Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 33 34 35 36 37 38 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,211 do 2,275 z 2,519 ]

2,211

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile

wink fakt, niektóre nawet są tam zawożone i to na sygnałach. Może tak - koło 40ki bardziej człowiek woli już ogolić się na łyso, niż w ciążę zachodzić.

Moim zdaniem Kasiu idziesz prosto w przepaść. I to radosnym, skocznym krokiem. Romans jest na chwilę.

Pewnie już jesteś zaangażowana emocjonalnie, a jak ta relacja się skończy, będziesz wyć do księżyca, a małżonek z pilotem w dłoni wyda Ci się jeszcze bardziej męczący.
No i to prawda, warto rozważyc czy widziałabyś,Kasiu, kochanka  koło siebie jako ewentualnego partnera. Takiego na codzień.

Zobacz podobne tematy :

2,212

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile


Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

2,213 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-12 19:33:19)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile


Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

Kasia, słuchasz takich samych rzeczy jakich słuchałam ja i pewnie inne osoby w tej sytuacji.
No weź - widzisz ze to wszystko tak samo wygląda? To są schematy. Bzdury typu - "na zawsze", "do końca życia", "tak się cieszę, że Cię mam", "jesteśmy do siebie tacy podobni", "to na Ciebie czekałem całe życie", "nikomu tyle o sobie nie opowiedziałem", Rozmowy trwały godzinami. O wszystkim. O zyciu. O jego dziecku. O zmartwieniach codziennych, żalach, radościach, zwątpieniach...

Masz uwierzyć, że jesteś mu bliska. Wtedy dasz z siebie 450%.

Uwierz - nie jesteś, a przynajmniej nie tak bliska jak byś tego chciała.
To "do końca życia" to tak naprawdę "do wydania się romansu" albo "do momentu aż zaczniesz rzygać od tej karuzeli emocjonalnej".

Dzieci dorosłe. Co zatem stoi na przeszkodzie? Oddajcie wolność temu mężowi i tej żonie i pławcie się w tym szczęściu do konca świata.

Pan przewiduje dla Ciebie etat kochanki i nic więcej.
Naprawdę tylko tyle Ci wystarczy?
Boże Kasia, uwierz mi, że będziesz się niedługo zalewała łzami. Aż mi Ciebie żal, bo byłam tam, gdzie Ty teraz. Tylko u mnie była wymówka w postaci nieletniego dziecka.
Masz wszystkie karty pozwalające na to, by powiedzieć - "sprawdzam".

2,214 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-12 20:04:31)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

Kilka msc to całe nic. Jesteście wciąż na etapie zachłyśnięcia sobą, hormony buzują, kontakt jest częsty - wtedy chyba żaden zdradzający/romansujący nie myśli o konsekwencjach, żyje chwilą.
Do czego to dąży? Ano do tego co tu inni pisali. Romans, jak każda relacja, ma swoje etapy. Ogólnie jest kilka scenariuszy:
1. Spotykacie się tak jeszcze kilka msc., pierwszy "haj" minie, uznacie razem, że pora to skończyć i wszystko naturalnie rozpłynie po kościach (mało prawdopodobne).
2. Spotykacie się tak jeszcze kilka msc., aż jedno z Was uzna (widząc niebezpieczne zaangażowanie drugiej osoby), że już nie chce tego kontynuować, albo konsekwentnie będzie studzić emocje poprzez coraz rzadsze spotkania, kontakty... a wtedy drugie będzie "szaleć" - cierpieć z tęsknoty, odrzucenia, robić wszystko by do siebie wrócić - desperacja zacznie się włączać (zwykle szybciej i bardziej angażuje się kobieta).
3. Romans się w końcu wyda. W zależności od okoliczności czy Twój mąż to odkryje czy jego żona, konsekwencje mogą być różne. Jakie? Chyba sama jesteś to sobie wyobrazić. Kobiecie w takich sytuacjach najbardziej się obrywa, a Wy jeszcze się wszyscy znacie. Faceci w takich sytuacjach często spadają na 4 łapy. Cała odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje spadną na Ciebie.
4. Będziecie tak romansować do końca życia i jeden dzień dłużej i nikt się o tym nie dowie (opcja nierealna).
Także zostaje 2 lub/i 3. Chyba żadna nie brzmi zachęcająco? Przy tym "haju" w jakim teraz jesteś, trudno myśleć o konsekwencjach, ale one prędzej czy później nadejdą.

Netania napisał/a:

Masz wszystkie karty pozwalające na to, by powiedzieć - "sprawdzam".

Ale Kasia wie, że to oznaczałoby koniec, a Pan starszy zapewne wymyśliłby jakieś powody by poza romans nie wyjść. Zapewne nie jego pierwszy... i może nie ostatni.

2,215

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile


Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

Kasia, słuchasz takich samych rzeczy jakich słuchałam ja i pewnie inne osoby w tej sytuacji.
No weź - widzisz ze to wszystko tak samo wygląda? To są schematy. Bzdury typu - "na zawsze", "do końca życia", "tak się cieszę, że Cię mam", "jesteśmy do siebie tacy podobni", "to na Ciebie czekałem całe życie", "nikomu tyle o sobie nie opowiedziałem", Rozmowy trwały godzinami. O wszystkim. O zyciu. O jego dziecku. O zmartwieniach codziennych, żalach, radościach, zwątpieniach...

Masz uwierzyć, że jesteś mu bliska. Wtedy dasz z siebie 450%.

Uwierz - nie jesteś, a przynajmniej nie tak bliska jak byś tego chciała.
To "do końca życia" to tak naprawdę "do wydania się romansu" albo "do momentu aż zaczniesz rzygać od tej karuzeli emocjonalnej".

Dzieci dorosłe. Co zatem stoi na przeszkodzie? Oddajcie wolność temu mężowi i tej żonie i pławcie się w tym szczęściu do konca świata.

Pan przewiduje dla Ciebie etat kochanki i nic więcej.
Naprawdę tylko tyle Ci wystarczy?
Boże Kasia, uwierz mi, że będziesz się niedługo zalewała łzami. Aż mi Ciebie żal, bo byłam tam, gdzie Ty teraz. Tylko u mnie była wymówka w postaci nieletniego dziecka.
Masz wszystkie karty pozwalające na to, by powiedzieć - "sprawdzam".


Ja chyba nie potrafię tego dobrze napisać, bo on mi niczego nie obiecuje, jeśli chodzi o małżeństwo ,ja też niczego nie oczekuję, chciałabym żeby było tak jak jest, u Ciebie była wymówka w postaci dziecka,a mnie się po prostu nie chce przewracać życia do góry nogami, gdy zaczynał się ten romans, pomyślałam ,raz się żyje, mąż mnie olał, kilka spotkań nie zaszkodzi, tymczasem to trwa już kilka miesięcy, praktycznie codziennie do mnie dzwoni, nie wiem czy to normalne u faceta który jest tylko dla seksu,a nie chcę zapytać wprost , żeby nie pomyślał że chcę czegoś więcej,bo nie chcę!Przyznam, że np, teraz mam ogromną chęć do niego zadzwonić, porozmawiać ale wiem że żona jest w domu, może być problem, wiem że piszę bardzo chaotycznie, ale nie potrafię sobie tego jakoś poukładać,co siedzi w głowie takiego faceta?
Wiem że dobrze radzisz, ale nie wiem czy umiałabym teraz powiedzieć mu, że to koniec, że nie chcę się z nim widywać, kontaktować, może wolałabym żeby on to zrobił?
Poza tym przeczytałam gdzieś że jak ludzie są że sobą tylko dla seksu to nie dzwonią z byle powodu, żeby się tylko usłyszeć, może to taka jego taktyka?

2,216 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-12 20:11:28)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Gdy zaczynał się ten romans, pomyślałam ,raz się żyje, mąż mnie olał, kilka spotkań nie zaszkodzi, tymczasem to trwa już kilka miesięcy, praktycznie codziennie do mnie dzwoni, nie wiem czy to normalne u faceta który jest tylko dla seksu.
(…)
Poza tym przeczytałam gdzieś że jak ludzie są że sobą tylko dla seksu to nie dzwonią z byle powodu, żeby się tylko usłyszeć, może to taka jego taktyka?

Jaka taktyka? Żaden romans nie jest tylko dla seksu. Spotkania na seks są spotkaniami na seks. To drugie nie kręci tak bardzo jak ten "haj". Dlaczego 60-letni facet to robi? By podbudować ego, coś jeszcze przeżyć. Sama piszesz, że romans dodał Ci skrzydeł... a co dopiero 60-ciolatkowi!

2,217

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

No to chyba jestem w czarnej d,,,,,,,,bo nie wiem co mam robić!

2,218

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

No to chyba jestem w czarnej d,,,,,,,,bo nie wiem co mam robić!

