No, ale na tym rowerze nie da się pochylać, bo kierownica jest bardzo wysoka
No, ale na tym rowerze nie da się pochylać, bo kierownica jest bardzo wysoka
]
A może rama roweru jest za duża? Przy twoim wzroście powinna mieć 16 góra 17" (43 cm).
Można też przesuwać w poziomie siodełko (koło 2 cm). I sztyce siodełka uregulować do długości nóg.
Musisz poczytać o doborze i regulacji roweru do wzrostu. Trudno tak na odległość
Na początku sezonu też mnie nieco ramiona bolą.....potem przechodzi
P.S. Ten rower jest pieruńsko drogi....w PL z tym samym wyposażeniem jest o połowę taniej
Przepraszam za off top.
Beyondblackie napisał/a:No, ale na tym rowerze nie da się pochylać, bo kierownica jest bardzo wysoka
]A może rama roweru jest za duża? Przy twoim wzroście powinna mieć 16 góra 17" (43 cm).
Można też przesuwać w poziomie siodełko (koło 2 cm). I sztyce siodełka uregulować do długości nóg.
Musisz poczytać o doborze i regulacji roweru do wzrostu. Trudno tak na odległość
Na początku sezonu też mnie nieco ramiona bolą.....potem przechodziP.S. Ten rower jest pieruńsko drogi....w PL z tym samym wyposażeniem jest o połowę taniej
Przepraszam za off top.
Zapytam się w sklepie z którego go mam. Może coś poradzą. Właśnie sobie przypomniałam, że jedyny rower jaki mi pasował był rowerem...dla dziecka (tzn jakiejś dziewczynki lat 13). Karzeł jestem i tyle.
PS.Drogi, no tak, ale to był prezent urodzinowy od Misia.
Sorry za offtopa
Czesc dziewczyny, od prawie roku również jestem sama i to były moje pierwsze samotne wakacje. Też miałam problem jak je spędzić, bo mimo że mam znajomych to po pierwsze ani jednej samotnej a po drugie nie aż tak bliskich żeby wspólnie spędzać wakacje. Codziennie rozmawiam z sąsiadkami, od czasu do czasu ktoś wpadnie lub zaprosi na kawę. Ale ludzie którzy mają rodziny wakacje spędzają rodzinnie, czułabym się jak 5 koło i wozu. Tak więc na pierwsza część urlopu wyjechałam z rodzicami trochę dziwnie się czując bo w tym wieku (36).. a drugą spędziłam podobnie do samotnej singielki, czyli ogrodek, książka, basen. Nie powiem żeby to był szczyt moich wakacyjnych marzeń ale co zrobic. Nie jestem zupełnie samotna bo mam małą córkę i zawsze to lepiej pójść na basen, do restauracji bo jest towarzystwo.
A mnie trochę dziwi potrzeba towarzystwa na wakacje.
Zwiedziłam całą Europę sama i to była mega frajda. Mogłam robić co chcę i z nikim nie musiałam się konsultować. Nawet teraz planuję wycieczkę do Yorkshire by sobie pochodzić po wrzosowiskach, bez narzeczonego, jakoże on się nudzi w takich klimatach. Fajny krajobraz, herbatka, książka, jakieś kanapki i wpad do pubu wieczorem po solidnie przechodzonych kilometrach. Miodzio
136 2018-08-24 08:52:31 Ostatnio edytowany przez rampampam (2018-08-24 08:53:34)
A mnie trochę dziwi potrzeba towarzystwa na wakacje.
Właśnie w tym rzecz: ludzie się różnią od siebie. To, co jednego zadowala, dla innego jest nie do przyjęcia. Wydaje mi się, że chcąc kogoś wesprzeć - oprócz oczywiście podzielenia się z nim wlasnym punktem widzenia - trzeba odnieść rady do jego świata, a nie do własnego.
Beyondblackie , gratuluję odwagi
Ach, Europa....
Właśnie w tym rzecz: ludzie się różnią od siebie. To, co jednego zadowala, dla innego jest nie do przyjęcia. Wydaje mi się, że chcąc kogoś wesprzeć - oprócz oczywiście podzielenia się z nim wlasnym punktem widzenia - trzeba odnieść rady do jego świata, a nie do własnego.
Beyondblackie , gratuluję odwagi
Ach, Europa....
Ja to trochę taki Jasio Wędrowniczek jestem. Lubię być sama, lubię zwiedzać, lubię jeździć na rowerze i spotykać przypadkowych ludzi. Najgorszą masakrą dla mnie byłyby wakacje z drugą osobą, ciągle obecną, w tym samym pokoju
Misio i ja mamy osobne sypialnie, bo jak próbowaliśmy spać razem, to on się budził ciągle, a ja nie znoszę bałaganu, który Misiek robi w 5 minut. Ja mam klasyczną sypialnię w szarych tonach, z wiktoriańsimi dodatkami, Misio ma jaskinię męską z keybordem, gitarami i książkami o teologii (nie pytajcie, chociaż nie chrześcjanin- tzn nie chodzi do kościoła, facet ma konika).
