Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 186 ]

66

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Kobieto pakuj manatki zabieraj dzieci i natychmiast do prawnika. Na co ty jeszcze czekasz..

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-11-20 11:59:43)

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Dżołana nic na gorąco. Kolejność musi być odwrotna żeby nie narobić sobie problemów. Najpierw do prawnika a potem możesz wyprowadzić dziecko.

Nie mogę wklejać linków, więc wpisz w Google poniższe zapytanie i przeczytaj pierwszy artykuł.
jak odejść z dzieckiem od partnera rozwodowy

Chodzi o wpis na stronie nieregulaminowy link

68

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

To forum jest od ponad roku jedynym miejscem, gdzie mogę porozmawiać.. A jednak jeszcze tkwię. Jeszcze kilka razy udało mu się zamydlic mi oczy i uśpić czujność.

Ale te zadry wbijane od lat, kłują jeszcze bardziej. On jednak jest złym człowiekiem.
Tylko tak obiektywnie patrząc, skoro związek się rozpada, to chyba wina leży po obu stronach... Proszę powiedzcie, co spieprzylam?  Czy moje błędy przekreslaja miłość?

Dzisiaj pierwszy raz postawilam mu się. Powiedziałam mu, żeby przestał mną manipulować, żeby przestał wypominac mi bzdury sprzed 17!!!lat, że nie będę udowadniać że nie jestem wielbladem, że nigdy go nie zdradzilam, że on po prostu nie potrafi wierzyć, wybaczać, bo nie ma uczuc wyższych, że jest narcystyczna osobowością i że mam dosyć bezpodstawnego ciągłego mi ublizania. A co on na to? "jeśli myślisz, że tylko o to chodzi (tj.o moją" straszną " przeszłośc, to znaczy że nic nie zrozumiałas z naszych" rozmów ".
Ah, i jeszcze wisienka na torcie:" jesteś moim największym błędem w życiu. To że cię poznałem i tyle lat byłem głupi "...

Najgorsze w tym wszystkim to to, że albo ja jestem głupia i nie rozumiem, albo naprawdę robię coś z czego nie zdaje sobie nawet sprawy, albo coś poważnie z nim nie tak..

Pomóżcie, bo ja chyba straciłam swoją tożsamość...

69

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

To forum jest od ponad roku jedynym miejscem, gdzie mogę porozmawiać.. A jednak jeszcze tkwię. Jeszcze kilka razy udało mu się zamydlic mi oczy i uśpić czujność.

Ale te zadry wbijane od lat, kłują jeszcze bardziej. On jednak jest złym człowiekiem.
Tylko tak obiektywnie patrząc, skoro związek się rozpada, to chyba wina leży po obu stronach... Proszę powiedzcie, co spieprzylam?  Czy moje błędy przekreslaja miłość?

Dzisiaj pierwszy raz postawilam mu się. Powiedziałam mu, żeby przestał mną manipulować, żeby przestał wypominac mi bzdury sprzed 17!!!lat, że nie będę udowadniać że nie jestem wielbladem, że nigdy go nie zdradzilam, że on po prostu nie potrafi wierzyć, wybaczać, bo nie ma uczuc wyższych, że jest narcystyczna osobowością i że mam dosyć bezpodstawnego ciągłego mi ublizania. A co on na to? "jeśli myślisz, że tylko o to chodzi (tj.o moją" straszną " przeszłośc, to znaczy że nic nie zrozumiałas z naszych" rozmów ".
Ah, i jeszcze wisienka na torcie:" jesteś moim największym błędem w życiu. To że cię poznałem i tyle lat byłem głupi "...

Najgorsze w tym wszystkim to to, że albo ja jestem głupia i nie rozumiem, albo naprawdę robię coś z czego nie zdaje sobie nawet sprawy, albo coś poważnie z nim nie tak..

Pomóżcie, bo ja chyba straciłam swoją tożsamość...

Tak, niestety straciłas swoją tożsamość. Patrząc na czas jaki w tym tkwisz to myślę że musisz koniecznie iść do psychologa. Jesteś z przemocowcem. Zwykłym takim jakich wielu. Czytaj dużo czytaj o przemocy psychicznej.
Obecnie jest kilka wątków na forum o podobnej treści. Anna, kobietka taka 123, Tonia80. Wejdź i na spokojnie poczytaj. Wszystko to będzie Ci potrzebne.
Podejmij jakąś decyzję. Wchodzisz? Wychodzisz? Ale nie stój w progu tyle czasu.

70

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

To forum jest od ponad roku jedynym miejscem, gdzie mogę porozmawiać.. A jednak jeszcze tkwię. Jeszcze kilka razy udało mu się zamydlic mi oczy i uśpić czujność.

Ale te zadry wbijane od lat, kłują jeszcze bardziej. On jednak jest złym człowiekiem.
Tylko tak obiektywnie patrząc, skoro związek się rozpada, to chyba wina leży po obu stronach... Proszę powiedzcie, co spieprzylam?  Czy moje błędy przekreslaja miłość?

Dzisiaj pierwszy raz postawilam mu się. Powiedziałam mu, żeby przestał mną manipulować, żeby przestał wypominac mi bzdury sprzed 17!!!lat, że nie będę udowadniać że nie jestem wielbladem, że nigdy go nie zdradzilam, że on po prostu nie potrafi wierzyć, wybaczać, bo nie ma uczuc wyższych, że jest narcystyczna osobowością i że mam dosyć bezpodstawnego ciągłego mi ublizania. A co on na to? "jeśli myślisz, że tylko o to chodzi (tj.o moją" straszną " przeszłośc, to znaczy że nic nie zrozumiałas z naszych" rozmów ".
Ah, i jeszcze wisienka na torcie:" jesteś moim największym błędem w życiu. To że cię poznałem i tyle lat byłem głupi "...

Najgorsze w tym wszystkim to to, że albo ja jestem głupia i nie rozumiem, albo naprawdę robię coś z czego nie zdaje sobie nawet sprawy, albo coś poważnie z nim nie tak..

Pomóżcie, bo ja chyba straciłam swoją tożsamość...

Tak właściwie to w imię czego się z tym człowiekiem męczysz?? Nie poradzisz sobie finansowo???

71

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

W imię czego??
Tyle lat wierzyłam, że skoro wzięliśmy ślub to razem się zestarzejemy, to wszystko RAZEM. Wspólne plany, dużo tego. Wspólna zwyczajna codzienność. Po prostu zawsze chciałam z nim być. Bo kocham. (kochałam??).

A może nie potrafię odejść, bo męczy mnie, że on widzi winę we mnie.. I to tak poważnie. On nie widzi, że coś robi nie tak. Wszystko usprawiedliwia moimi kłamstwami z przeszłości.. I to mnie wku..... strasznie.

Czytam dużo na temat przem.psychicznej i do końca nie widzę tego w nim, nas... Tzn.w jakimś stopniu na pewno, ale DLACZEGO on nie chce nic naprawiać tylko odejść? Przecież przemocowiec nie odchodzi.

Też już nie chce stać w progu. Tylko samotność mnie przeraża. Zbyt długo z nim trwałam w takiej jakiejś "symbiozie" czy coś. Wszystko razem. We dwoje. Do sklepu we dwoje. Na spacer we dwoje. Do szkoły we dwoje. Coś załatwić we dwoje. Ostatnio nawet częściowo praca we dwoje...wyjazdy we dwoje (oczywiście z dziećmi) I tak 14 lat.... I czasem trochę mi to przeszkadzało, ale nie zawsze. Lubiłam też to.

To wszystko jak ogarniam myślami, jest jakieś popieprz.....
Próbuję go zrozumieć i nie potrafię. Boli, że on mówi, ok to wszystko jego wina, niech tak będzie, niech w sądzie też będzie jego wina, on po prostu ma mnie dosyć. Jest "za stary by dalej tak żyć" - tzn.ze mną która go oklamala.. On potrzebuje spokoju. A ja nigdy nie dałam mu tego co potrzebował. Zaufania. - jego słowa.

I to mnie w tym wszystkim boli.

Więc to wszystko jednak moja wina.

72

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Wam to chyba jednak nie jest ze sobą tak źle, jak twierdzisz. Skoro twoja wina, to dalej w tym tkwij.

Dziwi mnie, że jeszcze ktokolwiek próbuje dziewczynie przemówić, skoro ona i tak po jakimś czasie ma tą samą śpiewkę, że to jej wina. Czegokolwiek byśmy nie napisali, i tak ona wie swoje (jego).

73

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

W imię czego??
Tyle lat wierzyłam, że skoro wzięliśmy ślub to razem się zestarzejemy, to wszystko RAZEM. Wspólne plany, dużo tego. Wspólna zwyczajna codzienność. Po prostu zawsze chciałam z nim być. Bo kocham. (kochałam??).

A może nie potrafię odejść, bo męczy mnie, że on widzi winę we mnie.. I to tak poważnie. On nie widzi, że coś robi nie tak. Wszystko usprawiedliwia moimi kłamstwami z przeszłości.. I to mnie wku..... strasznie.

Czytam dużo na temat przem.psychicznej i do końca nie widzę tego w nim, nas... Tzn.w jakimś stopniu na pewno, ale DLACZEGO on nie chce nic naprawiać tylko odejść? Przecież przemocowiec nie odchodzi.

Też już nie chce stać w progu. Tylko samotność mnie przeraża. Zbyt długo z nim trwałam w takiej jakiejś "symbiozie" czy coś. Wszystko razem. We dwoje. Do sklepu we dwoje. Na spacer we dwoje. Do szkoły we dwoje. Coś załatwić we dwoje. Ostatnio nawet częściowo praca we dwoje...wyjazdy we dwoje (oczywiście z dziećmi) I tak 14 lat.... I czasem trochę mi to przeszkadzało, ale nie zawsze. Lubiłam też to.

To wszystko jak ogarniam myślami, jest jakieś popieprz.....
Próbuję go zrozumieć i nie potrafię. Boli, że on mówi, ok to wszystko jego wina, niech tak będzie, niech w sądzie też będzie jego wina, on po prostu ma mnie dosyć. Jest "za stary by dalej tak żyć" - tzn.ze mną która go oklamala.. On potrzebuje spokoju. A ja nigdy nie dałam mu tego co potrzebował. Zaufania. - jego słowa.

I to mnie w tym wszystkim boli.

Więc to wszystko jednak moja wina.

Jak rozumiem, dotąd scenariusz tych potyczek zawsze był taki sam. A co gdyby zamiast płaszczenia/tłumaczenia się zagrać inną kartą... Np. po prostu zacząć delikwenta ignorować, wiem, że to manipulacja, ale co masz do stracenia?

