Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

1

Temat: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Cześć, taka sytuacja, że jakiś czas temu rozleciał mi się długoletni związek, planowaliśmy ślub, budowe domu bla bla, nawet zaczęliśmy już ogarniać papierkową robotę pod budowe na mojej działce, no ale nie wyszło. No dobra i teraz tak niektórzy moi kumple już na swoim ze swoimi dziewczynami lub też żonami i tak sie zastanawiam jak ja wyglądam z boku mieszkając z rodzicami, bo często spotykam sie w opiniami o maminsynkach co im mama pierze majty, gotuje itp. Tylko, że u mnie tak nie jest.

Gotuje sam, bo ćwiczę na siłowni, więc jem inne rzeczy i w większej ilości niż reszta domowników, prasuje sam, ogarniam robote koło domu razem z ojcem itp. Więc nie rozumiem i denerwuje mnie dlaczego jakaś nowo poznana dziewczyna ma mnie zaszufladkować jako maminsynka czy coś. Gdybym chciał to bym się od razu wyprowadził i wziął kredyt na mieszkanie, bo źle nie zarabiam więc ogarnąłbym, ale nie chce bo:
- wole odkładać na dom
- w pracy zazwyczaj jestem sam i nie mam z kim pogadać, mieszkając samemu też nie ma sie do kogo odezwać, zwariować można
- wole dom niż mieszkanie

Oczywiście będąc w związku jeśli sytuacja by tego wymagała to byłbym skłonny od razu iść na mieszkanie z dziewczyną, utrzymywanie w dwie osoby to całkiem inna sprawa. Nie widze jednak sensu mieszkać samemu dla zasady i wydawać na kredyt kase, która mógłbym odłożyć na to do czego i tak w przyszłości dążę.

Co myślicie na ten temat?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Jaco93 napisał/a:

Cześć, taka sytuacja, że jakiś czas temu rozleciał mi się długoletni związek, planowaliśmy ślub, budowe domu bla bla, nawet zaczęliśmy już ogarniać papierkową robotę pod budowe na mojej działce, no ale nie wyszło. No dobra i teraz tak niektórzy moi kumple już na swoim ze swoimi dziewczynami lub też żonami i tak sie zastanawiam jak ja wyglądam z boku mieszkając z rodzicami, bo często spotykam sie w opiniami o maminsynkach co im mama pierze majty, gotuje itp. Tylko, że u mnie tak nie jest.

Gotuje sam, bo ćwiczę na siłowni, więc jem inne rzeczy i w większej ilości niż reszta domowników, prasuje sam, ogarniam robote koło domu razem z ojcem itp. Więc nie rozumiem i denerwuje mnie dlaczego jakaś nowo poznana dziewczyna ma mnie zaszufladkować jako maminsynka czy coś. Gdybym chciał to bym się od razu wyprowadził i wziął kredyt na mieszkanie, bo źle nie zarabiam więc ogarnąłbym, ale nie chce bo:
- wole odkładać na dom
- w pracy zazwyczaj jestem sam i nie mam z kim pogadać, mieszkając samemu też nie ma sie do kogo odezwać, zwariować można
- wole dom niż mieszkanie

Oczywiście będąc w związku jeśli sytuacja by tego wymagała to byłbym skłonny od razu iść na mieszkanie z dziewczyną, utrzymywanie w dwie osoby to całkiem inna sprawa. Nie widze jednak sensu mieszkać samemu dla zasady i wydawać na kredyt kase, która mógłbym odłożyć na to do czego i tak w przyszłości dążę.

Co myślicie na ten temat?

Ja myśle, że nie masz co przejmować się opinia innych. Każda mądra kobieta, przy bliższym Poznaniu zrozumie Twoje działanie, a nawet doceni rozwagę i odpowiedzialność... a znajomi, no cóż.

3

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Trochę znam ten ból, gdyż chwilowo po 7 latach musiałem wrócić do rodziców. W sumie nawet spoko, bo im trochę pomogę, mają swoje lata. Niemniej mamy takie czasy, że ludzie, którzy nie są w związku i nie są z bogatych rodzin, mieszkają z rodzinami nawet po 30tce. Boli, ale problemem jest głównie presja społeczna, której nie należy się poddawać.

4

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Fajnie, że sobie gotujesz i prasujesz, ale:
- jak często myjesz w domu kibel i zlewy?
- kiedy ostatnio myłeś okna?
- kiedy ostatnio robiłeś generalne porządki?
- kiedy ostatnio umyłeś lodówkę?

Kobiety boją się, że mężczyzna mieszkający z mamą, idzie po linii najmniejszego oporu i wiele czynności z wygody tej mamie zostawia, a potem będzie zostawiał żonie. Wiele osób, bez względu na płeć, nie weźmie się za niektóre czynności przed wyprowadzką, bo po prostu nie musi.

5

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Z całym szacunkiem Entropia, ale na pewno tu nie chodzi o jakieś okna.

6

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Jaco93 napisał/a:

Co myślicie na ten temat?

Gdybyś z rodzicami mieszkał z czystej wygody, lęku przed odpowiedzialnością i usamodzielnieniem się, a tym bardziej był zwykłym pasożytem, to uznałabym, że jest to problem, nawet duży. Skoro jednak pracujesz, wszystko wokół siebie robisz sam, dodatkowo pomagasz rodzicom, to nie widzę powodu dlaczego dla zasady, bo "co ludzie powiedzą", miałbyś się wyprowadzić, jeśli na dobrą sprawę nic za tym nie przemawia.
Mnie w każdym razie Twoje argumenty przekonują i gdybym była taką dziewczyną, czyli potencjalną kandydatką na partnerkę, to nie widziałabym w tym nic złego.

7

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Przede wszystkim, może to zabrzmi śmiesznie, bo jesteśmy młodzi, ale jest sporo osób w tym wieku, które jednak przeżyły dłuższe i poważniejsze związki. Takim na pewno prościej zrozumieć Twoją sytuację i nie szufladkować. Po burzliwym rozstaniu z byłym narzeczonym i zakończeniu prawie 7 letniego związku, wynajmowaniu wspólnie mieszkania, planach na kredyt itd. również wróciłam do rodziców. Mnie jako kobietę, też mógłby ktoś tak ocenić, że utknęłam z rodziną, nie wiedząc jak moje życie się potoczyło. Ktoś kto ma troszeczkę oleju w głowie, nie będzie się na Ciebie krzywo przez to patrzył, że mieszkasz z rodzicami. Najpierw powinno się poznać historię człowieka i jego charakter, żeby móc oceniać jaki jest. Fakt, kobiety są przewrażliwione na punkcie "nieporadnych maminsynków" a mężczyźni na punkcie "rozpieszczonych księżniczek", ale myślę, że normalna osoba nie wywnioskuje, że taki jesteś tylko po tym, że nie mieszkasz sam.

8

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Burzowy napisał/a:

Z całym szacunkiem Entropia, ale na pewno tu nie chodzi o jakieś okna.

Często właśnie chodzi i nie ma co tu dorabiać filozofii do prostej rzeczy. Kobiety, słysząc, że facet mieszka z mamą, często właśnie to widzą oczami wyobraźni: jak wracają do domu po ciężkim dniu w pracy, a tam nic niezrobione. Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że tylko raz myślała o rzuceniu swojego faceta i było to własnie po tym, jak wyprowadził się on z domu rodzinnego i zamieszkali razem. Powodem była zwykła ludzka frustracja. Koleś nie był upośledzony, potrafił ugotować i pozmywać, ale jeśli idzie o tej mniej codzienne prace domowe (typu właśnie to mycie okien), to on w ogóle nie widział potrzeby i nigdy nawet na to nie wpadł. W efekcie spadło na nią o wiele więcej niż połowa prac domowych i zaczął narastać w niej taki codzienny wkurw. Ja tak miałam kiedyś ze współlokatorką. Wprowadziła się do mnie, dziewczyna miła, pewnie, że sobie gotowała, prała, wynosiła śmieci. Niby ideał, ale tak.... na licealistkę. Bo w domu trzeba jednak zrobić o wiele więcej rzeczy. Czasem są jakieś sprawy urzędowy, czasem lodówkę trzeba przemyć, bo się jedzenie przykleja, czasem właśnie trzeba już ogarnąć trochę dokładniej niż tylko przejechać odkurzaczem. Oni nie widziała potrzeby i chyba nawet nie wiedziała, że to się czyści, bo wcześniej te dodatkowe rzeczy robiła za nią mama. Skończyło się awanturą, w której wykrzyczałam, że ja nie jestem jej matką i nie będę za nią wszystkiego ogarniać. Ludzie czegoś takiego zwykle się boją, gdy słyszą, że ktoś mieszka z rodzicami. Przypadki osób, którym trzeba podstawić pod nos jedzenie, są już dzisiaj na szczęście dość rzadkie. Ale o osobnika, który nigdy nie mył okien, wcale nie tak trudno.

9 Ostatnio edytowany przez foggy (2018-12-28 08:52:43)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Te negatywne konotacje dorosłych facetów mieszkających z rodzicami dotyczą ich zachowania a nie miejsca gdzie mieszkają. Dotyczą facetów ktorzy może nawet pracują ale nie czują potrzeby dołożenia sie do kosztów utrzymania.
Zwykłym leniom i egoistom, ktorzy w pracach domowych nie pomogą a godzinami w gry komputerowe grają. Lat temu 25 byłem w podobnej sytuacji, kilka lat mieszkałem w rodzinnym domu, płaciłem za rachunki, za wyżywienie, wkładałem prace w utrzymanie porzadku w domu i w ogrodku, a za zaoszczędzoną kase miałem po 3 latach rownowartosc 50% ceny kawalerki. To nie było pasożytnictwo to była oszczędność + zdrowy rozsądek.
@Entropia ale z tym myciem okien to może być różnie, bo są rózne wartości. To raczej powinno działac tak, że wszystkie prace wpadają do jednej "puli" z której są wyciągane sprawiedliwie pod względem czasu przez obie strony. Ja na ten przykład okien w życiu nigdy nie wymyłym ale często gotuję obiady dwudaniowe dla mojej obecnej rodziny 2+2, zawsze ogarniam zmywanie garów (wsadzanie i wyciaganie ze zmywarki), zawsze ogarniam pranie (pralka + suszenie), takze w 100% zajmuję się ogrodem. Jesli dołożymy do tego pomoc dwojce dzieci z odrabianiem lekcji to spada na mnie ponad 60% domowych obowiązków. Okien sie nie tykam - czy to czyni ze mnie "gorszego".

10

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Co wyście się tak czepili tych okien? Od tego spada poziom szczęścia, bo mniej promieniowania dociera do wnętrza, a więc człowiek mniej syntezuje witaminy D3?

11

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
kao_makao napisał/a:

Co wyście się tak czepili tych okien? Od tego spada poziom szczęścia, bo mniej promieniowania dociera do wnętrza, a więc człowiek mniej syntezuje witaminy D3?

Chodzi o to, że każda osoba powinna być gotowa na robienie w życiu każdej z czynności porządkowych i ja to rozumiem i zgadzam się.

12

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
kao_makao napisał/a:

Co wyście się tak czepili tych okien? Od tego spada poziom szczęścia, bo mniej promieniowania dociera do wnętrza, a więc człowiek mniej syntezuje witaminy D3?

