Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Dla mnie zdecydowanie cham.
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Zdecydowanie zwykły bezczelny cham i prostak prawdopodobnie wychowany przez typowych naendertali..:)
znowu troll?
za duzo tych podobnych tematow...
mój ideał, jasne że mężczyzna marzeń, kazda kobieta o takim marzy
a tak na serio to pytanie jest na poważnie czy sobie żartujesz?
Jakbym był gejem to bym się od razu zakochał.
A kto to jedzenie gotował bo to ważne?
ainaawe czyli jak ja ugotuje obiad i mąż będzie grzebał w talerzu i niechętnie jadł to mogę mu wyrzucić jedzenie na podłogę albo na głowę?
niech Ci kupi bierki, makaron rzeczywiście nie jest do zabawy. Zwłaszcza ugotowany
niech Ci kupi bierki, makaron rzeczywiście nie jest do zabawy. Zwłaszcza ugotowany
Też tak myślę
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Nie mam trzech lat a mój facet nie jest nerwową mamusią.
Jak bym postąpiła? Jak trzylatek: wywaliłabym talerz na podłogę i rozryczałabym się.
12 2018-04-17 13:59:25 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-17 14:01:52)
kinga1982 napisał/a:Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???Nie mam trzech lat a mój facet nie jest nerwową mamusią.
Jak bym postąpiła? Jak trzylatek: wywaliłabym talerz na podłogę i rozryczałabym się.
E, tam od razu na podłogę, chyba, że jego.:)
A tak poważnie, to żaden mężczyzna marzeń.
Albo może ktoś nie ma poczucia humoru...
Zareagować mozna roznie, ale najtrudniej wytrzymać z takimi, co się obrazają.
Ja mogę sobie wyobrazić ze trzy scenariusze kiedy coś takiego mogloby byc zabawne ...
Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Wywaliłabym mu resztę jedzenia na głowę.
Jak chamstwo, to chamstwo.
To chyba nie moglo zdarzyc sie naprawde nikt normlany sie tak nie zachowuje i nie pisze takich rzeczy na forum -.-
To chyba nie moglo zdarzyc sie naprawde
nikt normlany sie tak nie zachowuje i nie pisze takich rzeczy na forum -.-
Ot to.
Kolejny troll.
No chyba, że 36-letnia kobieta (1982) marzy o wojnach na żarcie - to wtedy facet marzenie, książę z bajki, normalnie.
dołącz filmik jak mieszasz w tym makaronie... może z mocą wyzwalania wulkanu..:D
Wy się śmiejecie, a ja znam przypadek, gdzie kobieta po 30-tce przy ludziach potrafiła swojemu mężowi grzebać łapą w talerzu i przekładać mu kotlet z ziemniaków obok, na wolne miejsce, bo stwierdzała że przecież tak nie może być, że kotlet leży na ziemniakach albo na surówce, a nie obok na miejscu wyznaczonym na kotleta
Jak ja bym postąpiła? Dostałby zawartością talerza na głowę, wyszłabym bez słowa i tyle by mnie widział.
Najgorzej!!! Nadmierne zainteresowanie zawartością talerzy otoczenia kojarzy mi się z moją babcią:P
20 2018-04-18 09:34:16 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-18 09:35:23)
no i jak tam u was? Mam nadzieje, ze dzisiaj na kolacje nie macie ryżu
no i jak tam u was? Mam nadzieje, ze dzisiaj na kolacje nie macie ryżu
Oby tylko nie gorący rosół
Niestety to nie było na żarty, odebrałam to jako przekroczenie jakiejś linii którą każdy sobie sam wyznacza.Oczekuje od niego przeprosin ale ich nie ma, a minęły już dwa dni od zajścia.
mój ideał, jasne że mężczyzna marzeń, kazda kobieta o takim marzy
a tak na serio to pytanie jest na poważnie czy sobie żartujesz?
Ja gotowałam, ale nie byłam głodna w ten wieczór stąd moja mała aktywność przy konsumpcji.
A kto to jedzenie gotował bo to ważne?
Czasami w związku zatracamy obiektywny obraz nas samych, nie wiemy dlaczego druga osoba nas tak traktuje. Niby to tylko wyrzucony makaron z talerza a ja czuję się poniżona tym jego zachowaniem.
