Witam głównie forumowiczki jak i forumowiczów pisze mając nadzieję że usłyszę coś mądrego od kogoś z doświadczeniem. Jedna z moich pierwszych miłości. Trwała 5 lat. Gdzie byłem bardzo szczesliwy. Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina. Ale to wszystko jakoś trwało. W większości czasu wszystko na odległość. Były plany, wielkie plany, wesele, gdzie, co, jak , kiedy, imiona dzieci, itd. Jej zapewnienia o wielkiej ogromnej miłości do mnie. Pytania czy wyobrażam sobie życie z kimś innym itd. Ja często zaslepiony unikalem rozmowy, nie podchodząc do nich poważnie. Zachowanie szczeniackie, jak nie na faceta przystało. Różne okoliczności, awantury, dawanie poprzez rozmowę do zrozumienia ze to koniec między nami, a chwilę później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu. Wzięła pierścionek, ale go nie założyła. Przez 3 tygodnie nic nie mówiła, więc pierścionek zabrałem. Na pytanie czy mnie kocha, odpowiadała nie wiem. Potem jakoś utrzymywalismy kontakt, ale słabo to wyglądało. Rozstalismy sie jakiś czas temu, ale głównie to wyszło z mojej inicjatywy, bo psulo się bardzo. Stosunek wobec mojej osoby był oschly i obojętny. Podczas rozstania powiedziala nawet coś w stylu, że kiedyś mnie kochała. Mimo długiego stażu 5 lat ona chciała utrzymywać ze mną kontakt bo jestem częścią jej życia i będę dla niej ważny na co się nie zgodziłem mówiąc że każdy z Nią kontakt będzie dla mnie i dla mojego serca bolesny.
No i tak też było przez miesiac. Pisała wiadomości na które nie odpisywalem. W końcu zadzwoniła. Odebrałem. Rozmawialiśmy troche. Ze dzwoni bo chciała mnie usłyszeć i przytulic. . .? Że tak poczuła więc zrobiła i zadzwoniła. I pytała czy się spotkamy?
Wiem, że jak nie było oficjalnego i formalnego rozstania próbowała się z kimś związać.. poznajac i spotykając się z osobami poznanymi przez portale randkowe, no ale jej się nie udało. Prócz tego po rozstaniu zaczęła często sobie popijac. Była nawet na imprezie gdzie z nieznajomym się calowala, bo widziała ja osoba dobrze mi znana, która mi to powiedziała. Mówiła mi też, że była bardzo pijana.
No i spotkaliśmy się. Zadałem jej pytanie wprost bez owijania czy Ty chcesz być ze mną? Czy ty chcesz wrócić. Odpowiadała nie wiem. I zadawala pytania to tu i teraz mam ci odpowiedzieć? Ja mówiłem tak, ale odpowiedzi nie usłyszałem. Powiedziała, że da mi znać i ze musi teraz się napić. Minął ponad tydzień a ona nadal nic.
Kocham ja, ale traktowanie mnie jako koła zapasowego, a tak to teraz wygląda nigdy nie będę tolerowal. Nie mam zamiaru więcej się tak traktować. Ja chcę ruszyć do przodu. Chce ułożyć sobie życie. A zanim to zrobię to chce wyjaśnić sprawę do końca i mieć sytuację jasna co dalej, bo chcę być w porządku wobec siebie i wobec Niej, pomimo tego, że wiem że ona nie była.
co teraz robić? jakieś cenne wskazowki?
