Matko jaki ten świat kobiet skomplikowany.
To koleje pytania: dlaczego jest taki tytuł?
No przecież już zostawił?
To o co chodzi?
68 2018-02-18 20:15:59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-18 20:17:41)
Ela210 napisał/a:Leśny owoc, powinnaś napisać w normalnych związkach bez dzieci.. Ty chyba nie masz, skoro tak łatwo przychodzi Ci wydawać takie sądy.
Mam, ale rozwód w tym nic, a nic nie wadzi! Lepiej tworzyć "sztuczne" środowisko dla dzieci? Uważasz, że One nie zasługują na prawdę? Ja nie jestem i nie będę zwolenniczką traktowania dzieci jako niedorozwojów, które nie wiedzą co się dzieje pomiędzy rodzicami. Przepraszam niektórzy to nazywają "ochroną dzieci przed bólem", a raczej jest to egoistyczna ochrona samych siebie przed odpowiedzialnością. Bo przecież trzeba się wysilić, aby porozmawiać wspólnie z dziećmi. Co więcej takie kombinowanie pozostawia więcej szkód, bo dzieci chłoną jak gąbka i jest prawdopodobieństwo, iż w podobny sposób będą "rozwiązywać" własne małżeństwa.
Można rozejść się z kulturą. Po prostu ludzie tego nie potrafią.Powtórzę: jak się chce to się potrafi, jak nie chce to wszystko staje się przeszkodą.
To ostatnie zdanie świadczy o dwóch rzeczach- albo jesteś bardzo zdecydowaną osobą, albo życie oszczędziło Ci bardzo trudnych decyzji, czego Ci życzę.
Teoretycznie wszystkie decyzje są łatwe,jesli nie musimy się z takimi mierzyć.
To by akurat świadczyło o nim jeszcze gorzej...
Bo to by znaczyło, że z braku laku zostaje z tamtą, bo Autorka go nie chce.Fuj takie coś...
Od kiedy tak gorszą Cię ludzkie zachowania?
Naprawdę nie widzisz innej możliwości jak tylko: albo bycie z jedną, albo z drugą? (To pytanie retoryczne.)
Matko jaki ten świat kobiet skomplikowany.
Uważaj, bo Ci się udzieli..
To koleje pytania: dlaczego jest taki tytuł?
No przecież już zostawił?
To o co chodzi?
Ech. Przecież jest wyraźnie napisane, o co chodzi.
# Wielokropek & Cyngli :
"Jasne, ale może podjąłby inne decyzje, gdyby wiedział o Twej niechęci zmiany statusu na partnerkę."
"To by akurat świadczyło o nim jeszcze gorzej...Bo to by znaczyło, że z braku laku zostaje z tamtą, bo Autorka go nie chce."
odniosę się do tego tak: Zgadzam się z Cyngli, dla mnie gorsza jest świadomość, że gdyby nie ja to by z nią został. To by było wredne i podłe. Mam nadzieję, że tak nie jest, świadczą o tym wcześniejsze próby rozstania, no ALE jednak nieskuteczne. Zasłanianie się synem? - JASNE, odhaczone, nie jestem w stanie tylko zweryfikować na ile naprawde to wynikało z troski o dziecko, a na ile to była ściema, która zasłaniała wygodnictwo i konformizm.
Z pewnością z nim porozmawiam jeszcze raz na temat tego wszystkiego.
Tylko zanim z nim pogadam to sama chce sobie w głowie, obrać jakieś stanowisko.
Krejzolka82 napisał/a:To koleje pytania: dlaczego jest taki tytuł?
No przecież już zostawił?
To o co chodzi?Ech. Przecież jest wyraźnie napisane, o co chodzi.
Ale ja wiem co jest napisane, serio.
Pozwól mi zadawać moje jakże idiotyczne pytania.
Z góry dziękuję za pozwolenie.
74 2018-02-18 20:27:16 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-02-18 20:29:25)
#Leśny owoc - teraz zauważyłam, że edytowałaś post.
Często to robię, bo tutaj dziewczynki czegoś chcą. Tutaj coś się gotuje. Tutaj coś trzeba zedytować do pracy. Walczę z tą wielozadaniowością, ale cóż...
O różnych rzeczach myślę. Myślę co tu się w zasadzie wydarzyło. Jak maleńki romans mógł wywołać taką kaskadę zdarzeń. Nie znam go za dobrze- nie wiem jakie ma deficyty, wady. Zazdrość w partnerce wykluczam całkowicie.
Może być tak że będziemy teraz razem, zaczniemy się poznawać i życie zweryfikuje.
Może być tak, że dam sobie jeszcze czas, nie zamieszkam u niego i będziemy się poznawać bez oficjalnego bycia razem.
Może być tak, że sytuacja mnie przytłoczy i nie będę chciała kontynuować związku z nim, choć na razie to wykluczam.
Co do uporządkowania spraw- to własnie to robi.
Na podstawie tego co napisałaś jestem bardzo sceptycznie nastawiona do Niego, nie Ciebie. Ja na Twoim miejscu ostrożnie podchodziłabym do tej relacji, a na pewno w tak krótkim czasie nie dążyłabym do wspólnego zamieszkała - bo na logikę będzie szedł w stronę łóżka, a w ten sposób nie dowiesz się o co naprawdę Mu chodzi. Głównie o seks (którego być może przez dłuższy czas nie miał), może deficyty emocjonalne, może jeszcze z innej beczki ma niską samoocenę, bo Jego żona nie dawała Mu sygnałów, że jest mężczyzną?
Dlatego zadbaj o Siebie. Nie wyobrażam sobie być w małżeństwie, gdy jest źle to po prostu "egzystować" bez rozwodu dla "dobra dzieci", a nawet jeśli to szybko, gdy tylko ktoś "interesujący" się nagle pokaże (znacie się bardzo krótko) to nagle się zakochać i co dopiero brać rozwód, dodatkowo wymazać powód o "dobru dzieci". Tak czy inaczej boję się, że On będzie próbował narzucić Ci szybkie tempo rozwoju Waszej znajomości - i nie będzie kierował się wspólnym dobrem, a głównie Jego. Konkretnie o zaspokajanie własnych potrzeb. Jak to bywa dopóki nie jest się kogoś pewnym to się lata i czasami udaje kogoś kim się nie jest, a gdy poczuje się pewnym to wychodzą kwiatki. Także do kończącego się związku nikt Go nie przymuszał i wybrał sobie kobietę o takim, a nie innym usposobieniu na żonę.
Chodzi tylko o to żebyś niepotrzebnie mocno nie zaangażowała się w ten związek i przeżywała . Nie znam człowieka, ale po przeczytanych tematach na forum, własnych obserwacjach oraz doświadczeniach rodziny i znajomych coś mi tutaj mocno nie pasuje. Zatem życzę powodzenia!
Cyngli napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:To koleje pytania: dlaczego jest taki tytuł?
No przecież już zostawił?
