Może to nie depresja? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 404 ]

326

Odp: Może to nie depresja?
HADRON napisał/a:

Naprawdę niesamowite jest to wzajemne podejście kobiet do siebie. Dziewczyna sobie narzeka i widzi wszystko pesymistycznie, nie prosi konkretnie o pomoc, wiele osób się udziela i doradza. Dziewczyna dalej narzeka i neguje rady. Nikogo przy tym nie obraża, wypowiada się kulturalnie. Wzbudza to irytacje doradzających, pretensje i stawianie zarzutów. Dziewczyna się spokojnie tłumaczy, dalej narzekając i nie przyjmując rad. I to znowu wzbudza irytacje, itd., kółko się zamyka. Niesamowite, że wszyscy (włącznie z Miss) chcą i cierpliwie w tym uczestniczą, zamiast olać takie dyskusje i omijać wątek. To takie spostrzeżenia faceta na temat komunikacji kobiet.

.

A Ty w takim razie, co robisz w tym watku? Zaproponowales terapię, czyli to, co ja zrobiłam na pierwszej stronie. Ja osobiscie chciałam pomoc miss, ale ten watek i postawa autorki uswiadomil mi, ze nie da się pomoc komus, kto tej pomocy nie chce, - dla mnie samej to bardzo cenna nauka na przyszlosc.

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Chce się pozbyć problemu. Nie mam rodziny takiej, ktorej mogłabym zostawić psy. Je trzeba cały czas obserwować, czy nie pogarsza się ich stan, aby w porę udać się do weterynarza. Jeden ma chory przewód pokarmowy, a drugi kręgosłup. Nie mam nikogo aby tak szczegółowo się nimi zajął i ciupcial. Jeden sam nie je i trzeba karmić z ręki, no i podawać lekarstwa. A do szpitala idzie się tak na dwa trzy miesiące. Mama nie zajmie się psami bo jest chora i nie wychodzi prawie z domu. Nie daje rady fizycznie.

Ale przecież mozesz wynająć osobę do spacerów, albo nawet znaleźć wolontariusza, który będzie sie nimi zajmował.

Mnie się wydaje, że Ty kombinujesz jak łysy koń pod górkę by się nie leczyć. To wygląda jak jakaś forma uzależnienia od bycia ofiarą i malkontencji.

328 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-12-07 11:54:01)

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Chce się pozbyć problemu. Nie mam rodziny takiej, ktorej mogłabym zostawić psy. Je trzeba cały czas obserwować, czy nie pogarsza się ich stan, aby w porę udać się do weterynarza. Jeden ma chory przewód pokarmowy, a drugi kręgosłup. Nie mam nikogo aby tak szczegółowo się nimi zajął i ciupcial. Jeden sam nie je i trzeba karmić z ręki, no i podawać lekarstwa. A do szpitala idzie się tak na dwa trzy miesiące. Mama nie zajmie się psami bo jest chora i nie wychodzi prawie z domu. Nie daje rady fizycznie.

Ale przecież mozesz wynająć osobę do spacerów, albo nawet znaleźć wolontariusza, który będzie sie nimi zajmował.

Mnie się wydaje, że Ty kombinujesz jak łysy koń pod górkę by się nie leczyć. To wygląda jak jakaś forma uzależnienia od bycia ofiarą i malkontencji.

Przecież pisze ze one wymagaja opieki 12 /24 godziny. Fryzury nie da się zmienić, bo mam krótkie włosy i jest najmoliwsza z opcji dobrana.                                                                      Już się zajmowałam wolontariat ami w bibliotece, przy organizowaniu dnia sąsiada, w telefonie zaufania, przy osobie niechodzacej i  z każdego po jakimś czasie rezygnowalam, bo nie przynosiło mi satysfakcji.

329

Odp: Może to nie depresja?

Tak ... ALE
Nie ... BO
Szkoda, że tylko w taki sposób chcesz prowadzić dialog z forumowiczami, którzy ciągle mają do Ciebie mnóstwo cierpliwości i serca.

330

Odp: Może to nie depresja?

Sama się dziwię że ten wątek nadal żyje:)

331

Odp: Może to nie depresja?

O taki przykład mojego samopoczucia, wstałam rano, zmieniłam pościel, wyprowadziłam i nskarmilam psy, ugotoealam tacie owsianke, zrobiłam mamie zakupy, byłam zadowolona. A teraz mam znowu doła.

332

Odp: Może to nie depresja?

Miss, nic do Ciebie nie mam.
Ale Twoje zachowanie tutaj na forum jest w zasadzie tożsame z klasycznym trollingiem.
Za każdym razem, kiedy czujesz, że cierpliwość i życzliwość forumowiczów dla Ciebie, zwyczajnie się wyczerpuje - natychmiast zmieniasz kierunek dyskusji.
I tak jak robiłaś to wcześniej - kiedy zainteresowanie Twoim wątkiem słabło, sama podbijałaś go w górę pisząc o nagłym pogorszeniu zdrowia jednego ze swoich psów, pisałaś o tym, że trzeba będzie go uśpić - co na szczęście do dzisiaj się nie stało.
I tak również robisz to teraz - wyraźnie czujesz, że przesadziłaś z negowaniem wszystkich rad i pomysłów, i również natychmiast zmieniasz front. Zaczynasz pisać o swoim dniu i okropnym samopoczuciu.

