLena1111 napisał/a:Wyboldowałam powyżej skąd MOŻE pochodzić moralność. Jednym z jej źródeł może być system wierzeń religijnych, który został zinternalizowany, wtedy nie jest to norma narzucona przez religię z zewnątrz, ale wyraz wewnętrznych wartości.
Obserwacje to chodzi o sposób postępowania osób znaczących w środowisku, głównie rodziców, „czym skorupka za młodu nasiąknie,..” To wie także kler, dlatego indoktrynacja religijna następuje już od wczesnego okresu życia.
Poza tym uważam, że jest coś takiego jak intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.Sorki ale to po prostu wierutna bzdura, może masz jakiś żal do kościoła albo coś w tym rodzaju. Normy społeczne i moralność były zanim powstał kościół, bo były podstawą zebrania się w kupę paru małpoludów. Takie normy współżycia i związana z tym moralność jak te ujęte w Biblii, Kodeksie Hammurabiego i podobnych, to po prostu spisane zasady, którymi ludzie starali się kierować od czasów pierwszych małpoludów, które wpadły na pomysł, że współpraca i koegzystencja w grupie pomaga przeżyć. Tak więc już małpoludy wpajały od dziecka, że nie zabiera się członkowi własnej grupy jedzenia, skóry czy choćby ostruganego patyka. Tak jak nie zabija się bez powodu członka swojej grupy i zapewne nie posuwa się samicy przynależnej do dużego, silnego samca. Przynajmniej kiedy ktoś to widzi...
W związku z tym każda grupa społeczna, nie ważne czy zindoktrynowana religijnie czy świecko stara się od oseska wpajać swoim nowym członkom zasady, które w niej obowiązują. Nie bez powodu środowiska LGBT również chcą indoktrynować od dziecka
Zgadza się. Zwierzęta żyją stadnie (te które tak żyją) ponieważ nakazuje tak im pierwotny instynkt. Z małpoludami do pewnego czasu było zapewne identycznie, ale ewolucja mózgu spowodowała, że pewne instynkty zaczynały nam coraz mocniej zanikać. Mówiąc w prost zaczęliśmy coraz bardziej kombinować. W świecie pierwotnym (zresztą nie tylko pierwotnym) siła praczłowieka, a potem człowieka, była w grupie (plemieniu), a aby coraz liczniejsza grupa mogła w miarę dobrze funkcjonować musiała sobie wypracować pewne zasady. W przeciwnym razie społeczności trawił chaos i doprowadzało to do samozagłady. Tak się właśnie rodziły prawa, dekalog itd. To nie było żaden prezent od Boga, tylko zwykła ewolucja. Poza tym chodziło też o stworzenie instrumentu władzy, któremu musieli być poddani wszyscy w danej grupie.
adda-m napisał/a:Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Z Biblii. Ale inaczej się nie da rozumieć. Logika nie pozwala na inne rozumowanie. Podam prosty przykład na Tobie. Tutaj na forum jesteś tyafu. Ale w rzeczywistości jesteś inną postacią. Masz imię i nazwisko. Załóżmy nazywasz się Jan Nowak. Na forum możesz powiedzieć. Kto zna tyafu, zna Jana Nowaka. A przecież Jana Nowaka nie widać, jest ukryty, poza forumowym światem. Tak samo Jezus mówił o sobie. Kto mnie zna, zna Ojca.
147 2019-06-17 14:08:57 Ostatnio edytowany przez tyafu (2019-06-17 14:09:12)
tyafu napisał/a:adda-m napisał/a:Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Z Biblii. Ale inaczej się nie da rozumieć. Logika nie pozwala na inne rozumowanie. Podam prosty przykład na Tobie. Tutaj na forum jesteś tyafu. Ale w rzeczywistości jesteś inną postacią. Masz imię i nazwisko. Załóżmy nazywasz się Jan Nowak. Na forum możesz powiedzieć. Kto zna tyafu, zna Jana Nowaka. A przecież Jana Nowaka nie widać, jest ukryty, poza forumowym światem. Tak samo Jezus mówił o sobie. Kto mnie zna, zna Ojca.
Taki problem: tyafu to jeden, Jan Nowak drugi a trzeci to ...? (chyba ze Jana i Nowaka liczysz oddzielnie.....)
A tak w ogole: autor watku to strasznie chcial dyskutowac I od boga odwodzic a poza pierwszym postem nie napisal nic (chyba ze cos przeoczylem)
Taki problem: tyafu to jeden, Jan Nowak drugi a trzeci to ...? (chyba ze Jana i Nowaka liczysz oddzielnie.....)
Przecież jest coś, co łączy te 2 osoby. Macie wspólnego ducha. Nawet gdy tyafu założy inny nick na forum, to uważny obserwator rozpozna w nim tego samego ducha. Duch nas zdradza kim jesteśmy.
tyafu napisał/a:Taki problem: tyafu to jeden, Jan Nowak drugi a trzeci to ...? (chyba ze Jana i Nowaka liczysz oddzielnie.....)
Przecież jest coś, co łączy te 2 osoby. Macie wspólnego ducha.
Nawet gdy tyafu założy inny nick na forum, to uważny obserwator rozpozna w nim tego samego ducha. Duch nas zdradza kim jesteśmy.
Qrde, dlaczego ksieza nie tlumacza tajemnic wiary w ten sposob ?? Zdobyli by mlodych migusiem ....
150 2019-06-18 14:21:10 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-18 14:30:36)
balin napisał/a:tyafu napisał/a:Taki problem: tyafu to jeden, Jan Nowak drugi a trzeci to ...? (chyba ze Jana i Nowaka liczysz oddzielnie.....)
Przecież jest coś, co łączy te 2 osoby. Macie wspólnego ducha.
Nawet gdy tyafu założy inny nick na forum, to uważny obserwator rozpozna w nim tego samego ducha. Duch nas zdradza kim jesteśmy.
Qrde, dlaczego ksieza nie tlumacza tajemnic wiary w ten sposob ?? Zdobyli by mlodych migusiem ....
