Mojemu mężowi na mnie nie zależy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Strony Poprzednia 1 6 7 8

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 497 z 497 ]

456

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ale gdzie są dyktatorskie relacje w jojczeniu na to, ze facet zamiast zajac sie dzieckiem lazi po pubach z kolegami? Jestem przekonana, ze 95%kobiet nie ma z tym problemu jezeli to sie nie zdarza nagminnie.
Rodzicami sa oboje. A ona jakos nie moze powiedziec ze teraz jedzie na caly dzien z kolezankami i on ma siedziec z dzieckiem.
A ma takie samo prawo do powiedzenia tego jak on.
To jest jego dziecko i on ma zakichany obowiazek zapytac czy ona ma cos przeciwko jego wyjsciom do kolegow/wyjazdom na mecze. Tak samo jak jego zakichanym obowiazkiem jest pomagac przy dziecku wtedy, kiedy jest w domu.
A on ma to w powazaniu.

Wiec spoko, ona moze byc dyktatorem, ale on na pewno nie dorosl do bycia ojcem.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Na chwile obecną to ów mąż jest dyktatorem:
-on zadecydował jaki jest podział: on w robocie, u rodziców z kolegami, a ona w domu z dzieckiem. i taki system funkcjonuje w tym związku. Zatem on tak zadecydował i tak jest. Hmmm czy nie na tym polega dyktatura?

458

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Lady Loka napisał/a:

Ale gdzie są dyktatorskie relacje w jojczeniu na to, ze facet zamiast zajac sie dzieckiem lazi po pubach z kolegami? Jestem przekonana, ze 95%kobiet nie ma z tym problemu jezeli to sie nie zdarza nagminnie.

A tu się zdarza nagminnie? Bo mowa jest o JEDNYM przypadku.

Lady Loka napisał/a:

Rodzicami sa oboje. A ona jakos nie moze powiedziec ze teraz jedzie na caly dzien z kolezankami i on ma siedziec z dzieckiem.

Nie wiesz czy MOŻE, wiesz, że tego nie robi. A może powinna, zamiast wciąż ciosać mu kołki na głowie wyjść po południu z koleżankami.

I chyba nie pojmiesz, że nikt normalny nie będzie chciał spędzać czasu w takiej atmosferze, jaką ona w ich domu tworzy.

Nirvanka87
No, wyobraź sobie, że tak jest w dorosłym życiu, że się pracuje. Wiem, że to faszyzm i dyktatura, ale na razie większość ludzi w ten sposób "załatwia" środki na życie. Widzę, że Wasze argumenty stają się coraz większym absurdystanem.

459

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

pracuje więcej niż musi, to już jasno wynikało z poprzednich postów, więc tego nie dodałam.

460

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

pracuje więcej niż musi, to już jasno wynikało z poprzednich postów, więc tego nie dodałam.

Jezu... Naprawdę nie wiesz dlaczego? Po tylu stronach międlenia jeszcze nie zrozumiałaś, że tak jest i tak będzie, bo on nie chce spędzać czasu z żoną, która wiecznie ma o coś pretensje? Ty byś na skrzydłach leciała do domu, żeby wysłuchać kolejnej porcji połajanek? Bo ja nie.

461

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

on nie musi na skrzydłach uniesienia lecieć do domu. Wystarczy, ze po 8 godzinach pracy wróci do domu i dotrzyma danego słowa, czyli pójścia na spacer, czy wykąpanie dziecka i wtedy nie będzie pretensji, a potem moze sobie i na piwo iśc z kolegą. To ty nadal nie rozumiesz, że on ma wszystko, a ona nie ma nic.

462

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A mnie tam ananasowa chyba się nawet trochę podoba. wink

463

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

on nie musi na skrzydłach uniesienia lecieć do domu. Wystarczy, ze po 8 godzinach pracy wróci do domu

Nie każdy pracuje 8 godzin, zwłaszcza w swojej czy rodzinnej firmie.

Nirvanka87 napisał/a:

dotrzyma danego słowa, czyli pójścia na spacer

Nie każdy lubi spacery - to JEJ preferencje spędzania wolnego czasu (spacery i seriale) - nie jego. Miała możliwość spędzania z nim więcej czasu - proponował jej "pojedź ze mną do pracy" (ma jeżdżącą, więc sporo czasu znajdzie się na rozmowy), ale nie - bo w pracy są jego rodzice, bo taka forma spędzania czasu jej nie odpowiada. To tylko on ma się dostosować.

