rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 1,171 ]

651

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Marku

Ty nic nie musisz.
A zdecydowanie nie musisz mówić dziecku nieprawdy po to, aby ratować w oczach dziecka obrazu dobrej mamy. Bo to niby dobre dla dziecka, bo dziecko ZAWSZE i KAŻDE.... to, siamto, sramto. A tutaj Ela przoduje w swojej wiedzy na temat tego, co myśli dziecko Marka, co czuje i co jest mu potrzebne.
A dziecko (i to kilkunastoletnie) głupie nie jest i potrafi samodzielnie myśleć. I ma wyrobione WŁASNE zdanie na temat mamy, taty, świata. I najczęściej wie, czego chce, z kim się spotykać i jak żyć.
To nie jest mała dzidzia, za którą należy myśleć, przedstawiać jej jakiś sztuczny obraz świata, matki, rodziny.
W każdej sytuacji najlepiej sprzedaje sie prawda dostosowana do wieku dziecka.
I jeśli mam negatywne uczucia i emocje do swojej ex, to dlaczego kłamać i mówić dziecku, ze jest inaczej? Przecież dziecko od razu wyczuje, że to ściema i manipulacja. Takie działanie rodzi więcej szkody niż pożytku.
Należy z dzieckiem rozmawiać, jak z małym dorosłym, pytać, czego ONO chce i potrzebuje. I towarzyszyć w tej trudnej sytuacji, wspierać i dbać o jego bezpieczeństwo.
Chromolić byłą, a skupic się na dziecku. Szanować uczucia dziecka i dać dziecku prawo do niespotykania się z matką, jeśli tego nie chce.
Dzisiaj nie chce i nie ma co naciskać
Jeśli jutro zechce, to wtedy ułatwiać ten kontakt. Nic na siłę i nic pod przymusem.
To jest trudne w sytuacji, gdy była zamiast zabiegać o uczucia u dziecka (dając mu np. prawo do odmowy kontaktu) walczy o to w sądzie.
Walczy jak o rzecz, a nie jak o człowieka, który myśli i nie daje sobie wciskać kitu.
A co do sędziny.
Sędziowie często mają gdzieś rzeczywisty interes stron, czy dziecka. Oni najczęściej starają się załatwić numerek, czyli sprawę. Dlatego najpierw sędzina cisnęła na byłą, by ją "złamać", a gdy to nie wyszło, to przerzuciła się na Marka, by on odpuścił. I dlatego prawnicy często robię w sądzie show, bo wtedy jest efekt. Efekt, czyli niby kompromis stron, by sędzina miała czystą sprawę bez odwołań. Smutne, ale prawdziwe.
A przecież pandemia jest bardzo ważnym elementem dzisiaj. Jak można tego nie brać pod uwagę, że Marek jest zagrożony? Ma wpuszczać byłą do domu na wiele godzin, spać w tym samym mieszkaniu, narażając swoje zdrowie, a może i życie tylko po to, by:
- sędzina miała spokój i odfajkowany numerek
- była miała swój wymuszony kontakt
-Mała była wk...ona, że się ją przymusza do tego, czego nie chce
-Marek czuł się zagrożony w swoim zdrowiu fizycznym i psychicznym.
To jakieś panopticum jest.
A przecież najważniejsze jest dobro dziecka. I zdanie dziecka powinno być: wysłuchane, szanowane. Nawet, jeśli to dziecko myśli, czuje nie tak, jakby wszyscy chcieli.
To bardzo trudna sytuacja. bo była jest do d..py, a Marek ma dużo negatywnych emocji z nią związanych. I dziecko również. I dziecko, i Marek mają do tego prawo.
I NIC nie muszą.
Marku:
1. najpierw dobro dziecka, a potem Twoje dobro i Wasz wspólny interes.
A dopiero potem była i jej problemy, jej dążenia i zachcianki.
Bądź spójny w swoich uczuciach, myślach, czynach. Bądź szczery ze swoją nastolatką i szanuj jej uczucia i decyzje. A w sądzie to stań po stronie dziecka i powiedz sędzinie, że córka nie chce i ma prawo do tego, że nie chce. Że Ty masz prawo dbać o swoje zdrowie i życie i masz do tego prawo.
A jak minie zagrożenie i Mała się uspokoi to wtedy można o tym rozmawiać. I że o kontakty z nastoletnim dzieckiem to się zabiega nie w sądzie, a udowadnia się swoimi czynami, że dobro dziecka jest najważniejsze. I że DECYDENTEM jest nastoletnie dziecko.
W sumie w sądzie przy takiej sędzinie to awykonalne, ale warto próbować.
Ty masz stać po stronie swojego dziecka.
A kontakty z matką sie jakoś tam ułożą i nie są w tej chwili najważniejsze.

Zobacz podobne tematy :

652 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-25 23:02:39)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Wybacz Faja  możesz wierzyć albo nie ale mam widocznie powody aby przodowac. Nad stekiem szkodliwych stwierdzeń  które tu napisałaś.
Nie będę  tego rozwijać ale Twoje zagłębienie się w temat jest na poziomie wepchniecia Rozalki do pieca.
Mamy Internet wiedzą na temat psychiki dziecka nie jest tajna więc warto coś  poczytać zanim się walnie bzdurę  że kontakty córki z matką  mogą  poczekać .
Nic personalnego.
Zresztą  to co tu napisałam  w temacie nie jest dla autora zaskoczeniem  na pewno skoro odwiedza psychologa. TYLKO PO CO? Bo widzę  że wnioski żadne. 
Wspierałam go w tym wątku od początku  ale w głupocie nie będę.

653

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Lektura postów w Twoim wątku Marku pokazuje jak różne odczucia i komentarze budzi Twój temat, ja śledzę go od początku i czytam dokładnie, Twoje postępowanie jest dla mnie zrozumiałe i zarazem jak najbardziej  właściwe w obliczu ciągłej prowokacji i stymulacji zachowaniem byłej partnerki, moim zdaniem Twoje postępowanie z córką  jest optymalne , taka sytuacja jak u Ciebie, takie agresywne, napastliwe podejście do sprawy jak u Twojej byłej jest destrukcyjne, dla niej też......ale to tylko ona jest w stanie zmienić, oczywiście  jeśli jakoś się opamięta w tym elemencie jakim jest konflikt z córką i zrozumie istotę swoich błędów względem dziecka, zachowanie Twoje Marek ma na pewno wpływ na wygaszenie lub podkręcenie jej emocji ale jak pamiętam z Twoich postów, starałeś się nie zaogniać umyślnie sytuacji, zdanie jakie ma Ela jest owszem, jak najbardziej słuszne choć brzmi paradoksalnie w świetle tej akurat sytuacji, wydaje się że tu, w tym czasie nie da się nic już zrobić aby pomóc dziecku i matce odnaleźć siebie, może faktycznie zranienie jest za świeże ciągle, rana otwarta, Ty Marek musisz być czujny aby pomóc lub nie przeszkodzić gdy przyjdzie odpowiedni moment na pojednanie

654

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Z mojej strony nie ma żadnej "walki". Nie wiem, o czym Ty w ogóle piszesz. Mam wrażenie, że przeczyłaś co dziesiątego posta z tego wątku.

Jak nie ma walki, skoro nawet orzeczenie sądu uważasz za stronnicze, i padło tu określenie, że ze strony tej sędzi można się spodziewać różnych akcji.
Napisałam, że nie usprawiedliwiam matki, ale widocznie tego nie zauważyłeś. Staram się jednak ją zrozumieć. To samo co Tobie, napisałabym kobiecie, gdyby okazało się, że po latach ojciec chce odbudować kontakty z dzieckiem. A znam takich, którzy o widzenia z dzieckiem musieli walczyć z pomocą organizacji dla ojców po rozwodzie.
Odnoszę się do Twojego zachowania, bo Ty tu wyciągasz prywatne kwestie na pól Polski, nie ona; widzisz tylko swoje żale, nie jej.
Chodzisz do psychologa, ale nauki nie wyciągasz żadnej.
Dla rozrywki polecam francuski film "Jutro będziemy szczęśliwi", to Twoja historia.

655

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Wybacz Faja  możesz wierzyć albo nie ale mam widocznie powody aby przodowac. Nad stekiem szkodliwych stwierdzeń  które tu napisałaś.
Nie będę  tego rozwijać ale Twoje zagłębienie się w temat jest na poziomie wepchniecia Rozalki do pieca.
Mamy Internet wiedzą na temat psychiki dziecka nie jest tajna więc warto coś  poczytać zanim się walnie bzdurę  że kontakty córki z matką  mogą  poczekać .
Nic personalnego.
Zresztą  to co tu napisałam  w temacie nie jest dla autora zaskoczeniem  na pewno skoro odwiedza psychologa. TYLKO PO CO? Bo widzę  że wnioski żadne. 
Wspierałam go w tym wątku od początku  ale w głupocie nie będę.

Jak napisała Symbi, w innej sytuacji miałabyś trochę racji, w tej jednakże nie.I nie powołuj się na autorytety, nie chowaj się za nimi, nie wzmacniaj swojego zdania nimi. Bo zdania uczonych bywają często podzielone, a często krystalizują się dwa skrajne stanowiska i wiele stanowisk pomiędzy tymi skrajnymi.

Moje dziecko, które nie widuje się z drugim rodzicem z własnego wyboru (dorosłe) twierdzi, że na razie nie jest on partnerem do żadnych rozmów. Wcześniej to dziecko wspierało tego rodzica (było do tego wykorzystane), znosiło jego niedojrzałość. Miarka się przebrała.  Pewnie jak ten rodzic dojrzeje, to sytuacja się zmieni. Drugie dziecko stanęło ponad rodzicem (miało łatwiej, bo stało z boku i nie było wykorzystane) i widuje się, znosząc niedojrzałość. Ja stoję z boku (choć wiele błędów własnych zaliczyłam i dzieci wielokrotnie mi je punktowały).

Nie załatwimy niczego za drugiego rodzica, to jego praca i jego odpowiedzialność. A dziecko może stanąć ponad rodzicem jako bardziej dojrzałe (choć nie musi, to dziecka wybór), ale nie można do tego zmuszać. Koszty każdej sytuacji oczywiście są duże. Tylko czas pokaże, jak w konkretnej sytuacji i ludziach to się rozwinie.

656 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-26 09:23:46)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
faja napisał/a:

Jak napisała Symbi,

Nie wiem, co przeczytałaś i wywnioskowałaś, ale ja zgadzam się ze stanowiskiem Eli i ją popieram.