Okna to ten element domu/mieszkania który jest widoczny z zewnatrz. Sporo osób, szczególnie starszego pokolenia ma fioła na punkcie mycia okien "bo co pomyslą sąsiedzi, bo wypada, bo chce by inni mieli o mnie wysokie mniemanie". Kupisz telewizor 100 cali, super meble - ale nie pochwalisz sie tym na "zewnatrz", czyste okna i wyprane firanki to szybko i małym kosztem +100 do zadowolenia "pani domu". Teściowa chora na grype, ale "przed swietami okna musza byc umyte" - taki fetysz, podobnie jak wycieraczka przed drzwiami.

13

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Umycie jednego okna to jest 5 minut, ja tam nigdy nikomu w okna nie patrzę. Jak wynajmowałem pokój w mieszkaniu każdy z nas mył okna w swoim pokoju kiedy chciał. Pozostałe(kuchnie, salon) myliśmy przed świętami(Boże Narodzenie, Wielkanoc) podzieliliśmy na siebie po równo i nie zajęło nam to więcej niż 10-15 minut.

Co do toalety to zmienialiśmy się co tydzień i jedna osoba była odpowiedzialna za umycie całej łazienki(płytki, muszla, szafki itd). Naczynia każdy zmywał po sobie, jak ktoś nie zdążył np przed pracą to te naczynia stały brudne i czekały, bo nikt za nikogo nie chciał sprzątać. Tak samo było co jakiś czas z kuchnią i salonem. Co moim zdaniem wyszło na dobre.

Nie wiem czy trafiłem na normalnych współlokatorów czy nie, ale nigdy nikt się nie czepiał lekko brudnych okien, bo po prostu mało kogo to obchodzi. Jak jakaś kobieta chce sobie umyć okna to niech sobie umyje.

Natomiast są takie kobiety, które mają manie czystości i zdrowo przesadzają z porządkiem, np moja Ciocia. Wiadomo, że w domu powinno być czysto, powinien być porządek, ale ona sprzątała po kilka godzin dziennie, bo wszystko musiałobyć idealnie, zero okruszków, zero bałaganu, zero naczyń, wszystkie okna, pokoje zrobione idealnie jak na przybycie gości. Co moim zdaniem było bardzo niezdrowe, bo nawet jak wszystko było praktycznie w porządku to ona i tak sprzątała i szukała na siłę czegoś do posprzątania i poświęcała na to masę czasu, który mogłaby spokojnie przeznaczyć na cokolwiek, a w domu i tak byłoby w miarę czysto.

14 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-28 14:22:28)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

25 lub 26-latek, który mieszka z rodzicami nie budzi we mnie żadnych negatywnych myśli. Inaczej jest już z facetami po 30-tce. Wtedy argumenty o oszczędzaniu w ogóle do mnie nie przemawiają ;-) Natomiast argument o braku towarzystwa ludzi jako to, co ma przekonać do wyboru mieszkania z rodzicami w ustach 25, 26-latka uważam za przejaw braku umiejętności nawiązaywania i utrzymywania relacji z ludźmi.

15

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
foggy napisał/a:

@Entropia ale z tym myciem okien to może być różnie, bo są rózne wartości. To raczej powinno działac tak, że wszystkie prace wpadają do jednej "puli" z której są wyciągane sprawiedliwie pod względem czasu przez obie strony. Ja na ten przykład okien w życiu nigdy nie wymyłym ale często gotuję obiady dwudaniowe dla mojej obecnej rodziny 2+2, zawsze ogarniam zmywanie garów (wsadzanie i wyciaganie ze zmywarki), zawsze ogarniam pranie (pralka + suszenie), takze w 100% zajmuję się ogrodem. Jesli dołożymy do tego pomoc dwojce dzieci z odrabianiem lekcji to spada na mnie ponad 60% domowych obowiązków. Okien sie nie tykam - czy to czyni ze mnie "gorszego".

Jeśli obie strony się na taki podział obowiązków, to jak najbardziej jest to ok. Problem pojawia się, kiedy jedna strona swoim olewczym stosunkiem wymusza na drugiej robienie znacznie więcej, niż ta druga strona miałaby ochotę. Wtedy łatwo o poczucie niesprawiedliwości i frustrację. Sama widzę, że kiedy byłam nastolatką i mieszkałam z rodzicami, robiłam może z 30% tego, co musiałam robić, kiedy już zaczęłam mieszkać sama. Pewnie, że potrafiłam ugotować, pozmywać, posprzątałam sobie w pokoju, wyniosłam śmieci, ale na wiele innych rzeczy miałam wywalone, bo "robiło się samo". Choćby właśnie na te nieszczęsne okna w salonie. Nie musiałam się specjalnie interesować kuchnią i łazienką, robić generalnych porządków w pomieszczeniach wspólnych, palić w piecu, wzywać ludzi od czyszczenia komina, porządkować ogrodu, rozmrażać lodówki. "Odkryłam" wiele z tych czynności dopiero po wyprowadzce. I teraz, kiedy słucham narzekań koleżanek na facetów, widzę właśnie ten schemat. Takie właśnie podstarzałego nastolatka, który coś tam zrobi, ale na większość nawet nie wpadnie. Oczywiście, że nie wszyscy mieszkający z rodzicami tacy są, ale jednak spora część tak i stąd bierze się ta niechęć i stereotypy. Kobiety boją się, że dostaną duże dziecko, a nie w pełni samoobsługowego dorosłego faceta.

16 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2018-12-28 14:27:19)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Entropia napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Z całym szacunkiem Entropia, ale na pewno tu nie chodzi o jakieś okna.

Często właśnie chodzi i nie ma co tu dorabiać filozofii do prostej rzeczy. Kobiety, słysząc, że facet mieszka z mamą, często właśnie to widzą oczami wyobraźni: jak wracają do domu po ciężkim dniu w pracy, a tam nic niezrobione. Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że tylko raz myślała o rzuceniu swojego faceta i było to własnie po tym, jak wyprowadził się on z domu rodzinnego i zamieszkali razem. Powodem była zwykła ludzka frustracja. Koleś nie był upośledzony, potrafił ugotować i pozmywać, ale jeśli idzie o tej mniej codzienne prace domowe (typu właśnie to mycie okien), to on w ogóle nie widział potrzeby i nigdy nawet na to nie wpadł. W efekcie spadło na nią o wiele więcej niż połowa prac domowych i zaczął narastać w niej taki codzienny wkurw. Ja tak miałam kiedyś ze współlokatorką. Wprowadziła się do mnie, dziewczyna miła, pewnie, że sobie gotowała, prała, wynosiła śmieci. Niby ideał, ale tak.... na licealistkę. Bo w domu trzeba jednak zrobić o wiele więcej rzeczy. Czasem są jakieś sprawy urzędowy, czasem lodówkę trzeba przemyć, bo się jedzenie przykleja, czasem właśnie trzeba już ogarnąć trochę dokładniej niż tylko przejechać odkurzaczem. Oni nie widziała potrzeby i chyba nawet nie wiedziała, że to się czyści, bo wcześniej te dodatkowe rzeczy robiła za nią mama. Skończyło się awanturą, w której wykrzyczałam, że ja nie jestem jej matką i nie będę za nią wszystkiego ogarniać. Ludzie czegoś takiego zwykle się boją, gdy słyszą, że ktoś mieszka z rodzicami. Przypadki osób, którym trzeba podstawić pod nos jedzenie, są już dzisiaj na szczęście dość rzadkie. Ale o osobnika, który nigdy nie mył okien, wcale nie tak trudno.


Tylko, że to Twój post brzmi jak dorabianie filozofii;). Przede wszystkim to co jest mega niesprawiedliwe w tym co piszesz, Ty mówisz tylko o jakimś sprzątaniu. A co z wkładem finansowym, który w olbrzymiej większości przypadków jest większy ze strony faceta? Przecież tak dobieracie partnerów. Co z tym, że facet przeważanie pracuje więcej, jeżeli chodzi o godziny? Co z ogarnianiem wszystkiego co elektryczne, mechaniczne itd? Przecież to są rzeczy, które trzeba UMIEĆ robić, a nie tylko chcieć. Twój post wygląda jak gdybyś odnosiła się do sytuacji, gdy kobieta jest w związku z facetem, który nie pracuje. No to wtedy faktycznie, to on powinien wszystko ogarniać na chacie. Jeżeli nie, to cała ta wypowiedź kojarzy mi sę z pewnym ugrupowaniem na literę F. Zostawmy swoje przywileje, zrzućmy swoje obowiązki na facetów. I bez jaj, który facet myje okna? Podejrzewam, że mniej niż 1%. Mi się zdarza akurat, ale raczej gdy kobieta zauważy, że trzeba to zrobić (eh biedna ja, musiałam mu o tym mówić). Do tego dochodzi kwestia tego, że dom jest wspólny i facet zwyczajnie może nie mieć ochoty by było w nim AŻ TAK czysto jak chce tego kobieta i trzeba dojść do kompromisu. Dodałbym, że sztuka gotowania, sprzątania jest coraz bardziej obca młodym ludziom i zdecydowanie nie wygląda to już tak, że kobieta sprząta, a facet niby leży na kanapie. Ja w swoim życiu umawiałem się raptem z jedną kobietą, która umie gotować, a syfiarami były wszystkie. Ja sam nie mam problemu z żadną z tych czynności i uważam, że najlepiej je robić razem, bo wtedy są mniej przykre. Nie lubię tylko prasować, bo jakoś nie mam do tego ręki.

W tym, że facet mieszka z rodzicami tak naprawdę chodzi o to, że ludzie nie lubią, gdy nie jest tak jak oni chcą. I tu w przypadku kobiety patrzącej na takiego faceta, do głowy przychodzi jej koleś, który nie mieszka sam, bo go nie stać. I problemem jest aspekt finansowy, tylko i wyłącznie. Ja popełniłem ten błąd i w wieku 18 lat wyleciałem z domu na wynajem do dużego miasta. Gdybym przez cały ten czas mieszkał u starych, to miałbym teraz hajs na kawalerkę w dużym mieście. Gdybym siedział u rodziców, to byłbym takim niezaradnym leniem, ale gdybym już miał tę kawalerkę, to już by było ok, bo samodzielny. Tak się ocenia i nie ma co nawet z tym dyskutować. Co ciekawe zależy to od kultury, bo w takiej Italii nikt tak na to nie patrzy. No i są rodziny, które mają tak duże domy, że dzielą je na pół i zostawiają dzieciom. Wtedy tak naprawdę nigdy nie wyprowadzamy się od rodziców. Sam osobiście nie wiem, czy osiedlę się w Polsce. Nie szykuje mi się raczej jakaś stabilizacja związkowa. To wszystko sprawia, że niekoniecznie chcę się wbić w kredyt, który będę spłacał całe życie. Oczywiście mieszkanie z rodzicami jest fajne może przez tydzień (aktualnie 3 miesiące, mam dość), ale nie żyjemy w kraju, gdzie z jednej pensji kupuję się dom jak za czasów american dream w USA.

