Witam słyszałem wiele historii w większości z nich nie wierzyłem iż ludzie potrafią być tak tak...
Ja na szczęście do 17 lat żyłem w rodzinę ludzi wykształconych kulturalnych znajomych kolegów miałem dwójkę też na poziomie później studia bywało starałem wybierać sobie kumpli kumpeli którzy utrzymywali jakiś poziom pierwsza miłość itd dalej w ciągu 13 lat obracałem się w tzw kokonie ludzi inteligentnych majętnych ale już słyszałem różne historie od których przechodzą ciarki niestety czasem trzeba zejść na dół a tu jest już różnie co nie oznacza iż na górze jest różowo tyle iż ci co są na górze potrafią bardziej udawać na szczęście po kieliszkach szybko wychodzi kto jest kim. Wracając do tematu o tym iż przed jedzeniem trzeba myć ręce to każdy wie ale o tym iż po surowym mięcie mielonym nie odtyka się kranu to chyba nie wielu wie wiem takie np historie słyszałem od kilku ludzi ale teść mego znajomego w moim własnym domu chcąc zrobić mi "dobrze" udowodnił iż była to prawda jeszcze groził pobiciem i wyrzucił mielone mięso które chciała matka mojej żony. Ludzie potrafią być żenujący człowiek wydawał się bystry trochę złośliwy co nie jest wadą ale wyszedł za przeproszeniem uparty debil prostak i cham który nie wie iż w surowym mięsie jest masa pasożytów jeszcze się chwalił tym iż za granicą jak pracował to zawsze brudził kran nawet nie zwracał na to uwagi a jak ktoś go pouczał jak robiłem to ja to z prawego gnoja.. Z domu niedaleko urzędu miejskiego słychać było kłótnie przeradzające się w bojkę z debilnych powodów moje podsumowanie jeśli 2 idiotów nawzajem się wykończy to selekcja selekcja naturalna gorzej gdy ucierpi normalny. Przeżyliście coś podobnego to piszcie jeśli sami coś takiego zrobiliście to nawet się nie przyznajcie.
1 2018-04-17 21:05:45 Ostatnio edytowany przez authority (2018-04-17 21:06:12)
Łaknę przecinków jak kania dżdżu!
Łaknę przecinków jak kania dżdżu!
Nie wiedziałam, czemu nie mogę doczytać do końca
4 2018-04-17 21:53:07 Ostatnio edytowany przez balin (2018-04-17 21:54:07)
Autorze. My podczas czytania, chcemy oddychać. A Twój tekst na to nie pozwala. Litości.
Przecinek ma znaczenie:
Zjedzcie, dzieci!
Zjedzcie dzieci!
Witam słyszałem wiele historii w większości z nich nie wierzyłem iż ludzie potrafią być tak tak...
Ja na szczęście do 17 lat żyłem w rodzinę ludzi wykształconych kulturalnych znajomych kolegów miałem dwójkę też na poziomie później studia bywało starałem wybierać sobie kumpli kumpeli którzy utrzymywali jakiś poziom pierwsza miłość itd dalej w ciągu 13 lat obracałem się w tzw kokonie ludzi inteligentnych majętnych ale już słyszałem różne historie od których przechodzą ciarki niestety czasem trzeba zejść na dół a tu jest już różnie co nie oznacza iż na górze jest różowo tyle iż ci co są na górze potrafią bardziej udawać na szczęście po kieliszkach szybko wychodzi kto jest kim. Wracając do tematu o tym iż przed jedzeniem trzeba myć ręce to każdy wie ale o tym iż po surowym mięcie mielonym nie odtyka się kranu to chyba nie wielu wie wiem takie np historie słyszałem od kilku ludzi ale teść mego znajomego w moim własnym domu chcąc zrobić mi "dobrze" udowodnił iż była to prawda jeszcze groził pobiciem i wyrzucił mielone mięso które chciała matka mojej żony. Ludzie potrafią być żenujący człowiek wydawał się bystry trochę złośliwy co nie jest wadą ale wyszedł za przeproszeniem uparty debil prostak i cham który nie wie iż w surowym mięsie jest masa pasożytów jeszcze się chwalił tym iż za granicą jak pracował to zawsze brudził kran nawet nie zwracał na to uwagi a jak ktoś go pouczał jak robiłem to ja to z prawego gnoja.. Z domu niedaleko urzędu miejskiego słychać było kłótnie przeradzające się w bojkę z debilnych powodów moje podsumowanie jeśli 2 idiotów nawzajem się wykończy to selekcja selekcja naturalna gorzej gdy ucierpi normalny. Przeżyliście coś podobnego to piszcie jeśli sami coś takiego zrobiliście to nawet się nie przyznajcie.
Pytanie jest jak Ty zareagowałeś? Bo po sposobie pisania widzę wzburzenie i sądzę,że bez pyskówek się nie obeszło.
Ja przygotowuję surowe mięso w rękawicach i też tymi rękawicami dotykam kranu,ba czasem nawet jem surowe mięso wołowe lub ryb.I żyję i nikt się na mnie nie wydziera.:) Rozumiem,że "pouczałeś" teścia w jego domu? Hmmm,szczyt kultury i dobrych manier...łWzięłam to pouczanie w cudzysłów bo po wzburzeniu widocznym w piśmie sądzę,że nie była to rozmowa spokojnym tonem
Oceniasz teścia i wyrażasz się dokładnie tak jak tu deklarujesz,że robią debile i prostaki. Co oznacza "z prawego gnoja"?
Nie lubię chamstwa,hołoty i prostackich zachowań.Staram się trzymać od takich ludzi z daleka.Jeśli taka osoba idzie "na konfrontację" ze mną to nigdy nie dyskutuję,nie pouczam i nie zniżam się do tego poziomu.
Nie zrozumiałam co to znaczy, że "nie odtykał kranu" chyba literówka? Wiadomo, że się nie dotyka kranu .
W tej konkretnej sytuacji, kiedy widzę jak ktoś przygotowuje mięso w sposób, który mnie brzydzi, nie jem i tyle.
W restauracjach nie widzimy w jaki sposób kucharze traktują mięso w kuchni a klienci się nie zastanawiają, oceniają po smaku.
dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Chodzi chyba o to, że go pobrudził mięsem.
authority napisał/a:Witam słyszałem wiele historii w większości z nich nie wierzyłem iż ludzie potrafią być tak tak...