To o co chodzi?Ech. Przecież jest wyraźnie napisane, o co chodzi.
Ale ja wiem co jest napisane, serio.
Pozwól mi zadawać moje jakże idiotyczne pytania.
Z góry dziękuję za pozwolenie.
Ja sie dołaczam do idiotycznego pytania Krejzolki, bo pogubiłam sie w czasie ..:)
Cyngli napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:To koleje pytania: dlaczego jest taki tytuł?
No przecież już zostawił?
To o co chodzi?Ech. Przecież jest wyraźnie napisane, o co chodzi.
Ale ja wiem co jest napisane, serio.
Pozwól mi zadawać moje jakże idiotyczne pytania.
Z góry dziękuję za pozwolenie.
Jak tam chcesz.
#Krejzolka nie wiem. chyba dlatego, że jeszcze nie jesteśmy oficjalnie razem, nie wiem w którym momencie skończy się tamten związek. Może w momencie przeprowadzki? Poprzez ruszoną machinę miałam na myśli zakup nieruchomości.
78 2018-02-18 20:34:54 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-02-18 20:43:51)
Po raz kolejny jestem zdziwiona.
(...) Zgadzam się z Cyngli, dla mnie gorsza jest świadomość, że gdyby nie ja to by z nią został. To by było wredne i podłe. (...)
Ale on był z nią, mimo że, jak twierdzisz, nie układało im się od dawna. Do tej pory nie było to, używając Twej nomenklatury "wredne i podłe", teraz się stało?
Nie, proszę, nie odpowiadaj na to tutaj na forum, ale znajdź odpowiedź dla siebie. Może wtedy przestaniesz się miotać.
Edycja:
Czasem (czy tego się chce, czy nie) jest się katalizatorem.
#Leśny Owoc -dziękuję, właśnie ubrałaś w słowa wiele moich obaw. Masz rację, to strasznie dziwne tak płynnie przechodzić z jednego stylu życia w drugi.
#Wielokropku -mialam na myśli, że wolałabym aby to rozstanie wynikało z tego, że on nie chce być z nią, a nie tylko i wyłącznie dlatego, że chce być ze mną (nie chce być sam) i na mnie liczy. może to nielogiczne. czysto hipotetycznie- jeśli bym mu powiedziała po wyprowadzce "wiesz co? cieszę się, że się rozstaliście, nie czuję się jeszcze gotowa na wspólne życie, mieszkanie, pobądź jeszcze singlem, wyszalej się" to wolałabym, żeby on powiedział, że w porządku, aniżeli żeby uznał, że teraz to już MUSIMY być razem bo DLA MNIE się z nią rozstał.
Krejzolka82 napisał/a:Cyngli napisał/a:Ech. Przecież jest wyraźnie napisane, o co chodzi.
Ale ja wiem co jest napisane, serio.
Pozwól mi zadawać moje jakże idiotyczne pytania.
Z góry dziękuję za pozwolenie.Jak tam chcesz.
Cyngli nie chcę się kłócić, na serio.
Zadaję tak idiotyczne pytania, ponieważ może Autorka poprzez te pytania wreszcie zrozumie o co Jej tak naprawdę chodzi, albo przynajmniej się zastanowi czego Ona tak naprawdę chce/oczekuje.
81 2018-02-18 20:58:19 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-18 20:58:44)
Cyngli napisał/a:Krejzolka82 napisał/a:Ale ja wiem co jest napisane, serio.
Pozwól mi zadawać moje jakże idiotyczne pytania.
Z góry dziękuję za pozwolenie.Jak tam chcesz.
Cyngli nie chcę się kłócić, na serio.
Zadaję tak idiotyczne pytania, ponieważ może Autorka poprzez te pytania wreszcie zrozumie o co Jej tak naprawdę chodzi, albo przynajmniej się zastanowi czego Ona tak naprawdę chce/oczekuje.
Kłócić? Nieeee, coś Ty.
Autorka wie, czego chce i wie, czego się obawia. Rozumiem jej obawy.
"Tak czy inaczej boję się, że On będzie próbował narzucić Ci szybkie tempo rozwoju Waszej znajomości - i nie będzie kierował się wspólnym dobrem, a głównie Jego. Konkretnie o zaspokajanie własnych potrzeb."
#Leśny Owoc - To zdanie szczególnie przykuło moją uwagę, choć pozostałe również. Utwierdzają mnie w przekonaniu, że powinnam być czujna bo takie ekspresowe tempo wydarzeń wcale nie musi świadczyć o cudowności tej historii.
Przepraszam bardzo, ale czy ktoś może mi wyjaśnić, na jakiej zasadzie działają "próby" rozstania?
Bo ja to rozumiem tak, że jak się z kimś chce być, ale coś się dzieje, to jasne, można walczyć.
Ale jak się z kimś nie chce być to się odchodzi. Przychodzi, mówi jasno i wyraźnie, że to koniec no i koniec.
Co to jest próba rozstania? On chce, ale tamta mu nie daje odejść? No to ja podziwiam, bo moim zdaniem ani kobieta ani mężczyzna nie posiadają nic, co zabroniłoby drugiej osobie spakować ciuchy i się wyprowadzić. Albo w tym przypadku spakować rzeczy kobiety i ją wyprowadzić.
On się do tej pory z nią nie rozstał bo nie chciał. A nie dlatego, że ona wredna mu zabraniała.
m (czy tego się chce, czy nie) jest się katalizatorem.
Mnie się od początku wydaje, że facet po prostu potrzebował bodźca. Musiał zobaczyć, że można inaczej, lepiej.
Zobaczył, że się da i postanowił wyjść z niesatysfakcjonującego zwiazku. 3 miesiące to jest dość szybko - nie zwodził autorki ani swojej partnerki przez lata.
Nawet gdyby skończyło sie na tym, że nie będą w zwiazku z autorką, to nie znaczy, że on będzie żałował odejścia od matki swojego dziecka. Może być tak, że to dobrze się złożyło - romans jako bodziec do podjęcia działań, nawet gdyby skończył jako singiel.
85 2018-02-18 21:12:45 Ostatnio edytowany przez ChristmasTree (2018-02-18 21:14:19)
#Lady Loka - próba rozstania w ich wykonaniu polegała na tym, że ona mimo próśb, gróźb nie chciała opuścić domu. Tak, on widocznie nie chciał odejść w nicość, wsadzić kasę w mieszkanie i zamieszkać sam. Zrzuca to na argument, że dom duży, mijają się, wychodzi rano, wraca późno w nocy. No i że syn. Mi przypadła albo rola albo katalizatora do zmian, albo narzędzia do zmiany tego stanu rzeczy. Myślę, czuję, widzę że to z jego strony jednak zakochanie, a nie chłodna kalkulacja, jest nam ze sobą naprawdę dobrze. Ale sytuacja mimo tego, że jesteśmy ze sobą szczęsliwi jest trudna stąd ten wątek i dywagacje.
To nie trać z pola widzenia swego rozumu.