Witam głównie forumowiczki jak i forumowiczów
pisze mając nadzieję że usłyszę coś mądrego od kogoś z doświadczeniem. Jedna z moich pierwszych miłości. Trwała 5 lat. Gdzie byłem bardzo szczesliwy. Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina. Ale to wszystko jakoś trwało. W większości czasu wszystko na odległość. Były plany, wielkie plany, wesele, gdzie, co, jak , kiedy, imiona dzieci, itd. Jej zapewnienia o wielkiej ogromnej miłości do mnie. Pytania czy wyobrażam sobie życie z kimś innym itd. Ja często zaslepiony unikalem rozmowy, nie podchodząc do nich poważnie. Zachowanie szczeniackie, jak nie na faceta przystało. Różne okoliczności, awantury, dawanie poprzez rozmowę do zrozumienia ze to koniec między nami, a chwilę później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu. Wzięła pierścionek, ale go nie założyła. Przez 3 tygodnie nic nie mówiła, więc pierścionek zabrałem. Na pytanie czy mnie kocha, odpowiadała nie wiem. Potem jakoś utrzymywalismy kontakt, ale słabo to wyglądało. Rozstalismy sie jakiś czas temu, ale głównie to wyszło z mojej inicjatywy, bo psulo się bardzo. Stosunek wobec mojej osoby był oschly i obojętny. Podczas rozstania powiedziala nawet coś w stylu, że kiedyś mnie kochała. Mimo długiego stażu 5 lat ona chciała utrzymywać ze mną kontakt bo jestem częścią jej życia i będę dla niej ważny na co się nie zgodziłem mówiąc że każdy z Nią kontakt będzie dla mnie i dla mojego serca bolesny.
No i tak też było przez miesiac. Pisała wiadomości na które nie odpisywalem. W końcu zadzwoniła. Odebrałem. Rozmawialiśmy troche. Ze dzwoni bo chciała mnie usłyszeć i przytulic. . .? Że tak poczuła więc zrobiła i zadzwoniła. I pytała czy się spotkamy?
Wiem, że jak nie było oficjalnego i formalnego rozstania próbowała się z kimś związać.. poznajac i spotykając się z osobami poznanymi przez portale randkowe, no ale jej się nie udało. Prócz tego po rozstaniu zaczęła często sobie popijac. Była nawet na imprezie gdzie z nieznajomym się calowala, bo widziała ja osoba dobrze mi znana, która mi to powiedziała. Mówiła mi też, że była bardzo pijana.
No i spotkaliśmy się. Zadałem jej pytanie wprost bez owijania czy Ty chcesz być ze mną? Czy ty chcesz wrócić. Odpowiadała nie wiem. I zadawala pytania to tu i teraz mam ci odpowiedzieć? Ja mówiłem tak, ale odpowiedzi nie usłyszałem. Powiedziała, że da mi znać i ze musi teraz się napić. Minął ponad tydzień a ona nadal nic.
Kocham ja, ale traktowanie mnie jako koła zapasowego, a tak to teraz wygląda nigdy nie będę tolerowal. Nie mam zamiaru więcej się tak traktować. Ja chcę ruszyć do przodu. Chce ułożyć sobie życie. A zanim to zrobię to chce wyjaśnić sprawę do końca i mieć sytuację jasna co dalej, bo chcę być w porządku wobec siebie i wobec Niej, pomimo tego, że wiem że ona nie była.
co teraz robić? jakieś cenne wskazowki?
Dwa miesiące byłam w podobnej sytuacji jak ty . Rostalismy się na miesiąc bo on nie był pewny czy che być zemną bo uczucia się chyba wypaliły(byliśmy razem 10)lat
Ja wiem jedno jak ktoś mówi że chce odpocząć nie wie czy kocha to lepiej odrazu urwać kontakt i darować sobie taką osobę. I podejrzewam że takie osoby albo już mają albo szukają kogoś innego.
Chciał byś żeby do ciebie wróciła bo innego nie znalazła?
To koniec, odpuść sobie. Nic nie jesteś jej winien- idź do przodu a były związek traktuj jako bezcenne doświadczenie życiowe.
Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina.
później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu.
Przez 3 tygodnie nic nie mówiła, więc pierścionek zabrałem.
Dziwię się, że wytrzymała z Tobą 5 lat. Z Twojego opisu ukazujesz mi się jako Pan i władca.
Jej zachowania w ogóle nie rozumiem, ale dla dobra każdego z Was proponuję definitywne zakończenie znajomości.
Dwa miesiące byłam w podobnej sytuacji jak ty . Rostalismy się na miesiąc bo on nie był pewny czy che być zemną bo uczucia się chyba wypaliły(byliśmy razem 10)lat
Ja wiem jedno jak ktoś mówi że chce odpocząć nie wie czy kocha to lepiej odrazu urwać kontakt i darować sobie taką osobę. I podejrzewam że takie osoby albo już mają albo szukają kogoś innego.