Moim zdaniem jesteś atencjuszką, która dodatkowo jest uzależniona od własnego złego samopoczucia i niemocy.
Paradoksalnie - im czujesz się gorzej - tym czujesz się lepiej.

333

Odp: Może to nie depresja?

Okey już nie będę tu pisać, chciałam mieć jakieś miejsce wsparcia, gdzie kogoś zainteresuje mój los, ale skoro jestem uznawana za trolla, to już się zmywam. By. Dziękuję osobom wspierającym mnie i usilujacym zrozumieć, że wyjście z depresji nie odbywa się na życzenie. Pozdrawiam Wszystkich

334

Odp: Może to nie depresja?

miss, możesz się obrazac, ale ja widze to tak samo jak Izabella.

335

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Okey już nie będę tu pisać, chciałam mieć jakieś miejsce wsparcia, gdzie kogoś zainteresuje mój los, ale skoro jestem uznawana za trolla, to już się zmywam. By. Dziękuję osobom wspierającym mnie i usilujacym zrozumieć, że wyjście z depresji nie odbywa się na życzenie. Pozdrawiam Wszystkich

Miss, nie napisałam, że jesteś trollem, tylko że zachowujesz się jak troll.

Niezwykle trudno jest dać wsparcie osobie, która na każdą absolutnie propozycję odpowiada NIE.
Nie piszę tego na przekór Tobie. Rady dawałam Ci takie, które płynęły z mojego własnego doświadczenia.
Depresja to epidemia naszych czasów i dotyka wielu ludzi.
Ja również przeszłam to, z czym Ty się zmagasz, ale CHCIAŁAM się leczyć i zrobiłam wiele w tym kierunku.
A miałam kilka bonusów towarzyszących bardzo poważnych.

A Ty ciągle tylko odrzucasz rady i propozycje i na wszystko odpowiadasz że się nie da, że bez sensu, że niemożliwe.
Wtedy forumowicze zwyczajnie się zniechęcają i watek przycicha. Kiedy to zauważasz wpadasz na chwilę i rzucasz informację o pogorszeniu samopoczucia, o zwierzakach, o kolejnej porażce, czy zmianie leków, które po kilku dniach przyjmowania nie działają.
I znowu rozmowa się rozpala, i znowu padają pomysły co mogłabyś zrobić, gdzie możesz znaleźć pomoc, które Ty znowu zaczynasz negować.
I tak w kółko.

Naprawdę uważam, że Twoim problemem jest uzależnienie od własnego złego samopoczucia i od atencji innych osób.
Potrzebujesz jednego i drugiego do tego, żeby poczuć się lepiej.
Nie chcę Ci dokopać, chciałabym Ci pomóc, ale nie umiem do Ciebie trafić.
Przyjmuję to jako zrozumiałe samo przez się, ale widzę, że wiele innych osób jest taką postawą z Twojej strony zwyczajnie sfrustrowana i zniechęcona.
Z jednej strony piszesz, że przychodzisz tu po wsparcie, a z drugiej strony jak owo wsparcie dostajesz, to natychmiast je odrzucasz.

336

Odp: Może to nie depresja?

Miss, napisz proszę, co u ciebie, jak sobie radzisz? A z okazji świąt życzę , by były rodzinne, zdowr i spokojne.

337

Odp: Może to nie depresja?

Również nie wierzę w taki obrót sprawy osoby, która nigdy nie poczuła się lepiej dzięki lekom, z góry zakłada bezskuteczność terapii, które podejmuje i torpeduje każdą radę. Gdzie tutaj sens chodzenia do specjalisty? A tak przy okazji Wesołych Świąt:)

338

Odp: Może to nie depresja?

Zapisałam się na darmową terapię grupowa. To jakaś masakra. Nie czuję się tam rozumiana. Uzyskałam jedynie poradę, że kiedyś depresja minie mi sama. A ponoć są tam ludzie, którzy przeszli depresję. Ale im przeszła sama. Ostatnio jeden Pan poruszył temat jak spedzalismy święta i sylwestra, po czym pochwalił się że on spędził że znajoma w knajpie. Jak smutno musiało się zrobić tym, którzy spędzili je samotnie. W ogóle te gadki mało dotyczą samej choroby. Jestem zdegustowana i zastanawiam się jak to ma niby pomoc. Ale chodzę dzielnie, ot takie pobycie wśród ludzi i pogaduchy. I jest cel do wyjścia z domu.

339

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Zapisałam się na darmową terapię grupowa. To jakaś masakra. Nie czuję się tam rozumiana. Uzyskałam jedynie poradę, że kiedyś depresja minie mi sama. A ponoć są tam ludzie, którzy przeszli depresję. Ale im przeszła sama. Ostatnio jeden Pan poruszył temat jak spedzalismy święta i sylwestra, po czym pochwalił się że on spędził że znajoma w knajpie. Jak smutno musiało się zrobić tym, którzy spędzili je samotnie. W ogóle te gadki mało dotyczą samej choroby. Jestem zdegustowana i zastanawiam się jak to ma niby pomoc. Ale chodzę dzielnie, ot takie pobycie wśród ludzi i pogaduchy. I jest cel do wyjścia z domu.