Bo jeśli ktoś jest zainteresowany tematem to nie zdaje się tylko na dostępnego nauczyciela ale informacje studiuje sam. Wyobrażasz sobie taką sytuację, że interesujesz się np. budową nowoczesnych silników samolotowych i co, zdajesz się tylko na informację od pani od techniki i na tym poprzestajesz? W teologii chrześcijańskiej, w PS te informacje są od lat, chyba od 2000 lat. Tylko zmienia się ewentualnie to jak to sobie wyobrażamy. Od końca 19 wieku powstało wiele teorii budowy niematerialnego świata, i te fizyczne i te niefizyczne (duchowe). Wiele osób ma też swoje doświadczenia. Prawdopodobnie na tamtym świecie mamy do czynienia z tzw. duchowością hierarchiczną, tzn. że będąc odrębną świadomością, jest się jednocześnie częścią większej duchowości, która nas wypełnia. Nie możemy być nią bo jesteśmy na to "za mali" ale możemy być jej częścią. To jakby twoje ręce, czy nogi będąc twoją częścią, miały odrębną, swoją świadomość. I tak w rzeczywistości jest, bo już jako ludzie możemy wyodrębnić w sobie przynajmniej 2 świadomości: nocną (tzw. podświadomość, związaną z sercem, emocjami) oraz dzienną (świadomość decyzyjną, posiadającą wolną wolę, związaną z mózgiem). Staje się to jeszcze bardziej logiczne kiedy okazuje się, że również serce posiada nerwowe komórki pamięci (są one niezbędne do powiązania z ciałem duchowym) a biorca w przeszczepach serca bardzo częsta zmienia swoją osobowość i wykazuje nowy charakter oraz zainteresowania dawcy, pozostając dalej "sobą".
Co do kwestii 3cy Św. to przecież jest znana opowieść o przelewaniu morza do dołka z piasku łyżeczką. Natomiast jeśli uświadomimy sobie ogrom Boga, i wyobrazimy sobie możliwą skalę (jak np. na filmiku obrazującym stosunek wielkości Ziemi do największych gwiazd w kosmosie a potem galaktyk) to wtedy okaże się że w skali istoty istnienia człowiek może być wobec 1 l"liczbą" 0,00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
000000000001
przykładowo, i dla cżłowieka nie ma znaczenia jakie osoby tworzą to 1 bo to jest przepaść.
Poza tym, że każda osoba Boska ma swoją osobowość i świadomość (po prostu istnieje - tłumaczy to teoria "organizacji", gdzie postuluje się istnienie własnej inteligencji wynikającej z określonej conajmniej dużej ilości elementów w organizacji. W tym ujęciu inteligencją może być obdażone np. Słońce, bo składa się z wielu elementów fizycznych (atomów). Tak samo w świecie pozamaterialnym trudno oczekiwać, że nie ma tam wielkich organizacji i brakuje inteligencji czyli Boga. Byłoby to nielogiczne.
Wyobrażanie sobie, że nic nie ma (np. poza Ziemią we Wrzeświecie, w innych wymiarach, które nie są fizyczne), że nie ma tam bytów, istot żyjących jest wyrazem egocentryzmu, podobnie jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości, gdzie mieszkańcy jakiejś wioski albo kontynentu nie wyobrażali sobie, że jest jeszcze coś poza tym, że gdzieś indziej żyją ludzie i to nawet w znacznie większej liczbie niż oni. Wizjonerów i wiedzących zawsze było mało. Dziś, w przeciwieństwie do kiedyś, nauka jest dana dal wszystkich. Przede wszystkim o Bogu Duchowym, duchowości i miejscu człowieka wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Inną kwestią jest co człowiek robi z tą wiedzą.
Niezależnie od kwestii osobowości i inteligentnego istnienia osób Boskich, każda z nich może być utożsamiana z określoną warstwą istnienia samego Wrzechświata. Bóg, jako PIERWSZE I JEDYNE PRAŹRÓDŁO WSZYSTKIEGO, potem DUCH ŚW. czyli poziom gdzie w materii duchowej żyją inteligencje (zgodne z duchowością hierachiczną) wypełnione przez Ducha i będące jego częścią (człowiek nowy musi być zrodzony z Ducha). Potem jest Mądrość, nie wiemy czym jest ale wg. słów PS uczestniczyła ona w stwarzaniu Wrzechświata materialnego a więc odpowiada za bezpośrednią warstwę "podfizyczną", prawa natury i jej energię, to jak się wszystko dzieje (INTELIGENTNIE) z czego wywodzi się teoria ingenezy, tego co powstaje, jak i co się dzieje w materialnym świecie.
W tym wszystkim część świata materialna jest nikła w stosunku do całości (duchowej), ilości bytów tam żyjących ale dziś jest tak, że częściowo w tym materialnym świecie żyjemy. Niektórzy jednak ograniczają się tylko do niego, co jest nie tylko smutne ale i w jakiś sposób tragiczne dla bytów, które posiadają Ducha. Ale każdy ma wybór.
dlaczego ksieza nie tlumacza tajemnic wiary w ten sposob ??
Bo kościół poszedł w kierunku religii mentalnej, a odpuścił sobie gnozę.
tyafu napisał/a:balin napisał/a:Przecież jest coś, co łączy te 2 osoby. Macie wspólnego ducha.
Nawet gdy tyafu założy inny nick na forum, to uważny obserwator rozpozna w nim tego samego ducha. Duch nas zdradza kim jesteśmy.
Qrde, dlaczego ksieza nie tlumacza tajemnic wiary w ten sposob ?? Zdobyli by mlodych migusiem ....
Bo jeśli ktoś jest zainteresowany tematem to nie zdaje się tylko na dostępnego nauczyciela ale informacje studiuje sam. Wyobrażasz sobie taką sytuację, że interesujesz się np. budową nowoczesnych silników samolotowych i co, zdajesz się tylko na informację od pani od techniki i na tym poprzestajesz? W teologii chrześcijańskiej, w PS te informacje są od lat, chyba od 2000 lat. Tylko zmienia się ewentualnie to jak to sobie wyobrażamy. Od końca 19 wieku powstało wiele teorii budowy niematerialnego świata, i te fizyczne i te niefizyczne (duchowe). Wiele osób ma też swoje doświadczenia. Prawdopodobnie na tamtym świecie mamy do czynienia z tzw. duchowością hierarchiczną, tzn. że będąc odrębną świadomością, jest się jednocześnie częścią większej duchowości, która nas wypełnia. Nie możemy być nią bo jesteśmy na to "za mali" ale możemy być jej częścią. To jakby twoje ręce, czy nogi będąc twoją częścią, miały odrębną, swoją świadomość. I tak w rzeczywistości jest, bo już jako ludzie możemy wyodrębnić w sobie przynajmniej 2 świadomości: nocną (tzw. podświadomość, związaną z sercem, emocjami) oraz dzienną (świadomość decyzyjną, posiadającą wolną wolę, związaną z mózgiem). Staje się to jeszcze bardziej logiczne kiedy okazuje się, że również serce posiada nerwowe komórki pamięci (są one niezbędne do powiązania z ciałem duchowym) a biorca w przeszczepach serca bardzo częsta zmienia swoją osobowość i wykazuje nowy charakter oraz zainteresowania dawcy, pozostając dalej "sobą".