74

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Próbowałam go ignorować. Nie odzywać się, skoro on się nie odzywa. To teraz skończyło się to tak, że nie śpi że mną (w sensie spania), od ok.2 lat, ale seks to tak. I teraz mi powiedział, że "normalna kobieta by wiedziała że coś jest nie tak, skoro mąż nie chce z nią spać" - więc ponownie, moja wina że nic z tym nie robiłam. Bo niby co??? Miałem go błagać i prosić? Czy po raz tysięczny przepraszać za coś co tyko jest w jego głowie?

Jeśli są tu jacyś faceci - powiedzcie, czy nie umielibyscie wybaczyć kłamstwa które miało miejsce 16lat temu? Dotyczyło kokietowania, chodzenia z kimś innym na piwo itp.Nie byłam wówczas dojrzała do związku, i wkur.... Na niego za to że spotykał się że mną i swoją byłą na raz. I nie tylko spotykał. Seks też był. Ja się dowiedziałam po latach. De facto nigdy się do tego wprost nie przyznał, ale nigdy nie zaprzeczył.
Czy moje błędy z przeszłości przekreslaja małżeństwo, szczęście, itd? Ja NIGDY nie przekroczylam granicy damski-męskiej.
Dlaczego on mi nie wierzy????
Dlaczego nie chce "wybaczyć"????

75

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Nie ma znaczenia czy faceci tutaj potrafiliby wybaczyć. Ważne, że twój facet tego nie potrafi, do tego stosuje podwójne standardy.
Druga sprawa to czym innym jest umieć wybaczyć a czym czym innym umieć potem ponownie zaufać.
Ja np nie potrafię ponownie zaufać dlatego wybrałem rozstanie.

76

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

To teraz skończyło się to tak, że nie śpi że mną (w sensie spania), od ok.2 lat, ale seks to tak.

A po co ten sex? nie widzisz że jemu to pasuje. Śpi sam jak mu się zechce to Ciebie puknie. A czy po seksie mówi Ci - I tak wiem że się puszczasz. Sprawia Tobie to frajdę? jesteś masochistką?.

Moim zdaniem to on teraz może kogoś mieć na boku, a skoro ona ma to Ty pewnie też musisz mieć. Takie rozumowanie kaliego.
Bez Ciebie on jest zerem i on o tym wie, dlatego niszczy Ciebie psychicznie żebyś broń Boże go nie zostawiła.

77

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Próbowałam go ignorować. Nie odzywać się, skoro on się nie odzywa. To teraz skończyło się to tak, że nie śpi że mną (w sensie spania), od ok.2 lat, ale seks to tak. I teraz mi powiedział, że "normalna kobieta by wiedziała że coś jest nie tak, skoro mąż nie chce z nią spać" - więc ponownie, moja wina że nic z tym nie robiłam. Bo niby co??? Miałem go błagać i prosić? Czy po raz tysięczny przepraszać za coś co tyko jest w jego głowie?

Jeśli są tu jacyś faceci - powiedzcie, czy nie umielibyscie wybaczyć kłamstwa które miało miejsce 16lat temu? Dotyczyło kokietowania, chodzenia z kimś innym na piwo itp.Nie byłam wówczas dojrzała do związku, i wkur.... Na niego za to że spotykał się że mną i swoją byłą na raz. I nie tylko spotykał. Seks też był. Ja się dowiedziałam po latach. De facto nigdy się do tego wprost nie przyznał, ale nigdy nie zaprzeczył.
Czy moje błędy z przeszłości przekreslaja małżeństwo, szczęście, itd? Ja NIGDY nie przekroczylam granicy damski-męskiej.
Dlaczego on mi nie wierzy????
Dlaczego nie chce "wybaczyć"????

Bo widzisz Ewo, każdy ocenia drugiego człowieka według siebie. Jak on zdradzał to i wszyscy zdradzają, nie może być inaczej. A z drugiej strony najlepszą obroną jest atak. Twój mąż  musi być zawsze pół kroku przed Tobą w Waszych wzajemnych relacjach. To Ty masz mieć poczucie winy, nie on.

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Wysłałabym Twojego męża do psychiatry. Serio. Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem, by po 16 latach, mieć pretensje do żony, że ta, jeszcze jako nie żona, poszła z kolegą na piwo, a sam bzykał się na boku z inną. Normalne to to nie jest.
Nie rozumiem również, dlaczego Wy nadal ze sobą jesteście.

79

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Ewa, a Ty siebie szanujesz? Chyba nie. Skoro pozwalasz na to, żeby ktoś Tobą tyle lat pomiatał
Każda normalna kobieta by zwiała.
Kręci Cię to, że Twoje życie nie jest nudne? Czy wyznajesz zasade "ja go zmienię".

Uwaga: nie zmienisz.
Uwaga2: nie będzie lepiej.

Teraz zamiast kolejny rok płakać na forum podejmij wreszcie jakąś decyzję. Wóz albo przewóz.
Albo się rozwiedź albo nie narzekaj że Cię to boli i Ci to przeszkadza. Normalny człowiek unika tego co boli, a Ty na własne życzenie w tym siedzisz.

80

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

W imię czego??
Tyle lat wierzyłam, że skoro wzięliśmy ślub to razem się zestarzejemy, to wszystko RAZEM. Wspólne plany, dużo tego. Wspólna zwyczajna codzienność. Po prostu zawsze chciałam z nim być. Bo kocham. (kochałam??).

A może nie potrafię odejść, bo męczy mnie, że on widzi winę we mnie.. I to tak poważnie. On nie widzi, że coś robi nie tak. Wszystko usprawiedliwia moimi kłamstwami z przeszłości.. I to mnie wku..... strasznie.

Czytam dużo na temat przem.psychicznej i do końca nie widzę tego w nim, nas... Tzn.w jakimś stopniu na pewno, ale DLACZEGO on nie chce nic naprawiać tylko odejść? Przecież przemocowiec nie odchodzi.

Też już nie chce stać w progu. Tylko samotność mnie przeraża. Zbyt długo z nim trwałam w takiej jakiejś "symbiozie" czy coś. Wszystko razem. We dwoje. Do sklepu we dwoje. Na spacer we dwoje. Do szkoły we dwoje. Coś załatwić we dwoje. Ostatnio nawet częściowo praca we dwoje...wyjazdy we dwoje (oczywiście z dziećmi) I tak 14 lat.... I czasem trochę mi to przeszkadzało, ale nie zawsze. Lubiłam też to.

To wszystko jak ogarniam myślami, jest jakieś popieprz.....
Próbuję go zrozumieć i nie potrafię. Boli, że on mówi, ok to wszystko jego wina, niech tak będzie, niech w sądzie też będzie jego wina, on po prostu ma mnie dosyć. Jest "za stary by dalej tak żyć" - tzn.ze mną która go oklamala.. On potrzebuje spokoju. A ja nigdy nie dałam mu tego co potrzebował. Zaufania. - jego słowa.

I to mnie w tym wszystkim boli.

Więc to wszystko jednak moja wina.


Pisałaś, że Cię szarpal i obrażal, kopal więc to jest przemocowiec. To jest taki etap którego ja się baaaardzo bałam. Bałam się że będę tkwić w związku z którego nie będę miała siły odejść. To jest etap, że żadne rady na forum, książki itd. nic nie przemówi do Ciebie. Już masz tak dużo poczucia winy i niska samoocenę, że tylko dobry psycholog Ci pomoże.
Twoja wina jest tylko to, że tak długo w tym siedzisz. Nie będę tu oceniać bo sama byłam w sytuacji gdzie już ostatkiem sił się próbowałam wyrwać i udało się. Tylko ja rozumiałam, że jestem w toksycznym związku. Zrozumiałam mechanizmy i czułam że to on jest winny. Sprawa o tyle trudna, że wracasz co jakiś czas z tym samym problemem i nie przyjmujesz żadnych rad. Wciąż zadajesz pytanie czy jesteś winna.
Nie jesteś winna.
Umów się do psychologa.

81

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
LullyMilly napisał/a:
Eweeek napisał/a:

W imię czego??
Tyle lat wierzyłam, że skoro wzięliśmy ślub to razem się zestarzejemy, to wszystko RAZEM. Wspólne plany, dużo tego. Wspólna zwyczajna codzienność. Po prostu zawsze chciałam z nim być. Bo kocham. (kochałam??).

A może nie potrafię odejść, bo męczy mnie, że on widzi winę we mnie.. I to tak poważnie. On nie widzi, że coś robi nie tak. Wszystko usprawiedliwia moimi kłamstwami z przeszłości.. I to mnie wku..... strasznie.

Czytam dużo na temat przem.psychicznej i do końca nie widzę tego w nim, nas... Tzn.w jakimś stopniu na pewno, ale DLACZEGO on nie chce nic naprawiać tylko odejść? Przecież przemocowiec nie odchodzi.

Też już nie chce stać w progu. Tylko samotność mnie przeraża. Zbyt długo z nim trwałam w takiej jakiejś "symbiozie" czy coś. Wszystko razem. We dwoje. Do sklepu we dwoje. Na spacer we dwoje. Do szkoły we dwoje. Coś załatwić we dwoje. Ostatnio nawet częściowo praca we dwoje...wyjazdy we dwoje (oczywiście z dziećmi) I tak 14 lat.... I czasem trochę mi to przeszkadzało, ale nie zawsze. Lubiłam też to.

To wszystko jak ogarniam myślami, jest jakieś popieprz.....
Próbuję go zrozumieć i nie potrafię. Boli, że on mówi, ok to wszystko jego wina, niech tak będzie, niech w sądzie też będzie jego wina, on po prostu ma mnie dosyć. Jest "za stary by dalej tak żyć" - tzn.ze mną która go oklamala.. On potrzebuje spokoju. A ja nigdy nie dałam mu tego co potrzebował. Zaufania. - jego słowa.

I to mnie w tym wszystkim boli.

Więc to wszystko jednak moja wina.


Pisałaś, że Cię szarpal i obrażal, kopal więc to jest przemocowiec. To jest taki etap którego ja się baaaardzo bałam. Bałam się że będę tkwić w związku z którego nie będę miała siły odejść. To jest etap, że żadne rady na forum, książki itd. nic nie przemówi do Ciebie. Już masz tak dużo poczucia winy i niska samoocenę, że tylko dobry psycholog Ci pomoże.
Twoja wina jest tylko to, że tak długo w tym siedzisz. Nie będę tu oceniać bo sama byłam w sytuacji gdzie już ostatkiem sił się próbowałam wyrwać i udało się. Tylko ja rozumiałam, że jestem w toksycznym związku. Zrozumiałam mechanizmy i czułam że to on jest winny. Sprawa o tyle trudna, że wracasz co jakiś czas z tym samym problemem i nie przyjmujesz żadnych rad. Wciąż zadajesz pytanie czy jesteś winna.
Nie jesteś winna.
Umów się do psychologa.