Tak sobie też myślałam czytając twoje wpisy. Tzn, że warto wyjść z domu gdziekolwiek,choćby na terapię. Sama też kiedyś chodziłam (z innego powodu), ale po kilku miesiącach zrezygnowałam. Miałam wrażenie, że ludzie którzy tam przyszli nie mieli już problemu, a opowiadali jak im się teraz lepiej wiedzie ...
Dziwię się, że masz jeszcze siłę na troskliwe zajmowanie się zwierzętami.
Pozdrawiam smile

340

Odp: Może to nie depresja?

Nie bede Ci tu pisac o znalezieniu pasji, sporcie itd, bo Tobie nie chce sie wstac z lozka rano, wiec jak to masz znalezc... ale musisz zdac sobie sprawe ze jest PO CO. Chociazby po to zeby walczyc ze swoimi slabosciani, nie dac im za wygrana. Radzilabym Ci nie tylko isc do psychiatry, ale poprosic go o kontakt do grupy wsparcia, w ktorej znajda sie ludzie z podobnymi problemami i przezyciami. Dzieki temu bedziesz muala szanse poznac nowych ludzi i takich, ktorzy Cie zrozumieja. ZAWALCZ O SIEBIE!

missnowegojorku napisał/a:

Poczucie obniżonej wartości miałam właściwie od dziecka. Zawsze byłam samotniczką i miałam jedynie jedną dobrą przyjaciółkę, którą chciałam mieć jedynie dla siebie i bywałam o nią zazdrosna. To może jednak nie takie ważne, od 10 lat leczę się na zaburzenia depresyjno-lękowe, brałam już chyba wszystkie możliwe leki. Chodziłam na psychoterapię. Bywało lepiej i gorzej. Próbowałam wielu rzeczy: w tym liczne wolontariaty, kursy, prace zawodowe. Wszystko po pewnym czasie traci dla mnie sens. W swoim życiu coś jednak osiągnęłam, skończyłam studia, miałam dobrą pracę, teraz jestem od 11 lat na emeryturze (budżetówka). Obecnie mam 48 lat, jestem bardzo samotna, mam tylko mamę staruszkę, mam problemy w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji. Próbuję naprawdę wszystkiego, przez internet poznałam mężczyznę i wdałam się w toksyczny dwuletni związek. Jakoś przy pomocy mamy udało mi się go zakończyć. Ostatnio zapisałam się na angielski, żeby wychodzić gdzieś do ludzi. Od pewnego czasu mimo leków czuję się potwornie. Budzę się nad ranem i do 11.00 leżę w łóżku, żeby tylko nie wstawać, bo i po co. Przede mną tylko koszmarny, kolejny dzień. Nic mnie nie interesuje, nic nie chce mi się robić, czasem mam problem z wyjściem z domu, bo obawiam się oceny obcych ludzi. Nie chce mi się dalej żyć w takim stanie. Odczuwam pustkę i bezsens istnienia. Boję się odejścia mamy bo zostanę wtedy zupełnie sama. Nie widzę żadnej alternatywy. Nie wiem właściwie po co to piszę. Przepraszam, że zabieram Wam czas, ale poczytałam to forum i chciałam się podzielić swoją historią. Może jednak ktoś się odezwie? Pozdrawiam

341

Odp: Może to nie depresja?

Miss, bo tak to jest z tymi terapiami. Trzeba mieć naprawdę wielkiego farta, żeby trafić na coś dla siebie. Najczęściej właśnie jest tak, że człowiek ma wrażenie, że trafił kulą w płot. Jednak nie poddawaj się, bo może za jakiś czas okaże się, że polubisz ludzi z tej grupy, to i tak będzie dużo, bo przecież ty nie masz nikogo, kogo mogłabyś po prostu lubić jako osobę znajoma. Może chociaż jedną osobę polubisz, to już będzie dużo. Dobrze, że wyszłaś z tego wyrka, z domu i coś robisz. Tylko nie nastawiaj się od razu na nie. Daj czas czasowi.

342

Odp: Może to nie depresja?
Lou71.71 napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Zapisałam się na darmową terapię grupowa. To jakaś masakra. Nie czuję się tam rozumiana. Uzyskałam jedynie poradę, że kiedyś depresja minie mi sama. A ponoć są tam ludzie, którzy przeszli depresję. Ale im przeszła sama. Ostatnio jeden Pan poruszył temat jak spedzalismy święta i sylwestra, po czym pochwalił się że on spędził że znajoma w knajpie. Jak smutno musiało się zrobić tym, którzy spędzili je samotnie. W ogóle te gadki mało dotyczą samej choroby. Jestem zdegustowana i zastanawiam się jak to ma niby pomoc. Ale chodzę dzielnie, ot takie pobycie wśród ludzi i pogaduchy. I jest cel do wyjścia z domu.

Tak sobie też myślałam czytając twoje wpisy. Tzn, że warto wyjść z domu gdziekolwiek,choćby na terapię. Sama też kiedyś chodziłam (z innego powodu), ale po kilku miesiącach zrezygnowałam. Miałam wrażenie, że ludzie którzy tam przyszli nie mieli już problemu, a opowiadali jak im się teraz lepiej wiedzie ...

