Coraz częściej spotykana oferta pracy dodatkowej na południu naszego kraju.
Znajomy kuzyna uczestniczył w czymś takim. Po roku dostał wezwanie do zapłaty cła- prawie 5 tysięcy polskich złotych. Jakim cudem? Otóż został wpisany jako współwłaściciel (wzięli dane z paszportu).
Wiem, że są ludzie, którzy długo szukają pracy, potrzebują gotówki i wtedy zaślepia ich możliwość szybkiego i łatwego zarobku. Tymczasem to po prostu zwykły przekręt.
Ktoś spotkał się z taką sytuacją?
Choć mieszkam na południu Polski, to relatywnie daleko od granicy z Ukrainą i przyznam, że nie spotkałam się, ale za to dziwi mnie stwierdzenie "wzięli dane z paszportu". Żeby ktoś stał się współwłaścicielem pojazdu, to nie wystarczą jego dane, trzeba przecież jeszcze złożyć podpis na stosownych dokumentach.
Jest to "legalny" przemyt auta. Chodzi o to, że Ukrainiec jest zarejestrowany jako współwłaściciel auta razem z Polakiem, często taki Polski współwłaściciel ma zarejestrowanych kilkadziesiąt/ kilkaset pojazdów. Obowiązkiem ukraińskiego współwłaściciela, jest powrót autem do swojego kraju kilka razy w tygodniu lub na kilka tygodni( nie pamiętam dokładnie). Zgadzając się na taki wyjazd Polski współwłaściciel wypisuje Ci u notariusza potwierdzenie, że możesz się poruszać tym pojazdem za granicą. Z takim zaświadczeniem bierzesz odpowiedzialność za ten pojazd w kraju i za granicą. Przekraczając granicę jedziesz jako pasażer( odpowiedzialność za pojazd spada na Ciebie). Gdy samochód jest już przemycony na Ukrainę, zostaje sprzedany za kilka razy więcej(używane auta są bardzo drogie na Ukrainie/ wysokie cła). To Ty jesteś wpisany na umowie kupna sprzedaży. Cała odpowiedzialność spada na Ciebie, gdy auto uległo wypadkowi lub kogoś śmiertelnie potrąciło. Oczywiście nie dowiadujesz się o sprzedaży auta, to robione jest po pewnym czasie. "Przewoźnicy" z którymi jedziesz, dają łapówkę ukraińskim strażnikom, którzy często spisują od Ciebie adres(nie ma go w paszporcie). Przez rok czasu nie możesz wjechać jako kierowca auta na Ukrainę. Zazwyczaj z takiego przemytu wracasz innym przejściem niż wjechałeś, gdy strażnicy ukraińscy pytają "Gdzie maszyna?" wciskasz kit, że się "porypała". Często nawet nie będą wiedzieli, że wjeżdżałeś jakimś pojazdem, bo nie mają systemów informatycznych na przejściach. Gdy takowe wprowadzą możesz nie wrócić przez granice do kraju, ponieważ wjeżdżałeś pojazdem,a wyjeżdżasz bez niego. Gra świeczki nie warta.