Boję się go.
Boję się że zabierze mi dzieci. Dzisiaj powiedział, a raczej wysyczał mi że postawi wszystko na jednej szali, pieniądze, szacunek, wszystko, a dzieci mi zabierze.

Widzę to złe o czym piszecie, ale ja też na pewno nie jestem bez winy. Nie ma problemów w związku tylko z jednej strony. Tylko naprawdę nie wiem co ja nie tak robię.
Może pisząc tu o nim jestem zbyt jednostronna? A może to po jest bardzo zły człowiek.
Wczoraj zarzucił mi, że nie potrafię dawać uczuć, że nawet swojego ojca alkoholika nie odwiedzalam po rozwodzie rodziców (30lat temu)...

82

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

A od czego jest prokuratura? policja? chcesz zobaczyć jaki zrobi się malutki jak przyjedzie interwencyjny?
Mówisz że się go boisz, skoro już sie boisz to co ci zależy? Bój się ale coś rób.
Pierwsza rada załóż osobne konto i odetnij go od pieniędzy.

83

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:
LullyMilly napisał/a:
Eweeek napisał/a:

W imię czego??
Tyle lat wierzyłam, że skoro wzięliśmy ślub to razem się zestarzejemy, to wszystko RAZEM. Wspólne plany, dużo tego. Wspólna zwyczajna codzienność. Po prostu zawsze chciałam z nim być. Bo kocham. (kochałam??).

A może nie potrafię odejść, bo męczy mnie, że on widzi winę we mnie.. I to tak poważnie. On nie widzi, że coś robi nie tak. Wszystko usprawiedliwia moimi kłamstwami z przeszłości.. I to mnie wku..... strasznie.

Czytam dużo na temat przem.psychicznej i do końca nie widzę tego w nim, nas... Tzn.w jakimś stopniu na pewno, ale DLACZEGO on nie chce nic naprawiać tylko odejść? Przecież przemocowiec nie odchodzi.

Też już nie chce stać w progu. Tylko samotność mnie przeraża. Zbyt długo z nim trwałam w takiej jakiejś "symbiozie" czy coś. Wszystko razem. We dwoje. Do sklepu we dwoje. Na spacer we dwoje. Do szkoły we dwoje. Coś załatwić we dwoje. Ostatnio nawet częściowo praca we dwoje...wyjazdy we dwoje (oczywiście z dziećmi) I tak 14 lat.... I czasem trochę mi to przeszkadzało, ale nie zawsze. Lubiłam też to.

To wszystko jak ogarniam myślami, jest jakieś popieprz.....
Próbuję go zrozumieć i nie potrafię. Boli, że on mówi, ok to wszystko jego wina, niech tak będzie, niech w sądzie też będzie jego wina, on po prostu ma mnie dosyć. Jest "za stary by dalej tak żyć" - tzn.ze mną która go oklamala.. On potrzebuje spokoju. A ja nigdy nie dałam mu tego co potrzebował. Zaufania. - jego słowa.

I to mnie w tym wszystkim boli.

Więc to wszystko jednak moja wina.


Pisałaś, że Cię szarpal i obrażal, kopal więc to jest przemocowiec. To jest taki etap którego ja się baaaardzo bałam. Bałam się że będę tkwić w związku z którego nie będę miała siły odejść. To jest etap, że żadne rady na forum, książki itd. nic nie przemówi do Ciebie. Już masz tak dużo poczucia winy i niska samoocenę, że tylko dobry psycholog Ci pomoże.
Twoja wina jest tylko to, że tak długo w tym siedzisz. Nie będę tu oceniać bo sama byłam w sytuacji gdzie już ostatkiem sił się próbowałam wyrwać i udało się. Tylko ja rozumiałam, że jestem w toksycznym związku. Zrozumiałam mechanizmy i czułam że to on jest winny. Sprawa o tyle trudna, że wracasz co jakiś czas z tym samym problemem i nie przyjmujesz żadnych rad. Wciąż zadajesz pytanie czy jesteś winna.
Nie jesteś winna.
Umów się do psychologa.


Boję się go.
Boję się że zabierze mi dzieci. Dzisiaj powiedział, a raczej wysyczał mi że postawi wszystko na jednej szali, pieniądze, szacunek, wszystko, a dzieci mi zabierze.

Widzę to złe o czym piszecie, ale ja też na pewno nie jestem bez winy. Nie ma problemów w związku tylko z jednej strony. Tylko naprawdę nie wiem co ja nie tak robię.
Może pisząc tu o nim jestem zbyt jednostronna? A może to po jest bardzo zły człowiek.
Wczoraj zarzucił mi, że nie potrafię dawać uczuć, że nawet swojego ojca alkoholika nie odwiedzalam po rozwodzie rodziców (30lat temu)...


Nie wiem co mam napisać.. Każda kobieta nawet ta że związku z przemocowcem nie robi wszystkiego zawsze dobrze. Każda z nas ma wady. Co chcesz usłyszeć? Że jesteś winna? To blagaj go o wybaczenie w takim razie...
On Ci robi wodę z mózgu. Wmawia bez przerwy że jesteś okropna i sama w to uwierzyłas. To jest przemoc psychiczna i to wyrafinowana. To napisz nam co masz sobie do zarzucenia? To jedno kłamstwo 16 lat temu? To było takie istotne że zamierzasz do końca życia cierpieć i pokutowac?
Daleka droga przed Tobą. Caly czas pytasz jak zatarta płyta co robisz źle... Tu nikt nie ma magicznej kuli i nie uzyskasz takiej odpowiedzi. Według mnie to jesteś bardzo samotna i skrzywdzona kobieta która potrzebuje pomocy. Jesteś zagubiona i naprawdę bardzo Ci współczuję.

84

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Boję się go.
Boję się że zabierze mi dzieci. Dzisiaj powiedział, a raczej wysyczał mi że postawi wszystko na jednej szali, pieniądze, szacunek, wszystko, a dzieci mi zabierze.

Widzę to złe o czym piszecie, ale ja też na pewno nie jestem bez winy. Nie ma problemów w związku tylko z jednej strony. Tylko naprawdę nie wiem co ja nie tak robię.
Może pisząc tu o nim jestem zbyt jednostronna? A może to po jest bardzo zły człowiek.
Wczoraj zarzucił mi, że nie potrafię dawać uczuć, że nawet swojego ojca alkoholika nie odwiedzalam po rozwodzie rodziców (30lat temu)...

Żeby zabrać Ci dzieci, on musiałby mieć dużo więcej, niż tylko chęć dokopania Ci.
Bo takie osobiste pobudki, to za mało.

Jakie konkretnie ma podstawy do tego, żeby odebrać Ci dzieci ?

Przecież on nawet nie ma środków do ich utrzymania ...

85

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Znam go 18lat,jak będzie trzeba to znajdzie pracę z dnia na dzień.. Aby tylko mi dokopac. Dzieci są już zestresowane, a ja osobiście po prostu czuję że on jest zbyt wybuchowy i przekazuje dzieciom wiele złych rzeczy, np.nie pomagaj słabszym, w życiu licz tylko na siebie i myśl o sobie-to tylko jedno z wielu bzdur które im tłumaczy.
Nie chce żeby "skrzywil " dzieciom psychikę, o ile już tego nie zrobił.

Druga sprawa - wszyscy piszecie, że nie ma w tym mojej winy, powoli dociera, ale DLACZEGO czuję się winna? Dlaczego są we mnie jakieś małe nadzieje że jakoś będzie?
To nie jest klasyczny przemoc owiec, ale ma dużo cech. To wiem. Tylko u nas nigdy nie było tzw. "miodowych mies.".
Nie wiem co nas łączy? Po co on był/jest ze mną? Poza wygodą. Przecież kurwaz każdy człowiek ma chyba jakieś uczucia.
On naprawdę, szczerze uważa, że spieprzylam ten związek kłamstwami....

86

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Przestan pytac po co on jest z Tobą!
Zapytaj po co TY jestes z nim!

Normalnie ciesze sie ze jestes po drugiej stronie monitora bo mam ochote sprzedac Ci strzala w twarz. Opamiętaj się wreszcie i ptzestan marudzic.
W imie jego durnej grozby zostaniesz z nim kolejne lata? Czy raczysz wreszcie zawalczyc o siebue i swoje szczęście?

Nie bylo nigdy miesiecy miodowych? Nie bylo dobrze? To po co jak ostatnia skonczona idiotka wzielas z nim slub? Facet Cie zdradzal od samego poczatku a Ty przez tyle lat nie potrafisz powiedziec "stop".

Zrob cos wreszcie ze swoim zyciem. Bo inaczej za 20 lat dzieci Ci za to podziękują płacąc za lata terapii.

87

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Eweeek
Jesteś tu już prawie rok i co się zmieniło? NIC. Nadal zadajesz te same pytania. A właściwie pytanie - dlaczego. Gdy Ci odpowiadamy Ty niby to rozumiesz i zachwilę znowu wracasz z podobnym pytaniem.
Dlaczego Ty nadal przejmujesz się tym co on do Ciebie mówi?
Co Ciebie obchodzi że on uważa  "że spieprzylam ten związek kłamstwami"?
Co Ciebie to obchodzi?
Przecież Ty wiesz ze to bzdura co on mówi to po co sie przejmujesz? Bo kochasz? nie można kochać za dwoje.
Ty masz zadbać o siebie i dzieci i nic więcej, aż i tylko tyle.
Stoisz w miejscu i jak nic nie zrobisz to za rok dalej będziesz w tym miejscu.
Piszesz że:

Dzieci są już zestresowane, a ja osobiście po prostu czuję że on jest zbyt wybuchowy i przekazuje dzieciom wiele złych rzeczy, np.nie pomagaj słabszym, w życiu licz tylko na siebie i myśl o sobie-to tylko jedno z wielu bzdur które im tłumaczy.

i co z tym robisz? oprócz zadawania nam powielanych pytań?

Znam go 18lat,jak będzie trzeba to znajdzie pracę z dnia na dzień.. Aby tylko mi dokopac.