Co do kwestii 3cy Św. to przecież jest znana opowieść o przelewaniu morza do dołka z piasku łyżeczką. Natomiast jeśli uświadomimy sobie ogrom Boga, i wyobrazimy sobie możliwą skalę (jak np. na filmiku obrazującym stosunek wielkości Ziemi do największych gwiazd w kosmosie a potem galaktyk) to wtedy okaże się że w skali istoty istnienia człowiek może być wobec 1 l"liczbą" 0,00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000
000000000001
przykładowo, i dla cżłowieka nie ma znaczenia jakie osoby tworzą to 1 bo to jest przepaść.Poza tym, że każda osoba Boska ma swoją osobowość i świadomość (po prostu istnieje - tłumaczy to teoria "organizacji", gdzie postuluje się istnienie własnej inteligencji wynikającej z określonej conajmniej dużej ilości elementów w organizacji. W tym ujęciu inteligencją może być obdażone np. Słońce, bo składa się z wielu elementów fizycznych (atomów). Tak samo w świecie pozamaterialnym trudno oczekiwać, że nie ma tam wielkich organizacji i brakuje inteligencji czyli Boga. Byłoby to nielogiczne.
Wyobrażanie sobie, że nic nie ma (np. poza Ziemią we Wrzeświecie, w innych wymiarach, które nie są fizyczne), że nie ma tam bytów, istot żyjących jest wyrazem egocentryzmu, podobnie jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości, gdzie mieszkańcy jakiejś wioski albo kontynentu nie wyobrażali sobie, że jest jeszcze coś poza tym, że gdzieś indziej żyją ludzie i to nawet w znacznie większej liczbie niż oni. Wizjonerów i wiedzących zawsze było mało. Dziś, w przeciwieństwie do kiedyś, nauka jest dana dal wszystkich. Przede wszystkim o Bogu Duchowym, duchowości i miejscu człowieka wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Inną kwestią jest co człowiek robi z tą wiedzą.
Niezależnie od kwestii osobowości i inteligentnego istnienia osób Boskich, każda z nich może być utożsamiana z określoną warstwą istnienia samego Wrzechświata. Bóg, jako PIERWSZE I JEDYNE PRAŹRÓDŁO WSZYSTKIEGO, potem DUCH ŚW. czyli poziom gdzie w materii duchowej żyją inteligencje (zgodne z duchowością hierachiczną) wypełnione przez Ducha i będące jego częścią (człowiek nowy musi być zrodzony z Ducha). Potem jest Mądrość, nie wiemy czym jest ale wg. słów PS uczestniczyła ona w stwarzaniu Wrzechświata materialnego a więc odpowiada za bezpośrednią warstwę "podfizyczną", prawa natury i jej energię, to jak się wszystko dzieje (INTELIGENTNIE) z czego wywodzi się teoria ingenezy, tego co powstaje, jak i co się dzieje w materialnym świecie.
W tym wszystkim część świata materialna jest nikła w stosunku do całości (duchowej), ilości bytów tam żyjących ale dziś jest tak, że częściowo w tym materialnym świecie żyjemy. Niektórzy jednak ograniczają się tylko do niego, co jest nie tylko smutne ale i w jakiś sposób tragiczne dla bytów, które posiadają Ducha. Ale każdy ma wybór.
Wlasnie o to mi chodzilo odpowiadajac na post balina. Wyjasnil sprawe w dwoch prostych zdaniach, tresciwie I konkretnie, ty zas wypisales dlugasny, niestrawny elaborat (nie odbieram mu poprawnosci).Nic dziwnego, ze ubywa wiernych w Kosciele, szczegolnie wsrod mlodych.
153 2019-06-22 13:13:39 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-22 19:27:44)
tyafu napisał/a:dlaczego ksieza nie tlumacza tajemnic wiary w ten sposob ??
Bo kościół poszedł w kierunku religii mentalnej, a odpuścił sobie gnozę.
I nawet tyafu przemówił ludzkim językiem. Szkoda tylko że w Jego rozumieniu wszystko co zawiera choćby 'ziarnko' sprzeciwu kościołowi katolickiemu, w jednym słowie które ulega/podlega własnej interpretacji, a już szuka w nim prawdy. Odpuścił/zrezygnował. Przez doświadczenie kościół to zrobił. Zaczynasz czytać Pismo Święte a przekonujesz się jak wiele spraw zrozumiesz 'po swojemu'. femte- pisała o własnej 'auto świadomości', dobrze takową sobie wyrobić. Kiedyś zagotował mnie pewien 'oświecony' który należy do tej nowej sekty -wolne dzieci boże- to nie jest ich oficjalna nazwa, tylko tak siebie określają, bo nazwy nie mają. Jeżeli nazwy niema, ciężko jest wyszukać jakąkolwiek informację. Więc, swoją gadką facet zmusił mnie do czytania Pisma Świętego, i tak jak wszyscy którzy czytają odnalazłem "coś nowego", czego w kościele nie słyszałem. Szok.
I tu odpowiem:
tyafu
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Na początku jest mowa o Jednym Bogu Stworzycielu, ale czytając zaledwie parę wersów dalej czytasz słowa "Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My".
I wtedy "czym za młodu nasiąkłeś", da Ci zrozumienie. Bo sekty liczą na twoją fantazję/wyobraźnię.
Nauka kościoła mówi o Troistości Stwórcy nie na podstawie tylko tego Tekstu, trzeba wczytać się głębiej. Nawet w to co szybko pomijamy.
1.Sam początek:"ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży(Święty) unosił się nad wodami."
2."Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo".
3."Rzekł Bóg do Jakuba: «Idź do Betel i tam zamieszkaj. Wznieś też tam ołtarz Bogu, który ci się ukazał, gdy uciekałeś przed twym bratem»". "Tam też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga, Boga Izraela". -Księga Rodzaju.
"Odkupicielem twoim - Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi." -Księga Izajasza.
"i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie ze względu na Pana, twojego Boga, przez wzgląd na Świętego Izraelowego, bo On cię przyozdobi". -Księga Izajasza.
Modlitwa mówi: "Zrodzony a nie stworzony przed wszystkimi wiekami".
"Rzekł Bóg do Jakuba: ...Wznieś też tam ołtarz Bogu, który ci się ukazał"- Księga Rodzaju.
"i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie ze względu na Pana, twojego Boga, przez wzgląd na Świętego Izraelowego, bo On cię przyozdobi" - Księga Izajasza. Ostatnie zdanie jest skierowane do Jego Rodzicielki, Maryi.
"I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana oznaczą. Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga". - Księga Izajasza.
Zapewne jest więcej. I choć cytuję to jestem najmniej odpowiednią osobą do tego. Przedstawiłem tylko swoje zdanie. Bez nauk Kościoła Katolickiego wszyscy pobłądzą.