Skończyć zanim zaangażujesz emocjonalnie i/lub romans wyda.
Nie będzie łatwo ale uwierz, wyjdziesz milion razy mniej pokiereszowana.
A potem, jak ochłoniesz, pomyśl co nie tak z Twoim małżeństwem.. może mąż też Cię zdradza? Skoro kiedyś było super a potem nagle przestał chcieć seksu, to … co najmniej dziwnie brzmi.

2,219

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

Kasia, słuchasz takich samych rzeczy jakich słuchałam ja i pewnie inne osoby w tej sytuacji.
No weź - widzisz ze to wszystko tak samo wygląda? To są schematy. Bzdury typu - "na zawsze", "do końca życia", "tak się cieszę, że Cię mam", "jesteśmy do siebie tacy podobni", "to na Ciebie czekałem całe życie", "nikomu tyle o sobie nie opowiedziałem", Rozmowy trwały godzinami. O wszystkim. O zyciu. O jego dziecku. O zmartwieniach codziennych, żalach, radościach, zwątpieniach...

Masz uwierzyć, że jesteś mu bliska. Wtedy dasz z siebie 450%.

Uwierz - nie jesteś, a przynajmniej nie tak bliska jak byś tego chciała.
To "do końca życia" to tak naprawdę "do wydania się romansu" albo "do momentu aż zaczniesz rzygać od tej karuzeli emocjonalnej".

Dzieci dorosłe. Co zatem stoi na przeszkodzie? Oddajcie wolność temu mężowi i tej żonie i pławcie się w tym szczęściu do konca świata.

Pan przewiduje dla Ciebie etat kochanki i nic więcej.
Naprawdę tylko tyle Ci wystarczy?
Boże Kasia, uwierz mi, że będziesz się niedługo zalewała łzami. Aż mi Ciebie żal, bo byłam tam, gdzie Ty teraz. Tylko u mnie była wymówka w postaci nieletniego dziecka.
Masz wszystkie karty pozwalające na to, by powiedzieć - "sprawdzam".


Ja chyba nie potrafię tego dobrze napisać, bo on mi niczego nie obiecuje, jeśli chodzi o małżeństwo ,ja też niczego nie oczekuję, chciałabym żeby było tak jak jest, u Ciebie była wymówka w postaci dziecka,a mnie się po prostu nie chce przewracać życia do góry nogami, gdy zaczynał się ten romans, pomyślałam ,raz się żyje, mąż mnie olał, kilka spotkań nie zaszkodzi, tymczasem to trwa już kilka miesięcy, praktycznie codziennie do mnie dzwoni, nie wiem czy to normalne u faceta który jest tylko dla seksu,a nie chcę zapytać wprost , żeby nie pomyślał że chcę czegoś więcej,bo nie chcę!Przyznam, że np, teraz mam ogromną chęć do niego zadzwonić, porozmawiać ale wiem że żona jest w domu, może być problem, wiem że piszę bardzo chaotycznie, ale nie potrafię sobie tego jakoś poukładać,co siedzi w głowie takiego faceta?
Wiem że dobrze radzisz, ale nie wiem czy umiałabym teraz powiedzieć mu, że to koniec, że nie chcę się z nim widywać, kontaktować, może wolałabym żeby on to zrobił?
Poza tym przeczytałam gdzieś że jak ludzie są że sobą tylko dla seksu to nie dzwonią z byle powodu, żeby się tylko usłyszeć, może to taka jego taktyka?


Mnie się zdaje, że czujesz do tego gościa nie tylko sympatię, ale coś dużo więcej. I gdzieś na poziomie podświadomym chciałabyś żeby to nie był tylko romans. Po co rozkminiałabyś -"a po co on dzwoni?", "a po co mi tyle opowiada"
A no po to, żeby Cię trzymać na emocjonalnej smyczy. Żebyś miała to poczucie, że "coś" znaczysz. Żeby to trwało jak najdlużej, żeby podtrzymać ten emocjonalny haj. Nurtuje Cię co siedzi w jego głowie. Właśnie to.
Ale skoro Ci to pasuje i umiesz jak robot wyłączyć emocje... to co mnie do tego. Pozostaje życzyć szczęścia.
To co pisze Roxann to prawda. W razie wpady facet spadnie na 4 łapy. Jestem tego żywym.dowodem.
Ty zaś uslyszysz że jesteś "szmatą", "suką", ""złodziejką mężów", "rozbijaczką rodzin", usłyszysz, że "dawałaś" i jesteś moralnym i etycznym dnem. Twoje zaangażowanie emocjonalne, zakochanie zostaną sprowadzone do dawania d.upy. A urocze przysłowie ludowe "jakby suka nie dała to pies by nie wziął" stanie się biczem na Twoją osobę. Ty będziesz winna, on zagubiony. Ty będziesz.złodziejką, on misiem z mokrym noskiem i łezką w oku. XXI wiek drodzy Państwo. Środek Europy. Kurtyna...

2,220

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Gdy zaczynał się ten romans, pomyślałam ,raz się żyje, mąż mnie olał, kilka spotkań nie zaszkodzi, tymczasem to trwa już kilka miesięcy, praktycznie codziennie do mnie dzwoni, nie wiem czy to normalne u faceta który jest tylko dla seksu.
(…)
Poza tym przeczytałam gdzieś że jak ludzie są że sobą tylko dla seksu to nie dzwonią z byle powodu, żeby się tylko usłyszeć, może to taka jego taktyka?

Jaka taktyka? Żaden romans nie jest tylko dla seksu. Spotkania na seks są spotkaniami na seks. To drugie nie kręci tak bardzo jak ten "haj". Dlaczego 60-letni facet to robi? By podbudować ego, coś jeszcze przeżyć. Sama piszesz, że romans dodał Ci skrzydeł... a co dopiero 60-ciolatkowi!

Masz na myśli to, że np.duzo młodszą kobieta jest nim zainteresowana? Kiedyś coś przebąknął, że przy mnie odżył, ale potraktowałam to że chce być miły

2,221

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

To co pisze Roxann to prawda. W razie wpady facet spadnie na 4 łapy. Jestem tego żywym.dowodem.
Ty zaś uslyszysz że jesteś "szmatą", "suką", ""złodziejką mężów", "rozbijaczką rodzin", usłyszysz, że "dawałaś" i jesteś moralnym i etycznym dnem. Twoje zaangażowanie emocjonalne, zakochanie zostaną sprowadzone do dawania d.upy. A urocze przysłowie ludowe "jakby suka nie dała to pies by nie wziął" stanie się biczem na Twoją osobę. Ty będziesz winna, on zagubiony. Ty będziesz.złodziejką, on misiem z mokrym noskiem i łezką w oku. XXI wiek drodzy Państwo. Środek Europy. Kurtyna...

Mój "ex" wpadł ze zdradą z inną kobietą (już dawno 'po mnie'), a żona i tak mu wybaczyła... mało tego na zgodę zrobili sobie dziecko. Tamta kobieta "musiała" odejść z pracy, on nie poniósł w zasadzie żadnych konsekwencji poza stratą przyjaciela, którego żonę bzykał. A swoją żonę zdradza do dziś, tylko już z inną/innymi.

2,222

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Masz na myśli to, że np.duzo młodszą kobieta jest nim zainteresowana? Kiedyś coś przebąknął, że przy mnie odżył, ale potraktowałam to że chce być miły

Miły? No proszę Cię?!

2,223 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-12 21:34:17)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile


Nasza sytuacja rodzinna jest podobna: oboje mamy dorosłe dzieci, myślę że daję radę działać ,, dwutorowo"bo tak to działa już kilka miesięcy, zresztą bardzo mnie to zaskoczyło że tak można.
Gdybyśmy byli wolnymi ,bez męża, żony, chyba nie miałabym wątpliwości żeby z nim być, myślę, że nawet chciałabym.Nie wiem jak to napisać, właśnie z tym mam problem,bo nasza dlugoletnia znajomość przerodziła się w romans, cały czas nurtuje mnie pytanie, do czego on dąży?No bo wcześniej brałam pod uwagę taki scenariusz że ma ochotę na jakąś zmianę, coś nowego w małżeństwie, myślałam że po pierwszym razie zapomni o mnie, tak się nie stało, nasze spotkania są coraz częstsze, do tego rozmowy telefoniczne o wszystkim, gdy go niedawno zapytałam jak długo będziemy w takim układzie, stwierdził że do końca życia, nie drążyłam tematu ,bo obecny układ mi odpowiada, ale czy faktycznie facetowi po 60, żonatemu, pasuje takie ,, coś", żona i kochanka na dłuższy czas?