A może on ma za dużo wolnego czasu i przychodzą mu do głowy bzdury?
Cały czas chcesz zrobić z siebie winną - ok.
Tak jesteś winna że utrzymujesz nieroba w domu.
Tak jesteś winna że mu matkujesz.
Tak jesteś winna że tkwisz w takim marazmie.
tak jesteś winna że nic z tym nie robisz.
Tak jesteś winna że pozwalasz dzieciom dorastać w tak toksycznym związku.
Tak będziesz winna jeśli dzieci będą takie jak on.
Tak jesteś winna.
I co... już Ci lepiej?

88

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Znam go 18lat,jak będzie trzeba to znajdzie pracę z dnia na dzień.. Aby tylko mi dokopac. Dzieci są już zestresowane, a ja osobiście po prostu czuję że on jest zbyt wybuchowy i przekazuje dzieciom wiele złych rzeczy, np.nie pomagaj słabszym, w życiu licz tylko na siebie i myśl o sobie-to tylko jedno z wielu bzdur które im tłumaczy.
Nie chce żeby "skrzywil " dzieciom psychikę, o ile już tego nie zrobił.

Druga sprawa - wszyscy piszecie, że nie ma w tym mojej winy, powoli dociera, ale DLACZEGO czuję się winna? Dlaczego są we mnie jakieś małe nadzieje że jakoś będzie?
To nie jest klasyczny przemoc owiec, ale ma dużo cech. To wiem. Tylko u nas nigdy nie było tzw. "miodowych mies.".
Nie wiem co nas łączy? Po co on był/jest ze mną? Poza wygodą. Przecież kurwaz każdy człowiek ma chyba jakieś uczucia.
On naprawdę, szczerze uważa, że spieprzylam ten związek kłamstwami....

Czujesz się winna jak każda ofiarą przemocy psychicznej. Tyle lat prania mózgu i to jest efekt.
Nie ma miesiąca miodowego bo widocznie już tak jesteś podporządkowana i przestraszona, że on nie widzi potrzeby. Miesiąc miodowy to czas gdy on wie że przegial i próbuje jakoś złagodzić ofiarę by nie odchodzila. Widocznie ten Twój już nawet się tego nie boi, albo wrecz dąży do Twojego odejścia.
Próbuje chyba nieudolnie wytłumaczyć Ci, że jesteś ofiarą, szukasz winy w sobie na siłę.

Maku to nawet nie rok a dwa lata bo podobny temat autorka założyła w 2017 roku. Cały czas pyta o to co robi źle.

89

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Nie, nie jest lepiej.

Jest coraz gorzej.
Wiem o tym. Wiem.

90 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-13 11:23:49)

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Eweek poczytaj nasze wątki:

1. rozwód z psychopatą
2. Trudny związek, szukam pomocy
3. Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

i odpowiedź czy widzisz podobieństwa? Zobacz co my postanowiłyśmy, każda z nas. Ty też możesz. Nie utrzymuj drania i tyrana, zapytaj się dzieci czy są szczęśliwe w waszym domu. I zacznij działać. nie bój się, nie obierze ci dzieci. Kup sobie takiego niby pendriva, nagrywaj jego awantury. Załóż mu niebieską kartę, idzdo centrum pomocy rodzinie. Zbieraj dowody.

91

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Znam go 18lat,jak będzie trzeba to znajdzie pracę z dnia na dzień.. Aby tylko mi dokopac. Dzieci są już zestresowane, a ja osobiście po prostu czuję że on jest zbyt wybuchowy i przekazuje dzieciom wiele złych rzeczy, np.nie pomagaj słabszym, w życiu licz tylko na siebie i myśl o sobie-to tylko jedno z wielu bzdur które im tłumaczy.
Nie chce żeby "skrzywil " dzieciom psychikę, o ile już tego nie zrobił.

Ale postaraj się myśleć racjonalnie Eweeek.
Samo znalezienie pracy i generowanie jakichkolwiek dochodów, będzie dla niego po pierwsze - dość trudne, po kilkunastu latach nieróbstwa.
A po drugie - nie jest to żadna przesłanka dla sądu przemawiająca za przyznaniem mu wyłącznej opieki nad dziećmi.
I wreszcie po trzecie - żadnej dyrektorskiej pensji on z takiego zatrudnienia mieć nie będzie wink Przecież ten pasożyt nie jest żadną wielką wartością na rynku pracowniczym. Po kilkunastu latach siedzenia w domu nie ma ani kwalifikacji, ani doświadczenia po których mógłby spodziewać się super pensji i super posady.
Także od chęci zemsty i dokopania Tobie, do realizacji tych planów - czeka go daleka i trudna droga.
Oczywiście, że Wasze dzieci mają już rysy na psychice. Lata napięć i stresów między rodzicami nie pozostają bez śladu dla dzieci.

Eweeek napisał/a:

Druga sprawa - wszyscy piszecie, że nie ma w tym mojej winy, powoli dociera, ale DLACZEGO czuję się winna? Dlaczego są we mnie jakieś małe nadzieje że jakoś będzie?
To nie jest klasyczny przemoc owiec, ale ma dużo cech. To wiem. Tylko u nas nigdy nie było tzw. "miodowych mies.".
Nie wiem co nas łączy? Po co on był/jest ze mną? Poza wygodą. Przecież kurwaz każdy człowiek ma chyba jakieś uczucia.
On naprawdę, szczerze uważa, że spieprzylam ten związek kłamstwami....

Bzdura. On wcale tak nie uważa. On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że również i on zepsuł Wasz związek swoimi kłamstwami i zdradami.
Jednak Ty dajesz się wbijać w poczucie winy i pokornie trwasz w nim latami. Jesteś świetną ofiarą, która poddaje się jego podwójnej moralności i niczego nie kwestionuje.

92

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Nie, nie jest lepiej.

Jest coraz gorzej.
Wiem o tym. Wiem.


Eweeek.

Przecież Ty też masz uczucia. Jesteś bardzo nieszczęśliwa i pomyśl ze czeka Cię taka sama lub gorsza reszta życia jeśli zostaniesz z nim. Ja sama jestem w trudnej sytuacji dlatego rozumiem Twoja bezradność. Jesteś zahukana. Nie bądź jedna z tych kobiet które narzekają na swój los i nic z tym nie robią. Będę Cię tu pilnować i mówić to tyle razy ile trzeba. Podejmij jakąś decyzję. Wklejam choć nie wiem czy to zgodne z regulaminem pochodzi z blogu moje dwie głowy.

Złota przEMOCowa dwudziestka

Czy jest Ci (boleśnie) znajomy, któryś z poniższych symptomów?

Wszelkimi sposobami starasz się uświadomić partnerowi niewłaściwość jego zachowań, z których wynika Twoje rozgoryczenie, smutek i frustracja. Tłumaczysz, namawiasz do terapii, perswadujesz, piszesz, odwołujesz się do uczuć wyższych, posuwasz się do szantażu emocjonalnego, żeby tylko zostać przez niego usłyszaną i zrozumianą.

Mimo zapewnień, nie doczekujesz się żadnych zmian, jakie ustaliliście i jakich słusznie oczekiwałaś i wbrew logice to Ty podejmujesz starania, żeby „naprawić” siebie.

Wyświadczasz mu rozmaite „przysługi”, żeby zasłużyć na jego uważność i żeby zobligować go do adekwatnych działań na rzecz Ciebie i waszego związku.

Tłumaczysz go przed otoczeniem i chronisz go przed konsekwencjami jego destrukcyjnych działań albo zaniedbań, karkołomnych posunięć finansowych, skutków jego uzależnienia itp.

W obawie przed jego złością (krytyką, nieprzychylnością, kolejnym ciągiem alkoholowym lub kolejnymi zdradami) znosisz z trwogą jego poirytowanie, albo wbrew sobie udajesz zachwyt, gdy przedstawi Ci kolejny pomysł na wasze życie, który z daleka pachnie problemami albo zwyczajnie Ci się nie podoba.
Ostatecznie poddajesz się w swoich próbach nawiązania komunikacji, gdy po raz kolejny wspólne ustalenia łamane są w krótkim czasie od ich podjęcia i, mimo Twoich wysiłków, wszystkie problemy, które starasz się zażegnać nie znikają, a wręcz się nasilają.

Głupiejesz na skutek coraz bardziej irracjonalnej i coraz bardziej agresywnej argumentacji w dowolnym sporze.

Doznajesz frustracji, kiedy pomimo kilku trafnych samokrytycznych spostrzeżeń partnera na temat błędów, jakie popełniał, i deklaracji zmian, błędy owe popełnia nadal i z jeszcze poważniejszymi konsekwencjami, za które nie chce wziąć odpowiedzialności i winą obarcza Ciebie.

Z niedowierzaniem słuchasz wygłaszanych przez niego przy znajomych lub rodzinie historii o jego rzekomych sukcesach w pracy lub wizjach fenomenalnych transakcji, a każda Twoja realistyczna uwaga odnośnie nieprawdziwości bądź iluzoryczności owych osiągnięć traktowana jest jak napaść, upierdliwość i brak wiary w jego możliwości. W pewnym momencie przestajesz już oponować, bo nie dajesz już wiary własnemu osądowi sytuacji.
Jesteś zdezorientowana ciągłym wypieraniem jednych lub przekręcaniem innych faktów (od tych małej wagi po te kluczowe) oraz tym, że sieć jego większych i mniejszych kłamstw zatacza coraz szersze kręgi.
Czujesz się zmuszana do akceptowania jego irracjonalnych pomysłów.
Jesteś wyczerpana przemiennością jego euforii i stanów depresyjnych, miłości i zaraz potem pogardliwego chłodu, wizjonerstwa i kolejnych rażących potknięć.
Narasta w Tobie poczucie, że jesteś całkowicie lekceważona na każdym polu, a Twoje uwagi na ten temat traktowane są przez partnera pogardliwie i protekcjonalnie.
Swoje porażki partner usprawiedliwia ingerencją osób trzecich albo fatalnymi zbiegami okoliczności. Swoje naganne, obraźliwe, agresywne, lekceważące zachowania wobec Ciebie usprawiedliwia tym, co robisz Ty („Zobacz, do czego mnie doprowadzasz.”)
Zawsze znajduje „logiczne” wytłumaczenie dla swojego braku zaangażowania w waszą relację i żerowania na Twoim zaangażowaniu, wymuszonym jego agresywną biernością (nadmiar pracy, choroba, zły nastrój, Twoje rzekomo niewłaściwe zachowanie).
Niektóre jego zachowania zaczynają Cię przerażać.
Odczuwasz, że nie masz kontroli nad swoim życiem, sferą finansową, emocjonalną, a Twój umysł nie odpoczywa, bo trwa w oczekiwaniu na kolejne „atrakcje”.
Przeżywasz stres widząc, że partner stosuje podwójną moralność – inne zasady głosi wobec otoczenia, inne stosuje w rzeczywistości oraz nakłania Cię do tego samego. Twój opór charakteryzuje jako brak elastyczności i wymierzoną przeciwko niemu zrzędliwość. Narasta rozdźwięk między tym, jak postrzegają go ludzie z zewnątrz, a tym, co widzisz Ty.
Czujesz się osamotniona i odizolowana od znajomych i rodziny na skutek jego ciągłego ich dyskredytowania i kpienia z Twoich relacji ze światem zewnętrznym.
Wyraźnie czujesz się wykorzystywana i zauważasz też interesowność cieplejszego stosunku partnera wobec Ciebie, gdy chce uzyskać od Ciebie pomoc i zaangażowanie w jakieś jego potrzeby.