Nirvanka87 napisał/a:

czy wykąpanie dziecka

Ta sytuacja - jej czepialstwo, jego ucieczka z domu nie zaczęła się po urodzeniu dziecka, była już przed. Więc wybacz, ale on ma już obraz żony ukształtowany i to się nie zmieni ot tak. A na razie nie powodu do zmiany, bo ona się nie zmienia.

Nirvanka87 napisał/a:

a potem moze sobie i na piwo iśc z kolegą.

Kobieto, sprawa z piwem była RAZ, bo on - nie wiem czy doczytałaś - studiuje i chciał po zajęciach iść z kolegami na piwo. I to był powód afery. RAZ, a nie codziennie.

Nirvanka87 napisał/a:

To ty nadal nie rozumiesz, że on ma wszystko, a ona nie ma nic.

Jakie wszystko on ma? Wielogodzinną pracę pięć dni w tygodniu, studia w weekendy i w domu tresowanie przez żonę pod okiem teściów... Rzeczywiście, miodzio życie.

I naprawdę proszę, żebyś nie wymigiwała się i odpowiedziała na to pytanie "tak" lub "nie":
Ty byś na skrzydłach leciała do domu, żeby wysłuchać kolejnej porcji połajanek?

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

a ja przyznaję rację EeeTam.
Ja, w przeciwieństwie do Ananasowej, nie miałam wsparcia w rodzicach, mojego męża nie było całymi dniami w domu. Dawałam sobie radę, bo musiałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nawet po urodzeniu dziecka, jego charakter pracy się nie zmieni. Ananasowa, oprócz męża pracującego, ma jeszcze męża uczącego się.
Generalnie, wydaje mi się, że znamy tylko skrawek tego co tam się dzieje. Więc nie ma sensu kłócić się i wylewać na siebie nawzajem żółć.
Podtrzymuję swoje zdanie, skoro jej nie pasuje takie życie, zawsze może odejść i zacząć układać sobie życie wg własnego scenariusza.

465 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-24 16:54:27)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Twoje pytanie jest tendencyjne, bo sugeruje, a wręcz określa, ze jego żona mu  te połajanki urządza. Moim zdaniem ich nie urządza. Zatem w przypadku sytuacji męża Autorki, tak leciałabym do domu.

Natomiast w sytuacji gdzie naprawdę występują owe połajanki- nie leciałabym do domu.
Jednym słowem nasz dialog nie ma sensu, bo Ty  ( i część forumowiczów) inaczej interpretujesz słowa Autorki niż ja (i pozostała część forumowiczów). Zatem nie ma sensu dalej rozmawiac w tym tonie bo zataczamy koło i się powtarzamy tysiąc razy, gdzie ani Ty mnie nie przekonasz, ani ja Ciebie (czego nawet nie próbuję, bo nie mam takich tendencji), a co najważniejsze w żaden sposób to nie rozwija dyskusji i nie pomaga ananasowej

************************
Edit- z Owieczką się zgadzam, skoro wcześniejsze rady i póby naprawy związku nic nie dały, lepiej sie rozstać

466 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-24 16:58:55)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

Twoje pytanie jest tendencyjne, bo sugeruje, a wręcz określa, ze jego żona mu  te połajanki urządza. Moim zdaniem ich nie urządza.

Nie wiem dlaczego się wypowiadasz w wątku, którego najwyraźniej nie przeczytałaś... Bo to już absurd do potęgi - autorka sama przyznaje, że to robi, a Ty to negujesz. Przykro mi, ale z kimś, kto neguje fakty, trudno rozmawiać.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

Podtrzymuję swoje zdanie, skoro jej nie pasuje takie życie, zawsze może odejść i zacząć układać sobie życie wg własnego scenariusza.

Tylko to nie pierwszy jej związek, który rozwala się z takich samych powodów. Wiec może lepiej zastanowić się nad sobą? Bo ze sobą nie zerwie, od siebie nie ucieknie - ile jeszcze razy ma w ten sam sposób rozwalić związek?

467

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Autorka to przyznała po Twoim poście, a dobrze wiemy, a przynajmniej kto pracował z takimi osobami ten wie, że osoby, które mają niską samoocenę i sie wpędzają w rolę ofiary, od razu na każdą krytykę reagują, przyznaniem się do winy i szukaniem błędów w sobie i TYLKO W SOBIE, jednym słowem mogę zaryzykować stwierdzenie, że Twój post dobił Autorkę i wpędził ją na nowo w rolę ofiary, która się nie przeciwstawi i nie odejdzie od partnera, bo to przecież TYLKO jej wina.