Ja na szczęście do 17 lat żyłem w rodzinę ludzi wykształconych kulturalnych znajomych kolegów miałem dwójkę też na poziomie później studia bywało starałem wybierać sobie kumpli kumpeli którzy utrzymywali jakiś poziom pierwsza miłość itd dalej w ciągu 13 lat obracałem się w tzw kokonie ludzi inteligentnych majętnych ale już słyszałem różne historie od których przechodzą ciarki niestety czasem trzeba zejść na dół a tu jest już różnie co nie oznacza iż na górze jest różowo tyle iż ci co są na górze potrafią bardziej udawać na szczęście po kieliszkach szybko wychodzi kto jest kim. Wracając do tematu o tym iż przed jedzeniem trzeba myć ręce to każdy wie ale o tym iż po surowym mięcie mielonym nie odtyka się kranu to chyba nie wielu wie wiem takie np historie słyszałem od kilku ludzi ale teść mego znajomego w moim własnym domu chcąc zrobić mi "dobrze" udowodnił iż była to prawda jeszcze groził pobiciem i wyrzucił mielone mięso które chciała matka mojej żony. Ludzie potrafią być żenujący człowiek wydawał się bystry trochę złośliwy co nie jest wadą ale wyszedł za przeproszeniem uparty debil prostak i cham który nie wie iż w surowym mięsie jest masa pasożytów jeszcze się chwalił tym iż za granicą jak pracował to zawsze brudził kran nawet nie zwracał na to uwagi a jak ktoś go pouczał jak robiłem to ja to z prawego gnoja.. Z domu niedaleko urzędu miejskiego słychać było kłótnie przeradzające się w bojkę z debilnych powodów moje podsumowanie jeśli 2 idiotów nawzajem się wykończy to selekcja selekcja naturalna gorzej gdy ucierpi normalny. Przeżyliście coś podobnego to piszcie jeśli sami coś takiego zrobiliście to nawet się nie przyznajcie.Pytanie jest jak Ty zareagowałeś? Bo po sposobie pisania widzę wzburzenie i sądzę,że bez pyskówek się nie obeszło.
Ja przygotowuję surowe mięso w rękawicach i też tymi rękawicami dotykam kranu,ba czasem nawet jem surowe mięso wołowe lub ryb.I żyję i nikt się na mnie nie wydziera.:) Rozumiem,że "pouczałeś" teścia w jego domu? Hmmm,szczyt kultury i dobrych manier...łWzięłam to pouczanie w cudzysłów bo po wzburzeniu widocznym w piśmie sądzę,że nie była to rozmowa spokojnym tonem
Oceniasz teścia i wyrażasz się dokładnie tak jak tu deklarujesz,że robią debile i prostaki. Co oznacza "z prawego gnoja"?
Nie lubię chamstwa,hołoty i prostackich zachowań.Staram się trzymać od takich ludzi z daleka.Jeśli taka osoba idzie "na konfrontację" ze mną to nigdy nie dyskutuję,nie pouczam i nie zniżam się do tego poziomu.
tu chyba nie chodzi o dotykanie jako takie, bo przecież (pomijajac fotokomorke) zawsze trzeba najpierw tego kranu dotknąć brudnymi rekami żeby je umyc Chodzi chyba o to, ze uswinil mięsem ten kran, znaczy pooblepial i nie sprzatnal po sobie, potem ktoś chciał sobie umyć raczki i się uwalił. Bo nie wiem o co innego może chodzić? Jakieś pasożyty wymyślił, ale one chyba nie maja nic do kranu.
adiaphora napisał/a:dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Chodzi chyba o to, że go pobrudził mięsem.
raczej tak, choc ciężko w tym słowotoku zorientować się, o co chodzi.
12 2018-04-18 09:06:09 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-18 09:08:33)
dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Szczególnie,jeśli zrobił to we własnym domu.A gość tego domu go pouczył
Od razu skojarzyło mi się z tym wierszykiem:
adiaphora napisał/a:dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Szczególnie,jeśli zrobił to we własnym domu.A gość tego domu go pouczył
nie, no teść znajomego autora watku dotknął kranu w jego domu, nie znajomego, tylko autora, żeby mu udowodnić a potem jeszcze wyrzucił mięso, ktore chciala jego zona, o pardon, matka jego zony, znaczy nie tescia, tylko zony autora, ale najwazniejsze pozostaje tajemnicą - czyje bylo mieso mielone? czy tescia znajomego, czy autora, czy matki jego zony a moze ciotecznej babki kuzyna ze strony ojca?
14 2018-04-18 09:29:26 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-18 09:40:03)
gojka102 napisał/a:adiaphora napisał/a:dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Szczególnie,jeśli zrobił to we własnym domu.A gość tego domu go pouczył
nie, no teść znajomego autora watku dotknął kranu w jego domu, nie znajomego, tylko autora, żeby mu udowodnić a potem jeszcze wyrzucił mięso, ktore chciala jego zona, o pardon, matka jego zony, znaczy nie tescia, tylko zony autora, ale najwazniejsze pozostaje tajemnicą - czyje bylo mieso mielone? czy tescia znajomego, czy autora, czy matki jego zony a moze ciotecznej babki kuzyna ze strony ojca?
No tak,przeoczyłam ten fakt,że dom był autora.Ale Autorze,znasz chyba swego teścia nie od dziś więc jakbyś darował sobie pouczanie go to nie doszłoby do takiej sytuacji.Ja dla świętego spokoju-który cenię najbardziej-odpuściłabym.
Nie bardzo wie dlaczego opisałeś to jako chamstwo made in Poland.
Sądzisz,że w innych krajach go nie ma? Och,uwierz,tacy Włosi potrafią w o wiele bardziej irytujący i chamski sposób się zachowywać
Moim zdaniem, jest to obrzydliwe. Oglądałam kiedyś program kulinarny, w którym znany kucharz przekładał jedzenie palcami, a potem te palce oblizywał, a potem znów dotykał jedzenia. Szczególnie jak nie mamy zaufania do przestrzegania higieny tego kogoś, możemy stracić apetyt. Gdybym tego nie widziała, pewnie danie by mnie nie brzydziło. W restauracjach różne rzeczy się dzieją, a jednak ludzie korzystają z usług.
Ale Autorze,znasz chyba swego teścia nie od dziś więc jakbyś darował sobie pouczanie go to nie doszłoby do takiej sytuacji
To był teść znajomego autora, w domu autora Ciężka sprawa
U nas mięso np. na tatara przygotowuje się normalnie gołymi ręcyma Pewnie się je wcześniej myje, małżonki nie kontroluję w tym temacie. Sam jak mam uświnione ręce mięsem czy na tatara czy robiąc mielone, a potrzebuję odkręcić kran, to mam taki, że wajchę odciągnę wierzchem dłoni czy nadgarstkiem.
17 2018-04-18 10:01:28 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-18 10:01:50)
gojka102 napisał/a:Ale Autorze,znasz chyba swego teścia nie od dziś więc jakbyś darował sobie pouczanie go to nie doszłoby do takiej sytuacji
To był teść znajomego autora, w domu autora
Ciężka sprawa
U nas mięso np. na tatara przygotowuje się normalnie gołymi ręcymaPewnie się je wcześniej myje, małżonki nie kontroluję w tym temacie. Sam jak mam uświnione ręce mięsem czy na tatara czy robiąc mielone, a potrzebuję odkręcić kran, to mam taki, że wajchę odciągnę wierzchem dłoni czy nadgarstkiem.
