No ale chodzenie na pierdyliard rozmów nie jest normą. O ile szukasz czegoś normalnego.
Ja byłam tylko na jednej rozmowie jak szukałam pracy. I się udało. Bo znalazłam miejsce gdzie mój profil pracownika po prostu pasował. I cały czas probuje Ci to przekazac, ale uwiesiles sie jak rzep tekstu o moim francuskim... Chodzenie na miliard rozmow bez skutku pokazuje ze cos jest nie tak z Toba. Bo nawet statystycznie powinienes juz miec za soba udane proby.
Bądź specjalistą w jakiejs dziedzinie. Do tych wszystkich sklepow i wszedzie do handlu biora ludzi z ulicy. Ludzi ktorzy maja porozmywane umiejetnosci. Nie umieja nic konkretnego. Troche tu, troche tam. Mając konkretne umiejętności na wysokim poziomie idziesz na rozmowę o pracę ze świadomością, że nie masz setki konkurentów. Na stanowisko, które aplikowałam było max 5 osób. I ja się z tego bardzo cieszę.
Skup sie na tym co chcesz robic. Gdzie widzisz siebie za 20 lat? Dalej w sklepie? Czy w innym miejscu? Zrob wszystko zeby swoja wiedze poszerzac. Ale nie na zasadzie tu troche tego a tu troche tamtego tylko skup sie na jednej rzeczy, ktora potem pokazesz przyszlemu pracodawcy. I aplikuj na stanowiska, na które faktycznie się nadajesz. Mierz siły na zamiary.
Widzisz, ja uważam i będę uważać, że jak ktoś ma wyższe wykształcenie, a rozważa pracę w Lidlu, Biedrze, McDo czy gdziekolwiek, to tak naprawdę cofa się w rozwoju. Uważam, że praca w handlu na wyspie GSM, stacji benzynowej, magazynie ksiązek czy innych takich miejscach jest dobrą pracą, ale na czas studiów.
Potem jak ktoś ma 30 lat i dalej pracuje w byle jakim sklepie, to coś już jest nie tak. Bo ma dużo lepsze perspektywy niż coś takiego.
I nie, to nie znaczy, że demonizuję handel. Ale to nie jest ani przyjemna ani dobrze płatna praca dla kogoś z wyższym wykształceniem. Jedyna opcja handlu, jaką widzę jako ambitniejszą, to znalezienie swojej niszy i stworzenie czegoś własnego. Czy to sklepu internetowego czy stacjonarnego i pracowanie na siebie. Czy dojście do projektu, ale czegoś, co jest właśnie trochę ambitniejsze i wymaga więcej kwalifikacji niż byle jaki sklep. Wyspa GSM to to samo co sklep z ciuchami w galerii handlowej, stoisko z lakierami hybrydowymi, empik itd. Myślisz serio, że przy rozmowach kwalifikacyjnych do empiku pytają Cię o to, jakie książki ostatnio przeczytałeś i co byś polecił klientowi? Bzdura. Dlatego jeżeli myślisz, że do pracy na wyspie GSM będą atutem jakieś super kwalifikacje, to bardzo się mylisz. Tam wezmą studenta, bo nie będą musieli płacić ZUSu.