Ciri jeśli wątek jest jeszcze aktywny, to śmiało mogę ci podać dowody na istnienie boga, których nie obalisz. Na przykład sam fakt rozwinięcia się tak skomplikowanych struktur na planecie ziemia, jest dla mnie dowodem, że stoi za tym jakaś wyższa inteligencja- czyli bóg ,inna sprawa, ze może być szalony ale byłby to bóg
Ja wierzę w Boga głównie dlatego, że wysłuchuje moich modlitw. Więcej dowodów mi nie potrzeba
Ja wierzę w Boga głównie dlatego, że wysłuchuje moich modlitw. Więcej dowodów mi nie potrzeba
Zawsze wysłuchuje ? Pomódl się o 6-tkę w totka dla mnie Plizzz...
Zagubionalandrynka napisał/a:Ja wierzę w Boga głównie dlatego, że wysłuchuje moich modlitw. Więcej dowodów mi nie potrzeba
Zawsze wysłuchuje ? Pomódl się o 6-tkę w totka dla mnie
Plizzz...
Modlitwa to rozmowa z Bogiem a nie czary.
Misinx napisał/a:Zagubionalandrynka napisał/a:Ja wierzę w Boga głównie dlatego, że wysłuchuje moich modlitw. Więcej dowodów mi nie potrzeba
Zawsze wysłuchuje ? Pomódl się o 6-tkę w totka dla mnie
Plizzz...
Modlitwa to rozmowa z Bogiem a nie czary.
W praktyce to monolog, a nie rozmowa. Choć są tacy co słyszą głosy w głowie.
Whitetree napisał/a:Misinx napisał/a:Zawsze wysłuchuje ? Pomódl się o 6-tkę w totka dla mnie
Plizzz...
Modlitwa to rozmowa z Bogiem a nie czary.
W praktyce to monolog, a nie rozmowa. Choć są tacy co słyszą głosy w głowie.
To Twoje zdanie i Twoje doświadczenia. Moje są trochę inne, żadnych głosów nie słyszę, a Boga spotykam prawie na każdym kroku i jest mi z tym bardzo dobrze.
Nie wierzę. @Whitetree które bóstwo jest ich ponad 300 widać każde państwo w każdym okresie historii potrzebuje bajki i to jest żenujące. No to już wiem dlaczego trudno ci kogoś znaleźć... Znajdziesz PISowca to będzie przemoc zdrada powodzenia.
Znajdziesz PISowca to będzie przemoc zdrada powodzenia.
Wojna lewaków z prawakami ma się dobrze. Nadal jedni straszą drugimi.
162 2019-07-24 19:50:58 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-07-24 20:27:20)
Misinx napisał/a:Whitetree napisał/a:Modlitwa to rozmowa z Bogiem a nie czary.
W praktyce to monolog, a nie rozmowa. Choć są tacy co słyszą głosy w głowie.
To Twoje zdanie i Twoje doświadczenia. Moje są trochę inne, żadnych głosów nie słyszę, a Boga spotykam prawie na każdym kroku i jest mi z tym bardzo dobrze.
@Misinx [treść sprzeczna z regulaminem - usunięte przez moderację]. Nie warto przejmować się tym co pisze, zwłaszcza w tym dziale.
Ty piszesz o rozmowie sercem, o odczuwaniu, postrzeganiu. Doskonale to rozumiem.
163 2019-07-27 00:50:44 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-07-27 00:52:40)
Na tym forum jestem anonimowy (przynajmniej mam taką nadzieję) więc i ja się wypowiem w tym temacie.
Wierzę że Bóg istnieje. Według mnie nie jest to osoba, bardziej jest to bezosobowa siła lub energia (dobro, ukojenie) która łączy pewne rzeczy i steruje wszechświatem.
Niestety wierzę że diabeł - zło też istnieje, bo w życiu przekonałem się o tym wiele razy. Więc skoro istnieje zło to dobro też musi istnieć.
Ale mam bardzo ograniczone zaufanie do księży ponieważ to tylko ludzie, a ludzie są grzeszni. Jednak ktoś tą ewangelię musi nauczać i tłumaczyć.
Turing ... popełnił samobójstwo. Nie wiem więc czy to jest dobry przykład kogoś zrównoważonego.
Smutna historia, warto ją nieco rozwinąć.
Bohater wojenny Turing, skazany za homoseksualizm po wojnie, by uniknąć więzienia zgodził się na chemiczną kastrację, która najprawdoodobniej go do tegoż niezrównoważenia (i w efekcie do samobójstwa) doprowadziła...
Religia i wszelkie rytualy oczywiscie, ze maja sens i ignorownie tego, ze istnieja na calym swiecie jest zwykla ignorancja.
Istnieja na calym swiecie z potrzeby czlowieka do mitologicznego i symbolicznego wyjasnienia podrozy przez zycie i stanow wewnetrznych.
Rytualy dzialaja we wszystkich rzeczach czy to magia czy to religia. Czy to uzywanie snow do podrozy w glab siebie czy uzywanie modlitwy.
Bog istnieje na zasadzie wewnetrznej, a nie zewnetrznej.
Religia i wszelkie rytualy oczywiscie, ze maja sens i ignorownie tego, ze istnieja na calym swiecie jest zwykla ignorancja.
Jaki sens?
Istnieja na calym swiecie z potrzeby czlowieka do mitologicznego i symbolicznego wyjasnienia podrozy przez zycie i stanow wewnetrznych.
Czym to się różni od psychologii?
Bog istnieje na zasadzie wewnetrznej, a nie zewnetrznej.
Co to znaczy?
Nie wierzę już od pacholęcia. Chodzę jednak do kościoła, ponieważ lubię uczestniczyć w liturgii, śpiewać. Traktuje to jak medytacje, element rozrywkowy.
Winter.Kween napisał/a:Religia i wszelkie rytualy oczywiscie, ze maja sens i ignorownie tego, ze istnieja na calym swiecie jest zwykla ignorancja.
Jaki sens?
Winter.Kween napisał/a:Istnieja na calym swiecie z potrzeby czlowieka do mitologicznego i symbolicznego wyjasnienia podrozy przez zycie i stanow wewnetrznych.
Czym to się różni od psychologii?
Winter.Kween napisał/a:Bog istnieje na zasadzie wewnetrznej, a nie zewnetrznej.
Co to znaczy?
Religie czy jakies rytualy magiczne sa jak jezyk. Jezyk, ktorym czlowiek stara sie komunikowac sam ze soba. Dlatego zawsze sa odpowiedniki tych samych pomyslow, tych samych rzeczy nie zaleznie od kultury. Jeden nosi w kieszeni magiczny krysztal ochronny, inny nosi krzyz na szyi w tym samym celu.
