Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 32 33 34 35 36 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,146 do 2,210 z 2,519 ]

2,146

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

W wieku 60 lat to facet może być romansowym zawodowcem i to nie jest jego pierwszy raz. Zapytaj się go bo to ważne.

Moim zdaniem pierwszy romans jest "szczery". Drugi i kolejne to wyrachowanie, utylitaryzm podparty doświadczeniem.

Stary wyga, ciekawe ... bo może ma kilka romansów równocześnie. Nie znamy układu z żoną. Możliwe, że są tak umówieni, żyją równolegle
To jest zapewne jak narkotyk. Znam takie sytuacje. Przypomniał mi się film "Oh Karol"

Zobacz podobne tematy :

2,147

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

W tym wieku kilka romansów jednocześnie to chyba nie?? Żonę ma cholernie zazdrosną

2,148

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Z reguły spotykamy się gdy żona jego jest w pracy

2,149 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-11 14:57:21)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

W tym wieku kilka romansów jednocześnie to chyba nie?? Żonę ma cholernie zazdrosną

Pamiętaj, ze wiesz tyle ile on Ci powie ....

Kasia 1973 napisał/a:

Z reguły spotykamy się gdy żona jego jest w pracy

codziennie ?

2,150

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

W tym wieku kilka romansów jednocześnie to chyba nie?? Żonę ma cholernie zazdrosną

Kasia, po co Ci to. Uciekaj, póki jeszcze psychiki Ci całkiem nie zryło.  Nic dobrego z tego nie wyniknie dla Ciebie. Facet jest pewnie specjalistą w pociskaniu kitów z wyrazem absolutnej prawdomówności na twarzy. To, że Ty jesteś wobec niego szczera, nie znaczy że i on mówi Ci prawdę. Tym bardziej jeśli nie jesteś jego pierwszą kochanką. A nie jesteś z pewnością. Przerwij to. Ja nie przerwałam i bardzo żałuję. Naprawdę nie czekaj aż zderzysz się  ze ścianą. Będzie bolało, zapewniam.

2,151 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-11 15:10:25)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

W tym wieku kilka romansów jednocześnie to chyba nie?? Żonę ma cholernie zazdrosną

Kaśka odpłynęłaś mam wrażenie i idealizujesz faceta .Znasz jego żonę tak osobiście,bardzo blisko ?
Szukasz sposobu na równowagę w romansie i  i bezpieczny układ,bez konsekwencji ,strat,nie znajdziesz tam równowagi dla własnego małżeństwa na dłuższą metę.Znajdziesz huśtawkę wahadło a nie równowagę Już widać że jesteś tą "słabszą" robisz z siebie trochę jego ofiarę już od niego wiele zależy dla Ciebie to już chyba nie tylko ucieczka i zabawa za chwilę będziesz uzupełniać wszystkie deficyty nie tylko z małżeństwa - bardzo niebezpieczna sprawa.Głównie dla Ciebie
Słyszysz co chcesz słyszeć widzisz co chcesz widzieć i wierzysz w to w co chcesz wierzyć jeszcze dojdą prawdopodobnie nadzieje,kompromisy zgoda i niezgoda .
Czas zweryfikuje to wszystko co było złudzeniem a co nie.Czy faktycznie oboje jesteście wyjątkowi czy nie uczciwi z samymi sobą i wobec siebie .Najciekawsze przed Tobą a przed utratą zdolności kierowania własnym życiem nie ma super skutecznych recept zwłaszcza w emocjach związanych ze zdradą, niewiernością, romansem, sumieniem,samooszukiwaniem się, wypieraniem,i ciągłym niemal obsesyjnych uzasadnianiem tłumaczeniem się przed sobą raz zepchniętym do podświadomości a raz wydobywającym się na światło.
Znieczulanie się po pewnym czasie jest coraz mniej skuteczne.

Ps Netaniu fajnie Ciebie znowu spotkać na forum mocna babka z Ciebie choć niekoniecznie masz może taki ogląd samej siebie.

2,152

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

A to tyle to wiem

2,153

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

autorka poniższego też wiedziała, ba była pewna, a jednak się zdziwiła
https://www.netkobiety.pl/t121657.html

2,154

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja pier..., to romansowanie i wchodzenie z butami w cudze życie to już przybiera rozmiary pandemii.. Co jest takiego atrakcyjnego w żonatych/mężatkach? Większe wyzwanie przy podrywie, łaknienie nowości i haju emocjonalnego czy jakiś symbol stabilności życiowej w postaci zaobrączkowanego/nej?

Brak słów...

2,155

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

W tym wieku kilka romansów jednocześnie to chyba nie?? Żonę ma cholernie zazdrosną

Kaśka odpłynęłaś mam wrażenie i idealizujesz faceta .Znasz jego żonę tak osobiście,bardzo blisko ?
Szukasz sposobu na równowagę w romansie i  i bezpieczny układ,bez konsekwencji ,strat,nie znajdziesz tam równowagi dla własnego małżeństwa na dłuższą metę.Znajdziesz huśtawkę wahadło a nie równowagę Już widać że jesteś tą "słabszą" robisz z siebie trochę jego ofiarę już od niego wiele zależy dla Ciebie to już chyba nie tylko ucieczka i zabawa za chwilę będziesz uzupełniać wszystkie deficyty nie tylko z małżeństwa - bardzo niebezpieczna sprawa.Głównie dla Ciebie
Słyszysz co chcesz słyszeć widzisz co chcesz widzieć i wierzysz w to w co chcesz wierzyć jeszcze dojdą prawdopodobnie nadzieje,kompromisy zgoda i niezgoda .
Czas zweryfikuje to wszystko co było złudzeniem a co nie.Czy faktycznie oboje jesteście wyjątkowi czy nie uczciwi z samymi sobą i wobec siebie .Najciekawsze przed Tobą a przed utratą zdolności kierowania własnym życiem nie ma super skutecznych recept zwłaszcza w emocjach związanych ze zdradą, niewiernością, romansem, sumieniem,samooszukiwaniem się, wypieraniem,i ciągłym niemal obsesyjnych uzasadnianiem tłumaczeniem się przed sobą raz zepchniętym do podświadomości a raz wydobywającym się na światło.
Znieczulanie się po pewnym czasie jest coraz mniej skuteczne.

Ps Netaniu fajnie Ciebie znowu spotkać na forum mocna babka z Ciebie choć niekoniecznie masz może taki ogląd samej siebie.

Dobrze napisałeś, szukam równowagi, bezpieczeństwa,odskoczni, przede wszystkim on dał mi to czego brakuje mi w małżeństwie , czułość,seks, spowodował że na nowo poczułam się kobietą.
A skąd te wnioski że jestem tą słabą?Wg Ciebie to on rozdaje karty?Ja nie oczekuję od niego nic więcej niż dotychczas, żadnych deklaracji, to co jest wystarczy mi.Na początku zakładałam że po ,, pierwszym razie"zwinie się, ale chyba mu się spodobało bo od tego momentu nasze kontakty nabrały tempa.

2,156 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-11 15:47:41)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

A to tyle to wiem

To że wiesz to za mało wygląda na to że masz chęć to wszystko co wiesz sprawdzić i przeżyć na sobie.
Żeby nie było ja nie jestem kaznodzieją i moralistą.Szkoda Ciebie jesteś jakby bezbronna podana przez siebie na tacy nie wiadomo komu tak naprawdę poddajesz i oddajesz się zbyt szybko i zbyt łatwo aktywnie w przeświadczeniu że robisz sobie dobrze i jak na razie bez większej refleksji że możesz siebie najbardziej skrzywdzić

Przeczytaj jak chcesz to jakby "sztandarowa" historia Myszencja miała podobnie jak Ty czy uda jej się wrócić do siebie też czas pokarze.

https://www.netkobiety.pl/t116845.html

bullet napisał/a:

autorka poniższego też wiedziała, ba była pewna, a jednak się zdziwiła
https://www.netkobiety.pl/t121657.html

Bullet przed Kaśką to jeszcze długa droga na razie to jest w euforii ale amok przed nią bo jest naiwna łatwowierna i niedoświadczona przespała z 20  może więcej może mniej lat życia straconego czasu się nie nadrobi takimi akrobacjami w niby kompromisach w walce i niezgodzie konfliktach wewnętrznych tych najskrytszych z którymi jak na razie jeszcze możesz nie mieć kontaktu bo jak na razie podoba Ci się to co jest tylko że nic nie jest wieczne nawet wieczne pióro.

2,157

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Ja pier..., to romansowanie i wchodzenie z butami w cudze życie to już przybiera rozmiary pandemii.. Co jest takiego atrakcyjnego w żonatych/mężatkach? Większe wyzwanie przy podrywie, łaknienie nowości i haju emocjonalnego czy jakiś symbol stabilności życiowej w postaci zaobrączkowanego/nej?

Brak słów...

Pewnie to ,że zakazany owoc lepiej smakuje, nie wiem, całkiem inny seks, inne emocje, kiedyś gdy czytałam o tym, nie rozumiałam o co tym ludziom chodzi, teraz wiem, niesamowite wrażenia myślałam tylko że romans to kilka spotkań,u nas to już kilka miesięcy,co gorsze mam wrażenie że emocje nie opadają, wprost przeciwnie

2,158

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Dobrze napisałeś, szukam równowagi, bezpieczeństwa,odskoczni, przede wszystkim on dał mi to czego brakuje mi w małżeństwie , czułość,seks, spowodował że na nowo poczułam się kobietą.
A skąd te wnioski że jestem tą słabą?Wg Ciebie to on rozdaje karty?Ja nie oczekuję od niego nic więcej niż dotychczas, żadnych deklaracji, to co jest wystarczy mi.Na początku zakładałam że po ,, pierwszym razie"zwinie się, ale chyba mu się spodobało bo od tego momentu nasze kontakty nabrały tempa.

Skoro tak bardzo potrzebujesz równowagi, bezpieczeństwa czy odskoczni, to czy spróbowałaś chociaż raz spróbować wyegzekwować tego od męża? Próbowałaś mu to otwarcie zakomunikować? Poza tym, czy możesz oddzielić ten właśnie emocjonalny haj i nowe wrażenia od tego co Cię dotychczas łączyło z drugim człowiekiem, w tym wypadku mężem? Czy to jest w ogóle czegokolwiek warte? I czy mąż zasługuje na to, żeby mu rogi przyprawiać? Tak samo jego żona...?