I co, to zle, ze ludzie, którzy sobie poradzili z problemami tego typu, mowia o tym, ze jest im teraz lepiej? To wlasciwie po co wogole chodzic na jakas terapie? - żeby sobie wspólnie ponarzekać? Nie bardzo rozumiem..

343

Odp: Może to nie depresja?

Ale tam nikt nie mówi, że poradził sobie z depresja, tylko, że sama przeszła. Mi jakoś nie przechodzi od 3 lat. Tam się w ogóle nie mówi o chorobie, tylko jakieś pogaduszki towarzyskie są.

344

Odp: Może to nie depresja?

To chyba dobrze, że są tam pogaduszki, bo przecież tak najlepiej wychodzi się z depresji. Zapominasz chociaż na chwilę o swojej depresji i czujesz się tak, jakbyś była na spotkaniu towarzyskim. Może w końcu coś cię tam rozbawi, posmiejesz się i wyluzujesz, zamiast non stop narzekać i uprawiać czarnowidztwo. Otwórz się na tych ludzi i staraj się ich polubić.

345

Odp: Może to nie depresja?

Brałam dwa razy udział kilkumiesięcznej  terapii grupowej i było to najlepsze co mogłam dla siebie zrobić. Dostałam wsparcie, zrozumienie, poznałam ludzi z podobnymi problemami więc czułam się mniej samotna w swoim cierpieniu. Nie zawsze jest łatwo, czasem usłyszysz słowa, które mogą zabolec, ale po to też jest terapia. Poza tym masz prowadzącego, który powinien zadbać o każda osobą, ale Ty ze swojej strony jesteś szczera i otwarcie mówisz co Ci nieodpowiada, co Cię dotyka. Od tego jest terapia !
Nie każdy umie brać wspracie i korzystać z pomocy. Po tym co pisałaś wczesniej Miss- Ty terapii po prostu nie czujesz, dla Ciebie to jest mechaniczne i tyle. Nic dziwnego, że praca w grupie to dla Ciebie męka.

346

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

(...) Po tym co pisałaś wczesniej Miss- Ty terapii po prostu nie czujesz, dla Ciebie to jest mechaniczne i tyle. Nic dziwnego, że praca w grupie to dla Ciebie męka.

Nie można jej "czuć" stawiając opór.

347

Odp: Może to nie depresja?

Dostałam takie wsparcie, że depresja przejdzie sama i jak kto spędził sylwestra.

348

Odp: Może to nie depresja?

Jak rozumiem, nie mogłaś powiedzieć prawdy o swoich emocjach, które spowodowane były takimi zwierzeniami.

349 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2019-01-06 14:12:26)

Odp: Może to nie depresja?
Wielokropek napisał/a:

Jak rozumiem, nie mogłaś powiedzieć prawdy o swoich emocjach, które spowodowane były takimi zwierzeniami.

Nie mam na tyle odwagi. Każdy tam jest miły dla siebie, nikt nikogo nie krytykuje. Każdy każdemu schlebia. Jest jeden Pan, który wymyśla te cudowne tematy pogaduszek. Bo inaczej byłaby cisza na sali. Panie terapeutki prawie wcale nie ingeruja. Jak raz poruszyłam swój problem, to każdy był zdziwiony, że mi depresja tak długo nie przechodzi. Nie czułam wsparcia i zrozumienia. Na pytanie terapeutki co czuje, odpowiedziałam, że złość. To pan gadula powiedział, że nie będą się odzywać na mój temat. On twierdzi, że przychodzi tam dla miłych rozmowek.

350

Odp: Może to nie depresja?

Przesyłam Ci wiadro odwagi. smile
Odwagi niezbędnej do wyrażania siebie, ujawniania złości (i innych uczuć, bo zawsze uważałam, że pod bezmiernym smutkiem poukrywane są różne nieprzyjemne i często, gęsto nieaprobowane przez wielu, uczucia) i braku zgody do zamykania Twych ust.

351

Odp: Może to nie depresja?

Kiedy forumowicze pozwalają sobie na krytykę Twojej postawy, natychmiast czujesz się dotknięta i niezrozumiana. Podczas terapii grupowej, kiedy ludzie starają się być dla siebie mili i każdy każdemu schlebia, taka postawa również nie wywołuj u Ciebie specjalnego entuzjazmu...
Nie czujesz wsparcia, nie czujesz zrozumienia... a Ty sama siebie aby rozumiesz ? Wiesz czego oczekujesz od terapii grupowej, czy jednak liczysz na to, że inni odkryją czego Tobie potrzeba ?

352

Odp: Może to nie depresja?

Ja już nie wiem, czego Ty oczekujesz?

Ktoś mówi jak mu się poprawiło i stara się być miły dla Ciebie- źle. Ktoś słucha Cię uważnie i wysyła konstruktywną krytykę- źle. Wydaje się, że jedyne co Cię zadowala to wzajemne użalanie się, które do nikąd nie prowadzi.

353

Odp: Może to nie depresja?