Poniższe zdanie jest istotne
(...) jesteśmy ze sobą szczęsliwi (...)
#Lady Loka - próba rozstania w ich wykonaniu polegała na tym, że ona mimo próśb, gróźb nie chciała opuścić domu. Tak, on widocznie nie chciał odejść w nicość, wsadzić kasę w mieszkanie i zamieszkać sam. Zrzuca to na argument, że dom duży, mijają się, wychodzi rano, wraca późno w nocy. No i że syn.
Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę w to, że facet nie potrafi kobiety ze swojego domu wyprowadzić. Albo masz ciapę zamiast faceta, albo żona nic o tych groźbach i prośbach nie wiedziała i tak naprawdę siedział z nią, bo była bezpieczną opcją, a on nie chciał puszczać jednej gałęzi przed wskoczeniem na następną.
#Lady Loka - próba rozstania w ich wykonaniu polegała na tym, że ona mimo próśb, gróźb nie chciała opuścić domu. Tak, on widocznie nie chciał odejść w nicość, wsadzić kasę w mieszkanie i zamieszkać sam. Zrzuca to na argument, że dom duży, mijają się, wychodzi rano, wraca późno w nocy. No i że syn. Mi przypadła albo rola albo katalizatora do zmian, albo narzędzia do zmiany tego stanu rzeczy. Myślę, czuję, widzę że to z jego strony jednak zakochanie, a nie chłodna kalkulacja, jest nam ze sobą naprawdę dobrze. Ale sytuacja mimo tego, że jesteśmy ze sobą szczęsliwi jest trudna stąd ten wątek i dywagacje.
a to mi się nie podoba- grozić matce swojego dziecka by opuściła dom, bo formalnie jest On jego? niefajne..
Mam nadzieję, ze te groźby i prośby były wcześniej, a nie pod wpływem waszego romansu.. że jest tak jak pisze CatLady- potrzebował tylko impulsu, a źle było wczesniej.. Bo jeśli nie i zrobił to na haju zakochania- to fatalnie...
89 2018-02-18 21:30:52 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-18 21:31:39)
ChristmasTree napisał/a:#Lady Loka - próba rozstania w ich wykonaniu polegała na tym, że ona mimo próśb, gróźb nie chciała opuścić domu. Tak, on widocznie nie chciał odejść w nicość, wsadzić kasę w mieszkanie i zamieszkać sam. Zrzuca to na argument, że dom duży, mijają się, wychodzi rano, wraca późno w nocy. No i że syn.
Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę w to, że facet nie potrafi kobiety ze swojego domu wyprowadzić. Albo masz ciapę zamiast faceta, albo żona nic o tych groźbach i prośbach nie wiedziała i tak naprawdę siedział z nią, bo była bezpieczną opcją, a on nie chciał puszczać jednej gałęzi przed wskoczeniem na następną.
A skąd wiesz jak było- moze mieli taki układ, że Ona wspiera jego karierę, a sama zajmuje się domem?
może dziecko chorowało?
Może urządziła ten dom od a do z po to, by traktować ją jak intruza, bo nie mają papierka i On ma ją wykopać, może jeszcze zabrać dziecko by wprowadziła się tam nowa kobieta?
odleciały niektóre Panie chyba.. To nie byłby ciapą, tylko ..... nie chciałabym takiego faceta.
Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę w to, że facet nie potrafi kobiety ze swojego domu wyprowadzić. (...)
A może jest on na tyle przyzwoitym człowiekiem, by nie wyrzucać z domu matki swego dziecka? Czasem tacy, przyzwoici, się zdarzają.
Jest to trudne, ale jak związek się kończy, to powinno skończyć się też wspólne mieszkanie. Dom jest jego, na jej miejscu sama bym się stamtąd wyniosła.
92 2018-02-18 21:36:36 Ostatnio edytowany przez ChristmasTree (2018-02-18 21:38:40)
#Ela210 - one własnie były wcześniej, bardziej pod wpływem zwykłych kłótni. Często o podłożu jej interesowności i materialistycznego podejścia do niego. Nie chce tu przytaczać konkretnych przykładów tego jak to u nich wyglądało. Ostatecznie właśnie nie mógł się jej pozbyć bo w końcu jest matką jego dziecka, ale nie będę ściemniać- działała mu kobieta na nerwy. Widzisz, wiele osób się dziwi w tym wątku, że jej nie wywalił, albo że zdecydował się oddać jej dom dla świętego spokoju...
#Lady Loka - Ty jesteś z tych które się dziwią, że jej nie wyrzucił. Czy on jest ciapą? Nie powiedzialabym, raczej nie wypadałoby mu zmienić zamków w drzwiach. Ona o tym, że jest 'nieproszona' wiedziała doskonale, jakbym Ci napisała co wyrabiała mając tego świadomość to byś z krzesła spadła, ale nie o niej i nie o nich jest ten wątek.
93 2018-02-18 21:36:51 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-02-18 21:37:21)
Ela210, a gdyby to było na odwrót, to też by było nie dobrze - grozić ojcu swojego dziecka, żeby opuścił dom, bo formalnie dom jest jej?
Groźby - są nie na miejscu. Ale dogadanie się, bo związek się skończył? Jak najbardziej. Stanowcze postawienie sprawy.
Autorko, piszesz, że znacie się 3 miesiące. Ile to jest spotkań? Maksymalnie 90, gdybyście widywali się codziennie... Ale zapewne tak nie jest. Na ile można człowieka poznać przez taki czas? Myślisz praktycznie, i to dobrze. Wydaje mi się, że masz problem ze stawianiem granicy - "dałam się pocałować", "obawiam się, że będzie naciskał". A gdzie twoja decyzyjność? Myśl o tym, czego ty chcesz i potrzebujesz. Moim zdaniem twoje obawy są słuszne, nie wzięły się znikąd. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mu to jasno powiedzieć - owszem, będzie mi na rękę, jeśli już nie będziesz z obecną partnerką, ale ja nie jestem w tym momencie gotowa do związku, jak dla mnie za krótko się znamy, żebym mogła ci coś obiecać, a tym bardziej z tobą zamieszkać. Nie chcesz być gałęzią, którą się chwyta, zanim puści poprzednią, i bardzo dobrze. Bo jak wam nie wyjdzie, to ty będziesz tą złą, co go mamiła wizją "żyli długo i szczęśliwie" a teraz nagle nie chcesz. MUSISZ mu o tym powiedzieć, on musi mieć jasność, żeby potem nie było, że coś sobie naobiecywaliście, a jak się bliżej poznacie, motylki ulecą, i nagle jest nijako.
A skąd wiesz jak było- moze mieli taki układ, że Ona wspiera jego karierę, a sama zajmuje się domem?
może dziecko chorowało?
Może urządziła ten dom od a do z po to, by traktować ją jak intruza, bo nie mają papierka i On ma ją wykopać, może jeszcze zabrać dziecko by wprowadziła się tam nowa kobieta?
odleciały niektóre Panie chyba.. To nie byłby ciapą, tylko ..... nie chciałabym takiego faceta.