657 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2021-03-26 12:50:49)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Z mojej strony nie ma żadnej "walki". Nie wiem, o czym Ty w ogóle piszesz. Mam wrażenie, że przeczyłaś co dziesiątego posta z tego wątku.

Jak nie ma walki, skoro nawet orzeczenie sądu uważasz za stronnicze, i padło tu określenie, że ze strony tej sędzi można się spodziewać różnych akcji.
Napisałam, że nie usprawiedliwiam matki, ale widocznie tego nie zauważyłeś. Staram się jednak ją zrozumieć. To samo co Tobie, napisałabym kobiecie, gdyby okazało się, że po latach ojciec chce odbudować kontakty z dzieckiem. A znam takich, którzy o widzenia z dzieckiem musieli walczyć z pomocą organizacji dla ojców po rozwodzie.
Odnoszę się do Twojego zachowania, bo Ty tu wyciągasz prywatne kwestie na pól Polski, nie ona; widzisz tylko swoje żale, nie jej.
Chodzisz do psychologa, ale nauki nie wyciągasz żadnej.
Dla rozrywki polecam francuski film "Jutro będziemy szczęśliwi", to Twoja historia.

Po pierwsze - nie ma żadnego "orzeczenia sądu". Sąd rozpatrywał wniosek o rozszerzenie kontaktów. Złożyła go moja Eks w sytuacji, kiedy do kontaktów, de facto, dochodzi albo w innej niż przewidziana w naszej ugodzie forma, albo w żadnej. Ja byłem zobowiązany na wniosek Byłej odpowiedzieć. Moja odpowiedź, w DUŻYM SKRÓCIE, sprowadzała się do tego, że chociaż podejmuję próby rozmów z córką i pracuje ona z psychologiem, to nadal nie chce kontaktów z matką. Nie widząc więc innego wyjścia, zaproponowałem badanie w OZSS - celem ustalenia przez obiektywnych specjalistów możliwej przyczyny takiego stanu rzeczy, wydania sądowo istotnej opinii i zakończenia tej nieustającej wojny podjazdowej ze strony mojej Eks. Ze strony Byłej bez przerwy miałem bowiem oskarżenia, że to moja wina. Córka twierdziła "że bezsensownie bronię matki". Psychologowie dawali zalecenia, ale ich stosowanie też nie poprawiło jak dotąd sytuacji.

Sędzia "apelowała" do mnie, żebym (cytuję) "zaprosił panią na obiadek, coś upichcił, może przenocował". Dwie minuty wcześniej sędzia mówiła do Byłej: "niech pani sobie daruje te święta - naprawdę, jest pandemia, szkoda ryzykować, szkoda nerwów, poczekajmy do tego badania w OZSS". Można odnieść wrażenie, że sędzia stara się po prostu "jakoś odfajkować sprawę i mieć to z głowy". Jak się nie uda docisnąć w taki, czy inny sposób jednej strony, to przyciśnijmy drugą. Nie bardzo tu widać dobro dziecka, logikę, konsekwencję, odpowiedzialność... Stąd moje, powiedzmy, krytyczne stanowisko wobec jej (sędzi) postawy.

"Argumentu" o "wyciąganiu prywatnych kwestii na pół Polski" w ogóle nie rozumiem. A od czego jest to forum? Nie przypadkiem od rozmów o "prywatnych kwestiach"..? Nie podałem przecież adresu, telefonu i podobizny Eks, więc co to w ogóle za "zarzut"..? I skąd wiesz, gdzie z kolei ona "się żali"..?

Nie masz pojęcia, poza tym, co ja tutaj piszę, co mówią mi psychologowie, ale i tego chyba też nie czytasz - skoro mi piszesz, że "nauki nie wyciągam żadnej". Film widziałem - nijak się ma do mojej historii.

658

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nie będę, Marku, spierała się z Tobą o mój czy Twój punkt widzenia. Ja widzę inaczej i mam do tego prawo, jak również do wypowiadania się niezgodnie z Twoimi oczekiwaniami, bo przecież piszesz publicznie. Każdy, nawet sędzia w trakcie jednej rozprawy, ma prawo zmienić zdanie. Chcesz, żeby wszyscy bezkrytycznie Ci współczuli?
Dla mnie akurat filmowa historia ma wiele z Tobą wspólnego. Odzywam się teraz, ale to nie jest tak, że nie widziałam twojego wątku wcześniej.

659

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Nie będę, Marku, spierała się z Tobą o mój czy Twój punkt widzenia. Ja widzę inaczej i mam do tego prawo, jak również do wypowiadania się niezgodnie z Twoimi oczekiwaniami, bo przecież piszesz publicznie. Każdy, nawet sędzia w trakcie jednej rozprawy, ma prawo zmienić zdanie. Chcesz, żeby wszyscy bezkrytycznie Ci współczuli?
Dla mnie akurat filmowa historia ma wiele z Tobą wspólnego. Odzywam się teraz, ale to nie jest tak, że nie widziałam twojego wątku wcześniej.

Oczywiście, że masz do tego prawo. Nie obrażasz mnie w żaden sposób wypowiadając swoje zdanie, masz do niego (to dla mnie oczywiste) prawo, a ja mam do swojego. Rozmawiamy. Nie chcę, żeby wszyscy mi bezkrytycznie współczuli. Wiesz, czego bym chciał? Żeby nie było pandemii, żeby córka widywała się z matką, a matka dała mi spokojnie żyć.

660

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

No i z tym Cię rozumiem Marku, ja też wiele rzeczy chciałabym, ale nie mam wpływu, muszę się po prostu pogodzić.
Choć po chwili zastanowienia: skoro chcesz żeby córka widywała się z matką, to po co wniosek o OZSS?

661 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2021-03-26 13:24:31)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

No i z tym Cię rozumiem Marku, ja też wiele rzeczy chciałabym, ale nie mam wpływu, muszę się po prostu pogodzić.
Choć po chwili zastanowienia: skoro chcesz żeby córka widywała się z matką, to po co wniosek o OZSS?

Wniosek najpierw złożyła moja Eks, ja w praktyce przystałem na tę propozycję (adwokat mi tłumaczył, że proceduralnie będzie lepiej, jeżeli po prostu taki sam wniosek złożymy). A dlaczego to już napisałem. Eks mi nieustannie zarzuca, że ja manipuluję córką i że córka z tej przyczyny nie chce się z nią widywać. To nie jest prawda. Ale dziecko nie chce się z matką widywać i to jest FAKT. Eks usiłuje niejako "wymusić" realizację tych kontaktów. Ale córka jest prawie mojego wzrostu, waży ok. 60kg i ma swoje zdanie (żeby nie było - mówię to pół żartem), więc nie da się jej "wyprowadzić za rączkę i przekazać mamie". Nawet, gdybym stanął na rzęsach. I tego, zdaje mi się, niektóre z pań biorących udział w komentowaniu tego wątku, nie rozumieją albo nie chcą zaakceptować jako obiektywnego faktu. Ale tak to wygląda. I teraz: jedni mi mówią, żeby córce "pokazał odpowiednią postawę, rozmawiał z nią o mamie", etc., a inni, żebym absolutnie w żaden sposób w ich relacje nie ingerował. Momentami, rzeczywiście, głupieję już od tego wszystkiego, przyznaję. No i dodatkowo sytuację skomplikowała jeszcze pandemia. Córka czyta Internet, słyszy wiadomości telewizyjne, itd. (to NAPRAWDĘ inteligentna dziewczyna) i sam często muszę ją "stopować" w jej chwilami wręcz agresywnych komentarzach np. na temat ludzi nie noszących maseczek. Kończy szóstą klasę, z koleżankami rozmawiają często o zagrożeniach pandemicznych, pewnie też komentują/reagują na to, co mówią w domach rodzice, nauczyciele na godzinach wychowawczych, itd. I była w szoku, dosłownie w szoku, kiedy jej powiedziałem o planowanym przyjeździe matki na święta i ewentualności jej nocowania u nas. I tu będę miał kolejny MEGA problem - z jednej strony parcie matki do tego spotkania, z drugiej podwójna wręcz teraz niechęć córki. I tak, przyznaję, że ja również mam (ale o tym już pisałem wcześniej) swoje obawy i nie uważam, aby nie były uzasadnione. Po nowotworze III stopnia, usunięciu kluczowego dość organu, z pudłem leków na nadciśnienie - nie bałabyś się wpuścić do mieszkania na dobę lub dwie osoby, która mieszka gdzie indziej, w kilkusettysięcznym mieście, ma do Ciebie przyjechać pociagiem, a na korytarzu sądu, tuż po wyjściu z sali, zdjęła maseczkę? Tak z ręką na sercu - nie miałabyś ani cienia obaw...?

662 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-26 13:28:17)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Marku, więc czasem warto się wyciszyć i nie pytać na forum, gdzie wypowiada sie sto osób i każdy ma swoje zdanie, tylko warto słuchać siebie.
Ja już nie patrzę na sądową ugodę w sprawie kontaktów, tylko pytam synów, czy jadą do ojca na weekend, obojętnie czy "wypada termin", czy nie. Obojętnie, jak jest odpowiedź, czy jadą oboje, czy jeden z nich,  czy żaden, nie komentuję, nie ganię, nie nalegam, po prostu przyjmuję do wiadomości. Czasem uzasadniam, że pytam, bo chcę wiedzieć, czy mam w weekend obiad gotować dla wszystkich, czy nie.

663

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Marku, więc czasem warto się wyciszyć i nie pytać na forum, gdzie wypowiada sie sto osób i kazy ma swoje zdanie, tylko warto słuchać siebie.
Ja już nie patrzę na sądową ugodę w sprawie kontaktów, tylko pytam synów, czy jadą do ojca na weekend, obojętnie czy "wypada termin", czy nie. Obojętnie, jak jest odpowiedź, czy jadą oboje, czy jeden z nich,  czy żaden, nie komentuję, nie ganię, nie nalegam, po prostu przyjmuję do wiadomości. Czasem uzasadniam, że pytam, bo chcę wiedzieć, czy mam w weekend obiad gotować dla wszystkich, czy nie.

Oj, chciałbym mieć taki komfort. Tylko, że - widzisz - jak ja mówię córce, że mama przyjeżdżą w weekend (to jest jednak 400km) i że fajnie byłoby, żeby się z nią spotkała, to <UWAGA! wink> Mała każe mi "spadać na drzewo". A Eks robi awanturę, że "uniemożliwiam kontakty". Paranoja.