I nie rozśmieszaj ludzi przyznanie sie do "winy" nie oznacza, że jest się winnym, zatem to nie jest fakt, tylko jeden wpis, napisany pod wpływem Twojego, gdzie reszta postów świadczy o czymś innym. Daleko takich przykładów nie trzeba szukać- sprawa Pana Komendy - przyznał się do winy? TAK- był winny? NIE.

468 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-24 17:15:14)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nirvanka87
Pierwszy post autorki (zanim cokolwiek w tym wątku napisałem) - i widać, z jaką uwagą czytasz wątki, w których koniecznie musisz zabrać głos:

Próbowałam rozmawiać chyba z milion razy. Prosiłam, groziłam.

Nie, wcale nie truje, nie czepia się - tylko "milion" razy w ciągu kilku miesięcy... W kolejnych postach też coś znajdziesz, a i w pierwszym kilka takich scen jest opisanych dokładniej.
Zatem reszta twojego posta, z ad personam do mnie, jest psu na budę... Cóż, pięknie sama sobie w kolano strzeliłaś. Taka gorąca prośba - zanim znowu się odezwiesz, przeczytaj posty autorki z uwagą i próbą zrozumienia. A może nawet wątek o jej poprzednim (krótkim) związku.

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

Tylko to nie pierwszy jej związek, który rozwala się z takich samych powodów. Wiec może lepiej zastanowić się nad sobą? Bo ze sobą nie zerwie, od siebie nie ucieknie - ile jeszcze razy ma w ten sam sposób rozwalić związek?

A to już inna sprawa. Każdy z nas popełnia błędy, jedni uczą się po pierwszym, inni wyznają zasadę "do trzech razy sztuka". Póki co, Autorka nie widzi w sobie problemu, ma poparcie u rodziców, więc nie widzi analogii do wcześniejszego związku.

470

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

Nirvanka87
Pierwszy post autorki (zanim cokolwiek w tym wątku napisałem) - i widać, z jaką uwagą czytasz wątki, w których koniecznie musisz zabrać głos:

Próbowałam rozmawiać chyba z milion razy. Prosiłam, groziłam.

Nie, wcale nie truje, nie czepia się - tylko "milion" razy w ciągu kilku miesięcy... W kolejnych postach też coś znajdziesz, a i w pierwszym kilka takich scen jest opisanych dokładniej.
Zatem reszta twojego posta, z ad personam do mnie, jest psu na budę... Cóż, pięknie sama sobie w kolano strzeliłaś. Taka gorąca prośba - zanim znowu się odezwiesz, przeczytaj posty autorki z uwagą i próbą zrozumienia. A może nawet wątek o jej poprzednim (krótkim) związku.

Czytałam, Autorka prosiła, a jak nie pomagało to tracąc cierpliwość groziła. Kurczę, kazdy z czasem  by w końcu stracił cierpliwość. Poza tym jest takie ogólnie przyjęte sformułowanie "prosiłam, groziłam,  a gdy nic nie pomogło to." Poza tym to grożenie polegało na tym, że jezeli się nie zmienisz, czytaj nie zaczniesz spędzać czasu poza pracą, hobby, rodzicami ze mną to się rozstaniemy. wielkie "groźby"
Kończę z Tobą dyskusję bo tak jak pisałam niczego to nie wnosi i w żaden sposób nie pomaga Autorce.

471

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

Poza tym to grożenie polegało na tym, że jezeli się nie zmienisz, czytaj nie zaczniesz spędzać czasu poza pracą, hobby, rodzicami ze mną to się rozstaniemy. wielkie "groźby".

Jakim znowu hobby? Przecież ten facet nawet za bardzo nie ma czasu na hobby - znowu radosna twórczość Nirvanki. A prosiłem o przeczytanie...
Poza tym, nie ma znaczenia jaki jest powód trucia, jest trucie = on nie ma ochoty z nią spędzać czasu, co jest normalne.

A z drugiej strony, nie widzisz nic dziwnego, że ona z kolei nie wychodzi do koleżanek, nie ma żadnej pasji (poza serialami) - tylko dziecko, rodzice i uwieszenie na mężu?

472

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

Poza tym, nie ma znaczenia jaki jest powód trucia, jest trucie = on nie ma ochoty z nią spędzać czasu, co jest normalne.