2,159

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

A to tyle to wiem

To że wiesz to za mało wygląda na to że masz chęć to wszystko co wiesz sprawdzić i przeżyć na sobie.
Żeby nie było ja nie jestem kaznodzieją i moralistą.Szkoda Ciebie jesteś jakby bezbronna podana przez siebie na tacy nie wiadomo komu tak naprawdę poddajesz i oddajesz się zbyt szybko i zbyt łatwo aktywnie w przeświadczeniu że robisz sobie dobrze i jak na razie bez większej refleksji że możesz siebie najbardziej skrzywdzić

Przeczytaj jak chcesz to jakby "sztandarowa" historia Myszencja miała podobnie jak Ty czy uda jej się wrócić do siebie też czas pokarze.

https://www.netkobiety.pl/t116845.html

bullet napisał/a:

autorka poniższego też wiedziała, ba była pewna, a jednak się zdziwiła
https://www.netkobiety.pl/t121657.html

Bullet przed Kaśką to jeszcze długa droga na razie to jest w euforii ale amok przed nią bo jest naiwna łatwowierna i niedoświadczona przespała z 20  może więcej może mniej lat życia straconego czasu się nie nadrobi takimi akrobacjami w niby kompromisach w walce i niezgodzie konfliktach wewnętrznych tych najskrytszych z którymi jak na razie jeszcze możesz nie mieć kontaktu bo jak na razie podoba Ci się to co jest tylko że nic nie jest wieczne nawet wieczne pióro.

Ach, pewnie się powtarzam, ale ten romans zaczął się zupełnie niewinnie, przede wszystkim on jest starszy ode mnie 20 lat,co
uśpiło moją czujność,znaa mnie chyba od przedszkola,ja jego odkąd pamiętam, przed romansem byliśmy jak dobre koleżeństwo,no i powoli poniosło nas, zaiskrzyło

2,160 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-11 16:30:13)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
paslawek napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

A to tyle to wiem

To że wiesz to za mało wygląda na to że masz chęć to wszystko co wiesz sprawdzić i przeżyć na sobie.
Żeby nie było ja nie jestem kaznodzieją i moralistą.Szkoda Ciebie jesteś jakby bezbronna podana przez siebie na tacy nie wiadomo komu tak naprawdę poddajesz i oddajesz się zbyt szybko i zbyt łatwo aktywnie w przeświadczeniu że robisz sobie dobrze i jak na razie bez większej refleksji że możesz siebie najbardziej skrzywdzić

Przeczytaj jak chcesz to jakby "sztandarowa" historia Myszencja miała podobnie jak Ty czy uda jej się wrócić do siebie też czas pokarze.

https://www.netkobiety.pl/t116845.html

bullet napisał/a:

autorka poniższego też wiedziała, ba była pewna, a jednak się zdziwiła
https://www.netkobiety.pl/t121657.html

Bullet przed Kaśką to jeszcze długa droga na razie to jest w euforii ale amok przed nią bo jest naiwna łatwowierna i niedoświadczona przespała z 20  może więcej może mniej lat życia straconego czasu się nie nadrobi takimi akrobacjami w niby kompromisach w walce i niezgodzie konfliktach wewnętrznych tych najskrytszych z którymi jak na razie jeszcze możesz nie mieć kontaktu bo jak na razie podoba Ci się to co jest tylko że nic nie jest wieczne nawet wieczne pióro.

Ach, pewnie się powtarzam, ale ten romans zaczął się zupełnie niewinnie, przede wszystkim on jest starszy ode mnie 20 lat,co
uśpiło moją czujność,znaa mnie chyba od przedszkola,ja jego odkąd pamiętam, przed romansem byliśmy jak dobre koleżeństwo,no i powoli poniosło nas, zaiskrzyło

Kasia, poczytaj to forum. Każdą z takich historii charakteryzuje pewien schemat. Jedno, drugie - nieszczęśliwe, no to sie postanawiają uszczęśliwić nawzajem. Wierz mi lub nie - taki stan- "mnie to wystarczy" - w końcu minie. No chyba że jesteś robotem. Jesteś?
Ja po jakimś czasie "swojej" żonie zazdrościłam tego, że może z nim zrobić zakupy w Biedrze, albo upiec razem ciasto. Albo pojeździć sobie z nim na rowerze. Albo cokolwiek z nim. Na początku miałam "tylko zobaczyć" - no bo kurczę - guzik jak dotąd z tego życia miałam, mąż zlewał sikiem prostym mimo próśb, błagań, Chodakowskiej 4razy w tygodniu i bielizny ze pierdźyliard złotych. To myślałam - zobaczę sobie.
Widziałaś jak na kreskówkach stacza się z gòry kuleczka śniegu? Tu będzie Tak samo. I To że żona nie wie, nie zmienia faktu że być może przeczuwa a z pewnością się dowie. Kwestia czasu.  I ta kulka śniegu rozgniecie Cię. Naprawdę nie możesz uwierzyć mi na słowo? Jak coś wygląda jak G..., pachnie jak G... i jest brązowe, to należy to odłożyć i odejść. Nie ma potrzeby sprawdzać zmysłem smaku czy to naprawdę jest g...

Paslawek dziękuję za dobre słowa. Komplement z Twojej strony ma dla mnie ogromne znaczenie. Pozdrawiam!

2,161

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jak to romans z szefem, to jesteś prawdziwą gąską. smile

2,162

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
paslawek napisał/a:

To że wiesz to za mało wygląda na to że masz chęć to wszystko co wiesz sprawdzić i przeżyć na sobie.
Żeby nie było ja nie jestem kaznodzieją i moralistą.Szkoda Ciebie jesteś jakby bezbronna podana przez siebie na tacy nie wiadomo komu tak naprawdę poddajesz i oddajesz się zbyt szybko i zbyt łatwo aktywnie w przeświadczeniu że robisz sobie dobrze i jak na razie bez większej refleksji że możesz siebie najbardziej skrzywdzić

Przeczytaj jak chcesz to jakby "sztandarowa" historia Myszencja miała podobnie jak Ty czy uda jej się wrócić do siebie też czas pokarze.

https://www.netkobiety.pl/t116845.html



Bullet przed Kaśką to jeszcze długa droga na razie to jest w euforii ale amok przed nią bo jest naiwna łatwowierna i niedoświadczona przespała z 20  może więcej może mniej lat życia straconego czasu się nie nadrobi takimi akrobacjami w niby kompromisach w walce i niezgodzie konfliktach wewnętrznych tych najskrytszych z którymi jak na razie jeszcze możesz nie mieć kontaktu bo jak na razie podoba Ci się to co jest tylko że nic nie jest wieczne nawet wieczne pióro.

Ach, pewnie się powtarzam, ale ten romans zaczął się zupełnie niewinnie, przede wszystkim on jest starszy ode mnie 20 lat,co
uśpiło moją czujność,znaa mnie chyba od przedszkola,ja jego odkąd pamiętam, przed romansem byliśmy jak dobre koleżeństwo,no i powoli poniosło nas, zaiskrzyło

Kasia, poczytaj to forum. Każdą z takich historii charakteryzuje pewien schemat. Jedno, drugie - nieszczęśliwe, no to sie postanawiają uszczęśliwić nawzajem. Wierz mi lub nie - taki stan- "mnie to wystarczy" - w końcu minie. No chyba że jesteś robotem. Jesteś?
Ja po jakimś czasie "swojej" żonie zazdrościłam tego, że może z nim zrobić zakupy w Biedrze, albo upiec razem ciasto. Albo pojeździć sobie z nim na rowerze. Albo cokolwiek z nim. Na początku miałam "tylko zobaczyć" - no bo kurczę - guzik jak dotąd z tego życia miałam, mąż zlewał sikiem prostym mimo próśb, błagań, Chodakowskiej 4razy w tygodniu i bielizny ze pierdźyliard złotych. To myślałam - zobaczę sobie.
Widziałaś jak na kreskówkach stacza się z gòry kuleczka śniegu? Tu będzie Tak samo. I To że żona nie wie, nie zmienia faktu że być może przeczuwa a z pewnością się dowie. Kwestia czasu.  I ta kulka śniegu rozgniecie Cię. Naprawdę nie możesz uwierzyć mi na słowo? Jak coś wygląda jak G..., pachnie jak G... i jest brązowe, to należy to odłożyć i odejść. Nie ma potrzeby sprawdzać zmysłem smaku czy to naprawdę jest g...

Paslawek dziękuję za dobre słowa. Komplement z Twojej strony ma dla mnie ogromne znaczenie. Pozdrawiam!

Po to między innymi weszłam na to forum, żeby mieć kontakt  z tymi co ,, to"przeszli na własnej skórze,jako zdradzający czy zdradzeni,ja mam świadomość że robię rzecz straszną, że mogę zniszczyć życie kilku osób, że emocjonalnie mogę nigdy się nie odbudować, ale nie chcę zrezygnować, nie potrafię,on mi daje to czego mi tak brakowało,o co nie mogłam się doprosić u męża latami, znalazł się przy mnie w odpowiednim czasie

2,163

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Jak to romans z szefem, to jesteś prawdziwą gąską. smile

To nie jest mój szef, nie pracujemy razem, choć często widujemy się w mojej pracy

2,164

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Ach, pewnie się powtarzam, ale ten romans zaczął się zupełnie niewinnie, przede wszystkim on jest starszy ode mnie 20 lat,co
uśpiło moją czujność,znaa mnie chyba od przedszkola,ja jego odkąd pamiętam, przed romansem byliśmy jak dobre koleżeństwo,no i powoli poniosło nas, zaiskrzyło

Kasia, poczytaj to forum. Każdą z takich historii charakteryzuje pewien schemat. Jedno, drugie - nieszczęśliwe, no to sie postanawiają uszczęśliwić nawzajem. Wierz mi lub nie - taki stan- "mnie to wystarczy" - w końcu minie. No chyba że jesteś robotem. Jesteś?
Ja po jakimś czasie "swojej" żonie zazdrościłam tego, że może z nim zrobić zakupy w Biedrze, albo upiec razem ciasto. Albo pojeździć sobie z nim na rowerze. Albo cokolwiek z nim. Na początku miałam "tylko zobaczyć" - no bo kurczę - guzik jak dotąd z tego życia miałam, mąż zlewał sikiem prostym mimo próśb, błagań, Chodakowskiej 4razy w tygodniu i bielizny ze pierdźyliard złotych. To myślałam - zobaczę sobie.
Widziałaś jak na kreskówkach stacza się z gòry kuleczka śniegu? Tu będzie Tak samo. I To że żona nie wie, nie zmienia faktu że być może przeczuwa a z pewnością się dowie. Kwestia czasu.  I ta kulka śniegu rozgniecie Cię. Naprawdę nie możesz uwierzyć mi na słowo? Jak coś wygląda jak G..., pachnie jak G... i jest brązowe, to należy to odłożyć i odejść. Nie ma potrzeby sprawdzać zmysłem smaku czy to naprawdę jest g...