Z tą dwutorowością w dwóch "alternatywnych" równoległych związkach to ja na przykład maiłem bardzo duży  problem z tym oddzielaniem, rozdzielaniem ,dzieleniem się dzieleniem uwagi odparowaniem uczuć stawianiem bariery między tymi związkami równowagą w oddziaływaniu i wpływaniu tych związków na siebie niby odpuszczaniem sobie kłamstw nieuczciwości zwłaszcza jak pierwsze zamroczenie fala haju opadło kłamanie weszło mi w krew lawirowanie uniki też różne rzeczy wbrew sobie potem próbowałem wkręcać wmawiać ale to pół życie na pokaz pozór udawanie było dręczące może dlatego że byłem wtedy bardzo młody zbyt pewny tego że znam siebie i mogę wszystko.Do mojej ówczesnej dziewczyny nawet narzeczonej tak naprawdę nie miałem się o co przyczepić nie miałem  ani żalu,uraz, pretensji w ogóle do tej drugiej dziewczyny też romans się skończył tamta druga dziewczyna  wyemigrowała nigdy nie wyszedł na jaw .Ja i tak poległem "potrzebowałem" dodatkowych stymulatorów żeby się podpierać ,wzmacnianie poczucia winy i lgnięcie w użalanie się nad sobą jest szkodliwe poczucie winy to tłumione że aż nie ma momentami z nim kontaktu odbija się strasznie.Nie ma tego przez pierwszy okres romansu sielanka trwa do tego kryzysu o którym pisałem i wtedy coś się zmienia zmienia się ostrość widzenia i przesuwa punkt ja spieprzyłem tamten związek po całości ponieważ zrobiłem się podły i nie tłumacze tego młodym wiekiem jednak czy moimi innymi problemami choć to się łączy u mnie .
Rox ma rację teraz wszystko widzisz, super, duper mega żadnych oporów  8mcy to krótko wiele przed Tobą Kaśka ."Teraz" nie trwa na zawsze i nie oszukuj się że niczego nie oczekujesz .Twój stosunek do męża też się zmieni jeszcze bardziej i to będzie istotne co wybierzesz brak szacunku pogardę rozdrapywanie uraz czy będziesz coś wymuszać na sobie udawać czy wybierzesz jeszcze coś innego w postawie do męża ,kochanka siebie samej ,Twoje relacje z dziećmi też są kluczowe możesz je stracić to realna groźba teraz się czujesz spełniona i zaspokojona zadośćuczyniłaś sobie jego zaniedbywanie Ciebie,dostałaś to czego długo pragnęłaś  tylko że najczęściej romans podsycany jest i zasilany takimi uczuciami w pewnym stopniu bo wchodzi się w to regulowanie emocji do męża masz niechęć która może narastać ,pretensje,żale,urazy,poczucie odtrącenia itp a do i u kochanka same słodkości kontrast nawet jak się nasycisz to urazy do męża mogą być potrzebne żeby z kochankiem było super to niebezpieczne uzależniające i zniszczyć możesz resztki uczuć do męża on już nie ma szans w porównaniu z kochankiem ,ale jak wiadomo sam sobie winien pies go ganiał i to jego problem bo ty nie zdradzasz przecież on nie wie to krzywdy nie ma - proste jak budowa cepa co nie.Najważniejsze co myśli kochanek co zrobić może i co naprawdę czuje reszta się nie liczy .
Bardzo trudno podjąć działanie i wybrać jak romans się wypala istnieje przywiązanie i chęć rozciągnięcia przedłużania powtarzania emocji no i oczekiwania te nudne cholerne nadzieje i złudzenia bo nie wszystkie opadają emocje lecą  siła rozpędu wypalanie się romansu to też proces .
U Ciebie jeszcze jedno może niepokoić uzależniasz się powoli od kochanka zaczynasz spekulować i rozkminiać kompulsywnie jego intencje motywy to też dręczy,bywa że staje się natręctwem budzi masę wątpliwości i wznieca chęć posiadania kogoś na własność osaczenia go w celu zabezpieczenia swojego poczucia bezpieczeństw komfortu to odruchowe i nic nadzwyczajnego w tym nie ma nie chcesz cierpieć też normalka
Może tak być może być inaczej .Takie zakochanie w pewnym sensie na jakiś czas dodaje skrzydeł jak redbull a nawet jeszcze bardziej wydaje się że można wszystko przeżyć bez bólu  no bo ma się jedno życie na haju wiele rzeczy widzi się inaczej ,na wszystko stać ma się mnóstwo siły tylko że ta siła jest zależna emocje ulegają zmianom i nie da się wszystkiego poukładać zaplanować przewidzieć potrzebna byłaby ogromna dojrzałość ale dojrzałość to dla mnie uczciwość a nie lęki ,obawy przez wywracaniem wszystkiego i pozbawianiem się jakiej wygody powiązań wynikających z małżeństwa.

2,224

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

Rox ma rację teraz wszystko widzisz, super, duper mega żadnych oporów to krótko wiele przed Tobą Kaska .
Bardzo trudno podjąć działanie i wybrać jak romans się wypala istnieje przywiązanie i chęć rozciągnięcia przedłużania powtarzania emocji no i oczekiwania te nudne cholerne nadzieje i złudzenie bo nie wszystkie opadają .
U Ciebie jeszcze jedno może niepokoić uzależniasz się powoli od kochanka zaczynasz spekulować i rozkminiać kompulsywnie jego intencje motywy to też dręczy budzi masę wątpliwości i wznieca chęć posiadania kogoś na własność osaczenia go.
Może tak być może być inaczej .

Ja mimo, że romans sama skończyłam w jego apogeum (po kilku msc), nie żałuję, choć odchorowałam swoje. Wiem, że może to absurdalne, ale mimo wszystko jestem dumna z siebie, że nie dawałam się jego późniejszym gierkom, choć było to szalenie trudne bo byłam (już) mega zakochana. Tak, wiem wdałam w romans... ale też sama z niego wycofałam. To jak ciężko było mi się 'odkochać', on już nie musi wiedzieć. 
Zresztą to jest człowiek, który żyje chwilą, taki 'lew salonowy', co i wygląda i umie zachować... a laski wciąż na niego lecą, on z tego korzysta, a żona wybacza.

2,225

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Sorry widać że się zakochałaś..
A on pewnie kocha żonę.

2,226 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-12 21:11:37)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

...Masz na myśli to, że np.duzo młodszą kobieta jest nim zainteresowana?

BINGO
Odżył przy Tobie, każdy by odżył z kochanką dużo młodszą. Teraz trzyma Cię na smyczy emocjonalnej, karmi bzdurami , a Ty to bierzesz za pewnik, żal mi Cię. Jestem facetem, dużo młodszym o Twojego kochasia. Wyobrażam sobie jak bym odżył przy 30 łatce, ba atrakcyjna 45 latka tez bym ożył smile, tym bardziej jeśli biegła w „te klocki”.
Łykasz te omamy jak młody rekin. Upadek będzie bolesny. To się wyda, Twoje maleństwo nie przetrwa, rozwód z orzekaniem Twojej winy i latka jaką Ci przykleją, do końca życia ... będziesz płakać. Pewnie konieczna będzie zmiana pracy, nerwica ... „jak on mógł, tak zapewniał”.
Wspomnisz te rady, które teraz otrzymujesz ... gdy będzie już za późno. Wtedy będziesz marzyć by cofnąć czas do dziś, byś mogła ich posłuchać i kopnąć go w dupę. Powiesz do lustra „to se ne wrati”. Ale te emocje z nim są pewnie tego warte, zmarnowania całego dorobku życia i pogardy całej rodziny ... AMEN.

2,227

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

...Masz na myśli to, że np.duzo młodszą kobieta jest nim zainteresowana?

BINGO
Odżył przy Tobie, każdy by odżył z kochanką dużo młodszą. Teraz trzyma Cię na smyczy emocjonalnej, karmi bzdurami , a Ty to bierzesz za pewnik, żal mi Cię. Jestem facetem, dużo młodszym o Twojego kochasia. Wyobrażam sobie jak bym odżył przy 30 łatce, ba atrakcyjna 45 latka tez bym ożył smile, tym bardziej jeśli biegła w „te klocki”.
Łykasz te omamy jak młody rekin. Upadek będzie bolesny. To się wyda, Twoje maleństwo nie przetrwa, rozwód z orzekaniem Twojej winy i latka jaką Ci przykleją, do końca życia ... będziesz płakać. Pewnie konieczna będzie zmiana pracy, nerwica ... „jak on mógł, tak zapewniał”.
Wspomnisz te rady, które teraz otrzymujesz ... gdy będzie już za późno. Wtedy będziesz marzyć by cofnąć czas do dziś, byś mogła ich posłuchać i kopnąć go w dupę. Powiesz do lustra „to se ne wrati”. Ale te emocje z nim są pewnie tego warte, zmarnowania całego dorobku życia i pogardy całej rodziny ... AMEN.

Najlepsze jest to, że niemal każdy przyznaje rację takim argumentom dopiero PO FAKCIE. Tutaj pada wręcz już teraz zapewnienie, że "potem będzie rozpaczać" ważne, co się czuje teraz..

2,228

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Sorry widać że się zakochałaś..
A on pewnie kocha żonę.