Tu można na dwoje wróżyć - albo gość jest taki w porządku, albo faktycznie nie potrafi wyrzucić ponoć toksycznej partnerki z własnego domu. Jeśli jest ciapą, to, hmmm.. decyzja Autorki, czy Jej ciapa w życiu potrzebny. Jeśli jest taki w porządku, to nasuwa się pytanie - dlaczego zdradza, zamiast sprawę postawić jasno? Dlaczego do tej pory musiał się "szarpać o dom", skoro jest jego? Dlaczego niby teraz nagle rezygnuje z tego domu i jest nagle gotów się wyprowadzić, skoro do tej pory się szarpał? Coś tu śmierdzi w całej tej sytuacji. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby ostatecznie okazało się, że to jednak "żona" po odkryciu romansu kazała mu znikać...
O matko. Nie siadajcie tak na mnie, bo nie o to mi chodzi.
Sens moich dwóch ostatnich postów jest taki, że nie rozumiem jak można próbować się rozstać i się nie rozstać.
Przecież ona go do kaloryfera nie przywiązywała i nie kazała mu siedzieć z nią. Skoro problemem był dom, to czemu nie wyprowadził siebie albo jej? Czemu nie podzielili majątku, nie wyprowadzili się oboje, nie sprzedali?
Jeżeli facet twierdzi, że chce się rozstać, ale kobieta mu nie daje, to jest ciapą i to okropną.
O ile to prawda.
Gdyby chciał się z nią rozstać wcześniej to by się wziął i rozstał i już dawno mieszkaliby osobno. On tego nie zrobił tylko niby "próbował". A w jaki sposób przeciętna kobieta może sprawić, żeby takie próbowanie facetowi nie wyszło? Bo ja naprawdę nie rozumiem jak (po pierwsze) facet może próbować, ale w efekcie się nie rozstać i (po drugie) jak kobieta może chcieć mieć w domu faceta, który jawnie prosi i grozi rozstaniem.
Ale dlaczego on na sprzedawać SWÓJ dom?
#Monoceros - Właśnie się 'dogadali' w tej kwestii - że on zostawia jej dom. Dzięki za spojrzenie z dystansem. Abstrahując od naszej faktycznie krótkiej znajomości możesz mieć rację z tymi granicami. Wiele spraw jest efektem jego działań. Pocałunek, randki, seks itd. Ja na tym płynęłam, dawałam się uwodzić, nie przeszkadzało mi to do tego momentu w którym jestem teraz. Bo teraz odpowiedzialność spoczywa również na mnie. Mam zmienić rolę z luźnej kochani na partnerkę o tych samych prawach. Ja nawet cholera, nie planowałam być w związku
#Santapietruszka - przestał się szarpać bo chce się od niej uwolnić kosztem domu i zacząć nowe życie. Ona o mnie nie wie, tego jestem również pewna, ponadto ona mu nie może kazać znikać z jego domu, jeszcze by tego brakowało.
Cyngli no szukam rozwiązania problemu z próbami rozstania. Bo serio tego nie czaję.
Skoro jego dom to może wyprowadzić partnerkę. Jeżeli partnerka zajmowała się domem, a on pracował, to należy się jej za te lata jakaś rekompensata, bo pewnie i wspólny majątek jakiś zdążyli przez ten czas zgromadzić.
Mało istotne.
Dla mnie nadal sensem jest to, że gość "próbował" się rozstać, a ja nie rozumiem jak można próbować zamiast normalnie się rozstać.
99 2018-02-18 21:58:10 Ostatnio edytowany przez natasza283 (2018-02-18 22:07:15)
A on ożenilby się z tobą czy też chciałby żyć z tobą, jak z matką swojego dziecka, na tzw kocią łapę?
A tak w ogóle, to jeśli myślisz o nim poważnie, to zastanów się po co ci facet, który potrafi kogoś zdradzać i okłamywać? Ciebie też tak kiedyś potraktuje.
Chyba że masz go tylko tak na chwilę, do łóżka, do mile spędzonego z nim czasu.
Bo di rodziny też gostek się przecież nie nadaje.
Zastanów się więc czego od niego chcesz i czy jest to dobry materiał na twoja sukienkę.
#Monoceros - Właśnie się 'dogadali' w tej kwestii - że on zostawia jej dom. Dzięki za spojrzenie z dystansem. Abstrahując od naszej faktycznie krótkiej znajomości możesz mieć rację z tymi granicami. Wiele spraw jest efektem jego działań. Pocałunek, randki, seks itd. Ja na tym płynęłam, dawałam się uwodzić, nie przeszkadzało mi to do tego momentu w którym jestem teraz. Bo teraz odpowiedzialność spoczywa również na mnie. Mam zmienić rolę z luźnej kochani na partnerkę o tych samych prawach. Ja nawet cholera, nie planowałam być w związku
#Santapietruszka - przestał się szarpać bo chce się od niej uwolnić kosztem domu i zacząć nowe życie. Ona o mnie nie wie, tego jestem również pewna, ponadto ona mu nie może kazać znikać z jego domu, jeszcze by tego brakowało.
No to się dogadali. Dorosły jest, niech sobie żyje z konsekwencjami tej decyzji, jak ma kasę czy ochotę na kredyt - niech kupuje drugi dom. Jego pieniądze. Ale tym zdaniem ostatnim mnie rozwaliłaś. No nie planowałam być w związku, a jakoś jestem żebyś zaraz przed ołtarzem się nie obudziła
koniec płynięcia z prądem, czas zacząć wiosłować, jak cię rzeka niesie nie tam, gdzie chcesz. Nie będzie łatwo, no i może się wzburzyć (ten facet). Bo nagle wszystko było pięknie, miło a teraz zaraz coś nie po jego myśli? Kto wie.
(...) Bo teraz odpowiedzialność spoczywa również na mnie. (...)
Zawsze byłaś odpowiedzialna za swe zachowanie, także wtedy, gdy "pozwalałaś" się uwodzić.
(...) Mam zmienić rolę z luźnej kochani na partnerkę o tych samych prawach. Ja nawet cholera, nie planowałam być w związku
(...)
Często to konsekwencja flirtu, romansu.
Cyngli no szukam rozwiązania problemu z próbami rozstania. Bo serio tego nie czaję.
Skoro jego dom to może wyprowadzić partnerkę. Jeżeli partnerka zajmowała się domem, a on pracował, to należy się jej za te lata jakaś rekompensata, bo pewnie i wspólny majątek jakiś zdążyli przez ten czas zgromadzić.
Mało istotne.Dla mnie nadal sensem jest to, że gość "próbował" się rozstać, a ja nie rozumiem jak można próbować zamiast normalnie się rozstać.
W takim razie jemu się należy rekompensata, że ją przez tyle lat utrzymywał...