Ananasowa, próbowałaś tego? Może to dobra rada. Ciekawe jak Twój mąż by zareagował.

EeeTAM to mądry facet, oficjalnie to ogłaszam, choć on tego nie potrzebuje big_smile

473

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

pracuje więcej niż musi, to już jasno wynikało z poprzednich postów, więc tego nie dodałam.

Faktycznie, autorka twierdzi, że materialnie niewiele potrzebuje. Powinna więc być zadowolona z 500 zł alimentów na dziecko. Skończy się jej urlop macierzyński, to wróci do pracy. Orzeszkiem będą zajmować się najlepsi dziadkowie pod słońcem, a ona prosto z pracy będzie lecieć jak na skrzydłach żeby Orzeszka wyprowadzić na spacer, wykąpać, pooglądać razem z nim i rodzicami zapewne wspólnie ulubiony serial (coś mi się widzi jakaś ukryta prawda...). Były już mąż spokojnie skończy studia, będzie pracować ile będzie chciał, pił ile będzie chciał, kupi mieszkanie i zaprosi tam Asię. Tą samą, która najpewniej nie jest namolna, nie ciosa mu kołków na głowie, świetnie dogaduje się z jego rodzicami. Wtedy pewnie pojawi się Orzeszek wersja ASIA, na którym skupi się miłość rodziców byłego już męża. On będzie w końcu szczęśliwy mając wokół i rodziców, i kobietę z Orzeszkiem nr 2. Wtedy może kogoś trafić szlag widząc go jak znajduje czas na spacer z Orzeszkiem nr 2 i jego mamusią...

474

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
elya napisał/a:

Ananasowa, próbowałaś tego? Może to dobra rada. Ciekawe jak Twój mąż by zareagował.

Moja opinia jest taka, że teraz to już za późno. Uważam, że albo powinni się rozstać, albo psycholog. Ona ma dyktatorsko-bluszczowate zapędy, które będzie jej trudno samodzielnie zmienić. Co gorsza - nawet jeśli ona swoje zachowanie zmieni, to on niekoniecznie, bo już ma zakodowany jej obraz jako truciciela-czepiacza. Poza tym nie da się żyć tak, żeby nigdy konfliktowa sytuacja nie wystąpiła - ale jeśli wystąpi, to dla niego będzie to dowód, że poprawa była chwilowa, a "teraz" jest powrót do nienormalnej normy.

475

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ona jest brzydka  a on fajny, Ananasowa, odezwij się:) Napisz co u ciebie.

476

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

Nirvanka87
Pierwszy post autorki (zanim cokolwiek w tym wątku napisałem) - i widać, z jaką uwagą czytasz wątki, w których koniecznie musisz zabrać głos:

Próbowałam rozmawiać chyba z milion razy. Prosiłam, groziłam.

Nie, wcale nie truje, nie czepia się - tylko "milion" razy w ciągu kilku miesięcy... W kolejnych postach też coś znajdziesz, a i w pierwszym kilka takich scen jest opisanych dokładniej.
Zatem reszta twojego posta, z ad personam do mnie, jest psu na budę... Cóż, pięknie sama sobie w kolano strzeliłaś. Taka gorąca prośba - zanim znowu się odezwiesz, przeczytaj posty autorki z uwagą i próbą zrozumienia. A może nawet wątek o jej poprzednim (krótkim) związku.

Powiedz mi w takim razie, o Znawco!
Co ma zrobić kobieta, która próbuje rozmawiać z facetem o PROBLEMIE w związku, a problemem jest olewanie i brak czasu faceta i z tych rozmów NIC nie wynika. Nie ma poprawy, nie ma nawet żadnych chęci, aby z jego lstrony było lepiej.
Ona czuła się zaniedbywana. To co miała zrobić? Potrzebowała męża, a nie gościa hotelowego, który w domu tylko śpi.

Jedna rozmowa nie przyniosła rezultatów, to była kolejna. To naturalne, jak dziewczyna powoli zaczynała mieć takiej sytuacji dość.
Jeżeli on ma żonę dyktatora, to sam jest sobie winien. Mógł przy pierwszej rozmowie usiąść z nią i omówić dokładnie ile musi pracować, ile jej pomoże i w jaki sposób i sprawić, żeby ona dalej czuła się żoną.