To wiadomo. Zapewne jak wchodziła w ten romans też nic nie zakładała, ale już sam fakt, że znalazła na forum oznacza, że jednak ta sytuacja ją trapi... najprawdopodobniej już zaangażowała się w nią emocjonalnie.
Pytanie czego ona TAK NAPRAWDĘ chce, bo przecież romans nie może trwać wiecznie i w końcu wyda.
Chce jego, to niech powie: "sprawdzam". Ale tego nie zrobi bo wie, że on szuka romansu a nie rewolucji w życiu. Ona niby też ale już popłynęła... a konsekwencje spadną na nią.

2,229 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-12 21:36:03)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

...Masz na myśli to, że np.duzo młodszą kobieta jest nim zainteresowana?

BINGO
Odżył przy Tobie, każdy by odżył z kochanką dużo młodszą. Teraz trzyma Cię na smyczy emocjonalnej, karmi bzdurami , a Ty to bierzesz za pewnik, żal mi Cię. Jestem facetem, dużo młodszym o Twojego kochasia. Wyobrażam sobie jak bym odżył przy 30 łatce, ba atrakcyjna 45 latka tez bym ożył smile, tym bardziej jeśli biegła w „te klocki”.
Łykasz te omamy jak młody rekin. Upadek będzie bolesny. To się wyda, Twoje maleństwo nie przetrwa, rozwód z orzekaniem Twojej winy i latka jaką Ci przykleją, do końca życia ... będziesz płakać. Pewnie konieczna będzie zmiana pracy, nerwica ... „jak on mógł, tak zapewniał”.
Wspomnisz te rady, które teraz otrzymujesz ... gdy będzie już za późno. Wtedy będziesz marzyć by cofnąć czas do dziś, byś mogła ich posłuchać i kopnąć go w dupę. Powiesz do lustra „to se ne wrati”. Ale te emocje z nim są pewnie tego warte, zmarnowania całego dorobku życia i pogardy całej rodziny ... AMEN.

Najlepsze jest to, że niemal każdy przyznaje rację takim argumentom dopiero PO FAKCIE. Tutaj pada wręcz już teraz zapewnienie, że "potem będzie rozpaczać" ważne, co się czuje teraz..



Nie, nie najlepsze. To jest właśnie NAJGORSZE. Mam ochotę wyszarpać adminowi IP Kaśki choćby z gardła, znaleźć ją i osobiście nią potrząsnąć . I powiedzieć uciekaj kobieto! Nie idź tą drogą!!!!

Poczytaj mój wątek Kasiu. Piszę tam w marcu 2019 . Krótko przed 1 rocznicą rozpoczęcia romansu. Może coś stamtąd Ci się przyda. Tam byłam na etapie "mdli mnie, chcę skończyć ale nie potrafię". Potem było juz tylko gorzej.
Kasia uciekaj zanim wszystko zawali Ci się na głowę...

https://www.netkobiety.pl/t117541.html

Boże... awansowałam na Słodką Czarodziejkę wink

2,230

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Najlepsze jest to, że niemal każdy przyznaje rację takim argumentom dopiero PO FAKCIE. Tutaj pada wręcz już teraz zapewnienie, że "potem będzie rozpaczać" ważne, co się czuje teraz..

Bo "miłość" jest ślepa. Jak się przekroczy granicę, to nie ma zmiłuj... hormony działają. Dlatego osobom "na haju" tak ciężko to skończyć, bo to jest jak narkotyk. Ale i jego działanie mija...
Jak ktoś nie wie co jest za tą czerwoną linią to będzie go korciło by sprawdzić. A tam na początku jest cudownie. Niby miało być raz... a już trwa kilka msc. Tak to działa. Dopiero po czasie jak emocje opadną, hormony ustabilizują przychodzi refleksja. Czy było warto? Przekroczyć tą czerwoną linię...

2,231

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Najlepsze jest to, że niemal każdy przyznaje rację takim argumentom dopiero PO FAKCIE. Tutaj pada wręcz już teraz zapewnienie, że "potem będzie rozpaczać" ważne, co się czuje teraz..

Bo "miłość" jest ślepa. Jak się przekroczy granicę, to nie ma zmiłuj... hormony działają. Dlatego osobom "na haju" tak ciężko to skończyć, bo to jest jak narkotyk. Ale i jego działanie mija...
Jak ktoś nie wie co jest za tą czerwoną linią to będzie go korciło by sprawdzić. A tam na początku jest cudownie. Niby miało być raz... a już trwa kilka msc. Tak to działa. Dopiero po czasie jak emocje opadną, hormony ustabilizują przychodzi refleksja. Czy było warto? Przekroczyć tą czerwoną linię...

To wszystko prawda co piszesz. Człowiek myśli że jeszcze trochę, jeszcze ciut, jeszcze ten ostatni raz. Jak czytam co pisze Kasia, to jakbym siebie czytała z "tamtych" czasów.

Nie warto było przekraczać tej linii. Cierpienie jest zbyt duże.

2,232 Ostatnio edytowany przez Kasia 1973 (2020-02-12 21:49:02)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Sorry widać że się zakochałaś..
A on pewnie kocha żonę.

To wiadomo. Zapewne jak wchodziła w ten romans też nic nie zakładała, ale już sam fakt, że znalazła na forum oznacza, że jednak ta sytuacja ją trapi... najprawdopodobniej już zaangażowała się w nią emocjonalnie.
Pytanie czego ona TAK NAPRAWDĘ chce, bo przecież romans nie może trwać wiecznie i w końcu wyda.
Chce jego, to niech powie: "sprawdzam". Ale tego nie zrobi bo wie, że on szuka romansu a nie rewolucji w życiu. Ona niby też ale już popłynęła... a konsekwencje spadną na nią.




I to wszystko prawda! Weszłam na to forum, bo zaintrygował mnie tytuł, chciałam poznać zdanie osób zdradzonych, zdradzających, co czuły w trakcie i po,jakie poniosły konsekwencje, bilans zysków i strat, podejście męskie i kobiece , dużo daliście mi do myślenia, choć niestety nie umiem powiedzieć koniec , przestraszyło mnie to Wasze stwierdzenie że się zakochałam, nie mam takiej świadomości, chyba zacznę czytać od 1 strony

2,233 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-12 21:55:00)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

przestraszyło mnie to Wasze stwierdzenie że się zakochałam, nie mam takiej świadomości, chyba zacznę czytać od 1 strony

Już sam fakt, że nie potrafisz powiedzieć "nie", świadcz o tym, że uzależniłaś się emocjonalnie. A to prawie to samo co "zakochać się". Nie mówimy o miłości rzecz jasna.

2,234

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Dlatego napisałem właśnie, że zazwyczaj takie zaślepienie jest normalne. Za to przeświadczenie, że już na tym etapie się wie, iż może się porządnie pośliznąć, ale i tak w to brnie..

2,235 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-12 22:24:33)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Co robić? Nic dopóki nie ustalisz ważnych faktów że swojego życia, a nie z życia kochanka.

Czyli: czy jest coś do stracenia?
Bo może niewiele?
Czy potrafisz to trzeźwo ocenić.
Jak było przed samym romansem.

A dopiero potem zastanawiac się nad kochankiem.
Bullet, żona jest w tym samym wieku, więc to żaden argument.
Tam wcale nie musi być źle:)

2,236

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Kasia 1973 (Mar), ktoś tu pisał o IP, ja rozpoznałam ciebie z innego forum. Tez pisałam, ze jesteś zakochana, chociaż się tego wypierasz. Niby szczegółów nie podajesz, ale świat jest naprawdę bardzo mały, jeśli mąż zacznie coś podejrzewać, szukać po internecie, lub cos pójdzie nie tak z kochankiem, dopiero się będziesz się denerwować, jeśli nie chcesz by sie wydało. Szkoda zdrowia moim zdaniem.

2,237

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Bullet, żona jest w tym samym wieku, więc to żaden argument.

Jest, świeże mięsko. Czuć krew, gotuje testosteron. Pan tym buduje swoje ego, że nadal takie na niego lecą. Rano przed lustrem „ jesteś zaje...ty”. Potem telefon i Pani jest w pąsach. Kurcze jak niewiele trzeba. Rozumowanie męskie .... Czemu nie rezygnuje ? Po co. Ma super sex i naiwną sikorkę. Po trupach. Jak mu spowszednieje to z dnia na dzień zostawi.

2,238

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Bullet, żona jest w tym samym wieku, więc to żaden argument.

Jest, świeże mięsko. Czuć krew, gotuje testosteron. Pan tym buduje swoje ego, że nadal takie na niego lecą. Rano przed lustrem „ jesteś zaje...ty”. Potem telefon i Pani jest w pąsach. Kurcze jak niewiele trzeba. Rozumowanie męskie .... Czemu nie rezygnuje ? Po co. Ma super sex i naiwną sikorkę. Po trupach. Jak mu spowszednieje to z dnia na dzień zostawi.

No to świeże, nie młodsze:)
Skąd wiesz, co ona myśli przed lustrem i kto pierwszy powie pass..

