Odnosząc się do tytułu tylko, wiara w Tego, Który Jest, to najbardziej osobista i intymna sprawa każdego, kto mieni się chrześcijaninem.
Inną sprawą jest zaś okazywanie tego.
Bo w przedstawicieli Boga na padole naszym, od dawna już nie wierzę.
Przyczyny, powody lub dowody, nie mają tu dla mnie znaczenia.
Bóg mi wystarcza. Gdy chodzę do grobów mojej żony i córeczki, na Niego i do Niego się skarżę. Bezpośrednio.
66 2019-06-06 01:32:26 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-06-06 10:35:54)
67 2019-06-06 07:44:10 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-06 08:16:31)
Snake - nie możesz.
Jesteś ograniczony przez normy prawne, kulturowe i religijne.
Wolna wola to brak ograniczeń, chyba że sam je sobie ustalisz.
Masz wybór - ale wolnej woli nie masz.
Choćby dlatego, że już od dziecka wpojono Ci pewne normy i stereotypy, które - świadomie lub nie - wpływają teraz na każdą Twoją decyzję czy wybór.Okonek - nie ma uniwersalnej moralności.
To mit.
To co teraz i tutaj jest niemoralne, w innym czasie lub miejscu jest moralne, i na odwrót.
Trzeba czasem wstać od komputera i się rozejrzeć.
Świat nie jest czarno-biały.Twierdzisz że ludzie inteligentni dostrzegają boga, pytam którego to Ty o chrześcijanach...
Czyli niechrześcijanie nie są inteligentni?
Motasz się i gubisz w zeznaniach, byle tylko wyszło na Twoje.
Żałosne.
W sumie fajnie, że zamiast argumentów stosujesz niczym nie poparte stwierdzenia w stylu autorytarnym: "nie ma uniwersalnej moralności" albo mowę tego typu: "Żałosne" bo to dokładnie przedstawia człowieka jakim jesteś.
W takim razie mogę Ci tylko odpowiedzieć, że istnieje uniwersalna moralność a to że jej nie ma to jest tzw. nowoczesny, liberalny mit
Napisałem też z czego to wynika wcześniej.
Dalsze wywody do Snake są zamozaprzeczeniem, bo niby zwierzęta są wolne (są ograniczone przez prawa przyrody) ale człowiek nie jest wolny (ograniczony przez prawa społeczne). Nielogiczność wywodu pogania nielogiczność twojego rozumowania, które nie jest oparte na żadnych solidnych podstawach.
W rzeczywistości te rozważania do niczego nie prowadzą bo powinniśmy rozpatrywać świat taki jaki jest a nie jaki może być. Dlaczego np. ciągle przewija się tutaj myśl, że człowiek tylko wybiera? co zresztą jest prawdą. Ponieważ człowiek żyje w otoczeniu znacznie potężniejszych od siebie sił i nie ma żadnej nawet nikłej szansy na samostanowienie (to jest dla ciebie synonimem wolnej woli). Może jedynie/aż wybrać dobro albo zło. Boga albo diabła, bo nie ma innej alternatywy. Wielu myślicieli, pisarzy i filozofów tak też definiowało egzystencje cżłowieka i jego problemy. Musieli to rozumieć.
Kwestia samostanowienia człowieka wynika z określonej epoki i opiera się na odrzuceniu Boga. Nie wynika więc z "nieistnienia Boga" ale z jego odrzucenia. Tylko trochę dziwne jest to, że jak ktoś kto ledwie może ogarnąć jakąś ograniczoną dziedzinę rzeczywistości (w sensie jednego człowieka, że jeden bada owady, drugi prawa fizyki) chce się równać z Kimś, kto, Sam Jeden, ogarnia wszystko?
To prawda, że w fizyce obserwujemy następujące po sobie łańcuchy zdarzeń, a skutek fizyczny jest zawsze wywołany fizyczną przyczyną. Dowód tzw. praprzyczynowy (jest to dowód logiczny) pokazuje, że przyczyna pierwszego skutku fizycznego musiała być niefizyczna (przy czym jeśli rozpatrujemy teorię BB jako zjawisko fizyczne to musiał mieć on swoją fizyczną przyczynę). Nie ma bowiem możliwości pojawienia się skutku bez przyczyny a i inflacyjny wrzechświat (istniejący zawsze) musiał mieć kiedyś swoją pierwszą niefizyczną przyczynę. To prowadzi do wniosku, że to co niefizyczne góruje nad materią (nawet jeśli tego nie widzimy) oraz że musiała być wola niefizyczna Kogoś, kto przyczynił się do powstania pierwszego skutku fizycznego, przyczyny dla kolejnych skutków.
Kolejnym kamieniem milowym dowodzenia istnienia niematerialnej rzeczywistości, mającej na nas wpływ jest teoria informacji i dowód na to (nie potrafię go w tej chwili przytoczyć ale można to gdzieś znaleźć) żę informacja może istnieć bez medium czy nośnika fizycznego. A z racji swojego "charakteru" wpływać na naszą rzeczywistość. Jest nawet taka teoria, która mówi ze pierwsza warstwa podfizyczna, ma wpisane zasady, jest swoistą mądrością zachowania się materii w określony sposób.
Wyobraźmy sobie jednak człowieka samego, samo się określającego, pozbawionego wszelkich bodźców ze świata, którego on przecież nie wprawia w ruch jak to jest w przypadku np. atomów i ich części poruszających się ciągle drgających dzięki jakiejś energii, albo inaczej, nawet korzystającego z tego ale pozbawionego otoczenia istot myślących i żywych aby nie mógł przekraczać ich woli, wymuszać swoją na nich cokolwiek, aby jego wola nie podlegała żadnych ograniczeniom, Do czego by to doprowadziło? Większość z nas zapewne się domyśla. Byłaby to Stagnacja i Samodestrukcja. To może wolna wola dla siebie ale ograniczona dla innych = rasizm, totalitaryzm, faszyzm
Takie systemy życia (tutaj że człowiek żyje tylko dla siebie) nazywane są utopijnymi a utopia nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Jedynie ludzi oszukuje.
Jeśli dalej chcesz pisać coś, z czego wynika coś logicznego, to zmień sposób argumentacji na chociaż jakiś podstawowy poparty na dowodach albo pisz, ze są to twoje wyobrażenia, bo autorytarne stwierdzenia że coś jest lub nie ma, tym bardziej niczego nie dowodzą.
[EDIT]
Kolejną rzeczą, która mi się nasunęła po napisaniu tego postu to brak mojego zrozumienia dla podziału na zwierzęta i ludzi w kwestii wolnej woli. Zwierzęta podlegają przecież tym samym prawom fizycznym, żyją w tym samym środowisku a nawet podlegają prawom społecznym w określonych grupach lub je tworzą, podobnie jak my. Gdyby jednak tak było, była taka różnica, oznaczałoby by to różnicę jakościową oraz istnienie czegoś co człowiek posiada a zwierzęta nie, a nie tylko różnicę ilościową, opartą na tym, że cżłowiek posiada czegoś więcej a zwierzęta mniej (np. rozumu).
Powyższy akapit dla mnie osobiście pokazuje logicznie, że materialistyczy pogląd prowadzi do wniosku, że człowiek nie posiada wolnej woli. Sterują nim liczne determinanty zewnętrzne. Dopiero istnienie części duchowej, niezależnej od determinantów zewnętrznych, implikuje możliwość istnienia wolnej woli. Nie jest nią podświadomość (czyli dusza) bo tą posiadają również zwierzęta. Jest to więc coś innego, tzw. duch (czasami te pojęcia mogą być zamienione w zależości od źródła) czego nie posiadają zwierzęta. Steiner np. pisze o różnych rodzajach świadomości, które jednocześnie egzystują w człowieku. Dusze określa świadomością nocną a ducha świadomością dzienną. Są to jednak dwa różne ciała duchowe, które po śmierci się od siebie oddzielają. Liczne eksperymenty psychologiczne pokazują też że w zależności do tego której świadomosci zadawane sa pytania (badania nad mozgiem) udziela ona roznych odpowiedzi, a także jej dazenia sa inne.
Wiele by pisac ale to, że tak spojny obraz wynika z roznych zrodel (trzeba tylko umiec to dostrzec) potwierdza dla mnie nie tylko zlozona duchowa nature czlowieka ale i inne rzeczy o ktorych tutaj pisalem.
68 2019-06-06 09:42:21 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-06 12:22:13)
adda-m napisał/a:Gdybyś "twardo stąpała po ziemi" wiedziała Byś że w tej 'gadce' Piegowatej'76 jest więcej pogaństwa niż w Światowidzie.
A gdybyś tak jeszcze wyjaśnił jaki jedno z drugim ma związek?
Na przykładzie niedawnego marszu w Gdańsku. Na pewno o nim słyszałaś. Opisany był jako obraza i naśmiewanie się z procesji w dzień świąteczny"Bożego Ciała". Oczywiście biorące w nim udział kobiety zanegowały możliwość 'takiego' odbioru tej 'pokojowej demonstracji' dając do zrozumienia że niemożna ich oskarżać o brak tolerancji, bo przecież one o tę tolerancje walczą. W związku z tym jakaś 'mądra' wystosowała wyjaśnienie tej całej sytuacji. Dając do zrozumienia że podobieństwa niema i że 'celebrowały' one tylko życie które z 'vaginy' wychodzi i w niej ma początek. No i dobra uwierzyłem tym zapewnieniom, nie chciano nikogo obrazić.
Tyle że odcinając się od tego prześmiewczego zamiaru. Bez tego prześmiewczego zamiaru, to porostu w centrum miasta odwalono pogański rytuał czczący 'vaginię'.
69 2019-06-06 09:54:06 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-06 10:01:11)
Snake - nie możesz.
Jesteś ograniczony przez normy prawne, kulturowe i religijne.
Wolna wola to brak ograniczeń, chyba że sam je sobie ustalisz.
Masz wybór - ale wolnej woli nie masz.
Choćby dlatego, że już od dziecka wpojono Ci pewne normy i stereotypy, które - świadomie lub nie - wpływają teraz na każdą Twoją decyzję czy wybór.Okonek - nie ma uniwersalnej moralności.
To mit.
To co teraz i tutaj jest niemoralne, w innym czasie lub miejscu jest moralne, i na odwrót.
Trzeba czasem wstać od komputera i się rozejrzeć.
Świat nie jest czarno-biały.Twierdzisz że ludzie inteligentni dostrzegają boga, pytam którego to Ty o chrześcijanach...
Czyli niechrześcijanie nie są inteligentni?
Motasz się i gubisz w zeznaniach, byle tylko wyszło na Twoje.
Żałosne.
Owszem, ale będziesz miał świadomość że jest to nieakceptowalne i możesz ponieść konsekwencje.
