Hej. Mam do Was pytanie. Od pewnego czasu jestem z facetem, jest fajny, zaradny, w miare inteligentny, dosc przystojny. Zaczynam powoli o Nim myslec na powaznie. Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej. I tu sie pojawia problem. Nie wiem czy mi to odpowiada, bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku. Zastanawiam sie czy przesadzam, czy jestem moze jakas straszna materialistka albo boje sie powtorzyc bledy mojej matki, albo po prostu racjonalnie planuje przyszlosc. Co o tym myslicie? Czy waszym zdaniem facet powinien zarabiac wiecej bo gdy tak nie jest rodza sie konflikty? No i ile dla was to sa dobre zarobki u mezczyzny? Proszę o poradę.
Nie chciałbym takiej partnerki jak ty, z resztą temat wygląda na prowokacje...
3 2019-02-25 23:38:40 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-02-25 23:39:16)
Albo seks albo kasa, przynajmniej jedna z tych rzeczy musi być spełniona Niech zgadnę, coś wam w łóżku się nie układa więc dlatego czepiłaś się, że za mało zarabia.
4 2019-02-25 23:51:43 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-02-25 23:56:21)
Witaj, moim zdaniem dobrze przeanalizować całokształt waszego związku w odniesieniu do Twoich priorytetów, możesz też bardziej zastanowić się na czym polegały błędy Twojej matki (czym innym jest związek z osobą bezrobotną z którą przebywanie pozwala nam być szczęśliwym, a czym innym jest małżeństwo z kimś kto nie pracuje, a dodatkowo np. wydaje dużo pieniędzy na używki, nie zapewnia wsparcia emocjonalnego a nawet przeciwnie - stosuje przemoc emocjonalną i fizyczną)
Czy waszym zdaniem facet powinien zarabiac wiecej bo gdy tak nie jest rodza sie konflikty? No i ile dla was to sa dobre zarobki u mezczyzny?
nie odrzucałbym osób zarabiających lepiej ode mnie, nie czułbym się zobowiązany do porównywania się z partnerką i nie uzależniałbym istnienia konfliktów od wysokości zarobków partnerów, dobre zarobki u mężczyzny to względne pojęcie i może zależeć od wielu czynników, jak np. położenie geograficzne, zadłużenie, status rodzinny, ja niejednokrotnie podejmowałem pracę za minimalną krajową jeśli w danej chwili były to zarobki dla mnie dobre tzn. pozwalające na zaspokojenie bieżących potrzeb.
A skąd pewność, ze on będzie zawsze zarabiał mniej od ciebie?
Wątek wygląda na trololo... Ale na wypadek, gdyby nie był odpowiem: nie przywiązuję wagi do tego, kto w związku zarabia więcej.
7 2019-02-26 00:40:54 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-02-26 00:41:03)
Prowokacja jak nic. Zapewne któryś ze zbanowanych wcześniej panów o poglądach "kobiety lecą na kasę albo na bad boyów"
Oczywiscie nie mam zadnej pewnosci ze bedzie zawsze zarabial mniej chociaz patrzac racjonalnie- bedzie. Z drugiej strony moze ja go porownuje do mezczyzn mojch znajomych i stad ta dysproporcja. A moze po prostu wysoko (za wysoko?) sie cenie bo chcialam miec mezczyzne zarabiajacego wiecej ode mnie co posrednio swiadczy o jego zaradnosci zyciowej. A jesli kobieta zarabia wiecej to jak z gospodarstwem domowym, opieka nad dziecmi itp- przejmuje facet? Nie chce tego i nie podoba mi sie niestety taki schemat rodziny
Nie będziesz od niego więcej zarabiała, bo nie jesteś inteligentna, przecież to czuć.
Prowokacja jak nic. Zapewne któryś ze zbanowanych wcześniej panów o poglądach "kobiety lecą na kasę albo na bad boyów"
Wiesz, że mi też to przeszło przez myśl?
Bardzo możliwe.
też pomyślałem że prowokacja, ale raczej oceniam w skali 0-100%;) a tu uznałem że 40% szansy (data rejestracji) więc nic nie pisałem:)
jesli kobieta zarabia wiecej to jak z gospodarstwem domowym, opieka nad dziecmi itp- przejmuje facet? Nie chce tego i nie podoba mi sie niestety taki schemat rodziny
nie spotkałem się z zasadą, że mężczyzna prowadzi dom jeśli ma mniejsze zarobki, każda para może sobie to rozplanować inaczej np. w zależności od umiejętności każdego z partnerów, dyspozycyjności (kiedy mają czas wolny a kiedy pracują) i różnych innych czynników
Hej. Mam do Was pytanie. Od pewnego czasu jestem z facetem, jest fajny, zaradny, w miare inteligentny, dosc przystojny. Zaczynam powoli o Nim myslec na powaznie. Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej. I tu sie pojawia problem. Nie wiem czy mi to odpowiada, bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku.
A co z równouprawnieniem ? Gdy już będzie idealnie i kobiety będą zarabiać dokładnie tyle samo co faceci to wtedy połowa dziewczyn jest skazana na brak poczucia bezpieczeństwa w związku ? Do tego obecnie większość na wyższych uczelniach stanowią kobiety więc to że masz wyższe wykształcenie od partnera za parę lat będzie po prostu standardem.
Chodzi o to że nie ważne ile ważne aby zarabiał od Ciebie więcej ? Czy może jest jakiś minimalny poziom co Cie zadowoli nawet jak Ty przyniesiesz więcej to będziesz czuła że on jest tym alfa ?
Nie masz żadnej pewności, że kiedyś to Ty będziesz zarabiać więcej niż on. Możesz mieć super wykształcenie, ale nie być zaradna i papierek nie da Ci wysokiej pensji. A on może będzie się doszkalał, a może otworzy własny biznes i zostanie milionerem?
Nie masz żadnej pewności, że kiedyś to Ty będziesz zarabiać więcej niż on. Możesz mieć super wykształcenie, ale nie być zaradna i papierek nie da Ci wysokiej pensji. A on może będzie się doszkalał, a może otworzy własny biznes i zostanie milionerem?
Wtedy jak ktoś tu wspomniał, to w łóżku będzie coś nie tak. I trzeba będzie szukać kochanka. Autorka to dobry materiał na nieszczęśliwego człowieka, bo zamiast liczyć na siebie, ogląda się za supermenem.
Jeżeli nie jesteś trollem to współczuję partnerowi. Może podziel się z nim swoimi wątpliwościami - może Twój problem rozwiąże się sam, bo pan da sobie spokój.
Moim zdaniem Twój poziom materializmu i to dziwnie pojmowanego dyskwalifikuje Cię do zdrowego związku.