Nie prowadzi? Zwróć uwagę choćby na ilość użytkowników forum zabierających głos w sprawie autorki. smile

354

Odp: Może to nie depresja?

Spodziewam się po terapii zrozumienia swojej sytuacji, bo zdrowy tego stanu nie zrozumie i wypowiedzi, jak te osoby poradziły sobie z chorobą. A nie wesołych rozmowek i stwierdzeń, że depresja sama mi przejdzie. Chyba terapia nie jest od tego żeby opowiadać jak kto spędził sylwestra.

355

Odp: Może to nie depresja?
Wielokropek napisał/a:

Nie prowadzi? Zwróć uwagę choćby na ilość użytkowników forum zabierających głos w sprawie autorki. smile

Nie, no wiadomo, prowadzi do zwracania na siebie uwagi, do atencji, bo nawet jak ludzie uznają to za frustrujące, to odpowiadają.

356

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Spodziewam się po terapii zrozumienia swojej sytuacji, bo zdrowy tego stanu nie zrozumie i wypowiedzi, jak te osoby poradziły sobie z chorobą. A nie wesołych rozmowek i stwierdzeń, że depresja sama mi przejdzie. Chyba terapia nie jest od tego żeby opowiadać jak kto spędził sylwestra.

Temat dobry jak każdy inny. A co, Twoim zdaniem, powinno się robic na terapii, miss? smile

357

Odp: Może to nie depresja?

Miss, nie obraź się, ale wydajesz się być mega zazdrosna, że ktokolwiek czuje się lepiej niż Ty. Zamiast podnieść się na duchu i mieć inspirację z tego, że komuś się udało, Ciebie wewnętrznie zżera z zawiści i nie czerpiesz żadnych lekcji z tego co inna osoba osiągnęła i jak do tego doszła.

358

Odp: Może to nie depresja?

Wypracowywac sposoby wyjścia z depresji i otrzymywać informacje, że inni ludzie mieli lub mają podobnie. Człowiek nie czuję się wtedy jak kosmita, wyobcowany i wyalienowany.

359

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Spodziewam się po terapii zrozumienia swojej sytuacji, bo zdrowy tego stanu nie zrozumie i wypowiedzi, jak te osoby poradziły sobie z chorobą. A nie wesołych rozmowek i stwierdzeń, że depresja sama mi przejdzie. Chyba terapia nie jest od tego żeby opowiadać jak kto spędził sylwestra.

Otworzysz usta podczas tych spotkań i skorzystasz z możliwości powiedzenia prawdy o sobie i swoich uczuciach, także o swoim rozczarowaniu sprawami poruszanymi podczas nich?


Tak, wiem. Boisz się. Nie jesteś wobec tego podczas tych spotkań sama: jesteś Ty i Twój lęk. Oswoisz go czy dalej będziesz postępować zgodnie z nim a przeciw (wedle mojego myślenia) sobie?

360

Odp: Może to nie depresja?

Myślę, że ilość użytkowników zabierających głos zdecydowanie spada, bo też i postawa autorki wątku jest wybitnie odpychająca. Nigdy nie zrozumiem osób,które mają wielkie oczekiwania względem innych  ludzi nie oferując niczego w zamian. Roszczeniowa postawa nikogo jeszcze  daleko nie podprowadziła. Warto zdać sobie sprawę  z faktu, że nikt nie ma obowiązku dopieszczania "niedokołysanych  dzieciątek".  Ludzie oferują Miss, to co zaoferować mogą.... a, że dla niej to nie takie... albo za mało... albo nie w tą stronę... trudno.

361

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Miss, nie obraź się, ale wydajesz się być mega zazdrosna, że ktokolwiek czuje się lepiej niż Ty. Zamiast podnieść się na duchu i mieć inspirację z tego, że komuś się udało, Ciebie wewnętrznie zżera z zawiści i nie czerpiesz żadnych lekcji z tego co inna osoba osiągnęła i jak do tego doszła.

Ale jakie lekcje mogę czerpać z tego, że komuś depresja po prostu przeszła. Mnie nie przechodzi już trzy lata.

362 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-01-06 15:19:38)

Odp: Może to nie depresja?

Możesz zapytać się tego kogoś, co robił w życiu, czym się zajmował, że depresja "sama" mu przeszła.
Możesz. Nie musisz.


Możesz też powiedzieć o swej złości i zazdrości.
Możesz. Nie musisz.

363

Odp: Może to nie depresja?
Wielokropek napisał/a:

Możesz zapytać się tego kogoś, co robił w życiu, czym się zajmował, że depresja "sama" mu przeszła.
Możesz. Nie musisz.


Możesz też powiedzieć o swej złości i zazdrości.
Możesz. Nie musisz.

W końcu powiem, bo mnie złość bierze na te mile rozmówki.

364

Odp: Może to nie depresja?

Oby to "w końcu" było jak najszybciej. smile
Zrób to dla siebie.

365

Odp: Może to nie depresja?

Tylko jednego nie rozumiem, że terapeutki nie reagują jak są poruszane takie bzdurne tematy jak sposób spędzenia sylwestra 8 chwalenie się pobytem w knajpie. Co to ma do rzeczy jak kto spędzał sylwestra. Trzeba było wcześniej zaproponować wspólny wypad, może kto inny nie miał z kim go spędzić.