I owa świadomość powstrzymuje ludzi...
Oraz tłumi ich wolną wolę.Wolna wola była by wtedy, gdy robisz co chcesz i nie ma to żadnych konsekwencji.
Czyli by istniała wolna wola, musiałby istnieć świat bez praw i zasad.
W innym wypadku nie masz wolnej woli, a jedynie wybór.
A to nie to samo.Wolną wolę mają dzikie zwierzęta - i to tylko te żyjące na wolności.
Prawa natury a prawa ustanowione przez człowieka - jest pewna różnica, nieprawdaż?
W wilczym stadzie też obowiązują zasady, ale ustanawia je natura a nie widzimisię wodzów i polityków czy omamy fanatyków.Czlowiek - czysto teoretycznie - może mieć wolną wolę: gdy zostanie bezpaństwowcem, kupi sobie prywatną wyspę na terenie nie podlegającym żadnej jurysdykcji, a potem wyrżnie łbem w kamień i dostanie całkowitej amnezji.
Wtedy będzie miał wolną wolę - do czasu aż owej wyspy nie opuści.
Socjopata wychowany u Mansona, głosił by podobne tezy. Twoi współpracownicy powinni zacząć się martwić.
"I owa świadomość powstrzymuje ludzi..."
"Wolna wola była by wtedy, gdy robisz co chcesz i nie ma to żadnych konsekwencji."
Jak już to napisałem.
Nathan napisał/a:Snake - nie możesz.
Jesteś ograniczony przez normy prawne, kulturowe i religijne.
Wolna wola to brak ograniczeń, chyba że sam je sobie ustalisz.
Masz wybór - ale wolnej woli nie masz.
Choćby dlatego, że już od dziecka wpojono Ci pewne normy i stereotypy, które - świadomie lub nie - wpływają teraz na każdą Twoją decyzję czy wybór.Okonek - nie ma uniwersalnej moralności.
To mit.
To co teraz i tutaj jest niemoralne, w innym czasie lub miejscu jest moralne, i na odwrót.
Trzeba czasem wstać od komputera i się rozejrzeć.
Świat nie jest czarno-biały.Twierdzisz że ludzie inteligentni dostrzegają boga, pytam którego to Ty o chrześcijanach...
Czyli niechrześcijanie nie są inteligentni?
Motasz się i gubisz w zeznaniach, byle tylko wyszło na Twoje.
Żałosne.W sumie fajnie, że zamiast argumentów stosujesz niczym nie poparte stwierdzenia w stylu autorytarnym: "nie ma uniwersalnej moralności" albo mowę tego typu: "Żałosne" bo to dokładnie przedstawia człowieka jakim jesteś.
W takim razie mogę Ci tylko odpowiedzieć, że istnieje uniwersalna moralność a to że jej nie ma to jest tzw. nowoczesny, liberalny mit
Więc co to jest dla Ciebie uniwersalna moralność ? Jakie są jej zasady ?
Odnosząc się do tytułu tylko, wiara w Tego, Który Jest, to najbardziej osobista i intymna sprawa każdego, kto mieni się chrześcijaninem.
Inną sprawą jest zaś okazywanie tego.
Bo w przedstawicieli Boga na padole naszym, od dawna już nie wierzę.
Przyczyny, powody lub dowody, nie mają tu dla mnie znaczenia.
Bóg mi wystarcza. Gdy chodzę do grobów mojej żony i córeczki, na Niego i do Niego się skarżę. Bezpośrednio.
Pomodlę się, w tej intencji.
72 2019-06-06 12:47:09 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-06-06 12:53:21)
Okonek - a może odpowiesz w końcu na proste pytanie : ktorego to boga dostrzegają ci inteligentni ludzie?
A propos socjopatów - z tych najbardziej znanych zdecydowana większość była wierząca...
Olinka napisał/a:A gdybyś tak jeszcze wyjaśnił jaki jedno z drugim ma związek?
Na przykładzie niedawnego marszu w Gdańsku. Na pewno o nim słyszałaś. Opisany był jako obraza i naśmiewanie się z procesji w dzień świąteczny"Bożego Ciała". Oczywiście biorące w nim udział kobiety zanegowały możliwość 'takiego' odbioru tej 'pokojowej demonstracji' dając do zrozumienia że niemożna ich oskarżać o brak tolerancji, bo przecież one o tę tolerancje walczą. W związku z tym jakaś 'mądra' wystosowała wyjaśnienie tej całej sytuacji. Dając do zrozumienia że podobieństwa niema i że 'celebrowały' one tylko życie które z 'vaginy' wychodzi i w niej ma początek. No i dobra uwierzyłem tym zapewnieniom, nie chciano nikogo obrazić.
Tyle że odcinając się od tego prześmiewczego zamiaru. Bez tego prześmiewczego zamiaru, to porostu w centrum miasta odwalono pogański rytuał czczący 'vaginię'.
Wybacz, nick 'adda-m' jednoznacznie skojarzył mi się z kobietą. Żeby w przyszłości uniknąć podobnych nieporozumień, właśnie zmieniłam Ci status na męski.
Sytuację oczywiście znam, ale nadal nie potrafię połączyć ze sobą MOJEGO twardego stąpania po ziemi i MOJEJ osobistej wiary z tym, co nosi znamiona pogaństwa, a czego chyba na siłę doszukałeś się w postach Piegowatej, a teraz jeszcze dorzucasz do tego marsz w Gdańsku. Jakaś pokrętna to logika.
Mogę się mylić, ale moim zdaniem walisz trochę na oślep, byleby zahaczyć o temat, który z bliżej nieznanego mi jeszcze powodu próbujesz tu przemycić.
Jeśli ktoś szuka znamion pogaństwa polecam polski katolicyzm - jedną z najbardziej pogańskich odmian chrześcijaństwa...
Jeśli ktoś szuka znamion pogaństwa polecam polski katolicyzm - jedną z najbardziej pogańskich odmian chrześcijaństwa...
Kolejne niczym nie poparte stwierdzenie. Tak nie wygląda dyskusja. Aha dzisiaj mamy różowe niebo, nie wiedziałeś?
Okonek - a może odpowiesz w końcu na proste pytanie : ktorego to boga dostrzegają ci inteligentni ludzie?
zastanów się czy twoje pytanie w ogóle ma sens, wobec osoby, która napisała:
"To prawda, że w fizyce obserwujemy następujące po sobie łańcuchy zdarzeń, a skutek fizyczny jest zawsze wywołany fizyczną przyczyną. Dowód tzw. praprzyczynowy (jest to dowód logiczny) pokazuje, że przyczyna pierwszego skutku fizycznego musiała być niefizyczna (przy czym jeśli rozpatrujemy teorię BB jako zjawisko fizyczne to musiał mieć on swoją fizyczną przyczynę). Nie ma bowiem możliwości pojawienia się skutku bez przyczyny a i inflacyjny wrzechświat (istniejący zawsze) musiał mieć kiedyś swoją pierwszą niefizyczną przyczynę. To prowadzi do wniosku, że to co niefizyczne góruje nad materią (nawet jeśli tego nie widzimy) oraz że musiała być wola niefizyczna Kogoś, kto przyczynił się do powstania pierwszego skutku fizycznego, przyczyny dla kolejnych skutków."
bo chyba nie rozumiesz tego co czytasz
76 2019-06-07 00:26:15 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-07 00:29:02)
A propos socjopatów - z tych najbardziej znanych zdecydowana większość była wierząca...
To nie wiara ale hegemoniczna matka jest głównym problemem socjopaty.
To, co zostało stworzone daje dowody na istnienie Boga.
To, co zostało stworzone daje dowody na istnienie Boga.
No i pozamiatane Tak się właśnie zakłada religię
79 2019-06-07 11:58:09 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-06-07 12:18:23)
Larsi napisał/a:To, co zostało stworzone daje dowody na istnienie Boga.
No i pozamiatane
Tak się właśnie zakłada religię
Tak się zakłada religię. To święta prawda.
Natomiast tego, skąd to się wszystko wzięło, dotąd nam nie wytłumaczono.
Podano, że Wielki Wybuch miał miejsce. A wraz z nim jednocześnie, pojawiły się materia, czas i przestrzeń.
Tylko nie powiedziano, skąd wziął się ten nieskończenie gęsty i nieskończenie mały punt osobliwości.
Tutaj, pozostają domysły, nowe teorie i inne domniemania. Skąd więc religia? A stąd właśnie.
Larsi napisał/a:To, co zostało stworzone daje dowody na istnienie Boga.
No i pozamiatane
Tak się właśnie zakłada religię
Naprawdę? A możesz podać przykład jaką religię założono tym sposobem?
81 2019-06-07 12:49:27 Ostatnio edytowany przez balin (2019-06-07 12:50:28)
Ewangelista napisał na początku było Słowo. Fizyka doszła do etapu, gdzie mówi o punkcie czy lini osobliwości. Ciekawe. Jeden z noblistów, obserwatorów fal grawitacyjnych powiedział, że kto nie wierzy w Boga jest naiwny.
Misinx napisał/a:Larsi napisał/a:To, co zostało stworzone daje dowody na istnienie Boga.
No i pozamiatane
Tak się właśnie zakłada religię
Naprawdę? A możesz podać przykład jaką religię założono tym sposobem?
Absolutnie każdą. No może poza Buddyzmem. Każda religia zaczynała się od tego, że został zdefiniowany jakiś bóg, bóstwa i że ktoś zaczął sobie uzurpować prawo do określania się jako ten, kto ma "większą łączność z tym bogiem", "jest prorokiem głosu boga" itp. Tak się dzieje od zarania dziejów, do dziś. A potem jeszcze się okazało, że religia to jeden z najlepszych biznesów na świecie i idealny wręcz sposób sprawowania władzy. Po prostu sam miód
Natomiast tego, skąd to się wszystko wzięło, dotąd nam nie wytłumaczono.
Podano, że Wielki Wybuch miał miejsce. A wraz z nim jednocześnie, pojawiły się materia, czas i przestrzeń.
Tylko nie powiedziano, skąd wziął się ten nieskończenie gęsty i nieskończenie mały punt osobliwości.
Tutaj, pozostają domysły, nowe teorie i inne domniemania. Skąd więc religia? A stąd właśnie.
Wiesz, niektórzy lubią się nabijać z religii i często biorą do tego na warsztat Księgę Rodzaju naśmiewając się, że świat stworzono w 6 dni. Nabijają się z kolesi sprzed paru tysięcy lat, którzy jak potrafili opisali, o dziwo wcale niegłupio, powstanie świata ludziom, którzy w ogóle mało co ogarniali. Nabijają się ale jakby ich właśnie spytać z czego wziął się ten wysokomocny punkcik, z którego wszystko potem, to nie wiedzą. Tak jak nie wiedzą co było wcześniej, a ile ten punkcik sobie tam wisiał, a co to jest w czym ten punkcik sobie trwał. Nie wiedzą co jest poza tym punkcikiem kiedy ma już paręnaście miliardów lat. No bo się o coś rozszerza, to o co?