Jak ktoś pinćet razy napisał,że wychowywał się w środowisku na poziomie,kulturalnym i zamożym i tylko słyszał o takich przypadkach to chyba nie jest żadnym problemem dla takiego wychowanego na poziomie darować sobie uwagi wiedząc,że wżenił się w taką chamską made in poland rodzinę
Albo trza było się w aristkoratyczną rodzinę wżenić.A tak,na darmo ten kaganiec oświecenia nosić.Jeszcze się poparzyć można nieumiejętnie trzymając
(...)
co?
gojka102 napisał/a:adiaphora napisał/a:dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Szczególnie,jeśli zrobił to we własnym domu.A gość tego domu go pouczył
nie, no teść znajomego autora watku dotknął kranu w jego domu, nie znajomego, tylko autora, żeby mu udowodnić a potem jeszcze wyrzucił mięso, ktore chciala jego zona, o pardon, matka jego zony, znaczy nie tescia, tylko zony autora, ale najwazniejsze pozostaje tajemnicą - czyje bylo mieso mielone? czy tescia znajomego, czy autora, czy matki jego zony a moze ciotecznej babki kuzyna ze strony ojca?
Kran pewnie drogi, ze złota czy cuś, że też jakiś "parchaty" w ogóle ważył się dotknąć. Jak śmiał!
No sorry, ale co widzę posty tego kogoś, plus emotka i nick, to myślę, że to trzynastolatek albo jakiś nelot życiowy.
Jeśli chodzi o dotykanie kranu mięsem, to czy nikt nie wpadł, że kran i zlew można potem umyć? Tak samo kurki, gdy dotknie się ich rękami, którymi przygotowywało się mięso.
Dotknięcie kranu nie zaszkodzi mięsu, nikogo nie przyprawi o zatrucie.
Nie bardzo rozumiem, o co ten słowotok i wzburzenie.
Przypomina mi się też, że kiedyś w UK powiedzieli, że nie nalezy myć kurczaka przed przygotowaniem. Oczy mi z orbit wyszły, bo u mnie zawsze się myło. Skonsultowałam z koleżanką, ona też myje. Rozumowanie było takie, że nie należy myć bo bakterie się roznoszą po zlewie itd. I tak samo zdziwiona pytałam: to co, nie można tego zlewu i blatów umyć? :0
Jeśli chodzi o dotykanie kranu mięsem, to czy nikt nie wpadł, że kran i zlew można potem umyć? Tak samo kurki, gdy dotknie się ich rękami, którymi przygotowywało się mięso.
Dotknięcie kranu nie zaszkodzi mięsu, nikogo nie przyprawi o zatrucie.
Nie bardzo rozumiem, o co ten słowotok i wzburzenie.
Przypomina mi się też, że kiedyś w UK powiedzieli, że nie nalezy myć kurczaka przed przygotowaniem. Oczy mi z orbit wyszły, bo u mnie zawsze się myło. Skonsultowałam z koleżanką, ona też myje. Rozumowanie było takie, że nie należy myć bo bakterie się roznoszą po zlewie itd. I tak samo zdziwiona pytałam: to co, nie można tego zlewu i blatów umyć? :0
Można, ale powodów, dla którego nie powinno się myć mięsa z kurczaków jest wiecej niż tylko brudny zlew.
Można, ale powodów, dla którego nie powinno się myć mięsa z kurczaków jest wiecej niż tylko brudny zlew.
Nawet jeśli miałoby to powiększyć dziurę ozonową, to ja mięso w kawałkach będę płukać. A zlew umyje zarówno przed włożeniem do niego mięsa, jak i zaraz po. I nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne.
23 2018-04-18 21:47:20 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-18 21:50:35)
Jeśli chodzi o dotykanie kranu mięsem, to czy nikt nie wpadł, że kran i zlew można potem umyć? Tak samo kurki, gdy dotknie się ich rękami, którymi przygotowywało się mięso.
Dotknięcie kranu nie zaszkodzi mięsu, nikogo nie przyprawi o zatrucie.
Nie bardzo rozumiem, o co ten słowotok i wzburzenie.
Przypomina mi się też, że kiedyś w UK powiedzieli, że nie nalezy myć kurczaka przed przygotowaniem. Oczy mi z orbit wyszły, bo u mnie zawsze się myło. Skonsultowałam z koleżanką, ona też myje. Rozumowanie było takie, że nie należy myć bo bakterie się roznoszą po zlewie itd. I tak samo zdziwiona pytałam: to co, nie można tego zlewu i blatów umyć? :0
nie można myć, nie można dotykać gołymi rękoma a jak dotkniesz to potem obowiązkowa kwarantanna
Ja każde mięso myję. Nie wyobrażam sobie takiego zafaflunionego i wymacanego przez nie wiadomo ile osob mięsa wrzucić do gara.
Nie wyobrażam sobie nie umyć mięsa przed przygotowaniem go do zjedzenia... Bleh, tfu.
Nie wyobrażam sobie nie umyć mięsa przed przygotowaniem go do zjedzenia... Bleh, tfu.
No nie wiem, ja tam mięsa na mielone nie myję. Kupuję zazwyczaj od razu zmielone. Mięsa na schabowe też nie myję, bo i po co? Co ma dać to mycie? Przecież obróbka cieplna w trakcie smażenia daje o wiele większe możliwości zabicia różnych takich drobnoustrojów niż umycie w wodzie, która nie ma żadnych właściwości bakteriobójczych. Spłukuję np. filety z kurczaka ale to żeby usunąć do końca te błonki itp. Jak kupuję udka czy coś w ten deseń, to wrzucam do piekarnika i tyle. Żyję!
Cyngli napisał/a:Nie wyobrażam sobie nie umyć mięsa przed przygotowaniem go do zjedzenia... Bleh, tfu.
No nie wiem, ja tam mięsa na mielone nie myję. Kupuję zazwyczaj od razu zmielone. Mięsa na schabowe też nie myję, bo i po co? Co ma dać to mycie? Przecież obróbka cieplna w trakcie smażenia daje o wiele większe możliwości zabicia różnych takich drobnoustrojów niż umycie w wodzie, która nie ma żadnych właściwości bakteriobójczych. Spłukuję np. filety z kurczaka ale to żeby usunąć do końca te błonki itp. Jak kupuję udka czy coś w ten deseń, to wrzucam do piekarnika i tyle. Żyję!
Mielę sama, więc przed normalnie myję.
We Francji miałam nieprzyjemny epizod z niedosmażonym stekiem, po którym dostałam robaków i umierałam przez 6 tygodni. Od tamtej pory wszystko myję pod ciepłą wodą, warzywa i owoce pod gorącą. Takie przyzwyczajenie. I nie jem surowego mięsa.
Myć mięso to jakby myć spleśniały chleb i wierzyć że od tego pleśń zniknie. Przecież większość syfu zostaje w srodku.
A sprzedawcy o ile wiem powinni uzywac rękawiczek...
Od tamtej pory wszystko myję pod ciepłą wodą, warzywa i owoce pod gorącą. Takie przyzwyczajenie. I nie jem surowego mięsa.
Gorąca woda w kranie nie ma temperatury, która miałaby jakiekolwiek właściwości bakteriobójcze i nie może mieć, bo inaczej mogłaby powodować oparzenia nieostrożnych ludzi. Z pamięci pisząc 55 stopni C, a wrzątek ma 100 C. Stąd mycie gorącą wodą w kranie może mieć co najwyżej skutek psychologiczny. A ja tam tatara zajadam ze smakiem i jeszcze mi nie zaszkodził.