2,239

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Skąd wiesz, co ona myśli przed lustrem i kto pierwszy powie pass..

on tak myśli wklepując rano balsam w twarz... on powie pass gdy zauważy zaangażowanie bo się wystraszy, bo Kasia może chcieć więcej ... wtedy się z nią pożegna gdyż nie taka była umowa. Chyba, że ona się otrząśnie wcześniej .

2,240

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Memo a Ty uważasz że to takie śmieszne i takie nic, że czyjeś potrzeby były w związku ignorowane, ostentacyjnie olewane? Mimo rozmów, starań i próśb?

Ja uważam, że nie jest to powód do szukania związku w związku,  tym bardziej taniego usprawiedliwiania tchórzostwa i egozimu. Można zakończyć niesatysfakcjonującą relację bez machania szabelką z napisem "zły mąż", podejmując ryzyko, jak Ty smile Lub zasłonić czyimś "dobrem", z laurką "zła żona" i ryzykiem na poziomie "żeby się nie wydało" smile Cóż, kwestia wrażliwości smile

2,241

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

przestraszyło mnie to Wasze stwierdzenie że się zakochałam, nie mam takiej świadomości, chyba zacznę czytać od 1 strony

Seks, orgazm to bardzo intymne doznania które tworzą relacje. Poważnie myślałaś, że nie pójdą za tym emocje?

2,242

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Kilka rzeczowych komentarzy jednak było. Dziękuję za nie.

Poprostu chciałem dowiedzieć się jak wygląda życie po romansie. Liczyłem, że na podstawie wypowiedzi można zdefiniować jakąś regułę, zasadę co ludzie robią "po", jak się zachowują.

Co do waszych pytań - tak, zdradzalem żonę w pełni. Fizycznej i emocjonalnie. Żadnych wyrzutów sumienia przy tym nie mialem. Mogłem bez problemu spojrzeć jej w oczy zaraz po powrocie od mojej kochanki. Mialem natomiast wyrzuty sumienia w stosunku do kochanki, że sypiam z żoną pomimo że tego nie ukrywalem.
Nie oczekuje jednak waszej oceny mojego postępowania bowiem i tak ocenicie mnie blednie. Życie nie jest czarno białe, dominują w nim przeróżne odcienie.

Ale wracając do tematu. Możemy się więc zgodzić, że po pełnym i dłuższym romansie powrót do normalnego małżeństwa nie jest możliwy. Mężczyźni po skończonym romansie leczą się poświęcając czas na:
- pracę, hobby, kolegow;
- kolejna kochankę.

Kobiety:
- próbują odgrywać szczęśliwe żony na zewnątrz, wewnątrz tęskniac za kochankiem.

Moje wnioski są słuszne ?

Mysle, ze sluszne, ale swiat opinii szeroki...


Ja twierdzę że po romansie szczególnie emocjonalnym słowa kocham cię do współmałżonka tracą sens i są nieszczere. Uważam że osoba która zdradza sama nabywa nieufność wobec uczciwego partnera. Małżeństwo ulega nieodwracalnym zmianom.

2,243

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Skąd wiesz, co ona myśli przed lustrem i kto pierwszy powie pass..

on tak myśli wklepując rano balsam w twarz... on powie pass gdy zauważy zaangażowanie bo się wystraszy, bo Kasia może chcieć więcej ... wtedy się z nią pożegna gdyż nie taka była umowa. Chyba, że ona się otrząśnie wcześniej .

Typuję, że jej nie zostawi. Będzie korzystał z tego jej uzależnienia ile wlezie, aż wycycka z niej wszystko a Kasia stanie się słaba i krucha jak wycmokany cukierek. Wtedy to ona drżącym głosem powie pass. O ile wcześniej wszystko się nie wyda.
Takie to wszystko przygnębiająco przewidywalne...

2,244

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

ja spieprzyłem tamten związek po całości ponieważ zrobiłem się podły i nie tłumacze tego młodym wiekiem jednak czy moimi innymi problemami choć to się łączy u mnie .
.

Paslawku,

rozwiń tę myśl z tym że byłeś podły bo u mnie robi się taki stan. Byłeś podły dla kochanki, partnerki, siebie czy każdego dręczyłeś w części?

Natomiast co do "dwutorowości" - kobietom  przychodzi to łatwiej bo nie mają tak silnego instynktu posiadania partnera na wyłączność. Kobiety też łatwiej przełączają się po powrocie do domu z trybu kochanka na tryb żona/matka. Zapewne napiszesz, że to nie od płci zależy ale od człowieka ale ja obstaje przy swoim.

2,245

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Typuję, że jej nie zostawi. Będzie korzystał z tego jej uzależnienia ile wlezie, aż wycycka z niej wszystko a Kasia stanie się słaba i krucha.....

zostawi, i to już niedługo. Kasia już jest słaba i krucha, odjeżdża, angażuje się. Sądzę, że ta myśl już mu kołacze w głowie, jeśli jest tak jak Kasia napisała to on już to widzi. Wycofa się bo ma już partnerkę, nie będzie chciał problemów ...

2,246

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Skąd wiesz, co ona myśli przed lustrem i kto pierwszy powie pass..

on tak myśli wklepując rano balsam w twarz... on powie pass gdy zauważy zaangażowanie bo się wystraszy, bo Kasia może chcieć więcej ... wtedy się z nią pożegna gdyż nie taka była umowa. Chyba, że ona się otrząśnie wcześniej .

Tak zazwyczaj się kończy jak napisałeś. Pewnie wynika to stąd, że to kobieta jest bardziej emocjonalna i szybciej się zakochuje. A facet jak to facet potrafi oddzielić sex od uczuć.

Ze mną tez tak się pożegnał po 2,5 roku, jak zobaczył moje zaangażowanie" miało nie byc zakochania.... kochaj męża a nie obcego faceta".

Czasu juz nie cofnę, ale wiem że nigdy więcej takich układów.

A autorka jest w "ostrej" fazie haju także myślę że nic tu pisanie osób postronnych nie wskóra, będzie dalej w to brnęła..... aż zacznie się totalna jazda w dół i jej psychika zacznie siadać.

Droga autorko nie wiem jakbyś silna psychicznie nie była to Cię zrujnuje. Chcesz skończyć jak ja? bezsenne noce, nerwica, rozrywający wewnętrzny ból....... dopiero pomogła terapia, leki psychotropowe, a wcale nie byłam słabą psychicznie kobietą, ani zakompleksianą, a nie dałam rady tego udźwignąć.

Szkoda życia na taki syf jakim jest romans. Coz sprawdza się przysłowie mądry polak po szkodzie

2,247

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hmm.. może to nie kwestia emocjonalności, tylko oczekiwań jednak?
Do romansu trzeba wykroić jednak tą wisienkę na torcie i tego się trzymać?
Nie wiem czy mężczyźni to potrafią lepiej, może tak to wygląda, bo jak podejmują jakaś decyzję, to mocno się tego trzymają.
Kobiety już niekoniecznie. Pod wpływem emocji łatwiej im decyzje zmieniać.
I oczywiście wziąć pod uwagę ryzyko.
Jak ktoś ma wiele do stracenia.

Hrefi, kobiety nie są zazdrosne o żonę kochanka, w sensie że on ma z nią seks, póki same są przekonane, że mają jego serce. A wyczuwają to bezbłędnie.
Z niewiadomej przyczyny mężczyźni postawili na piedestał własność cipki, i to ich boli.

2,248

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tak sobie myślę..Skoro porady innych osób, które przeżyły podobne historie nic nie dają, ani tez świadomość, że wszystko może nagle i niespodziewanie runąć jak domek z kart, to musi gdzieś nas chyba trzymać nadzieja, że właśnie TEN, KONKRETNY kandydat/ka pozostanie z nami na zawsze, porzucając swoje dotychczasowe życie i trwając przy nas wiernie do końca życia. Kobiety mają chyba z tym o wiele gorzej, bo właśnie wierzą usilnie, że jej wybranek z nimi pozostanie. Facet raczej z góry wie, że z kochanką nie będzie na dłużej...
Swoją drogą, ciekaw jestem jaki procent romansów kończy się zbudowaniem nowego, w miarę trwałego związku, zakończonego powiedzmy ślubem czy dziećmi?

2,249 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-13 12:29:58)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

...Nie wiem czy mężczyźni to potrafią lepiej, może tak to wygląda, bo jak podejmują jakaś decyzję, to mocno się tego trzymają.
Kobiety już niekoniecznie. Pod wpływem emocji łatwiej im decyzje zmieniać....

dokładnie tak jest, jeśli jest umowa na sex to facet będzie konsekwentny, potrafi to oddzielić od emocji.
Jeśli dojdzie u kobiety zaangażowanie to automatycznie będzie się bardziej starać i zacznie się emocjonalna jazda w dół. Facet wtedy bez mrugnięcia zakończy, ewentualnie jak ochłap bzyknie ją co jakiś czas pogłębiając jej jazdę.
Wg mnie u Kasi już to widać. Nie mam pewności czy ma jeszcze czas na wyjście z tego. Choć udowadnia, że kontroluje sytuacje  gołym okiem widać, że odjeżdża.
To tak jak jakby narkomana po zażyciu narkotyku przekonywać by nie brał.

