A ja powiem Wam tak szczerze od siebie, że patrząc na to co się dzieje w tej postępowej zachodniej Europie, zaczynam coraz bardziej doceniać naszą zaściankową, ba wręcz średniowieczną- jak sądzą niektórzy- Polskę. Możemy narzekać ile wlezie na prawo polskie, na pomysły rządu o zakazie aborcji itp. Ale w Polsce przynajmniej miałabym wybór. Nikt by mi dziecka na siłę nie odłączał, mogłabym dziecko oddać do ośrodka, mogłabym zapewnić opiekę paliatywną w domu, mogłabym wywieźć do innego kraju i to albo w celu leczenia, albo w celu eutanazji, skoro by bardzo cierpiał. Tak samo z aborcją, moga zabraniać ile wlezie, ale nikt nie zamknie granic, nikt nie ukróci "podziemia", które nadal się świetnie ma.
Już z dwojga złego, czyli z narzucania polityki śmierci, a polityki "prożyciowej", wolę tę drugą, bo daje więcej możliwości i przede wszystkim nie jest nieodwracalna.
w Polsce sad tez moze decydowac o takich rzeczach
Ale przeciez oni odwolywali sie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który podtrzymał wyrok brytyjskiego sądu. Czyli co? ETS też jest stronniczy? Niesprawiedliwy? Niedoinformowany?
Skoro więc wszystko jest w porządku, to dlaczego w tylu miejscach na świecie ludzie ulegają zbiorowej histerii? O czymś, o czym również w tej dyskusji nie wiemy, głośno się nie mówi, manipuluje faktami, czemuś ma to służyć?
w Polsce sad tez moze decydowac o takich rzeczach
Wiem i napisałam to powyżej, jednakze w Polsce raczej w tych sprawach chodzi o to, ze lekarze są za danymi zabiegami, które maja na celu poprawić stan zdrowia dziecka, a wnioski jakie składają są w większości przeciwko rodzicom, którzy odmawiają dalszej hospitalizacji dziecka
135 2018-04-27 17:28:22 Ostatnio edytowany przez polis (2018-04-27 17:29:03)
Wygląda mi na to, że rodzice Alfiego zwyczajnie nie mogą pogodzić się z faktem, że ich dziecko umiera, a współczesna medycyna nie może nic dla ich dziecka zrobić poza zaproponowaniem opieki paliatywnej.
Iceni napisał/a:Ale przeciez oni odwolywali sie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który podtrzymał wyrok brytyjskiego sądu. Czyli co? ETS też jest stronniczy? Niesprawiedliwy? Niedoinformowany?
Skoro więc wszystko jest w porządku, to dlaczego w tylu miejscach na świecie ludzie ulegają zbiorowej histerii? O czymś, o czym również w tej dyskusji nie wiemy, głośno się nie mówi, manipuluje faktami, czemuś ma to służyć?
Tak, ta reakcja ludzi jest ciekawa. W OKO.press przytoczyli słowa dr Joanny Różyńskiej, że te reakcje są przykładem „tragicznej ilustracji społecznej niezgody na bezradność medycyny”. Myślę, że coś w tym jest.
Może i lekarze mogli by go podtrzymywać i uporczywie ratować, tylko po co? Żeby dłużej się męczył?
Jak ktoś jest zdrowy i może spotykać się z przyjaciółmi, chodzić do kina, itd. to coś z tego życia ma albo przynajmniej może mieć, ale co z życia ma osoba, która jest tak ciężko chora, że tylko leży pod respiratorem? Będzie leczona tylko po to, żeby odwlec w czsie, to co nieuniknione i dłużej się męczyć? Bezsens.
W pewnym momencie trzeba zaakceptować rzeczywistość i przyjąć do wiadomości, że lekarze nie są bogami i nie wyleczą każdego.
W pewnym momencie trzeba zaakceptować rzeczywistość i przyjąć do wiadomości, że lekarze nie są bogami i nie wyleczą każdego.
Bogami nie są, ale bardzo często lubią się za takowych uważać.