477 Ostatnio edytowany przez Nicia (2018-04-24 21:58:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Wy tu dewagujecie i wyciągacie różnie wnioski
Zobaczcie ile Autorka ma innych tematów, z trgo co zdążyłam zauważyć tam i jeśli pisze o mężu to tak jak pisała na początku nie było aż tak bardzo kolorowo - no chyba, że to jakiś źle spostrzeżenia. Ale może rzucić to inne światło na autorkę

Nie przeczytałam dokładnie całego wątku, jeśli ktoś już wcześniej na to spojrzał z góry przepraszam smile

478 Ostatnio edytowany przez Elya (2018-04-25 11:24:09)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Lady Loka, może już jest za późno aby coś zbierać, jak pisał EeeTam. Psycholog, terapeuta, negocjator? osoba trzecia moze byłaby pomostem miedzy dwojgiem takich osób. Sa słowa, których nie da się cofnąć, zwłaszcza jesli zostały wykrzyczane lub wypowiedziane w złości. Dlatego psycholodzy radzą aby wychodzić z domu podczas kłótni, zapobiec wylaniu trucizny.
Moim zdaniem Ananasowa powinna porozmawiac o swojej sytuacji z psychologiem, a nie tutaj.

479

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
elya napisał/a:

Dlatego psycholodzy radzą aby wychodzić z domu podczas kłótni, zapobiec wylaniu trucizny.

To już wiemy czemu on znika z domu wink

elya napisał/a:

Moim zdaniem Ananasowa powinna porozmawiac o swojej sytuacji z psychologiem, a nie tutaj.

Dużo lepiej, bo psycholog nie powinien sobie dawać wciskać "jedynie słusznej" wersji ale jeszcze lepiej gdyby razem udali się do terapeuty rodzinnego, który miałby wgląd w obraz sytuacji z obu stron.

480

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Cześć !
Przepraszam za ciszę kolejny raz, ale jak już gdzieś wspomniałam , syn jest bardzo absorbujący, nie mam kiedy odpalić kompa a dni lecą jak szalone.

Dużo się po drodze wydarzyło.
Na obecną chwilę jesteśmy na takim etapie,że ze sobą praktycznie nie gadamy. Chyba już nie potrafimy. Mąż wybywa z domu ile może, traktuje mnie raczej jak powietrze a obrączkę zamknął na dnie szuflady ( wcześniej bardzo pilnował żeby nosić i potrafił się po nią wrócić jadąc do pracy). Za innymi dziewczynami głowa mu się odkręca w drugą stronę i stwierdził,że jak chce to mogę sobie kogoś poszukać, jemu to zwisa.
Ustaliliśmy,że się wyprowadzi. Szuka mieszkania. Najsmutniejsze w tym wszystkim to,że nie ma z tym absolutnie żadnego problemu. Jestem już pewna,że nie kocha.
W międzyczasie okazało się,że przed swoimi rodzicami nazywa mnie "psychiczną" albo "poj*baną". Generalnie skarży im i wtajemnicza we wszystkie nasze problemy ( moja mama nie dawno mi się przyznała,że wie od teściowej,że on im o wszystkim mówi bo słyszała to od niej).
Niestety moi rodzice w pewnym momencie próbowali się wtrącić do tego jak mieszkamy i to teraz karta przetargowa mojego męża. Ich również traktuje jak powietrze i chodzi obrażony.

Atmosfera bardzo nieciekawa. Dzisiaj miałam kryzys i chodziłam smutna. Zauważył to i zapytał czy jestem smutna, bo nie chce żeby się wyprowadzał. Nie odpowiedziałam nic ale usłyszałam,że to wszystko moja wina, bo (...) i lista zażaleń. On sobie nie ma nic do zarzucenia.

Powoli umiera to wszystko co kiedyś było a ja chodzę i sobie trochę z sentymentem wspominam. Nie widzę nawet szansy na naprawę tego co między nami. On o nas ( o mnie i o syna) nie walczy, nie zależy mu i chyba nawet ucieszył się,że to idzie w tą stronę...

481

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

No i dobrze, niech idzie. Młoda jesteś, życie sobie ułożysz.

482

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Czułam, ze tak to się skończy, pamiętaj, ze dla Ciebie to paradoksalnie lepiej. Lepiej być samemu niż z kimś kto nas olewa. Facet, który dodatkowo olewa własne dziecko nie jest nic wart.

