Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 183 ]

66

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Niezwykła napisał/a:

A po cholerę sprawdzać dna, gdy nie trzeba?
Kochać dzieci, wychowywać i się cieszyć, że się ma.
Pan Bóg kule nosi i skoro nadleciała z innego kierunku, to była Jego wola smile

Nieźle - czynić podłość i ja uzasadniać wolą boską.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Excop, ale czego?
Vice versa- Mężczyźni również zdradzają, więc to, co zarzuca się kobietom w tym wątku Wam (niestety) również można.

Karta przetargowa- uważacie, że jak kobieta zajdzie w ciążę to można od tak zarzucać zdradę lub rzucać tekstami typu "A skąd ja mam wiedzieć, że to moje?"? A to tylko dlatego, że kobieta nie jest w stanie udowodnić Waszego ojcostwa "słownie", a temat badań do najprzyjemniejszych nie należy i nie dziwię się, że może kobietom uwłaczać.
W sytuacji gdzie ciąża powinna być szczęśliwym czasem dla Pary lubicie "wbić szpilkę". Tylko, że ta szpilka to cios poniżej pasa. Chyba, że są jawne podejrzenia i powody do takiego myślenia- to co innego.

68

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Ferreus somnus napisał/a:
Niezwykła napisał/a:

A po cholerę sprawdzać dna, gdy nie trzeba?
Kochać dzieci, wychowywać i się cieszyć, że się ma.
Pan Bóg kule nosi i skoro nadleciała z innego kierunku, to była Jego wola smile

Nieźle - czynić podłość i ja uzasadniać wolą boską.

Podłość? Miłość, zmysłowa przyjemność, zatracenie się do utraty rozsądku... to takie ludzkie, piękne, boskie! smile

69

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Niezwykła napisał/a:

Podłość? Miłość, zmysłowa przyjemność, zatracenie się do utraty rozsądku... to takie ludzkie, piękne, boskie! smile

Ciekawe, czy ten zdradzony mąż myśli tak samo tongue

70 Ostatnio edytowany przez MotoMegi (2018-12-11 17:18:36)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Ja nie mialabym nic przeciwko, żeby testy na ojcostwo były obowiązkowe. Nie przeszkadzałoby mi to. Boi się tylko ten, kto ma coś do ukrycia.

PS. Te absurdalne teksty o Bogu to sobie darujcie, bo trollingiem jedzie na kilometr.

71

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
DoswiadczonyDaro napisał/a:

I jak tu się nie dziwić statystykom, że podobno aż 20% jest takich dzieci a w Polsce nawet 10% i powyżej a ojcowie formalni o tym nic nie wiedzą. Gdyby teraz nagle wszyscy ruszyli robić testy DNA to by się porobiło. Wyszedłby charakter natury ludzkiej. To tak na marginesie.

Nawarzone piwo, co zrobi autorka, dziwne pytania. Dziwne tutaj, gdzie gro forumowiczów (nie obrazajac nikogo) nie stosuje chrzescijanskich zasad postepowania w zyciu a prawda dla nich ma drugorzedne znaczenie.

Takie cos to zawsze bomba z opoznionym zaplonem. Moze nie wyjsc nigdy a moze w najmniej niespodziewanym momencie.

Znalazł się chrześcijanin swoje napopmpowane ego zasłaniasz biblią.Jak zdradzisz a tak na bank już zrobiłeś bo znam takich typów jak ty. Ja nikogo nie zdradziłem a dla mnie najwyższym dobrem jest dobro dziecka. Dziecko nie jest niczemu winne.

72

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

@authority, skąd ta agresja, jakieś kompleksy? Jeśli Daro trzyma się zasad, to tylko chwała mu za to. Wolałabym stworzyć związek z kimś takim, niż z kimś kogo religią jest relatywizm i znajdowanie wytłumaczeń dla swojej podłości.

73

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

"Boi się tylko ten, który ma coś do ukrycia"- co ma strach do tego? Ja nie zdradziłam swojego byłego męża i ojca mojej córki, a gdyby ten chciał testów na ojcostwo to bym go wyśmiała.

74

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Przede wszystkim tu nie chodzi o to że mam coś do ukrycia - po prostu nie chce aby pieniądze z moich podatków szły na testy za PARESET złotych kiedy przeciętny Polak na wizytę u lekarza specjalisty musi czekać pół roku przez niewydolna służbę zdrowia (domyślam się że to właśnie w ramach służby zdrowia takie testy by miały byc robione)

75

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Entropia napisał/a:

Właśnie dlatego przeraża mnie ten wątek i właśnie dlatego mam nadzieję, że nigdy nie zostaniesz ojcem. Bo potrafisz myśleć tylko na zasadzie: jesteś z nami czy przeciwko nam. Tu zupełnie nie chodzi o to, kto jest lepszy, kto gorszy, kto winny. Chodzi o dobro dziecka, które jest w takiej sytuacji podwójnie skrzywdzone. A dla Ciebie to tylko uboczna strata jak zarysowany samochód. Egoiści nigdy nie powinni zostawać rodzicami bez względu na płeć.

adiaphora napisał/a:

dokładnie, ten moj zacytowany post traktował o takiej bezduszności i egoizmie,  jaka prezentuje m.in  X77, który jest tak zafiksowany na punkcie własnych genów,, że bez mrugnięcia okiem wyrzuciłby  ze swego życia dziecko, które przez lata wychowywał, wspierał, kochał i dla którego był ukochanym tatą,  ale nagle okazało się, że to nie jego, więc cest la vie! Co go to obchodzi, niech bękart, który nie ma jego dna, znika z jego oczu i spada do tego, który go splodzil, bo przecież on nie musi i nie chce mieć z nim nic wspolnego. Że dla tego dziecka świat się może zawalić? Że ono nie rozumie, jak to możliwe, że wczoraj był dla taty całym światem a dzisiaj nie znaczy nic -  to taty juz niewiele obchodzi. To już nie jest jego dziecko, wiec co się będzie przejmował,, niech bachor mamusi podziekuje. Itd. Itp. Iście dojrzała, ojcowska i kochająca postawa. Odegrać się  na niewinnym dziecku za przewiny matki. Nizej cytat, mały wycinek dojrzałości i odpowiedzialności tego gościa. Tacy to powinni co najwyżej kotka lub pieska mieć a nie dzieci. Choć może też nie, bo  gdyby, zadomowiony już  mocno, rasowy piesek okazał się jednak podróbką to bez skrupułów podrzucili by go pod bramę schroniska... Bo przecież zostali oszukani!

I oto jasny, podręcznikowy przykład na który czekałem: Dobitny przykład na to, jak niektóre kobiety potrafią być zepsute do szpiku kości, zaś oskarżanie mnie o rzekomą bezduszność i egoizm(aczkolwiek i tak ostatecznie lepszy, niż frajerstwo) w tym przypadku to jasna ilustracja słynnego powiedzenia "na złodzieju czapka gore".

Ale myślę, że każdy myślący, normalny facet już powinien rozumieć, dlaczego kwestię rzeczywistego ojcostwa w żadnym wypadku nie wolno już brać wyłącznie na słowne zaufanie, tak samo jak kwestia zarażenia się HIVem, czy złamania kręgosłupa przy skoku na głowę do nieznanego akwenu wodnego, czego następstwem jest dożywotnia tetraplegia(paraliż od szyi w dół), czy choćby branie dla kogoś ogromnego kredytu na siebie.

Jednak tutaj mamy jeszcze do czynienia ze skrajną perfidią polegającą na ostrym hejcie na każdego, skrzywdzonego(powiedzmy sobie szczerze) faceta, który nie chce płacić i odpowiadać za czyjąś zdradę, bo niby czemu ma jeszcze za to ponosić konsekwencje? Jednocześnie zaś, między wierszami można wyczytać że dla tych potencjalnych oszustek zdrada owocująca ciążą z kochankiem oraz fałszywe wmawianie zdradzonemu mężowi/partnerowi ojcostwa jest mniejszym złem, zwykłą tylko jakąś tam "przewiną", którą można porównać do porysowania czyjegoś samochodu.
Zaiste, obrzydzenie bierze, jak czyta się takie wypowiedzi, a ich poczucie sprawiedliwości napawa mnie wstrętem.
Są na tyle fałszywymi i zakłamanymi hipokrytkami, że nawet nie widzą za bardzo nic złego w jawnym oszukiwaniu dzieci co do ojcostwa i pozwoleniu na to, aby wprowadzone w błąd dziecko przywiązało się emocjonalnie do zdradzonego partnera(też oszukanego) naiwnie myśląc że jest jego ojcem. Ale za to wszystko oraz za wszelkie dalsze tego konsekwencje(trauma dziecka po poznaniu prawdy) winna była, jest i będzie tylko i wyłącznie taka patologiczna matka oraz jej kochanek. I to wyłącznie oni powinni ponosić konsekwencje.
Dlatego takim matkom powinno się odbierać dzieci.

Nawet nie wycierajcie swoich mord "dobrem dziecka" bo wy same nawet nie macie pojęcia co to jest.
Gdybyście naprawdę dbały o dobro dziecka, to nigdy nie dopuściłybyście do takiej sytuacji w której prawdziwym(czyli biologicznym) ojcem jest ktoś inny niż facet, do którego ono się przywiązuje i uważa za tatę. Nigdy byście tego dziecka w niczym nie oszukiwały, licząc na to, że się prawda nie wyda. Nawet gdyby się sytuacja ze zdradą wydarzyła to jasno od samego początku nie ukrywałybyście prawdy nt. ojcostwa. Ale tego nigdy nie zrobicie, bo to oznaczałoby poznanie prawdy przez męża/partnera nt. zdrady jak i ciąży z niej wynikającej, co w następstwie byłoby rozwód/rozstanie oraz zaprzeczenie ojcostwa w ciągu pół roku. A taki jeleń do utrzymywania waszego dziecka oraz waszej wygody w życiu jednak jest wam potrzebny. Po co więc mówić prawdę i ponosić konsekwencje swojego postępowania(wtedy dziecko prawdopodobnie by nie ucierpiało psychicznie), skoro wygodnie można kłamać, licząc na to, że się nie wyda, albo wyda za jakieś 20-30 lat?
To jest dopiero bezduszność i egoizm w czystej postaci! Ale jak już któraś z was sama wspomniała(i tu jedynie mogę przyznać rację) - Egoiści nigdy nie powinni zostawać rodzicami bez względu na płeć.