Chciał byś żeby do ciebie wróciła bo innego nie znalazła?
Jak ktoś może zapewniać i trwać w tym wszystkim tak długo? Bo na to wygląda, że to było kłamstwo, a ona żadnej szansy nam nie dała. Nie wierze w coś takiego jak wypalenie.
I oczywiście ze niechcialbym. Ale po co te telefony i te slowa pomimo próśb? A ona wraca jak bumerang pomimo takich słów jak kiedyś cię kochałam.
czy tak ciężko powiedzieć prawdę?
To koniec, odpuść sobie. Nic nie jesteś jej winien- idź do przodu a były związek traktuj jako bezcenne doświadczenie życiowe.
Nadal to do mnie nie dociera. Pytam ja o pewne fakty, a słyszę kłamstwa z takim doskonalym przekonaniem... A prawda jest zupełnie inna.
Jedyne czego chciałbym to szczerość, ale czy stać ja na to?
Dziwię się, że wytrzymała z Tobą 5 lat. Z Twojego opisu ukazujesz mi się jako Pan i władca.
Jej zachowania w ogóle nie rozumiem, ale dla dobra każdego z Was proponuję definitywne zakończenie znajomości.
Może tak i było, ale każdemu z nas pewne fakty i sytuację dają wiele do myślenia. Ludzie się zmieniają. Tak więc, teraz jest zupełnie inaczej. Wcześniej tak naprawdę nie wiedziałem dlaczego pewne rzeczy robię i czego tak naprawde chce. Teraz już wiem.
Jedyne czego bym teraz chciał to iść do przodu, ale z jej słowami i utrzymywaniem kontaktu na stopie kolezenskiej ona mi to uniemożliwia. Czuję się beznadziejnie spotykając się z Nią wiedząc że z Nią być nie mogę. Dodatkowo jeszcze te słowa 'nie wiem'. Gdybym był obojętny nie byłoby z tym żadnego problemu. Jak widać nie jestem. I moje uczucia nadal trwają. Kocham ja, a wydawało mi się że i ona mnie. . .
Ale do tanga potrzeba dwojga.
maku2 napisał/a:To koniec, odpuść sobie. Nic nie jesteś jej winien- idź do przodu a były związek traktuj jako bezcenne doświadczenie życiowe.
Nadal to do mnie nie dociera. Pytam ja o pewne fakty, a słyszę kłamstwa z takim doskonalym przekonaniem... A prawda jest zupełnie inna.
Jedyne czego chciałbym to szczerość, ale czy stać ja na to?
Nie otrzymasz jej więc odpuść.
9 2018-03-21 15:42:02 Ostatnio edytowany przez balin (2018-03-21 15:49:25)
Nie wiem jakiej Ty prawdy oczekujesz? Kobieta ma poważne problemy emocjonalne, rzuca się od ściany do ściany, jest na siebie zła, że jej życie tak potoczyło się a nie inaczej. Od takiej osoby wymagać, żeby stanęła przed Tobą i racjonalnie rozliczyła się z waszym związkiem to gruba przesada.
Rozmawialiśmy troche. Ze dzwoni bo chciała mnie usłyszeć i przytulic. . .? Że tak poczuła więc zrobiła i zadzwoniła.
Kobiety nie robią tego co myślą, tylko to co czują. Kolejny raz się potwierdza.
Nie wiem jakiej Ty prawdy oczekujesz? Kobieta ma poważne problemy emocjonalne, rzuca się od ściany do ściany, jest na siebie zła, że jej życie tak potoczyło się a nie inaczej. Od takiej osoby wymagać, żeby stanęła przed Tobą i racjonalnie rozliczyła się z waszym związkiem to gruba przesada.
baromarek napisał/a:Rozmawialiśmy troche. Ze dzwoni bo chciała mnie usłyszeć i przytulic. . .? Że tak poczuła więc zrobiła i zadzwoniła.
Kobiety nie robią tego co myślą, tylko to co czują. Kolejny raz się potwierdza.
Dlaczego tak trudno powiedzieć, nic nie czuje i nie chce do Ciebie wrócić tylko słowa typu nie wiem? Odpowiem Ci niedługo. To zabawa w kotka i myszkę. Granie na uczuciach.
o takiej prawdzie mówię.