17

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Problem polega na tym że w takiej sytuacji trudno ocenić kto na ile potrafi być samodzielny, takie rzeczy wychodzą w praniu. Niestety wiele osób które długo mieszkają z rodzicami nie potrafi ogarnąć swojego życia. Do tego co pisała Entropia dochodzi masa innych spraw typu załatwianie spraw w urzędzie, rozsądne gospodarowanie finansami, zaradność życiowa, etc. wcześniej wszystko organizowali rodzice i nie trzeba było się nad takimi rzeczami zastanawiać. Później okazuje się że musisz za taką osobę dodatkowo myśleć bo sama na coś nie wpadnie. To są małe rzeczy, ale wystarczające żeby zniechęcić do wchodzenia w bliższą relację, musisz poświęcić czas na to żeby kogoś przyuczyć do dorosłego życia i nawet nie wiesz czy to się uda, bo niektórym po prostu wygodnie jest jak inni myślą za nich. Takie osoby wyrosły pod kloszem i to dla nich naturalne warunki. Nie każdy oczywiście taki jest, z tego co piszesz wygląda na to że nie zaliczasz się do tej grupy osób, ale skąd dziewczyna ma o tym wiedzieć? Pokazuj swojej partnerce że jesteś zaradny, uświadamiaj że znasz realia dorosłego życia, nie będzie wtedy ciebie szufladkować. Twoja decyzja jest rozsądna i finansowo najlepsza w tej chwili dla ciebie. Zawsze możesz powiedzieć że wynajmujesz u rodziny smile
Jakie dzisiaj warunki płacowe są większość osób wie, a przecież sytuacje w życiu zdarzają się równe. Rób swoje i bądź spokojny że nie będziesz musiał podpisywać cyrografu z bankiem na resztę życia.

18

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Widzisz Burzowy, a dla mnie Twój post brzmi jak opinia mojego dziadka. Tego ze wsi. Bo ten z miasta to jednak sprzątał w domu i nawet te cholerne okna czasem umył, bo babcia też pracowała. Ten dziadek ze wsi rzeczywiście uważał, że wszystkie prace domowe są babskie i nic w domu nie robił. Tylko że nie zam żadnej kobiety w moim wieku, która by na taki układ teraz poszła. Wszystkie moje koleżanki pracują, wcale nie na niższych stanowiskach niż ich faceci i zajmuje im to tak samo dużo czasu. Facet, który wymaga w domu obsługi, jest więc z góry skreślony. To dla kobiety żaden interes, a czasy, w których bez faceta umierało się z głodu, szczęśliwie minęły. Raczej standardem w moim otoczeniu jest sprawiedliwy podział obowiązków (to które czynności komu przypadną to kwestia drugorzędna, bo czasem rzeczywiście jest tak, że ktoś jakiejś czynności po prostu nie lubi i chętnie wymieni ją na inną) i raczej też oczekuje się, że mężczyzna jako osoba dorosła jest w stanie sam zauważyć, że kibel jest brudny i go umyć, nie trzeba mu pokazywać palcem jak dziecku. Obie strony zarabiają, obie strony sprzątają -- proste. Oczywiście zdarzają się rodziny, w których tylko jedna strona pracuje i wtedy ten podział obowiązków jest inny i tym domem zajmuje się osoba siedząca w domu, to akurat logiczne i sprawiedliwe. Gdyby facet mi powiedział, że ja mam coś tam robić, bo jestem kobietą, a on jako facet to ma tylko zarabiać no to cóż... Bardzo prawdopodobne, że bym zwiała. Zarobić to ja sobie mogę sama, a po jednej osobie jest mniej sprzątania. wink

19

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

No i widzisz w zasadzie doszliśmy do porozumienia. Teraz to brzmi sensownie jak dla mnie.

20

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Entropia napisał/a:

Ten dziadek ze wsi rzeczywiście uważał, że wszystkie prace domowe są babskie i nic w domu nie robił. Tylko że nie zam żadnej kobiety w moim wieku, która by na taki układ teraz poszła.

Mój świętej pamięci teść miał takie samo podejście i choćby żona miała paść ze zmęczenia, to nie skalał się żadnym 'kobiecym' zajęciem. Przestawiło mu się wszystko, kiedy żony zabrakło i nagle okazało się, że niemal nic wokół siebie nie potrafi zrobić. Wtedy nie pozostało mu nic innego, jak znajomej płacić za to, że mu mieszkanie ogarnęła i ugotowała obiad, a muszę dodać, że niespecjalnie było go na to stać, z kolei na brak zdrowia i energii nie narzekał. Dla mnie takie dwie lewe ręce to nic innego, jak zwykłe kalectwo i nieprzystosowanie do życia.

21

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Mam podobną sytuację jak autor wątku: 32 lata, niedługo po skończonym związku, gdzie przez pewien czas mieszkaliśmy razem bez podziału na męskie/kobiece obowiązki domowe. Za ok. rok będę starał się o kredyt hipoteczny i dopóki mam szanse go uzyskać nie będę nic wynajmował.
Zdaję sobie sprawę, jak wygląda facet po 30. mieszkający z rodzicami, ale ja na ten rok czasu odpuszczam poznawanie kobiet - poza wyżej wymienionym, jest bardziej praktyczny powód - warunki lokalowe wink Skupię się na emocjonalnych wakacjach i rozwoju. Na związku i tak mi już nie zależy, więc możliwe, że jest mi łatwiej przejść nad tą sytuacją obojętnie.

22

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Jaco93 napisał/a:

...
Oczywiście będąc w związku jeśli sytuacja by tego wymagała to byłbym skłonny od razu iść na mieszkanie z dziewczyną, utrzymywanie w dwie osoby to całkiem inna sprawa. Nie widze jednak sensu mieszkać samemu dla zasady i wydawać na kredyt kase, która mógłbym odłożyć na to do czego i tak w przyszłości dążę.

Co myślicie na ten temat?


Dla mnie ok. Bzdurą byłoby branie mieszkania dla zasady, jeśli jest się singlem. Co innego gdy znajdziesz dziewczynę - wówczas najlepiej jest mieszkać osobno, z dala od jednych czy drugich rodziców. Ale na razie, wg mnie, to co robisz jest najmądrzejszym posunięciem na tym etapie życia. I jeszcze umiesz się oporządzić. Więc nie ma się czym przejmować.

A odnośnie różnych przejawów samodzielności, o których tu się miejscami przewinęło - wg mnie to sprawa osobnicza. Nabycie umiejętności czyszczenia kibla czy ugotowania sobie pomidorowej nie wymaga włożenia wielkiej pracy i można nauczyć się tego dość szybko, o ile się chce. Natomiast jeśli się nie chce, to cóż, nawet bardzo wczesne usamodzielnienie się nie zmieni raczej nastawienia do wykonywania tej całej "prozy dnia codziennego".

23 Ostatnio edytowany przez LoneWolf (2018-12-28 20:51:55)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
marakujka napisał/a:

Bzdurą byłoby branie mieszkania dla zasady, jeśli jest się singlem. Co innego gdy znajdziesz dziewczynę - wówczas najlepiej jest mieszkać osobno, z dala od jednych czy drugich rodziców.

Ciarki mi chodzą po plecach, gdy pomyślę że mogliśmy wziąć wspólny kredyt na mieszkanie, gdy byliśmy jeszcze razem, a temat już się pojawiał wink Tak czy inaczej w wieku autora (25-26) odkładanie jak największej sumy to dobre rozwiązanie.

24

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
LoneWolf napisał/a:
marakujka napisał/a:

Bzdurą byłoby branie mieszkania dla zasady, jeśli jest się singlem. Co innego gdy znajdziesz dziewczynę - wówczas najlepiej jest mieszkać osobno, z dala od jednych czy drugich rodziców.

Ciarki mi chodzą po plecach, gdy pomyślę że mogliśmy wziąć wspólny kredyt na mieszkanie, gdy byliśmy jeszcze razem, a temat już się pojawiał wink Tak czy inaczej w wieku autora (25-26) odkładanie jak największej sumy to dobre rozwiązanie.


Nie jestem pewna do czego dążysz, ale tak: oczywiste jest, że planować wspólną przyszłość kredytową można dopiero wtedy, gdy jest się pewnym partnera i związku. Czyli raczej najlepiej po ślubie.

I zacząć wynajmować mieszkanie "pod związek" też warto dopiero na dalszym etapie, gdy już pojawi się jakaś konkretniejsza  pewność co do kogoś. Bo robienie tego wczesniej nie bardzo ma sens - z dnia na dzień związek sobie "pójdzie" z byle przyczyny, a opłaty za wynajem pozostaną aktualne.

25

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
marakujka napisał/a:
LoneWolf napisał/a:
marakujka napisał/a:

Bzdurą byłoby branie mieszkania dla zasady, jeśli jest się singlem. Co innego gdy znajdziesz dziewczynę - wówczas najlepiej jest mieszkać osobno, z dala od jednych czy drugich rodziców.

Ciarki mi chodzą po plecach, gdy pomyślę że mogliśmy wziąć wspólny kredyt na mieszkanie, gdy byliśmy jeszcze razem, a temat już się pojawiał wink Tak czy inaczej w wieku autora (25-26) odkładanie jak największej sumy to dobre rozwiązanie.

I zacząć wynajmować mieszkanie "pod związek" też warto dopiero na dalszym etapie, gdy już pojawi się jakaś konkretniejsza  pewność co do kogoś. Bo robienie tego wczesniej nie bardzo ma sens - z dnia na dzień związek sobie "pójdzie" z byle przyczyny, a opłaty za wynajem pozostaną aktualne.

Pełna zgoda, a idąc dalej tym tropem wynajem jest akurat przydatny - nic tak nie weryfikuje związku jak życie pod jednym dachem. Stąd rada dla autora: gdy już poznasz dziewczynę nie wyrywaj się od razu do kupna domu. A w każdym razie nie kupuj niczego pod partnerkę - ona może zniknąć, a Ty zostaniesz tam gdzie byłeś. Urządź się tak, jak Ty tego chcesz i pilnuj 100% prawa własności smile

26

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Jaco93 napisał/a:

Cześć, taka sytuacja, że jakiś czas temu rozleciał mi się długoletni związek, planowaliśmy ślub, budowe domu bla bla, nawet zaczęliśmy już ogarniać papierkową robotę pod budowe na mojej działce, no ale nie wyszło. No dobra i teraz tak niektórzy moi kumple już na swoim ze swoimi dziewczynami lub też żonami i tak sie zastanawiam jak ja wyglądam z boku mieszkając z rodzicami, bo często spotykam sie w opiniami o maminsynkach co im mama pierze majty, gotuje itp. Tylko, że u mnie tak nie jest.

Gotuje sam, bo ćwiczę na siłowni, więc jem inne rzeczy i w większej ilości niż reszta domowników, prasuje sam, ogarniam robote koło domu razem z ojcem itp. Więc nie rozumiem i denerwuje mnie dlaczego jakaś nowo poznana dziewczyna ma mnie zaszufladkować jako maminsynka czy coś. Gdybym chciał to bym się od razu wyprowadził i wziął kredyt na mieszkanie, bo źle nie zarabiam więc ogarnąłbym, ale nie chce bo:
- wole odkładać na dom
- w pracy zazwyczaj jestem sam i nie mam z kim pogadać, mieszkając samemu też nie ma sie do kogo odezwać, zwariować można
- wole dom niż mieszkanie

Oczywiście będąc w związku jeśli sytuacja by tego wymagała to byłbym skłonny od razu iść na mieszkanie z dziewczyną, utrzymywanie w dwie osoby to całkiem inna sprawa. Nie widze jednak sensu mieszkać samemu dla zasady i wydawać na kredyt kase, która mógłbym odłożyć na to do czego i tak w przyszłości dążę.

Co myślicie na ten temat?