Z "wyciszeniem" od forum to warto przemyśleć.  wink

664 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-26 14:15:47)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ja bym się nie bała. Już raz omal nie umarłam, więc zdaję sobie sprawę, że śmierć dla każdego jest nieuchronna, kiedyś nadejdzie.
Powiem Ci, że kiedyś tam po jakimś czasie wniosłam drugi raz o podwyżkę alimentów na dzieci i o zgodę sądu na paszporty dla dzieci,bo ojciec nie zgadzał się na nie, ojciec w odwecie napisał mi pismo z wnioskiem o opiekę naprzemienną. Jedyne, co zrobiłam, to zaczęłam dzieciom fluoryzować dzieciom zęby w środę, bo to był jedyny dzień w tygodniu, kiedy zawsze byłyby  u mnie i mogłabym tego pilnować.
P.S. moje dzieci na pewno mają inne podejście do wizyt u ojca, ale zważ, że nigdy nie mówiłam im że WARTO się z ojcem czy jego rodziną zobaczyć, z tego czy innego powodu. Daję im podejmować własne decyzje. Nie komentuję, nie namawiam, nie sprzeciwiam się. W tym zakresie dzieci robią, co chcą.
Twoja córka jest nastolatką, więc bunt przeciw wszystkiemu ma wpisany  w dojrzewanie. Ona może się buntować, jak tylko wspomnisz słowem, że DOBRZE byłoby się jej z matką zobaczyć. Bo już może czuć się do tego zmuszana, dosłownie od jednego Twojego słowa.

665 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2021-03-26 16:10:41)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Ja bym się nie bała. Już raz omal nie umarłam, więc zdaję sobie sprawę, że śmierć dla każdego jest nieuchronna, kiedyś nadejdzie.
Powiem Ci, że kiedyś tam po jakimś czasie wniosłam drugi raz o podwyżkę alimentów na dzieci i o zgodę sądu na paszporty dla dzieci,bo ojciec nie zgadzał się na nie, ojciec w odwecie napisał mi pismo z wnioskiem o opiekę naprzemienną. Jedyne, co zrobiłam, to zaczęłam dzieciom fluoryzować dzieciom zęby w środę, bo to był jedyny dzień w tygodniu, kiedy zawsze byłyby  u mnie i mogłabym tego pilnować.
P.S. moje dzieci na pewno mają inne podejście do wizyt u ojca, ale zważ, że nigdy nie mówiłam im że WARTO się z ojcem czy jego rodziną zobaczyć, z tego czy innego powodu. Daję im podejmować własne decyzje. Nie komentuję, nie namawiam, nie sprzeciwiam się. W tym zakresie dzieci robią, co chcą.
Twoja córka jest nastolatką, więc bunt przeciw wszystkiemu ma wpisany  w dojrzewanie. Ona może się buntować, jak tylko wspomnisz słowem, że DOBRZE byłoby się jej z matką zobaczyć. Bo już może czuć się do tego zmuszana, dosłownie od jednego Twojego słowa.

Ja tak mówiłem nie dlatego, że sam na to wpadłem, ale że psycholog mi to radził. Potem, kiedy sytuacja się dynamicznie zmieniała, radził mi, żeby z kolei odpuścił. A potem, żebym jednak czasem porozmawiał... No więc, ponieważ nie jestem omnipotentnym geniuszem, który wie wszystko o psychice 12-latek, kierowałem się tymi sugestiami... Potem inny psycholog mówił mi trochę inne rzeczy... Zaraz pewnie ktoś teraz wypali, że jestem durny i nie mam własnego rozumu... wink

Co do śmierci, wiem, że jest nieuchronna. Ale i tak się do niej nie spieszę. Nie tęsknię do niej - chociaż przeleżałem swoje na szpitalnych oddziałach onkologicznych i zamkniętych oddziałach, gdzie serwuje się pacjentom "bombę atomową w pigułce". Napatrzyłem się tam na "to i owo" - możesz mi wierzyć. Miałem (na razie) tzw. szczęście w nieszczęściu - wystarczyło wink wyciąć co nieco i trochę się postresować (żartuję), a mogłem trafić dużo gorzej. Wylądowałem też kiedyś w karetce na sygnale. Wyszedłem z wypadku samochodowego, w którym ktoś zginął. Ale, mimo tych doświadczeń, a może właśnie z powodu nich, nie chciałbym teraz kopnąć w kalendarz przez Covid akurat. Generalnie, mam stosunek do śmierci mniej więcej taki, jak Woody Allen: "Nie boję się śmierci, ale jednak nie chciałbym być blisko, kiedy się pojawi". wink A poza tym, boję się o córkę. Nie chciałbym, żeby została beze mnie. Wiem, ma matkę, ale...

PS. Przepraszam, że wyedytowałem, ale dopiero po pewnym czasie zauważyłem, że przez nieuwagę przekleiłem z edytora tekstu tylko jeden akapit.

666

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nie wiem, jakie masz warunki mieszkaniowe. Mnie zdarzyło sie, że przyszedł eks z partnerką i ich córką z wizytą do dzieci. Udostępniłam salon i poszłam do swojego pokoju, nie czułam sie w obowiązku nawet herbaty zrobić czy siedzieć z nimi. Posiedzieli godzinę, poszli.
Jeśli chodzi o śmierć, ja sie tez nie spieszę i też boję się o dzieci, bo mają ojca, ale... , ale nie znaczy to, że COVID sprawia, że paraliżuje mnie ze strachu.

667

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Nie wiem, jakie masz warunki mieszkaniowe. Mnie zdarzyło sie, że przyszedł eks z partnerką i ich córką z wizytą do dzieci. Udostępniłam salon i poszłam do swojego pokoju, nie czułam sie w obowiązku nawet herbaty zrobić czy siedzieć z nimi. Posiedzieli godzinę, poszli.
Jeśli chodzi o śmierć, ja sie tez nie spieszę i też boję się o dzieci, bo mają ojca, ale... , ale nie znaczy to, że COVID sprawia, że paraliżuje mnie ze strachu.

To nie jest paraliż - po prostu (w mojej, rzecz jasna, subiektywnej ocenie) racjonalne podejście. Wiesz, ja jestem takim gościem, który robił różne ryzykowne rzeczy do momentu, kiedy się nie pojawiło dziecko. Nie rozumiem np. facetów, którzy latają na paralotniach, skaczą ze spadochronem, nurkują między rekinami, itp. tak dla przyjemności, mając rodzinę i dzieci. Jak są sami, to ok. Ale rodzina wszystko zmienia. Mój znajomy, mając 39-lat, zginął pilotując awionetkę (takie hobby miał). Żona latami go błagała, żeby dał sobie z tym spokój. No i zostawił ją i dwoje dzieci. Z dużymi pieniędzmi - ale co z tego? Wiem, mógł też zginąć w wypadku samochodowym albo mógł w niego uderzyć kawałek meteorytu wink, ale latać nie musiał. To nie była życiowa konieczność, a czysta adrenalinka.

Mam 3 pokoje. Tylko, że moja Eks (dzięki "sugestii" sędzi) oczekuje teraz, że ja ją przenocuję. To jednak nie to samo, co godzinka, czy dwie w oddzielnym pokoju. Małą też może zresztą zarazić. Widzisz przecież, co się dzieje. Nie wiem, jak Ty, ale ja w swoim otoczeniu mam już kilka "covidowych" śmierci bliższych i dalszych znajomych... sad Myślałem, żeby je zaproponować, aby sobie te święta odpuściła i poczekała chociaż do chwili aż oboje będziemy zaszczepieni obiema dawkami. Że jej to "zrekompensuję" (to umowne określenie). Ale boję się, że zareagowałaby oskarżeniem o robienie uników...

668 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-26 17:01:31)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Wszyscy się boimy. Jedna z kobiet mojego EX pracowała na 1 linii frontu bałam się  ale nie powiedziałam nie przychodz do dzieci. Sam też zresztą Covida złapał.
Jeśli z kimś się możesz dogadać na formę  niebezposredniego spotkania  się z małą  przez kilka tygodni czy miesięcy jeszcze to tylko z matką. 
Może ona tak naciska na te święta bo faktycznie cierpi z powodu utraty kontaktu z nią  a Ty jesteś realnie osobą  która ma na to wpływ.
I tylko wy dwoje jesteście to w stanie wyprostować. Odpuszczenie temu gościowi z KRK też by było dla Ciebie Marek dobre wbrew pozorom.
Bo nienawiść  zatruwa od środka. I pewnie nie chcesz by córka miała kogoś  do nienawidzenia. ..

Ps..czy w Twojej sytuacji nie możesz załatwić sobie wcześniej szczepienia?

Jeszcze coś? Masz jakąś rodzinę  albo bliskich znajomych w Twoim mieście Marek?
Możesz przecież na 1 dzień  zostawić córkę  w domu z matką  ? Jej dawnym domu.
Możecie też ustalić i powiedzieć córce że ani słowa wzajemnie już nie będziecie na swoje tematy komentować. To byłby dla niej komfort..

I tak jak pisalam: to jest niesprawiedliwe wobec Ciebie. Ale tu nie o sprawiedliwość chodzi.

669 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-26 18:10:48)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Marku, zrobisz jak będziesz chciał. Tylko Ty poniesiesz konsekwencje dogadywania się w tej sprawie z matką córki. Ja czytałam, że pandemia covidowa może potrwać nawet kilka lat i że przewidywane są następne pandemie. Staram się jednak żyć normalnie, jak do tej pory, normalnie wychodzę do pracy, bo w mojej branży nie da się pracować wyłącznie zdalnie. Poza tym z prozaicznych powodów - choćby to , że mieszkam na wsi i nikt mi zakupów spożywczych nie dowiezie do domu. Regularnie musze stawiać się do pielęgniarki na zastrzyki.
U mojego eksa jest 10 osób w jednej chałupie i nasze wspólne dzieci siedzą tam regularnie, więc teoretycznie też mogą się zarazić, a potem przytargać chorobę do domu.
tak więc dla mnie wszystko jest kwestią równowagi między rozsądkiem, a paniką.
EDIT: teraz mi się wspomniało, że kiedy urządzałam komunie starszego dziecka, zaprosiłam na uroczystość do domu eksa i jego rodziców, wydarzenie to kosztowało mnie tyle nerwów, że dwa dni po uroczystości zwyczajnie się upiłam trzema drinkami. Nie dość, że musiałam go "znosić" w jednym pomieszczeniu, to jeszcze w kościele siedzieliśmy w jednej ławie i musiałam go w czasie przyjęcia obsługiwać, a jeszcze gadki byłej teściowej, ech... Przy drugim dziecku dałam sobie spokój, był tylko zaproszony do kościoła.