To chyba nie moglo zdarzyc sie naprawde
nikt normlany sie tak nie zachowuje i nie pisze takich rzeczy na forum -.-
Uwazaj, to moze byc dopiero poczatek ustawiania Ciebie. Powiedz mu, ze tylko ten jeden raz mu wybaczysz I sie tego trzymaj. Po takim zachowaniu ja bym zwyczajnie wyszla.
A ta historia niestety ma jeszcze kontynuację o której już nie chciałam wspominać bo aż mi niezręcznie o tym pisać. Po całym zajściu gdy Narzeczony wyrzucił część zawartości mojego talerza na stół z niezadowolenia że mieszam w talerzu a nie jem, rozpoczęliśmy burzliwą rozmowę. Powiedziałam mu ze wyrzucanie komuś zawartości talerza tylko dlatego że w jego mniemaniu źle spożywa kolacje to chamstwo! I chęć jakiejś dominacji chorej, dodałam w kłótni że on puszcza bardzo głośne gazy przy każdej okazji żyjąc na 50 metrach z kobietą już czwarty rok! I to dopiero jest brak kultury i poszanowania przestrzeni. A on na to że przy posiłku nie puszcza gazów.!!!! Tak, to była jego puenta. Dodając już drugi wątek do tej rozmowy to potraficie czuć się dobrze, gdy osoba która żyje koło was beka i puszcza gazy parę czy parenaście razy na dobę będąc w tym samym pokoju lub w pokoju obok??? Historia trwa już 4 lata.
No nie! W pokoju obok?!
Powinien pójść do sąsiada!
dobre
No nie! W pokoju obok?!
Powinien pójść do sąsiada!
Dodając już drugi wątek do tej rozmowy to potraficie czuć się dobrze, gdy osoba która żyje koło was beka i puszcza gazy parę czy parenaście razy na dobę będąc w tym samym pokoju lub w pokoju obok??? Historia trwa już 4 lata.
gdyby chciał przy tej częstotliwosci bączyć w toalecie to musiałby z niej nie wychodzic. Wtedy byś miała pretensje, ze sie rzadko widujecie...
A ta historia niestety ma jeszcze kontynuację o której już nie chciałam wspominać bo aż mi niezręcznie o tym pisać. Po całym zajściu gdy Narzeczony wyrzucił część zawartości mojego talerza na stół z niezadowolenia że mieszam w talerzu a nie jem, rozpoczęliśmy burzliwą rozmowę. Powiedziałam mu ze wyrzucanie komuś zawartości talerza tylko dlatego że w jego mniemaniu źle spożywa kolacje to chamstwo! I chęć jakiejś dominacji chorej, dodałam w kłótni że on puszcza bardzo głośne gazy przy każdej okazji żyjąc na 50 metrach z kobietą już czwarty rok! I to dopiero jest brak kultury i poszanowania przestrzeni. A on na to że przy posiłku nie puszcza gazów.!!!! Tak, to była jego puenta. Dodając już drugi wątek do tej rozmowy to potraficie czuć się dobrze, gdy osoba która żyje koło was beka i puszcza gazy parę czy parenaście razy na dobę będąc w tym samym pokoju lub w pokoju obok??? Historia trwa już 4 lata.
Albo się przejada i za dużo pije piwa, albo cierpi na alergię pokarmową i powinien się leczyć. Tyle lat wytrzymywałaś?
Stanowczo to kwestia za dużej ilości jedzenia.
Albo się przejada i za dużo pije piwa, albo cierpi na alergię pokarmową i powinien się leczyć. Tyle lat wytrzymywałaś?
A ty, autorko, tak zawsze grzebiesz w talerzu jak dziecko zamiast zjeść porządnie, czy tylko raz ci się zdarzyło?
A ty, autorko, tak zawsze grzebiesz w talerzu jak dziecko zamiast zjeść porządnie, czy tylko raz ci się zdarzyło?
Iceni, nawet gdyby zawsze tak właśnie grzebała, to co w tym złego?