Excop napisał/a:Natomiast tego, skąd to się wszystko wzięło, dotąd nam nie wytłumaczono.
Podano, że Wielki Wybuch miał miejsce. A wraz z nim jednocześnie, pojawiły się materia, czas i przestrzeń.
Tylko nie powiedziano, skąd wziął się ten nieskończenie gęsty i nieskończenie mały punt osobliwości.
Tutaj, pozostają domysły, nowe teorie i inne domniemania. Skąd więc religia? A stąd właśnie.Wiesz, niektórzy lubią się nabijać z religii i często biorą do tego na warsztat Księgę Rodzaju naśmiewając się, że świat stworzono w 6 dni. Nabijają się z kolesi sprzed paru tysięcy lat, którzy jak potrafili opisali, o dziwo wcale niegłupio, powstanie świata ludziom, którzy w ogóle mało co ogarniali. Nabijają się ale jakby ich właśnie spytać z czego wziął się ten wysokomocny punkcik, z którego wszystko potem, to nie wiedzą. Tak jak nie wiedzą co było wcześniej, a ile ten punkcik sobie tam wisiał, a co to jest w czym ten punkcik sobie trwał. Nie wiedzą co jest poza tym punkcikiem kiedy ma już paręnaście miliardów lat. No bo się o coś rozszerza, to o co?
Wszystkie teorie są tylko teoriami. Nawet ta Wielkiego Wybuchu. Ale szkopuł polega na tym, że nikt nie wciska tego jako dogmatu, nie głosi tego jako prawdy objawionej i nie nawołuje do śmiertelnej walki z wyznawcami innych teorii (jak to drzewiej bywało ) Religijnych teorii stworzenia świata jest tyle co religii było i jest na świecie, i prawie wszystkie są poetycko piękne. Ale to tylko bajki. Ładne, ale bajki.
Wszystkie teorie są tylko teoriami. Nawet ta Wielkiego Wybuchu. Ale szkopuł polega na tym, że nikt nie wciska tego jako dogmatu, nie głosi tego jako prawdy objawionej i nie nawołuje do śmiertelnej walki z wyznawcami innych teorii (jak to drzewiej bywało
) teorii stworzenia świata jest tyle co religii było i jest na świecie, i prawie wszystkie są poetycko piękne. Ale to tylko bajki. Ładne, ale bajki.
Paradoksalnie, nikt nikomu niczego nie wciska.
Chcesz wierzyć, ze Twoje życie, to łódka na Styksie, wierz. Takie Twoje prawo.
A ileś set lat temu, obowiązkiem było wyłącznie.
Wiedza i wiara, od dawna są skonfliktowane
Jednakże, kto się czubi...
Nathan napisał/a:Jeśli ktoś szuka znamion pogaństwa polecam polski katolicyzm - jedną z najbardziej pogańskich odmian chrześcijaństwa...
Kolejne niczym nie poparte stwierdzenie. Tak nie wygląda dyskusja. Aha dzisiaj mamy różowe niebo, nie wiedziałeś?
Nathan napisał/a:Okonek - a może odpowiesz w końcu na proste pytanie : ktorego to boga dostrzegają ci inteligentni ludzie?
zastanów się czy twoje pytanie w ogóle ma sens, wobec osoby, która napisała:
"To prawda, że w fizyce obserwujemy następujące po sobie łańcuchy zdarzeń, a skutek fizyczny jest zawsze wywołany fizyczną przyczyną. Dowód tzw. praprzyczynowy (jest to dowód logiczny) pokazuje, że przyczyna pierwszego skutku fizycznego musiała być niefizyczna (przy czym jeśli rozpatrujemy teorię BB jako zjawisko fizyczne to musiał mieć on swoją fizyczną przyczynę). Nie ma bowiem możliwości pojawienia się skutku bez przyczyny a i inflacyjny wrzechświat (istniejący zawsze) musiał mieć kiedyś swoją pierwszą niefizyczną przyczynę. To prowadzi do wniosku, że to co niefizyczne góruje nad materią (nawet jeśli tego nie widzimy) oraz że musiała być wola niefizyczna Kogoś, kto przyczynił się do powstania pierwszego skutku fizycznego, przyczyny dla kolejnych skutków."
bo chyba nie rozumiesz tego co czytasz
Niczym nie poparte?
Kulty maryjek, świętych, obrazków, figurek i innych pierdół.
Czyli bałwochwalstwo i pogaństwo.
To raz.
A dwa - nie widzę sensu dalszej dyskusji z kimś, kto nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie.
A raczej potrafi, tylko wie że jeśli odpowie - sam siebie ośmieszy...
87 2019-06-08 09:02:11 Ostatnio edytowany przez balin (2019-06-08 09:02:58)
Kulty maryjek, świętych, obrazków, figurek i innych pierdół.
Od kiedy to kult jest dowodem na to, że tego nie ma? Chyba sam nie dostrzegasz tego, że jesteś indoktrynowany.
88 2019-06-08 13:57:47 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-06-08 13:59:42)
No i proste pytanie o wiarę w Boga przerodziło się w dyskusję o zjawiskach paranormalnych i duchach (a zaraz pewnie o ufoludkach), okraszoną oczywiście - bo jakby inaczej - interpretacjami teorii fizycznych z cyklu: fotony i elektrony mają świadomość, więc podlegają prawom psychologii. Jakby w ogóle wiara w bogów i te zjawiska musiały mieć ze sobą coś wspólnego.
Jak tak sobie pomyślę, że osoba, która nie wierzy w konkretnych bożków stworzonych przez konkretne religie, lecz wierzy w COŚ - osobowego czy nie - kreatora czy siłę inteligentną... a gdy na sam koniec, za lat tyle, że hoho, okaże się że to tylko kolejna część wszechświata dająca się prosto opisać prawami fizyki? Bo Newton z polem grawitacyjnym jakoś nie stał się bożkiem, a jabłuszko atrybutem. Ciekawe więc, czy takim osobom nie byłoby wtedy łyso, że ekscytowali się czymś w rodzaju np. tej wspomnianej już grawitacji.
To już chyba lepiej jednak wierzyć w personifikację proponowaną przez religie.
Myślę, że wiara jest potrzebna części ludzi dla poczucia sensu, bo wierząc łatwiej się żyje - zawsze można sobie powiedzieć i wytłumaczyć, ze coś dzieje się niezależnie od człowieka, że nie ma się naa coś wpływu, że "widocznie tak musiało być". Że Bóg zrzucił na mnie jakiś ciężar, aby umocnić mnie w wierze. Itp, itd.
No i proste pytanie o wiarę w Boga przerodziło się w dyskusję o zjawiskach paranormalnych i duchach (a zaraz pewnie o ufoludkach), okraszoną oczywiście - bo jakby inaczej - interpretacjami teorii fizycznych z cyklu: fotony i elektrony mają świadomość, więc podlegają prawom psychologii. Jakby w ogóle wiara w bogów i te zjawiska musiały mieć ze sobą coś wspólnego.
Jak tak sobie pomyślę, że osoba, która nie wierzy w konkretnych bożków stworzonych przez konkretne religie, lecz wierzy w COŚ - osobowego czy nie - kreatora czy siłę inteligentną... a gdy na sam koniec, za lat tyle, że hoho, okaże się że to tylko kolejna część wszechświata dająca się prosto opisać prawami fizyki? Bo Newton z polem grawitacyjnym jakoś nie stał się bożkiem, a jabłuszko atrybutem. Ciekawe więc, czy takim osobom nie byłoby wtedy łyso, że ekscytowali się czymś w rodzaju np. tej wspomnianej już grawitacji.
To już chyba lepiej jednak wierzyć w personifikację proponowaną przez religie.Myślę, że wiara jest potrzebna części ludzi dla poczucia sensu, bo wierząc łatwiej się żyje - zawsze można sobie powiedzieć i wytłumaczyć, ze coś dzieje się niezależnie od człowieka, że nie ma się naa coś wpływu, że "widocznie tak musiało być". Że Bóg zrzucił na mnie jakiś ciężar, aby umocnić mnie w wierze. Itp, itd.
Szczena opada, tyle mądrych słów a na końcu, 'banał'. Szok.
marakujka napisał/a:No i proste pytanie o wiarę w Boga przerodziło się w dyskusję o zjawiskach paranormalnych i duchach (a zaraz pewnie o ufoludkach), okraszoną oczywiście - bo jakby inaczej - interpretacjami teorii fizycznych z cyklu: fotony i elektrony mają świadomość, więc podlegają prawom psychologii. Jakby w ogóle wiara w bogów i te zjawiska musiały mieć ze sobą coś wspólnego.
Jak tak sobie pomyślę, że osoba, która nie wierzy w konkretnych bożków stworzonych przez konkretne religie, lecz wierzy w COŚ - osobowego czy nie - kreatora czy siłę inteligentną... a gdy na sam koniec, za lat tyle, że hoho, okaże się że to tylko kolejna część wszechświata dająca się prosto opisać prawami fizyki? Bo Newton z polem grawitacyjnym jakoś nie stał się bożkiem, a jabłuszko atrybutem. Ciekawe więc, czy takim osobom nie byłoby wtedy łyso, że ekscytowali się czymś w rodzaju np. tej wspomnianej już grawitacji.
To już chyba lepiej jednak wierzyć w personifikację proponowaną przez religie.Myślę, że wiara jest potrzebna części ludzi dla poczucia sensu, bo wierząc łatwiej się żyje - zawsze można sobie powiedzieć i wytłumaczyć, ze coś dzieje się niezależnie od człowieka, że nie ma się naa coś wpływu, że "widocznie tak musiało być". Że Bóg zrzucił na mnie jakiś ciężar, aby umocnić mnie w wierze. Itp, itd.
Szczena opada, tyle mądrych słów a na końcu, 'banał'. Szok.
Spoko, zawsze możesz napisać mądrzej (tylko proszę nie małpuj ode mnie żadnej części, nawet tego banału.
91 2019-06-08 14:46:49 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-08 14:47:16)
I już Cię lubię.
92 2019-06-08 14:56:14 Ostatnio edytowany przez adda-m (2019-06-08 22:39:14)
ktorego to boga dostrzegają ci inteligentni ludzie?
Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania. Wtedy, inteligencja jest niepotrzebna, choć może być niezbędna. Aczkolwiek, to doświadczenie z wiekiem nabyte, jest wskazane.