93

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Macie rację. Czytałam całe ww wątki. Jest dużo podobieństw, to fakt. Ale jest też dużo rozbieżności - u mnie nigdy nie ma i nie było miodowego miesiąca, on nigdy nie przepraszal Nigdy. Nigdy w życiu chyba nie uronil jednej łzy. Żadnej skruchy. Tylko obwinianie mnie.

Jestem tak pogubiona, że to mnie przeraża. Ja nie wiem kim jestem, co lubię, czego nie, co powinnam a czego nie robić,....

Nagrywam go. Kiedyś siostra kupiła mi w tym celu dyktafon - pendrive. Ale ciężko jest nagrać te najgorsze momenty, bo nigdy nie wiadomo kiedy nastąpią...

94

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Ewa - jedno pytanie. Proszę odnieś się.
Co planujesz zrobić ze swoim życiem?

95

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Lady Loka napisał/a:

Ewa - jedno pytanie. Proszę odnieś się.
Co planujesz zrobić ze swoim życiem?

Nie wiem.
Co chciałabym? - być bez niego. Odetchnąć. Wychować dzieci w spokoju. W miłości. Empatii. Czułości. Spokoju.
Co planuję? - odejść. (?)

96

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Rozjaśnia mi się wreszcie przed oczami. W ciągu ostatnich dni miałam trochę czasu na przeanalizowanie wszystkiego. To forum bardzo mi pomaga. Przeczytałam Wszystkie wątki w tym temacie. Autentycznie wszystkie.

Postanowiłam odejść. Strach przed samotnością paraliżuje mnie. Ale wreszcie czuje co powinnam zrobić.

Teraz między nami jest bardzo zimno. A i tak co chwilę słyszę jakieś "pouczanie", w stylu: "tylko żebyś kiedyś jak mnie nie będzie potrafiła się zachować. Bo ty masz słabości, a to też moje dzieci".
"nie rób z siebie ofiary i patologii w domu" - bo ostatnio zaczęłam się odgryzac, ale krótko i stanowczo.

On jest okrutnym człowiekiem, i chyba bez uczuć wyższych..Dopiero teraz zaczynam Widzieć. Odchodzę. To pewne.
On mnie zniszczył. I niszczy w jakiś sposób dzieci. A ja chcę żeby były mądre, spokojne i szczęśliwe. A nie żeby on im mówił np. "nie pomagaj innym. Martw się o siebie. Tylko o siebie.".

Dociera do mnie, że on jest ze mną tylko i wyłącznie z wygody i dla dzieci. Bo te kocha. Nie zaprzecze.

To tak boli. Po co to wszystko?
Po co? Dlaczego mnie to spotkało? Starałam się być dobrą żona, przyjacielem, kochanką. Spełniałam niemal wszystkie jego zachcianki.

97

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Spełniałam niemal wszystkie jego zachcianki.

I dlatego to Ciebie spotkało.
Nie szanowałaś siebie to dlaczego on miał Ciebie szanować?

98

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

On nie szanuje nikogo. Ani niczego. Ogólnie nie lubi ludzi, i chyba jego też nikt nie lubi. Na wszystko wiecznie narzeka... Krytykuje. Poucza. Krzyczy. Aj

99

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

On nie szanuje nikogo.

Tylko że inni ludzie maja to gdzieś i on im w twarz tego nie mówi.
Problem masz Ty że pozwoliłaś mu siebie nie szanować.

100

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Problem już widzę. I wiem że muszę go rozwiązać. I robię wszystko co mogę w tym kierunku.

Ja tylko próbowałam Go zrozumieć.

Nie da się.

A mnie ciężko się podnieść. Ale dam radę. Muszę. I z pewnością Sama...

101

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Byłam na spotkaniu z psychologiem. Centrum praw kobiet. Są bezpłatne. Niestety ciężko mi było opowiedzieć wszystko, "prosto w twarz", obcej osobie, która zresztą nie wyglądała na zbytnio zainteresowana tematem. Może źle trafiłam.. A może nie potrafię o tym wszystkim mówić na zawołanie...
Mimo priorytetem są teraz dzieci. Wiem że muszę wszystko zmienić dla nich.
W domu zimno i chłód cały czas. Bo to przecież moja wina. Ogarniam nagrania. I prawnika.
Metlik w głowie, ból, wycie po nocach - ciągle jest. Ciężko mi bardzo. Bardzo.
Codzienność przy nim - masakra.

A wczoraj jeszcze usłyszałam od niego: "masz jeden dzień na wyprostowanie wszystkiego. I koniec z nami".-(ja mu wszystko powiedziałam, wszystkie jakieś kłamstwa sprzed tyłu lat, a on w nic mi nie wierzy. W nic. Mam wrażenie, że on chce usłyszeć, że spałam z kimś, całowalam się czy coś. Inaczej nie uwierzy. Inaczej przecież nie mogło być. I dlatego według niego jestem klamca. Bo nie potrafię przyznać się do czegoś czego nie zrobiłam.

Dlaczego on tak myśli?

Ja wiem, że muszę to rozwiązać. Ale na takie pytania nie potrafię opowiedzieć, i zaczynam myśleć dlaczego i dlaczego on tak mi nie wierzy??

Chciałabym kiedyś, że względu na dzieci, mieć z nim normalne relacje. Nie damski-męskie, ale normalne. Ale jeśli on ma w głowie tak bardzo skrzywiony mój obraz, to czy kiedykolwiek do niego dotrze, że zwyczajnie go nie zdradzilam? Bo niby dlaczego, jeśli nigdy nie czuła takiej potrzeby? Bylam/jestem z nim na 100%..

Boli mnie bardzo, że on mnie obwinia za rozpad związku
To nie fair

102

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Jeśli z tym psychologiem nie wyszło, to poszukaj innego. To tak jak z relacjami międzyludzkimi: z jednymi rozumiemy się prawie bez słów, z innymi nie ma chemii i rozmowa się nie klei.

Odnośnie Twojego męża to z Twoich opisów wygląda mi to na osobowość paranoiczną, poczytaj w necie, być może pomoże Ci to trochę zrozumieć jego zachowanie.

103

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Może częściowo ma cechy osobowości paranoidalnej. Część cech narcystycznych też...
Co nie zmienia faktu, że przyzwyczaiłam się do niego i tyle lat trwałam.
Dzisiaj wyprowadził się z sypialni (nie spał w niej od 1-2lat),i powiedział mi, że za miesiąc składa pozew o rozwód, właśnie szuka pracy, dom sprzedaje i podzielimy się po połowie, bo on nie ma siły na mnie patrzeć i żyć że mną.
I że spieprzylam wszystko.
Ja.
Pisze to przez łzy..

104

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Rozumiem, że jest Ci trudno i przykro, ale przecież nie wydarzyło się nic nowego.
O tym wszystkim wiesz od dawna, a od roku (z tego co piszesz) masz takie same akcje z jego strony.
Było dość czasu, żeby się jakoś zabezpieczyć i przygotować.
Przyzwyczajenie, to trochę mało, żeby cieszyć się udanym związkiem ...

105

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
IsaBella77 napisał/a:

Rozumiem, że jest Ci trudno i przykro, ale przecież nie wydarzyło się nic nowego.
O tym wszystkim wiesz od dawna, a od roku (z tego co piszesz) masz takie same akcje z jego strony.
Było dość czasu, żeby się jakoś zabezpieczyć i przygotować.
Przyzwyczajenie, to trochę mało, żeby cieszyć się udanym związkiem ...

To znaczy, że teraz, bo nie zorganizowalam się (prawnik i te sprawy), mam trochę nagrań, to znaczy że jestem na przegranej pozycji? To znaczy że rozwód z mojej winy?

106

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Absolutnie nie !
Problem jest w tym, że Ty w to kompletnie nie wierzysz sad i ciągle dajesz się w takim samym stopniu manipulować i zastraszać.

107

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Wierzę w to, że muszę coś zmienić. I szczerze powiem, że teraz zależy mi tylko na dzieciach. Tak mam do niego słabość, tak boli i cierpię, ale decyzję podjęłam.
Nie pozwolę więcej sobą pomiatać. On nie ma prawa ciągle mi mówić że jestem zakłamaną suką. Jeszcze godzinę temu stwierdził, że "postawiłaś nasz związek na szali, bo wybrałaś kłamstwo. Nie potrafiłaś być szczera. Miałaś szansę. Nie wykorzystałaś jej. Wybrałaś rozwód." - jego słowa.

Dość.
Koniec.

Obawiam się jednak, że ciągle będzie manipulował dziećmi, że to moja wina itd...

108

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Byłam na spotkaniu z psychologiem. Centrum praw kobiet. Są bezpłatne. Niestety ciężko mi było opowiedzieć wszystko, "prosto w twarz", obcej osobie, która zresztą nie wyglądała na zbytnio zainteresowana tematem. Może źle trafiłam.. A może nie potrafię o tym wszystkim mówić na zawołanie...
Mimo priorytetem są teraz dzieci. Wiem że muszę wszystko zmienić dla nich.
W domu zimno i chłód cały czas. Bo to przecież moja wina. Ogarniam nagrania. I prawnika.
Metlik w głowie, ból, wycie po nocach - ciągle jest. Ciężko mi bardzo. Bardzo.
Codzienność przy nim - masakra.

A wczoraj jeszcze usłyszałam od niego: "masz jeden dzień na wyprostowanie wszystkiego. I koniec z nami".-(ja mu wszystko powiedziałam, wszystkie jakieś kłamstwa sprzed tyłu lat, a on w nic mi nie wierzy. W nic. Mam wrażenie, że on chce usłyszeć, że spałam z kimś, całowalam się czy coś. Inaczej nie uwierzy. Inaczej przecież nie mogło być. I dlatego według niego jestem klamca. Bo nie potrafię przyznać się do czegoś czego nie zrobiłam.

