Mojemu mężowi na mnie nie zależy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 497 ]

66

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

normalnie bym sie z tym zgodziła, ale może nie zauważyleś, że tylko komunikaty tego typu działają na męża Autorki. Dopiero, jak ona mówi, ze ona ma dość to wtedy on się przynajmniej chwilowo stara. Dlatego moim zdaniem- może błędnym, w tym przypadku komunikat ja może spowodować jakies wyrzuty sumienia.

Wyrzuty sumienia, to chyba jeszcze żadnego związku nie utrzymały przy życiu. A jeśli mąż się stara na chwile, to chyba te komunikaty nie pomagają. smile

Nirvanka87 napisał/a:

No chyba, że on już dawno położył na to lachę, to nic nie pomoże, co najwyżej komunikat " a to pocałuj mnie w dupę i spadaj"

Coś podobnego też Autorka wyraziła przy planowanej rozmowie w samochodzie. smile A rozmowa miała miec na celu zrzucenie winy za to pocałowanie w d..pę na męża.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
serenityh napisał/a:

Trzeba z nim poważnie i szczerze porozmawiać...


Taki mam plan. Ale nie wiem jak ma to rozmowa wyglądać. Czy mam powiedzieć czego ja chce czy zapytać jak on sobie to wyobraża, jak ocenia to małżeństwo etc.

68

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

normalnie bym sie z tym zgodziła, ale może nie zauważyleś, że tylko komunikaty tego typu działają na męża Autorki. Dopiero, jak ona mówi, ze ona ma dość to wtedy on się przynajmniej chwilowo stara. Dlatego moim zdaniem- może błędnym, w tym przypadku komunikat ja może spowodować jakies wyrzuty sumienia.

Wyrzuty sumienia, to chyba jeszcze żadnego związku nie utrzymały przy życiu. A jeśli mąż się stara na chwile, to chyba te komunikaty nie pomagają. smile

Nirvanka87 napisał/a:

No chyba, że on już dawno położył na to lachę, to nic nie pomoże, co najwyżej komunikat " a to pocałuj mnie w dupę i spadaj"

Coś podobnego też Autorka wyraziła przy planowanej rozmowie w samochodzie. smile A rozmowa miała miec na celu zrzucenie winy za to pocałowanie w d..pę na męża.

nie wiem, ale dla mnie jest oczywiste, że facet jest niewporządku wobec swojej żony, zatem jeżeli jest dobrym człowiekiem, ale się zagubił, to powinien zrozumieć i mieć wyrzuty sumienia, nie że do końca życia, ale zwyczajnie głupio powinno mu być i wstyd za swoje zachowanie. wtedy też (jeżeli jest uczciwym  człowiekiem) powinien chceć to naprawić, a jeżeli już jej nie kocha i nie chce z nią być to przynajmniej powinien być szczery i zakończyć związek.

69

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

nie wiem, ale dla mnie jest oczywiste, że facet jest niewporządku wobec swojej żony, zatem jeżeli jest dobrym człowiekiem, ale się zagubił, to powinien zrozumieć i mieć wyrzuty sumienia, nie że do końca życia, ale zwyczajnie głupio powinno mu być i wstyd za swoje zachowanie. wtedy też (jeżeli jest uczciwym  człowiekiem) powinien chceć to naprawić, a jeżeli już jej nie kocha i nie chce z nią być to przynajmniej powinien być szczery i zakończyć związek.

Dlatego tak jak mówiłem wcześniej. Rozmowę można zacząć od strategicznego i prostego w przekazie pytania: czy widzisz swoją przyszłość ze mną i naszym dzieckiem. smile Jeśli nie, no to załatwiamy sprawę jak cywilizowani ludzie. Jeśli tak to spotykamy się za jakiś czas po przemyśleniu zasad i granic na omówienie wspólnego planu na nasze wspólne życie. Stawiam na to drugie, bo jak już stwierdziliśmy na tym forum mężowie nie odchodzą od swoich żon. smile

70 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-02-23 14:21:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ktoś tu gdzieś jeszcze pytał czy wcześniej, przed ślubem , też tyle siedział z rodzicami.
Nie, wręcz przeciwnie. Nie pracował tyle w domu, 90% czasu spędzał u nas. Oni żyją zupełnie inaczej niż my. Nie utrzymują z nikim kontaktu z rodziny, nie siedzą razem etc. My spędzamy razem czas, jemy wspólnie posiłki, odwiedzamy rodzinę. Rozmawiamy ze sobą. Mój mąż przed ślubem zaczął żyć tym naszym rytmem. I spodobało mu się to ,bo zaczął na rodziców naciskać żeby pojechac na kawe do babci etc.
Im więcej zaczął tam przebywać, tym bardziej się powoli zmieniał i żył jak oni.

W ogóle to mam takie, może śmieszne, wrażenie ,że oni jakoś na niego wpłynęli. On teraz wraca i idzie od razu do pokoju do góry. Albo zamyka się w biurze. Je przed komputerem. Dosłownie żyje tak jak tam wtedy, z nimi. My czasem nie rozmawiamy wcale.
Tak samo z tym pisanie np.: ze dotarł do pracy. Kiedyś nie miał z tym problemu. Teraz nie pofatyguje się wcale , bo się nie będzie "meldował" ( tak samo jak np.: jechaliśmy na wakacje i kazałam mu napisać do jego rodziców po przyjeździe to odpowiadał to samo).

Czasem jego matka mu nagada ( np.: że jej nie odwiedzam) i on potem mnie zmusza. A wiem,że to ona bo sam przyznaje ,że się skarży jego siostrze.

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A może faktycznie on już olal to małżeństwo, tylko boi się wziąć odpowiedzialnośc na siebie za porzucenie kobiety w ciąży i robi wszystko abys to Ty podjęła te decyzję.  Trzymam kciuki za rozmowę

72

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

nie wiem, ale dla mnie jest oczywiste, że facet jest niewporządku wobec swojej żony, zatem jeżeli jest dobrym człowiekiem, ale się zagubił, to powinien zrozumieć i mieć wyrzuty sumienia, nie że do końca życia, ale zwyczajnie głupio powinno mu być i wstyd za swoje zachowanie. wtedy też (jeżeli jest uczciwym  człowiekiem) powinien chceć to naprawić, a jeżeli już jej nie kocha i nie chce z nią być to przynajmniej powinien być szczery i zakończyć związek.

Dlatego tak jak mówiłem wcześniej. Rozmowę można zacząć od strategicznego i prostego w przekazie pytania: czy widzisz swoją przyszłość ze mną i naszym dzieckiem. smile Jeśli nie, no to załatwiamy sprawę jak cywilizowani ludzie. Jeśli tak to spotykamy się za jakiś czas po przemyśleniu zasad i granic na omówienie wspólnego planu na nasze wspólne życie. Stawiam na to drugie, bo jak już stwierdziliśmy na tym forum mężowie nie odchodzą od swoich żon. smile

Racjonalne, masz rację. Obawiam się jedynie że właśnie facet wyskoczy z "o ci znowu po łbie chodzi, przecież jesteśmy po ślubie , w ciąży, jesteśmy razem, a Ty znowu wydziwiasz, ja nie chce się rozstawać, jak Ty chcesz to droga wolna. Jakie zasady? wszystko musi być zgodnie z zasadami, jak ty chcesz, będziemy się dusić w tym związku, związek to nie reguły i przestrogi" ogólnie bla bla bla i znowu zrzucanie winy na Autorkę. Ok niech autorka odejdzie od niego, a raczej go wykopie z domu, ale  mnie po prostu boli to, że w małżeństwie/ związku jedna osoba na druga wylewa pomyje, a ta druga nie robi nic. Ja może i jestem zła wredna i mściwa, ale ja bym tez pomyje na niego wylała, mnie by było przyjemniej- no ale to zależy od charakteru i do tego co komu pomaga.
Ja jestem miła dla miłych, odpłacam zawsze w 100% tym samym, nie jestem zwolenniczką nadstawiania drugiego policzka, raczej wyznaje zasadę oko za oko, ząb za ząb w skali 1:1. Taki znalazłam sposób na radzenie sobie ze swoimi relacjami i problemami i się na tym nie przejechałam do tej pory. Lata się uczyłam, że bycie miłym wobec niemiłych niepopłaca. Ja nie mówię, ze to jest sposób idealny, jest idealny dla mnie. Jak to uznala moja przyszła potencjalna teściowa w rozmowie ze swoim synem, a moim partnerem: "no ma ona charakterek, widać w niej góralską krew" smile Po prostu takie podejście daje mi siłę i pewność, ze zawsze dam sobie sama radę, faceci/ kobiety- partnerzy przychodzą i odchodzą, raz jest z nimi miło innym razem nas ranią, raz mozemy im ufać innym razem zrobimy sobie tym ufaniem ogromną krzywdę. zatem grunt to logiczne myślenie i poleganie przede wszystkim na sobie, szukanie w sobie siły.

73

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
balin napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

nie wiem, ale dla mnie jest oczywiste, że facet jest niewporządku wobec swojej żony, zatem jeżeli jest dobrym człowiekiem, ale się zagubił, to powinien zrozumieć i mieć wyrzuty sumienia, nie że do końca życia, ale zwyczajnie głupio powinno mu być i wstyd za swoje zachowanie. wtedy też (jeżeli jest uczciwym  człowiekiem) powinien chceć to naprawić, a jeżeli już jej nie kocha i nie chce z nią być to przynajmniej powinien być szczery i zakończyć związek.