93 2019-06-09 09:11:38 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-06-09 09:14:33)
Nathan napisał/a:
Kulty maryjek, świętych, obrazków, figurek i innych pierdół.Od kiedy to kult jest dowodem na to, że tego nie ma? Chyba sam nie dostrzegasz tego, że jesteś indoktrynowany.
Nie chodzi o to czy jest czy nie ma.
Chodzi o to że według biblii to pogaństwo.
A Twój post potwierdza że większość polskich katolików tak naprawdę nie wie w co wierzy...
addam - czyli według Ciebie ludzie innych wyznań i niewierzący nie są inteligentni.
Brawo.
Ewangelista napisał na początku było Słowo. Fizyka doszła do etapu, gdzie mówi o punkcie czy lini osobliwości. Ciekawe.
Jeden z noblistów, obserwatorów fal grawitacyjnych powiedział, że kto nie wierzy w Boga jest naiwny.
Chociaż nauka nigdy nie udowodni istnienia Boga, bo nie ma do tego narzędzi, to niektóre fakty mogą naprowadzać na istnienie Stwórcy tego wszystkiego, fakt.
Zaciekawiła mnie ta wypowiedź. Możesz podać namiary na jakieś publikacje, w których temat powiązań wiary z nową wiedzą naukową jest poruszany?
95 2019-06-09 10:39:02 Ostatnio edytowany przez balin (2019-06-09 10:40:00)
Chodzi o to że według biblii to pogaństwo.
Przecież spór ikonodułów i ikonoklastów trwał całe wieki. Co oznacza, że nie możemy tak jednoznacznie określać.
A Twój post potwierdza że większość polskich katolików tak naprawdę nie wie w co wierzy...
Tu masz sporo racji. Przyczyn tego stanu jest kilka. Najważniejsza to okres zaborów i utrata podmiotowości ojczyzny, wojny, komunizm wykrzywiły polski katolicyzm. Bardziej to religia bogojczyźniana, niż katolicka. Do tego dochodzi pozorność wiary. Ludziom łatwiej przyjąć i uwierzyć w to co widzą. Mam świetny wykład na ten temat na youtube, jakby kto chciał może wrzucić.
ktorego to boga dostrzegają ci inteligentni ludzie?
Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania. Wtedy, inteligencja jest niepotrzebna, choć może być niezbędna. Aczkolwiek, to doświadczenie z wiekiem nabyte, jest wskazane.
addam - czyli według Ciebie ludzie innych wyznań i niewierzący nie są inteligentni.
Brawo.
Nie ziomku, twierdzę że sam dokonałem inteligentnego wyboru, a to różnica.
97 2019-06-10 08:11:16 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-10 08:23:17)
Nathan napisał/a:
Kulty maryjek, świętych, obrazków, figurek i innych pierdół.Od kiedy to kult jest dowodem na to, że tego nie ma? Chyba sam nie dostrzegasz tego, że jesteś indoktrynowany.
Bardzo to typowe co Nathan wypisuje. Typowe dla antyteisty, osoby walczącej z Bogiem. Tylko, że prosiłem tę osobę o to żeby zmieniła swój język i sposób argumentacji.
Język bo ciągle stosuje metodę obrażania innych użytkowników przez stwierdzenia takie jak np. ośmieszanie się, i inne zupełnie bez sensu, bo to nawet nie wynika z kontekstu, ale to są jego "argumenty"
Po drugie pisze stwierdzenia, które nie są poparte żadnymi, dosłownie ŻADNYMI argumentami i to jest co najmniej smutne, żeby nie powiedzieć dosadnie. Kolejny przedstawiciel smartfonowego pokolenia, który
nawet! nie potrafi czytać ze zrozumieniem
tego co mu się zada
A mianowicie, to co napisałem, czyli dowód praprzyczynowy mówi o istnieniu niematerialnego JEDYNEGO BOGA, żródła wszystkiego, i w takiego ja osobiście wierzę, ale nie było pytania w co ja wierzę ale w co wierzą chrześcijanie,
otóż wydawało się, że jest to pytanie retoryczne, a jednak nie, kolega Nathan potraktował to nadzwyczaj serio , wyjasniam więc że zgodnie z teologią chrzescijanstwa oraz trescia PS, chrzescijanie wierza dokladnie w tego samego Boga (sam jestem chrzescijaninem), który siebie okresla jako JESTEM KTORY JESTEM, a wiec JEST TYM KTORY JEST. Po prostu. Niby jacy mogliby byc inni, poza JEDYNYM STWORCA WRZECHRZECZY, w którego rowniez wierzyli Ci, którzy stoja za pojawieniem się czlowieka na Ziemi w obecnej formie, czyli panowie A (zródła mezopotamskie z przed 6 tys. lat). Oni tez wierzyli w TEGO SAMEGO BOGA a potrafili o wiele wiecej niz my, np. przenosic 3000 tys. tonowe! (3000x1000kg!) głazy - patrz Baalbek, czego my nie potrafimy
Wierzyli w sensie JEDNEGO ŹRÓDŁA WSZYSTKIEGO, co wynika z samej nazwy JEGO, bez wnikania w szczegóły.
Kłócic się to można o "cechy" Boga, jak każdy z nas to rozumie a nie o same jego istnienie, które jest wymagane nie tylko do faktu pojawienia się Wrzeświata i Wszystkiego ale również do kilku już teorii, gdzie wymaga się istnienia zewnętrznego Obserwatora a raczej SuperObserwatora.
Inny rzeczy to są raczej elementy antyteistycznych ataków i wypierania istnienia Boga niż jakieś wiedzy (na temat chrześcijaństwa) czy logiki. Bóg chrześcijan jest Duchem i nie potrzebuje żadnych materialnych odniesien. Sam Jezus mówi że przyszedł czas, kiedy prawdziwi czciciele Ojca oddają mu cześć w duchu i w prawdzie. Drugą ciekawostką jest to, co Jezus powiedział do żydów, że Prawdziwy jest Tylko ten co Go posłał a wy Go nie znacie (przypominam, że żydzi doskonale znali swojego boga Jahwe, nawet się z nim spotykali). To do przemyslenia... a inne rzeczy, otoczki rózne, elementy tworzą sami ludzie. Niektórym to pomaga to co w tym złego?
Myślę, że tutaj wychodzi ogromna z nas hipokryzja. Podam taki przykład. Jeśli celem treningu jest zdobycie kondycji przez bieganie to biegacz, ten co praktykuje bieganie powinien się skupić tylko na bieganiu, prawda? Wszelkie gadzety w stylu zegarki mierzace trase i parametry, muzyka ze sluchawkami, itp. sa przejawem "głupoty i falszu" w odniesieniu do biegacza. To hipokryta, który nie wie co robi. I takie same argumenty mają antyteisci, czyli walczacy z Bogiem, w stosunku do osob, które się modlą, korzystają z różańca, chodzą do kościoła i na mszę sw. Robią to nie z powodu tego ze się z tym nie zgadzają, bo to bezsens. Robia to bo to ich razi, nie mogą tego znieść jako przeciwnicy walczący aktywnie z Bogiem. Inaczej byłoby to dla nich obojętne i w demokratycznym, tolerancyjnym spoleczenstwie pozwolili by innym (w granicach oczywiscie zasad, moralnosci) robic to co ich uszczesliwia. Nie moga jednak, bo to nie sa ich cechy.
Szkoda tylko ze w tym wszystkim przede wszystkim brakuje logiki. W końcu biegacz biegając (nawet z tymi swoimi śmiesznymi gadzedzikami - zegarkiem, słuchawkami z muzyką) osiąga zamierzony cel, czyli kondycję
Misinx napisał/a:Wszystkie teorie są tylko teoriami. Nawet ta Wielkiego Wybuchu. Ale szkopuł polega na tym, że nikt nie wciska tego jako dogmatu, nie głosi tego jako prawdy objawionej i nie nawołuje do śmiertelnej walki z wyznawcami innych teorii (jak to drzewiej bywało
) teorii stworzenia świata jest tyle co religii było i jest na świecie, i prawie wszystkie są poetycko piękne. Ale to tylko bajki. Ładne, ale bajki.
Paradoksalnie, nikt nikomu niczego nie wciska.
Chcesz wierzyć, ze Twoje życie, to łódka na Styksie, wierz. Takie Twoje prawo.
A ileś set lat temu, obowiązkiem było wyłącznie.
Wiedza i wiara, od dawna są skonfliktowane
Jednakże, kto się czubi...
Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary? Pytam się trochę tak "podchwytliwie" szczerze od razu mówię, bo ja osobiście zagłębiając się w tematy nauki, wiedzy i wiary
nie znalazłem takiego anijednego konfliktu a to swierdzenie jak taki slogan funkcjonuje społecznie. Wg. mnie to jest zwykłe niezrozumienie tematu albo wręcz coś zupełnie nieprawdziwego, tzw. fałszywe stwierdzenie. No ale konkretny przykład pozwoli się do tego konkretnie odnieść sam jestem ciekawy co z takiej dyskusji wyniknie
Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary?
In vitro, antykoncepcja, masturbacja.
99 2019-06-10 10:40:00 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-10 10:41:40)
Okonek56 napisał/a:Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary?
In vitro, antykoncepcja, masturbacja.
Naprawdę?
Chodzi Ci o taki rodzaj konfliktu, że masz przepisy ograniczenia prędkości, przekraczasz tą prędkość i łapie cię policjant. Jesteś więc w konflikcie z przepisami i policjantem. Chciałbyś jeździć z każdą prędkością
bez konsekwencji?
Mi chodzi raczej o to, co jest takiego konkretnego czy jest jakiś konflikt w kwestii wiedzy, nauki a wiary w kwestii istnienia jakieś zjawiska, prawa. Bo jeśli chodzi o bezkarne przekraczanie zasad, niestosowanie się do ogólnie przyjętych zasad moralnych i innych, to zawsze będzie przeszkadzał nam taki system zasad i wartości, który nas będzie powstrzymywał przed niedozwolonym działaniem.
Na powyższym przykładzie z policjantem i prędkością może się wydawać, że przepisy są złe. Jak to? Ograniczają naszą wolność poruszania się! Ale faktycznie chronią one zarówno nas, jak i innych użytkowników drogi.
Tak samo jest z innymi zasadami a każde działanie niesie za sobą określone skutki, niekoniecznie możliwe do przewidzenia przez wszystkich ludzi. Są tacy co to widzą, są tacy co tego nie widzą (większość). Kto np. zastanawia się nad skutkami działań, które wymieniłeś. Dla większości są one przecież doraźnym sposobem osiągnięcia celu.