29 2018-04-18 22:36:33 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-18 22:37:17)
mnie brzydzi ten syf na wierzchu, jeśli wierzycie, że na każdym etapie wszyscy, ktorzy mają z nim stycznosc uzywają rękawiczek to jesteście niepoprawnymi optymistami. Tak samo jak nie chcielibyście wiedzieć co mają na sobie krojone wędliny i żolte sery, jeśli nie są krojone przy was
Ja nawet kielbasę myję w pętach, zanim zjem. Niestety, mam znajome ktore pracują w sklepie, więc wiem, jakie tam jest podejście i higiena. A kiedyś sama pracowalam w jednym. Jak coś spadnie na podlogę to się podnosi i kladzie na kupkę. Nikt się nie przejmuje, żeby umyc ręce, przerzuca się wszystko, sery, wedliny na przemian z mięsem surowym a rękawiczek używa się tylko przy klientach po otwarciu sklepu
Witam słyszałem wiele historii w większości z nich nie wierzyłem ....
Nic z tego słowotoku nie zrozumiałam
No ale wędlina czy ser to nie jest produkt, który się gotuje. Ten sam syf jest przecież np. na wiekszosci produktów w sklepie, o wozkach nie wspominając
Mnie zaskoczyła kiedyś pomysłowość pani obsługującej kasę i robiącej falafele. Zgodnie z zasadami higieny miała rękawiczki... zarówno łapkami w rękawiczkach przyjmowała pieniądze, jak i potem tymi samymi łapkami i w tych samych rękawiczkach robiła jedzenie Można z kulturą i higienicznie?
Jedyne mięso jakie jem to surowa polędwica wołowa, której na dodatek nigdy nie myłam... kiedy umrę?
Zapomniałam zapytać - myjecie ciastka z cukierni? Bo wiecie, proceder dotykania ich przez pracowników jest prawdopodobnie duuużo większy niż w przypadku mięsa.
Trzy razy czytałam pierwszy post i do teraz nie jestem pewna czy wiem o co w nim chodzi .
Nawiązując jednak do dyskusji, jaka się wywiązała, to myję mięso, nawet jeśli teoretycznie nie ma to większego sensu, ale tak już mam i rzeczywiście najbardziej działa tu chyba czynnik psychologiczny. Za to zawsze, absolutnie zawsze parzę wszystko, co dotyka drób, czyli zlewozmywak, deskę do krojenia, nóż czy inne naczynia - i to już uznaję za konieczność.
36 2018-04-19 09:11:04 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-19 09:26:22)
Zapomniałam zapytać - myjecie ciastka z cukierni? Bo wiecie, proceder dotykania ich przez pracowników jest prawdopodobnie duuużo większy niż w przypadku mięsa.
a niby jak chcesz umyć ciastko? Od brudu sie nie umiera, ale z drugiej strony nie jest to czynnik zachecajacy do jedzenia ani jakikolwiek plus, żeby traktowac mycie jako zbędną fanaberię. Oczywiście, ze można brudne mieso ugotować czy usmazyc, tylko po co, skoro można umyć? No, ale co kto lubi...
Kurczaki zwłaszcza powinno się myć, one są najbardziej zafaflunione, ze się tak wyraze, czyli brudne, niedoskubane lub z resztami poprzyklejanych piór tu i ówdzie. Można tez trafić na wlosa, niekoniecznie swojego
Husky napisał/a:Zapomniałam zapytać - myjecie ciastka z cukierni? Bo wiecie, proceder dotykania ich przez pracowników jest prawdopodobnie duuużo większy niż w przypadku mięsa.
a niby jak chcesz umyć ciastko? Od brudu sie nie umiera, ale z drugiej strony nie jest to czynnik zachecajacy do jedzenia ani jakikolwiek plus, żeby traktowac mycie jako zbędną fanaberię. Oczywiście, ze można brudne mieso ugotować czy usmazyc, tylko po co, skoro można umyć? No, ale co kto lubi...
Kurczaki zwłaszcza powinno się myć, one są najbardziej zafaflunione, ze się tak wyraze, czyli brudne, niedoskubane lub z resztami poprzyklejanych piór tu i ówdzie. Można tez trafić na wlosa, niekoniecznie swojego
Idea nie mycia miesa pochodzi z Europy Zachodniej, a tu, tak na oko, 90% drobiu jest obrabiane maszynowo. Kupić kurczaka, ktory nie jest zapakowany mozna tylko w sklepach z eko żywnością. Reszta drobiu nawet nie ma kontaktu z czlowiekiem pomijając początkową fazę uboju. Mieso filetowane/porcjowane jest i tak myte przed zapakowaniem a potem pakowane prozniowo. To "zaflafunienie" to po prostu woda, ktora wycieka z pokrojonego mięsa.
Ja się osobiscie z doskubywaniem pior nie bawię, tylko obcinam niedoskubane miejsca(koncowki udek, skrzydelek), a zeby wyrwac kilka pior z pozostalej czesci tuszki nie potrzebuję myc calego kurczaka.
To samo z plukaniem go w srodku - przeciez tam nikt łap nie wkłada
Mycie filetów z piersi tylko powoduje, że stają się bardziej wodniste i tracą smak.
Mycie udek mija się z celem - z koncowek po prostu ścinam skórkę z resztkami pior.
Skrzydelka uzywam glownie do przygotowywania wywarow wiec resztki pior są nieistotne.
Połowa tych zabiegów higienicznych to tylko efekt psychologiczny.
38 2018-04-19 10:41:25 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-19 10:43:09)
Iceni idea niemycia mięsa mnie nie przekonuje. Dopóki mam wodę w kranie nie wyobrażam sobie inaczej. Gdybym miała wrzucić do gara nieumyte mięso to bym go nie zjadla. Nawet, gdy to mieso na tackach macane przez roboty. Ale chce zauważyć, ze tacki to nie jest jakaś jedyna i obowiązująca metoda sprzedawania mięsa. Normalnie kupuje się na wagę, gdzie z chlodni sprzedawcy wykladaja je na sklepowe lady, wieczorem z powrotem sciagaja i do niej zawoza a w ciągu dnia dotykaja x razy. Tym bardziej nie wyobrazam sobie nie umyć takiego wyobracanego na wszystkie strony mięsa. Czynnik psychologiczny powiadasz? A co za różnica? Pewnie i obsrane mięso można by ugotować i zjeść bez uszczerbku dla zdrowia. Jednak czlowiek to nie zwierze i nie jest mu wszystko jedno, zwlaszcza psychologicznie Mówiąc krótko, dla mnie mycie mięsa to czynność tak oczywista jak mycie rak po przyjściu do domu, czyli kwestia podstawowej higieny pracy przy przygotowywaniu posilkow. I argumentacja, ze zlew się zapaskudzi bakteriami jest śmieszna. Po to w końcu jest ten zlew w kuchni
Dla higieny żywności.