Dlatego tak jak mówiłem wcześniej. Rozmowę można zacząć od strategicznego i prostego w przekazie pytania: czy widzisz swoją przyszłość ze mną i naszym dzieckiem. smile Jeśli nie, no to załatwiamy sprawę jak cywilizowani ludzie. Jeśli tak to spotykamy się za jakiś czas po przemyśleniu zasad i granic na omówienie wspólnego planu na nasze wspólne życie. Stawiam na to drugie, bo jak już stwierdziliśmy na tym forum mężowie nie odchodzą od swoich żon. smile

Racjonalne, masz rację. Obawiam się jedynie że właśnie facet wyskoczy z "o ci znowu po łbie chodzi, przecież jesteśmy po ślubie , w ciąży, jesteśmy razem, a Ty znowu wydziwiasz, ja nie chce się rozstawać, jak Ty chcesz to droga wolna. Jakie zasady? wszystko musi być zgodnie z zasadami, jak ty chcesz, będziemy się dusić w tym związku, związek to nie reguły i przestrogi" ogólnie bla bla bla i znowu zrzucanie winy na Autorkę. Ok niech autorka odejdzie od niego, a raczej go wykopie z domu, ale  mnie po prostu boli to, że w małżeństwie/ związku jedna osoba na druga wylewa pomyje, a ta druga nie robi nic. Ja może i jestem zła wredna i mściwa, ale ja bym tez pomyje na niego wylała, mnie by było przyjemniej- no ale to zależy od charakteru i do tego co komu pomaga.
Ja jestem miła dla miłych, odpłacam zawsze w 100% tym samym, nie jestem zwolenniczką nadstawiania drugiego policzka, raczej wyznaje zasadę oko za oko, ząb za ząb w skali 1:1. Taki znalazłam sposób na radzenie sobie ze swoimi relacjami i problemami i się na tym nie przejechałam do tej pory. Lata się uczyłam, że bycie miłym wobec niemiłych niepopłaca. Ja nie mówię, ze to jest sposób idealny, jest idealny dla mnie. Jak to uznala moja przyszła potencjalna teściowa w rozmowie ze swoim synem, a moim partnerem: "no ma ona charakterek, widać w niej góralską krew" smile Po prostu takie podejście daje mi siłę i pewność, ze zawsze dam sobie sama radę, faceci/ kobiety- partnerzy przychodzą i odchodzą, raz jest z nimi miło innym razem nas ranią, raz mozemy im ufać innym razem zrobimy sobie tym ufaniem ogromną krzywdę. zatem grunt to logiczne myślenie i poleganie przede wszystkim na sobie, szukanie w sobie siły.


Chciałabym mu powiedzieć wszystko co mi leży na sercu. Mimo,że już to słyszał ale nie podczas jednej rozmowy. Boję się tylko,że nie dam rady się nie popłakać. A to działa na niego jak płachta na byka i z reguły pyta "czemu znowu ryczysz?".
Z drugiej strony, czemu jemu ma być wiecznie milusio? Czemu ja mogę usłyszeć coś przykrego a on nie ? I może właśnie to będzie taka terapia szokowa?

74

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

ja na pytanie czemu ryczysz, odpowiedziałabym " bo jesteś ch**em, który mnie nie szanuje, zatem nie licz, że od tej pory, ja nadal będę jak piesek na każde Twoje zawołanie, albo się zmienisz, albo będziesz zbierał plony,tego co zasiałeś, jak ci nie pasuje, to tam są drzwi."

75

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

ja na pytanie czemu ryczysz, odpowiedziałabym " bo jesteś ch**em, który mnie nie szanuje, zatem nie licz, że od tej pory, ja nadal będę jak piesek na każde Twoje zawołanie, albo się zmienisz, albo będziesz zbierał plony,tego co zasiałeś, jak ci nie pasuje, to tam są drzwi."

Mmmmmmmm!
Smuteczek ;-P ♡


A tak serio, pewnie też bym tak powiedziała...

76

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

ja na pytanie czemu ryczysz, odpowiedziałabym " bo jesteś ch**em, który mnie nie szanuje, zatem nie licz, że od tej pory, ja nadal będę jak piesek na każde Twoje zawołanie, albo się zmienisz, albo będziesz zbierał plony,tego co zasiałeś, jak ci nie pasuje, to tam są drzwi."

Nie podziała to na niego. Ale wygarnę mu dzisiaj podczas tej rozmowy. I postaram sie ze wszystkich sił być oazą spokoju, nie dać się sprowokować. Bo jak się dam wciągnąć w kłótnie to oleje to sądząc,że "mam humorki". A jak będę poważna i to będzie rozmowa na poziomie to może coś do niego dotrze.

I niech się decyduje . Albo na pierwszym miejscu stawia firmę i żyje jak jego rodzice, albo zakłada ze mną normalną rodzine i interesuje się tym co się dzieje.

I jak mi podskoczy to wysiądę, trzasnę drzwiami aż mu się lusterka pozamykają i będzie mógł mnie pocałować soczyście w tyłek. Starczy tego dobrego smile

77

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

ja na pytanie czemu ryczysz, odpowiedziałabym " bo jesteś ch**em, który mnie nie szanuje, zatem nie licz, że od tej pory, ja nadal będę jak piesek na każde Twoje zawołanie, albo się zmienisz, albo będziesz zbierał plony,tego co zasiałeś, jak ci nie pasuje, to tam są drzwi."

Mmmmmmmm!
Smuteczek ;-P ♡


A tak serio, pewnie też bym tak powiedziała...

a bo już się zdenerwowałam, nie cierpię chamstwa i tak jak pisalam oddaję to co ktoś mi daje.
Wiem, może to takie nieopanowane i nie na spokojnie, ale ten wątek i sytuacja w jakiej jest autorka mnie wkurza- tzn, zachowanie męża mnie wkurza i nawet ja- nie zangażowana w związek autorki reaguje już nerwowo.

78

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

ja na pytanie czemu ryczysz, odpowiedziałabym " bo jesteś ch**em, który mnie nie szanuje, zatem nie licz, że od tej pory, ja nadal będę jak piesek na każde Twoje zawołanie, albo się zmienisz, albo będziesz zbierał plony,tego co zasiałeś, jak ci nie pasuje, to tam są drzwi."

Mmmmmmmm!
Smuteczek ;-P ♡


A tak serio, pewnie też bym tak powiedziała...

a bo już się zdenerwowałam, nie cierpię chamstwa i tak jak pisalam oddaję to co ktoś mi daje.
Wiem, może to takie nieopanowane i nie na spokojnie, ale ten wątek i sytuacja w jakiej jest autorka mnie wkurza- tzn, zachowanie męża mnie wkurza i nawet ja- nie zangażowana w związek autorki reaguje już nerwowo.

Haha smile Dziękuję za zaangażowanie smile

Za tydzień jego kuzyn robi chrzciny syna i jeśli się nie dogadamy to biedny misio pójdzie pewnie sam :c big_smile
Biorę się za niego ostro bo już mi się nie chce ciumciać. I jeśli jeszcze raz odwali taką akcję jak w środę to torbe będzie brał spod drzwi .

79

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Moim zdaniem on jest emocjonalnie zaangażowany w kogoś innego, nawet jeśli fizycznie Cię nie zdradza to jego myśli należą już do innej. Ty jesteś dla niego tylko przeszkodą w którą się uwikłał.

80

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Moim zdaniem coś go łączy z tą Asią, zdradza Cię emocjonalnie lub fizycznie, ale jak niektórzy zdradzający nie chce przyznać się, że to jego wina, więc to Ciebie obarcza winą, obraża i traktuje jak tą złą, nie okazuje szacunku. Bardzo Ci współczuje, zwłaszcza, że postępuje tak wobec Ciebie jak jesteś w ciąży. Moim zdaniem powinnaś się mocno wkurzyć i powiedzieć, że albo zacznie poświęcać Ci czas, coś się zmieni w Waszym małżeństwie albo będzie rozwód, bo ani Ty ani dziecko nie powinniście żyć w takiej atmosferze. Moim zdaniem bycie smutną i przyjmowanie takiego jakiego jest pogorszy sprawę i będziesz cierpieć.

81 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-02-23 23:56:57)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Skopałam sprawę neutral Już miałam plan w głowie, nawet dzwonił po 15, mówiłam,że chciałabym porozmawiac itp więc już zaczął panikować i pytać czy chce go zostawić itp. Miał wrócić na obiad ok 16:30. Byłam opanowana i czekałam za nim. Wiecie o której wrócił? o 18. Zjadłam sama jak zawsze. Miałam już takie ciśnienie,że właściwie zbierałam się do wyjścia na spacer jak przyjechał. Dałam się wciągnąć w kolejną awanturę. W pewnym momencie nie wytrzymałam, ubrałam się wyszłam. Oczywiście miał pretensję. I tak szłam po tym dworze i zaczęłam się zastanawiać co ja robię. Przecież to on powinien wyjść. Wróciłam się. Akurat kiedy ruszył za mną autem.
Zapytałam czy pakuje się sam czy ja mam to zrobić. Nie chciał. Sięgnęłam torbę i zaczęłam go pakować ale mnie powstrzymał.
Poprosił żeby móc się spakować i wynieść ze spokojem jak znajdzie mieszkanie. Bo do rodziców nie chce wracać.
Zaczęliśmy rozmawiać. Powiedział " nie chce być z Tobą już od pół roku". Chyba zobaczył moją reakcję na te słowa, bo zaczął potem kręcić,że to nie tak, że nie ma tak przez cały czas tylko w pewnych momentach. Zapytałam czy mu zależy na mnie to stwierdził,że czasem nie .
Powiedziałam,że chciałabym się rozejść etc. Mówił,że zawsze się z byłymi kłócił, że on nie umie być z kobietą na poważnie, na długo. Mówił o monotonii, o tym,że ja jego zdaniem będę szczęśliwa z innym typem faceta.
Generalnie myślałam,że dotarło. Ustaliliśmy,że się rozejdziemy.