A te jedzenie, które gotujesz też kupujesz za swoje pieniądze? Jednym słowem rodzice nie muszą Cię żywić? Jak tak to w porządku. Też jeszcze mieszkam z tatą, ale kupuję sobie jedzenie, wiadomo czasem on zje coś ode mnie lub ja od niego, ale nie ma sytuacji, by miał kupować dla 2 osób i przez to obniżać swój komfort życia i utrzymywać dorosłą dziewczynę. Pracuję i sama to ogarniam. No i płacę swoją część rachunków oczywiście. Wiadomo, że wyprowadzić się byle się wyprowadzić i mieszkać samemu to nie ma co.

27

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
truskaweczka19 napisał/a:

A te jedzenie, które gotujesz też kupujesz za swoje pieniądze? Jednym słowem rodzice nie muszą Cię żywić? Jak tak to w porządku.

Powiało terroryzmem. A jeśli np. jego rodzice akurat chętnie kupią mu żarcie ze swoich lub postawią mu ten prąd czy wodę, bo tak sobie lubią i tak chcą - to już nie w porządku?

Fajnie, jak ktoś zarabia na siebie, płaci , a przynajmniej chce płącić wspólnie z rodzicami,rozliczać się ze wszystkiego, ale może być też tak, że rodzice nie chcą od dziecka tych pieniędzy. Wiesz,z ę tak też może być? smile

28

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Autorze
problemem w takiej sytuacji może być brak komfortu do spotykania się, czy to z przyszłą dziewczyną, czy też ze znajomymi. No ale może u Ciebie tak nie wygląda, nikt się nie wtrąca, dom jest duży itd.
Ty myślisz o budowie domu i tutaj zapala mi się lampka, bo to ogromna inwestycja, nieporównywalna z kawalerką na start i twoje mieszkanie z rodzicami może się przeciągać w nieskończoność, tym bardziej, że zależy ci także na ich towarzystwie, a powinieneś raczej się skupić na szukaniu znajomych w swoim wieku.

29 Ostatnio edytowany przez Jaco93 (2018-12-29 02:59:37)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Entropia napisał/a:

Fajnie, że sobie gotujesz i prasujesz, ale:
- jak często myjesz w domu kibel i zlewy?
- kiedy ostatnio myłeś okna?
- kiedy ostatnio robiłeś generalne porządki?
- kiedy ostatnio umyłeś lodówkę?

Kobiety boją się, że mężczyzna mieszkający z mamą, idzie po linii najmniejszego oporu i wiele czynności z wygody tej mamie zostawia, a potem będzie zostawiał żonie. Wiele osób, bez względu na płeć, nie weźmie się za niektóre czynności przed wyprowadzką, bo po prostu nie musi.

Okna i porządki robie od czasu do czasu, kibel itp nie jest problemem. Musiałem sie nauczyć w życiu o wiele trudniejszych rzeczy niż mycie kibla big_smile Lubie sobie ułatwiać życie, więc okna myjką, która jest relatywnie tania jak na to jak ułatwia robote.

LoneWolf napisał/a:

Stąd rada dla autora: gdy już poznasz dziewczynę nie wyrywaj się od razu do kupna domu. A w każdym razie nie kupuj niczego pod partnerkę - ona może zniknąć, a Ty zostaniesz tam gdzie byłeś. Urządź się tak, jak Ty tego chcesz i pilnuj 100% prawa własności smile

Wiadomo smile

truskaweczka19 napisał/a:

A te jedzenie, które gotujesz też kupujesz za swoje pieniądze? Jednym słowem rodzice nie muszą Cię żywić? Jak tak to w porządku. Też jeszcze mieszkam z tatą, ale kupuję sobie jedzenie, wiadomo czasem on zje coś ode mnie lub ja od niego, ale nie ma sytuacji, by miał kupować dla 2 osób i przez to obniżać swój komfort życia i utrzymywać dorosłą dziewczynę. Pracuję i sama to ogarniam. No i płacę swoją część rachunków oczywiście. Wiadomo, że wyprowadzić się byle się wyprowadzić i mieszkać samemu to nie ma co.

Dokładam się ogólnie do wszystkiego, często jedzenie sam kupuje. Jestem dogadany z rodzicami.

mallwusia napisał/a:

Autorze
problemem w takiej sytuacji może być brak komfortu do spotykania się, czy to z przyszłą dziewczyną, czy też ze znajomymi. No ale może u Ciebie tak nie wygląda, nikt się nie wtrąca, dom jest duży itd.
Ty myślisz o budowie domu i tutaj zapala mi się lampka, bo to ogromna inwestycja, nieporównywalna z kawalerką na start i twoje mieszkanie z rodzicami może się przeciągać w nieskończoność, tym bardziej, że zależy ci także na ich towarzystwie, a powinieneś raczej się skupić na szukaniu znajomych w swoim wieku.

Dlatego nie ma mowy w ogóle o tym żeby budować jako singiel. Raczej zacząć w okolicach ślubu, coś kasy będę miał, reszta kredyt i jedziemy. Jeśli będzie problem ze spotykaniem sie to tak jak wspomniałem na początku, kupie mieszkanie z dziewczyną i tyle. Nie myśle raczej o wynajmie chyba, że na krótki czas, bo dla mnie to wywalanie kasy w błoto, płacisz za coś co nigdy nie będzie twoje. No, ale powoli, najpierw to trzeba znaleźć dziewczyne big_smile

Dzięki za rady, dobrze, że nie wygląda to tak źle.

PS. Mam kolege po 30stce, który mieszka sam na mieszkaniu, ale od czasu jak rzuciła go dziewczyna to mieszkanie jest tak zapuszczone, że głowa mała. Wiec co z tego, że jest na swoim skoro tak na prawde nie chce mu sie go ogarniać i wszystko spadało na dziewczyne, co wg mnie jest chore.

30 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2018-12-29 03:40:16)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
marakujka napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:

A te jedzenie, które gotujesz też kupujesz za swoje pieniądze? Jednym słowem rodzice nie muszą Cię żywić? Jak tak to w porządku.

Powiało terroryzmem. A jeśli np. jego rodzice akurat chętnie kupią mu żarcie ze swoich lub postawią mu ten prąd czy wodę, bo tak sobie lubią i tak chcą - to już nie w porządku?

Fajnie, jak ktoś zarabia na siebie, płaci , a przynajmniej chce płącić wspólnie z rodzicami,rozliczać się ze wszystkiego, ale może być też tak, że rodzice nie chcą od dziecka tych pieniędzy. Wiesz,z ę tak też może być? smile

Wtedy to inna sytuacja. Mi tez tata raz czy dwa odpuscil czynsz bo mialam wiele wydatkow i nie starczyloby. Ogolnie jednak musze placic i nie dziwi mnie to, tez zuzywam. Chodzi mi o to ze kazdy powinien dazyc by byc samodzielny i sam sie utrzymywac, na nikim nie zerowac. To jest odpowiedzialne podejscie. Taka osoba jest zaradna i sobie poradzi bo jak wyprowadzi sie z domu to tym bardziej sam lub sama musi sie utrzymac albo z partnerem ale partner tez rzadko bedzie ja utrzymywal malo kogo tez na to atac chocby i finansowo. No chyba ze rodzice sami chca kupic mu jedzenie to ok, ale jezeli to jemu nie chce sie za to placic i wymaga by rodzice to robili to nie jest w porzadku. Wiem autor tak nie robi ale pisze ogolnie. Jednak jezeli jest sytuacja ze np rodzice nie chca by dawal na czynsz to niech syn chociaz patrzy ile za niego placa, by wiedzial, ze wszystko kosztuje, by po przeprowadzce nie zdziwil sie, ze to sie tyle placi. No bo jakby nie patrzec pewne rzdczy ucza zaradnosci, dokladanie sie do hudzetu tez skoro jest sie doroslym i pracuje te koszty nikogo w koncu nie omina.

31

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Jaco93 napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Autorze
problemem w takiej sytuacji może być brak komfortu do spotykania się, czy to z przyszłą dziewczyną, czy też ze znajomymi. No ale może u Ciebie tak nie wygląda, nikt się nie wtrąca, dom jest duży itd.
Ty myślisz o budowie domu i tutaj zapala mi się lampka, bo to ogromna inwestycja, nieporównywalna z kawalerką na start i twoje mieszkanie z rodzicami może się przeciągać w nieskończoność, tym bardziej, że zależy ci także na ich towarzystwie, a powinieneś raczej się skupić na szukaniu znajomych w swoim wieku.

Dlatego nie ma mowy w ogóle o tym żeby budować jako singiel. Raczej zacząć w okolicach ślubu, coś kasy będę miał, reszta kredyt i jedziemy. Jeśli będzie problem ze spotykaniem sie to tak jak wspomniałem na początku, kupie mieszkanie z dziewczyną i tyle. Nie myśle raczej o wynajmie chyba, że na krótki czas, bo dla mnie to wywalanie kasy w błoto, płacisz za coś co nigdy nie będzie twoje. No, ale powoli, najpierw to trzeba znaleźć dziewczyne big_smile

Dzięki za rady, dobrze, że nie wygląda to tak źle.

PS. Mam kolege po 30stce, który mieszka sam na mieszkaniu, ale od czasu jak rzuciła go dziewczyna to mieszkanie jest tak zapuszczone, że głowa mała. Wiec co z tego, że jest na swoim skoro tak na prawde nie chce mu sie go ogarniać i wszystko spadało na dziewczyne, co wg mnie jest chore.


Pamiętaj, że to są głównie Twoje marzenia, aby budować dom przy rodzicach. Mało która partnerka chciałaby mieć blisko teściów. Moja szwagierka z tego powodu zerwała z narzeczonym, do faceta nie docierało, że ona woli mieć malutkie mieszkanko na blokowisku, ale w pełnej niezależności, aniżeli dom w dobrej dzielnicy przy teściach.
Podkreśliłam słowo niezależność, bowiem jest ona warta więcej, aniżeli niewątpliwe ekonomiczne korzyści.

Nie rozumiem drugiego zdania. Kupisz mieszkanie, jeżeli będą problemy ze spotykaniem się. To w tym momencie tego nie potrafisz określić ??

Nie chcę, byś myślał, iż się czepiam smile Twoje podejście ma swoje racje smile Są jednak punkty, gdzie mnie by się zapaliła lampka.

Na marginesie - mam córkę w Twoim wieku, więc wiem, co piszę smile

32 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2018-12-29 15:29:11)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
mallwusia napisał/a:
Jaco93 napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Autorze
problemem w takiej sytuacji może być brak komfortu do spotykania się, czy to z przyszłą dziewczyną, czy też ze znajomymi. No ale może u Ciebie tak nie wygląda, nikt się nie wtrąca, dom jest duży itd.
Ty myślisz o budowie domu i tutaj zapala mi się lampka, bo to ogromna inwestycja, nieporównywalna z kawalerką na start i twoje mieszkanie z rodzicami może się przeciągać w nieskończoność, tym bardziej, że zależy ci także na ich towarzystwie, a powinieneś raczej się skupić na szukaniu znajomych w swoim wieku.

Dlatego nie ma mowy w ogóle o tym żeby budować jako singiel. Raczej zacząć w okolicach ślubu, coś kasy będę miał, reszta kredyt i jedziemy. Jeśli będzie problem ze spotykaniem sie to tak jak wspomniałem na początku, kupie mieszkanie z dziewczyną i tyle. Nie myśle raczej o wynajmie chyba, że na krótki czas, bo dla mnie to wywalanie kasy w błoto, płacisz za coś co nigdy nie będzie twoje. No, ale powoli, najpierw to trzeba znaleźć dziewczyne big_smile

Dzięki za rady, dobrze, że nie wygląda to tak źle.