Paslawek dziękuję za dobre słowa. Komplement z Twojej strony ma dla mnie ogromne znaczenie. Pozdrawiam!

Po to między innymi weszłam na to forum, żeby mieć kontakt  z tymi co ,, to"przeszli na własnej skórze,jako zdradzający czy zdradzeni,ja mam świadomość że robię rzecz straszną, że mogę zniszczyć życie kilku osób, że emocjonalnie mogę nigdy się nie odbudować, ale nie chcę zrezygnować, nie potrafię,on mi daje to czego mi tak brakowało,o co nie mogłam się doprosić u męża latami, znalazł się przy mnie w odpowiednim czasie

Kasiu i co zrobisz z tą wiedzą? Bo ja żałuję że "nie potrafiłam, nie chciałam". Wierzyłam facetowi, który okłamywał swoją żonę. Nie wiedziec czemu zalożyłam, że jestem mu Tak bardzo bliska, zwierza mi się z tylu rzeczy, że mnie z pewnością nie okłamuje. Nie bądź naiwna, jak wiele z nas przed Tobą. Romans się wyda. Stracisz nawet tę iluzję, którą masz, a w zamian dostaniesz prawdziwe emocjonalne piekiełko. Zakończ to. Spróbuj naprawic relację z mężem  albo - jeśli to niemożliwe, rozwiedź się z nim i dopiero potem szukaj miłości. To jedyna rozsądna i dobra dla Ciebie kolejność.

2,165

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:

Kasia, poczytaj to forum. Każdą z takich historii charakteryzuje pewien schemat. Jedno, drugie - nieszczęśliwe, no to sie postanawiają uszczęśliwić nawzajem. Wierz mi lub nie - taki stan- "mnie to wystarczy" - w końcu minie. No chyba że jesteś robotem. Jesteś?
Ja po jakimś czasie "swojej" żonie zazdrościłam tego, że może z nim zrobić zakupy w Biedrze, albo upiec razem ciasto. Albo pojeździć sobie z nim na rowerze. Albo cokolwiek z nim. Na początku miałam "tylko zobaczyć" - no bo kurczę - guzik jak dotąd z tego życia miałam, mąż zlewał sikiem prostym mimo próśb, błagań, Chodakowskiej 4razy w tygodniu i bielizny ze pierdźyliard złotych. To myślałam - zobaczę sobie.
Widziałaś jak na kreskówkach stacza się z gòry kuleczka śniegu? Tu będzie Tak samo. I To że żona nie wie, nie zmienia faktu że być może przeczuwa a z pewnością się dowie. Kwestia czasu.  I ta kulka śniegu rozgniecie Cię. Naprawdę nie możesz uwierzyć mi na słowo? Jak coś wygląda jak G..., pachnie jak G... i jest brązowe, to należy to odłożyć i odejść. Nie ma potrzeby sprawdzać zmysłem smaku czy to naprawdę jest g...

Paslawek dziękuję za dobre słowa. Komplement z Twojej strony ma dla mnie ogromne znaczenie. Pozdrawiam!

Po to między innymi weszłam na to forum, żeby mieć kontakt  z tymi co ,, to"przeszli na własnej skórze,jako zdradzający czy zdradzeni,ja mam świadomość że robię rzecz straszną, że mogę zniszczyć życie kilku osób, że emocjonalnie mogę nigdy się nie odbudować, ale nie chcę zrezygnować, nie potrafię,on mi daje to czego mi tak brakowało,o co nie mogłam się doprosić u męża latami, znalazł się przy mnie w odpowiednim czasie

Kasiu i co zrobisz z tą wiedzą? Bo ja żałuję że "nie potrafiłam, nie chciałam". Wierzyłam facetowi, który okłamywał swoją żonę. Nie wiedziec czemu zalożyłam, że jestem mu Tak bardzo bliska, zwierza mi się z tylu rzeczy, że mnie z pewnością nie okłamuje. Nie bądź naiwna, jak wiele z nas przed Tobą. Romans się wyda. Stracisz nawet tę iluzję, którą masz, a w zamian dostaniesz prawdziwe emocjonalne piekiełko. Zakończ to. Spróbuj naprawic relację z mężem  albo - jeśli to niemożliwe, rozwiedź się z nim i dopiero potem szukaj miłości. To jedyna rozsądna i dobra dla Ciebie kolejność.

Czytam , czytam i rozum mówi co innego niż serce,ja nie jestem w stanie zrezygnować,mimo że to tyle miesięcy ,mam wrażenie że to się dopiero rozkręca,on wie o mnie więcej niż najlepsza przyjaciółka,to tak powoli postępowało ,nim się oglądnęłam , wpadłam po uszy
Najgorsze jest to że go znam bardzo długo, oczywiście nie jako kochanka tylko kolegę,on jest osobą bardzo znaną w naszym mieście, kiedyś pełnił ważną funkcję , udzielał się społecznie ,jest osobą poważaną, to wszystko sprawiło że uśpił moją uwagę, nie podejrzewałam go o coś takiego, teraz nie mogę sobie z tym poradzić

2,166 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-11 18:02:09)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Po to między innymi weszłam na to forum, żeby mieć kontakt  z tymi co ,, to"przeszli na własnej skórze,jako zdradzający czy zdradzeni,ja mam świadomość że robię rzecz straszną, że mogę zniszczyć życie kilku osób, że emocjonalnie mogę nigdy się nie odbudować, ale nie chcę zrezygnować, nie potrafię,on mi daje to czego mi tak brakowało,o co nie mogłam się doprosić u męża latami, znalazł się przy mnie w odpowiednim czasie

Kasiu i co zrobisz z tą wiedzą? Bo ja żałuję że "nie potrafiłam, nie chciałam". Wierzyłam facetowi, który okłamywał swoją żonę. Nie wiedziec czemu zalożyłam, że jestem mu Tak bardzo bliska, zwierza mi się z tylu rzeczy, że mnie z pewnością nie okłamuje. Nie bądź naiwna, jak wiele z nas przed Tobą. Romans się wyda. Stracisz nawet tę iluzję, którą masz, a w zamian dostaniesz prawdziwe emocjonalne piekiełko. Zakończ to. Spróbuj naprawic relację z mężem  albo - jeśli to niemożliwe, rozwiedź się z nim i dopiero potem szukaj miłości. To jedyna rozsądna i dobra dla Ciebie kolejność.

Czytam , czytam i rozum mówi co innego niż serce,ja nie jestem w stanie zrezygnować,mimo że to tyle miesięcy ,mam wrażenie że to się dopiero rozkręca,on wie o mnie więcej niż najlepsza przyjaciółka,to tak powoli postępowało ,nim się oglądnęłam , wpadłam po uszy
Najgorsze jest to że go znam bardzo długo, oczywiście nie jako kochanka tylko kolegę,on jest osobą bardzo znaną w naszym mieście, kiedyś pełnił ważną funkcję , udzielał się społecznie ,jest osobą poważaną, to wszystko sprawiło że uśpił moją uwagę, nie podejrzewałam go o coś takiego, teraz nie mogę sobie z tym poradzić

Wiem co czujesz. I wiem, jak Ci ciężko urwać to, co sprawiło, ze znowu poczułaś się jak człowiek. Nie wiem jak Ci pomóc... może po prostu każdy z nas musi to przejść na własnej skórze? Tak czy siak- ten romans się skończy. Możesz czekać, aż skończy się bo ona się dowie. Możesz tez sama to zakończyć. Ryzykujesz ciężkim emocjonalnym okaleczeniem. Zbieram się 6 miesiąc. Momentami jest strasznie. Tak czy inaczej nie czeka Cię wesołe zakonczenie.

Możesz potraktować to co się dzieje jak szansę. Kochanek pokazał Ci czego brakuje Ci w małżeństwie. Spróbuj to odnaleźć z mężem, lub zakończyć nieudany związek i dać sobie szansę na szczęście z kimś innym. Wolnym.

2,167

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:

Kasiu i co zrobisz z tą wiedzą? Bo ja żałuję że "nie potrafiłam, nie chciałam". Wierzyłam facetowi, który okłamywał swoją żonę. Nie wiedziec czemu zalożyłam, że jestem mu Tak bardzo bliska, zwierza mi się z tylu rzeczy, że mnie z pewnością nie okłamuje. Nie bądź naiwna, jak wiele z nas przed Tobą. Romans się wyda. Stracisz nawet tę iluzję, którą masz, a w zamian dostaniesz prawdziwe emocjonalne piekiełko. Zakończ to. Spróbuj naprawic relację z mężem  albo - jeśli to niemożliwe, rozwiedź się z nim i dopiero potem szukaj miłości. To jedyna rozsądna i dobra dla Ciebie kolejność.