Tak jak Iceni, mięsa nie myję. Z wiedzy wyniesionej z pierwszych studiów na których miałam bakteriologię i parazytologię wyniosłam, iż woda z kranu ma zerowy efekt na florę bakteryjną kurczaka (no chyba, że opłukałabym tego ptaszora rozczynem chloru), a na występujące jaja pasożytów też żadną. Staram się tylko nie zostawiać bestii zbyt długo na blacie, bo wtedy to się dopiero namnaża flora i używam rękawiczek.
Jeszcze nikt się u nas w domu niczym nie zatruł.
A u mnie w Krakowie ciężko jest dostać zapaczkowanego kurczaka.
Właściwie tylko w Lidlach i Biedronkach. Tak to wszędzie jest luzem.
Nie tylko w eko sklepach, ale w byle Lewiatanie, Avicie czy co tam jeszcze jest.
A u mnie w Krakowie ciężko jest dostać zapaczkowanego kurczaka.
Właściwie tylko w Lidlach i Biedronkach. Tak to wszędzie jest luzem.
Nie tylko w eko sklepach, ale w byle Lewiatanie, Avicie czy co tam jeszcze jest.
Wlasnie dlatego prawdopodobnie idea nie mycia drobiu (bo to o drób glownie chodzi, steków nikt przy zdrowych zmyslach nie myje) zrodziła sie na zachodzie, gdzie drob jest obrabiany maszynowo oraz paczkowany.
Dla niewtajemniczonych - argument o brudnym zlewie jest tylko ulamkiem problemu - glowny problem polega na tym, że caly syf z kurczaka, a owszem, on tam jest - miedzy innymi salmonella i e.coli idą do sciekow gdzie się rozmnazaja. Dodatkowo pod wplywem srodkow czystosci slabsze szczepy gina a rozmnazaja sie te silniejsze i bardziej odporne. Co gorsza, poniewaz scieki jak to scieki - zawieraja wszystko - te bakterie rowniez MUTUJĄ tworząc szczepy odporne na antybiotyki. Nastepnie te scieki trafiaja do oczyszczalni a stamtad do rzeki, gdzie te super-bakterie mogą sobie zyc dalej i zarażać zwierzeta. Z tych samych rzek jest rowniez pobierana woda pitna ... i kolo sie zamyka.
Myć mięso to jakby myć spleśniały chleb i wierzyć że od tego pleśń zniknie. Przecież większość syfu zostaje w srodku.
A sprzedawcy o ile wiem powinni uzywac rękawiczek...
Jeśli w mięsie są bakterie, to tak - woda ich nie zmyje. Ale pomyśl - często kupuje się mięso w markecie, w sklepie. Ono przechodzi przez dziesiątki rąk zanim trafi do Ciebie. Ktoś w rzeźni kawałkuje, ktoś pakuje, ktoś inny coś innego - jaką masz pewność, że ci wszyscy ludzie przestrzegają zasad higieny? Że używają rękawiczek, że myją ręce po wyjściu z toalety, że te śliczne udka z kurczaka nie spadły na ziemię i nie zostały potem spakowane jakby nigdy nic?
Pracowałam w gastronomii, swoje widziałam. Zasady zasadami, a ludzie są różni i warunki pracy różne. Ja tam wolę kurczaka,schabowego, czy wołowinę umyć przed przygotowaniem.
A u mnie w Krakowie ciężko jest dostać zapaczkowanego kurczaka.
Właściwie tylko w Lidlach i Biedronkach. Tak to wszędzie jest luzem.
Nie tylko w eko sklepach, ale w byle Lewiatanie, Avicie czy co tam jeszcze jest.
Można śmiało syf opłukać. A paczkowane mają po dłuższym leżeniu nieprzyjemny zapach. Zimna woda radzi sobie z tym doskonale.
Iceni napisał/a:Myć mięso to jakby myć spleśniały chleb i wierzyć że od tego pleśń zniknie. Przecież większość syfu zostaje w srodku.
A sprzedawcy o ile wiem powinni uzywac rękawiczek...
Jeśli w mięsie są bakterie, to tak - woda ich nie zmyje. Ale pomyśl - często kupuje się mięso w markecie, w sklepie. Ono przechodzi przez dziesiątki rąk zanim trafi do Ciebie. Ktoś w rzeźni kawałkuje, ktoś pakuje, ktoś inny coś innego - jaką masz pewność, że ci wszyscy ludzie przestrzegają zasad higieny? Że używają rękawiczek, że myją ręce po wyjściu z toalety, że te śliczne udka z kurczaka nie spadły na ziemię i nie zostały potem spakowane jakby nigdy nic?
Pracowałam w gastronomii, swoje widziałam. Zasady zasadami, a ludzie są różni i warunki pracy różne. Ja tam wolę kurczaka,schabowego, czy wołowinę umyć przed przygotowaniem.
Bardzo rzadko przygotowywałam kurczaka. Kiedy miałam podejrzenia co do mięsa, płukałam pod bieżącą wodą, a potem moczyłam w wodzie z cytryną albo wodę z kurczakiem doprowadzałam do wrzenia i wylewałam. Chodziło mi głównie o konserwanty. Teraz wybieram mięso z indyka i przepłukuję je pod bieżącą wodą. Jeśli zaś chodzi o pasożyty, to bardziej obawiałabym się w rybach niż w kurczaku.
45 2018-04-19 21:15:22 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-19 21:28:00)
Lady Loka napisał/a:A u mnie w Krakowie ciężko jest dostać zapaczkowanego kurczaka.
Właściwie tylko w Lidlach i Biedronkach. Tak to wszędzie jest luzem.
Nie tylko w eko sklepach, ale w byle Lewiatanie, Avicie czy co tam jeszcze jest.Wlasnie dlatego prawdopodobnie idea nie mycia drobiu (bo to o drób glownie chodzi, steków nikt przy zdrowych zmyslach nie myje) zrodziła sie na zachodzie, gdzie drob jest obrabiany maszynowo oraz paczkowany.
Dla niewtajemniczonych - argument o brudnym zlewie jest tylko ulamkiem problemu - glowny problem polega na tym, że caly syf z kurczaka, a owszem, on tam jest - miedzy innymi salmonella i e.coli idą do sciekow gdzie się rozmnazaja. Dodatkowo pod wplywem srodkow czystosci slabsze szczepy gina a rozmnazaja sie te silniejsze i bardziej odporne. Co gorsza, poniewaz scieki jak to scieki - zawieraja wszystko - te bakterie rowniez MUTUJĄ tworząc szczepy odporne na antybiotyki. Nastepnie te scieki trafiaja do oczyszczalni a stamtad do rzeki, gdzie te super-bakterie mogą sobie zyc dalej i zarażać zwierzeta. Z tych samych rzek jest rowniez pobierana woda pitna ... i kolo sie zamyka.
nasze kupy też idą do ścieków a w nich e.coli (i uj wie co jeszcze) aż po kokardę, bo przecież zamieszkują nasze jelita więc co? Nie robmy kupy do ubikacji tylko zakopujmy pod krzakiem?
Proszę, nie dorabiajmy ideologii do niemycia kurczaków
Polanie miesa woda uwaza sie za zanieczyszczenie - taki slad po wodzie nalezy sciac wysterylizowanym nozem.