Mamy Szatana w naszej kulturze, ktory reprezentuje cien czlowieka. Tak samo jak Voldemort w Harrym Potterze.
Basnie, zabobony i tak dalej sa wszystkie ze soba powiazane. Czlowiek opentany i czlowiek w ekstazie religijnej jest w podobnym stanie fizycznym bo to tak naprawde sie nie rozni od siebie.
Czym to sie rozni od psychologii? Psychologia to wszystko bada bardziej niz tworzy. Tez studiuje te tematy (psychologie, antropologie i historie) i tez uzywalam takich symbolicznych rzeczy we wlasnej terapii.
Bog jest jakas idealna czastka nas, nazwij to dusza czy czyms innym. To jest ta prawdziwa czesc nas i do niej sie ludzie modla. Raczej niz do jakies osobnej rzeczy.
Dam Ci przyklad z zycia mojego wlasnego. Nie jestem osoba wierzaca i nigdy nie bylam. Wychowana zostala w Polsce wiec symbole kosciola katolickiego jak krzyz lub Szatan beda mi dobrze znane i zapisane w mojej podswiadomosci. Te symbole pojawialy sie w moich snach bo czlowiek nie jest w stanie zyc bez symboli. Wiec zamiast bac sie tego co sam zepchnal do swojej podswiadomosci to boi sie diabla. Wiec odkrywalam co dla mnie znacza dane symbole i co pod nimi sie kryje. W ten sposob poznajac sama siebie.
Kolejna rzecza jest to, ze jak mowilam, magia i rytualy maja sens. Wezmy na ta taka sytuacje:
Mialam czesto taki paraliz we snie. Wiedzialam, ze snie i nie moglam sie obudzic. Zamiast sie budzic to wydawalo mi sie, ze sie budze we wlasnym lozku, ale cos bylo nie tak z pokojem. Wtedy wiedzialam, ze snie i probowalam sie ruszyc zeby sie obudzic i tak ze snu budzilam sie do kolejnego snu i czulam, ze moje cialo jest sparalizowane.
Kupilam sobie kryszytal. Kamien ksiezycowy i z tym kamieniem spalam w lozku.
I tak kolejnej nocy po bardzo symbolicznym snie znow zaczal sie ten paraliz. Wtedy przypomnialo mi sie jak CG Jung obawial sie , ze traci rozum i postanowil dowiedziec sie co sie dzieje i porozmawiac ze swoimi halucynacjami.
Wiec pomyslalam 'no dobra, nie moge sie obudzic wiec zobacze co tutaj jest w tej mojej glowie'. Bylam we wlasnym lozku ale wokolo bylo pelno rzeczy, ze nie wiedzialam na co mam wlasciwie patrzec. Dlatego wzielam moj ksiezycowy kamien i powiedzialam do kamienia 'pokaz mi co ma zoabczyc' i wtedy zobaczylalm cos co nie tylko skonczylo raz a dobrze ten paraliz, ale tez bylam w stanie zobaczyc czesc tego so siedzi w moim nieswiadomym umysle.
Czy kamien mial lub ma moce magiczne? Nie. Kamien to tylko symbol i narzedzie. Ja nadalam moc taka i nie inna temu kamieniowi wiec tak podzialal. To jest cos podobnego do placebo. Ale jest to cos co dziala na skroty, daje umyslowi pewien podswiadomy rozkaz i dlatego dziala lepiej niz swiadome gadanie sobie czy obiecywanie (jak postanowienia noworoczne).
Wezmy na ta taka sytuacje:
Mialam czesto taki paraliz we snie. Wiedzialam, ze snie i nie moglam sie obudzic. Zamiast sie budzic to wydawalo mi sie, ze sie budze we wlasnym lozku, ale cos bylo nie tak z pokojem. Wtedy wiedzialam, ze snie i probowalam sie ruszyc zeby sie obudzic i tak ze snu budzilam sie do kolejnego snu i czulam, ze moje cialo jest sparalizowane.
Kupilam sobie kryszytal. Kamien ksiezycowy i z tym kamieniem spalam w lozku.
I tak kolejnej nocy po bardzo symbolicznym snie znow zaczal sie ten paraliz. Wtedy przypomnialo mi sie jak CG Jung obawial sie , ze traci rozum i postanowil dowiedziec sie co sie dzieje i porozmawiac ze swoimi halucynacjami.
Wiec pomyslalam 'no dobra, nie moge sie obudzic wiec zobacze co tutaj jest w tej mojej glowie'. Bylam we wlasnym lozku ale wokolo bylo pelno rzeczy, ze nie wiedzialam na co mam wlasciwie patrzec. Dlatego wzielam moj ksiezycowy kamien i powiedzialam do kamienia 'pokaz mi co ma zoabczyc' i wtedy zobaczylalm cos co nie tylko skonczylo raz a dobrze ten paraliz, ale tez bylam w stanie zobaczyc czesc tego so siedzi w moim nieswiadomym umysle.Czy kamien mial lub ma moce magiczne? Nie. Kamien to tylko symbol i narzedzie. Ja nadalam moc taka i nie inna temu kamieniowi wiec tak podzialal. To jest cos podobnego do placebo. Ale jest to cos co dziala na skroty, daje umyslowi pewien podswiadomy rozkaz i dlatego dziala lepiej niz swiadome gadanie sobie czy obiecywanie (jak postanowienia noworoczne).
Offtop, ale dla mnie to jest niesamowite co tu czytam. Dokładnie taki sen cyklicznie się u mnie pojawiał, właśnie tak jak opisałaś.
170 2019-08-29 12:40:51 Ostatnio edytowany przez balin (2019-08-29 12:43:47)
Bog jest jakas idealna czastka nas, nazwij to dusza czy czyms innym. To jest ta prawdziwa czesc nas i do niej sie ludzie modla. Raczej niz do jakies osobnej rzeczy.
Takie twierdzenie jest obarczone błędem punktu patrzenia. Widzisz to z punktu widzenia lokalnego. Żeby to wyjaśnić, dla mnie dobrym przykładem jest radio. Widzimy tylko urządzenie w postaci odbiornika, ale nie widzimy fal i rozgłośni, która te fale nadaje. Gdy widzimy odbiornik, wydaje się nam, że informacja płynie z wnętrza odbiornika. Tak własnie jest ze światem, który widzimy, ludzi w postaci ciał, rzeczy wokół nas i cały kosmos. A to tylko są odbiorniki, albo taki obraz z rzutnika. Gdy umiera ciało, umiera jedynie nośnik czy odbiornik informacji. Umiera bo musi być zmieniony na nowy. Z naszego lokalnego, ludzkiego punktu widzenia, dzieje się rzesz straszna, bo umiera człowiek.