34 2018-04-18 18:55:28 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-18 18:57:30)
Iceni napisał/a:A ty, autorko, tak zawsze grzebiesz w talerzu jak dziecko zamiast zjeść porządnie, czy tylko raz ci się zdarzyło?
Iceni, nawet gdyby zawsze tak właśnie grzebała, to co w tym złego?
To samo co w wywalaniu jedzenia na stół.
Dorosłego czlowieka obowiązują jakies tam kanony zachowania przy stole. Rozrzucanie jedzenia, tak samo jak grzebanie w talerzu, jest typowe dla trzylatków. I tak samo dorosła osoba zmuszona przez lata obserwowac jak partner(ka) je z manierami na poziomie trzylatka może w koncu zdenerwować. Posługiwać się z pewną wprawą nożem i widelcem, nie mlaskać, nie grzebać w jedzeniu jak kura uczą się dzieci na poczatku szkoły. Nastolatki mają to juz w miarę opanowane...
Raz na jakiś czas.
A ty, autorko, tak zawsze grzebiesz w talerzu jak dziecko zamiast zjeść porządnie, czy tylko raz ci się zdarzyło?
Husky napisał/a:Iceni napisał/a:A ty, autorko, tak zawsze grzebiesz w talerzu jak dziecko zamiast zjeść porządnie, czy tylko raz ci się zdarzyło?
Iceni, nawet gdyby zawsze tak właśnie grzebała, to co w tym złego?
To samo co w wywalaniu jedzenia na stół.
Dorosłego czlowieka obowiązują jakies tam kanony zachowania przy stole. Rozrzucanie jedzenia, tak samo jak grzebanie w talerzu, jest typowe dla trzylatków. I tak samo dorosła osoba zmuszona przez lata obserwowac jak partner(ka) je z manierami na poziomie trzylatka może w koncu zdenerwować. Posługiwać się z pewną wprawą nożem i widelcem, nie mlaskać, nie grzebać w jedzeniu jak kura uczą się dzieci na poczatku szkoły. Nastolatki mają to juz w miarę opanowane...
Nie masz racji. Człowiek ma prawo nie mieć apetytu, a jednak chcieć przy stole dotrzymać drugiemu towarzystwa. Może nie jest to najlepsze z rozwiązań, ale porównanie grzebania w swoim talerzu z grzebaniem w cudzym, to dwa końce skali. To tak jakbym ja ukradł koledze zapalniczkę, a on w odwecie ukradł mi samochód.
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Naucz się kulturalnie jeść, albo poszukaj sobie takiego partnera, któremu nie przeszkadza twoje grzebanie w talerzu ...
Nie łapię jak możecie porównywać grzebanie w swoim talerzu do wywalania czyjegoś jedzenia na stół, przecież to jakiś absurd:/
39 2018-04-19 10:38:32 Ostatnio edytowany przez kinga1982 (2018-04-19 10:44:28)
Spożywałam ten cholerny makaron kulturalnie, robiłam to porostu zbyt wolno. A wyrzucanie komuś makaronu z talerza kojarzy mi się z przemocą. Kobieta może tylko wyjść lub zrobić awanturę, wątpię aby taki partner zrobił to samo facetowi 2 razy większemu. Wiem absurdalne porównanie ale daje do myślenia. Trudno się rozstać z drugą osobą nawet jak czuje się że jest się traktowaną źle. Chciałabym mieć to już wszystko za sobą a jestem w trakcie tego chaosu, emocji i czasami tylko racjonalnego myślenia kiedy widzę że jest wiele rzeczy nie tak.
grzebanie w talerzu nie jest zbrodnią, ale wyrzucanie jedzenia z talerza to już przegięcie pały. Nie pozwoliłabym sobie na takie rzeczy.
Co do bąków to podobno gdy partner nie wstydzi się przy drugiej osobie bączurzenia to znaczy, że to już zaawansowany etap związku i pełna akceptacja, ale jeśli robi to bardzo często to faktycznie może to być uciążliwe i po prostu śmierdzące.
Dobrze, że nie robi tego przy jedzeniu.
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Zachowanie chłopaka było nie na miejscu,ale czy nie było też tutaj i Twojej winy? Przemyśl to sobie,a z chłopakiem porozmawiaj,żeby sam też zachowywał się przy stole poprawnie. Uważam, że oboje zawiniliście.
