Mając do dyspozycji google mogłaś się do tej rzeczywistości przenieść. Nawet naukowe dysputy były w tym temacie, ale jest to oczywiście temat tabu, bo A) kobiety B) Islam.
Podrzucę natomiast coś w temacie o perełkach feministycznych może
.
MagdaLena1111 napisał/a:Tak samo, jak w tekście powyżej nie zostało napisane, ze kobieta musi wyglądać w określony sposób, to nie zostało w nim uwzględnione, że mężczyzna powinien mieć określone zasoby. zatem jeśli - jak piszesz - facetom pasuje wygląd większości kobiet, to podobnie kobietom pasują zarobki większości mężczyzn.
Nie, bo jednak tekst o zasobach padł w zupełnie innym kontekście niż ten o wyglądzie. Poza tym różnice są widoczne gołym okiem, nie istnieją kobiety, które są odrzucane przez mężczyzn, nawet te najmniej urodziwe.
Tendencja zawsze pozostanie także podobna i "w cenie" będą piękniejsze kobiety i zamożniejsi mężczyźni.
To jasne, tylko to nie faceci krzyczą, że wygląd się nie liczy, a na zarzut,, że się tym kierują nie płoną ze złości.
Z tym, że odnośnie urody kobiet, to kryteria mężczyzn się za bardzo nie zmieniły, chociaż przyznaję, że jest sporo różnych sztuczek, które pozwalają urodę podrasować.
Przecież z historii wiemy jak bardzo się właśnie zmieniły. Poza tym tak jak wyżej, każda kobieta może liczyć na całkiem spore grono adoratorów, więc problem nie istnieje.
Natomiast w przypadku zasobności mężczyzn, to oczekiwania kobiet zmniejszyły się w porównaniu do pradziejów, kiedy to kobiety były finansowo zależne od mężczyzny, ponieważ dzisiaj same są w stanie sobie te zasoby zapewnić.
Wiele wskazuje na to, że mimo tego, że są w stanie same o siebie zadbać jednak ich wymagania w tej materii WZROSŁY, a nie zmalały. Gdyby było tak jak mówisz, mielibyśmy związki bogatych kobiet z niezbyt zamożnymi mężczyznami, a takie coś to pewnie jakieś 0.0001% i pewnie większość kobiet w tej sytuacji jest niezadowolonych. Ponownie nawet w tym temacie masz na to przykłady - a nie oceniając samej postawy - argumenty za tym są dość głupie.
Argumentu z pociągiem feministek do Islamu w ogóle nie rozumiem, nie słyszałam i to dla mnie dopiero cyrk.
Jw.
nudny.trudny napisał/a:w cytacie z poprzedniej strony widać sprzeczność:) Burzowy, to wydaje się proste: jeśli nie chcę związku na jakichś zasadach (np. opartego o to ile zarabiam) to nie zaczynam znajomości z osobą która ma takie oczekiwania, wystarczy dawać do zrozumienia że nie jest się "zaradnym" nawiązując do popularnej frazy z portali i jest spokój od wymagań:)
też nie wiem skąd przeświadczenie niektórych mężczyzn że trzeba dobrze zarabiać żeby być kochanym (ciekawe pojmowanie miłości) mam wrażenie jakbyście spotkali raz albo kilka razy w życiu dziewczynę która tak do tego podchodziła, i teraz macie jakieś wyobrażenia że świat ogólnie tak wygląda. Może zamiast zwracać uwagę na tych z którymi i tak nie chcielibyście być, poszukajcie kogoś myślącego podobnie do was? tylko hmm wtedy trzeba by zastanowić się nad swoimi innymi cechami niż kariera, zamiast uniwersalnego wyjaśnienia;)
Co do pierwszego akapitu, to kolego nasz, równie dobrze możesz powiedzieć, żeby nie być w związku. I jest to oczywiście jakieś rozwiązanie, chociaż dość byle jakie. Każda, ale to absolutnie każda kobieta (poza santapietruszka) powie Ci, że facet ma być zaradny i dawać bezpieczeństwo. A to są ładniej nazwane pieniądze, po prostu. Pewnie, że wejdziesz w relację nawet jako bezrobotny, ale dostaniesz kopa jak tylko pojawi się ktoś, kto pieniądze ma.
A co do drugiego akapitu, to cóż, przykładów multum tego widziałem, także trochę się czyta. Pochodzę także z rodziny zdominowanej ilościowo przez kobiety. Nie licz na to, że kobieta Cię pokocha za duszę, bo płcie się na tyle różnią, że nawet uczucia przelewają na drugą osobę zupełnie inaczej. To działa mniej więcej tak, że jak jesteś dziany, to jesteś kochany za charakter, ale jak nie jesteś dziany, to nie będziesz kochany za nic
. Taka nieco zawoalowana hierarchia potrzeb. Dla mnie "cyrkiem" jest po prostu udawanie, że jest inaczej.
Najbardziej porąbany przykład jaki znam. Kolega startował przez rok do takiej szarej myszki, ale ona go olewała. No i dał sobie spokój, bo ileż można. Koleżanka, która tego kolegę dobrze znała wygadała się tamtej, że on dziedziczy bardzo duży majątek. Efekt? Zmiana o 180 stopni, nasza szara mysz sama zaczęła podrywać kumpla. Głupi nie jest i temat olał.
Sam w ciągu roku-dwóch powinienem wskoczyć na nowy poziom finansowy, gdyż zmieniam zupełnie branżę. Mam ten niefart, że pochodzę z ubogiej rodziny w dodatku z małego miasta, a co za tym idzie pomocy od rodziców za bardzo otrzymać nie mogłem i praca, która mnie interesuje niestety musi zostać porzucona na rzecz robienia pieniędzy. Odczuwa się jednak spadek zainteresowania płci przeciwnej, jak się miało te 20 lat to było mega, teraz jest tak sobie
. Natomiast nie mam zamiaru wymagać od drugiej osoby, by zarabiała określoną ilość pieniędzy, czy wpasowała się w jakiś ustalony kanon piękna. Będę raczej celował w to nierealne piękne wnętrze
. Może dlatego, że wiem jak to jest żyć za 50zł tygodniowo
?