Czytam , czytam i rozum mówi co innego niż serce,ja nie jestem w stanie zrezygnować,mimo że to tyle miesięcy ,mam wrażenie że to się dopiero rozkręca,on wie o mnie więcej niż najlepsza przyjaciółka,to tak powoli postępowało ,nim się oglądnęłam , wpadłam po uszy
Najgorsze jest to że go znam bardzo długo, oczywiście nie jako kochanka tylko kolegę,on jest osobą bardzo znaną w naszym mieście, kiedyś pełnił ważną funkcję , udzielał się społecznie ,jest osobą poważaną, to wszystko sprawiło że uśpił moją uwagę, nie podejrzewałam go o coś takiego, teraz nie mogę sobie z tym poradzić

Wiem co czujesz. I wiem, jak Ci ciężko urwać to, co sprawiło, ze znowu poczułaś się jak człowiek. Nie wiem jak Ci pomóc... może po prostu każdy z nas musi to przejść na własnej skórze? Tak czy siak- ten romans się skończy. Możesz czekać, aż skończy się bo ona się dowie. Możesz tez sama to zakończyć. Ryzykujesz ciężkim emocjonalnym okaleczeniem. Zbieram się 6 miesiąc. Momentami jest strasznie. Tak czy inaczej nie czeka Cię wesołe zakonczenie.

Możesz potraktować to co się dzieje jak szansę. Kochanek pokazał Ci czego brakuje Ci w małżeństwie. Spróbuj to odnaleźć z mężem, lub zakończyć nieudany związek i dać sobie szansę na szczęście z kimś innym. Wolnym.

Właśnie tak to traktuje,jako szansę, przeżywam z nim naprawdę wspaniałe chwile,i nie jest to tylko seks,on w ogóle jest człowiekiem bardzo pozytywnie nastawionym do życia, ludzi,u niego nie ma problemu, nigdy nie narzeka, zawsze uśmiechnięty,optymista, to mnie też do niego przyciaglo,on ma więcej chęci do życia niż niektóry 40 latek.Moze jak mam rozpaczać to później, nie teraz, jest tak dobrze,,,,,
Mogę zapytać dlaczego Twój romans się skończył?

2,168

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zastanawia mnie jedno: skoro zawsze występuje ta usilna chęć do trwania w romansie a jednocześnie często dalszym trwaniu w małżeństwie/związku to co właściwie jest przyczyną, że nie wybierze się którejkolwiek z opcji, tylko cały czas ciągnąc obie naraz? Jeżeli nie potrafi się zrezygnować z takiej relacji na boku, to wychodzi na to, iż osoba taka przedkłada to wszystko, jej ten romans daje(niespełnione uczucie, marzenia, docenienie, "cudowne" emocje itp) nad to wszytko co miała dotychczas w związku/małżeństwie. Wiedząc oczywiście, że krzywdzi się swojego partnera oraz będąc świadomym, że to "szczęście" jest tylko ulotne i prędzej czy później się rozwali. Takie życie chwilą wydaje mi się po prostu zwyczajnie absurdalne, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Twierdzenie, że "będę rozpaczać później" już zupełnie do mnie nie przemawia.
Z drugiej strony, skoro jesteśmy świadomi, czego nam brakuje w związku, to czy nie lepiej starać się to wyegzekwować od partnera? Jesteście gotowe po tych wszystkich latach i czasie spędzonym razem jeszcze z nim przebywać, wracając od tego swojego "rycerza"? Im jest teraz lepiej, tym zapewne bardziej bolesne będzie zderzenie z rzeczywistością...

2,169

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Czytam , czytam i rozum mówi co innego niż serce,ja nie jestem w stanie zrezygnować,mimo że to tyle miesięcy ,mam wrażenie że to się dopiero rozkręca,on wie o mnie więcej niż najlepsza przyjaciółka,to tak powoli postępowało ,nim się oglądnęłam , wpadłam po uszy
Najgorsze jest to że go znam bardzo długo, oczywiście nie jako kochanka tylko kolegę,on jest osobą bardzo znaną w naszym mieście, kiedyś pełnił ważną funkcję , udzielał się społecznie ,jest osobą poważaną, to wszystko sprawiło że uśpił moją uwagę, nie podejrzewałam go o coś takiego, teraz nie mogę sobie z tym poradzić

Wiem co czujesz. I wiem, jak Ci ciężko urwać to, co sprawiło, ze znowu poczułaś się jak człowiek. Nie wiem jak Ci pomóc... może po prostu każdy z nas musi to przejść na własnej skórze? Tak czy siak- ten romans się skończy. Możesz czekać, aż skończy się bo ona się dowie. Możesz tez sama to zakończyć. Ryzykujesz ciężkim emocjonalnym okaleczeniem. Zbieram się 6 miesiąc. Momentami jest strasznie. Tak czy inaczej nie czeka Cię wesołe zakonczenie.

Możesz potraktować to co się dzieje jak szansę. Kochanek pokazał Ci czego brakuje Ci w małżeństwie. Spróbuj to odnaleźć z mężem, lub zakończyć nieudany związek i dać sobie szansę na szczęście z kimś innym. Wolnym.

Właśnie tak to traktuje,jako szansę, przeżywam z nim naprawdę wspaniałe chwile,i nie jest to tylko seks,on w ogóle jest człowiekiem bardzo pozytywnie nastawionym do życia, ludzi,u niego nie ma problemu, nigdy nie narzeka, zawsze uśmiechnięty,optymista, to mnie też do niego przyciaglo,on ma więcej chęci do życia niż niektóry 40 latek.Moze jak mam rozpaczać to później, nie teraz, jest tak dobrze,,,,,
Mogę zapytać dlaczego Twój romans się skończył?

Zakończył się bo już nie mogłam żyć na tej huśtawce emocjonalnej. Rzygałam tą relacją a jednocześnie rozpaczliwie za nim tęskniłam i miałam świadomość, że to co mam nigdy nie będzie niczym więcej. Niestety ona i tak po krótkim czasie wygrzebała mu z telefonu jakieś wiadomości i się zaczęły jazdy figurowe na lodzie. To tak pokrótce.
Także jeśli mogłabym Ci coś zasugerować, to natychmiastową ewakuację. Im szybciej to zrobisz, tym wybuch będzie łagodniejszy. Ja jakiś czas czekałam aż on to skończy. Niestety faceci rzadko kończą romanse na boku z wlasnej woli. Jest im zbyt wygodnie. Jak myślisz - kto po odkryciu romansu zebrał większe cięgi on owej żony? Podpowiem, że nie mąż  smile
Nie radzę także byś poszła drogą Hrefiego tj pozostala w małżeństwie i w nim wegetowała. Spróbuj odnaleźć drogę do swojego męża, porozmawiać. Jeśli się nie uda, odejdź, ale najpierw zakończ romans. Radzę ze szczerego serca, skończ to. Im później to zrobisz, tym bardziej będzie bolało. Facet nie chce z Tobą być. Tracisz swój cenny czas na iluzję.

2,170

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Zastanawia mnie jedno: skoro zawsze występuje ta usilna chęć do trwania w romansie a jednocześnie często dalszym trwaniu w małżeństwie/związku to co właściwie jest przyczyną, że nie wybierze się którejkolwiek z opcji, tylko cały czas ciągnąc obie naraz? Jeżeli nie potrafi się zrezygnować z takiej relacji na boku, to wychodzi na to, iż osoba taka przedkłada to wszystko, jej ten romans daje(niespełnione uczucie, marzenia, docenienie, "cudowne" emocje itp) nad to wszytko co miała dotychczas w związku/małżeństwie. Wiedząc oczywiście, że krzywdzi się swojego partnera oraz będąc świadomym, że to "szczęście" jest tylko ulotne i prędzej czy później się rozwali. Takie życie chwilą wydaje mi się po prostu zwyczajnie absurdalne, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Twierdzenie, że "będę rozpaczać później" już zupełnie do mnie nie przemawia.
Z drugiej strony, skoro jesteśmy świadomi, czego nam brakuje w związku, to czy nie lepiej starać się to wyegzekwować od partnera? Jesteście gotowe po tych wszystkich latach i czasie spędzonym razem jeszcze z nim przebywać, wracając od tego swojego "rycerza"? Im jest teraz lepiej, tym zapewne bardziej bolesne będzie zderzenie z rzeczywistością...

Widzisz, bo to jest dziwne,ja po pierwszym pocałunku z kochankiem myślałam że wszyscy wkoło o tym wiedzą, że mnie wytykają palcami,po powrocie do domu nie wiele brakowało a powiedziałabym mężowi co zrobiłam, ale im dłużej trwa ten romans,im bardziej zbliżyliśmy się do siebie, tym mniej czułam się niekomfortowo,w końcu doszło do tego że mamy z kochankiem obcykane miejsca,pory dnia, tygodnia, grafik pracy, że stało się to,, normalnością", nie wiedziałam że mogę być takim człowiekiem.

Bardzo duzo rozmawiałam z mężem o tym czego mi brakuje, ale nie docierało, bagatelizował to, mówił że ludzie w naszym wieku mogą się bez tego obejść, właściwie to głównie o to się kłóciliśmy, chyba dlatego wpadłam w ramiona kochanka

2,171

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ale konkretnie bez czego obejść?

2,172

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Ale konkretnie bez czego obejść?

Konkretnie , bez seksu, bez czułości,

2,173

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ale konkretnie bez czego obejść?

Konkretnie , bez seksu, bez czułości,

Ano wiadomo - w 40 roku życia człowiek powinien zakupić trumnę i się do niej położyć, oczekując zejścia z tego świata smile
Tam seks jakiś, czułości... fanaberie smile a potem ludzkie dramaty...

2,174 Ostatnio edytowany przez Kasia 1973 (2020-02-11 21:22:56)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ale konkretnie bez czego obejść?

Konkretnie , bez seksu, bez czułości,

Ano wiadomo - w 40 roku życia człowiek powinien zakupić trumnę i się do niej położyć, oczekując zejścia z tego świata smile
Tam seks jakiś, czułości... fanaberie smile a potem ludzkie dramaty...


No tak uważa mój mąż, że wydziwiam jak małolata, dzieci dorosłe a ta wymyśla,, kiedyś nawet podczas jednej z takich kłótni , powiedziałam mu,że może kiedyś pożałować, że ja nie czuję się jak staruszka czekająca na śmierć, że kiedyś znajdzie się taki co skorzysta, okropne słowa padły,a on mnie wyśmiał, nie żebym szukała kochanka, ale on po prostu dał mi to czego brakuje mi w małżeństwie

Zresztą, to nie tylko seks, rozmowy z kochankiem to dla mnie sama przyjemność,optymista, nigdy nie narzeka, to też ma dla mnie znaczenie

2,175

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

tu byl chyba moj pierwszy post jakis czas temu... i.. wciaz jestem w tym samym punkcie :]
Bagiennik.. ciezko bylo nam sie dogadac z partnerem - zglaszalam problemy, dla niego nie bylo sprawy - zle dobranie charakterami i klopot z rozwiazywaniem problemow, ot normalne niedopasowanie... co bardzo uwidocznilo sie po 1 dziecku. Znajomosc z kolega dodala mi.. odwagi (nazwij to ego czy cos tam) ale... oddalilam sie... po jakims czasie  partner zaczal zauwazac, inaczej mnie traktowac.. paradoksalnie poprawilo sie u mnie w domu - wiem iluzja.. niemniej ciezko to przerwac...