Ale gówno do niego dotarło. Potem jak chciałam jeszcze chwilę pogadać to już mu sie nie podobało, miał pretensje,że jestem wiecznie smutna i powiedział mi,że mam sobie znaleźć jakiś powód do radości. Jak gdyby nigdy nic.

Jutro jedzie na studia na egzamin, specjalnie pociągiem żeby "po" móc iść z kolegą na piwo.

Wszystko jest już dla mnie jasne. I nie będę już sługusem. Nie ma innej opcji , trzeba się rozejść. Tylko on jeszcze nie wie jak bardzo "na poważnie" dzisiaj rozmawialiśmy.

Bardzo źle to rozegrałam ale nie wytrzymałam kolejnego spóźnienia, obiadu zjedzonego w samotności...


Wiem,że w końcu mu się oczy otworzą. Ale wiem też,że będzie już za późno...


Wstyd mi naprawdę,że wyszłam za kogoś takiego, że dałam się sprowadzić do takiej "roli" w małżeństwie. Ale teraz pozostaje mi tylko czekać na synka i stworzyć mu prawdziwy dom, nawet jeśli nie bedzie miał taty na stałe przy sobie. Wiem,że czuł moje nerwy i mój smutek przez ten cały czas więc na pewno zrozumie to wszystko.


Dam znać co dalej ze świadomością mojego męża na temat naszej sytuacji.


Bardzo Wam wszystkim dziękuję za rady i za zaangażowanie. Uwierzcie, czuję się strasznie zażenowana tym wszystkim i jestem Wam ogromnie wdzięczna za wsparcie!!!

82 Ostatnio edytowany przez josz (2018-02-24 00:05:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Jestem z mężem od 5 lat, małżeństwem jesteśmy od pół roku. Przed ślubem zaszłam w ciąże ( ślub był już wcześniej zaplanowany, ciąża nie miała na to żadnego wpływu).

ananaasowa_ napisał/a:

Powiedział " nie chce być z Tobą już od pół roku".

Współczuję Ci całej sytuacj i męża oszusta. Z tego wynika, że biorąc z Tobą ślub, już wtedy kłamał i chyba jednak Twoja ciąża była powodem, dla którego, mimo wątpliwości,  zdecydował się na ten krok.

ananaasowa_ napisał/a:

Poprosił żeby móc się spakować i wynieść ze spokojem jak znajdzie mieszkanie. Bo do rodziców nie chce wracać.

 
Mogłaś mu zasugerować, że po co do rodziców, skoro od razu może do niej, po co ma się czaić?
Ciekawe, jaki miałby wyraz twarzy?
To bardzo przykre, co Cię spotyka, ale myślę, że w tych oklicznościach powinien się wynieść natychmiast. Nie czekałabym, aż znajdzie mieszkanie, nie pomagałabym mu w tworzeniu pozorów. Im szybciej zejdzie Ci z oczu, tym lepiej dla Ciebie. Dbaj teraz o siebie, a nie o jego wygodę i wizerunek, bo prawdopodobnie o to chodzi z tym rzekomym szukaniem mieszkania.

83

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie ma żadnych dowodów na romans.
Po prostu Autorki nie kocha i nie chce z nią być...

Przykre, ale przynajmniej wiesz, na czym stoisz. Niech się buja i nie marnuje Twojego czasu.

84

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nieodpowiedzialny gowniarz. Zrobil dziecko, wzial slub a teraz "odkryl" ze on nie umie byc na dluzej i na powaznie z kobieta bo go to nudzi. Pogonilabym dziada na 4 wiatry z miejsca.
Milo ze chociaz na koniec przyznal ze go rola meza nudzi i mierzi. Masz teraz jasnosc ze nie Ty jestes "psychiczna " tylko on caly czas krecil i wymigiwal sie od wziecia odpowiedzialnosci za rodzine ktora sam stworzyl. To tako typ Piotrusia Pana co pieknie umie z poczatku snuc wizje i byc uroczy ale jak dociera do niego ze zwiazek to jednak nie kolorowy wesoly balonik tylko obowiazki, komromisy i ciagla praca nad tym by bylo ok to podkulil ogon i po angielsku sie ewakuowal. Niby tylko do pracy ale wystarczy by w domu byc tylko lokatorem na nocleg.
Wiem ze Ci smutno i zle Autorko. Nie tak sobie to wyobrazalas i wymarzylas ale z Twych postow widac bylo ze ten facet zwyczajnie ma Cie gdzies wiec trzeba to przyjac na klate i zyc dalej. Sama nie jestes i za chwile dolaczy synek takze ..bedzie dobrze Kochana:)

85

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie skopałaś sprawy, powiedziałaś co miałaś powiedzieć, a on w końcu powiedział o co mu chodzi. nie jest to miłe i bardzo bardzo Ci współczuję, aż się poryczałam, po prostu wiem co przechodzisz.
Nie pozwól mu na szukanie mieszkania, on będzie szukał miesiącami, jak mój były, szukał 3 miesiące, póki właśnie go nie spakowałam (chociaż zawsze się zarzekałam, ze nie będę pakować faceta).
Jestem ciekawa czy on coś mówił o ciąży, jak ma się do tego jego znudzenia i uczuć do Ciebie fakt, ze zostanie ojcem.
I błagam nie pozwól mu wrócić, dam sobie łeb uciąć, ze on po tym egzaminie wróci skruszony i zacznie odkręcać kota ogonem, może lepiej, żeby już od razu zastał spakowane walizki, na jego argument, ze nie chce do rodziców, powiedz mu " a co wstydzisz się wrócić do rodziców? wstydzisz się powiedzieć, że związałeś się ze mną dla widzimisię, że zmarnowałeś Twojemu dziecku życie już na starcie? i dobrze wstydź się, poza tym u rodziców siedzisz cały czas to powinni się ucieszyć, ze do nich wracasz, no chyba, ze to nie u nich tyle byles, tylko u kochanki, w takim razie niech ona Cię przygarnia."
Pamiętaj teraz już nie możesz zawrócić, nie możesz mu pokazać, że miękniesz. Nie pozwól się na nowo omamić.

86

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Mam poczucie,że skopałam tą wczorajszą rozmowę, bo dałam się sprowokować, bo nie wytrzymałam i znowu była awantura.

Dzisiaj wstał , zachowywał sie jak gdyby nigdy nic. Powiedziałam,że nie będę czekać aż sobie coś znajdzie. Że dzisiaj popakuje mu te drobne rzeczy pochowane w salonie, reszta ma być do poniedziałku spakowana przez niego. Trochę się wystraszył ale generalnie w dupie ma wszystko. Pojechał na egzamin pociągiem, bo przecież to piwko musi wypić w kumplem prawda?
Wymieniliśmy pare smsów w wiadomym temacie ale myśli,że jestem idiotką i nie traktuje mnie poważnie.


Zjadłam dzisiaj śniadanie w łóżku i jeszcze leże. Nie pamiętam kiedy ostatnio do tak późna byłam w łóżku. Co prawda ryczę, ale odpoczywam chyba trochę.


Powywalam dzisiaj wszystkie nasze wspólne zdjęcia z ramek, ktore pouwieszałam na ścianach. Zostawie je puste i niech tak wiszą.


Nic nas już nie łączy. Nie rozmawiamy, nie spędzamy razem czasu, nie ma seksu ani bliskości, nie kocha mnie i nie zależy mu na mnie. I na to wszystko nic do niego nie dociera. Ale dotrze, bo ja już decyzję podjęłam.


Żeby mnie udobruchać od wczoraj naciska na to żebyśmy jutro skręcali razem łóżeczko. Ale już mu zapowiedziałam,że nie. Zrobię to sama, bo to ma być coś przyjemnego. Sama je skręce chociażby miało mi to zająć cały tydzień. Pościele w nim, poukładam maskotki i będę czekać. I mam nadzieję,że mały mi kiedyś wybaczy i,że będzie szczęśliwy mimo wszystko....

87

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

Nie skopałaś sprawy, powiedziałaś co miałaś powiedzieć, a on w końcu powiedział o co mu chodzi. nie jest to miłe i bardzo bardzo Ci współczuję, aż się poryczałam, po prostu wiem co przechodzisz.
Nie pozwól mu na szukanie mieszkania, on będzie szukał miesiącami, jak mój były, szukał 3 miesiące, póki właśnie go nie spakowałam (chociaż zawsze się zarzekałam, ze nie będę pakować faceta).
Jestem ciekawa czy on coś mówił o ciąży, jak ma się do tego jego znudzenia i uczuć do Ciebie fakt, ze zostanie ojcem.
I błagam nie pozwól mu wrócić, dam sobie łeb uciąć, ze on po tym egzaminie wróci skruszony i zacznie odkręcać kota ogonem, może lepiej, żeby już od razu zastał spakowane walizki, na jego argument, ze nie chce do rodziców, powiedz mu " a co wstydzisz się wrócić do rodziców? wstydzisz się powiedzieć, że związałeś się ze mną dla widzimisię, że zmarnowałeś Twojemu dziecku życie już na starcie? i dobrze wstydź się, poza tym u rodziców siedzisz cały czas to powinni się ucieszyć, ze do nich wracasz, no chyba, ze to nie u nich tyle byles, tylko u kochanki, w takim razie niech ona Cię przygarnia."
Pamiętaj teraz już nie możesz zawrócić, nie możesz mu pokazać, że miękniesz. Nie pozwól się na nowo omamić.


Już mu powiedziałam,że ma w poniedziałek być spakowany. Póki co nie ma żadnej skruchy z jego strony. Zachowuje się jakby się nic nie stało. Nie wiem czy ja wyglądam na takiego debila "z twarzy" i dlatego on myśli,że tylko sobie gadam. Za długo byłam dobra...