PS. Mam kolege po 30stce, który mieszka sam na mieszkaniu, ale od czasu jak rzuciła go dziewczyna to mieszkanie jest tak zapuszczone, że głowa mała. Wiec co z tego, że jest na swoim skoro tak na prawde nie chce mu sie go ogarniać i wszystko spadało na dziewczyne, co wg mnie jest chore.


Pamiętaj, że to są głównie Twoje marzenia, aby budować dom przy rodzicach. Mało która partnerka chciałaby mieć blisko teściów. Moja szwagierka z tego powodu zerwała z narzeczonym, do faceta nie docierało, że ona woli mieć malutkie mieszkanko na blokowisku, ale w pełnej niezależności, aniżeli dom w dobrej dzielnicy przy teściach.
Podkreśliłam słowo niezależność, bowiem jest ona warta więcej, aniżeli niewątpliwe ekonomiczne korzyści.

Dokładnie. Ten plan ma zresztą masę słabych punktów:  przed ślubem dobrze byłoby się jednak poznać,  ten rok do 3 przynajmniej, może sprawdzić się zamieszkując razem, tylko gdzie? Skoro wykluczasz wynajem to z Tobą u Twoich czy u jej rodziców?  Zakładając podobny status finansowy, choć zawsze można trafić na laskę z mieszkaniem. To już bedziesz pod 30-tkę . A jeśli znów nie wyjdzie?

Nie rozumiem drugiego zdania. Kupisz mieszkanie, jeżeli będą problemy ze spotykaniem się. To w tym momencie tego nie potrafisz określić ??

Nie chcę, byś myślał, iż się czepiam smile Twoje podejście ma swoje racje smile Są jednak punkty, gdzie mnie by się zapaliła lampka.

Na marginesie - mam córkę w Twoim wieku, więc wiem, co piszę smile

Też mam dwie dorosłe córki.  Samodzielne, jeszcze uczące się, ale i pracujące,  wynajmującego mieszkania z koleżankami/ partnerem. Wpadają na święta, urlopy. Kilka dni ujdzie, tydzień to maks. Bardzo je kocham, toleruje ich wybory w kwestii partnerów,  ale nie wyobrażam sobie mieszkania z nimi przed,  a już uchowaj Boże po ich 30-tce. Wypełniłam swój rodzicielski obowiązek,  zawsze będą mogły liczyć na moją pomoc finansową,  wsparcie duchowe, ale mieszkanie pod jednym dachem tylko krótkoczasowe, nie wieloletnie. Tak miałam i ja, trudno- wynajem i kredyty za cenę niezależności to czasem coś nie do uniknięcia.
Ale rodzice mają prawo do wolności. Jestem jeszcze stosunkowo młoda i potrzebuję bycia matką już tylko od czasu do czasu, uwielbiam wracać z pracy do pustego domu i nic nie musieć, a zwlaszcza sprzątać,  gotować,  prać.  Po nas dwojgu jest tego zawsze mniej. Zwłaszcza jeśli dziecko do porządnickich nie należy.  I jest wybredne w jedzeniu. Mam to już z głowy i jest mi z tym bardzo dobrze. Jest cała masa plusów.  Więc choć rozumiem i zgadzam się,  że kasa jest ważna, to jestem za usamodzielnianiem się dzieci możliwie szybko po wejsciu w dorosłość.

33

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Burzowy napisał/a:
Entropia napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Z całym szacunkiem Entropia, ale na pewno tu nie chodzi o jakieś okna.

Często właśnie chodzi i nie ma co tu dorabiać filozofii do prostej rzeczy. Kobiety, słysząc, że facet mieszka z mamą, często właśnie to widzą oczami wyobraźni: jak wracają do domu po ciężkim dniu w pracy, a tam nic niezrobione. Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że tylko raz myślała o rzuceniu swojego faceta i było to własnie po tym, jak wyprowadził się on z domu rodzinnego i zamieszkali razem. Powodem była zwykła ludzka frustracja. Koleś nie był upośledzony, potrafił ugotować i pozmywać, ale jeśli idzie o tej mniej codzienne prace domowe (typu właśnie to mycie okien), to on w ogóle nie widział potrzeby i nigdy nawet na to nie wpadł. W efekcie spadło na nią o wiele więcej niż połowa prac domowych i zaczął narastać w niej taki codzienny wkurw. Ja tak miałam kiedyś ze współlokatorką. Wprowadziła się do mnie, dziewczyna miła, pewnie, że sobie gotowała, prała, wynosiła śmieci. Niby ideał, ale tak.... na licealistkę. Bo w domu trzeba jednak zrobić o wiele więcej rzeczy. Czasem są jakieś sprawy urzędowy, czasem lodówkę trzeba przemyć, bo się jedzenie przykleja, czasem właśnie trzeba już ogarnąć trochę dokładniej niż tylko przejechać odkurzaczem. Oni nie widziała potrzeby i chyba nawet nie wiedziała, że to się czyści, bo wcześniej te dodatkowe rzeczy robiła za nią mama. Skończyło się awanturą, w której wykrzyczałam, że ja nie jestem jej matką i nie będę za nią wszystkiego ogarniać. Ludzie czegoś takiego zwykle się boją, gdy słyszą, że ktoś mieszka z rodzicami. Przypadki osób, którym trzeba podstawić pod nos jedzenie, są już dzisiaj na szczęście dość rzadkie. Ale o osobnika, który nigdy nie mył okien, wcale nie tak trudno.


Tylko, że to Twój post brzmi jak dorabianie filozofii;). Przede wszystkim to co jest mega niesprawiedliwe w tym co piszesz, Ty mówisz tylko o jakimś sprzątaniu. A co z wkładem finansowym, który w olbrzymiej większości przypadków jest większy ze strony faceta? Przecież tak dobieracie partnerów. Co z tym, że facet przeważanie pracuje więcej, jeżeli chodzi o godziny? Co z ogarnianiem wszystkiego co elektryczne, mechaniczne itd? Przecież to są rzeczy, które trzeba UMIEĆ robić, a nie tylko chcieć. Twój post wygląda jak gdybyś odnosiła się do sytuacji, gdy kobieta jest w związku z facetem, który nie pracuje. No to wtedy faktycznie, to on powinien wszystko ogarniać na chacie. Jeżeli nie, to cała ta wypowiedź kojarzy mi sę z pewnym ugrupowaniem na literę F. Zostawmy swoje przywileje, zrzućmy swoje obowiązki na facetów. I bez jaj, który facet myje okna? Podejrzewam, że mniej niż 1%. Mi się zdarza akurat, ale raczej gdy kobieta zauważy, że trzeba to zrobić (eh biedna ja, musiałam mu o tym mówić). Do tego dochodzi kwestia tego, że dom jest wspólny i facet zwyczajnie może nie mieć ochoty by było w nim AŻ TAK czysto jak chce tego kobieta i trzeba dojść do kompromisu. Dodałbym, że sztuka gotowania, sprzątania jest coraz bardziej obca młodym ludziom i zdecydowanie nie wygląda to już tak, że kobieta sprząta, a facet niby leży na kanapie. Ja w swoim życiu umawiałem się raptem z jedną kobietą, która umie gotować, a syfiarami były wszystkie. Ja sam nie mam problemu z żadną z tych czynności i uważam, że najlepiej je robić razem, bo wtedy są mniej przykre. Nie lubię tylko prasować, bo jakoś nie mam do tego ręki.

Upraszczasz. W dziesiejszych czasach wkład finansowy wychodzi mniej więcej po równo, a i zdarza się, że kobieta więcej zarabia. A i tak jest to bez znaczaenia, bo czy to że np mój facet zarabia więcej znaczy, że może on w domu nie robić nic? Co mają zarobki do tego? Oboje siedzimy po 8 godzin w pracy. Mamy wspólne konto na wydatki i każdy wpłaca na nie po równo. Obowiązki też są po równo. JA więcej sprzątam, ale za to on częsciej gotuje. Robimy to, w czym jesteśmy lepsi.

Czy każdy facet z automatu zna się na elektryce i hydraulice? W dzisiejszych czasach nie bardzo. Tak jak te twoje syfiary, które nie umiały gotować. To już nie idzie wraz z płcią. Poza tym gotować, sprzątać, robić zakupy trzeba codziennie, a zlew jak często się zapcha? Czy jakaś elektryka nawali? Raz na rok? I wtedy jasnie pan może ruszyć łaskawie tyłek i naprawić? A przez resztę roku nie robić nic? Właśnie tego boją się kobiety. To nie jest lęk, że facet jest bez kasy, bo większość kobiet ma teraz swoje pieniądze, prace, zarabiają na siebie. To jest lęk bardziej przed dodatkowym etatem w postaci niańczenia dorosłego synka mamusi.

Co do mycia okien - ja się bardzo zdziwiłam, jak kiedyś rozmawiałam z koleżankami, że u nich to mama myje okna. Moja matka ani raz nie umyła, zawsze robił to tata. Dorastałam w przeświadczeniu, że to jest męska robota. No i faktycznie, to się robi mas 3x w roku.

34

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Mi by to przeszkadzało. Jeżeli sama od 19 roku życia jestem samodzielna, to wybiorę faceta, który też od kilku lat mieszka sam.

35

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

To nie chodzi tylko o te przykładowe mycie okien ( u mnie także robi to tata). Problemem może być wpływ mamy na dorosłego syna. Zbyt duży wpływ, kiedy się mieszka pod jednym dachem.
Przy samodzielnym mieszkaniu rodzice nie mieliby nawet pojęcia, z kim się umawiasz. Tak powinno być.

36

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
mallwusia napisał/a:

Problemem może być wpływ mamy na dorosłego syna. Zbyt duży wpływ, kiedy się mieszka pod jednym dachem.
Przy samodzielnym mieszkaniu rodzice nie mieliby nawet pojęcia, z kim się umawiasz. Tak powinno być.

Niekoniecznie. Rodzice są przecież różni, nie wszyscy mają tendencję do wywierania wpływu i układania życia dorosłym już dzieciom. Z drugiej strony takie zupełne izolowanie rodziców od wszystkiego, co się dzieje, też nie wskazuje na właściwie funkcjonującą relację i zdecydowanie nie mam tu na myśli tzw. nieodciętej pępowiny, ale oparty na zdrowych zasadach model rodziny.

37 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-29 17:43:22)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Olinka napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Problemem może być wpływ mamy na dorosłego syna. Zbyt duży wpływ, kiedy się mieszka pod jednym dachem.
Przy samodzielnym mieszkaniu rodzice nie mieliby nawet pojęcia, z kim się umawiasz. Tak powinno być.

Niekoniecznie. Rodzice są przecież różni, nie wszyscy mają tendencję do wywierania wpływu i układania życia dorosłym już dzieciom. Z drugiej strony takie zupełne izolowanie rodziców od wszystkiego, co się dzieje, też nie wskazuje na właściwie funkcjonującą relację i zdecydowanie nie mam tu na myśli tzw. nieodciętej pępowiny, ale oparty na zdrowych zasadach model rodziny.