Natomiast kurczaki sa chlodzone w wannie z lodem, wiec sa plukane tak czy tak. W tej wannie salmonella sie roznosi - wystarczy jedna sztuka zarazona a wszystkie sa z salmonella. Wiec u nas mieso drobiowe surowe uwaza sie za material zakazny.
Sa kraje wolne od salmonelli - np. Dania.
Wiec kurczaka radze wymyc, zlew zmyc domestosem.
Innego miesa nie myc. Woda tylko pogorszy sprawe.
Raczej nie radze jesc miesa surowego - zwlaszcza w Polsce. Ostroznie z karmieniem zwierzat miesem surowym - to osobny temat.
W rzezniach sa krany bezdotykowe - na fotokomorke- zeby ich nie paprac bakteriami.
Polanie miesa woda uwaza sie za zanieczyszczenie - taki slad po wodzie nalezy sciac wysterylizowanym nozem.
Natomiast kurczaki sa chlodzone w wannie z lodem, wiec sa plukane tak czy tak. W tej wannie salmonella sie roznosi - wystarczy jedna sztuka zarazona a wszystkie sa z salmonella. Wiec u nas mieso drobiowe surowe uwaza sie za material zakazny.
Sa kraje wolne od salmonelli - np. Dania.
Wiec kurczaka radze wymyc, zlew zmyc domestosem.
Innego miesa nie myc. Woda tylko pogorszy sprawe.
Raczej nie radze jesc miesa surowego - zwlaszcza w Polsce. Ostroznie z karmieniem zwierzat miesem surowym - to osobny temat.
W rzezniach sa krany bezdotykowe - na fotokomorke- zeby ich nie paprac bakteriami.
Jednak zdarzają się zewnętrzne zanieczyszczenia, których zeskrobać się raczej nie da.
Ja raczej z tatara nie zrezygnuję, a i dzieci posmakowały Pomyśleć, że przeżyłem ja i wielu moich rówieśników dramatyczne chwile dzieciństwa, szczególnie w czasie wakacji na wsi. Ciotka rano krowę doiła, a krowa stała w obórce takiej, że he, he nie będę opisywał. Mleko przelała przez gazę i dawaj dzieciakom na stół do pajdy chleba z masłem, które sama ubiła i miodem z pasieki sąsiada. Potem wujek wołał - chłopaki, jajeczko? No i wyciągaliśmy jajka kurom prosto z grzędy. Robiło się dziurkę z jednej i drugiej strony, a potem wysysało zawartość. Ile takich obesranych jajek wyssałem trudno powiedzieć ale dużo
Potem wujek łapał koguta i bez łeb go siekierą. Korpus do wiaderka, dla ciotki, która koguta skubała. Zalewało się go wrzątkiem ale to chyba nie dla dezynfekcji tylko żeby lepiej się skubało. Patroszyła i co lepsze czyli serduszko, żołądek trafiało do gara razem z korpusem i gotował się pyszny rosół. W międzyczasie ciotka ugniatała ciasto na makaron. Nigdy później nie jadłem tak zajebistego rosołu. O ile pamiętam jedyne środki czystości, to było szare mydło przy miednicy w sieni i jak udało się kupić płyn Ludwik. Brałem udział w niejednym świniobiciu, które wykonywał znajomy pan w atmosferze męskie, zakrapianej imprezy. To był czas, który nazywałem "czasem tłustych klamek", bo przez parę dni oporządzania świnki wszystko było w mieszkaniu wysmarowane. Cała kuchnia zawalona, bo to pół tuszki. Rozkrajanie, wytapianie smalcu, świeża kaszanka albo zupa z krwi, jajecznica ze świńskim móżdżkiem. Potem robienie kiełbas. Wędzenie i peklowanie zalewach i smalcu. Wędzonka wisiała w spiżarni i to była frajda przez długie tygodnie zakradać się tam żeby sobie urwać kawałek kiełbasy. Uff, jak ja to przeżyłem...?
Ej,ludzie nie zauważyliście,że problem autora ABSOLUTNIE nie dotyczy surowego mięsa i faktu,że teść brudnymi od mięsa rękami dotknąl kranu?
Tak sie zapętliliście w tym myciu/niemyciu mięsa że aż śmiać mi się chce
przezyles bo dlaczego miales nie przeżyć? Brud nie zabija wiec jesli komus nie przeszkadza to da sie z tym zyc. A ta histeria z bakteriami mocno naciagana. Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie. Gdybym patrzyła na nie jak na bombę bakteriologiczną, na cos co dotykac mozna tylko w rekawiczkach a potem sterylizowac kuchnie domestosami lub moze jeszcze promieniami uvc na wszelki wypadek
to chyba wolalabym ich nie jesc.
Mój pies wcinal surowe skrzydełka i przeżył 14 lat bez uszczerbku na zdrowiu.
przezyles bo dlaczego miales nie przeżyć? Brud nie zabija
wiec jesli komus nie przeszkadza to da sie z tym zyc. A ta histeria z bakteriami mocno naciagana. Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie. Gdybym patrzyła na nie jak na bombę bakteriologiczną, na cos co dotykac mozna tylko w rekawiczkach a potem sterylizowac kuchnie domestosami lub moze jeszcze promieniami uvc na wszelki wypadek
to chyba wolalabym ich nie jesc.
Mój pies wcinal surowe skrzydełka i przeżył 14 lat bez uszczerbku na zdrowiu.
Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.
Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie.
W rzeczy samej u mnie tak samo i to tanim płynem z Biedry
adiaphora napisał/a:Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie.
W rzeczy samej u mnie tak samo i to tanim płynem z Biedry
Im tańszy płyn tym więcej ma chemii a to dla bakterii akurat dobre
adiaphora napisał/a:przezyles bo dlaczego miales nie przeżyć? Brud nie zabija
wiec jesli komus nie przeszkadza to da sie z tym zyc. A ta histeria z bakteriami mocno naciagana. Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie. Gdybym patrzyła na nie jak na bombę bakteriologiczną, na cos co dotykac mozna tylko w rekawiczkach a potem sterylizowac kuchnie domestosami lub moze jeszcze promieniami uvc na wszelki wypadek
to chyba wolalabym ich nie jesc.
Mój pies wcinal surowe skrzydełka i przeżył 14 lat bez uszczerbku na zdrowiu.Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.
twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
gojka102 napisał/a:adiaphora napisał/a:przezyles bo dlaczego miales nie przeżyć? Brud nie zabija
wiec jesli komus nie przeszkadza to da sie z tym zyc. A ta histeria z bakteriami mocno naciagana. Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie. Gdybym patrzyła na nie jak na bombę bakteriologiczną, na cos co dotykac mozna tylko w rekawiczkach a potem sterylizowac kuchnie domestosami lub moze jeszcze promieniami uvc na wszelki wypadek
to chyba wolalabym ich nie jesc.