Po takim czasie czy się z kimś chce być lub nie to się takie rzeczy po prostu wie, a nie zastanawia.
po co mydlic oczy? Że jest się takim zalatanym, nie ma się na nic czasu, a tak w rzeczywistości umawiam się z innymi na ala randki a tak trudno stanąć przed drugą osobą z którą tyle lat się było i mialo się tak poważne plany i powiedzenie jej wprost, kawa na ławę. Załatwienie spraw i skonczenie jednego rozdziału by zacząć drugi na nowo z czystą kartą?
czy to tylko ja mam tak błędny tok myślenia, że tak powinno się zrobić? Może problem w tym momencie tkwi w mojej osobie?
balin napisał/a:Nie wiem jakiej Ty prawdy oczekujesz? Kobieta ma poważne problemy emocjonalne, rzuca się od ściany do ściany, jest na siebie zła, że jej życie tak potoczyło się a nie inaczej. Od takiej osoby wymagać, żeby stanęła przed Tobą i racjonalnie rozliczyła się z waszym związkiem to gruba przesada.
baromarek napisał/a:Rozmawialiśmy troche. Ze dzwoni bo chciała mnie usłyszeć i przytulic. . .? Że tak poczuła więc zrobiła i zadzwoniła.
Kobiety nie robią tego co myślą, tylko to co czują. Kolejny raz się potwierdza.
Dlaczego tak trudno powiedzieć, nic nie czuje i nie chce do Ciebie wrócić tylko słowa typu nie wiem? Odpowiem Ci niedługo. To zabawa w kotka i myszkę. Granie na uczuciach.
o takiej prawdzie mówię.
Po takim czasie czy się z kimś chce być lub nie to się takie rzeczy po prostu wie, a nie zastanawia.
po co mydlic oczy? Że jest się takim zalatanym, nie ma się na nic czasu, a tak w rzeczywistości umawiam się z innymi na ala randki a tak trudno stanąć przed drugą osobą z którą tyle lat się było i mialo się tak poważne plany i powiedzenie jej wprost, kawa na ławę. Załatwienie spraw i skonczenie jednego rozdziału by zacząć drugi na nowo z czystą kartą?
czy to tylko ja mam tak błędny tok myślenia, że tak powinno się zrobić? Może problem w tym momencie tkwi w mojej osobie?
Chłopie ogarnij się nie dziel włosa na 4 życie bywa pokręcone jak charaktery ludzi. To że ona nie może się zdeklarować nie jest Twoją winą a czemu nie powie wprost? być może ma kogoś na widoku i czeka na jego deklaracje. Nie roztrząsaj tego nie ma sensu przyjmij na klatę i zacznij od dzisiaj żyć nowym życiem- bez niej.
Dwa miesiące byłam w podobnej sytuacji jak ty . Rostalismy się na miesiąc bo on nie był pewny czy che być zemną bo uczucia się chyba wypaliły(byliśmy razem 10)lat
Ja wiem jedno jak ktoś mówi że chce odpocząć nie wie czy kocha to lepiej odrazu urwać kontakt i darować sobie taką osobę. I podejrzewam że takie osoby albo już mają albo szukają kogoś innego.
Chciał byś żeby do ciebie wróciła bo innego nie znalazła?Jak ktoś może zapewniać i trwać w tym wszystkim tak długo? Bo na to wygląda, że to było kłamstwo, a ona żadnej szansy nam nie dała. Nie wierze w coś takiego jak wypalenie.
I oczywiście ze niechcialbym. Ale po co te telefony i te slowa pomimo próśb? A ona wraca jak bumerang pomimo takich słów jak kiedyś cię kochałam.
czy tak ciężko powiedzieć prawdę?
Nie wiem jestem w podobnej sytuacji i też od niedawna ciężko mi też zrozumieć jak może się miłość wypalić ale widocznie u niektórych może .
Dlamnie uratowanie samej siebie było to że urwałam wkoncu całkowity kontakt mniej boli .