Bardzo mnie boli to wszystko ale nie zmięknę. Tym bardziej,że jego zachowanie tylko mnie nakręca i irytuje.

88

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ramki też radzę ściągnąć .
Powiesisz je za kilka miesięcy,gdy "bohater"planu się na nich zmieni smile

Ja mam do Ciebie prośbę.
Powiedz swoim rodzicom o Twojej decyzji.Jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś ,to znaczy...że jeszcze liczysz na jego (chwilowe)opamiętanie.
Jeśli oznajmisz"światu"swoją decyzje i jej powody,będziesz zobowiązana dotrzymać słowa.
Zauważ plusy...pomoc przy pakowaniu męża,pomoc przy skręceniu łóżeczka smile
No i nikt nie będzie zły,że płaczesz
Masz juz imię wybrane dla dziecka?

89

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

I dobrze się stało, bo inaczej czekałabyś, a to na Walentynki a to na Wielkanoc, i tak 20 lat. Teraz zastanów sie jak będzie wyglądało Twoje  życie bez niego. Na początku finanse, czy masz z czego żyć? Bo jak rozumiem firma jest tylko jego , nie Twoja. Czy masz własną pracę? Jak ze wsparciem rodziców? Na Twoim miejscu spakowałabym jego rzeczy, a przynajmniej część , i wywiozła do jego rodziców. I tak jak piszą inni , nie pozwoliłabym na powrót, może ponownie starać sie o Ciebie na odległość.

90

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
jaMajkaa napisał/a:

Ramki też radzę ściągnąć .
Powiesisz je za kilka miesięcy,gdy "bohater"planu się na nich zmieni smile

Ja mam do Ciebie prośbę.
Powiedz swoim rodzicom o Twojej decyzji.Jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś ,to znaczy...że jeszcze liczysz na jego (chwilowe)opamiętanie.
Jeśli oznajmisz"światu"swoją decyzje i jej powody,będziesz zobowiązana dotrzymać słowa.
Zauważ plusy...pomoc przy pakowaniu męża,pomoc przy skręceniu łóżeczka smile
No i nikt nie będzie zły,że płaczesz
Masz juz imię wybrane dla dziecka?


Nie powiedziałam jeszcze rodzicom. Ale oni widzą co się dzieje i wiem,że się o mnie martwią. Nie widziałam się z nimi od wczoraj.

Myślę,że nowy"bohater planu" tak szybko się nie pojawi. Chyba,że masz na myśli synka:)

Nie mam imienia. Tzn mąż już sobie wybrał i nazywa go imieniem przez siebie wybranym. Ja cały czas prosiłam żeby znalazł chwilę, usiadł ze mną i poszukał takiego jakie nam obojgu będzie odpowiadać. Ale nie miał na to czasu przed 8 miesięcy. Kiedyś nawet stwierdził,że on nie ma problemu bo już wybrał imie więc nie ma po co szukać innego.
Ale w zasadzie dziękuję za "podpowiedź" smile Na tym skupię część swojej uwagi teraz smile

91

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
majka49 napisał/a:

I dobrze się stało, bo inaczej czekałabyś, a to na Walentynki a to na Wielkanoc, i tak 20 lat. Teraz zastanów sie jak będzie wyglądało Twoje  życie bez niego. Na początku finanse, czy masz z czego żyć? Bo jak rozumiem firma jest tylko jego , nie Twoja. Czy masz własną pracę? Jak ze wsparciem rodziców? Na Twoim miejscu spakowałabym jego rzeczy, a przynajmniej część , i wywiozła do jego rodziców. I tak jak piszą inni , nie pozwoliłabym na powrót, może ponownie starać sie o Ciebie na odległość.


Jak będzie wyglądało moje życie bez niego? Nie licząc sfery emocjonalnej to tak samo jak teraz. Jego nie ma ze mną ani fizycznie ani "duchowo". Nie wspiera, nie rozmawia, nie spędza ze mną czasu więc nic się nie zmieni. Tak jak ktoś tu napisał, ja i tak byłam sama cały czas.
Jeśli chodzi o kwestie finansową. Tak, firma jest tylko jego. Ale ja nie mam z niej żadnych profitów. wiadomo rachunki czy jakieś rzeczy dla małego kupowaliśmy wspólnie ale mam pracę i stać mnie na to. A poza tym to zawsze przechwalał się ile to on zarabia a ja i tak nic z tego nie miałam. Nie było jakiś wspólnych wyjść, wyjazdów czy upominków więc nie odczułam tej góry kasy którą ma.
Rodzice mnie wspierają. Jedyne osoby na które mogę liczyć. To oni dbają żebym odpoczęła, nie dźwigała. Mój mąż miał to gdzieś i najlepiej żebym robiła zakupy codziennie i wracała z torbami tak żeby on nie musiał i miał co jeść.

92 Ostatnio edytowany przez balin (2018-02-24 11:16:28)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Wbrew Twojej intencji rozmowa przebiegła tak jak ja sugerowałem. Czyli prosta odpowiedź, że nie chce z Tobą być, bo Cię nie kocha i pewnie od samego początku nie kochał. Masz tu jasność. Nie ma się co łudzić, że coś zrozumie, bo tu nie ma nic do zrozumienia. Teraz trzeba iść do prawnika i przygotowywać się do rozwodu. Nie ma sensu tkwić w związku z kimś, kto nas nie kocha.

93

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Popieram jaMajkęę, od samego początku twierdziłam, że powiedzieć rodzicom trzeba. Nie, żeby się wtrącali, czy żeby się skarżyć na męża, ale po to, żeby tak realnie Cię wspierali, żebyś sama nie siedziała w domu, schodziła do nich, spędzała więcej czasu z nimi. Jak ma sie kogoś obok siebie jest łatwiej.
Co do kwestii formalnych i imienia dziecka, skoro jesteście po ślubie, to tylko jedno z Was może iść do USC zarejestrować maluszka, z góry i tak Twój mąż jest traktowany jako ojciec, zatem nie potrzeba jego oświadczeń. Po prostu po porodzie pójdź sama i sama zarejestruj na imię, jakie mu wybrałaś.
Pewnie na razie nie chcesz myśleć o rozwodzie, ale w przyszłości pomyśl o rozwodzie z orzekaniem o winie, skoro sam powiedział, że nie chce być z Tobą od pół roku- a wtedy braliście ślub, poza tym traktowanie ciebie, może jeszcze romans da mu sie udowodnić, moim zdaniem- chociaz nie jestem prawnikiem są to podstawy do orzeczenia winy z jego strony.

Zdjęcia z ramek możesz wyjąć, ale nie drzyj ich, schowaj rzeczy z nim związane do jakiegoś jednego pudełka. teraz boli, ale zza jakiś czas, chociażby to było 10-20 lat miło mieć pamiątkę po kimś, z kim byliśmy chociaż przez chwilę szczęśliwi. Ja niestety popełniłam błąd i podarłam zdjęcia, wyrzuciłam kwiaty i teraz żałuję.

Zacznij jednak od powiedzenia rodzicom, zobaczysz ulży Ci, poczujesz się lepiej bo będziesz miała wsparcie, poza tym tak, jak pisała jaMajkaa, wtedy już nie ma odwrotu, bo część świata- Waszego świata już się dowie o rozstaniu

94

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nawet nie myślałam o innym bohaterze jak Twój syn smile

Skoro rodzice są wsparciem,to uszanuj ich prawdą.
Wciąż piszesz,że "się domyślają"..więc na pewno też czekają by Cię wesprzeć .
Pomyśl jak Ty już kochasz to swoje dziecko..

Myślę że nie powinnaś teraz podejmowac juz żadnych rozmów z mężem.Ty już wystarczająco się starałaś.Teraz jego ruch, jeśli mu zależy.
Mam wrażenie,że on tą rozmowe,odebrał jako kolejne Twoje czepianie się.
Bo jaki facet (na logikę)nie odwołuje spotkania na piwo z kolegą(?) Gdy rodzina mu się rozsypala dzień przed.Gdy dostał nakaz eksmisji..Albo on jest yhy przepraszam kretyn,albo to wyjście na piwo ,było ważniejsze niż jego rodzina(którą sam założył)

95

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
jaMajkaa napisał/a:

Mam wrażenie,że on tą rozmowe,odebrał jako kolejne Twoje czepianie się.
Bo jaki facet (na logikę)nie odwołuje spotkania na piwo z kolegą(?) Gdy rodzina mu się rozsypala dzień przed.Gdy dostał nakaz eksmisji..Albo on jest yhy przepraszam kretyn,albo to wyjście na piwo ,było ważniejsze niż jego rodzina(którą sam założył)

Albo sie cieszy, że sie rozstaną i to nie przez jego decyzję, że to nie on sie ostentacyjnie spakował i wyszedł.
Nie rozumiem tylko po cholerę brał ślub

96

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
jaMajkaa napisał/a:

Mam wrażenie,że on tą rozmowe,odebrał jako kolejne Twoje czepianie się.
Bo jaki facet (na logikę)nie odwołuje spotkania na piwo z kolegą(?) Gdy rodzina mu się rozsypala dzień przed.Gdy dostał nakaz eksmisji..Albo on jest yhy przepraszam kretyn,albo to wyjście na piwo ,było ważniejsze niż jego rodzina(którą sam założył)

Albo sie cieszy, że sie rozstaną i to nie przez jego decyzję, że to nie on sie ostentacyjnie spakował i wyszedł.
Nie rozumiem tylko po cholerę brał ślub



Kiedy bral slub wszystko bylo ok.Slub to nie wyrok i dla wielu jest to tylko papierek w urzedzie ktory mozna porwac a ceremonia slubna to jak zwykla msza w niedziele.Na to nie patrz bo to bylo i on o tym juz zapomnial.Rownie dobrze mozna bylo by zapytac po co bylo to wszystko jak nagle sie znudzilo bo tego tez juz sie nie dowiemy.Jak dla mnie temat jest juz zamkniety i im szybciej autorka zrobi porzadek ze swoim zyciem tym mniej bedzie kiedys zalowala ze zostala zbyt dlugo ludzac sie jego poprawa a tego nie bedzie a jak bedzie to tylko chwilowa.