138 2018-08-24 09:29:01 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 09:35:26)
Beyondblackie napisał/a:A mnie trochę dziwi potrzeba towarzystwa na wakacje.
Właśnie w tym rzecz: ludzie się różnią od siebie. To, co jednego zadowala, dla innego jest nie do przyjęcia. Wydaje mi się, że chcąc kogoś wesprzeć - oprócz oczywiście podzielenia się z nim wlasnym punktem widzenia - trzeba odnieść rady do jego świata, a nie do własnego.
Beyondblackie , gratuluję odwagi
Ach, Europa....
Na pewno każdy jest inny i jednemu łatwiej zaakceptować samotność, innemu trudniej. Ale ogólnie rzecz biorąc, sądzę, że jest to osiągalne. Są na to sposoby, podzieliłam się takim, które wypróbowałam osobiście.
Wcale nie jest tak, że nie doświadczyłam bólu osamotnienia, ale udało mi się zmienić perpektywę i nawet nie wiem, kiedy i jak, pogodzić się ze stanem rzeczy. I to wcale nie z bolesną rezygnacją. Naprawdę mnie to cieszy, uważam to za swoje małe zwycięstwo.
Co do predyspozycji to fakt, że grają rolę. Mnie towarzystwo sprawia wiele radości, ale zawsze było we mnie sporo z samotnika. Nie na zasadzie, że ludzi nie lubię, ale potrzebuję pochodzić swoimi ścieżkami, wyciszyć się, mieć czas i przestrzeń dla siebie. Gdy przez jakiś czas dużo się dzieje, marzę, by odpocząć w spokoju. A znowu jak za dużo spokoju, to szukam urozmaicenia
To, że pójdę na festyn i kogoś znajomego spotkam, że utnę pogawędkę z "dziadkiem" na cmentarzu, właściwie zaspokaja moją potrzebę kontaktów. A to sobie zawsze znajdę.
I choć nie należy się dziwić różnicom, to z pewnym zdziwieniem obserwuję, jak silne, inteligentne, zaradne i odważne kobiety nie potrafią się zdobyć na wyjście z domu bez towarzystwa.
Piegowata, ja też tak mam, że choć ludzi lubię i nie jestem nieśmiała, to minimalny kontakt mi wystarcza. Lubię wpaść do pubu i pogadać z Biskupem, z sąsiadka, która ma sklep z winem, z kimś z Rotary, ale po dwóch godzinach pragnę iśc do domu i zamknąć się w sypialni. Ludzie mnie męczą po pewnym czasie- tak już jest. Łatwiej jest jak to wycieczka rowerowa, bo skupiam się na wysiłku, a nie na człowiekach.
140 2018-08-24 09:44:02 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 09:48:43)
Piegowata, ja też tak mam, że choć ludzi lubię i nie jestem nieśmiała, to minimalny kontakt mi wystarcza. Lubię wpaść do pubu i pogadać z Biskupem, z sąsiadka, która ma sklep z winem, z kimś z Rotary, ale po dwóch godzinach pragnę iśc do domu i zamknąć się w sypialni. Ludzie mnie męczą po pewnym czasie- tak już jest. Łatwiej jest jak to wycieczka rowerowa, bo skupiam się na wysiłku, a nie na człowiekach.
Eeee, ja to mogę przegadać i całą noc
Ale jak nie ma nikogo, to świat się nie wali, mam czas dla siebie.
I też czasem muszę odpocząć.
Na studiach zaocznych, gdzie przez cały dzień trzeba było skupiać uwagę, w przerwach wciąż coś się działo, trwały nieustające wymiany informacji, myśli i wrażeń, często po zajęciach zostawiałam koleżanki i wracałam sama na kwaterę. One jechały tramwajem, a ja resetowałam się półgodzinnym spacerkiem. Tak zresetowana mogłam po powrocie znów oddawać się gromadnemu życiu
141 2018-08-24 09:53:56 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 10:34:57)
P.S. Wczoraj byłam sama na przecudnym, po prostu przecudnym koncercie. Myślałam o zaproszeniu pewnej niezwykle rozmownej acz sympatycznej koleżanki, ale gdy pomyślałam, jak będzie mi przez cały koncert szeptać w ucho swoje komentarze - to zdecydowanie wolałam pójść bez niej.
A po koncercie spotkałam moją szefową z pracy, która podwiozła mnie do domu. Pogadałyśmy po drodze, była z nią jeszcze jej siostra.