171 2019-08-30 15:44:16 Ostatnio edytowany przez Znerx (2019-08-30 15:44:55)
budzilam sie do kolejnego snu i czulam, ze moje cialo jest sparalizowane. (...) Wiec pomyslalam 'no dobra, nie moge sie obudzic wiec zobacze co tutaj jest w tej mojej glowie'. Bylam we wlasnym lozku ale wokolo bylo pelno rzeczy, ze nie wiedzialam na co mam wlasciwie patrzec.
Typowy przykład paraliżu przysennego.
Brak możliwości ruchu (poza oddechem i oczami), halucynacje i zachowana świadomość. Samo przechodzi w ciągu kilku minut.
Kwestia "rozjechania się" kilku mechanizmów zasypiania. Mózg jeszcze nie "wyłączył" świadomości, a już zablokował ruchy ciała i odpalił "sny".
Winter.Kween napisał/a:Bog jest jakas idealna czastka nas, nazwij to dusza czy czyms innym. To jest ta prawdziwa czesc nas i do niej sie ludzie modla. Raczej niz do jakies osobnej rzeczy.
Takie twierdzenie jest obarczone błędem punktu patrzenia. Widzisz to z punktu widzenia lokalnego. Żeby to wyjaśnić, dla mnie dobrym przykładem jest radio. Widzimy tylko urządzenie w postaci odbiornika, ale nie widzimy fal i rozgłośni, która te fale nadaje. Gdy widzimy odbiornik, wydaje się nam, że informacja płynie z wnętrza odbiornika. Tak własnie jest ze światem, który widzimy, ludzi w postaci ciał, rzeczy wokół nas i cały kosmos. A to tylko są odbiorniki, albo taki obraz z rzutnika. Gdy umiera ciało, umiera jedynie nośnik czy odbiornik informacji. Umiera bo musi być zmieniony na nowy. Z naszego lokalnego, ludzkiego punktu widzenia, dzieje się rzesz straszna, bo umiera człowiek.
Świetnie napisane.
Moja wieloletnia przyjaciółka jest wierząca, chodzi codziennie do kościoła. Ja nie chodzę do kościoła, ale w coś tam wierzę, w jakieś życie po śmierci.
Winter.Kween napisał/a:Bog jest jakas idealna czastka nas, nazwij to dusza czy czyms innym. To jest ta prawdziwa czesc nas i do niej sie ludzie modla. Raczej niz do jakies osobnej rzeczy.
Takie twierdzenie jest obarczone błędem punktu patrzenia. Widzisz to z punktu widzenia lokalnego. Żeby to wyjaśnić, dla mnie dobrym przykładem jest radio. Widzimy tylko urządzenie w postaci odbiornika, ale nie widzimy fal i rozgłośni, która te fale nadaje. Gdy widzimy odbiornik, wydaje się nam, że informacja płynie z wnętrza odbiornika. Tak własnie jest ze światem, który widzimy, ludzi w postaci ciał, rzeczy wokół nas i cały kosmos. A to tylko są odbiorniki, albo taki obraz z rzutnika. Gdy umiera ciało, umiera jedynie nośnik czy odbiornik informacji. Umiera bo musi być zmieniony na nowy. Z naszego lokalnego, ludzkiego punktu widzenia, dzieje się rzesz straszna, bo umiera człowiek.
Tylko, że fale radiowe da się "zmierzyć". Są zjawiskiem fizycznym. Natomiast nikt nie zmierzył, ani żaden sposób nie zarejestrował ludzkiej duszy. To kwestia czysto umowna. Zakładając, że całym wszechświatem rządzi jedna i ta sama fizyka, to bardzo trudno w nią wkleić ideę istnienia duszy i jej jakiejś wędrówki.
wierzę w Boga .moją wiarę najlepiej tłumczy werset biblijny "każdy dom jest przez kogoś zbudowany.a wszystko inne co nas otacza zbudował Bóg "
A ty jak uważasz ? Czy dom może powstać bez projektu i wykonawcy?
wierzę w Boga .moją wiarę najlepiej tłumczy werset biblijny "każdy dom jest przez kogoś zbudowany.a wszystko inne co nas otacza zbudował Bóg "
A ty jak uważasz ? Czy dom może powstać bez projektu i wykonawcy?
Przeinaczyłeś ten cytat i wyszła trochę baba jaga. A ze słówkiem "dom", trzeba uważać, bo nawet potocznie nie oznacza ono tylko budynku.
Pisalam na tym forum kilka razy, napisze jeszcze raz. Wybudzenie sie z paralizu (przy) sennego jest bardzo proste. Wpadlam na to jako dziecko. A potem przeczytalam ze inni tez tak robia. Nalezy albo wstrzymac oddech, albo przyspieszyc-hiperwentylowac. Niedobor lub nadmiar tlenu, a wlasciwie odczyn krwi od razu obudzi. Nie trzeba sie bawic w jakies czary-mary i krysztaly, tylko sprowadzic to do najprostszych mechanizmow.
Nie wierze odkąd zrozumiałam na czym emocjonalnie polega wiara w jakąkolwiek istotę wyższa. Zaspokojenie potrzeb emocjonalnych, po prostu. Plus Stary Testament, który się w ogóle nie trzyma kupy. Bóg, tak bardzo zatroskany o swoich wiernych, mógłby im powiedzieć np. "gotujcie wodę na ogniu zanim ja wypijecie" i tym jednym zdaniem ocaliłby miliony swoich wiernych. Zamiast tego uznał, że bardziej stosowne będzie podyktowane w Biblii żeby nie dotykać kobiet w trakcie miesiączki, bo się będzie nieczystym, ani mężczyzn "chorych na wycieki" - kto ich dotknie to będzie nieczystym ale TYLKO DO WIECZORA. (ksiega kaplanska). Jak się nad tym zastanowić, to są zasady higieniczne w przyczynowo-skutkowym rozumieniu ówczesnych ludzi, a nie "przekaz od Boga", chociaż w ten sposób zostało to przedstawione. Co się wydaje całkiem logiczne, bo nawet te 2 czy 3 tys lat temu co bardziej kumaci zdali sobie sprawę że jak coś się przedstawi jako wolę Boga to ludzie będą bardziej skłonni to respektować.
Ktoś musiał stworzyć świat, świat z niczego nie mógł powstać.
Ktoś musiał stworzyć świat, świat z niczego nie mógł powstać.
A kto stworzył "Ktosia", który stworzył świat ? Z niczego nie mógł powstać
Takie rozumowanie prowadzi donikąd.