A to, że zdradzony facet mówi dziecku prawdę, z powodu której cierpi i przeżywa traumę? Ma do tego prawo, tak samo jak i dziecko, co tego by o tym wiedzieć. I to nie prawda je skrzywdziła, a wyłącznie kłamstwo! To tylko udowadnia, jak wielką krzywdę może zrobić kłamstwo.
Gdyby nie oszustwo, nie byłoby tego wszystkiego, bo lepiej byłoby już dla dziecka od urodzenia żyć w przekonaniu że ten, kogo uważa za tatę, nie jest jego faktycznym ojcem. Bo już nawet życie bez ojca byłoby jemu lepsze, niż życie w takim kłamstwie.

I nie - to nie jest odgrywanie się na dziecku za sk******wo matki, tylko na niej samej, bo np. ja osobiście bym dopilnował, by dziecko swoją nienawiść i żal skierowało tam, gdzie powinno.
A na pewno tak się stanie, jak nie teraz, to później.

A wracając jeszcze do dziecka - myślicie, że po fakcie wyjścia na jaw zdrady, nawet gdy zdradzony mąż/partner postanowi zostać z tym dzieckiem to nagle będzie wszystko ok? Otóż grubo się mylicie. To już nigdy nie będzie to samo, co rzekomo było wcześniej - dziecko do końca będzie musiało żyć w atmosferze nienawiści, żalu i pretensji rodziców do siebie. Nawet jeszcze nie znając prawdy, wyczuje napiętą atmosferę w domu. Bo chyba żaden facet nie przejdzie ot tak do porządku dziennego, gdy się dowie/odkryje że nie tylko jest rogaczem, ale i jeleniem.

Jestem za tym, aby takie procedery były zakwalifikowane jako przestępstwo, które powinno być ścigane i surowo karane w przypadku, gdy matka w ciągu pół roku od urodzenia dziecka nie oświadczy prawdy nt. rzeczywistego ojcostwa. Kara powinna być bardzo dotkliwa i dotykać zarówno taką kobietę, jak i jej kochanka. Dodatkowo, zobowiązania alimentacyjne wobec dziecka powinni ponosić wyłącznie matka, jak i kochanek będący rzeczywistym ojcem dziecka, albo w przypadku gdy matka nie potrafi/chce wskazać tego kochanka - ona sama podwójnie.
Każdy prokurator, który odmówił zdradzonemu facetowi pomocy w zaprzeczeniu ojcostwa, powinien być pozbawiany prawa do wykonywania swojego zawodu oraz oskarżony o współudział w matactwie. Bo to, co się obecnie dzieje pod tym względem, choćby w Polsce to patologia. "Dobro dziecka" w państwie jest tylko przykrywką, polegającą na tym, żeby państwo w razie czego nie musiało płacić alimentów na dzieci ze zdrady.
Dopiero jakby się znalazł prawny bat/korbacz to wtedy wszyscy pozostali kilka razy by się zastanowili zanim zajdzie w ciążę z kochankiem i oszuka męża bądź zrobi dziecko cudzej żonie licząc na to że "pójdzie na konto męża".


santapietruszka napisał/a:

No właśnie. Najpierw w ogóle wypadałoby przestać być prawiczkiem. A potem można myśleć dalej.

1990rusałka napisał/a:

Tekst o prawiczku dzieki za poprawienie humoru:))


Ale ja już dawno pozbyłem się tego balastu. A to, w jaki sposób to też pisałem, choć prędzej to wam zepsułoby humor, jak już.

santapietruszka napisał/a:

To niech sobie zrobią te testy, czy ja im zabraniam?

Owszem, jak większość innych kobiet na tym jak i na innym forach. Każda, która szantażuje ew. rozwodem, wycierając się "zaufaniem".

W tym wątku jedyna, która naprawdę NIE ZABRANIA to MotoMegi, przy czym jako jedyna, która wzbudza jakiekolwiek zaufanie.

76

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
authority napisał/a:

Znalazł się chrześcijanin swoje napopmpowane ego zasłaniasz biblią.Jak zdradzisz a tak na bank już zrobiłeś bo znam takich typów jak ty. Ja nikogo nie zdradziłem a dla mnie najwyższym dobrem jest dobro dziecka. Dziecko nie jest niczemu winne.

adiaphora napisał/a:

dokładnie, ten moj zacytowany post traktował o takiej bezduszności i egoizmie,  jaka prezentuje m.in  X77, który jest tak zafiksowany na punkcie własnych genów,, że bez mrugnięcia okiem wyrzuciłby  ze swego życia dziecko, które przez lata wychowywał, wspierał, kochał i dla którego był ukochanym tatą,  ale nagle okazało się, że to nie jego, więc cest la vie! Co go to obchodzi, niech bękart, który nie ma jego dna, znika z jego oczu i spada do tego, który go splodzil, bo przecież on nie musi i nie chce mieć z nim nic wspolnego. Że dla tego dziecka świat się może zawalić? Że ono nie rozumie, jak to możliwe, że wczoraj był dla taty całym światem a dzisiaj nie znaczy nic -  to taty juz niewiele obchodzi. To już nie jest jego dziecko, wiec co się będzie przejmował,, niech bachor mamusi podziekuje. Itd. Itp. Iście dojrzała, ojcowska i kochająca postawa. Odegrać się  na niewinnym dziecku za przewiny matki. Nizej cytat, mały wycinek dojrzałości i odpowiedzialności tego gościa. Tacy to powinni co najwyżej kotka lub pieska mieć a nie dzieci. Choć może też nie, bo  gdyby, zadomowiony już  mocno, rasowy piesek okazał się jednak podróbką to bez skrupułów podrzucili by go pod bramę schroniska... Bo przecież zostali oszukani!

Skoro tak bardzo was przejmuje los porzuconych dzieci, to może przygarnijcie jakieś z domu dziecka ? Co tamte dzieci nie potrzebują opieki ?
Czy może empatia kończy się na wytykaniu błędów innym ?

77 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-12-15 10:47:30)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
X77 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

To niech sobie zrobią te testy, czy ja im zabraniam?

Owszem, jak większość innych kobiet na tym jak i na innym forach. Każda, która szantażuje ew. rozwodem, wycierając się "zaufaniem".

Takie życie. Ktoś ma prawo nie wierzyć mi, że dziecko jest jego, ja mam prawo nie wierzyć mu, że mnie kocha. Czego nie rozumiesz?

I nie, nie szantażuję rozwodem. Jakoś nie miałam okazji z tego powodu. Nie wszyscy mężczyźni chcą koniecznie robić testy. A ja jak zdecydowana większość kobiet doskonale wiem, z kim mam dzieci, nie stwarzam sytuacji, w której sama musiałabym się domyślać.
Ja tylko nie życzę sobie płacić komuś za te testy z moich podatków, bo jak słusznie zauważono powyżej, jest np. mnóstwo dzieci w domach dziecka, którym te pieniądze przydadzą się zdecydowanie bardziej. Jak ktoś sobie chce robić testy, to niech sobie za nie zapłaci. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ja miałabym pokrywać mu te koszty. Rozwiązanie jest bardzo proste, panowie - podatek na testy dla wszystkich mężczyzn, od 18 roku życia, albo jakieś ubezpieczenie - i róbcie sobie testów, ile chcecie. Działajcie!

78 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-15 10:55:48)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

W moim odczuciu właśnie o to się wszystko rozbija - o to kto by pokrywa koszta.
Osobiście jakby mojemu partnerowi zależało (i mielibyśmy luźne fundusze z których można to pokryć) to zrobiłabym testy. Oczywiście jakby odbywało się to z podejściem "nie wierzę ci ladacznico albo testy albo nie uznam dzieci" to bym się poczuła zraniona ale jakby decyzja zapadła po dojrzałej rozmowie, mąż wyjaśniłby mi swoje pobudki itd to zgodzilabym się.
Natomiast pokrywanie testów z funduszu państwa jest co najmniej rąbniętym pomysłem. Zabieg drogi, nie niezbędny do życia i łatwo dostępny prywatnie - nie widzę powodu by robić go każdemu jak leci z pieniędzy służby zdrowia. A pacjenci z nowotworem i ludzie czekający na ratując życie zabiegi niech sobie jeszcze poczekaja.

79

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Empatia kończy się w momencie, w którym w grę wchodzą formalności z adopcją związane. I to nie ze strony potencjalnych rodziców.
Wyjątkowo nietrafione stwierdzenie, MysteryP.

80

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
santapietruszka napisał/a:

Takie życie. Ktoś ma prawo nie wierzyć mi, że dziecko jest jego, ja mam prawo nie wierzyć mu, że mnie kocha. Czego nie rozumiesz?

Owszem, masz prawo. Tak samo i dla mnie prawdopodobnie ostatnią rzeczą w swoim życiu, w jaką był uwierzył jakiejkolwiek kobiecie(zwłaszcza niemłodej i/lub z dzieckiem innego faceta) to to, że mnie kocha. W takie rzeczy jak miłość już dawno nie wierzę. A stan zakochanie się miłością nie jest, jeno "naturalnym" odurzeniem narkotykowym, który koniec końców, powoduje u chorego wyłącznie krzywdę.

Zresztą, co to za miłość która z czasem się "wypala"...?

santapietruszka napisał/a:

I nie, nie szantażuję rozwodem. Jakoś nie miałam okazji z tego powodu. Nie wszyscy mężczyźni chcą koniecznie robić testy. A ja jak zdecydowana większość kobiet doskonale wiem, z kim mam dzieci, nie stwarzam sytuacji, w której sama musiałabym się domyślać.

Owszem, zdecydowana większość kobiet wie, z kim ma dzieci, tylko nie każda z nich jest uczciwa wobec męża/partnera(jak i tych dzieci), by - w razie ciąży ze zdrady - przyznać się do tego, że to dziecko nie jest jego. Co więcej, nie jedna kobieta nie widzi w tym nic podłego a wręcz uważa to za coś normalnego, w imię "life is brutal".

Poza tym, skoro kobieta ma 100% pewność że dziecko jest jej, to facet też powinien mieć.
Sprawiedliwość i równouprawnienie się kłaniają!

santapietruszka napisał/a:

Ja tylko nie życzę sobie płacić komuś za te testy z moich podatków, bo jak słusznie zauważono powyżej, jest np. mnóstwo dzieci w domach dziecka, którym te pieniądze przydadzą się zdecydowanie bardziej. Jak ktoś sobie chce robić testy, to niech sobie za nie zapłaci. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ja miałabym pokrywać mu te koszty. Rozwiązanie jest bardzo proste, panowie - podatek na testy dla wszystkich mężczyzn, od 18 roku życia, albo jakieś ubezpieczenie - i róbcie sobie testów, ile chcecie. Działajcie!

Ja też widzę powodu, by płacić za czyjeś testy DNA poza swoimi. A co do pieniędzy państwowych to nigdy byś nie uwierzyła, ile już zostało wyprowadzonych z Polski, głównie do Niemiec przez poprzednią koalicję antyPolskiego rządu w ciągu 20010-2015 roku.