Dlaczego on tak myśli?

Ja wiem, że muszę to rozwiązać. Ale na takie pytania nie potrafię opowiedzieć, i zaczynam myśleć dlaczego i dlaczego on tak mi nie wierzy??

Chciałabym kiedyś, że względu na dzieci, mieć z nim normalne relacje. Nie damski-męskie, ale normalne. Ale jeśli on ma w głowie tak bardzo skrzywiony mój obraz, to czy kiedykolwiek do niego dotrze, że zwyczajnie go nie zdradzilam? Bo niby dlaczego, jeśli nigdy nie czuła takiej potrzeby? Bylam/jestem z nim na 100%..

Boli mnie bardzo, że on mnie obwinia za rozpad związku
To nie fair

Obwiniał i będzie obwiniał, dlaczego? bo trafiłaś na idiotę i zamiast na początku dać mu kopa w doope Ty tego nie zrobiłaś.
Jemu nic się nie zmieni, nawet jeśli przyznasz sie do tego że pukłaś cały autobus arabów to on Tobie zarzuci kłamstwo _ ze to nie był jeden autobus a dwa.
Jeśli przyznasz się do tego co on chce to i tak nie będziesz miała życia bo będzie Ciebie biczował zmyśloną zdradą.
Idź do prawnika, załóż sprawę, rozwiedź się i żyj spokojnie.
Jeśli będzie krzyczał na Ciebie wyzywał, obrażał to jest to przemoc psychiczna i za to odpowiada się karnie.
Nie pozwól sobą pomiatać, jak zacznie to robić wzywaj policję, to nie ty będziesz się wstydzić tylko on, nie ukrywaj już niczego przed rodziną, znajomymi, sąsiadami to on ma zryty beret nie Ty.
Nie słuchaj jego bzdur ale na nie reaguj.

109

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Dziękuję.
Maku - dziękuję za rady. Z policją to się wstrzymam. Poza tym on się bardzo kontroluje ostatnio. Mam dyktafon - pendrive, ale nie nagrywa dłużej niż 2-3godz,a z nim nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie.
Prawnika ogarniam. Na razie online, ale po weekendzie na pewno wybiorę się osobiście.

On w 100% nie jest narcyzem czy paranoikiem, ale ma dużo tych cech..

Przez te lata generalnie byłam dla niego nikim. Osobą. Dla niego pieniądze nie grają takiej roli, ale zauważyłam że po latach on jest święcie przekonamy że od lat zarabialismy po równo.

Od wczoraj dużo zrozumiałam. Nie cofne się.
Nie cofnę.
Obiecałam to sobie i dzieciom (dzieciom w swojej głowie obiecałam, bo nie mam zamiaru robić im metliku w głowie). Tatę bardzo lubią i nie chciałabym aby straciły z nim kontakt. Ale nie mieszkanie na co dzień.

110

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Jeśli macie wspólne konto to jutro załóż własne, jeśli mieliście tam wspólne pieniądze wycofaj swoją część.
Jeśli opłacałaś sama jakieś rachunki to teraz na pół.
Jeśli masz jakieś ważne dokumenty to wynieś je z domu.
Jeśli Tobie na jakiejś rzeczy zależy a nie jest współwłasnością zrób to samo.
Z policją nie chodzi o to że masz ją wzywać na zaszłe wydarzenia tylko w razie przyszłych i nie wstrzymuj się bo tylko w ten sposób go chronisz.
Nie wiem czy już ktoś Ci proponował ale zapoznaj się z 34 krokami może pozwolą opanować emocje.

111 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-03-18 23:59:27)

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Jedno mnie nurtuje, skoro to przemoc psychiczna, elementy narcyzmu, osobowości paranoidalnej itd.to dlaczego on chce odejść? Zazwyczaj takie jednostki (przynajmniej z tego co czytałam na tym forum i w sieci), nie odchodzą. A on uważa się za ofiarę...
Nie chodzi mi o to, że nic nie chcę zrobić i tkwić nadal-ja już podjęłam decyzję. I jej nie zmienię.
Ale męczy mnie, dlaczego on taki wulgaryzm zadowolony, uśmiechnięty czasem, jakby rozwód to było pstrykniecie palcami. On ogarnie pozew. On już nie ma siły że mną! On ze mną!?? Męczę go.
To znaczy że może popełniłam błędy których się nie popełnia? Przekroczyłam jakieś granice?
Dlaczego on tak to wszystko traktuje?
Ja zwariuje. Albo on ma coś z głową, albo ja. A może nie jestem obiektywna w opisie całej sytuacji, 16lat życia.. Ba, 18-stu już..

Na chwilę obecną, nadal mieszamy ze sobą, nie za bardzo mamy inne wyjście. Dom jest na sprzedaż.

Najgorsze, że on uważa że to wszystko moja wina. I nie, nie ma innej baby. Chce wyprowadzic się na wieś. Zawsze był typem samotnika...

112

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Szkoda marnować czasu na rozkminianie świra. Twój mąż to świr. Rozwiedź się i zacznij żyć normalnie.

113

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

Jedno mnie nurtuje, skoro to przemoc psychiczna, elementy narcyzmu, osobowości paranoidalnej itd.to dlaczego on chce odejść? Zazwyczaj takie jednostki (przynajmniej z tego co czytałam na tym forum i w sieci), nie odchodzą. A on uważa się za ofiarę...
Nie chodzi mi o to, że nic nie chcę zrobić i tkwić nadal-ja już podjęłam decyzję. I jej nie zmienię.
Ale męczy mnie, dlaczego on taki wulgaryzm zadowolony, uśmiechnięty czasem, jakby rozwód to było pstrykniecie palcami. On ogarnie pozew. On już nie ma siły że mną! On ze mną!?? Męczę go.
To znaczy że może popełniłam błędy których się nie popełnia? Przekroczyłam jakieś granice?
Dlaczego on tak to wszystko traktuje?
Ja zwariuje. Albo on ma coś z głową, albo ja. A może nie jestem obiektywna w opisie całej sytuacji, 16lat życia.. Ba, 18-stu już..

Na chwilę obecną, nadal mieszamy ze sobą, nie za bardzo mamy inne wyjście. Dom jest na sprzedaż.

Najgorsze, że on uważa że to wszystko moja wina. I nie, nie ma innej baby. Chce wyprowadzic się na wieś. Zawsze był typem samotnika...

On, on, on, on. Jemu, jego, dla niego, o nim.
Jakie to ma realnie znaczenie, co ON myśli, zamierza, czuje, dlaczego ON tak a nie inaczej postępuje ?
Żadnego.
Ponieważ w absolutnie żaden sposób nie zmienia to Twojej sytuacji.
Przecież u Ciebie zupełnie nic się nie zmieniło. Nie ma żadnego postępu, żadnej decyzji, żadnego działania.
Tylko ciągłe, to samo dziamganie o NIM.
Jeśli zapytałabyś mnie, o to kto z Was ma bardziej "coś z głową" - to powiedziałabym, że Ty.
Bo nadal tracisz zmysły, zdrowie i życie na roztrząsanie czegoś, co nie ma żadnego znaczenia i wcale Ci tego swojego życia nie szkoda.
Rzeczywiście zachowujesz się tak, jakbyś miała 16 lat.

114 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-19 09:00:24)

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Eweeek to kolejny element manipulacji. Twój mąż wywołuje u ciebie poczucie winy i oto dokładnie mu chodzi. Nie słuchaj tego, wpuszczaj jednym uchem a drugim wypuszczaj. Co do rozwodu i pozwu to gwarantuje ci jeśli ty nie złożysz to on też nie. Więc działaj, nie czekaj aż on złoży. Zresztą niewiadomo co on tam by powypisywał. I na pewno nie ma zamiaru się wyprowadzić i skończyć małżeństwa. Jego bawi gnębienie Cię. Gdzie on znajdzie drugą taką co na tyle pozwoli? Na kim będzie mógł się powyzywac bez konsekwencji? Na kogo będzie mógł wyslać swoje żale, niespełnione ambicje itp?
Ja słyszę to samo ale całkowicie mnie to nie rusza. Jakby był taki nieszczęśliwy to już dawno bylibyśmy po rozwodzie i to on by za tym biegał. Także kochana myśl o sobie, organizuj sobie życie, ogarniają pozew itp.
Mój psychmaz też niby szuka mieszkania, weźmie kredyt. I co? I nic. To tylko czcze gadanie.

115

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Mówić o odejściu a odejść to są 2 rożne sprawy. On cały czas Ciebie urabia załóżmy że:
- nie chce na prawdę odejść tylko niszczyć ciebie psychicznie bo tak lubi
- chce odejść a to całe gadanie ma na celu zmiękczenie Ciebie przed rozwodem żebyś zgadzała się na wszystko co będzie w pozwie rozwodowym
Wiem że kochasz ale to nie oznacza, że masz się zgadzać na niszczenie Ciebie i dzieci. Nie można wkoło ON ON ON teraz masz być TY TY DZIECI ta kolejność, Ty szykujesz się na rozwód nie czekaj na niego tylko sam idź do adwokata i walcz o siebie i swoje a on? a co Ciebie to obchodzi?

116

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Zastanawiam sobie czym  taki człowiek zasłużył sobie, żeby go w ogóle ktokolwiek kochał, na to, żeby miał rodzinę, dzieci... Dawno żaden temat tak mnie nie wkur... jak ten. Mam nadzieję, że uda Ci się wyplątać z tego małżeństwa, że bedziesz miała w końcu spokój i szacunek do siebie, bo na pewno jesteś świetną babką, a on w tobie zniszczył wszystko... Nie myśl o nim, tylko działaj.

117

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Odejdę. I działam w tym temacie. Nagrywam - choć teraz on uważa. Nie daję się sprowokować. Najgorsze że mieszkamy razem. Teraz już w innych pokojach, ale nadal w jednym domu.
Pozew chcę złożyć ja, tylko najpierw skonsultuje się z prawnikiem, a to nie jest proste, bo on nie może o tym wiedzieć. Ale ogarniam.
Zależy mi tylko na dzieciach, nie pozwolę zęby dostał opiekę naprzemienna.
On wie, że dzieci są dla mnie wszystkim.
Wiem, że mną manipuluje często. Teraz widzę to inaczej, boli, ale coraz częściej widzę wszystko o czym tutaj piszecie. Coś jest nie tak z nim, a nie ze mną!! I tak, kiedyś miałam mnóstwo znajomych, garść super przyjaciółki, pełno pomysłów na życie, radości, optymizmu, uśmiechu... Teraz tylko smutek, płacz, ustępowanie, życie "jego" życiem, wszystko "pod niego".
Dziękuję za dobre słowa.
I tak, po raz kolejny pisałam o nim, bo zwyczajnie chciała zrozumieć. Ale coraz mniej chcę. Oducze się z nim być.
Tonie jest łatwe. Patrzę na niego i nie dowierzam jak tyle lat mogłam trwać i nic z tego nie mieć? Nic mi nie dał. Nic. W sumie te mile chwile były wtedy, gdy na wszystko się zgadzalam, wszystko zgodnie z jego planem. On nigdy nie cieszył się z moim osiągnięć, wręcz je wysmiewal i krytykował...