97

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szary80 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
jaMajkaa napisał/a:

Mam wrażenie,że on tą rozmowe,odebrał jako kolejne Twoje czepianie się.
Bo jaki facet (na logikę)nie odwołuje spotkania na piwo z kolegą(?) Gdy rodzina mu się rozsypala dzień przed.Gdy dostał nakaz eksmisji..Albo on jest yhy przepraszam kretyn,albo to wyjście na piwo ,było ważniejsze niż jego rodzina(którą sam założył)

Albo sie cieszy, że sie rozstaną i to nie przez jego decyzję, że to nie on sie ostentacyjnie spakował i wyszedł.
Nie rozumiem tylko po cholerę brał ślub



Kiedy bral slub wszystko bylo ok.Slub to nie wyrok i dla wielu jest to tylko papierek w urzedzie ktory mozna porwac a ceremonia slubna to jak zwykla msza w niedziele.Na to nie patrz bo to bylo i on o tym juz zapomnial.Rownie dobrze mozna bylo by zapytac po co bylo to wszystko jak nagle sie znudzilo bo tego tez juz sie nie dowiemy.Jak dla mnie temat jest juz zamkniety i im szybciej autorka zrobi porzadek ze swoim zyciem tym mniej bedzie kiedys zalowala ze zostala zbyt dlugo ludzac sie jego poprawa a tego nie bedzie a jak bedzie to tylko chwilowa.

Szary- owszem masz rację, jednakże "szanowny" małżonek powiedział Autorce, że od pół roku nie chce już z nią być, a pół roku temu to ślub brali, czyli co? najpierw powiedział, że nie opuszczę cię aż do śmierci, a potem jednak pomyślał- cholera nie chce z nią być. A może to było na odwrót, no nie chce z  nią być, ale jak sala opłacona to co mi tam, ożenię się.???

98

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
jaMajkaa napisał/a:

Mam wrażenie,że on tą rozmowe,odebrał jako kolejne Twoje czepianie się.
Bo jaki facet (na logikę)nie odwołuje spotkania na piwo z kolegą(?) Gdy rodzina mu się rozsypala dzień przed.Gdy dostał nakaz eksmisji..Albo on jest yhy przepraszam kretyn,albo to wyjście na piwo ,było ważniejsze niż jego rodzina(którą sam założył)

Albo sie cieszy, że sie rozstaną i to nie przez jego decyzję, że to nie on sie ostentacyjnie spakował i wyszedł.
Nie rozumiem tylko po cholerę brał ślub

Dlatego Autorka musi się od niego odciąć jednym cięciem.A najlepsze by bylo powiedzieć o tym rodzicom.To ich córka i ich dom.
W tym nieszczęściu ma szczęście-niewtrącających się rodziców.Co nie znaczy,że ślepych.
Coś czuje,że to jego piwo w sobotę wieczorem,może mieć na imię Asia.
Rodzina mu sie rozpadła a mu w"głowie"piwkowanie.

99

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Albo sie cieszy, że sie rozstaną i to nie przez jego decyzję, że to nie on sie ostentacyjnie spakował i wyszedł.
Nie rozumiem tylko po cholerę brał ślub



Kiedy bral slub wszystko bylo ok.Slub to nie wyrok i dla wielu jest to tylko papierek w urzedzie ktory mozna porwac a ceremonia slubna to jak zwykla msza w niedziele.Na to nie patrz bo to bylo i on o tym juz zapomnial.Rownie dobrze mozna bylo by zapytac po co bylo to wszystko jak nagle sie znudzilo bo tego tez juz sie nie dowiemy.Jak dla mnie temat jest juz zamkniety i im szybciej autorka zrobi porzadek ze swoim zyciem tym mniej bedzie kiedys zalowala ze zostala zbyt dlugo ludzac sie jego poprawa a tego nie bedzie a jak bedzie to tylko chwilowa.

Szary- owszem masz rację, jednakże "szanowny" małżonek powiedział Autorce, że od pół roku nie chce już z nią być, a pół roku temu to ślub brali, czyli co? najpierw powiedział, że nie opuszczę cię aż do śmierci, a potem jednak pomyślał- cholera nie chce z nią być. A może to było na odwrót, no nie chce z  nią być, ale jak sala opłacona to co mi tam, ożenię się.???


Nie doczytalem ze pol roku temu byl slub.Mysle ze jechal schematem,poznanie kogos-slub-dziecko-rodzina-przyzwyczajenie-monotonia i w miedzy czasie rozrywki bo taka jest kolej zycia.

100

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
jaMajkaa napisał/a:

Myślę że nie powinnaś teraz podejmowac juz żadnych rozmów z mężem.Ty już wystarczająco się starałaś.Teraz jego ruch, jeśli mu zależy.

Przecież powiedział i pokazuje, że mu nie zależy. smile Na ten jego ruch, to ona może czekać i czekać.

101 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-02-24 12:49:57)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Pisałam,że skopałam sprawę z rozmową, bo przez to,że miała ona formę kolejnej awantury mógł ją odebrać jako moje "humorki" i czepialstwo. Dlatego mi zależało żeby to była sucha rozmowa bez emocji. Ale niestety, dałam się sprowokować.


I absolutnie nie widział nic niestosownego w piwku z kolegą dzisiaj po egzaminach. Dzisiaj co prawda próbował mi już wcisnąć,że nie dlatego jedzie pociągiem ( jedzie bo jest śnieg -  a On musiał intuicyjnie wiedzieć,że ten śnieg spadnie w nocy prawda? No do pracy jeździ autem mimo śniegu ale gdzie na egzamin?!)


Dzisiaj trochę pisaliśmy jak już pojechał i była to zupełnie "inna śpiewka" niż wczoraj podczas rozmowy. Aha i wiecie co mi napisał? Że jak on ma czuć ,że ma dziecko JAK GO NA USG NIE WIDZIAŁ. Zapytałam więc czy mnie też musi najpierw na usg zobaczyć.

Ja nie liczę już na to,że on pokaże,że mu zależy. Nie pokaże chociażby dlatego,że niewiele dla niego znaczymy.

Mimo,że nie chce to wciąż to analizuje w głowie. I doszłam do wniosku,że to On traci w tym układzie.
Może byłam marudą i zołzą ale po prostu brakowało mi już siły i cierpliwości. Przez bardzo długi czas starałam się stworzyć mu fajny, ciepły dom i mieć z nim rodzinę, być tą rodziną. Czekałam z ciepłym obiadem, pomagałam w pracy, robiłam herbatkę , rozmawiałam, interesowałam się, pytałam. Cieszyłam się kiedy wracał z pracy, robiłam małe niespodzianki w postaci cukierków cichaczem dorzuconych do śniadania czy jego ulubionej przekąski kiedy wiedziałam,ze będzie wieczorem oglądał mecz.
I starałam się żeby czuł więź z małym, bo rozumiem,że trudno to poczuć kiedy nie jest się w ciąży. Więc kładłam jego ręke na brzuchu kiedy mały kopał, pokazywałam jak się rozpycha. Mówiłam przy nim do brzucha.
Urządzałam te nasze pokoje tak żeby było przytulnie. Nakupiłam pierdół, poduszek, ramek , lampek żeby było fajnie i nastrojowo.
I w zasadzie nie dostałam od Niego nic. Już jakiś czas temu mu komunikowałam,że nie mam już siły, że chyba nie będę już o nas walczyć ( to był ten czas kiedy byłam taka oschła) . Powiedział,że on będzie walczył. Nie wiem czy po prostu nie zaczął czy ja nie zauważyłam?

Więc kiedy mu znikniemy, zostanie mu praca. I nic więcej bo jego rodzice nie tworzą "rodzinny".

Kiedy on zniknie to co mi zostanie? wszystko to co mam teraz. Ubędzie mi łez, smutków,zmartwień, obelg, awantur i poczucia beznadziejności... I wiecie co? Ja nawet nie będę musiała robić zadnego przemeblowania, nie będę musiała nic zmieniać. Bo jego tu prawie nie było. Bo sama to urządzałam, sama tu sprzątałam, robiłam. I nic nie skojarzę z nim.

Powyciągałam zdjęcia z ramek i wiszą, z takimi szarymi dziurami w miejscach gdzie były piękne zdjęcia z naszego ślubu. I tak będą teraz wisieć żebym zapamiętała ,że zaczynam od nowa i te puste miejsca będą uzupełnione za jakiś czas.