2,250

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

przestraszyło mnie to Wasze stwierdzenie że się zakochałam, nie mam takiej świadomości, chyba zacznę czytać od 1 strony

Seks, orgazm to bardzo intymne doznania które tworzą relacje. Poważnie myślałaś, że nie pójdą za tym emocje?


Poważnie tak myślałam, że tak się da, tak bez uczuć,,,,

2,251

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Hrefi, kobiety nie są zazdrosne o żonę kochanka, w sensie że on ma z nią seks, póki same są przekonane, że mają jego serce. A wyczuwają to bezbłędnie.
Z niewiadomej przyczyny mężczyźni postawili na piedestał własność cipki, i to ich boli.

Faktycznie tak jest.

Sam się zastanawiam czemu tak jest, ale to nawet trudno wytłumaczyć. Po prostu my to bardzo potrzebujemy tej własności. Może to jakieś ewolucyjne uwarunkowane - to kobieta kontroluje prokreację i ona niezależnie z kim w ciąże zajdzie to zawsze to będzie jej dziecko. U nas tak to nie działa. Własność seksualna podnosi gwarancje, że to jednak będzie moje dziecko. Takie tam luźne przymyślenia....

2,252 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-13 12:51:22)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Kobiety mają problem, bo brak im zdrowego egoizmu. Mężczyźna też bezpieczny do końca nie jest, bo jak już straci głowę, to zdany na łaskę Pani i dłużej się otrząsa. Mezczyźni kochają mocniej i w miłości są bardziej monoganiczni od kobiet, w przeciwieństwie do seksu, bo tu jest odwrotnie.
Ale wcale łatwo do takiego etapu nie dochodzi.
Kasia odpływa bo nie myśli co ja, tylko co on.. Musiałaby mieć takie klapki w głowie jak mężczyzna, bo tam Kasia na swoją bezpieczną szufladkę:) z napisem Kasia..I nie uważam, że On ją wykorzystuje. Tylko martwi mnie, że chyba w tej szufladce zaczyna być jej ciasno.
On kontroluje proces.:) I jakby coś, wyrzuci Kasię z życia, nie bez żalu.
Takie męskie postanowienie.
Gdyby miało być inaczej, będąc z nim tak blisko i patrząc mu w oczy wiedzialabyś.

Hrefi, mężczyzni są zaprogramowani na zwalczanie innych mężczyzn.
Tak macie.

2,253

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Właśnie. Facet porzucający kochankę niekoniecznie musi otwarcie przyznawać, że przestało mu na niej zależeć. Pomimo, iz z pewnością czerpie jakieś korzyści z takiej znajomości, może stwierdzić, że jednak pewne inne kwestie są o niebo ważniejsze, choćby rodzina smile Nie czuje nic negatywnego do kochanki, mimo to, ona to odbiera dokładnie w ten sposób smile
A co do trwałości specyfiki kochania, to o ile facet może nawet "zadawać się" z całym haremem niewiast, ale nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś facet szczerze kochał jednocześnie kilka kobiet. A odwrotne sytuacje się zdarzały, choć właśnie nie do końca to ogarniam..

2,254

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Z niewiadomej przyczyny mężczyźni postawili na piedestał własność cipki, i to ich boli.

Z niewiadomej   patrzcie patrzcie - spryciara smile hahaha


@Hrefi wieczorem odpowiem - może uda mi się uniknąć grafomani i ściany tekstu do północy mam czas żeby edytować post smile

2,255 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-13 15:49:04)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Netania napisał/a:

Typuję, że jej nie zostawi. Będzie korzystał z tego jej uzależnienia ile wlezie, aż wycycka z niej wszystko a Kasia stanie się słaba i krucha.....

zostawi, i to już niedługo. Kasia już jest słaba i krucha, odjeżdża, angażuje się. Sądzę, że ta myśl już mu kołacze w głowie, jeśli jest tak jak Kasia napisała to on już to widzi. Wycofa się bo ma już partnerkę, nie będzie chciał problemów ...


Kasia ma męża. Na głowie życia stawiać nie chce. Podobnie jak pan Żywotny. Ani Kasia do żony latać nie zamierza ani Żywotny do męża. Obstawiam, że ów pan wiedząc, że Kasi na rewolucjach nie zależy, sam od siebie romansu nie skończy. Po co? Jego nic nie uwiera. No co najwyżej kolega w portkach - ale o to mu w sumie chodzi tongue
Pan Żywotny zaczeka aż Kasia słaniając sie na nogach od tych emocjonalnych jazd, drżącym głosem zakomunikuje, że ona już tak dalej nie może. Tak będzie, będzie tak. No chyba że najpierw się romans sypnie.
Sama sobie przewidziałam każdą ujnię jaka miała miejsce w tej mojej relacji. A jednak emocje wiązały mnie z tym "moim" facetem bardziej niż rozum tego pragnął. I pięknie, tanecznym krokiem wdeptywałam w kolejne goowienka na swojej drodze. Mea culpa. Sama chciałam to i mam. I w najgorszych snach nie przypuszczałam, że będzie tak boleć i że tyle czasu będzie boleć.

Układy be zobowiązań NIE ISTNIEJĄ.
Albo trzeba za nie zapłacić sianem.
Albo emocjami.

Za darmo umarło.

2,256 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-13 15:50:34)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Oj cos tu się "porobiło" a nie wiem jak usunąć ten post.

2,257

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Być może takie układy istnieją, ale zwykle chyba nie przeżywają długo, bo w końcu jedna strona prawie zawsze się zaczyna angażować...

2,258 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-13 16:08:23)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

... sam od siebie romansu nie skończy. Po co? Jego nic nie uwiera. No co najwyżej kolega w portkach - ale o to mu w sumie chodzi tongue...

Absolutnie nie zgodzę się.
Kasia fizycznie mu się opatrzy i znudzi. Wcześciej czy później (obstawiam wcześniej) zacznie się migać z dowolnym wytłumaczeniem wtedy akcje Katarzyny zaczną lecieć w dół.
Miał już ją, czas na świeże mięsko, na udowodnienie sobie, ze target 40-50 jest właściwy i nadal "na mnie leci", że żona to nie był wypadek, ot poszuka kolejnej. Chyba nie sadzisz, ze Kasia jest jego pierwszą zdobyczą ?

bagienni_k napisał/a:

Być może takie układy istnieją, ale zwykle chyba nie przeżywają długo, bo w końcu jedna strona prawie zawsze się zaczyna angażować...

dokładnie i wydaje mi się, ze stroną angażującą się jest zazwyczaj kobieta. Facet podchodzi do tego jakby wypełniał umowę. Złamałaś punkt, umowa nie jest ważna ...

2,259

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Hrefi, kobiety nie są zazdrosne o żonę kochanka, w sensie że on ma z nią seks, póki same są przekonane, że mają jego serce. A wyczuwają to bezbłędnie.
Z niewiadomej przyczyny mężczyźni postawili na piedestał własność cipki, i to ich boli.

Faktycznie tak jest.

Sam się zastanawiam czemu tak jest, ale to nawet trudno wytłumaczyć. Po prostu my to bardzo potrzebujemy tej własności. Może to jakieś ewolucyjne uwarunkowane - to kobieta kontroluje prokreację i ona niezależnie z kim w ciąże zajdzie to zawsze to będzie jej dziecko. U nas tak to nie działa. Własność seksualna podnosi gwarancje, że to jednak będzie moje dziecko. Takie tam luźne przymyślenia....

Antropologia się kłania.
Samiec chce mieć "własność seksualną" aby była pewność, że to jego geny przetrwają.
Druga rzecz, im więcej partnerek zapłodni, tym szansa na przetrwanie genów wzrasta.
Samica chce mieć "serce", aby samiec pomagał w wychowaniu potomstwa, zapewniał opiekę i ochronę przed drapieżnikami.
To tak w skrócie i z poziomu pierwotnych instynktów.

2,260 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-13 16:28:36)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Netania napisał/a:

... sam od siebie romansu nie skończy. Po co? Jego nic nie uwiera. No co najwyżej kolega w portkach - ale o to mu w sumie chodzi tongue...

Absolutnie nie zgodzę się.
Kasia fizycznie mu się opatrzy i znudzi. Wcześciej czy później (obstawiam wcześniej) zacznie się migać z dowolnym wytłumaczeniem wtedy akcje Katarzyny zaczną lecieć w dół.
Miał już ją, czas na świeże mięsko, na udowodnienie sobie, ze target 40-50 jest właściwy i nadal "na mnie leci", że żona to nie był wypadek, ot poszuka kolejnej. Chyba nie sadzisz, ze Kasia jest jego pierwszą zdobyczą ?

bagienni_k napisał/a:

Być może takie układy istnieją, ale zwykle chyba nie przeżywają długo, bo w końcu jedna strona prawie zawsze się zaczyna angażować...

dokładnie i wydaje mi się, ze stroną angażującą się jest zazwyczaj kobieta. Facet podchodzi do tego jakby wypełniał umowę. Złamałaś punkt, umowa nie jest ważna ...