Co do bąków to podobno gdy partner nie wstydzi się przy drugiej osobie bączurzenia to znaczy, że to już zaawansowany etap związku i pełna akceptacja,
Świetne kryterium oceny zaawansowania związku! Gratuluję!
Bąki to temat poboczny, ale chyba warto powiedzieć, że te wyziewy czasem są niekontrolowane i wówczas nie należy komentować, a wręcz w dobrym tonie jest udać, że się nie usłyszało i nie poczuło...., natomiast bywają chamskie, gdy bączący robi to jakby specjalnie, demonstracyjnie i nie próbuje nawet udać się do łazienki lub oddalić.
Trudno współżyć z facetem, który zachowuje się w sposób - zapewne w jego mniemaniu "luzacki". Pół biedy, gdy oboje partnerzy grzebią sobie w talerzach i z nich wyjadają (moi znajomi tak jedzą, również w restauracji, co mnie razi) albo rzucają w siebie jedzeniem i mają z tego uciechę, ale jeśli jedno jest konwencjonalne i przestrzega zasad savoir vivre, a drugie totalnie wyzwolone z wszelkich zasad, to niestety myśl albo słowo "cham" zaciąży na tym zwiazku.
Co do bąków to podobno gdy partner nie wstydzi się przy drugiej osobie bączurzenia to znaczy, że to już zaawansowany etap związku i pełna akceptacja (...)
Wychodzi na to, że po ponad 20 latach wspólnego mieszkania pod jednym dachem nadal nie jestem w zaawansowanym związku .
A już poważniej - Autorko, istnieje też coś takiego, jak bierna agresja i właśnie tego typu zachowania, jak Twoje przy owym posiłku, mogło podziałać na niego w sposób wyzwalający tak gwałtowną reakcję. Sama napisałaś, że zdarzyło się to nie po raz pierwszy, więc tym bardziej ten bodziec mógł tak na niego podziałać, zwłaszcza jeśli tego dnia ogólnie był z jakiegoś powodu rozdrażniony.
Żeby jednak nie było wątpliwości, to od razu zaznaczam, że nie usprawiedliwiam tego nagannego i chamskiego zachowania, staram się wyłącznie wytłumaczyć jego przyczynę.
44 2018-04-22 20:54:50 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-04-22 21:30:00)
Najlepiej jesc samemu. Zreszta... tyczy sie to takze wiekszosci innych czynnosci. Ludzie sa na ogol bardzo drazliwi (co nie jest ich wina) i mozna ich byle czym zirytowac (tutaj: zbyt wolnym tempem jedzenia).
Najlepiej jesc samemu. Zreszta... tyczy sie to takze wiekszosci innych czynnosci. Ludzie sa na ogol bardzo drazliwi (co nie jest ich wina) i mozna ich byle czym zirytowac (tutaj: zbyt wolnym tempem jedzenia).
Jakby na końcu był emotikon to uznałbym to za niezły żart, ale tak to nie wiem
lilly25 napisał/a:Najlepiej jesc samemu. Zreszta... tyczy sie to takze wiekszosci innych czynnosci. Ludzie sa na ogol bardzo drazliwi (co nie jest ich wina) i mozna ich byle czym zirytowac (tutaj: zbyt wolnym tempem jedzenia).
Jakby na końcu był emotikon to uznałbym to za niezły żart, ale tak to nie wiem
to nie był żart.
47 2018-04-25 20:22:54 Ostatnio edytowany przez kinga1982 (2018-04-25 21:34:21)
Ostatnio była tygodniowa wojna o to że nie wyrzuca się makaronu komuś z talerza podczas posiłku w celu uświadomienia że za wolno je. A dziś mój książę z bajki oburzony faktem że pożałowałam swojego kota na którego się zamachnął bo kot Gucio wsadził swoją łapę do talerza gdy narzeczony Andrzej postawił pierogi na stole. Usiadłam przy pierogach i chciałam parę odłożyć do garnka bo za dużo mi nałożył po czym usłyszałam :
Andrzej: Nie odkładaj bo to są pierogi już tylko twoje i Gucia bo twój ukochany kotek wsadził tam swoją łapę i jest tam sierść.