I dowiedziałam się, że wreszcie będzie podwyżka!!!
Gratuluję fajnego czasu!
Ja się wybieram dzisiejszego wieczora na karaoke (wyję nieziemsko, ale jaka frajda ), a potem jest długi łykend z festiwalem w moim mieście. Średniowieczne kostiumy, drewniane miski, prymitywny ser i cydr. A w niedzielę z Misiem jedziemy do Ash, gdzie lokalna CAMRA chce odbudować wiejski pub poprzez donacje.
Gdybym zafiksowała się na braku towarzystwa, ominęłoby mnie wiele.
144 2018-08-24 10:32:09 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-08-24 11:11:59)
Gdybym zafiksowała się na braku towarzystwa, ominęłoby mnie wiele.
Dokładnie.
Trza wyjść z domu Takie to proste. Sprawdzić jakieś grupy na fejsie, pójść do kościoła, wejść do lokalnego pubu, zapytać się o wolontariat.
Ponieważ pracuję z domu i nie widzę dużo ludzi na codzień, takie triki pomagają mi mieć fajne łykendy
145 2018-08-24 12:09:01 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 12:13:56)
Singielko, a tak mi właśnie strzeliło do głowy...
Może by tak wprost ogłosić się choćby i na forum: Hej, jestem singielką marzącą o wspólnych wyjazdach z innymi ludźmi. Niestety, obawiam się trochę podróży z obcymi i chciałabym najpierw się zapoznać, spędzić trochę czasu razem. Co Wy na to, żeby stworzyć fajną grupę znajomych, kolegów, przyjaciół na regularne spotkania, zanim wyruszymy na szlak? Spotkajmy się gdzieś raz w tygodniu (na przykład).
Może akurat...?
A potem, jak już się poznacie, zawsze możesz powiedzieć przed wyjazdem: słuchajcie, mam problem z dotarciem do punktu zbiórki. Na pewno ktoś pomoże, zaproponuje nocleg albo podwiezienie. A Ty w zamian za to upieczesz na wycieczkę pyszne ciasto i poczęstujesz towarzystwo
Singielko, a tak mi właśnie strzeliło do głowy...
Może by tak wprost ogłosić się choćby i na forum: Hej, jestem singielką marzącą o wspólnych wyjazdach z innymi ludźmi. Niestety, obawiam się trochę podróży z obcymi i chciałabym najpierw się zapoznać, spędzić trochę czasu razem. Co Wy na to, żeby stworzyć fajną grupę znajomych, kolegów, przyjaciół na regularne spotkania, zanim wyruszymy na szlak? Spotkajmy się gdzieś raz w tygodniu (na przykład).
Może akurat...?
A potem, jak już się poznacie, zawsze możesz powiedzieć przed wyjazdem: słuchajcie, mam problem z dotarciem do punktu zbiórki. Na pewno ktoś pomoże, zaproponuje nocleg albo podwiezienie. A Ty w zamian za to upieczesz na wycieczkę pyszne ciasto i poczęstujesz towarzystwo
Singielka już chyba założyła podobne wątki...
Singielka już chyba założyła podobne wątki...
Nie wiedziałam, może nie doczytałam.
Misiando musze założyć Facebooka
Och, nie musisz. Nie musisz niczego. Możesz pisać na forum i liczyć, ze od pisania na forum się zmieni twoje życie.
samotna singielka76 napisał/a:Misiando musze założyć Facebooka
Och, nie musisz. Nie musisz niczego. Możesz pisać na forum i liczyć, ze od pisania na forum się zmieni twoje życie.
No dokładnie, trzeba wyjść do ludzi! Tyle jest przecież możliwości! Warsztaty, wykłady, kursy, szkolenia, sport Nie poddawaj się, poznawaj, sama proponuj spotkanie, pomagaj.
Piegowata jak ja Ciebie podziwiam, Twoje podejście. Silna i zaradna
Tak przy okazji, również jestem singielką. Próbowałam już samotnych spacerów i wyjść (choć na wyjazd gdzieś dalej się nie odważyłam). Stwierdzam jednak, że nie widzę w tym nic specjalnego/przyjemnego dla mnie. Cóż, co kto lubi. Dla tego doskonale rozumiem autorkę, że woli wspólnie z kimś zapełnić wolny czas.