Lady Loka napisał/a:Cyngli no szukam rozwiązania problemu z próbami rozstania. Bo serio tego nie czaję.
Skoro jego dom to może wyprowadzić partnerkę. Jeżeli partnerka zajmowała się domem, a on pracował, to należy się jej za te lata jakaś rekompensata, bo pewnie i wspólny majątek jakiś zdążyli przez ten czas zgromadzić.
Mało istotne.Dla mnie nadal sensem jest to, że gość "próbował" się rozstać, a ja nie rozumiem jak można próbować zamiast normalnie się rozstać.
W takim razie jemu się należy rekompensata, że ją przez tyle lat utrzymywał...
A wychowywanie dziecka to było darmowa praca? Czyżby zajmowanie się domem oznaczało "siedzenie w domu i nic nie robienie"?
#Lady Loka & Cyngli - "jeżeli partnerka zajmowała się domem, a on pracował, to należy się jej za te lata jakaś rekompensata".
ona pracowała zawodowo(na siebie), od sprzątania była gosposia, a to, że sam sobie prał i prasował przez te lata obrosło już legendą w towarzystwie i jest przedmiotem zbyt wielu anegdot żeby miało być kłamstwem.
#natasza - nie rozmawialiśmy o tym nigdy
#Monoceros - po to założyłam ten wątek, żeby dostrzec rysy, które wymagają doszlifowania. Chcę wiedzieć co powinnam z nim przegadać. Nie chcę tego spieprzyć, chcę podjąć dobrą decyzję.
#Wielokropku - tak wiem, nie chciałam tym zdaniem zdjąć z siebie odpowiedzialności za to co się stało.
Cyngli napisał/a:Lady Loka napisał/a:Cyngli no szukam rozwiązania problemu z próbami rozstania. Bo serio tego nie czaję.
Skoro jego dom to może wyprowadzić partnerkę. Jeżeli partnerka zajmowała się domem, a on pracował, to należy się jej za te lata jakaś rekompensata, bo pewnie i wspólny majątek jakiś zdążyli przez ten czas zgromadzić.
Mało istotne.Dla mnie nadal sensem jest to, że gość "próbował" się rozstać, a ja nie rozumiem jak można próbować zamiast normalnie się rozstać.
W takim razie jemu się należy rekompensata, że ją przez tyle lat utrzymywał...
A wychowywanie dziecka to było darmowa praca? Czyżby zajmowanie się domem oznaczało "siedzenie w domu i nic nie robienie"?
Nie!
Ja tylko sugeruję, że skoro jej się należy za opiekę nad dzieckiem i zajmowanie się domem rekompensata, to jemu również, za zarabianie na życie.
Ogólnie uważam, że związek to nie układ, w którym się robi coś za coś.
106 2018-02-18 22:15:52 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-02-18 22:16:38)
#Santapietruszka - przestał się szarpać bo chce się od niej uwolnić kosztem domu i zacząć nowe życie. Ona o mnie nie wie, tego jestem również pewna, ponadto ona mu nie może kazać znikać z jego domu, jeszcze by tego brakowało.
No ok, ja Ciebie nie atakuję, tylko rozkminiam. Skoro ją poznałaś, to jak nie wie o Tobie? I bardziej chodziło mi o to, skąd masz pewność, że to tylko jego dom? 3 miesiące, a Ty już akty notarialne widziałaś - czy tylko tak powiedział, że to jego?
Układy, które panowały między nimi wydają się tak dziwne, że aż nierealne.
Może ona była współlokatorką tylko, a dziecko sobie zrobili tak po prostu?
#Santapietruszka Nie chcę opisywać szczegółów, ale poznałam ją na gruncie towarzyskim jeszcze przed naszym romansem. Impreza urodzinowa syna, na którą wpadłam czysto zadaniowo. Zupełnie bez znaczenia dla sprawy. Mam pewność, że dom jest jego, często o jego związku gadamy w gronie jego wieloletnich przyjaciół i rodziny (rodzeństwa) o jego perturbacjach z nią i o tym jak miałby wybrnąć z tej sytuacji w której jest, ta sytuacja jest przegadana od a do z i nie wzbudza we mnie żadnych wątpliwości.
#Lady Loka - hehe, nie sądzę byli razem w związku. nie kwestionuję wszystkich ich wspólnych lat razem i ich uczuć.
#Lady Loka - hehe, nie sądzę
byli razem w związku. nie kwestionuję wszystkich ich wspólnych lat razem i ich uczuć.
To sarkazm był.
Ale i tak ogarnij sytuację: mieszkają razem, nie mogą się rozstać. Dlaczego? On niby chce. Co robił w tym kierunku wcześniej? Ona mu nie pozwala. A niby w jaki sposób miałaby mu nie pozwolić?
Ja w dalszym ciągu będę za twierdzeniem, że przed Twoim przyjściem wcale się z nią nie chciał rozstać. Może i nie kochał, ale jestem przekonana, że gdyby chciał się rozstać, to by to zrobił.
Pytanie, czy teraz naprawdę chce, czy tylko mami Ciebie obietnicami.
111 2018-02-18 22:42:59 Ostatnio edytowany przez natasza283 (2018-02-18 22:46:41)
Nie rozmawialiście na ten temat. No cóż, trudno się dziwić po trzech miesiącach, tak naprawdę nie wiadomo czego właściwie.
W takim razie wydaje mi się, że powinnaś zacząć od siebie, od tego że jasno odpowiesz sobie na pytanie czego ty oczekujesz albo oczekiwalabys od tego faceta. Jeśli miałby być na poważnie, to powtarzam raz jeszcze, jako zdradzacz, obojętne w jakaś ideologię byłby ubrany, on do związku, do rodziny się nie nadaje. To facet podwyzszonego ryzyka.
A jeśli chodzi o kwestie ewentualnego ślubu z tobą, to jak znam życie, faceci lubią powielać schematy, które znają. Skoro on nie ożenił się z matką swojego dziecka, to znaczy, że nie chciał tego zrobić. Może chodziło o majątek? Źle świadczy o facecie, który walczy z matką swojego dziecka o to, by wywalić ja z domu. Ciebie też kiedyś wywali ze swojego mieszkania? Przyjrzyj się tej sprawie na spokojnie, bo może facet jest chytry i wyrachowany, a ty tego jeszcze nie widzisz, bo pierwsze trzy miesiące, to jak powszechnie wiadomo, jest najpiękniejszym okresem znajomości abo zwiazku-nazywaj to jak chcesz.
Jeśli tobie nie będzie zależalo na papierku, kiedyś w przyszłości, to ok, trzymaj się tego faceta. Jeśli jednak zmienisz zdanie w tej kwestii, to raczej nastaw się na walkę z nim o te sprawę, bo faceci łatwo się przyzwyczajaj do sobie znanych schematów.
Tak czy siak zbadaj dokładniej sprawę jego podejścia do kasy, do tych spraw, bo jest to ważniejsze od innych dylematów, które masz na ten moment.