Hej. Mam do Was pytanie. Od pewnego czasu jestem z facetem, jest fajny, zaradny, w miare inteligentny, dosc przystojny. Zaczynam powoli o Nim myslec na powaznie. Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej. I tu sie pojawia problem. Nie wiem czy mi to odpowiada, bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku. Zastanawiam sie czy przesadzam, czy jestem moze jakas straszna materialistka albo boje sie powtorzyc bledy mojej matki, albo po prostu racjonalnie planuje przyszlosc. Co o tym myslicie? Czy waszym zdaniem facet powinien zarabiac wiecej bo gdy tak nie jest rodza sie konflikty? No i ile dla was to sa dobre zarobki u mezczyzny? Proszę o poradę.
myślę, że jeśli nie zarabia trzy razy więcej od Ciebie to kiepski materiał na męża
A ja rozumiem o co chodzi autorce. Przecież tyle mówi się o tym, że to meżczyzna ma być głową domu i że to na jego barkach spoczywa ciężar zapewniania godziwych warunków życia swojej rodzinie, że po tym jak zyje rodzina poznaje się czy facet jest obrotny, zaradny, czy też jest to nieudacznik i leser. Autorka wyraźnie pisze o tzw samcu alfa, czyli typie mężczyzny tak powszechnie uznawanym przez zdecydowaną wiekszość kobiet.
Tak więc jej chodzi o to, żeby być z facetem, który spełniałby wszystkie warunki ku temu, by ona mogła poważać go i uznawać za autorytet. Przecież to normalne myślenie, ja nie widzę w tym żadnego wyrachowania ani cwaniactwa.
A ja rozumiem o co chodzi autorce. Przecież tyle mówi się o tym, że to meżczyzna ma być głową domu i że to na jego barkach spoczywa ciężar zapewniania godziwych warunków życia swojej rodzinie, że po tym jak zyje rodzina poznaje się czy facet jest obrotny, zaradny, czy też jest to nieudacznik i leser. Autorka wyraźnie pisze o tzw samcu alfa, czyli typie mężczyzny tak powszechnie uznawanym przez zdecydowaną wiekszość kobiet.
Tak więc jej chodzi o to, żeby być z facetem, który spełniałby wszystkie warunki ku temu, by ona mogła poważać go i uznawać za autorytet. Przecież to normalne myślenie, ja nie widzę w tym żadnego wyrachowania ani cwaniactwa.
Z samca beta nie zrobi samca alfa, pozostaje zmiana samca jesli alfa jej sie marzy.
19 2019-02-26 15:08:00 Ostatnio edytowany przez adiafora (2019-02-26 15:08:51)
A ja rozumiem o co chodzi autorce. Przecież tyle mówi się o tym, że to meżczyzna ma być głową domu i że to na jego barkach spoczywa ciężar zapewniania godziwych warunków życia swojej rodzinie, że po tym jak zyje rodzina poznaje się czy facet jest obrotny, zaradny, czy też jest to nieudacznik i leser. Autorka wyraźnie pisze o tzw samcu alfa, czyli typie mężczyzny tak powszechnie uznawanym przez zdecydowaną wiekszość kobiet.
Tak więc jej chodzi o to, żeby być z facetem, który spełniałby wszystkie warunki ku temu, by ona mogła poważać go i uznawać za autorytet. Przecież to normalne myślenie, ja nie widzę w tym żadnego wyrachowania ani cwaniactwa.
oczywiście, że nie. Każdy ma prawo mieć jakieś oczekiwania odnośnie związku.
Są takie kobiety, co chcą mieć samców alfa, są tacy mężczyźni, co chcą mieć w domu tradycyjny podział ról... choć wiele osob się oburzy, że to szowinizm.... Są kobiety, które dobrze się czują w roli kury domowej. Grunt dobrać się tak, aby wszyscy byli zadowoleni.
Też mnie nie dziwią takie wątpliwości, szczególnie jak myśli kobieta o dziecku a nie daj boże dzieciach a 60 czy 80% pensji to nie jest rozpieszczanie raczej i jak mąż zarabia słabo to komfort życia spadnie. No chyba że jak już jesteśmy za równouprawnieniem to urodzić może jej facet
Może aż tak drastycznie i prosto bym nie podchodziła do tematu że musi więcej zarabiać i koniec ale warto przemyśleć jakie życie czeka cie u jego boku i czy jesteś na to gotowa.
21 2019-02-26 15:11:52 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-02-26 15:13:06)
A skąd ta pewność, że on nie będzie zarabiać więcej od Autorki?
Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej.
Na razie to Autorka niewiele zarabia, a już się martwi
A skąd ta pewność, że on nie będzie zarabiać więcej od Autorki?
stelara napisał/a:Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej.
Na razie to Autorka niewiele zarabia, a już się martwi
Wróży z kryształowej kuli albo wyciąga wnioski z tego co widzi Ile już było kobiet które z żaby chciały zrobić księcia z bajki a potem jedyne co otrzymały na forum to komentarze pt widziały gały co brały
Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Zgoda, ale nic Autorka o tym braku potencjału nie napisała. Za to, że facet jest zaradny i dość dobrze zarabia. To w takim razie co uważamy za potencjał w tym temacie?
A o sobie Autorka pisze jedynie, że jest lepiej od niego wykształcona i za parę lat to ona będzie ho, ho A więc pytam - a skąd ta pewność?
Jesli ten watek to tak naprawde a nie prowokacja to mysle, że to nie jest problem, że bedzie zarabial mniej. Mi sie wydaje , że problem polega na tym, że nie zaslugujesz aby z kimkolwiek być
krolowachlodu87 napisał/a:Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Zgoda, ale nic Autorka o tym braku potencjału nie napisała. Za to, że facet jest zaradny i dość dobrze zarabia. To w takim razie co uważamy za potencjał w tym temacie?
A o sobie Autorka pisze jedynie, że jest lepiej od niego wykształcona i za parę lat to ona będzie ho, hoA więc pytam - a skąd ta pewność?
To ja mam więcej wiary w ludzi i zakładam że miała jakieś logiczne podstawy do swoich przemyśleń i nie pisze tego jako totalną abstrakcję która jej się kiedyś przyśniła:D
Też mi się wydawało jak byłam młoda że dobrze zarabiam jako instruktor bo dla studenta 40 zł za godzinę pracy to były miliony monet Teraz jak sobie o tym przypomnę to straszna bieda:D
A może najpierw po prostu warto porozmawiać na ten temat z partnerem?
27 2019-02-26 17:30:49 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2019-02-26 17:36:05)
Przeraza mnie kalkulacja z jaka niektore osoby podchodza do zwiazku. Ja nie mowie zeby brnac na slepo w relacje z bezrobotnym bez wyksztalcenia ale glosy niektorych i postawa samej autorki sa dla mnie nie do przyjecia. Samiec alfa, wysokie zarobki bezpieczenstwo prawo do wymagan. Ok, ale nie nazywajmy tego zwiazkiem tylko transakcja biznesowa w ktorej jest sie partnerem dopoki biznes sie oplaca i nie wchodzi sie w nia jesli nie ma gwarancji oczekiwanej stopy zwrotu. Od razu proponuje zawrzec to wszystko na pismie z uwzglednieniem odpowiednich warunkow. Przeciez nigdy nie wiadomo czy nawet samiec alfa prezes banku nie zachoruje ciezko, lub nie bedzie mial wypadku co w konsekwencji przekresli jego kariere, wysokie zarobki albo wrecz jakakolwiek mozliwosc zarobkowania. Z samca alfa zmieni sie w slabego facecika, ktorego trzeba bedzie na dodatek utrzymywac. Tak, warto wziac pod uwage to "zagrozenie" bo skoro juz dzis sen z powiek spedzaja prognozowane zarobki "ukochanego" to warto sie zabezpieczyc rowniez na inne ewentualnosci.