2,176

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Konkretnie , bez seksu, bez czułości,

Ano wiadomo - w 40 roku życia człowiek powinien zakupić trumnę i się do niej położyć, oczekując zejścia z tego świata smile
Tam seks jakiś, czułości... fanaberie smile a potem ludzkie dramaty...


No tak uważa mój mąż, że wydziwiam jak małolata, dzieci dorosłe a ta wymyśla,, kiedyś nawet podczas jednej z takich kłótni , powiedziałam mu,że może kiedyś pożałować, że ja nie czuję się jak staruszka czekająca na śmierć, że kiedyś znajdzie się taki co skorzysta, okropne słowa padły,a on mnie wyśmiał, nie żebym szukała kochanka, ale on po prostu dał mi to czego brakuje mi w małżeństwie

Zresztą, to nie tylko seks, rozmowy z kochankiem to dla mnie sama przyjemność,optymista, nigdy nie narzeka, to też ma dla mnie znaczenie


Wiem, wszystko wiem. 12 lat spędziłam z takim typem. Seks żeby było dziecko. I koniec. Płakałam po nocach a w dzień jak nikogo nie było. Zero jakiegokolwiek dotyku. Rozmowy tylko o PiSie i PO. Na wszelkie prośby zmiany czegokolwiek - "taki już jestem i się nie zmienię". Szkoda że mi tego k.rwa przed ślubem nie powiedział. Mówcie co chcecie. Brak bliskości odziera z godności, z pewności siebie, oddala.

2,177 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-11 22:06:01)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Widzisz, bo to jest dziwne,ja po pierwszym pocałunku z kochankiem myślałam że wszyscy wkoło o tym wiedzą, że mnie wytykają palcami,po powrocie do domu nie wiele brakowało a powiedziałabym mężowi co zrobiłam, ale im dłużej trwa ten romans,im bardziej zbliżyliśmy się do siebie, tym mniej czułam się niekomfortowo,w końcu doszło do tego że mamy z kochankiem obcykane miejsca,pory dnia, tygodnia, grafik pracy, że stało się to,, normalnością", nie wiedziałam że mogę być takim człowiekiem.

Bardzo duzo rozmawiałam z mężem o tym czego mi brakuje, ale nie docierało, bagatelizował to, mówił że ludzie w naszym wieku mogą się bez tego obejść, właściwie to głównie o to się kłóciliśmy, chyba dlatego wpadłam w ramiona kochanka

Znowu to się pojawia "wpadłaś w ramiona kochanka","zawrócił w głowie mężatce "itp itd.Trele morele romans i przygotowanie  pod niego gruntu zaczyna się dużo wcześniej nie koniecznie to wyrachowane i zaplanowane jest ,jest za to desperacja,gotowość przyzwolenie i różne głody,braki pustki te urojone i realne rozczarowania zawody bezsilność i bezradność prawdziwie odczuwane .
A co z Tobą też go wykorzystujesz używasz sobie ( za jego zgodą oczywiście )Romans "platoniczny" bezinteresowny i bezwarunkowy taki ponad wszystko i nieszkodliwy to bzdura to raczej oczywiste chyba.
Logistyka też kręci jak diabli czasem robienie w balona żony/męża sprawia nie mniejszą satysfakcje jak spotkania, seks, rozmowy,marzenia sentymenty i fantazje.Rosną za to oczekiwanie ukryte przeradzają się w niewypowiedziane żądania w zgodzie i niezgodzie na nie straszny wewnętrzny konflikt jak się pojawi to zaczyna swoje życie .
Tak człowiek sam siebie nie raz zaskakuje do czego jest zdolny żeby osiągnąć cel.Powszednieje to jednak jak wszystko tolerancja wzrasta potrzeba coraz to nowych bodźców impulsów pomysłów od groma energii idzie w takie działania
On Ciebie zna Ty z tego co piszesz jego znasz długo ale raczej słabiutko .Czasem długo niczego się nie żałuje.
Natomiast jak się kończy romans nagle nie wypalony nie dograny i emocje niewybrzmiałe to ból jest wprost proporcjonalny do tego braku żalu nic wtedy nie pomaga, wspomnienia ranią .
Nieprzewidywalne i przewidywalne to wszystko widocznie należysz do osób jak ja takich co muszą sprawdzić bo inaczej nie zaznają spokoju mimo wiedzy i jakiejś tam szczątkowej świadomości.W dodatku fizjologia, hormony, enzymy, endorfiny adrenaliny dopaminy i inne cuda na kiju czorty iwany rozpoczęły swoje procesy razem z psychiką bo to nierozdzielne rzeczy są i muszą się przemielić przereagować bez Twojego udziału tak jakby no bo stawiasz się w roli ofiary najpierw męża, teraz kochanka, samej siebie.
Końcówki bywają straszliwie nieprzewidywalne.
Nie napisałem że jesteś słaba narracja Twojej historii dawkowanej metodą kropelkową pozwala wysnuć wniosek że wygodnie Ci być tą stroną słabszą Tą co zainwestuje więcej zaangażuje się bardziej zakocha się bo już się zabujałaś w "wyzwalaczu".
Wcześniej Netania Ci napisała jak może być z Tobą to nie będę się powtarzał - mnie nie sprawia żadnej frajdy dołowanie czy straszenie, osądzanie kogokolwiek .Marna to pociecha że najwyżej będziesz płakać a co przeżyłaś to Twoje jak nadchodzi koniec to takie coś nie działa nie ma zastosowania będzie inaczej niż Ci się wydaje nawet jak będziesz się starać na to przygotować i stworzyć sobie jakąś iluzje ochrony przed rozpaczą zawodem rozgoryczeniem .

PS Netaniu dzięki za pozdrowienia i dobre słowo życzę coraz większego spokoju i radości z życia mam nadzieje że coraz lepiej z Tobą
Trzymaj się i też pozdrawiam.

2,178 Ostatnio edytowany przez Hrefi (2020-02-11 23:38:18)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Ja pier..., to romansowanie i wchodzenie z butami w cudze życie to już przybiera rozmiary pandemii.. Co jest takiego atrakcyjnego w żonatych/mężatkach?

Brak słów...


Jest taka teoria, że jak chcesz kogoś wartościowego to musisz go wyciągnąć ze związku.

2,179

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi widzisz a ja do tej pory sądziłem coś zupełnie odwrotnego: "Skoro jesteś porządnym człowiekiem, to nie wyciągaj nikogo ze związku" - i tej wersji będę się trzymał smile

Może każdy ma inną definicję wystarczającej czy może bardziej odpowiedniej dawki czułości, bliskości czy seksu, ale nie wiem co partner/mąż może zrobić ( lub raczej nie robić), żeby nawet po wielokrotnych próbach negocjacji i rozwiązania problemu, sytuacja nie uległa zmianie...Czy Wasi mężowie przesiadywali cały dzień na kanapie z piwem, nie robiąc nic w domu, nie pracując i nie rozmawiając z Wami o niczym więcej, ni z o polityce i pogodzie?

2,180

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:

Ano wiadomo - w 40 roku życia człowiek powinien zakupić trumnę i się do niej położyć, oczekując zejścia z tego świata smile
Tam seks jakiś, czułości... fanaberie smile a potem ludzkie dramaty...


No tak uważa mój mąż, że wydziwiam jak małolata, dzieci dorosłe a ta wymyśla,, kiedyś nawet podczas jednej z takich kłótni , powiedziałam mu,że może kiedyś pożałować, że ja nie czuję się jak staruszka czekająca na śmierć, że kiedyś znajdzie się taki co skorzysta, okropne słowa padły,a on mnie wyśmiał, nie żebym szukała kochanka, ale on po prostu dał mi to czego brakuje mi w małżeństwie

Zresztą, to nie tylko seks, rozmowy z kochankiem to dla mnie sama przyjemność,optymista, nigdy nie narzeka, to też ma dla mnie znaczenie


Wiem, wszystko wiem. 12 lat spędziłam z takim typem. Seks żeby było dziecko. I koniec. Płakałam po nocach a w dzień jak nikogo nie było. Zero jakiegokolwiek dotyku. Rozmowy tylko o PiSie i PO. Na wszelkie prośby zmiany czegokolwiek - "taki już jestem i się nie zmienię". Szkoda że mi tego k.rwa przed ślubem nie powiedział. Mówcie co chcecie. Brak bliskości odziera z godności, z pewności siebie, oddala.

Tak, tylko że u nas przez długie lata seks był super,i jako para przed ślubem, potem po ślubie, rozumieliśmy się w tym temacie , nie było nudy,przymusu, coś zaczęło się psuć jak dzieci zaczęły dorastać, zawsze coś stało na przeszkodzie,a jak dzieci się wyprowadziły to całkiem odpuścił, nasze kłótnie to głównie o seks były, wymyślałam wyjazdy na weekend, bielizna,cuda na kiju,a on kanapa,pilot i lulu.
Nie mogę się z tym pogodzić bo za kogoś innego wyszłam za mąż,a najgorsze to to, że on nie widzi problemu, kobieto,wyluzuj, nie mamy po 20 lat! Teraz mam mu ochotę czasem powiedzieć, że mój kochanek ma ponad trzy razy tyle i nie widzi problemu,

2,181

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Hrefi widzisz a ja do tej pory sądziłem coś zupełnie odwrotnego: "Skoro jesteś porządnym człowiekiem, to nie wyciągaj nikogo ze związku" - i tej wersji będę się trzymał smile

Może każdy ma inną definicję wystarczającej czy może bardziej odpowiedniej dawki czułości, bliskości czy seksu, ale nie wiem co partner/mąż może zrobić ( lub raczej nie robić), żeby nawet po wielokrotnych próbach negocjacji i rozwiązania problemu, sytuacja nie uległa zmianie...Czy Wasi mężowie przesiadywali cały dzień na kanapie z piwem, nie robiąc nic w domu, nie pracując i nie rozmawiając z Wami o niczym więcej, ni z o polityce i pogodzie?