Ależ oczywiście że nie jest pierwsza. Pan ma doświadczenie jak stąd do alpha Centauri i z powrotem.
Ale jest świadom że Kasia jest jeszcze na tym haju i będzie radośnie w to brnąć jakiś czas. Mnie zaczęło uwierać po 4 miesiącach i żonaty był tego świadomy. Ale wcale nie kończył. Ja "byłam gotowa" skończyć to niemal rok od czasu jak zaczęło uwierać. I nie było żadnego spadku ilości spotkań, telefonów - itp. Wręcz więcej tego było. Wręcz goręcej. Wyznania coraz istotniejsze. Coraz bardziej trzymające mnie w miejscu.
No - trzeba dorzucać do pieca, żeby nie wygasło.
Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek.
Twoja teoria może się sprawdzić, jeśli pan znajdzie sobie nową kobietę do poprawiania sobie samopoczucia. Ale z uwagi na wiek sądzę, że nie przebiera w tych 40stkach jak w ulęgałkach, a zatem będzie się Kasi trzymał tak długo, jak długo Kasia da radę  lub gdy znajdzie sobie nową panią do zabaw (szanse mniejsze). Można teraz obstawiać ile Kasia da radę wytrzymać, ale to wie tylko ona.

2,261 Ostatnio edytowany przez Agneseyes (2020-02-13 16:31:01)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Ależ oczywiście że nie jest pierwsza. Pan ma doświadczenie jak stąd do alpha Centauri i z powrotem.
Ale jest świadom że Kasia jest jeszcze na tym haju i będzie radośnie w to brnąć jakiś czas. Mnie zaczęło uwierać po 4 miesiącach i żonaty był tego świadomy. Ale wcale nie kończył. Ja "byłam gotowa" skończyć to niemal rok od czasu jak zaczęło uwierać. I nie było żadnego spadku ilości spotkań, telefonów - itp. Wręcz więcej tego było. Wręcz goręcej. Wyznania coraz istotniejsze. Coraz bardziej trztmające mnie w miejscu.
No - trzeba dorzucać do pieca, żeby nie wygasło.
Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek.
Twoja teoria może się sprawdzić, jeśli pan znajdzie sobie nową kobietę do poprawiania sobie samopoczucia. Ale z uwagi na wiek sądzę, że nie przebiera w tych 40stkach jak w ulęgałkach, a zatem będzie się Kasi trzymał tak długo, jak długo Kasia da radę  lub gdy znajdzie sobie nową panią do zabaw (szanse mniejsze). Można teraz obstawiać ile Kasia da radę wytrzymać, ale to wie tylko ona.

Też mi się wydaje, że jej zauroczenie i maślane oczy to dla niego woda na młyn. Ale pod warunkiem, że Pani nie będzie przekraczała pewnych granic dotyczących dyskrecji i oczekiwań. Dopóki będzie "grzeczna" to ten romans może trwać latami, no chyba, że mu się znudzi a jej motylki odfruną smile

2,262

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Agneseyes napisał/a:
Netania napisał/a:

Ależ oczywiście że nie jest pierwsza. Pan ma doświadczenie jak stąd do alpha Centauri i z powrotem.
Ale jest świadom że Kasia jest jeszcze na tym haju i będzie radośnie w to brnąć jakiś czas. Mnie zaczęło uwierać po 4 miesiącach i żonaty był tego świadomy. Ale wcale nie kończył. Ja "byłam gotowa" skończyć to niemal rok od czasu jak zaczęło uwierać. I nie było żadnego spadku ilości spotkań, telefonów - itp. Wręcz więcej tego było. Wręcz goręcej. Wyznania coraz istotniejsze. Coraz bardziej trztmające mnie w miejscu.
No - trzeba dorzucać do pieca, żeby nie wygasło.
Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek.
Twoja teoria może się sprawdzić, jeśli pan znajdzie sobie nową kobietę do poprawiania sobie samopoczucia. Ale z uwagi na wiek sądzę, że nie przebiera w tych 40stkach jak w ulęgałkach, a zatem będzie się Kasi trzymał tak długo, jak długo Kasia da radę  lub gdy znajdzie sobie nową panią do zabaw (szanse mniejsze). Można teraz obstawiać ile Kasia da radę wytrzymać, ale to wie tylko ona.

Też mi się wydaje, że jej zauroczenie i maślane oczy to dla niego woda na młyn. Ale pod warunkiem, że Pani nie będzie przekraczała pewnych granic dotyczących dyskrecji i oczekiwań. Dopóki będzie "grzeczna" to ten romans może trwać latami, no chyba, że mu się znudzi a jej motylki odfruną smile

"Mój" mi delikatnie opowiadał czego to mam nie robić, bo inaczej on "się do mnie zniechęci" wink.

Ostra encefalopatia zakochaniowa smile

Dobry taki. Reguły gry mi podawał big_smile ech...

60 latek rwie 20 lat młodsze i jeszcze je w sobie rozkochuje, świat jest taki niesprawiedliwy...

W następnym życiu chcę być facetem. Zero emocjonalnych jazd, seks do grobowej deski i jeszcze 20 lat młodsze, zakochane koleżanki wokół.
A żona w razie czego rozgrzeszy.
No żyć nie umierać...

2,263

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek...

Tu różnimy się poglądami, zbieżność wieku kobiet nie jest przypadkowa. Sądzę, że może nie odgania kijami ale wnioskuję, że specjalnie nie ma większych problemów z kolejnymi "dziuniami" tym bardziej, że jest osobą raczej znaną i szanowaną, pełniącą wcześniej jakieś funkcje w mieście. Nadal ma kontakty, znajomości, bywa tu i ówdzie. W pewnym momencie może woleć spokój niż choćby nie wiem jak atrakcyjną rozchwianą niepewność. Ma dom i żonę nie odbiegającą zbytnio więc schować się gdzie jest.

2,264

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jak sama zauważyłaś Netanio, jest cena. Nie znałaś jej decydując się na romans?
Nie znam Twojego wątku, ale chyba jednak wchodziłas w to bez przemyślenia i nie będąc chętną na tą zapłatę.
A hasło co masz robić by się nie zniechęcił odkrywało tego człowieka całkowicie i mnie by wystudzilo do zera z miejsca. W końcu glowa też w  romansie bierze udział. Powiedzenie kochaj męża a nie "obcego"  też świadczy o nim jako o mężczyźnie, a nie jest przypisane do roli kochanka..

2,265 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-13 17:08:07)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Netania napisał/a:

Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek...

Tu różnimy się poglądami, zbieżność wieku kobiet nie jest przypadkowa. Sądzę, że może nie odgania kijami ale wnioskuję, że specjalnie nie ma większych problemów z kolejnymi "dziuniami" tym bardziej, że jest osobą raczej znaną i szanowaną, pełniącą wcześniej jakieś funkcje w mieście. Nadal ma kontakty, znajomości, bywa tu i ówdzie. W pewnym momencie może woleć spokój niż choćby nie wiem jak atrakcyjną rozchwianą niepewność. Ma dom i żonę nie odbiegającą zbytnio więc schować się gdzie jest.

Zobaczymy. Po mojemu czeka aż ognisko samo się wygasi. Ale w sumie, kto wie... może ma swój własny, wypracowany przez lata system ogarniania tego typu sytuacji.
W każdym razie Kasi ze szczerego serca współczuję, bo tylko jej się zdaje że to ogarnia i że sobie z tum poradzi. Nikt kogo znam i kto jest po takim romansie, jakoś specjalnie super sobie z tym nie radzi. Każda cierpi, myśli, płacze i tęskni.
Za facetem nie wartym nawet kopnięcia w zadek. To jakiś syndrom sztokholmski chyba...


Elu - masz rację. Bezmyślnie weszłam w to. Na zasadzie - zobaczę jak będzie. Bo kurde 12 lat małżeństwa bez bycia tykaną choc palcem w rękę potrafi wyhodować w człowieku różne świry. Bezmyślnie no i się zakochałam. Nie umiałabym isć do łóżka z kimś, do kogo nic nie czuję...

Myślałam - dam radę. Nie dałam. Nie ma już we mnie złości i żalu. Została tęsknota. I nadzieja że i ona w końcu umrze.

2,266

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Netania napisał/a:

Żona się złapała, Kasia się złapała. A 6 dych to jednak nie to samo co 2 dychy. Kijami się człowiek raczej nie opędza od dużo młodszych mężatek...