EDIT:nalezaloby sie jednak liczyc i z tym ze wymogi moga isc w druga strone. Wkoncu facet tez ma prawo do wymagan i moze oczekiwac Dżagi z wymiarami modelki ktora bron Boze nie przytuje, nie zbrzydnie. Spore prawodopobienstwo jest ze jednak tak sie stanie chociazby przez ciaze. I co wtedy? Moze wiec lepiej za wszasu pomyslec juz o mlodszej kochance?
A o sobie Autorka pisze jedynie, że jest lepiej od niego wykształcona i za parę lat to ona będzie ho, ho
A więc pytam - a skąd ta pewność?
racja, dobre pytanie, może chodzi o wykształcenie albo standardową ścieżkę kariery w jakiejś branży:) chociaż jak sobie przypomnę jakie założenia miałem w wieku 19 lat co do własnej kariery w wieku 25 - rzeczywistość wygląda mniej optymistycznie:)
santapietruszka napisał/a:krolowachlodu87 napisał/a:Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Zgoda, ale nic Autorka o tym braku potencjału nie napisała. Za to, że facet jest zaradny i dość dobrze zarabia. To w takim razie co uważamy za potencjał w tym temacie?
A o sobie Autorka pisze jedynie, że jest lepiej od niego wykształcona i za parę lat to ona będzie ho, hoA więc pytam - a skąd ta pewność?
To ja mam więcej wiary w ludzi i zakładam że miała jakieś logiczne podstawy do swoich przemyśleń i nie pisze tego jako totalną abstrakcję która jej się kiedyś przyśniła:D
Też mi się wydawało jak byłam młoda że dobrze zarabiam jako instruktor bo dla studenta 40 zł za godzinę pracy to były miliony monet
Teraz jak sobie o tym przypomnę to straszna bieda:D
Według Ciebie 40 PLN na godzinę to mało? Skąd się urwało takie coś?
Przeraza mnie kalkulacja z jaka niektore osoby podchodza do zwiazku. Ja nie mowie zeby brnac na slepo w relacje z bezrobotnym bez wyksztalcenia ale glosy niektorych i postawa samej autorki sa dla mnie nie do przyjecia. Samiec alfa, wysokie zarobki bezpieczenstwo prawo do wymagan. Ok, ale nie nazywajmy tego zwiazkiem tylko transakcja biznesowa w ktorej jest sie partnerem dopoki biznes sie oplaca i nie wchodzi sie w nia jesli nie ma gwarancji oczekiwanej stopy zwrotu. Od razu proponuje zawrzec to wszystko na pismie z uwzglednieniem odpowiednich warunkow. Przeciez nigdy nie wiadomo czy nawet samiec alfa prezes banku nie zachoruje ciezko, lub nie bedzie mial wypadku co w konsekwencji przekresli jego kariere, wysokie zarobki albo wrecz jakakolwiek mozliwosc zarobkowania. Z samca alfa zmieni sie w slabego facecika, ktorego trzeba bedzie na dodatek utrzymywac. Tak, warto wziac pod uwage to "zagrozenie" bo skoro juz dzis sen z powiek spedzaja prognozowane zarobki "ukochanego" to warto sie zabezpieczyc rowniez na inne ewentualnosci.
EDIT:nalezaloby sie jednak liczyc i z tym ze wymogi moga isc w druga strone. Wkoncu facet tez ma prawo do wymagan i moze oczekiwac Dżagi z wymiarami modelki ktora bron Boze nie przytuje, nie zbrzydnie. Spore prawodopobienstwo jest ze jednak tak sie stanie chociazby przez ciaze. I co wtedy? Moze wiec lepiej za wszasu pomyslec juz o mlodszej kochance?
Wszystko to święta prawda, ale ja w dalszym ciągu nie widzę wyrachowania ani cwaniactwa autorki. Ona po prostu zastanawia się jak mogłoby ułożyć jej się z facetem, który (ona tak zakłada) będzie zarabiał znacznie mniej od niej. Szczerze mówiąc też bym się nad czymś takim zastanawiała, bo niestety w życiu bywa różnie, a na tle finansowym ludzie potrafią naprawdę się żreć i najlepsze związki mogą się zepsuć przez kasę.
Pewnie że życie pisze różne scenariusze i nagle może okazać się, że autorka rozchoruje się i wszystkie plany nagle jej się posypią i wtedy lepiej byłoby związać się z kimś biedniejszym, ale za to sprawdzonym przyjacielem.
Może być tak, że ona zwiąże się z dobrze zarabiającym facetem, a za ileś tam lat on wymieni ja na nowszy model, bo jako nadziany będzie miał branie i co wtedy z autorką? No wtedy będzie mogła lepiej takiego oskubać. A z biedaka co wyciśnie?
Mnie podoba się myślenie autorki, chociaż widać, że to osoba bardzo młoda i brakuje jej doświadczenia życiowego, jednak i tak jest ona mądrzejsza od tych kobiet, które na nic nie patrzą, byle tylko były portki.
31 2019-02-26 19:52:35 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-02-26 19:54:30)
Prowokacja jak nic. Zapewne któryś ze zbanowanych wcześniej panów o poglądach "kobiety lecą na kasę albo na bad boyów"
Jak widać m.in po tym temacie i kllku postach w nim nie zawsze jest to dalekie od prawdy.
Problem jest taki, że wiele Pań uważa siebie za wyzwolone, równe mężczyznom, nie chcą pełnić klasycznych ról i dawno porzuciły cechy, które w dawnych kobietach ceniono. I nie byłoby w tym w może żadnej wielkiej krzywdy dla nikogo, gdyby nie problem, że jednocześnie nie pozwalają mężczyznom na to samo i mają wymagania jak sprzed lat. Kiedy trzeba będzie wyzwolona, a kiedy ma z tego korzyść powie, że ona jest tradycjonalistką. Ano o poziomie IQ generalnie nie świadczy to najlepiej. Mamy tu także typowo przedmiotowe traktowanie drugiej osoby.
A moze po prostu wysoko (za wysoko?) sie cenie bo chcialam miec mezczyzne zarabiajacego wiecej ode mnie co posrednio swiadczy o jego zaradnosci zyciowej.
No wyceniasz się w złotówkach, także nieźle.
A jesli kobieta zarabia wiecej to jak z gospodarstwem domowym, opieka nad dziecmi itp- przejmuje facet? Nie chce tego i nie podoba mi sie niestety taki schemat rodziny
To zarabiaj mniej, jaki problem? Wtedy będzie ok?
bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku.
Jezu jak to głupio brzmi . Po pierwsze obrzydliwe jest to durne kategoryzowanie mężczyzn na jakieś alfy i inne szity. Po drugie jakie bezpieczeństwo? Koleś zacznie zarabiać 5zł więcej od ciebie i poczujesz się bezpieczna?