670

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:
faja napisał/a:

Jak napisała Symbi,

Nie wiem, co przeczytałaś i wywnioskowałaś, ale ja zgadzam się ze stanowiskiem Eli i ją popieram.

Pomyliłam się, miałam na mysli wypowiedź Rannej Panny

671

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nie lubię wmawiania dziecka w brzuch. Marek się tłumaczy, ze nie chce ryzykować. To jest chore.
Zawsze się znajdzie ktoś, kto Ci Marku coś każe zrobić "bo ja robię, ja się nie boję i nic". Dlaczego się tłumaczysz?
Nie chcesz ryzykować, to nie ryzykuj.
I żadne zdanie Symbiii czy Eli nie ma nic do rzeczy.
Jak w ogóle człowiekowi z dużym ryzykiem można pisać, że nie ma się bać i ma ryzykować. Jak tak można?
Nie rozumiem ani Marka, który się niepotrzebnie tłumaczy, ani tych kobiet tak beztrosko szafujących czyimś zdrowiem, a może i życiem.

672

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Oczywiście Faja, Marek może się zamknąć w domu z córką na 4 lata, bo tyle ma trwać pandemia COVID, a żadna szczepionka nie daje 100% odporności. Potem może płakać publicznie na forum jak miękka faja, że była go nęka sądownie. Wybór należy do niego.

673

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Oczywiście Faja, Marek może się zamknąć w domu z córką na 4 lata, bo tyle ma trwać pandemia COVID, a żadna szczepionka nie daje 100% odporności. Potem może płakać publicznie na forum jak miękka faja, że była go nęka sądownie. Wybór należy do niego.

Dlaczego tak wypaczasz jego wypowiedź? Bo tak lepiej Ty wyglądasz z namawianiem?

674

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Dzięki, że pytasz.  smile

Cóż, po zniesieniu przez rząd pierwszych obostrzeń, matka natychmiast zażądała "odnowienia kontaktów z córką". Nie chcę rozwijać tematu pandemii, ponieważ u nas ten temat funkcjonuje, jak polityka i piłka nożna - każdy jest ekspertem. Przypomnę tylko, że jestem po usunięciu tarczycy z nowotworem III stopnia, leczę się na nadciśnienie, a zdaniem "mojego" profesora (wykładowca Akademii Medycznej, czołowy polski endokrynolog) powinienem cały czas "mocno na siebie uważać". Mamy to, rzecz jasna, nie obchodzi - uważa siebie za zdrową, wysportowaną i chyba za nieśmiertelną. W każdym razie, kiedy oświadczyła, że przyjeżdża w weekend "zgodnie z ugodą z dnia...", nie oponowałem. Córka jednak w trakcie rozmowy telefonicznej kilkakrotnie jej powiedziała, że nie chce się z nią widzieć. No, ale przyjechała. Przez domofon, Mała znowu jej powiedziała, że nigdzie z nią nie chce iść. Weszła na klatkę schodową, zaczęła się dobijać do drzwi. Na zmianę waliła w drzwi i dzwoniła dzwonkiem - ok. 40 minut. W trakcie, córka powiedziała jej przez drzwi, że nie chce z nią iść i żeby odpuściła. To nic nie dało. W końcu wezwała policję, której powiedziała, że to ja odmówiłem wydania dziecka. Policja chciała wejść, odmówiłem. Poprosili mnie, żebym się wylegitymował. Stwierdziłem, że to absurdalne, żebym legitymował się przez próg mojego własnego mieszkania, ale chcąc okazać dobrą wolę, pokazałem im dowód. Wyszła Mała i powiedziała, że tata jej nie przetrzymuje i że to ona sama nie chce nigdzie z matką iść. Policjanci zapytali ją jeszcze raz, czy to tak wygląda - potwierdziła. Ja poprosiłem, żeby - skoro już przyjechali - poinformowali panią stojącą z tyłu za nimi, że nękania mnie sms-ami, telefonami, emailami, jak również okłamywanie policji, że ojciec rzekomo utrudnia kontakty z dzieckiem, nie mówiąc o waleniu przez blisko godzinę w drzwi, to zachowania podlegające kodeksowi karnemu. Zwłaszcza, że sąd zwracał jej kilkakrotnie uwagę, iż w sytuacji, gdy dziecko odmówi spotkania, nie wolno jej niczego wymuszać, ani prowokować awantur. Odpowiedzieli, że tak zrobią. Na tym "weekend z mamą" się wówczas zakończył (to był początek czerwca).

Po dwóch tygodniach, wypadł weekend, kiedy teoretycznie miałem zawieźć córkę do Krakowa. Nie chciała w ogóle nawet o tym słyszeć. Matka, udając głupią, wysłała sms-a z pytaniem: "O której będziecie?". Odpowiedziałem w 3-4 zdaniach, że nie będziemy i dlaczego. Na tym wymiana "korespondencji" się zakończyła. Od tamtego czasu widzę, że córka w ogóle nie odbiera telefonów od matki. Dzisiaj dostałem w końcu od niej sms z pretensjami. Odpisałem, że córka ma sprawny telefon, a do rozmów zmuszać jej nie mogę. Za ok. 2 tygodnie pierwsza rozprawa o zniesienie współwłasności mieszkania...

Marek
dlaczego jej nie wpuściłeś? Dlaczego dopuściłeś do tego, by dziecko uczestniczyło w tej aferze z interwencją policji? Serce się kraje, jak się czyta, co wy oboje wyprawiacie i robicie tej dziewczynce sad  To przecież dziecko.... A mama jechała do małej 400 km sad  Nie mam słów sad

675 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-03-26 22:38:49)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Dlaczego ?
Dlaczego matka takie cyrki urządza nie pytasz ? Jej wolno to robić? Marek miał ją uspokoić tak ? Tylko jak uspokoić kogoś kto chce robić cyrki najwidoczniej są jej do czegoś potrzebne i przydatne a łatwo się zasłonić emocjami.
Bo wiadomo że odpowiedź nie jest znana do końca i pewna .
Tendencyjnie przeceniasz wpływ jednej osoby na drugą ,matka to niby dorosła kobieta jest - potrzeba jej strażnika ?

676

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Lepiej bym tego nie ujął pasławku smile

677

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
faja napisał/a:
Symbi napisał/a:

Oczywiście Faja, Marek może się zamknąć w domu z córką na 4 lata, bo tyle ma trwać pandemia COVID, a żadna szczepionka nie daje 100% odporności. Potem może płakać publicznie na forum jak miękka faja, że była go nęka sądownie. Wybór należy do niego.

Dlaczego tak wypaczasz jego wypowiedź? Bo tak lepiej Ty wyglądasz z namawianiem?

Nie wypaczam, tak to widzę z zewnątrz. Ja ciągle piszę, że nie usprawiedliwiam matki  i rozumiem, że córka nie chce jej widzieć. Podkreśliłam, że wybór należy do Marka, tylko akcje matki  niech go nie dziwią.

678

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
mallwusia napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Dzięki, że pytasz.  smile

Cóż, po zniesieniu przez rząd pierwszych obostrzeń, matka natychmiast zażądała "odnowienia kontaktów z córką". Nie chcę rozwijać tematu pandemii, ponieważ u nas ten temat funkcjonuje, jak polityka i piłka nożna - każdy jest ekspertem. Przypomnę tylko, że jestem po usunięciu tarczycy z nowotworem III stopnia, leczę się na nadciśnienie, a zdaniem "mojego" profesora (wykładowca Akademii Medycznej, czołowy polski endokrynolog) powinienem cały czas "mocno na siebie uważać". Mamy to, rzecz jasna, nie obchodzi - uważa siebie za zdrową, wysportowaną i chyba za nieśmiertelną. W każdym razie, kiedy oświadczyła, że przyjeżdża w weekend "zgodnie z ugodą z dnia...", nie oponowałem. Córka jednak w trakcie rozmowy telefonicznej kilkakrotnie jej powiedziała, że nie chce się z nią widzieć. No, ale przyjechała. Przez domofon, Mała znowu jej powiedziała, że nigdzie z nią nie chce iść. Weszła na klatkę schodową, zaczęła się dobijać do drzwi. Na zmianę waliła w drzwi i dzwoniła dzwonkiem - ok. 40 minut. W trakcie, córka powiedziała jej przez drzwi, że nie chce z nią iść i żeby odpuściła. To nic nie dało. W końcu wezwała policję, której powiedziała, że to ja odmówiłem wydania dziecka. Policja chciała wejść, odmówiłem. Poprosili mnie, żebym się wylegitymował. Stwierdziłem, że to absurdalne, żebym legitymował się przez próg mojego własnego mieszkania, ale chcąc okazać dobrą wolę, pokazałem im dowód. Wyszła Mała i powiedziała, że tata jej nie przetrzymuje i że to ona sama nie chce nigdzie z matką iść. Policjanci zapytali ją jeszcze raz, czy to tak wygląda - potwierdziła. Ja poprosiłem, żeby - skoro już przyjechali - poinformowali panią stojącą z tyłu za nimi, że nękania mnie sms-ami, telefonami, emailami, jak również okłamywanie policji, że ojciec rzekomo utrudnia kontakty z dzieckiem, nie mówiąc o waleniu przez blisko godzinę w drzwi, to zachowania podlegające kodeksowi karnemu. Zwłaszcza, że sąd zwracał jej kilkakrotnie uwagę, iż w sytuacji, gdy dziecko odmówi spotkania, nie wolno jej niczego wymuszać, ani prowokować awantur. Odpowiedzieli, że tak zrobią. Na tym "weekend z mamą" się wówczas zakończył (to był początek czerwca).

Po dwóch tygodniach, wypadł weekend, kiedy teoretycznie miałem zawieźć córkę do Krakowa. Nie chciała w ogóle nawet o tym słyszeć. Matka, udając głupią, wysłała sms-a z pytaniem: "O której będziecie?". Odpowiedziałem w 3-4 zdaniach, że nie będziemy i dlaczego. Na tym wymiana "korespondencji" się zakończyła. Od tamtego czasu widzę, że córka w ogóle nie odbiera telefonów od matki. Dzisiaj dostałem w końcu od niej sms z pretensjami. Odpisałem, że córka ma sprawny telefon, a do rozmów zmuszać jej nie mogę. Za ok. 2 tygodnie pierwsza rozprawa o zniesienie współwłasności mieszkania...