Ja tam nie wiem jak u innych, ale u mnie polityka. A no i kościół katolicki - tematy przewodnie.
Odpowiednia ilość wg mojego ex, to zero. Nic.

Próśb i prób z mojej strony było wiele. Wg niego - fanaberia, bo dziecko jest i po co te mizie, fizie i fikoły.
Co do romansów z zajętymi - nie , nie są fajne. To emocjonalne rozedrganie następujące po okresie haju, ten żal - że przecież, kurczę, czemu nie mogę iść z nim na imprezę sylwestrową albo na wakacje jechać - przykre doświadczenie. Kiedy dociera do Ciebie, że jesteś nikim tak naprawdę. Dla ex - tą co dziecko urodziła, dla kochanka co najwyżej koleżanką z korzyściami.
Lepszy wolny. W przedziale wiekowym 39 - 47 ( akurat mój target) równie powszechny co yeti lub jednorożce.
Po przykrym doświadczeniu, jakim z czasem okazał się romans, wolę jednak samotność niż zaangażowanie uczuciowe wobec kogoś, kto ma mnie gdzieś.

Oglądałam wczoraj jeden z odcinków tefałpeowskiego programu - " Sanatorium miłości" - jest nadzieja na radość w późniejszym wieku.    Pozostaje dbać o zdrowie, ćwiczyć, ładować kasę w kosmetyczkę i czekać aż te moje targety owdowieją. Bardziej to możliwe niż rozwód.
Ratuje mnie już chyba tylko poczucie humoru i nachodząca mnie co jakiś czas głupawa tongue

2,182

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

... mam mu ochotę czasem powiedzieć, że mój kochanek ma ponad trzy razy tyle i nie widzi problemu,

Obyś nie usłyszała w odwecie o pannie dwa razy młodszej

2,183

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

... mam mu ochotę czasem powiedzieć, że mój kochanek ma ponad trzy razy tyle i nie widzi problemu,

Obyś nie usłyszała w odwecie o pannie dwa razy młodszej

2,184 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-12 09:00:06)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
memo331 napisał/a:

Kasia 1973 napisał/a:

... mam mu ochotę czasem powiedzieć, że mój kochanek ma ponad trzy razy tyle i nie widzi problemu,

Obyś nie usłyszała w odwecie o pannie dwa razy młodszej

W rzeczy samej smile Ciekawe co będzie jak się taka pojawi, pewnie będzie wielkie oburzenie, płacz i lament... A co do targetów, to może właśnie warto go nieco zmienić?

2,185 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-12 09:14:26)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:
memo331 napisał/a:

Kasia 1973 napisał/a:

... mam mu ochotę czasem powiedzieć, że mój kochanek ma ponad trzy razy tyle i nie widzi problemu,

Obyś nie usłyszała w odwecie o pannie dwa razy młodszej

W rzeczy samej smile Ciekawe co będzie jak się taka pojawi, pewnie będzie wielkie oburzenie, płacz i lament... A co do targetów, to może właśnie warto go nieco zmienić?

W sensie z 39-47 na ile? 60-80? 18-25? Ten target tj od mojego wieku te max 7-8 lat więcej to moje optimum. BTW 30-39 to także egzemplarze zajęte, także dziękuję-postoję wink


Co do ewentualnej panny u męża od Kasi - wątpię że takowa istnieje. A jeśli by się okazało że istnieje - to jak najbardziej można panu dać w zęby. No bo - jak to tak, Kasia ma wbić zęby w futrynę, bo "za starzy jesteśmy", ale dla 20 lat młodszej to już pan by się nie czuł za stary na seks? Kasia jak coś to - prawy, a potem lewy sierpowy wink

2,186

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tacy w przedziale 30-40 lat i wszyscy zajęci? Oj zdziwiłabyś się smile
Może sama kwestia, że ktoś w tym wieku jest sam, już bardziej zniechęca do zawierania dalszych znajomości, bo niby coś z nimi jest nie tak..Może trzeba lepiej przefiltrować swoje otoczenie? smile

2,187

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

2,188

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Wina zdradzającego jest bezdyskusyjna smile Dziwi mnie w tego typu układach, jak osoba w małżeństwie zdradza swego współmałżonka również z kimś zamężnym/żonatym. Jakby właśnie kompletnie nie widziała, że sama wyrządza krzywdę komuś i jednocześnie los może się zupełnie odwrócić. I co wtedy? Filozofia typu ja mogę komuś (współ)rozwalić życie a jak ktoś mi to zrobi to już tragedia..?

2,189

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

Wracając do pytania Hrefiego - "Czy romans zmienia rzeczywistość?" - moim zdaniem zmienia. Wnosi do życia nieco radości, zapomnianych lub nigdy nie poznanych odczuć. Po takim przeżyciu nic nie będzie już takie samo. Romans - mnie, Kasi czy innym będącym w takiej sytuacji kobietom przyniósł pewność, że garba nie mamy a i zęby jeszcze całkiem, całkiem. 60-letni gość potrafiący wykrzesać ogień w sypialni to także dowód na to, że czterdziestokilkuletni mąż opowiada kocopały twierdząc, że na seks to on "za stary". Związek małżeński czy też relacja jaką jest romans to oczywiście nie tylko seks, ale jest on istotnym elementem każdej relacji romantycznej. No czymś się związek musi różnić od kontaktów sąsiedzkich? Wraz z seksem umierają kolejne elementy związku aż nie zostaje już NIC prócz zobowiązań rodzicielsko - prawnych.

Mnie to zdarzenie pomogło uporządkować pewne sprawy w życiu. To plus. Zmagam się jeszcze z emocjonalną rozpierduchą, ale to - mam nadzieję też minie.

Romans jest jak butelka wina. Najpierw wesoło pijesz sobie lampeczkę za lampeczką. Ale potem przestaje być miło, w głowie się kręci, zaczyna mdlić a jednak myśl że to dobre wino się zaraz skończy jest niemiłosiernie przykra. 

Tak - romans zmienia rzeczywistość. Nie zawsze na lepiej, ale jednak. Zawsze to jakaś zmiana.

Bagiennik - jedyni kawalerowie w wieku 30-39 w mojej okolicy to zagubieni życiowo alkoholicy, weekendy spędzający w rowie. W większych miastach pewnie jest lepiej. Ba - nawet na portalach randkowych paru znajdziesz. Każdy z nich chce mieć jednak swoje dzieci. A mnie na porodówkę nawet wołami nikt już nie zaciągnie.

2,190

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

Położył, położył jeśli chodzi o czas , nie wiem czy to strata czy nie,jak na razie korzystam , dziwne , że można żyć w dwóch relacjach jednocześnie.
Nie, nie ściemniam, nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z mężem, odnoszę wrażenie że najlepsze lata i tak straciłam,a to jak traktuje mnie kochanek,to mam wrażenie że to nagroda za stracony czas

2,191 Ostatnio edytowany przez paavloock (2020-02-12 11:45:17)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

Z tymi wyrzutami to jest niezły chaos przeważnie jak dochodzi to takich sytuacji co u Kaśki.
W pewnym sensie to notoryczne odmawianie w związku do tego małżeńskim monogamicznym czułości,bliskości,seksu jest jakby "wykroczeniem" ( o ile nie spowodowane np chorobą ) może świadczyć o wygaśnięciu więzi uczuciowych i jak widać w tej konkretnej sprawie mieć negatywny wpływ na drugą osobę.Odmowa seksu jest też więc złamaniem danego słowa i przysięgi ,a pozostawanie w związku z osobą której odmawia się zaspokojenia podstawowych naturalnych potrzeb jest albo z wygody przyzwyczajenia i jest pewnym okrucieństwem takim z lenistwa, tkwienie w marazmie i obawach przed zmianami towarzyszy temu na ogół ucieczka w coś tam hobby czy wytworzenie swojego zamkniętego świata - więzi zamierają a miłość powoli umiera a to ma też swoje konsekwencje i spotyka się z reakcją no wpływamy na siebie nie ma co .
Tylko czy zdrada w takim układzie z urazy, poczucia odrzucenia, frustracji itp jest "rekompensatą" rodzajem odwetu nawet zemsty jest usprawiedliwiona i jest dobrym wyjściem - na krótką metę takim czymś może się wydawać bo przynosi emocje euforię coś jak zaspokojenie i spełnienie rodzaj ulgi od frustracji rozczarowania itp.
Wiem po sobie że z tym sumieniem,poczuciem winy,skrupułami,dylematami robi się różne najprzeróżniejsze łamańce,"akrobacje" przechodzą te rzeczy różne zmiany na początku nic niby niema żadnych skrupułów,potem przychodzi refleksja dlaczego nie czuje żalu,wyrzutów i to staje się wyrzutem robi się mętnie momentami.Później nachodzą wątpliwości poczucie bycia złym,na racjonalizowanie,tłumienie,wypieranie i usprawiedliwianie się też idzie mnóstwo energii na użytek romansu tworzy się cały "system" filozoficzny i niby mądrość relatywizowanie idzie pełną parą.
To nie dzieje się u wszystkich jednakowo .
Dla mnie dotarcie do najgłębszych warstw sumienia ( jest grubo te wielkie słowa smile ) tego tylko mojego zajęło trochę czasu i kiedyś tam wreszcie doszło że zdradzając złamałam też swoje zasady te nie narzucone nie wyuczone nie pod presją i nie pod przymusem reszta to zamieszanie popadanie od emocji do emocji w związku z moimi działaniami wobec innych osób.
Romans i to co z nim związane znieczula ,zaciemnia własny stosunek do siebie swoich przekonań jak przejdzie w nałogowe regulowanie emocjami i różne manipulacje na samym sobie może zmienić ale czy trwale osobę chodzi mi o poglądy i przekonania te własne najważniejsze egoizm można wykrzywić formować używać jak się chce tylko że ma to konsekwencje jedną z nich jest krzywdzenie siebie samego czego świadomość przychodzi kiedyś tam i na ogół za późno.