Mój pies wcinal surowe skrzydełka i przeżył 14 lat bez uszczerbku na zdrowiu.Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Hieny jedzą śmierdzącą padlinę i też żyją Miliony much pasą się na gównie i też żyją
gojka102 napisał/a:adiaphora napisał/a:przezyles bo dlaczego miales nie przeżyć? Brud nie zabija
wiec jesli komus nie przeszkadza to da sie z tym zyc. A ta histeria z bakteriami mocno naciagana. Ja nigdy nie wyparzalam desek zlewu ani naczyń po myciu czy przyrządzaniu kurczakow. Mylam normalnie. Gdybym patrzyła na nie jak na bombę bakteriologiczną, na cos co dotykac mozna tylko w rekawiczkach a potem sterylizowac kuchnie domestosami lub moze jeszcze promieniami uvc na wszelki wypadek
to chyba wolalabym ich nie jesc.
Mój pies wcinal surowe skrzydełka i przeżył 14 lat bez uszczerbku na zdrowiu.Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Info z portalu pupileo jest w sprzecznosci z tym co piszesz:
"Jakie kości podawać psu?
Niestety nie wszystkie rodzaje kości będą bezpieczne dla psa. Niektóre są wręcz wskazane, jako źródło smakowitego szpiku i trening dla szczęki.
Czy pies może jeść kości z kurczaka? Absolutnie nie powinno się podawać kości z kurczaka. Podczas rozgryzania i trawienia kości te zamieniają się w ostre drobinki, które mogą kaleczyć przełyk, a nawet doprowadzić do przebicia jelita. Można podać psu jedynie oddzielone chrząstki z kurczaka, ale nigdy kości.
Czy pies może jeść kości wieprzowe? Również nie jest to wskazane z uwagi na ich ciężkostrawność. To kości, które można zgryźć, ale które są wyjątkowo ciężkie i niewskazane w diecie psa.
Czy pies może jeść kości z indyka? Kości z indyka, podobnie jak z kurczaka, mogą rozpadać się na ostre kawałki, dlatego lepiej unikać ich podawania psu. Ewentualnie można sięgnąć po chrząstki z indyka."
57 2018-04-20 11:07:44 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-20 11:37:33)
adiaphora napisał/a:gojka102 napisał/a:Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Hieny jedzą śmierdzącą padlinę i też żyją
Miliony much pasą się na gównie i też żyją
tak, ale człowiek ma tendencje do narzucania zwierzakom swojego systemu odżywiania, wiec gotuje mu jak sobie i szoruje wszysciutko, żeby higieniczne było. A potem pies wtranzala na spacerach gówno, trawę i ziemie, bo instynktownie wie, ze mu to potrzebne. A wystarczy pomyśleć jak w naturze jjedza zwierzęta, czy myja sobie posilek przed konsumpcja? Nie, wcinają razem z ziemia, sierścią i brudem za pazurami Im bardziej utytłane, tym lepiej dla ich mikroflory jelitowej.
adiaphora napisał/a:gojka102 napisał/a:Też nie wyparzam.Nie używam drewnianych a plastiki myję w zmywarce.
Moja sucz też je surową wołowinę i mięso drobiowe.
Skrzydełka bałabym się dawać.Drobiowe kości są ostre i nie wolno im podawać psom bo mogą przedziurawić jelita.twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Info z portalu pupileo jest w sprzecznosci z tym co piszesz:
"Jakie kości podawać psu?
Niestety nie wszystkie rodzaje kości będą bezpieczne dla psa. Niektóre są wręcz wskazane, jako źródło smakowitego szpiku i trening dla szczęki.Czy pies może jeść kości z kurczaka? Absolutnie nie powinno się podawać kości z kurczaka. Podczas rozgryzania i trawienia kości te zamieniają się w ostre drobinki, które mogą kaleczyć przełyk, a nawet doprowadzić do przebicia jelita. Można podać psu jedynie oddzielone chrząstki z kurczaka, ale nigdy kości.
Czy pies może jeść kości wieprzowe? Również nie jest to wskazane z uwagi na ich ciężkostrawność. To kości, które można zgryźć, ale które są wyjątkowo ciężkie i niewskazane w diecie psa.
Czy pies może jeść kości z indyka? Kości z indyka, podobnie jak z kurczaka, mogą rozpadać się na ostre kawałki, dlatego lepiej unikać ich podawania psu. Ewentualnie można sięgnąć po chrząstki z indyka."
czy bez instrukcji na temat wszystkiego nie da sie zyc samodzielnie? Ja nie kieruje sie aktualna dyrektywa, moda, zaleceniami.. itp. .co wolno a co nie wolno podawac psom, dzieciom, komukolwiek, tylko opieram się na obserwacji, własnym doświadczeniu i zaufanych ludzi oraz zdrowym rozsądku. Gdybym miała słuchać weterynarzy to najlepsze dla psa są chrupki firmy x czy y
Dzisiaj niektórzy nie potrafią samodzielnie nakarmić ani psa ani dziecka, pytając, co mogą mu dac na śniadanie, obiad, kolacje... i od kiedy... Taki syndrom czasow Ogłosili by, ze w wieku 6 miesięcy nalezy karmic niemowlęta schabowym z kapusta to znalezliby się tacy, co by karmili
wilczysko napisał/a:adiaphora napisał/a:twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Hieny jedzą śmierdzącą padlinę i też żyją
Miliony much pasą się na gównie i też żyją
tak, ale człowiek ma tendencje do narzucania zwierzakom swojego systemu odżywiania, wiec gotuje mu jak sobie i szoruje wszysciutko, żeby higieniczne było. A potem pies wtranzala na spacerach główno, trawę i ziemie, bo instynktownie wie, ze mu to potrzebne. A wystarczy pomyśleć jak w naturze jjedza zwierzęta, czy myja sobie posilek przed konsumpcja? Nie, wcinają razem z ziemia, sierścią i brudem za pazurami
Im bardziej utytłane, tym lepiej dla ich mikroflory jelitowej.
Słyszałem nawet o wegetarianach co karmią swoje psy bez mięsa
gojka102 napisał/a:adiaphora napisał/a:twarde i ostre są zakończenia duzych i dlugich kosci i przede wszystkim po obróbce termicznej a wiec nie daje się psu resztek z obiadu, gdzie ogryziesz mięso z udka a kość zostaje. Surowe jak najbardziej pies moze jesc a kostki skrzydelek to w ogóle są mięciutkie. W naturze zwierzeta tylko jedza na surowo, rowniez kosci.
Info z portalu pupileo jest w sprzecznosci z tym co piszesz:
"Jakie kości podawać psu?
Niestety nie wszystkie rodzaje kości będą bezpieczne dla psa. Niektóre są wręcz wskazane, jako źródło smakowitego szpiku i trening dla szczęki.Czy pies może jeść kości z kurczaka? Absolutnie nie powinno się podawać kości z kurczaka. Podczas rozgryzania i trawienia kości te zamieniają się w ostre drobinki, które mogą kaleczyć przełyk, a nawet doprowadzić do przebicia jelita. Można podać psu jedynie oddzielone chrząstki z kurczaka, ale nigdy kości.
Czy pies może jeść kości wieprzowe? Również nie jest to wskazane z uwagi na ich ciężkostrawność. To kości, które można zgryźć, ale które są wyjątkowo ciężkie i niewskazane w diecie psa.