Przecież tyle mówi się o tym, że to meżczyzna ma być głową domu i że to na jego barkach spoczywa ciężar zapewniania godziwych warunków życia swojej rodzinie, że po tym jak zyje rodzina poznaje się czy facet jest obrotny, zaradny, czy też jest to nieudacznik i leser. Autorka wyraźnie pisze o tzw samcu alfa, czyli typie mężczyzny tak powszechnie uznawanym przez zdecydowaną wiekszość kobiet.
A ja myślałem, że ciągle się mówi o tym, że laski nie lecą na kasę i chcą równouprawnienia.
Przecież to normalne myślenie, ja nie widzę w tym żadnego wyrachowania ani cwaniactwa.
Nie, to jest właśnie czyste wyrachowanie i przedmiotowe traktowanie drugiej osoby.
Są takie kobiety, co chcą mieć samców alfa, są tacy mężczyźni, co chcą mieć w domu tradycyjny podział ról... choć wiele osob się oburzy, że to szowinizm
Szowinizm gdy mężczyzna o tym wspomni, ale już w porządku gdy kobieta ;p.
Może aż tak drastycznie i prosto bym nie podchodziła do tematu że musi więcej zarabiać i koniec ale warto przemyśleć jakie życie czeka cie u jego boku i czy jesteś na to gotowa.
Raczej wątpliwe by ona zatrzymała przy sobie fajnego i jeszcze dzianego kolesia, bo raczej nieciekawy z niej typ. Taki koleś też może przebierać i zapewne nie będzie się wahał by to zrobić.
Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Rozumiem zatem, że notoryczne wyrzucanie kobiet na śmietnik jest ok, bo przecież kiedyś się taka zestarzeje i zbrzydnie, a to brak potencjału...
Wszystko to święta prawda, ale ja w dalszym ciągu nie widzę wyrachowania ani cwaniactwa autorki. Ona po prostu zastanawia się jak mogłoby ułożyć jej się z facetem, który (ona tak zakłada) będzie zarabiał znacznie mniej od niej. Szczerze mówiąc też bym się nad czymś takim zastanawiała, bo niestety w życiu bywa różnie, a na tle finansowym ludzie potrafią naprawdę się żreć i najlepsze związki mogą się zepsuć przez kasę.
Zazwyczaj w parze ludzi jest tak, że któreś zarabia więcej. I co, wtedy powinniśmy dać kopa tej drugiej osobie, bo jak to będzie? Chcesz mieć kasę, to sobie zarób, to chyba proste.
Mnie podoba się myślenie autorki, chociaż widać, że to osoba bardzo młoda i brakuje jej doświadczenia życiowego, jednak i tak jest ona mądrzejsza od tych kobiet, które na nic nie patrzą, byle tylko były portki.
No mega podejście, istna hipokryzja. Ty ulle z jakiegoś powodu bardzo często widzisz takie rzeczy, których po prostu nie ma i nawet ewidentnie przegrane sprawy - gdzie oczywiście nawaliła jakaś dziunia - są dla Ciebie w porządku i na pewno żadnego problemu nie ma. Niby fajnie, że masz swój indywidualny tok myślenia, ale nie popadajmy w niemal absurdalne skrajności.
Burzowy, ja mam po prostu swoje zdanie i najczęściej jest tak, że w ogóle nie czytam komentarzy innych osób albo czytam je wybiórczo, bo po pierwsze nie za bardzo obchodzą mnie inne opinie, a po drugie nie chce ulegać ogólnemu trendowi, jaki pojawia się w danym temacie, czyli jedziemy wszyscy po autorce/autorze albo wszyscy głaszczemy po główce.
Ja funkcjonuje w ten sposób, że czytam sobie pierwszy post autora i albo dana sprawa mnie zainteresuje, albo nie.
Jeśli jakiś temat mnie zainteresuje, to pisze komentarz albo zatrzymuje się w danym wątku nawet na dłużej.
Zdarzyło się kilka razy, że trafiłam niczym kulą w płot, ale potrafiłam też przeprosić i przyznać się do błędu. Korona z głowy mi nie spadła.
Oczywiście, że staram się dostrzegać więcej, czyli czytać między wierszami. To wydaje mi się czymś dobrym dla autora, bo pozwala rzucić nowe światło na dany problem.
Jeśli w jakiejś nic niewartej dziuni widzę coś dobrego, to wolę wyeksponować pozytywy zamiast jechać po kimś, bo inni to robią.
Hej. Mam do Was pytanie. Od pewnego czasu jestem z facetem, jest fajny, zaradny, w miare inteligentny, dosc przystojny. Zaczynam powoli o Nim myslec na powaznie. Zarabia dosc dobrze ale ma gorsze wyksztalcenie niz ja i wiem ze za kilka lat to ja bede zarabiac od niego wiecej. I tu sie pojawia problem. Nie wiem czy mi to odpowiada, bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku. Zastanawiam sie czy przesadzam, czy jestem moze jakas straszna materialistka albo boje sie powtorzyc bledy mojej matki, albo po prostu racjonalnie planuje przyszlosc. Co o tym myslicie? Czy waszym zdaniem facet powinien zarabiac wiecej bo gdy tak nie jest rodza sie konflikty? No i ile dla was to sa dobre zarobki u mezczyzny? Proszę o poradę.
Więc w czym problem. Nie napisałaś o uczuciu, kochasz go czy co?
Więc w czym problem. Nie napisałaś o uczuciu, kochasz go czy co?
No wlasnie dobre pytanie i sama czekalam czy sobie jego nie zadac. Bo dlaczego Go tak wyceniam i rozkladam jego osobę na czynniki pierwsze i znajduje wady... moze ja go po prostu nie kocham... Zdawalo mi sie ze tak, super sie dogadujemy, pasujemy do siebie, mamy podobne poczucie humoru i taki sam styl zycia i priorytety. Ale jakos jak mialam poprzedniego faceta ktory owszem byl po dobrych studiach ale raczej nie mial szans ma dobre zarobki to nic nie rozkminialam, wszystko mi pdowalo i bylam zakochana na zaboj. Albo po prostu to byl taki mlodzienczy zwiazek wtedy a tego faceta biore na powaznie. Juz sama nie wiem
rossanka napisał/a:Więc w czym problem. Nie napisałaś o uczuciu, kochasz go czy co?
No wlasnie dobre pytanie i sama czekalam czy sobie jego nie zadac. Bo dlaczego Go tak wyceniam i rozkladam jego osobę na czynniki pierwsze i znajduje wady... moze ja go po prostu nie kocham... Zdawalo mi sie ze tak, super sie dogadujemy, pasujemy do siebie, mamy podobne poczucie humoru i taki sam styl zycia i priorytety. Ale jakos jak mialam poprzedniego faceta ktory owszem byl po dobrych studiach ale raczej nie mial szans ma dobre zarobki to nic nie rozkminialam, wszystko mi pdowalo i bylam zakochana na zaboj. Albo po prostu to byl taki mlodzienczy zwiazek wtedy a tego faceta biore na powaznie. Juz sama nie wiem
A wyobrażasz go sobie jako swojego męża, z którym mieszkasz 24/24 i od tąd zero poszukiwań innego faceta? Inni faceci nie istnieją?