137 2018-04-27 18:18:37 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-27 18:20:08)
Warto zauważyć, że na początku o tej sprawie w UK zaczęły pisać tabloidy.
A tabloidy nie są wiarygodnymi źródłami informacji, a ich czytelnikami są raczej osoby mało wykształcone (wystarczy sobie przypomnieć Bretix, głosowanie i fakt, że PO głosowaniu najczęściej wpisywanymi hasłami w UK były "Co to jest Bretix? Co to jest Unia Europejska?" Niestet, ale taki właśnie wpływ mają media).
Po drugie sprawa zostala naglosniona na Facebooku - a tam królują nie rzetelne informacje, ale emocje.
Po trzecie rodzice chłopca zostali niejako użyci do walki ideologicznej - Brytyjczycy są bardzo podzieleni jeżeli chodzi o eutanazję i przeciwnicy eutanazji wykorzystują każdą możliwość by grać na emocjach opinii publicznej. To coś podobnego jak u nas temat aborcji.
A pamiętacie sprawę Charliego Garda z zeszłego roku? Różnica taka, że choroba była zdiagnozowana, ale genetyczna, również bez możliwości leczenia. No i nie Włochy, a USA. Też była wielka burza, a dziś już nikt o nim nie pamięta...
139 2018-04-28 13:31:52 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-28 13:40:59)
no i koniec
Tak, w pewnym momencie trzeba zaakceptować rzeczywistość czyli to, że nic więcej nie da się zrobić. Oczywiście można probować, to normalne, że rodzice nie chcą się pogodzić z ostatecznością i czepiają się każdej, nawet najbardziej nikłej nadzieji. My odbieramy to na poziomie emocji, że lekarze pozwolili Alfiemu umrzeć. Bo to takie małe, niewinne dziecko... Ale ci sami lekarze utrzymywali go przy życiu prawie 2 lata. Gdyby nie oni, umarlby już dużo wcześniej. Gdyby mu choćby tylko nie odsysali systematycznie plynów z płuc to by się udusił. O reszcie zabiegow nie wspominając. Medycyna z jednej strony daje olbrzymie możliwości bo może utrzymywać funkcje życiowe człowieka latami i dzięki intensywnej opiece lekarzy czlowiek może tak "żyć" dlugo ale czy to można nazwać życiem? Ale z drugiej nie jest cudotworcą i nie każdemu może przywrocić zdrowie. Ludzie po prostu umierają i medycyna jest bezsilna. Czytam bo to dla mnie jakieś pocieszenie, że Alfiemu nie można było pomóc, że "są przypadki graniczne, ale to nie był ten przypadek. Zdarzają się nawet poważne urazy mózgu, kiedy można dyskutować o rokowaniach. Czasem wracają funkcje przy dosyć dużych uszkodzeniach, ale nie przy braku 70 proc. tkanki mózgowej, jak w przypadku Alfiego Evansa. Pewne rzeczy się nie dzieją, ludziom nie odrastają ręce czy nogi". Gdziekolwiek więc Alfie by nie był, to medycyna nie mogla już zrobić dla niego nic więcej poza utrzymywaniem go w takim stanie
Jest mi cholernie smutno, że dzieci muszą umierać. Odbieram to jako niesprawiedliwość, że one cierpią i umierają a jakas patologia ma się dobrze. Rozumowo przyjmuję do wiadomości, że tak jest, bo choroby i nieszczęścia nie wybierają tylko tych niedobrych, ale na poziomie serca nie mogę się z tym pogodzić.
140 2018-04-28 23:42:58 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-04-28 23:43:37)
Wkurza tylko, że o takich sprawach sąd ma decydować zamiast rodziców
Mam nadzieję, że pomimo, że te ostatnie chwile z Alfim przypuszczalnie dalekie były od tego, jak powinny wyglądać, by rodzice mogli się z nim pożegnać w sposób dający ukojenie, nawet jeśli w ogóle trudno o tym mówić w takiej chwili, to teraz będą mogli przynajmniej w spokoju przeżyć żałobę po stracie dziecka. Aczkolwiek sądzę, że ta trauma, przez którą w ostatnim czasie przeszli, może być jeszcze trudniejsza do zaakceptowania niż to, na co prawdopodobnie już od jakiegoś czasu byli przygotowani.