112 2018-02-18 23:01:26 Ostatnio edytowany przez ChristmasTree (2018-02-18 23:04:17)
#natasza - Ja nie mogę wziąć ślubu koscielnego, urzędowego też nigdy nie planowałam. Wiem z czym się wiąże życie na kocią łapę, ale z tym akurat nie mam problemu. Wiele osób zdradza, budzi to mój niepokój, ale nie skreśla człowieka całkowicie. Liczę się z tym, że biorę zdradzacza. W kwestii majatku- raczej nie jest chytry. Ale nie znam go na tyle, żeby wiedzieć o nim wszystko, choć wprowadził mnie również w swoje finanse. Jednak dotąd nic nie wzbudzało moich wątpliwości. On z nią nie walczył, chciał się rozejść, rozstać, ona nie chciała odejść, ale on najwidoczeniej też nie. I tak sobie tkwili razem. Myślę, że ona też szczęsliwa nie była z tej okazji.
#Lady Loka - przekonam się wkrótce. Dziękuję jeszcze raz wszystkim, układam sobie w głowie najważniejsze sprawy do przegadania.
113 2018-02-18 23:05:08 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-18 23:23:37)
Wiesz, mnie tylko dziwi jedna rzecz. Że skoro Cię to niepokoi te jego zdecydowane życiowe zmiany- to nie rozmawiałaś o tym- bo okazji było pewno mnóstwo..Mogłabyś wtedy jasno usłyszeć, że robi to niezależnie od Waszego romansu i miałabyś z głowy dylemat.
Bo przecież jak słyszysz o takim pomyśle, to w zależności od nastawienia zapala się przecież czerwona lub zielona lampka???
114 2018-02-18 23:23:23 Ostatnio edytowany przez ChristmasTree (2018-02-18 23:26:06)
#Ela - życiowe zmiany, a raczej mieszkaniowe to świeża sprawa, sprzed 2 dni. Dotąd nie rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości natomiast powiedział, że chciałby razem zamieszkać i to mnie osłupiło bo to dość równoznaczne z przyznaniem się do romansu. Padały z jego ust zdania "kiedy będziemy razem to cośtam", "będąc z tobą w związku cośtam". Ale to jeszcze nic nie znaczy takie gadanie. Nic no, pora na rozmowę
115 2018-02-18 23:25:05 Ostatnio edytowany przez natasza283 (2018-02-18 23:26:10)
Życzę ci, byś podjęła mądra decyzję. Nie chce podkopywac twojego zaufania do tego faceta. Mnie chodzi tylko o to, byś zaczęła myśleć o waszej znajomości w bardziej zdroworozsadkowy sposób, żebyś była bardziej praktyczna, bardziej życiowa, czyli mniej zajmowała się tymi dylematami, jakie masz teraz, ponieważ te sprawy są drugorzędne. Napisałam do ciebie tylko dlatego ( w ogóle nie udzielam się na tym forum, czasem tylko coś sobie podczytuję), ponieważ wyczułam, że jesteś szczera i że zasługujesz na radę, na radę z życia wzięta. Tak więc najpierw patrz na siebie i na to, co tobie pasuje, a faceta poznawaj sobie, ale patrz na niego trzeźwo, a nie przez pryzmat własnych poboznych życzeń.
Wszystkiego dobrego.
116 2018-02-18 23:27:07 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-18 23:29:25)
#Ela - życiowe zmiany, a raczej mieszkaniowe to świeża sprawa, sprzed 2 dni. Dotąd nie rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości natomiast powiedział, że chciałby razem zamieszkać i to mnie osłupiło bo to dość równoznaczne z przyznaniem się do romansu. Wrócimy do tego tematu lada dzień.
No zaraz... sprzed 2 dni- czyli się nie rozstali, Ona nie wie o Tobie, czy już wie, bo nie wiem..
Bo jeśli to tylko rzucony 2 dni temu pomysł do Ciebie, a Ona jeszcze nic nie wie- to najwyższa pora na rozmowę- czyli ok, rozumiem Twoje plany, dobrze nam razem- ale to dopiero 3 miesiące- nie robisz tego dla nas, tylko dla siebie? wtedy tytuł 1 posta ma sens.
117 2018-02-18 23:36:25 Ostatnio edytowany przez ChristmasTree (2018-02-18 23:43:16)
#natasza - dziękuję Ci serdecznie za miłe słowa. Dużo mi dały wasze rady, obiektywne spojrzenie osób, które mają za sobą różne doświadczenia dużo daje. Mam świadomość, że to związek moralnie wątpliwy i wysokiego ryzyka oraz, że trzeba tu zachować jasność umysłu tym bardziej, że się dopiero poznajemy - szczególnie mam na myśli to poznawanie na polu związkowym.
#Ela - dwa dni temu on jej powiedział, że znalazł mieszkanie, kupuje je i się wyprowadza. Im zostawia dom. Nie powiedział jej, że ją zdradza. Mi powiedział, że chciałby żebym z nim zamieszkała.
118 2018-02-18 23:45:29 Ostatnio edytowany przez natasza283 (2018-02-18 23:48:25)
No dokładnie. Jest tak, jak to przed chwilą napisałaś. Jeszcze raz życzę ci mądrych wniosków i żeby nie wiem, co się działo nie wychodź też przed szereg w tej znajomości. To on ma cię zdobywać, a nie ty jego i to on ma tobie udowadniać, a nie ty jemu. Nie angażuj się więc aż tak bardzo w tego faceta, bo na koniec może się okazać, że pozory mocno się zmylily i nie było warto.
Trzymam kciuki.
Poczytałam i muszę przyznać, że z opisów ten Romeo nijak nie wzbudza mojego zaufania. Z tym jego rozstawaniem się - albo jednak jest wyrachowany, albo to ostatnia niemota. Obie opcje nie zachęcają. Dziwi też, że zataja powód wyprowadzki, jeśli miałyby ich łączyć jedynie finanse - w takiej sytuacji nie byłoby to raczej dla niej takie istotne, skoro zostawia jej dom i planuje zakręcić to tak, aby syn nie miał pogorszenia standardu życia. Czyli bodziec we współlokatorskim życiu czy jednak chamska zdrada?
Musisz też zdawać sobie sprawę, że prawd jest tyle, ile zapytanych osób. Z moim też mamy wieloletnich wspólnych znajomych i jestem najzupełniej pewna, że z ich opinii o nas byłoby niemal niemożliwe dojście do tego, jak wygląda naprawdę nasza codzienność.