Ale wracając do głównej sprawy, jestem za zniesieniem półrocznego ograniczenia na zaprzeczenie ojcostwa, a badania DNA były żelaznym dowodem na ojcostwo.
Co więcej, jestem za tym, aby ukrywanie prawdziwego faktu ojcostwa przez kobietę w okresie dłuższym niż pół roku od urodzenia dziecka było uznawane za PRZESTĘPSTWO i ścigane. A surowa kara, żeby obejmowała nie tylko taką niewierną żonę/partnerkę, ale również jej kochanka - faktycznego ojca dziecka. Dla zdradzonego faceta/męża natomiast powinno w tej sytuacji bezwzględnie przysługiwać prawo do trwałego zwolnienia z obowiązków wobec nie swojego dziecka - zwłaszcza alimentacyjny.
Niech za to dziecko odpowiedzialny będą wyłącznie jego prawdziwi(biologiczni) rodzice.

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego facet(i to jeszcze zdradzony) miałby płacić alimenty na nieswoje dziecko. Już ew. na koszty badań DNA mógłbym zapłacić z własnej kieszeni - bo 2k zł to tak naprawdę nic w porównaniu ze wszelkimi konsekwencjami i krzywdą związaną z bycia jeleniem.

81 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-12-18 18:52:04)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Drogi kolego X77, nie kumam w takim razie, w czym masz problem i musisz latać po całym kobiecym forum i lamentować w każdym możliwym temacie, który choć trochę można przypisać do testów DNA i tych kobiet oszustek. W razie W po prostu wywal te 2k plnów i zrób sobie test. Od razu po urodzeniu, żeby Cię te pół roku nie prześcignęło. Skoro i tak nie wierzysz w miłość, to co Ci za różnica, czy się kobieta potem z Tobą rozwiedzie, czy nie big_smile

A propos - tak samo jak, żeby zrobić testy DNA, trzeba najpierw zrobić dziecko - to żeby się rozwieść, to najpierw trzeba się ożenić. Zakładając, że prawdą jest, że pozbyłeś się już prawictwa, to i tak nadal rozważasz sobie czysto teoretycznie big_smile No bo przecież nie ożenisz się, bo kobiety oszukują big_smile

82

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
X77 napisał/a:

Poza tym, skoro kobieta ma 100% pewność że dziecko jest jej, to facet też powinien mieć.
Sprawiedliwość i równouprawnienie się kłaniają!

Jeżeli facet, z którym mam dzieci zna mnie wcześniej x lat i doskonale zna mój charakter, zachowanie, wszystko. Jeżeli taki facet nie ma absolutnie ŻADNYCH podstaw do rozważań o mojej ewentualnej niewierności i o tym, że dziecko nie jest jego, jeżeli ja tego faceta nie zdradzam, nie sypiam z innymi, to chyba można jednak przyznać facetowi te 100% pewności, że dziecko jest jego, prawda?

Przecież nie zajdę w ciążę w trakcie badania ginekologicznego, żeby dziecko miało być z innego źródła. Więc skąd mój facet mógłby wytrzasnąć tak durny pomysł jak robienie badań genetycznych?

Naprawdę ten wątek jest kolejnym w celu napędzenia dyskusji, która już tutaj kilkukrotnie była i absolutnie nic niczego tutaj nie zmieni.

Gdyby facet, który jest od lat moim mężem, którego nie zdradziłam, nie zdradzę, którego dziecko noszę, zażądał ode mnie testów, to skończyłoby się na rozwodzie i tyle. Bo to oznacza, że facet nie ma żadnych podstaw, a mimo to i tak mi nie ufa. To po co mi w domu taki facet?
Ja też nie mam żadnej pewności, że on na boku nie ma 5 dzieci z innymi kobietami. A jednak jakoś mu ufam i chcę z nim spędzić życie.

83

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Sz.P. X77 jedyny fragment postu, z którym jako wyborca PiS zgadzam się, jest poniżej - to przykra prawda

X77 napisał/a:

A co do pieniędzy państwowych to nigdy byś nie uwierzyła, ile już zostało wyprowadzonych z Polski, głównie do Niemiec przez poprzednią koalicję antyPolskiego rządu w ciągu 20010-2015 roku.

Odnosząc się do pozostałej zawartości. Nie wiem, jaka jest przyczyna, że posty Szanownych Państwa (grupy użytkowników płci męskiej) zawierają założenia o bezwzględności kobiet, jako ogółu, nawet bez dopuszczania wyjątków (Sz.P. pisze: "ostatnią rzeczą, w jaką bym uwierzył jakiejkolwiek kobiecie"). Sz.P. pisze, że nie wierzy w miłość - ciekawe, jak opisać zatem uczucia rodziców wobec swoich dzieci.

X77 napisał/a:

nie jedna kobieta nie widzi w tym nic podłego a wręcz uważa to za coś normalnego, w imię "life is brutal".
Poza tym, skoro kobieta ma 100% pewność że dziecko jest jej, to facet też powinien mieć.
Sprawiedliwość i równouprawnienie się kłaniają!
jestem za zniesieniem półrocznego ograniczenia na zaprzeczenie ojcostwa, a badania DNA były żelaznym dowodem na ojcostwo.
jestem za tym, aby ukrywanie prawdziwego faktu ojcostwa przez kobietę w okresie dłuższym niż pół roku od urodzenia dziecka było uznawane za PRZESTĘPSTWO i ścigane. A surowa kara, żeby obejmowała nie tylko taką niewierną żonę/partnerkę, ale również jej kochanka - faktycznego ojca dziecka. Dla zdradzonego faceta/męża natomiast powinno w tej sytuacji bezwzględnie przysługiwać prawo do trwałego zwolnienia z obowiązków wobec nie swojego dziecka - zwłaszcza alimentacyjny.
Niech za to dziecko odpowiedzialny będą wyłącznie jego prawdziwi(biologiczni) rodzice.

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego facet(i to jeszcze zdradzony) miałby płacić alimenty na nieswoje dziecko. Już ew. na koszty badań DNA mógłbym zapłacić z własnej kieszeni - bo 2k zł to tak naprawdę nic w porównaniu ze wszelkimi konsekwencjami i krzywdą związaną z bycia jeleniem.

Szanowni Państwo często wspominają o równouprawnieniu, jednakże powyższe stwierdzenia, przypisujące jedynie płci żeńskiej określone zachowania, nie wyglądają na mające związek z równością. Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy z nas ma własny charakter i wartości które kształtują nasze zachowania. Państwa posty (więcej przykładów można znaleźć w środowisku "Stowarzyszenie Dzielny Tata") zawierają przypisywanie negatywnych cech wyłącznie płci żeńskiej, nie wiem czym spowodowane. Takie podziały są krzywdzące. Zgadzam się z wypowiadającymi się Sz.P. Lady Loka oraz santapietruszka w sprawach dotyczących zaufania. Nie dostrzegłem też empatii dla dziecka, które dla pewnej grupy użytkowników zdaje się być wyłącznie obiektem badań DNA.

84

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

X77 co do równouprawnienia to jak zmierzasz je zagwarantować kobietom aby nie musiały się po latach dowiadywać, że ich mąż ma nieślubne dziecię? Jakiś pomysł? wink Nie uważasz, że to duże ryzyko dla kobiety wychodzącej za mąż za danego mężczyznę?

85

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

zawsze jak czytam takie teksty facetów o „wychowywaniu nieswojego dziecka” to zastanawia mnie czy oni psychicznie byliby zdolni do adopcji.
Pomijam tutaj aspekt partnerstwa i stosunku do matki dziecka, ale nie wyobrażam sobie, że przez pół roku czy 10 lat czy więcejwychowuję dziecko jak syna/córkę, a jak stwierdzam, że dna się nie zgadza to to już nie jest moje dziecko.
Przeraża mnie to zwłaszcza dlatego, że sama w przyszłości myślę jedynie o adopcji (po co się rozmnażać skoro jest tyle niechcianych istot), czy w oczach wypowiadających się tu panów nigdy nie będą rodziną dla takiego dziecka? Osobiscie znam wiele rodzin, które mają absolutnie w d***ie więzy krwi, zarówno dorośli jak i dzieci (również dorosłe już dzieci) i łączą ich wspaniałe PRAWDZIWE więzi, chyba niepojęte dla niektórych tu osób rozwodzących się o chrześcijaństwie. Myślę, że gdyby dziecko usłyszało od wychowującego go tatusia takie wypowiedzi na temat dna, byłoby w ciężkim szoku.

Podkreślam raz jeszcze, że tym co mnie oburza jest wypowiedź niektórych obenych tu panów o relacji rodzic-dziecko, nie odnoszę sie do relacji z biologiczną matką dziecka.
Rozbraja mnie też termin „wrobiony w dziecko”. Albo ktoś ma potrzebę wychowania istoty ludzkiej i się w tym spełnia, albo uważa to za jakiś śmierdzący beznadziejny interes i wówczas „wrobienie” może być adekwatnym słowem, zwłaszcza jeśli po otrzymaniu papierka z laboratorium stwierdza, że to nie jest już jego dziecko (osobiście jestem w szoku).

86

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Nie szukaj problemu tam gdzie go nie ma, Husky.

87

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Husky napisał/a:

zawsze jak czytam takie teksty facetów o „wychowywaniu nieswojego dziecka” to zastanawia mnie czy oni psychicznie byliby zdolni do adopcji.
Pomijam tutaj aspekt partnerstwa i stosunku do matki dziecka, ale nie wyobrażam sobie, że przez pół roku czy 10 lat czy więcejwychowuję dziecko jak syna/córkę, a jak stwierdzam, że dna się nie zgadza to to już nie jest moje dziecko.
Przeraża mnie to zwłaszcza dlatego, że sama w przyszłości myślę jedynie o adopcji (po co się rozmnażać skoro jest tyle niechcianych istot), czy w oczach wypowiadających się tu panów nigdy nie będą rodziną dla takiego dziecka? Osobiscie znam wiele rodzin, które mają absolutnie w d***ie więzy krwi, zarówno dorośli jak i dzieci (również dorosłe już dzieci) i łączą ich wspaniałe PRAWDZIWE więzi, chyba niepojęte dla niektórych tu osób rozwodzących się o chrześcijaństwie. Myślę, że gdyby dziecko usłyszało od wychowującego go tatusia takie wypowiedzi na temat dna, byłoby w ciężkim szoku.

Podkreślam raz jeszcze, że tym co mnie oburza jest wypowiedź niektórych obenych tu panów o relacji rodzic-dziecko, nie odnoszę sie do relacji z biologiczną matką dziecka.
Rozbraja mnie też termin „wrobiony w dziecko”. Albo ktoś ma potrzebę wychowania istoty ludzkiej i się w tym spełnia, albo uważa to za jakiś śmierdzący beznadziejny interes i wówczas „wrobienie” może być adekwatnym słowem, zwłaszcza jeśli po otrzymaniu papierka z laboratorium stwierdza, że to nie jest już jego dziecko (osobiście jestem w szoku).