Jakoś ponad rok temu pamiętam, że wzdychałam na słuch o tym, kiedy ktoś z mojego otoczenia planował sobie super wakacje, rodzinne albo tylko we dwoje... Doszłam do wniosku, że ja to sobie mogę jedynie pomarzyć, bo co, sama mam gdzieś jechać? No i, że zawsze muszę liczyć na kogoś kto mnie może przygarnie, a może się trafi jakiś akurat grupowy wyjazd. Na szczęście się trafił taki wyjazd i bez widma narzucania się komuś. ( bardzo nie lubię się narzucać innym). Na wywieszce była jedna samotna turystka. Przyglądałam się jej codziennie i powiem szczerze, że jeszcze bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że samotne wyprawy nie są dla mnie. Nie polecam nikomu kto nie widzi w tym przyjemności czy pasji. Nie ma się co uszczęśliwiać na siłę
No właśnie, wszystko zależy od człowieka i tego na jakim etapie życia się znajduje. Czy jest pogodzony z samotnością, lub wierzy że ta samotność jest tylko przejściowa wtedy takie samotne wyjazdy nie są problemem. Ale gdy się nie można pogodzic ze swoją samotnością lub tak jak jest się po bolesnym rozstaniu gdzie od 15 lat każde wakacje spędzało się z drugą osobą taki wyjazd niekoniecznie będzie fajny. Mam nadzieję że każde kolejne wakacje będą dla mnie coraz lepsze. samotna singielka z jakiego województwa jesteś?
152 2018-08-24 18:05:48 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 18:07:48)
Olive, miło mi, ale zapewniam Cię, że jestem najzwyklejszym człowiekiem ze swoimi mocnymi i słabymi stronami.
Czasami jestem silna, a czasami upadam. Jednak nauczyłam się czerpać siłę z różnych, osobiście sprawdzonych źródeł i po każdym upadku zbierać się na nowo do kupki
Nie bardzo rozumiem, co to jest ta "wywieszka" i co konkretnie utwierdziło Cię w Twojej niechęci do samotnych wyjazdów.
Co do narzucania się, to często innym przypisujemy swoje myślenie. A może właśnie ta turystka marzyła, by ją ktoś "przygarnął" i wcale nie uznałaby, że się narzucasz?
Myślę sporo o takich sprawach i stwierdzam, że my to za bardzo trzęsiemy się nad sobą, wiesz?
Jak nas odbiorą? A czy nas nie odrzucą? A czy nie pomyślą sobie źle? Itd., itp.
Czasem ktoś rzeczywiście odrzuca, ale jeśli zrobi to kulturalnie, to nic strasznego, jego prawo i nie ma co z tego powodu źle o sobie myśleć (a może jest nieśmiały i speszył się po prostu? Powodów może być sto i nie mających z nami nic wspólnego). Jeśli po chamsku - to szkoda się takim kimś przejmować.
Wczoraj widziałam jakiegoś mężczyznę czytającego książkę na ławce. A że książki zawsze mnie ciekawią, miałam ochotę zagadnąć, co czyta. Jakoś się nie odważyłam - a dlaczego właściwie? Kobiety zaczepiam bez oporów
153 2018-08-24 18:11:21 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-24 18:16:40)
Nie zakładam, że moja samotność jest przejściowa. To rodzi niepotrzebne oczekiwanie, napięcie i rozczarowania.
Nie zakładam jednak i tego, że już na zawsze jest mi ona pisana.
Niech sobie życie płynie, a ja wezmę z niego, co mi da i co uznam za warte wzięcia.
...wszystko zależy od człowieka i tego na jakim etapie życia się znajduje. Czy jest pogodzony z samotnością...
A czemu miałby ktokolwiek sie samotnością godzić? Co to, rak w ostatnim stadium, którym zostaje już i tak jeszcze morfina na redukcję cierpienia?
Pomysły zostały tu rzucone. Wybrać te, które sie w strefie komfortu mieszczą i wio! Grupy na fejsie, imprezy dla singli (sam wiem o kajakach, żaglach i rejsach promem), wspomniany klub rotariański, a choćby i pielgrzymka. Mając do wyboru leżeć dwa tygodnie i sie w sufit wgapiać, a pójść na spacer nawet w akustyce Barki - jako stuprocentowy ateista nie miałbym dużego problemu z wyborem.
Jakiś czas temu stanąłem wobec wyzwania znalezienia partnerki. I tak sławne, jak nieprecyzyjne "wyjdź do ludzi" przełożyłem na speed dating i, krytykowane mocno i tutaj choćby, portale randkowe. I poszło.
Więc - planować, działać, wyciągać wnioski, korygować, planować, działać, wyciągać wnioski, korygować, planować...
U mnie trochę jest problem z kierownicą, bo model Cube Elly Cruise jest dużym rowerem miejskim, a ja mam tylko 1.58 m i nieważne jak jest nisko ta kierownica, to mnie ramiona bolą
Tzn, mogę jechać nawet 20 kilometrów, ale następnego dnia czuję się jak po wyciskaniu sztangi. To się nazywa cierpienie w imię estetyki
Beyondblackie - wyguglowałam sobie ten rower - ale piękny! Marzenie!