No i jest jeszcze inna sprawa. Moja mama od kilku dobrych lat bardzo duzo pracuje u bardzo ciezko kiedy moj ojciec „udaje” ze prowadzi swoja firme, nie zarabiajac na nien ani grosza. Oczywiscie wszystko oplaca moja mama pracujac non-stop. Nie chce po prostu skonczyc jak moja matka i moze az tak silnie sie tego wypieram ze zaczynam podchodzic do zwiazkow glownie przez pryzmat materialny/zarobkowy... Juz sama nie wiem a zegar biologiczny tyka
No i jest jeszcze inna sprawa. Moja mama od kilku dobrych lat bardzo duzo pracuje u bardzo ciezko kiedy moj ojciec „udaje” ze prowadzi swoja firme, nie zarabiajac na nien ani grosza. Oczywiscie wszystko oplaca moja mama pracujac non-stop. Nie chce po prostu skonczyc jak moja matka i moze az tak silnie sie tego wypieram ze zaczynam podchodzic do zwiazkow glownie przez pryzmat materialny/zarobkowy... Juz sama nie wiem a zegar biologiczny tyka
Nie jesteś swoją matką. Pytałam, czy wyobrażasz sobie tego mężczyznę jako swojego męża, z którym mieszkasz i dzień w dzień jesteś już tylko z nim. Innych nie ma.
A wyobrażasz go sobie jako swojego męża, z którym mieszkasz 24/24 i od tąd zero poszukiwań innego faceta? Inni faceci nie istnieją?
Wyobrazam. Mysle ze wiekszosc kobiet ma troche podejscie takie jak ja do tych spraw ale siedza ciicho i sie nie przyznaja bo przeciez „uczucie i poczucie humoru najwazniejsze”
rossanka napisał/a:A wyobrażasz go sobie jako swojego męża, z którym mieszkasz 24/24 i od tąd zero poszukiwań innego faceta? Inni faceci nie istnieją?
Wyobrazam. Mysle ze wiekszosc kobiet ma troche podejscie takie jak ja do tych spraw ale siedza ciicho i sie nie przyznaja bo przeciez „uczucie i poczucie humoru najwazniejsze”
No to w czym problem?
Jeśłi chodzi o pieniądze - jakbyś napisała np, ze mężczyzna ten zarabia po 20 latach pracy niezmiennie najniższą krajową, albo jest długotrwale bezrobotny, bo żadna praca mu nie pasuje, albo jest leniwy i wystarczają mu pieniądze jakie ma od matki/brata, albo, że nie kwapi się do żadnej pracy ani nauki etc - to by było co innego.
Piszesz, że jest zaradny, pracowity. To są dobre cechy. A co będzie za X lat tego nie wiesz. Żebyś się nie zdziwiła, bo różnie bywa.
40 2019-02-26 22:05:51 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-02-26 22:07:33)
Oj, prawda to, prawda, w życiu bywa roznie.
Jeśli wyobrażasz go sobie po wspólnym dachem 24 godziny na dobę, to już jest nieźle.
Opowiem ci coś z życia na przykładzie dwóch moich byłych uczniów. Jeden przez całą podstawówkę i później był w klasie zawsze jednym z najsłabszych uczniów, a szczególnie z matematyki, ale to bez znaczenia, bo ze wszystkimi przedmiotami miał problemy. Uchodził w szkole za takiego tumana, że naprawdę nikt nie dałby za niego nawet złamanego grosza.
Drugi uczeń był klasowym orłem, nie kujonem, chociaż częściowo trochę i tak, ale generalnie był to chłopak naprawdę bardzo bystry, świetne oceny, same pochwały, dyplomy itd, jego przyszłość zapowiadała się niesamowicie.
I wyobraź sobie, że po wielu latach przez kompletny przypadek ( od lat nie mieszkam w tamtym regionie Polski) dowiedziałam się, że ten klasowy nieuk i tuman dorobił się wielkiej kasy, że zaczął od zwykłego warsztatu samochodowego, rozwijał swoją działalność i osiągnął niebywały sukces, dziś leży na pieniądzach i nawet potrafi je policzyć, chociaż w szkole nie był stanie nauczyć się tabliczki mnożenia, o czy zresztą ja piszę, on miał nawet problem z prostym dodawaniem.
Natomiast ten drugi, ten tak wspaniale się zapowiadający skończył jako sprzedawca w sklepie sportowym, nie założył rodziny i do tej pory mieszka z rodzicami, a ściślej mówiąc z matką, bo jego ojciec już nie żyje.
To takie dwa przykłady na to, jak życie potrafi zaskakiwać.
Szok.Jestem z mężem kilkanaście lat.Najpierw to ja pracowałam w związku,potem dopiero on.I powiem Ci jedno autorko.W tej chwili mój mąż zarabia 4 razy więcej niż ja,mimo,że ma niższe wykształcenie.Więc na pewno nie ma na to reguły.A dziś myślę,że wygrałam na loterii.Mąż mnie rozpieszcza.Dla mnie liczyła się miłość.Wiadomo kasa jest potrzebna,ale każdy wie ile jej potrzebuje do szczęścia
Ale o jakich pieniądzach w ogóle mówimy? On zarabia 3000, a ty będziesz informatykiem i będziesz miała 10000?
jjbp napisał/a:Prowokacja jak nic. Zapewne któryś ze zbanowanych wcześniej panów o poglądach "kobiety lecą na kasę albo na bad boyów"
Jak widać m.in po tym temacie i kllku postach w nim nie zawsze jest to dalekie od prawdy.
Problem jest taki, że wiele Pań uważa siebie za wyzwolone, równe mężczyznom, nie chcą pełnić klasycznych ról i dawno porzuciły cechy, które w dawnych kobietach ceniono. I nie byłoby w tym w może żadnej wielkiej krzywdy dla nikogo, gdyby nie problem, że jednocześnie nie pozwalają mężczyznom na to samo i mają wymagania jak sprzed lat. Kiedy trzeba będzie wyzwolona, a kiedy ma z tego korzyść powie, że ona jest tradycjonalistką. Ano o poziomie IQ generalnie nie świadczy to najlepiej. Mamy tu także typowo przedmiotowe traktowanie drugiej osoby.
stelara napisał/a:A moze po prostu wysoko (za wysoko?) sie cenie bo chcialam miec mezczyzne zarabiajacego wiecej ode mnie co posrednio swiadczy o jego zaradnosci zyciowej.
No wyceniasz się w złotówkach, także nieźle.
stelara napisał/a:A jesli kobieta zarabia wiecej to jak z gospodarstwem domowym, opieka nad dziecmi itp- przejmuje facet? Nie chce tego i nie podoba mi sie niestety taki schemat rodziny
To zarabiaj mniej, jaki problem? Wtedy będzie ok?
bo nie bedzie mi dawal taka sytuacja poczucia bezpieczenstwa ani odczucia ze to on jest mezczyzna/samcem alfa w tym zwiazku.