Przedstawiłaś całkiem inną historię która nie ma z tym tematem nic wspólnego. Dziecko się adoptuje i partner/partnerka wie o tym.  Nie każdy chce wydawać pieniądze i utrzymywać dziecko które zrobił ktoś inny. Wychowuje dziecko bo myśli że jest jego, a nie kogoś obcego z kim się puściła jego żonka/dziewczyna. Dla Was to może być bez znaczenia bo wiecie że wychowujecie swoje dziecko.

88

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Husky napisał/a:

zawsze jak czytam takie teksty facetów o „wychowywaniu nieswojego dziecka” to zastanawia mnie czy oni psychicznie byliby zdolni do adopcji.
Pomijam tutaj aspekt partnerstwa i stosunku do matki dziecka, ale nie wyobrażam sobie, że przez pół roku czy 10 lat czy więcejwychowuję dziecko jak syna/córkę, a jak stwierdzam, że dna się nie zgadza to to już nie jest moje dziecko.

Husky napisał/a:

Rozbraja mnie też termin „wrobiony w dziecko”. Albo ktoś ma potrzebę wychowania istoty ludzkiej i się w tym spełnia, albo uważa to za jakiś śmierdzący beznadziejny interes i wówczas „wrobienie” może być adekwatnym słowem, zwłaszcza jeśli po otrzymaniu papierka z laboratorium stwierdza, że to nie jest już jego dziecko (osobiście jestem w szoku).

Mężczyźni mają potrzebę przekazania swojego dna i w tym celu wiążą się z kobietą, która je im urodzi. W odróżnieniu od kobiet ich ciało nie ulega zmianie. Problemem nie jest więc samo dziecko, ale wykorzystanie zasobów naturalnych partnerki przez innego samca. Z tej samej przyczyny kobiety dzieciate mają mniejsze branie. W przypadku adopcji tego problemu nie ma.

89

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

"wykorzystanie zasobów naturalnych" hmmm taka mała dygresja może ale kobieta jest dalej plodna po urodzeniu jednego dziecka więc trochę nie o to tu chyba chodzi

90

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:

"wykorzystanie zasobów naturalnych" hmmm taka mała dygresja może ale kobieta jest dalej plodna po urodzeniu jednego dziecka więc trochę nie o to tu chyba chodzi

Ale jej ciało się zmienia więc o to tutaj chodzi wink

91 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-19 03:26:40)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

"wykorzystanie zasobów naturalnych" hmmm taka mała dygresja może ale kobieta jest dalej plodna po urodzeniu jednego dziecka więc trochę nie o to tu chyba chodzi

Ale jej ciało się zmienia więc o to tutaj chodzi wink

Zależy od przypadku. Znam kobiety które po ciąży wyglądają jak przed a czasem nawet lepiej bo są np chudsze, hormony się stabilizują itd smile

92 Ostatnio edytowany przez X77 (2018-12-19 04:44:15)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Husky napisał/a:

zawsze jak czytam takie teksty facetów o „wychowywaniu nieswojego dziecka” to zastanawia mnie czy oni psychicznie byliby zdolni do adopcji.
Pomijam tutaj aspekt partnerstwa i stosunku do matki dziecka, ale nie wyobrażam sobie, że przez pół roku czy 10 lat czy więcejwychowuję dziecko jak syna/córkę, a jak stwierdzam, że dna się nie zgadza to to już nie jest moje dziecko.
Przeraża mnie to zwłaszcza dlatego, że sama w przyszłości myślę jedynie o adopcji (po co się rozmnażać skoro jest tyle niechcianych istot), czy w oczach wypowiadających się tu panów nigdy nie będą rodziną dla takiego dziecka? Osobiscie znam wiele rodzin, które mają absolutnie w d***ie więzy krwi, zarówno dorośli jak i dzieci (również dorosłe już dzieci) i łączą ich wspaniałe PRAWDZIWE więzi, chyba niepojęte dla niektórych tu osób rozwodzących się o chrześcijaństwie. Myślę, że gdyby dziecko usłyszało od wychowującego go tatusia takie wypowiedzi na temat dna, byłoby w ciężkim szoku.

Podkreślam raz jeszcze, że tym co mnie oburza jest wypowiedź niektórych obenych tu panów o relacji rodzic-dziecko, nie odnoszę sie do relacji z biologiczną matką dziecka.
Rozbraja mnie też termin „wrobiony w dziecko”. Albo ktoś ma potrzebę wychowania istoty ludzkiej i się w tym spełnia, albo uważa to za jakiś śmierdzący beznadziejny interes i wówczas „wrobienie” może być adekwatnym słowem, zwłaszcza jeśli po otrzymaniu papierka z laboratorium stwierdza, że to nie jest już jego dziecko (osobiście jestem w szoku).

Najpierw zacznij odróżniać proste pojęcia i sytuacje. Co innego jest świadome przygarnięcie/adopcja takiego dziecka, a co innego zostanie ojczymem/macochą wbrew własnej woli i to jeszcze przez zdradę i oszustwo. Wychowywanie i obowiązki wobec cudzego dziecka to coś, co czego NIKT NIE POWINIEN BYĆ z góry zobowiązany a tym bardziej zmuszany. Skoro komuś to nie przeszkadza, a wręcz odpowiada - jego sprawa. A jeśli nie chce, to też ma, a na pewno powinien mieć do tego prawo. Obowiązek(zarówno prawny jak i moralny) wobec dziecka powinien odgórnie ciążyć tylko i wyłącznie na faktycznych rodzicach(biologicznych). Nikt nie powinien być zmuszany do zobowiązań/konsekwencji tylko dlatego że został oszukany, ani być w jakikolwiek karany za niewinność - a tak się właśnie dzieje w przypadku zasądzania alimentów na nieswoje dziecko ze zdrady.

Inną sprawą jest to, że TO geny/więzy krwi mają nadrzędne znaczenie co do układu rodzic-dziecko. To jest naturalna potrzeba w życiu człowieka, zaraz m.in po ochronie swojego życia.
Rodzicem zarówno w podświadomym, jak i faktycznym znaczeniu jest wyłącznie ten biologiczny. Tylko i wyłącznie. Pozostałe osoby, cokolwiek by dla dziecka dobrego nie zrobiły, zawsze będą dla niego wyłącznie ojczymami/macochami. Tego faktu nigdy nie zmieni nawet to, że dziecko będzie się zwracało do innej osoby "mamo/tato", będzie to tylko oznaczać, że się myli i/lub zaklina rzeczywistość.

Tak wiele kobiet krzyczy i złorzeczy facetom, na siłę deprecjonując znaczenie "genetycznej więzi krwi", nawet twierdząc że niby one same są ponad tym, uważając się za lepsze od facetów. Ahahaha, nic bardziej mylnego!
Wbrew temu, co tak zajadle zaprzeczacie, to ma to i dla kobiet ogromne znaczenie! Gdyby to nie było prawdą, to prawie wszystkie kobiety wolałyby adoptować/przygarniać dzieci z domów dziecka, niż zachodzić w ciążę(unikając z ten sposób dyskomfortu, bólu związanego z porodem, oraz wszelkich problemów z wyglądem ciała)! Sierocińce i domy dziecka byłyby opustoszałe.
Nie byłoby też licznych narzekań kobiet na problemy z zajściem w ciążę, nie wydawałyby kupy pieniędzy na leczenie bezpłodności, itp.
Bo w końcu "nie ta matka co urodzi, a ta, co wychowa", prawda? smile
Ale jak wiadomo, nasza zasrana rzeczywistość jest inna. Domy dziecka - delikatnie mówiąc - jakoś nie przeżywają oblężeń, a jeśli zliczyć wszystkich tych, którzy zdecydowali się na adopcję, to ogromna większość z nich stanowią po prostu osoby, które w żaden sposób nie mogą sobie pozwolić na zajście w ciążę(bo gdyby było inaczej, nawet nie pomyślałyby o adopcji).  smile

Poza tym w sytuacji, gdy kobieta odkrywa po 10 latach, że jej dziecko zostało podmienione w szpitalu, to wątpię w to, że po pierwszym zdziwieniu machnie ręką, pomyśli "nie ta matka co urodziła, lecz ta, co wychowała" i od razu na spokojnie przejdzie do porządku dziennego, ani przez chwilę nie myśląc wcale nt. jej dziecka biologicznego.

Malineczka00 napisał/a:

X77 co do równouprawnienia to jak zmierzasz je zagwarantować kobietom aby nie musiały się po latach dowiadywać, że ich mąż ma nieślubne dziecię? Jakiś pomysł? wink

Po pierwsze, miej na uwadze to, że taka zdradzona kobieta i tak jest w trochę lepszej sytuacji od zdradzonego męża, bo to on ma obowiązki wobec dziecka ew. kochanka choćby ze względu na to dziecko jest u niego i jego żony. No i w przypadku wypłynięcia sprawy na światło dzienne, on jest bardziej pokrzywdzony, bo przez lata uważał dziecko za swoje, przywiązał się do niego, a tu nagle dowiaduje się, że dziecko nie jest jego. I po ew. rozwodzie, to on będzie zmuszony przez państwo(i niewierną żonę) do płacenia alimentów na nieswoje dziecko. Więc żona kochanka w tym przypadku jest mniej poszkodowana.
Aczkolwiek to oczywiście nie znaczy, że tak być powinno i że nie trzeba tej sprawy rozwiązywać.

Co prawda na to nie ma jeszcze 100% gwarancji, ale jest sposób, który może zwiększyć szansę i pisałem o tym w poprzednim poście. Jakby zdradzającej kobiecie odciąć przypływ alimentów od zdradzonego męża tak, że sama musiałaby ponosić 100% kosztów utrzymywania dziecka, to istnieje spora szansa że wskazałaby kochanka, z którym zdradziła męża i zaszła w ciążę, w celu wyegzekwowania alimentów. Nie wydaje mi się, że kobieta będąc postawiona pod ścianą, dalej będzie chciała w zaparte ukrywać swojego kochanka. Gdy kochanek zostałby pozwany(zobowiązany do badań DNA) to nie tylko miałby zasądzone alimenty, ale i nie przeszłoby to bez echa w jego rodzinie - żona i jego dzieci dowiedziałyby się, jakiego mają tatusia.
Myślę że wtedy każdy inny facet kilka razy by się zastanowił, zanim poszedłby do łóżka z czyjąś żoną, licząc że jego potomek "pójdzie na konto" jej męża.