Sama mam składaka z powodu ograniczonej przestrzeni w domu, ale może kiedyś...
W dodatku rower to jest taka fana sprawa, że można jeździć samej - ja wręcz nigdy nie lubiłam jeździć z innymi ludźmi. Jadę sama dokąd chce i w jakim tempie chce i kiedy chce - i na tym całe piękno polega. Rower to wspaniały lek na samotnosć. Ja i mój partner się mijamy - często jestem sama w weekendy i odkąd kupiłam rower to jest lepiej. Wsiadam i pedałuję do lokalnego parku, biorę ze sobą mój dziennik, książkę i coś do picia i już. Mimo, że mieszkam w Londynie, gdzie ruch jest duży i trudno jeździć, to wynajduję sobie boczne drogi, takie między domami i jadę! To nie musi być wyprawa nie wiadomo jak daleko, mogę jeździć w 3 te same miejsca na przemian - ważne, że jadę. To mi daje radość.
Pytanie do singielek wypowiadających się w wątku- z jakiego województwa jesteście ?? Może ktoś Lubuskie...??
Kaja ja jestem z Wielkopolski.
Książka, TV, internet ,zakupy. Tak wygląda mój urlop. Nigdzie nie wyjechałam, bo nie znalazłam towarzystwa a samej strasznie nie lubię podróżować :-(
Tak mi strasznie źle, ze źle wykorzystałam ten wolny czas....
Dlaczego w Twoim życiu postawiłaś.... na izolację?
Podkarpackie
Piegowata, jesteś super
i takich ludzi fajnie mieć wokół!
Piegowata, jesteś super
i takich ludzi fajnie mieć wokół!
Dzięki, miło mi
162 2018-08-26 12:39:00 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-26 12:48:14)
Kleosia napisał/a:...wszystko zależy od człowieka i tego na jakim etapie życia się znajduje. Czy jest pogodzony z samotnością...
A czemu miałby ktokolwiek sie samotnością godzić? Co to, rak w ostatnim stadium, którym zostaje już i tak jeszcze morfina na redukcję cierpienia?
Pomysły zostały tu rzucone. Wybrać te, które sie w strefie komfortu mieszczą i wio! Grupy na fejsie, imprezy dla singli (sam wiem o kajakach, żaglach i rejsach promem), wspomniany klub rotariański, a choćby i pielgrzymka. Mając do wyboru leżeć dwa tygodnie i sie w sufit wgapiać, a pójść na spacer nawet w akustyce Barki - jako stuprocentowy ateista nie miałbym dużego problemu z wyborem.
Jakiś czas temu stanąłem wobec wyzwania znalezienia partnerki. I tak sławne, jak nieprecyzyjne "wyjdź do ludzi" przełożyłem na speed dating i, krytykowane mocno i tutaj choćby, portale randkowe. I poszło.
Więc - planować, działać, wyciągać wnioski, korygować, planować, działać, wyciągać wnioski, korygować, planować...
Szanuję Twoje podejście i pochwalam działanie zamiast marudzenia, ale mnie osobiście nie odpowiada taki zadaniowy stosunek do życia i szukania partnerów. Wolę po prostu żyć i doceniać najmniejsze uroki życia, a jeśli przy okazji trafi się coś/ktoś więcej - to super.
A na pielgrzymkach niejedno małżeństwo się poznało. Pielgrzymki łączą ludzi o bardzo konkretnych wartościach i oczekiwaniach, choć oczywiście i tam różni się zdarzają.
Mnie znajomi zapraszali na taką jednodniową i choć gorliwą katoliczką nie jestem, poszłabym chętnie, ale mam problemy ze zdrowiem, więc zrezygnowałam.
Misiando może nie rak ale większości (nie mówię że wszystkim) samotność jednak doskwiera a nie każdy ma ochotę korzystać z portali i szybkich randek.
Kaja, ja z wielkopolski
A ja wysunę postulat: przestańmy traktować samotność jak największe nieszczęście i największego wroga, a o wiele łatwiej będzie ją złagodzić.
165 2018-08-27 14:36:21 Ostatnio edytowany przez misiando (2018-08-27 14:44:39)
Misiando może nie rak ale większości (nie mówię że wszystkim) samotność jednak doskwiera a nie każdy ma ochotę korzystać z portali i szybkich randek.
Kaja, ja z wielkopolski
Ależ oczywiście, nie przekonuję do żadnego konkretnego rozwiązania. Każdemu wg jego strefy komfortu
Szanuję Twoje podejście i pochwalam działanie zamiast marudzenia, ale mnie osobiście nie odpowiada taki zadaniowy stosunek do życia i szukania partnerów. Wolę po prostu żyć i doceniać najmniejsze uroki życia, a jeśli przy okazji trafi się coś/ktoś więcej - to super.