Marek
dlaczego jej nie wpuściłeś? Dlaczego dopuściłeś do tego, by dziecko uczestniczyło w tej aferze z interwencją policji? Serce się kraje, jak się czyta, co wy oboje wyprawiacie i robicie tej dziewczynce sad  To przecież dziecko.... A mama jechała do małej 400 km sad  Nie mam słów sad

Wiesz, może dlatego, że kiedy zadzwonił domofon, nawet nie zdążyłem do niego dobiec, kiedy Mała go złapała i "się zaczęło". że córka krzyczała mi w twarz, żebym nie otwierał za nic drzwi, że krzyczała, że nie chce i już, że mi tego nie wybaczy, że od razu zażądała ode mnie, żebym to ja wezwał policję, że krzyczała: "Zwariowałeś? Chcesz ja wpuścić do domu?". Że kiedy prosiłem, żeby się zgodziła na otworzenie drzwi i chociaż chwilę rozmowy z mamą, to stanęła przy nich i mi je całym ciałem zablokowała nie chcąc odejść.  I tak dalej. Byłaś w takiej sytuacji kiedyś..? Wtedy to dopiero "brakuje słów" - i nie tylko słów...

679 Ostatnio edytowany przez Morfeusz1 (2021-03-27 00:58:39)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
mallwusia napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Dzięki, że pytasz.  smile

Cóż, po zniesieniu przez rząd pierwszych obostrzeń, matka natychmiast zażądała "odnowienia kontaktów z córką". Nie chcę rozwijać tematu pandemii, ponieważ u nas ten temat funkcjonuje, jak polityka i piłka nożna - każdy jest ekspertem. Przypomnę tylko, że jestem po usunięciu tarczycy z nowotworem III stopnia, leczę się na nadciśnienie, a zdaniem "mojego" profesora (wykładowca Akademii Medycznej, czołowy polski endokrynolog) powinienem cały czas "mocno na siebie uważać". Mamy to, rzecz jasna, nie obchodzi - uważa siebie za zdrową, wysportowaną i chyba za nieśmiertelną. W każdym razie, kiedy oświadczyła, że przyjeżdża w weekend "zgodnie z ugodą z dnia...", nie oponowałem. Córka jednak w trakcie rozmowy telefonicznej kilkakrotnie jej powiedziała, że nie chce się z nią widzieć. No, ale przyjechała. Przez domofon, Mała znowu jej powiedziała, że nigdzie z nią nie chce iść. Weszła na klatkę schodową, zaczęła się dobijać do drzwi. Na zmianę waliła w drzwi i dzwoniła dzwonkiem - ok. 40 minut. W trakcie, córka powiedziała jej przez drzwi, że nie chce z nią iść i żeby odpuściła. To nic nie dało. W końcu wezwała policję, której powiedziała, że to ja odmówiłem wydania dziecka. Policja chciała wejść, odmówiłem. Poprosili mnie, żebym się wylegitymował. Stwierdziłem, że to absurdalne, żebym legitymował się przez próg mojego własnego mieszkania, ale chcąc okazać dobrą wolę, pokazałem im dowód. Wyszła Mała i powiedziała, że tata jej nie przetrzymuje i że to ona sama nie chce nigdzie z matką iść. Policjanci zapytali ją jeszcze raz, czy to tak wygląda - potwierdziła. Ja poprosiłem, żeby - skoro już przyjechali - poinformowali panią stojącą z tyłu za nimi, że nękania mnie sms-ami, telefonami, emailami, jak również okłamywanie policji, że ojciec rzekomo utrudnia kontakty z dzieckiem, nie mówiąc o waleniu przez blisko godzinę w drzwi, to zachowania podlegające kodeksowi karnemu. Zwłaszcza, że sąd zwracał jej kilkakrotnie uwagę, iż w sytuacji, gdy dziecko odmówi spotkania, nie wolno jej niczego wymuszać, ani prowokować awantur. Odpowiedzieli, że tak zrobią. Na tym "weekend z mamą" się wówczas zakończył (to był początek czerwca).

Po dwóch tygodniach, wypadł weekend, kiedy teoretycznie miałem zawieźć córkę do Krakowa. Nie chciała w ogóle nawet o tym słyszeć. Matka, udając głupią, wysłała sms-a z pytaniem: "O której będziecie?". Odpowiedziałem w 3-4 zdaniach, że nie będziemy i dlaczego. Na tym wymiana "korespondencji" się zakończyła. Od tamtego czasu widzę, że córka w ogóle nie odbiera telefonów od matki. Dzisiaj dostałem w końcu od niej sms z pretensjami. Odpisałem, że córka ma sprawny telefon, a do rozmów zmuszać jej nie mogę. Za ok. 2 tygodnie pierwsza rozprawa o zniesienie współwłasności mieszkania...

Marek
dlaczego jej nie wpuściłeś? Dlaczego dopuściłeś do tego, by dziecko uczestniczyło w tej aferze z interwencją policji? Serce się kraje, jak się czyta, co wy oboje wyprawiacie i robicie tej dziewczynce sad  To przecież dziecko.... A mama jechała do małej 400 km sad  Nie mam słów sad

Mama mogła jechać i 1000 km. Nie masz słów, że córka Marka napatrzyla się na patologię w wykonaniu swojej mamy i nie chce jej znać?
To dziecko potrzebuje czasu na powrot do normalności  i akceptację zmian.
Bardzo podobna sytuacja była u mojego kumpla. Jego żona miała kochanka, męża traktowała czasem jak worek treningowy. Synowie po rozwodzie zostali z kumplem. Matki nie chcą znać, za to jaka potrafiła być wobec najbliższych. Marek teraz dla córki musi być podporą, ojcem i przyjacielem, bo mogą zacząć się dopiero problemy. Córka wchodzi w wiek dojrzewania,to nie jest łatwy okres. Można spróbować wytłumaczyć aby dla świętego spokoju odbebnila 30 min spotkania, może to coś wniesie, jakąś poprawę relacji a i sąd nie będzie miał podstaw do szarpania.

680

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nie rozumiem kobiet, według ktorych dziecko za wszelką cenę powinno widywać się z matką. A już wogóle nie rozumiem tego , że Marek ma córkę wręcz wypychać za drzwi, żeby z matką się spotkała. Czy jeśli wasze dzieci powiedziały Wam, że w szkole jest jeden nauczyciel, który to dziecko dręczy, na którego widok dziecko wpada w histerię, że wykrzykuje wam, że nie chce chodzić do szkoły bo tam jest TEN nauczyciel, to też na siłę ciągnęły byście swoje dziecko do szkoły. Odstawialybyscie dziecko pod drzwi szkoły mówiąc z uśmiechem "idź dziecko, to Twój obowiązek. Dla świętego spokoju idź. Tak będzie lepiej. Jeśli nie będziesz chodzić do szkoły to będziemy mieć kłopoty. " Nosz kurna. Wyobrażam sobie jak właśnie tak postępujecie że swoim dzieckiem. Na siłę wciskacie je w łapy nauczyciela, na którego widok dziecko wpada w histerię.

Jeśli rozwód rodziców nastąpiłby ze względów przemocowych (pamiętajmy, że przemoc może mieć różne formy, nie musi to być przemoc fizyczna), to czy matka ma na siłę wypychać dzieci do przemocowego ojca? Mimo, że dziecko sika na samą myśl o obecności ojca? Mimo, że może i sąd (w całej swej nieomylności) zasądził kontakty dziecka z ojcem, to czy sikające że strachu dziecku należy na siłę przekazać ojcu w dniu wyznaczonego kontaktu? NIE. JESLI DZIEJĄ SIĘ TAKIE NIEPOKOJACE RZECZY, ZA WSZELKĄ CENĘ TRZEBA DZIECKO CHRONIĆ I DAC MU OPARCIE!
Marek, dąż do jak najszybszych badan w RODK. Ktoś musi sporządzić raport dla sędzi (tudzież sędziny) i wskazać jak córka reaguje na spotkania z matką! Sędzia/sędzina psychologiem nie jest, zresztą trudno jej ocenić sytuację zza sędziowskiego biurka, skoro nawet z dzieckiem nie porozmawiała. Do tego służą właśnie badania w RODK. Niech tam córka szczerze powie czego się boi, jaki ma stosunek do mamy i dlaczego tak jest. Przygotuj córkę do tych badań i na tym Twoja dobra wola powinna się skończyć.

681 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-27 08:50:38)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jakie waszym zdaniem  niebezpieczeństwo grozi córce  Marka że strony matki?
Proszę  spojrzeć  bez nalecialosci wynikających z tego co zaszło między rodzicami.
Jeśli  Marek nie widzi żadnej swojej Roli nie Winy ( odróżnienia konieczne) w tym wszystkim to pewnie sprawy się nie wyprostują.
Może autor nie miał takiej intencji  ale córka stała się żołnierzem w jego walce z matką.
I to wiernym. I tylko od niego zależy czy ja z tego obowiązku zwolni.
Ja tu widzę  wiele sprzeczności w tym co mówi A co robi  Marek.
Ale już oburzyl się za precyzyjne punktowane A ja nie potrafię  być nieprecyzyjna  więc nie będę rozwijać.

682 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-27 09:29:38)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
kjim napisał/a:

Nie rozumiem kobiet, według ktorych dziecko za wszelką cenę powinno widywać się z matką.

Matki nie pozbawiono zupełnie praw rodzicielskich, więc coś musiało być na rzeczy, skoro do tego nie doszło. To daje jej prawo do widywania się z córką. Stara się, więc nie sądzę, żeby pozbawiono jej tej władzy rodzicielskiej. Sądy i policja są jej legalną bronią, czy to się Markowi podoba, czy nie. Walenia w drzwi nie usprawiedliwiam). Do nękania droga daleka, to nie jest  jednorazowe zdarzenie, czy pozwy co pół roku.  Cały problem, że córka nie chce i że w dojrzewającej nastolatce wywołuje to duże emocje, na które Marek, związany z nią uczuciowo i wielu czytelników jest podatnych.
Zresztą, ja tu nie widzę Marka  jako człowieka zupełnie bezproblemowego, skoro nawet z policją dyskutował w kwestii obowiązku wylegitymowania się, a i z jego pierwszego postu  wyłania się obraz gwałtownika i choleryka, córka miała taki wzorzec w domu.