102 Ostatnio edytowany przez malinowy_chruśniak (2018-02-24 19:10:06)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja to bym mu utarła nosa i pokazała jak to "z niczym sobie nie radzę"
Poprosiłabym jakiegoś uprzejmego sąsiada o złożenie łóżeczka, przestała gotować dla Jaśnie Pana, żebrać o uwagę, zapisałabym się na jakieś zajęcia dla przyszłych mam i znalazła koleżanki. Koniec tej żebraniny i czekania na ochłapy czasu. Jak parę razy wróci do domu a Ciebie w nim nie będzie to może pójdzie po rozum do głowy.
EDIT: przeczytałam że go zostawiłaś, więc moja wypowiedź w sumie już niepotrzebna smile

103

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
malinowy_chruśniak napisał/a:

Ja to bym mu utarła nosa i pokazała jak to "z niczym sobie nie radzę"
Poprosiłabym jakiegoś uprzejmego sąsiada o złożenie łóżeczka, przestała gotować dla Jaśnie Pana, żebrać o uwagę, zapisałabym się na jakieś zajęcia dla przyszłych mam i znalazła koleżanki. Koniec tej żebraniny i czekania na ochłapy czasu. Jak parę razy wróci do domu a Ciebie w nim nie będzie to może pójdzie po rozum do głowy.
EDIT: przeczytałam że go zostawiłaś, więc moja wypowiedź w sumie już niepotrzebna smile

Obawiam się, że ananaasowa_licząc na to, że stanowcza rozmowa nim wstrząśnie, paradoksalnie wyświadczyła mu przysługę, wyrzucając go z domu. On chyba nie miał tymczasem odwagi z własnej inicjatywy powiedzieć tego, co powiedział w ostatniej rozmowie. Chyba spadl mu ciężar z serca z jedną małą komplikacją, nie zorganizował sobie jeszcze lokum i chyba to była jedyna przyczyna, dla której wracał jeszcze do ich wspólnego domu. Same cierpkie słowa cisną mi się na usta, gdy myślę o jego zachowaniu.
ananaasowa, uważam, że niepotrzebnie się szarpiesz i dodatkowo denerwujesz korespondując z nim. Zignoruj go, niech zabiera manele i znika. Skoncentruj się teraz na sobie i dziecku. I tak niedługo będziesz musiała mieć z nim do czynienia w niezbyt przyjemnych okolicznościach.

104

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Egzamin miał o 14, dopiero wraca, nie odzywał się od rana i napisał dopiero jak ruszał w str "domu". Zadzwoniłam tylko zapytać czy wysiada dwie miejscowości wcześniej i idzie do rodziców a po torbę przyjedzie jutro czy jedzie prosto tu. Chyba niedosłyszał bo zapytał "co?". Więc uprzejmie powtórzyłam,że właśnie pomagam mu się spakować ( dobra żona!) . Wkurzył się i powiedział,że będziemy o tym myśleć jak za miesiąc urodzi się dziecko i "coś sobie wymyśliłam".

Już mam prawie wszystko spakowane ale brakuje mi chociaż jednej torby i teraz rozkminiam jak to pomieścić... A on pewnie leci z jęzorem wywalonym do domu. Cała góra specjalnie rozświetlona żeby z ulicy widział,że tu buszuję smile No i cóż, jeśli będzie nalegał to zaproszę na rozmowę. Ale normalną, bez krzyków i wojny , jak przystało na dorosłych. I chyba jutro już da radę się sam do domu rodziców odtransportować nie? Mimo wypitych dziś z kolegą piwek smile


Przeszywa mnie ból na samą myśl o tej konfrontacji i całokształcie. Ale mam też satysfakcję ogromną i to daje mi pewność,że nie zmiękne.

Jestem już pewna,że mnie nie kocha.

105

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

dziewczyno,popakuj w reklamowki
takie z marketu

ja,jak wyprowadzalam psychopate,to popakowalam go w zwykle foliowki

serio da się
moze roboty wiecej, ale się opłaca

106

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Torba? Mnie by było żal nawet worków na śmieci na takiego dupka.

107

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Jaki okropny typek. Jeden chyba z gorszych przypadków, o jakich tu na forum przeczytałam. Narcyzik będzie, daję tak 99% że narcyzik smile
Pogonić takiego, nie ma co się nad nim użalać, ani żałować niczego, bo tacy jak on się nigdy nie zmieniają. Co najwyżej zmianiają swoje zachowanie, ale tylko jak chcą mieć z tego jakąś korzyść dla siebie, osiągnąć jakis efekt. Potrafią pięknie grać aktorsko, ale to nie jest to samo, co zmiana wewnetrzna. Albo ktoś ma jakąś empatię, albo jej nie ma, to jest wrodzone, a nie wyuczone. Takich typów pozbawionych empatii, co to jak żona w ciąży przez niego płacze, to on z wyższością ją napomni żeby "nie histeryzowała", to trzeba gonić w pierony. Oni sie w ogóle nie nadają do tworzenia związków, powinni żyć sami (najlepiej na bezludnej wyspie).

108

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

ananasowa, błagam nie gódź się na żadne jego mieszkanie u Ciebie do czasu rozwiązania, tak jak ktoś pisał wyżej, Chce sie starać? Ok, ale z daleka, jak za kawalerskich czasów.
Ja nie wierzę w jego poprawę, czytałam, widziałam i przeżyłam wiele tego typu sytuacji, mam porównanie. Jak nie ma skruchy i starania się od razu to nie ma szans na tworzenie dalszej relacji związkowej, przyjacielskiej, małżeńskiej.
On nie wykazuje żadnego zrozumienia dla Ciebie, on nie widzi swojej winy, on nie chce nic zmieniać bo jemu jest dobrze, a Ty "wydziwiasz".

109

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

ananasowa, błagam nie gódź się na żadne jego mieszkanie u Ciebie do czasu rozwiązania, tak jak ktoś pisał wyżej, Chce sie starać? Ok, ale z daleka, jak za kawalerskich czasów.
Ja nie wierzę w jego poprawę, czytałam, widziałam i przeżyłam wiele tego typu sytuacji, mam porównanie. Jak nie ma skruchy i starania się od razu to nie ma szans na tworzenie dalszej relacji związkowej, przyjacielskiej, małżeńskiej.
On nie wykazuje żadnego zrozumienia dla Ciebie, on nie widzi swojej winy, on nie chce nic zmieniać bo jemu jest dobrze, a Ty "wydziwiasz".



Wiem ze tez poradzila bys autorce rozmowe w cztery oczy ale tutaj ona moze pomoc tylko chwilowo.Jego poprawa moze byc na pol roku max rok a potem to co masz od jakiegos czasu.

110

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szary80 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

ananasowa, błagam nie gódź się na żadne jego mieszkanie u Ciebie do czasu rozwiązania, tak jak ktoś pisał wyżej, Chce sie starać? Ok, ale z daleka, jak za kawalerskich czasów.
Ja nie wierzę w jego poprawę, czytałam, widziałam i przeżyłam wiele tego typu sytuacji, mam porównanie. Jak nie ma skruchy i starania się od razu to nie ma szans na tworzenie dalszej relacji związkowej, przyjacielskiej, małżeńskiej.
On nie wykazuje żadnego zrozumienia dla Ciebie, on nie widzi swojej winy, on nie chce nic zmieniać bo jemu jest dobrze, a Ty "wydziwiasz".



Wiem ze tez poradzila bys autorce rozmowe w cztery oczy ale tutaj ona moze pomoc tylko chwilowo.Jego poprawa moze byc na pol roku max rok a potem to co masz od jakiegos czasu.

Radziłam rozmowę, bo uważam, że w relacjach interpersonalnych rozmowa to podstawa. Niestety wszystkie rozmowy z mężem Autorki, kończyły sie tym, że ona wydziwia.

111

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

ananasowa, błagam nie gódź się na żadne jego mieszkanie u Ciebie do czasu rozwiązania, tak jak ktoś pisał wyżej, Chce sie starać? Ok, ale z daleka, jak za kawalerskich czasów.
Ja nie wierzę w jego poprawę, czytałam, widziałam i przeżyłam wiele tego typu sytuacji, mam porównanie. Jak nie ma skruchy i starania się od razu to nie ma szans na tworzenie dalszej relacji związkowej, przyjacielskiej, małżeńskiej.
On nie wykazuje żadnego zrozumienia dla Ciebie, on nie widzi swojej winy, on nie chce nic zmieniać bo jemu jest dobrze, a Ty "wydziwiasz".



Wiem ze tez poradzila bys autorce rozmowe w cztery oczy ale tutaj ona moze pomoc tylko chwilowo.Jego poprawa moze byc na pol roku max rok a potem to co masz od jakiegos czasu.

Radziłam rozmowę, bo uważam, że w relacjach interpersonalnych rozmowa to podstawa. Niestety wszystkie rozmowy z mężem Autorki, kończyły sie tym, że ona wydziwia.


To jest to ze wszystko jest w jej rekach ale mysle ze moze byc ciezko.

112

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Przyznam, że i ja się wkrecilam. Musiał Ci nieźle dopiec, bo ostatnie posty piszesz na sucho i bardzo precyzyjnie. I super. Teraz potrzebujesz otaczać się życzliwym ludźmi, którzy będą Cię wspierać, a nie kopać dołki. Do niego chyba jeszcze nie dotarło co się stało - odnoszę takie wrażenie.
Trzymaj się ciepło i nie daj robić sobie wody z mózgu. Będzie chciał się zmienić, starać - z daleka, niech pokaże jak mu na Was zależy. Powodzenia, trzymam kciuki i pomodle się za Ciebie.

113

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szary80 napisał/a:

To jest to ze wszystko jest w jej rekach ale mysle ze moze byc ciezko.

Nie jest wszystko w jej rekach. Za chwile będą mieć wspólne dziecko.

114

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:
Szary80 napisał/a:

To jest to ze wszystko jest w jej rekach ale mysle ze moze byc ciezko.

Nie jest wszystko w jej rekach. Za chwile będą mieć wspólne dziecko.



Wiem ale nie o dziecko tutaj chodzi tylko o niego bo to z nim ma zyc i z nim wychowywac malenstwo i on ma w tym jej pomoc a nie olewac tak jak teraz.

115 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-02-24 22:43:01)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szary80 napisał/a:
balin napisał/a:
Szary80 napisał/a:

To jest to ze wszystko jest w jej rekach ale mysle ze moze byc ciezko.