Tu chyba jest dyskusja o Istnieniu a nie o przekraczaniu zasad. Ja dobrze rozumiem, że odrzucenie istnienia policjanta jest dla nas wygodne bo wtedy nam się wydaje, że nie będzie nikogo kto będzie od nas wymagał przestrzegania zasad i wyciągał konsekwencje, poza nami samymi, nie będzie przede wszystkim konsekwencji. Ale to jest złudne. Bo jest działanie jest konsekwencja. Zawsze.
Jak chcesz porozmawiać o skutkach działań, które wymieniłeś, zawsze można.
balin napisał/a:Okonek56 napisał/a:Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary?
In vitro, antykoncepcja, masturbacja.
Naprawdę?
Chodzi Ci o taki rodzaj konfliktu, że masz przepisy ograniczenia prędkości, przekraczasz tą prędkość i łapie cię policjant. Jesteś więc w konflikcie z przepisami i policjantem. Chciałbyś jeździć z każdą prędkością
bez konsekwencji?Mi chodzi raczej o to, co jest takiego konkretnego czy jest jakiś konflikt w kwestii wiedzy, nauki a wiary w kwestii istnienia jakieś zjawiska, prawa. Bo jeśli chodzi o bezkarne przekraczanie zasad, niestosowanie się do ogólnie przyjętych zasad moralnych i innych, to zawsze będzie przeszkadzał nam taki system zasad i wartości, który nas będzie powstrzymywał przed niedozwolonym działaniem.
Na powyższym przykładzie z policjantem i prędkością może się wydawać, że przepisy są złe. Jak to? Ograniczają naszą wolność poruszania się! Ale faktycznie chronią one zarówno nas, jak i innych użytkowników drogi.
Tak samo jest z innymi zasadami a każde działanie niesie za sobą określone skutki, niekoniecznie możliwe do przewidzenia przez wszystkich ludzi. Są tacy co to widzą, są tacy co tego nie widzą (większość). Kto np. zastanawia się nad skutkami działań, które wymieniłeś. Dla większości są one przecież doraźnym sposobem osiągnięcia celu.
Tu chyba jest dyskusja o Istnieniu a nie o przekraczaniu zasad. Ja dobrze rozumiem, że odrzucenie istnienia policjanta jest dla nas wygodne bo wtedy nam się wydaje, że nie będzie nikogo kto będzie od nas wymagał przestrzegania zasad i wyciągał konsekwencje, poza nami samymi, nie będzie przede wszystkim konsekwencji. Ale to jest złudne. Bo jest działanie jest konsekwencja. Zawsze.
Jak chcesz porozmawiać o skutkach działań, które wymieniłeś, zawsze można.
Ok - mamy wiec homoseksualizm, który zdaniem katolików jest wynaturzeniem a który przecież nie wziął sie z powietrza, nie jest zarażajacym wirusem, wystepuje takze wśród zwierząt.
101 2019-06-10 14:18:02 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-10 14:25:03)
Okonek56 napisał/a:balin napisał/a:In vitro, antykoncepcja, masturbacja.
Naprawdę?
Chodzi Ci o taki rodzaj konfliktu, że masz przepisy ograniczenia prędkości, przekraczasz tą prędkość i łapie cię policjant. Jesteś więc w konflikcie z przepisami i policjantem. Chciałbyś jeździć z każdą prędkością
bez konsekwencji?Mi chodzi raczej o to, co jest takiego konkretnego czy jest jakiś konflikt w kwestii wiedzy, nauki a wiary w kwestii istnienia jakieś zjawiska, prawa. Bo jeśli chodzi o bezkarne przekraczanie zasad, niestosowanie się do ogólnie przyjętych zasad moralnych i innych, to zawsze będzie przeszkadzał nam taki system zasad i wartości, który nas będzie powstrzymywał przed niedozwolonym działaniem.
Na powyższym przykładzie z policjantem i prędkością może się wydawać, że przepisy są złe. Jak to? Ograniczają naszą wolność poruszania się! Ale faktycznie chronią one zarówno nas, jak i innych użytkowników drogi.
Tak samo jest z innymi zasadami a każde działanie niesie za sobą określone skutki, niekoniecznie możliwe do przewidzenia przez wszystkich ludzi. Są tacy co to widzą, są tacy co tego nie widzą (większość). Kto np. zastanawia się nad skutkami działań, które wymieniłeś. Dla większości są one przecież doraźnym sposobem osiągnięcia celu.
Tu chyba jest dyskusja o Istnieniu a nie o przekraczaniu zasad. Ja dobrze rozumiem, że odrzucenie istnienia policjanta jest dla nas wygodne bo wtedy nam się wydaje, że nie będzie nikogo kto będzie od nas wymagał przestrzegania zasad i wyciągał konsekwencje, poza nami samymi, nie będzie przede wszystkim konsekwencji. Ale to jest złudne. Bo jest działanie jest konsekwencja. Zawsze.
Jak chcesz porozmawiać o skutkach działań, które wymieniłeś, zawsze można.
Ok - mamy wiec homoseksualizm, który zdaniem katolików jest wynaturzeniem a który przecież nie wziął sie z powietrza, nie jest zarażajacym wirusem, wystepuje takze wśród zwierząt.
No mamy i co w związku z tym? Czy to czasem nie kolejne "zjawisko", które można w różny sposób traktować? Nie zrozumiałaś zupełnie tego co napisałem. Nie widzę też związku tego co tutaj napisałaś z tematem dyskusji
Chodzi Ci o to czy można konkretne działania realizować? Dla każdego cżłowieka, jeśli robi coś świadomie, jego działanie wynika z określonego systemu wartości, który wybiera. Np. powiedzmy, że mężczyzna ma skłonności do podrywania kobiet, umawiania się z nimi, nie może się powstrzymać (taka natura ) Rozumiem, że jako żona takiego mężczyzny w pełni to akceptujesz. W końcu nie jest to wirus i występuje także wśród zwierząt - "świetne" argumenty
a najlepiej wzorujmy się na zwierzętach, np. wśród zwierząt naturalne jest to, że jedne zabijają drugie i to własnymi kłami, pazurami, naprawdę mamy się na nich wzorować?
Takie postępowanie, gdzie liczyło się tylko to co ona sam uważa prezentował Simon Mol, który zaraził AIDS kilkadziesiąt kobiet w Polsce. Zrobił to świadomie. Czy wzorował się na zwierzętach? Nie wiem. Za to wiem, że wykorzytał on swoją wolę do robienia czegoś złego, innym. Miał przecież prawo do wspołżycia, do zarażania. Ktoś uważa, że nie miał takiego prawa?
Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
adda-m napisał/a:Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Dogmat?
akurat w religii katolickiej, bo inne rządzą się swoimi prawami.
tyafu napisał/a:adda-m napisał/a:Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Dogmat?
akurat w religii katolickiej, bo inne rządzą się swoimi prawami.
Przecież tak samo maja prawosławni, czy protestanci. Czemu wprowadzasz w błąd?
Lady Loka napisał/a:tyafu napisał/a:Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Dogmat?
akurat w religii katolickiej, bo inne rządzą się swoimi prawami.Przecież tak samo maja prawosławni, czy protestanci. Czemu wprowadzasz w błąd?
Skąd mam wiedzieć, jak mają? Wiem, jak jest u nas. Nie mam pojęcia czy u nich jest to dogmatem czy mają coś innego pełniącego tą rolę... Jak ktoś prawosławny albo protestant się wypowie, to chętnie posłucham, jak to technicznie wygląda.
106 2019-06-10 16:57:04 Ostatnio edytowany przez tyafu (2019-06-10 16:57:29)
tyafu napisał/a:adda-m napisał/a:Jednego, Jedynego. W Trzech Osobach w Złożoności Swojej poza ludzką możliwością wyobrażania.
Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Dogmat?
akurat w religii katolickiej, bo inne rządzą się swoimi prawami.
W religii katolickiej tak ale tam kontekst dotyczyl ogolnie "boga" a nie Boga katolickiego stad moje pytanie dlaczego akurat trzech, zreszta ogolnie to jest dobre pytanie, po co Kosciol Katolicki wymyslil sobie trzy osoby boskie a nie na przyklad piec...?
Lady Loka napisał/a:tyafu napisał/a:Dlaczego akurat w trzech? I skad to wiadomo ?
Dogmat?
akurat w religii katolickiej, bo inne rządzą się swoimi prawami.W religii katolickiej tak ale tam kontekst dotyczyl ogolnie "boga" a nie Boga katolickiego stad moje pytanie dlaczego akurat trzech, zreszta ogolnie to jest dobre pytanie, po co Kosciol Katolicki wymyslil sobie trzy osoby boskie a nie na przyklad piec...?
No ale na to pytanie nie da się odpowiedzieć w kontekście boga ogólnie, da się odpowiedzieć w kontekście konkretnych wyznań religijnych, bo nawet jeżeli ktoś uznaje, że wierzy w jakiegoś boga, ale nie wierzy w Kościół, to jednak jest to bóg z jakiegoś konkretnego wyznania religijnego (zanim się rzucą ludzie twierdzący, że tak nie jest - pogrzebcie sami w swojej głowie, jaki jest Wasz bóg).
108 2019-06-10 22:23:16 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2019-06-10 22:30:52)
Tylko w naszej galaktyce jest ileś tam miliardów planet
I tylko nasza... jest przystosowana aby ludzie mogli na niej żyć,
Tylko nasza...
Ciekawe
Do tego idealne warunki fizyczne, np. grawitacja - jest na tyle idealna, że można swobodnie chodzić i jednocześnie skacząc nie odfruniesz w atmosferę,
Do tego woda, tlen, masa związków chemicznych potrzebnych do życia
...Tylko nasza planeta to posiada, spośród tylu miliardów i to tylko w naszej galaktyce
Ciekawe
Odpalcie sobie zdjęcie układu słonecznego,
Kto to wszystko stworzył? serio wierzycie, że tak po prostu to powstało w wyniku jakichś tam losowych wydarzeń? naprawdę?
.
Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary? Pytam się trochę tak "podchwytliwie" szczerze od razu mówię, bo ja osobiście zagłębiając się w tematy nauki, wiedzy i wiary
nie znalazłem takiego anijednego konfliktu a to swierdzenie jak taki slogan funkcjonuje społecznie. Wg. mnie to jest zwykłe niezrozumienie tematu albo wręcz coś zupełnie nieprawdziwego, tzw. fałszywe stwierdzenie. No ale konkretny przykład pozwoli się do tego konkretnie odnieśćsam jestem ciekawy co z takiej dyskusji wyniknie
Mikołaj Kopernik, Giordano Bruno, spalony na stosie za głoszenie teorii niezgodnych z Pismem, Galileusz, który, by nie podzielić losu Bruna, oficjalnie wyrzekł się poparcia dla rewolucji kopernikańskiej.
Na razie, tyle.