683

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Badania w RODK powinny rozjaśnić sytuację. Czy córka nienawidzi matki za to, że rozwaliła jej rodzinę, czy może nieświadomie przyjęła rolę "żołnierza", o którym piszesz Elu.

684

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Tyle że dawno nie ma RODK, a Marek i matka zwrócili się z wnioskiem o badania w OZSS.

685

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Matki nie pozbawiono zupełnie praw rodzicielskich, więc coś musiało być na rzeczy, skoro do tego nie doszło. To daje jej prawo do widywania się z córką. Stara się, więc nie sądzę, żeby pozbawiono jej tej władzy rodzicielskiej. Sądy i policja są jej legalną bronią, czy to się Markowi podoba

 
Sąd to tylko ludzie, nie są nieomylni. Z tego co pamiętam z tego wątku, to dotychczas nikt badań w RODK nie zlecił! Sąd (znaczy Pani Sędzia w tym przypadku) zna sytuację tylko z relacji tych dwóch stron matki i ojca. Słowo przeciwko słowu. I na tej podstawie orzekł o prawach rodzicielskich i kontaktach.  Nikt tego dziecka nie zapytał o zdanie, nie przyjrzał się emocjom jakie temu dziecku towarzyszą! A od tego , zdaje mi się , są fachowcy w RODK.
Sądy, policja i fachowcy z RODK są też legalną "bronią" (tak to nazwałas Symbi) , są legalną bronią w rękach Marka. Nie tylko w rękach matki !

686

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Tyle że dawno nie ma RODK, a Marek i matka zwrócili się z wnioskiem o badania w OZSS.

Jak zwał, tak zwał. Instytucja ta, niezależnie jak się aktualnie nazywa, służy do tego samego.

687 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-27 10:28:35)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ja z kolei cały czas głowię się nad tym, CO mogło spowodować, że dziecko może tak bardzo nienawidzieć swojej matki, żę trzeba ją prawie na siłę do tej matki zaprowadzić? Jak wielką krzywdę wyrządziła dziecku ex Autora, że teraz ciężko córce chociaż na chwilę się spotkać z własną matką? Zresztą to się niuchronnie pogłębia po tym, jak dziewczynka widzi sposób, w jaki matka traktuje jej ojca..
Spotkał sie ktoś kiedykolwiek z taką sytuacją, kiedy dziecko tak jawnie okazuje wrogośc wobec matki?

688

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Abstrahując od problemów z widywaniem matki, skoro córka Marka ma takie emocjonalne reakcje, że wręcz krzyczy, ja bym ją skonsultowała z psychologiem. Wyraźnie nie radzi sobie z emocjami. Mówię na podstawie własnych doświadczeń z dzieckiem, moje starsze dziecko w domu było spokojne, ale jak w szkole rzuciło rówieśnikiem o ścianę, to zaprowadziłam do psychologa. Okazało się, że to spóźnione po latach odreagowywanie rozwodu rodziców.

689

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Marku, zrobisz jak będziesz chciał. Tylko Ty poniesiesz konsekwencje dogadywania się w tej sprawie z matką córki. Ja czytałam, że pandemia covidowa może potrwać nawet kilka lat i że przewidywane są następne pandemie. Staram się jednak żyć normalnie, jak do tej pory, normalnie wychodzę do pracy, bo w mojej branży nie da się pracować wyłącznie zdalnie. Poza tym z prozaicznych powodów - choćby to , że mieszkam na wsi i nikt mi zakupów spożywczych nie dowiezie do domu. Regularnie musze stawiać się do pielęgniarki na zastrzyki.
U mojego eksa jest 10 osób w jednej chałupie i nasze wspólne dzieci siedzą tam regularnie, więc teoretycznie też mogą się zarazić, a potem przytargać chorobę do domu.
tak więc dla mnie wszystko jest kwestią równowagi między rozsądkiem, a paniką.
EDIT: teraz mi się wspomniało, że kiedy urządzałam komunie starszego dziecka, zaprosiłam na uroczystość do domu eksa i jego rodziców, wydarzenie to kosztowało mnie tyle nerwów, że dwa dni po uroczystości zwyczajnie się upiłam trzema drinkami. Nie dość, że musiałam go "znosić" w jednym pomieszczeniu, to jeszcze w kościele siedzieliśmy w jednej ławie i musiałam go w czasie przyjęcia obsługiwać, a jeszcze gadki byłej teściowej, ech... Przy drugim dziecku dałam sobie spokój, był tylko zaproszony do kościoła.

Ja też chodzę do pracy, w której jednak obowiązują maseczki w przestrzeniach wspólnych i nakaz nie przebywania ze sobą blisko dłużej niż kilka minut w sytuacjach niezbędnych. Robię zakupy, czasem coś kupuję/załatwiam dla mojej matki. Tankuję benzynę, jeżdżę do apteki, bo ja wiem... No, nie siedzę w łazience bez przerwy szczękając zębami ze strachu. Ale, cóż, zgodnie z wytycznymi specjalistów (jednak) staram się "kasować" na razie kontakty "nadprogramowe", nie będące tymi niezbędnymi. W tym kontekście pisałem o obawach związanych z wizytą osoby, która miałaby jechać przez 3/4 Polski pociągiem w szczycie pandemii. Przecież jej też może się coś przykrego "przydarzyć". Jest nawet bardziej narażona, bo zetknie się z wieloma przypadkowymi osobami. W drodze powrotnej ponownie. Wciąż uważam, że rozsądniej byłoby zaczekać aż oboje będziemy zaszczepienie obiema dawkami. Dla całej naszej trójki - dla Małej, dla niej i dla mnie.

690

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ok, tylko co musiało się stać, że to dziecko tak nienawidzi matki? Bywa przecież, że rodzice się rozstają a to, które odeszło nie jest mile widziane przez dziecko, które zostało z rodzicem porzuconym. Tylko to, co wyprawia ta kobieta przybiera już formę jakiejś psychozy. Ciągle atakuje Autora i zdaje się nie widzieć, że to jeszcze pogłębia nienawiść córki do niej..

691

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Jakie waszym zdaniem  niebezpieczeństwo grozi córce  Marka że strony matki?
Proszę  spojrzeć  bez nalecialosci wynikających z tego co zaszło między rodzicami.
Jeśli  Marek nie widzi żadnej swojej Roli nie Winy ( odróżnienia konieczne) w tym wszystkim to pewnie sprawy się nie wyprostują.
Może autor nie miał takiej intencji  ale córka stała się żołnierzem w jego walce z matką.
I to wiernym. I tylko od niego zależy czy ja z tego obowiązku zwolni.
Ja tu widzę  wiele sprzeczności w tym co mówi A co robi  Marek.
Ale już oburzyl się za precyzyjne punktowane A ja nie potrafię  być nieprecyzyjna  więc nie będę rozwijać.

Za nic się "nie oburzam".  wink Po prostu chwilami nie rozumiem tego, co piszesz. Teraz z kolei Ty się nie obraź, ale między innymi z powodu Twojej "luźnej interpunkcji". Czasami muszę dwa razy przeczytać, żeby prawidłowo poukładać początek i koniec danej myśli. No, jeśli miałbym się czepiać, to ja właśnie nie zawsze w tym co piszesz, widzę akurat "precyzję".  smile

692

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:
kjim napisał/a:

Nie rozumiem kobiet, według ktorych dziecko za wszelką cenę powinno widywać się z matką.

Matki nie pozbawiono zupełnie praw rodzicielskich, więc coś musiało być na rzeczy, skoro do tego nie doszło. To daje jej prawo do widywania się z córką. Stara się, więc nie sądzę, żeby pozbawiono jej tej władzy rodzicielskiej. Sądy i policja są jej legalną bronią, czy to się Markowi podoba, czy nie. Walenia w drzwi nie usprawiedliwiam). Do nękania droga daleka, to nie jest  jednorazowe zdarzenie, czy pozwy co pół roku.  Cały problem, że córka nie chce i że w dojrzewającej nastolatce wywołuje to duże emocje, na które Marek, związany z nią uczuciowo i wielu czytelników jest podatnych.
Zresztą, ja tu nie widzę Marka  jako człowieka zupełnie bezproblemowego, skoro nawet z policją dyskutował w kwestii obowiązku wylegitymowania się, a i z jego pierwszego postu  wyłania się obraz gwałtownika i choleryka, córka miała taki wzorzec w domu.

Nie "dyskutował", ale wyraził słownie JEDNO zdanie opinii, że sytuacja, w której Eks wskazuje policji, że ja to ja, ja stoję wewnątrz swojego mieszkania, a policja żąda dokumentu tożsamości, jest absurdalna. Tak, ja w scenie z jednej z części "Harry Pottera", gdzie profesor zwraca się przy bramie wejściowej do Harry'ego mówiąc: "Nazwisko?", Harry odpowiada: "Panie profesorze, przecież zna mnie pan od 5 lat" i słyszy od profesora "To nie ma nic do rzeczy, Potter!"  wink A dowód grzeczne okazałem.

Sądy pozbawiają praw rodzicielskich w wyjątkowych przypadkach - kiedy ma się do czynienia z udowodnionym, ciężkim uzależnieniem alkoholowym lub narkotykowym. Ale wystarczy tylko już podjąć próbę leczenia i w zasadzie "po sprawie".

Oczywiście, że nie jestem bezproblemowy. Pisałem wcześniej, jakie rzeczy mi się w domu, czy aucie zdarzało robić/mówić. Ale córka nie tylko mnie w domu słyszała/widziała. Trzaskającą z byle powodu drzwiami tak, że z futryny wylatywały matkę również. O innych rzeczach w wykonaniu mamy pisałem wielokrotnie, więc nie będę ponowie przytaczać.

693

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Symbi napisał/a:

Abstrahując od problemów z widywaniem matki, skoro córka Marka ma takie emocjonalne reakcje, że wręcz krzyczy, ja bym ją skonsultowała z psychologiem. Wyraźnie nie radzi sobie z emocjami. Mówię na podstawie własnych doświadczeń z dzieckiem, moje starsze dziecko w domu było spokojne, ale jak w szkole rzuciło rówieśnikiem o ścianę, to zaprowadziłam do psychologa. Okazało się, że to spóźnione po latach odreagowywanie rozwodu rodziców.

Ale córka jest od dawna pod opieką psychologa. Była krótka przerwa spowodowana problemami pandemicznymi (psycholog zawiesił spotkania, były też czasowe obostrzenia), ale od dwóch miesięcy ponownie jest nią objęta.