Szanuję Twoje szanowanie
Każdy jest kowalem swojego losu Można dawać się rzucać życiu jak liść na wietrze, a można tym lotem, w ramach możliwości, sterować.
Cheers!
A ja wysunę postulat: przestańmy traktować samotność jak największe nieszczęście i największego wroga, a o wiele łatwiej będzie ją złagodzić.
Łatwiej będzie sobie wmówić, że nie przeszkadza, a nie złagodzić. No, może przeszkadza troszeczkę, ale inni mają jeszcze gorzej
166 2018-08-27 16:09:03 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-27 16:11:50)
Łatwiej będzie sobie wmówić, że nie przeszkadza, a nie złagodzić. No, może przeszkadza troszeczkę, ale inni mają jeszcze gorzej
Przede wszystkim, po zastanowieniu stwierdzam, że nie wierzę w samotność (choć rozumiem egzystencjalnych filozofów i wcale im nie zaprzeczam). Nie żyjemy na bezludnej wyspie. Jeśli potrzeba nam ludzi, to idźmy do nich.
Piegowata'76, przepraszam, nie zauważyłam tego wcześniej - chciałam napisać "wycieczce" zamiast "wywieszce", hehe. Co konkretnie mnie utwierdziło w mojej niechęci do samotnych wyjazdów.. hmm.To, że w okół pełno grup, grupek, par. Łatwiej można zauważyć, że jest się jednak samemu. Fajnie jeśli można się podzielić swoim szczęściem, wrażeniami/odczuciami z osobami towarzyszącymi, niekoniecznie obcymi. Fajnie jadać posiłki i nie musieć za każdym razem pytać czy można się dosiąść. Albo chociażby to, że trzeba prosić ludzi żeby cyknęli fotkę, czekać aż ktoś akurat będzie miał możliwość i chęci. Dla mnie akurat jest to upierdliwe bo wolę gnębić kogoś z bliskich zamiast obcych ... Wycieczki w pojedynkę zdecydowane stworzone są dla odpowiednich osób
Które to lubią, albo takich które szukają osamotnienia/wyciszenia.
Byłam kiedyś na pieszym rajdzie i była na nim w pojedynkę starsza kobieta, więc kawał drogi przeszłyśmy i przegadałyśmy razem. Bardzo interesująca, aktywna osoba.
Doszłam do wniosku, że nie ma sensu się nastawiać na coś z góry, ale po prostu iść między ludzi. Nie wiadomo, za którym razem z kim towarzysko "zaiskrzy", a zawsze godzina w miłym towarzystwie lepsza jest od siedzenia w domu i gapienia się w telewizor. Czasem nawet warto trochę się komuś narzucić, właśnie zapytać, czy można się przysiąść. Mam coraz mniej oporów.
Ja się zapisałem na weekendowy kurs tańca do "disco polo" czyli jak szybko nauczyć się tanczyć proste figury i też nie miałem z kim iśc. Organizator się popytał i znalazł partnerkę. A więc do bojuuuu! PS. Zastrzegli że będą zmiany partnerek wiec znów okazja do poznania kogoś lub pogadania
Ja się zapisałem na weekendowy kurs tańca do "disco polo" czyli jak szybko nauczyć się tanczyć proste figury i też nie miałem z kim iśc. Organizator się popytał i znalazł partnerkę. A więc do bojuuuu! PS. Zastrzegli że będą zmiany partnerek wiec znów okazja do poznania kogoś lub pogadania
Ech, mnie się marzyła salsa... nadal gdzieś tam pewnie głęboko mi się marzy... ech...
Ram, nie dasz rady?
Ja taniec kocham ale on nie kocha mnie Nie dam rady utrzymać równowagi, gdy mnie partner w tańcu obraca i depczę biedakom po palcach.
Ram, nie dasz rady?
Ja taniec kocham ale on nie kocha mnieNie dam rady utrzymać równowagi, gdy mnie partner w tańcu obraca i depczę biedakom po palcach.
Ano nie dam. Bo z kim?
Byłem zobaczyłem zwyciężyłem! Rewelacyjny pomysł. W życiu już chodziłem ale na taniec towarzyski i wnioski są takie że - z nikim tego nie zatańczysz tylko z własną partnerką od tańca, nigdzie tego nie zatańczysz bo nie ma miejsca bo tłok na parkiecie. A teraz zasada była taka ze ciągle drepczemy z nóżki na nózkę i wywijamy partnerką w różne strony - efekt po 8 godzinach z podpierających ściany niechętnych chłopaków robi się wirujący taniec z wieloma figurami. Polecam polecam polecam
PS - to nie ja na filmiku ale tak to wyglądało tzn będzie wyglądać jak opanujemy płynność :
https://www.youtube.com/watch?v=poI17JB … rt_radio=1
Byłam kiedyś na pieszym rajdzie i była na nim w pojedynkę starsza kobieta, więc kawał drogi przeszłyśmy i przegadałyśmy razem. Bardzo interesująca, aktywna osoba.