Kinga : czyli mam jeść z sierścią ?! Nie mam ochoty ! To wole to wyrzucić powiedziałam w złości i odłożyłam na bok.
Andrzej : Rób co chcesz!!! Wiesz co… powinniśmy zjeść osobno bo zaraz się pokłócimy!
Kinga: Milczy i wyrzuca pierogi, sprząta lekko w kuchni i wychodzi do pokoju podczas gdy Andrzej zjada pierogi . ( nie jestem za wyrzucaniem jedzenia ale zrobiłam to z nerwów- pierogi były wegańskie- z nutą kuchni meksykańskiej)
Andrzej : Po samotnym posiłku idzie spać mówiąc ironicznie przed tym : to teraz opisz sobie tą sytuacje na tym swoim forum.
No to opisuje, bo znowu nie czuje się winna zaistniałej sytuacji. Tydzień temu dla niego za wolno jadłam i przez tydzień czekałam na przeprosiny za to że wyrzucił mi makaron z talerza. Przeprosin nie było. Dziś mam się czuć winna że nie chciałam jeść pierogów z sierścią i oburzyłam się jego spostrzeżeniem.
Pół godziny przed pierogami zarzucił mi że nie zjadłam sałatki którą on kupił i zapomniałam ją zrobić. Sałatka jest już dwa dni przeterminowana . Mowie mu że nie będę jadła przeterminowanej sałaty bo mam wrażliwy przewód pokarmowy i nie będę ryzykować rewolucją jelitową. On na to mówi: A twoja mama przecież nie wyrzuca warzyw z ogródka? Nie wiem o co mu chodzi nawiązując do ogródka mojej mamy. Dodał jeszcze że chyba nigdy nie głodowałam… oburzony prawdopodobnie faktem że chce sałatę wyrzucić. Odpowiedziałam że urodziłam się w latach osiemdziesiątych i nie głodowałam , dodałam stwierdzenie „nie wiem jak Ty” choć wiem ze też urodził się w 82 r i też nie głodował , jego rodzicom powodziło się dobrze jak na tamte czasy i nadal są w dobrej sytuacji materialnej.
I do tego wszystkiego wchodzi temat Kota (Gucio) . Gucio jest nasz ale jak się kiedyś rozstawaliśmy to podzieliliśmy kota i powiedział mi Andrzej że mogę sobie go wziąć. Więc czuje ze jest mój. I o tego kota też się spieramy a raczej o jego wychowanie. Bo kot jest młody 12 miesięcy i bardzo przekorny i energiczny. Ja chcę go wychowywać bezstresowo jak dzisiejsi zwierzęcy behawioryści mówią czyli nie „ walić ręcznikiem jak wejdzie na stół” tylko go ściągać i sugerować „nie rób tego„ a Andrzej jak widzi że kot wszedł mu na biurko to go już krew zalewa !!! i szuka szybko ręcznika, klapka czy piskawki z wodą aby mu pokazać że kot może być psem i chodzić jak w zegarku. U mnie w rodzinie nigdy nie tresowało się zwierząt w taki sposób jak Andrzej to robi. On cały czas powtarza że u jego babci koty wiedziały co mogą a co nie bo bały się przysłowiowej „szmaty-ręcznika”. Dla mnie traktowanie w taki sposób zwierzęcia budzi sprzeciw. Nie wiem… Może mam skrajne poglądy bo jestem do tego wszystkiego wegetarianką od 30 lat i uważam że każde zwierzę wymaga szacunku . Co Myślicie Moi Drodzy o tej historii ?
Ostatnio była tygodniowa wojna o to że nie wyrzuca się makaronu komuś z talerza podczas posiłku w celu uświadomienia że za wolno je. Bo on to zrobił, gdy wydało mu się że mieszam za dużo w talerzu i za wolno jem. A dziś mój książę z bajki oburzony faktem że pożałowałam swojego kota na którego się zamachnął bo kot Gucio wsadził swoją łapę do talerza gdy narzeczony Andrzej postawił pierogi na stole. Usiadłam przy pierogach i chciałam parę odłożyć do garnka bo za dużo mi nałożył po czym usłyszałam :
Andrzej: Nie odkładaj bo to są pierogi już tylko twoje i Gucia bo twój ukochany kotek wsadził tam swoją łapę i jest tam sierść.