Nie jest wszystko w jej rekach. Za chwile będą mieć wspólne dziecko.



Wiem ale nie o dziecko tutaj chodzi tylko o niego bo to z nim ma zyc i z nim wychowywac malenstwo i on ma w tym jej pomoc a nie olewac tak jak teraz.

on ma jej pomóc i nie olewać- to raczej "jest w jego rękach"
W jej rękach jest to by być silną i walczyć o szczęście swojego dziecka, walczyć także o swoje szczęście. Będzie to trudne, najlepiej zacząć od tego by nie być nieszczęśliwą, a potem pracować nad byciem szczęśliwą- u mnie działa. tylko, że u mnie partner też inaczej podszedł do tematu

116

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
balin napisał/a:

Nie jest wszystko w jej rekach. Za chwile będą mieć wspólne dziecko.



Wiem ale nie o dziecko tutaj chodzi tylko o niego bo to z nim ma zyc i z nim wychowywac malenstwo i on ma w tym jej pomoc a nie olewac tak jak teraz.

on ma jej pomóc i nie olewać- to raczej "jest w jego rękach"
W jej rękach jest to by być silną i walczyć o szczęście swojego dziecka, walczyć także o swoje szczęście. Będzie to trudne, najlepiej zacząć od tego by nie być nieszczęśliwą, a potem pracować nad byciem szczęśliwą- u mnie działa. tylko, że u mnie partner też inaczej podszedł do tematu


No tak zgadzam sie z Toba.O tym tez wlasnie mowie.

117

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Trzymam kciuki za Autorkę,żeby nie dała mu się"przegadać"...

118

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

ananasowa napisz co u Ciebie słychać, mam nadzieję, ze wszystko ok. Odezwij się, bo zaczynam sie martwić, dzisiaj nawet mi się śniło, że dodałaś nowy post wink

119

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Witajcie a szczególnie ty autorko.
Cały wątek przeczytałam jednym tchem,snułam już różne opcje mojej odpowiedzi no ale w sumie sprawa zakończona.
Ja jednak uważam że autorka nie da rady. Tzn że nie jest gotowa na rozstanie się z tym typem. Patrząc nawet na to jak napisała takie słowa:
"Bardzo źle to rozegrałam ale nie wytrzymałam kolejnego spóźnienia, obiadu zjedzonego w samotności..." że co źle rozegrałaś? Dziewczyno po tym jak on się wobec ciebie zachowywał przez okres twojej ciąży po tym co ci wtedy powiedział czyli że od pół roku coś tam coś tam nie chciał z tobą już być to ty powinnaś go od razu na zbity pysk wyrzucić i przede wszystkim po co jakieś smsy jak pojechał na ten egzamin. Chcesz coś człowieku ode mnie to umówmy się na rozmowę i już a nie jakieś przepychanki słowne smsowo.
Wiem że nie jest to łątwa sytuacja dla ciebie,smam jestem mamą dwójki dzieci ale ty musisz postawić sprawę jasno. To dla twojego dobra. Jesteś młodą mądrą dziewczyną i dasz sobie radę bez tego ciołka. Chodzi tylko o to abyś tą sprawę rozegrała z korzyścią dla ciebie. Tak aby twój mąż nie siedział ci na głowie i nie zawracał dupy przez resztę życia. Ustal przede wszystkim najpierw sama ze sobą czego od niego oczekujesz a potem działaj zgodnie ze swoim planem.
Dobry pomysł z tym jak tu ktoś napisał że trzeba działać z rozwodem. Nie ma na co czekać.
Jednak naprawdę czuję w tym wszystkim co tu autorko piszesz że jednak liczysz że on się zmieni,liczysz na jakiegoś "dobrego" smsa lub na jakieś jego dobre słowo. Obym się myliła.
Tobie życzę powodzenia.

120 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-02-27 12:45:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja tez obstawiam ze Autorke maz juz przekabacil. "Wytlumaczyl" jej ze hormony ciazowe na n8a zle dzialaja i wyolbrzymia sytuacje, ze w nerwach powiedzial ze nie chce z nia byc bo on zmeczony zatyrany(by jej i dziecku zapewnic byt) a ona zamiast zrozumiec i wesprzec jeszcze biednemu misiowi doklada i ze generalnie ma przestac wymyslac tylko sie skupic na porodzie ktory tuz tuz. Odwrocenie uwagi, umniejszenie skali problemu plus jakby nie patrzec potrzeba Autorki by jednak ocalic ta "rodzine" zrobily swoje i po raz kolejny dala sie spacyfikowac. Teraz maz troche poudaje milosc i zaangazowanie a potem jak juz dziecko sie urodzi to jest spora szansa ze zona bedzie na tyle styrana opieka i nieprzespanymi nocami ze nawet jak on wroci do swych nawykow to nie bedzie miala sily myslec o rozwodach wyprowadzkach i innych duperelach.

121

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:

Ja tez obstawiam ze Autorke maz juz przekabacil. "Wytlumaczyl" jej ze hormony ciazowe na n8a zle dzialaja i wyolbrzymia sytuacje, ze w nerwach powiedzial ze nie chce z nia byc bo on zmeczony zatyrany(by jej i dziecku zapewnic byt) a ona zamiast zrozumiec i wesprzec jeszcze biednemu misiowi doklada i ze generalnie ma przestac wymyslac tylko sie skupic na porodzie ktory tuz tuz. Odwrocenie uwagi, umniejszenie skali problemu plus jakby nie patrzec potrzeba Autorki by jednak ocalic ta "rodzine" zrobily swoje i po raz kolejny dala sie spacyfikowac. Teraz maz troche poudaje milosc i zaangazowanie a potem jak juz dziecko sie urodzi to jest spora szansa ze zona bedzie na tyle styrana opieka i nieprzespanymi nocami ze nawet jak on wroci do swych nawykow to nie bedzie miala sily myslec o rozwodach wyprowadzkach i innych duperelach.

Dokładnie, też sie tego obawiam. w sumie w tym moim śnie podobny post był dodany przez autorkę, no cóż nie zawsze mam prorocze sny, ale jednak. Poza tym tak na logikę wychodzi, że ananasowa nie odzywa się, bo Jaśnie Pan może w końcu zaczął "grać" męża i ojca. ciekawe czy chociaż to łóżeczko złożył

122

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dokładnie to miałam na myśli.
Ananasowa za bardzo go tłumaczyła (sama sobie). Dla mnie to jest niepojęte walczyć o takiego faceta, starała się do końca,nawet wtedy przed rozmową...
Wiem że rozstanie zwłaszcza kiedy spodziewają się dziecka (a raczej ona) nie jest łatwą sprawą . Ale jakim on musi być dupkiem aby zostawić kobietę w ciąży. Nie kumam tego. Ludzie walczą o siebie,nawet jak mają problemy a tutaj koleś olewa system.
Nie wierzę w to że on tak teraz się zmienił na złe a kiedyś było pięknie. Ponoć biorąc z nią ślub już w jego głowie było coś na "nie" a więc nie mogło być dobrze .

123 Ostatnio edytowany przez Szpileczka (2018-02-27 16:41:59)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dziewczyny, ale czy wy nie widzicie również drugiego dna? Oczywiście bardzo możliwe że facet ma w tyłku żonę i dziecko, ale... .  Autorka podkreśla, że facet był do rany przyłóż przed ślubem czyli oglądanie seriali i jedzenie razem, co dla niej było czymś super. Co się zmieniło? Ano autorka zaszła w ciąże. I tu ja widzę trochę inaczej tą historię bo, autorka niezmieniła nic wiedząc że jest w ciąży a facet zaczął więcej pracować. Tak jakby facet wziął odpowiedzialność bo dziecko w drodze, a autorka to przyjmuje jak ot norma. Mogę się mylić owszem, ale jednak wydaje mi się, że jej mąż zrozumiał że musi być odpowiedzialny i dziecku dać wszystko co może dać. Natomiast autorka zachowuje się jak mała dziewczynka, która chce by ktoś się nią zaopiekował. Sama zresztą zadała pytanie mężowi: czy jakby się znalazł ktoś kto ja pokocha i się nią zaopiekuje to co mężuś zrobi? Czyli nie chodzi o miłość obustronną a o to by ktoś zaopiekował się autorką. Kolejna rzecz. Jak autorka zaczeła być troche bardziej samodzielna to i mąż zaczął być fajny. Moim zdaniem mąż ją kocha, ale chciałby żeby była bardziej samodzielna.
Ja rozumiem kupywanie razem ciuszków itd. ale jak finanse są tylko na jednej głowie ( i nie chodzi o samą pracę ale także o MYŚLENIE)  to naprawdę można się wkurzyć. Rozumiecie? Autorka marzy o ciuszkach, kocykach, wózeczkach no ale marzyć to se można tylko ktoś musi na to zarobić.
Ja to widzę tak. Autorka jest rozpieszczona, oczekuje pieniędzy i dóbr materialnych i oczekuje ich od innych myśląc że pieniądze z nieba spadają, a jej mężczyzna ma być ciągle z nią. Tylko skąd kasę brać skoro autorka nawet przed ciąża raczej nie pracowała.