181 2020-07-24 10:19:18 Ostatnio edytowany przez Królica (2020-07-24 10:22:55)
Jestem osobą wierzącą, ale to skomplikowane. Najbliżej mi do chrześcijanki heretyczki.
182 2020-07-24 11:44:14 Ostatnio edytowany przez femte (2020-07-24 17:22:37)
Co do pochodzenia świata -polecam "Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania" Stephena Hawkinga. Przystępne, przyjemne do czytania.
Byla seria wykładów z Dawkinsem i Kraussem - z Australii chyba. Jak znajdę to załączę link. Bo to sprzed dziesięciu czy kilkunastu lat. Ale nie wiem czy jest to po polsku.
Wiec wyjaśnię lemowska metoda. Cząstki nie przestrzegają prawa zachowania masy i energii. Tyle ze robią to na bardzo krotko. Wszechświat jest wielki, robi to na dłużej.
Tak, fizyka zna przypadki "coś z niczego". Na bardzo krotko, na mala skale, ale jest to możliwe.
Znalazłam -Richard Dawkins & Lawrence Krauss: Something from Nothing
Jeżeli można, zamieszczę link, bo ta wersja jest z podpisami. Sama z przyjemnością obejrzę.
https://www.youtube.com/watch?v=q0mljE9K-gY&t=343s
Bardzo mi się podoba wypowiedz Dawkinsa - to jest nie do zrozumienia przy pomocy zdrowego rozsadku. Jezeli by bylo,nie potrzeba by Lawrenca (fizyka-w domysle-fizyki))
Ja wciąż nie jestem w stanie ogarnąć tego " z niczego" .
Owe "nic", czym było zatem?
184 2020-07-28 01:37:58 Ostatnio edytowany przez Witek7 (2020-07-28 11:51:14)
Ja wciąż nie jestem w stanie ogarnąć tego " z niczego" .
Owe "nic", czym było zatem?
Nic - to zero. A zero to nic innego jak na przykład -n plus n.
Według tej hipotezy w momencie powstania naszego wszechświata (bo ponoć są i inne - hipoteza wieloświatów) powstała materia (n) i antymateria (-n). W sumie to powinno dać nic, zero. Ale z jakiejś przyczyny antymateria i materia nie zbilansowały się. Być może antymateria w nikłej ilości uległa rozpadowi lub wydostały się z naszego wszechświata. Czort ją wie. Z tego nikłego "nie zbilansowania się" powstał nasz wszechświat. Hipotezę "z niczego" mocno forsował Steven Hawking.
Powtarzam, że to niepotwierdzona hipoteza. Ludzkość bardzo mało wie, aby cokolwiek przesądzać. Zresztą co można z pewnością przesądzać i szastać Ą Ę, skoro ludzkośc poznała tylko 5% materii. Nic, dosłownie nic nie wiemy o 95%. Wszystko co nas otacza: układ słoneczny, wszystkie gwiazdy, wszystko co widzimy to tylko 5% i tylko to znamy! O 95% nic nie wiemy, a że jest, to na to jest dowód. Chodzi o ciemną materię i ciemną energię. Ale nauka w końcu pozna i to. Pokora i wytrwałość w zdobywaniu wiedzy.
Excop, natomiast ja czegoś innego nie jestem w stanie ogarnąć:
Wspomniany Hawking był w radzie naukowej papieża JPII. Opowiadał, że ten nakłaniał naukowców, aby nie zajmowali się Wielkim Wybuchem (Big Bang), bo to moment Tworzenia, a więc boskie dzieło i ludzie nie powinni się tym zajmować (sic!).
Nie wiem... Raczej żaden naukowiec się nie znajdzie, aby posłuchać papieża. Ludzkość ma w genach chęć poznania i takie myślenie wsteczne, delikatnie mówiąc- jest nie na miejscu, bo nadal byśmy uważali, że Słońce, Księżyc, pioruny, wielkie góry to bogowie, a wichury, powodzie, wulkany, komety, tęcze, trzęsienia to palec boży.
Nie ogarniam po co kościołowi to wstecznictwo.
Excop
suma materii i energii wszechswiata wynosi prawdopodobnie zero
„Co jest poza symulacją?" - Słynne pytanie Elona Muska, brzmi wtedy w połączeniu z tymi "zerami" jak przygotowanie do wdrożenia nowej ideologi, takiej od której nauka jest "wolna".
Nie rozumiem -nie wierzysz w dosc dobrze matematycznie przygotowane hipotezy. Chcesz dowodow. A przyjmujesz istnienie czegos o wiele bardziej nieprawdopodobnego bez zadnych dowodow? Malo, cala podstawa tej wiary opiera sie na ksiedze ktora pod wzgledem napisanych bzdur nie ma sobie rownych. Cala religia jest wewnetrznie sprzeczna- zawiera takie sprzecznosci ktorych pogodzic nie mozna. I to jest w porzadku?
Jezus Chrystus jest Podstawą naszej wiary, Jego Życie i Nauka. Nie chcę żadnych "dowodów" od Ciebie ani od Muska, bo widać mamy różny odbiór tego co oznacza "dość dobre hipotezy". A jestem pewny że te Twoje, by padły przy jego wywodach.
Nasza wiara mówi o sercu\duszy, a ta dobra i sprawiedliwa nawet w najczarniejszej "rzeczywistości" może zaistnieć, i że nawet ta najczarniejsza dusza, może stać się lepsza, dobra.
Nie rozumiem tej kiepskiej poezji. Co to jest "dusza"? Udowodnij ze istnieje.
Serce uwazano za siedlisko uczuc- no i teraz jest tylko przenosnia, mitem. Tak jak Jezus i religia. Pomylka poznaniowa.
Dowodow nie masz- zadnych, najmniejszych. Zreszta po co dowody -chrzescijanstwo jest wewnetrznie sprzeczne, wiec nawet szkoda zawracac sobie glowy.
Chyba ze zechcesz udowodnic ze nie ma sprzecznosci? Czekam.
190 2020-08-01 20:44:04 Ostatnio edytowany przez adda-m (2020-08-01 20:46:05)
Słowa JEZUSA. Mogę spróbować Ci wytłumaczyć.
edycja:
I nie "czekaj" do mnie dziewczyno.
lol
Wytlumacz mi cos takiego- Bog stwarza Kowalskiego. Poniewaz jest wszystkowiedzacy i zarazem "ponad" czy "poza" czasem (chcesz to przedyskutowac?) to wie ze Kowalski skonczy w piekle. To po cholere go stwarza? Stworca ktory stwarza po to zeby sie przez wiecznosc pastwic? Nie "poprawi" bo nie chce lub nie moze? To niech nie stwarza. Przeciez to daje obraz tak odrazajacej istoty, ze gdyby istniala to sama przyzwoitosc kazala by sie od niej odwrocic.