Kinga : czyli mam jeść z sierścią ?! Nie mam ochoty ! To wole to wyrzucić powiedziałam w złości i odłożyłam na bok.
Andrzej : Rób co chcesz!!! Wiesz co… powinniśmy zjeść osobno bo zaraz się pokłócimy!
Kinga: Milczy i wyrzuca pierogi, sprząta lekko w kuchni i wychodzi do pokoju podczas gdy Andrzej zjada pierogi . ( nie jestem za wyrzucaniem jedzenia ale zrobiłam to z nerwów- pierogi były wegańskie- z nutą kuchni meksykańskiej)
Andrzej : Po samotnym posiłku idzie spać mówiąc ironicznie przed tym : to teraz opisz sobie tą sytuacje na tym swoim forum.
No to opisuje, bo znowu nie czuje się winna zaistniałej sytuacji. Tydzień temu dla niego za wolno jadłam i przez tydzień czekałam na przeprosiny za to że wyrzucił mi makaron z talerza. Przeprosin nie było. Dziś mam się czuć winna że nie chciałam jeść pierogów z sierścią i oburzyłam się jego spostrzeżeniem.
Pół godziny przed pierogami zarzucił mi że nie zjadłam sałatki którą on kupił i zapomniałam ją zrobić. Sałatka jest już dwa dni przeterminowana . Mowie mu że nie będę jadła przeterminowanej sałaty bo mam wrażliwy przewód pokarmowy i nie będę ryzykować rewolucją jelitową. On na to mówi: A twoja mama przecież nie wyrzuca warzyw z ogródka? Nie wiem o co mu chodzi nawiązując do ogródka mojej mamy. Dodał jeszcze że chyba nigdy nie głodowałam… oburzony prawdopodobnie faktem że chce sałatę wyrzucić. Odpowiedziałam że urodziłam się w latach osiemdziesiątych i nie głodowałam , dodałam stwierdzenie „nie wiem jak Ty” choć wiem ze też urodził się w 82 r i też nie głodował , jego rodzicom powodziło się dobrze jak na tamte czasy i nadal są w dobrej sytuacji materialnej.
I do tego wszystkiego wchodzi temat Kota (Gucio) . Gucio jest nasz ale jak się kiedyś rozstawaliśmy to podzieliliśmy kota i powiedział mi Andrzej że mogę sobie go wziąć. Więc czuje ze jest mój. I o tego kota też się spieramy a raczej o jego wychowanie. Bo kot jest młody 12 miesięcy i bardzo przekorny i energiczny. Ja chcę go wychowywać bezstresowo jak dzisiejsi zwierzęcy behawioryści mówią czyli nie „ walić ręcznikiem jak wejdzie na stół” tylko go ściągać i sugerować „nie rób tego„ a Andrzej jak widzi że kot wszedł mu na biurko to go już krew zalewa !!! i szuka szybko ręcznika, klapka czy piskawki z wodą aby mu pokazać że kot może być psem i chodzić jak w zegarku. U mnie w rodzinie nigdy nie tresowało się zwierząt w taki sposób jak Andrzej to robi. On cały czas powtarza że u jego babci koty wiedziały co mogą a co nie bo bały się przysłowiowej „szmaty-ręcznika”. Dla mnie traktowanie w taki sposób zwierzęcia budzi sprzeciw. Nie wiem… Może mam skrajne poglądy bo jestem do tego wszystkiego wegetarianką od 30 lat i uważam że każde zwierzę wymaga szacunku . Co Myślicie Moi Drodzy o tej historii ?
ktos jeszcze uwaza, ze to nie jest troll? )
Ale trzeba przyznać: obrazowy opis
ale Gucio chyba nie jest wegetarianinem?
Je mięso jak każdy kot.:)
ale Gucio chyba nie jest wegetarianinem?
ja nie mam kota, ale V ma, może da Ci parę lekcji
52 2018-04-25 22:41:07 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-04-25 22:41:58)
Historia o bezstresowym wychowaniu kota jest bombowa!