Daruj sobie ja im szybciej tym lepiej dla ciebie ona cię nie kocha już
baromarek napisał/a:Dwa miesiące byłam w podobnej sytuacji jak ty . Rostalismy się na miesiąc bo on nie był pewny czy che być zemną bo uczucia się chyba wypaliły(byliśmy razem 10)lat
Ja wiem jedno jak ktoś mówi że chce odpocząć nie wie czy kocha to lepiej odrazu urwać kontakt i darować sobie taką osobę. I podejrzewam że takie osoby albo już mają albo szukają kogoś innego.
Chciał byś żeby do ciebie wróciła bo innego nie znalazła?Jak ktoś może zapewniać i trwać w tym wszystkim tak długo? Bo na to wygląda, że to było kłamstwo, a ona żadnej szansy nam nie dała. Nie wierze w coś takiego jak wypalenie.
I oczywiście ze niechcialbym. Ale po co te telefony i te slowa pomimo próśb? A ona wraca jak bumerang pomimo takich słów jak kiedyś cię kochałam.
czy tak ciężko powiedzieć prawdę?Nie wiem jestem w podobnej sytuacji i też od niedawna ciężko mi też zrozumieć jak może się miłość wypalić ale widocznie u niektórych może .
Dlamnie uratowanie samej siebie było to że urwałam wkoncu całkowity kontakt mniej boli .
Daruj sobie ja im szybciej tym lepiej dla ciebie ona cię nie kocha już
Widocznie to nie była miłość tylko zauroczenie które przerodziło się w przyzwyczajenie
Tak też zrobię. Ale widocznie to co do niej mowilem nie dotarlo. Wiec spotkac sie musze jeszcze raz. Wraca jak bumerang tlumaczac ze dobrze jej sie ze mna rozmawia i to ze jestem dla niej wazny bo przeciez tyle bylismy razem
A po diabła chcesz się spotkać?
Też nie rozumiem chcesz się z nią spodkac żeby powiedzieć że ukrywasz kontakt?
A może masz nadzieję że ona jednak wróci?
Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina. Ale to wszystko jakoś trwało. W większości czasu wszystko na odległość. Były plany, wielkie plany, wesele, gdzie, co, jak , kiedy, imiona dzieci, itd. Jej zapewnienia o wielkiej ogromnej miłości do mnie. Pytania czy wyobrażam sobie życie z kimś innym itd. Ja często zaslepiony unikalem rozmowy, nie podchodząc do nich poważnie. Zachowanie szczeniackie, jak nie na faceta przystało. Różne okoliczności, awantury, dawanie poprzez rozmowę do zrozumienia ze to koniec między nami, a chwilę później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu.
5 lat przyjmowałeś jej starania i sam dawałeś niewiele, nie chciało Ci się z nią poważnie porozmawiać, robiłeś jej totalny chaos przechodząc z awantur do oświadczyn i teraz się dziwisz, że ona nie wie, co ma robić?
Ty jesteś cacy, bo pojąłeś nawarstwione, pięcioletnie błędy, a ona be, bo jakieś 2 miesiące się miota?
Jedno jest jasne - chleba już z tej mąki nie będzie.
Też nie rozumiem chcesz się z nią spodkac żeby powiedzieć że ukrywasz kontakt?
A może masz nadzieję że ona jednak wróci?
Spotkac by jej powiedziec bo nadal nie rozumie, ze skoro juz ona nic TERAZ nie czuje to ja nie mam zamiaru spotykac sie z nia na zasadzie kolezenskiej i ze ewakuuje sie z tej dziwacznej w tym momencie relacji. Ani nie interesuje mnie nic co jest z nia zwiazane. Bo do czego jest mi to potrzebne? A nie chce tego tylko z tego powodu bo robie zludne nadzieje, ze moze wroci.. ze zrozumiala. A ona teraz tylko czeka az pojawi sie jakis amant na horyzoncie, a ja jestem kolem zapasowym, ktorym zapycha sobie wolny czas.. w chwilach smutku, bo nie ma sie komu wyzalic, kogo przytulic..
baromarek napisał/a:Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina. Ale to wszystko jakoś trwało. W większości czasu wszystko na odległość. Były plany, wielkie plany, wesele, gdzie, co, jak , kiedy, imiona dzieci, itd. Jej zapewnienia o wielkiej ogromnej miłości do mnie. Pytania czy wyobrażam sobie życie z kimś innym itd. Ja często zaslepiony unikalem rozmowy, nie podchodząc do nich poważnie. Zachowanie szczeniackie, jak nie na faceta przystało. Różne okoliczności, awantury, dawanie poprzez rozmowę do zrozumienia ze to koniec między nami, a chwilę później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu.