Za kilka tygodni i tak świat o nim zapomni...
143 2018-04-29 11:18:35 Ostatnio edytowany przez Nya (2018-04-29 11:19:43)
Jak ktoś jest zdrowy i może spotykać się z przyjaciółmi, chodzić do kina, itd. to coś z tego życia ma albo przynajmniej może mieć, ale co z życia ma osoba, która jest tak ciężko chora, że tylko leży pod respiratorem?
Niektórzy ludzie uważają, że życie jest wartością samą w sobie, bez względu na jakość tego życia, po prostu życie jako zjawisko = świętość. Czasem dochodzi do tego przekonanie, że moje życie nie tylko nie należy do innych (nikt nie ma prawa mnie go pozbawić), ale i do mnie samego, bo istnienie zostało mi dane, nie ja jestem jego twórcą, dlatego zarówno samobójstwo jak i eutanazja są potępiane. Swoją drogą nie wiem, czy wiecie, ale syfilizowana Europa przez większość swojej historii traktowała samobójców jak najgorszych zbrodniarzy. Odmawiano im pochówku na cmentarzu, bezczeszczono ich ciała, rodzinę spotykał ostracyzm, wykluczenie, nakładano na nią kary. A wszystko to przez przekonanie, że nasze życie nie należy do nas - jego właścicielami są bóg / pan feudalny / państwo / wspólnota.
Moim zdaniem warto by było zastanowić się przy tej okazji nad ciągłym zmniejszaniem kompetencji rodziców, na korzyść kompetencji Państwa. Państwa, które wprowadzając coraz to nowe ustawy, legalnie i w biały zawłaszcza sobie prawo do decydowania o nas, o naszych dzieciach, w kolejnych dziedzinach życia. Nikt z ludzi wspierających Alfiego raczej nie wierzył w jakieś magiczne ozdrowienie chłopca ze zniszczonymi 70% mózgu (jak się niektórym wydaje), bo nie o to tutaj chudziło. Chodziło o to, żeby w tych ostatnich, najważniejszych dla każdego człowieka chwilach, to rodzice decydowali kiedy ich dziecko odejdzie, jak odejdzie i w jakach okolicznościach. To, że zabiera się im możliwość skorzystania z opieki innej placówki czy nawet zabrania dzieciaka, chociażby po to by dokonał żywota w domu, w otoczeniu rodziny, uważam za skandaliczne.
Moim zdaniem warto by było zastanowić się przy tej okazji nad ciągłym zmniejszaniem kompetencji rodziców, na korzyść kompetencji Państwa. Państwa, które wprowadzając coraz to nowe ustawy, legalnie i w biały zawłaszcza sobie prawo do decydowania o nas, o naszych dzieciach, w kolejnych dziedzinach życia.
Świetnym przykładem tego jest również aborcja.
146 2018-04-29 13:07:22 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-29 13:10:07)
Ta sprawa jest tez swietnym przykladem jak media mogą nakręcać i sterować opinią publiczną podając informacje wybiórczo, uwypuklając pewne fakty, a inne przemilczając, by ludzie myśleli to, co media chcą aby myśleli.
Jak to ktoś napisał: ciekawe, czy serduszka Polaków wzruszyłyby się tak mocno, gdyby chłopiec miał na imię Muhammad.
A ja Wam wrzucę, tak w ramach ciekawostki. wiem, ze przypadek Alfiego był nie do wyleczenia- tzn. tak przypuszczam bo wiedzieć w 100/% nikt nie może. Bardziej chodzi mi o fakt ograniczania praw rodziców względem leczenia dziecka w Wielkiej Brytanii- przypadek z 2014 roku:
"Głośna przez czterema laty sprawa 5-letniego ówcześnie chłopca – Ashya King’a dotyczyła chłopca, u którego brytyjscy lekarze zdiagnozowali guz mózgu, oferując leczenie według zasad stosowanych w Wielkiej Brytanii.