Aaaaa, to boli. Bardzo.

Najgorszej, że tak bardzo się go boję podczas rozwodu. Po. Przed. Cały ten temat jest dla mnie mega ciężki.
Musze to przyznać - jestem przez niego zaszczuta....

118

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Idź do psychologa pomoże Tobie odzyskać wiarę w swoje siły.
Jeśli będzie tragicznie wyprowadź się z domu do rodziny.
Odnów kontakt z przyjaciółkami, jeśli były prawdziwymi przyjaciółkami - pomogą, jeśli nie nie żałuj bo nie są tego warte.
Jesteś silna bo to Ty wszystko pchałaś do przodu nie daj sobie wmówić ze jest inaczej.
Nie zwlekaj idź do adwokata(nie wiem czemu on ma nie wiedzieć)
nie ukrywaj problemu przed ludźmi to on będzie się wstydził nie Ty.
Pamiętaj teraz się boisz ale ten strach co odczuwasz przed rozwodem i jego reakcja jest konstruktywny bo coś dzięki temu osiągniesz - własne spokojne życie i spokojne życie dzieci.

119

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Niestety nie mogę wyprowadzić się, najbliższa rodzina 330km. Wynajęcie mieszkania, aby nie zmieniać dzieciom szkoły - min.2200zl.

Boje się żeby wiedział o adwokacie, bo nie wiem co on wtedy zrobi. Będzie jeszcze gorszy, coś zrobi przeciwko mnie...

120

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Sama nie wiem, po prostu się boję, zwlaszcza że i tak teraz jestem "skazana" na mieszkanie z nim jeszcze przez jakiś czas, dopóki nie sprzeda się dom.
Chociaż myślę, że on może "grać" na zwłokę, żeby zwyczajnie wykorzystywać jeszcze bardziej..
Mam wrażenie, może złe, że jak jeszcze jakiś czas "będę jak dotychczas"to będę miała czas, żeby jak tutaj ktoś ładnie nazwał" zabezpieczyć tyły ". Będe wiedzieć więcej po spotkaniu z prawnikiem..

121

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

A jak on wycofa się ze sprzedaży domu?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze były w gotówce i on na nie połozy łapy?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze wpłynęły na jego konto? - macie chociaż osobne konta?
Jak złożysz pozew rozwodowy to on dostanie pismo z sądu, nie obawiasz się jego reakcji?

122

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
maku2 napisał/a:

A jak on wycofa się ze sprzedaży domu?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze były w gotówce i on na nie połozy łapy?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze wpłynęły na jego konto? - macie chociaż osobne konta?
Jak złożysz pozew rozwodowy to on dostanie pismo z sądu, nie obawiasz się jego reakcji?

Jeśli tak będzie, a biorę to pod uwagę, to nie mam na to wpływu. Mój błąd. Stracę to.
Myślę w sumie ze to całkiem prawdopodobne.
Ale muszę mieć back up plan, żeby go nie znał. Przemoc psychiczna to mój argument, chyba. Ale mam a mało dowodów, a w sądzie bez tego...
Co mi po pozwie teraz, jeśli nadal muszę z nim mieszkać. Chcę ogarnąć prawnika, psychologa dla mnie, mieszkanie do wynajęcia dla mnie i dzieci, i równolegle wtedy złożyć pozew. Niech się wścieka, ja będę mogła się wyprowadzić. Z poradą prawnika, czy wyprowadzka z dziećmi przed wyrokiem jest na moją korzyść czy nie.

Jest tu wiele aspektów, a finansowo, jeśli zostawi mnie bez kasy, to wykorzysta te pieniądze żeby zabrać mi dzieci. Niestety w cholernym polskim państwie, często pieniądze działają cuda...

A swoją drogą obejrzałam ten YouTube o narcyzach - on ma jakieś 70% ale nie wszystko... Czy musi mieć 100%zeby tak go nazwać?
I nie interesuje mnie to szcze bardzo, ale po tylu latach razem, zwyczajnie muszę zrozumieć i wiedzieć świadomie dlaczego odchodzę. Dla własnego spokojnego sumienia.

123

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

A niech sobie będzie narcyzem czy innym kwiatuszkiem iluprocentowym chce. Zajmij się sobą. Szkoda czasu i nerwów na analizowanie wariatów.

124

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:
maku2 napisał/a:

A jak on wycofa się ze sprzedaży domu?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze były w gotówce i on na nie połozy łapy?
A jak będzie chciał żeby te pieniądze wpłynęły na jego konto? - macie chociaż osobne konta?
Jak złożysz pozew rozwodowy to on dostanie pismo z sądu, nie obawiasz się jego reakcji?

Jeśli tak będzie, a biorę to pod uwagę, to nie mam na to wpływu. Mój błąd. Stracę to.
Myślę w sumie ze to całkiem prawdopodobne.
Ale muszę mieć back up plan, żeby go nie znał. Przemoc psychiczna to mój argument, chyba. Ale mam a mało dowodów, a w sądzie bez tego...
Co mi po pozwie teraz, jeśli nadal muszę z nim mieszkać. Chcę ogarnąć prawnika, psychologa dla mnie, mieszkanie do wynajęcia dla mnie i dzieci, i równolegle wtedy złożyć pozew. Niech się wścieka, ja będę mogła się wyprowadzić. Z poradą prawnika, czy wyprowadzka z dziećmi przed wyrokiem jest na moją korzyść czy nie.

Jest tu wiele aspektów, a finansowo, jeśli zostawi mnie bez kasy, to wykorzysta te pieniądze żeby zabrać mi dzieci. Niestety w cholernym polskim państwie, często pieniądze działają cuda...

A swoją drogą obejrzałam ten YouTube o narcyzach - on ma jakieś 70% ale nie wszystko... Czy musi mieć 100%zeby tak go nazwać?
I nie interesuje mnie to szcze bardzo, ale po tylu latach razem, zwyczajnie muszę zrozumieć i wiedzieć świadomie dlaczego odchodzę. Dla własnego spokojnego sumienia.

Zdajesz sobie sprawę, że odkładasz i odkłasz ten pozew? Więc tak naprawdę absolutnie nie ma u Ciebie żadnego progresu. Idziesz do prawnika? Ok, kiedy? Masz już konkretną datę? Masz konkretny plan odłożenia na wynajęcie mieszkania? Masz konkretną datę u psychologa?

Tak szczerze, to jakbyś chciała od niego uciec, to byś uciekła. Na początek możesz nawet jakiś duży pokój w mieszkaniu wynająć. Pognieciecie się przez chwilę, ale nie Wy pierwsi i nie ostatni, a Twoje dzieci nie są jeszcze na tyle duże, żeby się krępowały jednego pokoju. Nie widzę też powodu dla którego nie miałabyś po prostu ściągnąć swojej rodziny chwilowo tutaj. Albo poprosić rodzinę o pożyczkę/pomoc finansową. Nie pomogliby swoim?

125

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

może rzeczywiście, jak na to spojrzę, to sama to w jakiś sposób przedłużam. Ale nie dlatego że nie chcę odejść, tylko zwyczajnie nie wiem jak to wszystko ogarnąć???? Nie wyprowadzę się z dnia na dzień z domu. Tak sobie pomyślcie - on może szybko dzieci zmanipulować, dlaczego wyprowadziliście się z mamą, tutaj mamy duży WASZ dom, po co się tam gnieciecie? Pokoju nie wynajmę i już. Jakiś standard chcę dzieciom zapewnić, aby poczuły spokój i ulgę, ale też radość z nowego miejsca w jakiś sposób. Ciężko wytłumaczyć mi cały ten mętlik który mam w głowie. To nie jest proste ani łatwe.
Z dnia na dzień się wyprowadzić, rozwieźć po mojej myśli i żyć długo i szczęśliwie. To tak nie działa.
Wyrwę się z tego, ale powoli.

Dzisiaj nagrałam całe jego wymówki, przekleństwa wywody na temat mnie -mojego skur....onego charakteru, że ci.... wszystko załatwiam itd itp. Tak zabolało jak człowiek z którym tyle lat "byłam" tak o mnie myśli. Zarzuca mi rzeczy które nie istnieją!

Jeszcze raz zapytam - męską część forum - tylko napiszcie obiektywnie, potrafię przyjąć krytykę. 17 lat temu go oszukiwałam (pisałam o tym na początku wiem), a teraz jakieś pół roku temu na fb miałam w znajomych mężczyzn - kolegów z pracy, znajomych, byłych. I on dzisiaj mi powiedział, ponownie, że "miałaś zerwać wszystkie kontakty z byłymi fagasami. A ty nadal masz go na fb. (chodzi mu o jednego byłego o którym nie wiedział że miałam jakieś przeżycia seksualne, generalnie oszukałam go nie mówiąc mu wszystkiego na samym początku związku). Czyli nadal ppotrzebujesz z nim kontaktu. Masz senstyment i słabość. Latawica jesteś i tyle. Była umowa że zrywasz jakikolwiek kontakty. I co kur.... Wybrałaś fb."
- i tu pytanie. Ja po prostu muszę to wiedzieć, żeby nie zwariować. - czy kontakt na fb (z większością osób, w tym Tym jednym byłym nie widziałam się od lat, nie piszę, nie szukam wrażeń, tak miałam w znajomych. Chyba ze zwykłej ludzkiej ciekawości... sama nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym, bo nic złego nie robiłam. Nie szukam żadnych wrażeń. Czy to normalne, że w ten sposób "zdradziłam znowu jego zaufanie"??
Proszę tylko o szczerąa opinię.
Bo ja już przy nim czasem nie wiem co białe co czarne.

126

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Odnośnie prawnika - dzisiaj dzwonię się umówić. Znalazłam 4 poleconych w Wwie.
Odnośnie psychologa - termin mam na 4 kwietnia.
Odnośnie finansów - odkładam. Ewentualnie pożyczę. To jest tutaj najmniejszy problem.