366

Odp: Może to nie depresja?

A dlaczego terapeutki mają, wbrew wszystkim, reagować i narzucać inny temat?

367

Odp: Może to nie depresja?

Co się stanie jesli powiesz głosno o tym wszystkim o czym piszesz tutaj ? No co sie stanie ?? Ktoś Cię odrzuci ? I tak czujesz się odrzucona. Poczujesz się gorzej ?? No chyba gorzej już nie możesz ?? Wyrzucą Cię z grupy ? Musialabyś mocno naruszyć regulamin..  Prowadzące są od tego, byś mogła wyrażać siebie. Po to tez jest ta grupa. Zajmujesz jedynie  miejsce komuś kto być może skorzystałby bardziej niż TY.
Pisałaś, że sylwestra spędzasz z koleżankami- nie mozna o tym poopowiadac ? Czy Ty nie zazdrościsz innym, że mają łatwość mówienia opowiadania, a Tobie jej brakuje ?

368

Odp: Może to nie depresja?

Jak powiedziałam że czuję złość, to powiedziano, że nie będą się wypowiadać na mój temat. To chyba prowadzące są od moderowania dyskusji, a nie od siedzenia i robienia dobrego wrażenia. Ja nie rozumiem po co na terapii opowiadać o przebiegu sylwestra, gdzie kto był i co jadł. O tym mogę powiedzieć znajomym, a nie na psychoterapii, co to wnosi do tematu zdrowienia.

369

Odp: Może to nie depresja?

Hm... .
Każdy z uczestników jest odpowiedzialny za to co mówi, albo czego nie mówi podczas spotkań. Póki co każdy z was ustawił się za zasłona i czeka.

370

Odp: Może to nie depresja?

Na terapii mówimy o tym co jest dla nas na ten moment wazne. Nie wiem jaki jest regulamin spotkań i co jest zwarte w kontrakcie, który pewnie każdy podpisywał, ale prowadzący jest zazwyczaj obserwatorem, na pewno nie będzie ingerował w poruszane tematy.  Każda terapia wymaga czasu, wiesz o tym Miss ? Spotyka sie grupa obcych ludzi, nie każdy ma łatwość do mówienia o rzeczach trudnych. Od czegoś trzeba zacząć.

371 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2019-01-06 17:33:03)

Odp: Może to nie depresja?

Tylko ze oni spotykają się już od początku października. To ja doszłam w grudniu. Najpierw przez dwa miesiące ustalali regulamin. Dla mnie to strata czasu słuchać co kto i ile oraz gdzie jadł na sylwestra. Patrzyłam na zegar i było mi szkoda tego uplywajacego czasu z 1,5 godziny ile trwa sesja na rozmowy o sylwestrze. Ja nie czułam potrzeby opowiadania o swoim. Dla mnie to jakieś tematy zastępcze. Poza tym ten pan wyraźnie powiedział że on tu przychodzi się zrelaksować i millo porozmawiać. To nie dyskusyjny Klub Książki.

372

Odp: Może to nie depresja?

Według Ciebie rozmowy o Sylwestrze są stratą czasu. Uważasz tak  i... milczysz.

Podane przez Ciebie tematy rozmów są tematami zastępczymi, tak to jest, gdy nikt nie czuje się bezpiecznie. Nikt nie odważył się na szczerość.
Otworzysz usta i przerwiesz ten krąg czy będziesz dalej czekała?

373

Odp: Może to nie depresja?

Przynajmniej masz kolejny powód do narzekania i bycia niezadowoloną. Serio miałaś nadzieję, że terapia grupowa będzie dla Ciebie odpowiednia ?? Skoro indywidualna nie była to tym bardziej grupowa.

374 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2019-01-06 18:18:57)

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

Przynajmniej masz kolejny powód do narzekania i bycia niezadowoloną. Serio miałaś nadzieję, że terapia grupowa będzie dla Ciebie odpowiednia ?? Skoro indywidualna nie była to tym bardziej grupowa.

Szukałam grupy wsparcia na podanej tu przez kogoś stronie i polecono mi właśnie ta grupę dla osób z depresja. Punkt informacyjno konsultacyjny.

375

Odp: Może to nie depresja?

Miss, problem polega na tym, że nie potrafisz się otworzyć na innych ludzi- jest ciągle tylko "ja, ja, ja". Nie rozumiesz, że ktoś chce opowiadać o fajnym Sylwestrze, bo go to podbudowało, sprawiło, że lepiej się poczuł. U Ciebie jest tylko zadra, że nikt nie wałkuje Twoich wontów do życia i nie utwierdza Cię w przekonaniu, że wszystko jest do doopy.

Zacznij, postaraj się popatrzeć, z drugiej strony.

376

Odp: Może to nie depresja?

Ale proszę mi wytłumaczyć jaki jest sens opowiadania o tym kto jak spędził sylwestra. Jakie to ma oddziaływanie terapeutyczne, że ktoś był w jakiejś knajpie i coś jadł. Tylko on opowiadał o tym, nikt z tego nie wyciągnął żadnych wniosków ani tego nie podsumował. Tylko wypowiadał się ten jeden Pan. Co komu dała ta wypowiedź.