Jezu jak to głupio brzmi
. Po pierwsze obrzydliwe jest to durne kategoryzowanie mężczyzn na jakieś alfy i inne szity. Po drugie jakie bezpieczeństwo? Koleś zacznie zarabiać 5zł więcej od ciebie i poczujesz się bezpieczna?
ulle napisał/a:Przecież tyle mówi się o tym, że to meżczyzna ma być głową domu i że to na jego barkach spoczywa ciężar zapewniania godziwych warunków życia swojej rodzinie, że po tym jak zyje rodzina poznaje się czy facet jest obrotny, zaradny, czy też jest to nieudacznik i leser. Autorka wyraźnie pisze o tzw samcu alfa, czyli typie mężczyzny tak powszechnie uznawanym przez zdecydowaną wiekszość kobiet.
A ja myślałem, że ciągle się mówi o tym, że laski nie lecą na kasę i chcą równouprawnienia.
Przecież to normalne myślenie, ja nie widzę w tym żadnego wyrachowania ani cwaniactwa.
Nie, to jest właśnie czyste wyrachowanie i przedmiotowe traktowanie drugiej osoby.
adiaphora napisał/a:Są takie kobiety, co chcą mieć samców alfa, są tacy mężczyźni, co chcą mieć w domu tradycyjny podział ról... choć wiele osob się oburzy, że to szowinizm
Szowinizm gdy mężczyzna o tym wspomni, ale już w porządku gdy kobieta ;p.
krolowachlodu87 napisał/a:Może aż tak drastycznie i prosto bym nie podchodziła do tematu że musi więcej zarabiać i koniec ale warto przemyśleć jakie życie czeka cie u jego boku i czy jesteś na to gotowa.
Raczej wątpliwe by ona zatrzymała przy sobie fajnego i jeszcze dzianego kolesia, bo raczej nieciekawy z niej typ. Taki koleś też może przebierać i zapewne nie będzie się wahał by to zrobić.
Jak już widzi że brakuje potencjału to dobrze że patrzy w przyszłość.
Rozumiem zatem, że notoryczne wyrzucanie kobiet na śmietnik jest ok, bo przecież kiedyś się taka zestarzeje i zbrzydnie, a to brak potencjału...
ulle napisał/a:Wszystko to święta prawda, ale ja w dalszym ciągu nie widzę wyrachowania ani cwaniactwa autorki. Ona po prostu zastanawia się jak mogłoby ułożyć jej się z facetem, który (ona tak zakłada) będzie zarabiał znacznie mniej od niej. Szczerze mówiąc też bym się nad czymś takim zastanawiała, bo niestety w życiu bywa różnie, a na tle finansowym ludzie potrafią naprawdę się żreć i najlepsze związki mogą się zepsuć przez kasę.
Zazwyczaj w parze ludzi jest tak, że któreś zarabia więcej. I co, wtedy powinniśmy dać kopa tej drugiej osobie, bo jak to będzie? Chcesz mieć kasę, to sobie zarób, to chyba proste.
Mnie podoba się myślenie autorki, chociaż widać, że to osoba bardzo młoda i brakuje jej doświadczenia życiowego, jednak i tak jest ona mądrzejsza od tych kobiet, które na nic nie patrzą, byle tylko były portki.
No mega podejście, istna hipokryzja. Ty ulle z jakiegoś powodu bardzo często widzisz takie rzeczy, których po prostu nie ma i nawet ewidentnie przegrane sprawy - gdzie oczywiście nawaliła jakaś dziunia - są dla Ciebie w porządku i na pewno żadnego problemu nie ma. Niby fajnie, że masz swój indywidualny tok myślenia, ale nie popadajmy w niemal absurdalne skrajności.
Jak będzie równouprawnienie to pogadamy ale obecnie nie ma. Nadal większość facetów zarówno w Polsce jak i w całej UE zajmuje kierownicze stanowiska, a wyżej jest tylko gorzej. Nadal na tym samym stanowisku to kobieta zarabia mniej. Prywatnie znam wielu mężczyzn którzy mają własne działalności i mają przypadki że pracuje u nich małżeństwo na tym samym stanowisku i facet ma większą pensję. A Polska jest jednym z bardziej przyjaznych krajów w EU jeśli chodzi o sytuację kobiet na rynku pracy - gdzie indziej bywa dużo gorzej.
Równouprawnienie to jedno a fizjologia i rynek pracy to inna sprawa więc ja autorkę rozumiem w 100% oraz inne zimne s. kalkulujące co się opłaca. Bo jak zasuwam w korpo od poniedziałku do piątku a w soboty i niedziele dorabiam jako instruktor żeby jakoś utrzymać mieszkanie i samochód o dobrym standardzie i nagle przyjdzie mój partner mający 3tys na ręke z informacją kochanie zróbmy sobie dziecko co zmniejszy moją pensję do 80%, zero premii, zero możliwości innego zarobku.... Jak chcesz to wykonać nie kalkulując??? Fajnie się pisze że jak chcesz pieniądze to zarób - ale życie to nie tylko praca, niektórzy jeszcze myślą o rodzinie co niestety udupia kobietę w karierze zawodowej.
Też racja..
A kto powiedział, że jak masz lepsze wykształcenie to od razu musisz więcej zarabiać? Prócz wykształcenia liczą się też inne cechy, a sam papierek jeszcze o niczym nie świadczy. Dążenie do celu, kreatywność, inteligencja, odwaga? Mogłabym wymieniać dużo więcej. Ile to znam przypadków gdzie po tych samych studiach jedni znajomi pracują na kasie w Lidlu, a inni mają bardzo dobre posady. Bez wykształcenia też można zarabiać bardzo dużo.
Problem prawdziwy pojawi się gdy zaczniesz traktować z góry partnera bo brak mu wykształcenia, gdy poczujesz że brak Wam tematów do rozmowy i będziesz się wywyzszac jako ta bardziej inteligentna, lepsza...
Dziwna teoria. Naprawdę można mieć wyższe wykształcenie i przekładać mrożonki w super markecie gdy nie idą za tym inne cechy.
46 2019-02-27 11:39:15 Ostatnio edytowany przez adiafora (2019-02-27 11:40:36)
rossanka napisał/a:Więc w czym problem. Nie napisałaś o uczuciu, kochasz go czy co?
No wlasnie dobre pytanie i sama czekalam czy sobie jego nie zadac. Bo dlaczego Go tak wyceniam i rozkladam jego osobę na czynniki pierwsze i znajduje wady... moze ja go po prostu nie kocham... Zdawalo mi sie ze tak, super sie dogadujemy, pasujemy do siebie, mamy podobne poczucie humoru i taki sam styl zycia i priorytety. Ale jakos jak mialam poprzedniego faceta ktory owszem byl po dobrych studiach ale raczej nie mial szans ma dobre zarobki to nic nie rozkminialam, wszystko mi pdowalo i bylam zakochana na zaboj. Albo po prostu to byl taki mlodzienczy zwiazek wtedy a tego faceta biore na powaznie. Juz sama nie wiem
być może jest Ci z nim dobrze, ale go nie kochasz. Poza tym młodzieńcze miłości rządzą się innymi prawami. Człowiek wtedy zazwyczaj żyję chwilą i nie myśli o przyszłości. Liczy się miłość a nie to, czy będzie co do garnka wlozyc. Z czasem, gdy się trochę okrzepnie to myśli się perspektywicznie i "jakoś to będzie" nie wystarcza. Człowiek ma już jakieś mniej lub bardziej konkretne wyobrażenia co do tego jak ma wyglądać jego zycie. Stąd te różne kalkulacje...