Z tym werdyktem nie zgodzili się jego rodzice, Brett i Naghemeh King, wskutek czego bez zezwolenia personelu medycznego zabrali syna z Southampton General Hospital w sierpniu 2014 r. Mały Ashya miał rdzeniaka zarodkowego (pierwotny nowotwór złośliwy ośrodkowego układu nerwowego, najczęściej rozwijający się w móżdżku – przyp.red.), który został usunięty chirurgicznie w dniu 24 lipca 2014 r. Na tym jednak nie koniec, gdyż w leczeniu rdzeniaka stosuje się połączenie resekcji (usunięcia) guza z następową radioterapią i chemioterapią.
Rodzice chcieli jednak, aby ich syn był leczony terapią protonową, która ich zdaniem była mniej szkodliwa niż konwencjonalna radioterapia. W tym czasie Narodowa Służba Zdrowia (NHS) nie zapewniała terapii protonowej w Wielkiej Brytanii, jednak finansowała leczenie za granicą w niektórych przypadkach. W tym przypadku lekarze nie popierali przeniesienia chłopca, tak aby mógł on przejść terapię protonową. W dniu 28 sierpnia 2014 r. rodzice zabrali syna ze szpitala bez poinformowania zespołu medycznego i wsiedli na pokład promu do Francji.
Jeszcze tego samego dnia powiadomiona została policja i rozpoczęła się międzynarodowa obława na dziecko i jego rodziców. 30 sierpnia Ashya i jego rodzice zostali odnalezieni w Velez Malaga w Hiszpanii. Rodzice zostali aresztowani, a ich syn został wysłany do lokalnego szpitala w celu natychmiastowego leczenia. Małzenstwo King’ów zostało przetrzymane w areszcie przez 3 doby i zwolnione, gdy wycofano wniosek o ich ekstradycję do Zjednoczonego Królestwa.
Kwestie dotyczące leczenia chłopca były przedmiotem postępowania przed brytyjskim Sądem Najwyższym, który już 5 września 2014 r. orzekł, że chłopiec może otrzymać terapię protonową w Pradze. Lekarze z Southampton General Hospital stwierdzili w toku postępowania, że leczenie będzie miało takie same skutki uboczne, jak konwencjonalna radioterapia. 9 września mały King przybył do Centrum Terapii Protonowej w Pradze, gdzie przeszedł terapię wiązką protonów. W marcu 2015 r. Brett King ogłosił, że skan mózgu nie wykazał żadnego śladu na to, że Ashya ma guza tego organu. Terapia zakończyła się więc pełnym sukcesem, aczkolwiek przez kolejne miesiące chłopiec był regularnie nadzorowany przez onkologów z hiszpańskiej Malagi.
Testy przeprowadzone na początku 2018 r. w Southampton General Hospital wykazały, że nie ma nawrotu choroby. Chłopiec nie wykazuje większych odstępstw od rówieśników, aczkolwiek ma nieco słabszą prawą stronę ciała."
149 2018-04-29 14:02:08 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-29 14:10:06)
A ja Wam wrzucę, tak w ramach ciekawostki. wiem, ze przypadek Alfiego był nie do wyleczenia- tzn. tak przypuszczam bo wiedzieć w 100/% nikt nie może. Bardziej chodzi mi o fakt ograniczania praw rodziców względem leczenia dziecka w Wielkiej Brytanii- przypadek z 2014 roku:
"Głośna przez czterema laty sprawa 5-letniego ówcześnie chłopca – Ashya King’a dotyczyła chłopca, u którego brytyjscy lekarze zdiagnozowali guz mózgu, oferując leczenie według zasad stosowanych w Wielkiej Brytanii.