A gdzie tu miejsce na intymność i swoje życie.
Olinko, wyobrażasz sobie spotykanie się z facetem po 30-tce, który przyjmuje Cię w swoim pokoju w domu rodziców? Rodzice za ścianą w najmniejszym stopniu nie wpływają na patrzenie na partnera jak na samodzielną, niezależną i dojrzałą osobę. Jeszcze jak ma lat dwadzieścia kilka i wiadomo, że jest świeżo po studiach, dopiero startuje w dorosłym samodzielnym życiu lub mowa o chwilowej sytuacji wywołanej życiowymi perturbacjami, to nie budzi to kontrowersji, ale 30-latek, który zwleka z wyprowadzką, bo mu tak wygodnie budzi już przynajmniej zażenowanie. Zresztą podobne myślenie mam o kobietach w pewnym wieku i wciąż mieszkających z rodzicami, tj. mającymi problem z usamodzielnieniem się.

38

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
MagdaLena1111 napisał/a:
Olinka napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Problemem może być wpływ mamy na dorosłego syna. Zbyt duży wpływ, kiedy się mieszka pod jednym dachem.
Przy samodzielnym mieszkaniu rodzice nie mieliby nawet pojęcia, z kim się umawiasz. Tak powinno być.

Niekoniecznie. Rodzice są przecież różni, nie wszyscy mają tendencję do wywierania wpływu i układania życia dorosłym już dzieciom. Z drugiej strony takie zupełne izolowanie rodziców od wszystkiego, co się dzieje, też nie wskazuje na właściwie funkcjonującą relację i zdecydowanie nie mam tu na myśli tzw. nieodciętej pępowiny, ale oparty na zdrowych zasadach model rodziny.

A gdzie tu miejsce na intymność i swoje życie.
Olinko, wyobrażasz sobie spotykanie się z facetem po 30-tce, który przyjmuje Cię w swoim pokoju w domu rodziców? Rodzice za ścianą w najmniejszym stopniu nie wpływają na patrzenie na partnera jak na samodzielną, niezależną i dojrzałą osobę. Jeszcze jak ma lat dwadzieścia kilka i wiadomo, że jest świeżo po studiach, dopiero startuje w dorosłym samodzielnym życiu lub mowa o chwilowej sytuacji wywołanej życiowymi perturbacjami, to nie budzi to kontrowersji, ale 30-latek, który zwleka z wyprowadzką, bo mu tak wygodnie budzi już przynajmniej zażenowanie. Zresztą podobne myślenie mam o kobietach w pewnym wieku i wciąż mieszkających z rodzicami, tj. mającymi problem z usamodzielnieniem się.

A jeśli dom rodzinny jest własnością wspólną dziecka i rodziców? Gdy się wynajmuje mieszkanie w kilka osób, to strefą prywatną są tylko pokoje, a kuchnia i łazienka to strefy wspólne. Podobnie gdy się mieszka z rodziną.

39

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
MagdaLena1111 napisał/a:

A gdzie tu miejsce na intymność i swoje życie.
Olinko, wyobrażasz sobie spotykanie się z facetem po 30-tce, który przyjmuje Cię w swoim pokoju w domu rodziców? Rodzice za ścianą w najmniejszym stopniu nie wpływają na patrzenie na partnera jak na samodzielną, niezależną i dojrzałą osobę. Jeszcze jak ma lat dwadzieścia kilka i wiadomo, że jest świeżo po studiach, dopiero startuje w dorosłym samodzielnym życiu lub mowa o chwilowej sytuacji wywołanej życiowymi perturbacjami, to nie budzi to kontrowersji, ale 30-latek, który zwleka z wyprowadzką, bo mu tak wygodnie budzi już przynajmniej zażenowanie. Zresztą podobne myślenie mam o kobietach w pewnym wieku i wciąż mieszkających z rodzicami, tj. mającymi problem z usamodzielnieniem się.

Ale przecież my tu nie mówimy o sytuacjach, kiedy ktoś zwleka z wyprowadzką z wygody, ale gdy przemawiają za tym inne, racjonalne przesłanki. A jeśli na przykład ktoś ma dom, to nie musi mieć rodziców za ścianą. Ja sama kiedy mieszkałam z rodzicami, to zajmowałam z bratem całe piętro, zapraszając znajomych, chłopaka, a później narzeczonego nigdy nie czułam za plecami ich oddechu. I dlaczego zakładasz, że mowa jest o facetach po 30-tce? Dorosłość zaczyna się znacznie wcześniej. Owszem, to zawsze może budzić wątpliwości, ale nie powinno się generalizować i na wszystkich patrzeć w ten sam sposób. 

I żeby nie było - poza domem mieszkałam od 16 roku życia, choć wracałam na wakacje, ferie i przerwy świąteczne. Po ostatnich wakacjach od razu rozpoczęłam pracę, a że znalazłam ją w mieście rodzinnym, to nierozsądne byłoby większą część pensji wydawać na wynajęcie mieszkania, a tym samym czasie moje pokoje stałyby puste. Tym niemniej na swoje wyprowadziłam się w wieku 22 lat i tak jest rzecz jasna do dzisiaj. Nie przeszkadza mi to jednak patrzeć na temat szerzej.

40 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-29 18:27:04)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Mylisz się Olinko to wątek osoby, która mogłaby zamieszkać samodzielnie cytuję: „ale nie chce bo:
- wole odkładać na dom
- w pracy zazwyczaj jestem sam i nie mam z kim pogadać, mieszkając samemu też nie ma sie do kogo odezwać, zwariować można
- wole dom niż mieszkanie”
U dwudziestoparolatka to przejdzie, ale kogoś po 30-tce to już słabo.



kao_makao napisał/a:

A jeśli dom rodzinny jest własnością wspólną dziecka i rodziców? Gdy się wynajmuje mieszkanie w kilka osób, to strefą prywatną są tylko pokoje, a kuchnia i łazienka to strefy wspólne. Podobnie gdy się mieszka z rodziną.

Prawie przeoczyłam post.
Jeśli komuś odpowiada życie w „kołchozie”, to przecież nie będę wnikała. Lubię swobodę, czasami przechadzać się nago lub półnago po domu i nie napotykając na nie aż tak bliskich ludzi, robić jajecznicę słuchając muzyki o 2 w nocy. Nie każdemu to odpowiada.

Przyszło mi do głowy, że tu chyba najbardziej chodzi o życie wg swojego rytmu, zgodnie ze swoimi upodobaniami i potrzebami, bez dostosowania się do oczekiwań rodziców czy też współlokatorów. To jest właśnie niezależność, o której pisała mallwusia

41

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Autor nie jest po 30-tce - to raz, a dwa - przedstawione w pierwszym poście i uzupełnione w kolejnych argumenty są racjonalne i nie wskazują na wygodę czy pasożytnictwo.
Jeśli zaś chodzi o pomyłkę, to raczej nie ma o niej mowy, jeśli przedstawia się własną opinię na poruszony temat. Moja jest dokładnie taka, jak to opisałam.

42

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Autor nie jest po 30-tle, dlatego jego postawa nie budzi we mnie żadnych negatywnych myśli ani stereotypów.
Rozumiem chęć nazbieranych na własne lokum, bo pewnie studia skończył nie tak dawno, No i ludzie dzisiaj ponoć dojrzewają około 30-tki.
Olinko chyba patrzę na Autora jak na kogoś niedojrzałego, a nie jak Ty to sugerujesz, że jest pasożytem. Ma jeszcze czas na samodzielność.

43

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
MagdaLena1111 napisał/a:

Olinko chyba patrzę na Autora jak na kogoś niedojrzałego, a nie jak Ty to sugerujesz, że jest pasożytem. Ma jeszcze czas na samodzielność.

Ale że ja coś takiego zasugerowałam??? Przecież cały czas piszę coś dokładnie odwrotnego.

44 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-29 18:32:55)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Olinka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Olinko chyba patrzę na Autora jak na kogoś niedojrzałego, a nie jak Ty to sugerujesz, że jest pasożytem. Ma jeszcze czas na samodzielność.

Ale że ja coś takiego zasugerowałam??? Przecież cały czas piszę coś dokładnie odwrotnego.

Olinko przecież to Ty użyłaś tego określenia, mnie nawet to do głowy nie przyszło.

45

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Owszem, użyłam, ale z partykułą "nie", co robi wielką różnicę:

Autor nie jest po 30-tce - to raz, a dwa - przedstawione w pierwszym poście i uzupełnione w kolejnych argumenty są racjonalne i nie wskazują na wygodę czy pasożytnictwo.

46

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Olinka napisał/a:

Owszem, użyłam, ale z partykułą "nie", co robi wielką różnicę:

Autor nie jest po 30-tce - to raz, a dwa - przedstawione w pierwszym poście i uzupełnione w kolejnych argumenty są racjonalne i nie wskazują na wygodę czy pasożytnictwo.

Olinko wydaje mi się, że niepotrzebnie offtopujemy wątek, ale napiszę krótko, że jeśli podpisywałaś się pod moimi słowami, że dwudziestoikulatek mieszkający z rodzicami to nic nadzwyczajnego, bo wiadomo, że jest na dorobku, to w mojej opinii zupełnie nie potrzebnie rozbudowywałaś tę część przeciwstawną, czym to nie jest, co wprowadziło niepotrzebny chaos.

47

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
MagdaLena1111 napisał/a:
kao_makao napisał/a:

A jeśli dom rodzinny jest własnością wspólną dziecka i rodziców? Gdy się wynajmuje mieszkanie w kilka osób, to strefą prywatną są tylko pokoje, a kuchnia i łazienka to strefy wspólne. Podobnie gdy się mieszka z rodziną.

Prawie przeoczyłam post.
Jeśli komuś odpowiada życie w „kołchozie”, to przecież nie będę wnikała. Lubię swobodę, czasami przechadzać się nago lub półnago po domu i nie napotykając na nie aż tak bliskich ludzi, robić jajecznicę słuchając muzyki o 2 w nocy. Nie każdemu to odpowiada.

Przyszło mi do głowy, że tu chyba najbardziej chodzi o życie wg swojego rytmu, zgodnie ze swoimi upodobaniami i potrzebami, bez dostosowania się do oczekiwań rodziców czy też współlokatorów. To jest właśnie niezależność, o której pisała mallwusia

Rozumiem, że mieszkanie z partnerem też jest tym kołchozem? To też jest całkowicie obca osoba, z którą nas biologicznie łączy mniej niż z rodzicami czy rodzeństwem. Przeciez może się okazać, że partner też może mieć inne podejście do zasad mieszkania niż my.

48 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-29 19:28:38)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
kao_makao napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
kao_makao napisał/a:

A jeśli dom rodzinny jest własnością wspólną dziecka i rodziców? Gdy się wynajmuje mieszkanie w kilka osób, to strefą prywatną są tylko pokoje, a kuchnia i łazienka to strefy wspólne. Podobnie gdy się mieszka z rodziną.

Prawie przeoczyłam post.
Jeśli komuś odpowiada życie w „kołchozie”, to przecież nie będę wnikała. Lubię swobodę, czasami przechadzać się nago lub półnago po domu i nie napotykając na nie aż tak bliskich ludzi, robić jajecznicę słuchając muzyki o 2 w nocy. Nie każdemu to odpowiada.

Przyszło mi do głowy, że tu chyba najbardziej chodzi o życie wg swojego rytmu, zgodnie ze swoimi upodobaniami i potrzebami, bez dostosowania się do oczekiwań rodziców czy też współlokatorów. To jest właśnie niezależność, o której pisała mallwusia

Rozumiem, że mieszkanie z partnerem też jest tym kołchozem? To też jest całkowicie obca osoba, z którą nas biologicznie łączy mniej niż z rodzicami czy rodzeństwem. Przeciez może się okazać, że partner też może mieć inne podejście do zasad mieszkania niż my.