Jeśli nie wiesz, czy go kochasz to raczej nie kochasz. Już pomijając pieniądze, zastanów się, czy chcesz żyć z kimś, kto jest tylko świetnym kolegą. Na dłuższą metę szczęścia Ci to nie przyniesie. Choć są związki oparte tylko na przyjaźni i funkcjonują. Ale to kwestia priorytetów. No i nie zawsze każdy ma szansę spotkać kogoś, kogo pokocha. Czy z tego powodu ludzie mają żyć samotnie? Nie.
Bez dywagowania czy to troll czy nie, odpowiem zakładając że nie.
Jeżeli szukasz samca alfa, do tego super zarabiającego to celujesz przynajmniej w top20%. Pytanie, czy sama jesteś na tyle atrakcyjna by przygruchać sobie takiego faceta? Bo może masz to na co "zasługujesz" i chcesz więcej. Zostawisz tego kolesia i zostaniesz sama.
Podobno ten Twój facet spoko zarabia no to w czym problem? Może nie ma Twojego wykształcenia, ale to nie znaczy że nie jest zaradny. Bo jak widać póki co to radzi sobie całkiem dobrze. A to, że masz wyższe wykształcenie nie jest ani żadnym pewnikiem zarobków, ani tego że jesteś zaradna i odnajdziesz się na rynku pracy. A także nie jest czymś, co zwiększa Twoją atrakcyjność w oczach mężczyzn.
Predzej top 2%. Jesli dobry zarobek to gorne 10%, wykluczymy nieatrakcyjnych fizycznie (niski wzrost, łysinka, nadwaga) oraz wykluczymy narcyzów, borderowców, skąpców (wysokie zarobki często idą w parze z nadmierną oszczędnoscią), wykluczymy homo (ta mniejszość jest nadproporcjonalnie liczna wsrod dobrze zarabiających) to zostanie góra 2% populacji i pewnie żaden nie jest wolny- wiec trzeba bedzie stoczyc mofderczą walke z młodszymi fit-dziuniami.
49 2019-02-27 14:52:28 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-02-27 14:53:00)
Jak będzie równouprawnienie to pogadamy ale obecnie nie ma. Nadal większość facetów zarówno w Polsce jak i w całej UE zajmuje kierownicze stanowiska, a wyżej jest tylko gorzej
niestety są statystyki, które na to wskazują, liczę że przekaz promujący równe szanse na rynku pracy będzie coraz bardziej docierać do osób decyzyjnych
nagle przyjdzie mój partner mający 3tys na ręke z informacją kochanie zróbmy sobie dziecko co zmniejszy moją pensję do 80%, zero premii, zero możliwości innego zarobku.... Jak chcesz to wykonać nie kalkulując??? Fajnie się pisze że jak chcesz pieniądze to zarób - ale życie to nie tylko praca, niektórzy jeszcze myślą o rodzinie co niestety udupia kobietę w karierze zawodowej.
to też prawda
Moja mama od kilku dobrych lat bardzo duzo pracuje u bardzo ciezko kiedy moj ojciec „udaje” ze prowadzi swoja firme, nie zarabiajac na nien ani grosza. Oczywiscie wszystko oplaca moja mama pracujac non-stop. Nie chce po prostu skonczyc jak moja matka i moze az tak silnie sie tego wypieram ze zaczynam podchodzic do zwiazkow glownie przez pryzmat materialny/zarobkowy... Juz sama nie wiem a zegar biologiczny tyka
można też wziąć pod uwagę, czy ojciec źle radzi sobie tylko w sprawach materialnych ale w innych jest dobrym mężem, czy jednak całościowy wizerunek wypada negatywnie - z podanych informacji nie umiem wywnioskować, czy matka autorki jest szczęśliwa w małżeństwie.
Z ostatnim zdaniem powyższej opinii się zgadzam - jest za mało danych odnośnie relacji rodziców autorki, o ile tutaj w ogóle należałoby szukać źródła problemu. Najlepsza w tej sytuacji byłaby moim zdaniem rozmowa z psychologiem, który pomógłby odnaleźć się autorce w tej sytuacji i uporządkować podstawowe rzeczy w postrzeganiu relacji.
51 2019-02-27 22:49:02 Ostatnio edytowany przez Nya (2019-02-27 22:49:53)
No i jest jeszcze inna sprawa. Moja mama od kilku dobrych lat bardzo duzo pracuje u bardzo ciezko kiedy moj ojciec „udaje” ze prowadzi swoja firme, nie zarabiajac na nien ani grosza. Oczywiscie wszystko oplaca moja mama pracujac non-stop. Nie chce po prostu skonczyc jak moja matka i moze az tak silnie sie tego wypieram ze zaczynam podchodzic do zwiazkow glownie przez pryzmat materialny/zarobkowy... Juz sama nie wiem a zegar biologiczny tyka
No to wyobraź sobie teraz, że taka kobieta, która jest od lat na utrzymaniu swojego męża, nagle zostaje przez niego porzucona...
Totalnie nie rozumiem jak można chcieć być uzależnionym finansowo od kogoś...
Nie życzę Ci tego, ale wcale nie jest powiedziane, że na pewno za te kilka lat będziesz zarabiać więcej. Rynek pracy jest bardzo dynamiczny.
Na miejscu chłopaka nie chciałabym być w takim związku, życie ma to do siebie, że raz jednemu się lepiej powodzi, raz drugiemu, ale sytuacja się może zawsze zmienić.
Może autorka wybiega w przyszłość widząc juz rozpad związku, rozwód i alimenty. Gdyby ona jako kobieta zarabiała wiecej od męża to z alimentów może być figa, a jeszcze mąż o nie może wystąpić - bo obniżyła mu sie stopa życiowa po rozwodzie. Wychodząc za faceta który wiecej zarabia, kobieta jest po "bezpiecznej stronie mocy" - to ona ma wieksze szanse otrzymać alimenty od niego niz on od niej.
Mało kto (procentowo) w tym kraju zarabia choćby te 3000, ludzie wychowują dzieci i dają radę. A wyżej jedna ma problem, bo jak pójdzie na macierzyński to jej dadzą 80% z wysokiej pensji, a mąż ma mniej i co teraz... no tak, dziecku na roczek Bentleya nie kupią, przechlapane.
Mało kto (procentowo) w tym kraju zarabia choćby te 3000, ludzie wychowują dzieci i dają radę. A wyżej jedna ma problem, bo jak pójdzie na macierzyński to jej dadzą 80% z wysokiej pensji, a mąż ma mniej i co teraz... no tak, dziecku na roczek Bentleya nie kupią, przechlapane.
Jak opublikował forsal, rozklad zarobkow (kwoty brutto):
> 7500 zl 8,5%
6500-7500 4%
5500-6500 7,5%
4500-5500 13,5%
Czyli 1/3 zarabia powyzej 3000 netto (4500 brutto) - dane oficjalne, dokładając szarą i czarną strefe - mamy połowe społeczenstwa.