Ale póki co, w naszym chorym państwie, dopóki obecna sytuacja się nie zmieni to raczej nie ma szans na to, aby nawet uczciwa kobieta kiedykolwiek się dowiedziała o ew. wybrykach swojego niewiernego męża.

93

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Autorka zarzuciła temat i wsiąkła jak kamfora...


@Lady Loka zaufanie zaufaniem, ale ludzie się zmieniają, ludziom do łba różne głupoty przychodzą, ludzie różne głupoty robią (a może dla nich w danym momencie to nie głupoty).

@Husky porównanie z adopcją jest absolutnie nie trafione. Zresztą kobietom chyba w ogóle trudno zrozumieć męskie podejście do tego tematu, chociaż prawdopodobnie matka takiego trefnego ojca również powinna mieć podobną perspektywę/spojrzenie.

94 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-19 10:44:33)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Zona której mąż zrobił dzieci na boku wcale nie jest w lepszej sytuacji, a przynajmniej finansowo - gdy sprawa wyjdzie na jaw to na nie ślubne dzieci również będą musiały iść alimenty a więc dzieci z małżeństwa będą dostawaly dużo mniej / nic jak okaże się że tatuś się ze wszystkich alimentów nie wypłaca (chyba że jest milionerem wtedy nie ma tematu). Więc nieslubne dzieci męża godzą w komfort życia i możliwości finansowe ślubnych pociech a jak nie ma alimentów od ojca to 100% finansowego utrzymania spada na matkę. Więc w przypadku zdradzajacych mężów i zdradzonych żon także mamy skutki finansowe, oczywiście trochę inne niż łożenie pieniędzy na nie swoje (biologicznie) dziecko ale skoro już temat gwarantowana braku zdrad przez męża wpadł to pomyślałam że to porusze.

95

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
assassin napisał/a:

Autorka zarzuciła temat i wsiąkła jak kamfora...


@Lady Loka zaufanie zaufaniem, ale ludzie się zmieniają, ludziom do łba różne głupoty przychodzą, ludzie różne głupoty robią (a może dla nich w danym momencie to nie głupoty).

Autorka prawdopodobnie jest facetem, który chciał pokazać, jakie kobiety są złe i niedobre.

Wiesz Assassin, ja doskonale rozumiem rozważania facetów. Nie wyobrażam sobie wychowywać dziecko, które nie jest moje.
Ale zakładanie od razu, że każda kobieta zdradza i że każdy facet na pewno jest wrabiany, jest dużą nad interpretacją. Robimy z mniejszości większość, wyolbrzymiamy, a to nie o to chodzi.
Jak facet ma jakiekolwiek podejrzenia, to niech robi te badania. Ale jeżeli jest od 10 lat w związku i nagle go podejrzenia nachodzą, bo się naczytał głupot na jakimś forum, to po co on właściwie jest z tą swoją żoną?

Ja bym się czuła urażona, gdyby mój facet, ojciec mojego dziecka, nie był pewien swojego ojcostwa. Bo właśnie czułabym, że mi nie ufa.

Chciałabym zobaczyć minę faceta, który właśnie tak do tego podchodzi, robi badania genetyczne za wszelką cenę wmawiając, że wszystkie kobiety zdradzają, rozwala tym swoje małżeństwo tylko po to, żeby na końcu na wyniku zobaczyć, że tak, to on jest ojcem.
I co teraz? Facet na własne życzenie rozwala sobie, żonie i dziecku życie. Bo zdecydowana większość kobiet potem już z takim facetem być nie chce.

96 Ostatnio edytowany przez swampboy93 (2018-12-19 17:33:02)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Sz.P. Malineczka00, HUSKY, jjbp trafione spostrzeżenia, listy zawierają wiele ważnych argumentów.
Sz.P. MysperyP

MysteryP napisał/a:

Mężczyźni mają potrzebę przekazania swojego dna i w tym celu wiążą się z kobietą, która je im urodzi. W odróżnieniu od kobiet ich ciało nie ulega zmianie. Problemem nie jest więc samo dziecko, ale wykorzystanie zasobów naturalnych partnerki przez innego samca.

Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim sformułowaniem, jest mi przykro że tak przedmiotowe podejście jest publikowane jako punkt widzenia mężczyzn (przekazanie DNA i wiązanie z kobietą która JE urodzi - czyli dziecko nazwane DNA, kobieta jako zasób naturalny). Dla przykładu, sam wcale nie planuję dzieci, a traktowanie tego jako jedyny cel relacji może być przeszkodą dla stworzenia szczęśliwej rodziny. Nie jestem zaskoczony, że partnerki takich osób mogą mieć potrzebę poczuć się jak człowiek, a nie jak zasób naturalny, i w niektórych przypadkach prowadzi to do nawiązania kontaktu z kimś innym. W moim przekonaniu wiązanie się z osobami o takim nastawieniu jest krzywdą dla nieświadomej partnerki. W momencie wyjścia na jaw prawdy o Państwa priorytetach, czyli pojawienie się pytań o badania DNA, jedną z racjonalnych reakcji jest cytat Szanownej Pani Lady Loka

Lady Loka napisał/a:

I co teraz? Facet na własne życzenie rozwala sobie, żonie i dziecku życie. Bo zdecydowana większość kobiet potem już z takim facetem być nie chce.

97

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Ten temat to jest patowa sytuacja - z jednej strony mężczyzna nie powinien być oklamywany w sprawie dziecka i ma prawo wiedzieć czy owe dziecko jest jego a z drugiej strony kobieta ma prawo chciec związku opartego na zaufaniu szczególnie jeśli nigdy tego zaufania nie zawiodła. Tu nie ma jednego rozwiązania które zadowala obie strony.

98

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
swampboy93 napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Mężczyźni mają potrzebę przekazania swojego dna i w tym celu wiążą się z kobietą, która je im urodzi. W odróżnieniu od kobiet ich ciało nie ulega zmianie. Problemem nie jest więc samo dziecko, ale wykorzystanie zasobów naturalnych partnerki przez innego samca.

Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim sformułowaniem, jest mi przykro że tak przedmiotowe podejście jest publikowane jako punkt widzenia mężczyzn (przekazanie DNA i wiązanie z kobietą która JE urodzi - czyli dziecko nazwane DNA, kobieta jako zasób naturalny). Dla przykładu, sam wcale nie planuję dzieci, a traktowanie tego jako jedyny cel relacji może być przeszkodą dla stworzenia szczęśliwej rodziny. Nie jestem zaskoczony, że partnerki takich osób mogą mieć potrzebę poczuć się jak człowiek, a nie jak zasób naturalny, i w niektórych przypadkach prowadzi to do nawiązania kontaktu z kimś innym. W moim przekonaniu wiązanie się z osobami o takim nastawieniu jest krzywdą dla nieświadomej partnerki.

Nie troluj, nie napisałem że to jedyny cel. Swoją drogą jeśli nie jesteś trolem to widzę u Ciebie poważne zaburzenia męskiej tożsamości, lepiej się ogarnij bo kobieta prędzej wybierze dupka niż bez jajecznego kolesia.

99

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Ktoś tam pisze,nie sprawdzalam kto.

Mężczyźni mają potrzebę przekazania swojego dna i w tym celu wiążą się z kobietą, która je im urodzi.

Słucham?? Wiec dla was bylabym zasobem do urodzenia DNA?? Wogle co to ma byc? Już nawet nie kucharką,sprzątaczką. Teraz zasobem. Wezcie sami ze sobą róbcie dzieci i potem sie testujcie. Dziwicie sie ze jestescie zdradzani bo ktos nie wytrzyma takiego czegos?? Wcale nie powinniscie miec zony.Nikt normalny nie chce tak żyć

100

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
1990rusałka napisał/a:

Ktoś tam pisze,nie sprawdzalam kto.

Mężczyźni mają potrzebę przekazania swojego dna i w tym celu wiążą się z kobietą, która je im urodzi.

Słucham?? Wiec dla was bylabym zasobem do urodzenia DNA?? Wogle co to ma byc? Już nawet nie kucharką,sprzątaczką. Teraz zasobem. Wezcie sami ze sobą róbcie dzieci i potem sie testujcie. Dziwicie sie ze jestescie zdradzani bo ktos nie wytrzyma takiego czegos?? Wcale nie powinniscie miec zony.Nikt normalny nie chce tak żyć

To może być Ci ciężko bo to jest instynkt i każdy facet się nim w jakimś stopniu kieruje.

101 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2018-12-20 04:06:57)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Jedna dziewczyna napisala dobre haslo incel. Poczytalam troche. Pasuje idealnie. Nie moge dac linka do artykulu bo mialabym bana za linki. Pierwszy artykul na newsweeku

Zgodnie z wizją inceli kobiece ciało nie należy do niej – jest zasobem, który należy sprawiedliwie rozdysponować.

„biały rycerz” to mężczyzna-nieudacznik, szanujący kobiety i podporządkowany ich potrzebom

Jest tam oczywiście „samiec beta” – uciskany przez feminizm pantoflarz, pozbawiony szacunku, który musi bez przerwy błagać o seks i „przekupywać” kobiety, by zechciały z nim sypiać.

„Jędza”, czyli wykreowana figura współczesnej, wymagającej, marudnej dziewczyny, która stawia przed facetem nierealistyczne wymagania (po czym zostawia go dla kogoś bogatszego)

Prawie jakbym czytala co niektorych stąd. Ciezko to byloby mi gdybym sie nie odcinala od takich,jakbym byla usadzona w obowiazkach domowych,bez zadnych praw, mająca sie testowac kiedy chcecie. Wy w tym czasie oczywiscie moglibyscie wszystko. Pomieszalo sie wam chyba z jakims patriarchatem z egiptu albo libanu,czy skąd tam.

102 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-20 04:20:09)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
1990rusałka napisał/a:

Jedna dziewczyna napisala dobre haslo incel. Poczytalam troche. Pasuje idealnie. Nie moge dac linka do artykulu bo mialabym bana za linki. Pierwszy artykul na newsweeku

Zgodnie z wizją inceli kobiece ciało nie należy do niej – jest zasobem, który należy sprawiedliwie rozdysponować.

„biały rycerz” to mężczyzna-nieudacznik, szanujący kobiety i podporządkowany ich potrzebom

Jest tam oczywiście „samiec beta” – uciskany przez feminizm pantoflarz, pozbawiony szacunku, który musi bez przerwy błagać o seks i „przekupywać” kobiety, by zechciały z nim sypiać.

„Jędza”, czyli wykreowana figura współczesnej, wymagającej, marudnej dziewczyny, która stawia przed facetem nierealistyczne wymagania (po czym zostawia go dla kogoś bogatszego)

Prawie jakbym czytala co niektorych stąd. Ciezko to byloby mi gdybym sie nie odcinala od takich,jakbym byla usadzona w obowiazkach domowych,bez zadnych praw, mająca sie testowac kiedy chcecie. Wy w tym czasie oczywiscie moglibyscie wszystko. Pomieszalo sie wam chyba z jakims patriarchatem z egiptu albo libanu,czy skąd tam.