Tu różnimy się poglądami, zbieżność wieku kobiet nie jest przypadkowa. Sądzę, że może nie odgania kijami ale wnioskuję, że specjalnie nie ma większych problemów z kolejnymi "dziuniami" tym bardziej, że jest osobą raczej znaną i szanowaną, pełniącą wcześniej jakieś funkcje w mieście. Nadal ma kontakty, znajomości, bywa tu i ówdzie. W pewnym momencie może woleć spokój niż choćby nie wiem jak atrakcyjną rozchwianą niepewność. Ma dom i żonę nie odbiegającą zbytnio więc schować się gdzie jest.

Ja się zgadzam z Netania. Facetowi nie jest zbytnio na rękę zmieniać kochanki dlatego jak już ją upatrzy i zdobędzie, to będzie się jej trzymał. Faceta nie tyle kręci zdobywanie lasek na seks, co właśnie posiadanie oddanej, zapatrzonej w niego, chętnej i dyskretnej kochanki.
Pojawienie się innej też raczej nic nie zmieni, no może jedynie na ograniczenie częstości kontaktów - od przybytku głowa nie boli wink Jedynie to, co kończy romans to chęć zmiany statusu quo - facet nie szuka kochanki by zmieniać życie czy mieć problemy. Dlatego póki kochanka nie stawia ultimatum lub nie grozi, że ich wyda, romansu nie przerwie.

2,267 Ostatnio edytowany przez Kasia 1973 (2020-02-13 17:19:00)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła

2,268 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-13 17:21:40)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła

Odpowiedź jest dość prosta. Czy Wy spotykacie się w miejscach publicznych czy też robicie tak by Was jednak nikt nie zobaczył razem a już na pewno nie w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Żona może nie widzi a może nie chce widzieć co się dzieje (jest wiele takich jak choćby ta mego "ex").
A co do utarcia nosa to niby w jakim celu? Zmuszał siłą? Myślisz, że któraś sama by się podłożyła by mu dopiec? Przecież wiadomo, że i tak ona by wyszła na najgorszą lafiryndę. Znasz pewnie chociażby historię posła Pięty? On się wyślizgał, żona wybaczyła... a ta kobieta jest skończona.

2,269 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-13 17:28:44)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła

Mógł. Ale nie trafił. Widać jego target to mężatki nie chcące zmieniać życia. Bo kto w wieku 40 mocno plus, stawia sobie życie na głowie? Mało kto. Jak by Cię mąż lał albo pił, to byś uciekała. Ale Ty "tylko" nie masz seksu. Z tego powodu nikt uwikłany w małżeńskie zależności życia na głowie nie stawia

A zatem - do jego żony nie polecisz a i swojego męża uświadamiać nie będziesz. No i nie powiesz - "wybieraj - ona albo ja". Bo się pan "zniechęci". A tego przecież bardzo nie chcesz, bo stracisz to co masz. A jak człowiek ma niewiele to chucha i dmucha by tego nie stracić. Mylę się?

2,270

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła

Odpowiedź jest dość prosta. Czy Wy spotykacie się w miejscach publicznych czy też robicie tak by Was jednak nikt nie zobaczył razem a już na pewno nie w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Żona może nie widzi a może nie chce widzieć co się dzieje (jest wiele takich jak choćby ta mego "ex").
A co do utarcia nosa to niby w jakim celu? Zmuszał siłą? Myślisz, że któraś sama by się podłożyła by mu dopiec? Przecież wiadomo, że i tak ona by wyszła na najgorszą lafiryndę. Znasz pewnie chociażby historię posła Pięty? On się wyślizgał, żona wybaczyła... a ta kobieta jest skończona.


Nie, nie spotykamy się w miejscach publicznych, chyba że przypadkowo, ale wiadomo, zachowujemy się tak jak przed romansem, czyli krótka wymiana zdań o przysłowiowej pogodzie,no chyba że jest mój mąż koło mnie, to raczej w ogóle do siebie się nie odzywamy, jakoś tak wychodzi

2,271

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła

Odpowiedź jest dość prosta. Czy Wy spotykacie się w miejscach publicznych czy też robicie tak by Was jednak nikt nie zobaczył razem a już na pewno nie w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Żona może nie widzi a może nie chce widzieć co się dzieje (jest wiele takich jak choćby ta mego "ex").
A co do utarcia nosa to niby w jakim celu? Zmuszał siłą? Myślisz, że któraś sama by się podłożyła by mu dopiec? Przecież wiadomo, że i tak ona by wyszła na najgorszą lafiryndę. Znasz pewnie chociażby historię posła Pięty? On się wyślizgał, żona wybaczyła... a ta kobieta jest skończona.


Nie, nie spotykamy się w miejscach publicznych, chyba że przypadkowo, ale wiadomo, zachowujemy się tak jak przed romansem, czyli krótka wymiana zdań o przysłowiowej pogodzie,no chyba że jest mój mąż koło mnie, to raczej w ogóle do siebie się nie odzywamy, jakoś tak wychodzi

2,272

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

A hasło co masz robić by się nie zniechęcił odkrywało tego człowieka całkowicie i mnie by wystudzilo do zera z miejsca.

Co odkrywało całkowicie?
Można się domyślać, że chciał aby to kobieta dopasowała się do niego i do jego "wymagań".
Może też oznaczać, że facet ma jakieś granice czy zasady, i oczekuje, że druga strona będzie ich respektować, bo przekraczanie ich będzie go zniechęcać do partnerki.

2,273

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Skoro facet jest naprawdę kimś ważnym, to może zwyczajnie żona przymyka oko na jego wybryki? Przyzwyczajenie do wygodnego życia z dodatkiem pozycji społecznej może sprawić, że kobieta czuje się mimo wszystko dobrze. Może nawet mąż ją na swój sposób kocha a gdyby odeszła, to by została z niczym..
Z kolei jego podejście, gdzie raczej trzyma się jednej kobiety niż skacze "z kwiatka na kwiatek" może własnie wynikać z wieku. Prędzej młodzikowi by bardziej zależało, żeby sobie "pozaliczał" jak najwięcej a tutaj senior woli jednak trzymać się jednej opcji i czuć ta nutkę władczości i posiadania, niż szybkiej zmiany. Oboje się czują przy tym dobrze, póki trzymają się wypracowanych "zasad". Z tą różnicą, że kiedy się to skończy, to niestety facet szybko o tym zapomni, a Kasia brutalnie zderzy się z rzeczywistością, mimo, iż zakłada zapewne taki scenariusz.
Co nie zmienia faktu, że stawianie komuś warunków jest trochę nie na miejscu..

2,274

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Agneseyes napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A hasło co masz robić by się nie zniechęcił odkrywało tego człowieka całkowicie i mnie by wystudzilo do zera z miejsca.

Co odkrywało całkowicie?
Można się domyślać, że chciał aby to kobieta dopasowała się do niego i do jego "wymagań".
Może też oznaczać, że facet ma jakieś granice czy zasady, i oczekuje, że druga strona będzie ich respektować, bo przekraczanie ich będzie go zniechęcać do partnerki.

"Jakbyś powiedziała mojej żonie - to bym się zniechęcił". "Jakbyś kazała mi wybierać - ona albo ty, to bym się zniechęcił"

Tak, ja wiedziałam że to niefajne teksty, ale jednak nie mając niczego przez tyle lat, no niczego dosłownie - ani rozmowy, ani dotyku, ani tego seksu, nie powiedziałam - "panu już dziękujemy". Tak sobie to tłumaczę po czasie. Wtedy w głowie sobie co prawda układałam mowę pożegnalną, ale trwało to jeszcze kilka miesięcy zanim wyartykułowałam panu to i owo.

2,275

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Nie, nie spotykamy się w miejscach publicznych, chyba że przypadkowo, ale wiadomo, zachowujemy się tak jak przed romansem, czyli krótka wymiana zdań o przysłowiowej pogodzie,no chyba że jest mój mąż koło mnie, to raczej w ogóle do siebie się nie odzywamy, jakoś tak wychodzi

O tym właśnie mówię. Często najciemniej pod latarnią i gdybyś się dowiedziała z kim mogło go coś łączyć, to w życiu byś się nie domyśliła. On jako osoba 'znana', raczej nie szuka pań po internetach, tyko w bliskim gronie, te które zna, a najlepiej ma "pod ręką", w dodatku taką o której wie, że i jej zależy na dyskrecji. Tak jak pisała Netania, która mężatka będzie ryzykowała własny tyłek by tylko utrzeć mu nosa?
Poza tym z różnych względów lepiej mieć jedną stałą kochankę niż kilka. Wbrew pozorom nie tak łatwo znaleźć chętną na dłużej. Dlatego jak już trafią na podatny grunt, to będą to ciągnąć.
A skoro on nie ma problemów choćby logistycznych by z Tobą spotykać już od kilku msc, to raczej początkującym w tych sprawach nie jest. Nie sądzę byś to Ty organizowała Wam miejsca schadzek.

Posty [ 2,211 do 2,275 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 33 34 35 36 37 38 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024