Z tym werdyktem nie zgodzili się jego rodzice, Brett i Naghemeh King, wskutek czego bez zezwolenia personelu medycznego zabrali syna z Southampton General Hospital w sierpniu 2014 r. Mały Ashya miał rdzeniaka zarodkowego (pierwotny nowotwór złośliwy ośrodkowego układu nerwowego, najczęściej rozwijający się w móżdżku – przyp.red.), który został usunięty chirurgicznie w dniu 24 lipca 2014 r. Na tym jednak nie koniec, gdyż w leczeniu rdzeniaka stosuje się połączenie resekcji (usunięcia) guza z następową radioterapią i chemioterapią.Rodzice chcieli jednak, aby ich syn był leczony terapią protonową, która ich zdaniem była mniej szkodliwa niż konwencjonalna radioterapia. W tym czasie Narodowa Służba Zdrowia (NHS) nie zapewniała terapii protonowej w Wielkiej Brytanii, jednak finansowała leczenie za granicą w niektórych przypadkach. W tym przypadku lekarze nie popierali przeniesienia chłopca, tak aby mógł on przejść terapię protonową. W dniu 28 sierpnia 2014 r. rodzice zabrali syna ze szpitala bez poinformowania zespołu medycznego i wsiedli na pokład promu do Francji.
Jeszcze tego samego dnia powiadomiona została policja i rozpoczęła się międzynarodowa obława na dziecko i jego rodziców. 30 sierpnia Ashya i jego rodzice zostali odnalezieni w Velez Malaga w Hiszpanii. Rodzice zostali aresztowani, a ich syn został wysłany do lokalnego szpitala w celu natychmiastowego leczenia. Małzenstwo King’ów zostało przetrzymane w areszcie przez 3 doby i zwolnione, gdy wycofano wniosek o ich ekstradycję do Zjednoczonego Królestwa.
Kwestie dotyczące leczenia chłopca były przedmiotem postępowania przed brytyjskim Sądem Najwyższym, który już 5 września 2014 r. orzekł, że chłopiec może otrzymać terapię protonową w Pradze. Lekarze z Southampton General Hospital stwierdzili w toku postępowania, że leczenie będzie miało takie same skutki uboczne, jak konwencjonalna radioterapia. 9 września mały King przybył do Centrum Terapii Protonowej w Pradze, gdzie przeszedł terapię wiązką protonów. W marcu 2015 r. Brett King ogłosił, że skan mózgu nie wykazał żadnego śladu na to, że Ashya ma guza tego organu. Terapia zakończyła się więc pełnym sukcesem, aczkolwiek przez kolejne miesiące chłopiec był regularnie nadzorowany przez onkologów z hiszpańskiej Malagi.
Testy przeprowadzone na początku 2018 r. w Southampton General Hospital wykazały, że nie ma nawrotu choroby. Chłopiec nie wykazuje większych odstępstw od rówieśników, aczkolwiek ma nieco słabszą prawą stronę ciała."
Czy zanim uprowadzili chlopca ze szpitala konsultowali sie z innymi lekarzami z innych szpitali?
Czy szpital odmowil leczenia chlopca?
W jaki sposob panstwo ogranicza prawa rodzica w UK?
Co w zasadzie maja wspolnego te dwie sprawy?
____
Odbieranie tej sprawy pokazuje jak bardzo rozni się podejście spoleczenstwa zachodniego i polskiego wzgledem opieki panstwa nad dzieckiem - tak, tu panstwo o wiele szybciej wchodzi jako opiekun dziecka - dlatego tak szybko (zazwyczaj) interweniuje kiedy dzieci są maltretowane przez rodziców, zaniedbywane lub stosowana jest wobec nich jakas przemoc. Dziecko nie jest traktowane jako "własność" rodzica. To są różne strony tego samego medalu.