2,192

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Skoro romans zmienia rzeczywistość, to czy nie jest przypadkiem tak, że tej zmiany zawsze najbardziej pragniemy? Jaka by ona nie była i jakie skutki by nie przyniosła? Może rzadko od razu człowiek jest tego świadomy, ale jeśli nagle dajemy się porwać w wir romansu, to mimo, iż wiemy, że może się boleśnie zakończyć, to i tak w to brniemy, bo te początkowe doznania i przeżycia są najważniejsze. A nic innego się nie liczy..
Z drugiej strony 40-letni faceci twierdzący, że na seks jest już za późno mają niewątpliwie coś nie tak ze sobą...

2,193

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

Położył, położył jeśli chodzi o czas , nie wiem czy to strata czy nie,jak na razie korzystam , dziwne , że można żyć w dwóch relacjach jednocześnie.
Nie, nie ściemniam, nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z mężem, odnoszę wrażenie że najlepsze lata i tak straciłam,a to jak traktuje mnie kochanek,to mam wrażenie że to nagroda za stracony czas


W szerszej perspektywie - tracisz czas. Czas przeznaczony na miłe spotkania z człowiekiem, ktory nie przewiduje dla Ciebie poważnej roli w swoim życiu, mogłabyś przeznaczyć na - naprawę swojego malżeństwa bądź jego zakończenie i znalezienie szczęścia najpierw - samej ze sobą. Później z kimś - WOLNYM. Tkwiąc w takim układzie, obudzisz się za jakiś czas 5 lat starsza ze zdezelowaną psychiką, u boku tego samego męża, który za 5 lat będzie miał ten sam pogląd na pożycie małżeńskie. Można i tak - tylko po co? Szanuj swój czas, swoje emocje, i to co dobrego możesz dać komuś kto na to zasługuje (i kto to mówi - ech... wink  )

Nikt nie planuje romansu. Aby zaistniał,  musi wystąpić długotrwały i bolesny brak istotnych czynników w związku. Seks, jest tylko jednym,aczkolwiek bardzo istotnym z nich.

Kasia - nie męczy Cię ta konspiracja? To kombinowanie? Bo mnie to wręcz dręczyło. Relacja ma być fajna i radosna - co przyjemnego jest w organizowaniu akcji, jakby się szmuglowało kokainę przez kolumbijską granicę? Dla mnie -.nic.
Umęczysz się i stracisz czas.

2,194

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania, bardzo mądra z Ciebie kobieta.

2,195

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Wydaje mi się, że jeśli już ktoś się zaangażuje mocno w romans, niezależnie od dokładnych powodów, to automatycznie przyjmuje, że nie jest w stanie już niczego uratować ze swojego związku. Skoro kochanek/nka daje nam to, czego nie dawał nam partner, to już nie przyjmujemy do wiadomości, że możemy jednak otrzymać to od męża/żony. Zwyczajnie kontakt z naszym wybrankiem uznajemy za doskonałość, bo chyba nie przyjmujemy do wiadomości, że można to otrzymać od kogokolwiek innego. Dziwi mnie zacięcie do takich konspiracyjnych związków, bo jeśli rozmowy z partnerem nic nie dają i nie możemy nic od niego oczekiwać, to po co dalej usilnie trwamy w tym układzie, jeśli dostajemy wszystko, co potrzebne od kochanka? Niesamowite jest to, że jeśli wie się, że to i tak się rozsypie, to dlaczego tracimy czas na tak złudne przyjemności..?

2,196 Ostatnio edytowany przez Kasia 1973 (2020-02-12 14:32:31)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A jak mąż znajdzie kochankę to niby ona będzie winna? Żartujecie sobie?
Nie można być psem ogrodnika.
Seks to nie wszystko, ale  jak on położył na to kreskę, nie może mieć pretensji do żony.A o a do niego tak, bo bynajmniej psem ogrodnika nie jest.
I jeśli autorko nie ściemniasz, to wg mnie wobec męża wyrzutów nie powinnaś mieć.
Natomiast czy nie trafisz czasu, dyskusyjna sprawa.

Położył, położył jeśli chodzi o czas , nie wiem czy to strata czy nie,jak na razie korzystam , dziwne , że można żyć w dwóch relacjach jednocześnie.
Nie, nie ściemniam, nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z mężem, odnoszę wrażenie że najlepsze lata i tak straciłam,a to jak traktuje mnie kochanek,to mam wrażenie że to nagroda za stracony czas


W szerszej perspektywie - tracisz czas. Czas przeznaczony na miłe spotkania z człowiekiem, ktory nie przewiduje dla Ciebie poważnej roli w swoim życiu, mogłabyś przeznaczyć na - naprawę swojego malżeństwa bądź jego zakończenie i znalezienie szczęścia najpierw - samej ze sobą. Później z kimś - WOLNYM. Tkwiąc w takim układzie, obudzisz się za jakiś czas 5 lat starsza ze zdezelowaną psychiką, u boku tego samego męża, który za 5 lat będzie miał ten sam pogląd na pożycie małżeńskie. Można i tak - tylko po co? Szanuj swój czas, swoje emocje, i to co dobrego możesz dać komuś kto na to zasługuje (i kto to mówi - ech... wink  )

Nikt nie planuje romansu. Aby zaistniał,  musi wystąpić długotrwały i bolesny brak istotnych czynników w związku. Seks, jest tylko jednym,aczkolwiek bardzo istotnym z nich.

Kasia - nie męczy Cię ta konspiracja? To kombinowanie? Bo mnie to wręcz dręczyło. Relacja ma być fajna i radosna - co przyjemnego jest w organizowaniu akcji, jakby się szmuglowało kokainę przez kolumbijską granicę? Dla mnie -.nic.
Umęczysz się i stracisz czas.

2,197

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Położył, położył jeśli chodzi o czas , nie wiem czy to strata czy nie,jak na razie korzystam , dziwne , że można żyć w dwóch relacjach jednocześnie.
Nie, nie ściemniam, nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z mężem, odnoszę wrażenie że najlepsze lata i tak straciłam,a to jak traktuje mnie kochanek,to mam wrażenie że to nagroda za stracony czas


W szerszej perspektywie - tracisz czas. Czas przeznaczony na miłe spotkania z człowiekiem, ktory nie przewiduje dla Ciebie poważnej roli w swoim życiu, mogłabyś przeznaczyć na - naprawę swojego malżeństwa bądź jego zakończenie i znalezienie szczęścia najpierw - samej ze sobą. Później z kimś - WOLNYM. Tkwiąc w takim układzie, obudzisz się za jakiś czas 5 lat starsza ze zdezelowaną psychiką, u boku tego samego męża, który za 5 lat będzie miał ten sam pogląd na pożycie małżeńskie. Można i tak - tylko po co? Szanuj swój czas, swoje emocje, i to co dobrego możesz dać komuś kto na to zasługuje (i kto to mówi - ech... wink  )

Nikt nie planuje romansu. Aby zaistniał,  musi wystąpić długotrwały i bolesny brak istotnych czynników w związku. Seks, jest tylko jednym,aczkolwiek bardzo istotnym z nich.

Kasia - nie męczy Cię ta konspiracja? To kombinowanie? Bo mnie to wręcz dręczyło. Relacja ma być fajna i radosna - co przyjemnego jest w organizowaniu akcji, jakby się szmuglowało kokainę przez kolumbijską granicę? Dla mnie -.nic.
Umęczysz się i stracisz czas.


Absolutnie mnie nie męczy! Wprost przeciwnie,mamy ustalone dni, godziny, nigdy z tego powodu że mam romans nie byłam smutna,po każdym spotkaniu jestem pełna dobrego humoru, wystarczy że zadzwoni z rana, mam taką ochotę pracować, nawet koleżanki zauważyły że coś się we mnie zmieniło, oczywiście nikt o tym nie wie

Zaufaj mi. To minie wkrótce. Zawsze wygląda to tak samo.

2,198 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-12 11:50:20)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

...po każdym spotkaniu jestem pełna dobrego humoru, wystarczy że zadzwoni z rana, mam taką ochotę pracować, nawet koleżanki zauważyły że coś się we mnie zmieniło,

..Nic dodać, nic ująć ... rodacy, zdradzajmy żony i mężów, będziemy radośniejsi i wzrośnie wydajność ..

2,199

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

...po każdym spotkaniu jestem pełna dobrego humoru, wystarczy że zadzwoni z rana, mam taką ochotę pracować, nawet koleżanki zauważyły że coś się we mnie zmieniło,

..Nic dodać, nic ująć ... rodacy, zdradzajmy żony i mężów, będziemy radośniejsi i wzrośnie wydajność ..

...szkoda, że zdradzani mężowie i żony nie mają wiedzy, że omija ich taki festiwal szczęścia i produktywności

2,200

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Wszystko się świetnie układa, grai hula radośnie, dopóki trwa romans. A potem co będzie? Wielkie zdziwienie i nagła rozpacz, że się skończyło? Bo jak tak może być, że wszystko było cudownie i nagle się skończyło?
Zacznie się wieszanie psów na kochanku, który w końcu pójdzie po rozum do głowy.
Także naprawdę pozostaje "pogratulować" komuś, kto czerpie radość, zdradzając partnera..

2,201

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
imieslow napisał/a:
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

...po każdym spotkaniu jestem pełna dobrego humoru, wystarczy że zadzwoni z rana, mam taką ochotę pracować, nawet koleżanki zauważyły że coś się we mnie zmieniło,

..Nic dodać, nic ująć ... rodacy, zdradzajmy żony i mężów, będziemy radośniejsi i wzrośnie wydajność ..

...szkoda, że zdradzani mężowie i żony nie mają wiedzy, że omija ich taki festiwal szczęścia i produktywności

Ciekawe jaka część PKB jest wynikiem zdrad ...