Idealna pasta na wykop. Coś jak "mój stary to fanatyk wędkarstwa..." :-)
Pisz dalej, chcę wiedzieć więcej o Twoich kulinarnych przygodach
Historia o bezstresowym wychowaniu kota jest bombowa!
Idealna pasta na wykop. Coś jak "mój stary to fanatyk wędkarstwa..." :-)
Tu może wstawię się za autorką
Kinga może rzeczywiście nieco zabawnie i niefortunnie to ujęła ale rozumiem,że chce uczyć kota zasad panujących w domu bez przemocy.
Na kotach się nie znam ale ze swoimi psami tak właśnie pracuję-nie straszę,nie biję,nie krzyczę a mimo to słuchają mnie.
Kot ma dopiero rok i zwyczajnie próbuje wszystkiego bo jest zdrowy i ciekawski.
_v_ czy Twoje twierdzenie,że to troll opiera się na podstawie opisu postępowania z kotem?
cwany_gapa napisał/a:Historia o bezstresowym wychowaniu kota jest bombowa!
Idealna pasta na wykop. Coś jak "mój stary to fanatyk wędkarstwa..." :-)Tu może wstawię się za autorką
Kinga może rzeczywiście nieco zabawnie i niefortunnie to ujęła ale rozumiem,że chce uczyć kota zasad panujących w domu bez przemocy.
Na kotach się nie znam ale ze swoimi psami tak właśnie pracuję-nie straszę,nie biję,nie krzyczę a mimo to słuchają mnie.
Kot ma dopiero rok i zwyczajnie próbuje wszystkiego bo jest zdrowy i ciekawski._v_ czy Twoje twierdzenie,że to troll opiera się na podstawie opisu postępowania z kotem?
tak, postępowanie z kotem Guciem wpłynęło znacznie na moją opinię
gojka102 napisał/a:cwany_gapa napisał/a:Historia o bezstresowym wychowaniu kota jest bombowa!
Idealna pasta na wykop. Coś jak "mój stary to fanatyk wędkarstwa..." :-)Tu może wstawię się za autorką
Kinga może rzeczywiście nieco zabawnie i niefortunnie to ujęła ale rozumiem,że chce uczyć kota zasad panujących w domu bez przemocy.
Na kotach się nie znam ale ze swoimi psami tak właśnie pracuję-nie straszę,nie biję,nie krzyczę a mimo to słuchają mnie.
Kot ma dopiero rok i zwyczajnie próbuje wszystkiego bo jest zdrowy i ciekawski._v_ czy Twoje twierdzenie,że to troll opiera się na podstawie opisu postępowania z kotem?
tak, postępowanie z kotem Guciem wpłynęło znacznie na moją opinię
Bo Ty nie wierzysz, że Gucio istnieje
_v_ napisał/a:gojka102 napisał/a:Tu może wstawię się za autorką
Kinga może rzeczywiście nieco zabawnie i niefortunnie to ujęła ale rozumiem,że chce uczyć kota zasad panujących w domu bez przemocy.
Na kotach się nie znam ale ze swoimi psami tak właśnie pracuję-nie straszę,nie biję,nie krzyczę a mimo to słuchają mnie.
Kot ma dopiero rok i zwyczajnie próbuje wszystkiego bo jest zdrowy i ciekawski._v_ czy Twoje twierdzenie,że to troll opiera się na podstawie opisu postępowania z kotem?
tak, postępowanie z kotem Guciem wpłynęło znacznie na moją opinię
Bo Ty nie wierzysz, że Gucio istnieje
wrecz przeciwnie - najbardziej wierze w Gucia ;P
biedny Gucio
Tak, wszyscy żałują Gucia. Kot nie ma aż tak źle, ma ogródek, wyjazdy poza duże miasto nawet na większe ogrody. Tylko że właściciele mu trochę nie wyszli... BO albo się kłucą albo mają ciche dni. Dziś powiedziałam Andrzejowi że albo zacznie mnie przepraszać za obelgi albo się rozstajemy. Obelgi nie mogę tu przytoczyć bo jest zbyt wulgarna. Po 12 godzinach przeprosił swoim narcystycznym tonem mówiąc że mówił to w żartach. W żartach?? I on ubolewa że ja jestem na tyle głupia że nie zrozumiałam żartu!? Więc ja się pytam intelektualisty co 6 godzin po pracy seriale ogląda czy wyrzucenie makaronu z talerza to też był żart? A on że też. Więc głupia ja!!! Że to wszystko żarty były!!! Że teraz muszę się przyzwyczaić do obelg i śmiać się z tego jak ktoś mnie nazywa starą rurą lub gorzej i wyrzuca mi jedzenie z talerza!!!