483

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dzisiaj próbowałam zacząć jakąś rozmowę,ale była to rozmowa takiego typu jak nasze wszystkiego ostatnio. Oprócz tego,że jestem nieobiektywna, nie robie nic dla niego, nie rozumiem, nie słucham, pogorszył swój status społeczny wprowadzając sie do mnie itp usłyszałam jeszcze,że nie chce być moim mężem. I mimo,że jego zachowanie na to wskazywało to te słowa zabolały. Dawno tak nic nie zabolało.

I to co dzisiaj powiedział, uświadomiło mi,że po pierwsze nigdy nic się nie zmieni jeśli mielibyśmy nadal być razem, po drugie przecież do cholery to nie to o czym marzyłam myśląc o mężu.

Tyle już od niego przykrych słów usłyszałam, ale dzisiaj tym jednym zdaniem zranił mnie jakoś tak inaczej.

Nie ma odwrotu. Popełniłam gigantyczny błąd i teraz za to zapłacę, i ja i mały.

484

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

i co masz zamiar realnie zrobić? teraz rozmowy już nic nie dadzą, wniosek o rozwód i alimenty i niech spada na drzewo.

485

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Nie ma odwrotu. Popełniłam gigantyczny błąd i teraz za to zapłacę, i ja i mały.

Po ostatniej przerwie myślałem, że może zajęłaś się ratowaniem waszego związku ale chyba jednak nie. Twój facet sądząc po tym co piszesz jest już w zupełnie innym miejscu niż ty. On już w pewnym momencie przekroczył Rubikoń i teraz nie zajmują go myśli czy skończyć wasz związek tylko jak go skończyć. Nie mam zamiaru go wybielać ale coś musiało w nim zajść, że kiedyś był fajny, a potem stał się niefajny. Związek dwojga ludzi wiąże się z ich wzajemnym dopasowaniem. Z ich wadami i zaletami. Nie z urabianiem się na swoją modlę, wyobrażenia. To się udaje na krótką metę, szczególnie przy osobach podatnych ale prędzej czy później powoduje reakcję. Tym silniejszą im silniejszy nacisk. Tylko ty wiesz naprawdę jak to u was było. Na samym początku powinnaś sobie postawić pytanie czy zależy ci na związku z nim czy na tym żeby mieć rację. Mam wrażenie, że postawiłaś na to drugie, stąd też ten wątek na tym forum, gdzie zawsze możesz liczyć na mnóstwo głupiutkich porad pań, które nic nie ryzykują. To nie one stracą męża i ojca dziecka tylko ty. Faceci na tym wątku próbowali ci coś przekazać odmiennego. Może niewygodnego ale nie dlatego żeby ci dowalić boś kobieta tylko żeby cię naprowadzić na trop w drodze do sukcesu jakim byłby wasz długi i owocny związek.
Pewnie zwiążesz się kiedyś z kimś innym i z nim też mogą pojawić się problemy. Nie pisz wtedy na forach, gdzie zaraz obskoczą cię panie pierwsze do doradzania co zrobić żeby wyszło na twoje. Znajdź kogoś z otoczenia, faceta i się poradź ale przede wszystkim rozmawiaj ze swoim facetem i słuchaj co próbuje ci przekazać. Weź poprawkę, na to że nie musisz mieć racji. Zadaj sobie to pytanie czy zależy ci na racji czy na związku.

486 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2018-05-18 23:34:06)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Kiedyś był fajny - bo to był etap zakochania. Po kilku latach motylki odlatują i zostaje to, co pod spodem. 
Faceci w tym wątku projektowali na autorkę swoje własne problemy i lęk przed byciem zdominowanymi. Nie mówię, że kobiety nie projektowały, ale Wy, panowie, wcale nie byliście lepsi. Za związek odpowiadają DWIE osoby. Tymczasem mam wrażenie, że wg Panów jedyny sposób na uratowanie tego związku byłby wtedy, gdyby autorka posypała głowę popiołem, przyznała że wszystkie problemy w ich związku (oraz globalne ocieplenie)  to jest wyłącznie jej wina (bo on biedny tylko reagował).  Jeśli facet nie chce być z nią, aż tak bardzo mu to nie pasuje, to co jeszcze w tym związku robi? Dlaczego nie podejmie inicjatywy i nie odejdzie? Tak mu zależy na rodzinie, na dziecku, na wzorcach, które temu dziecku przekaże, że notorycznie nie ma go w domu, sam rozgląda się na boki, a żonie mówi znajdź sobie kogoś? Niech zgadnę: ten dzieciak w sumie za bardzo go nie obchodzi i to też jest wina autorki. Co nie?