5 lat przyjmowałeś jej starania i sam dawałeś niewiele, nie chciało Ci się z nią poważnie porozmawiać, robiłeś jej totalny chaos przechodząc z awantur do oświadczyn i teraz się dziwisz, że ona nie wie, co ma robić?
Ty jesteś cacy, bo pojąłeś nawarstwione, pięcioletnie błędy, a ona be, bo jakieś 2 miesiące się miota?
Jedno jest jasne - chleba już z tej mąki nie będzie.
Widzisz, czesto dostrzegamy rzeczy po fakcie. Wazne, ze widzimy i rozumiemy te bledy. Nie to ze nie chcialem z nia powaznie porozmawiac, bo chcialem ale bylem zaslepiony rzeczami ktorymi nie powinienem byc. Zrozumialem to wszystko. I jest jak piszesz, robilem jej chaos, ale dziwie sie ze ona ciagle mnie zbywala i zbywa, mowi ze nie ma na nic czasu, a tak naprawde go ma i nie ma go tylko dla mnie, mowi ze nie wie, ze potrzebuje czasu, a wie bo dzieli sie z tym z jej przyjaciolkami.
Nie napisalem ze jest be, a napisalem, ze nie rozumiem tego. Ma prawo być zła, wściekła, ma prawo mieć wątpliwości, ale czy szczerosc w takim zwiazku to naprawde tak wiele? Czy to az tak wiele kosztuje? I to nie jest 2 miesiące a ponad pół roku.
baromarek napisał/a:Zawsze to ona dbała, przepraszala mimo, że była to moja wina.
baromarek napisał/a:później oświadczyny w momencie krytycznym zamiast w momencie pełnej radości i rozkwitu.
baromarek napisał/a:Przez 3 tygodnie nic nie mówiła, więc pierścionek zabrałem.
Dziwię się, że wytrzymała z Tobą 5 lat. Z Twojego opisu ukazujesz mi się jako Pan i władca.
Jej zachowania w ogóle nie rozumiem, ale dla dobra każdego z Was proponuję definitywne zakończenie znajomości.
Zgadzam się, z Twojego opisu sytuacji wynika, że to ona przez te 5 lat była stroną aktywną, ona starała się, wyciagała rekę, nawet wtedy, gdy Ty zwiniłeś, a Ty przyjmowałeś to wszystko niczym pan i władca, któremu się należy. W końcu doszła do wniosku, że nie ma sensu ciagnąć tego dalej. Owszem, jest niekonsekwentna, bo skoro zakończyła związek, to powinna zdystansować się do Ciebie, ale widocznie ciągle czuje coś do Ciebie i może ma nadzieję, że wreszcie Ty pokażesz, że zależy Ci na niej.
Nadal to do mnie nie dociera. Pytam ja o pewne fakty, a słyszę kłamstwa z takim doskonalym przekonaniem... A prawda jest zupełnie inna.
Jedyne czego chciałbym to szczerość, ale czy stać ja na to?
Ty przynajmniej byłeś szczery pokazując, że masz ją gdzieś, więc przynajmniej Ty bądź konsekwentny i zerwij kontakt. Dla niej będzie to najlepsze rozwiązanie, a dla Ciebie może jakaś nauczka, że o miłość trzeba dbać.
Myślę, że już z tego nic nie będzie. Dziewczyna pewnie miota się, bo przyzwyczaiła się do Ciebie i nawet jeśli było źle, to trudno wyrzucić do kosza 5 lat życia, ale nie zdecyduje się już być z Tobą na stałe. Kiedy pojawi się ktoś na horyzoncie natychmiast urwie kontakt, a Ty zostaniesz na lodzie. To wspaniale, że dostrzegasz własne błędy i się zmieniłeś. jesteś teraz bogatszy w doświadczenia życiowe, co pozwoli Ci lepiej zbudować następny związek.