Czy pies może jeść kości z indyka? Kości z indyka, podobnie jak z kurczaka, mogą rozpadać się na ostre kawałki, dlatego lepiej unikać ich podawania psu. Ewentualnie można sięgnąć po chrząstki z indyka."czy bez instrukcji na temat wszystkiego nie da sie zyc samodzielnie? Ja nie kieruje sie aktualna dyrektywa, moda, zaleceniami.. itp. .co wolno a co nie wolno podawac psom, dzieciom, komukolwiek, tylko opieram się na obserwacji, własnym doświadczeniu i zaufanych ludzi oraz zdrowym rozsądku. Gdybym miała słuchać weterynarzy to najlepsze dla psa są chrupki firmy x czy y :D
Dzisiaj niektórzy nie potrafią samodzielnie nakarmić ani psa ani dziecka, pytając, co mogą mu dac na śniadanie, obiad, kolacje... i od kiedy... Taki syndrom czasow :) Ogłosili by, ze w wieku 6 miesięcy nalezy karmic niemowlęta schabowym z kapusta to znalezliby się tacy, co by karmili :D
Owszem da się żyć.Tylko,że warto brać pod uwagę fakt,że nauka,wiedza o organizmach (małych dzieci i psów także,tak,tak) cały czas sie rozwija.I warto z tego czerpać,szczególnie jak sie nie jest wyedukowanym specjalistą.Ja jestem za tym by ludzie pytali-szczególnie jak nigdy wczesniej nie mieli kontaktu z niemowlęciem czy z psem.
Tu weterynarz nie reklamuje karmy tylko dzieli się swoją wiedzą,popartą doświadczeniem.Nie warto być ignorantem-bez żadnej konkretnej przyczyny-tylko z powodu: bo tak :)
61 2018-04-20 12:03:52 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-20 12:09:43)
adiaphora napisał/a:wilczysko napisał/a:Hieny jedzą śmierdzącą padlinę i też żyją
Miliony much pasą się na gównie i też żyją
tak, ale człowiek ma tendencje do narzucania zwierzakom swojego systemu odżywiania, wiec gotuje mu jak sobie i szoruje wszysciutko, żeby higieniczne było. A potem pies wtranzala na spacerach główno, trawę i ziemie, bo instynktownie wie, ze mu to potrzebne. A wystarczy pomyśleć jak w naturze jjedza zwierzęta, czy myja sobie posilek przed konsumpcja? Nie, wcinają razem z ziemia, sierścią i brudem za pazurami
Im bardziej utytłane, tym lepiej dla ich mikroflory jelitowej.
Słyszałem nawet o wegetarianach co karmią swoje psy bez mięsa
Ty się nie smiej, bo są takie czuby. A jak jeszcze przeczytaliby, ze jakies mądre swiatowe gremium weterynaryjne oglosilo, ze po wieloletnich i wnikliwych badaniach wyszlo im, ze pies to krolik i moze zyc na marchewce, to nie zastanawialiby sie dlugo tylko popędzili po zapas karotek...
Ale dobra, odeszlismy od tematu. Jak tak dalej pójdzie to skończymy na życiu seksualnym amazońskich mrówek (i moderacja wyciepie nasze posty jak wątek o ciasteczkach
opieram się na obserwacji, własnym doświadczeniu i zaufanych ludzi oraz zdrowym rozsądku. Gdybym miała słuchać weterynarzy to najlepsze dla psa są chrupki firmy x czy y
Dokładnie, też to zauważyłam - są te różne artykuły pod tytułem "nie jeść tego, tego i tego", a w innym miejscu takiej strony (a czasem nawet bezczelnie gdzieś pod samym tekstem) reklama jakiegoś produktu, który "należy" spożywać, wg jakiegoś "speca" Dlatego ja podchodzę bardzo nieufnie do tego typu rewelacji, zwykle są to artykuły sponsorowane, mające nakłonić ludzi do kupna czegoś. Niby pan weterynarz bardzo zatroskany zdrowiem piesków, a potem okazuje się, że prowadzi on też sklepik z gotową karmą
Ogłosili by, ze w wieku 6 miesięcy nalezy karmic niemowlęta schabowym z kapusta to znalezliby się tacy, co by karmili
Nie śmiej się, bo są tacy i wręcz przeciwnie nie wynika to z mody czy wyczytywania jakichś nowinek ze świata. Po prostu są to ludzie zbyt prości żeby śledzić te mody. Ot jest czas kiedy dziecko jest na cycu, a potem daje mu się jeść to samo co reszcie rodziny. Jeśli mogę oceniać po efektach, to kurna takie dzieci rosną dużo lepiej i cholera w ogóle nie chcą chorować. Można powiedzieć, że czułem się zażenowany z tym swoimi słoiczkami w domu...
wilczysko napisał/a:Słyszałem nawet o wegetarianach co karmią swoje psy bez mięsa
Ty się nie smiej, bo są takie czuby. A jak jeszcze przeczytaliby, ze jakies mądre swiatowe gremium weterynaryjne oglosilo, ze po wieloletnich i wnikliwych badaniach wyszlo im, ze pies to krolik i moze zyc na marchewce, to nie zastanawialiby sie dlugo tylko popędzili po zapas karotek...
Wprawdzie nie jestem wegetarianinem, ale mój pies futruje jabłka, banany, kapuste kiszoną, marchewki. Wprawdzie nie lubi sałaty, więc to raczej nie królik, ale psy chętnie jedzą warzywa. Mój poprzedni pies pasł się czasem trawą.
Jak to komentują weterynarze- pies to nie kot. Kot musi mieć praktycznie 100% mięsa. Pies jedzący tylko mięso się przebiałkuje i będzie chorował. Musi do kotleta dostać owoc, lub warzywo, bo tak bez surówki mu zaszkodzi.
65 2018-04-21 13:11:15 Ostatnio edytowany przez authority (2018-04-21 13:20:14)
adiaphora napisał/a:dotknął kranu??? Rzeczywiscie straszne. I chamstwo
Chodzi chyba o to, że go pobrudził mięsem.
Tak własnie przez twego człeka wylądowałem w szpitalu już wracam. Pobrudził drzwiczki od lodówki. Wcześniej przyłapałem go jak ugniatając mięso na kotlety ubrudził kurki od kranu nie myjąc ich po umyciu rąk. Na szczęście iż nie ubrudził mi surfaca. Dla niego w mięsie surowym nie ma nic złego ponieważ uważa iż zwierze dawno by zdechło gdyby mięso miało pasożyty. On tak niby zawsze robił wieśniak może jest odporny na pasożyty może dlatego iż sam im jest. Wyobrażacie sobie iż chciał mnie pozwać za zniesławienie wcześniej grożąc atakiem w mojej posesji. Ja zgłosiłem sprawę wycofał się dodałem też narażenie życia i niszczenie mienia tj wyrzucenie kawałka mięsa symbol ale jednak. Błedy były ponieważ przez gnoja miałem gorączkę prawie 40-stopni na szczęście odpowiednio podane dożylnie antybiotyki pomogły.