487

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie będę dywagowal jaki on jest na podstawie kilkunastu wpisów. Autorka widzi problemy ze swojej perspektywy, on ma swoją. Jak nie spróbuje zrozumieć tej perspektywy, to nie ma co się bawić w związek. Za to może mieć satysfakcję, że zrobiła tak jak jej panie radziły, klepały po plecach. Pełen sukces tylko męża już nie ma. Kiedy triumfalna impreza?

488

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

nie bedzie triumfalnej imprezy, większośc kobiet na samym początku pisała o tym by właśnie rozmawiali, by Auitorka nie tylko przedstawiła mężowi swoje uczucia i obawy, ale pytała także o jego postrzeganie zwiazku. Każda tego typu rozmowa była ukrócona przez męża stwierdzeniem "znowu zaczynasz". Pisałyśmy, żeby nie popadała w emocjonalny ton, żeby sie starała nie histeryzować, czasami sie udawało, czasami nie. Jakby nie mówiła Autorka i tak mąż nie chciał z nią rozmawiać. Dopiero jak go wykopała zaczął się starać, a jak dziecko sie urodziło to znowu zaczął olewać sytuację. To co można doradzić w takiej sytuacji, gdy nic nie pomaga?

489

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:

Nie będę dywagowal jaki on jest na podstawie kilkunastu wpisów.

Mhm, taaak. Ale Autorkę już zdążyliście obarczyć winą za rozpad związku i to właśnie na podstawie kilkunastu wpisów. Ot, męska hipokryzja.

490

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
Snake napisał/a:

Nie będę dywagowal jaki on jest na podstawie kilkunastu wpisów.

Mhm, taaak. Ale Autorkę już zdążyliście obarczyć winą za rozpad związku i to właśnie na podstawie kilkunastu wpisów. Ot, męska hipokryzja.

Podstawowym problemem Autorki jest ona sama. Od 7 lat wałkuje te same problemy ze swoimi facetami. Oni się zmieniają ale cały czas niewłaściwie o nią dbają, nie komunikują się odpowiednio często itp. Jej rodzice kiedy pasuje są najlepsi na świecie, a kiedy indziej jej matka ponoć wiecznie ją krytykuje, wpędza w kompleksy itd. Ona bardzo lubi rodziców swojego faceta ale nie wiadomo za co, bo ją okropnie irytują. Autorka ma problem sama ze sobą ale nie szuka rozwiązania tylko łapie łatwe porady z forum żeby się utwierdzać, że to inni są źli. Myślę, że gdyby jej mąż mógł przedstawić swoją wersję jak to wszystko wygląda, to byłaby to bardzo pouczająca lektura. Nie mniej, jak tam kto chce, można utwierdzać ją w tym, że taki on zły.

491

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Tyle już od niego przykrych słów usłyszałam, ale dzisiaj tym jednym zdaniem zranił mnie jakoś tak inaczej.

Nie ma odwrotu. Popełniłam gigantyczny błąd i teraz za to zapłacę, i ja i mały.

Ano nie ma odwrotu. Umarła nadzieja. Prysły złudzenia. To boli. Zrób więc wszystko, żeby bolało jak najmniej.
Teraz już nie ma sensu szukanie winnego. Z tego, co opisujesz, to twoj mąż obarczył ciebie jako „psychiczną” całą winą za zaistniałą sytuację i on nie zmieni tego stanowiska, bo wtedy mogłoby się okazać, że on wcale nie jest takim dobrym i miłym człowiekiem, za jakiego pewnie się uważa.
To, co warto, abyś wiedziała to, że taki człowiek, jak już znajdzie tego „złego”, to zrobi wszystko, żeby dalej przekonywać siebie i otoczenie, że jesteś tą „psychiczną”, która wszystko zniszczyła i zasłużyła sobie na każde jego raniące ciebie słowo i czyn. I nie cofnie się przed kolejnymi, żeby dalej utwierdzać siebie w przekonaniu, że on jest czysty jak łza, a ty gnidą, która zasłużyła sobie na swoje cierpienie. Dlatego najlepiej ogranicz z nim swój kontakt, nie słuchaj jego „oskarżeń”, ale skup się na ustaleniu kwestii związanych z opieką nad dzieckiem, waszym wspólnym (nie)funkcjonowaniu i kwestiach związanych z ewentualnym rozstaniem. Nie ma teraz sensu wałkowania przyczyn rozkładu waszego związku, lepiej skupić się na tym, jak dalej żyć tak, żeby nie ranić się już więcej.