150 2018-04-29 14:08:13 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-29 14:10:40)
To, że szpital nie wyraził zgody na inne leczenie/ inną procedurę medyczną niż ich jedyna sluszna. To, że znowu państwo miało decydować za rodziców. I co najwazniejsze rodzice nie mieli odebranych praw, ale musieli WYKRADAĆ własne dziecko ze spzitala, potraktowano ich jak przestępców. Rodzice Alfiego nie zdecydowali się na ten krok, cały czas działali zgodnie z prawem. Nie ma oczywiście pewności, ale jest taka opcja, ze gdyby rodzice Ashya też działali zgodnie z prawem ich dziecko by już nie żyło. Nie rozumiecie? potraktowano ich jak zbirów, obława, aresztowanie, bo chcieli leczyć dziecko w inny sposób niż lekarze w UK
wtedy co prawda leczenie które chcieli zastosować rodzice było niedostepna w uk, ale z jakiej paki nie mogli po prostu zabrać dziecka i jechać do państwa gdzie takie leczenie jest wdrożone? Bo lekarze w uk uznali, że terapia zaproponowana przez rodziców ZASZKODZI dziecku, nie to co ich radioterapia. A potem stwierdzili, ze jednak ryzyko było podobne, a co mieli powiedzieć, że zrobili z siebie kretynów, którzy zawsze wiedzą najlepiej?
151 2018-04-29 14:17:00 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-29 14:20:09)
To, że szpital nie wyraził zgody na inne leczenie/ inną procedurę medyczną niż ich jedyna sluszna. To, że znowu państwo miało decydować za rodziców. I co najwazniejsze rodzice nie mieli odebranych praw, ale musieli WYKRADAĆ własne dziecko ze spzitala, potraktowano ich jak przestępców. Rodzice Alfiego nie zdecydowali się na ten krok, cały czas działali zgodnie z prawem. Nie ma oczywiście pewności, ale jest taka opcja, ze gdyby rodzice Ashya też działali zgodnie z prawem ich dziecko by już nie żyło. Nie rozumiecie? potraktowano ich jak zbirów, obława, aresztowanie, bo chcieli leczyć dziecko w inny sposób niż lekarze w UK
wtedy co prawda leczenie które chcieli zastosować rodzice było niedostepna w uk, ale z jakiej paki nie mogli po prostu zabrać dziecka i jechać do państwa gdzie takie leczenie jest wdrożone? Bo lekarze w uk uznali, że terapia zaproponowana przez rodziców ZASZKODZI dziecku, nie to co ich radioterapia. A potem stwierdzili, ze jednak ryzyko było podobne, a co mieli powiedzieć, że zrobili z siebie kretynów, którzy zawsze wiedzą najlepiej?
Nie ma takiej pewnosci, ale jest taka opcja, ze nie skonsultowali opinii lekarzy z innym szpitalem i ze wzgledu na wlasne zyczenie zabrali dziecko PRZED lub w ogole ZAMIAST go skonsultowac z innym szpitalem.
Tak jak w przypadku Alfiego, kiedy mnostwo osob uwazalo, ze Alfie byl niemal siłą przetrzymywany w szpitalu by inni lekarze nie mogli go badac i wykazac zaniedban, kiedy dokumentacja zlozona w sadzie byla pelna opinii innych lekarzy oraz bieglych sądowych. (Sama zresztą uległaś tej manipulacji).
Czy była pewność, że terapia zaproponowana przez szpital jest mniej skuteczna?
Czy uwazasz, ze gdyby w Polsce ot tak rodzice WYKRADLI ze szpitala dziecko (nawet jezli to jest ich dziecko to szpital ponosi odpowiedzialnosc za nie dopoki jest jego pacjentem) i zażądali leczenia metoda, nowoczesna ale niedostepna w Polsce, oferowana w innym kraju to Polska ot tak by sie na to zgodzila ?
Czy oni chcieli SAMI sfinansowac tę terapię?
152 2018-04-29 14:32:07 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-29 14:35:40)
W Polsce możesz się wypisac na własne żądanie i jechac sobie na koniec świata się leczyć, albo iść do szamana. Wyroki sądowe w Polsce z tego co czytałam- może ominęłam nigdy nie dotyczyły kwestii, ze rodzice/ osoba dorosła chciała być leczona w innej placówce/ innym państwie, a szpital nie wyrażał na to zgody, bo ich zdaniem leczenie ktore oni zaproponowali było najlepsze, w Polsce najczęściej takie sprawy dotycza tego, ze rodzice nie chcą leczyć- najczęściej chodzi o transfuzje krwi i przeszczepy- najczęściej w przypadku Świadków Jehowy,a lekarze walcza o to, by dziecko było poddawane dalszemu leczeniu. W przypadku osób dorosłych poczytalnych sąd w większości przychyla się do oswiadczenia woli pacjenta.