694

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
bagienni_k napisał/a:

Ok, tylko co musiało się stać, że to dziecko tak nienawidzi matki? Bywa przecież, że rodzice się rozstają a to, które odeszło nie jest mile widziane przez dziecko, które zostało z rodzicem porzuconym. Tylko to, co wyprawia ta kobieta przybiera już formę jakiejś psychozy. Ciągle atakuje Autora i zdaje się nie widzieć, że to jeszcze pogłębia nienawiść córki do niej..

One kłóciły się już często, kiedy jeszcze byliśmy razem. To był taki "trudny związek" również między matką a córką... Z jednej strony, wydaje mi się, wręcz obsesyjna bliskość matki, z drugiej, nasilające się wraz z dorastaniem córki problemy w komunikacji między nimi... Nie wiem, ja miałem wrażenie, że moja Była nie widziała, że dziecko ponadprzeciętnie szybko dojrzewa i jest ponadprzeciętnie inteligentne i cały czas traktowała córkę (właśnie ona) niemal, jak trzylatkę, która nic nie kojarzy i jest takim "misiem-pysiem" do przytulania. A z kolei Małą to coraz bardziej wkurzało. Ona ma MOCNY charakter i mnie też nieraz daje popalić. To nie jest tak, że między nami są wyłącznie "idylliczne momenty". BARDZO, BARDZO ciężko trzeba pracować nad tym, żeby się przebić przez jej opór, kiedy trzeba wyegzekwować coś koniecznego....

695

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jak piszę z telefonu to czasem słownik coś zmienia, ale wydaje mi się że jasno przekazałam ideę. Jaśniej chyba nie potrafię.
Policja ma prawo legitymować kogoś kto jest w domu, a nie domniemywać że to właściciel .Nie rozumiem problemu z tym

696

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Jak piszę z telefonu to czasem słownik coś zmienia, ale wydaje mi się że jasno przekazałam ideę. Jaśniej chyba nie potrafię.
Policja ma prawo legitymować kogoś kto jest w domu, a nie domniemywać że to właściciel .Nie rozumiem problemu z tym

Niepotrzebnie o tym wspomniałem, bo zaraz powstanie z tego dodatkowy wątek. Wiem, że ma prawo. Ale w sytuacji, kiedy za plecami policjantów stała moja Eks i potwierdziła im jednoznacznie, że ja to ja, był to zbędny formalizm. Tylko tyle. EOT.

697

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

No i jeszcze ze strony www.gov.pl. Możecie powiedzieć, że jestem tchórzem, że koronawirus potrwa jeszcze długo, że wykorzystuję sytuację, że zasłaniam się pandemią, itd. - ale kogo mam słuchać, jeżeli nie ekspertów? Mam słuchać sędzi lokalnego sądu, czy np. profesora Krzysztofa Pyrcia...?

https://www.gov.pl/web/koronawirus/od-2 … ieczenstwa


"W Święta Wielkanocne zostańmy w domu

Trudna sytuacja związana z COVID-19 wymaga ograniczenia naszej aktywności społecznej – także podczas zbliżających się Świąt Wielkanocnych.

Jeśli chcemy wrócić do czasów sprzed pandemii, musimy być odpowiedzialni. W okresie świąt powinniśmy więc ograniczyć nasze kontakty wyłącznie do najbliższych domowników, a ewentualne spotkania przełożyć na inny, bardziej bezpieczny czas. Wiele zależy od nas samych. Dbajmy o siebie i swoją rodzinę."

698

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Wyobraź  sobie że jest to w stronę  tych którzy robią  kilkudziesiecioosobowe zjazdy rodzinne bo jest wiele takich osób.  Niekoniecznie chodzi o 3 osobową  rodzinę.

699

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Wyobraź  sobie że jest to w stronę  tych którzy robią  kilkudziesiecioosobowe zjazdy rodzinne bo jest wiele takich osób.  Niekoniecznie chodzi o 3 osobową  rodzinę.


https://sjp.pwn.pl/sjp/domownik;2453309.html

700 Ostatnio edytowany przez Desiree (2021-03-27 14:47:33)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Pisałeś, Marku, że Twoja Mama nie lubiła eks z jakiegoś dziwnego, niewiadomego powodu.
Matki jednak mają taki dziwny czujnik... no powiedz, że nie miała racji, że gdzieś na poziomie atomu jej ta babka nie zaskoczyła aż tak bardzo, iż zerwaliście na długo kontakty?
Swoją drogą, niezła z Was linia genetyczna "uparciuchów"  (żart)

701

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Desiree napisał/a:

Pisałeś, Marku, że Twoja Mama nie lubiła eks z jakiegoś dziwnego, niewiadomego powodu.
Matki jednak mają taki dziwny czujnik... no powiedz, że nie miała racji, że gdzieś na poziomie atomu jej ta babka nie zaskoczyła aż tak bardzo, iż zerwaliście na długo kontakty?
Swoją drogą, niezła z Was linia genetyczna "uparciuchów"  (żart)

Taaa... Klub Ultraasertywnych.  wink

702

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Co bys zrobil gdyby kiedys corka powiedziala ci, ze chce zamieszkac przez jakis czas z matką?

703 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2021-03-27 19:03:39)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:

Co bys zrobil gdyby kiedys corka powiedziala ci, ze chce zamieszkac przez jakis czas z matką?

To pytanie czysto abstrakcyjne, bo nie bardzo można "przerzucać" dziecko w wieku szkolnym między położonymi o kilkaset kilometrów od siebie miastami "na jakiś czas". Córka nie chce też zmieniać środowiska rówieśniczego, tu ma bliskie przyjaciółki, itd. Ale wie, o czym już pisałem wcześniej kilka razy, że gdyby chciała zamieszkać z matką, niczego to absolutnie w mojej miłości do niej nie zmieni. To chyba oczywiste?

704 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-27 19:18:42)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nie chodzi o zmianę miłości, ale czy byś miał o to żal.? Czy na przykład może usłyszeć od Ciebie że gdyby kiedyś chciała to może do nich pojechać na tydzień ?

705

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Co bys zrobil gdyby kiedys corka powiedziala ci, ze chce zamieszkac przez jakis czas z matką?

To pytanie czysto abstrakcyjne, bo nie bardzo można "przerzucać" dziecko w wieku szkolnym między położonymi o kilkaset kilometrów od siebie miastami "na jakiś czas". Córka nie chce też zmieniać środowiska rówieśniczego, tu ma bliskie przyjaciółki, itd. Ale wie, o czym już pisałem wcześniej kilka razy, że gdyby chciała zamieszkać z matką, niczego to absolutnie w mojej miłości do niej nie zmieni. To chyba oczywiste?

Odpowiedziales tak, ze nie odpowiedziales. Nie pytalem o twoja milosc do dziecka. Zgodzilbys sie na powiedzmy tygodniowy, dwutygodniowy wyjazd corki gdyby np. w najblizsze wakacje tego chciala?

706

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Odpowiedziałem na pytanie o "zamieszkanie przez jakiś czas", a nie o wyjazd na wakacje. Jeśli chodzi o tego typu kwestie, to ona WIE OD DAWNA, że nie miałbym nic przeciwko temu. Wiem, że nikt nie uczy się mojego wątku na pamięć i bynajmniej tego nie wymagam wink, ale... ja już pisałem kilka razy, że nie w tym problem, że JA nie chcę, tylko, że córka nie chce, a matka (przynajmniej dotychczas) non-stop przypisywała wyłączną winę za taki stan rzeczy mnie. Ale kiedy w ciągu ostatnich kilku dni parę razy dzwoniła na MÓJ numer telefonu i chciała rozmawiać - raz ze mną, raz z córką - i nie darła się na mnie, nie wyzywała, etc. - nie robiłem żadnych problemów, a nawet wysłałem jej z własnej inicjatywy SMS-a, żeby dać jej znać, że córka już jest wolna i może do niej przedzwonić.

W kwestii ewentualnych wyjazdów, ja tylko uważam, że przeginką totalną - zwłaszcza, że Była nie ma takich obciążeń, jak ja (nie prowadzi, poza pracą na niewielkim etacie, tak, jak ja, działalności gospodarczej wymagającej codziennej, praktycznie rzecz biorąc, uwagi, nie ma w domu starszego już i źle znoszącego podróże psa, itd.) jest jej żądanie, żebym raz w miesiącu woził córkę 400 kilosów pod jej dom. Gdyby nie to, z mojej, osobistej strony nie byłoby ŻADNYCH innych obiekcji. Jeżeli córka będzie chciała, pół sylaby nie wypowiem przeciwko spędzaniu wakacji, ferii, czy innych uzgodnionych okazji. z matką u niej lub jej rodziców.

707

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Odpowiedziałem na pytanie o "zamieszkanie przez jakiś czas", a nie o wyjazd na wakacje. Jeśli chodzi o tego typu kwestie, to ona WIE OD DAWNA, że nie miałbym nic przeciwko temu. Wiem, że nikt nie uczy się mojego wątku na pamięć i bynajmniej tego nie wymagam wink, ale... ja już pisałem kilka razy, że nie w tym problem, że JA nie chcę, tylko, że córka nie chce, a matka (przynajmniej dotychczas) non-stop przypisywała wyłączną winę za taki stan rzeczy mnie. Ale kiedy w ciągu ostatnich kilku dni parę razy dzwoniła na MÓJ numer telefonu i chciała rozmawiać - raz ze mną, raz z córką - i nie darła się na mnie, nie wyzywała, etc. - nie robiłem żadnych problemów, a nawet wysłałem jej z własnej inicjatywy SMS-a, żeby dać jej znać, że córka już jest wolna i może do niej przedzwonić.

W kwestii ewentualnych wyjazdów, ja tylko uważam, że przeginką totalną - zwłaszcza, że Była nie ma takich obciążeń, jak ja (nie prowadzi, poza pracą na niewielkim etacie, tak, jak ja, działalności gospodarczej wymagającej codziennej, praktycznie rzecz biorąc, uwagi, nie ma w domu starszego już i źle znoszącego podróże psa, itd.) jest jej żądanie, żebym raz w miesiącu woził córkę 400 kilosów pod jej dom. Gdyby nie to, z mojej, osobistej strony nie byłoby ŻADNYCH innych obiekcji. Jeżeli córka będzie chciała, pół sylaby nie wypowiem przeciwko spędzaniu wakacji, ferii, czy innych uzgodnionych okazji. z matką u niej lub jej rodziców.