124

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szpileczka napisał/a:

Dziewczyny, ale czy wy nie widzicie również drugiego dna? Oczywiście bardzo możliwe że facet ma w tyłku żonę i dziecko, ale... .  Autorka podkreśla, że facet był do rany przyłóż przed ślubem czyli oglądanie seriali i jedzenie razem, co dla niej było czymś super. Co się zmieniło? Ano autorka zaszła w ciąże. I tu ja widzę trochę inaczej tą historię bo, autorka niezmieniła nic wiedząc że jest w ciąży a facet zaczął więcej pracować. Tak jakby facet wziął odpowiedzialność bo dziecko w drodze, a autorka to przyjmuje jak ot norma. Mogę się mylić owszem, ale jednak wydaje mi się, że jej mąż zrozumiał że musi być odpowiedzialny i dziecku dać wszystko co może dać. Natomiast autorka zachowuje się jak mała dziewczynka, która chce by ktoś się nią zaopiekował. Sama zresztą zadała pytanie mężowi: czy jakby się znalazł ktoś kto ja pokocha i się nią zaopiekuje to co mężuś zrobi? Czyli nie chodzi o miłość obustronną a o to by ktoś zaopiekował się autorką. Kolejna rzecz. Jak autorka zaczeła być troche bardziej samodzielna to i mąż zaczął być fajny. Moim zdaniem mąż ją kocha, ale chciałby żeby była bardziej samodzielna.
Ja rozumiem kupywanie razem ciuszków itd. ale jak finanse są tylko na jednej głowie ( i nie chodzi o samą pracę ale także o MYŚLENIE)  to naprawdę można się wkurzyć. Rozumiecie? Autorka marzy o ciuszkach, kocykach, wózeczkach no ale marzyć to se można tylko ktoś musi na to zarobić.
Ja to widzę tak. Autorka jest rozpieszczona, oczekuje pieniędzy i dóbr materialnych i oczekuje ich od innych myśląc że pieniądze z nieba spadają.

Żartujesz chyba? autorka sama pisała, ze jest w stanie utrzyma c dziecko to ona kupowała łóżeczko i inne rzeczy, ona ma swój dochód, to ona robi obiady, ona zajmuje się domem, w czym ma byc jeszcze bardziej samodzielna? To raczej oczywiste, ze jak jest w ciąży to oczekuje też wsparcia ze strony męża, pójście na spacer, wspólne zakupy, rozmowa o dziecku, planowanie. Na tym polega związek. Na obopólnym wsparciu, ona zapewnia mu obecnie domowy klimat, posiłki itp, ale też czegoś oczekuje, zainteresowania chociazby minimalnego.

Ja obecnie też jestem w ciąży- kończymy 5 miesiąc. W domu, tylko gotuję i to jak mam w miarę dobry dzień, jak mnie strzyka, czy coś czuję, ze jest nie tak, to nawet nie gotuję. Partner pracuje 8 godzin dziennie, nie ma go w domu ok 10 godzin. Fakt, praca siedzaca, ale wymagająca intensywnego myślenia. Szczerze? żal mi go bo widzę jaki jest wykończony pracą i obowiązkami domowymi. On sprząta, on pierze, on robi zakupy- w weekendy razem robimy, ale on wszystko nosi. Wieczorem zawsze smaruje mi brzuch i czyta dziecku bajkę, chociaz pewnie jeszcze nas nie słyszy smile
Bycie ojcem nie polega tylko na spłodzeniu i zarobieniu kasy, bycie mężem nie polega tylko na wzięciu ślubu, spłodzeniu z kobieta dziecka i zrzuceniem wszystkiego na nią, oraz na zaszyciu się w pracy, tym bardziej ze szparką sekretarką Asią.

125

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

autorka sama pisała, ze jest w stanie utrzyma c dziecko to ona kupowała łóżeczko i inne rzeczy, ona ma swój dochód, to ona robi obiady, ona zajmuje się domem, w czym ma byc jeszcze bardziej samodzielna?

Jakoś nie narzekała, że kasy nie dostaje. Z tego co pamiętam to miał ją wspierać w jakimś biznesie, ale chyba bez jego pomocy się nie udało.

126 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-02-27 17:14:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

autorka sama pisała, ze jest w stanie utrzyma c dziecko to ona kupowała łóżeczko i inne rzeczy, ona ma swój dochód, to ona robi obiady, ona zajmuje się domem, w czym ma byc jeszcze bardziej samodzielna?

Jakoś nie narzekała, że kasy nie dostaje. Z tego co pamiętam to miał ją wspierać w jakimś biznesie, ale chyba bez jego pomocy się nie udało.

A ja zrozumiałam, że mąż zawsze twierdził, że powinni pracować osobno, więc zakladam, ze ananasowa pracowała, a obecnie będąc na zwolnieniu ma normalną wypłatę (jak ja), natomiast mężowi po ślubie sie odwidziało i ciągał ciężarną, żeby mu dokumenty układała.
*************************************************************8
Edit:

ananaasowa_ napisał/a:

Kiedyś, przed ślubem, rozmawialiśmy o tym. Powiedział,że nie chce żebym pracowała w jego firmie, że powinnam mieć swoją, zupełnie odrębną pracę ( jeszcze po studiach zaczęłam pracować). Temat był obgadany, ustaliliśmy,że ja będę pracować gdzie pracuję a w razie potrzeby /chęci to on pomoże mi otworzyć coś swojego.
Czasem sama, z własnego wyboru jeździłam tam mu pomagać ( układanie dokumentów etc.). Nie chciał wtedy mnie angażować, chciał mi nawet płacić za to.

Nagle mu się odmieniło, zaczął mi wyrzucać,że nie interesuje się firmą, nie pomagam, nie pracuję tam etc. Ale kiedy np.: mówi,że musi ułożyć jakieś dokumenty i ja jestem chętna to zrobić to ich nie dostaję. Ostatnio w sobotę mówił,że ma coś do ułożenia, zgłosiłam się na ochotnika. Nie dał mi tego jeszcze do zrobienia. Przypuszczam,że zrobiła to Asia ale on sie nie przyzna ( zapytałam wczoraj o te dokumenty i czy ona je ułożyła to zaprzeczył ).

127

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

O! Już myślałam ,ze to Autorka napisała co u niej.
A jednak...nie.
Szkoda.Podejrzewam,że jeszcze tu wróci.
Jak nie teraz,to za jakiś czas.
Myślę że szanowny małżonek w sobotę miał"nawrócenie"
Oby prawdziwe.

128

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie wiem skad pomysl ze Autorka byla bezrobotna rozwydrzona baba ktora tylko chciala kasy. Nie padlo ani jedno slowo o tym ze maz jej nie daje kasy tylko ze nie uczestniczy w zakupach, nie angazuje sie w przygotowania do porodu, skrecanie lozeczka, spacery z zona. To taka zbrodnia oczekiwac tego? Co Autorka miala robic? Zasuwac do swojej roboty az jej wody nie odejda? Wiekszosc kobiet okolo 5 /6 msca (jesli na to pozwala praca) idzie na zwolnienie.

129

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Cześć dziewczyny! Bardzo przepraszam za milczenie. Musiałam odpocząć bo od nadmiaru stresu rozsadzało mi głowę.

Wracając do tematu. Mąż wrócił w sobotę o 19. Byłam okropnie wściekła. Torby czekały spakowane na niego w pokoju, ja razem z nimi. Przyznaje, siedziałam w oknie i patrzyłam czy wraca. I mało nie wymiękłam jak zobaczyłam go takiego zmarzniętego. Miałam ochotę przytulić, ogrzać i zrobić gorącą herbatę. Ale byłam twarda i nie zauważył. Przyszedł do mnie do pokoju. Zaczął cwaniakować, głupio pytać czy ma jechać już od razu czy może w niedziele rano itp.
Nie dałam sie sprowokować tym razem. Chyba faktycznie moja psychika już nie miała mocy na kolejną wojnę.
Poprosiłam o szczerą rozmowę. Powiedziałam to spokojnie, co prawda miałam łzy w oczach ale nie popłakałam się, nie było histerii.
Porozmawialiśmy szczerze. Pierwszy raz od bardzo bardzo dawna. Ostatnio każda próba rozmowy kończyła się wielką aferą.
Powiedział,że mnie kocha ale coraz częściej nie umie ze mną być. Że nie umie mnie doceniać, być wdzięczny. Że pracuje żeby zarobić pieniądze w razie gdyby nasz syn był chory ( mój mąż będąc dzieckiem zachorował i bardzo długo był w szpitalu. Jego tata pozaciągał długi żeby było na lekarzy itp.).

Nie rozumiał czego oczekuję/potrzebuję. On myśli,że ja chce żeby przestał pracować. A ja chciałam żeby był ze mną chociaż trochę, kochał, był czuły, miły. Może pracować ile potrzebuję ale niech przytuli po powrocie, niech powie,że tęsknił.

Wydaję mi się,że po tym wszystkim mam w sobie wielką dziurę która boli cholernie.
Oboje się popłakaliśmy. Oddałam pierścionek zaręczynowy. To dało mu do myślenia i uświadomiło,że ja faktycznie kończę.

Pozwoliłam zostać tą ostatnią noc. Było strasznie ciężko. Rano spakował się i pojechał do rodziców.

Na razie próbuje się do mnie zbliżyć. Ale ja nie wierzę. I ta rozmowa dała mi bardzo dużo i pokazała,że mamy różne spojrzenia na wszystko.

130

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dobrze, że napisałaś i dobrze, ze szczerze porozmawialiście- w końcu!
Teraz on wie, że nie chodzi ci o jego zniewolenie, ale uczestnictwo, a Ty wiesz jakie ma pobudki związane z pracą- o ile możemy mu wierzyć.
Niepokoi mnie to, ze on nie potrafi być wdzięczny, nie rozumiem za bardzo o co mu chodzi, ale tak jak pisałam najwazniejsza była rozmowa i to, że teraz po przemyśleniu wszystkiego będziecie mogli, o ile będziecie chcieli budować na nowo.
Oddanie pierścionka było znakiem ostrzegawczym i dobrze, niech wie, że to nie przelewki i musi o Ciebie na nowo zabiegać.
A powiedz jeszcze co na to wszystko rodzice?

Posty [ 66 do 130 z 497 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024