Dlaczego nie myślałaś aby być w związku ? Czemu tolerowałaś to że działacie w ukryciu? Nie chciałaś się pochwalić takim wspaniałym facetem skoro znajomi sugerowali że on do Ciebie coś czuje ? Powiedziałaś mu że nie chcesz z nim mieszkać? Przez tyle lat nie chciał odejść od matki swego dziecka ze względu na dziecko aby mu nie robić traumy a teraz już mu nie zależy na dobru dziecka i odejdzie ? Jak ją pukał to też z niej taka zouza była czy dopiero niedawno taka się stała ? Co o nim mówi to że się związał przez tyle lat z taką babą? Kiedy jej o Tobie powie i kiedy oficjalnie poznasz jego syna? Czy syn z nim emocjonalnie bardziej związany w jego planach zamieszka z wami razem? Czy te wcześniejsze próby rozstania to nie były pod wpływem innych dziewczyn które jednak go nie chciały i wracał do niej ? Miał jakieś romanse przed Tobą czy jesteś jego pierwszą kochanką ? Pokazał Ci już zdjęcia tego mieszkania gdzie macie zamieszkać pomagasz mu je wybrać ? Czy może to tylko tak powiedział gdy akurat nie chciałaś się całować ?
jeśli zdradził swoją partnerkę i zostawi ją dla Ciebie, to jaką masz pewność, że w przyszłości nie powtórzy się ta sytuacja?
Na pewno nie podejmuj pochopnej decyzji odnośnie zamieszkania razem. Powiedz mu wprost o swoich obawach, że to wszystko dzieje się dla Ciebie zbyt szybko i sama nie wiesz do końca czego chcesz. Jest dorosłym mężczyzną, jeśli chce odejść od żony to niech odejdzie, a to wcale nie oznacza, że będziesz musiała od razu się z nim związać czy zamieszkać. Nie możesz czuć na sobie tej presji, nie jesteś czynnikiem sprawczym ich rozstania, bo jak zgodnie twierdzą Wasi znajomi, już od dawna w jego małżeństwie się nie układało. Wiem, że to brzmi bardzo "telewizyjnie", ale najważniejsza jest rozmowa, dlatego uważam, że naprawdę to powinniście zrobić w pierwszej kolejności. POROZMAWIAĆ ZE SOBĄ, żeby on też wiedział o Twoich rozterkach. Skoro się tak wkręcił w Waszą relację, to poczeka aż Ty też będziesz gotowa związać się z nim.
jeśli zdradził swoją partnerkę i zostawi ją dla Ciebie, to jaką masz pewność, że w przyszłości nie powtórzy się ta sytuacja?
Żadną.
Ty też nie masz żadnej pewności, że za X lat Twojemu facetowi nie odbije i nie zdradzi Cię.
Dlaczego? Bo nie mamy nikogo na własność.
czekoladowakanapka napisał/a:jeśli zdradził swoją partnerkę i zostawi ją dla Ciebie, to jaką masz pewność, że w przyszłości nie powtórzy się ta sytuacja?
Żadną.
Ty też nie masz żadnej pewności, że za X lat Twojemu facetowi nie odbije i nie zdradzi Cię.
Dlaczego? Bo nie mamy nikogo na własność.
Święta prawda. Nigdy się nie ma pewności i najgorsze jest to, ze nie można przewidzieć zdrady, gdyż zdradzają ludzie, a ludzie są nieprzewidywalni.
Trudna sytuacja, współczuję. Trzeba jednak za tego faceta pomyśleć o dziecku. Ono będzie cierpiało, jeśli ojciec odejdzie. Nieważne, ile ma lat (wiem z własnego doświadczenia). Facet powinien ochłonąć, przemyśleć wszystko a nie nieodpowiedzialnie porzucać rodzinę z dnia na dzień, bo "motylki w brzuszku". Chyba, że nie zależy mu na rodzinie wcale, to już sama sobie odpowiedz czy taki facet byłby dla Ciebie odpowiedni.
Mój ojciec niestety poddał się uczuciom, dosłownie porzucił nas, choć nie było w domu kłótni - raczej ciche dni. Wystarczyło przegadać temat, dać sobie szansę na wzajemne zrozumienie - a nie uciekać jakbyśmy nic dla niego nie znaczyli. Może zasugeruj to temu facetowi - że jeśli jest odpowiedzialny, powinien najpierw na spokojnie zamknąć swoje sprawy. A potem na spokojnie zacząć życie z Tobą. Bo jak poddaje się namiętnościom tak łatwo, to nic dobrego nie wróży
Trudna sytuacja, współczuję. Trzeba jednak za tego faceta pomyśleć o dziecku. Ono będzie cierpiało, jeśli ojciec odejdzie. Nieważne, ile ma lat (wiem z własnego doświadczenia). Facet powinien ochłonąć, przemyśleć wszystko a nie nieodpowiedzialnie porzucać rodzinę z dnia na dzień, bo "motylki w brzuszku". Chyba, że nie zależy mu na rodzinie wcale, to już sama sobie odpowiedz czy taki facet byłby dla Ciebie odpowiedni.
Mój ojciec niestety poddał się uczuciom, dosłownie porzucił nas, choć nie było w domu kłótni - raczej ciche dni. Wystarczyło przegadać temat, dać sobie szansę na wzajemne zrozumienie - a nie uciekać jakbyśmy nic dla niego nie znaczyli. Może zasugeruj to temu facetowi - że jeśli jest odpowiedzialny, powinien najpierw na spokojnie zamknąć swoje sprawy. A potem na spokojnie zacząć życie z Tobą. Bo jak poddaje się namiętnościom tak łatwo, to nic dobrego nie wróży
Za ojca myśleć o dziecku? Ty tak serio...?
czekoladowakanapka napisał/a:jeśli zdradził swoją partnerkę i zostawi ją dla Ciebie, to jaką masz pewność, że w przyszłości nie powtórzy się ta sytuacja?
Żadną.
Ty też nie masz żadnej pewności, że za X lat Twojemu facetowi nie odbije i nie zdradzi Cię.
Dlaczego? Bo nie mamy nikogo na własność.
Dokładnie
Ale niektórzy wolą w to wierzyć..
128 2018-02-20 17:17:12 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-02-20 17:21:09)
#Wielokropku -mialam na myśli, że wolałabym aby to rozstanie wynikało z tego, że on nie chce być z nią, a nie tylko i wyłącznie dlatego, że chce być ze mną (nie chce być sam) i na mnie liczy. może to nielogiczne. czysto hipotetycznie- jeśli bym mu powiedziała po wyprowadzce "wiesz co? cieszę się, że się rozstaliście, nie czuję się jeszcze gotowa na wspólne życie, mieszkanie, pobądź jeszcze singlem, wyszalej się" to wolałabym, żeby on powiedział, że w porządku, aniżeli żeby uznał, że teraz to już MUSIMY być razem bo DLA MNIE się z nią rozstał.
Autorko, nie pozwól, by ciążyła na Tobie jakaś presja. Fakt, romans z zajętym facetem nie jest niczym godnym pochwały, ale jeżeli jego wersja o byłym związku jest prawdziwa (podkreślam - jeżeli, bo każdy medal ma jednak dwie strony), można powiedzieć, że byłaś takim katalizatorem do zmian i wyrwałaś go z marazmu.