Nie chodzi mi o uzgodnione terminy, chodzi mi o sytuacje, ze przychodzi do Ciebie i mowi: "Tata, chcialabym dac mamie szanse, poznac ja. Chce przez jakis czas zamieszkac tam". P.s. Nie pisz o COV, 400km, szkole, nierealnosci takiej sytuacji.

708 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-27 20:34:37)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

strasznie przydałby sie wam jakiś reset tej całej sytuacji.  żebyś uwolnił energię na układanie sobie życia i odcięcie sie od ex jako żony.A jednocześnie więcej wiary w te kobiety Twoje, że o siebie nawzajem zadbają,
  Bo to co opisywałeś- traktowanie 11 12 latki wtedy raz jak małego dziecka, raz jak większej dziewczynki i kłótnie z matką to nie jest nic nadzwyczajnego

709

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Odpowiedziałem na pytanie o "zamieszkanie przez jakiś czas", a nie o wyjazd na wakacje. Jeśli chodzi o tego typu kwestie, to ona WIE OD DAWNA, że nie miałbym nic przeciwko temu. Wiem, że nikt nie uczy się mojego wątku na pamięć i bynajmniej tego nie wymagam wink, ale... ja już pisałem kilka razy, że nie w tym problem, że JA nie chcę, tylko, że córka nie chce, a matka (przynajmniej dotychczas) non-stop przypisywała wyłączną winę za taki stan rzeczy mnie. Ale kiedy w ciągu ostatnich kilku dni parę razy dzwoniła na MÓJ numer telefonu i chciała rozmawiać - raz ze mną, raz z córką - i nie darła się na mnie, nie wyzywała, etc. - nie robiłem żadnych problemów, a nawet wysłałem jej z własnej inicjatywy SMS-a, żeby dać jej znać, że córka już jest wolna i może do niej przedzwonić.

W kwestii ewentualnych wyjazdów, ja tylko uważam, że przeginką totalną - zwłaszcza, że Była nie ma takich obciążeń, jak ja (nie prowadzi, poza pracą na niewielkim etacie, tak, jak ja, działalności gospodarczej wymagającej codziennej, praktycznie rzecz biorąc, uwagi, nie ma w domu starszego już i źle znoszącego podróże psa, itd.) jest jej żądanie, żebym raz w miesiącu woził córkę 400 kilosów pod jej dom. Gdyby nie to, z mojej, osobistej strony nie byłoby ŻADNYCH innych obiekcji. Jeżeli córka będzie chciała, pół sylaby nie wypowiem przeciwko spędzaniu wakacji, ferii, czy innych uzgodnionych okazji. z matką u niej lub jej rodziców.

Nie chodzi mi o uzgodnione terminy, chodzi mi o sytuacje, ze przychodzi do Ciebie i mowi: "Tata, chcialabym dac mamie szanse, poznac ja. Chce przez jakis czas zamieszkac tam". P.s. Nie pisz o COV, 400km, szkole, nierealnosci takiej sytuacji.

Już Ci odpowiedziałem. Czego nie rozumiesz?

710

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Odpowiedziałem na pytanie o "zamieszkanie przez jakiś czas", a nie o wyjazd na wakacje. Jeśli chodzi o tego typu kwestie, to ona WIE OD DAWNA, że nie miałbym nic przeciwko temu. Wiem, że nikt nie uczy się mojego wątku na pamięć i bynajmniej tego nie wymagam wink, ale... ja już pisałem kilka razy, że nie w tym problem, że JA nie chcę, tylko, że córka nie chce, a matka (przynajmniej dotychczas) non-stop przypisywała wyłączną winę za taki stan rzeczy mnie. Ale kiedy w ciągu ostatnich kilku dni parę razy dzwoniła na MÓJ numer telefonu i chciała rozmawiać - raz ze mną, raz z córką - i nie darła się na mnie, nie wyzywała, etc. - nie robiłem żadnych problemów, a nawet wysłałem jej z własnej inicjatywy SMS-a, żeby dać jej znać, że córka już jest wolna i może do niej przedzwonić.

W kwestii ewentualnych wyjazdów, ja tylko uważam, że przeginką totalną - zwłaszcza, że Była nie ma takich obciążeń, jak ja (nie prowadzi, poza pracą na niewielkim etacie, tak, jak ja, działalności gospodarczej wymagającej codziennej, praktycznie rzecz biorąc, uwagi, nie ma w domu starszego już i źle znoszącego podróże psa, itd.) jest jej żądanie, żebym raz w miesiącu woził córkę 400 kilosów pod jej dom. Gdyby nie to, z mojej, osobistej strony nie byłoby ŻADNYCH innych obiekcji. Jeżeli córka będzie chciała, pół sylaby nie wypowiem przeciwko spędzaniu wakacji, ferii, czy innych uzgodnionych okazji. z matką u niej lub jej rodziców.

Nie chodzi mi o uzgodnione terminy, chodzi mi o sytuacje, ze przychodzi do Ciebie i mowi: "Tata, chcialabym dac mamie szanse, poznac ja. Chce przez jakis czas zamieszkac tam". P.s. Nie pisz o COV, 400km, szkole, nierealnosci takiej sytuacji.

Już Ci odpowiedziałem. Czego nie rozumiesz?

No nadal nie napisałeś co w sytuacji, gdybym córka chciała mieszkać z  matką, a nie z Tobą.

711

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:
MarekDV napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie chodzi mi o uzgodnione terminy, chodzi mi o sytuacje, ze przychodzi do Ciebie i mowi: "Tata, chcialabym dac mamie szanse, poznac ja. Chce przez jakis czas zamieszkac tam". P.s. Nie pisz o COV, 400km, szkole, nierealnosci takiej sytuacji.

Już Ci odpowiedziałem. Czego nie rozumiesz?

No nadal nie napisałeś co w sytuacji, gdybym córka chciała mieszkać z  matką, a nie z Tobą.

O tym pisałem dawno temu.

712 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-03-31 08:37:42)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Chcesz wiedzieć  co masz zrobić?
Proszę  bardzo:
Zaprosić  EX żonę  na święta i przyjąć  życzliwie.
Może niech przyjadą  razem A jej obecny Pan wynajmie  jakieś mieszkanie .Nie będzie musiała spać  w domu. A Ty pokażesz że nie toczysz piany na myśl o tamtym...

O kurde... W jakim wszechświecie takie spotkanie przekona córkę do matki i jej kochanka?

Przecież atmosfera podczas takich świąt nie ma szansy być zdrowa, nie są na tym etapie żeby usiąść do stołu świątecznego i udawać cały dzień że jest fajnie. I nie zależy to od Marka. Wystarczy w takiej sytuacj jedno złe słowo żeby to wybuchło, a z opisu autora wynika że jego ex nie ma zwyczaju trzymać języka za zębami. I co, jak zacznie rzucać złośliwe uwagi? Marek ma ją wyrzucić, czy pokazać córce że można po nim jeździć? I jeszcze przyprowadzić kochanka... Po czymś takim córka może całkowicie znienawidzieć matkę, a dodatkowo stracić szacunek do ojca...

I wiem że mamy tu tylko obraz jednej ze stron. Ale z tego co mamy,  to dla mnie rodzą się olbrzymie wątpliwości czy ex autora z wdzięcznością przyjeła by taki pomysł i dołożyła wszelkich starań by nie zepsuć atmosfery i zadbać o komfort psychiczny małej (a przy okazji nie poniżać byłego męża). A jeżeli do czegoś takiego by doszło to potem naprawa relacji zajmie lata.

Takie święta mają duży potencjał by stać się traumą dla małej... I utratą godności dla Marka.

713

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Pojawił się nowy element. Eks właśnie do mnie zadzwoniła. Powiedziała, że jej matka (z którą, wg własnych słów, widziała się ostatni raz 2 tygodnie temu) znalazła się w szpitalu (COVID). Powiedziała mi (cytuję): "Ja na razie jestem lekko przeziębiona, zobaczymy, jak to się potoczy, ale chciałabym przyjechać"...

714

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Radziłabym Ci w tej sytuacji dwa rozwiazania:
1) zaproponować spotkanie tydzien po Świętach gdy już nie powinna zarażać (zakładając że zaraziła się od matki)
2) jeśli będzie się upierała na przyjazd teraz na Święta to jasno określić ze w tej sytuacji zapraszasz ja jedynie z negatywnym wynikiem testu na covid. Bo obecnie koronawirus wygląda właśnie jak przeziębienie w wielu przypadkach. Przy okazji radziłabym Ci ta rozmowę nagrać żeby nie było potem jazdy ze ona się wyprze kontaktu z osobą chorą i ewentualnych objawów i oskarży Cie w sądzie ze wymyśliłeś to żeby jej utrudnić zobaczenie corki.

715

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Airuf napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Chcesz wiedzieć  co masz zrobić?
Proszę  bardzo:
Zaprosić  EX żonę  na święta i przyjąć  życzliwie.
Może niech przyjadą  razem A jej obecny Pan wynajmie  jakieś mieszkanie .Nie będzie musiała spać  w domu. A Ty pokażesz że nie toczysz piany na myśl o tamtym...

O kurde... W jakim wszechświecie takie spotkanie przekona córkę do matki i jej kochanka?

Przecież atmosfera podczas takich świąt nie ma szansy być zdrowa, nie są na tym etapie żeby usiąść do stołu świątecznego i udawać cały dzień że jest fajnie. I nie zależy to od Marka. Wystarczy w takiej sytuacj jedno złe słowo żeby to wybuchło, a z opisu autora wynika że jego ex nie ma zwyczaju trzymać języka za zębami. I co, jak zacznie rzucać złośliwe uwagi? Marek ma ją wyrzucić, czy pokazać córce że można po nim jeździć? I jeszcze przyprowadzić kochanka... Po czymś takim córka może całkowicie znienawidzieć matkę, a dodatkowo stracić szacunek do ojca...

I wiem że mamy tu tylko obraz jednej ze stron. Ale z tego co mamy,  to dla mnie rodzą się olbrzymie wątpliwości czy ex autora z wdzięcznością przyjeła by taki pomysł i dołożyła wszelkich starań by nie zepsuć atmosfery i zadbać o komfort psychiczny małej (a przy okazji nie poniżać byłego męża). A jeżeli do czegoś takiego by doszło to potem naprawa relacji zajmie lata.

Takie święta mają duży potencjał by stać się traumą dla małej... I utratą godności dla Marka.

a w jakim świecie napisałam że ma przyprowadzić kochanka do domu na święta?

Posty [ 651 do 715 z 1,171 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024