127

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Moim zdaniem nie uda Ci się powoli z tego wyrwać.
Najlepiej byłoby Wam się wyprowadzić jak najszybciej i z odległości walczyć. Od razu pozew i wio.
A jak Ty chcesz dzieciom zapewnić jakiś standard, skoro jak twierdzisz, nie masz kasy na wynajem mieszkania? To jak Ty sobie to wyobrażasz? Że się dogadacie i sprzedacie to, co macie teraz?

Ja Ci daję 100% gwarancji, że będziesz się ze swoim mężem w ten sposób bujać latami po sądach. On Cię będzie blokował na każdym kroku. A Ty sobie na to będziesz pozwalać żyjąc w złudzeniu, że po Twojemu będzie lepiej.

128 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-03-20 14:41:41)

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Fajnie, że podjęłaś pierwsze kroki.
Dla dzieci najważniejsza jest miłość, bezpieczeństwo i spokój. Jeśli mają w co się ubrać, co jeść i na wesołe miasteczko (na przykład) od czasu do czasu, to już dobrze.
Miałam kiedyś rozterki, czy sobie poradzę wynajmując mieszkanie z moim jedynakiem i wtedy pani w CPR powiedziała mi, że zna taką, co z piątką dzieci mieszka w wynajętym i daje radę. Pomyślalam sobie wtedy: "Piegowata, nie marudź!". Nawiasem mówiąc na pierwszej z naszych stancji dzieliłam pokój z synem. W kącie urządziłam mu jego osobiste królestwo z plakatami ulubionych piłkarskich drużyn, bo tym się wtedy fascynował. Starałam się uatrakcyjniać nasze życie w takich warunkach, jakie były dane. Choć nie były to łatwe czasy, wspominam naszą  bliskość ze sporym sentymentem.
Uważam, że dzieciom nie zaszkodzi, jeśli czegoś czasem nie dostaną, a wręcz przeciwnie. Zresztą, czy Tobie nie przysługuje czasem 500 plus? To też jakieś wsparcie.

P.S. Ten chłop jest niepoważny. Skoro mu tak przeszkadza Twoja przeszłość, to czemu sam się z Tobą nie rozwiedzie? Straszyć i wygrażać umie każdy głupi. Wielki "gieroj"!

129

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy
Eweeek napisał/a:

może rzeczywiście, jak na to spojrzę, to sama to w jakiś sposób przedłużam. Ale nie dlatego że nie chcę odejść, tylko zwyczajnie nie wiem jak to wszystko ogarnąć???? Nie wyprowadzę się z dnia na dzień z domu. Tak sobie pomyślcie - on może szybko dzieci zmanipulować, dlaczego wyprowadziliście się z mamą, tutaj mamy duży WASZ dom, po co się tam gnieciecie?

Ale dzieci maja przecież swoje rozumy ? Nie są to jakieś bezkrytyczne, bezwolne istoty.
One widzą co się między Wami dzieje, czują to napięcie. Nie sądzę, żeby po tego typu pytaniach odwróciły się na pięcie, wsiadły do samochodu i odjechały z tatusiem w sina dal, machając Ci prze okna chusteczkami.
Rozmawiasz w ogóle ze swoimi dziećmi ? Pytam, bo widzę, że 110% swojego czasu poświęcasz na rozmyślania nad tym co Twój mąż miał na myśli, zarzucając Ci w kółko te same bzdury, pomimo, że od 4 stron wielu forumowiczów napisało Ci, co jego zachowanie oznacza ...
Jesteś matką. Możesz porozmawiać szczerze z dziećmi, poruszyć temat przyszłości - mówiąc krótko o planowanej przeprowadzce.

Eweeek napisał/a:

Pokoju nie wynajmę i już. Jakiś standard chcę dzieciom zapewnić, aby poczuły spokój i ulgę, ale też radość z nowego miejsca w jakiś sposób. Ciężko wytłumaczyć mi cały ten mętlik który mam w głowie. To nie jest proste ani łatwe.
Z dnia na dzień się wyprowadzić, rozwieźć po mojej myśli i żyć długo i szczęśliwie. To tak nie działa.
Wyrwę się z tego, ale powoli.

Powoli, to się nie wyrwiesz.
Krok po kroku się nie wyrwiesz.
Siedząc i rozmyślając i czyniąc plany, których nigdy nie zrealizujesz - też się nie wyrwiesz.
Wiem, że jest Ci bardzo trudno, bo masz okropnie wyprany mózg, i czujesz się bezsilna po latach manipulowania i psychicznego drenażu - ale żeby się wyrwać, musisz zacząć działać.
Musisz zacząć od pierwszego kroku. Inaczej się nie da.

Eweeek napisał/a:

Dzisiaj nagrałam całe jego wymówki, przekleństwa wywody na temat mnie -mojego skur....onego charakteru, że ci.... wszystko załatwiam itd itp. Tak zabolało jak człowiek z którym tyle lat "byłam" tak o mnie myśli. Zarzuca mi rzeczy które nie istnieją!

Ale to jest dla Ciebie jakaś nowość ?
Przecież tak się dzieje od lat. Nie rozumiem, dlaczego to Ciebie nadal tak zaskakuje ? Czytając Twoje wypowiedzi nie spodziewam się niczego innego. I wiem, że za każdym razem napiszesz o tym, że mąż oskarża Cię o popełnienie wyimaginowanych zdrad. Dlaczego miałby nagle przestać to robić ?

Eweeek napisał/a:

Jeszcze raz zapytam - męską część forum - tylko napiszcie obiektywnie, potrafię przyjąć krytykę. 17 lat temu go oszukiwałam (pisałam o tym na początku wiem), a teraz jakieś pół roku temu na fb miałam w znajomych mężczyzn - kolegów z pracy, znajomych, byłych. I on dzisiaj mi powiedział, ponownie, że "miałaś zerwać wszystkie kontakty z byłymi fagasami. A ty nadal masz go na fb. (chodzi mu o jednego byłego o którym nie wiedział że miałam jakieś przeżycia seksualne, generalnie oszukałam go nie mówiąc mu wszystkiego na samym początku związku). Czyli nadal ppotrzebujesz z nim kontaktu. Masz senstyment i słabość. Latawica jesteś i tyle. Była umowa że zrywasz jakikolwiek kontakty. I co kur.... Wybrałaś fb."

Jestem babską częścią forum, ale swój rozum też mam ... Po pierwsze, szokującym dla mnie jest, że Ty nadal tak drobiazgowo roztrząsasz każde jego słowo, pomimo że słyszysz od niego to samo od wielu lat. Dlaczego Ty z nim w ogóle rozmawiasz ? Jesteś masochistką ?
Takie durnowate gadki ucina się krótko - acha, tak, dokłdnie. Mam sentyment i słabość. Tak, jestem latawicą, niesamowite jak mnie rozgryzłeś. No jasne, że wybrałam fb.
Można też jak dorosła kobieta, powiedzieć - absolutnie nie życzę sobie wysłuchiwać dłużej tych bzdur. Zatrzymaj wszystkie te głupoty dla siebie. Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. I w taki sam sposób ucinać każdą następną prowokację z jego strony.
Fakt, że Ty ciągle dajesz się w to "wkręcać", jest po prostu niesamowity i stanowi dla niego wyłącznie jeszcze więcej wody na jego młyn. On będzie to robił dopóty, dopóki będzie widział, że to na Ciebie działa. A że działa niezmiennie od lat, więc i on nie przestaje.

Eweeek napisał/a:

- i tu pytanie. Ja po prostu muszę to wiedzieć, żeby nie zwariować. - czy kontakt na fb (z większością osób, w tym Tym jednym byłym nie widziałam się od lat, nie piszę, nie szukam wrażeń, tak miałam w znajomych. Chyba ze zwykłej ludzkiej ciekawości... sama nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym, bo nic złego nie robiłam. Nie szukam żadnych wrażeń. Czy to normalne, że w ten sposób "zdradziłam znowu jego zaufanie"??
Proszę tylko o szczerąa opinię.
Bo ja już przy nim czasem nie wiem co białe co czarne.

Szczera opinia jest taka - że kierunkujesz swoją energię, czas i wysiłki, w kierunku dzielenia na czworo bzdur, które nie są tego absolutnie warte.
A gdyby jakaś bliska Ci kobieta zadała Ci takie pytanie ? Że ma w swoich fejsbukowych znajomych mężczyznę, z którym kiedyś była blisko, ale od lat nie jest. Od dawna nie utrzymują żadnych kontaktów. I cz to jest oszukiwanie jej obecnego partnera, czy też nie ? Co byś jej odpowiedziała ? Swojej siostrze ? Przyjaciółce ? Bliskiej znajomej ?
Były chłopak, z którym nie utrzymuje sie żadnego kontaktu, to tylko nazwisko na liście fejsbukowych znajomych ... naprawdę tego nie dostrzegasz ?
Fakt, że byłaś kiedykolwiek blisko z kimkolwiek - zanim związałaś się ze swoim mężem, NIE JEST żadnym oszustwem, żadnym złamaniem zaufania, żadną zdradą.
A jedynie normalnym życiem, przeszłością, do której prawo ma każdy dorosły człowiek.
Wiem, że jutro, pojutrze, w przyszłym miesiącu i za kilka lat zapytasz dokładnie o to samo sad ale również wtedy odpowiedź może być tylko taka sama.

130

Odp: Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Wiem, że to co piszę wygląda jak totalnie przeprany mózg. Wiem. Ale szczerze piszę jak wygląda moje życie.
Wiem że za długo zwlekalam, ale ja kiedyś jeszcze chciałam w to wierzyć. Teraz już wiem, że on się nie zmieni.
I obiecuję tutaj na forum (sama sobie), że odejdę. Ucieknę. Dajcie mi jeszcze krótka chwilę żeby moja głowa choć trochę zaczęła wierzyć że mi się uda.

IsaBella - jemu nie przeszkadzają moi byli przed nim, tylko ten o którym Skłamałam, bo to oznacza że w takim razie był dla mnie najważniejszy. A wcale nie był. Sklamalam, bo nie chciałam żeby wiedział, że chwilę z nim byłam, bo to był mój super kumpel (20 lat temu).

I to jemu jest ze mną źle. On chce rozwodu. Odejść. Z sypialni się wyniósł. Pranie sam. Gotuje sam. Nie odzywa się do mnie. Poza kłótniami.

I nie będę za rok pisać tego samego. Za rok chcę być spokojna i szczęśliwa z moimi dziećmi. Tylko teraz, dzisiaj jeszcze w to nie wierzę. Ale to nastąpi.

Posty [ 66 do 130 z 186 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż uważa że go zdradzilam bo mi nie wierzy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024