Nie byłeś na lotnisku, szczególnie w dni nielotne.Albo nie zeglowales :-))
196 2018-03-31 21:11:51 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-03-31 21:12:52)
Napisałem, że każdy nawet średnio rozgarnięty facet tak uważa.
Ja, jeśli nie mam ku temu dodatkowych podstaw, tak nie uważam (akurat w przypadku autorki tego wątku takowe podstawy są).
rossanka napisał/a:Ciekawy temat, chodzi mi o alkohol.
Jak rozróżnić, czy to już nadużywanie czy po prostu ktoś się lubi napić przy okazji?
Ile to jest "za dużo alkoholu"? Czy da się to w jakiś sposób zmierzyć?
Ostatnio mam zagwozdke w tym temacie.Niby są opinie medyczne co do bezpiecznej dawki alkoholu (dziennie dla mężczyzny - 2 piwa lub cztery setki wina lub 1,2 setki wódki; dla kobiety - połowa tego; przy czym to max 5 dni w tygodniu). Jednak moim zdaniem, codzienne spożywania nawet tak małych ilości nie jest bezpieczne.
Ale chyba gdzieś był stosowny wątek.
W przeliczeniu na jednostki - można to przyjąć, ale mi chodzi o to, kiedy "za dużo "alkoholu przeszkadza w związku.
Jak wyczuć tą różnicę? Żony alkoholików latami mam wrażenie uważają to za normę, podczas gdy to jest już nałogiem - przynajmniej wiele się czyta na forach, gdzie ponp 15 latach małżeństwa nagle
żona przechodzi "olśnienie", że chyba coś tu jest nie tak z tym piciem.
W przeliczeniu na jednostki - można to przyjąć, ale mi chodzi o to, kiedy "za dużo "alkoholu przeszkadza w związku.
Ale tu każdy ma gdzie indziej granicę.
Jak wyczuć tą różnicę? Żony alkoholików latami mam wrażenie uważają to za normę, podczas gdy to jest już nałogiem - przynajmniej wiele się czyta na forach, gdzie ponp 15 latach małżeństwa nagle żona przechodzi "olśnienie", że chyba coś tu jest nie tak z tym piciem.
Żony alkoholików są współuzależnione, a współuzależnienie m.in. na tym polega, że się zaklina rzeczywistość. A kiedy już nie da się udawać, że problemu nie ma, jest zazwyczaj ciąg dalszy zaklinania: Zdzisio pójdzie na odwyk i będziemy szczęśliwi.
balin napisał/a:loulouw napisał/a:A skąd to założenie, że kobieta z dziećmi nie może dobrze zarabiać i szuka bankomatu ? A jak już dobrze zarabia to pewnie potencjalny kawaler jest z nią bo to ona jest bankomatem ? A co jak zarabiają podobnie ? To co wtedy ? On jest z nią ... z litości ?:)
Ale to mnie pytasz? Czy tak ogólnie pretensje do życia? No jakoś nie dopytują o majątki, tylko jak nam pisze Autorka przestają być zainteresowani.
Nie, to Twoje założenie, że kobieta z dziećmi musi szukać bankomatu.
Tak się zastanawiam nad tym i wydaje mi się, że może i faktycznie tak jest (skoro tyle mężczyzn tutaj o tym pisze )że właśnie na takich stronach randkowych glówną grupą są niezaradne życiowo matki i faceci z dużymi deficytami więc skoro tak to ciężko o to żeby te grupy mogły się uzupełnić.
Życie to nie porno, tu nie zawsze jest szczęśliwe zakończenie ( pewnie dlatego mężczyźni najbardziej lubią ten gatunek;) Nigdy nie byłam na takim portalu. Ale też mam 2 dzieci i może dlatego, że jestem niezależna finansowo i zarabiam więcej niż statystyczny Polak nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że facet może pomyśleć że szukam bankomatu/ojca/opieki. I może dlatego też, że nikogo nie szukałam to jestem dzisiaj bardziej szczęśliwa niż kiedykolwiek a w bonusie mam cudownego partnera.Myślę droga autorko, że najpierw powinnaś zainwestować w swój rozwój osobisty, polubić siebie a nie wieszać się na kimś bo nikt tego nie lubi.
Kobieta z dziećmi niekoniecznie musi szukać bankomatu (też mam dzieci), ale w przypadku Autorki to chyba nie chodzi jedynie o to, że jest rozwódką z dziećmi, a kobiety też mają takie wrażenie jak balin na podstawie jej postów...