377

Odp: Może to nie depresja?

Napisałam wyżej, ale powtórzę.

Dopóty nikomu nie przeszkadzają tematy zastępcze (a nie przeszkadzają, bo nikt nie zaprotestował), dopóty rozmawiać będziecie o niedzielnym obiedzie u cioci, pogodzie i innych tematach, jak wiesz, zastępczych.

To Wy, uczestnicy grupy, jesteście odpowiedzialni za to, co dzieje się podczas spotkań. Nie podoba Ci się przebieg spotkań? Powiedz to. Opowiedz też o swym problemie.

378

Odp: Może to nie depresja?

Masz rację mogłam powiedzieć. Nie wiem czy wracać do tego tematu, czy już sobie to odpuścić. Mówiłam już o swoim problemie, to powiedziano mi, że depresja mi sama kiedyś przejdzie.

379 Ostatnio edytowany przez Volver (2019-01-06 18:54:54)

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Ale proszę mi wytłumaczyć jaki jest sens opowiadania o tym kto jak spędził sylwestra. Jakie to ma oddziaływanie terapeutyczne, że ktoś był w jakiejś knajpie i coś jadł. Tylko on opowiadał o tym, nikt z tego nie wyciągnął żadnych wniosków ani tego nie podsumował. Tylko wypowiadał się ten jeden Pan. Co komu dała ta wypowiedź.

Tobie ta wypowiedź nic nie dała, ale może dla tego kto ją publicznie przedstawiał była na przykład przełamaniem drzemiących w nim lęków. Nie irytuj się, że Ty nic z tego nie miałaś...

380

Odp: Może to nie depresja?
Volver napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Ale proszę mi wytłumaczyć jaki jest sens opowiadania o tym kto jak spędził sylwestra. Jakie to ma oddziaływanie terapeutyczne, że ktoś był w jakiejś knajpie i coś jadł. Tylko on opowiadał o tym, nikt z tego nie wyciągnął żadnych wniosków ani tego nie podsumował. Tylko wypowiadał się ten jeden Pan. Co komu dała ta wypowiedź.

Tobie ta wypowiedź nic nie dała, ale może dla tego kto ją publicznie przedstawiał była na przykład przełamaniem drzemiących w nim lęków. Nie irytuj się, że Ty nic z tego nie miałaś...

z tego co zauważyłam jest to osoba, która nie znosi ciszy, nie daje czasu innym osobom na przełamanie się i zaczecie jakiegoś tematu. Już wielokrotnie zaczynała absurdalne tematy, byle tylko nie było chwili męczącej ciszy i wyjścia z tematem osoby naprawdę nieśmiałe. Taki zagadywacz. Inne osoby są nieśmiałe, ale przez niego nie mają przestrzeni. Zresztą on stwierdził, że przychodzi tu się zrelaksować. Ale że tego terapeutki nie widzą.

381

Odp: Może to nie depresja?

Widzą. smile
Widzą i czekają, aż inni przestaną się chować. Dla tych "innych" ów pan jest zbawieniem, mogą dalej udawać, że nie one są odpowiedzialne za swe milczenie.

382

Odp: Może to nie depresja?

Chyba muszę to poruszyć.

383

Odp: Może to nie depresja?

Koniecznie wykaz się asertywności a i powiedz o swoich wątpliwościach. Z tego co napisałaś wynika, że jest tam jakiś zagadywacz, bardzo egocentryczny, który czuje się wśród was jak ryba w wodzie, jest duszą towarzystwa i tak naprawdę wszystko, co się tam dzieje zawsze jest pod niego. Powiem szczerze, że tez by mi to nie odpowiadało, tylko że ja na pewno bym nie milczała, też jestem egocentryczna i wkurzaloby mnie,vze mnie nikt nie pomaga. Myślę, że jeśli stanowczo odezwiesz się to zyskasz bardzo w oczach pozostałych osób ( niektórym z nich też na pewno to nie odpowiada), a przede wszystkim zyskasz w swoich oczach, bo poczujesz się ważna, a nie jak jedna z owiec siedzących cicho w stadzie.
Nie może być tak, że jeden gościu zdominował całą grupę i nikt nie próbuje tego zmienić
Miss, ty to zmień
Aha, wiem że psycholog nie kieruje do psychiatry, trochę się rizpedxilam i głupio napisałam w tamtym wątku.

384

Odp: Może to nie depresja?

Witam Cię missnowegojorku.Zdaję sobie sprawę jak się można czuć mają w głowie same obawy, lęki .Trudno wydobyć z siebie okruch optymizmu, przeżywam to samo, może nie aż w takim stopniu jak Ty , lecze również depresję i jestem samotna emerytka . Od zawsze mam psa, w tej chwili
to jak wybawienie - czy mi się chce czy nie, bez względu na pogodę muszę wychodzić na spacery.
Mieszkam od roku w dużym mieście i jak się okazuje nawiązanie bliższej znajomości nie jest tak proste, ale będąc na spacerze często  udaje sie porozmawiać z  kimś chociaż przez chwilę - są to również sympatycy .
Wcześniej mieszkałam w małej miejscowości  w której miałam dużo znajomych, teraz doceniam jak wielką wartością są relacje międzyludzkie.