Oczywiście, że partner to inna bajka. Chodzi o rodziców i współlokatorów, o których pisałaś i do tego bezpośrednio się odniosłam.
Partner przeważnie nie ma nic przeciwko, żebym naga lub półnaga chodziła po domu. Z rodzicami i współlokatorami to już różnie bywa, ale na pewno to nie byłaby dla mnie komfortowa sytuacja.

No i partnera wybieram takiego, z którym ja czuję się swobodnie i który ze mną czuje się swobodnie. Jeśli nam razem nie po drodze to po co się męczyć. Nie jestem masochistką :-D

49 Ostatnio edytowany przez Jaco93 (2018-12-29 23:23:38)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
mallwusia napisał/a:

Pamiętaj, że to są głównie Twoje marzenia, aby budować dom przy rodzicach. Mało która partnerka chciałaby mieć blisko teściów. Moja szwagierka z tego powodu zerwała z narzeczonym, do faceta nie docierało, że ona woli mieć malutkie mieszkanko na blokowisku, ale w pełnej niezależności, aniżeli dom w dobrej dzielnicy przy teściach.
Podkreśliłam słowo niezależność, bowiem jest ona warta więcej, aniżeli niewątpliwe ekonomiczne korzyści.

Nie rozumiem drugiego zdania. Kupisz mieszkanie, jeżeli będą problemy ze spotykaniem się. To w tym momencie tego nie potrafisz określić ??

Nie chcę, byś myślał, iż się czepiam smile Twoje podejście ma swoje racje smile Są jednak punkty, gdzie mnie by się zapaliła lampka.

Na marginesie - mam córkę w Twoim wieku, więc wiem, co piszę smile

Czekaj czekaj moment, gdzie ja napisałem, że chce budować przy rodzicach? big_smile Nigdy życiu nie budowałbym obok rodziców, nie powaliło mnie. Działka jest kilka kilometrów od domu rodzinnego.

No nie potrafie określić, bo jak np. przyszła dziewczyna będzie mieć własne piętro w domu albo własne mieszkanie (haha big_smile) to nie widze problemu z niczym. Na dzień dzisiejszy wiem jedynie, że u mnie nie ma żadnej prywatności już chociażby ze względu na fatalny projekt domu, więc jeśli u dziewczyny będzie podobnie to kupuję mieszkanie.

MagdaLena1111 napisał/a:

Autor nie jest po 30-tle, dlatego jego postawa nie budzi we mnie żadnych negatywnych myśli ani stereotypów.
Rozumiem chęć nazbieranych na własne lokum, bo pewnie studia skończył nie tak dawno, No i ludzie dzisiaj ponoć dojrzewają około 30-tki.
Olinko chyba patrzę na Autora jak na kogoś niedojrzałego, a nie jak Ty to sugerujesz, że jest pasożytem. Ma jeszcze czas na samodzielność.

Nie studiowałem smile Mam dobrą prace, dodatkowo mam w planach założenie jednoosobowej działalności, więc nie są mi one do niczego potrzebne.

gagatka0075 napisał/a:

Dokładnie. Ten plan ma zresztą masę słabych punktów:  przed ślubem dobrze byłoby się jednak poznać,  ten rok do 3 przynajmniej, może sprawdzić się zamieszkując razem, tylko gdzie? Skoro wykluczasz wynajem to z Tobą u Twoich czy u jej rodziców?  Zakładając podobny status finansowy, choć zawsze można trafić na laskę z mieszkaniem. To już bedziesz pod 30-tkę . A jeśli znów nie wyjdzie?

Mając 30stke i nawet będąc samemu to już będę na swoim, bo 30 lat i mieszkać z rodzicami to przegięcie. Założyłem ten temat, bo mam w przyszłym roku 26 a nie 30.

Jeśli chce żyć w zgodzie ze sobą to na razie zostaje na chacie. Większość dziewczyn decyzje powinna zrozumieć, jedyne co do czego mam obawy to, że taka 20 pare lat z mieszkaniem może nawet nie chcieć wysłuchać tego co mam na ten temat do powiedzenia big_smile A tak jak napisałem wcześniej, podchodze do tego tematu bardzo elastycznie i nie upieram się na mieszkaniu z rodzicami będąc w związku. Troche to krzywdzące, że sie ludzi ocenia tak powierzchownie, bo ja się pracy ani samodzielności nie boję, a tak jak wspomniałem są tacy po 30stce co na swoim mają chlew, więc kto tak na prawde bardziej dojrzale podchodzi do życia?

50

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
MagdaLena1111 napisał/a:

Olinko wydaje mi się, że niepotrzebnie offtopujemy wątek, ale napiszę krótko, że jeśli podpisywałaś się pod moimi słowami, że dwudziestoikulatek mieszkający z rodzicami to nic nadzwyczajnego, bo wiadomo, że jest na dorobku, to w mojej opinii zupełnie nie potrzebnie rozbudowywałaś tę część przeciwstawną, czym to nie jest, co wprowadziło niepotrzebny chaos.

Raz jeszcze przeczytałam całość tej wymiany zdań i biorąc pod uwagę ciągłość myśli, wydaje mi się, że w niektórych punktach wystąpił brak spójności i to jednak nie ja wprowadziłam ten wspomniany chaos. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie stwierdzenie jakobym sugerowała, że Autor jest pasożytem. W dodatku to stwierdzenie jest teraz cytowane i za chwilę nikt już nie będzie pamiętał, że jest nieprawdziwe, choć nawet w pierwszej swojej wypowiedzi w tym temacie wyraziłam dokładnie przeciwną opinię wink

Moja prawda jednak wcale nie musi być mojsza i choć gdzieś tam wkradło się niezrozumienie, to w pozostałych kwestiach dopuszczam do siebie, że mogę się mylić, dlatego jestem za tym, aby tę polemikę zakończyć.

51

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Autorze

i to jest właśnie problem:

"Na dzień dzisiejszy wiem jedynie, że u mnie nie ma żadnej prywatności już chociażby ze względu na fatalny projekt domu, więc jeśli u dziewczyny będzie podobnie to kupuję mieszkanie."


Nie rzucisz się przecież na kupno mieszkania po pierwszej randce big_smile

A tak z ciekawości zapytałam córkę, jej by to przeszkadzało (od matury mieszka poza domem).

52

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

To fakt, ale krótkotrwały wynajem w takiej sytuacji i w późniejszym czasie kupno też wyjściem big_smile

53

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

No to już wynajmij i działaj, umawiaj się na randki, bo czas ucieka big_smile Kupno małego mieszkanka też nie jest głupim pomysłem, przecież zawsze by go można było potem sprzedać!

54

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
mallwusia napisał/a:

Kupno małego mieszkanka też nie jest głupim pomysłem, przecież zawsze by go można było potem sprzedać!

Oczywiście, że tak. Małe mieszkanko teraz powinno wystarczyć, a jak okoliczności się zmienią i za jakiś czas potrzebne będzie większe lub w innej lokalizacji, w końcu nigdy nie wiadomo co los przyniesie, to pieniądze ze sprzedaży będą wkładem w to nowe.

55 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2018-12-30 14:11:23)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
mallwusia napisał/a:

No to już wynajmij i działaj, umawiaj się na randki, bo czas ucieka big_smile Kupno małego mieszkanka też nie jest głupim pomysłem, przecież zawsze by go można było potem sprzedać!

Największy błąd młodych ludzi. Każdy ekonomista Ci to powie. Rzucają się na małe mieszkania, bo tanie. Trzeba kupić i mieć swoje, koniecznie! Mija kilka lat i mieszkanie staje się za małe. A jak pojawia się dziecko, to już w ogóle. I co zrobić? Kredyt został do spłacenia. No i wtedy trzeba kombinować, ale nigdy nie wyjdziemy na tym dobrze. Pamiętajmy tez, że żyjemy w Polsce, gdzie mieszkania są drogie w kupnie i w wynajmie, a większość ludzi ma pensję z 1 lub 2 na początku.

56

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
Burzowy napisał/a:

Największy błąd młodych ludzi. Każdy ekonomista Ci to powie. Rzucają się na małe mieszkania, bo tanie. Trzeba kupić i mieć swoje, koniecznie! Mija kilka lat i mieszkanie staje się za małe. A jak pojawia się dziecko, to już w ogóle. I co zrobić? Kredyt został do spłacenia. No i wtedy trzeba kombinować, ale nigdy nie wyjdziemy na tym dobrze. Pamiętajmy tez, że żyjemy w Polsce, gdzie mieszkania są drogie w kupnie i w wynajmie, a większość ludzi ma pensję z 1 lub 2 na początku.

Niestety nie zgodzę się. Małe mieszkania są relatywnie drogie, a kiedy przychodzi ten moment, że trzeba je wymienić na większe, to o wiele łatwiej zgromadzić różnicę. I piszę to z własnego doświadczenia i doświadczenia moich znajomych. Jeśli zaś chodzi o kredyt do spłacenia, to nieruchomość spokojnie można sprzedać z obciążeniem hipoteką, zwalniając ją dzięki uzyskanym ze sprzedaży środkom i w razie potrzeby zamieniając na drugi. Oczywiście, że zawsze wiąże się to z dodatkowymi kosztami, ale chodzi mi o sam fakt, że nie jest to niemożliwe.
Mówisz, że w Polsce są takie drogie mieszkania, nie sposób się nie zgodzić, bo są drogie, ale na przykład popatrzmy na bogate Niemcy - tam mało kogo stać na własność i chyba największa część społeczeństwa korzysta z najmu, choć tam sytuacja najemców jest znacznie lepsza niż ma to miejsce w naszym kraju.

57

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Muszę przyznać, że porównanie z własnego doświadczenia mam generalnie z rynkiem brytyjskim. Tam mieszkanie, które u nas kosztuje 300k zł, kosztowałoby ze 450k, ale jednocześnie nie zarabiasz 2500, tylko 10000. Sam będę wynajmował pewnie całe życie, boję się ugrzęznąć.  Co do reszty, to nie mam aż takiej wiedzy, by dyskutować, ale tak mi to tłumaczyli ekonomiści-inwestorzy. Tylko z drugiej strony wtedy zostaje chyba siedzenie u starych i mieszkanie osobno, bo najem i tak pochłonie szmal. Trudna sprawa, dlatego bym nikogo nie oceniał chyba. Wiadomo, że są takie bestie, które w wieku 23 lat zarabiają 8000zł+ i oni ogarną sobie co chcą niemal od razu, ale takich osób jest mało.

58

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Cena zależy od tego gdzie mieszkanie czy dom jest. Tam gdzie my jesteśmy, przeciętny dom szeregowy, 3 sypialnie, podwórko, zero garażu, w zabytkowym miasteczku, to ponad 500k funtów, podczas kiedy dwa kilometry dalej można kupić bliźniaka, trzy sypialnie, salon, kuchnia i jadalnia, z dużym ogrodem, za 260k. Podobnie chyba jest w Polsce- jak chcesz mieszkać w jakiejś ekskluzywnej warszawskiej dzielnicy, to cię zedrą ze skóry, ale jak kupujesz domek na wsi, to jest w miarę luzacko.