No teraz to całkiem popłynęłaś z fantazją. Kto Ci w tym wątku odbiera prawa ? a już tym bardziej prawo do dysponowania własnym ciałem ?

103

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
MysteryP napisał/a:

Kto Ci w tym wątku odbiera prawa ? a już tym bardziej prawo do dysponowania własnym ciałem ?

Na cale szczęście nikt z bezdzietnych panów najgłośniej krzyczących o konieczności testów DNA nie jest w stanie nam odebrać tego prawa, dlatego będą dyskutować sobie nadal czysto teoretycznie i nie będą mieli życiowej okazji zrobienia tych testów naprawdę, bo żadna kobieta nie da sobie zrobić im dziecka tongue Jojczcie sobie dalej na kobiecym forum, a dzieci tymczasem będą robić mężczyźni normalnie podchodzący do życia tongue I tyle w temacie tongue

104

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
santapietruszka napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Kto Ci w tym wątku odbiera prawa ? a już tym bardziej prawo do dysponowania własnym ciałem ?

Na cale szczęście nikt z bezdzietnych panów najgłośniej krzyczących o konieczności testów DNA nie jest w stanie nam odebrać tego prawa, dlatego będą dyskutować sobie nadal czysto teoretycznie i nie będą mieli życiowej okazji zrobienia tych testów naprawdę, bo żadna kobieta nie da sobie zrobić im dziecka tongue Jojczcie sobie dalej na kobiecym forum, a dzieci tymczasem będą robić mężczyźni normalnie podchodzący do życia tongue I tyle w temacie tongue

Ale to do mnie ? Ja tym razem nic o testach dna nie wspominałem. Czytasz te posty w ogóle ?

santapietruszka napisał/a:

Jojczcie sobie dalej na kobiecym forum, a dzieci tymczasem będą robić mężczyźni normalnie podchodzący do życia tongue I tyle w temacie tongue

Czyli zrobić dziecko mężatce to normalne podejście big_smile

105

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Lady Loka napisał/a:
assassin napisał/a:

Autorka zarzuciła temat i wsiąkła jak kamfora...


@Lady Loka zaufanie zaufaniem, ale ludzie się zmieniają, ludziom do łba różne głupoty przychodzą, ludzie różne głupoty robią (a może dla nich w danym momencie to nie głupoty).

Autorka prawdopodobnie jest facetem, który chciał pokazać, jakie kobiety są złe i niedobre.

Wiesz Assassin, ja doskonale rozumiem rozważania facetów. Nie wyobrażam sobie wychowywać dziecko, które nie jest moje.
Ale zakładanie od razu, że każda kobieta zdradza i że każdy facet na pewno jest wrabiany, jest dużą nad interpretacją. Robimy z mniejszości większość, wyolbrzymiamy, a to nie o to chodzi.
Jak facet ma jakiekolwiek podejrzenia, to niech robi te badania. Ale jeżeli jest od 10 lat w związku i nagle go podejrzenia nachodzą, bo się naczytał głupot na jakimś forum, to po co on właściwie jest z tą swoją żoną?

Ja bym się czuła urażona, gdyby mój facet, ojciec mojego dziecka, nie był pewien swojego ojcostwa. Bo właśnie czułabym, że mi nie ufa.

Chciałabym zobaczyć minę faceta, który właśnie tak do tego podchodzi, robi badania genetyczne za wszelką cenę wmawiając, że wszystkie kobiety zdradzają, rozwala tym swoje małżeństwo tylko po to, żeby na końcu na wyniku zobaczyć, że tak, to on jest ojcem.
I co teraz? Facet na własne życzenie rozwala sobie, żonie i dziecku życie. Bo zdecydowana większość kobiet potem już z takim facetem być nie chce.

Ależ oczywistym jest, że takie przypadki  "lewych" dzieci należą do mniejszości. Gdzieś mi się kiedyś rzuciła w oczy liczba ok 15%...może właściwa a może i nie. Bez powszechnych badań jest to wartość niemierzalna, gdyby takie badania kosztowały powiedzmy w granicach 100 złotych, to można by to refundować, ale że są wielokrotnie droższe, to jestem temu przeciwny.

A co do opisanego przez Ciebie chłopa i ogólnie takiej sytuacji, takie rzeczy robi się po cichu i na własny użytek, jak się potwierdzi, to wytacza się działa i robi jesień średniowiecza (jeśli ktoś chce), a jak wynik będzie ok, to po prostu niszczy się go, żeby przypadkiem nie wpadł w niepowołane ręce.

106 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-12-20 08:52:36)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
MysteryP napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Jojczcie sobie dalej na kobiecym forum, a dzieci tymczasem będą robić mężczyźni normalnie podchodzący do życia tongue I tyle w temacie tongue

Czyli zrobić dziecko mężatce to normalne podejście big_smile

Nie wiem, jakimi drogami krąży Twoja wyobraźnia, ale nie wpadłabym na to, żeby z tego zdania wysnuć taki wniosek...
Chodziło mi o to, że normalni panowie nie pyskują non stop na kobiecym forum o tym, jakie te kobiety złe i oszustki, tylko - ponieważ zachowują się w życiu normalnie - oddają się innym, znacznie ciekawszym przyjemnościom z kobietami (które chcą oddawać tym przyjemnościom razem z nimi, ponieważ zachowują się normalnie tongue), przy okazji robiąc dzieci tongue Natomiast jojcząc o testach DNA na kobiecym forum za Chiny dziecka nie zrobisz.

107

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
santapietruszka napisał/a:
MysteryP napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Jojczcie sobie dalej na kobiecym forum, a dzieci tymczasem będą robić mężczyźni normalnie podchodzący do życia tongue I tyle w temacie tongue

Czyli zrobić dziecko mężatce to normalne podejście big_smile

Nie wiem, jakimi drogami krąży Twoja wyobraźnia, ale nie wpadłabym na to, żeby z tego zdania wysnuć taki wniosek...

No bo temat jest o tym jak mężatka zaszła w ciążę prawdopodobnie z kochankiem.

santapietruszka napisał/a:

Chodziło mi o to, że normalni panowie nie pyskują non stop na kobiecym forum o tym, jakie te kobiety złe i oszustki, tylko - ponieważ zachowują się w życiu normalnie - oddają się innym, znacznie ciekawszym przyjemnościom z kobietami (które chcą oddawać tym przyjemnościom razem z nimi, ponieważ zachowują się normalnie tongue), przy okazji robiąc dzieci tongue Natomiast jojcząc o testach DNA na kobiecym forum za Chiny dziecka nie zrobisz.

A gdzie ja w tym temacie wspominam coś o testach dna ? Ponawiam pytanie, czytasz w ogóle posty ?

108

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
assassin napisał/a:

A co do opisanego przez Ciebie chłopa i ogólnie takiej sytuacji, takie rzeczy robi się po cichu i na własny użytek, jak się potwierdzi, to wytacza się działa i robi jesień średniowiecza (jeśli ktoś chce), a jak wynik będzie ok, to po prostu niszczy się go, żeby przypadkiem nie wpadł w niepowołane ręce.

A potrafisz wyjaśnić, co taki facet ma w głowie?
Przy 5 dzieci sprawdzi każde? Czy w końcu zaufa? Po co jest z kobietą, co do której nie ma pewności?

Szczerze, próbuję siebie postawić w sytuacji takiego faceta i nie potrafię pojąć tego, że można się aż tak niepewnie czuć we własnym małżeństwie. Bo to wynika z niepewności i wlasnych problemów.
Przecież ja też teraz mogę codziennie wieczkorem po cichu przeglądać facetowi telefon w poszukiwaniu kochanki. Tylko po co?  Po co męczyć siebie w takiej relacji?

109

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Jesień średniowiecza to ja bym zrobiła po tym "po cichu i na własny użytek".
Mówiłam wcześniej że zgodziłabym się na testy natomiast jakby facet zrobił je za moimi plecami to byłby to cios w zaufanie - ile innych rzeczy robi "po cichu i na własny użytek"? Na szanuje mnie na tyle żeby nawet skonsultować ze mną coś co w dużym stopniu mnie dotyczy? W ilu innych aspektach tak sobie mnie po cichu sprawdza?

110

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Brawo santa pietruszka:))Normalnie podchodzacy do zycia,lepiej nie napisala bym. Spotkali raz niewlasciwa osobe albo naczytali sie plotek i te doswiadczenia przenoszą dalej.

111

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:

Ten temat to jest patowa sytuacja - z jednej strony mężczyzna nie powinien być oklamywany w sprawie dziecka i ma prawo wiedzieć czy owe dziecko jest jego a z drugiej strony kobieta ma prawo chciec związku opartego na zaufaniu szczególnie jeśli nigdy tego zaufania nie zawiodła. Tu nie ma jednego rozwiązania które zadowala obie strony.

Dlatego zawsze byłem, jestem i będę ZA zniesieniem tego chorego ograniczenia jakim jest pół roku(od urodzenia dziecka) dla domniemanego ojca na zaprzeczenie ojcostwa, by potem w razie wyjścia na światło dzienne oszustwa matki i rozwodu, zdradzony mąż nie musiał płacić alimentów na nieswoje dziecko! Facet powinien móc w każdym momencie życia dziecka zaprzeczyć ojcostwo na podstawie badań DNA zaprzeczających jego ojcostwo.

I nie mówcie tu o prokuratorze, bo też może dla takiego faceta po prostu odmówić wytoczenia sprawy, nawet dobrze wiedząc o takim oszustwie, co jest wręcz chore, niesprawiedliwe, krzywdzące i podłe! I z tym też powinno się zrobić porządek. Bo to jest nic innego, jak współudział w matactwie i oszustwie oraz odmawianie pomocy ofierze tego oszustwa.

Jak to zostanie rozwiązane, to myślę że obligatoryjne badania DNA nie będą wtedy nawet potrzebne.

112

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Nawiasem ten temat to byla taka prowokacja że głowa mała big_smile autorka widmo rzuciła temat i się rozplynela

113

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
santapietruszka napisał/a:

Chodziło mi o to, że normalni panowie nie pyskują non stop na kobiecym forum o tym, jakie te kobiety złe i oszustki, tylko - ponieważ zachowują się w życiu normalnie - oddają się innym, znacznie ciekawszym przyjemnościom z kobietami (które chcą oddawać tym przyjemnościom razem z nimi, ponieważ zachowują się normalnie tongue), przy okazji robiąc dzieci tongue Natomiast jojcząc o testach DNA na kobiecym forum za Chiny dziecka nie zrobisz.