Że teraz muszę się przyzwyczaić do obelg i śmiać się z tego jak ktoś mnie nazywa starą rurą lub gorzej i wyrzuca mi jedzenie z talerza!!!
Nie musisz.
Ale to Twój wybór jeśli ktoś Ci pluje w twarz, a Ty udajesz, że deszcz pada.
Przykro mi, że odpisuja Ci same niedojrzałe osoby.
Twój facet zachowuje się prostacko. Wywalajac makaron Cię ponizyl. A zalatwiajac swoje potrzeby fizjologiczne powinien zachować kulturę i zwracać na Twoja obecność uwagę. Jego zachowanie jest lekcewazace. Żaden z moich mężczyzn nigdy tak się przy mnie nie zachowywał. Tez jak mieszkaliśmy parę lat razem.
Mój chłopak wczoraj przy kolacji zaczął wyrzucać z mojego talerza makaron na stół, mówiąc że mi pomoże...
Była to jego reakcja na fakt że jest niezadowolony z mojego sposobu jedzenia tzn zarzuca mi "że bawię się jedzeniem ,czyli nie jem tylko mieszam w talerzu". Obraziłam się na niego a on nie rozumie mojej reakcji. Co sądzicie o tym zajściu. Jakbyście postąpiły w mojej sytuacji gdy wasz chłopak swoim widelcem wyrzuca zawartość talerza na stół bo " źle konsumujecie w jego mniemaniu"???
Jeśli poważnie tak robił to zawartość talerza wylądowała by mu na głowie.
Co Myślicie Moi Drodzy o tej historii ?
Ze jesteś nastoletnim trolem, tudzież trolicą i baaardzo Ci się nudzi
albo Ci się nudzi, albo jestes trollem, albo bardzo zaburzoną osobą, bo żadna normalna kobieta nie pozwolilaby na takie prostackie, lekceważace i oznaczające brak szacunku oraz kultury osobistej zachowania swojego partnera
Przyczyn może być mnóstwo, ale podstawą tego na pewno jest to, jakie zjawiska, tendencje, relacje występowały w jego domu i najbliższym środowisku. Skoro podobnego rodzaju reakcje występowały wśród jego najbliższych, to jest to u niego niestety nabyte...Wiadomo, że człowiek może nad tym pracować, ale musi chcieć. Za niego tego nikt nie zrobi. Łatwo kogoś obwiniać, że się tak zachowuje albo pozwala sobie na takie zachowania wobec siebie, ale niestety ciężko coś zmienić, skoro nasz umysł zakodował sobie pewnego rodzaju schematy zachowań i reakcji (bo kształtuje się to w najmłodszych latach po okres dojrzewania przy obserwacji), i nie ciężko mu podjąć się alternatyw...Tak jak mówię, jeśli ktoś sam nie zrozumie, że powinien się zmienić, to nikt tego za niego nie zrobi. Albo jeżeli sam tego nie chce, tylko ktoś go zmusza, to będzie to zmiana prowizoryczna... Jeżeli ty sama na to sobie pozwalasz, to nasuwa się tu hipoteza, że być może w domu też ktoś z rodziny pokazywał zachowanie dominujące a druga osoba uległe? Ktoś wobec Ciebie taki był? Ktoś z najbliższego środowiska wśród rówieśników? Najłatwiej się ocenia jak być powinno, ale mało kto rozumie skąd co się bierze...Ironią jest to, że dobieramy sobie osoby, które są uzupełnieniem czegoś, czego brakowało w relacji rodzinnej, albo jest czymś dokładnie takim samym, bardzo często nawet jeśli jest to złe.