Eetam, przyjmuje się albo definicję ile alkoholu jest bezpiecznie dziennie, ale jest i druga metoda- alkoholikiem sie jest, kiedy to jest stały punkt- np - w każdy piątek, weekend po pracy, przy kazdej okazji. I kolejna definicja - kiedy czujesz, że musisz sie napic, a gdy tego zrobic nie możesz, jesteś zirytowany.
I nie jest tak, że "znam tylko skrajności''. Natomiast, fakt , że obserwuję zasadniczo więcej skrajności niż umiejętności wyczucia granicy.
Ja napisałam, że , gdy napiszę, że nie toleruję alkoholu, nikt nie pisał, natomiast Pirx opisał mi, że lubi alkohol z wyższej półki.
Zasadniczo, nikt nie lubi osób, ktore " muszą z kims być".
trochę byłabym ostrozna z tym " rozwojem osobistym" . Niektorzy to się tak rozwijają, że wpadają w łapy rozmaitych sekt i właśnie nałogów ..
A co do wieszania sie na kimś - żadna z płci tego nie lubi, zasadniczo.
Jako stały bywalec portali randkowych (z przerwami na dłuższe, nawet kilkuletnie związki) mogę powiedzieć tak:
Po pierwsze mitem jest twierdzenie jakoby "kiedyś to było całkiem inaczej" bo wcale nie było inaczej, ani kiedyś, ani nigdy.
Jedyne co się zmienia, to przedział wiekowy w którym się poruszamy, a to automatycznie samo niesie pewne ograniczenia w wyborze.
Im jesteśmy starsi, tym nasz docelowy target jest również starszy, więc nie ma co się dziwić, że po X latach maleje odsetek osób,
którymi potencjalnie my moglibyśmy się zainteresować, co również działa w drugą stronę i nasze notowania też z roku na rok spadają.
Jeśli w wieku lat powiedzmy 35 mogliśmy przebierać wybierać i sami mieliśmy branie, to w wieku lat powiedzmy 45 czy więcej
napotkamy już całkiem inną rzeczywistość w której będzie trzeba inaczej się poruszać i jest to naturalny proces, któremu musimy się poddać,
a jak ktoś tkwi w czasach na przykład studenckich i do dzisiaj żyje wspomnieniami sprzed ćwierć wieku jak to cały męski akademik za mną latał...
No nie ma się co śmiać, serio z taką jedną miałem przyjemność. 4 z przodu, 2 dzieci, wygląd jeszcze całkiem całkiem, ale w głowie bigos,
facet ją zostawił 7 lat temu i od tego czasu nie miała nikogo na stałe, ale uważa się za ósmy cud świata, bo na studiach to ona ho ho ho ...
Po drugie mitem jest twierdzenie jakoby "tego typu portale przyciągają samych życiowych nieudaczników" i ja wielka gwiazda
przybywająca w takie miejsce nie mam tu czego szukać, bo poziom tych wszystkich ludzi jest zatrważająco mierny i żałosny.
Żałosne to jest założenie, że tam siedzą same ofiary losu, wśród których my sami możemy brylować oraz lśnić jak diament na tle szamba
i gdy nagle się okazuje, że niekoniecznie tak jest w rzeczywistości, bo kolejny tydzień mija a nie widać kolejki kandydatów klęczących u stóp,
to wtedy jest oczywiście wina tych wszystkich co tam siedzą, a nie nasza, naszego podejścia do tematu i naszego nastawienia do świata.
Bo ten taki, tamten sraki, a ten jeszcze inny...
Sam prowadzę działalność w branży budowlanej. Nie, nie buduję mostów ani wieżowców, wykonujemy remonty obiektów wszelakich.
Mam trzyosobową ekipę chłopaków w wieku 40-50 lat. Jest wśród nas niedoszły prawnik była gwiazda rocka, jest absolwent modnej uczelni,
jest dziedzic rodzinnej fortuny, no i jestem ja. Po zdjęciu roboczych ciuchów nikt nigdy nawet by się nie domyślił czym się zajmujemy zawodowo,
a jak założyłem firmowy profil na fejsbuku, to nasi znajomi byli przekonani, że to jakaś ściema i wygłupy, że nową kapelę montujemy albo coś.
Pracujemy ciężko, niekiedy bardzo ciężko. Zarabiamy dobrze, niekiedy bardzo dobrze. I uwaga teraz będzie zaskoczenie - żaden z nas nie chleje.
Tylko jeden z nas jest żonaty, pozostali wolni jak dzikie świnie, kasy mają jak lodu, mieszkają sobie sami, a mimo to do gorzały nikogo nie ciągnie.