Nie uległam żadnej manipulacji, cały czas mówiłam, ze w moim odczuciu to rodzice powinni decydować, jeżeli chcą leczyć/ opiekować się wg zasad opieki paliatywnej w dowolnym miejscu na świecie, a tego im zabroniono. I to mnie najbardziej w pewnym sensie bulwersowało w tej sprawie. Inne rzeczy to spekulacje, w które ani nie wierzę, ani wierzę. Jedynie można rozważać różne teorie, jak w każdym tak kontrowersyjnym temacie i to czyniłam. Zawsze podkreślając, że "moim zzdaniem", "a może chodzi o..", "kolejną teorią poruszaną na forach jest...." itp.
*********************
a tak swoją drogą dokumenty medyczne można sfałszować- nie mówię, ze tak było w tym przypadku. Po pierwsze ów szpital już wcześniej robił machlojki, a po drugie fałszowanie dokumentów nie jest az tak skomplikowane, skoro nawet w Polsce zwykłej Kowalskiej się to udało. Dziewczyna ewidentnie miała jakies problemy, skoro sama fałszując dokumenty doprowadziła do tego, ze lekarze usunęli jej o ile się nie mylę część układu pokarmowego- ale nie pamiętam co dokładnie
No tak. Innymi słowy.... Moim zdaniem dowolna osoba dodając do swojej wypowiedzi frazę"moim zdaniem" możne sobie pisać i snuć dowolne teorie, czasem zupelnie nie poparte faktami, a nawet czlkiem wzięte "z kosmosu", bo przecież zaznaczyła, że to tylko "moim zdaniem"...
No tak. Innymi słowy.... Moim zdaniem dowolna osoba dodając do swojej wypowiedzi frazę"moim zdaniem" możne sobie pisać i snuć dowolne teorie, czasem zupelnie nie poparte faktami, a nawet czlkiem wzięte "z kosmosu", bo przecież zaznaczyła, że to tylko "moim zdaniem"...
na tym polega dyskusja, nie zawsze można wszystko poprzeć faktami, jasne, ze tak by było najprościej, ale dopóki żadne z nas bezpośrednio nie było świadkiem danej sytuacji, czy mozemy mówić o 100% racji, prawdzie, pewności. Ludzie uwielbiają rozmawiać, snuć teorie, zastanawiac się, poddawać pod dyskusje sprawy nawet i oczywiste, bo czasami wychodzi na to, ze wcale takie oczywiste nie były. Zauważ, że ja pisząc o czymś nigdy nie nakłaniam do swojego zdania, nigdy nie przekonuję, ze to ja mam rację. Tym bardziej na forum poradowym to nie ma sensu, bo my możemy tylko doradzać podług swoich doświadczeń i wiedzy, a czasami tego co nam się wydaje, zaznaczajac to oczywiście, a dopiero osoba, która ma problem sama decyduje. Tak samo jest w dyskusjach, są gdzieś dostępne, upublicznione dokumenty dotyczace tej sprawy? Jak tak to chętnie poczytam, bo z tego co było tutaj cytowane to były to tylko i oczywiście aż wypowiedzi osób, które miały dostęp do akt, albo do rodziny. Zatem czy ktokolwiek z nas w ogóle ma prawo się wypowiadać
Fałszowanie dokumentów? Nirvanko, bądźmy poważni.
Machlojki to jedno, ale skoro był proces to byli biegli ze szpitala, od sądu i od rodziców. Były konsultacje z polakami i włochami. Oni potwierdzili to co napisali w innych miejscach. W prasie można znaleźć wypowiedzi biegłych.
Ale spoko, rozkminiajmy fałszowanie dokumentów.