A mi chodzi o to, że normalna kobieta nie toleruje takich praktyk jak wrabianie w cudze dziecko, a wręcz brzydzi się nimi.... jak i osobami, które takie sposoby promują.
A takich kobiet prawie wcale nie ma ani na tym, ani żadnych innych forach/portalach.

Jak można wam ufać, skoro kilkoro z was jasno w swoich postach promuje takie podłe praktyki "podrzucania kukułczego jaja" jako coś normalnego i oczywistego, natomiast cała reszta z was(może z kilkoma wyjątkami) nawet nie kwapi się do jakiejkolwiek krytyki wobec w/w kobiet?
Skoro się nie oburzacie, to mogę przypuszczać nawet, że się zgadzacie z nimi a już na pewno tolerujecie. A pewnie do tej pory nie miałyście pojęcia, jak to o was świadczy?
Jakoś też nie widziałem jakichkolwiek choćby wyrazów współczucia dla tych, którzy już zostali oszukani i muszą się borykać z chorym prawem.

Za to pełną energię wkładacie w hejtowaniu wszystkich facetów, którzy w ciągu pół roku chcą mieć pewność, czy nie zostało im podrzucone "kukułcze jako" jak i tych, którzy po prostu chcą zerwać z taką oszukańczą rodziną i konsekwencjami które prawidłowo powinien ponosić ktoś inny(nie mówię o dziecku).
Jednocześnie tak gadacie o zaufaniu.... co z tego, jak sama wasza postawa i zachowanie jego nawet nie budzi?

114

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:

Nawiasem ten temat to byla taka prowokacja że głowa mała big_smile autorka widmo rzuciła temat i się rozplynela

Owszem, ale wiedz, że tamten temat o DNA i wrabianiu w ojcostwo, został zamknięty, a ten jest akurat bardzo powiązany z tamtym.
To nie jest temat o robieniu makijażu, czy uprawie roślinek, bo wtedy obecna dyskusja rzeczywiście zupełnie by do niego nie pasowała.

115

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

"Jakoś też nie widziałem jakichkolwiek choćby wyrazów współczucia dla tych, którzy już zostali oszukani i muszą się borykać z chorym prawem"
Tu Cie chyba ponosi bo były posty wprost wyrażające krytykę odnośnie kobiet wrabaiajacych kogoś w dziecko

116

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
X77 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Chodziło mi o to, że normalni panowie nie pyskują non stop na kobiecym forum o tym, jakie te kobiety złe i oszustki, tylko - ponieważ zachowują się w życiu normalnie - oddają się innym, znacznie ciekawszym przyjemnościom z kobietami (które chcą oddawać tym przyjemnościom razem z nimi, ponieważ zachowują się normalnie tongue), przy okazji robiąc dzieci tongue Natomiast jojcząc o testach DNA na kobiecym forum za Chiny dziecka nie zrobisz.

A mi chodzi o to, że normalna kobieta nie toleruje takich praktyk jak wrabianie w cudze dziecko, a wręcz brzydzi się nimi.... jak i osobami, które takie sposoby promują.
A takich kobiet prawie wcale nie ma ani na tym, ani żadnych innych forach/portalach.

Jak można wam ufać, skoro kilkoro z was jasno w swoich postach promuje takie podłe praktyki "podrzucania kukułczego jaja" jako coś normalnego i oczywistego, natomiast cała reszta z was(może z kilkoma wyjątkami) nawet nie kwapi się do jakiejkolwiek krytyki wobec w/w kobiet?
Skoro się nie oburzacie, to mogę przypuszczać nawet, że się zgadzacie z nimi a już na pewno tolerujecie. A pewnie do tej pory nie miałyście pojęcia, jak to o was świadczy?
Jakoś też nie widziałem jakichkolwiek choćby wyrazów współczucia dla tych, którzy już zostali oszukani i muszą się borykać z chorym prawem.

Za to pełną energię wkładacie w hejtowaniu wszystkich facetów, którzy w ciągu pół roku chcą mieć pewność, czy nie zostało im podrzucone "kukułcze jako" jak i tych, którzy po prostu chcą zerwać z taką oszukańczą rodziną i konsekwencjami które prawidłowo powinien ponosić ktoś inny(nie mówię o dziecku).
Jednocześnie tak gadacie o zaufaniu.... co z tego, jak sama wasza postawa i zachowanie jego nawet nie budzi?

Kobiety na forum powinno się podzielić tutaj na dwie kategorie.
Masz stałe bywalczynie, które udzielają się w wielu dyskusjach i masz ludzi, którzy wpadną, odezwą się 10 razy i wypadną.
Na tych drugich bym nie zwracała uwagi. W większości to trolle. Nawet nie wiesz czy to kobieta.

Poza tym dyskusja tak właśnie została poprowadzona, żeby to kobiety wyszły na te złe. Zauważ, że tutaj nikt z nas nie napisał, że facet koniecznie musi zostać z dzieckiem, nieważne czy jego czy nie jego. Jedyne, co mówimy ciągle to to, że w normalnym związku brak zaufania jest gwoździem do trumny.
Zauważ też, że spora część z nas jest w stałych związkach, spora część ma w tych związkach dzieci i generalnie wiedzą co mówią bardziej niż ktoś, kto wszedł raz, zarzucił kontrowersyjny temat i tezę, że jako kobieta podrzuci facetowi nie jego dziecko i uciekł.

Niech sobie facet sprawdza i robi testy nawet i 18 lat po porodzie jak nagle się okaże, że ma podstawy do tego, żeby je zrobić. Ale dalej będę mówić, że jak nie ma żadnych podstaw, a facet jest w szczęśliwym związku i nie wątpił do tej pory w wierność swojej kobiety, to robienie testów dla zasady jest głupotą i pokazuje to, jak bardzo on swojej kobiecie nie wierzy.

117

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
Lady Loka napisał/a:

Kobiety na forum powinno się podzielić tutaj na dwie kategorie.
Masz stałe bywalczynie, które udzielają się w wielu dyskusjach i masz ludzi, którzy wpadną, odezwą się 10 razy i wypadną.
Na tych drugich bym nie zwracała uwagi. W większości to trolle. Nawet nie wiesz czy to kobieta.

Poza tym dyskusja tak właśnie została poprowadzona, żeby to kobiety wyszły na te złe. Zauważ, że tutaj nikt z nas nie napisał, że facet koniecznie musi zostać z dzieckiem, nieważne czy jego czy nie jego. Jedyne, co mówimy ciągle to to, że w normalnym związku brak zaufania jest gwoździem do trumny.

Jak to nikt? adiaphora tak napisała, a już na pewno bezpośrednio daje to do zrozumienia. A ilość jej postów jest podobna co Twoja, więc mam podstawę twierdzić że należy do stałych bywalczyń.
I akurat to był przykład pierwszy z brzegu, aczkolwiek dość mocny. W samym tylko tym wątku.
Takie jak ona są przykładam na to, dlaczego należy tak bardzo uważać z tym "zaufaniem".

Lady Loka napisał/a:

Jedyne, co mówimy ciągle to to, że w normalnym związku brak zaufania jest gwoździem do trumny.

To zależy co konkretnie nazywasz zaufaniem.
Szczerze, sam nie wiem do końca co nim jest.... ale za to na 100% wiem, że NAIWNOŚĆ nim nie jest.

A z dwojga tych rzeczy to ja wolę "ograniczone zaufanie" niż naiwność(na której się już sam w życiu kilka razy przejechałem).

A jak wiadomo, nie jeden(i nie jedna) dzięki naiwności się dorobił chorób(w tym HIV), nieswoich dzieci na które muszą teraz płacić alimenty(bo prokurator-debil nie chce mu pomóc), czy też stracili majątek swojego życia i są teraz nędzarzami-dłużnikami.

Żaden z nas nie urodził się wczoraj, więc doskonale widzimy, że w obecnych czasach ten świat toczy na szeroką plaga zdrad, rozwodów itp. co widać po samym tylko TYM forum, gdzie w różnych tematach można znaleźć liczne przykłady.
A przecież wielu zdradzonych osób, ślepo wierzyła swoim drugim połówkom, byli na 100% przekonani że ich to na pewno nie spotka itp. A tymczasem nie tylko że ich to spotkało, ale i jeszcze dowiedzieli się o tym nie raz po sporym czasie.
Przypadków, w których osoba zdradziła drugą, po czym zaraziła jakąś chorobą przeniesioną od kochanka/kochanki nie brakuje w życiu. Podobnie też przypadków nieswoich dzieci ze zdrady, których jest WIĘCEJ niż 10-15%, bo te liczby dotyczą tylko odkrytych przypadków.

Tak więc już dawno wywnioskowałem, że wy kobiety, przez słowo "zaufanie" macie konkretnie na myśli właśnie całkowitą naiwność, łatwowierność, czyli rzeczy, którymi nie warto się kierować zwłaszcza w tych czasach.
Ja zaś od dawna nauczyłem się, że trzeba się kierować wyłącznie ograniczonym zaufaniem, bo na naiwności można się przeważnie nieźle w życiu przejechać.

A wracając do głównej sprawy - jeśli uważasz że adiaphora jest trollem, to przyznaj to, tu i teraz. Jeśli wtedy ona Cię zaatakuje, to będzie znaczyło tylko tyle, że ja i Ty mieliśmy co do niej rację smile

118

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Ja tylko wtrącę, że gadki o zaufaniu są dla tych, którzy potencjalnie chcą coś odwalić i boją się, że się wyda. Ufać komuś na 100% to samobójstwo. A do tego nie wyobrażam sobie w jakikolwiek sposób miałoby to wpłynąć na moje zachowanie. Kobieta chce mi ufać? Super, niech tak będzie. Nie chce mi ufać na 100%, czegoś tam się obawia? Ma prawo, jej problem. Już miałem taką, co gadała ciągle o tym zaufaniu, a potem się cieszyła, że tak jej ufam. Nie dziwię się, bo dzięki temu mogła spokojnie kręcić na boku. Dodam, że dotyczy to akurat kobiety, która na tym także skrobnęła kilka postów w tym klimacie, a jak przyszło co do czego, to wszystkiemu zaprzeczyła. Już na żywo. Także znajcie umiar w tym swoim zaufaniu, polecam.

119

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Odpowiem moim wcześniejszym postem wink

Niech sobie facet sprawdza i robi testy nawet i 18 lat po porodzie jak nagle się okaże, że ma podstawy do tego, żeby je zrobić. Ale dalej będę mówić, że jak nie ma żadnych podstaw, a facet jest w szczęśliwym związku i nie wątpił do tej pory w wierność swojej kobiety, to robienie testów dla zasady jest głupotą i pokazuje to, jak bardzo on swojej kobiecie nie wierzy.