Tylko w naszej galaktyce jest ileś tam miliardów planet
I tylko nasza... jest przystosowana aby ludzie mogli na niej żyć,
Tylko nasza...Ciekawe
Do tego idealne warunki fizyczne, np. grawitacja - jest na tyle idealna, że można swobodnie chodzić i jednocześnie skacząc nie odfruniesz w atmosferę,
Do tego woda, tlen, masa związków chemicznych potrzebnych do życia...Tylko nasza planeta to posiada, spośród tylu miliardów i to tylko w naszej galaktyce
Ciekawe
Można to odwrócić: to nie dla nas to wszystko powstało, ale to organizm żywy zwany człowiekiem w procesie ewolucji tak został ukształtowany, by móc żyć w warunkach, które zastał.
Wciąż tylko nie wiadomo dokładnie w jaki sposób zaistniało to pierwsze 'coś' zwane życiem. Tu dzielimy się na tych, którzy wierzą w dzieło Boga i na tych, którzy usiłują objąć to rozumem, szukając rozwiązania rzeczonej zagadki poprzez naukę.
Okonek56 napisał/a:.
Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary? Pytam się trochę tak "podchwytliwie" szczerze od razu mówię, bo ja osobiście zagłębiając się w tematy nauki, wiedzy i wiary
nie znalazłem takiego anijednego konfliktu a to swierdzenie jak taki slogan funkcjonuje społecznie. Wg. mnie to jest zwykłe niezrozumienie tematu albo wręcz coś zupełnie nieprawdziwego, tzw. fałszywe stwierdzenie. No ale konkretny przykład pozwoli się do tego konkretnie odnieśćsam jestem ciekawy co z takiej dyskusji wyniknie
Mikołaj Kopernik, Giordano Bruno, spalony na stosie za głoszenie teorii niezgodnych z Pismem, Galileusz, który, by nie podzielić losu Bruna, oficjalnie wyrzekł się poparcia dla rewolucji kopernikańskiej.
Na razie, tyle.
To nie jest odpowiedź na postawione pytanie ponieważ nie ma żadnej niezgodności między pracami i odkryciami tych uczonych a dzisiejszą wiarą. Oczywiście wiele się działo w przeszłości ale przecież nie będziemy rozpatrywać "dzisiejszej kultury rolnej wobec poglądów z XII w. Kultura i wiedza kiedyś a dziś się różnią. Była np. kara śmierci, praca dla pana, królestwa, itd. Dlatego ponawiam pytanie jakie są wg. Ciebie niezgodności nauki, wiedzy z wiarą? Wg. dzisiejszej nauki i wiedzy oczywiście. Wg. mnie nie umiesz takiego konkretnego faktu przedstawić, a powtarzasz nieprawdziwe slogany.
Podsumowując, wg. mnie nie ma niezgodności między wiedzą, nauką i wiarą. Jest natomiast odrzucanie określonych zasad, stąd bierze się antyteizm i walka z Bogiem. Trochę to dziwne, ponieważ dzisiaj nie ma przymusu jakiś określonych zasad a jednak ludzie, którzy odrzucają Boga muszą sobie ciągle coś udowadniać. Jest to dla nich problem.
112 2019-06-11 10:16:43 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-06-11 10:21:24)
Excop napisał/a:Okonek56 napisał/a:.
Tak z ciekawości. Czy możesz podać jakiś konkretny przykład konfliktu wiedzy (nauki?) i wiary? Pytam się trochę tak "podchwytliwie" szczerze od razu mówię, bo ja osobiście zagłębiając się w tematy nauki, wiedzy i wiary
nie znalazłem takiego anijednego konfliktu a to swierdzenie jak taki slogan funkcjonuje społecznie. Wg. mnie to jest zwykłe niezrozumienie tematu albo wręcz coś zupełnie nieprawdziwego, tzw. fałszywe stwierdzenie. No ale konkretny przykład pozwoli się do tego konkretnie odnieśćsam jestem ciekawy co z takiej dyskusji wyniknie
Mikołaj Kopernik, Giordano Bruno, spalony na stosie za głoszenie teorii niezgodnych z Pismem, Galileusz, który, by nie podzielić losu Bruna, oficjalnie wyrzekł się poparcia dla rewolucji kopernikańskiej.
Na razie, tyle.To nie jest odpowiedź na postawione pytanie ponieważ nie ma żadnej niezgodności między pracami i odkryciami tych uczonych a dzisiejszą wiarą. Oczywiście wiele się działo w przeszłości ale przecież nie będziemy rozpatrywać "dzisiejszej kultury rolnej wobec poglądów z XII w. Kultura i wiedza kiedyś a dziś się różnią. Była np. kara śmierci, praca dla pana, królestwa, itd. Dlatego ponawiam pytanie jakie są wg. Ciebie niezgodności nauki, wiedzy z wiarą? Wg. dzisiejszej nauki i wiedzy oczywiście. Wg. mnie nie umiesz takiego konkretnego faktu przedstawić, a powtarzasz nieprawdziwe slogany.
Podsumowując, wg. mnie nie ma niezgodności między wiedzą, nauką i wiarą. Jest natomiast odrzucanie określonych zasad, stąd bierze się antyteizm i walka z Bogiem. Trochę to dziwne, ponieważ dzisiaj nie ma przymusu jakiś określonych zasad a jednak ludzie, którzy odrzucają Boga muszą sobie ciągle coś udowadniać. Jest to dla nich problem.
Chciałeś przykładów, więc je podałem.
A, że ewolucja (!) postawy Kościoła wobec odkryć, naukowo udowodnionych teorii o przeszłości naszej kulistej planety doprowadza do modyfikacji stanowiska hierarchii wobec wyzwań współczesności, to pragmatyzm, to inna sprawa.
Nie wierzę. Przestałam wierzyć będąc dzieckiem.
I dobrze z tym mi się żyje, zdrowiej dla psychiki.
Tylko w naszej galaktyce jest ileś tam miliardów planet
I tylko nasza... jest przystosowana aby ludzie mogli na niej żyć,
Tylko nasza...Ciekawe
Do tego idealne warunki fizyczne, np. grawitacja - jest na tyle idealna, że można swobodnie chodzić i jednocześnie skacząc nie odfruniesz w atmosferę,
Do tego woda, tlen, masa związków chemicznych potrzebnych do życia...Tylko nasza planeta to posiada, spośród tylu miliardów i to tylko w naszej galaktyce
Ciekawe
Odpalcie sobie zdjęcie układu słonecznego,
Kto to wszystko stworzył? serio wierzycie, że tak po prostu to powstało w wyniku jakichś tam losowych wydarzeń? naprawdę?
Naprawdę tylko nasza planeta w galaktyce jest przystosowana do życia ludzkiego ? Skąd Ty masz takie informacje ? Ktoś zbadał wszystkie "ileś tam miliardów planet" ? A co z innymi galaktykami ? Poza tym istnieje coś takiego jak ewolucja w rozwoju planet. Ziemia też nie była zawsze gościnna dla życia.
Podniecasz się, że na pewno ktoś musiał stworzyć układ słoneczny ? A kto stworzył tego "ktosia", który to zrobił ? Itd. Itd
115 2019-06-11 13:02:04 Ostatnio edytowany przez balin (2019-06-11 13:08:03)
A, że ewolucja (!) postawy Kościoła wobec odkryć, naukowo udowodnionych teorii o przeszłości naszej kulistej planety doprowadza do modyfikacji stanowiska hierarchii wobec wyzwań współczesności, to pragmatyzm, to inna sprawa.
Jakiś przykład podasz? Czy tak ogólnie Ci się wydaje.
Co do Galileusza, facetowi najnormalniej w świecie zabrakło wiedzy. Nie umiał odpowiedzieć na proste pytania. Jedno z nich brzmiało: jeżeli ziemia jest w ruchu, to jak to mozliwe, że można dokładnie nawigować statki w odniesieniu do gwiazdy polarnej? Ty zapewne stojący za dowodem naukowym. Będąc w komisji kościelnej tez nie mógłbyś przyjąć twierdzenia, bez poważnych luk w dowodzeniu.
Łatwo teraz w XXI wieku, gdy wiele rzeczy już zostało udowodnionych powtarzać mity o ciemnocie i barbarzyństwie Kościoła.
Podniecasz się, że na pewno ktoś musiał stworzyć układ słoneczny ? A kto stworzył tego "ktosia", który to zrobił ? Itd. Itd
Każdy wie, że Wielki Kapłan Cthulhu przysłany przez Azathotha
Nie, nie wierzę.
Można to odwrócić: to nie dla nas to wszystko powstało, ale to organizm żywy zwany człowiekiem w procesie ewolucji tak został ukształtowany, by móc żyć w warunkach, które zastał.
Wciąż tylko nie wiadomo dokładnie w jaki sposób zaistniało to pierwsze 'coś' zwane życiem. Tu dzielimy się na tych, którzy wierzą w dzieło Boga i na tych, którzy usiłują objąć to rozumem, szukając rozwiązania rzeczonej zagadki poprzez naukę.
Zgadzam się w 100%
Aczkolwiek właśnie chodziło mi o to, że człowiek został ukształtowany w procesie ewolucji/przystosował się do panujących warunków tylko i wyłącznie na naszej planecie.
Dlaczego np. na Marsie, Jowiszu czy na tysiącach innych planet nie ma ludzi ani nawet prymitywnych form życia - tylko są akurat na naszej, ziemi?
Spośród wszystkich zbadanych ciał niebieskich nigdzie nie odnotowano aktywności bardziej złożonych form życia (np. ludzi) z wyjątkiem naszej planety.
Naprawdę tylko nasza planeta w galaktyce jest przystosowana do życia ludzkiego ? Skąd Ty masz takie informacje ? Ktoś zbadał wszystkie "ileś tam miliardów planet" ? A co z innymi galaktykami ? Poza tym istnieje coś takiego jak ewolucja w rozwoju planet. Ziemia też nie była zawsze gościnna dla życia.
Podniecasz się, że na pewno ktoś musiał stworzyć układ słoneczny ? A kto stworzył tego "ktosia", który to zrobił ? Itd. Itd
Spośród wszystkich znanych nam ciał niebieskich do tej pory nie odnaleziono niczego, gdzie mogłoby się rozwinąć życie ludzkie z wyjątkiem naszej ziemi - już samo to powinno dawać dużo do myślenia bo eksploracja naukowa kosmosu jest bardzo rozwinięta, nie trzeba polecieć na jakąś planetę i na nią wylądować aby wiedzieć czy są tam ludzie czy nie ludzkość jest w stanie robić zdjęcia czarnym dziurom (!) które są ,,daleko" od nas więc co tu dziwić się badaniu innych planet przez teleskopy.