2,202 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-12 12:16:00)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Położył, położył jeśli chodzi o czas , nie wiem czy to strata czy nie,jak na razie korzystam , dziwne , że można żyć w dwóch relacjach jednocześnie.
Nie, nie ściemniam, nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z mężem, odnoszę wrażenie że najlepsze lata i tak straciłam,a to jak traktuje mnie kochanek,to mam wrażenie że to nagroda za stracony czas


W szerszej perspektywie - tracisz czas. Czas przeznaczony na miłe spotkania z człowiekiem, ktory nie przewiduje dla Ciebie poważnej roli w swoim życiu, mogłabyś przeznaczyć na - naprawę swojego malżeństwa bądź jego zakończenie i znalezienie szczęścia najpierw - samej ze sobą. Później z kimś - WOLNYM. Tkwiąc w takim układzie, obudzisz się za jakiś czas 5 lat starsza ze zdezelowaną psychiką, u boku tego samego męża, który za 5 lat będzie miał ten sam pogląd na pożycie małżeńskie. Można i tak - tylko po co? Szanuj swój czas, swoje emocje, i to co dobrego możesz dać komuś kto na to zasługuje (i kto to mówi - ech... wink  )

Nikt nie planuje romansu. Aby zaistniał,  musi wystąpić długotrwały i bolesny brak istotnych czynników w związku. Seks, jest tylko jednym,aczkolwiek bardzo istotnym z nich.

Kasia - nie męczy Cię ta konspiracja? To kombinowanie? Bo mnie to wręcz dręczyło. Relacja ma być fajna i radosna - co przyjemnego jest w organizowaniu akcji, jakby się szmuglowało kokainę przez kolumbijską granicę? Dla mnie -.nic.
Umęczysz się i stracisz czas.


Absolutnie mnie nie męczy! Wprost przeciwnie,mamy ustalone dni, godziny, nigdy z tego powodu że mam romans nie byłam smutna,po każdym spotkaniu jestem pełna dobrego humoru, wystarczy że zadzwoni z rana, mam taką ochotę pracować, nawet koleżanki zauważyły że coś się we mnie zmieniło, oczywiście nikt o tym nie wie

Na początku i przez rok lub dłużej tak może być tu nie ma jakiś sztywnych reguł i nie ma  co czepiać się okresów czasu ile u kogo trwają stany egzaltacji i euforii .Mijają bo taka ich natura i właściwość psychiczna i fizjologiczna i nie da się na to uodpornić czy za w czasu przygotować skutecznie bez problemu
Nie zdziwiłbym się że i na męża patrzysz czasem "łaskawiej" i jeszcze Ci na razie nie przeszkadza jego obecność jego przewiny nawet czasem Ciebie nie ruszają  niestety wszystko się zmienia i jest do czasu - wzmocnieniu i przekształcaniu ulega stosunek i to patrzenie .Odlot bywa totalny - "normalka" ale coś Cię jednak uwiera bo po co Twoje posty .
Chcesz kontrolować romans panować nad nim uniknąć pewnych zjawisk z nim nieuchronnie związanych?No i będziesz też prawdopodobnie kontrolować męża to co myśli przeczuwa wszystko to bardzo męczy i dręczy nawet nie wiesz jak bardzo teraz to dla Ciebie niewyobrażalne himalaje i abstrakcja ale wierz mi doły są straszliwe a pragnienia zdają się nie być do zaspokojenia.Wiem bo przeszedłem coś takiego zabujałem się w mężatce z którą miałem romans w dodatku byłem niby wolny nie lekceważ oczekiwań .
To jest że niby wszystkie zasady ustalone  jasne ( w niejasnej ukrywanej relacji ) ale .... oczekiwania wbrew i czasem sprzeczne rodzą się jakby same z siebie i jest ich mnóstwo nad tym zapanować się nie da bo dodatkowo trudność sprawia dawanie sobie rady z rozczarowaniami  nie da się w pełni zapanować ogarnąć wszystkiego a już na pewno nie nad kochankiem nie zapanujesz tak jak chcesz nie rozgryziesz go .

2,203

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie wiem jaką masz sytuację w domu, w jakim wieku dzieci, na ile mocne nerwy,
Czy potrafisz w głowie działać dwutorowo, czyli być w romansie niczego od kochanka nie oczekując i niezależnie od tego układać sprawy z mężem, jakby kochanka nie było.
Trudność w rezygnacji z romansu nie polega na rezygnacji z motylków, ale na uświadomieniu sobie swoich potrzeb i zobaczeniu że mogą być zaspokojone.
Zaraz podniosą się głosy o motylkach i opowiadanych przez kochanków bzdurach, ale to nie ma nic wspólnego z istnieniem ukrytego związku, tylko zależy od ludzi, którzy ten związek budują. Tak samo zrobią w legalnym związku.
Więc może ich łączyć przyjaźń albo kłamstwa.
Jeżeli wciąż swojego męża kochasz i pozadasz, dobrze byłoby nim wstrząsnąć, zobaczysz, czy coś tam jeszcze w ogóle jest, albo uświadomisz sobie że niewiele, współlokator, ojciec dzieci.
Trudno oceniać szanse na ułożenie sobie życia na nowo, spotkanie wolnego człowieka, który będzie do Ciebie pasował. Jesteśmy w podobnym wieku i wiem, że wymagania co do charakteru człowieka i wzajemnego dopasowania rosną, a nie maleją. Nie wiem jak odnajdujesz się w samotności.
Jak silny masz charakter.
Wydaje mi się, że jednak istnieje coś takiego jak zdolność do miłości i dzielenia się czymś z drugim człowiekiem, więc z pewnością Twój kochanek nie jest jedynym z którym mogłabyś być spełnioną kobietą.
Wyobraź sobie teraz dla rozjaśnienia sprawy, że On nie ma żony, dzieci, jest wolny.
Czy byłabyś z nim?
Zwiazalabys się do końca życia? - jego słowa..
Jeśli masz taką pewność, działaj, niech o tym wie.
Jeśli nie, nie mieszaj w jego życiu.
Romans się wypali. Pewnie On też na to liczy. Jeśli tak się nie stanie, ktoś się przełamie  lub dowie i  staniecie w prawdzie.

Ps Netabia smutny obraz Panów w rowie:)
O porodówkę się nie martw, babkoy w ciąży tam wołami ciągnąć nie trzeba, w podskokach biegnie big_smile

2,204

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
imieslow napisał/a:
bullet napisał/a:

..Nic dodać, nic ująć ... rodacy, zdradzajmy żony i mężów, będziemy radośniejsi i wzrośnie wydajność ..

...szkoda, że zdradzani mężowie i żony nie mają wiedzy, że omija ich taki festiwal szczęścia i produktywności

Ciekawe jaka część PKB jest wynikiem zdrad ...

smile W niektórych branżach spora:)
Ale i tak większy biznes na rodzinach z dziećmi:)

2,205

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
imieslow napisał/a:
bullet napisał/a:

..Nic dodać, nic ująć ... rodacy, zdradzajmy żony i mężów, będziemy radośniejsi i wzrośnie wydajność ..

...szkoda, że zdradzani mężowie i żony nie mają wiedzy, że omija ich taki festiwal szczęścia i produktywności

Ciekawe jaka część PKB jest wynikiem zdrad ...

Ależ wiedzą. Mało tego - świadomie z niego rezygnują, odtrącając od siebie współmałżonka. Widać nie jest to dla nich żaden festiwal, tylko upierdliwy obowiązek, jak cotygodniowe ścieranie kurzy w domu.

2,206 Ostatnio edytowany przez memo331 (2020-02-12 14:54:54)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Jest taka teoria, że jak chcesz kogoś wartościowego to musisz go wyciągnąć ze związku.

Gdzieś mi umknął ten kwiatek smile smile Jak Ci ktoś żonę wyrwie ze związku, to pamiętaj żeby dobrze zinterpretować jej wartość smile Potem przyślij ją tu po rozgrzeszenie, gdyż podstawowe potrzeby w jej związku nie zostały zaspokojone smile

2,207

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
memo331 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Jest taka teoria, że jak chcesz kogoś wartościowego to musisz go wyciągnąć ze związku.

Gdzieś mi umknął ten kwiatek smile smile Jak Ci ktoś żonę wyrwie ze związku, to pamiętaj żeby dobrze zinterpretować jej wartość smile Potem przyślij ją tu po rozgrzeszenie, gdyż podstawowe potrzeby w jej związku nie zostały zaspokojone smile



Memo a Ty uważasz że to takie śmieszne i takie nic, że czyjeś potrzeby były w związku ignorowane, ostentacyjnie olewane? Mimo rozmów, starań i próśb? Bo dla mnie to raczej przykre niż śmieszne.

2,208

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
memo331 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Jest taka teoria, że jak chcesz kogoś wartościowego to musisz go wyciągnąć ze związku.

Gdzieś mi umknął ten kwiatek smile smile Jak Ci ktoś żonę wyrwie ze związku, to pamiętaj żeby dobrze zinterpretować jej wartość smile Potem przyślij ją tu po rozgrzeszenie, gdyż podstawowe potrzeby w jej związku nie zostały zaspokojone smile



Memo a Ty uważasz że to takie śmieszne i takie nic, że czyjeś potrzeby były w związku ignorowane, ostentacyjnie olewane? Mimo rozmów, starań i próśb? Bo dla mnie to raczej przykre niż śmieszne.

Nie śledzę tego wątku, rzuciłam dzisiaj okiem na ostatni post i  najpierw prawie oplułam ekran telefonu ze śmiechu i wrażenia głębi tej rewelacji. Aż bije po oczach brak twój  poczucia własnej wartości, Hrefi.

Netanio, kochasz dramatyzm. Nie chce mi się czytać czy zdradzasz męża i rozkminiać tego w tym wątku, ale śmieszna jest ta rzekoma martyrologia. Pierdylion własnych usprawiedliwień i obwinień drugiej strony, żeby sobie puknąć kogoś innego na boku, zamiast po prostu odejść jak tak w związku źle.

Brak klasy, odwagi, wszystkiego.

Żenada.

2,209

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Lady lipton pomyliło Ci się ale to tak bywa jak się nie chce doczytać i poznać szczegółòw

2,210

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

W sumie to masz rację. Nie chce mi się się czytać tych wynurzeń. I udzielać mi się tu też nie chce.

Są lepsze lektury i lepsze rzeczy do zrobienia niż czytanie forumowych rozkmin zdradzających.

Jednak mój post całkiem dobrze podsumowuje ten cały wątek.

Posty [ 2,146 do 2,210 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 32 33 34 35 36 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024