59 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-12-31 00:27:55)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie
truskaweczka19 napisał/a:

Wtedy to inna sytuacja. Mi tez tata raz czy dwa odpuscil czynsz bo mialam wiele wydatkow i nie starczyloby. Ogolnie jednak musze placic i nie dziwi mnie to, tez zuzywam. Chodzi mi o to ze kazdy powinien dazyc by byc samodzielny i sam sie utrzymywac, na nikim nie zerowac. To jest odpowiedzialne podejscie. Taka osoba jest zaradna i sobie poradzi bo jak wyprowadzi sie z domu to tym bardziej sam lub sama musi sie utrzymac albo z partnerem ale partner tez rzadko bedzie ja utrzymywal malo kogo tez na to atac chocby i finansowo. No chyba ze rodzice sami chca kupic mu jedzenie to ok, ale jezeli to jemu nie chce sie za to placic i wymaga by rodzice to robili to nie jest w porzadku. Wiem autor tak nie robi ale pisze ogolnie. Jednak jezeli jest sytuacja ze np rodzice nie chca by dawal na czynsz to niech syn chociaz patrzy ile za niego placa, by wiedzial, ze wszystko kosztuje, by po przeprowadzce nie zdziwil sie, ze to sie tyle placi. No bo jakby nie patrzec pewne rzdczy ucza zaradnosci, dokladanie sie do hudzetu tez skoro jest sie doroslym i pracuje te koszty nikogo w koncu nie omina.


I tak terrorystycznie brzmisz: "niech patrzy..."
I dziwne, że do tematu od początku podchodzisz skupiając się tylko na wymyślonych (bo autora czy wileu innych tak meiszkających nie znasz) negatywach... Aż by się zadało pytanie "czemu?".
Więc dlaczego zakładasz na wstępie, że ktoś - autor czy ktokolwiek inny -  nie patrzy i nie zdaje sobie sprawy z kosztów? Czemu cały czas zakładasz, że ktoś jest tym złym bezpodstawnie wymagającym" i d* wołową i nie zna realiów?

Ale abstrahując od autora, bo i tak już o sobie napisał.

Ja akurat nie przeceniałabym umiejętności samodzielnego utrzymania się - znaczna większość ludzi to potrafi, więc sama umiejętność nie jest z kosmosu. Pozostaje kwestia poboczna - oszczędzanie, ale to inny temat niż utrzymanie.

I nie przeceniałabym możliwości nauczenia się ogólnie pojętej zaradności. Poza tym, kto ma ją we krwi, ten sobie poradzi. A kto nie ma - też sobie raczej poradzi, choć będzie miał troszkę ciężej/gorzej i na pewno będą go takie sprawy codzienne bardziej męczyć. - Czy to będzie chodzić o załatwianie formalności, czy o gotowanie, czy w końcu o dbanie o czystość - są to rzeczy jednak proste do nauczenia i nauczyć się tego można bezproblemowo zarówno  w wieku nastu lat jak i dopiero w wieku lat 50. Gorzej jest właśnie z "organicznym" podejściem, bo  jeden będzie czyściochem a natury, inny nie. Jeden organicznie będzie się brzydził i miał wstręt np. do załatwiania wszelkich formalności czy łażenia po bankach lub lekarzach, inny będzie to uwielbiał, a przynajmniej godnie znosił - i warunki mieszkaniowe wg mnie nie wpłyną na jego postawę i stosunek do tychże czynności.

W dodatku zauważyć tu też można, że jeszcze za czasów naszych dziadków czy nierzadko rodziców, domy wielopokoleniowe były standardem. Czy oduczały one ludzi zaradności? Jednych tak, innych nie - jak pisałam ta zaradność jest bardziej sprawą osobniczą. Oczywiście domy wielopokoleniowe mają swoje poważne minusy, jednak wg mnie bardziej dotyczą one sfery psychologicznej człowieka, niż tej związanej z jego życiową zaradnością jako taką.

Ps. jakby cio - ja nie meiszkam w domciu rodzinnym od czasu studiów. Ale lubię tam czasem jeździć gościnnie. Jest fajno.

60

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Nie widzę nic złego w mieszkaniu z rodzicami. Przecież się mieszka "na swoim", dom rodzinny to nasz dom.
Wynajmowanie mieszkania jest dla mnie najmniej sensownym wyjściem, wiadomo czasem nie ma innych możliwości. Jednak jak można mieszkać z rodzicami i odkładać na wkład własny na kredyt na mieszkanie, albo żeby kupić za gotówkę, to bez sensu na siłę pchać komuś kasę co miesiąc do kieszeni.
Mój mąż miał 25 lat jak się pobraliśmy i do tego czasu mieszkał z rodzicami, owszem mama gotowała, sprzątała, ale mąż robił wszystkie inne męskie zajęcia, ogarniał piec, trawnik itp. Nie miałam żadnego z tym problemu, jak i również z tym, że później dwa lata po ślubie mieszkaliśmy u teściów.

Co innego jak ktoś mieszka i jest na utrzymaniu rodziców i jest niedojdą życiową, ale to kwestia osobowości, taki ktoś łajzą będzie i u rodziców i "na swoim" big_smile

Bardzo doceniam czas kiedy mieszkałam u rodziców swoich, a później u teściów. Sporo zaoszczędzonej kasy, mniej obowiązków. Nawet w pierwszych tygodniach po urodzeniu dziecka, chciałam wracać spowrotem do teściów big_smile:D

61

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

A po co bym miala sie wyprowadzac??Jak w wiekszej grupie sobie lepiej radzimy? Po co wiecej wydatkow w imie mody na usamodzielnienie sie?? Tylko ze jako 29latka normalnie uczestnicze w prowadzeniu domu.Nie moglabym siedziec dla wygody bezczynnie. Jak komus nie pasuje,niech idzie placic na starcie 2000/miesiac,ale mnie niech do tego nie naklania.Autorze,nic zle nie robisz. Olince gratuluje rozsądku w tym co pisze

62

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Mam 31 lat i mieszkam z ojcem (w mieszkaniu moich rodzicow), ktory jest niedolezna osoba i ktorym sie opiekuje. Od smierci mamy tj. od okolo 10 lat wykonuje wszystkie prace domowe i gotuje. Tata porusza sie na wozku.
Zarabiam dobrze. Jestem informatykiem i mam znaczne oszczednosci. W mojej sytuacji zakup nawet duzego mieszkania nie stanowilby problemu. Jednak moja zyciowa sytuacja na to raczej powoduje, ze to nie ma sensu. Nie jestem atrakcyjny fizycznie i raczej nastawilem sie na to, ze nie bede mial zony ani dzieci. Nigdy nie byłem tez w zwiazku. Poznalem, co prawda jedna kobiete, ktora jednak byla zainteresowana moimi pieniedzmi i ktora obrzydzeniem napawal moj ojciec i jego niepelnosprawnosc, wiec dosyc szybko ja odprawilem. Nie zycze sobie, by ktos nazywal mnie przegrywem lub mamisynkiem. Wszystkie idiotki i idiotow, ktorzy oceniaja mnie z gory mam w nosie. W zyciu sa rozne sytuacje. Pozdrawiam.

63

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Prosta Piłka - każdy po liceum powinien dążyć do usamodzielnienia się ale już dla faceta to jest KONIECZNOŚĆ.
                    Oczywiście przypadki -niepełnosprawnośc twoja lub rodzica, lub jakaś bo ja wiem choroba która to opóźnia, lub wypadki losowe to mogą usprawiedliwić.
Jak czytam jak dorosły chłop pisze że mógłby się wynieść bo go stać ale tak mu jest wygodnie to wszystko mi sie przewraca w żołądku.
Co innego gdyby stracił prace i byłby skazany przez wydarzenia losowe,bo umówmy sie życie różnie się toczy.
                                       Jednak tu NIE, Nie i JESZCZE RAZ NIE. Dla kobiety też to jest złe ale dla faceta w szczególności,  jest to bardzoooo niemęskie, jeśli facet z własnego wyboru wybiera wygodę zamiast poznawania świata i liczenia na siebie.
                           Pogratulować ogromnej wyrozumiałości pani moderatorce, której ja zupełnie nie odnajduję - W życiu faceta według mnie nie chodzi by cieplutko siedzieć przy mamusi i zbierać pieniążki ale aby poznawać świat, i być jak najbardziej samodzielnym. Nawet wynajmowanie głupiego pokoju też czegoś uczy, wystawia na kontakty z innymi ludźmi niż mamusia, i może być lekcją życia.
                  Te tylko z pozoru "mądre"i logiczne" usprawiedliwienia do mnie nie przemawiają.  W dodatku dorosły facet twierdzi ze "zwariować można mieszkając samemu bo nie ma się do kogo odezwać" Właśnie dorosłe życie mężczyzny polega na tym by nie konsultować codziennie z mamusią ale by szukać innych ludzi do tych rozmów i umieć bardziej polegać na sobie.
                                                Nawet jak kupisz mieszkanie i nikt się niedowie o tym incydencie że mieszkałeś u rodziców (a znam takie przypadki) to i tak wpływa źle na charakter. Sam będziesz wiedział i czuł się głupio. Tu nie jest problem tylko w pracach domowych a w zalezności emocjonanej, codziennych rozmowach z rdozicami, widzisz dorosły facet powinien umieć też znosic samotność, a nie się jej bać. To nie jest tak że musisz mieć w domu albo zonę albo mamusię. Czasem warto pobyć też w ciszy, samemu.

64

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

cytat
to wątek osoby, która mogłaby zamieszkać samodzielnie cytuję: „ale nie chce bo:
- wole odkładać na dom
- w pracy zazwyczaj jestem sam i nie mam z kim pogadać, mieszkając samemu też nie ma sie do kogo odezwać, zwariować można
- wole dom niż mieszkanie”
U dwudziestoparolatka to przejdzie, ale kogoś po 30-tce to już słabo.

Ja jednak sądze po już po 20 to jest słabo. Mieszkając samemu nie ma się do kogo odezwać? Według mnie takie samodzielne mieszkanie to właśnie przygotowanie do dorosłosci zanim sie znajdzie partnerkę, taki konieczny etap. A już u mężczyzny argument że on woli z rodzicami niż sam... bo nieswojo się czuje....bardzo kiepsko. Jak żona wyjedzie to weekendy będą z rodzicami no bo jak to , samemu?

65 Ostatnio edytowany przez Jaco93 (2019-01-01 22:12:39)

Odp: Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Ogólnie mallwusia dała mi do myślenia i 2 dni temu podjąłem decyzje o kupnie mieszkania smile Nie chce żeby coś mnie ograniczało, zawsze znajdzie się jakaś fajna laska która by mnie po prostu zlała wiedząc, że mieszkam z rodzicami a tak już tą sprawe będę miał z głowy. Własne mieszkanie daje też większą pewność siebie, bardzo duże możliwości 'zawijania' dziewczyny na chate w 100% prywatnie big_smile

kflelqm masz ogólnie racje, jednak mam wrażenie, że w niektórych sprawach przesadzasz wmawiając mi, że konsultuje coś z rodzicami. Nie o to chodzi a sam sobie to dopowiedziałeś :] Nie rozumiem dlaczego ma mnie być wstyd za
'incydent' mieszkania z rodzicami, niedawno jeszcze byłem w związku z całkiem innymi założeniami życiowymi, więc nam to nie przeszkadzało. Z resztą się zgadam i stąd taka moja decyzja.

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Facet 25-26 lat mieszkający w domu z rodzicami a szufladkowanie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024