Olinka napisał/a:Można to odwrócić: to nie dla nas to wszystko powstało, ale to organizm żywy zwany człowiekiem w procesie ewolucji tak został ukształtowany, by móc żyć w warunkach, które zastał.
Wciąż tylko nie wiadomo dokładnie w jaki sposób zaistniało to pierwsze 'coś' zwane życiem. Tu dzielimy się na tych, którzy wierzą w dzieło Boga i na tych, którzy usiłują objąć to rozumem, szukając rozwiązania rzeczonej zagadki poprzez naukę.Zgadzam się w 100%
Aczkolwiek właśnie chodziło mi o to, że człowiek został ukształtowany w procesie ewolucji/przystosował się do panujących warunków tylko i wyłącznie na naszej planecie.
Dlaczego np. na Marsie, Jowiszu czy na tysiącach innych planet nie ma ludzi ani nawet prymitywnych form życia - tylko są akurat na naszej, ziemi?
Spośród wszystkich zbadanych ciał niebieskich nigdzie nie odnotowano aktywności bardziej złożonych form życia (np. ludzi) z wyjątkiem naszej planety.
Mimo wszystko mówisz o ostatecznie prymitywnym gatunku.
Sami nie znamy do końca tego, jak funkcjonuje życie na Ziemi (choćby nawet gatunków żyjących na wielkich głębokościach), a co dopiero o "poznaniu kosmosu" mamy. Wbrew pozorom nasza wiedza o wszechświecie jest w dużej mierze teoretyczna i pewnie szybko się ten mit rozwali, ponieważ na kosmos patrzymy z perspektywy... Ziemi
Misinx napisał/a:Naprawdę tylko nasza planeta w galaktyce jest przystosowana do życia ludzkiego ? Skąd Ty masz takie informacje ? Ktoś zbadał wszystkie "ileś tam miliardów planet" ? A co z innymi galaktykami ? Poza tym istnieje coś takiego jak ewolucja w rozwoju planet. Ziemia też nie była zawsze gościnna dla życia.
Podniecasz się, że na pewno ktoś musiał stworzyć układ słoneczny ? A kto stworzył tego "ktosia", który to zrobił ? Itd. Itd
Spośród wszystkich znanych nam ciał niebieskich do tej pory nie odnaleziono niczego, gdzie mogłoby się rozwinąć życie ludzkie z wyjątkiem naszej ziemi - już samo to powinno dawać dużo do myślenia bo eksploracja naukowa kosmosu jest bardzo rozwinięta, nie trzeba polecieć na jakąś planetę i na nią wylądować aby wiedzieć czy są tam ludzie czy nie
ludzkość jest w stanie robić zdjęcia czarnym dziurom (!) które są ,,daleko" od nas więc co tu dziwić się badaniu innych planet przez teleskopy.
Ślepa wiara w naukę jest tak samo zawodna, jak ślepa wiara w religie
Robimy postępy i idziemy do przodu, ale nigdy w życiu nie byłbym takim optymistą
Cóż ciekawość swoje kosztuje - Realizacja kwestii międzywymiarowych dopiero będzie ciekawa.
120 2019-06-11 18:47:21 Ostatnio edytowany przez balin (2019-06-11 18:48:53)
Misinx napisał/a:Podniecasz się, że na pewno ktoś musiał stworzyć układ słoneczny ? A kto stworzył tego "ktosia", który to zrobił ? Itd. Itd
Każdy wie, że Wielki Kapłan Cthulhu przysłany przez Azathotha
Najwyższy jest Brahman.
Excop napisał/a:A, że ewolucja (!) postawy Kościoła wobec odkryć, naukowo udowodnionych teorii o przeszłości naszej kulistej planety doprowadza do modyfikacji stanowiska hierarchii wobec wyzwań współczesności, to pragmatyzm, to inna sprawa.
Jakiś przykład podasz? Czy tak ogólnie Ci się wydaje.
Co do Galileusza, facetowi najnormalniej w świecie zabrakło wiedzy. Nie umiał odpowiedzieć na proste pytania. Jedno z nich brzmiało: jeżeli ziemia jest w ruchu, to jak to mozliwe, że można dokładnie nawigować statki w odniesieniu do gwiazdy polarnej? Ty zapewne stojący za dowodem naukowym. Będąc w komisji kościelnej tez nie mógłbyś przyjąć twierdzenia, bez poważnych luk w dowodzeniu.
Łatwo teraz w XXI wieku, gdy wiele rzeczy już zostało udowodnionych powtarzać mity o ciemnocie i barbarzyństwie Kościoła.
Idąc rozumowaniem Excopa należało by odrzucic całą naukę bo czegoś tam nauczano na uniwersytetach w średniowieczu a potem okazało się to bzdurą. Taka argumentacja kupy się nie trzyma, po prostu.
Spośród wszystkich znanych nam ciał niebieskich do tej pory nie odnaleziono niczego, gdzie mogłoby się rozwinąć życie ludzkie z wyjątkiem naszej ziemi - już samo to powinno dawać dużo do myślenia bo eksploracja naukowa kosmosu jest bardzo rozwinięta, nie trzeba polecieć na jakąś planetę i na nią wylądować aby wiedzieć czy są tam ludzie czy nie
ludzkość jest w stanie robić zdjęcia czarnym dziurom (!) które są ,,daleko" od nas więc co tu dziwić się badaniu innych planet przez teleskopy.
Pogadaj sobie z jakimś w temacie, żeby Ci powiedział jak mały wycinek "nieba" my w ogóle jesteśmy w stanie obserwować. To co wiemy na temat niektórych ciał niebieskich to naprawdę jest niewiele. Nasza wiedza jest najlepsza głównie w temacie naszego Układu Słonecznego, choć i tu zdarzają się jeszcze niespodzianki, odkrycia. Mamy rozesłane po układzie sondy, które dostarczyły nam już jakiś konkretnych informacji. Eksploracja naukowa reszty kosmosu wcale nie jest tak bardzo rozwinięta. Opiera się tak naprawdę na wyłapywaniu "znaków dymnych" z oddali i próbą ich interpretacji.
Zresztą skąd w ogóle założenie, że gdziekolwiek inteligencja musi się rozwinąć w takiej formie jak na Ziemi ? Skąd założenie, że musi się rozwinąć w idealnie takich samych warunkach ? No i skąd założenie, że rozwinie się w tej samej linii czasowej co istnienie człowieka na ziemi ?
Kiedyś ludziom się wydawało, że za "wielką wodą" też nic nie ma. Potem się okazało, że jednak jest. Podobnie jest z kosmosem. Ale tutaj możliwe, że się nigdy nie spotkamy z inną inteligencją. Zbyt wielkie odległości.
123 2019-06-13 11:01:58 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 11:07:20)
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Spośród wszystkich znanych nam ciał niebieskich do tej pory nie odnaleziono niczego, gdzie mogłoby się rozwinąć życie ludzkie z wyjątkiem naszej ziemi - już samo to powinno dawać dużo do myślenia bo eksploracja naukowa kosmosu jest bardzo rozwinięta, nie trzeba polecieć na jakąś planetę i na nią wylądować aby wiedzieć czy są tam ludzie czy nie
ludzkość jest w stanie robić zdjęcia czarnym dziurom (!) które są ,,daleko" od nas więc co tu dziwić się badaniu innych planet przez teleskopy.
Pogadaj sobie z jakimś w temacie, żeby Ci powiedział jak mały wycinek "nieba" my w ogóle jesteśmy w stanie obserwować. To co wiemy na temat niektórych ciał niebieskich to naprawdę jest niewiele. Nasza wiedza jest najlepsza głównie w temacie naszego Układu Słonecznego, choć i tu zdarzają się jeszcze niespodzianki, odkrycia. Mamy rozesłane po układzie sondy, które dostarczyły nam już jakiś konkretnych informacji. Eksploracja naukowa reszty kosmosu wcale nie jest tak bardzo rozwinięta. Opiera się tak naprawdę na wyłapywaniu "znaków dymnych" z oddali i próbą ich interpretacji.
Zresztą skąd w ogóle założenie, że gdziekolwiek inteligencja musi się rozwinąć w takiej formie jak na Ziemi ? Skąd założenie, że musi się rozwinąć w idealnie takich samych warunkach ? No i skąd założenie, że rozwinie się w tej samej linii czasowej co istnienie człowieka na ziemi ?
Kiedyś ludziom się wydawało, że za "wielką wodą" też nic nie ma. Potem się okazało, że jednak jest. Podobnie jest z kosmosem. Ale tutaj możliwe, że się nigdy nie spotkamy z inną inteligencją. Zbyt wielkie odległości.
Myślę, że podejście, w którym myśli się o człowieku jak o istotach „wybranych” przez Boga, jest po prostu wynikiem egocentryzmu i pychy. Chcemy być bardziej wyjątkowi niż jesteśmy i łatwiej nam uwierzyć, że jest głębszy cel naszej bytności na świecie niż to, że jesteśmy maleńkim fragmentem w historii życia w znaczeniu linearnym, ale także miejsca w przestrzeni/wszechświecie niż pogodzić się z tym, że jesteśmy tutaj po to, żeby dalej przekazać życie i dlatego, że ktoś przekazał nam życie wcześniej. Pragniemy być nieśmiertelni przynajmniej na poziomie duchowym ;-)
W temacie wątku, to wierzę w Stwórcę, ale nie takiego, jak to prezentują religie świata, które wyabstrahowały z człowieka to, co najlepsze i umieściły w mitycznej postaci, ale w koncept kogoś/czegoś, co to wystartowało. Nie wiem, czy to był wielki wybuch, ale chyba ograniczenie czasowe mojego umysłu potrzebuje początku i pewnie w tym aspekcie nie różnię się niczym od przeciętnego fanatyka religijnego.
Z całą pewnością jednak nie wierzę w religię, która jest dla mnie:
- produktem ubocznym ewolucji, a dokładnie adaptacją ewolucyjna zapewniająca grupową spójńość
- narzędziem do regulowania stosunków społecznych
- próbą zapanowania nad niepoznawalnym (życie pozagrobowe, pochodzenie wszechświata)
- iluzją, że do pewnego stopnia sprawuje się kontrolę nad swoim życiem i przyszłością, o ile postępuje się „właściwie” i czci odpowiednie bóstwo
- propozycją i kreacją Boga, który jest antropomorfizacją ludzkich pragnień, lęków i niewiedzy
Jednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa, bo dzięki temu Ci, którzy z wewnętrznej potrzeby nie czują być moralni wobec innych robią to z powinności bądź strachu wobec swoich bogów oraz dzięki wierze znajdują ukojenie oraz motywację w życiu.
Jednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa,
To brzmi mniej więcej tak. Ktoś tam sobie stworzył zasady ruchu drogowego. I nie wiedzieć czemu uznał, że nie wolno ich łamać. Czemu oni mają mieć monopol na prawdę? Przecież mogę sobie robić co chcę.
125 2019-06-13 11:32:11 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 11:32:23)
MagdaLena1111 napisał/a:Jednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa,
To brzmi mniej więcej tak. Ktoś tam sobie stworzył zasady ruchu drogowego. I nie wiedzieć czemu uznał, że nie wolno ich łamać. Czemu oni mają mieć monopol na prawdę? Przecież mogę sobie robić co chcę.
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Ja tylko piszę o tym, że moralność może być czymś, co człowiek ma w sobie, np. wypracowanym na podstawie swoich obserwacji/doświadczeń/wychowania itd itp. wewnętrznym systemem wartości i nie postępuje niezgodnie ze swoimi wewnętrznymi wartościami. Może być także czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny u wtedy dobrze, że jest „coś”, co temperuje naturalną skłonność człowieka do czynienia zła.
126 2019-06-13 11:37:51 Ostatnio edytowany przez Okonek56 (2019-06-13 11:39:49)
MagdaLena1111 napisał/a:Jednocześnie warto odnotować, że wszystkie wielkie systemy religijne upatrują źródeł moralności w świecie nadprzyrodzonym i dają oparcie i już samo to jest wystarczającym powodem, żeby tego nie ruszać i nie podważać ludzkiej wiary w bogów i bóstwa,
To brzmi mniej więcej tak. Ktoś tam sobie stworzył zasady ruchu drogowego. I nie wiedzieć czemu uznał, że nie wolno ich łamać. Czemu oni mają mieć monopol na prawdę? Przecież mogę sobie robić co chcę.
Mnie zastanawia co innego. Analizując historię wiemy, że pewne rzeczy, czyli prawo, zasady, powstawały w określonych procesach, miejscach, były wynikiem zaistnienia jakiejś cywilizacji. Wiemy np. o kodeksie Hammurabiego i innych temu podobnych. Jednak w przypadku dekalogu jest inaczej. Był on dany a nie wypracowany przez ludzi. Do tego jego uniwersalności jest niezwykle dobrze dopasowana do każdej kultury ludzkiej.
A to, że istnieją inne prawa niż te stworzone przez człowieka na potrzeby cywilizacji, oraz materialnego świata, wynika z obserwacji powiązania różnych zdarzeń, ich przejawów i skutków, przy czym za zdarzenie uznajemy tutaj przede wszystkim postępowanie człowieka wobec siebie i drugiego cżłowieka.
Sama teza ze religia jest pochodną ewolucji nie ma uzasadnienia. Niezaleznie bowiem od stanu cywilizacyjnego i odrzucenia personifikacji sił przyrody, zawsze pozostaje JEDNO ŹRÓDŁO. Można raczej powiedzieć, że religia naturalnie ewolułuje do wiary w JEDNEGO BOGA, natomiast jej potrzeba wynika z samego cżłowieka, a więc jego istnienia, jest cechą człowieka, jego potrzebą, nie ulega więc zmianie w czasie. Logiczne też jest, że potrzeba wynika z istnienia czegoś inaczej mechanizmy ewolucji w tym ujęciu nie miałby sensu. Nie tworzyłyby czegoś niepotrzebnego. Skoro cżłowiek ma mowę, aby się porozumiewać z innymi ludźmi, ma dwie ręce aby się nimi posługiwać, to ma potrzeby duchowe aby szukać i rozwijać ten element natury człowieka, szukać kontaktu z Bogiem. Odrzucając to sam się ogranicza do warstwy tylko materialnej.
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Ja tylko piszę o tym, że moralność może być czymś, co człowiek ma w sobie, np. wypracowanym na podstawie swoich obserwacji/doświadczeń/wychowania itd itp. wewnętrznym systemem wartości i nie postępuje niezgodnie ze swoimi wewnętrznymi wartościami. Może być także czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny u wtedy dobrze, że jest „coś”, co temperuje naturalną skłonność człowieka do czynienia zła.
To co piszesz pokazuje Twój dziwaczny sposób myślenia. No jak możesz mówić o czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny. Gdy ten systen religijny przez ponad 2 tys lat miał wpływ na to jacy jesteśmy?
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Ja tylko piszę o tym, że moralność może być czymś, co człowiek ma w sobie, np. wypracowanym na podstawie swoich obserwacji/doświadczeń/wychowania itd itp. wewnętrznym systemem wartości i nie postępuje niezgodnie ze swoimi wewnętrznymi wartościami. Może być także czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny u wtedy dobrze, że jest „coś”, co temperuje naturalną skłonność człowieka do czynienia zła.
Tak zapytam z ciekawości. Ta moralność, którą człowiek "ma w sobie", to ma w genach? Wysysa się z mlekiem matki (ponoć antysemityzm się tak da nabyć)? Metodą obserwacji, a zapytam - obserwacji czego? Aby nie otoczenia, które postępuje wg zasad narzuconych mu "z zewnątrz"?
129 2019-06-13 12:35:16 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-13 12:47:29)
MagdaLena1111 napisał/a:Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Ja tylko piszę o tym, że moralność może być czymś, co człowiek ma w sobie, np. wypracowanym na podstawie swoich obserwacji/doświadczeń/wychowania itd itp. wewnętrznym systemem wartości i nie postępuje niezgodnie ze swoimi wewnętrznymi wartościami. Może być także czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny u wtedy dobrze, że jest „coś”, co temperuje naturalną skłonność człowieka do czynienia zła.
Tak zapytam z ciekawości. Ta moralność, którą człowiek "ma w sobie", to ma w genach? Wysysa się z mlekiem matki (ponoć antysemityzm się tak da nabyć)? Metodą obserwacji, a zapytam - obserwacji czego? Aby nie otoczenia, które postępuje wg zasad narzuconych mu "z zewnątrz"?
Wyboldowałam powyżej skąd MOŻE pochodzić moralność. Jednym z jej źródeł może być system wierzeń religijnych, który został zinternalizowany, wtedy nie jest to norma narzucona przez religię z zewnątrz, ale wyraz wewnętrznych wartości.
Obserwacje to chodzi o sposób postępowania osób znaczących w środowisku, głównie rodziców, „czym skorupka za młodu nasiąknie,..” To wie także kler, dlatego indoktrynacja religijna następuje już od wczesnego okresu życia.
Poza tym uważam, że jest coś takiego jak intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.
balin, jeśli brakuje Ci merytorycznych argumentów, to po prostu zrezygnuj z dyskusji zamiast obrażać - uwaga o „dziwacznym myśleniu” bardzo obrazuje Twoje nastawienie wobec odmiennych poglądów i brak szacunku dla oponentów w dyskusji. Ponadto przed chrześcijaństwem byli słowiańscy bogowie, a wcześniej pewnie jeszcze inni. Każda religia powstaje, potem upada a na jej miejsce powstaje coś nowego. Jedno się tylko nie zmienia i to jest ludzka potrzeba zawierzenia, że jest coś od nich większego, bo dzięki temu mogą na zewnątrz umieścić swoje lęki i strachy, nadzieję oraz niewiedzę, jak jest naprawdę.
Snake napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Ja tylko piszę o tym, że moralność może być czymś, co człowiek ma w sobie, np. wypracowanym na podstawie swoich obserwacji/doświadczeń/wychowania itd itp. wewnętrznym systemem wartości i nie postępuje niezgodnie ze swoimi wewnętrznymi wartościami. Może być także czymś narzuconym z zewnątrz przez system religijny u wtedy dobrze, że jest „coś”, co temperuje naturalną skłonność człowieka do czynienia zła.
Tak zapytam z ciekawości. Ta moralność, którą człowiek "ma w sobie", to ma w genach? Wysysa się z mlekiem matki (ponoć antysemityzm się tak da nabyć)? Metodą obserwacji, a zapytam - obserwacji czego? Aby nie otoczenia, które postępuje wg zasad narzuconych mu "z zewnątrz"?
Wyboldowałam powyżej skąd MOŻE pochodzić moralność. Jednym z jej źródeł może być system wierzeń religijnych, który został zinternalizowany, wtedy nie jest to norma narzucona przez religię z zewnątrz, ale wyraz wewnętrznych wartości.
Obserwacje to chodzi o sposób postępowania osób znaczących w środowisku, głównie rodziców, „czym skorupka za młodu nasiąknie,..” To wie także kler, dlatego indoktrynacja religijna następuje już od wczesnego okresu życia.
Poza tym uważam, że jest coś takiego jak intuicje moralne, które także pomagają tłumić ludzki egoizm i one są wynikiem tego, źe człowiek od pewnego czasu żyje w społecznościach.balin, jeśli brakuje Ci merytorycznych argumentów, to po prostu zrezygnuj z dyskusji zamiast obrażać - uwaga o „dziwacznym myśleniu” bardzo obrazuje Twoje nastawienie wobec odmiennych poglądów i brak szacunku dla oponentów w dyskusji. Ponadto przed chrześcijaństwem byli słowiańscy bogowie, a wcześniej pewnie jeszcze inni. Każda religia powstaje, potem upada a na jej miejsce powstaje coś nowego. Jedno się tylko nie zmienia i to jest ludzka potrzeba zawierzenia, że jest coś od nich większego, bo dzięki temu mogą na zewnątrz umieścić swoje lęki i strachy, nadzieję oraz niewiedzę, jak jest naprawdę.
Wg. moich obserwacji zarówno wierzący, jak i niewierzący przeżywają lęki, strachy, mają wiedzę i niewiedzę. Nic z tego nie implikuje wiary/niewiary w tym ujęciu. To jest nadinterpretacja. To właśnie istnienie naturalnej potrzeby poszukiwania czegoś więcej wynika z istnienia czegoś więcej inaczej "ewolucja" byłaby nielogiczna, a przecież nie jest. Wiara raczej pomaga w przeżywaniu tego wszystkiego.
A jak jest? Istnieje JEDYNE PRAŹRÓDŁO WSZYSTKIEGO i coraz więcej różnych teorii oraz obserwacji, czy wniosków logicznych na to wskazuje. Czy my to dostrzegamy to jest kwestią wiedzy/niewiedzy, może też ignorancji, chęci odrzucenia jakiś uniwersalnych zasad, kierowania się własnymi, wiary, itd. Wiele jest elementów tego. Tak jak w prawdziwym życiu, kiedy np. sąsiadka jest chora. Możemy to dostrzegać, ignorować, wchodzić z nią w interakcję, udawać że jej nie widzimy, twierdzić, że coś takiego jak choroba albo sąsiadka nie istnieje, itd. Podejścia ludzi do rzeczywistości są różne.