Pozdrawiam!!!

385

Odp: Może to nie depresja?
miluska55 napisał/a:

Witam Cię missnowegojorku.Zdaję sobie sprawę jak się można czuć mają w głowie same obawy, lęki .Trudno wydobyć z siebie okruch optymizmu, przeżywam to samo, może nie aż w takim stopniu jak Ty , lecze również depresję i jestem samotna emerytka . Od zawsze mam psa, w tej chwili
to jak wybawienie - czy mi się chce czy nie, bez względu na pogodę muszę wychodzić na spacery.
Mieszkam od roku w dużym mieście i jak się okazuje nawiązanie bliższej znajomości nie jest tak proste, ale będąc na spacerze często  udaje sie porozmawiać z  kimś chociaż przez chwilę - są to również sympatycy .
Wcześniej mieszkałam w małej miejscowości  w której miałam dużo znajomych, teraz doceniam jak wielką wartością są relacje międzyludzkie.

Pozdrawiam!!!

Ja mam dwa pieski, ale są już starszawe i często chorują. Ja na spacerach mało rozmawiam, bo mój mniejszy piesek panicznie boi się innych psów. Szczeka na nie i ucieka. Lecxysz się w jakiś sposób?

386

Odp: Może to nie depresja?

Hej, missnowegojorku a może spróbujesz chodzić z psami osobno ? Jak jeden się boi , to pewnie nakręca drugiego . Ja też mam dwa psy , i jak przynajmniej niektóre sparcerki mamy osobno zdecydowanie więcej psich znajomości nawiązują . Nie wiem czego oczekujesz po takich psich znajomościach ,mi już zwykła życzliwość , usmiech i merdanie psiego ogona poprawia nastrój. Ja mam jedną suczkę młodą , drugą znacznie starszą ..jak idą razem tworzą stado i wtedy ludzie i psy mijaja nas bokiem sad

387

Odp: Może to nie depresja?

Nieraz tam z kimś porozmawiam. Zwłaszcza jak mały jakiegoś psa się nie boi i się lasi. Wtedy wszyscy zachwycają się małym. Bo on mimo wieku 9 lat przypomina szczenię. Ale żeby jak tu nie którzy piszą zawrzeć przyjaźń to jeszcze mi się przez 10 lat nie zdarzyło.

388

Odp: Może to nie depresja?
interfire napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Powiedziała, że w terapii lecząca jest sama relacja z terapeuta.

Tak powiedziała, bo Ci ludzie reprezentują sobą wiarę w bliżej nieokreślone bóstwo pod tytułem „Terapia”.  Według nich jest to bóstwo uzdrawiające psychikę. A taki terapeuta jest pośrednikiem pomiędzy bóstwem a klientem tworząc „Relację Terapeutyczną”. To nie ma nic wspólnego z nauką. To jest mniej więcej to samo, co robi ksiądz na kazaniu.


Chciałem tylko powiedzieć, że będąc w podobnej beznadziei, samo dążenie do czegoś co mi coś da w przyszłości dawało spokój ducha. Co powiesz na własny biznes? Odnoszę wrażenie, że lubisz psy. To może pomyślisz o założeniu hodowli jakiejś rasy psów? To tylko jedna z opcji, bo możliwości jest wiele.

Terapia nie ale za to własny biznes? Świetna propozycja dla osoby, która jest przerażona rzeczywistością tongue Dodatkowy stres związany z płatnościami, formalnościami i pozyskiwaniem klienta na pewno jej dobrze zrobi na samopoczucie. Proponujesz rozwiązania, które mają odwrócić uwagę od problemu. Coś na zasadzie osób, które twierdzą, że depresja wynika z tego, że się ma za dużo czasu wolnego.

A terapia nie ma za wiele wspólnego z księdzem na kazaniu. Jest to mniej abstrakcyjne niż to próbujesz przedstawić. Chodzi o poznanie mechanizmów dzięki którym zachowujemy się i czujemy w taki sposób jaki to ma miejsce. Terapeuta nie ma podrzucać gotowych rozwiązań, tylko naprowadzić. + dla ludzi z problemami społecznymi samo wygadanie się przed kimś kto nie ocenia może mieć pozytywny efekt

389

Odp: Może to nie depresja?

Miss, rzeczywiście z Twoim typem osobowości i sytuacją życiową pomogłaby praca. Sama po sobie widzę,  że moje samopoczucie w tygodniu jest lepsze. Także powinnaś to rozważyć i to nie musi być sprzątanie czy kasa w Biedronce. W Gdańsku, jak pewnie wiesz, jest centrala jednego z większych banków. Na call center jest duża rotacja i zawsze tam potrzebują pracowników. Umowy są na zlecenie, czas pracy w niepełnym wymiarze godzin. Myślę, że to by Ci pomogło.

390

Odp: Może to nie depresja?

Już mówiłam, że samo ubranie się i wyjście z domu to dla mnie jak wejście na Mont Everest. Nie jestem w obecnym stanie iść do pracy. Często zasypiam o 2, 3 w nocy i rano nie dałabym rady iść do pracy. Gdybym pracowała zawodowo na pewno byłabym na L4.

Posty [ 326 do 390 z 404 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024