Owszem na piwko w weekend się wyskoczy, ale nie w każdy i nie do odcięcia, że o trzeciej nad ranem zarzygane zwłoki wtaczają się do domu.
W pewnym wieku z pewnych rzeczy się wyrasta, po prostu. Między innymi z idiotycznych przekonań, że "jakiś tam" pracownik fizyczny,
to z automatu oznacza, że chlejus, brudas i przygłup w jednym, a do tego nieporadna życiowo ofiara losu bez grosza przy dupie, której nikt nie chce.
Chcieć to niejedna by chciała, tylko jak już koledzy wyżej słusznie zauważyli, większość ogarniętych facetów albo nie chce się wiązać na stałe,
albo co znakomitej większości kobiet w głowach się pomieścić nie może, oni również mają wymagania względem potencjalnej partnerki na życie.
I to już nawet nie chodzi o jakieś wymagania z sufitu jak bycie bezdzietną hot milf zarabiającą 120 tysięcy rocznie, posiadającą własny biznes i dom.
Absolutnie. 40-letnia kasjerka z Biedronki z dwójką dzieci na utrzymaniu mieszkająca w wynajmowanej kawalerce też będzie dobra, o ile...
O ile będzie dobra, zwyczajnie. Tymczasem te wszystkie portalowe gwiazdy jedyne co mają do zaoferowania, to roszczenia i pretensje do facetów,
że nie chcą ich spełniać w podskokach, a co gorsza robi na budowie taki jeden z drugim i jeszcze się ośmiela mieć jakiekolwiek oczekiwania, ha ha!
Prawda jakie to zabawne? Do czasu. Każdy jest mądry do czasu. A kiedy ten czas nadejdzie, kończy na forum z tematem "Co jest ze mną nie tak"
203 2018-04-01 19:25:18 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-04-01 19:30:25)
EeeTam napisał/a:rossanka napisał/a:Ciekawy temat, chodzi mi o alkohol.
Jak rozróżnić, czy to już nadużywanie czy po prostu ktoś się lubi napić przy okazji?
Ile to jest "za dużo alkoholu"? Czy da się to w jakiś sposób zmierzyć?
Ostatnio mam zagwozdke w tym temacie.Niby są opinie medyczne co do bezpiecznej dawki alkoholu (dziennie dla mężczyzny - 2 piwa lub cztery setki wina lub 1,2 setki wódki; dla kobiety - połowa tego; przy czym to max 5 dni w tygodniu). Jednak moim zdaniem, codzienne spożywania nawet tak małych ilości nie jest bezpieczne.
Ale chyba gdzieś był stosowny wątek.
W przeliczeniu na jednostki - można to przyjąć, ale mi chodzi o to, kiedy "za dużo "alkoholu przeszkadza w związku.
Jak wyczuć tą różnicę? Żony alkoholików latami mam wrażenie uważają to za normę, podczas gdy to jest już nałogiem - przynajmniej wiele się czyta na forach, gdzie ponp 15 latach małżeństwa nagle
żona przechodzi "olśnienie", że chyba coś tu jest nie tak z tym piciem.
Ross,
One wcale nie uważają picia mężów za normę. Co najwyżej oni tak uważają. Pytasz, czemu kobiety wcześniej nie odchodzą? Z wielu różnych względów (tyle ile kobiet, tyle powodów, każdy przypadek jest inny)
Anderstud,
Myślę, że to co napisałeś to prawda.
Wszystko się może zdarzyć i na portalach również.
Dlaczego nie odchodza?
Bo w PL nie ma warunków, żeby odejść.
Pamietam warunki w jakich ja sie wychowywalam i na co naraziłaby nas matka gdyby tak po prostu postanowiła odejść gdy byliśmy dziecmi. To byloby życie w skrajnym ubóstwie.
Potem, kiedy bylismy starsi byloby latwiej, ale wtedy moja matka dobiegała 60 i sądzę, ze zmiany przerażaly ją bardziej niz trwanie przy mezu alkoholiku.
Mnie w innych warunkach na odejście z 5-letnim dzieckiem, w zupelnie innych warunkach potrzebna byla jedna skromna pensja.
Dlaczego jest trudno odejsc? Myślę, że w wiekszosci przypadkow jest to strach przed wyrzutami sumienia. Strach, że ta osoba sobie cos zrobi po pijaku, albo sie stoczy calkowicie na dno.
Mozna tę osobę nienawidzić, ale wciąż pozostaje ona ojcem/matką dzieci.
A jak mozna w tym trwać latami? Tak samo jak byc latami samotnym. Czlowiek sie przyzwyczaja do każdych warunkow...