492

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:

Nie ma teraz sensu wałkowania przyczyn rozkładu waszego związku, lepiej skupić się na tym, jak dalej żyć tak, żeby nie ranić się już więcej.

Aaa, mówisz, że do następnej razy i kolejnego wątku o kolejnym facecie, który nie dba, nie rozumie potrzeby wysyłania przynajmniej jednego sms-a dziennie, telefonicznego meldowania gdzie jest, czy wyjechał, czy dojechał, czy to, czy tamto... W sumie można i tak. Będziecie miały przynajmniej komu doradzać przez następne 7 lat...

493 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-19 09:48:43)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Nie ma teraz sensu wałkowania przyczyn rozkładu waszego związku, lepiej skupić się na tym, jak dalej żyć tak, żeby nie ranić się już więcej.

Aaa, mówisz, że do następnej razy i kolejnego wątku o kolejnym facecie, który nie dba, nie rozumie potrzeby wysyłania przynajmniej jednego sms-a dziennie, telefonicznego meldowania gdzie jest, czy wyjechał, czy dojechał, czy to, czy tamto... W sumie można i tak. Będziecie miały przynajmniej komu doradzać przez następne 7 lat...

Kluczowe jest słowo TERAZ.
Dalej uważam, że w tym związku zgrały schematy i deficyty OBOJGA, ale teraz warto skupić się na tych kwestiach, które pozwolą jak najmniej boleśnie przejść przez rozstanie. Na wnioski i naukę przyjdzie czas, jak emocje już opadną.

494

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:

Na wnioski i naukę przyjdzie czas, jak emocje już opadną.

Przy trzecim czy czwartym facecie? Przed? W trakcie czy znów po "bo on nie..."?

495

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Na wnioski i naukę przyjdzie czas, jak emocje już opadną.

Przy trzecim czy czwartym facecie? Przed? W trakcie czy znów po "bo on nie..."?

Może między pierwszym a drugim.
Daj spokój, Snake. Po co wbijać tę kobietę w poczucie winy? Ona niedawno urodziła dziecko i właśnie uzyslowiła sobie, że nieodwołalnie rozpada się jej związek. Moim zdaniem to wystarczająco dużo, nie potrzebuje, żeby jej więcej dokładać.

496 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-05-19 10:48:20)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Snake napisał/a:

Nie będę dywagowal jaki on jest na podstawie kilkunastu wpisów.

Mhm, taaak. Ale Autorkę już zdążyliście obarczyć winą za rozpad związku i to właśnie na podstawie kilkunastu wpisów. Ot, męska hipokryzja.

Podstawowym problemem Autorki jest ona sama. Od 7 lat wałkuje te same problemy ze swoimi facetami. Oni się zmieniają ale cały czas niewłaściwie o nią dbają, nie komunikują się odpowiednio często itp. Jej rodzice kiedy pasuje są najlepsi na świecie, a kiedy indziej jej matka ponoć wiecznie ją krytykuje, wpędza w kompleksy itd. Ona bardzo lubi rodziców swojego faceta ale nie wiadomo za co, bo ją okropnie irytują. Autorka ma problem sama ze sobą ale nie szuka rozwiązania tylko łapie łatwe porady z forum żeby się utwierdzać, że to inni są źli. Myślę, że gdyby jej mąż mógł przedstawić swoją wersję jak to wszystko wygląda, to byłaby to bardzo pouczająca lektura. Nie mniej, jak tam kto chce, można utwierdzać ją w tym, że taki on zły.

Ani on zły  ani ona. Autorka przeżywa rozterki i szuka przyczyn, nie można jej za to winić.
A czy samobiczowanie się komuś pomogło?
Mąż nie chce przedstawiać swojej wersji, i to też wiadomo, ma wracać z pracy i  wszystko musi być idealne w myśl zasady, że jeśli się nie układa, to wina małżonki. W tym związku jest tylko autorka, mąż jest nieobecny. Możliwe, że gdzieś popełniła duży błąd,  ale jej mąż też nie byłby bez winy.



A te łatwe porady z forum  to jakie?

497

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Na wnioski i naukę przyjdzie czas, jak emocje już opadną.

Przy trzecim czy czwartym facecie? Przed? W trakcie czy znów po "bo on nie..."?

Taaaak, przy pięćdziesiątym ósmym.

Posty [ 456 do 497 z 497 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024