Lidka, romans to może być fajna sprawa, pod warunkiem , że jego żona i Twój mąż nie będą mieli nic przeciwko Waszemu romansowi.
Inaczej wpadniesz w sidła kłamstw, oszustw w których sama pogubienie się co jest prawda a co kłamstwem .
Jeżeli z rachunku zysków i strat wjdzie Ci , że ten romans da Ci takie przeżycia które będą warte wszystkich Twoich strat emocjonalnych i moralnych raz strat Twojej rodziny w tym męża - to oczywiście Teoja decyzja.
Ale... ileż to razy czytałam tu na forum , również pare razy słyszałam w życiu :
- to jest silniejsze ode mnie, to jest „coś” wyjątkowego , wspaniałego itd. - dlatego nie potrafię się temu oprzeć , zakończyć .
Czesto po takich stwierdzeniach pojawiały się w końcu oskarżenia wobec partnera/partnerki że „pchnęła” w ramiona kochanki/kochanka , aż do stwierdzenia że zdrada dała „siłę” do odejścia , zerwania z beznadziejnym życiem u boku dotychczasowego partnera.
Nic nie dzieje się nagle, w jednej chwili.
Romans to proces, który wymaga czasu, zabiegów z obu stron, stworzenia odpowiedniego klimatu i znalezienie samousprawiedliwienia.
Potem można żonglować faktami tak by dopasować je do teorii.
Teraz maz jest dobry i kochany, w trakcie romansu pewnie stanie się wredny, śmieszny , żałosny , leniwy , nieudacznik itd.
Bodajże Dostojewski napisał :
- nic mi nie zrobił ale zacząłem go nienawidzieć odkąd wyrządziłem mu krzywdę
( przepraszam za dowolne przytoczenie cytatu)
Tak, to czesto działa - nienawidzimy tych których skrzywiliśmy i musimy ta nienawiść jakoś uzasadnić .
Stad częsta eskalacja pretensji wobec partnera i żonglowanie pojęciem kata i ofiary.
To projekcja zdarzeń , której statystycznie biorąc, powinnaś ulec.
No chyba , że mocno wychylasz się od mediany .
Pewnien zakonnik powiedział mi regułe w ich zakonie :
- zabij węża na progu swojej celi. Kiedy do niej wpelznie znacznie trudniej będzie go wypędzić .
Tak samo z romansem.
Jeżeli go nie stłamsisz w zarodku, będziesz go pielęgnować to będzie „silniejszy od Ciebie”.
Dlatego decyzja o zdradzie należy tylko i wyłącznie do tego kto ja podejmuje .
Późniejsze tłumaczenie , że to wina kogoś bądź czegoś, jest elementem zakłamania które towarzyszy romansowi, wyparciem w celu znalezienia sobie usprawiedliwienia.
Przecież każdy z nas myśli o sobie ,że tak w środku serca jest dobrą istotą. Potrzebuje tak myśleć o sobie i zawsze będzie chciał tak siebie postrzegac .
Wszysrko przed Toba - podejmuj decyzję świadomie i weź za nią odpowiedzialność.
Już teraz piszesz, że to uczucie od lat, że to wyjątkowe co Was łączy - to dopiero początek zakłamań .
To nie jest coś wyjątkowego ani niesamowitego - to są Twoje projekcje wynikające z chęci przeżycia wspaniałych emocji w przyszłości .
Jeżeli tego chcesz, jeżeli jestes pewna , że ten romans jest wart strat które Ty poniesiesz, Twój mąż, Wasze dzieci - to podejmij decyzję z pełna świadomością
- że jest to Twoja wyłączna, samodzielność decyzja i nikt oraz nic nie ma na nią wpływu , nie jest współodpowiedzialny za nią .
Twoje życie , Twoje wybory, Twoja odpowiedzialność.
BTW
Nie ma czegoś takiego jak tylko jedna kawa, tylko jedno spotkanie, tylko jeden pocałunek , tylko jeden seks.
Jedna kawa jest wstępem do następnego spotkania , następnej kawy itd aż do regularnego romansu .