Doszłam do wniosku, że nie ma sensu się nastawiać na coś z góry, ale po prostu iść między ludzi. Nie wiadomo, za którym razem z kim towarzysko "zaiskrzy", a zawsze godzina w miłym towarzystwie lepsza jest od siedzenia w domu i gapienia się w telewizor. Czasem nawet warto trochę się komuś narzucić, właśnie zapytać, czy można się przysiąść. Mam coraz mniej oporów.
I tak trzymać!
Byłem zobaczyłem zwyciężyłem! Rewelacyjny pomysł. W życiu już chodziłem ale na taniec towarzyski i wnioski są takie że - z nikim tego nie zatańczysz tylko z własną partnerką od tańca, nigdzie tego nie zatańczysz bo nie ma miejsca bo tłok na parkiecie. A teraz zasada była taka ze ciągle drepczemy z nóżki na nózkę i wywijamy partnerką w różne strony - efekt po 8 godzinach z podpierających ściany niechętnych chłopaków robi się wirujący taniec z wieloma figurami. Polecam polecam polecam
PS - to nie ja na filmiku ale tak to wyglądało tzn będzie wyglądać jak opanujemy płynność :
https://www.youtube.com/watch?v=poI17JB … rt_radio=1
No fajne. Uniwersalna umiejętność. Powodzenia
Chociaż mnie chodziło jednak o coś innego...
Piotr Introwertyk napisał/a:Byłem zobaczyłem zwyciężyłem! Rewelacyjny pomysł. W życiu już chodziłem ale na taniec towarzyski i wnioski są takie że - z nikim tego nie zatańczysz tylko z własną partnerką od tańca, nigdzie tego nie zatańczysz bo nie ma miejsca bo tłok na parkiecie. A teraz zasada była taka ze ciągle drepczemy z nóżki na nózkę i wywijamy partnerką w różne strony - efekt po 8 godzinach z podpierających ściany niechętnych chłopaków robi się wirujący taniec z wieloma figurami. Polecam polecam polecam
PS - to nie ja na filmiku ale tak to wyglądało tzn będzie wyglądać jak opanujemy płynność :
https://www.youtube.com/watch?v=poI17JB … rt_radio=1No fajne. Uniwersalna umiejętność. Powodzenia
Chociaż mnie chodziło jednak o coś innego...
Wibo, skubany, depcze mi po klawiaturze i utrudnia oglądanie
Taniec prosty, ale jak każdy, wymaga jednak sprawnej koordynacji i równowagi. A jeszcze na takich obcasach!
Ja tam bym poszła i bez pary. Jak pisał Piotr, ktoś na kursie się znajdzie, a endorfiny pod wpływem tańca gwarantowane
Ech, byle zdrowie było! Przyciężkawy dzień dzisiaj miałam.
Ja tam bym poszła i bez pary. Jak pisał Piotr, ktoś na kursie się znajdzie, a endorfiny pod wpływem tańca gwarantowane
Dla mężczyzny zawsze partnerka się znajdzie i to do wyboru, bo mężczyzn w takich miejscach deficyt. Takie fakty.
Cóż, salsa pozostaje w sferze starych marzeń...
No, cóż... nie bardzo się na tym znam.
W temacie salsy pozwole sobie zauwazyc ze akurat jest to taki taniec ktory jak najbardziej mozna tanczyc solo. Jest wiele kursow wlasnie salsy solo (przynajmniej w moim miescie) i tam tanczy sie co chwila z innym partnerem a wielu figur uczy sie w pojedynke. Przy okazji dwoje z moich znajomych na takich wlasnie kursach poznalo swoje drugie polowki chociaz wybrali sie na nauke tanca w celu... nauki tanca i niczego wiecej:)
W temacie salsy pozwole sobie zauwazyc ze akurat jest to taki taniec ktory jak najbardziej mozna tanczyc solo. Jest wiele kursow wlasnie salsy solo (przynajmniej w moim miescie) i tam tanczy sie co chwila z innym partnerem a wielu figur uczy sie w pojedynke. Przy okazji dwoje z moich znajomych na takich wlasnie kursach poznalo swoje drugie polowki chociaz wybrali sie na nauke tanca w celu... nauki tanca i niczego wiecej:)
W mojej okolicy niestety nie ma takich miejsc
W temacie salsy pozwole sobie zauwazyc ze akurat jest to taki taniec ktory jak najbardziej mozna tanczyc solo. Jest wiele kursow wlasnie salsy solo (przynajmniej w moim miescie) i tam tanczy sie co chwila z innym partnerem a wielu figur uczy sie w pojedynke. Przy okazji dwoje z moich znajomych na takich wlasnie kursach poznalo swoje drugie polowki chociaz wybrali sie na nauke tanca w celu... nauki tanca i niczego wiecej:)
Teraz nawet są kursy o nazwach latino solo, a to chyba ma być mix wszystkich tańców latino. Ale nie wiem, nie byłam, tylko czytałam o nich w internecie.