Chociaż zastanawia mnie też jedna rzecz: czy jego była zawsze była taka "niesympatyczna", wszak z taką nią był przez te paręnaście lat, więc albo mu to wcześniej nie przeszkadzało i nagle zaczęło, albo był z nią wyłącznie ze względu na dziecko-wpadkę i przez ten czas nie poznał nikogo wyjątkowego, nie zaznał prawdziwego uczucia, aż pojawiłaś się Ty?
A może stała się niesympatyczna, bo facet totalnie uciekł w pracę, ona musiała ogarniać wszystko sama i zwyczajnie czuła się samotna w związku?
A może są jakieś inne powody? Znasz tylko jego wersję wydarzeń i jego znajomych, prawda taka, że jeśli faktycznie byłoby mu tak źle, mógł się z nią już dawno temu rozstać (dziecko ma 15 lat!), zwłaszcza, że nie mają ślubu.
No ale mleko się rozlało i co teraz zrobić. Porozmawiać! 3 miesiące to bardzo krótko, by podejmować tak poważne decyzje, wiążac się z osobą nie mającą czystej karty. Szkoda, że nie zrobiłaś tego wcześniej, by nie decydował się na rozstanie ze względu na Ciebie, mówiąc, że Ty mu niczego nie obiecujesz. Jeśli, mając to na uwadze, i tak rozstałby się z partnerką, byłby to duży plus dla niego. Jeśli nie - wiesz, z jaką osobą miałabyś do czynienia. Bo może przed Tobą też były jakieś inne, których nie interesował stały związek z nim? Albo z czasem z Tobą też byłby w związku "z braku laku", aż nie pojawiłby się ktoś lepszy?
Teraz? Trochę za późno, ale postaw sprawę jasno. Najpierw się poznajcie, przemyśl to, daj sobie czas na podjęcie SWOJEJ decyzji i dopiero wtedy coś postanówcie. Wspólnie.
129 2018-02-20 20:06:21 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-02-20 20:11:32)
#Leśny Owoc -dziękuję, właśnie ubrałaś w słowa wiele moich obaw. Masz rację, to strasznie dziwne tak płynnie przechodzić z jednego stylu życia w drugi.
Właśnie o to chodzi. Ludzie z takim podejściem niezbyt dobrze rokują, a wiesz dlaczego? Bo mają tendencję do skrajnie egoistycznych wyborów. Uwierz mi na początku związku, gdy są motylki i nie jest się pewnym czy osoba, która nam się podoba nas oficjalnie wybrała to się dzieją piękne rzeczy . Gdy "fajerwerki" opadną to wychodzi szydło zworka. Sądzę, że tak właśnie się dzieje w Jego jeszcze obecnym związku. Był tam dla wygody, znalazł sobie podniecającą Go kobietę to rodzinę ma gdzieś. Czy to dobrze o Nim świadczy? Tym bardziej, że piszesz nam już o Jego paplaniu na temat wspólnego mieszkania. To idzie za szybko. Jeszcze dobrze z jednego związku nie wyszedł, a już planuje kolejne "love story".
Co innego, gdy nie wychodzi związek. Ludzie rozwodzą się w zgodzie. Ojciec odwiedza i dba o dzieci oraz szanuje ex żonę. Spotyka nową kobietę na własnej drodze i postanawia spróbować . On zachowuje się jakby instytucja zwana rodziną była ważna dopóki nie stała się nudna i męcząca. Przepraszam, a gdzie tu odpowiedzialność za to?
Nie boisz się za 2-8 lat znaleźć w podobnej sytuacji? Szczególnie, gdy będą dzieci. Gorzej powie "wolę byłą rodzinę"? Nie wiesz dlaczego się rozstali (naprawdę ludzie potrafią udawać i czasami pozory mylą: jedni co wydają się winnymi po prostu zgorzknieli z powodu doświadczeń, a ci drudzy uprzejmi/do rany przyłóż grają, aby ugrać coś dla siebie) i przystali na dziwny układ. Patrząc również na Jego niedojrzałe podejście na odpowiedzialność za to co wcześniej budował?
"Tak czy inaczej boję się, że On będzie próbował narzucić Ci szybkie tempo rozwoju Waszej znajomości - i nie będzie kierował się wspólnym dobrem, a głównie Jego. Konkretnie o zaspokajanie własnych potrzeb."
#Leśny Owoc - To zdanie szczególnie przykuło moją uwagę, choć pozostałe również. Utwierdzają mnie w przekonaniu, że powinnam być czujna bo takie ekspresowe tempo wydarzeń wcale nie musi świadczyć o cudowności tej historii.
Niestety dla mnie to mocno śmierdząca sprawa. Jego obojętność (bądź manipulacja) względem rodziny i granie przed Tobą. Moim zdaniem On ściemnia, bo sądzi że łatwo Tobą manipulować. No wiesz... sądzi, że jako kobieta polecisz na rozmowy o wspólnej przyszłości, kreowaniu nieprawdziwego obrazu odnośnie "złej żony" - nie będziesz przecież ubolewała nad wredną babą? Co nie? Ale rozwieść się nie chciał, ciekawe nie, tylko gdy spotkał Ciebie ? Skąd wiesz, czy z Nią nie sypia, a Ci nie wciska głupot?
Zbyt wiele dziwnych wyborów i nieścisłości oraz dużej nachalności w Jego zachowaniu, czy mowie. On zdaje sobie sprawę, że prawdy o Jego małżeństwie nie masz możliwości zweryfikować, a On tak zlewając rodzinę też nie pokazał się z dobrej strony. Co z miłością do dziecka? To mnie najbardziej interesuje, czy przypadkiem rozpad związku to nie była głównie Jego zasługa. Natomiast żony nie obchodzi, czy skończysz podobnie jak Ona.
Jednakże to Twoje życie i wybory . Ja mogę życzyć Ci tylko powodzenia i w razie potwierdzenia się moich obaw szybkiego dojścia do siebie.
Pomijając nawet już wszystko inne z tej historii, to 3 miesiące jest dla mnie zdecydowanie za szybko, żeby się decydować na mieszkanie z facetem. Rozumiem żeby to był rok, albo chociaż te pół roku (też zależy jaka intensywność, częstośc tych spotkań, wiadomo). Już sie kogoś nieco lepiej zna. A jeszcze tutaj te 3 miesiące to nawet nie były 3 miesiące takiego chodzenia normalnego, spędzania z sobą dużo czasu, wielu różnych sytuacji, gdzie można sie poznawać, wielu rozmów, poznawania się, bo może wtedy już by było też troche inaczej. Tylko takie flirtowanie na imprezach. Nawet sama piszesz, ze sami to się rzadko spotykacie, a głównie to jesteście wśród znajomych na imprezach. To co Ty na prawde możesz wiedzieć o tym facecie. Mało znasz go. To na co sie pchać we wspólne mieszkanie, jak sie kogos nawet dobrze nie zna? Ja sie nie dziwię wątpliwosciom, bo to mocno niepewna sytuacja mi sie wydaje.