Ciekawie byłoby zobaczyć minę faceta, który wmawia mi niewierność, robi testy i wychodzi na to, że to jego dziecko.
A potem dostaje wcześniej przygotowany pozew rozwodowy, bo ja z kimś, kto w moją wierność nie wierzy żyć nie będę.

I żeby nie było, to tak, byłam w związku, w którym facet mnie zdradzał. I też dowiedziałam się po fakcie. Ale to niczego nie zmienia.

120

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

X77 ale nikt nie ma przeciwko żebyś Ty sobie robił testy bo przejechałeś się na zaufaniu i naiwności. Chcesz to rób. Nikt Ci nie broni. To sprawa Twoja i Twojej partnerki.
Jedyną rzeczą której większość kobiet tu jest przeciwna to testy obowiązkowe refundowane ze skarbu państwa.

121

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:

X77 ale nikt nie ma przeciwko żebyś Ty sobie robił testy bo przejechałeś się na zaufaniu i naiwności. Chcesz to rób. Nikt Ci nie broni. To sprawa Twoja i Twojej partnerki.
Jedyną rzeczą której większość kobiet tu jest przeciwna to testy obowiązkowe refundowane ze skarbu państwa.

Aż takiej różnicy nam to nie zrobi, przecież i tak już płacimy na 500+.

122

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:

X77 ale nikt nie ma przeciwko żebyś Ty sobie robił testy bo przejechałeś się na zaufaniu i naiwności. Chcesz to rób. Nikt Ci nie broni. To sprawa Twoja i Twojej partnerki.
Jedyną rzeczą której większość kobiet tu jest przeciwna to testy obowiązkowe refundowane ze skarbu państwa.

Aż takiej różnicy nam to nie zrobi, przecież i tak już płacimy na 500+.

Mnie zrobi. 500+ jest dla dzieci i jakoś to przełknę, a na sfrustrowanych facetów płacić nie zamierzam, są dorośli, niech sobie zarobią.

123

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
santapietruszka napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:

X77 ale nikt nie ma przeciwko żebyś Ty sobie robił testy bo przejechałeś się na zaufaniu i naiwności. Chcesz to rób. Nikt Ci nie broni. To sprawa Twoja i Twojej partnerki.
Jedyną rzeczą której większość kobiet tu jest przeciwna to testy obowiązkowe refundowane ze skarbu państwa.

Aż takiej różnicy nam to nie zrobi, przecież i tak już płacimy na 500+.

Mnie zrobi. 500+ jest dla dzieci i jakoś to przełknę, a na sfrustrowanych facetów płacić nie zamierzam, są dorośli, niech sobie zarobią.

Poza tym - testy na ojcostwo nierzadko są dużo droższe niż 500 zł. Tak więc chyba trochę różnicę nam to zrobi smile

124 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2018-12-25 21:06:57)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Aż takiej różnicy nam to nie zrobi, przecież i tak już płacimy na 500+.

Mnie zrobi. 500+ jest dla dzieci i jakoś to przełknę, a na sfrustrowanych facetów płacić nie zamierzam, są dorośli, niech sobie zarobią.

Poza tym - testy na ojcostwo nierzadko są dużo droższe niż 500 zł. Tak więc chyba trochę różnicę nam to zrobi smile

Patrząc na liczbę dzieci którym przysługuje 500+ to raczej się wyrówna. Nie zapominajmy że w jednej rodzinie może być kilkoro dzieci.

125 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-25 21:16:10)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Mnie zrobi. 500+ jest dla dzieci i jakoś to przełknę, a na sfrustrowanych facetów płacić nie zamierzam, są dorośli, niech sobie zarobią.

Poza tym - testy na ojcostwo nierzadko są dużo droższe niż 500 zł. Tak więc chyba trochę różnicę nam to zrobi smile

Patrząc na liczbę dzieci którym przysługuje 500+ to raczej się wyrówna. Nie zapominajmy że w jednej rodzinie może być kilkoro dzieci.

No właśnie kilkoro dzieci to i kilka testów, nawet w przypadku, gdy małżeństwo sobie ufa i wyniki testów wyrzuci do kosza. Plus robisz testy również tym dzieciom, którym z racji np bycia jedynakiem lub wysokiego dochodu rodziny nie przysługuje 500+. Szczerze mówiąc nie wiem jaką tajemną matematyką się posługujesz że Ci się to wyrównuje ale ok.

126

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Ja tak jeszcze w sprawie technicznej - jak w tym obowiązkowym teście wyjdzie, że dziecko nie jest męża, to trzeba by doliczyć jeszcze kolejne testy, żeby ojca znaleźć tongue

127 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2018-12-25 21:17:21)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:

Poza tym - testy na ojcostwo nierzadko są dużo droższe niż 500 zł. Tak więc chyba trochę różnicę nam to zrobi smile

Patrząc na liczbę dzieci którym przysługuje 500+ to raczej się wyrówna. Nie zapominajmy że w jednej rodzinie może być kilkoro dzieci.

No właśnie kilkoro dzieci to i kilka testów. Plus robisz testy również tym dzieciom, którym z racji np bycia jedynakiem lub wysokiego dochodu rodziny nie przysługuje 500+. Szczerze mówiąc nie wiem jaką tajemną matematyką się posługujesz że Ci się to wyrównuje ale ok.

500+ dostajesz co miesiąc, a nie rocznie. Badań DNA u jednej osoby chyba co miesiąc nie robisz o,O Dodatkowo jak urodzisz dwójkę czy trójkę dzieci to nie robisz osobnych testów DNA bo jest to bezsensowne. Więc w miarę się to wyrównuje. Dodatkowo takie badanie byłoby o wiele tańsze niż aktualnie.

santapietruszka napisał/a:

Ja tak jeszcze w sprawie technicznej - jak w tym obowiązkowym teście wyjdzie, że dziecko nie jest męża, to trzeba by doliczyć jeszcze kolejne testy, żeby ojca znaleźć tongue

Niech się żonka wtedy martwi, chyba wie z kim zdradzała męża. Takie badania byłyby bezsensowne.

128 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-25 21:22:02)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Patrząc na liczbę dzieci którym przysługuje 500+ to raczej się wyrówna. Nie zapominajmy że w jednej rodzinie może być kilkoro dzieci.

No właśnie kilkoro dzieci to i kilka testów. Plus robisz testy również tym dzieciom, którym z racji np bycia jedynakiem lub wysokiego dochodu rodziny nie przysługuje 500+. Szczerze mówiąc nie wiem jaką tajemną matematyką się posługujesz że Ci się to wyrównuje ale ok.

500+ dostajesz co miesiąc, a nie rocznie. Badań DNA u jednej osoby chyba co miesiąc nie robisz o,O Dodatkowo jak urodzisz dwójkę czy trójkę dzieci to nie robisz osobnych testów DNA bo jest to bezsensowne. Więc w miarę się to wyrównuje. Dodatkowo takie badanie byłoby o wiele tańsze niż aktualnie.

1) Jak nie robisz osobnych? Nie rozumiem tego fragmentu. Że co robisz tylko pierwszemu dziecku?
2) Skąd wniosek że byłoby tańsze? smile

Niech się żonka wtedy martwi, chyba wie z kim zdradzała męża. Takie badania byłyby bezsensowne.

Hola hola - jak wszystkim, to wszystkim. No jak to, kochanek nie będzie miał prawa do wymagania testu DNA? smile

129 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-12-25 21:20:49)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
TypowyCharlie napisał/a:

Dodatkowo jak urodzisz dwójkę czy trójkę dzieci to nie robisz osobnych testów DNA bo jest to bezsensowne.

Ale jak to, dlaczego? tongue
Nie słyszałeś o przypadkach, że bliźnięta były z różnych ojców? Przecież trzeba to brać pod uwagę... a co dopiero, jak jest kilkoro dzieci po kolei...

TypowyCharlie napisał/a:

Niech się żonka wtedy martwi, chyba wie z kim zdradzała męża. Takie badania byłyby bezsensowne.

A dlaczego mam płacić za testy tylko ojcu, a matce nie? Jak obowiązkowe, to obowiązkowe. Każde dziecko ma prawo znać swojego ojca. No i każdy ojciec jak najbardziej ma prawo płacić alimenty na swoje dziecko przecież.

130 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2018-12-25 21:29:31)

Odp: Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...
jjbp napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:
jjbp napisał/a:

No właśnie kilkoro dzieci to i kilka testów. Plus robisz testy również tym dzieciom, którym z racji np bycia jedynakiem lub wysokiego dochodu rodziny nie przysługuje 500+. Szczerze mówiąc nie wiem jaką tajemną matematyką się posługujesz że Ci się to wyrównuje ale ok.

500+ dostajesz co miesiąc, a nie rocznie. Badań DNA u jednej osoby chyba co miesiąc nie robisz o,O Dodatkowo jak urodzisz dwójkę czy trójkę dzieci to nie robisz osobnych testów DNA bo jest to bezsensowne. Więc w miarę się to wyrównuje. Dodatkowo takie badanie byłoby o wiele tańsze niż aktualnie.

1) Jak nie robisz osobnych? Nie rozumiem tego fragmentu. Że co robisz tylko pierwszemu dziecku?
2) Skąd wniosek że byłoby tańsze? smile

Jesteś w ciąży i rodzisz dwójkę czy trójkę dzieci w mniej więcej jednym czasie to chyba logiczne że nie musisz robić badania DNA każdemu z osobna.

Ponieważ aktualnie można powiedzieć że badania robi się prywatnie, a gdy coś wprowadzane jest przez rząd to cena leci w dół byle więcej dla nich zostało.

santapietruszka napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Dodatkowo jak urodzisz dwójkę czy trójkę dzieci to nie robisz osobnych testów DNA bo jest to bezsensowne.

Ale jak to, dlaczego? tongue
Nie słyszałeś o przypadkach, że bliźnięta były z różnych ojców? Przecież trzeba to brać pod uwagę... a co dopiero, jak jest kilkoro dzieci po kolei...

TypowyCharlie napisał/a:

Niech się żonka wtedy martwi, chyba wie z kim zdradzała męża. Takie badania byłyby bezsensowne.

A dlaczego mam płacić za testy tylko ojcu, a matce nie? Jak obowiązkowe, to obowiązkowe. Każde dziecko ma prawo znać swojego ojca. No i każdy ojciec jak najbardziej ma prawo płacić alimenty na swoje dziecko przecież.


Coś słyszałem ale chyba na to są bardzo małe szanse poniżej 1%? Chyba że coś się zmieniło?
W takim razie niech się od razu przyzna wtedy problemów z tym nie będzie. Przecież może podać dane ojca i mu zrobią testy.

Posty [ 66 do 130 z 183 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem w ciąży ale nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024