Wytlumacz mi cos takiego- Bog stwarza Kowalskiego. Poniewaz jest wszystkowiedzacy i zarazem "ponad" czy "poza" czasem (chcesz to przedyskutowac?) to wie ze Kowalski skonczy w piekle. To po cholere go stwarza? Stworca ktory stwarza po to zeby sie przez wiecznosc pastwic? Nie "poprawi" bo nie chce lub nie moze? To niech nie stwarza. Przeciez to daje obraz tak odrazajacej istoty, ze gdyby istniala to sama przyzwoitosc kazala by sie od niej odwrocic.
Kowalski ma wolną wolę. O tym zapomnialaś Kowalski w momencie tworzenia nie jest ani dobry ani zły. Kowalski podejmuje własne decyzje. Kowalski ląduje w piekle przez siebie, nie przez Boga.
A teori Bogu poza czasem jest zdecydowanie dużo bardziej skomplikowana
Może być tak, że Bóg wie, jak Kowalski skończy, a może być tak, że w zależności od podjętej przez niego decyzji linia czasu się rozgałęzia i są różne możliwe ścieżki czasu
Plus jest też teoria, ze piekło nie istnieje, bo Bóg jest miłosierny i przebacza wszystkim.
femte napisał/a:Wytlumacz mi cos takiego- Bog stwarza Kowalskiego. Poniewaz jest wszystkowiedzacy i zarazem "ponad" czy "poza" czasem (chcesz to przedyskutowac?) to wie ze Kowalski skonczy w piekle. To po cholere go stwarza? Stworca ktory stwarza po to zeby sie przez wiecznosc pastwic? Nie "poprawi" bo nie chce lub nie moze? To niech nie stwarza. Przeciez to daje obraz tak odrazajacej istoty, ze gdyby istniala to sama przyzwoitosc kazala by sie od niej odwrocic.
Kowalski ma wolną wolę. O tym zapomnialaś
Kowalski w momencie tworzenia nie jest ani dobry ani zły. Kowalski podejmuje własne decyzje. Kowalski ląduje w piekle przez siebie, nie przez Boga.
A teori Bogu poza czasem jest zdecydowanie dużo bardziej skomplikowana![]()
Może być tak, że Bóg wie, jak Kowalski skończy, a może być tak, że w zależności od podjętej przez niego decyzji linia czasu się rozgałęzia i są różne możliwe ścieżki czasu![]()
Plus jest też teoria, ze piekło nie istnieje, bo Bóg jest miłosierny i przebacza wszystkim.
"Wolna wola" to mit Albo uznajemy, że wszystko się dzieje zgodnie z wolą "bożą", albo my o wszystkim decydujemy. Tu nie ma czegoś pośredniego. Albo jest coś takiego jak przeznaczenie, albo go nie ma. Zamiast Kowalskiego użyjmy Judasza. Bóg stworzył Judasza. Bez Judasza nie byłoby dzieła Zbawienia ? Czy Judasz został po to stworzony, żeby zdradzić Jezusa ?
194 2020-08-03 15:22:57 Ostatnio edytowany przez adda-m (2020-08-03 15:26:41)
Wytlumacz mi cos takiego- Bog stwarza Kowalskiego. Poniewaz jest wszystkowiedzacy i zarazem "ponad" czy "poza" czasem (chcesz to przedyskutowac?) to wie ze Kowalski skonczy w piekle. To po cholere go stwarza? Stworca ktory stwarza po to zeby sie przez wiecznosc pastwic? Nie "poprawi" bo nie chce lub nie moze? To niech nie stwarza. Przeciez to daje obraz tak odrazajacej istoty, ze gdyby istniala to sama przyzwoitosc kazala by sie od niej odwrocic.
Z tym wcześniejszym twoim popisem teologicznym, i z tą wypowiedzią stwierdzam że nic nie wiesz o wierze, o której się wypowiadasz. I te wszystkie "sprzeczności" są wytworem twojego umysłu i ego. Zwyczajnie sama se problemy stwarzasz a potem je "cudownie" rozwiązujesz. I tak se karmisz ego. Więc lepiej udawaj naukowca, bo filozof z ciebie żaden.
Ta tajemnicza "ponad czasowość" w fizyce zawsze istniała i wróć do lektury Stephena Hawkinga, to znajdziesz to co ci umknęło.
A może zwyczajnie pominęłaś sobie ten kawałek, dla ciebie zbyt trudny do "poukładania". I naprawdę facetko spuść z tonu, bo zbyt częste powtarzanie 'bzdura" to z ciebie bzdurę robi. A ta sugestia o "przyzwoitości" jest tylko dowodem tego co napisałem.
195 2020-08-03 16:59:49 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-08-03 17:00:20)
femte napisał/a:Wytlumacz mi cos takiego- Bog stwarza Kowalskiego. Poniewaz jest wszystkowiedzacy i zarazem "ponad" czy "poza" czasem (chcesz to przedyskutowac?) to wie ze Kowalski skonczy w piekle. To po cholere go stwarza? Stworca ktory stwarza po to zeby sie przez wiecznosc pastwic? Nie "poprawi" bo nie chce lub nie moze? To niech nie stwarza. Przeciez to daje obraz tak odrazajacej istoty, ze gdyby istniala to sama przyzwoitosc kazala by sie od niej odwrocic.
Z tym wcześniejszym twoim popisem teologicznym, i z tą wypowiedzią stwierdzam że nic nie wiesz o wierze, o której się wypowiadasz. I te wszystkie "sprzeczności" są wytworem twojego umysłu i ego. Zwyczajnie sama se problemy stwarzasz a potem je "cudownie" rozwiązujesz. I tak se karmisz ego. Więc lepiej udawaj naukowca, bo filozof z ciebie żaden.
Ta tajemnicza "ponad czasowość" w fizyce zawsze istniała i wróć do lektury Stephena Hawkinga, to znajdziesz to co ci umknęło.
A może zwyczajnie pominęłaś sobie ten kawałek, dla ciebie zbyt trudny do "poukładania". I naprawdę facetko spuść z tonu, bo zbyt częste powtarzanie 'bzdura" to z ciebie bzdurę robi. A ta sugestia o "przyzwoitości" jest tylko dowodem tego co napisałem.
Tyle zapiekłego jadu w tobie, zawziętej złości gdy ktoś ma inne zdanie.
Nie słyszałeś o przykazaniu miłości bliźniego? Czy za trudne to jest dla ciebie aby zastosować w życiu?
Sama gorliwość w wierze nie mająca przełożenia na czyny nie wystarczy bo to tylko puste słowa.