feniks35 napisał/a:W temacie salsy pozwole sobie zauwazyc ze akurat jest to taki taniec ktory jak najbardziej mozna tanczyc solo. Jest wiele kursow wlasnie salsy solo (przynajmniej w moim miescie) i tam tanczy sie co chwila z innym partnerem a wielu figur uczy sie w pojedynke. Przy okazji dwoje z moich znajomych na takich wlasnie kursach poznalo swoje drugie polowki chociaz wybrali sie na nauke tanca w celu... nauki tanca i niczego wiecej:)
Teraz nawet są kursy o nazwach latino solo, a to chyba ma być mix wszystkich tańców latino. Ale nie wiem, nie byłam, tylko czytałam o nich w internecie.
Zapewne jest wiele różnych możliwości. To jak zwykle jednak kwestia tego, co komu rzeczywiście odpowiada.
Samotna singielko napisz skąd jesteś. Też samotnie spędzam czas i mnie z tym źle. Może połączymy siły i ..........zobaczymy.
Dopiero dziś znalazłam wątek na tej stronie. Mieszkam na wsi zabitej deskami. Tu wszyscy wszystko widzą, o wszystkich wszystko wiedzą, a nawet więcej.
Pozdrawiam, i czekam na wiadomość.
184 2018-09-19 09:56:45 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-19 10:03:45)
Hej!
Ja co prawda nie żyję na zabitej dechami wsi, tylko w małym miasteczku, ale doszłam do wniosku, że nie zamienię mojej sennej mieściny na żadną tętniącą życiem metropolię.
Jestem tu u siebie, wśród ludzi, których znam całe lata. Niedawno w naszej miejskiej bibliotece ( której bywalczynią jestem od wielu, wielu lat, prawie trzydziestu) obchodzony był jubileusz istnienia. Spotkałam mnóstwo fajnych ludzi, jedna znajoma od lat czytelnicka zaproponowała mi nawiązanie bliższej relacji. Oczywiście mam na myśli koleżeńską.
Gdy tylko ogarnę natłok moich bieżących spraw, zapraszam ją do siebie na kawę.
Za młodu bardzo chciałam wyrwać się do jakiegoś Poznania, Wydawało mi się że tam to dopiero jest życie, a tymczasem dochodzi mnie wiele głosów o samotności w wielkim mieście.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w pokonywaniu samotności
Takie spędzanie wolnego czasu nie jest dla mnie, ja muszę być w ruchu. Lecę z Konsorcjum.pl do kolejnych dwóch krajów, które są na mojej liście marzeń! Odwiedzę Argentynę i Chile! Od zawsze chciałam zobaczyć Patagonię i wreszcie spełnię moje marzenie!
Zajrzyj na oferty biura Konsorcjum.pl. Sama odbyłam z nimi swoją pierwszą samotną podróż do Izraela i było świetnie! Wszystko zorganizowane na tip top. Poznałam wielu świetnych ludzi. A dodatkowo mają atrakcyjne ceny.
Ja też przez lata nigdzie nie wyjeżdżałam, ale w końcu odłożyłam kasę i wybrałam się na wycieczkę z polecanym biurem Konsorcjum.pl. Malta to był dla mnie strzał w 10! Hotel Kennedy Nowa 4* to totalny wypoczynek, ale również świetna baza wypadowa na samodzielne zwiedzanie wyspy. Idealny kierunek wyjazdu na Święta Wielkanocne - ja właśnie byłam w tym okresie i to była super decyzja. Mega wypoczęłam, a co warto zaznaczyć biuro ma często oferty w bardzo korzystnych cenach.
Jeśli chodzi o wyjazdy to ja też mogę polecić Konsorcjum.pl. Ostatnim razem byłam z nimi w Peru i dobrze wspominam. Szczególnie w pamięci zostały mi Święta Dolina Inków, Machu Picchu, czy Cuzco. Organizacja była na najwyższym poziomie, a przewodnicy nie tylko świetnie znali historię, ale i potrafili nią zafascynować opowiadając.