A to ciekawe, moze coś przespalem, ale mam wrażenie, ze dopiero co widzialem jakieś statystyki mówiące o tym, ze w rzeczywistości większość tyra za minimum i niewiele więcej.
57 2019-03-01 00:44:57 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-03-01 00:45:08)
A to ciekawe, moze coś przespalem, ale mam wrażenie, ze dopiero co widzialem jakieś statystyki mówiące o tym, ze w rzeczywistości większość tyra za minimum i niewiele więcej.
A Ty Burzowy za ile tyrasz?
Burzowy, to może zależeć od sposobu liczenia, np. jaka wielkość firm i jaki rodzaj umów jest uwzględniany.
Burzowy, to może zależeć od sposobu liczenia, np. jaka wielkość firm i jaki rodzaj umów jest uwzględniany.
To po pierwsze. A po drugie to zależy, co publikujący chce osiągnąć. Liczby są obiektywne, ale przeważnie da się znaleźć taką interpretację, żeby pasowała do założeń.
Mało kto (procentowo) w tym kraju zarabia choćby te 3000, ludzie wychowują dzieci i dają radę. A wyżej jedna ma problem, bo jak pójdzie na macierzyński to jej dadzą 80% z wysokiej pensji, a mąż ma mniej i co teraz... no tak, dziecku na roczek Bentleya nie kupią, przechlapane.
Nie każdy zadowala się byle jaką pracą, byle jakim mężem i byle jaką pensją.... A tak na poważnie, po co się męczyć z kimś kto ma inne priorytety życiowe? Jeden kocha podróże drugi siedzi w domu kto inny chce kupować dziecku Bentleya na roczek a innemu starczą klocki. Jeden chce inteligentną żonę drugiemu starczy jak będzie ładna. Wszystko jest ok dopóki obie strony mają podobne podejście do życia. A pieniądze, wykształcenie czy ambicje to też cechy których możemy oczekiwać od partnera tak samo jak tego aby był dobry, kulturalny opiekuńczy i z poczuciem humoru. Każdy ma inny zestaw cech które są ważne dla niego w drugim człowieku więc związek karierowiczki z gościem co ścieżkę kariery zakończył już na pierwszym stanowisku może unieszczęśliwić obie strony tak samo jak związek podróżnika z domatorem.
Równouprawnienia nie było, nie ma i nie będzie... tak to widzę..
Zarobki to wypadkowa wielu czynników, czasem samca alfa boli że ... partner - może chwilowo - zarabia ciut więcej, dla niego to ma znaczenie, dla mnie absolutnie żadnego, dzis jest tak, jutro moze byc całkiem inaczej, pieniądze są ważne ale nie najważniejsze.
Ja mieszkam w duzym miescie i naprawde 3000 brutto to ma chyba kazdy. Ja zarabiam w moim mniemaniu dosc dobrze a jak patrze na moj ubior, samochod itp to mam wrazenie ze jestem na „szarym koncu”. Ale to pewnie te „statystyki” wyrabiaja mniejsze miasta i wsie. Mojemu partnetowi wiem ze podoba sie to ze zarabia wiecej, moze zaplacic za mnie za obiad i podwiesc do kina- ale co bedzie jak sie to zmieni? Boje sie ze mozemy zaczac sie klocic jak bede „zbyt niezalezna”. Dwa oczywiscie opieka nad dzieckiem- jak ja bede wiecej zarabiac to ja powinnam chodzuc do pracy a on zajac sie domem- ale ja wcale tak nie chce. Moja sciezka kariery jest „prosta” i wiem ze bede zarabiac wiecej. Oczywiscie on jest obrotnym czlowiekiem moze zalozy firme i bedzie mial kokosy- ale na ta chwile wyzej niz to stanowisko na ktorym jest raczej nie podskoczy. Trzy- uwazam ze jestem „dobra partia” ale juz mam swoje lata- wiec pytanie warto zainwestowac w ten zwiazek czy lepiej szukac czegos „nowego”.
stelara, a ty na poczatku nie wiedzialas z kim sie wiążesz, jakie ma wyksztalcenie i ile może zarabiać?
Niestety widać, ze twój chłopak ci nie imponuje, i to będzie problem, który z czasem może się nasilać.
Na razie zarabia więcej od ciebie, a ty już się boisz, co będzie w przyszłości.
Albo przywiązujesz duza wage (za duzą) do statusu majątkowego, albo tez on faktycznie sprawia wrazenie jakiegos mało zaradnego, i wtedy będzie dysproporcja.
Jeżeli ten czynnik jest az tak decydujący, żeby myslec o zakończeniu związku, to nie chciałabym być na miejscu tego chłopaka.. jakies takie zbyt duże kalkulacje.
64 2019-03-01 21:55:55 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-03-01 21:56:38)
Mojemu partnetowi wiem ze podoba sie to ze zarabia wiecej, moze zaplacic za mnie za obiad i podwiesc do kina- ale co bedzie jak sie to zmieni?
jeśli jego zarobki pozostaną niezmienne, będzie nadal mieć możliwość zapraszania Cię na takie wydarzenia
Boje sie ze mozemy zaczac sie klocic jak bede „zbyt niezalezna”
kłótnia wymaga udziału dwóch osób, musiałby mieć do Ciebie pretensje o tę niezależność, a to byłoby raczej niedorzeczne
opieka nad dzieckiem- jak ja bede wiecej zarabiac to ja powinnam chodzuc do pracy a on zajac sie domem- ale ja wcale tak nie chce
niekoniecznie tak musi być, że osoba zarabiająca mniej zajmuje się domem w 100% - podział obowiązków domowych może zależeć np. od godzin pracy albo indywidualnych predyspozycji (szybkość i jakość gotowania, szybkość sprzątania itp.)
Moja sciezka kariery jest „prosta” i wiem ze bede zarabiac wiecej. Oczywiscie on jest obrotnym czlowiekiem moze zalozy firme i bedzie mial kokosy- ale na ta chwile wyzej niz to stanowisko na ktorym jest raczej nie podskoczy. Trzy- uwazam ze jestem „dobra partia” ale juz mam swoje lata- wiec pytanie warto zainwestowac w ten zwiazek czy lepiej szukac czegos „nowego”.
bez znajomości branży trudno byłoby mi wypowiadać się na temat perspektyw co do zarobków
stelara, a ty na poczatku nie wiedzialas z kim sie wiążesz, jakie ma wyksztalcenie i ile może zarabiać?
Niestety widać, ze twój chłopak ci nie imponuje ... jakies takie zbyt duże kalkulacje.
Wiedzialam, wiedzialam ale na tamten etap zycia jak ja dopiero „rozpoczynalam” swoja droge zawodowa to bylo duzo, mial male mieszkanko, splacone autko- wydawalo mi sie ze to high life. Polecialam na niego jakos osobe ale nie ukrywam tez na te materialne rzeczy. Teraz widze ze sama niedlugo bede miala podobnie i zaczynam zie zastanawiac....Moze to standard u ludzi. Ja pochodze z niezamoznego domu i po prostu wtedy na poczatku myslalam moze ze zlapalam „Pana Boga za nogi”, a moze tak maja teraz wszyscy...