156 2018-04-29 19:59:44 Ostatnio edytowany przez authority (2018-04-29 20:02:31)
Co za bzdury kto miałby w tym interes a ryzyko że się wyda jest gigantyczne. Prędzej by już Macierewicz ws zamachu przez Putina miał by rację niżby sfałszowano wyniki badań bo w czyim interesie ? Chyba oceniacie po sobie .Jakie to ludzkie. Te posty wykorzystam w swoim prywatnych badaniach socjologicznych wynika z nich jasno ponad 90% zwolenników PIS bądź przeciwników poprzednich rządów jest po stronie matki. Tu się liczy dobro dziecka które, czego wielu nie może pojąć, może być rozbieżne z dążeniami rodziców. Rodzic może chcieć dobrze ale dobrze chciał też Stalin, Hitler, Mussolini, Franco i każdy inny dyktator. Rodzice mogą uważać iż chcą dobrze ale faktom nie da się zaprzeczyć dziecko ma postępujący zanik mózgu. Tego nie widać. Lot jest wykluczony.
Fałszowanie dokumentów? Nirvanko, bądźmy poważni.
Machlojki to jedno, ale skoro był proces to byli biegli ze szpitala, od sądu i od rodziców. Były konsultacje z polakami i włochami. Oni potwierdzili to co napisali w innych miejscach. W prasie można znaleźć wypowiedzi biegłych.
Ale spoko, rozkminiajmy fałszowanie dokumentów.
NIE NAPISAŁAM ŻE FAŁSZOWALI DOKUMENTY, ANI NAWET, ŻE TAK MYŚLĘ. NAPISAŁAM, ZE BARDZO ŁATWO SFAŁSZOWAĆ DOKUMENTY. Ale spoko, czytajmy to co chcemy przeczytać. A co do wcześniejszych machlojek tego szpitala to chyba prawda, skoro musieli wypłacić odszkodowania rodzicom dzieci tam "leczonych". tak, wiem lekarz, który sie przyczynił do problemów i złej slawy szpitala, już tam nie pracuje.
Łatwo sfałszować oj mylisz się czynność wydaje się prosta ale równie łatwo to wykryć. Tu było wiele badań wykonanych przez wielu lekarzy a oni nie mają alzheimera. Pamiętaj iż w takiej głośniej sprawie na pewno po śmierci zrobią badania co może łatwo pogrążyć tych lekarzy.
A ja nie napisałam, że tak napisałaś. Tylko, że to rozkminy bez sensu, bo za dużo rzeczy musiałoby być zmienionych.
Nie ma co szukać teorii spiskowych tam, gdzie ich nie ma. Nie wiem jak szpital miałby rozpuścić dziecku 70% mózgu. To nie dr House. Niektóre choroby u dzieci pojawiają się dopiero po kilku miesiącach życia, lub wtedy dopiero są wykrywane (np. autyzm, który ludzie lubią zrzucać na szczepionki, a tak naprawdę to kwestia zbieżności w czasie). Niektórych nie da się uratować.
Nie znałam tej historii.Siedzę za granicą nie zaczytuję się w wiadomościach.Oczy zaszły mi łzami.Olinko są rzeczy na tym świecie, z którymi nie pogodzę się nigdy.Nie chcę wiedzieć co czują rodzice.To skandal.Brak serca.Wyższych władz.Jest miłość i walka życia tego chłopca, powinna dać do myślenia.O takich rzeczach powinni decydować bezpośrednio rodzice.Nawet, gdy wszystkim się wydaje, że to koniec.Medycyna zna przeróżne przypadki wyzdrowień.
Ja bym to podsumowała słowami Ewy Siedleckiej:
W całej tej sprawie są natomiast żywi, odczuwający, godni i samoświadomi rodzice. Jeśli Alfie, podtrzymywany sztucznie przy życiu, nie cierpiał, to powinniśmy skupić się na ich cierpieniu. I ich woli. Byli gotowi opiekować się synem – czy też jego ciałem. Znaleźli szpital, który też chciał to robić. I zostali potraktowani okrutnie. Złożeni na ołtarzu fundamentalizmu, który symetrycznie do „świętości życia” nazwałabym „świętością godności”.
Jeden i drugi fundamentalizm pozbawiony jest tego, co stanowi esencję człowieczeństwa: współczucia.